Kurs Na Samodzielność (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
Dobry wieczór, Aleksandra Bohusz. Dzisiaj jesteśmy ze wzorową punktualnością.
Tak nam się udało w przeciwieństwie do zeszłego tygodnia.
To znaczy nie udało. Myślę, że już tak będzie teraz zawsze albo przynajmniej prawie zawsze.
Bez żadnych problemów technicznych.
Najpierw oczywiście przypomnę, żeby znowu mi nie umknęło.
Można do nas pisać, dzwonić.
Głosowo za pośredniczem Zooma tyflopodcast.net.zoom
i tekstowo na Facebooku, na YouTubie i na kontakt.tyflopodcast.net.
A dzisiaj moim gościem jest Paulina Socka.
Przedstawicielka Fundacji Vis Maior Pies Przewodnik.
Dobry wieczór.
Dobry wieczór.
Bardzo mi miło, że jesteś z nami dzisiaj.
Bardzo cieszę.
Będziemy dzisiaj rozmawiać głównie o sztandarowym projekcie Fundacji Vis Maior Pies Przewodnik.
Czyli o projekcie Kurs na Samodzielność.
A będziemy rozmawiać o nim z tego powodu, że zakończyła się właśnie, co dopiero w ostatnią sobotę edycja letnia
tegorocznego kursu na samodzielność.
No i już chyba rusza rekrutacja albo wkrótce ruszy do edycji kolejnych.
Czyli jesiennej i zimowej.
No i będziemy oczywiście zachęcać Państwa do wzięcia udziału.
Będziemy też opowiadać o doświadczeniach kursantów, którzy już zakończyli swoją edukację w ramach szkoły letniej.
Będziemy też troszkę opowiadać jak kurs wyglądał w poprzednich latach.
Bo ja jestem też dość związana emocjonalnie też można powiedzieć, no i zawodowo z kursem na samodzielność.
Ponieważ przez dwa lata go współprowadziłam.
W zeszłym roku i dwa lata temu.
A w tym roku miałam przyjemność już też drugi rok z rzędu uczyć Pisma Braille na tym kursie.
Także też poznałam ten kurs i od środka, i od strony współprowadzącej, i od strony instruktora.
A Paulina też poznałam z dwóch stron, bo i od strony kursantki właśnie, a teraz też od strony współprowadzącej.
Także myślę, że będzie…
Dokładnie tak.
Ale najpierw myślę, że Fundacja Vis Maior Pies Przewodnik jest znana doskonale wszystkim, albo prawie wszystkim.
Ale gdyby ktoś był, kto o fundacji nie słyszał albo wie bardzo mało, to najpierw może powiemy sobie troszkę ogólnie o samej fundacji.
Fundacja Vis Maior została założona w 2002 roku.
Tak jak w zeszłym roku obchodziliśmy 20-lecie w październiku.
Było tak uroczyście obchodzone, taką uroczystą konferencją, która się odbyła na Akademii Pedagogiki Specjalnej.
Nie pamiętam, czy na APES-ie była, ale tak, byłam i nie pamiętam gdzie.
Tak, tak, ale na APES-ie, bo potem jechałam na Zachodni, bo było blisko.
Ale w każdym razie konferencja była uroczysta.
Była uroczysta, tak.
A Fundacja Vis Maior została założona przez jej obecną prezeskę, panią Jolantę Kramasz.
Która po prostu, kiedy wzroki się pogorszył, zaczęła całkiem go tracić, bardzo potrzebowała rehabilitacji, usamodzielnienia się.
I miała z tym różne perturbacje, ale ostatecznie wszystko się zakończyło sukcesem dużym.
I chciała się podzielić z tymi doświadczeniami z innymi.
Nie chciała, żeby zostało zmarnowane to jej doświadczenie.
No i w ten sposób powstała Fundacja.
Ona oczywiście ewoluowała przez te 20 lat, realizowała bardzo różne projekty.
Ja, poza tym, że pracowałam, właśnie tak mówię, przez dwa lata tak ściśle pracowałam w Fundacji Vis Maior,
to byłam też związana już od lat przez współpracę.
Był taki fajny projekt, o którym muszę wspomnieć, bo uważam, że to była super sprawa i dobrze było do niego może wrócić kiedyś też do tego.
Był taki projekt w roku 2012, on się nazywał Zobaczcie Nas.
I on obejmował chyba całą Polskę, a przynajmniej na pewno większość województw.
I polegał na tym, ja wtedy jeszcze mieszkałam w Łodzi, mojej rodzinnej.
Polegał ten projekt na tym, że osoby niewidome z różnych województw, które się zgłosiły,
dostały materiały od Fundacji i prowadziły lekcje w szkołach, w szkołach ogólnodostępnych po prostu w swoich miejscowościach.
Takie lekcje na temat funkcjonowania osób niewidomych, taka edukacja społeczna.
No a teraz, Paulina, proszę Cię, żebyś powiedziała, jakie projekty Fundacja realizuje obecnie,
ale może wcześniej, zanim projekty, to żebyś powiedziała zdanie, bo myślę, że część słuchaczy, którzy znają Fundację Vis Maior,
zawsze słyszą Fundacja Vis Maior, Fundacja Vis Maior, a tu nagle jakiś drugi człon nazwy się wkradł, pies przewodnik.
I skąd ten pies się wziął teraz?
Ponieważ psy przewodniki szkolimy od 2009 roku, postanowiliśmy, że umieścimy tego psa przewodnika w nazwie,
żeby jeszcze bardziej podkreślić to, co robimy. Stąd ten pies przewodnik.
Tak, tak, to rzeczywiście się zgadza i oczywiście bardzo dobrze, że ta nazwa też dołączona została,
bo rzeczywiście to jest obok kursu na samodzielność, to bym powiedziała, że szkolenie psów przewodników
jest takim drugim sztandarowym działaniem właśnie Fundacji Vis Maior Pies Przewodnik.
A co oprócz tego jeszcze?
No oprócz szkolenia psów przewodników i kursu na samodzielność mamy też inne projekty,
na przykład dla mieszkańców Warszawy projekt Ruszaj w miasto, aktualnie się odbywający.
Dla województwa mazowieckiego jest projekt Wybierz Samodzielność.
Mamy też projekt Pies Przewodnik Dobrze Utrzymany i tutaj pomagamy finansowo w utrzymaniu psów przewodników.
Tak, to jest bardzo interesujące.
Myślę, że te aktualne projekty to są te najważniejsze.
I Pies Mądry GPS, czyli tu jest w ramach tego projektu właśnie szkolenie psów przewodników.
Tak i jeszcze w zeszłym roku powstała publikacja. Myślę, że o niej też warto wspomnieć,
bo ona jest do pobrania ze strony Fundacji.
Jest do pobrania ze strony Fundacji, jest też w dziale zbiorów dla niewidomych jako audiobook.
Audiobooka też można pobrać na naszej stronie i to jest publikacja Gdy oczy zawiodły.
Poradnik dla osób niewidomych i tracących wzrok, gdzie skupiamy tam całą wiedzę dotyczącą właśnie tego,
gdzie uderzyć, jeśli tracimy wzrok, jak sobie uporządkować przestrzeń w domu.
Można tam zapoznać się z historiami osób, które straciły wzrok.
Mamy też tam zakładkę, w której znajdziemy jakie prawa nam przysługują,
kiedy starać się o jakąś rentę, czy kiedy starać się o psa przewodnika.
Także to jest takie kompendium wiedzy, takie w pigułce wszystkie informacje,
że jeśli nie wiadomo od czego zacząć, to ja bym radziła zacząć od tej publikacji właśnie.
Gdy oczy zawiodły.
Tak, w zeszłym tygodniu Pani Teresa Dederko mówiła też, że będą przynajmniej fragmenty,
będą oczywiście za zgodą Fundacji Wismar, już ta zgoda została uzyskana
i będą też przedrukowywane w miesięczniku sześciopunkt.
Także jeżeli ktoś czyta, to też można sobie tam na to trafić.
Ale to jest bardzo dobra publikacja. Powstała myślę, że ona wypełnia taką dużą lukę,
bo jednak chyba dwa tygodnie temu tutaj z Małgosią Szumowską o tym rozmawialiśmy,
że rzeczywiście jest straszny problem.
Myślę, że zaraz też do tego dojdziemy rozmawiając o kursie na samodzielność,
że jest bardzo duży problem osób tracących wzrok, ich problem jak dotrzeć do informacji,
ale problem też od strony fundacji jak dotrzeć do tych osób,
bo to są często osoby, które jeżeli nie mają jakiejś rodziny wspierającej,
która na przykład korzysta z internetu, to one nie korzystają z internetu,
bo jeżeli ktoś stracił wzrok, zresztą jeżeli nagle go stracił,
to absolutnie nie obsługuje bezwzrokowo komputera ani telefonu.
No i wtedy jest właśnie taki problem jak dotrzeć do takich osób.
I myślę, że ta publikacja, jeżeli ona jest, no to dla tych, którzy nie korzystają z internetu,
no to może też być trudniej dostępna, ale dla tych, jeżeli ktoś z rodziny korzysta,
to już będzie miał przynajmniej jakąś taką podstawową wiedzę,
bo często tej wiedzy w ogóle nie ma gdzie się udać.
Ktoś wychodzi ze szpitala i jest bezradny.
Problem jest też z lekarzami, którzy nie chcą.
Wielokrotnie to już wiele różnych organizacji próbowało dotrzeć do środowiska medycznego
z tym, żeby oni przekazywali, no bo gdzie taki człowiek najpierw się znajduje?
No właśnie w szpitalu albo u lekarza okulisty, ale jest duży bardzo opór materii.
Niestety w tym względzie, żeby oni chcieli przekazywać takie informacje
na temat tego, gdzie się można udać po pomoc, także wspaniale.
Dlatego chcemy z tą publikacją dotrzeć do jak największej liczby osób
i tym bardziej, że jest tam też rozdział poświęcony temu.
On dokładnie się nazywa Nie wyręczaj, wspieraj.
Czyli to jest dla rodzin osób ociemniałych czy tracących wzrok.
A tymczasem mamy telefon.
Halo, kto jest z nami?
Dzień dobry, Dorota Gołos, witam serdecznie.
O, dzień dobry pani Dorota.
Dzień dobry.
Witam, witam.
Tak, tak, jest pani słyszalna, można mówić.
Okej, witam serdecznie. Ja dołączyłam, bo chciałam się po pierwsze
przywitać z wszystkimi i po drugie posłuchać o czym będzie dzisiejszy podcast.
Wspaniale, bardzo nam miło.
Myślę, że mogę powiedzieć, że pani Dorota korzysta z projektów
Fundacji Vis Maior i bardzo aktywnie jest tam.
Tak, też miałam przyjemność rozmawiać z panią.
Tak, ja też właśnie.
Także bardzo pozdrawiamy i oczywiście życzymy powodzenia.
Dziękuję ślicznie.
Dziękujemy bardzo i do usłyszenia.
Do usłyszenia.
O, to bardzo miło.
To w ogóle muszę powiedzieć, że to był pierwszy telefon odkąd prowadzę podcast,
bo zawsze tylko ludzie coś pisali na czacie, także bardzo to miłe.
I jeszcze od naszej kursantki, no już nie mojej, ale ogólnie.
Ale mojej jak najmocniej.
No właśnie, właśnie, tak.
Tak, to może teraz przejdźmy do kursu na samodzielność.
Powiedz proszę, kiedy kurs na samodzielność w ogóle wystartował,
pierwsza edycja, bo to już tak naprawdę prawie 10 lat chyba.
Tak, pierwszy kurs na samodzielność wystartował w 2014 roku.
I z tego co pamiętam mieliśmy tylko przerwę w 2020, kiedy dopadła nas pandemia.
No i on sobie tak trwa z powodzeniem.
Tak, ale troszkę też zmieniała się jego formuła, zmieniało się też miejsce,
bo pierwszy, jeżeli dobrze pamiętam, był w Olsztynie.
Później chyba dwa kolejne były w Bydgoszczy.
A później już przeniósł się…
Już na stałe osiedliliśmy się w Warszawie.
Tak, tak.
I ten kurs zawsze składa się z kilku etapów.
Nawet przez te dwa lata, kiedy ja współprowadziłam go,
było tak, że w pierwszym roku tego naszego współprowadzenia,
kiedy prowadziliśmy z Anią Kamińską,
zresztą siedzieli na kurs podstawowy i zaawansowany,
przynajmniej w tych ostatnich latach.
Wiem, że nie wiem jak było wcześniej,
ale w tych ostatnich latach tak było.
No i kurs podstawowy to jest szkoła letnia,
o której zaraz powiemy bardziej szczegółowo.
To jest kurs dla osób, które straciły wzrok niedawno,
właśnie tzw. osób nowo ociemniałych.
I to jest taki duży, miesięczny kurs stacjonarny,
który się odbywa w Warszawie.
I w 2021 oprócz tego były szkolenia zaawansowane.
To było to samo, co w sumie oprócz…
Nie, nie dokładnie to samo, bo np. tam nie było brajla,
nie było wizerzu i stylizacji, ale były zajęcia komputerowe
z czynności dnia z orientacji przestrzennej weekendowe
dla osób, które już mają doświadczenie duże,
dla osób, które są niewidomy i korzystają z tego wszystkiego od lat,
ale chciały się czegoś douczyć.
I ta forma weekendowa dwa lata temu,
ona się nie do końca sprawdziła z tego względu,
że po pierwsze, dla nas było to bardzo, bardzo duże
wyzwanie organizacyjne, bo tak naprawdę to było
cztery miesiące, co miesiąc był taki weekend zjazdowy,
więc cała logistyka i to wszystko, zaraz o tym też powiemy,
co takie osoby organizujące muszą robić,
a muszą naprawdę całkiem sporo, żeby to funkcjonowało.
A po drugie też dla samych kursantów się nie do końca sprawdziło,
bo niektórzy mówili, no tak, ale to tylko w sumie dwa dni,
tak naprawdę, bo to było na zasadzie, że ludzie przyjeżdżali,
zaczynało się w piątek kolacją, w piątek były jakieś tam
zajęcia psychologiczne, integracyjne, czasem też odwiedzałam
z pani prezes i opowiadała o fundacji, o jej działaniach.
No i sobotę, niedzielę były intensywnie zajęcia od rana do wieczora
i w niedzielę się kończyło kolacją i w poniedziałek rano
był tylko rozjazd. Ci, którzy byli z bardzo daleka,
no na przykład myślę, że Paulina, ty byś może nawet nie zdecydowała
na ten weekendowy, gdybyś, no bo to są takie odległości dla niektórych.
Byłoby to dla mnie dość trudne, ponieważ dwa całe dni
bym spędziła w podróży. Jednak z Zachodniopomorskiego
jest troszeczkę daleko do Warszawy.
Tak, właśnie, Zachodniopomorskie naprawdę im było najtrudniej.
Jeden pan nawet, który się dostał, to ostatecznie zrezygnował,
bo powiedział, że po prostu dla niego jechanie na dwa dni,
no to jest, kiedy on sześć godzin albo więcej spędza w podróży
z jedną stronę, to się nie sprawdziło.
Tak, no właśnie, właśnie. Tak, także to się okazało troszeczkę,
no, że to jest jakby ani dla nas, ani dla, no przede wszystkim
dla kursantów, bo to przede wszystkim ma być dla nich i dla ich dobra.
Nie sprawdza się ta formuła. No i ona została zmieniona.
W zeszłym roku to były dwie, trzy edycje łącznie, bo letnia,
o której już wspomniałam, a oprócz tego jesienna i zimowa,
to były zjazdy tygodniowe. Zaczynały się w niedzielę,
kończyły się w kolejną sobotę i one były takie już bardziej tematyczne.
Pierwszy w listopadzie był poświęcony nowym technologiom,
a drugi w lutym, już z tego roku, bo ten kurs zawsze zahacza
o kolejny rok, bo on, to zaraz też powiemy, od kiedy do kiedy projekt trwa.
Drugi w lutym był poświęcony orientacji przestrzennej,
czynnościom dnia i zajęciach kulinarnych.
Powiedz teraz, jak w tym roku to wygląda, bo chyba jest jeszcze troszeczkę
inna formuła z tego, co kojarzę.
To znaczy jest właśnie podobnie, tak jak w zeszłym roku.
Mamy tą szkołę letnią, która już za nami. W listopadzie będzie zjazd jesienny,
czyli te nowoczesne technologie i styczeń, luty, tutaj jeszcze nie mamy
ostatecznego terminu, będzie szkolenie z orientacji przestrzennej
i czynności dnia codziennego, a równolegle do tych szkoleń
odbywać się będą wizyty domowe, czyli zajęcia z orientacji przestrzennej
w miejscu zamieszkania lub innym wybranym przez kursanta,
albo zdalne zajęcia z nowoczesnych technologii.
Rekrutujemy cztery osoby, które mogą skorzystać z obu typów tego wsparcia,
czyli cztery osoby dostaną jedno i drugie.
Tak wygląda w tym roku kurs na samodzielność.
Właśnie, bo to też jest taka troszkę, bo ten kurs to jest tak,
że co roku jest troszkę inaczej, ale to dlatego właśnie, że obserwujemy
i staramy się być…
Odpowiadamy po prostu na podstawy.
Dokładnie, bierzemy pod uwagę to, co przekazują nam kursanci,
bo to przecież ma być dla nich głównie.
My możemy jakieś niedogodności znieść, ale im musi być wygodnie.
No i staramy się odpowiadać na te potrzeby, więc w ten sposób
wymyśliliśmy to w tym roku.
Oczywiście będziemy zbierać opinie od kursantów i zastanawiać się,
czy ta formuła będzie już stała, czy ewoluuje w przyszłych latach.
Tak, bo te wizyty domowe to też była właśnie…
Dobrze, dziękuję, że przypomniałaś o tych wizytach domowych,
bo miałam o tym powiedzieć, a mi umknęło.
Wizyty domowe rzeczywiście one zostały włączone właśnie chyba wtedy,
kiedy ja dostałam fundację Wismar, ale to nie wiązało się absolutnie
z moim przyjściem, tylko po prostu wtedy zostały włączone do kursu
na samodzielność, bo wcześniej chyba były wizyty domowe jako
osobny projekt, wydaje mi się, w którymś momencie.
Tak, te wizyty domowe odbywały się w czasach pandemii.
Wtedy nie mogliśmy zrobić szkolenia gdzieś tam takiego zjazdowego,
bo procedury nam nie pozwalały, dlatego powstał projekt wizyty domowe,
gdzie kursanci mogli jeden na jeden spotykać się w miejscu swojego
zamieszkania z instruktorem orientacji przestrzennej
i odbywać zdalne zajęcia z nowoczesnych technologii.
A że to się sprawdziło, nie chcieliśmy z tego rezygnować,
dlatego włączyliśmy to po prostu jako kolejny etap kursu na samodzielność.
Tak, to co powiedziałaś, że teraz tylko cztery osoby będą,
bo może ktoś się zdziwi, że dlaczego tylko cztery osoby
mogą korzystać z obu form wsparcia, czyli z zajęć komputerowych
i z orientacji przestrzennej, a pozostali mają do wyboru
jedno albo drugie, to też jest wynik praktyki i doświadczeń
z poprzednich lat, dlatego że właśnie przez poprzednie dwa lata
np. było tak, że wszyscy w ramach wizyt domowych mieli i to, i to,
ale było sporo osób i właśnie chyba większość takich,
która zgłaszała się owszem na wizyty domowe,
ale ich np. interesowała tylko orientacja.
Bo ktoś się przeprowadził, on chciał tylko orientacji
i mówił, a po co mi jakieś komputery, raz to nawet usłyszałam
od jednej pani, że nikt jej nie będzie uszczęśliwiał na siłę.
No i to było takie trudne, no bo trzeba było, wiadomo,
rozliczyć się z powrotem, zrealizować te zajęcia,
no i czasami ci ludzie byli po prostu tak, no nie chciałam takiego
brutalnego słowa używać, ale troszkę byli zmuszani do tego,
no bo mówię, ja zawsze im tłumaczę, ja mówię, proszę Państwa,
ale przecież czytaliście o projekcie i wiedzieliście, z czego on się składa
i że to nie jest do wyboru i to, i to, tylko trzeba korzystać z tego
i z tego. Oczywiście bywało też tak, że ktoś chciał z kolei
tylko komputery, tak, no więc dlatego w tym roku zostało postanowione tak,
że żeby było dobrze, żeby każdy mógł sobie wziąć to, co on chce,
a kilka osób, które będą chciały i jedną, i drugą formę wsparcia,
to będą też mogły z niej skorzystać.
Dokładnie tak.
Tak, to teraz może od początku, znaczy od kiedy, od kiedy w ogóle
rusza projekt, jakie są te daty graniczne projektu i co jest,
to znaczy wiemy już, że pierwszy jest kurs letni, to gdybyś mogła powiedzieć
słowo o rekrutacji, jak ona przebiegała w tym roku, jakie było zainteresowanie,
bo wiem, że też uczestniczyłaś jako osoba rekrutująca,
więc gdybyś mogła powiedzieć, jakie kryteria były brane pod uwagę
i co ostatecznie zdecydowało, że to właśnie ta grupa, a nie inna powstała.
Czyli zdradzać wszystkie tajemnice.
Nie, nie, no nie wszystkie, to co możesz oczywiście, wiadomo,
bez żadnych tam…
Mieliśmy bardzo dużo chętnych osób na tą szkołę letnią
i wiadomo, wybór był mega ciężki, bo chcielibyśmy pomóc wszystkim,
ale niestety się nie dało. Na szczęście podczas rekrutacji okazywało się,
że niektórzy na przykład bardziej by chcieli nowoczesne technologie,
a niekoniecznie uczyć się choćby brajla czy orientacji przestrzennej,
więc z automatu żeśmy proponowali szkolenia te zaawansowane.
Więc tutaj też bardzo dużo osób, wielu osobom zaproponowaliśmy
te szkolenia zaawansowane, no ale było też właśnie bardzo dużo osób,
które potrzebowały tej pomocy na już i staraliśmy się właśnie wybadać,
czy te osoby podołają, bo jednak to jest bardzo intensywne szkolenie.
Nie ma czegoś takiego, że ktoś powie jestem zmęczony i dzisiaj sobie nie pójdę,
bo sobie chcę odpocząć, więc staraliśmy się jak najbardziej poznać te osoby
i poznać ich potrzeby i w ten sposób wybrać tą szesnastkę szczęśliwą.
I się to udało na szczęście, więc prowadziliśmy bardzo skrupulatne rozmowy rekrutacyjne.
Było nas czwórka, czasem trójka rekrutujących, żebyśmy mogli właśnie wyłapać
kto czego potrzebuje, czy czego się obawia i tak dalej.
No i to zawsze jest trudne zadanie, ale mam nadzieję, że podołaliśmy,
a ci, którzy się nie dostali w tym roku będą próbować w przyszłym.
Rozumiem, że trójka czy czwórka to rozmowy jednocześnie z jedną osobą.
Tak, jednocześnie trzy, cztery osoby prowadziły rekrutację z danym uczestnikiem.
Tak, to jest naprawdę trudny wybór, ale rzeczywiście to trzeba podkreślić,
że ten kurs na samodzielność jest naprawdę wyzwaniem takim, no też wymagającym właśnie wysiłku.
I psychicznego, i też fizycznego, no może nie ma jakichś poza gimnastyką poranną,
jakichś tam fizycznych takiego wysiłku, ale właśnie takiego, żeby nie być zmęczony,
bo to jest takie, mówiąc kolokwialnie, takie combo, że tam jest wszystko
i jest właściwie od rana do wieczora wypełniony czas.
I tak naprawdę ja nawet z kolegą rozmawiałam, który nie był nigdy na kursie,
ale też zna tą formułę. I rozmawialiśmy i on mówi, słuchaj, ja mimo to, że nie widzę już jakiś czas
i jakoś tam jestem usamodzielniony i wydaje mi się, że jestem silny, ja bym tego nie wytrzymał.
Tak ja mówię, ty wiesz, że ja też nie wiem, czy bym wytrzymał, bo to naprawdę jest wyzwanie.
To jest rzeczywiście takie, no może być męczące. Czasami było widać po tej grupie,
chociaż muszę powiedzieć, że to co powiedziałaś, że masz nadzieję, że dokonaliście trafnego wyboru,
znaczy trafnego, no wiadomo, nie wszystkim się udało pomóc w tym momencie, którzy chcieli,
ale ja muszę powiedzieć od strony instruktorki, że według mnie wybór był trafny,
bo ta grupa tegoroczna była niesamowicie zmotywowana, niesamowicie chętna
i fajnie też współpracująca między sobą. Także naprawdę to była tak ambitna grupa,
proszę Państwa, no i na przykład jak mieli przerwę po kolacji, czy już jak mieli czas wolny,
to niektórzy jeszcze chodzili sobie, bo z białymi laskami po korytarzu, po hotelu,
bo instruktor im kazał ćwiczyć chodzenie po schodach, czy tam jakieś łuki, to oni sobie chodzili.
I tak samo ja na brajlu, to książki to wszyscy wyrywali sobie, że oni chcą książkę do pokoju,
bo oni chcą sobie czytać. No potem niestety mówili często, że im się nie udało,
no bo było tyle wszystkiego, ale chęci były i próby były.
Tak, bardzo ambitnie podeszli do tematu, naprawdę. Ja jestem z tej grupy mega dumna
i cieszę się, że mogłam właśnie być i obserwować te ich postępy.
Jak porównać pierwszy dzień, kiedy wszyscy byli tacy bardzo zestresowani,
no bo to jednak nowość, nie wiadomo, co kogo czeka, no niby tam mówili,
jak to ma wyglądać, ale jak to będzie rzeczywiście, no to każdy musiał się przekonać.
No i porównując tą grupę, taką wycofaną, przestraszoną, a tą, która wyjeżdżała
i mówiła, że jeszcze by chętnie zostali na drugi miesiąc, no to serce z dumy pęka.
Naprawdę.
Tak, pozdrawiamy oczywiście naszych wspaniałych kursantów, bo myślę, że
wypowiadał udostępnić, pewnie na Facebooku Fundacji, czy jakoś tak,
że może ktoś tam posłucha, jak będzie chciał.
To powiedz proszę teraz, ile to było osób i jakie to były osoby?
Chodzi mi o przedział wiekowy, o stopie niewidzenia, też o czas,
kiedy te osoby utraciły wzrok, no chociaż tak ogólnie.
Najmłodszy nasz kursant miał lat 19, najstarszy nie pamiętam, ale to już było
około sześćdziesiątki na pewno, więc ta rozbieżność wiekowa była duża.
I to też było różnie, jeśli chodzi o utratę wzroku, choć większość z nich jednak
była tak świeżo ociemniała lub tracąca wzrok, bo to jeszcze nie wszyscy byli
całkowicie niewidomi, ale już chcieli się po prostu przestawić na to życie,
kiedy tego wzroku zabraknie, więc niektórzy byli kilka miesięcy po utracie wzroku,
niektórzy nawet miesiąc, niektórzy pół roku, niektórzy troszkę więcej.
Także tu się to różniło, ale większość, to znaczy nawet chyba wszyscy,
byli właśnie osobami ociemniałymi, a nie takimi niewidzącymi od urodzenia.
No i dlatego jestem tym bardziej dumna, że im tak świetnie szło, no bo to jest jednak
ten proces tej żałoby po utracie wzroku często jest bardzo długi, a oni się tak spieli
i no co, no powtórzę się, jestem dumna.
Tak, tym bardziej, że tam niektóre osoby też miały jakieś czy inne schorzenia,
czy inne swoje problemy i tak naprawdę to ja czasami jak rozmawiałam,
to miałam wrażenie, że to niewidzenie przy tym to jest jedna z jakichś tam
wielu trudności, z którymi się muszą zmagać w życiu, a naprawdę no super sobie radzili
i nie było naprawdę, no poza tymi takimi dniami, kiedy były te straszne upały,
no bo wtedy to rzeczywiście już było ciężko, to nie było jakiegoś takiego jęczenia,
no nie, że się nie chce, także naprawdę wspaniale było.
To powiedzmy teraz jeszcze może tak, no już troszeczkę tak z grubsza powiedziałyśmy,
ale z jakich zajęć mogli korzystać, czy mogli, powiem brutalnie musieli,
bo jak już się zgłosili i podpisali regulamin, to już musieli.
W czym musieli uczestniczyć?
To może tak opowiem od początku jak wyglądał dzień, czyli 7.30 gimnastyka
no i tutaj musieliśmy rozruszać nasze towarzystwo, bo zaczynały się zajęcia
od godziny 9.30 z orientacji przestrzennej, z nowoczesnych technologii, nauka brajla,
czynności dnia codziennego, gotowanie, zajęcia z psychologiem, ze stylistką
i te zajęcia wiadomo przeplatały się, no ale żeby nie było aż tak strasznie,
to mieliśmy też różne takie wyjścia kulturalne, na przykład do Muzeum Pamięci
Powstania Warszawskiego, na warsztaty teatralne, manufaktura cukierków,
więc staraliśmy się jak najbardziej osłodzić te ciężkie dni naszym kursantom,
ale fakt faktem zajęcia były dla nas priorytetowe i dlatego cały dzień
od godziny 9.30 do 17.10 albo czasem nawet troszeczkę później,
no to to przede wszystkim były zajęcia.
Tak, podział był na cztery grupy.
Tak, podział był na cztery grupy, dokładnie, zajęcia były prowadzone
albo w grupach czteroosobowych, albo dwuosobowych, albo zajęcia indywidualne,
to na przykład z psychologiem czy stylistą.
Pojawiło nam się kilka pytań, więc pozwolę je sobie odczytać.
Pierwsze pytanie nadesłała do nas słuchaczka, tak się podpisała.
Witajcie, czy instruktorów orientacji przestrzennej rekrutujecie z zewnątrz
czy z ramienia fundacji?
To znaczy aktualnie też poszukujemy teraz instruktorów orientacji przestrzennej
i każdy kto ma kwalifikacje może do nas wysłać list motywacyjny i CV
i ta kandydatura będzie rozpatrywana.
Tak, może dopowiem, bo z tego pytania trochę wynika,
że osoba pytająca może myśleć, że fundacja zatrudnia instruktorów.
Fundacja nie zatrudnia instruktorów jako tak na stałe.
Nie.
Nie ma instruktorów, którzy pracują w fundacji na umowę o pracę.
Fundacja ma jedynie instruktorów zatrudnianych na umowę o zlecenie
i w związku z tym wszyscy, którzy się zgłoszą,
to mogą uczestniczyć w rekrutacji tej kadry instruktorskiej.
No i następne pytanie, które nadesłał do nas Borys.
A w jakiej to jest formie?
Czy w formie obozu kolonii czy w formie takich zajęć jak w szkole?
A jak z edycją letnią?
I tu jeszcze mamy jedno pytanie od Borysa,
jak to wygląda z edycją letnią, więc tu się nam słuchacz powtórzył
i jeszcze pytanie, ile kosztuje kurs i od ilu lat jest kurs?
Przyjmujemy osoby pełnoletnie, więc od osiemnastego roku życia.
Kurs jest częściowo odpłatny.
Szkoła letnia, czyli ten cały miesiąc wraz z zakwaterowaniem, wyżywieniem
kosztował około dwustu złotych.
Czyli praktycznie nic biorąc pod uwagę to, co oferujemy to tak.
Zjazdy tygodniowe, jesienne i zimowe, aktualnie nie pamiętam,
ale to jest coś około 20 do 50 maksymalnie złotych za cały zjazd
i tutaj też oczywiście jest zakwaterowanie, wyżywienie no i mnóstwo zajęć.
I jeszcze jedno pytanie od słuchaczki, w jaki sposób realizujecie wizyty domowe,
jeśli kursant jest z daleka? Instruktor jeździ naprawdę tak dalekie odległości?
Czy znajdujecie instruktora bliżej miejsca zamieszkania danego uczestnika?
To jest tak, że w zależności od tego, jacy instruktorzy z jakiego rejonu kraju
nam się zgłoszą, wiadomo, bardziej szukamy w danym województwie
czy regionie Polski instruktora, którego oczywiście rekrutujemy również
i sprawdzamy, czy jest to osoba godna polecenia, czy warto jej zaufać.
Jeśli jest ktoś taki w okolicy miejsca zamieszkania kursanta,
no to oczywiście korzystamy z jego usług, a jeśli nie ma takiej osoby,
no to wiadomo, wysyłamy instruktorów, którzy mieszkają troszkę dalej,
ale oni wtedy tam zapewniamy im również zakwaterowanie i przeprowadza zajęcia.
Są instruktorzy, którzy są gotowi jeździć daleko, jeżeli jest taka potrzeba.
Ale oczywiście właśnie priorytetowe jest, żeby to był instruktor
jak najbliżej miejsca zamieszkania, bo to też pewnie się myśli,
jest myślenie takie przyszłościowe, że w razie czego, nie wiem,
jeżeli będzie jakiś następny projekt, to ten instruktor wtedy będzie mógł
z takim kursantem pracę kontynuować.
Czy jeszcze jakieś pytania mamy, czy na razie wszystko?
Na razie wszystko.
Okej, dziękujemy bardzo.
To powiedz Paweł Gniat teraz o jak przebiegał ten konkretny kurs,
a, bo już nie wiem, czy powiedzieliśmy, że to była grupa 16 osób,
a właśnie, bo chciałam dopowiedzieć jeszcze, że to jest 16 osób
i w tym roku tak się ciekawie ułożyło.
Ja nawet miałam takie, no może nie obawy, no bo trudno mówić o obawach,
ale tak się zastanawiałam, jak to będzie, jak ludzie się dogadają,
bo w tym roku zostało zrekrutowanych aż 12 panów i tylko 4 panie.
W poprzednich latach to jakoś było tak bardziej parytetowo,
jeżeli chodzi o płeć, a teraz było właśnie, no ale chyba było fajnie.
W każdej z czterech grup była pani rodzynka,
no i panie były zawsze zadbane przez swoich panów w grupie.
Nawet widziałam niejednokrotnie, że panowie tam i panią robili kawy
i nawet raz jednej pani oddał bluzę, jakiej było zimno od klimatyzacji,
także no naprawdę…
Z nami dżentelmeni.
Tak, tak.
Jakie były te rozmowy z uczestnikami, bo na pewno rozmawiałaś,
z czym im było najłatwiej, z czym im było najtrudniej.
No wiadomo, że teraz nie będziemy o każdym przypadku rozmawiać osobno,
to też trudno, ale tak ogólnie może jakich najwięcej było głosów
i co zyskali, z czego by chcieli może więcej?
To znaczy najwięcej obaw to było związanych z tą białą laską,
że trudno było im się przełamać, wyjść później gdzieś tam u siebie
z tą białą laską, więc tutaj trzeba było bardzo pracować nad tym,
żeby przekonać uczestników, że to jest sprzęt rehabilitacyjny,
z którego oni po prostu nie będą bezpieczni w przestrzeni,
ale właśnie zaskoczeniem też dużym było, że oni bardzo szybko jakby załapali,
o co w tym chodzi i chyba poczuli to swoje bezpieczeństwo gdzieś na ulicy
i jak pytałam właśnie o wrażenia, no to wszyscy właśnie mówili o tym,
że ta biała laska, że to jednak rzeczywiście jest to, co im jest potrzebne,
że czują się bezpiecznie, że mają też dzięki tym czynnościom dnia codziennego,
że już nie obawiają się, że w razie gdyby gdzieś tam zostali sami,
to że poradzą sobie jak najbardziej z prowadzeniem domu.
Nowoczesne technologie wiadomo, okno na świat się otworzyło,
więc dużo było właśnie takich głosów bardzo pozytywnych.
No i te obawy, no to ja myślę, że jeszcze w nich siedzą,
ale jeśli to będą kontynuować i działać według tych zasad,
korzystać z tych rad, których im udzielali instruktorzy,
to bardzo szybko będzie się zmieniało i te obawy będą stopniowo maleć.
No pewnie, to się tak nie da na pstryknięcie palca, żeby…
No pewnie, to się nie da, zresztą sama wiem.
Tak, tak, to o tym też powiemy sobie na koniec, bo to też jest bardzo ciekawa historia twoja.
A powiedz jeszcze teraz, kto oprócz instruktorów, o których już mówiliśmy,
kto pracuje przy takim kursie, bo tak jak już powiedzieliśmy,
to jest ogromna robota logistyczna, no i dla was, które współkoordynowałyście,
co trzeba było jeszcze oprócz zrekrutowania samych kursantów,
co trzeba było jeszcze zrobić przed kursem, już na samym kursie
i kogo zaangażować, żeby to tak świetnie funkcjonowało?
To znaczy oprócz zrekrutowania kursantów i instruktorów,
trzeba było zrekrutować wolontariuszy i trenerów samodzielności,
bez których ten kurs by się po prostu nie udał.
Oni byli takimi aniołami stróżami, prawda?
Musieli pomagać przy posiłkach. Powiedziałam musieli, ale można powiedzieć,
że chcieli, bo robili to wolontariusze, więc oni z serduchem na dłoni
pomagali kursantom podczas posiłków, podczas przemieszczania się z sali do sali
czy z pokoju do sali, na wycieczkach. Także tutaj przy takim szkoleniu
zaangażowana jest masa ludzi. No oczywiście zanim rozpoczął się kurs,
trzeba było zapewnić uczestnikom hotel, wyżywienie, żeby się czuli wszyscy bezpieczni.
Także sama logistyka, żeby zanim w ogóle ktokolwiek wejdzie do hotelu,
to jest ogrom pracy. No a później to już trzeba iść i się dostosowywać do tego,
co przyniesie los na takim szkoleniu. Ale tak jak mówię bez wolontariuszy
czy trenerów samodzielności szkolenie raczej by się nie odbyło.
Tak, to jest mnóstwo pracy logistycznej doświadczyłam, ale też ciekawej
i też takie jak mówiłaś o bezpieczeństwie, to zaraz mi się przypomniało moje doświadczenie
z pierwszego roku organizacji kursu, kiedy zostałam zatrudniona w Fundacji Wismar
kilka tygodni przed rozpoczęciem kursu, gdzie już spora część pracy była zrobiona,
ale jeszcze dużo też zostało. Był taki moment, że instruktorzy niektórych zajęć
co chwilę się pojawiali, po czym się znowu wykruszali, po czym się pojawiali inni
i to tak się było chome. I kiedy już tak myślałam, że wszystko już jest dopięte
na ostatni guzik, to dwa dni przed, któraś z dziewczyn z biura,
już dłużej pracujących w Fundacji, nagle mówili tak, Ola, ale ubezpieczenie
to wy macie, nie? A ja tak, a to trzeba ubezpieczenie. No, a nikt się nie powiedział.
I ja miałam takie wow, jest dwa dni do kursu i co teraz zrobimy?
Co teraz zrobimy? Na szczęście się okazało, że mamy zaprzyjaźnioną Panią Hannę
od ubezpieczeń, która się zajmuje ubezpieczeniami różnych fundacyjnych projektów.
Był telefon do Pani Hanny i po prostu na ci to było ubezpieczenie.
To jest właśnie to o ilu, ja zawsze podziwiam ludzi, którzy robią takie rzeczy,
ten kurs, ale w ogóle też gdziekolwiek, jakiekolwiek rzeczy, bo to jest rzeczywiście
o mnóstwie rzeczy trzeba pamiętać i takich czasami naprawdę by się wydawało drobnych,
że coś jeszcze nie jest i nagle się okazuje, że o, tego nie ma.
A gdybyś mogła powiedzieć, bo to mnie zaintrygowało, bo to jest taka nowość
też w stosunku do poprzednich lat, bo w poprzednich latach byli tylko wolontariusze
i byli asystenci odwożący i przywożący z dworca kursantów, kiedy oni przyjeżdżali i wyjeżdżali.
A kto to są trenerzy samodzielności i powiedzmy czym oni się różnią od wolontariuszy?
Trenerzy samodzielności są przez cały okres trwania kursu.
Trenerzy samodzielności jeżdżą z kursantami na zajęcia gdzieś tam wyjazdowe,
tak jak my mieliśmy gotowanie, które odbywały się w fundacji.
Są trenerzy samodzielności od tego, gdyby komuś się działa jakaś tam krzywda,
czy po prostu źle się by poczuł, to trener samodzielności jedzie na pogotowie.
Więc to są takie osoby, które zajmują się grupą, kiedy koordynatorów nie ma na miejscu.
Aha, a wolontariusze są po prostu z doskoku.
Tak, dokładnie.
Tak, może powiemy jeszcze jedną rzecz, która nam troszeczkę umknęła,
która w sumie jest, chociaż może gdzieś tam między wierszami się pojawiła,
ale to też w odniesieniu do pytania Pana Borysa, jaką to ma formę.
No to jest tak, rzeczywiście to się odbywa w Warszawie zawsze.
Przez ostatnie kilka lat odbywało się to w hotelu Portos na Mokotowie.
No nie wiem, jak będzie w kolejnych latach, czy będzie to to samo miejsce,
czy może jakieś inne, ale raczej Warszawa myślę, że pozostanie.
No i jest to raczej forma takiego zjazdu miesięcznego,
kiedy gwarantujemy kursantom zakwaterowanie, wyżywienie i zajęcia właśnie te,
które wchodzą w skład szkoły letniej, czy zjazdów tych zaawansowanych.
Czyli kursant trafia do nas w dniu przyjazdu, jest zakwaterowany, ma co jeść,
ma gdzie spać. Tak, dokładnie. Po czym w ostatnim dniu jest wyjazd
i tam wiadomo, pomagają czy wolontariusze, czy asystenci już dostać się na peron,
czy na autobus, czy dokąd tam zmierzają nasi kursanci.
Tak, no oczywiście nikogo nie odwożą na drugi koniec Polski.
Nie, absolutnie.
Otóż zdarzyło się w zeszłym roku na zjeździe jesiennym,
że mieliśmy panią kursantkę tutaj z bliskich okolic Warszawy
i wolontariusz, który miał ją odwieźć na dworzec, to po prostu stwierdził,
że będzie prościej, jak on już ją od razu samochodem zawiezie do domu.
Ale to już jest kwestia dobroci serca, nie jest to gwarancja i reguła.
No i mamy następne pytanie, pytanie od słuchacza Grzegorza.
Właściwie tu jest kilka pytań, więc lecimy.
Cześć wam, coś tam wiem jak wygląda dzień na tym kursie z tego co opowiadacie,
tylko mam parę pytań.
Pytanie pierwsze, mnie interesowałoby kurs samodzielności z nowych technologii komputery,
ale na przykład gimnastyki nie cierpię.
Można by było zamienić to na przykład na siłownię, bardziej by mnie to interesowało.
Wycieczek do muzeum też raczej nie preferuję, chyba że do Muzeum Technologii.
Czy jakoś dostosowujecie te zajęcia pod dane preferencje?
To może tu się zatrzymajmy, postawmy znak zapytania.
I Paulino, jak to wygląda?
No niestety nie dostosowujemy pod preferencje.
Jest taki, a nie inny grafik i po prostu kursanci na początku podpisują regulamin,
że będą uczestniczyć w każdych zajęciach, więc nawet jeśli się gimnastyki nie cierpi,
no to niestety trzeba na nią chodzić.
Mniej lub lepiej ćwiczyć, ale jednak być obecnym i się starać.
Tak, przepraszam, ja może tylko jeszcze dopowiem, że chyba że,
no bo jeżeli tu Pan napisał, że go interesują nowoczesne technologie,
zależy na jakim jest etapie zaawansowania.
Chociaż na zaawansowanym też jest gimnastyka, nie?
Jest gimnastyka.
No właśnie, no to nie.
Także rozruszać się trzeba troszeczkę.
To następne pytanie, które tu mamy od Grzegorza.
Kurs jest w Warszawie, a ja jestem z Sosnowca.
Kiedyś pisałem, że jestem beznadziejny, że sam z Sosnowca nie mogę wyjechać.
Jak to logistycznie by się to ogarnęło?
I to chyba wszystko, co mi do głowy przychodzi.
To nie za bardzo rozumiem pytanie, ale…
Chyba chodzi o dojazd po prostu.
O dojazd, tak, tak.
Trzeba się dostać po prostu na dworzec centralny lub jakiś inny w Warszawie
i tam stamtąd już do hotelu asystenci odwożą, czy wolontariusze, czy asystenci.
Więc głównym zadaniem pana Grzegorza byłoby sobie zakupić bilet z Sosnowca do Warszawy.
A warto pamiętać, że na dworcu można też skorzystać z pomocy.
Więc na przykład w Sosnowcu przy wsiadaniu do pociągu można by było z takiej pomocy skorzystać.
No a potem w Warszawie też załoga pociągu na przykład mogłaby pomóc wysiąść.
A potem już ktoś, jak rozumiem, pomoże dotrzeć na miejsce.
Tak, tak, zdecydowanie. To jest zawsze gwarantowane.
To nasi kursanci, szkoła letnia się skończyła.
I co teraz, powinnam powiedzieć, co czeka teraz tych absolwentów szkoły letniej?
Bo przed nimi, zdaje się, są wizyty domowe też, tak?
Tak, dokładnie.
Każdy uczestnik, który był na szkole letniej otrzymuje od nas komplet wizyt domowych,
czyli zajęcia z orientacji przestrzennej i zdalne zajęcia z nowoczesnych technologii.
Tak, powiedzmy może jak już jesteśmy przy wizytach domowych, ile to jest godzin?
Jednych i drugich zajęć, bo to myślę, że też jest ważne.
Zajęć z nowoczesnych technologii jest dziesięć godzin,
a zajęć z orientacji przestrzennej albo dziesięć, albo dwanaście.
W tej chwili nie przypomnę sobie.
A nie jest szesnaście, przepraszam?
Właśnie wydaje mi się, że w tym roku jest mniej.
Mniej, o jak to szkoda, że jest orientacji mniej.
Ale być może kłamie.
Tak, no to trzeba to jeszcze na koniec.
Tak, czyli na naszej stronie internetowej są wszystkie dane, można sobie poczytać.
Tak, na pewno jeszcze odeślemy właśnie na koniec do adresów,
pod którymi można znaleźć informacje i gdzie można się zgłosić.
To teraz powiedzmy troszkę o tych formułach, o tym, co będzie się działo dalej w kursie,
bo już się zaczyna rekrutacja chyba, przynajmniej na pewno rekrutacja kadry,
o której też warto powiedzieć, bo myślę, że może jakaś potencjalna kadra też nas słucha.
Tak, zaczęliśmy rekrutację na szkolenie jesienne,
więc poszukujemy osób, instruktorów nowoczesnych technologii,
orientacji przestrzennej, bo też będzie troszeczkę na szkole jesiennej.
I kogo my tam potrzebujemy jeszcze?
Ola, przypomnij jak to było w zeszłym roku.
Właśnie w zeszłym roku na zjeździe jesiennym były tylko nowoczesne technologie
i był psycholog grupowy, zdaje się, jeżeli dobrze pamiętam.
Tak, na pewno był psycholog grupowy.
Na początku, w środku jeszcze było jedno spotkanie z psychologiem i na końcu.
Więc ta formuła pewnie jest niezmienna.
Nie było w ogóle orientacji na zjeździe jesiennym, ale myślę, że może…
Wydaje mi się, że chyba kilka godzin jest.
Tak, myślę, że może też jest dołączona dlatego, że chodzi o poruszanie się
przy pomocy GPS na przykład.
Tak, tak, tak.
I gdzie ci potencjalni instruktorzy się mogą zgłaszać i jakie dokumenty muszą dostarczyć?
List motywacyjny i CV przesyłamy na adres a.mientusmaupafundacjaVis Maior.pl.
Tak, to jest bardzo ważne, bo myślę, że jacyś instruktorzy,
może jeszcze ktoś będzie zainteresowany. I do kiedy trwa rekrutacja?
Rekrutacja trwa do 15 października.
Października czy września?
Września, przepraszam. Rekrutacja osób, kursantów do 15 października.
A kurs kiedy się zaczyna?
Ten zjazd jesienny będzie w dniach 19-25 listopada.
I kto się może zgłość, jeżeli chodzi o kursantów? Jakie warunki trzeba spełnić
i co trzeba, jak będzie przebiegała rekrutacja, jakie wymogi trzeba spełnić?
Należy na początek wysłać nam swoje zgłoszenie, które znajduje się
na naszej stronie internetowej wraz z kopią orzeczenia o niepełnosprawności.
W tym roku do kursu na samodzielność przyjmujemy zarówno osoby
o znacznym stopniu niepełnosprawności, jak i z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności.
To jest cudownie, bo zawsze, ja byłam tak głęboko w tym przez dwa lata,
ale to zawsze przez te dwa lata był problem, że naprawdę ludzie nie mogli
z tym umiarkowanym, a czasami to jest niestety tak, że ktoś, kto ma
teoretycznie umiarkowany to jest tak samo potrzebujący, albo czasem nawet
bardziej niż niektóre osoby ze znacznym stopniem.
No tak, bo czasami jest tak, że ma się ten umiarkowany, straci się nagle wzrok
i zanim się złoży dokument i dostanie orzeczenie o znacznym stopniu,
no to ten czas mija. A tu już w tym czasie można sobie zacząć rehabilitację.
Dlatego ja też bardzo się cieszę, że ten umiarkowany stopień został włączony.
I to czy jest test komputerowy, bo w zeszłym roku pamiętam, że był
i dwa lata temu też był test komputerowy na tym, przy tym zjeździe zaawansowanym
w formularzu zgłoszeniowym i trzeba było go wypełnić, bo jeżeli to jest
zaawansowane, no to musimy sobie zdawać sprawę, że nie wystarczy tylko
wiedzieć jak się na przykład włącza komputer czy coś w tym stylu,
tylko warto zwiedzić jednak trochę więcej.
No tak, no trzeba wiedzieć troszkę więcej, trzeba znać klawiaturę, skróty,
umieć się poruszać po oknie czy między oknami, także jakąś tam podstawę
tą taką najważniejszą trzeba mieć, no a potem już można się dalej
rozwijać z nami.
I bo jeszcze powiedzmy może raz, żeby już tak to było uwypuklone,
podkreślone, jakie zajęcia będą? Oczywiście nowoczesne technologie,
tak jak mówiliśmy trochę orientacji na pewno w połączeniu
z tymi nowoczesnymi technologiami i czy coś jeszcze, czy jakiś, nie wiem,
no bo tak, Braila wiem, że nie będzie, Wizarzu przypuszczalnie też nie będzie.
Nie, nie, nie, głównie skupiamy się na tych nowoczesnych technologiach,
ponieważ no to jest zjazd dotyczący nowoczesnych technologii.
Nie będzie ta gimnastyka, której niektórzy by nie chcieli,
ale jednak będzie.
Tak i czy już się mogą zgłaszać również uczestnicy?
Tak, jak najbardziej, jak najbardziej można się już zgłaszać.
I gdzieś też do Anny Miętus czy na ten sam adres?
Wszystko jest napisane w zgłoszeniu, jest też kiedy, właśnie ważne jest to,
żeby dobrze przeczytać wstęp w ankiecie, który się znajduje.
Tam jest napisane do kogo, w jakim terminie, jak ma wyglądać ta ankieta,
bo czasami dostajemy też zgłoszenia, które są pisane ręcznie,
po czym skanowane i dostarczane do nas.
A wystarczy nam na początek taka zwykła ankieta w Wordzie wypełniona
czy w jakimś innym tekstowym programie, ponieważ my w Fundacji,
no większość przeważająca osób są to osoby niewidome,
które korzystają z czytników ekranu.
Więc jeśli dostajemy taki skan ankiety, no to my tego przeczytać nie możemy.
Dlatego warto na początek, jak się otworzy ankietę zgłoszeniową odpowiednio,
zapoznać się z tym pierwszym takim akapitem, który dotyczy tego, jak się zgłaszać.
O tak, mnie zawsze frustrowały te ankiety wypełniane długopisem.
I też właśnie często, tak, tak, to jest bardzo, bardzo istotne,
co powiedziałaś, żeby uważnie czytać, bo zdarzało nam się,
i to wcale nie tak rzadko, no kilka co najmniej razy, jeżeli nie kilkanaście się zdarzyło
w ciągu tych dwóch poprzednich lat, że ludzie chcieli na inną szkołę,
a wypełniali zgłoszenie na inną.
Pani, która w zeszłym roku się zgłaszała na szkołę letnią,
wypełniła wszystkie zgłoszenia po kolei, bo najpierw wypełniła chyba na jesienny,
powiedzieliśmy jej, że to nie to, to wypełniła na zimowy,
powiedzieliśmy jej to, że to nadal nie to, no i dopiero wypełniła wtedy ten właściwy.
Tak, ankiety dostępne na naszej stronie są dokładnie napisane,
bo jest ankieta zgłoszeniowa szkoła letnia, ankieta zgłoszeniowa zjazd jesienny,
ankieta zgłoszeniowa zjazd zimowy i ankieta zgłoszeniowa wizyty domowe,
więc w zależności od tego, czego oczekujemy i na co chcemy się zgłosić,
no to wypełniamy tylko tą jedną ankietę, nie trzeba wszystkich po kolei.
Tak, bo to się nie potrzebuje, gdyż napracują właśnie.
No dokładnie, a później nam też trudno jest stwierdzić, co tak naprawdę osoba chciała,
czego chciała, czego potrzebuje, no bo niestety jest tak, że te cztery etapy,
jeden wyklucza drugi, jakby nie można się zgłosić na wszystkie etapy w jednej edycji projektu.
Czyli jeżeli ktoś wybrał szkołę letnią, no to ma ewentualnie zagwarantowane wizyty domowe,
ale już w tej edycji projektu nie zgłosi się ani na zjazd jesienny, ani na zjazd zimowy.
I tak samo jak ktoś wybiera zjazd jesienny, to nie może się zgłosić już na zjazd zimowy,
więc warto się dobrze zastanowić, no czego się potrzebuje na teraz, tak,
a później ewentualnie dołączać w kolejnych edycjach.
Bardzo dobrze, że to powiedziałeś, bo to rzeczywiście jest ważne,
bo też właśnie część osób była potem zdziwiona, a dlaczego ja nie mogę,
jak już byłem na tym, to dlaczego nie mogę na ten drugi, tak.
I było takie, no czasami to tak wręcz nieprzyjemnie się robiło.
To powiedzmy jeszcze, od kiedy, nie, to już powiedzmy, że do 15 października
i do kiedy będzie informacja o rekrutacji.
Czy to jest tak, że kontaktujecie się tylko z tymi osobami wybranymi
czy te, które się nie dostają też są w jakiś sposób informowane?
Staramy się poinformować wszystkich, ponieważ no zazwyczaj jest jeszcze tak,
że dzwonimy do osób, które wysłały nam ankiety,
przeprowadzamy dodatkowe rozmowy, żeby poznać jak najbardziej te osoby
i ich potrzeby. No i każda z osób, które się do nas zgłaszają,
no dostaje odpowiedź, tak, czy się zakwalifikowali, czy nie
i jeśli nie, to z jakiego powodu.
Tymczasem mamy słuchacza na linii, zdaje się, że Borysa,
który też do nas pisał, ale być może jeszcze jakieś ma dodatkowe pytania.
Zatem, Borysie, prosimy o włączenie mikrofonu.
O, już, słyszymy się.
Dzień dobry.
Dzień dobry. Po pierwsze, czy na zajęciach dotyczących nowoczesnej technologii
jest uczone, jak skonfigurować takie komputery?
Jak już się ma skonfigurować?
Jak najbardziej. Chodzi Ci o to, czy pomagamy jakby w uruchomieniu tego
czytnika ekranu i tak dalej, tak?
Tak.
No tak, myślę, że tak. Warto też dlatego do nas przyjeżdżać z własnym sprzętem,
ponieważ będziemy mogli wtedy pomóc, dostosować,
poustawiać różne rzeczy i pomóc właśnie w obsłudze.
Bo tutaj też jest jeszcze lekcja ze scenistą.
I co do kobiet, to uczą tylko podstawowe rzeczy typu,
jak nie zrobić tak, żeby włosy zasłoniły całkowicie widok
albo żeby nie przeszkadzały.
Uczą też bardziej zaawansowanych rzeczy.
Na przykład, jak dobrać kolory i tak dalej.
Tak, jak najbardziej. Zajęcia ze stylistą są zarówno dla kobiet,
jak i dla mężczyzn. I tutaj nasza stylistka doradza,
w jakich kolorach jest danej osobie dobrze, jakie fasony ubrań pasują
na daną sylwetkę, co nosić, czego unikać, jak właśnie zadbać o fryzurę.
Dla pań również makijaż, także to jest pełna obsługa, że tak powiem.
Jeszcze jedno, bo słyszałem, że są zdalne zajęcia.
A przed jaką platformę te zdalne zajęcia są prowadzone?
Zdalne zajęcia są prowadzone różnorako, że tak powiem.
Przez to jest wygodnie zarówno instruktorowi, jak i kursantowi.
Czyli to może być połączenie telefoniczne, to może być połączenie na Zoomie,
może być jakiś FaceTime, Whatsapp, cokolwiek.
Czymś po prostu Skype i tak dalej może być.
Może być.
To też jest dobrze wiedzieć, bo to niektóre rzeczy potrafią nam dokuczyć.
Tak, jak najbardziej.
Także nie mamy takiej konkretnej platformy, przez którą prowadzimy zajęcia zdalne.
Można się dogadać.
I jeszcze jedno.
Czy w Szczecinie są jacyś instruktory na przykład, jakby się chciały zajęcia domowe w Szczecinie?
Chodzi o orientację przestrzenną?
Tak.
Tak, współpracujemy również z instruktorami ze Szczecina.
Tak, w Szczecinie są teraz dwie nowe instruktorki również.
Ale zainteresowało mnie temat.
Bardzo się cieszę.
Bardzo się cieszymy. Mam nadzieję, że będzie okazja do skorzystania.
Jak jest osoba pracująca?
Jak jest osoba pracująca i na przykład już nie ma urlopu?
Terminy zajęć też można sobie indywidualnie dopasować z instruktorem od orientacji przestrzennej.
Zgodnie, jakby są przez cały tydzień.
A jeżeli osoba nie ma już dni urlopu?
To znaczy tak. Jeśli chodzi o te wizyty domowe, to równie dobrze może być weekend.
Bo zjazd zimowy, który się odbędzie i tam będą zajęcia te z orientacji przestrzennej,
no to rzeczywiście jest wyznaczony tydzień w Warszawie i tam trzeba będzie wtedy przyjechać.
Ale jeśli chodzi o wizyty domowe, to ustalacie sobie termin po prostu kursant, instruktor
i w tym dogodnym dla obu stron terminie realizowane są zajęcia z orientacji przestrzennej.
Tak, a jeżeli ktoś by chciał rzeczywiście na ten zjazd przyjechać i nie ma urlopu,
no to niestety już jest jakby w jego agencji.
W sensie takim, że taka osoba musi się dogadać z pracodawcą albo wziąć sobie urlop bezpłatny.
Fundacja jako fundacja już nie ingeruje między pracodawcą a pracownikiem.
Czy taki kurs nadaje się dla osób całkowicie niewidomych?
Oczywiście. Zarówno osób słabowidzących, ociemniałych, jak i niewidomych.
Wszystkie te potrzeby, które gdzieś tam są w nas i chcielibyśmy je udoskonalać,
jakieś swoje umiejętności, czy nauczyć się czegoś od nowa, no to szkolenie jest właśnie dla takich osób.
A gdzie można zobaczyć pod publikacją audiobook?
Audiobook tej publikacji, gdy oczy zawiodły, tak?
Tak, tak.
Ten audiobook można pobrać z naszej strony internetowej www.fundacjaVis Maior.pl
lub można…
Tak, przez w i przez i krótkie. Wisma i or.
Vis Maior.
Okej.
I tam jest on dość dobrze wyeksponowany, bo on już jest zaraz na samej górze strony internetowej,
więc można tam śmiało klikać, można pobrać sobie e-book, można pobrać sobie audiobook
lub skorzystać też z działu zbiorów dla niewidomych, on tam też jest dostępny.
No to posłucham na pewno.
Super.
No teraz to tyle.
Dziękujemy bardzo.
Jak ktoś jeszcze przyjdzie, to połączę się ponownie.
Dziękujemy, do usłyszenia.
Do usłyszenia.
Jesteśmy?
Jesteśmy.
Jesteśmy.
Super.
To teraz już…
A, bo zaczęliśmy chyba, skończyliśmy chyba na tym, czy będą informowane te osoby,
które się nie dostały też na kurs.
Tak, tak, tak.
No i tak, owszem, będą informowane też, że się nie dostały.
No i zazwyczaj też staramy się powiedzieć z jakiej przyczyny.
No to bardzo dobrze, bo często przy różnych rekrutacjach, nie mówię, że akurat Wismar,
tylko ogólnie przy różnych rekrutacjach brakuje takich informacji,
w różne miejsca przy rekrutacjach.
To jeszcze powiedzmy teraz, żeby była pełnia szczęścia o zjeździe zimowym.
Kiedy się odbędzie?
To znaczy mówiłaś już, że nie ma terminu jeszcze takiego konkretnego,
ale kiedy mniej więcej można się spodziewać rekrutacji?
Jacy instruktorzy będą potrzebni?
No i kto też, kto się może zgłosić?
To znaczy zjazd zimowy zazwyczaj jest w pierwszym tygodniu ferii zimowych
województwa mazowieckiego, więc może, może komuś przyjdzie do głowy,
jak to jest w tym roku.
Tak, ja niestety też nie wiem.
Wydaje mi się, że to może być połowa stycznia, coś mi się tak kojarzy.
No w każdym razie to jest ten pierwszy tydzień właśnie ferii zimowych.
No i tutaj będą zajęcia właśnie z orientacji przestrzennej głównie,
czynności dynia codziennego.
Będzie gotowanie, będzie prawdopodobnie psycholog.
No i takich też, gimnastyka oczywiście.
No i takich też instruktorów szukamy, czyli orientacji,
instruktorów orientacji przestrzennej, czynności dnia codziennego, gotowania.
No i oczywiście masy wolontariuszy potrzebujemy,
bo to jest zawsze dla nas najważniejsza, żeby, żeby obstawić ten kurs
jak największą liczbą wolontariuszy, żeby kursanci czuli się bezpiecznie.
No i pewnie gdzieś koło grudnia, może nawet listopada
ruszy już rekrutacja pracowników do tego szkolenia.
A kursantów?
A kursanci mogą zgłaszać się już nawet teraz.
Tak.
A, czyli to jest jak było cały czas, że jest w trybie ciągłym.
Tak.
A rekrutacja kiedy się zacznie?
Bo to nie jest, właśnie powiedzmy, bo to jeszcze może jest istotne,
żeby to wybrzmiało, że to nie jest tak, że jest rekrutacja do wyczerpania miejsc,
tylko są przeprowadzone rozmowy kwali rekrutacyjnej.
Tak, dokładnie tak.
I na podstawie tych rozmów są wybierani uczestnicy.
Dokładnie tak. Nie ma tak, że jeżeli uzbieramy tą szesnastkę,
to nie jest tak, że już nie przyjmujemy zgłoszeń, dajemy szansę każdemu.
No a później przy dodatkowych rozmowach staramy się wyłonić tych szczęśliwców.
Czyli rekrutacja na zjazd jesienny się rozpocznie pewnie,
to znaczy rekrutacja, mówię w znaczeniu rozmowy z chętnymi, zgłoszonymi kandydatami
po połowie października, tak?
Myślę, że tak. W drugiej połowie października już zaczniemy weryfikować zgłoszenia
i przeprowadzać dodatkowe rozmowy.
A na zimowy to pewnie będzie gdzieś końcówka roku, tak?
No tak, raczej koło grudnia.
Końcówka sama w sobie jest ciężka, więc pierwsza połowa.
Tak, pierwsza połowa grudnia, no bo skoro ma być zjazd w połowie stycznia,
to już fajnie też, żeby ludzie wiedzieli, że mieli już prezent na święta,
że jadą zaraz na początku nowego roku.
No to teraz myślę, że będzie krem telekrem, czyli opowiedz mi swoją historię, tak?
Można powiedzieć, bo wiecie, Paulina jest taką, to jest w ogóle superbohaterka,
proszę Państwa, bo to jest jedyna chyba osoba do tej pory, która, tak, jedyna na pewno,
która osiągnęła takie super efekty na kursie na samodzielność,
to znaczy wiele osób osiągnęło super efekty i też znalazło pracę,
ale Paulina została zatrudniona w Fundacji Wismar, czyli została tak naprawdę oceniona
i właśnie opowiedz w ogóle twoją historię, oczywiście na tyle, na ile chcesz opowiedzieć,
jak to się zaczęło, jak w ogóle się dowiedziałaś sama o Fundacji, o kursie
i jak to przebiegało, czy jakieś były trudne momenty i później ta twoja droga do tego,
że jesteś to gdzie jesteś, że jesteś w Fundacji Wismar i jesteś z nami dzisiaj.
To znaczy tak, no ja tracę wzrok od dziecka, ale takie wielkie boom nastąpiło 10 lat temu
i ja długi czas po prostu nie ruszałam z miejsca, bo ja mieszkam na wsi, malutki,
więc tutaj ani jakiegoś podmiejskiego transportu, ani nic nie ma,
dlatego ja zawsze myślałam, że ja sobie tutaj posiedzę, tak gdzieś tam sobie cichutko
mój żywot skończy w pewnym momencie, ale brat w zasadzie mnie namówił do tego,
żebym skorzystała, wyczytał gdzieś, że iPhone ma udźwiękowienie i od tego się zaczęło.
Jak ja już dorwałam się do tego iPhona, oczywiście metodą prób i błędów się go nauczyłam,
więcej było błędów niż sukcesów, no tak czy inaczej znalazłam na Facebooku grupę
Niewidomi i Niedowidzący Bądźmy Razem. Tutaj będzie mała reklama, ale polecam.
I tam napisałam taki post, że chciałabym ruszyć z miejsca, że nie wiem od czego zacząć itd.
Posypało się mnóstwo komentarzy, mnóstwo ciepłych słów, a z czasem ktoś polecił mi
też właśnie Fundację Vis Maior. Na początku próbowałam zakwalifikować się do Bydgoszczy,
do ośrodka Homer, ale tam powiedziano mi, że trzeba należeć do PZN-u,
a ja do PZN-u nie należałam i nie należę. Więc znalazłam Fundację Vis Maior
i tam przeczytałam o tym strasznym miesięcznym kursie, który mi się wydawał straszny oczywiście.
Ja nigdy nie wyjeżdżałam tak daleko i tak długo z domu, ale przy wsparciu najbliższych
okazało się, że no dobra, Paulina, dajesz radę, jedziesz. No i jak pojechałam,
to na początek oczywiście wielkie przerażenie. Zaczęli mnie tutaj na jednej sali,
tu do drugiej sali, tu gdzieś tam, tu na piętro, tu do innego hotelu.
Ja mówię, nie, ja chyba szybciej zwariuję niż się czegoś nauczę.
Ale okazało się po kilku dniach, że kurczę, jakie to jest proste, hotele pod kątem prostym,
wszystko jest elegancko. No i zaczęłam korzystać z tej wiedzy, którą mi przekazywali.
Nawet się nauczyłam brajla. Troszeczkę, troszeczkę.
Ale nie ze mną, więc mi smutno.
Nie z tymi, nie z tobą.
Ale nie, ale to była tutaj super instruktora na pewno, tak.
No i właśnie tak, bardzo dużo pomógł mi psycholog, który no doprowadził mnie
niejednokrotnie do łez, ale właśnie musiałam sobie to przerobić, tą całą moją
żałobę, utratę wzroku. No i z czasem właśnie ja w ogóle swoich instruktorów
orientacji przestrzennej nazywałam treserami. Ja do tej pory jak idę,
to mam głos Juliana w głowie ręka na środku. Właśnie się śmiałam z nim w tym roku,
jak się spotkaliśmy już, że tak powiem, po tych czterech latach i ja nie byłam już
jego kursantką, to mówię, cały czas mam ten głos w głowie ręka na środku.
Więc to wszystko gdzieś tam zostaje na długi czas. No i właśnie po tym szkoleniu
zaczęłam więcej gdzieś wychodzić z domu itd. No i wiadomo, ja byłam w roku 2019
na szkoleniu, a w czerwcu 2020 roku zadzwoniła do mnie Magda Raczyńska
i zapytała, czy nie chciałabym z nimi pracować i czy umówię się z nimi
na rozmowę kwalifikacyjną. No stres niesamowity, no ale wyszło na to,
że chyba dobrze wypadłam, no bo od tego czerwca 2020 roku do dziś
jestem pracownicą fundacji. No i chyba póki co idzie mi dobrze.
No super, bo to jest super rzeczywiście, że na początku to jest takie przerażenie,
że co to rzeczywiście nowe miejsce i ci ludzie, no a potem się okazuje,
że to naprawdę efekty są takie…
Nie wiadomo czego się spodziewać, jak to będzie, czy ja sobie dam radę,
że przecież jak ja mam iść mieszkając cały czas w jakiejś małej miejscowości.
Ja mam nagle przechodzić przez skrzyżowania sama, takie mega ruchliwe skrzyżowania,
jeździć autobusami, sama do nich wsiadać, sama pytać na przystanku
kiedy ten autobus podjedzie. No dla mnie to było takie rzucenie na głęboką wodę.
Ale z czasem, z czasem jakoś tak zaczęłam sobie układać to w środku, w głowie.
Okazało się, że nie taki diabeł straszny i że się da przede wszystkim.
Tak, bo ja miałam taki trochę dylemat. Było mi przykro, że nie udało nam się ostatecznie,
bo taki był troszeczkę plan, żeby zaprosić tutaj któregoś z naszych kursantów tegorocznych,
ale ja sobie pomyślałam, ale przecież w sumie mamy dwa w jednym.
Bo Paulina jest i była kursantką i jest teraz współprowadzącą kurs.
Także tak, możesz to powiedzieć z dwóch stron. Która rola łatwiejsza?
Kursanta.
Kursanta. No jednak tak, prawda?
Zdecydowanie kursanta.
Chociaż wtedy kursantowi się na pewno wydawało, że jest hiper trudno
i że coś instruktorzy nie pomogą, jak oni mają tak łatwo, ale no tak.
Ja z perspektywy teraz wcześniej osoby współprowadzącej, teraz instruktora,
muszę powiedzieć, że instruktora łatwiejsza, bo instruktor tylko przychodzi i realizuje swoje zajęcia.
Zdecydowanie kursant przychodzi tylko chłonąć wiedzę, a jednak współprowadzący ma dużo więcej na głowie.
Tak, ale muszę powiedzieć, że całe życie będę sentymentalnie wspominać ten kurs
i cieszę się, że zostałam, mimo to, że jakoś tam nie jestem już zawodowo w fundacji,
ale że nie jest wątpiona we mnie i że mogłam się tu zaangażować, tego Braila,
bo zawsze to jakoś tak, tak weszłam do tego hotelu, bo jeszcze trzeci,
a, bo właśnie, bo jeszcze Paulina była w tej trudniejszej sytuacji,
bo już od trzech lat jest tak, że kursanci w tym samym hotelu mieszkają
i w tym samym się odbywają zajęcia.
A wtedy, kiedy byłaś na kursie, to jako kursantka, to jeszcze było,
że byliście w dwóch różnych hotelach i właśnie było to podlenie między hotelami.
Tak, tak, tak, tak. Zajęcia mieliśmy w jednym, a zakwaterowanie i wyżywienie w drugim.
Więc trzeba było się przedostać z hotelu do hotelu.
No i to tam jest kilkanaście metrów może, nie? No nie jest jakoś to odległość.
Tak, to jest po linii prostej, więc nie było trudno.
To tak może już na koniec takie jedno zdanie na zachętę dla kursantów.
Co byś im powiedziała? Jakimś wahającym się?
Właśnie tym wahającym się najbardziej bym powiedziała,
żeby nie tracili już czasu na to wahanie, żeby spróbowali.
Zawsze mogą gdzieś tam po tym doświadczeniu stwierdzić,
dobra, to nie było dla mnie i wahać się dalej,
ale jednak podjąć ten krok, ten jeden krok samodzielności.
I właśnie to takie ryzyko swoje wewnętrzne i ta duma,
która później towarzyszy temu, że dałem radę, dałam radę,
to jest po prostu tak bezcenna, że przyćmi wszelkie obawy,
które były wcześniej. Także ja zachęcam, no po stokroć będę zachęcać.
Zresztą wiem, jak wyglądało moje życie przed kursem na samodzielność,
jako wtedy, kiedy byłam na początku tej drogi
i jak wygląda moje życie po kursie na samodzielność.
Mówię o tym kursie w 2019, kiedy byłam kursantką.
Więc to jest niebo, a ziemia. Naprawdę warto.
Warto podjąć to ryzyko, które, mówię ryzyko, bo dla każdego,
który się waha, jest to poniekąd jakieś ryzyko,
bo to idziemy w ciemno i dosłownie i w przenośni,
ale gwarantuję, że można wyciągnąć z tego same korzyści.
Tak, ja też zachęcam bardzo. Muszę jeszcze powiedzieć tak troszkę
ze swojego teraz podwórka, już przecież nie jest dla nikogo tajemnicą,
po audycji, która była dwa tygodnie temu z Gosią Szumowską.
Ja pracuję obecnie na niewidzialnej wystawie i ze mną też pracuje
dwóch panów sympatycznych, którzy jeden z nich w zeszłym roku
był na kursie na samodzielność, na tej edycji letniej,
a drugi dwa lata temu. Także też już są usamodzielnieni na tyle,
że mogli znaleźć pracę i swobodnie ją wykonują.
Tak, pozdrawiamy Macieja i Marka.
Tak, bardzo pozdrawiamy. Panowie sobie swobodnie do pracy docierają,
radzą sobie super jako przewodnicy, także naprawdę warto.
I są też oczywiście jeszcze inne osoby, które znalazły gdzieś pracę
w innych miejscach, także naprawdę warto.
A nawet jeżeli ktoś nie znajdzie pracy, ale będzie mógł wyjść sobie z domu,
czy chociażby tak jak czasami kursanci mówią, że wreszcie zaczęli
pomagać swojej rodzinie w wykonywaniu jakichś obowiązków domowych.
To już naprawdę jest dużo. No czy właśnie, tak jak Paulina mówiłaś,
że się można dorwać do tego smartfona wreszcie.
Tak, dokładnie. A tam już jest okno na świat otwarte.
Można pasje swoje realizować i to też jest bardzo dużo.
Czy jeszcze byś chciała coś dodać?
No ja myślę, że będę zachęcać po stokroć, tak?
Bo to jest naprawdę, kurs jest pod każdym względem wyjątkowy.
Myślę, że jedyny taki w Polsce i dlatego bardzo, bardzo zachęcam
do zgłaszania się i dawania sobie przede wszystkim szansy
na to chociażby troszkę lepsze życie.
Tak, to szkoła letnia. Niestety kolejna dopiero za rok.
Na zjazdy zaawansowane też zachęcamy tych, którzy chcą doskonalić
swoje umiejętności. I polecamy oczywiście stronę
Fundacji Vis Maior.pl. To jest fundacjaVis Maior.pl.
Proste tylko przypominamy, WIS pisane przez V, V i S, M, A i krótkie O, R.
FundacjaVis Maior.pl. Tam jest zakładka projekty, jest zakładka
kurs na samodzielność i wszystkie formularze zgłoszeniowe do pobrania.
Wszystko można tam znaleźć, wszystkie informacje.
I jest zakładka publikacje, w której znajduje się właśnie
ten poradnik Gdy oczy zawiodły.
A jak byście mieli niedobory, Pauliny, nie tylko słuchania, tylko czytania
wspaniałych tekstów, to też zachęcam, żeby się zapisać do newslettera
Fundacji Vis Maior Pies Przewodnik. Oczywiście zachęcamy.
Wtedy co piątek dostajecie mail i to właśnie Paulina redaguje
te wspaniałe teksty. Jak i większość postów na Facebooku.
Tak, także polecamy, zachęcamy. Ja bardzo dziękuję.
Pozdrawiamy oczywiście wszystkich naszych kursantów z poprzednich lat
i tegorocznych. I pozdrawiamy całą ekipę Fundacji Vis Maior Pies Przewodnik.
Bardzo dziękuję. Moim gościem będzie Paulina Socka, współprowadząca
kurs na samodzielność organizowany przez Fundację Vis Maior Pies Przewodnik.
Bardzo, bardzo Ci dziękuję.
Dofinansowany z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
To jest bardzo ważna informacja.
Bardzo dziękuję. A w przyszłym tygodniu początek Nowego Roku Szkolnego.
Niektórzy się pewnie cieszą. O właśnie tutaj był z nami młody dżentelmen na linii.
To też życzymy startu udanego w Nowy Rok Szkolny i wszystkim, którzy zaczynają.
Też wszystkim nauczycielom. I na pewno będzie jakiś temat edukacyjny.
Jeszcze nie zdradzam jaki, ale na pewno będzie coś pod rozpoczęciem Roku Szkolnego.
Dziękuję bardzo. Michał Dziwisz z nami oczywiście przekazywał nam technicznie.
Wspierał i przekazywał nam wszystkie informacje od słuchaczy.
Aleksandra Bohusz, kłaniam się. Do usłyszenia za tydzień.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych