Gałczyńskiego 7 (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
W kalendarzu czwartek 26 dzień stycznia 2023 roku.
Po raz ostatni w tym tygodniu na żywo spotykamy się na antenie Tyflo Radia,
ale na sam koniec tygodnia mamy dla Was fajną audycję.
Szczególnie myślę, że będzie ona interesująca dla wszystkich mieszkańców Warszawy i okolic,
bo dziś moimi gośćmi są pracownicy Tyflo Punktu Fundacji Szansa dla Niewidomych
przy ulicy Gałczyńskiego 7 właśnie w Warszawie. Witam Was bardzo serdecznie.
Witamy. Cześć wszystkim. Cześć, cześć. A są z nami Dariusz Linde.
To jeszcze raz witam wszystkich. Katarzyna Sałacińska.
Dobry wieczór. I Paweł Kot. Cześć. Witamy serdecznie. Ja jeszcze zanim
zaczniemy rozmawiać i zanim zacznę zadawać Wam konkretne pytania,
dodam jeszcze, że oczywiście pytającymi mogą być również nasi słuchacze.
Jeżeli chcecie coś dodać, jeżeli chcecie zapytać o coś moich dzisiejszych gości,
a może chcecie się podzielić swoimi wrażeniami z chociażby jakiejś wizyty
w Tyflo Punkcie przy Gałczyńskiego 7 w Warszawie, to możecie do nas napisać lub zadzwonić.
Napisać można w kilku miejscach, bo jest Facebook, na którym transmitujemy,
jest YouTube, na którym czynimy to samo, no i jest kontakt.tyflopodcast.net.
Tam nasz panel kontaktowy za momencik będzie do Waszej dyspozycji,
bo jeszcze go nie uruchomiłem, ale po prostu coś tu technika troszeczkę zawiodła.
Będzie można do nas również pisać z poziomu aplikacji Tyflopodcastu dla systemu Windows,
z poziomu aplikacji na razie w wersji testowej dla systemu iOS.
No i najważniejsze jeszcze na koniec zostawiłem, będzie można do nas oczywiście zadzwonić.
tyflopodcast.net, ukośnik Zoom, tam znajdziecie linki do dzwonienia się za pomocą telefonu,
za pomocą aplikacji mobilnej, za pomocą przeglądarki internetowej.
Do wyboru, do koloru, nic, tylko korzystać.
No dobrze, to teraz myślę, że możemy już rozpocząć naszą audycję po tym teoretycznym wstępie,
gdybyście mogli kilka słów powiedzieć na temat Tyflopunktu przy Gałczyńskiego w Warszawie,
bo to jest taki Tyflopunkt dość rozbudowany, nie jest jedyny, bo przecież Fundacja Szansa
ma sporo swoich placówek rozsianych po Polsce, ale no u was jest tego sporo, prawda?
Macie dość bogatą ofertę.
To może tak, najpierw powiemy może, gdzie w ogóle się znajdujemy.
Gdzie to jest ta ulica Gałczyńskiego 7?
No właśnie, w Warszawie to już wiemy, a coś więcej?
Tak, Gałczyńskiego 7, myślę, że naszych tutaj przyjaciół, beneficjentów czy naszych, nie wiem, znajomych
będzie bardziej interesował dojazd komunikacją miejską, a komunikacją miejską będziemy wchodzili od ulicy Nowy Świat 48,
więc tak naprawdę jesteśmy w samiutkim centrum Warszawy, w zupełnie fajnym miejscu,
także łatwo jest do nas dotrzeć, zapraszamy.
I teraz, jak się przejdzie przez tą bramę Nowy Świat 48, to wystarczy zrobić, nie wiem, jeszcze kilka kroków
i po lewej stronie są nasze drzwi, no i tutaj już zapraszamy do środka i zaopiekujemy się każdym.
Teraz jeszcze może, co, może powiem?
Kogo zapraszacie? Dla kogo jest tyflopunkt?
Dla wszystkich.
To jest bardzo dobra odpowiedź, Kasia mi tu podpowiedziała.
Dla wszystkich, dlatego że jakby na co dzień pracujemy z osobami, które nie widzą lub nie dowidzą,
ale coraz częściej zaczynamy pracować z ludźmi, którzy nie mają żadnej wady wzroku,
bo doszliśmy do takiego wniosku, że im więcej opowiemy, to tak mówimy nieładnie, otoczeniu,
tym bardziej to otoczenie będzie wyedukowane o naszych potrzebach, problemach czy właśnie takich,
nie wiem jak to nazwać, takich trudnościach dnia codziennego, które można łatwo…
Specyficznych, tak, specyficznych potrzebach rozmańcych.
Więc nam, mówię tak nam, bo w zasadzie tutaj w większości nasza załoga jest też osobami słabowidzącymi,
bo tak naprawdę tutaj na Gałczyńskiego takiego zupełnie niewidomego człowieka nie mamy,
ale zdecydowana większość nas, czyli tutaj pracowników, mamy mniejsze lub większe problemy ze wzrokiem.
Więc lubimy opowiadać wszystkim widzącym o tym, co nas trapi, jak można nam pomóc, albo co?
Jak z nami współpracować, no też łatwo o tym mówimy, bo sami żyjemy w tym świecie
i tak jakby nie mamy żadnego skrępowania opowiadać o tym, czy mamy największe trudności lub jak nam pomóc.
Ostatnio bardzo dużo chodzimy trochę z derkiem po szkołach, uczelniach i właśnie zapoznajemy uczniów, studentów, kadrę,
jak współpracować, jak pomagać osobom niewidomym i słabowidzącym.
Czy jeszcze co? Wrócimy może jeszcze do tego naszego lokalu.
A kto może do nas przyjść? Kto może przyjść?
Może do nas może przyjść, ten Michał pytał.
I dzwońcie każdym dzwonkiem. Jest ich trzy chyba przy wejściu, nieważne którym, każdy odbieramy.
To czemu masz tyle tych dzwonków?
A, bo to są zaszłości historyczne i modernizacje.
Więc tak naprawdę nie jeden jest taki dzwonek, który ma pewnie sto lat, bo ten budynek, w którym się mieścimy,
to jest kamienica taka, która w zasadzie swoim wizerunkiem to pewnie pamięta, tak, czasy wojny.
No rzeczywiście tutaj to centrum było zburzone, ale historia mówi, że fundamenty tego budynku, tej kamienicy,
bo jest to kamienica i my jesteśmy na parterze, że jednak fundamenty jakieś się ostały
i na tych fundamentach podobno zostało to wszystko odbudowane identycznie, jak było przed wojną.
Więc nie wiem, czy to będzie duże nadużycie, jak powiem, że to taki budynek trochę przedwojenny.
I teraz, tak, mamy jeden dzwoneczek, mamy dołożony taki dzwonek z oznaczeniami,
że jest to taki dzwonek dla osób z niepełnosprawnością.
I mamy jeszcze dołożony taki wideodomofon, który też odbieramy w naszych smartfonach.
I możemy zobaczyć, kto wchodzi.
Albo powiem wam też, że możemy, czasem możemy kogoś wpuścić tutaj do nas do środka zdalnie,
więc to takie jest udogodnienie, bo niektóre aktywności, zajęcia, które tu prowadzimy,
wtedy nie wymagają naszej obecności, nie musimy być na miejscu
i możemy też właśnie zamknąć i otworzyć zdalnie nasz lokal.
Nasz lokal składa się z dwóch poziomów.
Mamy tak zwany parter, jak to mówimy, to są piewnice,
ale zagospodarowana bardzo tak praktycznie prowadzimy tam zajęcia z samobrony i nie tylko.
O waszej działalności, o tym co robicie, to powiemy już za chwilkę,
bo będziemy oczywiście te wszystkie działania śledzić i prześwietlać.
To ja jeszcze dodam, że mamy, tak jak Kasia powiedziała,
mamy dwa piętra, ale też mamy i całkiem sporo sprzętu,
którymi możemy się posłużyć właśnie do naszych działań szkoleniowych,
edukacyjnych, prezentacyjnych, także jeżeli ktoś do nas przyjdzie,
to możemy też pokazać różne rozwiązania od jakichś urządzeń lektorskich,
czy powiększających, czytających, tych wszystkich smartfonowych,
takich dedykowanych osobom z wadą wzroku, więc jakby troszeczkę mamy różnych rzeczy.
Jesteśmy wyposażeni też w pętlę indukcyjną i jesteśmy dostosowani dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich.
Jedno piętro, które jest poziomem zero, jest całkowicie dostosowane, piwnica niedostępna.
Tak, dodajmy jeszcze, że pętla indukcyjna to jest urządzenie, które osobom z problemami słuchowymi szczególnie może okazać się pomocne,
gdyby ktoś z naszych słuchaczy się zastanawiał, co to właściwie jest i o co z tą pętlą chodzi.
A teraz, w takim razie, skoro już wiemy, co robicie, tak oczywiście bardzo, bardzo skrótowo na razie,
bo jak wspomniałem, o tym będziemy mówić za momencik, nieco szerzej,
no to kto to właściwie robi, gdybyście mogli w ogóle coś powiedzieć o załodze tyflopunktu przy Gałczyńskiego 7?
To ja jako kapitan tego statku wystąpię.
A proszę bardzo.
I tak, no rzeczywiście ja staram się tutaj ogarnąć całość tych naszych działań,
bo tak naprawdę jak sobie tutaj troszeczkę się przygotowywałem do tej dzisiejszej naszej audycji
i tak sobie zaczęliśmy wyliczać, co robimy, to tych aktywności trochę wyszło.
Potem właśnie tak też, no co prawda to nie jest trudno policzyć do dziesięciu,
ale chyba naliczyłem, że takich stałych współpracowników mamy dziewięć osób.
Dziewięć osób i powiem Wam, tak, zaraz wymienimy.
No to jakby już tutaj jest nas trójka, czyli jedna trzecia z naszej stałej ekipy siedzi tutaj sobie.
Też dodam, że nadajemy od nas zbióra, więc tak sobie rozmawiamy.
Więc tak, Darek, to ja, kierownik, jest obok mnie Katarzyna.
Katarzyna, może sama powie, czym się zajmuje.
Tyflopedagog, tyflospecjalista, czyli pracuję, też uczę obsługi smartfonów, telefonów komórkowych.
Jestem instruktorem orientacji przestrzennej.
Dla tych, co nie wiedzą, to jest nauka chodzenia z białą laską,
bo też nie wszyscy muszą być tutaj jakby z naszego środowiska.
Prowadzę warsztaty z czynności dnia codziennego, czyli uczymy się…
To najbardziej się cieszymy z tych warsztatów kulinarnych.
Tak, najczęściej są to warsztaty kulinarne.
Uczymy się tak naprawdę od podstaw gotowanie, sprzątanie otoczenia,
przyborów kuchennych, co się tak wydaje, że jest proste,
ale jednak niekoniecznie dla wszystkich będziemy prasować w niedługim czasie,
więc tak naprawdę jeszcze pewnie dużo innych rzeczy robię tutaj z Darkiem,
bo prowadzimy warsztaty, prelekcje, szkolenia, właśnie szkolenia otoczenia, jak nam tutaj pomóc.
Pewnie w trakcie jeszcze wyjdzie.
No i zostałem ja trzeci na końcu.
Nie, nie będziesz na końcu, bo jeszcze będzie ileś osób zadało.
Trzeci, który jest z nami.
Tak, Paweł, ja się zajmuję tyfloinformatyką ogólnie rzeczą,
mówiąc wszystkim, co jest elektroniczne, co możemy obsłużyć my, słabowidzący, niewidomi.
Od telefonu po nawet, nie wiem, kuchenkę mikrofalową, cokolwiek, ekspres do kawy, wszystko.
Paweł jest takim człowiekiem technicznym, także robi też, jak oglądacie jakieś transmisje od nas,
no to też Paweł je tam łączy, te wszystkie urządzenia.
Tak i teraz dodajmy, Paweł tu nam pomagał bardzo dzielnie,
żeby od Waszej strony przygotować tę całą infrastrukturę, dzięki której teraz Was tak fajnie słychać.
Ja czasem się włączę i poprzeszkadzam Pawełowi, też coś tam podłączę, jakiś jeden kabelek,
ale tak, ale głównie rzeczywiście ostatnio Paweł przejął takie wszystkie…
I te wszystkie transmisje, które były u nas na Gałczyńskiego,
to wszystkie spotkania w grudniu, które były, to Paweł sam tutaj je ogarniał.
No i oprócz tego zajęcia indywidualne prowadzę z ludźmi.
Czyli szkolić.
Pomagam wypełniać wnioski, pomagam szkolić w zakupionym sprzęcie,
na przykład z aktywnego samorządu lub likwidacji barier.
Prowadzimy razem szkolenia, też otoczenia.
I nie odmówię nikomu, kto przychodzi z problemem.
Jakimkolwiek.
Jakimkolwiek.
Związanym z naszą działalnością.
Oczywiście.
No nawet jeżeli jest mi poza działalnościowa, nie wiem, pójdę do sklepu też, czemu nie?
No tak, też pomagamy właśnie w takich rzeczach jak Paweł mówi,
zakupić jakiś sprzęt, wejść do sklepu, ponieważ nie wszyscy jakby mogą skorzystać z funkcji asystenta,
więc też w takich dziedzinach pomagamy.
No dobra, słuchajcie, to…
Jeszcze z Natalia.
Jeszcze mamy Natalię.
Jeszcze mamy kilka osób.
No dobra, to Kasia, zaczęłaś o Natalii.
Natalia Wawer, specjalista spraw kontaktów i tutaj realizacji różnych warsztatów,
o których za chwilkę będziemy mówić.
Agnieszka Jalinik, nasz ekspert ds. biurokracji.
Pojezu bez Agnieszki, byśmy tutaj zginęli, jakby nie było Agnieszka.
Utonęlibyśmy się w papierach.
Tak, utonęlibyśmy w papierach i Agnieszka jest tą nieliczną osobą,
która nie ma problemów ze wzrokiem, więc dobrze, że jest.
Bo jakby tutaj generuje masę dokumentów, przetwarza, przerabia.
No jakby dzisiaj żadna organizacja pozarządowa bez jakiejś tam dotacji, wsparcia,
no nie funkcjonuje, a wiadomo, że z każdym jakimś groszem,
który gdzieś się tam zdobędzie, no jest do zrobienia, nie wiem, tonam akulatury.
No i na szczęście mamy Agnieszkę, która świetnie się w tym odnajduje i nam to robi.
No ale też pracuje z beneficjentami, pomaga w różnych kwestiach,
też takie myślę, że mniej, może takie prowadzi też w projekcie działania rekrutacyjne.
No dużo tego jest tutaj na co dzień.
Wyskoszkolenie.
Tak, właśnie, wyszukuje na przykład w tych projektach zawodowych,
organizuje też kursy, szkolenia, warsztaty, no tego typu działania.
Dorota Nowińska, koordynator projektu Aktywna Warszawa,
dzięki któremu właśnie mamy bardzo dużo różnych tutaj szkoleni warsztatów.
Również widząca osoba i ostatnia widząca w naszym zespole.
Też również świetnie sobie daje radę tutaj w papierach i biuro rekreacji całej.
Jeszcze jest Małgorzata, Dariusz i Mariusz.
Ale zróbowałaś.
Dariusz Staciński, Dariusz Zwierzchowski i Małgorzata Zwierzchowska.
Wspierają nas tutaj w działaniach.
We wszystkich naszych działaniach pomagają nam, zajmują się właściwie tym samym,
prawie tym samym co my, troszeczkę może w innych zakresach
i to w zasadzie byłaby taka stała nasza załoga.
No ale mamy też wielu współpracowników takich, którzy pomagają nam realizować konkretne projekty,
właśnie jakichś doradców zawodowych.
Kasia Jogel, Jacek Joga.
Samoobrona, jakieś porady prawne, psychologiczne.
No to już są tacy ludzie, którzy u nas tutaj bywają,
a te osoby, które wymieniliśmy tak szczegółowo, to one tutaj są praktycznie codziennie.
No to już wiemy, kogo można spotkać na co dzień w Waszej siedzibie.
To teraz porozmawiajmy o tym, czym się zajmujecie.
Uchylę rąbka tajemnicy, Darek mi przygotował taką bardzo fajną rozpiskę tych tematów,
bo jest ich całkiem sporo.
I teraz będziemy sobie przez poszczególne te tematy przechodzić
i na pierwszym miejscu, no co zresztą nie dziwi,
bo w końcu żyjemy w społeczeństwie bardzo cyfrowym,
mamy wszelkiego rodzaju działania szkoleniowe związane chociażby
z obsługą komputerów, smartfonów czy urządzeń specjalistycznych.
To ja myślę, że tutaj poproszę Kasię i Pawła, bo tak naprawdę oni najczęściej się tym zajmują.
Ja kiedyś też dosyć sporo tych takich kursów szkoleń robiłem,
ale jakoś tak zostałem zepchnięty bardziej w stronę taką organizacyjną,
choć czasem z chęcią też jeszcze usiądę z kimś i coś porobię.
Tak bym powiedział z ludźmi, a nie tylko tak gdzieś tam administracyjnie.
Ale to może Paweł?
Czemu nie?
Od ciebie zaczniemy, bo opowiadasz.
No więc co, uczymy komputerów obsługiwać z powiększeniem,
z udźwiękowieniem, z jednym i z drugim.
Osoby w każdym wieku.
Nie ma jakby dla nas bariera ani ograniczeń w tym temacie.
I w zasadzie chyba, jak już Paweł wspomniał, że uczymy komputerów,
to tak naprawdę chodzi o obsługę tych urządzeń.
I wiadomo, że jakby tu już nie chodzi o taką obsługę taką typową,
jak to się uczą dzieci na informatyce,
tylko z wykorzystaniem tych wszystkich powiększających programów mówiących.
To ja sobie pozwolę podrążyć troszeczkę ten temat,
bo temat jest mi bardzo bliski ze względu na to,
że i zresztą trochę w swoim życiu też szkoliłem,
no i zresztą też taka jest między innymi rola typu podcastu,
żeby pokazywać różnego rodzaju nowoczesne technologie,
co już od wielu lat robimy.
Czego uczycie?
Czy to jest jakiś taki żelazny zestaw aplikacji,
czy w zasadzie Ty, Pawle, jesteś w stanie wyszkolić osobę w zasadzie z każdego?
Czy to jest Windows, czy to jest Mac?
Może z Linuxa kiedyś też kogoś szkoliłeś? Jak to jest?
No z Linuxa nie zdarzyło mi się szkolić.
A jakby ktoś do ciebie przyszedł i powiedział, że się chce nauczyć, to dałbyś radę?
Myślę, że dałbym sobie tydzień, dwa i myślę, że moglibyśmy próbować.
Super.
Bo wszystkich systemów uczyłem się, czy na studiach, czy w technikum informatycznym,
więc gdzieś z nimi styczność z każdym miałem.
Z Windowsem wiadomo najwięcej.
System, który używa większość z nas.
To prawda.
W przeciwieństwie do smartfonów.
Tutaj mamy dwa systemy, które są więcej.
Ja trochę Pawła wspomogę, bo myślę, że jeżeli chodzi na przykład o Maca,
to pewnie ja mógłbym się trochę włączyć, choć przyznam szczerze,
że jakoś tak, o ile rozwiązania aplowskie, w sensie smartfonów, to jakoś tak bardzo lubię i polecam,
to jakoś tak nie wiem, czy Wasze zdanie jest takie samo,
że jakoś tak z czystym sumieniem tego Maca ludziom niewidomym, no nie wiem,
coś mi jakoś tak nie leży mi w obsłudze.
To znaczy, to jest kwestia moim zdaniem, to nie wiem,
czy pozostali się ze mną, zgodzą,
ale z moich takich wieloletnich obserwacji to jest tak,
że są osoby, które naprawdę się bardzo mocno w tego Maca wgryzły
i polubiły po prostu te filozofie pracy.
Są też takie osoby, które totalnie nie są w stanie się przekonać do Maca.
Ja miałem kilka takich podejść na przykład, jeżeli chodzi o Maca.
Na początku, jak sobie o tym czytałem, o tym słuchałem,
to bardzo entuzjastycznie do tego podchodziłem, że wow,
no to taki fajny system.
Jak potem miałem okazję na tym Macu popracować, to było,
kurczę, ale tu się tego nie da zrobić, tego się nie da zrobić,
z tym jest problem, z tym jest problem.
A później miałem takie następne podejście i tak sobie pomyślałem,
i to było podejście naprawdę całkiem niedawno,
i tak sobie pomyślałem, że jeżeli Microsoft będzie tak dalej psuł Windowsa,
a Windows 11 to na chwilę obecną jeszcze nie jest jakiś super stabilny system,
dopiero co dziesiątka, mam wrażenie, zdążyła się wygrzać
i jest to system, którego da się bez jakichś większych przykrych niespodzianek używać,
to naprawdę ja bym się poważnie zastanowił,
czy następnym moim komputerem nie byłby Mac właśnie.
Ja właśnie chyba jestem na etapie tych podejść,
już mam ich ileś za sobą i tak jeszcze mnie nie przekonał,
ale no, jakby, jeżeli chodzi o to, żeby kogoś pouczyć,
bo wiadomo, że jak ktoś przychodzi, no to gdzieś tam potrzebuje więcej tych podstaw,
to na pewno jesteśmy w stanie to zrobić, więc możemy.
A jak z Windowsem? NVIDIA, JOS?
Jedno i drugie.
Jedno i drugie.
Tak samo programy powiększające ten dostępny,
jak i wszystkie w sumie, które na rynku mamy.
Czyli jakiś ZoomText, tak?
Supernowa.
Supernowa.
Lunar Plus.
Lunar, tak, tak.
No ja akurat, jeżeli chodzi o programy powiększające,
trochę jestem tutaj nie na czasie, powiem szczerze,
ale no rzeczywiście jest tego sporo i można się tego wszystkiego nauczyć.
Tak jeszcze z ciekawości zapytam,
to, Pawle, ty jesteś na bieżąco, jeżeli chodzi o szkolenia,
czy ludzie zaczynają używać narratora?
Nie.
Nie? Tak w ogóle, w ogóle?
Bo ja się nie spotykam u siebie tutaj, że nie.
Głównie NVIDIA.
JOS się zdarza, ale narrator…
Jeszcze nie ten moment.
Na 100.
OK.
Ja myślę, że prędzej już ktoś włączy lupę systemową,
niż narratora.
No tak, no jeżeli chodzi o powiększenie,
to prędzej lupę, niż kupi program komercyjny.
To się zgodzę.
Bo chyba jednak, jak już chodzi o udźwiękowienie,
to te wymagania są takie większe,
żeby to jakby tak działało, jakby powiedzieć, bardziej niezawodnie.
I tutaj chyba to jeszcze nie jest ten moment,
kiedy można by zrezygnować właśnie z NVDA
i przeskoczyć tak zupełnie już na narratora.
No i narrator bardziej dla tych takich programistów bym powiedział.
NVIDIA nie uruchomi przy instalacji systemu,
czy gdzieś indziej.
No to prawda.
Do instalacji systemu narrator to się zdecydowanie przydaje.
To zostaje narrator.
Jak już system stoi,
to ja w mojej karierze mało kto używał.
Rozumiem.
A nie tylko w karierze tutaj fundacyjnej,
ale w poprzedniej pracy też narratora rzadko kto.
Może to jest specyfika ludzi, którzy do nas trafiają.
Są to głównie seniorzy lub ludzie w wieku około 50+.
No pewnie masz rację, że jest ich większość.
Może to jest kwestia tego.
Studenci czy uczniowie,
jakoś mamy mniej styczność z nimi.
Więc może to jest też kwestia tego.
Nie no, bo narrator powiedzmy sobie szczerze
przez wiele lat nie nadawał się do jakiegokolwiek sensownego użytku.
Teraz dopiero tak powiedzmy od Windowsa 10 w górę
zaczyna mieć to jakiś sens i jego używanie.
Chociaż ja powiem szczerze,
też nie jestem jakimś entuzjastą.
Od czasu do czasu coś tam próbuję się pobawić,
ale jednak nadal korzystam z NVIDIA
i to jest mój podstawowy czytnik ekranu.
Czy coś jeszcze?
Spręty klawiszowe masz takie bardziej,
które się zna na przykład z Windowsa,
którego już nie ma.
No z NVIDIA to mam wrażenie,
że co niektóre skróty ma z JOS-a bardziej zapożyczony.
Chociażby czytaj wszystko,
insert, strzałka w dół
i tam jeszcze trochę by się znalazło.
Z Windowa ja to raczej niekoniecznie.
Ale Pawełowi chyba chodziło, że w narratorze, tak?
Tak?
Nie, nie, nie.
Bardziej miał N.V.D.A.
N.V.D.A.
N.V.D.A. to bardziej z JOS-em.
Nie, jednak z JOS-em zdecydowanie ma więcej.
N.V.D.A. było dużo wcześniej niż narrator.
Myślę, że to się stąd bierze.
No akurat narrator był wcześniej,
tylko w jakim to było, w jakiej wersji.
No, no, nie działał.
A jeżeli chodzi o sprzęt mobilny,
to jak to wygląda?
iOS, Android, wszystko?
Ja jeszcze, Michale, ci przerwę,
bo Paweł tego nie dodał.
Jest bardzo skromny,
ale jeżeli ktoś też kupi nowy komputer
i zupełnie jest on,
trzeba go od nowa wgrać w wszystkiego.
Windowsa, Office’a, to też również to robi.
Ustawia tak naprawdę komputery od podstaw.
Więc jeżeli kupujecie program
z aktywnego samorządu, komputer,
nie wiecie co z nim zrobić,
leży w pudełku, to nie czekajcie.
Paweł spokojnie go włączy
i ustawi tak, jak trzeba będzie działał.
Tak, bo to też warto o tym wspomnieć,
że komputer, żeby dobrze nam działał
z oprogramowaniem udźwiękawiającym,
warto jest jednak troszeczkę sobie przystosować.
On na tych domyślnych ustawieniach działać będzie,
oczywiście, ale
to nie jest jeszcze jednak do końca to.
I tu się Paweł rzeczywiście przyda, żeby poczarował.
Tak, tak, tak.
Paweł podłączy wszystkie peryferia.
Jak trzeba pokaże, co to jest monitor Brajlowski,
jak działa.
Pokaże, jak można wydrukować sobie coś
na drukarce Brajlowskiej,
bo i taką też mamy.
No i w ogóle jak się poruszać po laptopie
czy komputerze, bo niektóre są osoby,
które do nas przychodzą, gdzie była taka pani,
która nie miała wcześniej w ogóle laptopa.
I to jest taka lekcja od podstaw, więc
zróżnicowanie, zaawansowania,
to tak naprawdę mamy bardzo dużo.
Od takich podstaw po osoby, które już ogarniają bardzo dużo.
Nawet jakiś wypukły rysunek zrobi na wygrzewarce.
Więc tak troszkę tych zabawek mamy,
którymi Paweł może się pobawić albo pokazać.
No i nauczyć.
Najważniejsze nauczyć.
I myślę, że jeszcze możemy…
Te domowe, jeżeli ktoś przyjdzie i nie ma…
Widać, że nie ma efektów, no to niestety…
No…
To trzeba się poszkolić trochę
i też we własnym zakresie.
Tak, bo praca taka w domu…
Widać, kto pracuje w domu.
Jeżeli przychodzi do nas osoba, która
ewidentnie widzimy, że znowu zaczynamy
od podstaw kolejną rzecz,
no to jakby…
To nie jest satysfakcjonujące dla nas,
nie dla osoby, która przychodzi się uczyć,
więc wtedy mówimy, no to jednak…
Paweł wtedy mówi, proszę się pouczyć w domu,
zapraszam za dwa tygodnie.
Będzie sprawdzian.
Ale nie wszyscy tak jest.
Myślę, że to jest świetne uczucie, kiedy
nie wiem, za rok, za ileś przychodzi ktoś
i mówi, a pan Paweł to jak mnie nauczył,
to ja teraz tu już śmigam w ogóle.
I to jest naprawdę taka wartość dodana
do coś takiego pozytywnego, nie?
Że można było komuś pomóc,
że ten człowiek przyszedł, że on już
kiedyś tam nie wiedział dobrze, jak
tam odblokować telefon, teraz śmiga,
wysyła maile, no to tak
przeskoczyłem od razu na te urządzenia.
No właśnie, bo ja tak też chciałem zahaczyć
o te urządzenia mobilne, skoro mamy ten
sprzęt komputerowy,
tu mamy laptopy, mamy komputery stacjonarne,
swoją drogą,
właśnie, to tak jeszcze…
Często ludzie jeszcze kupują w ogóle
komputery stacjonarne?
Paweł, z twoich obserwacji?
Nie, z moich tutaj nie.
Laptopy,
jeżeli chodzi o komputery,
to laptop.
Nie no, to all-in-one.
Ewentualnie all-in-one.
To chyba słabowidzącym się dosyć to przydaje, prawda?
Taki komputer z dużym ekranem.
Taki można powiększyć.
Jeszcze dotykowym to już w ogóle.
Te dotykowe monitory można
powiększać wtedy sobie obraz
i korzystają bardzo
często. Ja sama w pracy
mam taki monitor i bardzo go lubię.
Ja też taką mam obserwację,
że jednak te urządzenia
mobilne, w sensie jakieś tam telefony,
tablety, a myślę, że bardziej telefony,
bo pewnie tabletów to też
teraz już mało ludzie kupują,
no to te telefony też tak
sukcesywnie dla tych ludzi,
którzy nie potrzebują produkować treści,
a tylko je pochłaniać,
no to myślę, że jakby
zabrały trochę tego
rynku, nie wiem,
czy są
takim urządzeniem zastępczym,
czy takim może nawet wygodniejszym w użytkowaniu.
Tak, bo te urządzenia są zdecydowanie
prostsze w obsłudze.
Ja mam w ogóle takie wrażenie, że…
I stabilne.
Tak, że kiedy właśnie pojawiły się telefony,
zwłaszcza z systemem iOS,
to się co niektórzy przestali bać
używać urządzeń
elektronicznych, takich
typu właśnie komputer i podobnych,
korzystających z internetu
przede wszystkim, no bo
Windows to nas bombardował tymi
komunikatami, czy jesteś pewien, że chcesz
zrobić to, czy jesteś pewien, że chcesz zrobić tamto.
Na przykład na iOS-ie tego nie było.
Ten system nie straszył użytkownika.
Jak po prostu czegoś nie
potrafił obsłużyć, no to pojawiał się
komunikat, że no sorry, ale to nie zadziała.
Jak chociażby jeszcze wiele lat
temu strony internetowe w technologii Flash,
które po prostu nie działały
i nigdy nie działały na iOS-ie
tak natywnie. Więc
no nie było takich różnych przerażających
niedoświadczonych użytkowników
komunikatów. Też mam wrażenie, że to
jest dość istotne.
Ale i taka na Windows-ie no jednak jest taka
mnogość opcji, konfiguracji.
To prawda. To można gdzieś tam coś wejść, coś zrobić.
On sobie działa, działa, nagle
gdzieś tam wejdzie nam jakaś
aktualizacja, on nic nam nie powie,
a przestanie działać, gdzieś tam
trzeba dopiero sobie sprawdzić, że on
w tle coś tam sobie aktualizuje,
a przecież jak się nie widzi, to nie wiadomo
czy tam dalej ten kursor chodzi, bo
on sobie nagle postanowił, że
będzie milczał. I takich
tak myślę, że to jest takie
sporo różnych problemów.
No to jak te komputery są takie problematyczne,
to przejdźmy może właśnie do tego
sprzętu mobilnego. Jak to jest
Pawle,
iOS, Android? Z czego
bardziej szkolisz?
Sugestię dałeś swoją, dla Ciebie
iOS. I to
potwierdzę w stosunku
do osób niewidomych.
To jak najbardziej.
Powiększenie na przykład
na Androidzie
ludziom się łatwiej używa, słabo widzącym
niż na iOSie. Z czego
to wynika?
Łatwiej
używać powiększenia na Androidzie.
No tak, tylko z czego to wynika?
To może ja Was trochę pogodzę.
Ja wiem dlaczego, bo ja
na co dzień używam obydwu systemów,
bo noszę dwa
telefony ze sobą i trochę celowo
jakby rzeczywiście jeden mam swój
i drugi mam firmowy, ale
staram się jakby tak
robić, żeby zawsze były
dwa różne systemy.
I też chodzi o to, że
jeżeli chodzi o powiększenie, to chodzi po prostu
o klikanie. No bo powiększenie
na iOSie używamy trzema palcami.
Na Androidzie
używamy jednym palcem. I
okazuje się, że to ma już bardzo
dużą różnicę, bo później
to tak naprawdę no to chyba już działa
podobnie. Jest jeszcze jedna funkcja, dotknij, by
ci na przykład na Androidzie
naciskasz sobie ten skrót dostępności
ludzika i klikasz w tekst i od razu ci czyta,
a na iOSie tego nie ma. Musisz
wsunąć dwoma palcami, żeby ci przeczytać
z dwoma palcami z góry do dołu.
Z góry. Albo włączyć voice overa.
A nie wszyscy to lubią. Nie każdy chce
używać… I to się
tam czasem włączy, czasem się rozsuną
powiadomienia. No tak
może to nie jest najbardziej fortunne
rozwiązanie, więc choć
ja jestem osobą słabowidzącą
i szczerze mówiąc wolę
używać iOSa tak
na co dzień. Jakby jak leżą
no właśnie Kasia
Androida i myślę, że to tak
jest. Co lepsze kawa czy
herbata. Ale
rzeczywiście to powiększenie no tutaj muszę
przyznać, że to powiększenie
jest takie bardziej ergonomiczne
na Androidzie.
No z tym udźwiękowieniem to wiadomo
jak jest, więc…
A znowu są też tacy ludzie, którzy
są tak zaawansowani, że oni
no na przykład jednak wolą Androida, no bo tam
coś tam można zrobić więcej. No bo tam sobie można
więcej rzeczy dostosować, chociaż
tak naprawdę to już się też powoli zaczyna
zacierać i mam wrażenie, że od
pewnego czasu to jest wszystko kwestia przyzwyczajeń.
Tak. Pytanie czy właśnie
to więcej sobie dostosować
czy to przeciętnemu użytkownikowi
jest potrzebne. Bo mam wrażenie, że to jest potrzebne
tym ekspertom, no którzy
nie są tak naprawdę naszymi klientami, no bo
oni sobie świetnie radzą, więc oni
już raczej do nas nie potrzebują
przychodzić przynajmniej w takich
kwestiach szkoleniowych właśnie
jeśli chodzi o urządzenia. Chociaż my
też sobie tak czasem dłubiemy, czasem ktoś nam
podrzuci jakąś aplikacyjkę
żeby coś tutaj, że coś jest nowego
no bo tak naprawdę
no to może nie ma tutaj
jakiejś rewolucji, ale jakieś tam działania
ewolucyjne są.
No i my też staramy się tak
gdzieś tam właśnie pozyskiwać te informacje
żeby być trochę na bieżąco, żebyśmy
nie wypadli z obiegu. No bo
w tym technologicznym
zakresie to się człowiek całe
życie uczy, mam takie wrażenie.
A i tak sporo
i tak sporo rzeczy go omija.
Wchodzą jeszcze telefony
jakby kolejna grupa
z klawiszami, które mają już androida
ale nie mają dotykowego kranu.
Albo mają dotykowy i mają klawisze.
Można też łączyć, bo są te
kapsy z blindshell.
Blindshell jest tylko
klawiszowy, a kapsys można
hybrydowo, że tak powiem,
używać i z dotykiem i
dotyk klawisza, albo same klawisze.
Zależy jak ustawić. I teraz musimy się pochwalić,
że jakby ktoś chciał zobaczyć tego
najnowszego, tak?
Tak, mamy smart wieżyna nowego,
już mamy, doszedł. Jakaś świeżynka gdzieś tam go rozpakowaliśmy
jeszcze nawet chyba dobrze się z nim…
Ale dajcie tydzień, że go ustawimy.
…że się dobrze z nim nie zaprzyjaźniliśmy, ale mamy.
A to jest, która wersja Kasiu?
Trójka.
Trójka.
Ma czytniki linii babilarnych.
Taki bardziej smartfonowy się
jeszcze zrobił, czyli ma
tam te wszystkie chyba
płatności zbliżeniowe.
Odcisk palca
ma właśnie, więc też jest
bezpiecznie już używać. Możesz sobie
aplikacje bankowe obsługiwać,
też bezpiecznie oblokować.
Czy to jest takie wszystko potrzebne?
Bo ten telefon jednak jest dedykowany osobom,
które mają trochę mniej potrzeb,
a okazuje się, że zostało w nim
upakowane wszystko to sobie.
Pytanie, czy rzeczywiście
jest dedykowane osobom, które
mają mniej potrzeb.
Jest grono osób, które
potrzeby różnego rodzaju
korzystania z nowoczesnych
technologii, to by nawet i miały,
ale no nie
chcą używać telefonów z ekranem
dotykowym i to nie dlatego, że nie
są sobie w stanie poradzić
z systemem, tylko po prostu, że
dla nich korzystanie z ekranu dotykowego
jest jednak za wolne, wolą pisać na
fizycznej klawiaturze, jest to dla nich
bardzo ważna kwestia.
Jeszcze jest kwestia,
że nie wszyscy ten dotyk
mają wyrobiony
na tyle, żeby
obsługiwać telefon zupełnie dotykowy.
Wiecie, z tymi telefonami dotykowymi
i to jest trochę tak, jak z tabletami
w samochodach, to jednak
wymaga takiego większego skupienia,
że nawet
i kierowcy wolą, jak mają w samochodach
jednak fizyczne przyciski.
Tak ostatnio było jakieś takie badanie nawet,
z którego to
właśnie wyszło, że
kierowcy zdecydowanie preferują
fizyczne kontrolki w samochodach
niż jakieś wirtualne
wyrysowane na ekranach dotykowych
przyciski. No w zasadzie, powiem
szczerze, wcale mnie to nie zaskoczyło.
Tak, to takie sensowne, nie?
No bo jednak kierowca też
musi tak trochę bezwzrokowo ten samochód
obsłużyć, w sensie tutaj
powiedzmy tą klimatyzację czy jakieś tam
inne włączniki,
no bo przecież jak się będzie długo gapił
na ten ekran, no to… To może przegapić
to co przed nim. To co przed nim.
Co prawda te samochody
coraz bardziej jakby same się bronią
przed tymi głupotami, ale właśnie chyba
dlatego muszą mieć coraz więcej systemów,
bo coraz więcej rzeczy rozprasza kierowców.
No więc
rzeczywiście, fizyczne klawisze nie są
końca złe. No tutaj
z tego co słyszałem, to
w iPhone’ie kolejnym
ma chyba już nie być takich w ogóle, ani jednego
przycisku, który będzie przyciskiem, tylko będą
wszystkie takie udawane.
Czyli ani głośności
nie będzie, ani nie będzie
tego przycisku blokady.
To ciekawe. Podobno
tak ma być. On ma być taki, jak był
w iPhone’ie 8, czyli teoretycznie to jest
niby przycisk, ale
to ten przycisk się nie wciska, tylko
mamy haptyczny. Tak, haptycznie
nas oszukuje, tak? Słyszałem z jakichś tam
plotek, przecieków, że tak ma być,
znaczy to będzie dobrze, może będzie.
Nie obsłuży wtedy tego.
A idąc tropem kierowców, żeby ich jeszcze mniej
obciążyć bardziej,
to pójdziemy w
sztuczną inteligencję.
Asystenci jednen i drugi.
Siri i Google.
No i oczywiście te wszystkie
rozwiązania
pokroju Tesla, Tesli czy
Waymo na przykład amerykańskiego,
no już przecież w Stanach mają taksówki,
które nie wymagają kierowcy. Ostatnio
nawet się pojawił polski materiał wideo
u Kuby Klawitera
na YouTubie. Zresztą o tym też mówiliśmy
w tyflu przeglądzie.
Nie trzeba tak daleko szukać.
Słyszałem w telewizji na
któreś święto zmarłych, że
po Polsce jedzie autobus taki
po cmentarzu, który ludzi woził, więc
nie trzeba iść tak daleko.
No tylko wiesz, tylko tam już jednak mają to
gdzieś przetestowane
i Ty Darku oglądałeś,
jak rozumiem ten materiał.
Tak, oglądałem.
No jest to takie
chyba nawet jeszcze i
w Stanach dla tych ludzi takie trochę
zaskakujące, że te samochody, no chociaż tam już
te próby są od dawna prowadzone,
no rzeczywiście ten
samochód się zamawia, on podjechał,
zatrzymał się zupełnie
sensownie.
Właśnie tam pan Klawiter
sobie wsiadł do tego samochodu
ze swoją koleżanką.
W środku, bodajże jak pamiętam,
w środku albo w aplikacji, ale chyba w środku
trzeba jednak odkliknąć, że już się jest
i się rusza. No i ten samochód
ruszył, w ogóle sobie ruszył
i jakby też takim
fajnym wnioskiem
było to, że ten
pojazd poruszał się tak zupełnie żwawo,
że nie był takim zawali drogą,
że zupełnie żwawo sobie radził.
Tam w międzyczasie ktoś wszedł w miejscu,
w którym nie powinien wejść na ulicę.
I poradził sobie z tym. Tak, poradził
sobie, właśnie tak, zatrzymał się tam, ktoś
sobie przeszedł, nie wiem,
wbiegł tak trochę na ulicę, więc
zatrzymał się, poradził sobie.
Też taka śmieszna scenka była, bo oczywiście
jak tam nagrywali sobie, no to
zapieli pasy tak po taksówkarsku,
więc się
pani z obsługi włączyła, że jednak pasy
trzeba zapiąć prawidłowo, czyli
ktoś tam jednak zagląda okiem do tych samochodów,
jakaś
jakaś tam nadzór do środka jest.
No ale tak naprawdę,
też nie pamiętam w jakim to było mieście,
ale takie amerykańskie,
no nie był to na pewno Nowy Jork,
tylko takie typowe amerykańskie, gdzie
jest w miarę szerokie ulica,
a mało samochodów. Tak, bo to chyba
tylko na razie te taksówki w jednym stanie jeżdżą
w ogóle. Tak, i tam w ogóle
jeszcze co ważne, to w tym mieście
były jakby
wydzielone dzielnice, po których się poruszały,
także też tak jakby nie było
objęte tym przewozem,
jakby nie było objęte
całe miasto,
tylko wydzielone dzielnice. No myślę, że
do Europy to jeszcze daleka droga
z różnych względów i prawnych,
i jakby samego poruszania się, no bo
w Europie jednak zdecydowanie trudniej się jeździ
samochodom.
Weźmy, nie wiem, taką Warszawę,
dziwne rzeczy się dzieją, jakieś też takie
zaskakujące rozkopy, awarie, nie wiem,
jakby te samochody sobie z tym radziły,
ale powiem wam, że
to jest takie, stało się
coś dziwnego, że tak naprawdę, jak
kiedyś niewidomi sobie myśleli właśnie,
że może kiedyś nadejdzie taki czas,
że sami będą mogli wsiąść do samochodu,
no to to chyba się już stało, tylko
że jeszcze jakby gdzieś tam
tak raczkuje, nie?
Ciekawy, jak wygląda dostępność tej
aplikacji tak swoją drogą.
Mam na myśli Waymo, bo
to też jest istotne, fajnie, bo to wszystko
fajnie brzmi, o czym
opowiadamy teraz i myślę, że
jedna osoba chciałaby już z tego
sobie skorzystać, no tylko
żeby się potem nie okazało, że na przykład
aplikacja jest niedostępna, że
jest techniczna możliwość, żeby się
przejechać taką taksówką, a tu
jest jakiś problem na przykład z samą łapką.
Ja myślę, że jednak ta dostępność
będzie, no bo dostępność, skąd się
wzięła dostępność, no jednak przyszła nam
kwestie dostępności tak się
zrobiły popularne też,
nie wiem, no myślę, że jakby
temat iPhone’a jest takim
przyszedł ze Stanów i jednak za chwilę
stał się dostępny, bo tam przepisy
zmusiły
producenta.
No tak, no to jakby bariera językowa
jakaś jest, ale tutaj
chodzi o taką dostępność, że aplikacja
będzie
działała z czytnikiem ekranu, więc
no ja nie wiem, nie wiem, ale myślę,
że jeżeli nawet nie działa, to pewnie za chwilę
ktoś zrobi, że będzie działała, bo jednak
bo czemu miałaby
działać. To teraz proponuję, abyśmy
odeszli od tematów technologicznych
i przeszli do kolejnych
związanych z Waszą działalnością.
Następne na liście
mam aktywizację zawodową.
No i cóż,
to w takim razie zapytam, jakie sukcesy
na tym polu? Jak w ogóle działacie?
Co robicie w tej kwestii?
Tutaj oczywiście
to już może ja właśnie
znowu ja.
Mamy już,
jakby realizujemy już
już kolejny projekt, bo tutaj
ta aktywizacja zawodowa
myślę, że głównie opiera się o projekty,
choć jeżeli
pomoc taką edukacyjną
można też uznać jakąś aktywizacją
zawodową, no to też ją robimy,
bo jakby
nie wiem, pomoc
jakiemuś uczniowi w szkole, który
gdzieś tam się dopiero uczy,
no to też jest jakaś tam, jakaś forma
aktywizacji, właśnie takie, nie wiem, na przykład
zajęcia z nauczycielami,
którym trzeba wytłumaczyć,
jakie potrzeby ma ten młody człowiek,
który jest w tej ich zwykłej szkole,
a
jakby on trochę się wstydzi
przyznać, albo może trochę się przyznał, że
nie widzi, ale tak naprawdę sam nie umie
powiedzieć, jakich pomocy powinien
oczekiwać, jak nauczyciele powinni
do niego podejść,
jak mu zorganizować tą edukację, no bo
tu też właśnie niedawno Kasia
i Paweł
mieli takie zadanie, że musieli właśnie
trochę wspomóc
nauczycieli swoją wiedzą, no to
myślę, że to też jest pewnego rodzaju
aktywizacja,
ale też robimy taką aktywizację
zawodową typową,
to już taka typowo projektowa,
czyli
przychodzi do nas człowiek,
dostaje doradcę zawodowego,
dostaje coacha,
budujemy mu,
no jeżeli trzeba to psychologa,
budujemy mu indywidualny plan
działania, później pod ten
plan działania wyszukujemy
mu kursy,
warsztaty, szkolenia,
człowiek przechodzi tą
ścieżkę, no i później też
gdzieś tam staramy się szukać,
pomagać, w szukaniu zatrudnienia
pomagać, to te nasze
działania czasem mają pomóc
w jakby doszkoleniu się, żeby gdzieś tam
ten może nowy zawód,
może przejść z jednej pracy do drugiej,
to tak też nam się zdarzało,
tutaj tak naprawdę
nawet i te
projekty nie zakładają jakichś spektakularnych
osiągnięć, te
wskaźniki,
tych pozytywnych efektów,
to już to są kilkanaście,
ewentualnie kilkadziesiąt procent,
ale bliżej tych kilkunastu.
No właśnie, bo często słyszy się takie
zarzuty, ja się bardzo często
z takimi zarzutami
dotyczącymi tych projektów
zatrudnieniowych spotkałem,
że to jest tak naprawdę,
że wszyscy na tym zyskują,
wszyscy zyskują na tych projektach,
tylko najmniej zyskują sami
uczestnicy
tych projektów, bo zyskują
ci, którzy prowadzą szkolenia,
zyskują ci, którzy
prowadzą jakieś tam doradztwo,
bo to wiadomo, że to trzeba
zatrudnić ileś osób, które
będą coś takiego robiły,
ale później sami ci
beneficjenci tych projektów
co najwyżej
dostają jakiś ewentualnie kilkumiesięczny
staż, a potem
i tak nic z tego nie wynika.
Jak to jest, Darku,
z twojego doświadczenia?
Znaczy właśnie jest różnie.
Jakby nie jest tak, że
nie ma jednej odpowiedzi na
to pytanie, bo
są ludzie, którzy bardzo
korzystają, bo też w tych projektach
tych prozawodowych
bywa tak, że pomagamy
ludziom, którzy mają pracę i na przykład
oni mają pracę, ale chcą
poszerzyć swoje kwalifikacje,
kompetencje i wtedy
przychodzą ludzie, to trochę tak jak, nie wiem,
idzie się na studia podyplomowe,
to już wtedy jest się takim
sfokusowanym człowiekiem
i wie się konkretnie czego się chce
i jakby wiadomo, że kolejne
działanie, kolejna
jakaś tam wiedza
dołoży się na moją
lepszą pracę, na moją w sensie tego
kogoś, tak? I tutaj
myślę, że właśnie wśród tych osób,
którzy pracują i
korzystają z takiego wsparcia, to ten
wskaźnik tego rozwoju byłby
bardzo duży.
A teraz jeżeli przejdziemy do osób, którzy
nie mają zatrudnienia,
to ja tak czasem się zastanawiam też,
czy to nie jest tak, że nam bardziej zależy
na tym, żeby ci ludzie
podjęli zatrudnienie niż samym
uczestnikom. Na pewno
to nie jest tak, że wszystkim,
ale
jest pewna taka część, że jakby to
no tak trochę
tak jakbyśmy my nakłaniali do
uczestnictwa, może rzeczywiście
jakby, bo my wiemy, że jakby
podniesienie swoich kompetencji, kwalifikacji
to jest, no to się każdemu przyda,
tak? Można z tego skorzystać później,
więc jakby celowo myślę,
że też idziemy w tą stronę takiego
zachęcania, ale
być może dla niektórych
ludzi dobrze jest też tak,
że jak jest i
tak naprawdę skorzystają
z tego właśnie stażu,
a później jakoś tak nie mają
takiego motywatora
wewnętrznego, żeby gdzieś
tam pozostać w tej pracy, żeby jednak
dołożyć trochę starań, no bo wiadomo, że
jakby no
każda praca to jest jakiś wysiłek,
jakiś wkład, no
gdzieś najczęściej
w naszym przypadku, no będzie to wkład
intelektualny, bo
nie ma już takich miejsc
jakiejś tam pracy fizycznej,
nie ma spółdzielni,
to już w zasadzie przestało istnieć jakieś,
pewnie znajdziemy w Polsce jednostkowe
miejsca, gdzie tak naprawdę
osoby niewidome, niedowidzące
pracują fizycznie, no myślę, że
nie będzie tych miejsc dużo, raczej
tutaj chodzi o taką pracę, nie wiem,
biurową, intelektualną.
Masaż. No tak, no to manualna
praca, no to będzie masaż, ale
no rzeczywiście robi się to rękami,
ale jakby też bardzo trzeba używać do tego
głowy, tak. Też trzeba wiedzy, wiedzy
z zakresu anatomii. Tak, wiedzy, czyli
taka, czyli myślę, że powinniśmy
iść w taką,
no nie wiem, czy to nie
będzie za duże słowo, ale w wysoce specjalistyczne
zawody, tak, żeby tutaj się
odnaleźć w tym. No może praca
ownik biurowy to nie jest jakiś specjalistyczny zawód,
ale nawet żeby obsłużyć jakiś
call center, no to też trzeba biegle
nauczyć się obsługi komputera,
trzeba nie mieć problemów
w kontakcie z ludźmi,
trzeba pochłonąć
ileś wiedzy na dany temat.
Trzeba podzielności uwagi,
bo tu na przykład nam tekst
jest odczytywany przez syntezę,
z drugiej strony ktoś nam mówi
do słuchawki, no można ewentualnie z monitora
Brajlowskiego korzystać, ale to
jest dla osoby niewidomej też
wcale nie taką prostą rzeczą.
Jednocześnie trzeba wpisywać, wejść na komputerze
trzeba znać Brajla, a to też nie jest tak,
że każdy zna,
więc no trzeba
sporo jakby, sporo
dać od siebie.
A możliwości niestety nie wszyscy mają.
Gdzieś tam może tych chęci, może
tych, może brakuje trochę możliwości.
Ta aktywizacja,
ja przyznam szczerze, że chyba dla mnie ta aktywizacja
zawodowa jest takim najtrudniejszym
działaniem, bo ono
jest też bardzo zbiurokratyzowane
od strony projektowej, tam naprawdę
dlatego, tak jak wspomnieliśmy, że
Agnieszka nam bardzo pomaga,
w zasadzie głównie ona to robi, tą
biurokrację, no bo te wszystkie
prozawodowe tematy,
to też jest tak, że ludzie widzą tylko
to, co się dzieje, jakby widzą
to, co już dostają konkretnie, tak?
Czyli przychodzi pan od
nie wiem, od IPD,
pan doradca i idą sobie na jakieś zajęcia
i widzą tylko to. IPD to co to jest?
Indywidualny Plan Działania
dla każdej osoby.
Tak, tutaj taki dokument, taka ścieżka,
jaką powinien przejść
właśnie uczestnik projektu,
ale do tego jest cała masa
tych formalności, które trzeba dopełnić,
sprawdzić, zweryfikować,
czy ten dany szkoleniowiec,
czy tam firma szkoląca
jest w odpowiedniej bazie, czy ma tam
certyfikaty, zezwolenia,
no, zamówić,
przekonać też, żeby akurat
na to szkolenie przyjął człowieka
niewidomego, no bo to też nie
jest takie oczywiste, że na każde szkolenie
firmy już tak od razu
chcą i potrafią,
i wiedzą, jak sobie poradzić
z człowiekiem, który nie widzi.
No oczywiście mamy tu już jakieś przetarte
ścieżki
i to jakby
gdzieś tam robimy, ale to jest też
tak, że co człowiek to potrzeba
i okazuje się, że ten pan chciał
taki kurs, ta pani
chce inny. A ktoś potrzebuje jeszcze asystenta
w dowiezieniu na to szkolenie.
Tu potrzeba właśnie asystenta, żeby
kogoś dowieść na kurs, no bo ma jeździć
miesiąc na szkolenie, a nie
jest do końca osobą samodzielną
w poruszaniu się. No i trzeba to wszystko
zgrać, zorganizować, żeby
tutaj to się złożyło, więc to
no nie jest to takie
banalne, tak, że to tak
ze strony odbiorcy
na pewno wydaje się to łatwiejsze
niż jest w rzeczywistości.
To ja jeszcze tak zapytam,
a myślisz, że
z czego bierze się to takie
zniechęcenie samych beneficjentów?
Bo wspomniałeś o tym, że masz wrażenie,
że to wam bardziej zależy niż
przynajmniej niektórym
uczestnikom tych szkoleń.
Tak, bo ja nie chciałbym, żeby to
tak wybrzmiało, że jakby, że
tu jest kwestia ogółu, bo…
Nie, nie, nie, dlatego to też podkreśliłem,
że niektórym.
Ale coś jednak na rzeczy jest.
Z czego to może wynikać?
Wiesz co, no właśnie ja myślę, że
ludzie przyzwyczajają się do pewnego stanu.
Tutaj jest taki
hasło pułapka rentowa,
ono tyczy się trochę czego innego.
Ale mimo wszystko z zatrudnieniem ma
coś wspólnego. Ale z zatrudnieniem ma coś
wspólnego, możemy też o tym porozmawiać.
Więc
ludzie przyzwyczajają się do pewnego
poziomu. Myślę, że jakby te
te rozwiązania finansowe,
które teraz są
pozwalają funkcjonować
na jakimś stabilnym
poziomie i być może
jakby, no bo
jak jest tak ogólnie na świecie? No pracuje
się po to, żeby zarabiać,
a zarabia się po to, żeby wydawać.
Więc jeżeli my bez
pracy mamy jakby
stać nas na
całkiem jakieś tam
przyzwoite życie, no to…
Zwłaszcza jeżeli nie mieszkamy sami, bo jak już się mieszka
samemu, to to wcale te nasze
świadczenia to nie są jakieś kokosy.
No nie są,
nie są, tak, ale jakoś tam
czasem jest to wyższe świadczenie, czasem
niższe, ale jak się złoży ich powiedzmy
więcej niż jedno, do jednego
gospodarstwa domowego, plus
jeszcze jakoś się tam właśnie skorzysta
nie wiem, z jakiegoś turnusu, z czegoś.
No i okazuje się, że ta praca być może
nie jest też taka do końca
potrzebna.
Ale nie wiem, czy to jest dobry
wniosek, bo… Może Darkowi też chodzi o to,
że mamy jakąś tą rentę,
niektórzy mają zasiłek pielęgnacyjny lub
ten dodatek, tak. I nagle się okazuje,
że tak, znajdujemy komuś pracę, no
te pensje są różne, no jednak
no nie są,
aż takie, żebyśmy musieli tą rentę zawieszać.
No i nagle trzeba policzyć ten czas dojazdu,
do pracy, spędzony poza
domem, czasem, często, no
my kobiety jeszcze, dzieci tam w głowie
mamy, że zostawimy dziecko na cały
dzień, zanim dojadę, zanim wrócę i tak
no czasem ta logistyka
jest trudna, bo
to jest też tak, że no jak ktoś
jak my mieszkamy w Warszawie… No ja sama dojeżdżałam
przecież z 2 czy 3… Poza Warszawy już nie było
tak łatwo, tak? I nie było mi łatwo
i sama też się tak zastanawiałam.
Więc rzeczywiście gdzieś z miejsca, w którym
jest trudny dojazd, no to może po prostu
sama logistyka trochę
jest problematyczna i
zniechęca ludzi, którzy źle widzą,
bo… A wcale nie jest łatwo teraz znaleźć
pracę zdarzą, tak naprawdę, że to nie jest takie
oczywiście. Znaczy w ogóle teraz mam wrażenie, że jest taki
czas, gdzie ta
jakby troszeczkę się zatrzymało, to
jakby to… Znaczy
ci, co pracują, to sobie pracują
i będą pewnie pracować, ale
jakby mało
powstaje takich ofert… Nowych miejsc
pracy. Tak. Czy takich ofert…
Coraz mniej mamy wrażenie.
I też tej zdalnej pracy
mam wrażenie… Wiecie co, ja mam takie
swoje pewne przemyślenie apropo tej pracy
zdalnej, czemu jest jej coraz
mniej. No nie oszukujmy się.
Osoby niewidome, szczególnie
pracę zdalną otrzymywały
zazwyczaj na tym
tak zwanym cold
marketingu, czyli marketingu
polegającym na tym,
że się najzwyczajniej w świecie dzwoniło
do ludzi i próbowało im coś
sprzedać,
no ewentualnie przeprowadzić jakąś ankietę.
Teraz ze względu na… Lub tworzenie baz
danych. Tak, tak. No tworzenie baz danych też.
Ale no jednak
więcej osób, mam wrażenie, na tych słuchawkach pracowało.
A teraz ze względu na przepisy
różnego rodzaju, no
to już nie jest tak
łatwo i fajnie
dzwonić sobie do ludzi
i im sprzedawać różne rzeczy.
A skąd ma Pan moje dane? Z jakiej firmy?
A ja się nie zgadzam i to później się
robi problematyczne. Dokładnie.
Każdy tak powie, pełnosprawny
powie to samo.
To znaczy tak, no tylko, że wiesz
w przypadku osób pełnosprawnych
mam wrażenie, że jednak
ofert pracy jest troszeczkę
więcej. To tak, to zgodzę się.
Jest więcej brawów.
Kiedyś mieliśmy, wracając do
spółdzielni, były
spółdzielnie i pracowaliśmy tam, w swoim
gronie. Byli
później grupa, liczna grupa
masażystów była wykształcona i
był masaż, był jakby
dedykowany osobom
z dysfunkcją wzroku.
Teraz
pojawił się
kontakt center, ogólnie
ujmując, bo masz i
dzwonienie, rozmowy,
mailing i tak dalej.
No i…
Kiedyś masażysta
też mógł powiedzieć, że to było trudne,
trudny zawód, musiałem się dużo wyuczyć,
wykształcić, żeby go podjąć.
No i jakby
to miało
plusy i to ma plusy i to miał minusy
i to, więc jakby, no nie wiem.
No ok.
W dobrą stronę idę.
Jasne.
No w każdym razie rzeczywiście…
Osoba poszukuje pracy, prawda?
I jak pracodawca ma do wyboru osobę niepełnosprawną i osobę
pełnosprawną, no to z całym szacunkiem
przyjmie osobę pełnosprawną, która jakby
szybciej zrobi pewne rzeczy.
Nie zawsze, bo czasem
my są w kryteriach
premiowania,
ale wiecie, to są szczególne przypadki, bo my
jakby tu
rozumiem, że nie rozmawiamy
o takich jednostkach niewidomych,
wybitnych,
bo
oczywiście, ja wiecie, tak
oglądam sobie te oferty pracy
i jakby jest dużo
ofert pracy dla ludzi z orzeczeniem,
tylko pytanie, czy na przykład
praca w ZUS-ie jako
tam kierownik sekcji
orzekania,
albo, nie wiem,
Leroy Merlin przyjmie
kierownika do spraw reklamacji,
no to chyba, jakby tam
oczywiście jest zaznaczone, że oni
jakby zechcą człowieka z orzeczeniem,
tylko no chyba niekoniecznie niewidomego.
Bo pojawiają się
różnego rodzaju problemy, oczywiście zaraz
ktoś może powiedzieć, ale problemy są
po to, żeby je przezwyciężać, no
super podejście,
popieram, jestem za,
tylko nie zawsze,
nie wszędzie się da i ja się zawsze,
ja się za każdym razem bardzo cieszę,
jeżeli ktoś dostaje
pracę, bo poczucie
tego, że się jest potrzebnym,
a praca takie poczucie też
gdzieś tam daje, no i oczywiście
dodatkowa suma na koncie co miesiąc,
to nie są rzeczy bez znaczenia.
Natomiast ja
jestem bardzo ostrożny
w takim
szafowaniu właśnie takimi
opiniami, że to
zazwyczaj to jest wina osób niewidomych,
a też się, no,
co jakiś czas z takimi opiniami spotykam,
zwłaszcza
w gronie
osób młodych, które dopiero
wchodzą w dorosłe życie
i wszystko przed nimi
i wydaje się, że
świat stoi przed nimi otworem,
a ja czasem mówię, że tak, stoi,
tylko czy o ten otwór nam
tak do końca chodzi, to
jest kwestia dyskusyjna
i po prostu
ja jestem bardzo ostrożny właśnie
z takimi opiniami, że to
ludziom się nie chce
pracować. Oczywiście
niektórzy tak mają i na pewno
tak jest i to jest tak, jak
powiedział
Darek, że część osób na pewno po prostu
no jest mi dobrze jak jest, nie chcę nic zmieniać,
ale jest dużo przypadków
osób takich, które naprawdę chciałyby
pracować, chciałyby robić coś fajnego,
ale pracodawcy
niekoniecznie chcą ich zatrudnić
i tak jak wspomnieliście,
no na przykład jakaś praca
większej firmie na stanowisku
na przykład kierowniczym
przede wszystkim bardzo często wymaga
doświadczenia. Tego doświadczenia trzeba
gdzieś nabyć, no
i teraz pytanie, gdzie my mamy to doświadczenie
nabyć, a nawet jeżeli to doświadczenie
mamy, to zaczynają się
pojawiać kolejne problemy i znowu wracamy
do tematów elektronicznych,
dostępność tych wszelkich
systemów dla osób niewidomych.
Tu bardzo często niestety można
polec.
Często się zdarza też, że firmy nie chcą
wychodzić z systemem poza
obręb swojej firmy, siedziby.
Dokładnie i już nawet
wiesz, pomijam
to, bo ok,
zakładam, że ktoś będzie
stawiał się w swoim miejscu
pracy i że to nie będzie jakimś tam
problemem, natomiast taka podstawowa
rzecz, że chcesz
sprawdzić, czy w ogóle masz możliwość
pracy na danym systemie
i nie każdy pracodawca
pozwoli ci tak z marszu,
jeżeli nie jesteś jeszcze osobą zatrudnioną,
wejść do tego
systemu, zainstalować sobie NVIDIA
czy JOSA i sprawdzić, jak
to będzie wszystko działało i czy ty będziesz
w stanie to obsłużyć.
Albo nawet włączyć narratora.
Oczywiście, że tak.
I to nie jest też,
że przedsiębiorstwo
prywatne, czy przedsiębiorstwo
państwowe.
Wiecie, to jest też tak, że
ktoś w zatrudnieniu człowieka niewidomego,
taki ktoś, który
wcześniej nie miał
do czynienia, będzie miał
wiele lęków, jakby obaw,
będzie widział trudności,
problemy, inspekcje pracy,
jak ten człowiek sobie poradzi, bo tutaj
nie wiem, jak sobie
w ogóle z poruszaniem się,
będzie w głowie
takiego przeciętnego właściciela firmy,
będzie milion problemów,
bo on tak
naprawdę nie miał
do czynienia z ludźmi, którzy sobie
powiedzmy świetnie radzą i to jest też pewna trudność
właśnie w przekonywaniu
pracodawców
do tego, żeby
mogli gdzieś tam zatrudnić
takiego człowieka, ale też
widzę pewną otwartość
ludzi na to, że
też niedawno mieliśmy tutaj takiego człowieka,
którego trochę motywowaliśmy do pracy
i rzeczywiście znalazł sobie
pracę manualną,
przetestował osoby, pracodawca pozwolił
mu przyjść, pobył sobie…
Ale ten pracodawca wyszedł też z taką propozycją, że
pozwala mu. Tak, to też to pracodawca
zatrudniał już wcześniej osoby niepełnosprawne,
nie z problemami wzrokowymi,
więc jakby tu już nie
miał takiego lęku. Ja czasem
mam wrażenie, że ludzie, którzy
mało mają do czynienia z osobami niepełnosprawnymi,
to trochę tak jakby mieli wrażenie, że się
zarażą niepełnosprawnością
jakoś tak w bliższym kontakcie.
To jest taka kwestia zresztą nie tylko
w przypadku niepełnosprawności, ale też
różnych innych nieznanych rzeczy,
że sporo ludzi
boi się tego, czego nie zna.
Lęk przed nieznanym. Tak.
Dokładnie. No ale tutaj właśnie sobie poszedł,
przetestował sobie pracę
no i został w tej pracy i już jest kilka miesięcy.
Ale przykład naszego znanego
adwokata, pan
Gwość,
założył swoją kancelarię. No to jest
najlepsze rozwiązanie, żeby mieć zatrudnienie,
żeby założyć swoją firmę. Bali się wszyscy niewidomego
adwokata założyć swoją kancelarię.
Daleko nie trzeba szukać, nasz szef też
zamiast szukać pracy gdzieś, to sobie
założył firmę, założył fundację
i sam zatrudnia
ludzi, więc. No takich
przypadków, którzy
sobie ludzie sami
pozakładali działalności, no to myślę, że co najmniej
pewnie kilka moglibyśmy zaraz wymienić. Trochę jest.
Oczywiście, że tak.
Że sobie stworzyli miejsca pracy.
Natomiast jak w przypadku osób widzących,
tak w przypadku osób niewidomych nie każdy
nadaje się do prowadzenia własnej działalności.
Zdecydowanie. Myślę, że
obecnie to w ogóle jest
wybitne, żeby
dać radę z tą swoją działalnością.
Zwłaszcza w różnego rodzaju kwestiach
księgowych i podobnych, żeby nie wdepnąć
na jakąś minę. To jest niestety
prawda. Ale właśnie
wspomnieliście przed momentem,
Ty Darku, wspomniałeś konkretnie o
kwestii związanej z
samodzielnym poruszaniem się
i tak myślę, że możemy
spokojnie przejść do kolejnej rzeczy,
którą się zajmujecie i to chyba
Kasiu, Ty przede wszystkim,
tak? Zajmujesz się
orientacją w przestrzeni. Gdybyś
mogła co nieco na ten temat opowiedzieć.
Orientacja w przestrzeni, czyli
nauka poruszania się, ale
głównie z białą laską, ale nie
tylko. To, że dużo osób słabowidzących
ma problemy w poruszaniu się
i wtedy, nie wiem, używamy,
uczymy się chodzić z białą laską
na przykład po zmierzchu, bo często
dużo osób słabowidzących
ma czasem takie schorzenia, które
jakby mają zmienne
widzenie, prawda? W dzień widzimy dobrze,
no dobrze w cudzysłowiu, ale w miarę
funkcjonujemy. To ja jestem takim idealnym
przykładem, że w dzień jeszcze trochę widzę,
a po zmierzchu w zasadzie w ogóle.
Tak, mówimy na to w cudzysłowie, kurza ślepota,
tak brzydko, no ale takie…
Ślepota zmierzchowa. No ale no
śmiej, no tak w naszym jakby tutaj
języku, tak sobie tak mówię, ślepota
zmierzchowa. Przy
różne schorzenia szybsze barwnikowe, z broni siatkówki
i przy chorobie Lebera
może być taka
niedogodność i dużo osób
przychodzi i mówi, jak sobie mamy radzić, więc uczymy się,
jak chodzić z laską sygnalizacyjną,
jak korzystać z telefonu, ze smartfona,
żeby na przykład sobie
powiększyć
ekran, obraz i zobaczyć,
co jest po drugiej stronie ulicy, ale również
jak korzystać z nawigacji w przestrzeni.
Więc tym też się również
informujemy. Bo wtłaczamy takim
ludziom, jak ja, którzy tracą wzrok,
że jednak trzeba już wziąć tą laskę
i nie bać się jej, ona nie gryzie.
Są opory, prawda?
No zdecydowanie. I to jest jakby
wśród osób, które
funkcjonowały jeszcze niedawno,
jako osoby widzące,
przekonać, że weź
chłopie tą laskę, będzie i Tobie łatwiej
i ludziom, którzy chodzą obok Ciebie,
no to to nie jest takie proste, żeby
tak się przyznać do
jakiejś swojej słabości.
No tak, to
też robimy. Kasia nawet na mnie testowała,
to ja już się tak trochę przekonałem.
Tak, z doświadczenia, niestety, mężczyźni mają
największy z tym problem. No tak to jest już.
Też, co rozumiem, to jest
pewne jakieś skrępowanie.
Miałam też pana, który
rozmawiałam z nim we wrześniu,
ale powiedział, że jeszcze nie. No ale wreszcie przyszedł do mnie sam.
Więc ja z reguły nie namawiam
do tego, tłumaczę, po co jest ta orientacja.
Czyli nie namawiamy, tylko nie zmuszamy.
No tak, ale nie namawiam, wiesz, tak usilnie, że
musi pan. Nie, bo to nie o to chodzi.
Każdy musi dojrzeć do tego.
Nie daj Boże, czasem jest tak, że
stanie się jakaś sytuacja i sami do nas
przychodzą. To jest ten moment. Oby nie,
żeby wszyscy gdzieś tam poczuli
się bezpiecznie.
Dużo osób słabowidzących twierdzi, że sobie radzi.
Prawda? A to, że wpada
na jakieś budynki, krzaki,
słupy. No to normalne. No to normalne.
Wszyscy tam głowę ktoś rozbije.
No to normalne.
No życie, przyzwyczailiśmy się do tego.
Więc tak, uczymy chodzić
z białą laską. Dużo osób
nigdy wcześniej nie chodziła lub
też grupa osób do nas teraz trafia,
które nagle straciły wzrok.
No i
mają wybór albo siedzieć w domu,
albo wziąć tą białą laskę do ręki.
Więc cieszy nas to, że do nas
przychodzą. Czasem to dłużej trwa, czasem
krócej. Uczymy od takich
podstaw, jaką laskę dobrać.
Radzimy, gdzie dobrać.
Super miejscem jest Karmelicka 26.
Tam jest przechodnia
dla osób
słabowidzących.
Pani Grażyna Machura, Renata Kozłowska,
świetnie. Tam też chyba można
dużo pomocy optycznych sprawdzić
tak na sobie, zweryfikować.
Cudowne. Pania z wielolatem
pracują. Mogą właśnie
pomóc dobrać okulary lupowe,
lupę optyczną,
białą laskę dobrać. I mieści się
tam też Fundacja Cydunii, co też
dziewczyny tutaj
zareklamuje, fajnie pomagają
uczniom z dysfunkcją wzroku.
Więc jakby ktoś ma problem w szkole,
to też dziewczyny radzą, jak
co zrobić, jak
no, cała taka porada
i diagnoza, jak ją przeprowadzić.
Uczymy w każdym
wieku, ale najczęściej trafiają do nas osoby
pełnoletnie, jeżeli chodzi o tą naukę
orientacji przestrzennej, bo młodzi jednak
mają w szkołach tą orientację
przestrzenną. Wspomniałaś, Kasiu,
o osobach słabo widzących przede
wszystkim, ale jak to jest z niewidomymi
całkowicie? Też trafiają?
Tak, bardzo dużo osób
niewidomych trafia do nas.
Często są
to osoby, które właśnie straciły
wzrok, a takie osoby,
które są niewidome
od urodzenia, to czasem przychodzą do nas
mówią, a chciałbym przećwiczyć nową
trasę na przykład, nie? Bo chcę
po prostu, dużo osób już
potrafi chodzić z tą białą laską,
ale nie wiem, przeprowadzili się z innego
miasta, w inną dzielnicę,
znaleźli pracę i na przykład chcą
przećwiczyć tą trasę. Czasem jest to
kilka lekcji, czasem kilka miesięcy.
No, do tego właśnie jeszcze
staram się zawsze włączać tą nowoczesną
technologię i nawigację, żeby troszeczkę
chociaż pomagało od chwila nawet
w sprawdzeniu rozkładu jazdy lub zorientowaniu się,
w którym miejscu jesteśmy lub udostępnieniu
swojej lokalizacji komuś bliskiemu,
żeby nas pokierował, gdzie mamy iść.
To jaką na przykład teraz aplikację
do nawigacji pieszej dla niewidomych
byś poleciła z twojego doświadczenia?
No ja cały czas używam tego Google Map,
który nie jest wiadomo taki idealny,
ale jednak chyba tak
najbardziej się sprawdza.
Niektórzy też chodzą z Sync Assistant,
ale ten Google Map
jest bardziej… Lazari, jeszcze mamy
też całkiem taka fajna, prosta aplikacja.
Tak, Lazari lo używamy bardzo często, fajnie
eksploruje tutaj nam otoczenie.
Na przykład jak jedziemy tramwajem
i nie mówi nam tramwaj, jaki to jest
przystanek, wystarczy, że włączymy
Lazari lo i
mówi nam otoczenie, tak? Więc łatwo
nam jest się zorientować w tej przestrzeni,
gdzie jesteśmy teraz.
Ja powiem wam jeszcze,
że nas można znaleźć,
bo też mamy zamontowane
bikony.
Bikony i można, jak ktoś
będzie do nas tutaj podróżował, to jak
zainstaluje sobie aplikację
i ją włączy gdzieś tutaj
w pobliżu, to też będzie mógł sobie
znaleźć akurat to wejście
do nas, do fundacji, więc to też tak
apropo nawigacji trochę
mi się przypomniało.
No i właśnie, takie pytanie mi się nasuwa,
załóżmy, że ktoś pojawia się
w stolicy, no chociażby, żeby
połączyć dwa poprzednie tematy
za pracą, tak? Dostał pracę w Warszawie,
no tylko
chciałby przećwiczyć tę trasę.
To może się
do was zgłosić i
dostanie parę takich godzin
szkolenia? To jest jakoś odpłatne?
Czy to jest bezpłatne w ramach jakiegoś projektu?
Jak to wygląda?
Dostanie to szkolenie
i będzie ono…
No jeszcze chyba płatnego nigdy nie zrobiliśmy,
więc
no raczej zawsze staramy się mieć taki projekt,
żebyśmy mogli tutaj to
zrobić. Tak, nie zawsze mamy tyle
godzin, ile uczestnik buchciowy, jednak
mamy gdzieś tam projektowe zajęcia,
ale nie zdarzyło się, żebyśmy jakoś tak,
no czasem trzeba poczekać
troszeczkę na te zajęcia,
ale staramy się tak na bieżąco
je prowadzić.
Czyli ta orientacja jest taką działalnością,
którą cały czas
się zajmujecie, ciągle? Tak, tak.
Taką czasem gdzieś tam właśnie
w tak zwanym międzyczasie
zrobimy, więc
no tutaj, no tak.
Ale kiedy ktoś przyjedzie,
czasem potrzebuje takie asysty, żeby gdzieś po prostu
nie wiem, podjechać z
dworca, no to też w miarę
możliwości oczywiście nie zawsze
mamy te zasoby ludzkie.
Ale bardzo często.
Jeżeli chodzi o tą asystencję, no to
masę takich rzeczy, jakby działań,
bo to też tak się łączy,
tak myślę, że przeszliśmy trochę
z samodzielnego
poruszania się do takiego poruszania się
z asystentem. No też mamy właśnie
tutaj Mariusz jest takim naszym ekspertem
od wsparcia innych
osób i gdzieś tam zawsze pomaga,
też dobrze się orientuje
w Warszawie, więc
wiele razy już,
no tak jak wspomnieliśmy na początku,
nasza fundacja ma
oddziały w każdym
mieście wojewódzkim, więc często bywa
tak, że ludzie z innych oddziałów
mówią, że słuchaj, tam
przyjedzie ktoś na centralny,
pomożesz dojechać do jakiegoś lekarza,
zorganizujesz jakiś tam transport, no to
organizujemy.
Nie zawsze się da, bo jak ktoś
chce w sobotę o
21 przyjechać, bo ma
jakąś potrzebę,
to nie zawsze jest tak.
Czasem poszukamy jakiegoś wolontariusza,
no ale w takich
powiedzmy godzinach urzędowych
bardzo często się zdarzało,
że pomagaliśmy tak logistycznie
gdzieś tutaj się dostać, więc to takie
nasze kolejne działanie
a propos poruszania się, więc
czy samodzielnego z laską, czy
z naszym wsparciem, no
to tak, to właśnie nie raz się udawało.
Następny temat mamy dosyć
ciekawy i taki powiem szczerze
nietypowy.
Warsztaty manualne, a pod tym
się kryją też zajęcia
związane z malarstwem
i rękodziełem.
Również.
Rękodzieła?
Paweł, chcesz mówić o rękodziele?
Ojejku.
Tak, tak.
Lepienie z gliny, takie rzeczy.
Takie rzeczy, jak typowy facet.
Myślę, że nie. Myślę, że Paweł
to specjalnie tak, żeby nam tu nie zasbał,
go zaczepiłem.
Ale, co Kasia, my poopowiadamy.
Z inicjatywą wyszła nasza,
znaczy nawet nie jedna, ale
chciałabym też o koleżanka, ale Natalia i Dorota.
Więc tak, mamy zajęcia
z malarstwa, osoby niewidome
i słabowidzące przechodziły
na takie zajęcia, był cykl
nie wiem, 3 czy 4, już nie pamiętam.
Nie wiem, jeszcze raz, czy jakby to
wybrzmiało. Niewidomi malowali.
No tak właśnie, chciałam to dokończyć.
Pędzlami, rękami.
Czym malowali? Pędzlami,
rękoma, farbami akrylowymi
chyba malowali. Malowali na płótnie.
Była pani, która
podchodziła do każdej osoby
i gdzieś tam instruowała.
Każda osoba miała swój stolik, oczywiście wszystko tam
obkleiliśmy.
Jeszcze tutaj przerwę. Ten czas przeszły, był dokonany,
ale też trzeba mówić o tych
zajęciach w czasie przyszłym, bo one też będą.
To nie jest tak, że już się skończyły, zamknęliśmy
ten temat i nigdy do niego
nie wrócimy.
Dla nas to jest jakby,
wkroczyliśmy w nowy rok, nowy sezon
działań i to,
o czym Kasia mówi, to będziemy nadal
robić, więc jeżeli będą chętni,
są chętni, którzy nas słyszą,
a nie wiedzieli o tym, że takie
rzeczy robimy, to zapraszamy.
To było w grupie około 6,
7, 8, nie pamiętam osób.
Niestety sama Basia nie da jakby
rady więcej osób obsłużyć.
Ale myślę, że możemy zrobić i drugą grupę.
Tak, drugą grupę jak najbardziej, tylko
to w małych grupkach są takie zajęcia, żeby każdy
czuł się tak jakby zaopiekowany
i czuł taką pomoc, że nie tam sobie
mizia coś po tym płótnie.
Efekty jeszcze tych prac można
jeszcze obejrzeć u nas.
Tak, mamy kilka tych.
Resztki pozostawały, obrazy,
tam jeszcze można jakieś parę zobaczyć.
Rzeźby i inne takie.
To był tutaj taki kiermasz, wystawę,
wernisaż i część prac
się rozeszła, więc
one były na tyle fajne, że ludzie
zechcieli je zabrać do domu.
Czyli te prace to nie były takie zupełnie abstrakcyjne
no właśnie to niech chłopaki nie dali dokończyć.
To były, jak zwykle,
to były obrazy.
W międzyczasie jeszcze dziewczyny,
tam w różnym przedziale czasowym,
robiły różne zgliny.
To były stroiki świąteczne,
doniczki, które miały
różne wzory i osoby też niewidome
to robiły. Widziałam doniczki,
które miały takie fantastyczne wzory,
gdzie ja bym sama nie umiała tego zrobić.
Robiła pani kwiatki z gliny, gdzie
w ogóle nic nie widzi. Robiły
dziewczyny, co jeszcze,
a koty z gliny robiły, dziewczyna,
która prowadziła te warsztaty, zrobiła taki stelaż
z drutu, oblepiła to
gazetkami z Lidla
i na tym dziewczyny robiły piękne koty,
wyszły naprawdę prześliczne
i pewnie robiły dziewczyny stroiki świąteczne.
Ja myślę, że o technologii to nie wiem,
czy musimy tak opowiadać.
Myślę, że warto
powiedzieć, jak to wszystko wygląda.
I to była taka glina, którą każdy
może sobie w domu kupić, bo to była taka
glina szybkoschnąca
gdzieś, prawda?
Nawet sami ukupowali.
Darek jest tutaj naszym specem od zamawiania takich rzeczy.
Jak ktoś ma ochotę, to Darek
zamówi.
To jest tak, że
te rękodzieła robi się z takich rzeczy,
które jakby na co dzień
to można by uważać, że trochę to jest
jakiś złom, albo śmieć, albo coś.
No bo właśnie Kasia powiedziała, tak, tu wykorzystaliśmy gazety,
tu druty,
tu jakiś łańcuszek, tu coś tam takie
takie
nie wiem, duperelki
takie, nie?
Po czym dostałem zlecenie na 25 kg
masy samopoziomującej.
I wyszły świeczni.
Tak, i tam jakieś kubeczki.
Te kubeczki robiły się jakieś odlewy.
Te odlewy wyszły właśnie takie fajne, idealne,
gładziutkie, w ogóle jakby to była ceramika
wypalana, bo ta masa jakoś tak właśnie
super zastygała.
Z tego wyszły jakieś świeczniki.
Do tych świeczników coś tam
podorabiały, no i wyszła masa…
Coś tam poprzyklejały sztuczną żurawinę,
kwiaty.
No wiecie, ja się nie znam na tym, to jakby nie, to jest taka,
ta dziedzina wykracza poza moje
jakby wyobrażenie.
Po prostu zamawiałeś materiały.
Tak, i oglądałem,
chodziłem i przeszkadzałem, jak robili.
Efekty naszych działań można zobaczyć
na gauczyńskiego 7 naszym
profilu facebookowym, tam z Darkiem staramy się
nagrywać filmiki.
Nie zawsze są idealne, ale z naszych prac
coś tam wrzucamy, żeby
była jakaś relacja. I w grudniu zrobiliśmy
kiermasz naszych prac.
Bardzo fajne, to było takie spotkanie też świąteczne.
Ubraliśmy z Pawłem wcześniej choinkę
z Gosią, z Maruszem,
więc mieliśmy choinkę, zrobiliśmy,
upiekłyśmy same ciasta i
bardzo fajny chyba był ten kiermasz.
Sporo osób z otoczenia przyszło.
Przewinęło się masa ludzi, no dlatego mówię,
że te prace zniknęły, bo ludzie
chcieli sobie tak
przygarnąć do domu.
I dużo osób, które wcześniej nie malowały tych obrazów,
czy z gliny,
w ogóle się zdziwiły, że jednak potrafią takie
rzeczy zrobić.
Odkryły w sobie talent.
Tak, odkryły i to mamy panią, która akurat
jest słabowidząca, pierwszy raz malowała
i później wróciła do domu i
kupiła sobie te płótna farby i maluje.
Więc to nas cieszy bardzo.
A teraz będą dziewczyny robić anioły z lalek
Barbie, też jestem ciekawa, jak to wyjdzie.
No to też może być
interesujące, no to już niedługo.
Jakieś dwa tygodnie
i się zacznie.
Tak, a jeżeli chodzi o malowanie,
to chciałam tutaj pochwalić naszych chłopaków,
bo mieliśmy remont
na Gałcińskiego.
I malowali sami ścianę.
Ale też zajęcia manualne.
To o tym będzie za moment.
O tym będzie za moment, o tym sobie
porozmawiamy, ale wspomniałaś
Kasiu, że ciasta piekłyście,
a u was też się piecze i gotuje i robi
różne inne tego typu rzeczy.
Możemy przetestować ekspres
do kawy, uczymy
nawet taki zwykły ekspres, który z dotykowy
można fajnie dostosować.
Jeszcze czekaj Kasia, zanim się rozpędzisz, bo
my tą piwnicę to mamy też po to,
że tam mamy taką prawdziwą kuchnię.
To jest trochę Kasi królestwo,
no bo ta kuchnia jest, jakby
my ją sami używamy, ale też
jest właśnie po to, żebyśmy mogli tutaj z
naszymi beneficjentami
pracować w niej.
Jedziemy sałatki, zupę.
Także w tej kuchni to się zupełnie dużo dzieje i ja dlatego
już na początku powiedziałem, że lubimy jak tam się dzieje,
bo nie musimy obiadów przynosić z domu.
Pytają tylko Sępe co dziś na obiad.
Nie, ale bardzo
lubię te zajęcia. Dostaliśmy też
od Filipiaka do testowania garnek.
I testujemy ten
garnek. On jest częściowo udźwiękowiony,
więc
fajne takie narzędzie, które możemy
sobie pozyskać. Mamy piekarni,
kuchenkę indukcyjną,
ekspres do kawy, który jest zupełnie
dotykowy, a trochę sami go sobie tam
przerobiliśmy. Przestosowaliśmy, że da się jednak
bezwzrokowo obsługiwać. Bo nakleiliśmy
w brajlu naklejki
i na górze zrobiliśmy do tego agendę całą.
Mamy masę sprzętów takich
zwykłych, których każdy z was
z państwa ma w domu. Takich ułatwiaczy,
o których ja nawet nie wiedziałem,
że są. Jakie na przykład?
Jakieś takie urządzenie
do krojenia jabłek na przykład.
Takie, co dzieli na cząstki,
tak? No, od razu. Ja nawet
nie wiedziałem, że coś takiego istnieje.
Albo jakieś do oddzielania jajek, nie wiem.
Ja się nie znam
na gotowaniu i dla mnie to są w ogóle
jakieś takie cudowne rzeczy,
nie wiedziałem, że one istnieją. Albo
takie mega nożyczki, którymi się
od razu tnie szczypior,
czy natkę i robi się z tego
od razu 20 kawałków.
A ja zawsze mówię, najprostsze
urządzenia, narzędzia, przede wszystkim
taca, która jest duża, na to kładziemy deskę
i jak kroimy i coś nam spadnie z tej
deski, to wpadnie bezpośrednio na
tace, a nie spadnie nam na kolana, prawda?
A to bardzo dobry patent. To fajnie,
że się tym podzieliłaś. To myślę, że
część ze słuchaczy skorzysta.
Jak gotujemy, to też gotujmy
w większym garnku, bo wtedy
nam nie wykipi ta woda, którą
gotujemy. Jak odlewamy ziemniaki,
możemy odleć do sitka, w którym
odlewamy makaron i wtedy nie musimy odlewać,
przykrywać pokrywkę i nie daj Boże,
ta pokrywka nam spadnie i się poparzymy.
Więc jest dużo takich zwykłych,
prostych urządzeń lub narzędzi,
które nawet nie pomyślelibyśmy, że mogą
nam się przydać. Moim prywatnym odkryciem jest
krajalnica, ona bardzo dobrze działa.
I w końcu znowu mogę sobie
kroić ładne kromeczki chleba.
Chyba w ogóle jeżeli
chodzi o kuchnię, nie wiem, czy
mi to potwierdzicie, czy nie, ale
największą obawą
osób, które zaczynają
swoje kulinarne przygody,
no to jest jednak ten lęk przed wysoką
temperaturą.
No to można np. piec niektóre rzeczy
zamiast smażyć. Od razu zdrowo,
dieta. Ja jestem fanką pieczenia
i przeróżnych rzeczy lub smażenia na wodzie.
Zdrowotni.
Smażenia na wodzie?
Tak, to mój kolega się śmieję.
Ja dużo rzeczy gotuję
albo właśnie duszę i mało
używam oleju, co jest bezpieczniej.
Albo na przykład jak smażymy naleśniki,
no to używamy bardzo mało oleju,
ponieważ wlewamy sobie ten olej do szklanki
i używamy pędzelka.
Wtedy bardzo mało oleju
kładziemy na patelnię, dzięki czemu ten olej
nie pryska na nas i nie
rozbryzguje się dookoła.
A jeszcze tak technicznie, to myślę, że chyba
warto polecić
zmianę kuchni gazowej na indukcyjną.
To też jest wygodniej,
a tym bardziej, że jednak są gdzieś tam na rynku
zupełnie niedrogie kuchnie,
które mają pokrętła i wtedy
bezwzrokowość.
W zasadzie obsługuje się jak gazowe,
a jednak są wygodniejsze,
nie ma płomienia, wyłączają się,
jak się tylko zdejmie jakoś tam patelnię.
Ale z własnego doświadczenia
mogę powiedzieć, że i taką płytę indukcyjną
też spokojnie można sobie oznaczyć,
nawet jeżeli w sklepie się nie trafi
taka z pokrętłami, tylko z dotykowymi
przyciskami, to można to sobie
w jakiś tam sposób pooznaczać
te guziczki. Ich na całe szczęście
nie jest dużo.
Warto tylko sobie szczególnie
oznaczyć tę blokadę
przed dziećmi,
bo jak to niechcący
klikniemy,
a to nie jest wcale
takie trudne, to potem możemy się
naszukać, naszukać, bo wyłączenie tego
to wymaga dłuższego przytrzymania
tego dotykowego guzika,
więc wtedy po prostu trzeba
wiedzieć, gdzie się palec przykłada.
Także to rzeczywiście trzeba oznaczyć.
Można również kupić sobie Grilla
elektrycznego, gdzie też można kupić
smażone rzeczy, lub opiekacz
czy zwykły toster.
No i z pomocą idą urządzenia
bardziej rozbudowane,
żeby nie wymijając marki.
Te, które nie są udźwiękowione.
No właśnie to jest taki problem,
że te, o której marki
nie wymieniamy jednej lub drugiej,
bo są chyba tylko dwa,
no ale one nie są udźwiękowione,
no i są takie nieprzyjazne.
I myślę, że to jest duży błąd, bo
tych inteligentnych robotów,
czy tam jak to się nazywa,
tych zaawansowanych robotów
kuchennych z MIX na końcu,
no to gdyby one
współpracowały chociażby z
iPhone’em jakoś tak na zasadzie, że można
rzeczywiście w aplikacji coś
zrobić, albo żeby czytały to, co się dzieje
na ekranie, no to, że to by było świetne
rozwiązanie. No ale nie wiem,
kiedyś próbowaliśmy się nawet kontaktować
z producentem i nie, jednak nie
raczył podjąć tematu.
Aplikacja jest tylko do telefonu, a niestety sam panel
nie jest… Choć ten droższy,
bo też testowaliśmy obydwa,
no to ten droższy z końcówką
MIX,
no jakby dla osób słabowidzących
jest trochę lepszy, jakoś tak gdzieś
ten ekran był bardziej…
Tak, był bardziej kontrastowy,
no trochę łatwiejszy w obsłudze,
ale no
to nie są urządzenia przyjazne dla
osób, które źle widzą.
Bardzo słabowidzą albo są niewidome.
A szkoda, bo by mogły być.
Mogłyby być, byłyby naprawdę
świetne, no bo jednak
dużo potrafią,
no nie są tanie, no ale jakby…
Ale dzięki… Ułatwia ci to czas
pracy. Ale gdyby były dostępne, to myślę, że nawet ta cena
nie była… Myślę, że tą cenę można by
dźwignąć. Bezpiecznie, korzystasz
wtedy z kuchni, no bo to jednak robot
za ciebie to robi. No i przede wszystkim
jest dieta zdrowa.
No i dużo fajnych tam przepisów,
pomysłów.
Tak, no ale też fakt faktem
to tak od razu zapytam,
czy przyglądaliście się tym urządzeniom
nieco tańszym,
no bo te MIX-y jak rozumiem
to macie na myśli
termomiksy, tak? To się tak bardzo
czailiście z
wypowiedzeniem tej nazwy, ale to
absolutnie nie jest
żadna zbrodnia. Natomiast
bardziej mi chodziło o
też te urządzenia te tańsze,
czy ich dostępności
się przyglądaliście również?
Czy sprawdzaliśmy tego
Lidlomixa, który nazywa się
jakoś tak po francusku i tego to już nie umiem…
Monsieur Cuisine?
A może mi się udało nawet wypowiedzieć.
No tam
jakby dostępności w sensie
udźwiękowienia nie ma w ogóle tak jak i
w Thermomixie. No i jeszcze
ta aplikacja w ogóle
sama z siebie działa gorzej.
Plus jakby z mojej perspektywy
człowieka słabo widzącego
sama szata graficzna
tego ekranu
dotykowego jest jeszcze
mniej czytelna, więc no jakby tutaj
no nie,
to to jakby odpada.
Ale jak jakaś firma do nas się zgłosi z jakimś
urządzeniem, ja bardzo chętnie je przetestuję.
Jeszcze polska taka firma kiedyś była
Speedcook, nie wiem czy oni jeszcze
produkują swoje urządzenie.
Też nie była. No ona w ogóle jeszcze
ja byłem na etapie, gdzie nie było nawet aplikacji,
niczego, tylko przyciski.
Ale mamy jeszcze ten garnek
od Filipiaka.
Ale on gotuje i piecze.
To nie jest, on nie miksuje,
tylko tam właśnie jak to Kasia mówi…
Gotuje, piecze, dusi, ale bezpiecznie można go właśnie
używać. I on gada.
Nawet mamy też zresztą, jak dobrze pamiętam,
prezentację w tyflopodcaście tego garnka.
I duży ma bardzo wyświetlacz.
Tam tak nawet jest jeden guzik,
którym możemy go obsłużyć.
Tak nakładkę sobie zrobimy jakimś,
nie wiem, folią,
żeby zrobić dziurki, no to nawet da się go obsłużyć.
I w zasadzie
no z perspektywy, jak macie
była audycja o nim,
to co, to
dla niewidomych będzie ok?
Bo ja tak mam mieszane trochę uczucia.
To znaczy osoba, która go testowała,
która go pokazywała, no to nie była
jakoś negatywnie do niego nastawiona.
Grzesiek Meller,
który to pokazywał
w tyflopodcaście. Natomiast no
pytanie, jak wiele
i jak do dziś go wykorzystuje?
I czy?
My go lubimy, że ufanie się w nim podgrzewa,
gotuje makaron, nawet
takie ciasto szybko można zrobić, ale
jednak trzeba przygotować te składniki
sobie samemu. No termomiksy,
lidlomiksy, te inne miksy,
to też miksują, ciachają, kroją.
Tak, ale tutaj bardziej pod kątem
obsługi. A dostępności?
Dostępności, no to myślę, że dla osoby słabowidzącej
będzie super, bo tam jest mega czytelny
ten, nie wiem, czy to można nazwać
wyświetlaczem, wyświetlaczem.
No jest czytelny. I nawet głosowy komunikat
uwaga, nastąpi wyrzut pary.
Jest. Jest takie coś.
Więc dla bezpieczeństwa. Także tak.
A propos kuchni, to też
trochę mamy doświadczeń.
No my się lubimy bawić
takimi urządzeniami.
To bardzo dobrze, to zyskujecie dzięki
temu też dosyć fajną
wiedzę na temat ich dostępności.
To teraz z warsztatów
kulinarnych przejdźmy
do innych warsztatów, już takich
rzeczywiście typowo warsztatów, bo teraz
będzie to, o czym
wspominaliście już
przed momentem.
Nieco dłuższym będzie o majsterkowaniu,
malowaniu,
różnego rodzaju
renowacjach.
No to kto się tym zajmuje?
Paweł,
Darek, Mariusz i
nasi tutaj zaprzyjaźnieni
znajomi, beneficjenci.
Ja zaraz, zanim się chłopaki rozwiną,
to właśnie chciałam jeszcze raz ich pochwalić,
że pomalowali tutaj nasze pomieszczenie.
Czyli nie tylko my, tylko malowaliśmy tutaj
z ludźmi, którzy nie widzą.
Którzy nie widzą. To były osoby niewidome i słabo
widzące. A już w ogóle hitem było, jak
użyliśmy laski jako przedłużacza
do wałka.
Całkiem fajne zastosowanie.
Więc zaoszczędziliśmy tutaj
pracę.
Potraktowaliśmy to trochę
jako naukę, no bo w zasadzie
okazało się, że jak się ma trzech niewidomych
i jednego widzącego, to
50 metrów kwadratowych
pomieszczenia można pomalować
dosłownie za, nie wiem, dwie godzinki.
Tylko trzeba najpierw wszystko wynieść
z tych pomieszczeń.
I to się okazało fajną zabawą,
fajną nauką.
Kontrola jakości przyszła, powiedziała
tutaj jest mijaczek, tu mijaczek, a ogólnie to ok.
Więc jak się raz
przy razie wałkiem jeździ, no to się okazuje,
że nawet jak się słabo widzi, to też można sobie
ścianę pomalować
i że nie jest to jakaś wielka filozofia,
bo podobno zrobiliśmy to
zupełnie nie najgorzej.
Tych działań warsztatowych
tutaj…
Czasem właśnie sami
dla siebie, bo mamy jakieś potrzeby, no i przy tej
okazji sobie kogoś
dopraszamy, jak jest zainteresowany,
jak coś działa,
albo sami majsterkujemy też,
a no, tak jak wspominałem,
nikt z nas tutaj dobrego wzroku nie ma,
więc trochę czasem się sami czegoś pouczymy,
a później możemy podpowiedzieć
innymi właśnie, jak, nie wiem, jakieś tam
gniazdko przykręcić, albo
kontakt, albo… Bo takie właśnie
zajęcia mamy zaplanowane
na najbliższy czas. Czyli byśmy
chcieli zrobić, w zasadzie to chyba ja bym
chciał zrobić.
Takie zajęcia
właśnie z…
żeby pokazać
ludziom, którzy na przykład nigdy
nie zamontowali sobie gniazdka w ścianie,
co to tam się dzieje, że skąd ten
prąd idzie, i
jak to gniazdko zamontować, i jak tam te
kabelki połączyć, i
czy da się to zrobić, jak się
nie widzi, a w moim mniemaniu się
da. No to powiem szczerze, sam bym się
chętnie dowiedział, bo akurat z elektryką
nigdy nie miałem do czynienia
od tej strony praktycznej, szczególnie
jeżeli chodzi o te wyższe napięcia, bo
tam w komputerach i tego typu
kwestie, to jak najbardziej zdarzało się
to i owo z tym i owym
łączyć, natomiast tutaj
no, tu już ambitnie 220,
no 230 w zasadzie
już volt. No tak, ale mamy
bezpiecznych, więc jakby…
Nie będziemy robili tego
pod napięciem,
więc no właśnie, o to chodzi, żeby zrozumieć,
że to można, no nie, bo
okazuje się, że na przykład
tester kolorów całkiem
sensownie sobie radzi z rozpoznawaniem
tych kolorów
izolacji.
Można go zmusić. Bo jak to jest, tam są
te kable
na różne kolory, tak, oznaczone?
No tak, mamy trzy różne,
no najczęściej mamy trzy przewody.
Plus, minus masa chyba, tak? No właśnie,
ta masa o ziemienie,
czy jak nazwiemy, no wiecie,
ja też nie jestem jakimś ekspertem, no
wiem, jak to działa
i wydaje mi się, że potrafię to
tak przekazać,
ale tu jest bardziej kwestia tego, żeby zobaczyć,
że tam trzeba odkręcić dwie
śrubki, wyjąć to gniazdko, dalej są
gdzieś tam jest taka
kolejna śrubka, a w zasadzie trzy.
Pod te śrubki trzeba podłożyć
przewód, ale ten przewód trzeba wcześniej
troszkę odizolować, no to trzeba sobie
kupić, najlepiej, żeby sobie tam krzywdy
nie zrobić jakimś, jak ktoś
nie umie, no chyba że umie, odizolować
kawałek miedzianego przewodu
nożykiem, no albo można kupić za 15 zł,
gdzieś tam w markecie
takie urządzenie, które na wymiar
nam tą izolację zdejmie.
No i
kwestia tylko właśnie zbadania tego, gdzie
tam te przewody przyłożyć,
śrubokręcikiem pokręcić,
założyć gniazdko z powrotem,
no i będzie działało. I włączyć bezpiecznik.
Włączyć bezpiecznik
i będzie działało, no do przełącznika też musi
wejść jeden przewodzik, który
do przywłącznika światła jeden przewód, który
wpuszcza nam prąd,
drugi, który wypuszcza
prąd dalej,
więc ten przełącznik po prostu przerywa
obwód na jednym z kabli,
no i to wszystko idzie do żarówki,
do żarówki, lampy, no tak potocznie,
prawda? No i tak jest zbudowana
instalacja elektryczna w domu z grubsza,
no i o to chodzi, żeby właśnie,
żeby pokazać tak może nawet
trochę schematycznie,
a jak będzie potrzeba, to
jakoś tak bardziej już w praktyce.
Taki mam plan,
drugi plan mam taki, że
no taką podstawową hydraulikę,
żebyśmy zrobili, no nie wiem,
no nagle zaczyna cieknąć woda pod zlewem,
nie? No i co zrobić?
No jak, przecież tam też nie ma
jakichś cudownych rzeczy, no parę rurek,
jakiś syfon,
uszczelki, no i
mam wrażenie, że świetnie można sobie
dotykowo z tym wszystkim poradzić,
poskręcać te rurki, tylko żeby
zrozumieć, o co chodzi tam w tym
odpływie, że jednak woda to lubi
płynąć nie do góry, tylko
w dół, no i
jakieś tam elementy, żeby sobie kupić
odpowiednie gdzieś tam w markecie
i można samemu sobie część rzeczy
naprawić, no tego typu
rzeczy, no właśnie nie tylko takie kursy
szkolenia, tylko
no takie trochę bardziej… Coś praktycznego,
co będziemy mogli wykorzystać w domu.
Tak.
No to też bardzo fajna
sprawa.
Ja tu jeszcze mam
informację o
renowacji zabytkowego motoroweru.
To jest interesująca
kwestia, o co chodzi?
To wadź, ciągnie się już dosyć długo.
Rzeczywiście, ale no z takimi, takie
rzeczy robi się latami.
Rzeczywiście,
chyba zaczęliśmy już, nie wiem, ze trzy lata temu?
Na pewno.
Nawet ja lewa ręka do motoryzacji
przyłożyłem swoje pięć groszy
w tym przedsięwzięciu.
Ale,
słuchajcie, żeby nie było, przywieźliśmy tutaj
w bagażniku samochodu
pojazd.
Złom. Złom, jak to Kasia mówi, złom.
Przywieźliśmy go,
rozpakowaliśmy, wyjęliśmy
i w ogóle na początku dziewczyny to się
pukały w głowę, że tu w ogóle nie ma miejsca,
to śmierdzi, bo tam jakiś
olej, bo coś tam i w ogóle
wywieźcie to na złom.
Tak, to coś pordzewiało,
coś jest usmarowane, coś śmierdzi
z palinami.
W ogóle nie, to o co chodzi?
To bez sensu.
Po czym zaczęliśmy
przy tym dłubać. Najpierw
oczywiście nie robiliśmy tego
codziennie, więc pewnie
z pół roku nam zajęło, zanim
jakby
rozebraliśmy to wszystko, co do części
doczyściliśmy,
wyczyściliśmy, wypolerowaliśmy.
A nawet ktoś jak czyścił
jedną część, nie mógł tam wepchnąć
szmatki, to wziął szmatkę
na końcówkę, tę białą laskę
obinął i czyścił.
Tak, także, no tak,
ale wiecie i finalnie wyszło tak, że po
tym długim czasie
dużo prac zrobiliśmy sami, bo
tak naprawdę tam, no to był
pojazd, który był taki
zupełnie w częściach, on nie był
złożony.
Teraz jest złożony, nawet udało nam się
go uruchomić i zrobiliśmy tutaj
rundę testową kiedyś
przed
naszym biurem, tak trochę nielegalnie.
Głośno i śmierdziało paliwem.
Ale jeździł, więc jeździ.
Jest
już taki w fazie
90% skończony.
Więc
po czasie, ale wiecie, fajne było
to, że na przykład przyszedł
człowiek, no zupełnie niewidomy,
który nigdy w życiu
nie, jakby nie,
nikt mu nie powiedział, jak działa silnik spalinowy.
No wiadomo, że taki
silnik w motorowerze, no bo tutaj
składaliśmy, jak może
podam nazwę, Romet Ogarr
205. Tak brzmi
pełna nazwa tego
pojazdu. Czyli nasza
rodzima produkcja, zdaje się. No tak,
tak. No chodziło też o to, żeby to
nie było coś trudnego, żeby to było
łatwe do zrobienia.
No więc
rozebraliśmy ten silnik, złożyliśmy
i ten człowiek bardzo się cieszył,
że w końcu zrozumiał,
jak to się dzieje, że gdzieś tam wpada
paliwo, coś tam się
obraca, co to jest tłok,
co to jest korbowód, co to jest
wał korbowy, że jest
świeca zapłonowa, jest gaźnik
i że ten gaźnik to
miesza to paliwo z powietrzem, to sobie
wpada tam do cylindra, tam
jest właśnie,
następuje wybuch tej
mieszanki i ta mieszanka
tworzy ciśnienie, to pcha na tłok,
a tłok zaczyna obracać wałem korbowym,
a później to idzie do skrzyni biegów
i ta skrzynia biegów przenosi
napęd na zębatka, a zębatka to już dalej
napędza koło.
No i wiecie, to jest świetne uczucie,
kiedy można człowiekowi
pokazać coś nowego, widać, że
jakby mu się to spodobało,
że odkrył coś, czego
wcześniej nie próbował. To i mógł wszystkiego
dotknąć, zobaczyć,
po swojemu,
z wszystkim się zapoznać,
żeby po prostu faktycznie wiedzieć, no bo
tak jak ty to Darku teraz opowiadasz,
to oczywiście można to sobie jakoś tam wyobrażać,
no ale
co doświadczenie
na żywym organizmie, no to
jednak doświadczenie.
No tutaj
takie tematy motoryzacyjne, to rzeczywiście
chyba trochę, może
ja tak próbuję gdzieś tam wcisnąć,
bo to pewnie,
no znaczy to żadna tajemnica,
że jakby ta motoryzacja to trochę
takie moje hobby, więc ja to gdzieś tam lubię
i próbuję to przemycać.
No i
też myślę, że
przy tej okazji motoryzacji to możemy się
pochwalić tym, że udało nam się już
dwa razy zorganizować
takie pojeżdżawki,
żebyśmy sobie mogli, my w sensie…
Ciekawe określenie
pojeżdżawki.
No bez słowa, pan profesor Miodek byłby
zadowolony. Czyli
wsadziliśmy niewidomych do samochodów
i zaczęli jeździć, ale…
To gdzie jeździliście? No właśnie,
jeździliśmy, raz udało nam się…
Niech Paweł powie.
Niech Paweł powie? No właśnie Paweł, a gdzie jeździłeś?
Jeździliśmy na torze Modlin,
samochodami osobowymi, Toyotą.
A różnymi? Jeździliśmy…
Ale tam były… Renault były?
A może i Renault. Ja jeździłem akurat elektrycznym Renault.
Ale po torze Modlin jeździliśmy. No tak, ale
samochody osobowe. Tak, takie
normalne, zwykłe. To były zwykłe
samochody miejskie, takie typowe,
jak spotykamy na ulicy.
No ale też o tyle fajnie, że były
i spalinowe, były jakieś elektryczne.
No i fajne było to, że mogłem
ja, słabowidzący,
gdzie kolega niewidomy,
wsiąść i pojechać.
Oczywiście my tutaj naszą ekipą
się tam też wepchnęliśmy, żeby
pojeździć, ale chodziło o to, żebyśmy
zaprosili… My za kierownicą byliśmy.
Ale też, no głównie
to było dla naszych beneficjentów, no choć
takich przyjemności sobie też nie możemy odmówić.
Ale jak rozumiem, jakiś pilot
na drugim siedzeniu był i
nawigował. Nawigował,
ale nie mógł ani nas zatrzymać,
ani nas przyswieszyć, bo nie miał…
To nie były samochody nauki jazdy.
Jasne, jasne.
Musiał nam zaufać. No i fajne
było też to dla ludzi, którzy mieliśmy
dwóch panów, którzy stracili
wzrok i byli kierowcami.
Normalnie pracowali jeszcze parę lat
temu jako kierowca zawodowy,
chociażby Michał.
I mógł
jako osoba już
niewidoma prawie
wrócić do tego, co
było kiedyś. A to też jest słuchajcie nie bez
znaczenia, bo co niektórzy
czasem właśnie też spotykam się
z takimi głosami.
W sumie po co to takie w ogóle
rzeczy organizować, że sobie
niewidomy pojeździ tym samochodem,
czy zrobi jakieś
różne tego typu
dziwne rzeczy.
Przecież i tak on tego nie będzie robił.
Oczywiście, że na co dzień tego nie będzie
robił, ale… Widzący ludzie też
tego nie robią. Na co dzień np. nie skaczą,
co dzień nie zbandzi. Można porównać.
Jeżdżą samochodem przecież nie,
którzy widzący. Ale to właśnie
tak jak powiedziałeś, no to ma
niebagatelny taki
pozytywny ładunek emocji.
Tak, po pierwsze
ci wszyscy, którzy
nie mieli nigdy szansy
znaleźć się za kierownicą,
to taką szansę w takiej sytuacji
mają, a po drugie to też
osoby ociemniałe,
które już wiadomo, że nigdy
tego nie będą robić ponownie,
jeżeli nie uda im się przywrócić
zmysłu wzroku, to przynajmniej
przez chwilę mogą się poczuć tak trochę
jak w tym swoim poprzednim życiu.
Tak i to nie ma znaczenia,
czy właśnie mówimy o malowaniu, czy mówimy
o ujeżdżeniu samochodem, czy byśmy tutaj zaczęli
nie wiem, szydełkować jakoś
tam, nie wiadomo jak. To chodzi o to, że
że właśnie możemy zrobić coś takiego,
do czego na co dzień
nie mamy dostępu.
No to akurat tak wychodzi, że te
takie, bym powiedział, trochę dziwniejsze tematy
no to są te motoryzacyjne.
Ale dużo też takich osób naszych niewidomych,
osobowiedzących, tak naprawdę tak bardzo się przykłada
do tych różnych czynności, czy do tego malowania,
co wracasz, czy rzeczy, które robimy,
gdzie pełnosprawniej nie są tak dokładni
z doświadczenia.
A wracając do technologii, mamy też osoby,
które kiedyś pracowały
po korporacjach, były
pełnosprawne
i przyszły do nas
jako osoby tracące wzrok, albo już
utraciły wzrok i wróciły
z powrotem do korporacji pracować.
Mamy przynajmniej trzy
takie przypadki.
No tak, ale jeszcze wracając do tych naszych aut,
no zobaczcie, bo też
Widzieliśmy Audi R8 na żywo,
mogliśmy dotknąć i wsiąść.
I Porsche 911
R.S. czy jakieś takie
fajne i fajniejsze.
No ale to było dawno temu.
A drugi był dzisiaj, znaczy dzisiaj.
Miesiąc temu,
był dwa. Mieliśmy rajd terenowy.
No właśnie, mieliśmy
okazję.
I tu było więcej atrakcji, nawet bym powiedział,
niż na tym Madlinie.
Tak, i dużo naszych znajomych
wsiadało pierwszy raz.
Mieliśmy takimi prawdziwymi
terenówkami, ale takimi prawie z motami,
które mają koła
prawie jak w traktorze.
Bieżnik taki jak
gąsienice w czołgu.
Potrafią przejechać, nie wiem,
co potem, chyba wszystko.
Sporo, na pewno.
Sporo, także taki mały
samochód, to by pewnie
przejechały w poprzek.
No i my tym też jeździliśmy, więc
później jeszcze mogliśmy pojeździć
składami, więc
tak naprawdę dotknąć czegoś, czego
nawet pełnosprawniej
na co dzień nie dotykają, czy rzadko im się
zdarza, żeby z takich atrakcji korzystać.
I to jest fajne, bo jakby też tak
trochę miksujemy,
czy przeplatamy te rzeczy
takie, bym powiedział, takie szkolne,
mniej ciekawe, no bo taka edukacja,
nie wiem, te kursy zawodowe,
czy jakieś szkolenia, no to
mi to trochę przypomina taką szkołę, nie?
A do tej szkoły to się chodzi tak trochę za karę.
Wiadomo, że ona jest potrzebna.
Ale ile można?
Ale ile można, no trzeba zrobić coś innego, no i właśnie
to coś innego, to
staramy się wymyślić takie
dziwne rzeczy. Więc teraz jeszcze tylko
przed nami lot balonem.
A macie w pana?
Mamy zamówienia, nie, jeszcze
nie zaplanowaliśmy, ale mamy zlecenie
na lot balonem, że powinniśmy zrobić, więc
jak słyszy nas ktoś, kto
potrafi nas wpuścić do jakiegoś
balonu, albo jakoś nam pomóc
w zorganizowaniu, no to
chętnie, bo jest zlecenie balonem.
Znaczy myślę, że lot balonem to nie byłby jakiś wielki problem,
jeżeli chodzi o dostępność tego.
No oczywiście zakładając, że nie
osoba niewidoma będzie kierować
pojazd.
Szaglówkami mogą, więc myślę, że balonem
też dało radę.
No tutaj, wiecie, jakby to chodzi trochę
też o koszty, bo każde działanie
jakieś tam niesie ze sobą koszty.
To duże. No i jakoś musimy
to wymyślić tak, żeby właśnie, no
czasem mniejsze, czasem większe.
Ale skrajda jest niesamowita za to.
Więc oby więcej, częściej
takie możliwości.
Zdecydowanie.
A teraz wracamy na moment do technologii.
I to pewnie
Pawle, twoja działka.
Tak się domyślam.
Chyba, że zaraz wyprowadzicie mnie
z błędu.
Inteligentny dom.
Oto Darek trochę też jego taka smykałka
i ma na tym punkcie delikatnie
dzika.
Ale Paweł też, no tutaj, znaczy tak,
mamy w fundacji zainstalowane,
zainstalowanych od
jakby od różnych producentów
różne elementy, bo mamy
takie włączniki, inteligentne
włączniki w ścianach, które
potrafią włączać światło.
Mamy jakieś tam od Philipsa
elementy inteligentnego domu,
od Xiaomi, trochę czujników.
Z Ikei.
Tak, Ike mamy też,
bo Ikea też ma ten inteligentny dom.
I
no tak i potrafimy jakby
potrafimy powiedzieć jak to działa,
potrafimy pokazać jak to działa, potrafimy
pomóc jakby ktoś chciał
w skonfigurowaniu, bo
no bo tutaj trzeba
powiedzieć, no pewnie niektórzy
wiedzą, żeby to zadziałało, no to potrzebujemy
i te elementy wykonawcze,
i jakąś bramkę, która jest takim
łącznikiem pomiędzy tymi elementami
a internetem
i później dalej tym naszym
smartfonem. Też trochę
powiem, bo potrafimy podpowiedzieć
właśnie, które z tych elementów są takie
stabilne i dobrze działają,
a które
jakby wymagają jakiejś tam
większego zainteresowania
albo gdzieś tam
z czasem się wyłączają
i nie chcą sobie działać, więc
no tak, to możemy
to pokazać.
A jeżeli chodzi o to
na czym najlepiej budować
ten inteligentny dom, to
jak to jest
w obecnym czasie, lepiej się wyposażyć
coś kompatybilnego
z iOS-em, jeżeli
oczywiście korzystamy, czy
tutaj na przykład z Androidem też nie ma większych
problemów?
Tak,
ja wolę korzystać
ze wszystkich urządzeń, które
później występują
w domu
aplowskim, bo
no to będzie nam zdecydowanie łatwiej
z tego korzystać, bo będziemy mieli zgromadzone
te elementy w jednym miejscu.
No tak mówię z perspektywy osoby
niewidomej, no bo to na pewno będzie
dostępne, da się obsługiwać
i nie będzie z tym
jakby przynajmniej z samą dostępnością, z samą
obsługą, nie będzie problemów.
Później, jeżeli chodzi o
to, czy jakby
to się da korzystać i na jednym
systemie, i na drugim, da się,
choć
jakby tutaj,
no te aplikacje w zasadzie od każdego
producenta występują na oba systemy,
więc no pewnie
jakby, jak wejdziemy
w szczegóły dostępności, no to
tu już znowu trzeba by było wrócić
i przetestować, bo czasem jakaś aktualizacja
potrafi coś zepsuć i nie
jest dobrze, więc to tak na bieżąco
trzeba by było sprawdzać.
Też
bardziej bym się tutaj nastawiał na taką
automatyzację tych
niektórych elementów, że one jednak
ich ta inteligenność powinna też
polegać na tym, że powinny jakby stabilnie
działać i robić to,
do czego zostaną zaprogramowane, no bo
bo co, no bo tak naprawdę
czy wygodnym jest takie
gdzieś tam szukanie
telefonu, żeby sobie włączyć światło?
No myślę, że to już taki trochę
przerost formy nad treścią, czy
kiedyś testowaliśmy obsługę,
nie wiem, zmywarki przez smartfon,
no bo jakby tak
dotykowo
i czajnika, i dotykowo
te urządzenia w ogóle nie były dostępne,
no gdzieś tam przez ten
smartfon, no dawało się
te programy wybierać, albo
w tym czajniku ustawiać jakąś tą temperaturę,
bo na przykład, nie wiem, też ten
przycisk na tym czajniku był zupełnie
dotykowy i trzeba było sobie zapamiętać, gdzie
on jest, bo go w żaden sposób
tak wyczuć się nie dawało.
No ale okazało się na przykład, okazuje
się w ogóle, że
te urządzenia z europejskiej dystrybucji,
przynajmniej te z gospodarstwa domowego,
które są takie smart, no to one i tak
finalnie wymagają podejścia
do urządzenia i naciśnięcia przycisku
start, pomimo tego, że się go
zaprogramuje, więc no dlatego
tutaj myślę, że też
właśnie o takich praktycznych
aspektach trochę możemy
porozmawiać, dużo możemy pokazać.
Ostatnio też oglądaliśmy
na przykład
zamek automatyczny, taki inteligentny
od Gerdy, okazuje się, że
chyba całkiem sensownie działa.
To ja nie widziałem.
A, bo ja byłem tam, gdzie był ten zamek i dlatego wiem, że on
działa.
Nie zatrzasnąłeś się.
Nie, nie zatrzasnął, udało mi się wrócić, więc jest ok.
Odkupowałem.
Właśnie, Paweł też go
widział, więc tutaj
no działa, niektóre rzeczy są fajniejsze,
niektóre mniej fajne, ten właśnie
nasz domofon jest taki też
trochę inteligentny, bo możemy podejrzeć,
kto tam przed nim stoi,
a wiadomo, że to
jakby łatwiej nam coś popatrzeć
na ekranie, nawet jak się słabo widzi
niż przez jakiegoś Judasza
i gdzieś tam rzeczywiście możemy
się umówić z jakimś instruktorem, że sobie
przyjdzie, a my go wpuścimy i później
sobie zamkniemy tutaj
naszą salkę
treningową, więc
no mamy też takie
podejście do tej
nowoczesności
tego inteligentnego domu.
Czyli podejście do domu,
mam taki zamek, wpuszczam swoją siatkę, jak jestem
na wakacjach, podleje mi kwiaty,
nakarmi kota i wyjdzie.
Jest to opcja.
Tak, to się zgadza.
Czyli ta technologia inteligentnego
domu u was też
zagościła i to już jest
coś, czym faktycznie, no już na
dłuższą metę warto by się zainteresować,
zwłaszcza przy planowaniu
jakichś większych remontów, można
sobie trochę jakiś gniazdek tego typu
poumieszczać.
No nawet jakąś lampkę.
Kasia, jesteś dość daleko od mikrofonu.
A teraz? A teraz też.
Przepraszam.
A coś się wydarzyło chyba z twoim
mikrofonem, bo cię
po prostu jakoś słabo słychać.
Natomiast,
no wracając do
tego tematu, to rzeczywiście
tych urządzeń jest coraz więcej, no i fajnie,
że jest opcja, żebyście
przetestowali i coś
doradzili, co tam można
wybrać. Ale nie samą
technologią człowiek żyje, zresztą już o tym
było nie raz.
Też pojawiają się
ciekawi goście
przy Gałczyńskiego 7, prawda?
Prawda.
Mamy sporo
takich ciekawych, wybitnych
osób. Był ostatnio
u nas pan Jerzy
Palnik, muzyk
pan Eścierański,
fantastyczny gitarzysta.
Był
pan reżyser,
Dariusz, przypomnij.
Zanussi, przepraszam.
Krzysztof Zanussi, tak?
Tak, Krzysztof Zanussi.
Ja to jestem znany z tego, że nie pamiętam nazwisk, ale…
Darku z kolei teraz ciebie jakoś tak
słupisz. A może będzie teraz lepiej?
Zdecydowanie.
Więc tak, mieliśmy,
mieliśmy
różne tematy, bo mieliśmy
trochę artystów, trochę właśnie
ludzi takich, ludzi
sceny. Mieliśmy też,
nie wiem, nawet kiedyś zrobiliśmy taki
wykład, że zaprosiliśmy
policjanta, który
nam tutaj opowiadał o
tych zawiłościach na styku
ruchu pieszego i tego
drogowego, bo myślę, że to też jest ważne, żeby
wiedzieć, co można, a czego nie można,
no bo przecież ludzie,
którzy
no nie widzą, no to raczej te
przepisy ruchu drogowego tak się bardzo nie
zagłębiają, no bo nie mają takiej potrzeby, no bo
wydaje się, że ten chodnik jest takim
prostym tematem.
A i też zagadnienia związane
z poruszaniem się po chodniku, no
mogą nie być wcale takie
proste. Chociażby taka
ostatnia kwestia, która mnie
zastanawia w kontekście
nas niewidomych,
my przecież bardzo często korzystamy
ze
smartfona i korzystamy z nawigacji.
I
czasem było tak, że
ktoś jak przechodził, to coś tam sobie
sprawdzał jeszcze w telefonie,
a przecież teraz to za to to
mogą być kary nawet,
pojawiają się kary za przejście
przez jezdnię
z telefonem.
Ale to też my musimy używać troszeczkę
tutaj naszego rozumku
i niestety przechodząc przez jezdnię
nawet jeżeli korzystamy z tej nawigacji,
to też moja prośba, odkładajmy
ten telefon na bok, bo
mamy słuchawki w uchu, skupimy się
na telefonie, a niestety
samochody jeżdżą, nawet potrafią
przejechać przede wszystkim u nas na Nowym
Świecie, bardzo musimy zwracać uwagę
na taksówkarzy, którzy po prostu jeżdżą
sobie jak chcą i nie zawsze nas przepuszczają.
Tak, ale właśnie o to mi chodziło,
o to mi chodziło z tym, że
przecież nas też różnego rodzaju
przepisy dotyczą.
Oczywiście są sytuacje, gdzie
nie musimy… Jakby tutaj wracając
do tego przechodzenia z tym smartfonem przez przejście,
no może
coś mylę, ale wydaje mi się, że
tam jest w tym przepisie napisane tak, że
nie jest tak, że nie wolno
rozmawiać, tylko że ten telefon nie może
nam zasłaniać pola widzenia.
Więc, no hello, ale w przypadku
niewidomego, to co ten telefon ma zasłonić?
No tak, ale on Cię rozprasza,
bo wtedy skupiasz się na tym, co ten telefon
da Ci mówić, czy trasa. Ale mówić do telefonu można.
Jakby sam ustawodawca
nie zabronił mówienia do telefonu,
tylko zabronił, żeby
ten telefon nie przysłaniał Ci
pola widzenia, kiedy wchodzisz na przejście.
Więc to jest chyba
jakby trochę media
inaczej podeszły do tego tematu.
I całkiem różniłem. Albo ja źle pamiętam ten
przepis, więc tutaj jakby zupełnie
się nie upieram, więc no, ale
jakby logika wskazuje też, że jak się przechodzi
przez to przejście, no to raczej trzeba
się skupić na tym przejściu, no tym bardziej
jak się nie widzi, no to
raczej dobrze jest, no chociaż
dobrze słyszeć, tak? Bo przecież, no też
ten ruch
trochę nauchowy wyczuwamy, tak?
I przechodzimy w momencie,
kiedy wiemy. No jak się skupimy na
rozmowie, tak jak Kasia powiedziała, no to
rzeczywiście nie będzie łatwo.
Tak, no na pewno też nie dostaniemy
mandatu, jeżeli przejdziemy przez
ulicę, gdzie nie ma przejścia dla pieszych.
Ale musimy mieć białą laskę.
Na pewno musimy zasygnalizować, bo
czasami możemy naprawdę nie wiedzieć,
czy to przejście jest tutaj, czy za 50,
czy 100 metrów, czy dalej, bo tak jak
cały czas mówię, do tego nowego światu, tutaj czasem
ciężko naprawdę sprawdzić, gdzie jest już
to przejście dla pieszych, bo nie jest to starówka
i nawet niekiedy nie mamy
żadnych linii naprowadzających, ale
ani pól uwagi, ale musimy
zawsze zasygnalizować kierowcy.
Białą laską, że chcemy przejść, żeby kierowca
miał taką możliwość
i czas zwolnić,
żeby nas przepuścić.
No i jeszcze
kwestia tych pojazdów elektrycznych,
tych małych, które gdzieś tam się poruszają po chodniku
i ich parkowania. Hulajnok.
Tak, te wszystkie hulajnogi i tym podobne.
No to one też mają
jakieś tam swoje przepisy, to się też
pozmieniało. Myślę, że
warto nawet gdzieś tam, to chyba możemy polecić
ten podcast, który został
nagrany właśnie z tym policjantem, bo
tam w sumie trochę fajnych, ciekawych
takich informacji było
odnośnie właśnie interpretacji różnych przepisów
i zaleceń. A widzisz,
to też jest ważna rzecz, o której
wspomniałeś, że
te rozmowy są do
odsłuchania później. To nie jest tak, że
jest tylko jakieś spotkanie
z daną osobą u was
w fundacji, w Tyflopunkcie,
tylko to jest rejestrowane jako podcast,
tak? Tak, zawsze
staramy się… Akurat to
spotkanie z policjantem, z tego zrobiliśmy
rzeczywiście podcast,
ale a, jak tu Kasia chciała powiedzieć,
że na Facebooku zapisujemy,
znajdziecie też takie
nagrania wideo,
tak, także taki obraz
z dźwiękiem. Z tych wszystkich spotkań,
które były do tej pory z tymi
można, z sławnymi ludźmi,
tak? Tak. Z tymi artystami
i innymi, to tak, są
dostępne i na oficjalnej
stronie fundacji. I głównie to Pawła
dzieło. No tak,
jest. Jest dostępne
i dopóki tego ktoś nie zdejmie,
to będzie.
Okej, czyli
jest na Facebooku, jest na stronie,
jakiś kanał na YouTubie też jest?
No Darek ma swój kanał Dariusz
Lindę,
musimy chyba się dorobić naszego wreszcie.
No i jest też fundacja
Szansa dla niewidomych. Tak, mamy tych
miejsc, gdzie rzeczywiście te nasze nagrania,
bo tak, jakby my mamy
swoją stronę na Facebooku
Gałczyńskiego 7
no i oczywiście mamy taki ogólny
fundacyjny profil
no i tam już, tam będzie
masa różnych nagrań
i jakiś materiałów,
ale to będą materiały z całej
Polski. Nasze też tam będą,
więc dlatego tak trochę… No i YouTube
Dariusz Lindę. Tam też jakieś materiały takie
właśnie z naszych testów,
to co już rzucałem. Filmiki edukacyjne.
Choć te, które są na tym YouTubie
ode mnie, nie jest ich dużo,
też zawsze były przerzucane gdzieś tutaj na nasz ten
profil Facebookowy.
My robiliśmy różne testy,
jak używać lupy elektroniczną, którą
lupę wybrać, gry dla
niewidomych, a myśmy
w pandemii musieliśmy coś zrobić i
wymyśliliśmy sobie, że będziemy nagrywać filmiki.
I nagraliśmy
kilka takich materiałów, jak
poruszać z Białą Laską, jakieś podstawy,
takie rzeczy.
Robiliśmy. To już wiemy,
kto był, a kto będzie
gościem.
To na razie tajemnica.
Nie, już jest oficjalnie.
A teraz, tak, najbliższy
będzie Artur Świercz.
Tak, Artur Świercz jest, o i teraz
uwaga, trudna nazwa, bo mówię z głowy.
Pełnomocnik
Zarządu Województwa Mazowieckiego
ds. Osób
Niepełnosprawnych. Pełnomocnik
Zarządu Województwa Mazowieckiego, powiedziałaś?
Tak, tak powiedziałem.
Rady Powiatu Pruszkowskiego,
jeszcze jest radny, przepraszam.
No, a osobiście jest, jakby
prywatnie, poza tą
upełnioną funkcją, jest
bardzo fajnym, ciekawym
gościem.
Też prowadzi lekcje różne edukacyjne.
Tak, ale porusza się na wózku.
I tutaj, tym razem, jakby chcemy,
no bo tak, cały czas się obracamy
w temacie niewidomych, słabowidzących,
więc wpadliśmy
na pomysł też, że
no trochę chcemy poszerzyć
tą naszą tematykę i chcemy poopowiadać
o innych niepełnosprawnościach, żebyśmy
my, jako ludzie niewidomi,
rozumieli też potrzeby
innych grup społecznych.
Tak, bo to z perspektywy osób
sprawnych, w pełni
sprawnych, to się tak wydaje, że
osoby z niepełnosprawnościami, to pewnie
wszystkie się rozumieją,
może nawet znają i
wiedzą, co komu potrzeba.
A to wcale nie jest tak,
bo niewidomy nie ma pojęcia
zazwyczaj, jeżeli nie jest
jakoś tam powiedzmy w temacie, czego
potrzebuje osoba głucha, czego
potrzebuje Wózkowicz, no
tak samo jak i Wózkowicz
nie musi, tak samo jak
i Wózkowicz wcale nie musi i zazwyczaj
nie wie, jak na przykład na komputerze pracują
osoby niewidome, no bo po co mu ta wiedza?
No dokładnie, więc
dlatego my chcemy się tą wiedzą
powymieniać, więc Artur do nas
przyjdzie, bo tak
należy powiedzieć, ja już to wiem.
1 lutego godzina 12
zapraszamy wszystkich,
będzie transmisja na Facebooku
i również na Gałczyńskiego
7 wejścia na wyświać 48 również zapraszamy.
Także będzie tak przybrydowo i w internecie
będziemy i będziemy
i będziemy na żywo tutaj u nas.
Super. To teraz
będzie trochę o
sporcie, o różnych zajęciach
związanych z aktywnością fizyczną,
bo też tego u Was troszkę
jest. Tak i bardzo
lubimy aktywność fizyczną,
wszyscy chyba tutaj.
Zaczęliśmy od zajęć samoobrony,
później była joga,
w międzyczasie
zaczęliśmy
trochę biegać,
trochę ćwiczyć.
Trochę biegać, tak.
Trochę jeździć tandemami.
Trochę jeździć tandemami.
Tych trochę tandemów to nawet mamy u nas,
bo przez
długi, trochę to znaczy mieliśmy
dwa i myślę, że jeden
jeden mamy na stałe,
drugi to był taki tandem,
który u nas
garażowało miasto,
ale to nie był taki tandem
jak te, które można
było wypożyczać, tylko taki trochę
fajniejszy, bardziej taki
nawet nie powiem co. Paweł, Ty nim jeździłeś,
nie? Taki? No taki,
że już można było po szutrze dobrze nim
jechać. Tak,
także myślę, że on wróci, że znowu będziemy
mieli dwa. I one są
będą na stałe u nas do wypożyczenia
dla Państwa tutaj.
Więc
jeszcze wróćmy do tej jogi i do tej
samoobrony, bo
jogę już, jogę cały czas
robimy, trenujemy.
Tak, ćwiczymy. My też jesteśmy
dzisiaj po zajęciach z jogi, się
wyciszyliśmy.
To tak fajnie przed audycją się zrelaksować.
Ale dokładnie było
tak, że skończyliśmy zajęcia
z jogi i
rozstawiliśmy sobie mikrofony i
rozmawiamy. I zjedliśmy.
Mieliśmy tylko chwilę
przerwy, więc przerzuciliśmy się
z jednego tego działania na drugie.
Samoobronę jeszcze chwilę czekamy.
Tutaj, co prawda samoobronę
robimy już bardzo długo. Ja nie wiem, już
cztery sezony robiliśmy. Tak,
mamy teraz małą przerwę, ale te zajęcia będą
wznowione. Czekamy naszego instruktora.
Trochę cierpliwości wznowimy
z powrotem. I joga jest cały czas.
Rowery będą. No i
pewnie będziemy, no mieliśmy
też kilka rajdów tandemowych,
gdzie bardzo fajnie
się one odbyły podczas naszych regionalnych konferencji
REHA i naszej
Krajowej Konferencji. Zawsze bezpiecznie.
Dotarliśmy. Zawsze od
zabstawek. Zobraliśmy ostatnio
czterdzieści tandemów.
Tak? Tak. Dobrze mówię. Czterdzieści
załóg. Zobaczcie, czterdzieści
załóg to jest osiemdziesiąt osób plus
obsługa. No to tak naprawdę
sto osób
zaangażowanych. No, co najmniej.
Więc taki
fajny przejazd przez Warszawę
zrobiliśmy. Mam nadzieję, że
kierowcy nam wybaczą, bo pewnie znowu
zrobimy. Mieliśmy
taką trasę, że ruszaliśmy
z ośrodka w Laskach.
Albo jechaliśmy od nas
do ośrodka tam, do Lasek.
Jechać normalnie ulicami.
No właśnie. I tutaj z obstawą
policji. W ogóle no super.
Pod tym względem świetnie to zostało.
Jakby świetnie zostaliśmy
zaopiekowani przez policjantów.
Także poblokowali nam tam skrzyżowania,
a my sobie sprawnie przejechaliśmy. Nauczyliśmy się już,
gdzie się zgody załatwia. Tak. Także już
tą ścieżkę biurokratyczną
już trochę
mamy przepracowaną. Złożymy pomocą.
Wiemy, że to dużo wcześniej trzeba organizować.
Dopełnić
wszelkich druczków formalności,
wyspowiadać się z każdej minuty przejazdu.
No ale dzięki temu później
to sprawnie działa i możemy taką
akcję w plenerze
przeprowadzić. Ale dzięki temu…
No mów co pierwszy. Myślę, że zawsze
możemy dołączyć do masy krytycznej, która
często jeździ po Warszawie
na rowerach.
Śmiało. I też pojeździć razem z nimi.
A oni jeszcze jeszcze? W ramach integracji
jeżdżą.
Nawet w grudniu chyba były przejazd, czy w listopadzie.
No to tak, ale to jakby
zgromadzenie 40 rowerów. Ale pierwszy
nasz rajd, to nie widzieliśmy, że to jest taki
problem ze zdobyciem tandemów.
To później drugi, trzeci,
to już taki pikuś, ale
troszeczkę… Tak, zawsze ten pierwszy raz jest najtrudniejszy.
Było trudno. Ale udało się.
I myślę, że w tym roku znowu to zrobimy.
Myślę, że w tym roku też
pobiegniemy w charytatywnym biegu
w Laskach, więc… Co do rajdów, jeszcze na koniec
zawsze organizowaliśmy konkursy, nie?
Kto najszybciej przejedzie
jakąś trasę, kto najwolniej.
A więc to zawsze na koniec
rajdu takie fajne były konkursy i nawet
jeden uczestnik Marcin wygrał
najszybszy i najwolniejszy przejazd.
Ale to chyba nie za jednym razem.
No to by było trudne. Nie, to były
dwie dodatkowe konkurencje.
No bo wiecie, do nas
dołączali też ludzie, którzy
zawodowo, no zawodowo,
profesjonalnie jeżdżą tymi tandemami.
No i okazało się, że
im łatwo jest wygrywać
z amatorami. Więc
musieliśmy pomyśleć, co zrobić,
żeby amatorzy też mieli okazję
garnąć jakąś nagrodę, no skoro te nagrody
już jakieś były. Więc tak myśleliśmy, myśleliśmy
i może to nawet ja wymyśliłem,
nie wiem, ale to już nie ważne,
no że trzeba zrobić taki przejazd najwolniejszy.
No ale najwolniejszy przejazd to jest taki, że
trzeba utrzymać równowagę, przejechać
powiedzmy 10 metrów i nie dotknąć
ziemi nogami, tak? Nie podeprzeć się.
No i komu zajmie
najdłużej ten przejazd tych 10 metrów,
a się nie podeprze, no to wygrywa.
No i okazało się, że ci profesjonaliści
to wcale nie byli tacy najlepsi w tym
wolnym przejeździe.
No w tym szybkim byli
dosyć dobrze.
Szybcy tak, że nich ma pierwsze miejsce, ale właśnie
Marcin, który nie jeździ w ogóle zawodowo,
trzecie miejsce zajął. No właśnie, więc objechał
z sporą takich z ekip,
które jeżdżą gdzieś tam profesjonalnie
tandemami, więc można.
A co z tym biegiem Darku jeszcze?
Bieg…
Laski, czyli Towarzystwo
Opieki Nadociemniałymi w Laskach organizuje
stowarzyszenie, organizuje
co roku bieg charytatywny.
I teraz chodzi o to,
że im więcej
okrążeń się przebiegnie,
trasa ma… Paweł, ile? Cztery kilometry?
Jedno kółko? Trzy dwieście.
No właśnie. Czyli jedno kółko,
okrążenie tam przez laski,
przez Kampinos, ma
te trzy
kilometry, dwieście metrów i teraz za każde
kółko sponsorzy
no wpłacają jakąś
darowiznę na
laski, więc
im więcej osób pobiegnie i im więcej
zrobi kółek w określonym czasie,
bo czas był, nie wiem, półtorej godziny było na bieganie?
Półtorej godziny.
Tak, więc w te półtorej godziny im więcej kółek
się zrobi, tym tak jakby
zbierze się większą
pulę pieniędzy. Więc my też
do tego biegu się dołączyliśmy, nawet wcześniej
zebraliśmy taką ekipę fundacyjną,
nie wiem, chyba z dwadzieścia osób.
Jak nie, więcej nawet było.
Dwadzieścia cztery chyba.
Ponad dwadzieścia osób, taką ekipą. Tutaj
trochę trenowaliśmy. Bartek nas
przygotowywał. Tak, mieliśmy takiego trenera,
który nawet wypożyczyliśmy
salę gimnastyczną, żeby nam tam
porobił jakieś takie ćwiczenia
i kto chciał mógł do nas przychodzić,
potrenować. Niektórzy po prostu
przyszli i pobiegli, niektórzy trenowali
z nami trochę wcześniej.
No i w tym roku znowu pewnie pobiegniemy.
To jest jakoś wiosną ten bieg,
nie pamiętam zaraz daty, ale
jak na pewno będziemy
informować na tych naszych Facebookach
i laski
też na swoich
internetach wrzucą informacje.
No i biegniemy, bo ty nas wkopałeś.
Biegniemy, ale chcieliście, więc to nie to,
że wkopałem, bo słyszałem, że bardzo chcecie,
więc dlatego nas znowu zgłosiłem.
A przynajmniej taka jest teraz oficjalna wersja.
Nie, ja się przyznam
z ręką na sercu, powiedziałem,
że ja nie będę biegał, bo ja nie lubię biegać.
Ja stałem na stoisku fundacyjnym,
można było u mnie poszczelać z broni
laserowej. I byli chętni, bardzo
dużo było. Właśnie, bo Paweł,
Paweł, w ogóle może warto
powiedzieć o tej broni laserowej, bo mamy i takie
stanowisko do strzelania.
To możemy jeszcze
powiedzieć o tym? Mamy broń krótką, mamy
broń długą.
A czy
wszyscy wiedzą, jak się
strzela z takiej broni? No właśnie,
podejrzewam, że nie.
Więc z broni laserowej strzela się
na zasadzie słuchu. Na słuch
mamy dołożone słuchawki
na uszy i im wyższy ton
dźwięku, tym jesteśmy bliżej
centrum tarczy, do której mamy
strzelać. Im niższy
ton, tym jesteśmy dalej od środka tarczy.
No i jakby tyle.
Tyle teorii.
A praktyka jest taka, że
trzeba bardzo trzymać delikatnie
broń. Milimetrowe
ruchy wykonywać
bronią, którą się trzyma obu ruchów.
Czyli zamiast widzieć
słuchamy.
Im wyższy dźwięk, tym bliżej środka
celu. Bliżej dziesiątki tak zwanej.
Tak. No i
tak naprawdę ta broń jest taka ciężka,
wyważona, bardzo
podobna. Prawdziwa taka strzelba praktycznie.
Mamy strzelbę i mamy
krótki pistolet, więc
no i tam oczywiście
ta tarcza jest
elektroniczna, podłączona do komputera.
Na komputerze wyświetlają się wyniki
i tam ustawia się odpowiednią
ilość strzałów. To się zlicza.
Można z tego zrobić fajne zawody
i też taką fajną
rywalizację. I żeby było
sprawiedliwe, każdy,
kto bierze udział, zakłada i tak,
i tak opaskę na oczy. Więc
tak naprawdę to jest taka gra, że i widzący,
i niewidomi mają, no, równe
szanse.
No to skoro jesteśmy w temacie broni,
to jeszcze o tej samoobronie
może trochę was
zapytam.
Uczycie na tych zajęciach, jak to
wygląda. A to nie my, to nasz tutaj
instruktor. Uczy, jak bezpiecznie się
obronić, jak upadać
bezpiecznie, jak ktoś nas
zaatakuje, jak się wyswobodzić z niechcianego
tutaj dotyku.
Ale nawet po prostu jak upadać.
Jak upadać, jak się
jak się szybko podnieść,
jak się odnaleźć
w tłumie, jak się zachować
asertywnie, bo
wiecie, okazuje się, że
takiego przeciętnego
amatora napastnika można
bardzo szybko zniechęcić
jakby głośnym krzykiem,
jak wezwać pomoc,
bo znowu też to się może wydawać takie
dziwne, ale ludzie
w stresie boją się odezwać.
Więc takie właśnie nawet
na niektórych zajęciach,
jak pamiętam, bo sami też
trochę chodziliśmy,
no to uczyliśmy się jak krzyczeć,
żeby wezwać pomoc, bo
to nie jest takie łatwe, że nagle staje,
gości się, drze na pomoc ratunku.
Oczywiście nie uczymy się
jakiegoś takiego
takiej samoobrony w sensie takiej
ofensywnej, raczej są to takie
kwestie defensywne,
no ale w praktyce
takie, żebyśmy mogli to
zrobić czy widzimy, czy nie.
Poza tym też tego nie wiedziałem,
ale okazuje się, że ludzie w stresie,
nawet
ci, którzy dobrze widzą, to tutaj
Łukasz, nasz instruktor, nam opowiadał,
że też ich
pole widzenia się zwęża, a nawet
w przypadku bardzo wysokiego stresu potrafią
na chwilę, nie wiem, jakby stracić
wzrok, więc tutaj
różnych chwytów,
wymyków, jak
się ktoś złapie za kark, co zrobić,
jak mu te ręce zdjąć, żeby
się wyswobodzić, jak
kogoś przewrócić i zdążyć wezwać
pomoc albo się szybko oddalić
z tego miejsca, żeby jakoś tam
chociaż na kilka chwil tego
naszego, w cudzysłowie,
przyjaciela zostawić
gdzieś tam na boku.
A nóż, widelec się zniechęci.
A nóż, widelec się zniechęci, albo ktoś zdąży nam pomóc
z boku, więc
a poza tym jest to kolejna
świetna sytuacja,
bo też różne ćwiczenia rozciągające,
rozgrzewkowe, kolejna
okazja do tego, żeby
trochę się poruszać, bo tego
trybu siedzącego mamy dużo,
więc tutaj tak
też i w ten sposób.
No i wcale nigdy nie musi dojść do sytuacji
w rzeczywistości, żeby
będziemy uzmuszeni do czegokolwiek
zastosowania tego, czego się tam uczymy.
No oby nigdy, ale
zawsze warto mieć taką wiedzę, takie
umiejętności, bo nigdy nie wiemy,
kiedy one mogą być nam przydatne,
no bo w przypadku osoby
niewidomej, która gdzieś
tam publicznie jest jednak
rozpoznawalna po tej białej
lasce chociażby, z którą się
zazwyczaj porusza, no to
ta osoba
może stanowić dla niektórych
potencjalnie łatwy cel. No tak by się
wydawało, ale powiem wam, że kiedyś miałem taką
tak człowiek,
może nie był zupełnie niewidomy,
właśnie kiedyś mi opowiadał, że szedł
z drugim kolegą i taki
pan w kapturze podbiegł i tam chciał mu
wyrwać coś. No i on co prawda
nie chodził do nas na tą samą obronę, ale był taki
właśnie odważny, czyli jakby
niby nie chodził, ale jakby był po naszym kursie
i tak się stało, że ten
niewidomy gość z laską
obezwładnił tego
tego napastnika,
przydusił go do
ziemia, że miał solidną
tam wagę, no i taki był
traw, że obok szedł za chwilę
policjanci, dwóch szło takich
tajniaków, no i
w końcu podnieśli tego napastnika
i mówił, no w ogóle
co z ciebie za tutaj
bandzior, jak cię niewidomy
nabił.
Swoją drogą właśnie,
a na tych zajęciach można
się uczyć u was,
czy w ogóle
miałoby to jakikolwiek sens, aby
białą laskę wykorzystać jako narzędzie samoobrony?
To musimy też zapytać
Łukasza, naszego instruktora.
Ja myślę, że on na pewno by znalazł
tak samo zastosowanie.
Chociaż te laski nie są jakimiś
przedmiotami bardzo wytrzymałymi.
Myślę, że by się mogła połamać.
Składana, złożona
myślę, że zabolałaby.
I nie musiałaby się wcale uszkodzić.
Bardzo dobre pytanie.
Na następnych zajęciach zapytamy.
Ja myślę, że Łukasz znajdzie na to zastosowanie,
bo on naprawdę
dużo potrafi,
jakby od wielu lat już pracuje
z osobami niedowidzącymi,
ale tak naprawdę jest
mega ekspertem od tych technik.
Zawsze pod ręką
też jest damską torebkę,
która jest wszystko.
Zwłaszcza, jak będę dzisiaj wracał sam do domu.
Będę miał damską torebkę.
Mogę Ci pożyczyć w plecach.
Ale samo to, że chodzimy
na samoobronę
i mówię za siebie, bo ja nie chodzę,
to myślę, że
samo poczucie nasze
się robi o wiele lepsze.
Jeżeli się zdarzy sytuacja.
Nie ma co tu dużo mówić.
Większość z nas,
słowidzących niewidomych, raczej by sobie nie poradziło w takiej
sytuacji, ale moja
samoocena i pewność
siebie wzrasta, więc ja się czuję
pewniej idąc. Chociażby
samo to, że przećwiczysz, jak wezwać
pomóc.
Idę i się nie boję iść, tylko idę.
Jest tak przyjemnie, bo się lepiej czujesz,
bo jednak wiesz, że coś potrafisz.
No, myślę, że to są…
A czy to wyjdzie, czy nie, to już inna sprawa.
To są też takie zajęcia z tych serii ciekawczych,
fajniejszych, nie tych szkolnych.
Więc myślę, że zapraszamy, warto,
ta grupa będzie od nowa
się zbierała. Myślę, że
luty to już jest taki miesiąc,
pewnie bardziej druga połowa lutego, kiedy
znowu ruszymy z tymi zajęciami.
To teraz porozmawiajmy
o tych waszych działaniach nieadresowanych
bezpośrednio do osób
niewidomych czy słabowidzących,
ale z których to
koniec końców, później właśnie
takie osoby mogą
czerpać korzyści,
czyli wychodzicie także do różnych
instytucji, aby
o niewidomych czy
słabowidzących na własnym przykładzie
trochę poopowiadać.
Tak, zwiedzaliśmy, tak jak już
mówiliśmy, uczelnie… Odwiedzaliśmy.
To co…
Przepraszam. Zwiedzić też
była opcja na pewno.
Odwiedzaliśmy uczelnie,
szkoły podstawowe, szkoły integracyjne.
Średnie. Byliśmy nawet ostatnio
też i byliśmy w bardzo fajnym
przedszkolu z takimi maluszkami,
co też było dla nas doświadczenie.
I bibliotek, i jedną, i drugą,
i… Urzędy.
I księgarnie, i urzędy.
No w zasadzie… Wszędzie jesteśmy.
Możemy być wszędzie.
Też do nas przychodzą…
Mamy jakieś grupy, które przychodzą do nas
się szkolić, więc
no…
Staramy się być wszędzie. Wszędzie tam,
gdzie ktoś nas zaprosi, albo
gdzie jakoś trochę się sami
wprosimy, bo widzimy taką potrzebę.
Mogą to być prelekcje,
krótkie wykłady,
dochodzące do szkoleń.
Mówiąc już szybciutko, bo już chyba
dużo czasu zajęliśmy.
Nie wiem, czy możemy tak…
Czas nas nie goni.
Ok, dobra.
Taką ciekawostkę tylko powiem.
Tak, a propos kulis.
Jak rozmawiałem
z Darkiem, kiedy umawialiśmy się na
naszą rozmowę,
to Darek zapytał,
ale czy…
Jak długo my będziemy
tu siedzieć i rozmawiać? Ja powiedziałem
do wyczerpania tematu. I Darek się zastanawiał,
czy to tak godzina?
To wystarczy. Siedzimy
ponad dwie. No tak, gdybyście nie mieli
poczucia czasu. Ale kontynuujmy.
Ok, więc…
Więc zaczęliśmy
o tych naszych… Instytucjach,
tak, że wychodzicie do ludzi.
Więc tak naprawdę
to albo my widzimy tą potrzebę i gdzieś
idziemy, albo instytucje
nas zapraszają i my to robimy,
będziemy robić i uważamy, że to
ma właśnie duży sens, żebyśmy…
Bo tak jak na początku wspomniałem,
im więcej opowiemy tym ludziom,
którzy się nie stykali
z różnymi niepełnosprawnościami, bo tak naprawdę
albo dobieramy sobie
jeszcze jakichś właśnie ludzi, którzy
się znają na innych niepełnosprawnościach,
albo już trochę sami wiemy
i zaczynamy opowiadać ogólnie
o niepełnosprawnych, no choć zawsze gdzieś tam
najbliżej nam do tej niepełnosprawności wzroku,
no bo jakby
tutaj czujemy się
trochę takimi ekspertami, bo sami
jesteśmy z tą niepełnosprawnością
i cały czas mamy z nią do czynienia.
Pamiętacie jak byśmy na zajezdni autobusowej
szkoliśmy tutaj kierowców autobusów.
Później kierowcy zaczepiali Kasię,
bo mówiła, a pani mnie szkoliła, pamiętam.
I Pawła też w metrze.
Nie spotkali w metrze.
I jakie efekty ze szkolenia tych kierowców
już pamiętają, żeby zawsze
zostawiać włączoną desygnalizację
dźwiękową w autobusach?
To byli patroni tak naprawdę, czyli
ci patroni szkolą kolejnych kierowców.
No może niektórzy nie byli na tym szkoleniu,
tych patronów.
Niestety zdarza się.
Zapraszamy jeszcze raz.
Może kiedyś znowu pójdziemy.
No właśnie, kto to jest patron?
Patron to jest taki kierowca, taki
kierowca-kierownik,
który szkoli nowych kierowców, którzy
przychodzą do komunikacji
miejskiej jeździć autobusami.
No i myślę, że sygnalizuje tym kierowcom,
których szkoli, że są osoby
niepełnosprawne.
To też od kierowcy niestety. Prawda?
Jest taka, który włączy tą sygnalizację
lub nie. Ja sama robię im takie
testy, bo wychodzę na zajęcia z orientacją i mówię
wystawiaj pan tą laskę, będziemy czekać.
No i na 10 autobusów
2 włączy. No niestety.
No może 3 chociaż.
No ale to zależy gdzie. No są takie autobusy,
które w ogóle nie włączają. Nr 222
on nigdy nie włącza, ani nawet nie ma w środku
nic do dźwiękowania. No bo jak to nam mówili
sami ci patroni, tak?
Że są kierowcy, którzy potrafią
obejść system i to wyłączyć, bo na przykład
jeżdżenie przez 6 godzin
i słuchanie mu w kółko tego samego
go irytuje i dlatego wyłącza.
No i też to rozumiemy.
Aczkolwiek miłe
to nie jest, to trzeba przyznać.
No nie.
To teraz wracając do
już takich działań
na rzecz osób
z niepełnosprawnością
wzroku, różnego
rodzaju porady, także
że różnego rodzaju porad
właściwie można u was zasięgnąć
z zakresu prawa, psychologii,
wkrótce też coś jeszcze będzie,
prawda?
Darek
myśli. Pojawiłaś taka
klepsydra koło zębata.
To się wszystko zgadza.
A wiem, dietetyczne.
O to ci chodziło.
Rady dietetyczne, tak.
To trochę była moja inicjatywa
Jagnieżki. Widzieliśmy wykład
w internecie
i tutaj zaczerpnaliśmy.
Mieliśmy już tutaj dietetyka, też mieliśmy
wykład kiedyś. Mieliśmy, a to było bardzo dawno
temu i stwierdziliśmy, że jest
bardzo duże zapotrzebowanie. Jednak dużo osób
ma problem z odżywianiem się
zdrowym. Też dużo chorób, które
gdzieś tam pojawiają się genetycznie
coraz częściej cywilizacyjne.
Więc będą porady dietetyczne, będziemy
też informować na Facebooku.
Także jednym z następnych gości będzie
pan dietetyk. Kasia
ma upatrzonego. I panią dietetyczkę
też.
I miejmy nadzieję, że się to, że się nam zgodzą
przyjść i że z tego też powstanie
fajny materiał. Myślę, że to dużo osób z tego skorzysta.
A bo to będzie kolejny
raczej właśnie taki podcast.
No taki jest plan, żebyśmy właśnie te
spotkania robili ciągle tak hybrydowo,
żebyśmy mogli przyjść tutaj
do nas, do sali, jak ktoś
sobie życzy porozmawiać i jakby
być na żywo. No ale wiadomo, że nie wszyscy
mogą, bo to jest w różnych godzinach.
Niektórzy z tych gości mogą rano,
no to znowu ci, co pracują, nie przyjdą.
Jak mogą po południu,
no to nie przyjdą ci, którzy chcą przychodzić
rano. Więc dlatego
chcemy to zostawiać zawsze w internecie później.
Wiecie, to jest tak, że przyjdzie do nas kilkanaście,
kilkadziesiąt osób na salę,
a później się okazuje, że jest, nie wiem,
500, 600, 1200 wyświetleń
za, nie wiem, za miesiąc tego
materiału. No to chyba całkiem sporo, tak mi się
wydaje. Tak z ciekawości, ile
jesteście w stanie osób pomieścić?
40.
W takim układzie kinowym? Do 50
osób myślę, że możemy na taki wykład
tutaj. Chyba, że puścimy sobie transmisję
na dół, to jeszcze więcej. No to kolejne
30. Więc tak,
jeżeli byśmy zrobili taką retransmisję.
Tak, do takich miejsc siedzących
jesteśmy w stanie ustawić do 50.
Rozumiem.
No ok, to w takim razie
teraz porozmawiajmy
kilka słów
o tym, co w najbliższym
czasie planujecie.
Tu widzę, że się jakaś imprezka
szykuje karnawałowo.
To Paweł opowiadaj.
Paweł tak, trochę był ojcem
tego pomysłu.
No i mamy 4 lutego
myślę, że godziny popołudniowe.
16 pewnie.
Może i tak. Co do końca nas nic
nie ogranicza.
Jak w dzisiejszym wystąpieniu.
Tak jest. Dokładnie. Muzyka lat
90. O, moje klimaty.
Stroje lat 90.
A i jeszcze
nie wiem czy też lata 90.
Może coś świeższego.
Może nie z lat 90. Lepiej, żeby
na miejscu coś przygotowanego.
Ale właśnie doszliśmy
tak, jest bilet wstępu,
to jest tutaj jedna z naszych
koleżanek powiedziała, że to jest tak zwane
wkupne, czyli trzeba przynieść coś na
ząb i coś takiego, co się nie zje
samemu, tylko
no żeby się podzielić zresztą.
No właśnie, tak.
Coś takiego, co się da podzielić,
ale oczywiście nie chodzi nam o jakieś tam
nie wiem, wybitne potrawy i tak dalej.
No, jakby, no też coś.
Maluszki z ogórkiem będą też
mile widzianie. I jeszcze
zrobimy konkurs na najfajniejsze przebranie
i zrobimy konkurs
na najfajniejszą…
Przekąskę z przekąską.
Tą przekąskę, którą ktoś przyniósł, więc
zrobimy jakieś nagrody za to, że
właśnie, że się komuś chciało i że
DJ Paweł będzie włączał muzykę.
DJ Paweł
będzie nam tutaj DJ’ował. Mamy
nagłośnienie.
Będzie pełny profesjonalizm.
Mamy nagłośnienie. Wiecie, to nie
jest tak, że ludzie, którzy przychodzą, to
nie chcą sobie fajnie się pobawić. Mamy
nagłośnienie, mamy jakieś oświetlenie
dyskotekowe, bo przecież jest cała masa
ludzi słabowidzących, która jednak też
lubi sobie popatrzeć, jak tam fajnie tak
dyskotekowo to już w takiej oprawie
zrobimy.
Czuciem światła coś z tego nawet
może mogą uzyskać. Myślę, że tak, bo jednak
wiecie, no my te ostatnio
zdobyliśmy takie
porządne oświetlenie, nie?
Tak, że taki resztkowcy też
trochę tego światła zobaczą. Ono tak fajnie
kolorowo mruga, więc robi się nastrój.
Myślę, że
tak klimaty lat dziewięćdziesiątych
będą naprawdę w takim… I ta impreza na
poziomie minus jeden, tam są też
lustra, więc będzie fajnie.
No właśnie. Więc hałasy…
Tak, hałasny minus jeden.
Na parterze tutaj będziemy
sobie siedzieli, rozmawiali coś tam…
Na ząb. Na ząb wrzucali.
I to właśnie
jeszcze raz datę przypomnimy?
Czwarty luty, sobota.
Czyli następna sobota,
nie ta, która teraz nas czeka.
I co ważne,
no jakby no trzeba się u nas zapowiedzieć, że się będzie,
no bo musimy się jakoś tam pomieścić,
więc gdyby się okazało, że nagle zechce przyjść
dwieście osób, no to…
To ciasto może być.
No to wychodzimy na podwórko, zamykamy
nowy świat i się bawimy.
Ok, no w sumie mamy trochę tego nagłośnienia,
więc damy radę i na naszym
podwórku. Zarek myśli przyszłościowo
będzie robił eventy,
chyba takie na stadionie
kompletujemy.
Paweł mówi, bo no tak,
tam mamy w piwnicy takie duże kolumny też,
no takie duże.
Ale mamy namioty, to możemy namiot teraz stawić.
Mamy namiot.
Pora może na zbyt zimowa,
ale to ciepło się ubrać.
Ale jak się zacznie tańczyć,
tyle ludzi chodziło po nowym świecie,
więc myślę, temperatura
czwartego lutego może nie będzie wiele niższa.
Zobaczcie, jakby chyba podsumowując,
bo myślę, że to już taki
czas dobry na podsumowanie tej naszej rozmowy,
no to jednak nie tylko tą taką edukacją
żyjemy. Rozrywka też jest.
Trochę właśnie równoważymy tą
naszą, te nasze działania.
No i o to chodziło też, żeby
żebyśmy nie byli tylko takim,
takimi edukatorami poważnymi.
Żeby było tak zawsze tylko poważnie,
tak, tylko żeby trochę
rozrywki było, ale teraz jeszcze
tak zupełnie na koniec, to też tak
trochę poważniej nam się zrobi,
no bo kolejna Recha się
zbliża. Ta Recha to coraz
wcześniej jest, mam takie wrażenie, bo
kiedyś to było wiadomo, że
Recha będzie w grudniu,
a od pewnego czasu to te daty
to mam wrażenie, że coraz bliżej
wiosny. Tak, później był
październik, później był październik
i dopiero później wrzesień.
Dużo lat był wrzesień? Tak. A teraz będzie…
A coraz więcej mamy atrakcji tych takich na
dworze. A też jest połączona z drugą konferencją.
Teraz to jest Recha,
konferencja Recha for the Blind in Poland.
Tak ładnie brzmi. Ja myślę, że nas, naszych tutaj
uczestników z Polski będzie interesowała
Recha. No w zasadzie na tą
chwilę to co możemy powiedzieć?
To możemy powiedzieć, że Recha będzie trwała
4 dni? 22-25
maja. 22-25
maja i zacznie się
o godzinie 13.00
klasycznie już jak od kilku lat
w Centrum Nauki Kopernik.
No i tu już możemy…
Dlatego też tak wrzucamy ten
temat, no bo rzeczywiście
nietypowa data jak dla naszej konferencji.
Zupełnie wiosenna.
Tak naprawdę to nieraz wiosną
to zaczynaliśmy takie
poważne planowanie, organizowanie,
a tutaj już
już będzie Recha też. Dlatego
o tym wspominamy, no bo
nawet z samego Mazowsza zawsze
ta gruba setka osób,
nawet ponad 100 takich, które
przyjeżdżały, mieszkały z nami w hotelach,
gdzieś tam się
zbierała kilka autokarów,
no same Mazowsze,
a cała Polska to tak naprawdę
kilkanaście
zawsze autokarów
ludzi, którzy przyjeżdżali, więc
myślę, że akurat tej audycji
nie słuchają tylko ludzie z Warszawy, więc
już będą
wiedzieli, że jeżeli
planują sobie dołączyć
do tych naszych ekip, nawet
niekoniecznie naszej grupy
tej warszawskiej, mazowieckiej,
ale jakiejś tam innej, z innego województwa,
no to ta data,
którą Kasia jeszcze raz powtórzy.
22-25 maja.
Jest obowiązująca i jest
oficjalna. Więc taka będzie
późniejsza majówka nad Wisłą
pod hasłem RECHA.
A możecie już powiedzieć co nie co
uchylić rąbka tajemnicy?
Co planujecie w tym roku?
Na konferencji,
tak? Tak jest.
Będą wykłady w Centrum Nauki Kopernik.
Głównie się tym zajmuje centrala,
więc wiemy tyle, że będą wykłady
w Centrum Nauki Kopernik. Będą
wykłady w Pałacu Kultury i
Nauki, a jak nie będzie tam wykładów, to
na pewno będzie turniej
Gostki Rubika był w tamtym
roku i turniej Szachoły, więc
myślę, że od tego nie odstąpią.
Będzie wystawa sprzętu. Wystawa
nowoczesnych technologii. Myślę, że Darek
dołoży wszelkich starań, żeby tandemy znowu
ruszyły. Tak, bo… Myślę, że tak, że to już
jest taki… Dużo osób
łączy po prostu. Już kilka
razy jechaliśmy podczas RECHA właśnie tym
przejazdem tandemowym, więc
no jakby nie będę się bronił przed tym,
żeby próbować zorganizować
to kolejny raz, bo chyba działanie
fajne i takie, które się podobało ludziom.
No to w takim razie
czekamy z niecierpliwością na
RECHA i tak na
koniec z tych rzeczy, o których
mieliśmy sobie porozmawiać,
jeszcze został nam
HELP. HELP, który
już od dłuższego
czasu się ukazuje.
Można sobie
poczytać to i owo o nowoczesnych technologiach,
ale i nie tylko.
Jest w różnych formatach dostępny, prawda?
To tak. Ja właśnie
dlaczego wspominamy o HELP-ie? Dlatego, że
HELP to jest takie czasopismo
trochę… Ogólnie
o naszym środowisku i o wszystkich
tematach, które dotyczą naszego środowiska.
Jest też jakby
ciekawym czasopismem, bo to jest
czasopismo, które
sami możemy jakby
redagować, czyli
wracając do formatów jeszcze.
No rzeczywiście
występuje i w braillu, i w
czarnodruku. Można się do nas
zgłosić. My
będziemy wtedy wysyłać odpowiednią
wersję, no ale też zawsze na stronie
fundacji można sobie pobrać
wersję elektroniczną i sobie
czytnikiem ją przeczytać.
Ale jeszcze właśnie
dlaczego to jest takie fajne? Dlatego,
że sami możemy tam
opisywać te rzeczy, które uważamy jako
ciekawe. Zawsze tutaj
redaktor naczelny,
czyli nasz szef
chętnie przyjmuje artykuły
ciekawe.
No i publikujemy to.
Zachęcamy słuchaczy.
Piszcie, piszcie, piszcie.
Tak jest, artykuły piszcie.
Można
się zgłosić bezpośrednio na adres
mailowy help małpaszansa
dla niewidomych.org.
Przesłać gotowy materiał.
No i jeżeli on jest taki
do przeczytania, to ukaże się w
kolejnym numerze.
To tak samo zupełnie jak to, co
robimy my w ramach Tyfloświata, bo
oczywiście tutaj też. Myślę, że tak.
Podobne działanie.
Jest miejsce dla wszystkich, dla tych, którzy
potrafią, dla tych, którzy lubią i
przede wszystkim, którzy chcą o czymś ciekawym
napisać też
można, więc również
zapraszamy. Zapraszamy do pisania w helpie,
w Tyfloświecie, wszędzie. No i do
tworzenia TyfloPodcastów oczywiście,
jeżeli ktoś ma ochotę.
No to jak najbardziej polecamy
się również, żeby się odzywać.
To akurat do mnie
i na pewno z czymś będziemy mogli
podziałać
w tej mierze.
No i słuchajcie,
tak powoli wygląda na to,
że wyczerpaliśmy te wszystkie zagadnienia,
o których chcieliśmy
porozmawiać. Jeżeli chodzi
o Tyflopunkt
zlokalizowany przy ulicy Gałczyńskiego
7,
sporo tego, więc myślę,
że mieszkańcy Warszawy i okolic
już wiedzą, z czego
mogą u Was skorzystać.
To co? Jeszcze parę słów na koniec?
Ja bardzo dziękuję.
Bardzo dziękuję, że właśnie mogliśmy
się pochwalić,
pochwalić czy zaprezentować to,
co robimy na co dzień, pokazać.
Może właśnie ktoś
zechce jeszcze do nas tutaj wpaść,
skorzystać z tej naszej oferty.
No i oczywiście zachęcamy
też do tego, żeby wrzucać nam
jakieś kolejne pomysły na działania,
jakie są potrzeby. No my też zawsze
przy każdym działaniu czegoś
nowego się uczymy, więc jesteśmy otwarci.
Od poniedziałku do piątku
pracujemy tutaj.
Jesteśmy pod messengerem, telefonem, mailem.
Piszcie, mówcie, kogo chcielibyście posłuchać,
kogo chcielibyście zobaczyć,
z kim porozmawiać.
Adres na stronie
szansa-dla-niewidomych.org
jest tam zawsze widoczny nasz adres.
Gałczyńskiego 7 na Facebooku.
Mamy kawkę, herbatkę.
Nie zawsze wszyscy do nas
przychodzą po to, żeby się poszkolić.
Czasami chcą po prostu porozmawiać,
zaczerpnąć po prostu rady jakieś
lub po prostu powiedzieć o tym, jak minął
ich dzień. I też tutaj jesteśmy.
Na tandemie też chętnie się przejadę.
Może Paweł się z kimś przejechać na tandemie.
Wydaje mi się, że jesteśmy tacy komunikatywni
i otwarci, więc jakby…
O tym, że jesteście komunikatywni
świadczy dzisiejsza audycja, bo się
komunikowaliśmy przez ponad dwie godziny.
Dwie i pół ponad nawet.
A to Darek taka gaduła.
Ale to dobrze. Słuchajcie, to bardzo dobrze.
Ja się cieszę, że mogliśmy sobie
porozmawiać o tym i o
wym i że wyczerpaliśmy te wszystkie
tematy. Jeszcze raz wam serdecznie
dziękuję. Dariusz Linde,
Katarzyna Sałacińska
i Paweł Kot.
Byli moimi dzisiejszymi gośćmi.
Przypominam, to pracownicy
Tyflopunktu Fundacji Szansa dla Niewidomych
zlokalizowanego w Warszawie
przy ulicy Gałczyńskiego 7.
Dzięki raz jeszcze za udział w audycji.
Ja również dziękuję za uwagę.
Michał Dziwisz, kłaniam się.
Do usłyszenia, do następnego spotkania
na Niemiec. Dziękujemy, dobranoc.
A my słyszymy się w przyszłym tygodniu.
Był to Tyflopodcast.
Pierwszy polski podcast
dla niewidomych i
słabowidzących.
Program współfinansowany
ze środków Państwowego Funduszu
Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych