TyfloPrzegląd Odcinek nr 162 (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
A dziś mamy środę, to jest 30 dzień listopada 2022 roku.
Godzina 20 za nami, a zatem rozpoczynamy 162 wydanie Tyflo Przeglądu na antenie Tyflo Radio.
Dziś w składzie nieco większym niż tydzień temu, bo tydzień temu byliśmy we dwóch,
a dziś jesteśmy na razie w trzech, a jest szansa, że będziemy w czwórkę, bo Paulina,
miejmy nadzieję, że do nas dotrze na antenę, a jak na razie witamy Was bardzo serdecznie
w składzie Mikołaj Hołysz, Paweł Masarczyk i mówiący te słowa Michał Dziwisz.
Witamy Was bardzo serdecznie, zapraszamy na solidną porcję technologicznych wieści,
bo to Tyflo Przegląd, więc zawsze tak u nas jest, a co dziś konkretnie będzie? Posłuchajcie.
W tym tygodniu w Tyflo Przeglądzie.
Skrót iOS do pisania na Mastodonie.
Hearthstone. Jak wygląda teraz jego dostępność?
Dostępność w Graphene OS.
Menus for all. Dostępne menu z 750 tysięcy restauracji w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Noisy Charts. Narzędzie od Gardiana do udźwiękawiania wykresów.
Wsparcie dla tłumaczy języka migowego w Microsoft Teams.
Mastoot. Kolejna dostępna aplikacja do Mastodona na systemy Apple.
Udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami w sieci Play.
Pager. Ciekawa w założeniach aplikacja rozpoznająca treści na zrzutach ekranu.
Dostępność jest starsza niż nam się wydaje. Wskazują na to przykłady w innych krajach.
Concert The Sound. Dźwięki, których już nie ma.
Pro Tools Intro. Darmowa wersja znanego Dava.
OnePlus obiecuje 4 lata darmowych aktualizacji Androida.
Redukcja szumu w Ankorze.
Paskis Directory. Katalog usług obsługujących Paskis.
Poradnik do FFMPG, czyli manipulujemy danymi multimedialnymi z konsoli.
Wszystko to, a pewnie jeszcze więcej już za chwilę. Zaczynamy!
A i owszem zaczynamy. Zaczynamy Wam opowiadać o tym wszystkim, co w technologii piszczy.
Technologii przede wszystkim skierowanej do osób niewidomych i słabowidzących.
Ale i nie tylko, bo też sobie o pewnych takich różnych mainstreamowych rzeczach porozmawiamy.
Jeżeli Wy natomiast chcecie porozmawiać z nami, to możecie.
Możecie też podzielić się z nami jakimiś ciekawymi informacjami,
o których tu na przykład w tym skrócie nie powiedziałem.
Jeżeli macie na to ochotę, to możecie do nas zadzwonić na tyflopodcast.net u kośnik Zoom.
Możecie do nas napisać na kontakt.tyflopodcast.net.
Możecie do nas napisać na YouTubie, Facebooku.
Możecie też pisać z poziomu dwóch aplikacji.
Aplikacji na Windowsa, którą napisał Dawid Pieper.
I testowej jak na razie aplikacji Tyflo Centrum, która to już jest ogólnie na TestFlight’cie dostępna.
Więc każdy może z niej skorzystać.
Link jest w poprzednim Tyflo przeglądzie zamieszczony.
Te aplikacje napisał Arkadiusz Świętnicki.
Więc dróg kontaktu jest sporo.
Ja postaram się nad tym wszystkim panować i zerkać tu i tam, co będziecie do nas pisać.
Postaram się również oczywiście odbierać połączenia od was.
Zatem będzie myślę, że dziś sporo różnych też ciekawych informacji.
Tak przynajmniej w wniosku jest tych notatek.
Ostatnio o Mastodonie mówi się sporo.
No i mamy kolejny skrót do Mastodona tym razem.
Żeby z iOS-a jakoś wygodnie publikować.
Prawda Pawle?
Tak. W sumie to było do przewidzenia.
Bo zważywszy na to, że Mastodon jest bardzo otwartym protokołem.
I pozwala na bardzo dużą swobodę co do tego, co można z nim robić.
I w jak szerokim zakresie można implementować różne jego funkcje.
W takim oprogramowaniu jakie tak naprawdę chcemy tylko sobie stworzyć.
Tak ktoś już znalazł klienta Mastodona dla Windowsa 98.
Nie wiem po co.
Dla Macintosh tych 68 tysięcy.
Czyli tych starych strasznie z lat 90-tych wczesnych.
Też już jeden pojawił.
Tak. No więc jak widać kreatywność nie śpi.
Developerzy mają najróżniejsze pomysły i też najróżniejsze potrzeby.
No więc kwestią czasu było, żeby znaleźć skrót iOS-owy.
Który pozwala nam na wysyłanie postów na Mastodona.
Link oczywiście będzie zamieszczony w komentarzu.
Skrót działa w sposób następujący.
Po jego uruchomieniu pokazuje się nam okienko.
W którym możemy napisać to co chcemy opublikować.
Potwierdzamy, że tak chcemy wysłać.
Następnie jest zadawane nam pytanie czy chcemy dodać jakieś multimedia.
Jeżeli powiemy, że tak to zostanie nam wyświetlony widok galerii.
Będziemy mogli wybrać jakie tam zdjęcia lub filmy chcemy opublikować.
Następnie zostajemy zapytani czy to co chcemy opublikować powinno być ukryte pod ostrzeżeniem NSFW.
Czyli materiały no niestosowne do puszczenia w pracy.
Więc możecie sobie wyobrazić wszystko to czego nie powinno być od razu widać.
No i gdy to wszystko już potwierdzimy to post zostanie wysłany.
Jego konfiguracja jest troszkę nieoczywista.
Bo przy importowaniu skrótu będziemy musieli podać dwie dane.
Jedną z tych danych oczywiście jest nasza instancja.
Którą już pewnie znamy jeżeli założyliśmy konto.
A drugą daną jest token developerski.
Token developerski czyli taki unikalny kod naszej aplikacji.
Bo my będziemy musieli sobie stworzyć jakby naszą własną aplikację.
Która się konkretnie będzie potem nazywać i będzie pokazywane z czego my piszemy.
Ale nie będziemy musieli programować, nic stworzyć bo przepis mamy już gotowy.
Wystarczy zaimportować link.
Natomiast ten kod trzeba wygenerować, ten token.
Robimy to w naszych ustawieniach profilu po zalogowaniu się w naszej instancji.
Klikamy w menu ustawienia i tam jest sekcja tworzenie aplikacji.
Gdy tam wejdziemy jest opcja nowa aplikacja.
Wypełniamy tak naprawdę tylko nazwę bo całej reszty nie musimy.
I nasza aplikacja jest dodana i gdy wejdziemy w jej szczegóły.
Tam jest taka tabelka z aplikacjami wszystkimi jakie dodaliśmy.
To możemy sobie odczytać nasz token.
I ten token przepisujemy na iPhone’a w odpowiednie pole.
Te skróty mają różne warianty.
Ten skrót też się pojawia w menu udostępniania z tego co widziałem.
Czyli można udostępnić na przykład jakiś link na Mastodona.
Albo link głównie, może plik też.
Nie próbowałem w sumie czy plik audio by działał.
Natomiast już widziałem wariant, który też można podpiąć sobie do komendy na Macu.
Do paska chyba jakichś szybkich akcji.
Ja na przykład sobie ten skrót mój podpiąłem na potrójne stuknięcie w tył iPhone’a.
I jak na razie działa.
Aczkolwiek coś z tą opcją właśnie tych ostrzeżeń o treściach nieodpowiednich.
Coś nie do końca działa bo wybrałem, że nie chcę publikować żadnych takich treści.
I mimo to ostrzeżenie zostało wrzucone.
Więc albo źle tam jest skonstruowany komunikat.
Albo coś ja źle zinterpretowałem.
Będę się temu jeszcze przyglądał.
Natomiast muszę przyznać, że czuję się troszkę jak w Anno Domini 2011.
Kiedy to był iOS 6.
Jeszcze była integracja z Twitter’em i Facebook’iem wbudowana.
I można było tak naprawdę dość szybko…
Jak to się robiło Michale?
Pamiętasz jak się wywoływało post na Twitter’a lub Facebook’a na iPhone’ie?
Dało się Siri pisać.
Ale dało się też jakoś w szybki dość sposób…
Jak to się robiło?
Ja wiem, że w końcu to przypisałem sobie do gestu jakiegoś activatora jeszcze.
Jak ktoś pamięta activatora to zapalamy wirtualną świeczkę.
Cydia i activator czyli manager gestów i różnych poleceń tak naprawdę na iOS’a jailbreakowanego.
Ja to miałem pod jakimś w ogóle takim fajnym gestem,
że bardzo szybko byłem w stanie otworzyć to okienko i napisać tego twitta.
Ale zdaje się, że była też jakaś oficjalna droga.
Ja powiem szczerze, że pamiętam, że to się jakoś dało na Twitter’a.
Ale jakoś tego Facebook’a nie pamiętam.
O Facebook’u zapomniałem szczerze mówiąc, że można było.
On naprawdę był Siri.
Bo pamiętam, że Siri dało się spokojnie postować.
A to być może, bo ja Siri nie używałem jakoś specjalnie nigdy.
Ale tak poza Siri też coś było.
No w każdym razie już tego nie ma.
To już czasy minione.
I możemy je sobie troszkę przywrócić w trochę innej sieci społecznościowej
z krótem do pisania na Mastodonie.
Więc jeżeli ktoś polubił tę sieć społecznościową
i ma potrzebę spontanicznie i dużo tam publikować,
no to taki sposób jest łatwy do wywołania.
Szybki i działa przede wszystkim.
I to jest chyba najważniejsze.
Choć swoje wady, jak to już wskazałem, też ma.
No jeżeli lubicie Mastodona, to to nie jest chyba też jedyna nowość.
Prawda Michale?
Zgadza się, bo Cyflo Podcast się doczekał swojego również miejsca w e-diversum.
I jesteśmy, można nas znaleźć.
Może pod co prawda takim niezbyt fortunnym adresem,
bo się tyczy konkretnie mojego konta użytkownika.
Ale cóż, zaszłości historyczne pewne są.
I kiedy tworzyłem sobie konto w naszym systemie do publikacji podcastów,
no to wpisałem sobie swoją nazwę użytkownika.
I teraz chcąc znaleźć cały Cyflo Podcast,
musicie wpisać michal.dziwisz.tyflopodcast.net
No bo tak działa ta wtyczka Activity Pub,
że po prostu do użytkownika przypisuje.
I zdaje się, że wrzuca tylko jego treści wtedy.
Ale być może da się coś z tym jeszcze zrobić.
Zobaczymy, żeby ten login był taki jakiś bardziej uniwersalny.
Natomiast na pewno, co mogę powiedzieć, to to, że to działa.
Testowaliśmy i działa.
Ja widzę, że pojawiają się użytkownicy, którzy śledzą Tyflo Podcast w ten sposób.
Że komentarze też się pojawiają z Mastodona publikowane.
Także nie było to po nic.
Jest w tym cel, jest w tym sens, żeby to publikować również i w ten sposób.
No i bardzo dobrze.
Zresztą jeżeli zdarzyłoby się tak, to taki apel do naszych słuchaczy.
Jeżeli na przykład zauważyliście, że wam się Tyflo Podcast nie odświeża,
że czegoś w jakimś miejscu, z którego korzystacie, brakuje,
że po prostu nie ma tych audycji, no to dajcie znać,
bo po prostu najzwyczajniej w świecie aktualizowaliśmy cały system.
Trzeba było go jeszcze przenieść.
Tam się parę rzeczy podczas migracji wydarzyło,
jak to zwykle podczas migracji bywa.
I jeszcze musimy to wszystko dopracować.
Ale jest dobrze generalnie i w tych największych platformach,
z tego co wiem, Tyflo Podcast działa.
A teraz jeszcze chodzi o to, żeby w tych wszelkiego rodzaju
mniejszych agregatorach podcastów również się pojawił.
Ale myślę, że to jest kwestia najbliższych.
No nie chcę mówić dni, to bardziej w tygodniach pewnie trzeba będzie liczyć,
ale wszystko wraca do normy, a mamy kolejny kanał dystrybucyjny,
który myślę, że może się przydać.
Więc tak, Pawle?
Tak mi się jeszcze przypomniało, że Telegram też jest chyba teraz.
Tak, jest, jest.
Ktoś chciał śledzić nowe nowości w audycjach.
Jest kanał, jest kanał na Telegramie.
Ja ten kanał podrzucę, link do tego kanału w komentarzu.
To jest bodajże te.mełkośniktyflopodcast.
Sam go nawet dokładnie nie pamiętam tego linku, ale tak zdaje się.
Są też te wyszukiwarki kanałów na Telegramie, więc możecie sobie poszukać
tyflo podcastu i tam znajdziecie co tydzień aktualizowane informacje
na temat tego, o czym mówimy w nadchodzącym tygodniu.
Ja zwykle taką informację wypuszczam z niedzieli na poniedziałek.
Czasem zdarza się, że później, jeżeli audycje się pojawiają jakoś później.
Także to z takich bieżących aktualizacji i aktualności dotyczących również
tyflo podcastu, jak widać też i u nas trochę się dzieje.
No i aplikacja oczywiście, pamiętajcie.
Aplikacja dla IOS-a ponoć już testuje ponad setka użytkowników.
Taką informację gdzieś tam mamy od Arka, więc sporo.
Stu użytkowników nie może się mylić.
Warto spróbować. Ja też to potwierdzam, już też testowałem.
Jest nad czym pracować, ale też jest bardzo fajna komunikacja.
W grupie sobie te błędy zgłaszamy i one są też albo naprawiane na bieżąco,
albo jest obietnica, że będą naprawiane.
Czekamy na następną aktualizację i zobaczymy.
Jeszcze a propos Stodona, to taka szybka wrzutka.
Dość spontanicznie zdecydowałem się na akcję, żeby troszeczkę jakąś aktywność
na tym moim koncie stworzyć.
Wiecie dobrze, słuchając tyflo przeglądów, że lubię umieszczać tu często takie
wiadomości ze świata, takie interesujące przykłady praktyk z różnych krajów,
lubię takie tematy badać.
Dzisiaj też troszkę o tym porozmawiamy.
No i wpadłem na pomysł, że skoro jutro zaczyna się grudzień,
to można by zrobić taki kalendarz adwentowy, w ramach którego będę na moim
Mastodonie, czyli piciokmałpadragonscave.space.
Ewentualnie, jeżeli chcecie po prostu to czytać, a nie koniecznie mnie śledzić,
albo w ogóle mieć Mastodona, no to dragonscave.spacia ukośnik piciok.
A nawet, jeżeli byście chcieli to mieć w czytniku swoim RSS-owym,
bo można, to dragonscave.space ukośnik piciok.rss.
I każdego dnia będę się starał w formie takiego wpisu krótkiego
za ostrzeżeniem o zawartości, za content warningiem.
I nie bynajmniej dlatego, że tam będą jakieś wrażliwe tematy,
tylko dlatego, żeby zrobić Wam trochę większą niespodziankę,
no bo skoro kalendarz adwentowy to okienka, no to okienka nie mogą być
domyślnie otwarte, więc będzie na początek zamknięte,
no i będzie można sobie takie okienko otworzyć i za okienkiem będą
albo właśnie jakieś takie ciekawostki, a propos jakichś ciekawych rozwiązań
dla osób niewidomych w różnych krajach, albo jakieś ciekawe projekty,
albo jakieś ciekawe aplikacje. Część z Was, która tutaj regularnie
słucha tytuł przeglądów, będzie pewnie też niektóre rzeczy już znać,
to nie będą jakieś nie wiadomo jakie dla Was nowości,
ale dla szerszego grona, które z tematem nie jest zaznajomione,
może to być nowość, więc warto też boostować, bo może ktoś o nas usłyszy
i czegoś się dowie, to wszystko będzie prowadzone, zdecydowałem się
na język angielski, no bo wtedy też ten, ta jakby grupa docelowa
będzie automatycznie też troszkę większa, no niemniej jednak,
no jeżeli uważacie, że to fajna zabawa, no to zachęcam do przyłączenia się,
o taki pomysł mój na ten nowy rozpoczynający się miesiąc.
No to rzeczywiście też ciekawa inicjatywa, warto zaglądać,
do czego serdecznie namawiamy, a teraz zaglądamy do Waszych komentarzy,
bo tu mamy komentarze, już dwa nam się pojawiły,
pierwszy to jest komentarz od Pawła,
Witajcie, testuję aplikację Tyflocentrum, wysyłanie wiadomości do radia,
słucham na żywo, super Pawle, bardzo się cieszymy, że nas słuchasz na żywo,
pozdrawiamy Cię serdecznie i życzymy miłych i owocnych testów.
No i jeszcze mamy komentarz od Agi,
Witajcie, pisałam do Was ostatnio, bo mam problem z wtyczką do Hammerspoon,
a mianowicie Transpoon, która to tłumaczy tekst wypowiedziany przez voice-overa na Macu.
Problem pomógł mi rozwiązać Nuno, za co mu bardzo dziękuję.
Okazało się, że chodziło jednak o sam kod, który był błędnie napisany.
Zamiast cudzysłowa otwierającego winien być zwykły, czyli anonsowany
przez samego voice-overa jako cudzysłów prostych.
Kod zaczerpnęłam z artykułu z Tyfloświata.
Napisał go Piotr Machacz, on napisał w nim właśnie błędny kod
i błędnie skopiowałam do Hammerspoon.
Rzecz jasna, gdyby nie ten artykuł, to nie dałabym rady tak czy siak tej wtyczki pobrać.
Błąd jest jednak do poprawy.
Bardzo serdecznie dziękuję za pomoc i pozdrawiam Was serdecznie.
To jest problem Maca.
No, tylko jeszcze dokończę ten komentarz.
Wtyczka teraz działa jak marzenie i to jest tyle.
To jest problem Maca, niestety.
On jest, jakby on występuje, że Mac lubi domyślać się,
jak mają wyglądać cudzysłowy i zamieniać nam cudzysłów taki, no,
komputerowy, powiedzmy to, na taki ładny literacki, otwarty, zamknięty cudzysłów.
I to robi czasem nawet w tekście czytanym.
Czyli to tak naprawdę nie do końca wiadomo.
To trzeba oczywiście sprawdzić.
Czy błąd jest w artykule, jako w jego treści
i po prostu podczas pisania, no, się też takiego stało.
To też jest oczywiście możliwe, bo Mac lubi to robić.
Bo word też lubi zamieniać.
Tak.
Czy Safari lub jakakolwiek inna przeglądarka nam podczas odczytywania tego artykułu,
mimo że tam było napisane poprawnie, wyświetliła to źle,
bo ktoś wrzucając ten artykuł na WordPressa zapomniał oznaczyć tego kawałka
jako kod źródłowy.
A to też jest możliwe i przeglądarki Macowe lubią w przypadku też na przykład apostrofów
coś takiego robić, więc tutaj też będzie to trzeba na pewno sprawdzić,
czy ten fragment też jest oznaczony w tymże WordPressie odpowiednio,
bo to może być niespodzianka po stronie przeglądarki.
Więc na to też trzeba, warto zwracać uwagę i myślę warto o tym wiedzieć,
jeżeli ktoś używa Safari, że takie zmiany mogą zajść.
Jeżeli ktoś w ogóle używa Maca.
To prawda, w ogóle z tymi cudzysłowami to jest akurat dość powszechny problem,
to jest też prawda i bywa to kłopotliwe.
Nie tylko na Macu zresztą, to fakt.
A teraz Mikołaju, no właśnie, jak to z tym Hearthstonem,
bo to jest w ogóle ciekawostka.
Mam dwie informacje obok siebie, od ciebie i od Pauliny.
Paulina napisała, że Hearthstone stracił dostępność w tym tygodniu,
a ty napisałeś, że z Hearthstonem nie jest tak źle, jakby się mogło wydawać.
Pauliny na razie z nami nie ma, więc nie wiadomo, co poetka miała tu na myśli,
natomiast ty jesteś, więc możesz powiedzieć, jak wygląda ten stan dostępności.
Bardzo dobrze wiem, co poetka miała tutaj na myśli,
bo Hearthstone istotnie stracił dostępność, pojawił się ten nowy patch,
on ma 25, on jest tam sygnowany i to jest na tyle duży patch,
że zgodnie z zapowiedzią twórcy moda, twórcy nakładki dostępnościowej,
no nie będzie już on wydawał tej nakładki,
no bo jak to już było kiedyś opisane, to jest kwestia kilku, kilkunastu,
kilkudziesięciu godzin w związku z tym, jak ta gra jest robiona,
żeby taką nakładkę co chwila przerobić ze starego patcha na nowego,
a to jest człowiek, który ma też pracę, ma rodzinę,
więc wiadomo, że kilkadziesiąt godzin pracy to jest jednak kilkadziesiąt godzin pracy,
ale tenże developer postanowił podzielić się swoim zestawem narzędzi
z ogólną społecznością developerską
i jest na githubie umieszczony po pierwsze ten patch tak zwany,
patch to jest taki plik, bo to jest plik, który po jakby użyciu go na tej starszej wersji Hearthstone’a
zamienia nam niedostępnego Hearthstone’a w dostępnego Hearthstone’a
i to jest udostępnione w formie kodu źródłowego
i jest udostępniony cały ten zestaw narzędzi,
który był używany przez niego, żeby patch na starą wersję
jakby zamienić w patch na nową wersję,
czyli teraz teoretycznie, jeżeli jest jakiś developer, który chciałby się tym zająć,
a umie, no do neta C-Sharpa, bo to w tym języku jest pisany właśnie Hearthstone’a,
no a co za tym idzie też patch,
to może zdekompilować sobie Hearthstone’a, czyli zamienić te pliki
jakby zrozumiałe dla komputera z powrotem na kod,
spróbować użyć tego patcha, który jest przeznaczony na starszej wersji na wersji nowszej
i jeżeli to się nie uda, to się oczywiście nie uda, bo w tej wersji nowszej będą jakieś zmiany,
poprawić te zmiany, poprawić tego patcha tak, żeby na tej nowej wersji zadziałał,
no i jak ktoś to zrobi, jak poprawi wszelkiego rodzaju błędy, uda mu się to,
no to z powrotem jakby wydać już nowego poprawionego patcha.
Oczywiście ja tutaj upraszczam sporo kroków, bo to wcale nie jest takie proste,
jakby się wydawało i po prostu za pomocą tej zmiany
społeczność będzie mogła dalej rozwijać Hearthstone’a.
A czy coś wiadomo Mikołaju, czy już ktoś się deklarował, że się tego podejmie,
że będzie coś próbował z tym robić?
Nic nie wiem, choć była informacja, że wszelka koordynacja związana z Hearthstone’em
i z jego dalszym rozwojem ma się odbywać na Discordzie tegoż
i na kanale specjalnym, deweloperskim.
Ja szczerze mówiąc na Discorda nie zaglądałem, nie jestem na tym serwerze,
więc nie wiem, szczerze mówiąc co dalej, tam by trzeba było zerknąć,
tam by trzeba było sprawdzić i może będzie wiadomo coś więcej.
To skoro jesteś przy mikrofonie, to jeszcze w notatkach widzę jedne zagadnienie,
o którym mógłbyś kilka słów powiedzieć
i zdaje się to jest temat, o którym już kiedyś mówiliśmy, tak? Graphin OS.
Nie, to by się umieściło nie w tej kategorii, no ale skoro już jesteśmy, to już bądźmy.
O co chodzi? Graphin OS to jest fork Androida, który skupia się na prywatności i bezpieczeństwie.
Byli użytkownicy niewidomi, którzy chcieliby z tego systemu operacyjnego skorzystać.
No i właśnie pytanie, co z jego dostępnością, jak to wygląda i czy osoba niewidoma może skorzystać.
No okazuje się, że jest z tym trochę problem, ponieważ nie ma na Androidzie fajnego, otwartego syntezatora mowy.
No i oczywiście kwestia pojawia się, co zrobić z tym tak zwanym pierwszym uruchomieniem.
No bo większość telefonów z Androidem to są telefony w ten czy inny sposób pobłogosławione przez Google
i one mają na sobie taki pakiet, który się nazywa Google Apps, czyli aplikacje Google.
No i tam jedną z tych aplikacji jest oczywiście TalkBack, który jest też dostępny w wersji otwartej
i jedną z tych aplikacji jest syntezator mowy Google DTS, no i ten syntezator mowy już w wersji otwartej dostępny nie jest.
No i właśnie Grafinoas nie ma tego pakietu Google Apps, no bo oni uznają, że te aplikacje nie są otwarte,
społeczność nie za bardzo może stwierdzić, co te aplikacje robią, nie każdy sobie życzy tych aplikacji na swoim telefonie,
zwłaszcza, że Google no nie słynie z jakiegoś dbania o prywatność użytkowników, no i twórcy Grafinoasa
tych aplikacji po prostu nie umieszczają. No a co za tym idzie, nie mamy na start syntezy.
I było kilka opcji rozważanych i okazuje się, że żadna z tych opcji nie jest satysfakcjonująca.
Bo po pierwsze, e-Speak jest dostępny tylko i wyłącznie na tzw. licencji restrykcyjnej, czyli to, o czym my tu już wiele razy mówiliśmy,
GPL i wiele open source’owych projektów, w tym właśnie Graphin, nie zezwala na włączanie do siebie, że tak powiem,
komponentów na GPL-u, no bo zgodnie z GPL-em one same też wtedy musiałyby zmienić licencję na GPL-a.
A tego oczywiście Graphin robić nie chce.
RH Voice też ma jakieś problemy, że RH Voice jest dostępny na dobrej licencji,
ale on wymaga jakichś komponentów, które już na takich sensownych licencjach dostępne nie są
i które są dostępne na licencjach restrykcyjnych.
Więc RH Voice na razie też odpada. Żaden z tych syntezatorów nie ma dostępu, przepraszam, nie ma zaimplementowanej tzw. funkcji Direct Put,
czyli możliwości działania na ekranie takim pierwszym po uruchomieniu telefonu, gdzie telefon nie został jeszcze odblokowany i nie został jeszcze odszyfrowany.
I z tego też na przykład powodu niektóre urządzenia z Androidem, ja na przykład ostatnio takie konfigurowałem, jeżeli zauważą, że mamy włączony czytnik ekranu,
to specjalnie obniżają nam poziom bezpieczeństwa naszego systemu, tylko dlatego, że jest problem z syntezą i z tym, że te syntezy nie chcą i nie potrafią działać na tym właśnie ekranie,
gdzie nie mamy jeszcze dostępu do naszych danych prywatnych, gdzie to wszystko jest jeszcze zreszyfrowane.
Ponadto Talkback, który niby jest otwarty i niby jest wszystko super, wcale nie jest taki otwarty, jakby się mogło nam wydawać,
bo aktualizacje do tej otwartej wersji Talkbacka są gdzieś do tyłu, do tyłu za aktualizacjami do tej wersji, że tak powiem, oficjalnej, googlowskiej,
którą możemy znaleźć w typie Play, a ponadto znaleziono tam jakiś komponent, który jest dostępny tylko i wyłącznie w tej formie tak zwanej binarnej,
czyli nie ma do niego kodu i tak naprawdę nikt nie wie, co ten komponent do końca robi i osoby, które zwracają na takie rzeczy uwagę,
nie chcą takiego komponentu mieć gdzieś tam u siebie, no bo to jest taka trochę czarna skrzynka, po której niewiele wiadomo.
Więc no z tego niestety wynika, że wcale nie jest tak prosto zrobić w pełni otwarty i dostępny system dla osób niewinomych,
bo większość, zwłaszcza syntezmowy, no są w ten czy inny sposób zamknięte, w ten czy inny sposób komercyjne i nie ma niestety,
i to jest fakt, ja też kiedyś tego szukałem i nie ma, fajnej syntezy mowy otwartej, którą by można dołączać do naszych jakichś urządzeń,
bo nawet ten RH Voice, jeżeli udałoby się, mówi się, że mają takie możliwości niby być, żeby on był całkowicie dostępny na tych fajnych, nierestrykcyjnych, wolnych licencjach,
to nadal jest wielki podstawowy problem pod tytułem głosy, które mają dziwne, niezrozumiałe, nieadekwatnie nieokowiednie licencje
i chociażby to, że możemy się nieźle wkopać i nieźle przejechać, bo są głosy, które są przeznaczone tylko i wyłącznie do użytku komercyjnego,
czyli teoretycznie według niektórych interpretacji nie powinniśmy ich używać nawet w pracy, nawet jeżeli my nie tworzymy audiobooków tymi głosami i ich nie sprzedajemy,
jeżeli my pracujemy na przyschowiowej linii telefonicznej w telemarketingu i my używamy tego głosu do tego, żeby nam przeczytał numer, który do nas dzwoni,
to według niektórych interpretacji to już jest naruszenie licencji, więc jest problem i tak naprawdę nie ma fajnego, otwartego, darmowego głosu,
którego by można używać we wszelkiego rodzaju projektach, co nie jest fajne dla dostępności, też to powiedzmy sobie otwarcie,
bo wiele projektów tych czy innych, darmowych, płatnych, komercyjnych, niekomercyjnych po prostu tej dostępności nie za bardzo może zaimplementować,
bo musieliby wydać jakąś sporą kwotę na to, żeby posiadać jakieś głosy i wylicencjonować je od chociażby Serensa czy Acapeli, no a to już są duże, duże, duże koszty.
No z tego właśnie powodu ja się zdecydowałem na publikację mojego głosu do RH Voice’a na tej najbardziej liberalnej licencji CC,
która umożliwia tak naprawdę zrobienie z nim wszystkiego, gdzie nawet nie trzeba jakoś tam podawać źródła,
bo z tego co wiem to właśnie głos Alicja też jest na licencji bardziej zbliżonej do tej licencji, o której ja mówię i na której ja opublikowałem swój głos,
natomiast tam jest wymóg podania autorów tego głosu. Pytanie w jaki sposób i gdzie można by było tych autorów podawać.
Podejrzewam, że w jakichś publikacjach na przykład, jeżeli chcielibyśmy wykorzystać ten głos, więc tak rzeczywiście z tą syntezą są problemy
i jak tak pokopać głębiej, okazuje się, że na jakieś oprogramowanie, z którego my korzystamy, to tak naprawdę ma wpływ znacznie więcej komponentów,
o których my sobie nawet nie myślimy tak na co dzień, no bo ktoś by pomyślał syntezator mowy.
Aha, okej, no to jest syntezator, który nawet jest na jakiejś liberalnej licencji opublikowany, ale do stworzenia tego syntezatora,
tak jak wspomniałeś Mikołaju, są wykorzystywane różne paczki oprogramowania, które to mogą być obwarowane różnymi licencjami,
a my teoretycznie powinniśmy i praktycznie zresztą też być w obowiązku dołączyć te wszystkie komponenty, żeby to było otwarte, przejrzyste i transparentne.
No więc to nie jest takie proste, ale tak właśnie, bo mówiłeś kilkukrotnie, że nie ma fajnego syntezatora.
Ja zapytam, a jest jakiś niefajny, to znaczy jest w ogóle cokolwiek?
Jest S-Vox Pico, który był dołączany do AOSPA, czyli do tej otwartej dystrybucji Androida, którą Google udostępnia.
Ja nie wiem, na ile ten S-Vox Pico jest tam otwarty i jaka tam jest dokładnie licencja, ale wiem, że on jest.
I ma nawet polski głos.
Ma?
Zdaje się, że tak.
Chyba nie.
Chyba nie.
S-Vox Pico to nie jest to, co było też w KJS-ie, ja tak słuchałem tej audycji z Patrykiem tydzień temu.
Tak, i ktoś zdaje się, że tam wtedy wspominał, że tam i był jakiś też polski głos do tej syntezy.
Oj, to bym się zdziwił, jeżeli tak, to okej, ale mi się bardzo mocno kojarzy i z tego, co ja kiedyś też widziałem,
właśnie źródła do S-Vox Pico, to tam kilka największych języków jest, tak trochę w stylu lokuensa.
Niemiecki, hiszpański, jeden, drugi, niemiecki, francuski, takie rzeczy, ale polskiego to tam przynajmniej nie było,
chociaż mam wrażenie, że no właśnie, co niektórzy producenci, to sobie chyba ten język sami byli w stanie stworzyć
i sami byli w stanie dodać, bo jest duże podejrzenie, choć nie ma takiej pewności, że PlayStation 5 bazuje
przynajmniej w ten czy inny sposób właśnie na S-Voxie Pico i że ten polski głos, który tam jest, no właśnie pochodzi z S-Voxa Pico
i ktoś go po prostu stworzył, no polski głos na tym samym silniku.
Czy to jest prawda, tego nie wiem. W każdym razie jest problem, był problem z polskim głosem w S-Voxie Pico, jeżeli on jest,
to jest to jakaś niedawna kwestia, ale wydaje mi się, że w oficjalnym S-Voxie go nie ma.
No i jest też Open Mary, chyba był taki syntezator i on był chyba jakiś w miarę fajny, w miarę otwarty,
tylko że on był z tego, co wiem, pisany chyba w Java i to wcale nie jest dobra wiadomość, bo żeby dołączyć coś, co jest pisane w Java do czegoś,
to musimy do tego dołączyć całą Java, a Java słynie z tego, że wymaga dość sporych zasobów i to nie jest coś,
co możemy uruchomić w prosty sposób na, nie wiem, kalkulatorze mówiącym chociażby,
gdzie na przykład ESPIC jest spisany w C i ESPIC wymaga sporo mniej zasobów, tam jest podane nawet gdzieś kiedyś,
że chyba, nie wiem, 8 mega RAMu i megabajt dysku to są jakieś naprawdę niewielkie ilości zasobów, które ten ESPIC wymaga,
gdzie cała Java to już jest kilkaset mega, to już jest więcej, to już jest sporo więcej, więc są takie syntezatory
no i gdzieś podejrzewam, że znajdziemy też jakieś takie projekty naukowo-badawcze na GitHubie, które umieją mówić w jednym języku
i to właściwie tyle, to jeden po angielsku, a to drugi po francusku, a to trzeci po hiszpańsku.
Ja tak sobie przeglądam właśnie Google’a, oczywiście niezbyt dogłębnie, ale ślady prowadzą do jakiegoś głosu S-Voxa Ewa, który…
A jest, ale to jest S-Vox, a nie S-Vox Pico.
A nie S-Vox Pico, czyli te syntezatory się różnią.
Tak, nie inaczej, S-Vox to była w ogóle firma tworząca syntezatory mowy i to, co znaliśmy kiedyś jako S-Vox Ewa
lub to, co znaliśmy kiedyś jako S-Vox bodajże… już nie pamiętam teraz, ale na pewno po polsku to była Ewa,
to teraz znamy jako wokalizer Ewa, bo oni zostali przejęci przez Nuensa i teraz oni są częścią Serensa właściwie,
bo to teraz jest pod tą marką wokalizer sprzedawany.
Przed nimi widzisz, to dobrze, że też sobie to wyjaśniliśmy, że jest to różnica, bo to też ktoś mógłby się zdziwić.
S-Vox Pico to był jeden z syntezatorów, który S-Vox stworzył i on był właśnie przeznaczony do wszelkiego rodzaju urządzeń
o małych zasobach sprzedowych, czyli wtedy, w tamtych czasach wiadomo, troszkę inaczej ich technologia wyglądała,
tam się mówiło o nawigacjach samochodowych, o jakichś takich urządzeniach tak zwanych Embedded, czyli nie komputerach osobistych,
ale właśnie telefony, nawigacje, jakieś może nie wiem, głośniki, które miały nam czytać SMS-y,
bo były takie wszelkie systemy właśnie w samochodach, gdzie my nie mieliśmy jakiegoś superkomputera,
my mieliśmy troszkę RAM-u, troszkę procesora i my byśmy sobie życzyli, żeby to jakoś działało, jakoś gadało.
No i to faktycznie działało i gadało, no tylko że tamtych języków było raczej mniej niż więcej niestety.
Mikołaju, powiedz mi, jeśli się mylę, ale zdaje się, że też dość ważnym aspektem w całej sprawie GraphinOSa jest to,
że tam jest już w zespole niewidomy programista, który działa ile może na rzecz tego, żeby ten system stał się dostępny
i co ciekawe ten niewidomy programista sforkował TalkBeka i wprowadza tam jakieś swoje zdaje się zmiany, tak?
Tak. Ciekawe zresztą, kto to jest i czy jest to ktoś, kogo gdzieś będziemy kojarzyć ze społeczności.
Tak, no to jest ciekawa historia. Czasem są niewidomi, którzy ogromne rzeczy robią na rzecz dostępności,
a my sobie w ogóle tak naprawdę nie zdajemy sprawy z tego, że oni istnieją i to, kto jest i kto się udziela gdzieś tam w społeczności
i kogo widać, to bardzo często ma niewiele wspólnego z tym, kto dużo robi.
Jakby jedno z drugim, o, nie zawsze musi się pokrywać, tak to ujmijmy.
No cóż, ja sobie tutaj jeszcze przeglądam komentarze wasze, które do nas piszecie.
No i na przykład mamy taką wypowiedź od Grzegorza.
Cześć wam, co do aplikacji Tyflocentrum na iOS, to chyba tylko można zainstalować ją w iOS 16, bo TestFlight gada mi, żeby zaktualizować system,
tyle że nie mogę z 15.7 na iPhone’ie 6S.
No tak, zgadza się, to jest rzecz, która na chwilę obecną tak ani inaczej wygląda.
No to pytanie do Arka, może się jakoś odniesie, czy będzie też Tyflocentrum dostępne na starsze wersje systemów.
Pożyjemy, zobaczymy.
Tymczasem Magda jest z nami, a właściwie dopiero dołącza do naszej rozmowy.
Miejmy nadzieję, że za moment się odezwie.
Jeszcze Magdo tylko włącz sobie mikrofon, to znaczy zezwól na nagrywanie.
Gdzieś tam pewnie masz to pod alt tabem taki komunikat, musisz tam to po prostu zaakceptować, no bo inaczej Twój mikrofon będzie cały czas wyciszony.
Także czekamy jeszcze chwilę, mamy nadzieję, że zaraz to uda Ci się naprawić.
Jeszcze zaglądając w pozostałe miejsca, gdzie możecie do nas pisać, to tu widzę, że mamy komentarz od Michała Kasperczaka.
To tak a propos tych cudzysłowów w Tyfloświecie, Michał dał znać, że poprawi, więc myślę, że będzie wszystko w jak najlepszym porządku i już nikt nie będzie miał problemów.
Witaj Magdo, słuchamy.
Dzień dobry, otóż mam nadzieję, że teraz mnie dobrze słychać.
Tak, słychać Cię bardzo dobrze.
Chciałam opowiedzieć, ponieważ ja się przed chwilką dopiero włączyłam i nie wiem czy ten temat był poruszany, chciałam opowiedzieć o bardzo ciekawych warsztatach muzycznych, które miały miejsce w zeszły weekend w Szczecinie.
Nie, nie mówiliśmy o tym i nawet nie mieliśmy tego w notatkach, więc słuchamy.
To były warsztaty dedykowane osobom niewidomym, organizowane przez Stowarzyszenie z Muzyką do Ludzi, podam link odnośny w komentarzu, albo Tobie myślę, żebyś ty podał.
I w zasadzie idea była taka, żeby osoby niewidome aktywizować do wykonywania utworów klasycznych, ewentualnie do twórczości własnej, czyli nie tak jak zwykle się czyni.
Nie mówię zawsze, ale w większości przypadków, że śpiewało się, wykonywało się ze Stowarzyszeniem, jak mówią, Elektronicznej Orkiestry, w tym projekcie chodziło o to, żeby wykonywać muzykę na żywo.
Były warsztaty wokalne, były warsztaty instrumentalne, były panele dyskusyjne, był koncert, były warsztaty dotyczące wizerunku scenicznego, ponieważ dla osób niewidomych wizerunek sceniczny jest niezwykle ważny.
My nawet sobie nie zdajemy sprawy, jak bardzo jest to ważny aspekt i ten aspekt również został poruszony podczas tych warsztatów.
Był jeszcze taki wykład, był jeszcze taki panel dyskusyjny poświęcony notacji 3D. Dla mnie to ma raczej charakter poglądowy, też został stworzony projekt.
Chodziło o to, żeby czytać z wydrukowanej partytury w 3D jakiś utwór.
Była taka prezentacja, my mogliśmy sobie takie fragmenty partytury obejrzeć. No i co było ciekawe, miałam też taką możliwość zobaczenia, czym jest gama.
Zazwyczaj mówiło, że np. D-dur jest w wyższej tonacji niż C-dur, a już teraz wiem, dlaczego w wyższej, ponieważ jest wyżej na pięciolinii.
I różnych takich innych ciekawych i wydaje mi się mądrych rzeczy, aczkolwiek niektóre były genialne w swej prostocie, się dowiedziałam podczas tych warsztatów.
I jeżeli ktoś zajmuje się muzyką głównie klasyczną, to polecam.
A będą kolejne?
Mi się wydaje, że tak, to była pierwsza konferencja organizowana przez forum z muzyką do ludzi.
Wydaje mi się, że spotkała się z pozytywnym odzewem, aczkolwiek trzeba uważać, że trzeba ją rozpopularyzować, bo konferencja jest z tego warta.
Trzeba powiedzieć, że Akademia Sztuki w Szczecinie kształci bardzo wielu, znaczy może nie bardzo wielu, ale kilku dobrych muzyków niewidomych.
Dobrze stoi klasa gitary, fortepianu, był też akordownista, więc uważam, że mają czym się pochwalić.
No i przede wszystkim wykazują się pewną otwartością na niewidomych, a zaczęło się od pewnego ucznia, trochę eksperymentalnie, ponieważ pewien uczeń trafił do pani Urszuli Szeryńskiej,
do osoby, która miała go poprowadzić, no i na zasadzie prób i błędów zdało to egzamin, jest genialnym muzykiem.
Nie wiem, czy to można wymienić jego nazwisko, jego nie było w projekcie, natomiast wiem, że jest to genialny muzyk, co prawda poszedł w stronę jazzu,
ale uważam, że dostał solidne podstawy fortepianu. Więc jest to projekt, o którym warto wspomnieć,
no bo przede wszystkim dużo mamy uzdolnionych muzycznie osób, które też trochę nie mają gdzie się realizować, nie mają gdzie realizować swojego talentu,
głównie związanego z grą klasyczną, no bo rozrywka się zawsze jakoś obroni, a jednak uważam, że warto jest ćwiczyć grę klasyczną,
przede wszystkim dlatego, że człowiek w ten sposób ćwiczy sobie technikę, nawet jeżeli ma potem pójść w stronę wykonywania muzyki rozrywkowej.
Magdo, to ja jeszcze pozwolę sobie podpytać Cię nieco bardziej o ten projekt związany z nutami w formie wydruków 3D,
bo jak rozumiem to w ten sposób wyglądało i chodziło tu w nim o to, jak się domyślam, żeby pokazać osobom niewidomym,
które na co dzień mają do czynienia jednak z notacją brajlowską, która zupełnie inaczej wygląda, o co chodzi w tej takiej notacji tradycyjnej
zapisywanej przez widzących, tak?
Tak, był cykl spotkań we Wrocławiu, ja nie brałam udziału w tych spotkaniach, my na konferencji w Szczecinie mieliśmy prezentację,
uczestnicy tego cyklu spotkań czytali nuty, śpiewali coś, śpiewali jakiś kanon.
Przepraszam Magdo, że Ci się wtrącę, ale chyba mogę tu troszeczkę pomóc, bo ja byłem uczestnikiem jednego z tych wrocławskich spotkań.
Byłeś tam?
Byłem raz, tak mi się akurat zdarzyło, to zupełnie przypadkowa sytuacja, bo byłem we Wrocławiu, no można by powiedzieć turystycznie,
a przez znajomych się dowiedziałem, że projekt jest i miałem okazję poznać twórczynia tego projektu i też troszeczkę,
no nie ukrywam, polecić nas jako podcast, gdyby poszukiwane było jakieś źródło, gdzie można by projekt rozreklamować, tak to ujmijmy.
Dlatego też tutaj dzwonię, bo uważam, że to jest źródło, które dociera do wielu osób, dla których ten projekt mógłby być dedykowany.
Zgadza się i projekt jest dosyć ciekawy, żaden ze mnie muzyk, ja ukończyłem pierwszy stopień szkoły muzycznej, to prawda, ale to było wieki temu,
więc chyba nie jestem najlepszą osobą, żeby ocenić użyteczność projektu i żeby stwierdzić tak z perspektywy kogoś, kto zajmuje się muzyką na co dzień,
na ile to jest rewolucja względem, nie wiem, nut brajlowskich, ale faktem jest, że rzeczywiście zastosowany tam był taki system,
który graficznie miałby przypominać najbardziej jak się da na takiej płytce powiedzmy, to był papier czy plastik?
To był plastik. Tak, pięciolinie, czyli że były dźwięki położone troszkę wyżej, troszkę niżej, to były takie jakby z takich wypukłości porobione takie powiedzmy schodki.
Ja już niestety nie pamiętam teraz, bo to było parę miesięcy temu.
Schodki to była gama, schodki to była gama, czyli już teraz wiemy dlaczego mówi się na przykład, że D jest wyżej niż C, ponieważ dźwięk D był wyżej na tych schodkach.
Tak, tak mówiąc bardzo laickim językiem, aczkolwiek wydaje mi się, że dość obrazowym.
No więc właśnie, no i dzięki temu, dzięki tej możliwości określenia wysokości można było określić zdaje się oktawę, w której dźwięk został postawiony,
no i różne kształty też symbolizowały, zdaje się, że nuty brajlowskie, znaczy litery brajlowskie symbolizowały jakby konkretne dźwięki.
Wartości bardziej, ósemki czy szesnastki, to znaczy ósemki były chyba pionowo zapisane, a ćwierć nuty poziomo.
Czyli to tak było, ósemki były powiedzmy zapisane jak literka B, a ćwierć nuty były zapisane jak literka C, albo odwrotnie.
Tak to było mniej więcej rozróżnione na tej pięciolinii, ale wiesz to jest bardzo ciekawy projekt.
Natomiast ja się zastanawiam jak to będzie, jakby to wyglądało powiedzmy dla gęstszej faktury, na przykład dla faktury fortepianowej.
Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na objętość takich tabliczek.
No i tu jest chyba moment, w którym kończy się moja wiedza praktyczna, natomiast wiem, że założenie było takie, żeby to były partytury na przykład dla chórów.
To może być dość ciekawe, jeżeli powiedzmy na tym poprzystawiam. Nie wiem jak to będzie, to znaczy projekt ten jest w fazie początkowej.
Uważam, że należy dać temu szansę, aczkolwiek ja nie zamierzam rezygnować z notacji Brailowskiej przede wszystkim dlatego, że można sobie poradzić z tym samemu.
Nawet można sobie mając dobrego lektora przepisać noty samemu i przede wszystkim więcej, no jest to przede wszystkim też tańsza metoda, wygodniejsza.
Nie każdy ma drukarkę 3D, a notacja Brailowska nie jest trudna, można się jej nauczyć, można ją sobie przepisać.
No i przede wszystkim ma się większy ogląd na kartkę, no bo powiedzmy te tablice musiały być na wielkich połaciach były drukowane, te partytury.
A na przykład powiedzmy w waltz a-moll to są dwie kartki Brailowskie, czyli kartka z kawałkiem, więc to jest takie bardziej jakby do ogarnięcia.
Można to sobie nawet zgiąć.
Czyli to jest ten moment, gdzie nawet i tekst Brailowski jest po prostu mniejszy.
Tekst Brailowski jest mniejszy zdecydowanie.
Nie wiem czy widziałeś jakieś powiedzmy tabliczki 3D na przykład z jakimś tekstem Brailowskim, jak to wygląda.
Szczerze mówiąc nie.
No wydaje mi się, że to znaczy te tablice, które miałam możliwości dotknąć są zdecydowanie większe niż linijka Brailowskiego tekstu.
Nie mierzyłam tego. Wydaje mi się, że na szerokość mogą mieć około, nie wiem, około pięciu centymetrów, może cztery.
No ale na pewno mierzyłabym to w centymetrach, a nie w milimetrach.
Ale linijka Brailowska ile może mieć? Centymetrów?
To znaczy mówisz o jakby wysokości, o wysokości, nie o szerokości.
Mówię o wysokości.
No czyli tu rzeczywiście wyglądałoby to tak jakby ten rozstaw punktów był szerszy.
Przede wszystkim te tablice są szersze, nie tyle rozstaw punktów, co na przykład pauzy, ósemko pauzy.
To są kółka i trzeba te kółka powiedzmy narysować.
No tak.
Aczkolwiek dobrze, żeby osoby niewidome zajmujące się muzyką też miały pewną świadomość muzyczną.
I uważam, że poglądowo jest to projekt bardzo ciekawy.
Ale raczej nie zastąpi takich standardowych nut.
Może go uzupełnić, może go uzupełnić, ale nie będzie na pewno.
To znaczy nie wiem.
Być może jeżeli ktoś stworzy na przykład jakieś narzędzie, które by takie nuty generowało automatycznie,
powiedzmy konwertowało z tego formatu Music.XML,
żeby z Music.XML był w stanie budować się model już od razu do wydrukowania na drukarce 3D,
no to może, ale no w takiej sytuacji, gdzie to wszystko trzeba i tak ręcznie zrobić.
A domyślam się, że na razie tak to wygląda.
Tak.
Powiem ci, że na rok 2022 na pewno nie zastąpi grelowskiej nutacji.
I wydaje mi się, że to będzie, że nie zastąpi przez wiele lat.
Niemniej jednak wrażenie, że z takiego obejrzenia sobie, jak to w rzeczywistości wygląda, ciekawe.
Tak. Ja zresztą od pewnego czasu, bo ja sobie też kupiłam grę wydrukowaną w 3D
i ja nigdy nie widziałam takiego wydruku.
Mnie to jakoś tam fascynowało.
Zadawałam zawsze dużo pytań, jak to jest.
Jakoś sobie tego nie wyobrażałam, no to tym bardziej cieszyłam się,
że miałam możliwości, przyjemność zobaczenia sobie takiego wydruku
i zaspokojenia swojej ciekawości.
Super. No to pozostajmy mieć nadzieję, że to nie były jedyne warsztaty,
że jeszcze będą one realizowane i że wszyscy ci, którzy mieliby ochotę obejrzeć sobie,
między innymi takie właśnie nuty, będą mieć taką okazję.
A jeszcze może opowiem a propos warsztatów.
Jasne.
Takie nauczyciel jeden miał ciekawe metody.
Nauczyciel Przemysław Bielec, który też ma swój kanał na YouTube,
który prowadzi kilku niewidomych uczniów gitarowych.
I to jest informacja dla gitarzystów.
Co zrobić, żeby sobie oznaczyć punkt piąty, siódmy i dziewiąty,
no bo osoby widzące robią sobie takie czasami nakłucia na gitarę.
A pan Przemysław wpadł na pomysł genialny w swojej prostocie,
żeby środkiem gryfu, powiedzmy wzdłuż, nakleić sobie taki plasterek
i w tych miejscach, w których znajduje się punkt piąty, siódmy i dziewiąty,
zrobić takie nacięcie, zrobić taką przerwę, żeby osoba niewidoma też miała taki ogląd,
w której znajduje się pozycji.
Uważam, że po prostu jak na takie, powiedzmy warsztaty,
to uważam, że miał ciekawe metody.
Widać, że kadra miała doświadczenia z nauczycielami.
Z kolei ja byłam też na warsztatach pianistycznych
i tańczyłam z osobą prowadzącą walce, ponieważ ćwiczyłam walce Amor Chopina.
Więc zaczęliśmy od tego, czym jest waltz, jaki waltz,
czy angielski, czy jedeński. Potem osoba prowadząca wzięła mnie w tany
i zatańczyłyśmy walce. Więc uważam, że to jest takie naprawdę bardzo ciekawe podejście
do ucznia, takie też metodyczne.
No i też jeszcze można wspomnieć o warsztatach teatralnych,
gdzie Pan nam kazał wcielać się w różne role, robić najbrzydsze, najładniejsze
i scenizowaliśmy najprostszą piosenkę, żeby nam pokazać elementy ruchu scenicznego.
Piosenka wlazł kotek na płotek, więc po prostu ciekawe to było
z metodycznego punktu widzenia. Uważam, że chociaż słowo warto
o takich ciekawych, innowacyjnych metodach powiedzieć,
które też uczą pewnej wrażliwości na muzykę.
Więc jeżeli ktoś wybierze się na warsztaty fortepianowe,
to na pewno zostanie wzięty w tany. Ja tak troszeczkę się śmieję.
Jak będzie chciał grać na gitarze, to na pewno znajdzie się sposób,
żeby tej osobie pomóc. Będą to proste metody.
Rozmawiałam też z nauczycielem o stroikach do gitary,
ponieważ kiedyś bardzo mnie interesował ten temat,
więc naprawdę osoba niewidoma może skorzystać.
No bo czasami to się tak mówi, że warsztaty w dwie niewidomych,
a tak naprawdę korzystają z tego widzący.
A to są naprawdę warsztaty dedykowane osobom niewidomym.
No i ten program tych warsztatów, jak widać,
no był odpowiednio przemyślany, tak?
Zdecydowanie tak.
Żeby faktycznie dostosować ten przekaz do odbiorców, do celów.
No i widać, że kadra miała ogromne doświadczenie ze sobami niewidomymi.
No bo sami prowadzą, sami uczą od wielu lat,
więc po prostu chętnie się dzielą metodycznie, taką wiedzą,
więc po prostu to dobrze, że są również powiedzmy inne,
inne miejsca, gdzie można się nauczyć rozwinąć muzycznie,
powiedzmy poza Krakowem, poza ośrodkami na przykład w Krakowie.
Pewnie.
No jak ktoś na przykład wybierze z takich czy innych względów Kraków,
no to wybierze, ale ma też na przykład alternatywę.
Powiedzmy, że bliżej ma do Szczecina, to ma możliwość ciekawego rozwoju.
Jasne. Magdo, to w takim razie dziękujemy bardzo za tę obszerną relację.
No i pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze takie warsztaty się pojawią.
Ja również dziękuję. Jeżeli cokolwiek się pojawi, to na pewno o tym wspomnę.
Jasne. To czekamy w takim razie na wieści,
a tymczasem dziękuję Ci bardzo za telefon i do usłyszenia.
Dziękuję, do usłyszenia.
Do usłyszenia.
Ja w międzyczasie sprawdziłem kwestie GraphinOS
i powiem Wam, że tutaj mamy nawet polski akcent,
bo okazuje się, że jakieś komity do projektu talk-backa
umieszczonego w GraphinOS wrzucił Patryk Miś.
Jeden, jedna z osób również z naszego tu środowiska, z polskiego podwórka,
osób niewidomych.
Patryk tworzy też, zdaje się, swojego forka, czy tworzył talk-backa,
czyli FOSS talk-back, o ile dobrze pamiętam.
Był o tym cały wątek na LTN-ie, czyli no właśnie talk-back,
który będzie takim no free and open source,
tak jak sama nazwa mówi, taką modyfikacją.
Wiem, że Patryk coś komunikował też w wątku,
że na ten moment wstrzymuje pracę nad forkiem,
więc nie wiem, czy to też będzie miało wpływ na pracę nad GraphinOS,
no ale jeśli nie, jeśli ta praca jest kontynuowana,
no to życzymy powodzenia, wytrwałości i…
Trzymamy kciuki za rozwój.
…syntezatorami się wyjaśniła, bo no fajnie by było,
gdyby ktoś chciał się uniezależnić od Google.
Żeby jeszcze ten talk-back miał czym gadać.
Bo to jest problem, autentycznie, gdybyśmy chcieli,
ale jest taki, są takie ruchy ogólnie wśród tych osób,
tych zwolenników oprogramowania open source,
żeby w kwestii smartfonów też się uniezależnić od Google.
I są opcje, są Fair Phony, Fair Phone,
czyli telefon stworzony z materiałów odnawialnych,
który właśnie jest taki przyjazny dla planety w swoim wykonaniu,
który też ma oprogramowanie w wersji,
albo z wszystkimi przyległościami googlowskimi,
albo jest ich kompletnie pozbawiony.
I pytanie, czego tutaj używać?
Jeżeli oczywiście chcemy zostać w duchu tego,
że oprogramowanie jest open source i wolne,
czyli komentary odpada, talk-back od Google’a odpada,
jest ten talk-back open source.
Pytanie, na ile on jest rzeczywiście odgooglowany.
I są tego typu projekty, bo gdyby też chcieć,
to jest też dość duże grono zwolenników telefonów z Linuxem,
ale tu już obawiam się, że z tą dostępnością,
zwłaszcza na ekranach dotykowych, te różne Waylandy, Ubuntu Touch i tak dalej,
to chyba nie jest dla nas historia zbyt dostępna.
Orka w ogóle nie ma wsparcia dla ekranów dotykowych.
No dokładnie, więc tutaj jeżeli chcielibyśmy w tą ideę pójść,
to jest ciężko tak naprawdę.
Tu jest bariera już na wejściu.
Były jakieś telefony, które miały klawiaturę
i ktoś tego nawet jakoś używał,
to ta osoba, ja tutaj teraz imienia nie będę wypowiadał,
bo je nie umiem po prostu.
Ona jest bodajże z Nowej Zelandii, chyba jest taka dziewczyna.
Ona też kiedyś pisała, że z którymś takim Purephone czy Pinephone,
czy któreś takie, dało się jakoś niby,
dało się jakiegoś Linuxa na tym zainstalować.
To miało klawiaturę i to jakoś gadało.
To się dało zmusić do współpracy,
ale to jest nadal zmuszenie do współpracy
przy sporej, sporej, sporej wiedzy technologicznej
i sporej wiedzy o tym, jak takie systemy działają od potrzewki.
To nie jest coś, co wyciągamy z pudełka
i będzie do nas gadać takich iPhone.
No niemniej jednak dobrze, że ludzie próbują różnych rzeczy,
bo zawsze z takich prób coś może ciekawego powstać,
a im więcej wyboru, tym tak naprawdę lepiej dla wszystkich.
A teraz przechodzimy do kolejnego tematu,
tym razem do tematu dźwiękowego,
bo będzie o interfejsach Focusrite.
Będzie lepiej, jeżeli chodzi o dostępność.
Tak, już jest lepiej, a będzie jeszcze lepiej,
a wiemy o tym dzięki wywiadowi, jaki został przeprowadzony
przez Jonathan Mozena w najnowszym odcinku jego podcastu Mozen at Large
z Danem Clark, przedstawicielem firmy Focusrite,
który jest no nie dość, że chyba menedżerem produktów,
to też osobą zaangażowaną w zespół dostępności.
No i czego dowiadujemy się z tego wywiadu?
Po pierwsze dowiadujemy się, że jakakolwiek działalność
na rzecz dostępności taka świadoma w firmie Focusrite
dzieje się od jakichś trzech lat, a jeszcze rok wcześniej
jakoś tak nieformalnie zbierały się osoby,
które temat interesował i które chciały coś w tym temacie zadziałać.
No, że to co już wiemy, czyli Vocaster jest pierwszym produktem
i Vocaster Hub konsekwentnie, czyli oprogramowanie towarzyszące
temu produktowi, które staje się jakkolwiek dostępne.
Vocaster, czyli jest to interfejs audio, można go kupić też w zestawie
z mikrofonem, ze słuchawkami, z oprogramowaniem jeszcze dodatkowym
dla dedykowane podcasterom i streamerom, może trochę mniej,
ale podcast, trochę właśnie streaming, YouTube, coś takiego,
troszkę też takie radio, czyli interfejs, do którego możemy
podłączyć dwa mikrofony, możemy podłączyć też telefon
lub inne urządzenie na Bluetooth, inne urządzenie przez check,
wejście jackowe, no i jest to takie uproszczone,
czyli zarówno terminologia używana do nazwania różnych wejść,
wyjść opcji, jaki zakres oferowanych ustawień jest na tyle skrojony,
żeby osoba, która chciałaby po prostu usiąść przed komputerem,
nagrać coś w dobrej jakości i wypuścić to do internetu,
jako podcast nie musiała się głowić i być doktorem.
Inżynierem dźwięku, bo tam tak naprawdę, na przykład jeżeli mamy do czynienia
z kompresorem, to mamy kilka presetów, nie mamy możliwości,
żeby tam grzebać, ustawiać odpowiednio parametry tego kompresora,
ale te presety, które pokazywał zresztą Jonathan w swoim podcaście,
nie są złe. Myślę, że niejedna osoba, która nie ma wiedzy dotyczącej audio,
to nie byłaby w stanie na pewno takich ukręcić, gdyby dostała
wszelkiego rodzaju parametry takiego kompresora.
No i oprogramowanie, które pozwala na przykład na ustawianie kompresora,
ono już dostępne było. W sposób specyficzny wymagało to
używania różnego rodzaju nawigacji, obiektowych, kursorów, dotykowych,
JOS i tak dalej. Były do tego różne skrypty do JOS-a.
Briana Hardjena na przykład też powstawał dodatek do NVIDIA,
chociaż nigdy nie został oficjalnie wydany, póki co przynajmniej.
No i wygląda na to, że będzie on coraz mniej potrzebny,
bo już Jonathan pokazywał, że jakaś wersja beta, którą on jeszcze posiada,
już pozwala na nawigację po prostu klawiszem Tab, Shift-Tab po interfejsie,
tak jak zazwyczaj jesteśmy do tego przyzwyczajeni, oznajmiane są grupy,
np. czy dane ustawienia edytujemy dla mikrofonu prowadzącego,
czy dla mikrofonu gościa, czy dla jeszcze innych wejść i wyjść.
No więc już zaczyna się to poprawiać. Nie ma jeszcze tej wygody,
którą mają skrypty Briana Hardjena, czyli skróty klawiszowe,
pozwalające na przykład szybko wyciszyć konkretny port,
czy tam konkretne wyjście, wejście i tak dalej.
Natomiast to wszystko przed nami, z tego co mówił Dan Clark,
to wszystko będzie się oczywiście rozwijać i polepszać
i już za rok powiedział, że w przyszłym roku o tej porze
powinniśmy mieć już jakiś konkretniejszy update, co tam się tak naprawdę dzieje.
Oprócz linii Vocaster Dan zdradził nam, że na pierwszy ogień,
jak chodzi o udostępnianie, poleci linia Scarlett.
Scarlett to są takie znane, nie wiem czy nawet nie najbardziej znane
produkty Focusrite skoncentrowane na muzykach, czyli tak naprawdę
takie dość proste też interfejsy z dość niskim poziomem wejścia.
Ja nawet kiedyś jedną z audycji tyflopszeglądowych prowadziłem
z takiego pożyczonego zestawu Scarlett, zdaje się w ogóle jeden,
czyli jeden z takich pierwszych zestawów tego typu,
z jakiegoś 2015-16 roku, gdzie było jedno wejście mikrofonowe XLR
i jedno wejście na jack na przykład do gitary.
Ja mówiłem właśnie z tego wejścia mikrofonowego,
miałem też mikrofon pożyczony, no i istotnie ten panel do obsługi,
chociaż wiele się w nim nie robi, no to on dostępny zbytnio nie był,
więc to miło słyszeć, jeżeli ktoś zajmuje się muzyką,
czy amatorsko, czy bardziej profesjonalnie, to ta wiadomość
na pewno te osoby ucieszy.
No i dowiedzieliśmy się też, że całe to oprogramowanie
jest napisane w bibliotece Juice.
Ktokolwiek nas słucha troszkę dłużej, zwłaszcza newsów,
które przynosi Tomek Bilecki, to już wie czym jest Juice,
czyli biblioteka do tworzenia interfejsów, głównie do produktów muzycznych,
czyli różnych pluginów, VST, kontaktów i tak dalej, native instruments
i tak dalej, do różnych instrumentów.
No i dzięki też temu właśnie, że Juice tą dostępność swoją poprawia,
o czym Tomek nas tutaj nieustannie informuje,
bo tutaj jakiś syntezator stał się bardziej dostępny,
tu jakiś instrument już jest lepiej obsługiwalny.
No i dzięki temu też na tym zyskują produkty Focusrite.
I to dobrze słyszeć i myślę, że to są pozytywne wieści.
No i czekamy na to, jak to wszystko się dalej rozwinie.
Ja zachęcam do wysłuchania całego wywiadu.
No i wyczekujmy tego, co ma dla nas w najbliższym czasie Focusrite.
Z tego, co mówił Dan, również produkty już istniejące na rynku,
nie tylko nowe, będą miały aktualizację oprogramowania.
Chodzi tu oczywiście o to oprogramowanie sterujące na komputer,
które tą dostępność dodają.
Cieszy, bo trochę osób niewidomych w te urządzenia się wyposażyło.
No i do tej pory niestety bardzo często byli zależni
użytkownicy niewidomi tych sprzętów od osób widzących,
które pomagały gdzieś tam w konfiguracji tego wszystkiego.
No i potem można było oczywiście z tym pracować,
ale wiadomo, jak to jest.
Czasem się jakieś ustawienia pozmieniają, coś się przełączy,
gdzieś tam te ustawienia zostaną zapomniane,
a my musimy akurat skorzystać ze sprzętu.
No i wtedy rodzi się kłopot, bo o ile korzystamy z niego
jakoś tak amatorsko-hobbystycznie od czasu do czasu,
no to jeszcze pół biedy, ale jeżeli to jest nasza praca,
to już zabawnie być przestaje, więc bardzo dobrze,
że to oprogramowanie tych różnego rodzaju urządzeń,
właśnie między innymi teraz Scarlett, będzie dostępne.
Trzymamy za to kciuki.
Tymczasem pojawił się komentarz na YouTubie od naszego słuchacza Lurka.
Dzień dobry, moje pytanie jest bardzo proste.
Jakie polecacie syntezatory mowy?
Zależy mi na tym, aby synteza była po pierwsze szybka,
a po drugie brzmiała dosyć mechanicznie.
Pozdrawiam.
Coś podpowiecie? Coś polecicie?
No e-speak.
To z takich rzeczy, które można łatwo dostać.
Chyba tak, najprościej.
Kiedyś bawiliśmy się tu nufonem,
syntezą, która jest z pochodzenia, zdaje się, rosyjska,
a został do niej dorobiony język polski.
Brzmi to jak taki typowy, stary syntezator,
ale z bardzo wschodnim akcentem.
To było chyba jakieś dwa lata temu, w tym przeglądzie.
Speak też. Syntox Speak.
Można Speaka kupić w Altixie jak najbardziej.
Zgadza się.
Pewnie SMP można też kupić jeszcze w ECE,
gdyby ktoś chciał.
SMP to chyba nawet, przynajmniej gdzieś ostatnio czytałem,
że SMP jest w stanie, jeżeli poprosimy o to,
to nawet udostępnić za darmo.
Gdzieś tam takie informacje się pojawiły.
Pytanie, dlaczego nie ma na stronie w takim razie.
Chyba po prostu zaprzestano nad nim jakichkolwiek prac tak naprawdę.
I to jest dla tych, którzy wiedzą, że to w ogóle kiedykolwiek było
i jeżeli ktoś ma sentyment, to mam wrażenie, że to tak.
To też wersje jakieś mało oficjalne w formie dodatków do NVIDIA
też krążyły po sieci kiedyś.
Tak, tylko że one już chyba przestały być rozwijane.
Może i tak być, bo to było kiedyś, NVIDIA się zmienia
i trzeba za tym nadążać.
Nadążać.
Dokładnie, więc tak to…
Masz Nurku, kilka propozycji przynajmniej?
Możesz wybierać, działaj.
Może znajdziesz coś dla siebie.
Życzymy powodzenia w poszukiwaniu.
A teraz o dostępnych menu, którymi to zajął się amerykański startup.
Menus for All, tak się oni nazywają
i już od trzech lat działają.
Działali na dobry początek jako taki test,
udostępniając około 50 tysięcy różnych jadłospisów z amerykańskich restauracji.
No a teraz to ruszyli na całego,
bo do tych 50 tysięcy postanowili dodać jedno zero
i pół miliona menu z amerykańskich restauracji.
Jest udostępnionych w aplikacji Menus for All
i jeszcze do tego 250 tysięcy jadłospisów z restauracji kanadyjskich.
Więc baza jest naprawdę imponująca.
Co prawda kiedyś, Mikołaju, zdaje się,
ty wspominałeś o tym, że Stany Zjednoczone mają jakieś systemy,
z których to można wszystko wyciągnąć
i większość tych menu jest tak czy inaczej w miarę dostępna
i można sobie z tego skorzystać bez większego problemu.
Natomiast jeżeli jest to udostępnione w aplikacji,
która jest zaprojektowana z myślą o osobach niewidomych,
no to jeszcze lepiej.
Ma ponoć bardzo dobre wsparcie oprócz tego,
że dla voice-overa jako takiego to dla wyświetlania tekstów brailu,
co też może nie być bez znaczenia, tak sądzę.
No cóż, szkoda tylko, że Polski to nie dotyczy.
Aplikacja nie jest darmowa.
Niecałe trzy dolary, bo tam 2,99, więc trzy bez jednego centa
trzeba zapłacić i trzeba zapłacić co miesiąc,
bo to jest aplikacja w formie subskrypcji,
14 dni okresu testowego.
Cóż, jeżeli wybieracie się do Stanów Zjednoczonych,
albo do Kanady, albo mieszkacie tam, a nas słuchacie,
a szak trochę Polonii myślę, że również odbiera tych lopotka,
to możecie potestować i podzielić jakimiś swoimi wrażeniami z Menis4All.
Czekamy na jakąś informację zwrotną,
a ja szczerze mówiąc czekam, żeby się taka aplikacja pojawiła też u nas,
no bo w Polsce dostępność menu w restauracjach,
to jeżeli one nie są w aplikacji pokroju pyszne,
no to dość często jest problematyczna.
Nie wiem jak bardzo jest to kwestia Polski,
ale wydaje mi się, że to do pewnego stopnia jest,
Facebook się bardzo mocno zakorzenił.
Tak, chociaż ja ostatnio widzę taki fajny trend,
bo na przykład w moim mieście się pojawiła nowa restauracja,
serwująca kuchnię z kolei ukraińską
i wyobraźcie sobie, że ta restauracja od samego początku publikuje te spisy,
fakt, na Facebooku, ale w formie tekstowej.
Jedna, jedyna restauracja, która zaczęła publikować w formie graficznej,
mimo jakichś nawet i moich apeli nie zrezygnowała z tego,
cały czas wrzucają grafiki, no więc nie jestem już ich klientem,
bo po prostu skoro oni mi nie ułatwiają dotarcia do tych informacji,
no to czemu.
Kilka też jest restauracji niestety, które wrzucają menu w formie graficznej,
w formie obrazków,
no ale jak ktoś zaczyna, to zaczyna dobrze.
Przynajmniej takie są moje ostatnie obserwacje, bardzo mnie to cieszy.
Tam w ogóle oni, skoro to jest restauracja z kuchnią ukraińską,
no to oni umieszczają dwie nazwy danej potrawy.
Jest i po polsku, i po ukraińsku,
ale wszystko w formie tekstowej, więc można sobie fajnie przeczytać.
Ale co racja, to racja, Facebook to jest domeną takich niewielkich,
zwłaszcza obiektów gastronomicznych,
których najzwyczajniej w świecie nie stać na stworzenie strony internetowej,
podejrzewam.
Ja się już spotkałem z menu w formie kodów QR,
fakt, przypadek jednostkowy,
natomiast założenie było takie, o tym mówiłem też zresztą w jednym z odcinków
i myślę, że to będzie taki trend, który może się poszerzać,
bo to jest gdzieś też pod kątem pandemii,
jakichś antypandemicznych środków, żeby nie dotykać tych menu papierowych
i tak dalej, restauracja, która pozwalała na to,
żeby na telefonie sobie pozaznaczać, co my chcemy zamówić
i pokazać to zestawienie potem kelnerce bądź kelnerowi
i otrzymamy nasze zamówienie.
Też mówiłem o startupie, zdaje się, rusza startup w Polsce,
który pozwala przywołać jakby kelner, obsługę do stolika
no i zamówić dane, danie z poziomu kodu QR i właśnie takiej mini stronki.
No i to są takie technologie, które gdzieś też powoli się tu wkradają,
jedni je lubią, drudzy ich nienawidzą,
no bo są też osoby powiedzmy mniej technologicznie zaawansowane,
które są wtedy wykluczone,
ale dla nas, jeżeli ktoś jeszcze umie obsługiwać smartfona
lub jakiekolwiek urządzenie z czytnikiem kodów QR
jest to dość duże zwycięstwo.
Ja mam w sumie jedno pytanie, bo nie wiem czy Ty Michale
dotarłeś do tej części informacji o menus for all.
Tam jest jedna funkcja, która mnie bardzo zastanowiła
i może Ty Mikołajów wiesz czy to w Stanach,
ja o tym nigdy nie słyszałem,
jest jakimś społecznie akceptowanym kodem.
Jest opcja wezwania obsługi do stolika,
a czyli zwrócenia uwagi obsługi na nas
poprzez świecenie bardzo silnym światłem z telefonu.
Nie wiem, w sensie nie słyszałem, żeby ktoś czegoś takiego wcześniej używał,
ale miałoby to sens,
ja nie mówię, że w kontekście Stanów ogólnie miałoby to sens,
w Polsce też,
bo wiem, że jest problem bardzo często,
inni wiadomi mają problem z tym jak uruchamiać obsługi.
Jak najbardziej, to jest prawda.
Natomiast pytanie, czy taki sygnał jest czymś społecznie po pierwsze akceptowanym,
po drugie zrozumiałym, bo mi by się wydawało,
że takie światło odpalone albo wygląda dziwnie, tak mi się wydaje,
albo może wysłać jakiś sygnał, że albo potrzebujemy pomocy
i nie pomocy z zamówieniem dania, czy z zaprowadzeniem do toalety,
tylko pomocy na przykład medycznej.
Tak, dużo poważniejszej niż tylko obsługa.
Albo w najłagodniejszym przypadku wygląda dziwnie,
jak machamy telefonem, który świeci z całej siły.
A ja się obawiam trochę jeszcze innej rzeczy z takim intensywnym,
podkreślam, intensywnym, jaskrawym światłem,
że możemy najzwyczajniej w świecie komuś zacząć świecić po oczach.
Bo my też do końca nie zawsze będziemy wiedzieli,
gdzie ten kelner może być i jak zwrócić na niego uwagę.
No więc co robimy?
Próbujemy omiatać tym telefonem tak wokół nas.
Dokładnie.
I świecimy po wszystkich.
To wzbudza moje największe podejrzenia, bo mówię,
jakby to był koncert i robimy latarki z telefonów,
to jest jak najbardziej akceptowany społecznie symbol,
bo encore, proszę jeszcze raz, jeszcze raz,
jest jak najbardziej zrozumiałe.
Restauracji? W życiu nie słyszałem, żeby to było jakieś takie…
No nie, to jest chyba po prostu wymysł tej apki,
który nie jest głupi z jednej strony,
ale no tak jakby to tutaj mówicie, macie też oczywiście rację.
No cóż, zobaczymy, jak za jakiś czas wyczytamy gdzieś w jakiejś
amerykańskiej prasie, że niewidomy klient restauracji
pozwany przez innego klienta restauracji, że go oślepił na parę sekund,
to będziemy wiedzieli, że się nie przyjęło,
ale na razie może nie będzie tak źle
i może rzeczywiście to światło nie jest aż tak bardzo jaskrawe.
Podejrzewam poza tym, że latarka w iPhone’ie też jakoś
ma swoje parametry, których specjalnie zmieniać się nie da.
A tymczasem przechodzimy do następnych tematów.
Tu jeszcze w międzyczasie na YouTubie Lurek nam napisał,
że można być jak Michał Dziwisz i używać Apollo.
No pewnie, że można, jeżeli masz jakiś dostęp do tego.
Tylko trzeba go dostać, bo to nie jest łatwe teraz.
Ostatnio właśnie odezwał się do mnie jeden użytkownik,
który właśnie też pytał, jak to by można było z tym Apollo,
gdzie go w ogóle pozyskać, to tak na marginesie,
jak ktoś ma też takie pytanie, to od razu odpowiem.
Słuchajcie, pytać, pytać w różnych miejscach,
na grupach środowiskowych, jeżeli interesuje was sprzęt,
który wyszedł z obiegu, a Apollo wyszło z obiegu.
Ja mam wrażenie, że Apollo to jest w ogóle przez to,
że ja go używam, no i wspominam o nim dosyć często,
to jest jeden z tych tyflo sprzętów,
który już jest spokojnie urządzeniem retro,
ale jeszcze jakoś tak żyje, tak chociażby sądząc właśnie
po tych komentarzach i po zainteresowaniu co jakiś czas
słuchaczy tymże syntezatorem.
Ale jeżeli chcecie wejść w posiadanie takiego syntezatora,
no to po prostu pytajcie, bo ludzie mają troszeczkę tego sprzętu
gdzieś tam pochowanego po szafach i podejrzewam,
że dość chętnie się go pozbędą albo za darmo,
albo za jakąś symboliczną opłatą, bo dla większości ludzi
ja się domyślam, że ten głos po prostu nie jest atrakcyjny.
Ja lubię, ja się do tego syntezatora bardzo przyzwyczaiłem
i średnio uśmiechałaby mi się zmiana na jakikolwiek inny głos,
ale to jestem ja i podejrzewam, że jestem w znacznej mniejszości,
więc jeżeli ktoś ma gdzieś schowane Apollo w szafie,
to się pewnie podzieli bardzo chętnie,
no bo zrobi dobry uczynek dla kogoś,
a po prostu przestanie mu to zalegać i osadzać się kurz na tym.
Więc najzwyczajniej w świecie, jeżeli interesuje Was taki,
czy jakikolwiek inny sprzęt retro,
to się po prostu wypada popytać na Facebooku, na Tyflosie,
na Eltenie i jeszcze pewnie w paru miejscach by się znalazło
i może ktoś do Was się odezwie.
A teraz przechodzimy do znacznie nowszego urządzenia,
którego raczej nikt się nie chce na razie pozbywać,
raczej mógłby chcieć stać się jego posiadaczem,
mianowicie Bnode, jeden z monitorów Braille’owskich.
Tak, monitor firmy Euro Braille, czyli Euro Braille francuski,
o którym jeszcze dzisiaj wspomnimy tak w ogóle, w innym kontekście.
Jest to następca gdzieś właśnie Esysów i różnych Easy Time’ów i tak dalej.
Notatnik braille’owski, który wyszedł na rynek jakoś rok temu
i z tego co wiem jest też w sprzedaży firmy Harpo.
No i tak Michał też, Kasperczak, który już tutaj wypowiadał się
w naszej audycji, dzwonił nawet do nas rok temu
i coś troszkę tu o tym opowiadał.
Natomiast my przez rok nie wiedzieliśmy specjalnie,
co się z tym notatnikiem dzieje.
No i teraz wiemy, wiemy dzięki, przynajmniej ja to wiem,
dzięki spotkaniach clubhouse’owych czeskiej społeczności osób niewidomych,
bo tam wypowiedział się ostatnio przedstawiciel czeskiego dystrybutora
tych sprzętów, no i kilka nowości się wydarzyło.
Dla przypomnienia BNode jest to notatnik braille’owski na bazie Linuxa,
który ma opcję czytania dokumentów e-speakiem,
on tam potrafi czytać dokumenty, potrafi być oczywiście monitorem,
no ma trochę takich typowych podstawowych funkcji notatnika i monitora.
On miał też kilka specyficznych ograniczeń i części z tych ograniczeń
się pozbył i też nabył troszkę nowych funkcji.
I co się zmieniło przez ostatni rok właśnie w notatniku BNode?
Po pierwsze odblokowano USB.
Wcześniej USB służyło tylko do gdzieś ładowania tego urządzenia.
Okazuje się, że teraz można już na przykład podłączać do ESSA pendrive’y,
dyski zewnętrzne i kopiować z nich lub na nie różne pliki.
Nie mam pewności, czy można też na komputer kopiować pliki,
bo z tym też był problem i jedyną opcją przerzucenia czegoś z komputera
na BNode’a był Bluetooth.
No a chyba okazuje się, że też teraz to działa też po USB.
Kolejny komponent, który został odblokowany to głośniki.
One były oczywiście zamontowane sprzętowo,
natomiast były do tej pory tylko i wyłącznie atrapą.
Odtworzenie za pomocą wspomnianego już wyżej e-speaka
jakiegokolwiek materiału umieszczonego na notatniku
wymagało podłączenia jakiegoś zewnętrznego urządzenia,
czy to słuchawek, czy głośnika przez tradycyjne wejście jack.
Teraz już nie trzeba takich rzeczy robić.
Już można normalnie na głośniku wbudowanym, czy na głośnikach
w to urządzenie odtwarzać e-speakiem dowolne teksty, książki, materiały itd.
I tutaj też dwie zmiany.
Po pierwsze oprócz oczywiście tych materiałów z syntezą
możemy teraz też odtwarzać pliki w mp3.
Ta opcja też doszła.
Czy więcej formatów tego nie wiem,
ale audio można już odtwarzać na tych głośnikach również.
Co więcej, doszło wsparcie dla radia internetowego i podcastów.
Można dodawać swoje, ale można również,
i to chyba się dodaje jakoś w ogóle przez komputer,
wrzucając te adresy w plikach,
trochę takim orionowym stylem chyba.
Ale też jest jakiś katalog domyślny,
tylko na ten moment on zawiera jedynie jakieś francuskie tam pozycje
wrzucone przez producenta.
Mamy także program do tworzenia nut.
Nut do kompozycji, czyli coś, co na przykład już mamy poniekąd w notatnikach,
nawet nie poniekąd, tylko coś podobnego.
W notatnikach firmy Handytech, czyli Aktylino niemieckie.
Tam też jest taki minikompozytorek, można sobie coś pograć,
jakiś zapis nutowy prosty uskutecznić.
No i tutaj też takim fortepianikiem na binocie można pograć.
Do tego za chwileczkę jeszcze wrócę,
ale zanim ostateczna zmiana najważniejsza,
to też kwestia syntez troszkę uległa zmianie i rozbudowaniu,
bo oprócz e-speaker, o którym już wspomniałem,
doszły głosy vocalizer.
Ponoć są dla wszystkich języków.
Nie jest jeszcze do końca pewne, czy te głosy trzeba będzie dokupić w jakiś sposób,
czy one będą już za darmo w cenie notatnika,
na przykład, który zakupiliśmy wcześniej.
Czeski producent czy dystrybutor zdeklarował się,
że cokolwiek by się nie działo,
czyli te syntezatory będą obecnym użytkownikom Binota udostępniać za darmo.
Natomiast co zadecyduje producent, tego jeszcze nie wiadomo.
No i ostatnia rzecz, i dlatego jeszcze wrócę do programu nutowego,
bo program nutowy jest pierwszą aplikacją napisaną w Pythonie.
I nie ostatnią, bo okazuje się, że producent postanowił tego Pythona otworzyć.
I w tym momencie osoby, które się na tym znają,
które potrafią w tym języku programowania tworzyć aplikacje,
mogą tworzyć własne aplikacje Pythonowe na Linux pod Binota.
No i to jest myślę całkiem ciekawe rozegranie,
bo o urządzeniu Braille’owskim,
który nie jest komputerem, który jest po prostu notatnikiem,
które nie jest oparte na jakimś systemie typu Android,
że mamy tam sklep Play, tak jak jest na przykład w Brailsensie
i że można od razu tam wgrywać dowolne rzeczy.
Już dawno chyba nie słyszeliśmy ostatnim takim urządzeniem Linuxowym
był zdaje się nawet nie Braille’owski, a mówiący notatnik Icon.
Mówiący Icon i Braille Plus, czyli to jedno i to samo,
tylko sprzedawane pod różną marką.
Swoją drogą ciekawe ile takich aplikacji,
które już teraz gdzieś tam są obecne,
ktoś kto potrafi programować w Pythonie,
dałby radę przenieść na ten notatnik?
No pytanie, jak to tam wygląda z tym systemem
i co te aplikacje tak naprawdę mogą
i no właśnie, do czego my tam tak naprawdę mamy dostęp?
Czy mamy dostęp do całego Linuxa,
z którym możemy zrobić absolutnie wszystko?
Czy my tam możemy kompilować sobie na przykład jakieś biblioteki?
No to jest pytanie już, jak to jest wszystko tam technicznie rozwiązane?
Co tam zrobili?
Ale jest to faktycznie ciekawe
i ja też pamiętam kiedyś z ludźmi z Siemenwera rozmawiałem
przy okazji NFB 2021 tego wirtualnego, które było
i właśnie tak na temat, co technicznie siedzi
w najnowszych Hamelonach, Mantisach i Brailliantach BX,
bo tam też jest oczywiście Linux
i czy oni by nie byli otwarci na właśnie aplikacje developerów zewnętrznych?
No ale tam jest podejście jednak rząd, edukacja
i przecież uczeń by sobie zainstalował aplikacje do ściągania na sprawdzianie,
więc my się nie ważymy,
bo oni są zbyt głęboko gdzieś tam
w umowach z jednymi czy drugimi instytucjami,
żeby chyba się odważyli na to, żeby pozwolić użytkownikom instalować dziwne rzeczy,
bo uczniowie by zaczęli te dziwne rzeczy na swoich urządzeniach instalować.
No cóż, tutaj widać, że Francuzi z tym problemu nie mają.
No i Python udostępniony jest.
No więc zobaczymy, co z tego wyniknie.
Piszecie do nas cały czas, testujecie.
Maciek na przykład testuje intensywnie Tyflocentrum,
testuje na Macu, testuje na iOSie.
Pozdrawiamy Cię Maciku
i mamy nadzieję, że wyniki testów są satysfakcjonujące.
A teraz przechodzimy do kolejnego tematu,
mianowicie Noisy Charts,
czyli kolejne narzędzie do udostępniania wykresów.
Tak, narzędzie tym razem od Gardiana,
Gardian generalnie Gazeta Brytyjska,
ale tym razem oddział australijski Gardiana to narzędzie stworzył.
No, jak samą nowo wskazuje,
narzędzie do dźwiękowego otworzenia wykresów
za pomocą różnych dźwięków i to jest ciekawe,
różnych nut, różnych instrumentów.
Był na przykład jeden wykres dotyczący
popularności poszczególnych ras psów,
stworzony za pomocą dźwięku szczekania psa,
które się tam podwyższało i obniżało.
No i mamy dwa tryby, mamy jeden tryb,
gdzie jest to taka animacja wideo i grafika
dla osoby widzącej z dodatkowym dźwiękiem
i mamy drugi tryb specjalnie dla dostępności,
gdzie przed samym dźwiękiem wykresu
słyszymy czytany syntezą komunikat,
że wykres jest na przykład od tego do tego roku,
najniższa wartość to jest tyle i ma taki dźwięk,
najwyższa wartość to jest tyle i ma taki dźwięk,
jedna nuta oznacza jeden na przykład rok
i w tym momencie słyszymy wykres,
nie wiem, ceny akcji jakiejś firmy od do daty.
Były jakieś testy kiedyś podobnego systemu,
tylko gorszego w Guardianie, jeżeli chodzi o wykresy
dotyczące covidu, tak żeby osoby niewidome
mogły tych wykresów używać.
Teraz powstał lepszy system, nie wiem na ile on
będzie wdrożony profesjonalnie w Guardianie,
a na ile to są na razie jeszcze prototypy,
ale też jako taka informacja, notacja
tego autora tego systemu, do czego to można
w przyszłości zastosować, była też taka wmianka,
że system mógłby się przydać podcasterom,
żeby w podcastach umieszczać wykresy
w formie właśnie dźwiękowej.
A to też jest interesująca rzecz,
aczkolwiek podejrzewam, że widzący
mieliby chyba jednak mimo wszystko problem
z interpretacją tego.
Bardzo możliwe, zwłaszcza że ja akurat
subskrybuję jeden taki podcast.
Teraz niestety aplikacje podcastowe,
niektóre przynajmniej, umieją też odtwarzać
wideo i umieją też wyświetlać obrazy
i umieją też jakby wraz z podcastem
poniekąd synchronicznie pokazywać transkrypcję
tego podcastu.
Nawet nie szczególnie muszą się starać,
bo oczywiście można zrobić to, co mówisz,
ale większość podcasterów
podąża jeszcze prostszą drogą.
Materiały audio oczywiście lecą na Spotify’e
i inne niezależne też katalogi podcastów,
ale osobny materiał
z odpowiednimi ilustracjami ląduje na YouTubie.
Tak, ale właśnie ja jakby subskrybuję
jeden z takich podcastów, gdzie
jest artykuł, generalnie tam jest blog,
jeżeli to można nazwać blogiem z artykułami,
które też ukazują się właśnie w formie podcastów,
tylko w podcaście pojawia się czasem
taka właśnie ozmianka, że wykres wyświetlony na ekranie,
bo podcast zawiera w sobie właśnie ilustracje.
I to bardzo szkoda, bo te wykresy
mają tam opisy alternatywne,
tylko że opis alternatywny tego wykresu to jest
wykres akcji Apple’a. Dziękuję.
Wiele nam nie mówi.
Tak, i to są właśnie przykłady tego, o czym ja zawsze mówię,
że przekonywanie ludzi do
umieszczania opisów alternatywnych
bez edukacji, jak te opisy alternatywne mają wyglądać,
bardzo często kończy się tym, że te opisy są
mniej użyteczne niż to, co wygeneruje nam
przecież ta inteligencja, niż gdyby tego opisu nie było.
Więc jakby, no, fajnie by było, gdyby coś takiego weszło,
ale niestety widzący wolą swoje obrazki
i to raczej w tym kierunku idzie.
Dlatego dobrze, że powstają takie narzędzia,
które być może w przyszłości coś w tej kwestii zmienią,
a może ja tych widzących też nie doceniam, bo może jakby
ten wykres był tak naprawdę rozbudowany
i składał się z różnych dźwięków, że byłoby to atrakcyjne też dla osoby
widzącej, że to nie byłyby jakieś tylko takie piski,
tylko coś znacznie ciekawszego, to może ktoś by się
i nad tym pochylił, skupił i chciał posłuchać,
bo to może i ładne by dla kogoś było nawet.
To się zachęcało do tego, żeby to jakoś analizować.
Kolejna informacja dotyczy takiej inicjatywy,
jak Vision Village. Więcej o tym Paweł.
Tak, bo jest wiele przestrzeni w internecie dla osób niewidomych
i my pewnie najlepiej o tym wiemy, jest chociażby ten podcast,
wiadomo, są rozliczne grupy, listy dyskusyjne,
grupy na WhatsAppie jest Elten, a jak się w ogóle chce rozszerzyć
na inne kraje, to się nagle okaże, że tego jest jeszcze więcej i jest Reddit
i jest w ogóle z tych społeczności mnóstwo.
Natomiast jedna jest grupa osób, które w tym wszystkim
nie do końca mogą się odnaleźć, czyli dzieci.
No bo wiele z tych portali oczywiście
jest od 13 roku życia, wiadomo, że są osoby, które gdzieś to naginają,
które zalogują się, mimo że mają lat
10 i ten wiek podadzą jakiś fałszywy.
No ale powiedzmy, gdyby chcieć to wszystko zorganizować
zgodnie z literą prawa i prawdopodobnie też pod okiem
jakiegoś opiekuna prawnego czy rodzica,
to ciężko, bo wiele jest takich przestrzeni,
ale nikt nie myśli o tym, że tam często
dzieci, że tutaj mogą osoby młodsze,
gdzieś podglądać, więc
no i kwestie po prostu też wiekowe,
osób w różnym wieku, więc ciężko czasem jest też znaleźć
osoby w podobnej grupie wiekowej.
Ale jest inicjatywa, która planuje to zmienić
i tym bardziej, że jeżeli, no właśnie, jesteście w tej grupie,
jeżeli słuchają nas osoby bardzo młode, czyli konkretnie od wieku 6 do 16 lat
lub jeżeli znacie kogoś takiego, kto poszukuje
kontaktu z innymi osobami niewidomymi i to z całego świata
i język angielski nie jest tu językiem obcym, to
14-letnia właśnie uczennica z dysfunkcją wzroku
z Kanady, z Manitoby, Talia Brown,
założyła taką stronę, bo sama uznała, że
chciałaby gdzieś, żeby takie osoby jak ona gdzieś poznawały się nawzajem,
że jej gdzieś w czasach tych szkolnych brakowało takiego kontaktu
i że widziała taką potrzebę,
żeby założyć stronę, na której
właśnie dzieci z dysfunkcją wzroku będą się mogły poznawać.
Na ten moment można zarejestrować profil.
Nie dotarłam jeszcze do tego, jak zarejestrować profil. Na razie widziałem listę profili
i widziałem, że można poprosić o to, żeby zestawić kontakt z kimś.
Mamy napisane, na przykład właśnie jest tam Talia, ona ma 14 lat
i jest tam gdzieś z Kanady i można
gdzieś tam nacisnąć, czy chciałaby się nawiązać z taką osobą kontakt
i administracja serwisu, czyli Talia i zdaje się jej tata
i jeszcze tam parę osób, które ją wspierają.
Pawle, nie słychać Cię.
O, już. Teraz? Teraz. A, to musiałem tutaj
coś przycisnąć i wtedy te osoby, które administrują stroną
zapośredniczą taki kontakt dla takich dzieci
i będzie to możliwość, żeby właśnie poznać osobę
z podobnymi doświadczeniami, także w naszym wieku
i popisać sobie z kimś takim, poznać,
poćwiczyć język, a może można się też samemu zgłosić
do takiej wymiany i ktoś będzie chciał takiego kontaktu
z nami. Tam jest formularz kontaktowy na stronie,
sama strona jest zrobiona w jakimś takim kreatorze do stron,
już nawet uciekła mi jego nazwa i zasadniczo jest dostępna,
natomiast już trafiłem tam na parę takich dość słabo, moim zdaniem, opisanych
jak na stronę dla osób z dysfunkcją wzroku obrazków,
niby jakieś dzieci trzymające się za ręce takie podstawowe, takie dość dekoracyjne rzeczy,
natomiast no, widać je, te opisy są,
niektóre nie są, to są nazwy plików po prostu, więc tam nad tym
można by jeszcze popracować, no ale jeżeli właśnie ktoś
nas słucha lub znacie kogoś z takiej grupy wiekowej 6-16 lat,
kto mógłby skorzystać z tego typu wymiany, to dajcie znać.
Też z drugiej strony podejrzewam, że być może sama autorka strony
nawet słyszy, że coś tam
jest nie tak, jak korzysta z czytnika ekranu, ale nie do końca
może mieć też wiedzę na temat tego, jak zrobić, żeby
było dobrze, a jeżeli tam na przykład wspomagają
jej ojciec, który też być może zupełnie na tym się nie zna,
znaleźli jakiś kreatorek strony, który jakoś
działa, jest ona w stanie to obsłużyć, no więc
okej, w ogóle ważne, że taki projekt jest, że
rzeczywiście może komuś pomóc i oby tak
faktycznie było, bo rzeczywiście dla najmłodszych takich miejsc
no nie ma.
Tak, to jest istotnie problem, bo to nie jest po prostu puścić taką osobę
w internet i jej się pozwolić dialogować gdzie bądź,
no bo wiadomo, my się czasem w naszych dyskusjach gdzieś tam kontrolujemy
mniej lub bardziej, czasami też dyskutujemy na takie tematy,
które tej grupy wiekowej mogą jeszcze nie interesować, ja sam pamiętam, jak
zaczynając gdzieś tam moją przygodę z internetem i poznawaniem
osób niewidomych, no nie interesowałem się jeszcze jakimiś tematami banków
czy pracy, szukania, czy jakiejś samodzielności na nie wiadomo
jakim poziomie i okej, no mając już te 15-16 lat,
no to nie jest jakiś problem znaleźć osoby w swoim wieku,
ale kto jest poniżej tej tego 13 i mówimy o takich osobach jeszcze jednocyfrowy
wiek, no to jest istotnie dość duży problem.
Nie, problem jest, jakby ja się zgadzam, że absolutnie
potrzebujemy miejsc i absolutnie potrzebujemy
w ogóle większej świadomości o tym, że takie
osoby są, istnieją i one też chcą używać internetu,
bo z tym jest bardzo duży problem, że
tam, gdzie w latach osiemdziesiątych, no dziecko
mogło sobie pójść do biblioteki i przeczytać książkę,
mogło sobie pójść do sklepu i kupić gazetę, jak mu rodzice
dali na kieszonkowe, mogło sobie nawet
pójść na film, jak miało na bilet, tak
w dzisiejszych czasach na Netflixa
co by nie było, raczej będzie
miało problem w taki czy inny sposób, bo na Netflixie jest
wyraźnie powiedziane, że od 18 lat, no chyba, że na jakiś
czyjś inny profil, a tam nie ma jakichś filtrów dla najmłodszych?
Nie, są, są, są, ale jakby, no nie może mieć własnego konta, to wtedy
ktoś inny musi im konto założyć i skorzystać z
profilu po prostu, tak, wydzielić wtedy profil dla dziecka,
gry sobie też za bardzo sam nie kupi,
bo wiele z tych serwisów też ma jakieś
ograniczenia, z kolegą w swoim wieku nie porozmawia,
bo wiele portali społecznościowych
dziękujemy tutaj państwu z Brukseli, zarodo
nie pozwala osobom poniżej 16 roku życia, albo poniżej 13 roku
życia, jak dobrze pójdzie w ogóle konta założyć, więc
co z tego, że Jacek ze szkoły chce pogadać z Krzysiem ze szkoły,
jak tak naprawdę, żeby zrobić to w tym momencie w internecie to jest
bardzo duży problem, karty SIM sobie samo dziecko nie kupi, bo
też potrzebuje, to akurat jeżeli ma zgodę rodzica
to zrobi, to okej. Książki sobie nie wypożyczy, bo
Audioteka też ma limity, Storytel też ma
limity i Audible Amazona np. mówiąc
za zachodzie też ma limity wiekowe, no i generalnie gdzie byśmy nie popatrzyli
to większość z tych serwisów
ma te limity, jakby nie było i
przenosząc treści do internetu
kompletnie nie myślimy o tym, że dyskryminujemy
dwucyfrową procentową liczbę osób w społeczeństwie.
Bo jeszcze pół biedy jest wtedy, kiedy jest tak właśnie jak
w przypadku Netflixa, gdzie okej, rodzic zakłada
to konto i możesz z tego korzystać.
Pół biedy jest w przypadku np. jakichś gier, które nie wymagają
zakładania konta. Ale żeby je kupić bardzo często
trzeba mieć to konto. Nie, ale przecież
EPU pozwala na zakładanie profili dla dzieci
tylko teraz pytanie jaki tam jest wiek
czy tam jest jakaś granica wieku. Tego szczerze mówiąc nie wiem.
Natomiast to jest jeszcze pół biedy, ale
część portali internetowych, które
świadczy różnorakie usługi i z których najmłodsi też mogliby
chcieć skorzystać, to wolą po prostu albo zmuszać do kłamstwa
albo po prostu
jakby usuwać tych użytkowników
najmłodszych, dlatego że nie mają
dla nich oferty. A przecież co to byłby za problem stworzyć
okej, niech rodzic się…
Tak, ale poczekaj, tylko skończę. Niech rodzic się zarejestruje.
Niech rodzic założy tam konto i stworzy odpowiedni profil dla dziecka
tylko to musi być odpowiednio dostosowane
żeby to dziecko nie miało do czynienia z jakimiś materiałami, które będą
dla niego niepożądane. No i właśnie, i kto tutaj też
ma decydować co jest pożądane a co nie
i tutaj wchodzimy w pewne kwestie
że wbrew pozorom
ja kiedyś o tym czytałem, żeby coś takiego zrobić
to tam bardzo dużo danych osobowych potrzeba
i bardzo dużo formularzy potrzeba
i bardzo często na przykład jest tak, że jeżeli my nie wiemy
czy ktoś jest dzieckiem czy nie, to my sobie tak naprawdę robimy to chcemy
ale jeżeli my wiemy, że ktoś nim jest
to na nas jest nakładany bardzo poważny obowiązek
dogłębnego zweryfikowania tej zgody
czy ona na pewno pochodzi od opiekuna, czy ona na pewno pochodzi od rodzica, czy ona na pewno pochodzi od dorosłego
i tu już wchodzimy w skany dowodów i inne podobne dokumenty
tak na przykład Microsoft chyba kiedyś to robił, że właśnie trzeba było skan dowodu
mu wysłać i jakiegoś jeszcze jednego dokumentu
już nie pamiętam teraz dokładnie czego
nie powinno to też tak wyglądać
żeby zweryfikować konto na Skype
tak, dokładnie
dlatego my straciliśmy
to jeszcze taką ciekawostkę powiem właśnie
to jest to o czym ty mówisz Mikołaju
dlaczego my straciliśmy konto na Skype
ale ja założyłem to konto
z myślą o tym, żeby ta data urodzenia
odzwierciedlała datę powstania podcastu
my mamy tak naprawdę
dopiero w tym momencie jakiś taki powiedzmy nastoletni wiek
a jak to wszystko weszło to było kilka lat temu i w pewnym momencie okazało się
tak, no właśnie i w tym momencie okazało się więc ten Tyflopodcast miał 10 lat
no to gdzie? z czym do ludzi? nie dało się zalogować
Tyflopodcast jak Tyflopodcast, ale były firmy
które miały takie konta jako logowanie do Windowsa
i tam miały pocztę
to już w ogóle problem
tak, ale wracając do tematu życzymy dziewczynie powodzenia
bo absolutnie problem ageismu w internecie
czyli dyskryminacja ze względu na wiek jest duży i poważny
i ja uważam, że oni powinno się mówić
w kwestiach dostępności, bo ja uważam, że to jest problem dostępności
i że jakaś grupa ze względu na rzeczy
na które nie mają wpływu jest pozbawiona dostępu
do pewnych usług, do których chcieliby mieć dostęp
i do których tak naprawdę kiedyś mieli dostęp, bo kiedyś dziecko mogło sobie
pójść do księgarni i mając pieniądze kupić książkę
dzisiaj jest w tym coraz większy problem
to ja uważam, że ta kwestia jak najbardziej
podlega pod dostępność, no miejmy nadzieję, że
idei nie zajedzie prawo, nie wiem jakie jest prawo w Kanadzie
ale właśnie w wielu krajach wszelkiego rodzaju usługi
dedykowane dzieciom mają sporo więcej
biurokratycznej roboty niż usługi, które
tej grupie nie są dedykowane. Miejmy nadzieję, że
idea się przyjmie i miejmy nadzieję, że się to uda, bo
internet dyskryminuje, internet dyskryminuje ze względu na wiek i to dyskryminuje
na dość dużym poziomie
niestety.
Zaglądamy teraz do komentarzy, bo piszecie do nas Maciek do nas napisał
Witam ponownie. Apka jak na pierwszą swoją wersję beta
działa naprawdę fajnie, zwłaszcza jej działanie na Macu robi wrażenie.
Błędy oczywiście są i to niektóre całkiem zabawne
zgłaszam je właśnie Arkowi. No to super
Maćku, bardzo się cieszymy, że testujesz, że zgłaszasz błędy
i pewnie za jakiś czas pojawi się nowa wersja aplikacji
już Arek ostatnio tam na grupie dyskusyjnej
na telegramie wspominał, że o to już będzie
miał trochę rzeczy do umieszczenia jeżeli chodzi o poprawki
błędów w najnowszej wersji Tyflo Centrum.
Teraz przechodzimy do kolejnego tematu
mianowicie nie związanego bezpośrednio z osobami niewidomymi
natomiast bardziej z głuchymi, ale myślę, że jest on
warto odnotowania, mianowicie Microsoft Teams
wspiera też osoby tłumaczące
na język migowy jak mamy czasem jakieś spotkania
no i są te osoby, które tłumaczą ten tekst
no to na Zoomie już dało się kiedyś przypiąć
odpowiednio okienko z tłumaczem. Teraz w ogóle Zoom
jeszcze bardziej rozszerzył to wsparcie dla języka migowego
natomiast też takiej możliwości doczekał się
Microsoft Teams, no i cóż
dwie osoby możemy sobie tak przypiąć z tego co wyczytałem
w komunikacie Microsoftu, bo często jest tak, że właśnie na spotkaniu
dwie osoby na przemian się zmieniają i tłumaczą
treść tego spotkania na język migowy
no i możemy sobie takie dwie osoby przypiąć, jeżeli
umieszczana jest jakaś prezentacja w trakcie spotkania
to te okienka oczywiście gdzieś tam się nam
przesuną czy zmieni się ich rozmiar, natomiast
pozostaną one w takich rozmiarach i w takich kształtach
żeby bez problemu osoba głucha, tudzież
słabosłysząca była w stanie z tej interpretacji
na język migowy cały czas korzystać, a ja powiem szczerze, że
Microsoft Teams z tym swoim rozpoznawaniem mowy to się całkiem
sprawdza jako taki alternatywny kanał dla osób, które mają
rzeczywiście potrzebę transkrypcji
na żywo, nawet i z wykorzystaniem
innych komunikatorów, ostatnio w ten sposób
jedną osobę wspierałem, bo trzeba było
zorganizować spotkanie, na którym była potrzeba
wprowadzenia napisów, no i co tu zrobić
można było oczywiście próbować przepisywać
cały tekst, można było próbować skorzystać
z innych narzędzi, ale całkiem nieźle
w tym sprawdził się Microsoft Teams
wystarczyło tylko podać sygnał z Zuma do
Teamsa, no i to rozpoznawanie jakoś działało
oczywiście wadą tego
wadą takiej opcji jest to, że nie mamy wskazania
kto mówi w danym momencie, jeżeli coś takiego przerzucamy z jednego
komunikatora, z jednego programu na drugi program
wtedy on wszystkich będzie rozpoznawał jako my
no ale to jest jakiś taki półśrodek, być może komuś
okaże się przydatny, jeżeli będzie miał potrzebę zapewnienia
takiej transkrypcji, także to jeżeli chodzi
o Teams to tyle, a teraz
garść drobnych informacji od Mikołaja
Mikołaju
czy nas słyszysz?
o już
o właśnie tutaj
a więc tak małe, małe newsy
jest akcja Doma Stodona na iOSa i na Maca
są ludzie, którzy lubią, są ludzie, którzy polecają, ja się chwilkę pobawiłem
mi się ta aplikacja nie podoba, bo dużo tam
trzeba flikować, korzysta się z tego trochę jak z Androida
czyli flik w prawo, nazwa powiedzmy
mig autora wpisu, flik w prawo
to podał dalej od tej i tej osoby, flik w prawo
przycisk, flik w prawo, treść wpisu, flik w prawo
zawiera media, flik prawo, nazwa
następnego autora wpisu i no nie, no nie, ja uważam
że nie korzysta się z tego fajnie, no są ludzie, którzy lubią
to skoro są ludzie, którzy lubią to podajemy, bo aplikacja dostępna
jest i wszystko to, co
chcielibyśmy, żeby robiła to raczej robi
co więcej
pojawiło się narzędzie do eksportu
wszelkiego rodzaju fanfiction
czyli opowiadań, historii, czasem nawet
wielkości, długości książki albo i dłuższych tworzonych
na podstawie wszelkiego rodzaju literatury
na podstawie wszelkiego rodzaju dzieł przez fanów, od chociażby
na podstawie Harry’ego Pottera, na podstawie Wieznych Wojen i tak dalej
no bo takie historie są publikowane na wszelkiego rodzaju
serwisach do tego przeznaczonych i ja już od
wielu, wielu niewidomych z różnych stron słyszałem
że oni to by sobie chcieli poczytać w Westreamie, oni to by sobie chcieli poczytać
w Curidzie, oni to by sobie chcieli poczytać w tym, czy w innym
Orionie, Victorze lub innym Plextoku
no i jak takie serwisy
są raczej niechętne kopiowaniu i takie serwisy
nie udostępniają nam bardzo często e-pubów
które możemy sobie tak bezpośrednio pobrać
no to już pojawiło się narzędzie, pojawiło się narzędzie bardzo proste
fighub.net na które sobie wchodzimy, wklejamy linka, klikamy plik generate
wyświetla nam się informacja, że proszę czekać
pobieramy i za chwilę dostajemy informację, że
Twój fanfiction jest gotowy, pobierz za pomocą e-puba
link, mobi link, pdf link
i tak dalej, możemy sobie wybrać co nas interesuje
jaki format nas interesuje, klikamy i ten format
nam się pobiera i możemy sobie czytać
takie opowiadanie, taką historię, jak go zwał, tak go zwał
na naszym dowolnym, wybranym przez nas urządzeniu
offline, wygodnie, nie musząc
męczyć się z mniej lub bardziej dostępnymi stronami. Wiem, że
jest na takie narzędzie popyt, bo mnie już kilka osób czasem z różnych stron
pytało, czy czegoś nie znam, czy może da się jakoś
czy może jakiś skrypt by się dało napisać, coś
więc jakby rzucam tu linkiem, bo
wiem, że jest na to ewidentnie gdzieś tam zainteresowanie.
Podobno pojawiły się dwa
dostępne edytory do kodu na macOS, jeżeli kogoś taki temat interesuje
jedna aplikacja nazywa się Code Runner, druga
aplikacja nazywa się Nowa od firmy Panic
o Nowej już kiedyś żeśmy wspominali, ale
tam się podobno poprawiało, jeżeli chodzi o dostępność
ja się jeszcze nie bawiłem, jeżeli ktoś
coś wie, to może
się też może też coś powiedzieć
lub jeżeli ktoś chciałby się pobawić, to może się też pobawić.
W Pythonie 14 pojawiło się w tym momencie
kilka tygodni temu, w Stanach
Zjednoczonych i Kanadzie możliwość satelitarnego
do wzywania służb ratunkowych
tutaj przypominamy, na razie to jest funkcja dostępna tylko i wyłącznie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie
więc nie możemy liczyć na to, że zadziała nam to w Polsce
ale jako ciekawostka okazało się, że funkcja ta jest jak najbardziej
dostępna i
działa to w odpowiedni sposób. Mamy w ustawieniach przycisk
wypróbuj demo, za pomocą którego możemy wypróbować
taką demonstracyjną konwersację
z sztuczną inteligencją, która nie wzywa żadnych
służb ratunkowych, tylko pozwala nam sprawdzić, powiedzmy, czy w naszej
okolicy ta funkcja działa, no i pojawiła się demonstracja, prezentacja tego, jak to działa
z voice over’em i telefon nas informuje, abyśmy
wyszli na zewnątrz i stanęli w miejscu, gdzie
mamy czysty widok na niebo, nie przesłynięty
drzewami lub żadnymi innymi obiektami tego typu
każe nam skierować telefon właśnie
w niebo i mówi nam potem, że
ok, znalazłem satelitę, przesuń
trochę w lewo, trochę w prawo, aby
znaleźć tę satelitę, aby się jakby nakierować
na tę satelitę i jeżeli się nakieruje na satelitę, to przesłana
zostanie do satelity nasza uplady, nasza lokalizacja
oraz będziemy mogli prowadzić
konwersacje po satelicie właśnie z
służbami ratunkowymi, znaczy w tym przypadku z imitacją
służb ratunkowych. Co ciekawe, to jest
jakiś łączeń o bardzo, bardzo niskiej
przepustowości, bo tam wysłanie jednej krótkiej wiadomości
to jest kwestia kilkunastu bardzo często
sekund, więc nie wiem na jakiej
zasadzie to działa i co tam jest używane, ale na pewno
nie jest to coś, co pozwalałoby nam na przesyłanie jakiejś
większej ilości danych, rozmowy głosowe, nie, nie, nie, to jest prosty
tekst i absolutnie nic poza tym,
no ale miejmy nadzieję, że kiedyś to trafi
do Polski. Fajnie wiedzieć, że jest to coś
dostępnego i że użytkownicy voice-overa również
będą mogli z tego skorzystać. Pojawił się kolejny
dodatek do rozpoznawania kodów CAPTCHA, tym razem do
Chroma. Podobno radzi sobie z RECAPTCHA, HACAPTCHA
i jeszcze paroma innymi rozwiązaniami tego typu.
No u nas w Polsce zwłaszcza RECAPTCHA jest gdzieś tam problematyczna
dla ludzi, bo tam trzeba znać troszkę angielski,
żeby rozumieć te słowa, które
są odczytywane i nie wszyscy
sobie z tym radzą. I ja widzę gdzieś tam na zachodnim
Twitterze, no i teraz na Mastodonie wpisy, że
HACAPTCHA taka zła, bo HACAPTCHA wyłudza nasze adresy
mailowe. Ja właśnie tłumaczę zawsze ludziom, że
to model HACAPTCHA jest lepszy, bo mi się udało
wytrenować kilku ludzi, kilka osób, którzy
nie znali angielskiego, albo znali go na dość
słabym poziomie. Jak tej HACAPTCHA używać i po prostu
powiedzieć im, że ok, tu klikasz get accessibility cookie, tutaj w polu email
wpisujesz email i tutaj klikasz to i
oni nawet nie znają języka, nie wiedząc do końca co robią, po prostu
się nauczyli, że ok, ten przycisk, ten przycisk, ten przycisk i to wystarczyło.
Aczkolwiek Mikołaju HACAPTCHA, jej implementacja
w niektórych miejscach, ja teraz nawet już nie pamiętam co to było,
bo z Cloudflerem poszło mi chyba dość dobrze,
ale ostatnio jakiś serwis właśnie, już teraz
nie pamiętam co to było i też był właśnie zabezpieczony
HACAPTCHA. No to się ucieszyłem, pomyślałem sobie wow,
dobra, będzie fajnie. Ja chyba z 10 minut spędziłem
na rozkminianiu, co ja mam zrobić
i jak ja mam to zrobić, żeby to
ciasteczko dostępnościowe dostać. Ja ani z językiem angielskim
nie mam jakichś problemów, ani generalnie z obsługą komputera,
a tu naprawdę pojawił się jakiś taki
problem, że tam się zapętliłem w którymś
miejscu w najzwyczajniej świecie. A to ja
nie miałem problemu, to dobrze, że mówisz.
No w każdym razie, jeżeli się to komuś uda, to
jest to o tyle fajne, po pierwsze, że nie trzeba znać języka, po drugie, że osoby
głucho niewidome sobie też z tym poradzą, no bo z HACAPTCHA
ja już miałem kiedyś przygody typu telefon przyłożony do głośnika
i ja próbuję przedyktować HACAPTCHA.
Bo po prostu ludzie nie znają tego języka
i oni go po prostu nie znają i to nie jest coś, czego
można tak łatwo się nauczyć, zwłaszcza, że jeżeli się nie mylę
to fragmenty HACAPTCHA
to brzmi to jak jakaś telewizja dla mnie.
Tak, zgadza się. Jakieś starsze programy.
Tak i to jest angielski taki już
Amerykanin, to nie jest z wiadomości.
To jest jedno, a drugie, że
te sample są źle pocięte, bo tam
jest na przykład, kiedyś była informacja
nie wiem czy ona teraz jest jeszcze cały czas, że tam mają być dwa słowa
a tam bardzo często są trzy. Jest jedno ucięte
i dwa takie, które są OK.
I to tak ma być chyba, bo właśnie
to ucięte słowo sprawia problem
algorytmom rozpoznającym mowę i człowiek
jakby domyśli się, które dwa są całe
a program nie. Tylko że teraz to ja mam w ogóle wrażenie, że
tam chyba skończyli pisać o tych dwóch słowach
że tam jest teraz napisz co słyszysz, tam kiedyś była mowa o dwóch słowach
a teraz jest napisz co słyszysz. No i teraz
czy ja mam wpisać te dwa, czy ja mam wpisać te trzy i domyślić się
początku tego trzeciego? No to jest takie
nieoczywiste. Tak, no i dodajmy też, że
rozpoznawanie dźwięku wcale nie jest takie trudne
i recapcza ma bardzo niski próg
jeżeli chodzi o wyłączanie nam tej funkcji.
Jeżeli tylko cokolwiek z naszym komputerem
jest nie tak, a nie tak może np. oznaczać
że jesteśmy w sieci i któryś z naszych domowników
wszedł na stronę z materiałami dla dorosłych
pobrał trochę za dużo i
stał się częścią jakiejś sieci dziwnej
i jego komputer jest używany w jakichś atakach
to nasz adres IP, naszej całej sieci domowej
zostanie uznany za jakiś podejrzany
niebezpieczny, bo z niego jakieś tam dziwne rzeczy wychodziły
i my w tym momencie stracimy możliwość
korzystania z dźwiękowej kapczy.
Ja się z tego też powodu trochę obawiam tego dodatku
do Chroma. Czy przypadkiem
nie spowoduje to tego, że za jakiś czas
ta recapcza, która
jakoś jest dla nas dostępna, bo jest ta dźwiękowa alternatywa
jak się zalugujemy kontem Google, no to będzie
jeszcze lepiej zazwyczaj, chociaż nie jest to regułą
niestety, no to to bywa dla nas
dostępna, przynajmniej dla tych, którzy jakoś są sobie w stanie poradzić
Czy przypadkiem to, że ten dodatek powstał
i właśnie łamie te recapcze, nie spowoduje czegoś, że np.
użytkownicy korzystający z tego dodatku, już nie mówię, że Google będzie coś zmieniać
jakoś bardzo, ale użytkownicy korzystający z tego dodatku, którzy
się teraz ucieszą, że wow, w końcu wszystko
mi działa, to nie zostaną kiedyś sklasyfikowani jako
po prostu boty i będą mieć naprawdę poważne problemy.
Też jest to całkiem możliwe, więc to jest niestety problem
z kapczami i ja jestem bardzo zjedytowany
na ludzi, którzy po prostu jadą po tej ha-kapczy, bo
ludzie sobie nie zdają sprawy, jak trudnym biznesem w tym momencie przy
obecnym poziomie sztucznej inteligencji jest kapcza
i z czym my sobie tutaj w Polsce nie radzimy
bo niestety z ha-kapczą my sobie w Polsce bardzo źle radzimy
przez to, że ona jest po angielsku.
To już dawno nie jest mechanizm na zasadzie faktycznie tylko przepisz
kod z obrazka, za tym stoi
inteligencja jakaś też po drugiej stronie, bo walczy
z tym też jakaś inteligencja, jakieś boty, które jednak coś tam próbują
kombinować i tak naprawdę korzystając
z takich mechanizmów, to trochę ja się obawiam, że można łatwo
wpaść w jakąś pętlę, a jak nas Google raz
zaklasyfikuje jako bota
to my będziemy mieli bardzo duży problem, obawiam się, żeby
z tego wyjść, bo kontakt z Googlem
Wiesz co, nie. Istnieje.
Istnieje. Mi się udało skontaktować z żywym
człowiekiem, co prawda przez jakieś
tam formularze i tak dalej, to był ten moment, kiedy
była ta sytuacja z G Suite’em, czyli
kiedy po prostu wprowadzono opłaty.
Tam całe szczęście potem ja mogłem sobie skorzystać z
tej wersji darmowej, cały czas jej używam,
bo jednak ktoś pomyślał, że będzie może tak lepiej,
no tylko teraz. Jak ta cała
sytuacja wyglądała. Kontakt z Googlem i kontakt przez
formularze Google’a, te kontaktowe, to
nie jest szybki proces.
Zdaje się, że tak mniej więcej
odpowiedzi to otrzymywałem w cyklu co kilka dni
na kolejne pytania, bo oczywiście to nie było tak, że się udało
załatwić całą sprawę w dwa dni i w dwa
maile, to było znacznie więcej. W międzyczasie
pojawiła się ta opcja pozostawienia
tej starej usługi G Suite,
więc mój problem się niejako rozwiązał,
natomiast chyba po miesiącu od tego otrzymałem
komunikat od właśnie pani z Google’a, że ona teraz
moje zgłoszenie przekierowuje jeszcze do jakiegoś innego działu.
Także ten kontakt z Googlem jest
możliwy, ale on nie jest prosty i jak potrzebujemy czegoś na już,
to się bardzo możemy zdziwić. Chyba że jesteśmy dużym klientem,
wydajemy w Google’u setki tysięcy dolarów
dziennie najlepiej, ale dobra miesięcznie
i wtedy mamy osobę, która
w Google’u góry przenosi. Albo zdążyliśmy kogoś poznać
po prostu z oddziału Google’a. Tak jak
była sytuacja z Dawidem Myśliwcem i z jego
naukowym bełkotem, którym YouTube mu zawiesił to konto, bo tam
ktoś się włamał i po prostu bardzo ciężko
byłoby mu odzyskać to konto takim standardowym
kanałem, natomiast tam się okazało, że
ci youtuberzy więksi to mają jakiś kontakt, albo mają
kontakt, który ma kontakt. Mniej więcej to w ten sposób działa, ale
to nie jest taka oficjalna droga. – Tak, i to jest bardzo duży
problem z Googlem i to też z aplikacjami na Android
jest bardzo często taki problem, że Google’owi się coś
nie spodoba, a to może być naprawdę
głupi przykład, typu, teraz akurat
zmyślam i łączę kilka historii w jedno, ale jakby poglądowo
developer ma na nazwisko cygan i jakiś
model się wyuczył, że rasistowskie apki piszą
jakieś złe rzeczy o cyganach i że słowo
cygan oznacza rasizm. I
powiedzmy, że takie rzeczy, to akurat był przypadek Microsoftu,
użytkownik może mieć spory problem. I
w przypadku Google’a, ja znam akurat przypadki ludzi, którzy mieli problemy
na tym froncie, jeżeli chodzi o apki, dostajemy po prostu
informację, że zostaliśmy zbanowani, nasza aplikacja wyleciała do sklepu Play
i my absolutnie nie mamy w tym momencie możliwości zrobienia absolutnie niczego.
I to jest koniec. – Tak, i teraz szukać człowieku
kontaktu. – Tak, i w przypadku firmy, która na tym zarabia,
nie jedna firma zbankrutowała przez to, tyle
powiem. – To jest tak samo, jak ja ostatnio czytałem o tych usługach
chmurowych Google. – Tak. – Ktoś też wspominał o tym, że
one są fajne, one nawet nie są jakieś bardzo drogie,
ale problem jest taki, jak Google z dnia na dzień
albo z miesiąca na miesiąc decyduje się z czegoś wycofać. – Dokładnie.
I to właśnie zawsze ludzie na przykład mówią o Apple’u, że jeżeli się wrzuca
aplikację do AppStore’a, to Apple jeżeli cokolwiek robi,
to nam odrzuci jakąś na przykład aktualizację
i to on nam ją odrzuci konkretnym, raczej uzasadnionym
jakimś powodem.
Myślę, że możemy z nim nie zgadzać, ale on nam powie
czego on od nas chce,
a Google to tak, to nie.
I były nawet takie przypadki, że jakieś w firmie na przykład Google odrzucił
aplikację, już nie wiem, czy za coś faktycznie
czarnego czy nie, ale programista z tej firmy
przeniósł się do innej firmy
i w momencie, jak podłączyli jego konto
do konta firmowego, żeby on mógł wrzucać nowe wersje aplikacji,
to Google im całe konto wyrzucił.
Ostatnio też tam był taki przypadek i to był w ogóle ciekawy przypadek,
że jakiemuś zwykłemu użytkownikowi,
który miał Gmaila, miał zdjęcia na dysku Google,
no, twoje życie miał w Googleu, zablokowano konto
za to, że na polecenie urologa
wysłał temuż urologowi zdjęcia
swojego dziecka. No, wiadomo jakie zdjęcia
wysyłamy urologowi i wiadomo po co my je wysyłamy.
Ale Google uznał to oczywiście za pornografię dziecięcą, bo to jest głupi robot,
który nie wie, nie zna kontekstu i nie wie po co te zdjęcia
są wysyłane. I nie dość, że zablokował
konto, którego potem w końcu nie odblokował, nawet gdy
ta historia trafiła do mediów, to jeszcze wezwał policję
i człowiek miał spore problemy
i oskarżenia o jakąś pedofilię i inną
dystrybucję takich czy innych treści,
wyłącznie przez to, że wysłał lekarzowi
pewne zdjęcia, wiadomo jest COVID, był COVID
i zawsze można do tego lekarza
dojechać. Więc na Google
nawet zwykli użytkownicy też muszą uważać, bo Google potrafi
takie rzeczy zrobić. A tymczasem odbierzmy
telefon, odbierzmy połączenie. Jest z nami
Milena, witamy Cię. Tylko jeszcze
kwestia odciszenia mikrofonu.
O, i już się słyszymy. Witamy, słucham.
Dobry wieczór. Ja dzwonię z dwoma kwestiami.
Pierwsza kwestia dotyczy Zooma. Tutaj jak już wcześniej wspominałam
odnośnie tej opcji oryginalnego dźwięku.
Sprawa przedstawia się następująca.
Ta opcja jest.
Jak jest ta jedna opcja
zoptymalizowany głos Zoom, zalecany dla większości użytkowników.
I jak się da, na tej opcji się ustawi wiadomo tabem
i da się strzałkę w dół, to jest właśnie ta druga opcja, której
szukałam, odnośnie właśnie tego oryginalnego dźwięku.
Tak, zgadza się, tylko ona się przynajmniej z moich doświadczeń i obserwacji
nie zapamiętuje. Jak sobie to przełączymy,
to ja nadal, a próbowałem parę razy,
to u mnie nadal się pojawia cały czas ten
dźwięk nieoryginalny z tymi różnymi poprawkami Zooma domyślnie.
Muszę sobie to najzwyczajniej w świecie, za każdym razem, przy każdym
spotkaniu kliknąć, żeby sobie włączyć ten dźwięk oryginalny.
Znaczy ja jak się ustawię strzałką w dół na tym, to pokazuje, że to jest zaznaczone.
Tak, ok, tak, zgadza się. I wtedy pojawia nam się ten
przycisk oryginalny dźwięk, ale co spotkanie muszę to zmienić?
Co spotkanie w oknie spotkania
muszę włączyć dźwięk oryginalny?
Rozumiem, no cóż,
tak trzeba, no co zrobić?
Ja uważam, że to jest pogorszenie tego, co nam Zoom oferował, bo kiedyś dla konkretnego
urządzenia wejściowego można sobie było wybrać
ten dźwięk oryginalny i on to zapamiętywał. Teraz niestety to nie działa.
No to prawda, to prawda. Ale cóż, jak się nie ma co się lubi,
to się lubi co się ma i co zrobić. Zgadza się.
A druga kwestia, tutaj pisałam właśnie do pana dwa maile odnośnie
tej recapitulacji, no bo ja
oczywiście zarejestrowałam się tam na stronie,
na tej stronie angielskiej dwa kapczakom i tam
wykupiłam, znaczy te dolary tam przelałam, tylko szczerze mówiąc nie wiem jak
mam wykupić dany pakiet.
To znaczy ten dany pakiet on już
jest chyba wykupiony, tylko trzeba jeszcze ten klucz API wkleić
do tej wtyczki.
Klucz API to wkleiłam do tej wtyczki akurat. I to powinno już działać.
Przynajmniej zdaniem. Natomiast ja z tego korzystałem bardzo,
bardzo dawno i no już też nie pamiętam,
czy tam jeszcze było coś po drodze, bo wykupienie tych środków
no to rozwiązuje nam sprawę na naprawdę
długi, długi czas. Szczególnie, że tych kapcz
obrazkowych, takich typowo obrazkowych to jest coraz mniej.
Rzeczywiście teraz coraz więcej stron zabezpiecza się, czy właśnie tą recapczą,
czy hackapczą, czy innymi takimi bardziej znanymi alternatywami,
a no coraz mniej na całe szczęście stosuje te własne
kody obrazkowe z jakichś generowanych, z jakichś skryptów,
które no w żaden sposób nie są dostępne.
Wszystko wskazuje, że po prostu to już jest wszystko. Powinno to działać, tak.
Na razie nie mam okazji tego przetestować, sprawdzić, bo no nic nie rejestruję,
nic nie robię, to już nie wiem jak to,
ale właśnie myślałam, że to jakoś się jeszcze… Nie, nie, nie, tam wystarczy
po prostu doładować to konto i podać klucz.
Tak, to to wszystko zrobiłam. I to powinno już rozwiązać
sprawę. No to mam nadzieję, że tak będzie.
Oby tak było. No dobrze, to ja tyle, dziękuję za
za rozmowę i do usłyszenia. Dzięki również za telefon, pozdrawiamy,
do usłyszenia. No to teraz
kolejne tematy, Pawle,
o playu będziesz nam mówił, o sieci play, która to sieć ma
czy ma zamiar wprowadzić udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami.
Tak i tu podziękowania dla Tomasza Strzymińskiego,
który te informacje udostępnił na liście dyskusyjnej Tyflos.
Owszem, play to chyba jest pierwszy operator, który tego typu udogodnienia
wprowadza, chociaż nie do końca, bo plus
już też kiedyś miał broszurę w Brajlu na przykład z informacją
o swojej ofercie dla niewidomych. To było lata temu, pamiętam, że nawet w bibliotece
właśnie ośrodka przy ulicy Cynieckiej w Krakowie można
było taką broszurę znaleźć, więc pewnie też w różnych miejscach była ona
rozdawana. Ja się wtedy bardzo ucieszyłem, bo to był jedyny
brajlowski materiał na temat telefonów komórkowych, jaki można było przeczytać.
Jakoś tak żałowałem, że nie ma tego więcej. No ale to dzieła.
Co konkretnie się zmienia? Otóż informacja
jest taka, że play udostępnia
szeregu dogodnień osobom z różnymi niepełnosprawnościami.
No i tu rzeczy jest wiele, bo po pierwsze są pętle indukcyjne
w wybranych salonach i oczywiście będzie link podany w komentarzu
w tej broszurze, która jest podlinkowana.
Będzie troszeczkę tych wymienionych salonów,
w których te pętle są. Ale to nie wszystko, bo
sieć play oferuje telefony z wyczuwalną klawiaturą,
taką, aby można było łatwo odróżnić cyfry i by zaznaczona była
cyfra 5 dla osób niedowidzących i niewidomych. Domyślam się,
że to są te różne telefony dla osób starszych, więc one z dostępnością
taką pełną dla osób niewidomych nie będą miały wiele wspólnego.
Ale to nie wszystko, bo też wspomniane są telefony
z ekranem dotykowym wyposażone w udźwiękowienie, więc tu pewnie
iPhone’y, przeróżne Androidy, jak się domyślam. Dobrze, że
operator zaznacza, że ma takie telefony w ofercie, bo to znaczy,
że ma świadomość i że będzie prawdopodobnie konsultantka
bądź konsultant nam w stanie doradzić konkretny telefon.
Miejmy taką nadzieję, że kompetentnie, kiedy osoba taka mniej
techniczna przyjdzie do operatora i będzie chciała taki telefon sobie
zakupić. Co więcej, personel salonu bądź operatorzy,
pewnie tam gdzieś, jeżeli to będzie załatwiane przez Internet,
będzie w stanie nam pomóc we wstępnej konfiguracji takiego telefonu,
czyli teraz jeżeli kupujemy telefon w sieci Play, będziemy mogli
poprosić np. osobę w salonie, żeby nam włączyła to udźwiękowienie od razu,
żebyśmy nie musieli na własną rękę gdzieś tam kombinować. To nie jest bez znaczenia,
bo mimo iż raczej w większości telefonów jesteśmy w stanie
sobie to teraz samodzielnie zrobić, to mogą się trafić jakieś pojedyncze
egzemplarze np. Androida, gdzie ze skrót dostępności nie działa
i będzie można kogoś z obsługi o to prosić.
Ciekawe jak to wygląda z modelami wystawowymi, czyli
przypadek, który opisywał nam Robert dzwoniąc do nas niedawno, że
były telefony na wystawie, różne ciekawe i kolega chciał się
takimi telefonami zapoznać i niestety
okazało się, że telefonu nie da się obsłużyć tak łatwo, bo np.
synteza polska gdzieś tam nie chciała się włączyć. Pytanie na ile
dostosowane są modele wystawowe w tym momencie w Playu.
Co więcej, wiele z dokumentów,
które będą nam potrzebne, żeby zacząć
jakąkolwiek przygodę z abonamentem czy jakąś usługą
sieci Play będą nam dostarczane w różnych formach. I te formy to jest
czcionka powiększona, forma elektroniczna
i forma w Braillu. I ta forma w Braillu
dotyczy dość dużej ilości elementów, no bo ta
broszura, którą czytamy będzie można ją w Braillu uzyskać. Oczywiście wszystkie z tych dokumentów,
które za chwilkę wymienię będzie można w Braillu uzyskać
po uprzednim zgłoszeniu takiej potrzeby u operatora i to pocztą przyjdzie.
To nie jest tak, że w salonie czekają na nas egzemplarze w Braillu.
Będzie trzeba je specjalnie zamówić, no ale będzie to ta
broszura, będzie to wzór umowy i warunki
ogólne i regulamin usług, więc to są dość ważne dokumenty,
bo w tym momencie już nie będzie można powiedzieć, że osoba niewidoma nie była w stanie
zapoznać się z umową, tylko tutaj prawnie
już jest podkładka, że osoba była w stanie zapoznać się z umową,
bo takowe dokumenty dostarczone zostały.
Co więcej, w Braillu możemy również otrzymać
informacje z faktury i podstawowe informacje
o wykonanych usługach, czyli to nie będzie billing może,
ale takie rozdzielenie co za co ile zapłaciliśmy, takie dość
ogólne w Braillu otrzymamy. Tutaj problem
jest z rozszerzonym
wyszczególnieniem usług, bo to w Braillu już do nas
nie przyjdzie, natomiast to jeżeli dobrze rozumiem w dalszym ciągu
przyjdzie do nas elektronicznie.
Pytanie jak będzie wyglądała dostępność tego typu dokumentów, bo już widziałem,
że przynajmniej ten PDF z tą broszurą miał na przykład rozwalone
tabele. Te tabele były tak trochę dziwnie przyporządkowane, te kolumny
tam na główek kolumny poprzedniej wchodził w kolumnę następną.
Może to był problem tego czytnika PDF w Firefox’ie,
natomiast taki problem się pojawił, też nie widziałem tam nagłówków
na przykład, no ale okej,
znaczy no nie okej, bo to jeżeli rzeczywiście nie spełnia wymogów, to powinno
spełniać wymogi i jeżeli z taką broszurą mamy problem, to pytanie jak to
będzie wyglądał jakiś billing. Natomiast
umówmy się, że przeczytać tą broszurę się dało,
więc tutaj jakby brawo, brawo Play.
No i to w dużej mierze wszystko,
czego się dowiedziałem. Fajnie, że ja wiem, że to będzie niedługo wymagane ustawowo,
bo wchodzi Europejska Ustawa o Dostępność i operatorzy będą tu
do pewnych rzeczy zobowiązani. Natomiast mimo wszystko fajnie widzieć, że już
ktoś pierwszy przetarł te szlaki i coś zaczyna w tej
kwestii robić. Przechodzimy zatem do kolejnej
informacji. Tym razem to jest rzecz, o której ja czytałem
i powiem szczerze, nie testowałem tego jeszcze, bo aplikacja,
o której będę teraz mówił kilka słów, jest dostępna jak na razie na TestFlight’cie.
Nie znalazłem jej jeszcze, więc nie wiem jak z jej dostępnością,
ale wygląda to dosyć interesująco i myślę, że
aplikacja Pager może być narzędziem, które
od czasu do czasu nam się przyda. Mianowicie jest to
aplikacja, której zadaniem jest w jakiś sposób
uinteraktywniać nam zrzuty ekranów, które
robimy i które przechowujemy w pamięci naszego telefonu.
Zrzuty ekranu to myślę, że też co jakiś czas osoba niewidoma
albo przez przypadek, albo intencjonalnie
wykonuje. No i na tych zrzutach ekranu oprócz
obrazków znajdują się też przecież
treści tekstowe, które nawet i
iPhone od czasu do czasu jest nam w stanie przeczytać.
Ale oprócz tego ta aplikacja ma
za zadanie sprawić, że te zrzuty
ekranu doprowadzą nas w konkretne miejsce. Jak to ma działać?
Na przykład jeżeli zrzutem ekranu będzie
Spotify z otwartą jakąś piosenką,
której sobie słuchamy, bo po prostu ustwierdzimy, że to nam się
podoba i nie mam teraz tego w jakiś sposób szybko zanotować, co
to jest, więc robię sobie zrzut. To ten zrzut
przez aplikację Pager,
do której oczywiście będziemy musieli wysłać te zrzuty,
bo zostanie to wszystko przeanalizowane przez
jakiś silnik, to jeżeli na przykład zrobimy zrzut
z ekranu Spotify z odtwarzaną jakąś tam konkretną piosenką,
to na naszym koncie w tej
usłudze otrzymamy link do
tej piosenki w serwisie Spotify czy YouTube. I to był
oczywiście jeden z przykładów, ale podejrzewam, że takich
przykładów będzie znacznie więcej, bo na tych
zrzutach ekranu często są jakieś adresy internetowe. Czasem
ludzie robią sobie zrzuty jakiejś strony, ale co z tego, mamy
ten zrzut i teraz jak tu przepisać
ten adres czy jak do niego szybko wejść, zwłaszcza
w naszych polskich realiach. Jest to problematyczne.
A tu jest opcja, żeby coś takiego działało.
Jak to będzie działać, tak jak mówię nie wiem, bo nie miałem
okazji jeszcze tego przetestować, ale na pewno jeżeli tylko będzie taka możliwość
do tej aplikacji się przyjrzę, bo myślę, że może nie
jest taką aplikacją, po jaką
sięgałbym codziennie, ale wcale bym się nie zdziwił,
jeżeli podobnie jak w przypadku
osób widzących, zechciałbym
częściej sięgać po tę funkcję, która naprawdę jest bardzo intuicyjna,
jeżeli chodzi o iOSa i podejrzewam, że
o Androida też, jak robienie zrzutu, bo to jest kwestia
naciśnięcia dwóch klawiszy i już jest zrzut, on ląduje gdzieś w naszym
schowku, w pamięci naszego telefonu i
w tym momencie tylko właśnie, co my możemy z takim zrzutem zrobić.
Niewiele, co najwyżej przeczytać tekst, a tu okazuje się,
że dzięki aplikacji zewnętrznej być może będzie można
robić z tym coś więcej. Pożyjemy, zobaczymy, w każdym razie
informacja myślę, że dosyć interesująca.
To nowości, a kiedyś, Pawle,
to jak z tą dostępnością było?
Były przede wszystkim w ogóle różne serwisy,
nawet nie serwisy, ale usługi, które
były przed internetem, jakby inne pomysły na to,
jak ten internet mógłby wyglądać, a nawet jak internet już był, to były takie
kraje, gdzie ta technologia rozwijała się
zaskakująco szybko, jak na czasy, w których się pojawiła.
No i pytanie, na ile to wszystko było dostępne? I się okazuje,
że próby różne były.
I tak, pierwsza nasza podróż nas zabierze dzisiaj do Francji.
To jest w ogóle ciekawe, bo to, o czym za chwileczkę będę
mówił, to jest wynik
troszkę naszych rozmów tu z Mikołajem czasami. Mikołaj do mnie czasem przychodzi
i tak mówi, że słuchaj, zastanawiam się, jak dostępny był
Minitel. Co to jest Minitel? Minitel to jest usługa, która
była przed internetem we Francji. No i ja w tym momencie
siadam, robię research, nawet się dopytałem troszeczkę,
no i się okazuje, że dostępność była. Ale zacznijmy od początku,
czym był Minitel. Otóż we Francji było tak,
że po tym jak już była II wojna światowa
kraje zaczęły się odbudowywać,
te zachodnie przyjęły pożyczkę w ramach planu marszala,
no i wracały do swojego stanu sprzed wojny, a nawet się starały rozwijać dalej,
no bo czasy się zmieniły, technologie się zmieniły i wyszło tak, że gdzieś w latach
60-tych, 70-tych okazało się, że Francja z tych krajów właśnie
powiedzmy sobie zachodnich, rozwijających się prężnie,
a najgorszą sieć w ogóle stacjonarnej, komórkowej oczywiście
wtedy jeszcze nie było. W wielu miejscach, zwłaszcza gdzieś na wioskach
tych telefonów nie było, no i została
zawezwana grupa inżynierów z ramienia rządu,
żeby usiąść i podyskutować sobie nad tym,
jak by można ten problem rozwiązać, a może nawet by przeskoczyć inne kraje.
No i różne pomysły były
i ostatecznie tą sieć telefoniczną rozwinięto, co więcej stworzono
system, który pozwalał na transmisję
danych tekstowych i który
no nie dość, że się rozwinął, bo to takie systemy po liniach analogowych
działające, no to już były gdzieś w Stanach, były te BBS-y, o których my
wspominaliśmy dość często, był ten, u nas w Polsce był Fidonet chyba,
który też w jakiś taki sposób podobny działał, zdaje się, że to też
było takie transmisja po analogowym łączu w trybie tekstowym.
No Fidonet to był w ogóle światowy system, który łączył
właśnie wszystkie te takie systemy trochę poniekąd w jedną sieć i on w Polsce
też miał gdzieś tam swoje gałęzie, z tego co wiem.
No właśnie, no i a we Francji wykształcił się Minitel
i nad czym się różnił Minitel od tego wszystkiego i dlaczego on był takim sukcesem
we Francji, no to była swego rodzaju rewolucja,
bo francuski, francuska spółka czy firma telekomunikacyjna
postanowiła, że zacznie rozdawać po prostu społeczeństwu terminale
za darmo i ludzie po prostu nagle zaczęli w domach mieć terminale
do Minitela. Terminale, czyli takie małe powiedzmy komputerki podpinane normalnie
do linii analogowej, przez które człowiek łączył się z tą siecią,
wdzwaniał się do niej troszkę jak do internetu przez modem
no i na tym terminalu wyświetlał się tekst, tam był po prostu
czarno-biały ekran i w ogóle zestaw takich usług się nazywał Videotex
tak dużo szerzej, bo to nie tylko we Francji był Minitel, ale też w innych krajach
był Minitel irlandzki, były jakieś taki serwis, był podobny też
były podobne serwisy w Skandynawii, w Hiszpanii ktoś coś próbował,
w Niemczech, w Holandii z różnym sukcesem, niestety większość tych usług
w innych krajach padła, no bo koszty, nikt sobie nie mógł pozwolić
na taki terminal, w związku z czym po kilku latach usługę zwijano,
a we Francji przez to, że udało się te terminale dostarczyć ogólnie populacji
no to skończyło się na tym, że ten serwis sobie prężnie działał
przez jakieś 2-3 dekady, w ogóle nawet gdy internet już wchodził do dalej
to ten Minitel był jeszcze w użyciu, bo tam rządowe rzeczy się też potem przeniosły
i tak np. w pewnym momencie nie dało się zapisać podajże
do liceum albo na studia, do którejś jakby ze szkół bez tego systemu,
bo jakby cały system rekrutacji do szkół był po prostu przeniesiony tam
i tam było kilka takich właśnie rządowych rzeczy,
które były po prostu realizowane przez ten system, więc ten system
niechcąc prawie każdy miał, no bo musiał, bo z rządem
tak czy inaczej trochę w interakcję wchodzić czasem trzeba.
Tak, zaczęło się od tego w ogóle, że w ten sposób zaczęto oferować
książkę telefoniczną, stwierdzono, że nie będą już drukować książki,
szkoda papieru, zróbmy to cyfrowo. No i pierwsze była 11,
tak zwany numer 11, no bo właśnie, zacznijmy od tego, żeby połączyć się z Minitelem,
było wprowadzić numer dostępowy i tych numerów dostępowych było kilka,
od chyba 3611 do 3615, potem były jakieś jeszcze 16-17
o podwyższonej opłacie i wprowadzić nazwę usługi, do której się chcemy połączyć.
I pod jedenastką była książka telefoniczna, zarówno prywatne osoby,
czyli tak zwane żółte strony, yellow pages, znaczy nie, white pages,
jak i yellow pages, czyli żółte strony biznesy, czyli panorama firm,
u nas się to tak ładnie nazywało. No i w ten sposób populacja Francji
zaczęła sobie uzyskiwać dostęp do książki telefonicznej,
a z czasem się to rozbudowało i to już mówimy o latach 80.,
bo po raz pierwszy Minitella zaprezentowano w 82. i to wtedy w Paryżu,
a zanim to się rozszerzyło na cały kraj, to był rok 86.
I do tego czasu już naprawdę się porozwijały usługi i to tak wyglądało mniej więcej,
że tam były właśnie jakieś czaty, jakieś systemy maili,
kupowanie biletów, na przykład kolejowych, lotniczych,
kupowanie w ogóle rzeczy w internecie, takiej wysyłce katalogowej,
jak kiedyś z telewizji, aż kupowało coś jak nasze telezakupy Mango,
no to tam to działało w internecie, nie w internecie, tylko na Minitelu, przepraszam.
Właśnie jakieś maile, nawet jakieś takie no anonce powiedzmy towarzyskie,
czy takie nawet czaty, one się nazywały messagerie hoos,
czyli jakby różowy komunikator, taka wiadomościowalnia różowa
i można było sobie w takiej wiadomościowalni, w takim komunikatorze
popisać rzekomo z atrakcyjną kobietą, bardzo często to po drugiej stronie komputera
to nie siedziała żadna kobieta, tylko inny mężczyzna,
który pod taką kobietę się podszywał, ale gawieć radośnie sobie pisała,
popisać można było, pomarzyć można było i się płaciło za takie usługi.
Z opłatami było ciekawie, bo płaciło się oczywiście za czas wydzwoniony,
powiedzmy tak, te minuty w tym Minitelu, ale też za usługi, które się tam wykupywało,
czyli potem już zbiorczo na jednym rachunku płaciło się za wszystko,
co się w ogóle tam użyło w tym Minitelu i czas za minuty i jakieś bilety kupione
i jakieś tam inne rzeczy załatwione i my płaciliśmy za to zbiorczo
na jednym rachunku, więc to było dość anonimowe, bo nieważne za co,
nieważne, że pozliczwaliśmy do kupy całe pieniądze i zostało to zapłacone,
a z drugiej strony osoby, które operowały tego typu serwisami,
dostawały potem zryczałtowaną opłatę, cały ruch, który został wygenerowany
na ich terminalu, tym takim hostującym, więc oni dostawali potem zryczałtowane
wszystko to, co zapłacili u nich, czy co wydzwonili u nich ich klienci,
klienci konkretnego serwisu, konkretnej usługi, w tym Minitelu,
więc to był fajny układ, bo użytkownik, który korzystał z takich usług,
płacił za wszystko naraz, co w danym miesiącu wydzwonił,
a osoba oferująca usługę dostawała pozliczane wszystko to,
co u niej wydzwoniono i to było oczywiście rozdzielane,
że my płaciliśmy tam jakiemuś naszemu lokalnemu dostawcy,
to było gdzieś tam przekazywane dalej i płacone szło przez centralę,
przez francuski telekom i szło do tych wszystkich,
którym te pieniądze się należały.
No, fenomen był na tyle duży, że jak się szło po miastach francuskich
albo słuchało się nawet reklam w telewizji, w radiu,
albo widziało się jakieś plakaty, to bardzo często takim danym,
jak nie wiem, adres firmy, numer telefonu, towarzyszyła informacja Minitel
i tutaj np. 3615 spacja koleje albo tam 3615 jakaś tam nazwa firmy
i to był taki znak rozpoznawczy dla Francuzów,
że w ten sposób należy się zalogować do tej firmy przez Minitel,
że wtedy należy podać ten numer dostępowy, połączyć się
i wpisać tą nazwę firmy czy to hasło, które było na plakacie
i w ten sposób reklamowały się właśnie też te anonse towarzyskie
i w ogóle najłatwiejszym sposobem dotarcia do sieci Minitel były gazety,
bo gazety miały swoje, powiedzmy, przyłącza w Minitelu,
więc z jakiegoś Le Monde czy innego, Frans, coś tam można było sobie przeczytać,
Le Suar jest belgijski, ale inną gazetę można było sobie przeczytać właśnie w Minitelu
i gazety miały tam priorytetowy dostęp, więc najłatwiej, żeby mieć usługę w Minitelu,
to było stworzyć sobie fikcyjną gazetę i w ramach tej gazety oferować,
co tam się tylko chciało.
No i takich gazet…
Przepraszam Cię na chwilkę, to było fajne, że można było się połączyć do tegoż Minitela
i jakby twórca danej usługi mógł też ustalić opłatę za minutę,
gdzie teraz w internecie gazety rzucają nam 5 tysięcy reklam,
śledzenie dane, sprzedawanie danych i nie wiadomo jeszcze co
i jeżeli już mamy dostęp do artykułów, to mamy go za jakąś subskrypcją,
bo przyjmowanie płatności za jeden artykuł nie jest możliwe za bardzo,
bo jak to tak za każdym razem robić przelew, gdzie tam po prostu była sobie gazeta,
gdzie jakby dostęp mieliśmy otwarty i szeroki za powiedzmy, że pół darmo,
bo za samo połączenie się do tej gazety my płaciliśmy
i my płaciliśmy jakby za minutę czytania artykułu,
więc im więcej czytaliśmy, im więcej korzystaliśmy, tym drożej nas to wyszło
i ja uważam, że to jest fajny model,
jakby jednak ta centralizacja tej sieci, to że to wszystko szło przez jedną firmę,
a nie tak jak internet, jakby każdy do każdego,
miała właśnie swoje zalety, bo tam właśnie chociażby to, o czym Ty mówiłeś,
to że kupowanie przez tę sieć nie wymagało żadnych danych,
po prostu kup, no i wiadomo, tam adres, ale żadnych kont, przelewów, banku, nic,
po prostu dostawaliśmy informację, czy chcesz zapłacić temu tyle,
tak, chcę zapłacić, no i opłata doliczana do rachunku
i tam też, z tego co pamiętam, z tego co kiedyś czytałem,
był jakiś taki identyfikator, który każdy użytkownik miał
i jak się łączyło do tego systemu, że jakby system mógł nas chyba zapamiętywać
między wizytami, że się nie trzeba było bawić o jakieś konta, niekonta,
hasła, loginy, tylko system po prostu wiedział, że my to my
i to po prostu działało.
Tak, i no właśnie, ta usługa była tam na tyle popularna,
że długo, długo się to utrzymywało.
Oczywiście lata osiemdziesiąte, kiedy to wchodziło i się rozwijało,
potem lata dziewięćdziesiąte, mimo wszystko jeszcze,
już internet zaczął wchodzić, ale dalej jeszcze dziewięćdziesiąte lata
to był szczyt popularności, tam liczby połączeń szły
w dziesiątki chyba milionów, w ogóle okazało się nagle,
że z sześćdziesięciu milionów Francuzów, dwadzieścia sześć milionów osób
jest podłączonych do Minitel, czyli prawie połowa populacji
i ludzie tam załatwiali absolutnie wszystko.
No i teraz jeszcze w latach dwutysięcznych, wczesnych,
było nawet w 2009 roku, tam były chyba z dwa miliony połączeń.
Tak, bo ten Minitel generalnie dość niedawno się skończył, 2012 rok.
Tak, dokładnie. I były różne oczywiście,
te urządzenia były w różny sposób dostępne.
Były terminale w domach dostępne, były terminale publicznie,
gdzieś tam dostępne w domach handlowych, na poczcie.
Niektórzy korzystali w pracy i nabijali rachunek,
bo przecież tam było trochę na innych uprawnieniach firmy,
trochę jak my w czasach dial-upu.
No z czasem były też komputery, które za pomocą odpowiednich modemów
i odpowiedniego oprogramowania mogły tego Minitela emulować.
No i tutaj wchodzi kwestia dostępności, bo tak,
ja sobie porobiłem troszkę research, jak to wyglądało.
No i wygląda na to, że, o tu mam ceny,
wygląda na to, że zaczęło się wszystko od roku właśnie 86,
kiedy to na jednym z takich show elektronicznych
elektroniki mówiącej, o którym się rozpisuje tu Le Monde,
no mamy wzmiankę pierwszą o terminalu LECTEL,
syntezatorze mowy podpinanym jako przystawka do terminala Minitelowego
i ten LECTEL powinien nam czytać tak naprawdę to,
co wyrzuca ten terminal.
To było trudne, to był zwykły tekst, zwykłe znaki ASCII,
czyli trochę jak nasz DOS wcześniejszy, czy też jakieś systemy UNIXowe
i tak naprawdę wielkiej filozofii tu nie ma,
no po prostu czytanie tekstu.
Nawet nie wiem, czy dobrze rozumiem tekst, tutaj artykuł,
że ten LECTEL jakoś literował tego Minitela.
W tym momencie nie wiem, ale właśnie próbuję sprawdzić,
ile takie urządzenie, które miało wejść w 1986 roku,
było zaprezentowane, miało wejść na rynek,
ile ono tak naprawdę kosztuje finansowo.
Ja wiem, że ono później było zainstalowane w którymś oddziale paryskiej poczty,
więc obawiam się, że ono nie weszło nigdy do użytku
i to też mam potwierdzone, o czym za chwilkę opowiem.
Ono nigdy nie weszło do użytku globalnego,
bo kosztować miało między 15 tysięcy a 20 tysięcy franków.
I przelicznik walut? Nie.
Ile to mogło być?
Nie wiem, czy Wy macie pod ręką jakiś przelicznik walut?
Bo właśnie próbuję zobaczyć, ile to jest w złotówkach polskich,
chociażby ile by to było w euro.
Bo o podobnych kwotach mówimy gdzieś dalej,
przy kolejnym projekcie,
projekcie już Fundacji Valentin Haouy,
jakoś tak chyba to się czyta, Haouy.
To fundacja powołana, która istnieje do dziś
i jest to jedna z bardziej znaczących organizacji osób niewidomych we Francji,
która wzięła się od imienia i nazwiska nauczyciela Ludwika Braila,
czyli też osoby zasłużonej dla osób niewidomych.
I no właśnie, ta fundacja stworzyła przy współpracy też z inną firmą
projekt Valentin.
I Valentin była to już karta syntezymowy podpinana do komputera Apple II.
No i to też jest rok 86.
I tutaj plan był taki, żeby sfinansować jakoś tą kartę,
żeby można było ją sprzedawać po kosztach produkcji
wraz z komputerem Apple II i wtedy osoby niewidome miałyby
przez takiego Appla II i tą kartę dostęp też do Minitela,
ale też do kilku aplikacji Macowych.
Tam był jakiś edytor tekstów i tam parę jeszcze…
Jeszcze nie Macowych, to jeszcze…
Nie, nie, nie, tak, Apple II, tak.
No i o, tutaj widać, że jedno euro to…
Ja sprawdziłem to około 15 tysięcy franków, to około 10 tysięcy złotych.
O, no proszę.
Przynajmniej mi podpowiada jeden z przeliczników.
To francuskie, nie szwajcarskie, tak?
Tak, tak, tak, szwajcarskie to około siedemdziesiąt parę tysięcy.
No tak, to tak.
Z ciekawości, jaka strona, bo też za chwilę do moich innych obliczeń tam przeskoczył,
ale…
Coin, jak on tu jest?
CoinMill.com, pl.CoinMill.com
Aha. CoinMill przez dwa l, jedno l?
To poczekaj, pl przez dwa l, kropka com i teraz z dużych liter frf, podkreśnik, pln.
Po sleszu, tak?
Tak, krop, dokładnie, atml, powinno się otworzyć.
Tak, zgadza się, mam to, dziękuję ci bardzo.
Tak, a znowu dwadzieścia tysięcy to czternaście tysięcy, czyli mniej więcej czternaście tysięcy złotych.
Czyli to są te kwoty, o których mówimy.
Natomiast jeszcze mamy tu informację o Eurobrailu, który też zaczynał w ogóle swoją historię.
I to jest bardzo ciekawa historia firmy Eurobrail, bo Eurobrail początkowo nie był w ogóle firmą dla niewidomych.
Firmę Eurobrail, która się inaczej trochę nazywała na początku lat osiemdziesiątych,
założył w ogóle rumuński jakiś inżynier i doktor, który zamieszkał we Francji.
I na początku to były jakieś takie artykuły biurowe, jakieś takie sprzęty biurowe.
I ta firma nawiązała z czasem jakąś współpracę z osobami niewidomymi.
I okazało się, że przerodziło się to w biznes już typowo skupiony na osobach niewidomych.
No i pierwszym produktem w ogóle Eurobraila, my dzisiaj znamy monitory brailowskie,
jasys i tak dalej, no to to były właśnie terminale do Minitela, Mistel.
Też taka syntezamowy, przystawka do terminala Minitel, która tego Minitela miała czytać.
Później wyszedł monitor brailowski, chyba Brailtel, znaczy produkt Brailtel 20,
a to był chyba już monitor 20 znakowy.
Pytanie, czy to było coś, co rzeczywiście wspierało też tego Minitela, czy już nie.
No bo to może nazwa tylko, ja niestety do takich tutaj nie dotarłem informacji.
Natomiast mam też informacja o tym, jak to wyglądało naprawdę w realiach francuskich,
bo niestety to wszystko fajnie brzmi, jak sobie o tym tutaj mówimy i słuchamy.
Natomiast ja zapytałem się rzeczywiście Francuzów.
I tutaj nasi koledzy po fachu, z których newsów również często korzystam,
jak mówię wam o czymś, co się dzieje we Francji, czyli podcast Auxitude,
który też ma taką audycję jak nasza, jak na sztywno przegląd,
app Auxitude, która wychodzi zawsze w piątek.
I to jest też jedna z moich stałych źródeł informacji.
I dowiedzieliśmy się tutaj, jak to rzeczywiście wyglądało
dla takiego przeciętnego niewidomego Francuza,
który mógł sobie z takich, lub nie mógł sobie z takich usług skorzystać.
No więc Jacques, jeden z gospodarzy prowadzących podcast Auxitude,
odpisał mi i udzielił mi informacji następującej.
Istotnie Minitel to był potężny krok dla populacji francuskiej.
Abonenci linii telefonicznych mogli otrzymać terminal
zamiast książki telefonicznej papierowej.
Czyli rzeczywiście sprawdza się to, o czym ja tu mówiłem,
że początkowo to była książka telefoniczna w formie cyfrowej.
Możliwy był dostęp do White Pages i Yellow Pages
oraz dużej ilości płatnych usług.
Zajęło około 3 lata, aby Minitel był dostępny w całym terytorium Francji.
W 1982 roku udostępniono go na terytorium rejonu paryskiego
i stopniowo rozszerzano go do roku 1986,
kiedy to już był dostępne w całym kraju.
W podstawowej wersji terminal Minitela był udostępniany za darmo
każdemu płacącemu abonentowi telefonii,
który miał wybór, żeby otrzymać albo książkę telefoniczną w wersji papierowej,
albo terminal Minitel.
Pytanie, czy ten Minitel, którego oni otrzymywali za darmo,
czy to był tylko taki do dostępu do książki telefonicznej?
Chyba nie.
Oni mogli dzwonić do inny numer i wtedy mogli użyć też innych funkcji.
Minitel nie był rozwijany z dostępnością.
Jako jedną z podstaw rozwoju.
Produkty takie jak Delta Manager, a to był kolejny,
jakiś taki Brajlowski chyba terminal Dominitela,
LekTel, czy inne produkty, o których wspomniałeś,
bo ja tam wymieniłem ten research,
albo nie były szeroko dystrybuowane,
albo nie mogliśmy sobie na nie pozwolić.
Muszę przyznać, że nie słyszałem o projekcie Valentin,
ale nawet te koszty obniżone, to nie było coś na co było nas stać.
Jedynie bardzo mała liczba szczęśliwców
mogła uzyskać dostęp do tych produktów,
dlatego że było ich na to stać,
albo pracowali w tym przemyśle wytwarzania tego typu pomocy.
Ja osobiście miałem dostęp do Minitela na początku lat 90.
poprzez Versa Braille, to jest chyba jakiś monitor Brajlowski,
tak mi się wydaje,
który mogłem podłączyć do Minitela poprzez oprogramowanie,
które zostało specjalnie napisane dla tego monitora
i było za dość dużą cenę sprzedawane.
Potem oczywiście, kiedy już osoby niewidome
mogły korzystać z komputerów za pomocą technologii asystujących,
możliwe było uruchomienie oprogramowania,
które emulowało Minitel przy użyciu podstawowego modemu,
czyli pewnie modem telefoniczny, taki jak do dial-upu,
tylko pod odpowiedni numer się wdzwaniało
i było odpalane odpowiednie oprogramowanie,
no i wtedy ten Minitel już działał.
Jako że zawartością był Videotex
korzystający głównie ze znaków ASCII,
cała zawartość była idealnie dostępna.
Gdy Internet stał się już dostępny, Minitel nie był już potrzebny,
ponieważ oferował jedynie treści narodowe,
wszystko było hostowane we Francji,
a Internet umożliwiał dostęp do dużo szerszej gamy treści,
w tym także do multimediów.
Podsumowując, to zajęło prawie dekadę,
żeby tak naprawdę Minitel był dostępny dla osób niewidomych.
To jest opowieść Żaka, więc jak widać,
Minitel to nie był od razu taki sukces dla osób niewidomych.
Osoby niewidome nie mogły tak od razu po prostu wskoczyć
i sobie z tego korzystać,
ale jednak coś robiono i coś zrobiono,
żeby można było jednak gdzieś tam z tych usług korzystać.
To jest ciekawe, bo to mówimy o takiej digitalizacji,
o jakiej my teraz mówimy, czyli jakieś kupowanie biletów,
załatwianie tego, tamtego, zapisywanie się do różnych tam szkół
w latach 80. i 90., gdzie u nas to dużo, dużo późniejsze historie.
A druga gałąź, która mnie zainteresowała
i co do której też poczyniłem pewien research,
to Japonia, bo nie wiem, czy wiecie,
ale w Japonii takie smartfony i telefony komórkowe,
jakimi my się ekscytujemy teraz,
to już istniały sobie na początku lat 2000.
Może kilka takich faktów.
1999, telefony w Japonii potrafią już wysyłać maile.
Jest to powszechne, to nie, że jakiś prototyp.
Rok 2000, pierwszy już dostępny dla szerszej publiki komercyjnie
telefon z aparatem fotograficznym.
2001, sieci 3G, gdzie u nas to były lata 2005-2006,
co zaczęło wchodzić.
2002, możliwość pobierania na telefon pełnych utworów MP3
i kupowania ich.
2004, wchodzą płatności zbliżeniowe mobilne.
2005, telefony potrafią transmitować telewizję.
No i brzmi to imponująco.
Istotnie tak też było, bo telefony japońskie były tak zaawansowane,
że były aż zbyt zaawansowane, jak na swoje czasy.
Inni przegoniły dużo, dużo zachód nawet,
a Stany Zjednoczone, Europę i tak dalej.
I tu powstało coś, co Japończycy nazywają syndromem Galapagos,
czyli oni tak bardzo wystrzelili z tą technologią do przodu,
że się de facto wyizolowali.
I ta zawartość, którą oni udostępniali w tym ich internecie,
miała sens tylko i wyłącznie w Japonii.
No ale myślę, że my do dzisiaj czerpiemy z tego,
co Japończycy wtedy wymyślili, czyli chociażby emoji,
czyli chociażby kody QR,
czyli chociażby takie pierwsze płatności zbliżeniowe,
bo takie standardy jak FelicaPay powstały właśnie tam.
I to już były wtedy właśnie czy karty zbliżeniowe,
czy telefony z takimi modułami RFID.
To jeszcze nie było NFC zestandaryzowane,
ale na bardzo podobnej zasadzie stworzony system.
Już wtedy istniała jakaś usługa taka ala Shazam
do rozpoznawania muzyki w tym roku 2003-2004.
Już ludzie pisali przez jakieś komunikatory,
robili selfie, wrzucali te zdjęcia na portale społecznościowe.
Mail w telefonie dla każdego, taki zintegrowany na siłę,
tak jak kiedyś u nas były SMS-y,
czyli nawet jak jeszcze internetu nie było,
to maila każdy miał i ten mail przechodził tak po prostu,
tak jak nam przechodził SMS,
to tak po prostu u nich sieć komórkowa była w stanie wysyłać maila.
Dokładnie tak było.
No i różne usługi takie rozrywkowe też w ramach takiej sieci iMod.
iMod to był klucz do całego tego japońskiego internetu,
który, no u nas były te protokoły WAP,
potem były jakieś tam powiedzmy po GPRS-ie jakiś taki prostszy internet,
też jeszcze WAP, taki przechodzący trochę w tradycyjne www,
ale te usługi to była taka zabawka.
Kto się tym interesował, to tam do pewnych usług miał dostęp,
kto się nie interesował, to w ogóle ignorował, że coś takiego istnieje.
My mieliśmy też jakieś takie usługi przez karty SIM, jakieś SIM Extra,
ale i tak dużo SMS-em.
O tym można się bardziej myślę rozwodzić na ten temat,
jak w końcu zrealizujemy naszą audycję o historii technologii mobilnych
i ich dostępności.
Tymczasem w Japonii już wiele takich usług,
jakichś też i troszeczkę administracyjnych, i jakichś takich komercyjnych
załatwiało się właśnie z telefonu
i to na początku lat dwutysięcznych w Japonii było całkiem powszechne.
Wtedy też powstawały dość zaawansowane, dużo bardziej niż nasze gry w Java,
gry na telefon, takie gry, które wykorzystywały jakiś właśnie obraz z aparatu
i generowały jakieś postaci, jakieś tam rozbudowane sceny,
cała scena gier mobilnych, tak wspomagana przez takie firmy jak Konami,
SEGA, Namco, więc jakieś tam Soniki, jakieś tam Final Fantasy
w wersji mobilnej w Japonii. To było coś?
W ogóle gry multiplayer i to z jednej strony multiplayer,
graj sobie przez Bluetooth z osobą, którą siedzisz obok,
z drugiej strony multiplayer typu wybierz sobie przeciwnika losowego
przez internet z drugiego końca kraju i graj sobie z nim, jadąc pociągiem,
z trzeciej strony Wielki Świat i RPG typu Warcraft online na komórce w roku 2005.
No i pytanie, jak w tym wszystkim się odnajdywały osoby niewidome
i czy one mogły sobie z czegoś takiego skorzystać?
No i okazuje się, że mogły, też nie od razu, bo to wszystko zajęło czas,
ale okazuje się, że powstało nawet japońskie określenie na telefon,
właśnie taki uproszczony telefon dla osób troszkę starszych, dla seniorów,
ale też dla osób z różnymi niepełnosprawnościami
i na takie telefony mówiło się Raku Raku Phone.
I Raku Raku Phone to jest właśnie określenie na taki telefon,
który oferuje te wszystkie funkcje, ale ma też trochę taki uproszczony ten interfejs.
I te pierwsze Raku Raku Phony, i to do dziś tak trochę zostało,
wspólnie z głównym operatorem, który nad tym całym zamieszaniem gdzieś tam panował,
czyli NTT Docomo, tworzyła firma Fujitsu.
I właśnie smartfony Fujitsu z tej serii Raku Raku, tam były różne ich modele,
oferowały taki podstawowy screen reader.
Ten screen reader czytał jak najbardziej menu, czytał różne opcje,
czytał nam wiadomości, SMS, numery i tak dalej,
ale co ciekawe on też czytał nam tą przeglądarkę iMode.
I już wtedy Fujitsu z jednej strony nawoływało zarówno producentów telefonów,
jak i operatorów do takiej korporacyjnej odpowiedzialności społecznej,
żeby tworzyć takie dostępne telefony i takie Raku Raku Phony,
a z drugiej strony opatentowano wytyczne dostępności iModa.
I to była przeciekawa sprawa, bo szczerze mówiąc,
ciężko mi się w tym momencie dowiedzieć, na ile zaawansowany był ten iMode
pod kątem jakby struktury strony, czy to były takie strony, jak my znamy,
że one były z nagłówkami, z tabelami, z listami i tak dalej,
czy to były tylko strony tekstowe z linkami, takie jak teraz można jeszcze znaleźć,
czasem są fani takich.
Grafikę jakaś na pewno była, ale nie wiem jak tam było ze strukturą i semantyką.
Dokładnie i to mnie ciekawi, bo z tego, co wyczytałem,
to był oczywiście tryb czytania całej strony od góry do dołu
i to na początku tak było oferowane, że po prostu zero nawigacji,
tylko wchodzisz na takiego iModa, ładujesz jakąś stronę
i sobie czytasz jakieś wiadomości, pogodę, notowania giełdowe, cokolwiek.
Natomiast z czasem, właściwie w roku 2007,
to ktoś opatentował, że w sumie to nie ma sensu,
że w sumie ta osoba niewidoma to mogłaby chcieć jakoś nawigować po tej strukturze
i trzeba podzielić tę całą stronę, tak jak on czyta,
na konkretne sektory, na takie fragmenty, jakby takie umowne cząstki
i po tych cząstkach można było nawigować.
I to właśnie było wytłumaczone, że ten tryb nie był idealny,
bo osoba niewidoma już myślała, że skończyła czytać na przykład jakiś akapit,
a tam jeszcze coś było dopowiedziane i że na przykład skończyła czytać wiadomości,
a tam jeszcze była pogoda, więc nie do końca wiem na jakiej podstawie
i to też myślę, że tu wchodzi do gry charakterystyka języka japońskiego,
który jest zapisywany ich pismem, hiraganon, katakanon, kanji
i tutaj myślę, że tu dodatkowo wchodzą, bo w tych wytycznych dostępnościowych
było też ujęte, żeby zwracać uwagę na typografię, jaką się stosuje,
więc tu widocznie któraś z tych stosowanych typografii i rodzajów pisma
w jakiś sposób musiała wpływać na dostępność i temu przeszkadzać w tym odbiorze.
Natomiast była właśnie taka umowna podziałka na takie jednostki umowne
i była możliwość też fokusowania i klikania w linki,
więc w jakiś sposób ten imout był dostępny i tu osoby niewidome
mogły sobie z tego korzystać. Ponoć 80% niewidomych w Japonii
korzystało z takich rakurakufonów, one też chyba były w takich cenach
rynkowych zdaje się, bo jak to była firma Fujitsu i jakby niewidomi
nie byli jedynymi beneficjentami tego typu sprzętu, to można śmiało zakładać,
że na taki sprzęt było stać przeciętnego Japończyka i mówimy tu o latach
wczesnych 2000, gdzieś do 2008, gdzie w Europie, w Stanach jeszcze ok,
tam były te różne Samsungi z taką uproszczoną mową, coś tam się powiedzmy
działo w niektórych krajach, ale zasadniczo my tu staliśmy wszyscy Symbianami
z dokupionymi jakimiś screen readerami też za dodatkowe pieniądze.
Tam to nawet gorzej, w Stanach jeszcze gorzej było, bo w Europie był ten Symbian
jaki był, ale on był i on działał dobrze, a te jakieś LG-ki śmieszne,
Samsungi, to one z tego co wiem, to one mówiły, no mówiły, ale jak sobie już
kalendarz człowiek chciał otworzyć, albo przeglądarkę, albo nawigację,
to czasem już był problem, bo to czasem podobno ta mowa, to wyglądała bardziej
jak pomoc głosowa w Nokii, czyli pięć dostępnych aplikacji na krzyż w menu
dla starszej osoby, a nie zawsze był to screen reader dla całego telefonu,
tak jak to wyglądało to w Stoksem.
No a tutaj ponoć było już właśnie trochę lepiej, bo cel był taki,
żeby wszystkie te dobrodziejstwa, z których korzystało japońskie społeczeństwo,
były już wtedy udostępnione. No więc jak widać ta dostępność to nie jest taki
wymysł, przynajmniej w niektórych krajach ostatniej dekady i to też nie jest tak,
że iPhone wszedł i zrewolucjonizował, znaczy dla nas zrewolucjonizował,
ale że zaproponował coś, czego nigdzie na świecie wcześniej nie było.
W ogóle jak iPhone wszedł na rynek, to w Japonii on nie był od razu takim sukcesem,
bo w Japonii to co ten iPhone oferował, jakieś aplikacje, że tu można tak bez
problemu jakieś wiadomości czytać, a tutaj jakieś mail, a tutaj coś,
to oni już to wszystko mieli i z tego też wynik są pewne konsekwencje do dziś,
bo japońskie strony internetowe też są wizualnie ponoć tak inaczej
projektowane, nie tak jak w innych krajach, gdzie się zwraca uwagę,
żeby były ładne odstępy między elementami, trochę pustej przestrzeni,
trochę takie ciemniejsze momentami kolory, żeby to wszystko ładnie się
renderowało na ekranach urządzeń mobilnych, bo tam urządzenia mobilne
były już w pierwszej połowie lat 2000, więc japońskie strony uparcie
dalej są nawalone treścią, naszpikowane bardzo takimi jaskrawymi,
znaczy czerwonymi właśnie kolorami, pomarańczowe tak uderza po oczach,
dużo małych obrazków pościskanych, dużo tekstu pościskanego na raz
i to wszystko się tak renderuje, bo tam oni się tak przyzwyczaili,
oni już tak mieli na urządzeniach mobilnych, więc nie ma potrzeby tego zmieniać.
iPhone tam dopiero wszedł po latach, latach, latach i rzeczywiście
koniec końców tego iMode’a zdetronizował ten iMode.
Jeszcze w ogóle, żeby było ciekawiej, w jakiejś formie istnieje jako protokół,
ale te główne strony, to jakieś, ten tt.como i te x-serwisy,
gdzie można było kupić jakieś treści, już zostają powoli zamykane,
już tam niektóre się zamknęły rok temu, dwa lata temu,
więc to powoli wszystko wymiera. Były próby przeszczepienia tego iMode’a
tu do Europy również i do Stanów. W niektórych krajach przez jakiś czas
ten iMode działał, ale jakiegoś większego sukcesu nie osiągnął.
Nasze sieci nie były jeszcze dostosowane do takiego postępu, jaki zaproponowała Japonia.
No i też te rakurakufony powstają jakby, żeby nie było do dziś,
tylko dziś one są tradycyjnymi smartfonami, tylko z jakimiś takimi uproszczonymi launcherami.
Tam w ogóle zostało opatentowane na przykład coś takiego,
że to, co my znamy jako ekran dotykowy, że podświetlamy jednym dotknięciem palca ikonę,
a dwa razy stukając ją aktywujemy, to w niektórych tych rakurakufonach,
na przykład z roku 2011 czy 2012, to jest normalna opcja aktywna dla wszystkich użytkowników,
nie tylko dla niewidomych. Tam taki pomysł był, żeby dla osób właśnie starszych,
mniej technicznych zrobić taki specjalnie opatentowany ekran, który w ten sposób reaguje,
żeby łatwiej było z tych funkcji korzystać, żeby ktoś przez przypadek sobie czegoś nie kliknął,
jak się będzie uczył, jak z tego korzystać.
No i im głębiej w las, tym bardziej się okazuje, że te rakurakufony to są takie uproszczone,
ale po prostu smartfony z Androidem, więc nam się to wszystko już powoli uniwersalizuje
i już te japońskie telefony przypominają coraz bardziej te nasze.
No, ale w tych wczesnych latach dwutysięcznych myślę, że Japonia miała się czym pochwalić.
No i to tak na tyle z tego mojego researchu. Może się okaże, że w jakimś innym kraju
w ogóle były jeszcze jakieś inne rozwiązania dostępnościowe.
Była jeszcze Ameryka, były jeszcze Stany Zjednoczone i ich kompuserwe.
Pytanie jak z tym. Czy ty, Mikołaju, coś wiesz na ten temat?
Z kompuserwem, z tego co wiem, problemu nie było, bo kompuser to był wielkie menu
i to był interfejs tekstowy. Jeżeli się nie mylę, to był interfejs tekstowy
i tam się fajnie dało. To tak dla ludzi, którzy nie wiedzą, to była usługa też w latach 80.
no łącząca komputery, do której komputery mogły się połączyć.
No i to też był taki prekursor internetu. Tam kilka było tych usług.
Był The Source, był kompuserw, był Gini.
No i tam były jakieś gazety, czaty, tablice ogłoszeniowe, fora.
W ogóle concept forum, idea forum powstała właśnie na kompuserwie
jako w ogóle kiedyś jednego forum, które potem stało się nie nazwą konkretnej aplikacji
jednej, tak jak w Polsce mamy nie wiem, aplikację konkretną Allegro
tak forum stało się teraz już konceptem i typem aplikacji, a nie jedną konkretną.
W każdym razie z kompuserwem, z tego co wiem, jakichś większych problemów nie było
bo to się jakoś dało przez to menu. Nie wiem czy tam nawet jakiegoś trybu nie było
dostępnościowego, żeby coś tam nawet ułatwiać, bo to był po prostu
jeden wielki tekst to wszystko. Problem był inny, problem był z AOLem.
AOL to była następna taka usługa, to już był lata 90. i późne 90.
na systemach graficznych Windowsy pierwsze chociażby i tam ona oferowała
między innymi dostęp do internetu, bo to był też operator internetowy
ale poza tym oferowała konto mailowe, oferowała jakieś takie fora wewnątrz siebie
poza internetem. Ona w pierwszej kolejności była usługą, a ten internet
i ta przeglądarka internetowa została trochę dorzucona na koniec
i tam były właśnie jakieś grupy, jakieś czaty, zresztą AIM komunikator
który w Stanach Zjednoczonych swego czasu święcił triumfy
w Polsce się nigdy jakoś nie przyjął, to się na AOLu właśnie na AOL
gdzieś tam wypromował, bo to od AOL Instant Messenger właśnie pochodzi ta nazwa
więc tam trochę tych usług było i z tego co wiem to właśnie z AOLem
były większe problemy, bo to już była aplikacja na Windowsa
ona nie była za bardzo dostępna, to był jakby jeden konkretny program
bo to jakby poza usługa usługą, ale do tej usługi my mieliśmy jedną konkretną aplikację
i my tej jednej konkretnej aplikacji mieliśmy używać i tam nawet do jakichś pozwów doszło
i tam coś chyba nawet trzeba było zrobić na rzecz tej dostępności
i ją jakoś trzeba było poprawić z tego co pamiętam, z tego co wiem
bo właśnie ktoś pozwał tę firmę do sądu, że tej dostępności po prostu nie ma
więc tam bardziej to w tę stronę szło
W ogóle zdaje się AOL Browser, bo też coś takiego powstało
to potem była jakaś przeglądarka bazująca na starym Firefox
i to nawet jeszcze można po dziś dzień pobrać
Tak, bo oni, ponikąd trochę musząc iść z duchem czasu
przekształcili się z takiej usługi w usługę dostępu do internetu
Na początku tam było, że maile dało się wysyłać
a potem też właśnie przeglądarkę internetową otwarli
bo stwierdzili, że skoro ludzie migrują na innych operatorów, którzy dają im cały internet
a nie jakiś skrawek, no to coś trzeba z tym zrobić i oni dawali cały internet
To było w ogóle ciekawe, bo tam powodem, dla którego w Stanach takie usługi były szalenie popularne
było to, że tam lokalne połączenia internetowe
i to nie lokalne tak jak w Polsce na kierunkowy
tylko lokalne jakby na centralę
czyli powiedzmy na miasto, na dzielnicę, na małe miasto albo raczej na dzielnicę
były darmowe
i jakby można było sobie takie usługi otwierać
i z tych usług po prostu można było korzystać
i one tak naprawdę nic nie kosztowały nas
ani jako twórców takiej usługi, ani jako osób, które się do tej usługi łączyły
i było mnóstwo takich małych BBS-ów tak zwanych
lokalnych, które powiedzmy jakiś klub komputerowy
albo sklep komputerowy na osiedlu gdzieś tam otwar
i powiedzmy osoby z nie wiem jakiejś tam konkretnej części miasta
mogły się do tego za darmo łączyć
i wymieniać między sobą jakimiś kontaktami, forami, wiadomościami, wpisami na jakichś forach, tablicach
nie wiadomo czym, czasem nawet takie usługi to w ogóle otwierali hobbyści sobie w domu
mieli jedną linię telefoniczną
usługa wpuszczała jednego użytkownika maksymalnie na przykład na raz
i jedna osoba wchodziła, pisała wiadomość i potem ta wiadomość mogła inna osoba sobie przeczytać
jak się tam ponownie zalogowała
też na przykład tam ta Narodowa Federacja Niewidomych w Stanach
miała takie usługi
one już chyba nie były darmowe, ale funkcjonować funkcjonowały
i też była właśnie usługa specjalna dla osób niewidomych, gdzie niewidomi mogli się połączyć
i między sobą się danymi na takim tzw. BBSie wymieniać
czy to postami, czy to wiadomościami
Tak, no i te BBSy przynajmniej częściowo wchodziły w skład wspomnianego tu już przez Was wcześniej
Fidonetu
Fidonetu, dokładnie, tam były później te węzły, regiony i tak dalej i tak dalej
które pozwalał nam wymieniać po prostu wiadomości jednemu, jakby osobie z jednego BBSa
z osobą z drugiego BBSa
nawet na drugim końcu świata
Dokładnie, bo to działało na tej zasadzie, że jeden BBS dzwonił do drugiego
i powstawała taka siatka połączeń
i te wiadomości oczywiście nie wychodziły natychmiastowo
bo trzeba było ich ileś tam uzbierać
i one szły w takich wiązkach
tzn. na przykład raz na dobę
albo raz na tydzień, zależy jakie tam były rachunki
na przykład BBS w Warszawie dzwonił do BBSa w Berlinie
i wymieniał się odpowiednimi paczkami danych
i w ten sposób to szło
Takie sztuczki stosowało, że na przykład raz na kilka dni
ktoś przychodził powiedzmy do granicy rejonu Krakowa
tam gdzie on granicy powiedzmy, że z Warszawą
łączył się za darmo, bo wiadomo, że to Stany, więc za darmo
do takiego systemu
pobierał sobie te wszystkie wiadomości na dyskietkę
albo x dyskietek
pakował je do plecaka
jechał do znajomego żyjącego 15 km dalej
ale już w rejonie obok
dawał te dyskietki temu znajomemu
i on wysyłał to rejon obok
żeby to zrobić za darmo
żeby nie było trzeba wysyłać powiedzmy
przysłowiowego Krakowa do przysłowiowej Warszawy
tylko z Krakowa do lokalnego za darmo
i z innego lokalnego 10 km obok do Warszawy za darmo
i tam takie triki były
więc takie wiadomości
między powiedzmy Polską a Stanami
to szły może nie tyle co listy
i wiadomo, że one były darmowe
w przeciwieństwie do listów
ale szły kilka dni
międzykontinentalne one tam potrafiły być podobno za tydzień
No cóż, to rzeczywiście
trochę wspomnień nam się tu zebrało
i to dosyć ciekawych
jeszcze tak a propos BBSów
i tego typu urządzeń i systemów
to warto wspomnieć, że notatniki
przecież potrafiły się z tym łączyć nawet
chociażby te produkcji Blase Engineering
Tak, i to bez komputera
w notatnik się bezpośrednio wpinało telefon
linię telefoniczną
i można się było połączyć
Co więcej, wiesz co właśnie ja nie jestem pewien
czy bez komputera
Bez komputera, któreś na pewno
z modernem, ale bez komputera
Na pewno, któreś na pewno
To znaczy tak, bez komputera ok, ale
modem był potrzebny, tak, odpowiedni
Któreś z nich chyba zresztą
nawet umiały działać jako ten tak zwany
terminal TTY
czyli usługa, która w Stanach działa do dziś
i to działa na właśnie podobnej zasadzie
jak BBSy, czyli dwie osoby
bo to w ogóle tak działało
że my
mogliśmy się połączyć, wpisywać jakieś polecenia
dostawać jakieś wyjście
mogliśmy się połączyć do komputera
ale mogliśmy się też połączyć
do drugiej osoby, do fizycznie
jakby drugiego tego typu terminala
po drugiej stronie
to to w Polsce znaliśmy pod
nazwą Dalekopis
ale na podobnej zasadzie
działała tam
i właśnie działa ta usługa TTY
która jest wykorzystywana przez osoby
z problemem ze słuchem
do komunikacji
i wymogiem jest dla
niektórych firm w Stanach
żeby posiadać numer
dla właśnie tak zwanego TTY
i tam osoby głuche mogą się
połączyć i pisać sobie
po prostu z konsultantem
i też są takie centra, które
są oferowane chyba nawet
za darmo przez którąś tam
państwowej instytucji
gdzie osoba głucha
dzwoni właśnie tą
metodą
podaje osobie w tym centrum
osobie słyszącej
z jakim numerem ona by się
chciała połączyć
i ta osoba dzwoni na ten numer
i jakby
wymienia wiadomości z
osobą z tego numeru
czyli powiedzmy osoba głucha chce się umówić do dentysty
to mówi tej osobie
proszę mnie połączyć z tym i z tym numerem z dentystą
osoba dzwoni
mówi, przedstawia się, że jest osobą
dzwoniąca z takiego centrum
i będzie jakby pośredniczyć za osobę głuchą
no i osoba głucha mówi
wszyscy mają państwo, pisze, trzymają państwo
terminy na piątek, enter
i ta osoba dyktuje, trzymają państwo
terminy na piątek i tak dalej, i tak dalej
potem kto rzeczywiście odpowie to ta osoba
to przepisze dla osoby
głuchej i to
do dziś ten system jest
stosowany i też właśnie
tymi notatnikami dało się z tego co wiem
tak zrobić, nie wiem czy to tak od razu
bezpośrednio, ale jakieś
sposoby na to były
żeby dwóch użytkowników połączyło się
po linii telefonicznej i sobie pisało
ze sobą
albo nawet chyba przysyłał jakieś pliki
telefonem
więc możliwości
jak najbardziej były
no Polska przez to, że
technologia rozwinęła się
u nas troszkę później
takich możliwości to nigdy nie miała
to zresztą
to jest też coś o czym kiedyś mówiliśmy
już, czyli
wysyłanie sobie dyskietek pocztą
na przykład jako
forma kontaktu osób niewidomych
i gazetki na
Apple’a 2 tutaj
odsyłam do audycji o
historii
technologii, którą tam robiliśmy
kilka miesięcy temu
tych obszernych 150
tak, u nas to co najwyżej kasetami się wymienia
no chociaż dyskietkami
może gdzieś pod koniec lat 90 też
przez chwilę
tam był to faktycznie
jakby działający, działający proceder
tak, takich
systemów jest
ileś, było ileś
i teraz
jakby, co by nie mówić
to ta nasza
technologia jest jednak
bardziej
zglobalizowana
i my Polska,
Stany, Japonia, Australia, Israel
to tak naprawdę
w tym momencie wszystko korzysta z tego
samego i tu niewiele
się różni, gdzie
kiedyś to
no to tak nie było
nawet nie wiem, telewizja działa
na zupełnie innych zasadach w Europie i w Ameryce
na przykład, gdzie teraz
to jest wszystko jedno i to
samo i
jak ta dostępność jest
to ona jest wszędzie, ale jak
tej dostępności nie ma, to też
wszędzie nie ma.
No to prawda, porozmawialiśmy
sobie trochę o różnych
technologiach nieco starszych
o 23.31
na zegarku,
a my jeszcze trochę mamy
różnych ciekawych rzeczy dla was.
Concert
The Sound, czyli
strona, którą
napotkałem przy okazji
czytania artykułu o
jakimś albumie, który
został stworzony
na bazie materiałów
zawartych na tejże
stronie,
a myślę, że może być ona interesująca
dla części
z naszych niewidomych słuchaczy, którzy
chcieliby posłuchać różnych dźwięków
generowanych przez urządzenia,
których już nie ma,
albo są to urządzenia niezwykle
rzadkie, na przykład jakieś stare
maszyny do pisania,
zabytkowy telefon
z lat 20.
Jakieś
stare młynki
do kawy i tak dalej, i tak dalej.
Trochę tego jest, może nie jakoś
bardzo wiele tych dźwięków,
ale są one całkiem fajnie
opisane.
Język niemiecki. To jest język,
który trzeba akurat
w tym przypadku przynajmniej
starać się zrozumieć,
bo
strona jest w
języku niemieckim.
Concert The Sound.de
Sonserve przez V.
No i tam
wchodzimy właśnie w zakładkę
Sound i sobie
możemy przeglądać te dźwięki.
Odtwarzacz jest troszeczkę mało
dostępny, bo tam mamy
element
oznaczony jako coś klikalnego,
ale da się to z NVIDIA uruchomić.
Sprawdzałem, posłuchałem sobie
kilku dźwięków, na przykład
jakiś, tak jak wspomniałem,
zabytkowy telefon na tarczę
wykonany
w latach dwudziestych.
No brzmiał on zdecydowanie
inaczej niż nawet te telefony
tarczowe, które znamy
obecnie. Więc trochę takich dźwięków
różnych jest do posłuchania.
Jeżeli kogoś to interesuje,
ktoś ma ochotę sobie
tego posłuchać, no to
ConcertTheSound.de
Link będzie oczywiście w komentarzu,
więc na spokojnie będziecie mogli
sobie z tego
korzystać. Teraz
informacja od Pauliny,
której dziś jednak z nami nie ma, o
Pro Toolsie intro,
więc ja mogę powiedzieć tylko tyle,
że jest i tu Paulina zamieściła
link do
producenta
tego
dava, więc
ja po prostu myślę, że również
zamieszczę odnośnik.
Pytanie jak z jego dostępnością, bo
Pro Tools przynajmniej na Maca
jest dostępny i to z
wersji na wersję ponoć coraz lepiej.
Pytanie jak to intro
z dostępnością,
czy można tam wszystko zrobić
to, co w standardowym
Pro Toolsie. Domyślam się, że on jest po prostu
odpowiednio okrojony,
no ale czy
to okrojenie ma jakiś
wpływ na dostępność. To jest pytanie, to jest
zagadka. Być może ktoś
testował, to się z nami jakąś
informacją zwrotną podzieli.
No a teraz przechodzimy
do Androida, bo tu się ma
dzięki One Plusowi
poprawić, jeżeli
chodzi o
aktualizację, z którymi
Android dość często ma problemy
w dłuższej perspektywie.
Tak, ale tutaj już
One Plus dołącza do zacnego
grona, na razie reprezentuje je jedynie
z Samsungiem, czyli
producentów, którzy
obiecują, że dla swoich flagowych
modeli zaoferują do
czterech większych aktualizacji Androida,
czyli aktualizacje większe takie z
wersji na wersję przez cztery lata,
a przez pięć poprawki bezpieczeństwa.
No i to jest taka właśnie polityka,
którą na razie Samsung
kroczy. One Plus
zamierza na nią wejść,
zaczynając od modeli w przyszłym roku
i zobaczymy, co będzie dalej.
Pytanie, czy tu więcej producentów
pójdzie w ślady za tymi dwoma,
czy to będzie tylko
taka fantazja dwóch firm?
Miejmy nadzieję, że nie,
no bo z tą fragmentacją Androida
coś by wypadało
zrobić, no i miejmy nadzieję,
że tutaj się to wydarzy.
Oby tak rzeczywiście
było i oby tak się
stało, tego myślę, że wszyscy
by sobie mogli życzyć.
Teraz słówko
dosłownie o tym, o czym
przeczytałem dziś.
Ankor, platforma do
podcastów. Nawet są tacy
niewidomi, którzy z niej korzystają.
Ja jakoś nie
przepadam, zwłaszcza za tą aplikacją
mobilną Ankora,
no ale
jakoś obsłużyć się też da,
a ma parę ciekawych
funkcji, więc są osoby niewidome,
które używają Ankora.
No,
wprowadza nową funkcję,
z której niektórzy na pewno się
cieszą. Ja
będę miał trochę obaw, czy
nie zostanie ona
nadużywana, no
i oczywiście też
jaka będzie jakość
tej odszumiarki, bo właśnie
Ankor ma zamiar wprowadzić
jedno
klikowe, że tak powiem
odszumianie, czyli
redukcję wszelkiego rodzaju
hałasu. Jeżeli
nagrywamy nasz podcast
w jakimś zaszumionym
otoczeniu, w restauracji,
w sklepie,
na powietrzu,
no to za pomocą jednego
kliknięcia czy stuknięcia w ekran
będziemy mogli włączyć odpowiedni filtr,
który wyeksponuje nasz głos,
a tło
zniweluje.
I dzięki temu nie trzeba będzie
przynajmniej zdaniem twórców Ankora, czyli obecnie
Spotifya
szukać jakiegoś
dobrze
wyizolowanego
pomieszczenia, nie trzeba
będzie czekać na to, aż
zrobi się cicho i
spokojnie w tym miejscu, w którym chcemy nagrywać.
Będziemy mogli zawsze tu i teraz
nagrywać podcasty.
Fajnie, bo z jednej strony
oczywiście to
wiadomo, że pewne
rzeczy, które dzieją się tu i teraz wymagają
natychmiastowej rejestracji.
Ja się trochę tylko obawiam, znając
jednak troszkę te algorytmy,
zwłaszcza takie nie najwyższych lotów,
które są odpowiedzialne
za odszumianie, że
nadużywanie tego może
spowodować, że będzie dość dużo
bulgacących, różnych dźwięków.
Chyba, że
to będzie wszystko
procesowane po stronie serwerów
i Spotify ma nam
do zaoferowania jakieś naprawdę
dobre algorytmy odszumiające.
Jeżeli tak,
no to może być rzeczywiście
super, a jeżeli
nie, to po prostu pozostaje mieć
nadzieję, że
ta funkcja będzie używana z
rozwagą przez twórców.
A teraz
o Passkiss, bo jest katalog
usług, które z tego już korzystają.
Tak,
Passkiss, czyli ta nowa usługa,
którą Apple wprowadził w iOS 16
i w Macu 13,
która zapowiada nam bezhasłową
przyszłość, czyli nasz telefon
służy nam jako nasz token
sprzętowy troszkę
do logowania się do różnych
usług.
No i powstał katalog takich
usług. Oczywiście z czasem pewnie
taki katalog przestanie być potrzebny,
bo będzie tych usług
aż tyle, że ciężko będzie każdą jedną
skatalogować, ale na ten moment jest ich
stosunkowo niewiele.
Jest on pod adresem
case.directory.
Będzie oczywiście link w komentarzu
i będzie można
tam podejrzeć, co do tej pory
jest dostępne. Możemy też
sami zgłaszać strony, których jeszcze nie ma
w spisie, a które
wspierają Passkiss, więc
jeżeli taką stronę wyhaczycie,
no to dodajcie ją do spisu, bo
innym też się taka informacja przyda.
Serwisów na ten moment jest 32.
Ja myślę, że możemy je sobie
przejrzeć, bo to nie jest aż tak długa lista,
żeby nam to dużo czasu zajęło.
Też
różne serwisy na
różnym etapie wspierają tą technologię.
Niektóre tylko do logowania, niektóre
do logowania i do uwierzytelniania
dwuetapowego, więc
no, zobaczmy, jakie to
serwisy.
Więc tak, jest
jakieś demko One Password,
tam jest w ogóle jakaś sytuacja, że oni
zostali przez kogoś kupieni, czy że oni
kogoś kupili, żeby
Passkiss rozwijać.
To demo znajduje
się pod adresem
future.onepassword.com
i tam można przetestować
logowanie w ten sposób.
Potem
arpari,
czymkolwiek jest, tutaj
logowanie jest dostępne, to jest jakaś usługa
finansowa, pytanie gdzie to jest
dostępne.
Authgear,
authgear.com,
tam też logowanie
i to jest też jakiś
dostawca usług autentykacji,
więc jeżeli
gdzieś korzystacie z takich usług,
no to jest.
Best Buy, czyli
amerykańska taka sieciówka, gdzie można
kupić na przykład elektronikę.
No i tutaj logowanie również
jest wspierane w
technologii Passkiss.
Card
Pointers
i to jest
również logowanie
i to jest też jakaś usługa finansowa, pewnie
niedostępna nigdzie indziej niż
pewnie Stany.
Carnival Cruises,
czyli też jakaś amerykańska taka firma,
która zajmuje się jakieś biuro
podróży od chyba rejsów
i to też logowanie.
Seralloc,
to już brytyjska usługa
z kategorii
wellness, czyli jakby takie
dbanie o zdrowie, relaks i tak dalej.
Nasz dobrostan
psychiczny, fizyczny i tak dalej
i tutaj też logowanie jest
dostępne właśnie w formie Passkiss.
Die money,
tutaj logowanie
i to też
jakieś biuro podróży.
De longhi,
to już coś co znamy.
De longhi.com
i tutaj
logowanie jest również dostępne
w technologii Passkiss,
czyli ekspresy do kawy.
DocuSign,
to jest usługa amerykańska
do podpisywania dokumentów
i tutaj już jest
jako logowanie
i MFA, Mikołaju, to jest
zieloskładnikowe
uwierzytelnienie, czyli
można być na przykład
logować hasłem i do tego
potwierdzić tym.
No więc tutaj mamy tutaj
dostępne.
Ebay, ebay.com
ciekawe, czy ebay na przykład właśnie polski,
bo który ostatnio ruszył na polskim rynku,
znowu coś próbuje zdziałać też
to wspiera.
Na razie to logowanie.
Form
XAI
to
ciężko powiedzieć co to jest, pewnie jakaś
usługa formularzy, wypełnienia formularzy.
Hanko.io
logowanie,
tutaj też jest to jakiś
dostawca usług autoryzacji.
IvoClar
to też jakiś
wellness.
Kajak,
to są loty
i tutaj też logowanie dostępne.
Kenwood, czyli firma znana
od radioodbiorników
różnych.
Tutaj też logowanie.
Materna to jest
też wellness, ale jest z Izraela tym
razem.
Mezist
to też jakiś biuro podróży.
Microsoft.
Microsoft wspiera
logowanie i też wieloskładnikowe
uwierzytelnianie.
Nescafe,
nescafe.com
logowanie.
Nvidia,
tutaj też logowanie
wieloskładnikowe i logowanie tradycyjne.
omg.lol
już nie pamiętam co to było teraz,
ale też logowanie tu jest dostępne.
To są, to jest, nie wiem, czy to nie jest
też pastodonowe coś?
Nie, nie, jakaś
inna usługa.
OwnID,
tutaj też logowanie.
Passage,
nie, to jest nawet
passage.it, więc
i to pewnie jakaś włoska usługa
logowanie.
Pastory,
tutaj też logowanie.
Paypal,
to już mówiliśmy przy okazji.
Tylko w Stanach. Tak.
Resetas Nestle
Cam,
to jest pewnie do tych, do kamer
logowanie.
Robinhood to
jest chyba amerykański serwis, nie wiem czy to nie jest jakaś
giełda krypto? Tak, nie, to jest giełda
po prostu, taka zwykła giełda.
Jak ktoś sobie akcję chce kupić,
tak, amerykański, chociaż
oni mieli
wejść do Europy
i nie wiem co z tym w końcu
jest, ale coś kiedyś
słyszałem, że oni chcieli wejść do Europy.
Scrooge Games,
więc to jakieś
gry.
SMA Baby Club,
to też jest wspierane logowanie.
Tu też pewnie,
tu widzę, że health kategoria, więc pewnie
znowu.
SMA to jest tak.
A, racja, ok.
Ale to pewnie nie u nas
dostępne. The Hendrix.
Tak, to są nieruchomości,
więc pewnie też Stany.
WebAuthN
grupka IO.
I to też logowanie.
I tyle. To jest ciekawe, bo tu jeszcze
jakiś czas temu widniał
GitHub i GitLab na tej
liście. Pytanie, czemu stąd
zniknęły?
No, ale ok. W porządku.
I nie wiem, czy też jakieś Yahoo, czy coś takiego,
też jakiś taki gigant technologiczny Google
chyba.
Coś tu poznikało z tej listy.
No, jak widać, mnóstwo na razie stanów.
Dla nas niewiele.
Ale może z czasem zaczną się pojawiać
i rodzimy usługi.
Kto wie?
Obyn, żeby to się przez czas wziął.
Myślę, że to się też
w Polsce
bardziej przyjmie
w momencie, gdy te funkcje
wprowadzi Android i w momencie,
gdy te funkcje wprowadzi Chrome.
A takie plany są
i takie plany są.
No, bo w Polsce jednak tego Androida
więcej osób
używa, co by nie było.
No i cóż.
Tak naprawdę
to teraz ostatni
temat. Temat, który
podejrzewam, że przyda się
bardzo niewielu, ale
mam nadzieję, że
dla kogoś okaże się to pomocne.
Mianowicie ostatnio
znalazłem w sieci
podręcznik, poradnik
opisujący
w taki dość, myślę,
przystępny sposób różnego rodzaju
możliwości narzędzia
FFMPG.
To jest narzędzie, o którym
parę razy już gdzieś tam wspominaliśmy.
Bardzo często
używa się go w różnego rodzaju
skryptach, które mają
za zadanie coś
robić z dźwiękiem albo
z wideo, bo to
jest generalnie program, który obsługuje
multimedia, który
obsługuje je
z konsoli.
Dzięki temu możemy sobie różnego
rodzaju operacje
zautomatyzować, a naprawdę
można sporo.
Ten link, dlatego, że
on jest taki
dłuższy,
podam oczywiście w komentarzu,
natomiast warto tylko
wspomnieć, że oprócz tego,
że możemy konwertować, bo to
wiele różnych narzędzi
pozwala na konwersję,
to oprócz tego możemy między
innymi z materiału
wideo tworzyć materiał audio
bezstratnie,
jeżeli chodzi o
konwersję. Możemy
także w drugą stronę, więc jeżeli
np. tworzymy materiał
audio i chcemy
do niego dodać jakiś obrazek, możemy
też za pomocą odpowiednich komend
to zrobić. Możemy
z tym obrazkiem
różne rzeczy też zrobić,
dodać różnego rodzaju efekty
i dzięki temu
jesteśmy w stanie, chociaż trochę
zapanować nad tym, co tam się wyświetla
np. na YouTubie.
Są różnego rodzaju filtry.
Możemy np.
użyć kompresora.
Możemy
np.
jeżeli dobrze pamiętam, też z jakiegoś korektora
skorzystać. Możemy przycinać
te materiały.
Czy to początek, czy to
koniec.
Sporo bardzo przydatnych
rzeczy, które
możemy chcieć zautomatyzować,
a które przede wszystkim,
jeżeli wiemy, co robimy i wiemy
jak sobie taki kawałek
kodu napisać, bo to jest tak naprawdę,
są tu podane różne
przykłady też w tym materiale,
to możemy zrobić znacznie
szybciej niż
gdybyśmy chcieli zaprząs do tego
editor audio.
Nawet bardzo dostępny oczywiście,
bo to trzeba otworzyć,
nałożyć te efekty,
coś tam pozaznaczać,
powybierać i zapisać.
To wszystko trwa. I jeżeli mamy
do przerobienia jeden plik, to
prawdopodobnie nie będzie to miało większego znaczenia.
Gorzej, jeżeli tych plików
jest naprawdę, naprawdę dużo, a to się
czasem niestety zdarza,
więc rzeczywiście tego Fmpega
warto przynajmniej o nim
wiedzieć, bo
nie mówię, że na co dzień
używać, ale warto wiedzieć, że jest
takie narzędzie, że ma takie możliwości,
a te możliwości, no
jak tak sobie na razie
powiem szczerze pobieżnie przejrzałem
ten dokument, to są naprawdę
spore i aż by się chciało
mieć trochę czasu, żeby z tym poeksperymentować,
żeby się tym pobawić, bo tu
naprawdę bawić się jest
czym? Ciekawe,
czy mieliby
na przykład gotową
jakąś składnię, bo tam rozumiem są
różne formaty składni
polecane,
na mój nietypowy przypadek,
który kiedyś w pracy potrzebowałem,
czyli
przekonwertuj,
no nie wiem, skończoną, tak,
liczbę plików, tam ich było,
niech będzie 25, a niech będzie parę set
z, zdaje się,
że to był WAF na mp3,
a po konwersji ponazywaj je według
określonego klucza. To znaczy to ponazywanie
to już mogłaby być część nawet nie tyle
samego ffmp, chociaż trochę tak,
bo przy outputcie się ustala nazwę pliku,
ale żeby całą

partię ponazywać według określonego
tam klucza.
Podejrzewam, że jeżeli nawet
nie sam fmp, to
no bo fmp to
podejrzewam, że tutaj
odpowiedzialny byłby tylko za
konwersję, a tak naprawdę to co
na wejście, co na wyjście, to trzeba by
było już trochę jakimś
językiem skryptowym
ogarnąć.
No tak, to prawda.
Ale myślę, że warto
przeczytać, bo
albo się przynajmniej jakoś tak zapoznać,
bo żeby nawet w ogóle
wiedzieć, co można dźwiękiem
zrobić z wiersza poleceń, bo
niektóre rzeczy, to tu podejrzewam,
że niektórzy mogą kojarzyć
tylko z tym, że no to trzeba załadować
do edytora i
coś tam pozaznaczać
i powycinać i tak dalej i tak dalej.
A okazuje się, że część z tych rzeczy
to można nawet spokojnie zrobić
z jakiegoś skryptu.
Oczywiście wiadomo, że efekty będą
różne, mogą być
różne i
to wszystko, jeżeli słyszymy
na bieżąco, co robimy, to
też zachowa się inaczej
i mamy nad tym większą kontrolę,
ale czasem może być
to przydatne narzędzie. Także
polecam sobie
pokorzystać z Fempega,
albo przynajmniej gdzieś tam
mieć to z tyłu głowy, że czasem
może się przydać.
Tradycyjne pytanie na koniec,
bo w notatkach widzę
pustkę. Czy
ktoś coś jeszcze dla nas ma?
Tak, dwie rzeczy. Rzecz pierwsza
są testy AB
wprowadzone, tak zwane, czyli
część użytkowników ma
ten problem, część go nie ma.
Na WhatsAppie, na iOSie
części użytkowników
po każdej wiadomości
pojawia się przycisk
bodajże zobacz
szczegóły kontaktu, tak to mniej więcej
w Polsku będzie brzmiało.
No i mówię, część osób ma,
część osób nie.
A informacja druga,
mówiliśmy kiedyś o projekcie
Access Kit. To jest
moduł
poniekąd dwie warstwy od użytkownika,
bo to jest moduł dla
twórców narzędzi
do tworzenia interfejsów użytkownika.
Mamy wszelkiego rodzaju biblioteki,
które są
wykorzystywane w programach
do tworzenia interfejsów.
Chociażby JUS, o którym tutaj
wspominaliśmy dzisiaj, to jest
biblioteka przeznaczona
dla twórców
wszelkiego rodzaju
narzędzi audio,
narzędzi dźwiękowych, wtyczek
i innych podobnych.
Ponieważ
i ponieważ ta
biblioteka nie miała
do tej pory wsparcia dostępności,
no to nic, co
za jej pomocą zostało stworzone
dostępne nie było. Jak się tego
wsparcia doczekała, no to nagle się okazuje,
że mnóstwo rzeczy może dostępne
być. No i
to jest problem, który prześladuje
wiele tego typu narzędzi,
że one właśnie nie są dostępne
i
bardzo dużo pracy wymaga
od twórcy takiego narzędzia
wdrożenia tej
dostępności i wymaga
bardzo specjalistycznej wiedzy o tym,
jak działają poszczególne platformy,
bo tu się trzeba bardzo
głęboko zintegrować z każdą platformą
osobna, czyli osobno
na Windowsie, osobno na Linuxie, osobno na
Macu, osobno na iOSie i osobno na Androidzie,
jeżeli
wpieramy platformy mobilne.
No i właśnie AccessKit
ma to ułatwić. To ma być
po prostu taki jeden, jedna biblioteka,
którą twórcy takich właśnie
bibliotek mogą sobie
tak powiem użyć
i po prostu
dając taką informację AccessKitowi
tu jest przycisk,
to jest przycisk,
niezależnie od tego, na jakiej
platformie użytkownik
uruchomi daną aplikację,
to te
elementy będą dla niego dostępne,
one będą po prostu widoczne
i sporo
ułatwi to
takim twórcom wdrożenie tej dostępności
i będzie to kwestia
kilkudziesięciu, kilkuset
linijek zintegrowania po prostu jednego
z drugim, a nie
pisania od nowa wszystkich
trzech implementacji na każdą osobną platformę
i uczenia się
o, a to jak działa Linux od środka,
to jak działa Linux od środka, to jak działa
Mac od środka.
No i ten projekt jakiś czas
już sobie istnieje, nie wiedziałem
za bardzo co z nim
i okazuje się, że teraz
jest już na takim poziomie, że zaczyna
być wdrażany w jednym z takich
narzędzi, nazywa się to
EGUI, nie wiem za bardzo nawet
co to jest, ale dostało
jakby propozycję
zmian, no wdrożenie właśnie
access key ta, no i niby wszystko
tam działa, tylko jedynie
jest taka
adnotacja, że na razie na
Macu nie ma wsparcia
dla pól edycji,
ale ono będzie jakby
no to jest
najbliższej przyszłości w planach, że ono
się tam pojawi,
ale bardzo dobrze, że coś takiego
powstaje, bo
no to wiele ułatwi
deweloperom, bo teraz
jeżeli deweloper tworzy np. własny
taki silnik, własną taką
bibliotekę, a to jest bardzo popularne
np. w grach,
no to pojawia się problem,
że
albo deweloper chce,
albo deweloper musi
zrobić tę dostępność
i w tym momencie
czasem się okazuje, że łatwiej
jest wrzucić
cały kod, wszystko co napisaliśmy
i przepisać tę aplikację od zera
niż dodawać tę
dostępność, bo
tyle to wymaga
pracy, zwłaszcza
jeżeli powiedzmy my napisaliśmy to w czymś
to coś w tej dostępności
nie ma, to coś
w czym jakby ta biblioteka, której my
użyliśmy jest pisana w innym języku programowania
niż ten, który my znamy
i my kompletnie nie mamy pojęcia
jak w ogóle mamy
zaimplementować dostępność,
więc dobrze, że
też takiego się pojawia i
myślę, że zwłaszcza w kwestii
audio może to
sporo
też namieszać w najbliższej
przyszłości.
Jeżeli chodzi o
takie dostępnościowe
kwestie, to ja
też spieszę ostrzec
użytkowników
Outlooka na iOS-ie,
bo tu też się dostępność
pogorszyła i to w takim
kluczowym miejscu
rzekłbym, bo słuchajcie
w momencie, kiedy
wysyłamy wiadomość
akurat testowałem przy odpowiadaniu
miałem gdzieś parę
wiadomości, na które musiałem odpowiedzieć
akurat miałem telefon pod ręką i chciałem to
zrobić właśnie z Outlooka
no i wszystkie przyciski są
dostępne poza tym najważniejszym
wyślij. Jest
na to sposób
mam nadzieję, że Microsoft to poprawi
szybko i podejrzewam, że tak będzie, bo
myślę, że niejedna osoba już im to
zgłaszała, a ja jak będę
miał chwilę to też to zrobię, bo
no to jest taki błąd, który naprawdę
razi, ale jeżeli
korzystacie z Outlooka
mobilnego i chcecie
jednak mimo wszystko tę wiadomość
wysłać, to sobie włączcie rozpoznawanie
ekranu, wtedy przycisk z wyślij się pojawi.
A potem oczywiście
kiedy z niego skorzystacie to wyłączcie
i będzie po sprawie.
Mam jednak naprawdę nadzieję, że w
momencie kiedy ta audycja ukaże się
na stronie, to już tego
tematu nie będzie i że Microsoft
poprawi tę niedoróbkę.
No cóż
mamy jeszcze pytanie
od Marka.
Mam pytanie kiedy ruszy aplikacja
Tyflopodcastu na iOS.
Marku tego jeszcze nie wiemy, na razie
jest wersją testową
i możesz z niej
skorzystać na TestFlight.
Pod ostatnim tyfloprzeglądem
w komentarzu z
linkami na stronie
Tyflopodcastu jest link
do TestFlighta, więc możesz
sobie tam
ten link stamtąd
wziąć i możesz z niego
skorzystać, zapisać się.
Musisz oczywiście
zainstalować aplikację TestFlight, no a
później z jej poziomu
zainstalować po prostu
aplikację Tyflocentrum.
I tak to
oto słuchajcie, minęła północ,
mamy w kalendarzu nowy dzień, mamy
grudzień już
ostatni miesiąc
tego roku.
Witamy w grudniu.
Tak jest.
Ja zaraz będę naciskał enter,
żeby… Jak, robimy kiedyś
audycję, gdzie rok
zmieniamy na Tyfloprzeglądzie?
Myślę, że
nikt nie będzie w stanie
akurat wtedy
i to może lepiej.
Aha, no to ja nie wiem.
Ja chyba jednak znam
ciekawsze
sposoby na spędzania
akurat tego czasu.
Oczywiście nie
sugeruję, że prowadzenie audycji
nie jest ciekawe, no ale też
na rozrywkę i na odpoczynek
ten czas trzeba znaleźć.
Właśnie a propos odpoczynku, to my teraz
będziemy wypoczywać.
Wam też życzymy
dobrej nocy, bo
to już chyba ta pora.
Paweł Masarczyk,
Mikołaj Hołysz
wspólnie ze mną tę audycję
prowadzili. 162
wydanie Tyfloprzeglądu.
Michał Dziwisz, kłaniam się
do usłyszenia.
Był to Tyflo Podcast.
Pierwszy polski podcast
dla niewidomych i słabowidzących.
Program współfinansowany
ze środków Państwowego Funduszu
Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych