Z Mikrofonem Wśród Ptaków (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
Trumpeters at Sunrise, tego nagrania właśnie wysłuchaliśmy.
Trębacze o świcie. Pochodzi ono z albumu Soundscapes of Spring.
Soundscapes of Spring, kompilacja autorstwa Izabeli Dłużyk,
która jest dzisiaj moją dzisiejszą gościnią w Nałamach Tyflo.
Was słuchacze również witam i witam Ciebie Izabela, witaj.
Witam wszystkich bardzo serdecznie, dobry wieczór.
Paweł Masarczyk po tej stronie mikrofonu.
No i tak jak wspomniałem, dzisiaj ze mną studiu Izabela Dłużyk,
czyli miłośniczka nagrywania odgłosów ptaków
i specjalistka w tym temacie, bo tematem zajmuje się również naukowo,
autorka tych właśnie albumów.
dwa albumy są już na łamach serwisu Bandcamp opublikowane
i można je tam nabyć,
Sandscapes of Spring oraz Sandscapes of Summer
oraz główna bohaterka dokumentalnego słuchowiska
na łamach radia BBC Radio 4, Izabela in the Forest.
Jak rozumiem dzisiaj Izabela at home,
ale ten las pojawia się w audycji jak najbardziej i słychać go.
Tak, dokładnie dzisiaj Izabela at home, łączę się z państwem z Gdańska,
dlatego że w Gdańsku mieszkam. Dzisiaj mam taki dzień jak codzień,
czyli po prostu rano praca, mniej więcej do popołudnia,
chociaż akurat jeszcze dzisiaj rano byłam o 5 rano,
właściwie dokładnie w rezerwacie przyrody Beka.
To jest taki mały, malutki rezerwat w Trójmieście,
żeby tam zostawić mikrofon właśnie też na nagrywanie,
bo mam zezwolenie, bo tam normalnie nie można nagrywać,
tam nie można wchodzić, ale akurat udało mi się zezwolenie uzyskać,
także dzisiaj jeszcze miałam taką atrakcję wcześniej, wcześnie rano.
Gratuluję poświęcenia i to też w audycji gdzieś wybrzmiewa tej BBC,
że twoje sesje nagrywania właśnie od głosów
bardzo często odbywają się w późnych godzinach nocnych,
wczesnych godzinach rannych, jak kto woli. Prawdopodobnie z tego ptasiego punktu widzenia bardziej się tu rozbija o te wczesne godziny ranne.
Natomiast jeszcze zanim przejdziemy dalej, to tylko mała uwaga techniczna.
Możecie do nas dzwonić 6 6 3 8 8 3 6 0 0, jeżeli macie jakieś pytania.
Lub nagrywać wiadomości głosowe na Whatsappie.
Możecie też pisać kontakt.tyflopodcast.net lub sekcja komentarzy pod naszymi transmisjami na YouTubie i na Facebooku należy do was.
To jak to wszystko się zaczęło? Od kiedy nagrywasz odgłosy ptaków i co sprawiło, że w ogóle temat cię zainteresował?
Bo jest to takie, no dość, znaczy nagrywanie samo w sobie, zwłaszcza gdzieś w przypadku osób z dysfunkcją wzroku jest dość popularnym hobby,
ale że konkretnie ptaki, no ja takich osób zbyt wielu nie znam.
Tak naprawdę to się zaczęło, ogólnie moje zainteresowanie głosami ptaków
zaczęło się kiedy miałam jakieś 10 lat i to było dość przypadkowe,
dlatego że kiedyś pamiętam, moja ciocia miała taką encyklopedię
na CD-romie, encyklopedię PWN i tam m.in. były głosy niektórych ptaków,
Takich bardziej pospolitych.
I te nagrania były takie bardzo krótkie, takie na przykład 5 sekund.
Bardzo słabej jakości, jakieś rzężąco-trzeszczące,
nawet nie wiem, jak to nazwać.
Ale wtedy to były pierwsze nagrania konkretnych gatunków,
z którymi ja miałam do czynienia.
I ja pamiętam, że zaczęłam tak się zastanawiać,
o, a ten koz, to jaki to był właściwie śpiew?
A wilga, a ta wilga to jak śpiewała?
czy ona tak, jak ona gwizdała, czy to był taki gwizd, czy to był ten inny, co pamiętam.
No i zaczęłam sobie zgrywać te głosy ptaków z komputera na dyktafon,
jeszcze taki zwykły, miałam dyktafon kasetowy i na tym to nagrywałam.
No i potem po jakimś czasie zaopatrzyłam się w kasety.
To były kasety Zdzisława Pałczyńskiego, dlatego że on jako pierwszy
zajął się nagrywaniem ptaków polski.
W roku 1990 wypuścił swój pierwszy winyl,
to jeszcze były głosy ptaków Wielkopolskiego Parku Narodowego,
to też na kasecie wydano wtedy.
I to były pierwsze nagrania tak naprawdę polskich ptaków,
przynajmniej ja o wcześniejszych nie wiem.
Gdzieś kiedyś powstał jakiś winyl,
ale to było coś takiego bardzo krótkiego,
to nie było takie zaawansowane.
Ale tak naprawdę to się często mówi o tym,
że ja się interesuję głosami ptaków, nagrywam głosy ptaków,
ale w zasadzie tak naprawdę to ja się interesuję wszystkimi odgłosami
przyrody, jakie tylko są.
Akurat mówię o tym dlatego, że rok po tym,
kiedy dostałam kasety z głosami ptaków,
kiedy się zaopatrzyłam w pierwsze kasety,
to dostałam kiedyś podczas wyjazdu na tak zwaną zieloną szkołę,
dostałam od pani Leśnik kasetę głosów płazów Polski.
No i wciągnęło mnie totalnie, a to jeszcze było o tyle takie zabawne,
że na tej kasecie były zapowiedzi,
jakie płaz się za moment odezwie, tylko że one były płacinie.
I był taki okres, że ja nie znałam tych nazw po polsku,
tylko znałam płacinie.
I do tej pory pamiętam, jak ja słuchałam tych płazów
i uczyłam się, jak te poszczególne, czy żaby, czy ropuchy,
jakie dźwięki wydają.
No i wiadomo, ja tam byłam dzieckiem wtedy, miałam 11 lat.
A w takim wieku to się robi jeszcze wszystko
z takim bardzo dużym namaszczeniem.
I do tej pory pamiętam mojego brata, który krzyczał do mnie z drugiego pokoju
Iza, ścisz te żaby!
No tak, to myślę, że rodzeństwo i rodzina,
która gdzieś tam z takimi naszymi różnymi hobby ciężko czasem wytrzymuje,
to bywa taki nieodłączny element, ale no z tego co kojarzę,
chociażby właśnie z audycji Izabela in the Forest,
masz w swojej rodzinie duże wsparcie, prawda?
jeżeli chodzi o realizowanie swojego hobby,
możesz liczyć tu na asystę, twojej rodzinę
przy takich bardziej skomplikowanych instalacjach.
Tak, zdecydowanie tak.
To nie jest zainteresowanie, które oni też podzielają,
bo to jest po prostu takie moje,
ale jak na przykład umawiam się,
bo ja przeważnie robię tak, że robię taki plan,
taki wstępny, na dany rok,
co mniej więcej będziemy w tym roku robić.
No i na przykład w marcu
jedziemy do, nie wiem, rezerwatu, kąty rybackie, nagrywać kormorany.
Akurat będę chciała to na dniach zrobić, zobaczymy, czy to się uda.
W maju jedziemy na przykład do Parku Narodowego Ujście Warty.
We wrześniu jedziemy tam na Rykowisko Jeleni,
albo zawsze tak mniej więcej staram się
jakichś takich kilka wypadów zorganizować,
bliższych lub dalszych w ciągu roku.
I w momencie, kiedy to jest takie zaplanowane,
kiedy mniej więcej moja rodzina wie czegoś spodziewać,
no to wtedy tak jest, że po prostu jakoś się umawiamy.
Czasami się wybieram gdzieś ze znajomymi.
Mam takie dwie osoby znajome, które czasami gdzieś mogą też ze mną pojechać,
bo też się akurat interesują w prawdzie fotografowaniem,
bo to są osoby widzące, ale też się dość dobrze znamy.
Ale jednak znaczna większość z tego, co robię,
to jest zdecydowanie wsparciem mojej rodziny.
No i jeśli chodzi jeszcze o to nagrywanie,
to zaczęłam nagrywać na zupełnie zwykłym dyktafonie.
Właściwie mniej więcej wtedy, kiedy zaczęłam uczyć się pierwszych głosów,
to jakoś tak się stało jednocześnie,
tylko że na początku te nagrania z tego dyktafonu to były takie,
że był sukces, jeśli w ogóle ptaka było słychać.
Nie było mowy o nagrywaniu jakichkolwiek pejzaży takich dźwiękowych,
gdzie na przykład było więcej niż jeden gatunek,
bo po prostu musiałam i tak stanąć jak najbliżej ptaka,
żeby cokolwiek się nagrało,
a o nagrywaniu dwóch jednocześnie nie było mowy zupełnie,
nie było takiego sprzętu, nie miałam takiego.
No i tak nagrywałam przez jakieś powiedzmy sześć lat, siedem,
potem kupiłam sobie taki minidisk, kiedyś takie były firmy Sony
i miałam taki mikrofon dynamiczny, taki jak kiedyś do komputera się podłączało,
takie mikrofony z takim półkolistym zakończeniem na przejściówki,
takie tam na minijacki i podłączałam to, tylko że to był mikrofon monofoniczny,
więc też nagrywałam po prostu tylko w mono.
Potem kupiłam sobie Olympusa, dlatego że zorientowałam się,
że Olympusy miały wtedy jeszcze przewodniki głosowe.
Nie wiem, jak to teraz będzie, bo teraz to się pozmieniało,
teraz już jest OM system. Nie wiem, czy oni będą mieli jakieś
nowe rejestratury z przewodnikami głosowymi, bo pierwszy,
który wypuścili, przewodnika głosowego nie ma.
A ja akurat uważam, że to jest świetna sprawa, kiedy się nagrywa w terenie,
bo tam nie ma czasu na zastanawianie się, czy to na pewno miałam nacisnąć
czy 3 razy, czy 4, a czy faktycznie to nacisnęłam odpowiednio, czy nie.
Tam musi być wszystko dopięte na ostatni guzik
i dlatego ja naprawdę dużo lepiej się czuję,
kiedy mam ten przewodnik głosowy,
chyba że akurat właśnie kupiłam ostatniego Olympusa,
który tego nie ma, ale znam wszystkie jego możliwe piknięcia
i różne inne dźwięki, wiem co i jak,
bo to jest tak samo jak w innych Olympusach
i to też bardzo, bardzo, bardzo pomaga.
Kiedyś korzystałam z Fostexa FR2LE,
ale on mi się nie sprawdził i go sprzedałam i jednak Olympus jest lepszy.
Myślę, że wiele naszych słuchaczek, wielu naszych słuchaczy,
którzy regularnie gdzieś tam z nami są, zwłaszcza w audycjach Tyflo Przegląd
i też ostatnio obserwowali, już wie co za chwileczkę powiem.
Czy interesowałaś się nowymi zoomami, tymi które teraz wyszły
i które mówią? H1E, H4E, H6E?
Tak naprawdę to jesteś pierwszą osobą, od której się dowiaduje,
że mówią jakieś Zoomy, bo nie dotarła ta informacja do mnie wcześniej,
ale tylko nie wiem, czy Zoomy nie mają problemu z bateriami,
bo kiedyś słyszałam, że one bardzo mocno ciągną energię z baterii,
bardzo dużo jakby na krótko starczają te baterie.
Nie wiem, czy to prawda, ale z takim czymś się spotkałam.
Tu myślę, że nasz kolega redakcyjny Tomek Pilecki
mógłby na to pytanie odpowiedzieć.
Natomiast my już mamy audycje w serwisie Tyflopodcast.net
o niektórych Zoomach, na pewno o H1E, czyli najtańszym wariancie.
Są co najmniej dwie audycje, więc zachęcam, możesz sobie posłuchać.
Myślę, że wiele twoich wątpliwości będzie rozwijanych.
Koniecznie. Bardzo dziękuję za tę informację,
bo nie wiedziałam o tym, ale na pewno to sprawdzę.
Ja nie mam konkretnych wymagań, jeśli chodzi o firmę.
Jedyne, co bym chciała,
to to, żeby właśnie po pierwsze, żeby to były dobre rejestratory,
a po drugie, no właśnie przewodnik głosowy, to jest coś, co bardzo,
bardzo, ale to bardzo się przydaje.
Ja jeszcze myślę, przejdę za chwileczkę tak do takich
szczegółów Twojego wyposażenia, z czym pracujesz, bo myślę,
że wiele osób będzie to bardzo interesowało. Wszak my
no słyniemy z tego, że dużo mówimy o technologii i bardzo się w nią
wgłębiamy, ale jeszcze poruszę pewien aspekt społeczny.
Czy Twoim zdaniem
bardzo w realizowaniu twojego hobby pomógłby jakiś sensownie skonstruowany system asysty osobistej,
gdzie można by po prostu powołać osobę, że tak powiem z urzędu,
która miałaby z tobą określoną ilość godzin i w ramach tych godzin po prostu realizować twoje hobby?
Tak naprawdę to to na dłuższą metę to będzie moje być albo nie być,
jeśli o to chodzi, bo wiadomo, że rodzina nie będzie mogła mi towarzyszyć cały czas.
Ja już teraz się zastanawiam, jak to będzie wyglądało.
Mam nadzieję, że ten program asysty jeszcze będzie ulepszany,
bo ja teraz korzystam, ale to tylko jeśli chodzi o dojazdy do pracy,
bo to jest takie najpilniejsze, to musi być.
Ale bez tego się nie da po prostu nic zrobić, tak naprawdę.
Abstrahując od ewentualnie tego, że mogę sobie wyjść przed dom,
ewentualnie gdzieś sobie pójść na jakiś taki spacer w pobliżu,
albo spróbować podjechać do jakiegoś lasu takiego, który mam najbliżej,
ale gdybym chciała gdziekolwiek się wybierać w taki naprawdę sposób,
żeby na poważnie zająć się nagrywaniem, asysta musi być.
Bez tego nic się nie zrobi.
I to jest po prostu konieczność, absolutna konieczność,
więc ja liczę na to, że to się rozwinie,
bo jeśli nie, to ja po prostu będę musiała to zarzucić,
bo ja nie mam tylu znajomych, żebym mogła napisać do kogoś,
słuchajcie, jedziemy od, na przykład na początku maja,
moja propozycja jest taka, jedziemy tu i tu, kto się zgłasza, tak?
I od razu las komentarzy pod tym, ja, ja, nie, to zupełnie tak nie działa.
Generalnie zainteresowanie jest raczej małe,
to jest coś bardzo niszowego,
Więc asysta to jest podstawa.
Jeśli tego nie będzie, to ja zostanę po prostu bez niczego w pewnym momencie, niestety.
To byłoby naprawdę przykre, bo myślę, że wszyscy słyszeliście przykład tego,
co Iza była w stanie nagrać i jak zwrócona jest uwaga na szczegóły
i jak bardzo rozbudowane są te nagrania.
Natomiast jak rozumiem nie ma też żadnych takich społeczności w internecie,
osób, które gdzieś w podobny sposób fascynują się tematem,
żeby można było nawiązać jakąś współpracę,
czy jakieś grupki na Facebooku, czy jakieś fora internetowe?
Nie ma, jak rozumiem.
To jest trudny temat, dlatego że społeczności,
to by nawet może i było dużo,
tylko że generalnie społeczności osób widzących,
bo z taką społecznością osób niewidomych się nie spotkałam,
ale w społeczności osób widzących zajmują się fotografowaniem
i obserwowaniem grupowym.
A do nagrywania jest potrzebne podejście indywidualne.
Im mniej osób, tym lepiej.
No tak, bo każdy jeden ruch, każdy jeden szelest.
Tak, dokładnie. Szelest, kurtki.
Jak ktoś stoi na jakimś drzwi, to każdy odgłos poruszenia stopą
to zaraz od razu słychać.
i jak ja coś nagrywam, już moja rodzina się do tego przyzwyczaiła,
ale te osoby, które towarzyszą mi po raz pierwszy,
to ja im po prostu odejdź gdzieś tam dalej, bo to wszystko słychać.
Ja po prostu już wolę proponować, żeby ktoś stanął sobie dalej,
bo przynajmniej wtedy może oddychać, już mówię z lekką ironią,
ale tak to jest, i nie musi stać po prostu na baczność
i po prostu nie ruszać się jakkolwiek w ogóle w żaden sposób,
tylko po prostu jak odejdzie dalej, no to może sobie, nie wiem,
żebym przystąpił z nogi na nogę i to nie będzie dźwięk jak wystrzał,
bo te mikrofony naprawdę są tak czułe.
Jak ja trzymam w ręce mikrofon i nagrywam,
to ja nie mogę słychać mojej stawy w palcach.
Nie żartuję, naprawdę, i to jest koszmar,
bo ja nie mogę w żaden sposób ruszyć dłonią, niczym nie mogę ruszyć.
W momencie, kiedy komar siada mi właśnie na czole,
ja nie mogę nic zrobić, no trudno, bo to będzie wszystko słychać.
Tu mi się przypomina, pierwsza rzecz jaka mi się ciśnie, to może troszkę jest znak czasów, z jakiego pokolenia pochodzę i jaki humor nas gdzieś tam śmieszył, natomiast pasta o ojcu fanatyku wędkarstwa i siedź cicho, bo ryby spłoszysz.
Jak ktoś oglądał fanatyka na Netflixie, to też jest opcja, że wiecie o co chodzi. Polecam przeczytać sobie, bo to taki ciekawy kawałek internetowego humoru polskiego.
Natomiast, czyli podsumowując, bo też mnie ten temat ciekawił,
nie można porównać tego co robisz, czyli tego nagrywania odgłosów
do klasycznego birdwatchingu, czyli obserwacji ptaków,
jakie robią osoby widzące i też bardzo ciężko jest,
albo raczej niemożliwe jest, żebyśmy to hobby wykonywali
wspólnie, każdy na swoich zasadach. Dobrze rozumiem?
Tak, to jest bardzo trudne, ewentualnie jak ja bym była
na przykład z jakąś jedną osobą, która fotografuje, to to się jeszcze da,
bo ktoś sobie wyłączy dźwięk aparatu, na przykład tej migawki
i powiedzmy może, to jesteśmy w stanie to zrobić tak,
żeby sobie jakoś nie wchodzić szczególnie w drogę.
Oczywiście idąc na jakiś kompromis, ale jak będzie osób pięć,
no to to już się nie da tak naprawdę tego zorganizować.
Już nie mówiąc o większych grupach, nad Biebrzą miałam taki problem,
bo próbowałam nagrać wodniczkę, ostatecznie to mi się udało,
za którymś razem, ale przez pierwszych kilka razy,
Kiedy przychodziłam tam, na to miejsce, gdzie te wodniczki były
i to było takie bardzo znane miejsce,
może gdybym poszukała jakiegoś innego, bo też były,
to by było łatwiej, ale tam wszyscy się zwalali,
autobusy, ludzi z zagranicy, po prostu dziesiątki wysiadają z tego autobusu,
obstawiona, cała ta kładka taka drewniana,
stoją z tymi aparatami, oczywiście ja nic dla nikogo nie mam,
wiadomo, że po prostu przyjeżdżają robić zdjęcia,
ale to spowodowało, że robienie nagrań było niemożliwe,
Bo jak nie było słychać aparatu z lewej, to było słychać aparat z prawej.
Więc nie było szans tak naprawdę.
Dopiero kiedyś, kiedy udało mi się natrafić na moment, kiedy prawie nie było ludzi,
to wtedy faktycznie trochę tej wodniczki nagrałam.
Ale to bardzo ciężko.
I dlatego właśnie to powoduje, że bardzo trudno mi znaleźć kogoś,
kto byłby zainteresowany.
Bo na przykład z osób, które gdzieś o mnie usłyszały,
właśnie też dzięki tej audycji, chociażby BBC,
nie zdarzyło się, żeby ktoś mi na przykład zaproponował
coś takiego jak współpracę. Oczywiście nie mam żadnego żalu,
bo to nie chodzi o to, tylko pokazuję pewne zjawisko.
Także to nie jest na tyle popularne,
żeby to było na zasadzie takiej
cześć, słuchaj, dowiedziałam się o tobie
i może byśmy coś tak ponagrywali, może to, może tamto.
Jakby to nie idzie w tę stronę.
A tak z ciekawości, skoro wspomniałaś o tych tłumach turystów,
to jak najlepiej wycyrklować sobie taką porę, żeby tych turystów było jak
najmniej w danym rezerwacie przyrody, gdzie akurat chcesz nagrać jakiś konkretny
gatunek. Czy to musi być nocną, nie wszystkie ptaki żyją nocą, ale
jak to pogodzić, czy to trzeba poza sezonem jakoś?
Tak naprawdę to raczej nie jest taki duży
problem, dlatego że akurat wodniczka była wyjątkiem, bo wodniczka się odzywa
głównie o zachodzie słońca i to nie jest jeszcze tak późno,
ani to też nie jest rano, ale znaczna większość ptaków
odzywa się bardzo wcześnie rano, typu czwarta,
na przykład w maju, tak, w maju o czwartej nad ranem,
czy nawet gdybym była gdzieś tam w czerwcu, to jeszcze może nawet trochę przed czwartą.
Więc raczej ludzi o tej porze nie ma,
nawet jeśli to są pojedyncze osoby,
które też są nastawione na obserwowanie, więc one też tych ptaków poszyć nie chcą.
Generalnie raczej wtedy, kiedy gdzieś jestem w terenie,
nie spotykam innych ludzi, ewentualnie jakieś pojedyncze osoby sporadycznie.
Bo raczej jeśli przychodzą, to to tak troszeczkę później, może 6, 7 rano.
No a jak ja chcę coś nagrać, taki na przykład powiedzmy takie ptasie radio o świcie,
no to 4 rano w terenie obowiązkowo, bo to już później się zaczyna robić późno.
Jasne. To ja może proponuję, żebyśmy znowu zrobili sobie przerwę
na troszeczkę twojej działalności i posłuchali czegoś właśnie z twojej kolekcji.
Może jeszcze zanim przejdziemy do jakiegoś konkretnego nagrania,
to takie wytłumaczenie, bo o to nie zapytałem na początku,
więc trochę nam się to oderwało. Ci trębacze o świcie z pierwszego nagrania,
kim oni są? Cóż to za…
To jest para żurawi. To było nagrane jakoś tak na początku kwietnia,
kilka lat temu, nawet niedaleko Trójmiasta akurat,
z tym, że to są takie głosy kontaktowe.
To nie jest ten taki piękny duetowy klangor.
Też takie nagranie mi się zdarzyło robić, ale tego nie mam tak dużo.
I to jest zdecydowanie krótsze, bo tym się ptaki odzywają na przykład
jedna seria, potem kilka minut przerwy i druga seria, jeśli w ogóle.
Czyli na przykład tam jest synchronizacja, że samiec odzywa się jednocześnie z samicą.
a tutaj mamy jedno i drugie, jedno i drugie, jedno drugiemu odpowiada,
ale to też są głosy pary, nie takie typowo wiosenne,
nie te fanfary takie właśnie bardzo charakterystyczne,
ale to też jest, to są typowe takie głosy właśnie kontaktowe
i to też akurat było nagrane bardzo wcześnie rano,
to było chyba nawet około właśnie piątej, przed piątą,
bo to jeszcze był początek kwietnia, więc to się później wtedy jeszcze robiło jasno,
ale to był taki bardzo, bardzo też wczesny świt.
Jasne, no żurawie to brzmi bardzo pięknie, ja teraz będąc tu w Wiedniu czasami myślę o różnych słowach i rzeczach, jak tu w miarę odkrywam.
Niemieckie słowo na żurawia to jest kranisz w ogóle, więc może się tak miło kojarzyć, że taki mały kran, jakby nie było kran, żuraw, coś z wyciągniętą szyją, to się gdzieś tam kojarzy jak najbardziej.
Patrząc w te nagrania tutaj, widzę takie nagranie
o bardzo tajemniczej nazwie Golden Melodies.
Złote melodie, czyje to melodie?
To są melodie wilgi, dlatego że nawiązałam tutaj
do koloru samca wilgi, który jest taki właśnie żółty,
ale to jest o tyle ciekawe nagranie, że tam na początku
mamy przykład tego, co się stanie, bo ja…
jeszcze sobie o tym powiemy później,
ale to tylko chcę zasugerować tak na początek,
żeby było wiadomo, o co chodzi.
Ja korzystam między innymi, bo nie tylko,
ale korzystam nagrywając przyrodę z mikrofonu parabolicznego,
który powoduje, że nagrywa się całe tło,
po prostu wszystko to, co słychać dookoła,
ale dodatkowo parabola, kiedy nakieruje ją na jakiś dźwięk,
dodatkowo ten jeden konkretny dźwięk jakby zbliża.
I tu akurat na początku tego nagrania jest przykład śpiewu wilgi,
ale ja nie skierowałam paraboli, bo nie dało się,
bo wilga w takim miejscu siedziała, że parabola jej nie była w stanie wychwycić.
Skierowałam parabolę na echo od jej głosu.
Z bliżczyną echo.
Tak, naprawdę to brzmi przepięknie,
bo nagle się okazuje, że to echo się zrobiło prawie tak samo głośne,
jak ten pierwotny dźwięk.
No to wysłuchajmy w takim razie
Golden Melodies Izabela Dłużyk w Tyflu Radio.
To był odgłos wilgi, oczywiście zmieszany z odgłosami przeróżnych innych ptaków.
No i chyba po raz pierwszy w życiu usłyszałem
nagranie z mikrofonu parabolicznego, o którym chyba w ogóle po raz pierwszy
słyszałem, że taki jest w kontekście właśnie nagrywania ptaków.
To skoro już jesteśmy przy tym temacie, to może
żeby tak wszystko sobie uporządkować, jak wygląda twoje wyposażenie dźwiękowe?
Czym nagrywasz?
Używam różnych modeli Olympusa, tak to tych rejestratorów.
Miałam jako najstarszy LS-3, potem miałam LS-P2,
potem przez krótki czas miałam LS-P4, ale go sprzedałam,
dlatego że nie wiedziałam wtedy, bo to był pierwszy model,
który mógł nagrywać pliki w formacie FLAC.
Tylko że ja nie wiedziałam, że wtedy on po nagraniu,
po zapełnieniu jednego folderu, z tego co pamiętam, się wyłącza.
I przez to straciłam kilka dni na rykowisku jeleni,
bo myślałam, że on może nagrywać tak jak wave’y,
czyli na przykład jeśli podłączę powerbanka,
bo korzystam też bardzo często z powerbanków
i mikrofon wtedy zostaje, nagrywa sam, bez mojej w ogóle ingerencji,
i na przykład kiedy podłączę takiego powerbanka do Olympusa
i nagrywam w formacie wave, to mogę nagrywać w tych starszych modelach,
które obsługiwały karty pamięci, te micro SD, do 32 GB,
to ponad 50 godzin.
Myślałam, że z tymi plikami FLAC też tak będzie, ale okazało się, że nie.
Więc uznałam, że to nie jest to, czego ja potrzebuję.
Sprzedałam i kupiłam sobie ten nowy OEM system LS5.
Czyli już mamy dwie podstawowe rzeczy.
Czyli musi być rejestrator.
I do tego Power Bank też się bardzo przydaje.
wtedy, kiedy jestem w takim miejscu, gdzie po prostu wiem, że nie mogę np. zostać na noc,
a chciałabym, żeby to się dłużej nagrywało bez mojej obecności, bo wtedy ptaki,
zwierzęta ogólnie dużo bardziej naturalnie się zachowują, nie boją się tego mikrofonu,
np. kiedyś mi Rudzik usiadł na mikrofonie,
także takie rzeczy też się zdarzają.
Także korzystam często z powerbanka, chociaż nie zawsze.
No i do tego Olympusa podłączam jakiś mikrofon, zaraz powiem dlaczego jakiś,
bo mam dwa na ten moment, mikrofon właśnie tak już typowy do nagrywania odgłosów przyrody.
Wybrałam firmę Tellinga, mam nadzieję, że mogę taką tutaj trochę reklamę zastosować.
Bez problemu, właśnie o to nam chodzi, o to mięsko nam właśnie chodzi.
O, o, bardzo dobrze, bardzo dobrze, bo akurat co jak co, ale firma Tellinga jest naprawdę godna polecenia,
to jest już klasyka sama w sobie.
Oni od lat 80. produkują mikrofony paraboliczne.
Oczywiście też są inne, dobre, np. Sennheisery.
Chociaż ja nigdy nie miałam Sennheiserów.
Wiedziałam od dzieciństwa, kiedy dowiedziałam się przez przypadek,
że jest coś takiego jak firma Tellinga,
to mój brat mi kiedyś powiedział, bo weszłam na jakąś taką stronę
i tam było coś takiego jak Tellinga Microphones
i tam coś też o nagrywaniu ptaków.
I mój brat mówi do mnie, nie, wyjdź z tej strony,
bo tu są takie mikrofony, wiesz, takie profesjonalne,
Dla tych, co na statywie nagrywają,
nie, no to dobrze, to faktycznie nie wchodzę tam.
I ja myślałam przez długie lata, że to jest tak drogi sprzęt,
że nigdy nie będę w stanie na niego nazbierać.
Myślałam, że to kosztuje z 20 tysięcy może taki jeden mikrofon,
a się okazało, że wcale nie.
Więc okazało się, że to nie jest poza moim zasięgiem.
Pięć lat mi zajęło uzbieranie na ten pierwszy mój mikrofon
i ten pierwszy to był właśnie mikrofon paraboliczny.
I on działa tak, że to jest jeden mikrofon,
który jest taki właśnie stereofoniczny, mocno stereofoniczny,
chociaż nie najmocniej, bo jeszcze są mikrofony typu AB,
ale o tym za chwilę.
On ma coś takiego jak jacklin disk, z tego co kojarzę,
czyli on jest przedzielony takim półkulistym dyskiem
jakby na dwie części.
I to powoduje, że on ma dzięki temu szerszą panoramę stereo.
I teraz tak, to jest taki mikrofon zwykły, stereofoniczny,
który ma za zadanie po prostu jak najwięcej zbierać z tła,
ze wszystkiego, co słychać po prostu dookoła.
I to jest taki mikrofon bardzo ogólny,
ale w momencie, kiedy ja na ten mikrofon dodatkowo nałożę parabolę,
która może tam być, ale nie musi,
parabola to jest coś trochę takiego, jak taki talerz albo jak taka misa.
Ona jest duża, bo ona ma mniej więcej około 57 cm średnicy.
No tak.
I ona, ten mikrofon, kiedy ja na niego nałożę parabolę, to on jest dokładnie po środku, tak?
I parabola go jakby otacza.
I w momencie, kiedy na przykład próbuję coś nagrać z parabolą,
to wybieram sobie na przykład jakiegoś jednego ptaka z całego chóru, powiedzmy porannego,
na przykład jakiegoś kosa, który sobie gdzieś tam śpiewa na wierzchołku drzewa obok mnie,
nakierowuję parabolę na tego kosa i w momencie, kiedy to zrobię,
to poza tym, że mam cały chór nienaruszony,
wszystko, co jest dookoła, poza tym kosem,
to dodatkowo ten kos brzmi jeszcze wyraźniej,
niż gdybym tej paraboli nie miała.
Czyli to jest inaczej niż z mikrofonami kierunkowymi,
bo w mikrofonach kierunkowych jest tak, że one mają za zadanie
wyciszyć tło i skoncentrować się tylko na dźwięku z przodu.
A w paraboli jest inaczej, w tym przynajmniej moim
mikrofonie parabolicznym. On jest mikrofonem ogólnym do nagrywania wszystkiego.
A jeśli ja sobie chcę to ubogacić jakimś jednym konkretnym dźwiękiem,
na który chcę zwrócić uwagę, to wtedy na ten dźwięk nakierowuję parabolę.
I mam tło bez zmian, ale do tego jeszcze właśnie jest to zbliżenie z paraboli.
I to jest idealne, bo ja nie chciałam mikrofonu kierunkowego nigdy,
bo nie chciałam niczego tracić. Gdybym chciała na przykład nagrywać
jakieś ptaki do przewodnika takiego głosowego,
to może mikrofon kierunkowy byłby dobry,
bo wtedy sobie wybieram tylko to, co mnie interesuje,
a reszta gdzieś zostaje trochę stłumiona w tle.
Ale ja chciałam wszystko
i dlatego właśnie zdecydowałam się na ten mikrofon paraboliczny.
I to jest właśnie to, od czego zaczęłam.
A drugi mikrofon, który mam, kupiłam kilka lat później,
to jest już taki mikrofon, który, a właściwie to są dokładnie dwa mikrofony
w konfiguracji AB,
które są jakby w odległości mniej więcej 15-20 cm od siebie na takiej jakby szynie i to właśnie powoduje,
że te mikrofony mają bardzo dobre, szersze jeszcze parametry stereo.
I akurat te mikrofony, te dwa, przeważnie korzystam z nich nagrywając po prostu bez mojej obecności.
O ile parabole używam trzymając mikrofon w ręce, bo inaczej nie jestem w stanie tej paraboli dobrze nakierować,
bo po prostu to trzeba na bieżąco dostosowywać ją do tego, skąd ten dźwięk dochodzi,
o tyle te mikrofony AB zostawiam prawie zawsze gdzieś w lesie na przykład albo gdzieś na jakiejś łące,
gdziekolwiek, bez mojego nadzoru. I one tam stoją czasami godzinę, to zależy od tego, gdzie jestem,
na przykład czasami jak gdzieś wychodzę do lasu, to zostawiam w jednym miejscu, idę gdzieś tam dalej,
dopiero jak wracam, to zabieram ten mikrofon, a czasami, tak jak mówiłam, zostawiam na kilka dni, dwa,
a nawet ostatnio ten nowy Olympus, właściwie już nie Olympus, tylko AM system,
on już obsługuje karty powyżej 32 GB, kiedyś wiem, że był Olympus LS100, który też tak robił,
ale on już jest niedostępny, ale właśnie przez to, że większe karty w pamięci obsługuje,
to mogę go zostawić nawet na mniej więcej 8 dni na nagrywanie i z powerbankiem daje radę.
I mam takie faktycznie potem 8 dni. Zupełnie niedawno to odkryłam, miał ogromne przeboje z powerbankami,
bo co chwilę coś było niekompatybilne, ale właściwie tak naprawdę dopiero w lutym
udało mi się w końcu dojść o co w tym chodzi i właściwie i tak nic z tego nie rozumiem,
ale przynajmniej wiem co działa, a co nie działa.
I faktycznie już teraz nawet z tego nowego rejestratora też korzystam z Power Bankiem
i to się bardzo dobrze, naprawdę bardzo dobrze sprawdza.
Czyli jak rozumiem twoja podstawowa instalacja działa w ten sposób,
że udajesz się w teren z rejestratorem oraz z mikrofonem,
który albo trzymasz w ręku, albo zostawiasz sobie go gdzieś
właśnie na ziemi, czy zawieszasz go na drzewie?
Bo tu też kojarzę, że są takie bardziej skomplikowane instalacje,
które wymagają montażu mikrofonów gdzieś tam wyżej,
żeby bliżej tego ptactwa się znaleźć.
Ja zostawiam na statywie i to przeważnie wystarczy.
Oczywiście wiadomo, że gdybym miała taką możliwość
zostawić ten mikrofon gdzieś na drzewie,
to może brzmiało by ciekawiej, bo to wtedy mielibyśmy trochę z punktu
z perspektywy ptasiej, jak to brzmi, taki na przykład ten chór poranny.
Ale ja na drzewo nie wejdę, a też nie chcę nikogo z rodziny ciągać,
żeby ktoś na drzewo wchodził, więc po prostu zadowalam się tym,
żeby ten mikrofon gdzieś po prostu stał na statywie.
Raczej staramy się tak go trochę schować, żeby on aż tak się nie rzucał w oczy.
Chociaż z mojego doświadczenia wynika, że zwierzęta naprawdę
ale raczej się nie przejmują tym, że tam coś stoi.
Dopóki się nie rusza, to może być tak naprawdę.
Może sobie gniazdko uwinął wokół mikrofonu.
Ale tak teraz się zastanawiam, bo myślę, że wiele z osób,
które nas słuchają, interesowało się takim zjawiskiem,
jak nagrania binauralne.
Ja sam mam parę Sennheiserów Ambeo podpinanych pod iPhona
i bardzo lubię je właśnie do nagrywania otoczenia, terenu,
różnych odgłosów, które się dzieją gdzieś w przestrzeni mnie otaczającej.
No i się tak zastanawiam, czy nagrania binauralne też mogą wnieść jakąś wartość.
Takie nagrania 3D
też mogą wnieść jakąś wartość w nagrywanie odgłosów przyrody, czy to
jakby jasnym jest dla mnie, że nie jestem w stanie skupić się wtedy na jednym
konkretnym stworzeniu, natomiast do takiego ogólnikowego
ogarnięcia całości, czy to są również wartościowe nagrania z twojej perspektywy,
czy dużo lepsze są jednak na tych mikrofonach specjalistycznych,
parabolicznych czy AB?
Tak naprawdę to, jeśli ja dobrze rozumiem,
to nagranie binauralne polega na tym,
że po prostu są dwa mikrofony jakby osobne,
ale one są przedzielone czymś, co ma za zadanie jakby
jakoś tak zakłócić przestrzeń między jednym i drugim.
Dobrze ja rozumiem?
To są mikrofony, które udają trochę słuchawki wkładane do uszu
i jakby celem nagrania binauralnego jest to, żeby oddać ten przepływ fali dźwiękowej
między lewym uchem a prawym, że to jest nagrywanie jakby z pozycji głowy człowieka.
I to można odwzorować to, jak nagrywają uszy.
Czyli to jest trochę coś, co myślałam, czyli że tam po prostu pośrodku,
pomiędzy jednym mikrofonem a drugim wstawia się coś,
to niekoniecznie musi być na przykład coś, co my mamy konkretnie na uszach,
ale taką sztuczną głowę albo jakieś takie, różnie to się nazywa,
Różnie to się nazywa, albo czasami się mówi, że jakiś taki sztuczny nos albo jakkolwiek,
czyli coś, co taką przedziałkę między jednym a drugim mikrofonem nam po prostu daje.
I tak naprawdę to moim zdaniem różnica pomiędzy tym, co ja mam, czyli tym AB,
a tymi binauralnymi jest taka, że w binauralnych jest jeszcze szersze stereo.
Ok, czyli mamy dużo większy pogląd na jakby całościowy obraz, ale nie ma tego skupienia na konkretach.
Nie, chociaż tak naprawdę w AB jest bardzo podobnie, tylko po prostu to co do nas, bo to nie jest tak,
że przynajmniej jeśli chodzi akurat z tego co ja wiem, to nie jest tak, że zmienia się to co mikrofon jest w stanie odebrać
w znaczeniu, jaki ma zasięg tego, co, że tak powiem, słyszy,
tylko po prostu inaczej rejestruje tą przestrzeń,
że nam się wydaje, że tam w tej przestrzeni jest więcej,
w znaczeniu, że coś jest bardziej oddalone jedno od drugiego.
Tak, tak, tak, to na pewno.
To jest zdecydowanie ta różnica.
Chociaż ja akurat z tych moich mikrofonów, szczególnie z tego AB,
bo wiadomo, że ten paraboliczny tosteroł ma troszeczkę węższe,
ale z tego AB jestem na tyle zadowolona,
że jakoś nigdy nie myślałam o tym, żeby się przyrzucić na typowe takie binauralne.
Może kiedyś tak zrobię, ale to są tak podobne moim zdaniem techniki,
że nie ma dużej różnicy, to jest tylko kwestia po prostu na ile mamy
ten szeroki odbiór tego stereo, bo jakby same dźwięki, które
wpadają w to pasmo tego, co się nagrywa, są bardzo podobne,
bo to nie jest różnica, bo gdybym ja między te moje mikrofony,
które mam teraz dała sobie taką sztuczną głowę,
to już by było binauralne nagranie, ale mikrofony byłyby te same,
więc one odbierałyby to samo, tylko to by trochę inaczej brzmiało,
po prostu inne byłoby wyczucie jakby przestrzeni.
To jest ta różnica właśnie.
Jasne.
Troszkę już o tym wspomniałaś i myślę, że warto to podkreślić,
nagrania muszą być koniecznie niekompresowane,
żadne stratne formaty, tylko bezstratne, WAV lub FLAC.
Dokładnie tak. Nie, MP3 to zdecydowanie…
Jeśli byśmy mieli nóż na gardle
i tylko możemy tak, no to wtedy ewentualnie gdybyśmy się zdecydowali na 320 na przykład kilobajtów mp3 no to jeszcze powiedzmy jakoś to będzie brzmiało, ale nie jeśli tylko możemy tego unikać to tego unikajmy bo to naprawdę to nie brzmi dobrze.
Czyli dużo pamięci i dużo baterii, to jest nam potrzebne.
A teraz, jak wygląda u Ciebie, czy w ogóle odbywa się jakaś obróbka tych nagrań,
jakaś postprodukcja, przeprowadzasz taką, czy pozostawiasz po prostu naturze,
pole do działania i zostawiasz te nagrania nienaruszone?
Ja staram się nagrywać w takich miejscach, gdzie filtrowanie nie będzie potrzebne,
ale jeśli na przykład czasami gdzieś pojedę tutaj w Gdańsku do lasu,
no tu wszędzie, gdzie by się nie szło, to słychać obwodnice, ulice,
samoloty, pociągi, pełen zestaw, tak naprawdę wszystko, co chcemy.
I jeśli, rzadko to robię, bo wiem, że to raczej jest po prostu tylko potem dodatkowa praca,
ale jeśli zdarzy mi się gdzieś być w takim miejscu,
to faktycznie wtedy próbuję te nagrania filtrować.
I bardzo często robię tak, oczywiście wtedy tylko, czyli rzadko to robię,
ale akurat z tych takich, powiedzmy, wypraw, tych spacerów.
To często robię tak, że na przykład zostawiam sobie nagranie,
zostawiam tylko te częstotliwości,
które faktycznie są zajęte przez śpiew jakiegoś ptaka.
Na przykład można powiedzieć w takim dużym uproszczeniu,
że kos śpiewa od częstotliwości 1200 Hz.
To, co jest poniżej, to jest jakby już zupełnie,
można bezpiecznie to wyciąć, bo kostak się nie odzywa.
Raczej, mówię w pewnym uproszczeniu, bo wiadomo, że mogą być troszeczkę wyjątki,
że może akurat coś do 1100, do 1000,
ale to 1200 raczej jest bezpieczne.
I w momencie, kiedy ja to wytnę,
to wstawiam te częstotliwości od
na przykład tych, dajmy na to, 100-200 Hz,
do 1200,
na przykład z czegoś takiego jak biały szum.
Oczywiście to wymaga bardzo dużego wyczucia,
żeby to było jedno z drugim zsynchronizowane i żeby to brzmiało naturalnie,
żeby tam nic nie zdominowało, żeby to nie było ani huczące,
ani żeby nie było jakichś tonalnych przydźwięków,
ani niczego takiego, jakby nie może być, to trzeba robić ostrożnie.
Ale dzięki temu udało mi się zachować w dobrym stanie nagrania,
które inaczej brzmiałyby naprawdę źle,
bo brzmiałyby jak w centrum Nowego Jorku, tak nagrywane.
No tak.
Także to jest, ale to jest ostatnia deska ratunku,
bo ja nie lubię takiego kombinowania z nagraniami
i robię to tylko wtedy, kiedy wiem, że po prostu inaczej to naprawdę będzie brzmiało źle.
Jeśli jestem w takich miejscach, gdzie nie ma tych nieustannych hałasów,
to po prostu nagrywam tak, jak to jest i wtedy faktycznie niczego już nie muszę z tym robić.
Z ciekawości z jakiego oprogramowania korzystasz?
Ja mam jeszcze takiego bardzo starego Kuledita,
kiedyś był taki program, jeszcze z 2001 roku,
Ja kiedyś jeszcze jak korzystałam z minidiska,
to mój brat kiedyś znalazł jakąś taką kopię, on już jest wdawno niedostępny,
także i tak, no nawet myślałam o tym, żeby przerzucić się na aizotop,
ale jakoś nie mogę się przekonać, bo mam wrażenie,
że i tak nie będę w stanie wykorzystać tych możliwości aizotopa
na tyle, na ile na przykład mogłyby to osoby widzące, to po pierwsze,
a po drugie, nie jestem pewna, może coś tutaj ktoś wie,
czy w aizotopie jest funkcja, na przykład kiedy chcemy jakiś szum wyciszyć,
czy jest funkcja jakby podsłuchu tego, co konkretnie ma zniknąć.
W QLEDicie tak jest, w aizotopie nie wiem.
Ja z tego co kojarzę, to wiem, że aizotop jest też wtyczką VST,
której można użyć w dowolnym erytorze takim jak na przykład Reaper
i podejrzewam, bo ja kojarzę z Audacity, ja znowu pracuję z Audacity
I tam zawsze, jak tylko chcę zastosować jakikolwiek efekt, czy to jest odszumianie, czy to jest jakiś filtr wysoko-niskoprzepustowy i tak dalej, to ja mogę zawsze przed dokonaniem jeszcze ostatecznym tych zmian, kilka sekund podsłuchać takiego podglądu, co by się stało, gdybym to zastosował.
Ale tutaj, że tak wejdę Wam z słowo, wydaje mi się, że tak jest i o technice coś spróbuję powiedzieć, jak rozumiem, Tobie Izo, chodzi o to, żeby usłyszeć te różnice, tak? Czyli to po prostu, co zostanie odcięte.
Tak, żeby nie odciąć za dużo, żeby dokładnie wiedzieć, gdzie się zaczyna dźwięk.
To bardzo zależy, z tego co ja kojarzę, to bardzo zależy od konkretnej wtyczki, ale tak jak Paweł powiedział, tu są kwestie VST, no i w dzisiejszych czasach to dla nas tak naprawdę, no, najlepszym edytorem audio do takich i innych zresztą też rzeczy jest REAPER.
No, o którym też jest mnóstwo audycji u nas w ramach…
Z Reapera akurat nigdy nie korzystałam. Próbowałam z Audacity, ale jeśli chodzi o to, co oferuje sam z siebie to jednak QLEDit jest lepszy, ma więcej funkcji, tam więcej można zrobić.
Ale gdybym może spróbowała skorzystać właśnie z Reapera i te wtyczki VST, nie robiłam tego jeszcze, może się skuszę, bo jakby nie mam takiej okazji, żeby spróbować to przetestować.
I dlatego tak się zastanawiam, czy faktycznie będę w stanie wyciągnąć z tego więcej niż Skulledita, którego mam już od dawna i którego naprawdę dobrze znam i umiem z niego korzystać.
Dość podejrzewam, że nawet w sposób taki zaawansowany,
jak na to, co się da zrobić bezwzrokowo.
Także może kiedyś po prostu, jak będę miała więcej czasu,
to do tego naprawdę przysiądę i popróbuję.
Bo chyba mam wrażenie, że jednak coś by się przydało zmienić.
Chociaż z drugiej strony też nie do końca, bo ja rzadko coś filtruję.
A jeśli nawet, to mam osobę, taką znajomą, która jest dźwiękowcem,
takim do filmów.
I ja wiem, że ona i tak to zrobi lepiej,
bo jest w stanie patrzeć na sonogramy.
Więc ona faktycznie może naprawdę pracować
na dużo większych szczegółach dźwięku niż ja.
Przynajmniej tak mi się wydaje, z tego co wiem.
Na pewno zrobi to szybciej, nie?
Natomiast…
No ja np. ja wiem jak…
Słyszałem już kilka nagrań od Szumianych, ale no wiadomo, to były nagrania mowy ludzkiej
pokryte różnymi odgłosami tła.
No i to co dało się zrobić właśnie za pomocą
Izotopa, czy też tej drugiej wtyczki, która ostatnio wyszła.
Go… Gojo chyba, czy Gojo.
Często się u nas temat odszumiania nagrań pojawia w tych doprzeglądach, więc stąd po prostu dużo różnych rozwiązań.
Jeszcze na Macu była aplikacja Hush, tylko tam chyba nie było niestety żadnej kontroli takiej precyzyjnej.
Tam jest oczywiście, jak to po nowemu, sztuczna inteligencja, wszystko się samo robi, nie ma nad niczym kontroli, maszyna jedzie sama.
Natomiast to jest bardzo imponujące, to co ja słyszałem przynajmniej właśnie z otrzymania mowy ludzkiej i te nagrania były naprawdę bardzo porządnie wyciszone tak naprawdę.
Ja kiedyś słyszałam taki przykład, że ktoś, nie pamiętam na jakim programie to było, ale to jakby nie ma takiego znaczenia, ktoś wyciszył kichnięcie, po prostu kichnięcie.
Tak.
I to tak to zrobił, że naprawdę tego nie było słychać.
I to jest coś, czego na przykład ja w kule dicie nie umiem.
I nie wiem, czy bezwroku tak się da.
Bo jednak to już wymaga takiej precyzji,
żeby zostało to, co ma zostać,
a wszystko inne właśnie z tego kichnięcia wyciszamy.
Ja nie dotarłam, jakby to można było zrobić na przykład bezwzrokowo.
A wiem, że ogólnie da się.
No tutaj to już musiałby ktoś odpowiedzieć kto dużo bardziej siedzi gdzieś w tematyce obróbki dźwięku mamy słuchaczy więc możliwe że się odezwą że dacie znać 6 6 3 8 8 3 6 0 0 kontakt.tyflopodcast.net lub sekcja komentarzy pod naszymi transmisjami na YouTubie i na Facebooku ja widzę że ty posiadasz bardzo dużą wiedzę na temat takich zagadnień
związanych z samym nagrywaniem i obróbką dźwięku,
więc jako osoba, która też gdzieś w tym siedzi,
ale raczej tą wiedzę zbierałem gdzieś tak, że tak powiem,
kolokwialnie z ulicy, po drodze, jak tam się przydarzało,
że trzeba było, więc pytanie, czy ty również uczyłaś się sama,
czy na przykład masz jakieś wykształcenie pod tym kątem?
Nie, nie, uczyłam się sama wszystkiego.
Moje całe liceum to było ogarnianie kule dita tak naprawdę.
co można, czego nie można, co działa jak, jakie są takie różne szczegóły,
wysoka precyzja, mniejsza precyzja, czego jest za dużo, czego jest za mało,
jakoś tak wszystko intuicyjnie, no i też tych herców, ile można usunąć,
ile czego zostawić, jak to zrobić, do jakiego stopnia, te wszystkie parametry,
konkretnie właśnie też w tym huledicie, jakie wartości, gdzie co wpisać.
Także to naprawdę to były po prostu lata uprób i błędów zanim, powiedzmy, jakoś się nauczyłam korzystać z tego w taki sposób, żeby nie niszczyć sobie nagrań.
Na szczęście te nagrania, które sobie zniszczyłam, to były takie stare i tak te monofoniczne na minidisku, więc jakby nie żałuję tego.
Ale to spowodowało, że kiedy zaczęłam nagrywać profesjonalnie, to już bardzo dużo wiedziałam i tak naprawdę nie popełniłam jakichś takich błędów.
Przynajmniej nie pamiętam takiego przypadku,
żebym sobie zniszczyła nagranie przez to, że było źle otrzumione.
Ja jeszcze tylko taką jedną subiektywną rzecz powiem.
Dla mnie nie ma nic gorszego niż zbyt agresywnie otrzumione nagranie.
To brzmi koszmarnie, szczególnie takie nagranie przyrody,
bo na przykład niszczy się całe echo.
Tak, ja się zgadzam, zwłaszcza na takich kulowych, powiedzmy, darmowych,
zwłaszcza jakichś takich efekcikach, które mają to robić.
Ja wiem jak działa to wbudowane w Audacity
i no powiem szczerze, że to się nawet nie nadaje specjalnie do odszumienia jakiegoś wywiadu,
który gdzieś tam powiedzmy był nagrywany w jakiejś kawiarni i odgłosy kawiarni chcemy.
To będzie bulgotać, to będzie czajnik, po prostu będzie czajnik.
No ja tak jeszcze zdradzę, że te żurawie, których słuchaliśmy na początku,
bo ja tak powiedziałam, że nagrywałam je blisko, no właśnie blisko Gdańska,
ja je też odszumiałam.
I dlatego, żeby wyciszyć ulicę.
I faktycznie jestem dumna z tego, że udało mi się nie zniszczyć echa.
Że echo zostało właściwie nienaruszone.
Nie słychać praktycznie tego, że coś z tym było robione, a było.
I to poważnie.
No to gratulacje. Możesz być z siebie myślę dumna i dobrze, że jesteś.
Bo to są takie osiągnięcia, zwłaszcza kiedy człowiek uczył się czegoś sam
i tą swoją potem wiedzę potrafi w taki sposób wykorzystać.
Jak rozumiem, ty nie posiłkowałaś się żadną ani literaturą, ani poradami,
tylko po prostu to wszystko było metodą prób i błędów uczone.
Tak, tak było.
I nauczyłam się, że generalnie tak naprawdę, przynajmniej w Kuledycie tak jest,
że najlepsze efekty uzyskuje się wcale nie nawet przez tą opcję noise reduction,
tylko przez hiss reduction.
Aaaa.
Bo wtedy ja mogę mu zaznaczyć wcale niekoniecznie syg,
tak jak on by chciał teoretycznie tak jak są te parametry takie podstawowe tylko mu
zaznaczam fragment szumu innego niż taki syk i wtedy on dużo bardziej precyzyjnie
mam wrażenie to robi niż tej opcji noise reduction.
Ja z noise reduction prawie nie korzystam.
Właśnie głównie wszystko jest na hiss reduction.
No to jest myślę warto.
Też nie wiedziałbym jak odróżnić jedno od drugiego więc bardzo ci dziękuję tutaj za
wyjaśnienia tych różnych pojęć.
No to może zróbmy sobie znowu chwilkę przerwy
na wysłuchanie czegoś z twojej płyty.
I tu widzę jest coś takiego jak
song of songs, no nie pieśni nad pieśniami, ale…
No specjalnie dałam taki tytuł,
specjalnie dałam taki tytuł właśnie, żeby była ta aluzja.
Okej, a o jakiego ptaka tym razem chodzi?
Słowiki szare, to był piękny taki, akurat to nad Biebrzą nagrywałam
i stałam w takim miejscu, że jeden słowik był po mojej prawej stronie,
drugi po mojej lewej i tak się właśnie, co jeden się odezwał, to drugi mu odpowiedział.
I to już było późno, to praktycznie już tam mało które ptaki śpiewają,
już jakieś tam tylko takie późne drozdy i przed samym zachodem słońca,
już zanim się zrobiło ciemno, to właśnie wtedy stałam i to tam nagrywałam.
Pięknie to też się udało.
To wysłuchajmy w takim razie.
Mówiłaś o tym, że bardzo trudno znaleźć osoby, które dzielą tę pasję z tobą i też, że nie znasz specjalnie osób niewidomych, ale chyba nie jesteś jedyna, która to robi, zwłaszcza jak chodzi o osoby z dysfunkcją wzroku, prawda?
Są też inne osoby, które zajmują się podobną działalnością.
Na pewno w Polsce wiem, że jest Hemryka Kwiatkowska,
która też nagrywa ptaki od już dawna,
na mniej takim może zaawansowanym sprzęcie,
ale na pewno tych nagrań na dużo więcej niż ja,
jeśli chodzi o samą ilość, to tak.
I ma swoją stronę internetową, też można te nagrania znaleźć.
tam są i nagrania trochę z lasek, bo czasami też tam jest z Wyspy Słowiańszewskiej,
także też ma dosyć taki pokaźny dorobek,
ale tak jeśli chodzi o zagranicę, to na pewno warto wspomnieć o
też autorze nagrań przyrody z Ameryki Południowej, Juan Pablo Culaso.
Mam nadzieję, że dobrze wymawiam nazwisko, no nie jestem specjalistką, ale chyba tak.
I on właśnie też w dzieciństwie się zainteresował ptakami, trochę tak jak ja.
I zaopatrzył się już naprawdę faktycznie w taki profesjonalny sprzęt.
I też już nie wiem kiedy to było, ale wydaje mi się, że tak z 15 lat temu chyba,
nawet może jeszcze wcześniej, już swoje nagrania też właśnie zaczął tworzyć.
Ale o innych osobach takich nie wiem. Wiem, że jest jeszcze muzyk,
taki jeden z Litwy. Niestety nie wymówię jego imienia, nazwiska,
bo naprawdę nie wiem, jak to się wymawia, a nie chcę czegoś okaleczyć.
Rozumiem.
Który z kolei też nagrywa ptaki, ale głównie do takich celów,
żeby je wplatać w swoje utwory muzyczne.
Także to jest troszeczkę jeszcze co innego.
Ale takim nagrywaniem typowo właśnie, żeby się tylko skoncentrować na przyrodzie,
to tak naprawdę takich osób jest bardzo mało.
Poza tymi dwiema osobami niewiadomymi nie znam nikogo innego,
kto by tak naprawdę na taką szerszą skalę tym się zajął.
My o Juanie Pablo Culaso wspominaliśmy w ramach Tyflo Przeglądu kiedyś,
żeby było ciekawiej, bo udało mi się dotrzeć do strony internetowej,
która zachęcała osoby z niepełnosprawnościami, była to strona amerykańska,
do obserwacji ptaków. Każdy robi to jakoś na swój sposób.
I właśnie a propos osób z dysfunkcją wzroku, była gdzieś adnotacja,
że bardzo często są to nagrania, no i tam Juan Pablo był przytoczony jako przykład i on stworzył, jeżeli się nie mylę, mapę ptaków Ameryki Południowej, zdaje się, że on pochodzi sam z Uruguayu, więc tam gdzieś Uruguay i chyba Chile, czy jakiś jeszcze ościenny kraj i jego dzieła można znaleźć na przykład na serwisach streamingowych, na Spotify, na różnych innych, więc jeżeli kogoś by interesował tamten rejon świata,
to można się wspomóc tymi nagraniami.
To teraz jak było z tym BBC? Jak to się stało, że nagle pojawiłaś się po prostu w słuchowisku BBC
i jest o tobie w tym momencie reportaż, który miejmy nadzieję, bo nie wiem jakie są zwyczaje BBC,
wiem, że niektóre treści lubią sobie dwa tygodnie czy miesiąc po wyemitowaniu usunąć,
ale miejmy nadzieję, że ten reportaż z tobą jest gdzieś tam dalej.
Natomiast jak do tego doszło?
Zanim o tym powiem, to tylko jeszcze tak napomknę, bo
podobno Juan Pablo Culaso był na Antarktydzie.
Przez dość długo, nie pamiętam jak długo, ale to nie było
kilka dni, to było co najmniej miesiąc, nie wiem czy nie dłużej.
Z tym, że nagrań z Antarktydy jego nie znalazłam, więc może to było
takie nie na zasadzie, nie chodziło o stworzenie jakiegoś albumu,
tylko po prostu wiem, że jakieś dofinansowanie chyba miał od rządu.
Nie pamiętam dokładnie jak to było, ale wiem, że był.
Także na pewno tutaj wypada pochylić czoła, że zdecydował się na taką wyprawę,
bo faktycznie tego dokonał.
W każdym razie tak wracając już do tematu, to było przez przypadek.
To, że mnie tak naprawdę BBC jakoś znalazło, bo to oni mnie znaleźli,
czyli nawet nie ja, ich, to było tak, że w 2022 roku,
już dwa lata temu, zanim wybuchła wojna na Ukrainie,
to było na miesiąc przedtem, napisała do mnie dziennikarka z BBC,
że właśnie ona zetknęła się z moimi nagraniami
i że chciałaby na mój temat stworzyć taką audycję.
No i właśnie czy ja bym się zgodziła
i gdzie by można było taką audycję stworzyć,
no to ja zaproponowałam Białowieżę,
ale potem wiadomo, wybuchła wojna, trzeba było trochę zmienić priorytety,
ale wróciła do tematu później,
jakoś tak mniej więcej w styczniu 2023,
no i faktycznie wtedy się okazało, że już wszystko się
dało zorganizować, umówiłyśmy się,
jeszcze tam była osoba, która zajęła się też filmowaniem,
bo też powstał taki, poza audycją taką 20-minutową,
powstał taki bardzo krótki, mniej więcej 5-minutowy film,
też na mój temat, jako takie trochę, powiedzmy, pewne do…
Nie doprecyzowanie, ale taki dodatek do tego, co stworzono właśnie dźwiękowo.
No i tak powstała ta audycja.
Oni tam byli mniej więcej przez chyba 3-4 dni z nami.
Nie wszędzie z nami chodzili, ale na zdecydowaną część takich wypraw,
wypraw głównie rano i wieczorem.
I tak to się stało. Pytali mnie o różne zakulisy, jak to było.
Trochę tak właśnie nagrywali takie spontaniczne scenki z życia wzięte,
typu na przykład rzutkiewki na śniadanie i różne takie właśnie dodatki.
Tak, to właśnie słyszałem, jak się krzątacie po kuchni.
To też wybrzmiało w dokumentacji.
Tak, tak, tak.
Super, no to jest myślę, że wielkie osiągnięcie,
bo zwłaszcza jak opowiadasz o tym, jak ciężko znaleźć ci drugą osobę,
która byłaby zainteresowana tak niszowym hobby,
że tak wielka i znacząca rozgłośnia zwróciła uwagę na twoje nagrania,
więc to jest niesamowite wyróżnienie.
Z ciekawości pani dziennikarka jedynie nagrywała cię typowo wywiadowo,
czy też się wyposażyła w mikrofony paraboliczne?
Nie, ogólnie oni mieli tam jakiś dosyć też dobry sprzęt,
ale to nie był taki sprzęt.
Dziennikarka miała mikrofon kontaktowy,
który też mi trochę tam pokazała, jak to działa,
Chociaż ja jakoś nie mogę, nie wiem,
cały czas mam wrażenie, że kiedy słucham nagrań z mikrofonu kontaktowego,
bo to jest mikrofon, który przekazuje wibracje, jakieś drgania,
ale ja trochę tego nie rozumiem, bo mam wrażenie,
że to brzmi nie tak, jak my słyszymy.
Tak, ja ostatnio zakupiłem taki mikrofon,
mikrofon przystawkowy tak zwany,
który on w założeniu służy do ściągania dźwięku z pudła gitarowego,
na przykład przy gitarze akustycznej.
I takie mikrofony się przykleja na pudło,
jeżeli to jest to o czym ja mówię, takie przyssawy wielkie.
I to się przykleja lub przysysa do pudła gitarowego
i zgrywa się dźwięk gitary, względnie
to się chyba po angielsku nazywa pick-up coil.
To są też tego typu mikrofony, którymi można
na przykład nagrywać rozmowy telefoniczne, no po prostu z telefonów,
gdzie nie ma opcji nagrywania rozmowy.
Czyli przysysa się taki mikrofon do słuchawki
I ściągany jest głos, bo to mają być ściągane te fale elektromagnetyczne, które normalnie są gdzieś tam odfiltrowywane, ja też się na tym jakoś specjalnie nie znam.
Natomiast ja kupiłem sobie taki mikrofon, bo nie ukrywam, że gdzieś chciałbym w przyszłości zgrywać odgłosy wydawane przez różne urządzenia, bezpośrednio z tych głośniczków.
No i próbowałem sobie tak nagrać jakiś dźwięk telefonu, dźwięk jakiegoś zegarka mówiącego i powiem, że albo tego nie umiem używać, albo kupiłem złej jakości mikrofon, albo troszeczkę więcej sobie pod tym obiecałem niż to rzeczywiście jest w stanie z siebie dać.
No bo jest to taki przyciszony bardzo dźwięk z takiego mikrofonu po prostu, no jakby przytknął głośnik do mikrofonu. Nadal tak to słychać. Więc nie wiem czy twoje doświadczenia z mikrofonami tamtymi kontaktowymi były podobne, ale…
Właśnie ja jakby nie miałam okazji czegoś sama porównać,
bo nie nagrywałam sama tym mikrofonem, a szkoda, jakoś tak nie było czasu,
tylko tyle, że po prostu słuchałam, co można z tym zrobić.
Ale wiem, że na przykład Michał Zygmunt to taki też muzyk,
który też się zajmuje nagrywaniem przyrody, chociaż on widzi,
ale on nagrał kiedyś mikrofonem takim kontaktowym pękniętą wieżbę.
Wstawił ten mikrofon w szparę, takiego właśnie rozdarcia, pęknięcia, z tym, że ja nie wiem, ja bym musiała porównać, może kiedyś taką okazję będę miała, bo wydaje się, że to może być bardzo ciekawe, to co się tym mikrofonem nagrywa, z tym, że mój warunek, żebym ja zaczęła tego używać jest taki, ja bym chciała, żeby ten mikrofon zebrał to tak, jak my byśmy to mogli usłyszeć, gdybyśmy mieli taką perspektywę.
a nie jakieś takie, nie wiem, w żaden sposób zniekształcone,
bo mi nie chodzi o to, żeby to brzmiało dziwnie,
tylko mi chodzi o to, żeby ewentualnie nagrywać bardzo szczególne zjawiska,
ale żeby one brzmiały naturalnie.
I nie wiem, nie wiem, czy ten mikrofon kontaktowy
jest w stanie coś takiego zapewnić.
Za mało go znam, jeszcze będę musiała popróbować.
Jasne. Z ciekawości, czy ta wizyta pani dziennikarki ekipy BBC w Polsce nakłoniła cię do tego, żeby gdzieś za tą granicę wyjechać i ponagrywać też inne gatunki ptaków, które gdzie indziej występują, czy może już po prostu uskuteczniasz taką działalność? Czy raczej działasz na Polskę?
Ja koncentruję się na Polsce, dlatego że uważam, że naprawdę mamy piękne dźwiękowe bogactwo tej naszej przyrządy chociażby.
Nie musimy się wybierać nie wiadomo gdzie, żeby się czymś zachwycić.
Ale w ramach takiego wyjątku też, ale to już było wcześniej, bo jak byłam w gimnazjum, czyli to już lata temu,
pomyślałam sobie, bo ja ogólnie też zaczęłam się interesować
szczególnie taką jedną konkretną grupą ptaków, którą są papugi.
I dowiedziałam się, że w Amazonii są takie klify gliniaste
na brzegach niektórych rzek, na które papugi przylatują w dużych stadach,
takie różnogatunkowe stada tam się zlatują i po prostu jedzą tę glinę.
I to jest bardzo takie spektakularne zjawisko przyrodnicze
i pod względem wizualnym, i pod względem akustycznym.
I kiedy dowiedziałam się o tym w wieku, powiedzmy, jakichś 13 lat,
to jakoś tak sobie pomyślałam, że o, jakbym kiedyś mogła,
to polecę sobie do Peru, tam jest taki rezerwat tampopata
i chciałabym nagrać te papugi, jak one na tym klifie się zbierają.
No i akurat stało się tak, że ja cały czas myślałam,
że no może kiedyś mi się uda,
ale to raczej jak będę na emeryturze albo mniej więcej w takim okresie.
To nie będzie nic szybko, tym bardziej,
że nawet jak zaczęłam pracę po kilku latach,
to to była taka praca płatna tyle, o ile by starczyło na bieżące wydatki.
Ale raczej mowy o odkładaniu czegoś specjalnego nie było.
Trochę się udało, że ten mikrofon kupiłam,
ale nie było szans na zabranie niczego ponadto.
I akurat kiedyś przez przypadek okazało się,
że akurat te osoby z tego rezerwatu w Tambopata,
które tam prowadzą taką też firmę ekoturystyczną,
ale to nie jest tylko firma ekoturystyczna,
ale oni też tam mają, właściwie mieli,
bo to się tam teraz porozdzielało,
oni kiedyś mieli całą komórkę,
która się zajmowała badaniami naukowymi nad tą przyrodą tamtejszą.
Oni chcieli kiedyś stworzyć film o arach
i stworzyli kampanię finansowania społecznościowego,
bo oni zbierają na film.
To ja tak sobie pomyślałam wtedy i to był rok 2015.
A jak ja bym coś takiego też stworzyła, napiszę po prostu, o co mi chodzi, co bym chciała zrobić.
I po prostu, jeśli to kogoś zainteresuje, no to jakąś tam kwotę dowolną, jak będzie chciał, to wpłaci.
Jeśli nie, to nie. Niech ludzie zdecydują, czy coś takiego, właśnie żeby pojechać do Peru,
żeby nagrać tamtejszy Las Deszczowy ten amazoński, czy jest to warte jakiegokolwiek wsparcia finansowego, czy nie.
I założyłam taką kampanię w roku 2016,
no i faktycznie udało mi się uzbierać też dzięki tej firmie,
bo oni uznali, że oni nie będą ode mnie wymagali
jakichkolwiek po prostu finansów,
bo ja po prostu skoro chcę to zrobić i tak mi zależy
i oni wiedzieli, bo też o tym pisałam, że to już od dawna,
to oni po prostu pozwolą mi przyjechać za darmo,
więc ja tylko zebrałam, udało mi się zebrać na bilety lotnicze,
więc przez kilka dni tam faktycznie w 2017 roku w listopadzie byłam w Amazonii
i udało mi się nagrywać faktycznie, miałam 120 godzin nagrań,
z czego znaczna większość to była w nocy, więc to pokasowałam,
ale ogólnie mam mniej więcej około 30 godzin nagrań,
już tak przy filtrowaniu tego, co po prostu było niepotrzebne,
bo tam się nic szczególnego nie działo.
Mam właśnie nagrania z tego rezerwatu Tamboparta, z amazońskiego lasu deszczowego.
bo prawdopodobnie jest taka szansa, że uda mi się kiedyś do Peru pojechać jeszcze raz,
bo chciałabym jednak jeszcze to miejsce zwiedzić po prostu,
bo to było takie wszystko szybko, bo nie było czasu,
bo trzeba było zaraz się orientować co gdzie.
Teraz już wiem, że kilka rzeczy bym zrobiła inaczej,
dlatego chcę jeszcze raz, może mi się uda to zrobić.
Na pewno nie będę już więcej, i to jest na 100%,
nie będę nigdy już więcej tworzyła kampanii finansowania społecznościowego
dlatego, że wychodzę z założenia, że wyczerpałam mój limit.
Mogłabym, ale są naprawdę ważniejsze potrzeby
i ludzie zbierają na jakieś uleczenie.
To nie jest tak, że sobie zbiorę,
o, dajcie mi, bo ja nie mam pieniędzy, chcę sobie wycieczkę zrobić,
więc mi dajcie.
Raz można to było zrobić jako pewien eksperyment.
Ja się z tego wywiązałam.
Te nagrania niedługo będą dostępne.
bo i wydawnictwo Soliton już ma te wszystkie,
oni też to niedługo opublikują, chyba nawet może za kilka tygodni.
Też takie inne wydawnictwo, też na Bandcampie to będzie dostępne,
więc to, co ja miałam zrobić, to zrobiłam,
ale to jest taka jednorazowa powiedzmy przygoda,
bo jednak wydaje mi się, że są ważniejsze rzeczy do zbierania
w takich kampaniach niż coś tak powiedzmy niepotrzebnego
w gruncie rzeczy, jak jakiś wyjazd egzotyczny,
bo to do tego się tak naprawdę sprowadza, więc już nie nadużywajmy,
przynajmniej ja nie chcę tego nadużywać,
więc jeśli cokolwiek będzie się działo, to to będzie z moich własnych środków,
ale może uda mi się też, bo to jest o wiele tańsze niż Peru,
może uda mi się wyjechać do Malezji,
dlatego że tam, w lasach zeszczowych Azji,
żyją takie przepięknie śpiewające, naprawdę śpiewające małpy,
Gibony. Są różne gatunki, moje ulubione akurat dźwiękowo to są czarnorękie,
bo białorękie też są bardzo takie znane, ale one się trochę inaczej odzywają,
bo one na przykład u tych gibonów, samice, przynajmniej tak jest u białorękich,
u czarnorękich, samice mają takie piękne sekwencje takich właśnie zaśpiewów,
bo to tylko samice, bo one robią tak, że zaczynają od niskich dźwięków.
One mają taki piękny, miękki, łagodny, delikatny głos.
Od niskich dźwięków tonalnych, to jest takie właśnie bardzo charakterystyczne.
Kilka niskich dźwięków coraz wyższych, na zasadzie, że na jednej nucie,
drugi kilka nut wyżej, dochodzą do wysokiego dźwięku,
do takiego naprawdę mocno wysokiego, i potem schodzą w dół.
kilka dźwięków w dół, brzmi przepięknie, naprawdę, bo to jest tonalne,
to naprawdę można by nuki do tego napisać, gdyby ktoś chciał się w coś takiego bawić
i jeszcze z tym echem od tego lasu deszczowego, przepięknie, przepięknie to brzmi.
I właśnie chciałabym też coś takiego nagrać, może mi się uda, zobaczymy jeszcze,
może nawet w tym roku.
No życzymy powodzenia i liczymy na jakieś nagrania, na to, że się to też ukaże,
pojawi, że będziemy mogli wspólnie z tobą też podróżować przez gdzieś tam tą Malezję, chociażby w formie takich nagrań.
Taka ciekawość mnie zżera, bo już widziałem różne projekty takie o tematyce przyrodniczej, które wychodzą z założenia i chcą tą osobom z dysfunkcją wzroku jakoś przedstawić,
że rośliny wydają odgłosy. Czy rośliny wydają odgłosy? Oczywiście nie mam tu na myśli drzew, które gdzieś tam się czasem uginają, szumią liście,
ale tak jakieś kwiaty na przykład, czy jakieś krzewy.
Ja czegoś takiego nie słyszałam.
O ile jakieś na przykład siny, czy jakieś wysokie trawy, to tak.
Ale kwiaty, albo nie wiem, może niektóre.
Może faktycznie coś w tym jest, ale to może
trzeba sprawdzać konkretne gatunki, nie mam pojęcia.
Ja się nie spotkałam z czymś takim, ale
nie chcę tego dyskredytować, bo nie wiem,
bo to po prostu znaczy, że może na przykład tylko niektóre kwiaty,
może faktycznie jakieś takie są, które można usłyszeć w jakiś sposób,
ale ja tego nie słyszałam.
Rozumiem.
A czy martwi Cię jakoś to, co się aktualnie dzieje z przyrodą,
czy właśnie te różne zjawiska globalnego ocieplenia, zmiany klimatu
i to, o czym słyszymy z różnych przekazów medialnych
i gdzieś ten temat bardzo politycznie i też aktywistycznie się kręci.
No ja na przykład miałem kontakt z osobą, która interesuje się również zwyczajami ptaków i człowiek ten stwierdził, że z uwagi na to, jak nasz klimat aktualnie ewoluuje, to zmieniły się zwyczaje i pewne ptaki, które miałyby przylecieć o danej porze, nie przylatują albo przylatują później.
Niektóre gdzieś tam w ogóle zmieniły kursy. Czy ty też obserwujesz jakieś zmiany w ostatnim czasie takie namacalne w zwyczajach ptaków?
Tak, faktycznie tak jest, że im np. łagodniejsze są zimy, tym ptaki wcześniej przystępują do lęgów, np. wcześniej się zaczyna okres godowy, u sów np. tak jest,
ale ja nie jestem ekspertem od zmian klimatu, ja bardzo się staram jakby tak z trochę takim chłodnym dystansem śledzić różne informacje,
bo ja jestem takim zwykłym, szarym człowiekiem w tym sensie,
ja nie mam możliwości, bo mamy teraz trochę takie przeciąganie liny.
Ci, co mówią, że te zmiany klimatu są takie bardzo drastyczne
i że my musimy wszystko robić na teraz i na już,
oni mówią, że ci, którzy są przeciwnikami, którzy się z tym nie zgadzają,
są przez kogoś sponsorowani.
Ale wiadomo z drugiej strony, i to też nie jest tajemnica,
że ci, którzy mówią, że te zmiany klimatu faktycznie są takie drastyczne,
Ale są firmy takie czy inne,
które na zmianach, które byłyby wprowadzone z uwagi na zmiany klimatu,
też zyskają.
A ja naprawdę nie mam możliwości, żeby wiedzieć obiektywnie, dokładnie,
kto kogo sponsoruje i kto kogo nie sponsoruje.
Bo to, co ja zawsze biorę pod uwagę, to to.
Nie zawsze jest tak,
że tylko dlatego, że o czymś mówi większość,
to znaczy, że większość ma rację, bo czasami w historii bywało z tym różnie.
Ja nie chcę niczego negować, natomiast na pewno nie jestem osobą,
która jakoś zajmuje bardzo, powiedzmy, radykalne gdzieś stanowiska
z takiej czy innej strony, bo uważam, że ja za mało wiem po prostu na to
i pewnie nigdy się nie dowiem czegoś na tyle, żeby być w stanie
wypracować sobie takie bardzo konkretne poglądy.
To, co wiem, to to, że na pewno przyroda się robi coraz cisza.
I to wynika m.in. z tego, że mamy coraz mniej owadów,
bo jest coraz większe zanieczyszczenie powietrza.
I nawet mogę podać przykład.
Byłam w 2016 roku w takiej wsi
przy granicy Polski z Kaliningradem.
Wtedy to się jeszcze nazywało, teraz chyba Królewiec.
I tam było mnóstwo jaskółek, byłam tam w lipcu i tam rano, zawsze co rano,
całe stada jaskółek, głównie dymówek, ale te oknówki też były,
zbierały się gdzieś tam koło stodoły, na takim dużym drzewie
i zanim się porozlatywały, to było takie wielkie zebranie
i po prostu piękny koncert właśnie tych śpiewów, tych jaskółek.
Byłam tam też rok temu i tych jaskółek no były jakieś, ale no nie, to nie było to.
Nie było takich zgromadzeń, że tak powiem sobie, tam jakieś latały, tu jedna, tu druga,
jakimiś takimi grupkami, ale to nie było to. I też tam nam mówili, że faktycznie tych jaskółek jest coraz mniej.
A jaskółki wiadomo polują na owady, tak, więc jeśli jest mniej owadów, no to siłą rzeczy mniej jaskółek.
I to jest coś, co ja jestem w stanie zauważyć.
Naprawdę po prostu nawet bez jakichś szczególnych analiz
po prostu pamiętam jak było i wiem jak jest teraz.
A w razie gdybym nawet pomyślała, że może coś mnie pamięć zawodzi,
mam nagrania jako dowód.
Wiem jak było, bo po prostu te nagrania do tej pory mam.
I też na przykład ja sama mieszkam w takiej dzielnicy Gdańska,
w której kiedyś były łąki, dzikie łąki.
Było dużo skowronków.
Mieliśmy derkacze, mieliśmy nawet czajki, mieliśmy przepiórki,
mnóstwo pasikoników wieczorami w lipcu.
Czasami nawet pamiętam kiedyś, jak siedziałam na balkonie,
to naliczyłam z balkonu tylko cztery samce kopciuszka
śpiewające z różnych miejsc.
One śpiewały w takich niewykończonych budynkach.
Często źle na tym wychodzą, bo na przykład kiedy zakładają gniazda
na jakichś budowach, to albo je zamurowują,
albo wyrzucają te gniazda.
No nie wszyscy chcą się bawić w jakieś czekanie, aż młode się usamodzielnią i różnie to bywa,
ale jaskółek bardzo dużo było, pustułki mieliśmy, one polowały na myszy tam, pamiętam też.
A teraz już mamy taki typowy miejski zestaw, wróble, kosy, nic nie mam do kosów, kosy przepięknie śpiewają,
ale kosów tam kiedyś nie było.
A teraz mamy typowy taki zestaw ptaków, miasta, no i z tego co tam było kiedyś nie ma już nic,
niestety, zniknęło całkiem.
I paradoks polega na tym, że
nagrywam różne Białowieże,
Biebrze, mówię z lekątką ironii,
a mojej własnej łąki, na której ja się uczyłam ptaków rozpoznawać,
nagrać nie zdążyłam, tylko mam kilka takich nagrań archiwalnych,
ale to już są takie ostatki
i na pewno będę chciała kiedyś stworzyć taki album
na zasadzie takiego rekwiem trochę.
Nawet mam tytuł.
Tam, gdzie śpiewały Skowronki.
No niestety już śpiewały, bo już nie śpiewają.
I na koniec dam minutę ciszy.
Taką naprawdę minutę, gdzie po prostu nie będzie nic, żadnego dźwięku.
Tak jak nie ma już teraz nic z tego, co tam było kiedyś.
Ale żeby to zrobić, to najpierw chcę nagrać wszystko.
Oczywiście tak z innych miejsc, ale mam do tej pory listę
gatunków, które tam były.
I chcę najpierw zebrać wszystko to, co faktycznie tam było, żeby móc to odtworzyć.
I wtedy jak będę miała ten komplet, to taki album stworzę.
I to faktycznie będzie jedyny mój album, w którym łączę nagrania,
tak żeby odtworzyć z pamięci, jak to kiedyś brzmiało.
Nie na podstawie tego, co nagrałam, w sensie jak brzmiało to, co nagrałam konkretnie,
tylko zrobię z tego taką opowieść, że po prostu będę łączyć konkretne gatunki,
tak żeby stworzyć ten pejzaż taki, jak był wtedy, bo tego się nie da znaleźć
czy w innych miejscach, bo każde miejsce jest trochę inne.
Mhm. No to też ciekawa symbolika tutaj,
że nagrania pozwolą przywrócić chociaż na chwilę, na ostatnią chwilę do życia to,
co kiedyś tam tak naprawdę w sposób naturalny występowało. Tak że
no na swój sposób twoja działalność się przyczynia do zachowania przyrody,
co prawda we wspomnieniach, ale jednak, tak? Z ciekawości rozważałaś kiedyś jakieś
studia biologiczne lub podobne?
Myślałam o tym, ale na Uniwersytecie Gdańskim nie ma
jakiejś takiej bardzo wysoko rozwiniętej biologii zwierząt.
Jest taka ogólna, więc trochę nie wiem czy bym
faktycznie, czy nie byłabym rozczarowana.
Także chyba się na to nie zdecyduję. Musiałabym wyjechać, a czy tego tak naprawdę chcę? Ja wiem.
Czy to by dużo zmieniło teraz już na tym etapie? Pytanie otwarte.
Może znajdzie się jeszcze na nie odpowiedź. A czy dotykanie ptaków jest też dla Ciebie jakoś atrakcyjne
i pozwalasz sobie na to czasem, czy pozostawiasz sobie tylko pole do wyobraźni na podstawie wrażeń słuchowych?
Jeśli mam okazję na przykład dotknąć ptaka wypchanego, to tak, jak najbardziej, bo to jest dla mnie ważna informacja.
Natomiast ja mam ptaki też domowe, mam papugi, akurat sześć nimf dokładniej.
I niektóre z nich są oswojone, więc taką potrzebę bliskiego kontaktu właśnie z ptakami, takiego dotykowego,
no to właśnie mam zaspokojoną dzięki temu, że po prostu mam kontakt z tymi.
Mam taką samicę, która ma bardzo dużą krzywicę.
Generalnie te moje ptaki to są ptaki niepełnosprawne.
Albo one nielatające, niektóre na przykład mają w wyniku odmrożeń nie mają stóp,
niektóre mają połamane skrzydła.
Jest na przykład samica, właśnie ta jedna, o której mówiłam,
ona ma bardzo dużą krzywicę, ona ma cały kosiec zdeformowany,
Ona jest praktycznie leżąca, ona tylko troszeczkę się tam przemieszcza, podnie klatki, ale to tylko w ograniczonym zakresie.
Ale ona uwielbia, jak się ją bierze na ręce i się głaszcze po głowie. Uwielbia to.
Cała się nastawia, wyciąga szyję, oczy zamyka i mogłaby tak leżeć.
Więc no właśnie, to że ja nagrywam ptaki dzikie to jest jedno,
ale ja też od dobrych kilkunastu lat mam swoje papugi
i od dobrych kilku przyjmuję ptaki niepełnosprawne.
To jest o tyle takie trudne, że zbieram ptaki po jakichś przejściach,
z niedoborami, źle traktowane, po wypadkach, połamane,
że ktoś je gdzieś oddał, ktoś wyrzucił.
No i z tego powodu niestety śmiertelność jest duża,
bo na przykład jeśli mam nimfę, która ma powiedzmy 12 lat,
a od pisklaka miała ogromne niedobory i po prostu też z tego powodu
ma krzywy mostek, wiadomo, że to są rzeczy, których się nie da nadrobić
tak naprawdę w już starszym wieku. Ja tylko mogę trochę to poprawić,
ale dużo takich ptaków ginie z takich czy innych powodów.
akurat np. we wrześniu trzeba było uśpić papugę, która miała nowotwór kości skrzydeł.
Okazało się, że to były przerzuty z raka płuc. Tak, no niestety.
Także no, też staram się pomagać na tym polu, bo ogólnie jeśli chodzi o…
Właściwie dlaczego ja nagrywam? Poza po prostu tym, że to lubię i robię to dla siebie.
Ale to nie tylko. Nie chodzi mi o zarobki. Ja mam wprawdzie niektóre nagrania też opublikowane
przez jakieś wydawnictwa, ale bardziej chodziło mi o to,
że nie tyle, żeby na tym zarabiać, co właściwie się prawie nie dzieje,
to są tak symboliczne kwoty, że to w zasadzie tak jakby tego nie było,
nawet nie zwraca mi się to, co wkładam w te wyprawy,
ale bardziej chodzi mi o to, że zdecydowałam się na publikację w wydawnictwach,
dlatego, że wiem, że gdybym gdzieś to po prostu w internecie umieściła,
to to by zaraz zniknęło.
pod ogromną warstwą różnych innych nagrań
i mało kto by nawet te moje nagrania znalazł.
Bo tego jest tyle teraz w internecie,
takich darmowych różnych nagrań, różnej jakości,
że te moje po prostu by znikły w tłumie.
I dlatego zdecydowałam się na publikację z wydawnictwami,
że to są jednak pewne firmy, które mają jakieś pozycje,
które można znaleźć, które jakoś gdzieś funkcjonują.
Ale nie tylko chodzi o to, bo teraz też pracuję nad takim projektem,
żeby tworzyć zestaw nagrań,
które mogłyby być rozprowadzane np. w szpitalach,
w hospicjach, w domach opieki,
w różnych takich placówkach,
które zajmują się szeroko rozumianym leczeniem,
dobrostanem ludzkim, emocjonalnym,
czyli osoby, które potrzebują jakiegoś wyciszenia,
potrzebują jakiejś regulacji emocjonalnej.
Jestem w kontakcie już z Fundacją Gajusz,
która wiem, że planuje taki zestaw
gdzieś sobie na swojej stronie internetowej udostępnić,
żeby on był dostępny dla różnych innych fundacji, hospicjów.
Ale ja o tym też mówię, gdzie mogę, dlatego że chciałabym,
żeby jak najwięcej tego typu placówek miało do tych nagrań dostęp.
I zawsze tak sobie myślę, że może akurat usłyszy to ktoś,
kto ma jakiś pomysł, co bym jeszcze mogła z tym zrobić.
Bo naprawdę chciałabym, żeby te nagrania to nie był tylko jakiś taki,
że ja sobie to robię dla siebie i na tym zarabiam,
ani też żeby to nie był jakiś tylko tani relaks.
Oczywiście nic nie mam do relaksu, jak najbardziej.
Ale akurat odgłosy natury mają tak ogromne możliwości
wpływania na nasze emocje, na nasze też zdrowie fizyczne,
zdrowie psychiczne, że chciałabym to wykorzystać.
I im więcej z tym uda mi się zrobić, tym lepiej.
Nie chcę tylko, żeby to gdzieś zostało w szufladzie.
Albo na zasadzie tylko jak zapłacisz, to masz,
a jak nie zapłacisz, to nie masz.
Bo to nie chodzi o to.
Przyroda od nas nie wymaga tego, żebyśmy jej płacili,
żebyśmy mogli jej słuchać.
Więc ja też nie chcę koncentrować się tylko na zarobkach.
Właściwie prawie nie chcę się wcale koncentrować na zarobkach.
I szukam, co jeszcze mogłabym zrobić z tymi nagraniami,
żeby one mogły gdzieś po prostu być dla kogoś pomocne.
To jest też takie rozwojowe.
Pierwsze co mi przychodzi do głowy to są katalogi dźwięków typu freesound,
gdzie tego typu efekty mogą być wykorzystane później np.
w jakichś amatorskich, co prawda, bo to raczej osoby bez dużego budżetu
sięgają po takie, chociaż niekoniecznie, nie tylko, ale ja kojarzę takie produkcje
niskobudżetowe, sięgają po takie efekty dźwiękowe, które właśnie nie wymagają
tego by za nie płacić, są dostępne na różnego rodzaju licencjach Creative Commons i ja kiedyś słuchałem całego słuchowiska złożonego z tego typu dźwięków,
notabene był to któryś fanfic poterowski i co ciekawe, bardzo mnie zastanowiło w jakim języku mówią osoby, które są gdzieś tam w tle tamtejszej ulicy pokątnej,
No i wygooglowałem sobie ten efekt, okazało się, że to jakiś taki typowy jarmark w Hanowerze,
gdzie jakiś pan z prawdopodobnie Turcji krzyczał, że Finvcik Euro, Finvcik Euro i tam coś sprzedawał.
Także no myślę, że to może być bardzo fajna platforma.
Też się zastanawiam, czy czymś dla Ciebie nie byłoby strumieniowanie na żywo.
Jest taki projekt Locusonus, czy też Locusoundmap, gdzie można aktywować różne rezerwaty przyrody
i różne miejsca na żywo jako mikrofony
i po prostu można w czasie rzeczywistym jako takiego radia
słuchać sobie tego, co się tam aktualnie dzieje.
Nie wiem, może to byłaby też jakaś ścieżka dla ciebie?
Może tak, chociaż na przykład ja akurat osobiście,
jak słucham takich nagrań profesjonalnie zrobionych,
to ja się dolektuję jakością,
dźwiękiem samym w sobie.
A takie streamingi na żywo
raczej mają to do siebie, że one są jednak
trochę gorszej jakości, bo tam po prostu bardziej chodzi o to,
żeby to się przesyłało, niż o to, żeby to naprawdę było takie
w 100% wierne i bez żadnych kompresji i różnych tego typu rzeczy.
Dlatego o ile mogłabym coś takiego robić,
ale to by było dla kogoś, a nie dla mnie,
bo ja jakby trochę na czymś innym się koncentruję,
mam takie wrażenie.
Jasne.
No to może zróbmy znowu chwilę przerwy na kolejne nagranie i coś, co mnie tutaj zaciekawiło, czyli mamy tutaj nagranie
Primval Forest in May. Las pierwotny w twoim sercu zajmuje szczególne miejsce, jak rozumiem, dlaczego?
Dlatego, że tam tak naprawdę słychać głosy ptaków i innych zwierząt tak, jak one miały być słyszane.
Tam jest ta akustyka tych bardzo wysokich drzew,
która po prostu brzmi jak katedra.
To wszystko rezonuje, piękne echa się tworzą.
Na przykład od kukułek, od kosów,
bo kosy na wierzchołkach drzew siwają.
I dlatego to tak właśnie też bardzo dobrze się niesie.
Od dzięciołów na przykład.
I to akurat jest nagranie z Puszczy Białowieskiej.
I naprawdę to pokazuje,
jak bardzo szczególne to miejsce jest pod względem dźwiękowym.
Chociaż tak naprawdę każde miejsce ma coś do zaoferowania.
O Białowieży mówi się dużo, bo ona jest wyjątkowa,
ale to nie jest tak, że to jest tak naprawdę jedyne miejsce,
na które mi zależy. Ono ma taki specyficzny, niepowtarzalny klimat,
ale gdzie bym nie była, to i tak się zawsze zachwycam.
Jakie to jest wszystko piękne.
Zapraszamy do wysłuchania.
Audycja jest na żywo, więc możecie do nas pisać komentarze i właśnie z tej opcji skorzystała Fundacja dla Niewidomych Misja i Rozwój Mir i komentarz mamy następujący.
Niesamowite, jest pani mistrzynią realizując swoją pasję. Na jednym z nagrań było nawet słychać przelatujące owady.
Tak, komary, standard, jeśli się gdzieś jest, szczególnie na terenach podmokłych,
np. wieczorem, a to czasami też tak się nagrywa wieczorem,
i one sobie latają dookoła mikrofonu, albo czasami usiądą na mikrofonie,
albo na mnie, to zależy, jaki tam wolą. Ale no, ja na komary nie mogę reagować,
bo gdybym reagowała, to wszystkie nagrania bym miała do filtrowania,
bo później bym musiała szelest kurtki np. właśnie gdzieś tam wycinać.
Także trudno, niestety, nawet jeśli muszę za to zapłacić cenę,
że jestem pogryziona, ale tak to już niestety jest.
To skoro mamy już pierwsze komentarze,
zachęcamy was do kontaktu, bo myślę, że audycja jest na tyle ciekawa,
że wiele pytań się może zrodzić, bo jest przyrodniczo, społecznie, technicznie
i wszystko naraz się nam dzisiaj jakoś tak spotkało.
663-883-600,
kontakt.tyflopodcast.net
lub sekcja komentarzy pod naszymi transmisjami na YouTubie
i Facebooku. To może skoro już mamy komentarze, to taki układ w stronę słuchaczy.
Ja w ogóle się bardzo cieszę, że ta audycja doszła do skutku teraz, kiedy jesteśmy kilka dni przynajmniej po kalendarzowym starcie wiosny, chociaż ja tutaj w Wiedniu na pogodę nie narzekam.
Jest na tyle ciepło, że już udało mi się zaliczyć pierwszą wyprawę rowerową, zmienić kurtkę na trochę lżejszą.
Jedyne z czym trzeba się mierzyć to takie dość silne podmuchy wiatru i mimo wszystko jeszcze zziębnięte ręce jak się wraca do domu.
Natomiast no, ptaki już też jak najbardziej zaczyna być słychać,
przynajmniej te, które kojarzymy gdzieś z wiosną.
No i powiedzmy, że teraz my zaczynamy też je dostrzegać
i chcielibyśmy się jakoś nauczyć albo dowiedzieć,
co to wokół nas wszystko brzmi, co to śpiewa,
co to wydaje te odgłosy.
To dla kogoś takiego, kto chciałby może zacząć
nauczyć się rozpoznawać ptaki.
Czy polecasz może jakieś źródła wartościowe w tym celu?
Jest taka strona internetowa www.glosyptaków.pl,
chyba bez żadnego łącznika, z tym, że nie wiem,
czy ona nie jest dla takiej osoby zupełnie początkującej,
troszeczkę za bardzo zaawansowana.
W internecie jest tego dość dużo tak naprawdę,
ja aż tak bardzo tego nie śledzę, ale na pewno nawet wiem,
że na stronie Uniwersytetu Gdańskiego są jakieś takie podstawowe głosy ptaków.
Ale podejrzewam, że jeśli będziemy chcieli poszukać jakieś takie np. głosy ptaków w ogrodzie
albo głosy ptaków w mieście, to coś podejrzewam, że znajdziemy.
Natomiast jeśli ktoś chciałby zaopatrzyć się w takie coś bardziej fizycznego,
czyli nie tylko coś, co gdzieś można znaleźć w internecie,
bo jednak takie rzeczy są dobre tylko na początek,
Później to już trudno się szuka,
mimo że są bardzo zaawansowane strony internetowe,
ale do takich też trzeba wiedzieć, jak i czego szukać.
Ale jeśli ktoś by chciał taki przewodnik,
na przykład na jakiejś płycie CD albo na płycie MP3,
to są dwie osoby, które takie rzeczy wydawały.
Zdzisław Pałczyński, o którym już mówiłam wcześniej,
ale też Tomasz Ogrodowczyk.
Tomasz Ogrodowczyk pracował dla wydawnictwa Lasów Państwowych,
wydał taką całą serię, to było albo jako cztery płyty CD,
albo jako jedna płytę mp3, jaki to ptak,
ale też takie nagrania relaksacyjne, na przykład wielkie koncerty
Polskiej Przyrody, takie dwuczęściowe.
Niestety już nie żyje, nagle zmarł, nie wiem co się stało,
zupełnie niespodziewanie, bo ja nawet go trochę znałam,
mieliśmy kontakt, zadzwonił do mnie jakoś chyba na początku 2020 roku,
a w maju dowiedziałam się, że umarł, także to bardzo duża szkoda.
On też korzystał z mikrofonu Tellinga, także też się rozumieliśmy
i naprawdę bardzo dobrej jakości te nagrania też robił.
Ale tak naprawdę, to jeśli będziemy chcieli sobie znaleźć jakiś taki zestaw,
nawet na YouTubie są takie filmiki, jakieś ptaki Polski, najbardziej znane,
tam po nagraniach też można tego się uczyć,
Ale tak bardziej profesjonalnie, to te dwie osoby, Zdzisław Pałczyński i Tomasz Obrodowczyk,
to na pewno są osoby, które warto polecić, bo one zrobiły ogromną robotę
w tej dziedzinie właśnie utrwalania, uwieczniania polskiej przyrody.
Ja pewne doświadczenia z rozpoznawaniem odgłosów ptaków też gdzieś poczyniłem.
U mnie przewodnikiem była akurat aplikacja Bird ID z Instytutu Cornwall Institute
w Stanach Zjednoczonych, która znana jest gdzieś z tego, że gdzieś tam elektronicznie
wydaję różne pomoce do rozpoznawania odgłosów i wiem, że takim moim materiałem ćwiczebnym jest klasyczny gołąb cukrówka,
który gdzieś tam rozbrzmiewa nad naszymi ogrodami i ma właśnie bardzo takie charakterystyczne wołanie takiego…
I też potem wydaję taki odgłos specyficzny, który okazuje się, jak wysłuchałem później filmów na YouTubie,
był odgłosem po prostu wznoszenia skrzydeł do lotu.
Ja myślałem, że to jest też jakieś gardłowe, czy gdzieś z dzioba się to wydobywa,
a to nie, to po prostu skrzydła.
Mówimy chyba o sierpówce, tak mi się wydaje.
O sierpówce, że ona ma te takie trójsylobowe zawołania
i takie trochę kraczące, bardzo często po dwa, po trzy dźwięki powtarza
przed zerwaniem się do lotu.
Nie będę tego naśladować, ale takie opadające w tonie.
i potem jak już leci, to faktycznie taki lekko dwiżący odgłos skrzydeł,
ale te takie trrrr, trrrr, noż, ja tak nie mogłam się powstrzymać.
To jest gardłowe, to jest ewidentnie gardłowe,
ale to jest odgłos wydawany przy zrywaniu się do lotu
i to jest takie właśnie bardzo charakterystyczne.
To jest fascynujące, że właśnie jakby tego typu zdarzenia różne,
które w życiu tych ptaków się dzieją, są opatrzone
przez naturę efektami dźwiękowymi, więc my też możemy na tym skorzystać
i też możemy te odróżnić, co ten ptak w tym momencie robił.
To jest dość głośne bardzo często.
To jest niesamowite.
A jakieś takie techniki możesz polecić?
Uczenia się tych odgłosów gdzieś ptaków?
Na zasadzie jakichś skojarzeń czy jakiejś innej mnemotechniki?
Jeśli chodzi o skojarzenia, akurat ja ich nie stosowałam,
dlatego że nie miałam jakby takich pomocy,
ani też pomysłów.
Ja po prostu się uczyłam tych brzmieniak, tak jak je słyszałam na przykład z kaset,
ale faktycznie są takie całe obszary,
akurat w Polsce to trochę tak by było może trudno,
bo to tylko niektóre ptaki i takie, które się odzywają dość prosto,
bo na przykład jakiegoś skowronka to tak by się nie dało, to by było ciężko,
bo on ma bardzo skomplikowany śpiew.
Ale na przykład sznadla, który ma to do siebie,
że ma takie serię krótkich dźwięków i potem jeden dłuższy,
to na przykład jest takie ludowe tłumaczenie jego śpiewu.
Trochę tutaj pozwolę sobie na drobny wygłup.
Nie będzie, słuchaj kobyle, nic.
I to po prostu chodzi o to.
Jan Sokołowski, ornitolog taki bardzo znany,
on to tłumaczył, dlaczego to tak właśnie funkcjonowało.
Cznadle przylatywały bardzo wczesną wiosną.
Właściwie nawet nie przylatywały, bo one na zimę, z tego co wiem, zostają.
I w momencie, kiedy zaczynały śpiewać,
to jeszcze był taki moment, że zwierzęta gospodarskie
były bardzo wyczerpane, bo nie było tyle paszy.
Tak wiadomo, o paszy na zimę było trudno.
I ten śpiew sznadla to jest zapowiedź, że tej chudej kobyle,
która już po prostu jest taka słaba i wycieńczona,
nic nie będzie, bo zaraz się pojawi świeża zielonka,
świeża pasza i ona na tej świeżej paszy
zaraz właśnie odzyska siłę, odzyska zdrowie.
Jest bardzo dużo takich tłumaczeń, ja akurat też zajmowałam się tym naukowo,
jak kiedyś tłumaczono głosy ptaków, bo to jest coś, co teraz nam zanika,
bo myśmy wszystko sobie odczarowali.
Ale kiedyś ludzie wierzyli, że jeśli na przykład Sznadel śpiewa coś właśnie takiego,
to faktycznie on ma to na myśli.
To trochę tak jak małe dzieci, że rozumieją dosłownie niektóre rzeczy.
Ja pamiętam kiedyś, dawno temu, jak miałam operację w Stanach Zjednoczonych,
miałam takie mniej więcej dwa lata, trzy lata wtedy,
zdarzyło mi się kiedyś słyszeć burzy, odgłos pioruna
i ten dźwięk skojarzył mi się z takim, jakby ktoś tak wołał, come on.
Musiałam to słyszeć, wytocznie tam często tak mówili ludzie do siebie nawzajem,
come on, come on, no wiadomo, w Stanach Zjednoczonych to było.
I skojarzyłam ten czas właśnie tego pioruna właśnie z tym.
I dzieci tak postrzegają.
I to jest właśnie coś, co było kiedyś bardzo charakterystyczne
dla ludowego postrzegania przyrody.
To jest bardzo ciekawe.
Ja się tym zajmowałam m.in. w pracy doktorskiej.
Jak to było w takiej ludowej sferze
i jak to później literatura przejęła.
Te wszystkie, na przykład ptasie radio Tuwima.
To też nie jest bez powodu.
To wcale nie jest takie głupie,
że sobie tam Tuwim coś wymyślił
i sobie powpisywał. Zdecydowanie nie.
To wszystko ma uzasadnienia w brzmieniu tych głosów.
Ale to raczej wydaje mi się, że może mieć przydatność do nauki głosów ptaków
tylko taką ograniczoną wtedy, kiedy mówimy o bardzo prostych głosach.
Bo to też jest tak, że nawet przynadle każdy śpiewa inaczej.
Trochę inaczej.
Więc to jednak nie jest takie intuicyjne.
To może trochę urozmaicić i może trochę pomóc,
ale jednak na tym bym się aż tak nie opierała,
bo jednak bez nagrań to by było trudno.
Właśnie ja kiedyś się zapoznawałem z takimi podstawami
gdzieś przez materiały anglojęzyczne
i wiem, że tam nawet któraś ze szkół dla niewidomych
wydała jakiś taki podręcznik i w ramach jakiegoś koła naukowego
uczy tam osoby, które tam właśnie są w tej szkole uczniów,
tego, że można sobie kojarzyć z różnymi słówkami.
Jakieś tam, nie pamiętam, który to już był ptak,
ale właśnie też jakieś cheerio, cheer, cheerio.
Więc angielski się fajnie nadaje do tego typu.
Tak, tak, dokładnie.
Trzynadla się tłumaczy z kolei na przykład,
tak jak u nas mamy tą suchą kobyłę,
a w angielskim jest a little bit of bread and no cheese.
A, sprytne.
To gdybyś mogła trochę szerzej właśnie opowiedzieć
o tej działalności naukowej swojej, jeżeli chodzi o ptasie odgłosy.
Czym zajmowałaś się w swoim badaniu i jakie to miało efekty?
Do jakich wyników i jakich konkluzji doszłaś w wyniku tych badań?
No ja akurat w listopadzie obroniłam pracę doktorską z języka oznawstwa.
Dokładnie zajmowałam się, może zacytuję ten temat, po prostu jak on brzmiał.
Symbolizm dźwiękowy, zaraz powiem o co chodzi,
symbolizm dźwiękowy w polskiej, rosyjskiej,
w tej brytyjskiej i hiszpańskiej literaturze dziecięcej głosy ptaków.
I symbolizm dźwiękowy to jest takie zjawisko,
które jakby powoduje,
że my różne nasze emocjonalne albo doznania,
albo na przykład różne przedmioty,
albo różne wrażenia słuchowe czy jakiekolwiek inne
ale czasami próbujemy w jakiś sposób transponować na dźwięki.
Na przykład małe ptaki albo pisklaki odzywają się w taki sposób,
że my bardzo często do tego dodajemy głoskę i.
Te wszystkie różne ćwir, ćwir albo ćip, ćip i różne właśnie tego typu.
Krowa muczy z kolei mu, czyli tu mamy u.
Tu nie będzie i, bo i nam nie pasuje dźwiękowo do tego.
Tak samo np. jak kogut też odzywa się w niższej skali tonów i to też będzie głównie u.
Wprawdzie mamy to od kukuryku, czyli to też gdzieś tam się pojawia, ale głównie też na u.
Sowy tak samo, też tam wszystkie różne te hu-hu i tak dalej.
Kukułka tak samo, ale to nie tylko chodzi o samogłoski, też chodzi np. o spółgłoski.
Dlaczego np. w momencie, kiedy mamy kołysanki,
szczególnie kołysanki ludowe,
które są jeszcze tak trochę na styku muzyki,
po prostu melodii i słów,
dlaczego np. mamy takie ześpiewy jak
luli luli, albo lulaj i różne tego typu,
dlaczego mamy to l, a nie np. jakieś sz?
No już tak śmieję się, ale dlaczego akurat l?
a nie jakieś czy, albo ry, albo cokolwiek innego.
Dlaczego tak?
Na przykład, dlaczego kiedy mówimy o tym, jak pies warczy,
dlaczego jeśli próbowalibyśmy to naśladować,
dlaczego wtedy użyjemy ry?
Co się dzieje, to ry nam pasuje.
Podałam jakieś przykłady, może wcale nie jakieś najlepsze,
ale mniej więcej czemu my niektóre zjawiska
kojarzymy sobie z takimi, a nie innymi dźwiękami?
i co za tym stoi. I to jest właśnie ten symbolizm dźwiękowy.
I ja właśnie to analizowałam, w jaki sposób my głosy ptaków
transponujemy w różnych językach na mowę ludzką.
I zajmowałam się też folklorem, ale głównie literaturą dziecięcą,
która, tak jak mówiłam, tak naprawdę ten obszar od folkloru przejęła.
Temat bardzo obszerny, tak naprawdę okazuje się,
że w zasadzie tu nawet o tyle trudno dojść
do jakichś wniosków jednoznacznych, bo to jest bardzo skomplikowana materia
głosy ptaków, to jest coś tak różnorodnego, ale ewidentnie to, co mi wyszło
z moich analiz, to to, że to nie jest coś przypadkowego.
Mamy swoje zasady, według których to robimy i to bardzo często
nawet nie zależy od języka, bo to są zasady uniwersalne, ponadjęzykowe.
Na zasadzie, na przykład, mamy coś takiego jak ten odgłos wróbla.
Po polsku będzie ćwir-ćwir, po angielsku ćwir-ćwir,
po rosyjsku ćirik-ćirik, ale to brzmi bardzo podobnie.
Mamy tu i, to ry też gdzieś się pojawia.
Wiadomo, że angielski ry brzmi inaczej, ale jest.
To też pokazuje powozią skomplikowania akustycznego.
I mamy to ćsi takie, to zwartościolinowe.
To też nie jest przez przypadek, to też pokazuje na pewne właściwości tego dźwięku.
Albo na przykład głos wilgi, czasami na polski to taki piękny, melodyjny gwizd, bardzo delikatny.
Na polski to można tłumaczyć, albo ludowo to było zofio, na przykład zofio choć na piwo.
To i-o, te kontrasty, to bardzo często są takie właściwe właśnie dla takich dźwięków,
w których chcemy podkreślić melodyjność.
Słowiki bardzo często tak się tłumaczą.
U Tuwima mamy też słowika, tam halo, radio, io, trio i różne takie właśnie.
Tak to io też tam występuje.
Ale na przykład po polskim wilga fit juliu, tak?
W angielskim jakieś didly, właśnie też tam coś z u albo o też występuje.
W rosyjskim to samo.
Także to naprawdę, to się wcale aż tak mocno nie zmienia,
niezależnie od tego, jakiego języka byśmy nie użyli.
Oczywiście tylko chodzi o to, żeby mówić o tych samych gatunkach.
To jest bardzo ciekawe, bo ty wspomniałaś o kogucie,
który po polsku pije kukuryku,
natomiast już po niemiecku lub po chorwacku,
co ciekawe, to też kikiriki.
No właśnie, ale to też zależy na przykład o jakich,
bo inaczej piją młode koguty, takie młode koguciki,
inaczej stare.
I też na przykład po polsku też czasami można spotkać wersję kikiriki.
To jest rzadziej, ale się czasami zdarza.
Więc pytanie, kto czym się inspirował?
Czy tym właśnie takim wyższym głosem, na przykład od kokutów młodych,
bo z kolei na przykład po angielsku mamy też głównie u-ka-ka-du-du-du, tak?
To też jest te niższe z kolei dźwięki.
Ale no właśnie, są różnice. Są też różnice, ale to niekoniecznie znaczy,
że to jest, jakby to dyskredytuje, jakby samo ten uniwersalizm,
ale to po prostu znaczy, że ktoś inspirował się czym innym.
No mi się przypomina teraz taki klip ze słuchowiska właśnie BBC,
skoro w BBC byliśmy, BBC Comedy, Cabin Pressure,
bardzo fajne, swoją drogą słuchowisko, też z Benedictem Camberbatchem,
o takiej powiedzmy podupadającej czarterowej linii lotniczej.
I był tam odcinek, w którym oni wylądowali gdzieś tam w Albacete, gdzieś w Hiszpanii na takim lotnisku technicznym, bo mieli jakąś tam awarię samolotu, no i musieli szybko sprowadzić z jakiejś tam odległej miejscowości technika, który by im na ten samolot spojrzał.
No i ta droga troszeczkę trwała, więc oni jadąc sobie podśpiewywali piosenkę.
iluś tam, three men went to Moe Meadow
i tam gdzieś po drodze, że one men, two men, three men and his dog.
Wuf, wuf. I potem się okazało, że oni wzięli już z tego technika,
to był hiszpan i ten hiszpan przez całą drogę im opowiadał
o różnych zwierzątkach, jak one wykonują te odgłosy po hiszpańsku
i dla mnie na przykład dużym zaskoczeniem było to,
że słoń po hiszpańsku trąbi pra, pra.
O, no proszę.
Także to było już tam bardzo, bardzo fajnie przedstawione.
Okej, ja myślę, że my powoli będziemy zmierzać gdzieś ku końcowi naszej audycji.
Ty już troszeczkę o tym wspomniałaś, ale może jeszcze tak podsumowując, jakie są
twoje najbliższe plany i co chcesz osiągnąć
swoimi nagraniami w tym najbliższym czasie, bo
pobrać je już można.
Chcesz kontaktu z tego, co mówiłaś, właśnie z fundacjami
i z różnymi ośrodkami, gdzie osoby, które potrzebują tego wyciszenia,
potrzebują tej stabilizacji psychicznej, mogą z tego skorzystać.
Są też pewne wyprawy zaplanowane.
To co cię jeszcze czeka w najbliższym czasie, jak chodzi o twoją działalność?
Będę miała sesję nagraniową w Puszczy Białowieckiej z Chrisem Watsonem
akurat w ramach takiego festiwalu krakowskiego On Sound,
co jest dla mnie też dużym wyróżnieniem,
bo Chris Watson był dźwiękowcem w BBC, te wszystkie różne filmy,
znaczy wszystkie to może nie, ale niektóre te programy przyrodnicze,
takie klasyczne właśnie BBC, to on zajmował się udźwiękowaniem ich,
także to w maju, a może z tą malezją też się uda,
ale tak czy inaczej, dla mnie na ten moment najważniejsze jest to,
żeby jak najwięcej zrobić w tej dziedzinie tego projektu,
tej relaksacji, tak jakby dla osób, które tego potrzebują,
bo dla mnie to by było najpiękniejsze uwieńczenie całej mojej działalności,
gdyby to się udało w jakimś mniejszym lub większym stopniu,
mam nadzieję, że jak największym, to osiągnąć.
No i też niektóre moje nagrania można już też kupić
poprzez wydawnictwo Soliton.
Tam wydałam na przykład efekt rajny łosia nad Biebrzy,
efekt rajny żubra z Puszczy Białowieskiej,
niedługo tam właśnie też się pojawią nagrania z Peru,
to tytuł dałem Amazonia, tam gdzie płakał księżyc,
bo jest taka indiańska legenda, że właśnie rzeka Amazonka powstała z łez księżycca,
bo słońce i księżyc się w sobie zakochali, ale nie mogli być razem
i księżyc z tego powodu tak płakał, że właśnie powstała rzeka Amazonka.
I jeszcze mamy takie wydawnictwo, które ogólnie też bardzo polecam,
anglojęzyczne wprawdzie, ale bardzo takie zaawansowane, Listening Earth.
To jest wydawnictwo z Australii, ale oni też kilka tam moich płyt opublikowali,
chociaż akurat tamte płyty, to są bardzo podobne do tego, co wydał Soliton.
Także to są prawie te same materiały, troszeczkę tylko bardziej rozszerzone.
Ale też się znamy, też poznałam ich dzięki papugom tak naprawdę,
bo oni kiedyś nagrali dzikie papużki faliste w Australii,
ja do nich napisałam w tej sprawie,
zapytałam czy mają jakieś nagrania dzikich nimf i tak jakoś od słowa do słowa,
a to może być coś u nas wydała, no to właściwie czemu nie?
I tak jakoś wyszło także to, ale ogólnie ja się staram koncentrować
po prostu na odwiedzaniu różnych miejsc, na delektowaniu się dźwiękiem,
na cieszeniu się dźwiękiem, bo najgorsze, co może się wydarzyć,
i przy czym ja się muszę po prostu bronić i na to uważać strasznie,
to to, że gdzieś mi się zrobi z tego mojego kolekcjonowania tych nagrań
takie odhaczanie, tu byłam, tu byłam, tu byłam, tu byłam, to mam i to mam i to też mam i następne,
tu byłam, tu byłam i to też jeszcze właśnie mam i gdzieś zagubię w tym wszystkim
po prostu ten taki piękny, podstawowy zachwyt, to zadziwienie nad dźwiękiem jako takim.
A jeśli tak się stanie, to życzę sobie z całego serca, niech mi te mikrofony się porozwalają,
bo to będzie oznaczało, że się rozwinęłam po prostu zupełnie,
absolutnie z moim nie tyle powołaniem, ale z tym właściwie o co chodzi w nagrywaniu.
To chodzi o to zadziwienie, o ten zachwyt po prostu nad dźwiękiem,
o to zatrzymanie, o to zasłuchanie się, o to, żeby się nad czym zastanowić,
żeby po prostu tak naprawdę odetchnąć.
I to nie ma być tylko takie, że to mam i to też.
Kiedyś pamiętam, że coś mi sprzęt nie zadziałał, jak nagrywałam dubelty
w Puszczy Knyszyńskiej i w pierwszym momencie byłam taka, no nie, no nie dałam rady, nie udało mi się,
gdzie i tak miałam dwie doby, ale myślałam, że będę miała cztery i na początku taka byłam, nie, no nie,
ale potem sobie myślę, nie, no nie może tak być i tak mam dwie piękne doby nagrywania tych dubeltów.
Wprawdzie pogoda była taka sobie, no ale są i nie mogę teraz być niezadowolona, że mam dwie doby, a chciałam cztery,
Bo to będzie znaczyło, że idę po prostu w złym kierunku.
I to jest coś, na co muszę bardzo uważać
i uważam, że właściwie zawsze jest tak,
kiedy się zajmujemy czymś tak dogłębnie,
żeby gdzieś nam to nie zaginęło, po prostu cieszenie się tym, co robimy,
a nie takie, że cały czas jest nam czegoś mało.
To jest coś, czego bardzo się boję i mam nadzieję, że to się nie wydarzy,
bo jeśli tak, to będzie oznaczało, że ja gdzieś się już absolutnie pogubiłam
i już naprawdę jest po prostu źle.
Fajnie mieć taką samoświadomość twórcy też o tym, że jakby ten sukces powiedzmy taki pomierzalny, że to można jakoś zmierzyć, że jakby tą naszą pasję, która dla nas jest niewytłumaczalna czasami, dlaczego to lubimy, no bo lubimy.
I ktoś mógłby chcieć to przekuć w jakieś, po korporacyjnemu byśmy mówili KPI, Key Performance Indicators, czyli jakieś wskaźniki, coś policzalnego, czyli lista odhaczonych miejsc, ilość sprzedanych tam nagrań, ilość wyświetleń i trochę nas ten taki skapitalizowany świat nakłania do tego, żeby wszystko liczyć sobie w wyświetleniach, w lajkach, w pieniądzach, w tym, w tamtym.
Fajnie jest zachować tą samoświadomość, że to jest pasja, że ty to robisz, bo to lubisz, bo
masz taką zajawkę i ona jest niewytłumaczalna.
Dlaczego? Bo to ma sens
z całego serca, w twoim sercu i w twojej głowie.
I tego też życzę sobie i wam wszystkim, którzy realizujecie jakieś pasje,
niech one zostaną pasjami.
Jakby fajnie, że możecie mieć też jakiś pomysł
na to, jak to gdzieś skapitalizować, ale
jest takie piękne sformułowanie po angielsku, tak?
If you don’t lose the way, you don’t lose the way.
Czyli jak nie zapomnisz, czemu to robisz,
to się w tym nie pogubisz i nie zgubisz tej drogi,
którą sobie idziesz.
Tak, ja tylko jeszcze tak na szybko jedno zdanie,
że kiedyś miałam właśnie okazję przedstawiać takie słuchowisko
z moich nagrań z Peru, w Anglii.
I tam przyszła taka pani, taka starsza peruwianka.
I ona do mnie mówi tak.
Ja się dowiedziałam, że dzisiaj będzie słuchowisko z Peru.
I ja specjalnie przyszłam.
I to naprawdę jest tak, jak było w moim dzieciństwie.
I ja to pamiętam.
I to jakby, no nie mam więcej pytań.
Tak, co są te efekty?
Tego się nie policzy.
Ale to, że ona chciała przyjść.
To, że jej się wspomnienia nasunęły.
Też takie starsze małżeństwo też było.
A, myśmy też kiedyś byli w Amazonii.
I tak faktycznie tam takie dźwięki były.
To jest dokładnie to. Kiedyś akurat miałam słuchowisko dla dzieci, bo też czasami mi się
zdarza słuchowiska dla dzieci robić takie dźwiękowe.
I podeszła do mnie taka czteroletnia dziewczynka i mówi do mnie
Dziękujemy za śpiewy ptaków.
I to jest dokładnie to.
No nawet jeśli ktoś ją do tego namówił,
ale gdyby jej się to nie spodobało, to przecież by nie przyszła.
Taka nieśmiała, takie, no małe dzieci takie są, tak się bała to powiedzieć, ale przyszła i właśnie powiedziała, tak?
O to dokładnie chodzi i tak naprawdę w zasadzie tylko o to chodzi.
Co mi z tego, że ja będę miała 5000 godzin nagrań, skoro to będzie gdzieś u mnie na komputerze i z tego nic nie wyjdzie.
Ja mam mieć satysfakcję, wiadomo, ja mam, ale to jest takie krótkoterminowe, krótko takie, można powiedzieć, krótkowzroczne,
ale to chodzi o to, żeby to gdzieś coś zostało dla kogoś,
żeby inni się tym też cieszyli, żeby jakoś ich to ubogacało.
I tego się nie da zmierzyć, to są czasami takie bardzo drobne…
Ktoś napisze jakieś jedno słowo, ktoś coś tak powie spontanicznie,
mimo że to jest taka osoba, która normalnie by nic nie powiedziała.
Tego się nie da zmierzyć.
To zostaje, to po prostu są takie na poziomie emocjonalnym,
dostajemy takie bardzo drobne kropelki tego, że właśnie gdzieś coś zahaczyło,
Tak, że dla kogoś to było ważne i to jest to sedno.
No i życzę ci tego, aby to w sobie jak najdłużej przetrwało,
ta iskra, która rozpala ogień i która tak naprawdę powoduje,
że masz ten motor napędowy, by działać.
I wam wszystkim, jeżeli macie jakieś swoje pasje,
których może nie rozumie wasze otoczenie,
ale rozumiecie je wy, zawsze jak macie jakieś wątpliwości,
nie wiecie, dokąd to wszystko zmierza i dokąd z tym iść
i czy to w ogóle ma sens,
możecie zawsze przyjść do nas i nam o tym opowiedzieć w audycji Tyflo Podcastu,
bo my bardzo chętnie takie tematy zawsze przyjmiemy.
To może jeszcze tak słowem zakończenia,
wiemy przez jakie wydawnictwa można cię znaleźć,
ale tak w internecie, jeżeli masz jakieś adresy, które można podać,
tak jak teraz na audycji, no ewentualnie jak są zbyt długie
albo ciężkie do podyktowania,
to można zawsze je podać w komentarzu pod audycją.
Ale jeżeli masz teraz na szybko jakiś adres do podania, do podlinkowania.
Adresy tych wydawnictw, o których mówiłam?
Na przykład albo twoich albumów, albo tam twojego,
czy na Bandcampie to jest twój profil, czy profil wydawnictwa?
Nie, to jest wydawnictwo też.
Wydawnictwo, okej.
Czyli najprościej będzie googlować po prostu pewnie twoje imię, nazwisko.
Imię, nazwisko, dokładnie tak.
Okej, i gdzieś te płyty się znajdą.
A my oczywiście podlinkujemy linki do, znaczy obecne wydania
gdzieś tam w komentarzu pod audycją, kiedy ona się już ukaże na stronie.
To zanim zakończymy, czy chciałabyś coś może jeszcze jakąś ostatnią,
Jakieś ostatnie przemyślenie, czymś się podzielić?
Coś ci przychodzi tak spontanicznie do głowy?
Tak naprawdę to najważniejsze jest to, żeby słuchać.
To nie chodzi o jakim sprzętem się to robi.
Oczywiście wiadomo, że im ktoś chce poważniej się tym zająć,
to będzie dążył do wyższej jakości,
ale najważniejsze jest to, żeby po prostu interesować się słuchaniem,
bo od tego się zaczyna.
Jeśli będziemy próbowali to robić albo dla jakiegoś zysku,
albo dla jakiegoś statusu, albo dla jeszcze jakichś innych celów,
to bardzo szybko się wypalimy i nam to się znudzi.
Bo jedyne, co tak naprawdę liczy się w tym, to po prostu fascynacja,
akurat u mnie to jest przyroda, ale fascynacja z takiego poziomu,
że my naprawdę zachwycamy się tym, co się dzieje.
I to jest klucz do wszystkiego.
Bo bez tego, choćbyśmy nie wiadomo jaki sprzęt mieli, nic z tego nie będzie.
Więc nie koncentrujmy się na jakimś takim wypaszonym, jak to się mówi, sprzęcie,
bo to jest kwestia drugoplanowa.
Zacznijmy od tego, żeby naprawdę ucieszyć się tym, co słyszymy, choćbyśmy nawet
żadnego sprzętu nie mieli.
I to może być w każdym miejscu, to może być gdzieś w mieście, w jakichkolwiek
warunkach, szczególnie jeśli mówimy o słuchaniu przyrody, ona jest gdzieś tam
z nami zawsze. I to jest coś, czego nam nikt nie może zabrać.
Chyba, że my sami gdzieś tam to stracimy, ale jeśli nie, to to jest ta podstawa i tego nam po prostu nie wolno zaprzepaścić.
Bo od tego się wszystko zaczyna i do tego się wszystko tak naprawdę sprowadza.
To jest takie moje ostatnie zadanie podsumowania. Mam wrażenie, że chyba to jest to najważniejsze.
Dzięki wielkie. Ze mną dzisiaj w studio Izabela Dłużyk.
To jeszcze zanim się rozłączymy, to może poproszę o wyjaśnienie
ostatniego nagrania, z którym was zostawimy,
bo skoro warto słuchać, to posłuchajmy jeszcze na koniec.
Jak tylko się pożegnamy, nagranie zostanie odtworzone.
Nagranie, które wybrałaś też sama, żebyśmy je odtworzyli,
Tree Trunk in a River. Dlaczego akurat to nagranie?
To jest nagranie z Puszczy Białowieskiej, dokładnie z nadbrzegu rzeki Narewki.
Narewka ogólnie jest rzeką dość dużą i ona samego dźwięku nie wydaje,
na przykład takie strumyczki pomniejsze.
Ale akurat to nagranie jest wyjątkowe, dlatego że kiedy szłam sobie właśnie wzdłuż brzegu rzeki Narewki,
w pewnym momencie usłyszałam, że gdzieś obok mnie pluszcze bardzo delikatnie woda.
Gdybym przeszła trzy kroki, to już bym tego nie usłyszała,
bo okazało się, że tam na brzegu, w jednym miejscu leżał taki zwalony pień drzewa.
I ja wstanęłam wtedy i parabolę, bo to akurat mikrofonem parabolicznym nagrywałam,
parabolę nakierowałam na ten pieniek i wyszło takie piękne nagranie
w takim pięknym wieczornym ptasim pejzażu,
takim spokojnym, nie tak bardzo energicznym jak rano,
ale właśnie nagranie jak woda przelewa się bardzo delikatnie przez pień w rzece.
I to jest coś też pięknego i gdyby nie parabola, to też dużo z tego by mi umknęło.
Dobrze. No to w takim razie dziękujemy Ci raz jeszcze za swoją obecność,
za Twoje nagrania, za to, że tyle masz w sobie energii i pasji,
by o tym opowiadać i działać dalej.
Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś się tu usłyszymy, w tym studiu, na tej antenie.
a Was pozostawimy z nagraniem.
Do usłyszenia ponownie na antenie Tycho Radia.

Był to Tyflo Podcast. Pierwszy polski podcast dla niewidomych i słabowidzących.
Program współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych