Audycja Kulinarna – Kurczak z Suszonymi Pomidorami i Daktylami (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
Dzień dobry, witam serdecznie w kolejnym podcaście.
Z tej strony Alicja Witek.
Chciałabym dzisiaj opowiedzieć o tym, jak przygotować w rękawie taką małą kolację z kurczaka.
A mianowicie kurczaka z suszonymi pomidorami i daktylami.
Takie połączenie może się wydawać dosyć zaskakujące, bo pomidory są takie słone, lekko kwaskowe, a daktyle bardzo słodkie.
Ale myślę, że warto wypróbować taki zestaw, bo oba smaki doskonale się znoszą i po zapieczeniu tworzą razem bardzo harmonijny smak.
Czego będziemy potrzebować?
Będziemy potrzebować przede wszystkim piersi z kurczaka, takiej dosyć dużej, między 15 a 20 deko.
Cztery daktyle, cztery kawałki suszonych pomidorów i do zrobienia takiej jakby maceraty do kurczaka dwa ząbki świeżego czosnku.
Zioła prowansalskie, dodatkowo łyżkę oliwy z oliwek i ciemianek do posypania.
No i oczywiście będziemy też potrzebować rękawa, w której będziemy naszego kurczaka piec.
No więc ja powolutku sobie zacznę tutaj. Tak, na początek pokroję sobie kurczaka.
Już mam opłukany, zdjęte te błonki i pokroję go sobie tylko na takie kwadraciki, mniej więcej o boku 3 cm.
Oczywiście wiadomo, że nie chodzi o to, żeby tam z centymetrem mierzyć, ale takie, żeby mniej więcej były równe i nie za duże, ani nie za małe.
Kurczaka finalnie po pieczeniu będę podawała z ryżem.
Jest to jedno z takich dań dietetycznych. Musimy zwrócić uwagę, żeby tę oliwę, która jest w środku, te wszystkie soki, które puszczą daktyle i pomidory w trakcie pieczenia, w tym rękawie sobie zachować.
Bo będzie to jedyna taka forma, no nie powiem sosu, ale czegoś takiego, czym będziemy mogli zwilżyć nasz ryż, żeby nie był zbyt suchy.
Oczywiście tego ryżu też nie daję dużo, bo jest to danie takie typowo kolacyjne, więc powiedzmy, nie wiem, gdzieś tam na głowę z 4-5 deko, czyli na dwie osoby gotuję jedną taką pojedynczą torebkę, żeby był to jednak kurczak z ryżem, a nie ryż z kurczakiem.
Przygotowanie dania jest bardzo proste, nie wymaga żadnych jakichś zaawansowanych umiejętności kulinarnych.
Wszystkie produkty są dostępne, jest to danie lekkie. Powiedzmy, że razem z przygotowaniem i upieczeniem nie powinno zabrać więcej niż godzinkę. Nawet nie, bo tak naprawdę to zajęcie jesteśmy tylko w pierwszej fazie, kiedy przygotowujemy kurczaka, to maceratę.
A później to już tak naprawdę wszystko dzieje się samo, gotujemy sobie tylko ryż. No i później musimy oczywiście tylko kurczaka wyjąć i gdzieś tam z tym ryżem sobie wymieszać.
No ale to już raczej wlicza się w podawanie niż w przygotowanie.
Kurczak został pokrojony, za chwileczkę dodam na niego przyprawy. Każdej z tych przypraw dam po takie trzy porządne szyty.
Zacznę od sił prowansarskich. Często ktoś mnie pyta o to, jak sobie uznaczam przyprawy czy pojemniki na przyprawy.
Nie praktykuję przesypywania przypraw do pojemników, bo musiałabym tych pojemników mieć niezliczoną ilość. A jak sobie oznakowuję, po prostu do torebkę, którą przynoszę jako nową ze sklepu, wkładam do tabliczki.
I brajem sobie piszę nazwę, czy to jest tymianek, czy to są zioła prowansalskie, czy to jest jakaś tam przyprawa do kurczaka, do ryb czy do czegoś.
Oczywiście wiadomo, że te opakowania są bardzo miękkie i giętkie i ten brak się zaciera. Natomiast zanim zdążę zużyć jakąś tam przyprawę, to spokojnie mi wytrzymuję.
Później sobie tylko w tym pudełeczku, gdzie mam wszystkie przyprawy, przekładam palcami, sprawdzam i wiem, jaka to przyprawa jest.
Może ktoś z Państwa ma na to lepszy patent. Ja mam akurat taki, bo tak jak mówię, nie wyobrażam sobie, żebym miała 50 pojemników na przyprawy jeszcze opisywanych.
Teraz obiorę czosnek.
A następnie przecisnę go przez prasę. To, czy czosnek jest obrany, można bardzo łatwo wyczuć dotykiem, dlatego że ta struktura wierzchnia jest taka bardziej szorstka, bardziej sucha i taka jakby chrzęszcząca.
No a ta struktura własna czosnku już jest taka bardziej wilgotna i gładsza. Poodcinam te takie zdrewniałe końcóweczki, zanim włożę go do prasy, bo one mogłyby się nam nie rozgnieść i tylko zepsuć smak.
Okej, mam poodcinane końcówki. Teraz będę sobie tutaj w prasce do czosnku przeciskać je.
Tutaj miseczki, w której mam już siewa prowankalskie i tymianek.
Wyjmę sobie teraz ten kubek, żeby cały ten czosnek dobrze przyłożyć, żeby nic się nie zmarnowało, tak?
Dobra, najnowsza tylko praska do zlewu, bo nie chcę wybrudzić czosnki z blatu.
I mogę działać dalej.
Teraz pokroję daktyle, a na koniec pomidory.
Te daktyle nie kroję na jakieś tam małe kawałki, przykrawam na pół i każdy z nich, z każdą z połówek jeszcze tak na pół, tam takie trzy ćwiartki.
Daktyle mamy w zasadzie pokrojone.
Dorzucam je do… albo nie, nie będę ich na razie dorzucać.
Zostawię je sobie, przełożę na talerzyk tutaj z deseczem.
I dokroję jeszcze pomidory.
I też cztery kawałki tego pomidora, kroję sobie każdy na pół i później jeszcze na ćwiartki.
Dobrze jest wybrać takie pomidory bardziej powiedziałabym mięsiste, bo one w trakcie pieczenia więcej puszczą tego soku, smaku, aromatu.
Pozwólcie, że zakręcę słoik, bo wylanie tej zalewy to byłaby prawdziwa katastrofa.
Dobrze, mamy przygotowane wszystkie składniki.
Kurczaka mamy z przyprawami, za chwilkę zaleję to oliwą.
Nalewam sobie teraz łyżkę oliwy.
Nawet jeśli ciutko przeleję, to nie będzie żadnego dramatu.
I mając kurczaka w misce razem z tymiankiem, ziołami prowansalskimi i czosnkiem,
teraz go sobie wymieszam po prostu palcami.
Tak, żebym miała pewność, że wszystkie kawałki kurczaka zostały w tej maceracie jednakowo dobrze obtoczone.
Dla mnie, jako dla osoby niewidomej, kontakt z jedzeniem, w takim sensie, że jakby mieszam różne rzeczy, rozdzielam rękami i tak dalej,
jest o tyle istotny, że po pierwsze orientuję się, jaką dana potrawa czy dany produkt ma strukturę, czy jest z nią wszystko w porządku.
A po drugie, też jakby tutaj właśnie mieszając czy coś, oczywiście nie mówię, żeby mieszać w ten sposób, nie wiem, sałatkę czy coś,
ale mieszając mięso z maceratą, robiąc to samymi palcami, po prostu mam dobrą kontrolę nad tym, czy zostało to prawidłowo wymieszane.
Robię tak od zawsze, bardzo jestem do takiego sposobu przygotowywania potraw przywiązana i nie sądzę, żeby kiedykolwiek się to zmieniło.
Teraz dorzucę pokrojone wcześniej pomidory i pokrojone wcześniej ajdektyle.
I jeszcze raz przemieszam sobie to wszystko.
Naprawdę nie trzeba tej oliwy jakoś bardzo dużo, bo pomidory też są nasąpione oliwą i tego kurczaka nie jest tak dużo,
więc tutaj chodzi tylko o to, żeby miał po prostu w czym się piec.
Teraz przygotuję sobie piekarnik do pieczenia.
Będę korzystała z rękawa, oczywiście z małego kawałka rękawa, bo nie jest to duża porcja.
Natomiast tak, zanim przejdę do rękawa, podłożę sobie folią aluminiową,
bo w momencie kiedy ten rękaw w jakiś sposób by mi się rozszczelnił albo szpikulcem przekładam go na wylot,
wydostałby mi się sos. Ten sos zostanie mi po prostu na folii, a nie zaleje mi całą blachę.
Folię tylko zwinę po ostudzeniu, wrzucę do kosza i jest po temacie.
Więc robię tak za każdym razem ilekroć korzystam z rękawa.
Układam sobie dokładnie taki kawałek na wymiar blaszki.
Jeśli chodzi o rękaw, absolutnie nie ufam wszystkim wstążką, klipsom, które są po to, żeby rzekomo ten rękaw na końcu zabezpieczyć.
Porządne supły, zrobione własnymi rękami, załatwiają temat.
Spróbowałam pierwszy raz korzystać z klipsem.
Dobrze, że oprócz klipsa zaglądałam supeł, bo klips się rozlazł i gdybym miała skięte samym klipsem,
miałabym zalany cały kiekarnik. Także tutaj stosuję zasadę bardzo ograniczonego zaufania,
mimo że mam rękaw akurat ten ze wstążką.
Nie korzystam z niej, bo jest to moim zdaniem zawodne.
Biorę sobie taki rękaw, odcinam kawałek na taką porcję mniej więcej długości 40 cm,
żeby można było z czego ten supeł zrobić na jednym i na drugim końcu i żeby zostało jeszcze 7 miejsca na samo mięso.
Robię pierwszy supeł, bardzo mocno go zaciągam, żebym nie miał szans w żaden sposób się rozplątać tam.
Potem zbijam sobie ten rękaw delikatnie, żeby mi się nigdzie na szpat nie rozszedł.
Zawartość mięśni przerzucam do środka, wyrównuję sobie w środku, tak masuję, masuję, żeby było w miarę równo rozłożone.
I na drugim końcu zawiązuję takiż tam supełek.
Po zawiązaniu supełki sobie podwijam jakby po spód, żeby jeszcze ta masa, która jest w środku, masa w sensie wagi,
przygniatała mi te końcóweczki.
Położę je zaraz na blasze, tylko wezmę sobie szpikulet, żeby zaraz zrobić z nim od góry śródki.
Wkładam na blachę, on jest taki leciutko napompowany powietrzem i delikatnie, żeby nie przebić go na wylot, tylko od góry,
tym szpikulcem takim do mięsa robię delikatnie 3 otwory u góry.
Teraz nastawię piec na 180 stopni i będę piekła sobie tego kurczaka przez jakieś 35 do 40 minut.
Dobra, powiedzmy, że przez 40 minut w zupełności mu to wystarczy.
Uruchamiam termoobieg i w tym momencie kurczak już się piecze.
Dzisiaj za chwileczkę sobie nastawię ryż, żeby pora była ta sama ugotowania się ryżu i upieczenia kurczaka.
Myślę, że przygotowanie takiego dania absolutnie nie nastręczy nikomu najmniejszych trudności.
Myślę, że jest to danie dobre do przygotowania dla osób początkujących, bo i samo krojenie nie jest trudne.
Normalnie gdzieś sobie tego rękawa też, myślę, że nie wykracza poza możliwości nawet osoby stawiającej pierwsze kroczki w kuchni.
Więc zachęcam do prób. Mam nadzieję, że również w komentarzach podzielą się Państwo tym,
jakie na przykład kolacyjne dania z kurczaka albo z ryb przy pomocy, nie wiem, czy to rękawa, czy to rybek do pieczenia przygotowują Państwo.
No cóż, ja na koniec tradycyjnie przypomnę wszystkie składniki, jakich potrzebujemy.
Więc jest to filet z piersi z kurczaka, gdzieś mniej więcej 15-20 dkg.
Potrzebujemy 4 daktyli, 4 pomidorów suszonych w zalewie oliwnej.
Potrzebujemy ziół profansalskich, potrzebujemy tymianku i dwóch ząbków świeżego czosnku oraz jednej łyżki oliwy z oliwek.
Też tych składników nie jest jakoś dużo, wszystkie są dostępne, także myślę, że z zakupem też nie powinno być problemów.
No można sobie to danie zrobić z ryżem, można pewnie z makaronem, chociaż wydaje mi się, że z makaronem to chyba byłby jednak potrzebny jakiś sos, wydawałoby się trochę za suche.
Myślę, że można też sobie ewentualnie zjeść z jakimś chrupkim pieczywem, ale tego nie próbowałam, więc tutaj jakby się nie wypowiem.
No cóż, życzę owocnych prób nie tylko z tym akurat daniem, ale z innymi, które prezentuję w podcastach również.
I zapraszam do wysłuchania kolejnych podcastów kulinarnych.
Dziś dziękuję już za uwagę i kłaniam się do usłyszenia. Alawitek!

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych