TyfloPrzegląd Odcinek nr 169 (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
FUNDACJA INSTYTUT ROZWOJU REGIONALNEGO PREZENTUJE TYFLO PODCAST
W kalendarzu środa to 25 dzień stycznia 2023 roku, a my startujemy ponownie, kolejny tyflo przegląd na antenie Tyflo Radia,
a później do odsłuchania w Tyflo Podcaście. Witamy was bardzo serdecznie w składzie mówiący te słowa Michał Dziwisz i jeszcze dwóch dziś współprowadzących,
Paweł Masarczyk i Tomasz Bilecki. Witamy serdecznie, mamy dla was jak zawsze szereg informacji dotyczących tego co się dzieje w świecie,
technologii, jakie to informacje, od razu mogę powiedzieć, że nie ma ich jakoś specjalnie dużo dziś na tej naszej liście, taka posucha trochę z początkiem roku,
ale coś mamy i bardzo chętnie się tym z wami podzielimy.
W tym tygodniu w Tyflo Przeglądzie.
Czy niewidomi mogą grać w Brydża Online? Jeszcze jak!
One Button Pin, może to sposób na dotykowe terminale?
Poprawki i błędy dostępności w nowych wersjach systemów Apple.
Dostępność Facebooku pojawia się i znika, tym razem nowe problemy na iOS.
Trzecia generacja Victor Reader Stream już w lutym.
Pojawiają się kolejne neuronowe głosy, głównie po angielsku, ale są wyjątki.
Wszystko to, a pewnie jeszcze więcej już za chwilę. Zaczynamy!
Zaczynamy, mam nadzieję, że jesteście z nami i mam nadzieję, że również zaczniecie z nami te audycje aktywnie, interaktywnie,
bo w końcu jesteśmy na żywo, zatem możecie do nas dzwonić na tyflopodcast.net ukośnik zoom,
możecie do nas pisać na kontakt.tyflopodcast.net, jesteśmy też na YouTubie, jesteśmy na Facebooku,
tam nasza transmisja również się pojawiła, zdaje się, że jeszcze kontakt tyflopodcast.net nie jest uruchomiony,
ale dosłownie w ciągu kilku najbliższych sekund to naprawię, bo teraz mogę przekazać głos Pawłowi,
który dla nas ma pierwsze informacje. Informacje takie uzupełniające to, o czym mówiliśmy w poprzedniej audycji.
Mówiliśmy, że nie jest dobrze, jeżeli chodzi o Twittera, nie jest dobrze, jeżeli chodzi o to, co się dzieje z klientami zewnętrznymi.
Już niektóre aplikacje ucierpiały, między innymi Twitteryfick, no i okazuje się, że to nie koniec w tym temacie.
Nie koniec i tego niestety można było się spodziewać. Odpadają kolejne klienty, jedne są poniekąd zmuszane,
drugie z własnej woli i sytuacja na dzień dzisiejszy przedstawia się w sposób następujący.
Spring, czyli dość nowy gracz na tym rynku, mniej więcej od roku mamy takiego dostępnego klienta,
który chyba przebił do tej pory wszystkie klienty, jeśli chodzi o dostępność, ale też personalizację tej dostępności.
Spring działa, ale nie działa. W czym rzecz? Otóż w niedzielę rano użytkownicy Spring otrzymali komunikat,
że twoje dane logowania wygasły, kliknij tu, aby je odnowić. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, odnowienie nie jest możliwe
i autor wypuścił aktualizację, która pozwala na używanie aplikacji. W jaki sposób?
Ano w taki, że możemy zarejestrować się w portalu deweloperskim Twittera, który na ten moment jeszcze funkcjonuje,
założyć sobie swoje konto deweloperskie, jakby konto naszej aplikacji i wygenerować wszystkie potrzebne dane,
czyli klucz API, secret key, tak zwany identyfikator aplikacji i tam parę jeszcze danych,
dzięki którym możemy sobie uruchomić Springa jako poniekąd naszą aplikację. Nazwiemy ją sobie po swojemu,
będziemy przed Twitterem udawać, że tworzymy nowe oprogramowanie i licząc na to, że na ten moment te obostrzenia
i ograniczenia i odcięcia obejmują największych, jakoś jeszcze się prześlizgniemy przez jakiś czas pod radarem.
Skomplikowane jest to obejście i wymaga naprawdę nie lada determinacji. Ja osobiście się nie zdecydowałem,
natomiast jeżeli bardzo, bardzo Wam zależy jeszcze na tym, żeby z tej konkretnej aplikacji korzystać,
no to możecie, bo czemu nie? No bo to ta opcja jest, no a żeby z niej korzystać.
Potem fala różnych drobnych raportów. Tweetings się pożegnał, stwierdzili, że to koniec,
na ten moment nie wiedzą, czy zrobią aplikację dla Mastodona. Nie ma na ten temat żadnej wzmianki.
No i też otrzymuje raporty, że już też powoli przestaje działać. Niby się jakoś nie wylogowała ta aplikacja,
ale jednak gdzieś pojawił się już komunikat, znaczy pojawia się pusta lista, nie odświeża się nic.
No tak na wszystkie możliwe cele i potrzeby ten program po prostu już nie działa.
OpenTwin również nie działa. Na ten moment trzymają się jeszcze typowo klienty dla osób niewidomych,
czyli Twiscake, TW Blue i Chicken Nugget. Bez większych problemów jeszcze działają.
Potwierdzam, aktualnie Twiscake’a mam odpalonego i na te potrzeby, jakie ja mam, ta aplikacja jeszcze działa.
Ja również potwierdzam, jeżeli chodzi o TW Blue. Też działa, jest na razie okej, zobaczymy jak długo.
Dokładnie. Natomiast ta fala odcięć klientów twitterowych zewnętrznych spowodowała również falę wydań
i ogłoszeń i komunikatów ze strony twórców aplikacji dla Mastodona, czyli teraz największej konkurencji dla Twittera.
No i z takiego mainstreamowego, powiedzmy, świata klientów mastodonowych ukazał się klient Ivory,
czyli dzieło twórcy, takiego znanego klienta Tweetbot. Teraz będzie klient Mastodona pod nazwą Ivory.
Klient, który jakieś podstawowe rzeczy oferuje za darmo, ale zdaje się, że już żeby podbić wpis, polubić
i w ogóle cokolwiek więcej zrobić, wymagana jest jakaś miesięczna subskrypcja.
Dla nas to nie jest duży problem, ponieważ aplikacja tak czy siak nie jest najbardziej dostępnym wyborem,
jaki możemy podjąć, jeśli chodzi o Mastodona. Aplikacja po prostu nie, że nie jest używalna,
ale na pewno nie jest dostępna. Są aplikacje, gdzie ta dostępność jest dużo lepiej zaimplementowana,
więc nie ma się czym na ten moment przejmować, zwłaszcza, że autor chyba nie jest skory do tego,
żeby tą dostępność jakoś w najbliższej przyszłości mocno poprawiać.
Ukazał się też klient IceCubes, który jest klientem takim, który dość niedawno powstał
i jest to klient, który ma dość dużo funkcji, natomiast też da się z niego korzystać,
również każda akcja jest osobnym przyciskiem, więc dla nas jest to niespecjalnie jakaś wieść,
która by nas bardzo wzruszyła czy nawet wstrząsnęła. Miejmy nadzieję, że z czasem
dostępność tej aplikacji będzie w sposób świadomy poprawiana.
Natomiast coś, co nas może już zainteresować, to aplikacja Tasker.
My o niej mówiliśmy. To jest aplikacja, w której nad dostępnością
a jak najbardziej się pracuje. No i aplikacja ta była dostępna do tej pory w TestFlight,
no a teraz została już opublikowana w App Store oficjalnie, więc możecie ją pobrać.
Tasker, taka jest pisownia. Aplikacja dość prosta, aplikacja, która oczywiście jest dostępna,
posiada różne czynności na pokrętle pod postami, filtry, najróżniejsze opcje,
natomiast na przykład nie posiada powiadomień PUSH.
Czy będzie je mieć, czy też nie, tego nie wiadomo, natomiast aplikacja dostępna
jest za darmo, więc jeżeli szukacie jakiejś alternatywy do tego wszystkiego,
co już jest, no to możecie pobierać Taskera ze sklepu App Store.
Wspominałem też w zeszłym tygodniu, że twórca klienta Pinafore postanowił go porzucić
i stwierdził, że już nie będzie go dalej rozwijał. No i tutaj też jest dobra wiadomość,
ponieważ jeden z programistów, którzy dokładali swój kod do tego projektu,
który specjalizował się też w tym, żeby te poprawki skupiały się na dostępności,
stwierdził, że on będzie utrzymywał swój własny fork, swoją własną modyfikację projektu,
skupioną w pierwszej kolejności na poprawie dostępności, w drugiej kolejności
w funkcjach, których zdaniem tego człowieka brakuje aktualnie, brakowało w Pinafore
i teraz będzie brakowało w Semaforze, bo Semafor to nazwa klienta,
po zmianie nazwy i po przejęciu jakby właścicielstwa tym projektem, władania.
No nie mogę tego nie powiedzieć, śmiałbym się jakby go nazwał Pinafork.
Tak, ale tego nie zrobił. Szkoda. Okazja niewykorzystana.
Semafor też jest okej.
Podoba mi się. Bardzo, bardzo taka do komunikatora, do portalu społecznościowego
pasująca nazwa. Ja bardzo, bardzo lubię. Kiedyś były takie komunikatory,
był TamTam, jakiś był kiedyś komunikator, taki otwartość źródłowy Klaxon.
Ja lubię takie nazwy, które wskazują na to, że to jest jakieś dawanie komunikatów
świata, jakieś przekazywanie, wysyłanie czegoś, takie odniesienie do świata
rzeczywistego, bardziej niż jakieś tam do przyrody i tak dalej.
No i na ten moment jedyna zmiana, jaka jest, skupia się na dodaniu edycji postów,
co doszło w najnowszej wersji Mastodona i na to już Pinafor się nie załapał,
a Semafor jak najbardziej. Autor zachęca z jednej strony do tego,
żeby zgłaszać jakieś propozycje funkcji, ale z drugiej strony stwierdza,
że celowo rozwój aplikacji będzie się odbywał powolnie, żeby nie czuł na sobie
presji, zaangażowanie w to, że ten projekt musi się rozwijać i on musi wyrzucać
nowe wersje co chwileczkę. Więc on jakby bierze to na dużo większym spokoju.
No i też prosi o to, żeby się nie dziwić, jak nie będzie reakcji na sugestie.
Więc warto próbować, ale to nie znaczy, że absolutnie każda nasza zachcianka
zostanie spełniona albo nawet wzięta pod uwagę. Mimo to dostępność
będzie tutaj priorytetem i to jest myślę bardzo pozytywna wiadomość.
Gdybyście chcieli przetestować właśnie tego klienta, to znajdziecie go
pod adresem semafor.semapchore.social.ci
Pod tym adresem możecie znaleźć właśnie tego forka Pinafora.
No i ostatni komunikat pochodzi od autora Mony.
Mona, czyli właśnie klient Mastodona tworzony przez twórcę klienta
twitterowego Spring. Program rozwija się prężnie, dochodzi coraz więcej
nowych funkcji. Program jest idealną w zasadzie implementacją
Springa pod Mastodona, więc wszystkie funkcje, dostępności i jej personalizacji
znane ze Springa znajdziemy w Monie na Mastodona.
No i dowiedzieliśmy się już czegoś więcej a propos tego, co się stanie,
gdy program już z bety wyjdzie. Po pierwsze, warto podkreślić,
że w wyniku tego wszystkiego, tych zawieruch z Twitterem i Springiem
i tak dalej, autor postanowił, że osoby, które kupiły Springa mini,
czyli tą tańszą wersję, która nie posiada powiadomień, natywnej aplikacji
macowej, aplikacji na iPadOS, czyli ta tańsza troszeczkę wersja,
jeżeli zakupiliśmy tą wersję, to również mamy dostęp do bety aplikacji Mona.
Taki miły ukłon i gest ze strony autora dla tych wszystkich, którzy w jakiś sposób
się czują porzuceni po tym, kiedy Twitter Springowi odciął dostęp
do api Twittera. No i możecie teraz też zakosztować Mastodona
w takiej oprawie, jaką oferował Spring. Więc jeżeli mieliście Springa
chociażby mini, no to możecie zaryzykować i przetestować Mastodona.
Interfejsowo niewiele się dla was zmieni. Natomiast co się stanie po tym,
kiedy już Mona z bety wyjdzie. Więc autor pisze tak.
Dobre wieści. Mona będzie aplikacją, którą będzie kupowało się tylko raz
i będzie dostępna już tej wiosny w App Store.
Darmowy okres próbny. Będzie dostępny bez wymuszania przedłużającego się
subskrypcji. 14-dniowy okres próbny wszystkich funkcji, jakie aplikacja
oferuje. No bardzo fair ruch ze strony autora. Gratulujemy tu i dziękujemy.
Mona Essential to wersja na jedną z platform albo iPhone, albo iPad, albo Mac
z wszystkimi funkcjami. 10 dolarów. Tyle będzie kosztowała wieczysta licencja
na ten program. Mona Extra na trzech platformach wszystkie funkcje,
czyli iPhone, iPad i Mac i wsparcie dla zakupów rodzinnych,
dla biblioteki rodzinnej. Możliwość upgrade’u z Essential do Extra
za 7 dodatkowych dolarów. Czyli w sumie 17 dolarów za wersję pełną.
To u nas się to pewnie przeliczy. Może do około 100 złotych dobijemy.
Ja uważam, że warto, bo autor naprawdę wkłada serce i czas i umiejętności
w to, żeby było to fantastyczne doświadczenie użytkownika.
Na ten moment jest dość dużo błędów jeszcze z tłumaczeniem polskim.
Ono jest robione automatycznie i to widać, bo przycisk komponować,
czyli compose, czyli utwórz wpis, ewentualnie słowo post przetłumaczone
jako poczta, to nie jest wizytówka ładna dla tego, jak ta aplikacja
została przetłumaczona maszynowo. Natomiast powiedzmy poza taką
niedogodnością aplikacja już coraz bardziej przypomina wszystko to,
co było dostępne z Twitterem. No i autor jest bardzo otwarty,
reaguje na sugestie. Zobaczymy, czy jedną z moich uwzględni.
Na razie jeszcze tego nie zrobił. No i na sam koniec informacja
właśnie à propos Mony jeszcze, że jeżeli już mieliście Springa
lub Springa Mini zakupionego wcześniej, no to upgrade do Mony
będzie kosztował jedyne 9 dolarów, a nie 17. No, szykuje się na to,
że zakupy trzeba będzie jakieś wiosną zrobić. Różne w różnych cenach.
Już od tego zależy, jakie są wasze potrzeby. Czy to będzie zakup,
wydatek mniejszy, czy też większy.
I tylko szkoda, że rachunku nie można wysłać Elonowi.
To prawda. Ja myślę, że powinien się do tego poczuć.
Wszak nie trafiło na biednego tutaj. A jakby nie było, no trochę nas
od dostępu do portalu, który dawał nam tak naprawdę dużą możliwość
komunikacji i informacji, no też do tych powszeglądów,
bo Twitter to było jedno z głównych źródeł, przynajmniej dla mnie,
informacji wszelakich. W sposób taki, w jaki chcemy, czyli w sposób,
który daje nam maksymalną personalizację, no porównywalną do tego,
co tradycyjnie osoby widzące mają w aplikacjach tak naprawdę
nie jakichś ekstra, tylko po prostu domyślnych danych portali.
No i przede wszystkim bez jakiegokolwiek algorytmu,
który nam tak jak na Facebooku co czwartą, czy co piątą rzecz
podrzuca coś reklamowego. No i część rzeczy po prostu
domyślnie ukrywa przed nami.
Też prawda.
Nie jesteśmy w stanie wyświetlić tak prosto,
bo oczywiście, że jest to niemożliwe,
ale nie jesteśmy w stanie tak łatwo wyświetlić wszystkich informacji,
wszystkich elementów udostępnianych przez naszych znajomych
i śledzone przez nas strony na Facebooku.
Tu Twitter rzeczywiście z tymi zewnętrznymi aplikacjami
zdecydowanie wygrywał.
Mamy telefony, więc proponuję, żebyśmy odebrali pierwszy z nich.
Jest z nami tym razem Patryk, który czyżby znowu miał dla nas
informacje dotyczące gier, Patryku?
Czy tym razem coś innego będzie?
Tylko jeszcze Patryk musi włączyć sobie…
Tak, to prawda, mikrofon.
Czy jakieś pisemne wiadomości mamy?
Nie, na razie nie mamy.
O, już się z Patrykiem słyszymy.
Jestem.
Jesteś.
Jesteś, witamy.
Musiałem szybko przyciszyć, bo tak się nie spodziewałem
akurat z drugiego telefonu was słuchałem.
Okej, to teraz my słuchamy ciebie.
Z czym do nas dzwonisz?
Po pierwsze, z bardzo miłą informacją a propos poprawy dostępności,
ponieważ jakiś chyba miesiąc temu ukazała się aplikacja Radia 357
w nowej odsłonie i tak jak kiedyś mówiłem o problemach
dostępnościowych, że tam też z czytaniem ramówki był problem,
o problemie tego typu, że jak klikaliśmy w moje 357 to w zasadzie
dostawaliśmy wibracje i w zasadzie tak nie wiedzieliśmy co się dzieje
i o przyciskach, które bardzo dziwnie były zaetykietowane.
Muszę powiedzieć, że od teraz jest dobrze, a nawet jest bardzo dobrze.
Ramówkę można czytać bez problemu.
Wszystkie przyciski są bardzo ładnie poetykietowane.
Jak słuchamy radia z aplikacji, to możemy sobie ogólnie
stuknięciem dwoma palcami w ekran wstrzymywać i wyznawiać odtwarzanie,
co wcześniej nie było możliwe.
Zakładki są już bardzo ładnie poetykietowane i słychać, że interfejs
przeładowuje z voice-overem, że się wszystko ładnie odświeża,
wszystko jest ładnie czytane.
Nie wiem jak jest dostępność podcastów w aplikacji Radio 357,
bo nie mam Patreona, bo do tego trzeba mieć, żeby móc podcastów słuchać,
trzeba wpłacić na Patreonie jakąś tam sumę, żeby mieć do tego dostęp.
To jeżeli Michał Kasperczak nas słucha, to może zadzwonić i się podzielić
jakimiś swoimi wrażeniami, bo wiem, że on słucha podcastów z aplikacji,
więc może coś by od siebie dodał.
Natomiast na mówie pisałem parę razy do autorów i pisanie się opłaciło,
bo mamy to, co mamy i jestem bardzo z tego zadowolony.
Bardzo dobrze, że polska aplikacja, radia polskiego stała się dostępna.
Oby inne stacje robiły tak samo, tego byśmy sobie życzyli.
Raz kolejna rzecz w zasadzie a propos tutaj informacji poruszanej,
a propos Springa, no to autor jest bardzo w ogóle miłym człowiekiem,
bo nawet na Twitterze dzisiaj napisał, no wiecie co jest problem,
ale jeżeli chcecie, żebym wam pomógł, bo zdaję sobie sprawę,
że to jest trudna sytuacja, to mi napiszcie maila tam i tam podał maila
springup chyba gmail.com to się zdaje.
Nie chcę teraz czegoś pokręcić, ale jest mail nawet jak wejdziemy
w about w ustawieniach, to tam jest mail i jeżeli powiemy autorowi,
że mamy taki problem, to autor nas pokieruje.
Ja to zrobiłem, otrzymałem linka z informacją, w jaki sposób się loguje,
taką ddb wersję zrobiłem, działa wszystko.
Tylko się słuchajcie, zastanawiam się tak naprawdę co to znaczy,
czy to znaczy koniec w ogóle aplikacji, w ogóle api twitterowskiego,
czy to znaczy, że nie wiem, twórca będzie musiał coś zrobić,
żeby te aplikacje działały.
Ja myślę, że może to oznaczać koniec api twittera, a przynajmniej
w takim kształcie, w jakim znamy je obecnie, bo po prostu
przez tak skonstruowane api i przez to api, które jest teraz,
nie dało się w żaden sposób umieszczać reklam.
No cóż, jak gdyby nie to, że ja bardzo dużo śledzę użytkowników
jeszcze na tym twitterze, bo Mastodon nie ma, na Mastodonie nie ma
wiele jakby kont, których śledzę, takich na przykład typu,
nie wiecie, czy jest spidersweb, onetech.pl, instalki.pl.
Na pewno ostatnio niebezpiecznik się pojawił na Mastodonie.
iMagazin też jest.
Aha, no to tak naprawdę śledzę, to nie wiem.
Ale na przykład te dobre programy, te wszystkie takie, bo ja to śledzę.
Patryku, dobrą wiadomością jest to, że narzędzia do obsługi
mediów społecznościowych, takie na przykład jak Buffer,
zaczynają wspierać Mastodona.
Co to jest Buffer?
To jest takie narzędzie, dzięki któremu z jednego miejsca
możesz obsługiwać różne media społecznościowe.
Facebook, Twitter, no teraz właśnie Mastodon, Instagram.
Możesz przygotować, przygotowywać posty, zarządzać nimi,
jakoś tam wchodzić w interakcję też z odbiorcami twoich treści.
No właśnie, zapominamy też o jeszcze jednej rzeczy.
A propos API, Twittera.
Dobrze, że to też poruszyłeś, bo klienty takie zewnętrzne, użytkowe,
to jest jedno, ale dużo różnych marek obecnych na Twitterze,
no to działało w ten sposób, że nie korzystało z jakichś tam natywnych
takich klientów Twittera czy zewnętrznych, tylko właśnie z tego typu systemów.
No i bardzo się zastanawiam, w jaki sposób to teraz będzie działać,
jeżeli jeszcze trochę to wszystko potrwa i może się okazać,
że za jakiś czas to nam po prostu część tych marek zniknie z Twittera,
że te konta się staną zwyczajnie martwe.
Myślę, że to jest też kwestia tego, że tam chyba te API, nie jestem tego pewien,
ale wydaje mi się, że nawet w tych najciemniejszych czasach,
kiedy dla nas się wiele pozmieniało i to API było bardzo, bardzo ograniczone,
to te aplikacje takie typowo marketingowe działały na troszkę innych zasadach
i cieszyły się trochę innymi przywilejami.
No i oczywiście z Elonem niczego nie można być pewnym,
bo znacie Elona, każdy go zna, on zawsze fajne pomysły ma,
natomiast wątpię, żeby aż tak sobie strzelił w stopę,
żeby odciąć sobie takie źródło przychodu.
Natomiast kto wie, kto wie, nic nie jest wykluczone.
Pytanie, czy to było dla niego jakimkolwiek przychodem.
Znaczy to wiesz, obecność Marę.
No tak, obecność samej Marki jako takiej, ale w sumie…
Wydanie im narzędzi.
Tak, ale w sumie dlaczego nie mogą korzystać z mojego fajnego klienta webowego.
Okej, no zobaczymy, bo tam jest kwestia też,
API było wykorzystywane do bardziej zaawansowanych statystyk,
bo to narzędzia takie edytorskie, autorskie to jest jedno,
ale API było też wykorzystywane do właśnie śledzenia hashtagów,
zaangażowania Marki, takie rzeczy, które jeżeli ktoś na poważnie
bierze się za marketing, to są nieodzowne.
Ja w ogóle mam takie przeświadczenie graniczące z pewnością,
że właśnie dlatego te klienty tak padają jeden po drugim.
Że to nie jest działanie na zasadzie wyciągam wtyczkę
i przestaje wszystko działać, bo mogłoby się nagle okazać,
że wyłączenie API Twittera oznacza wyłączenie w rzeczywistości Twittera.
A jakieś procesy nawet wewnątrz tej aplikacji mogą się po tym
API komunikować przecież.
Więc prawdopodobnie dlatego to jest na tej zasadzie,
że jest teraz jakiś tam sztab oddelegowany do przeglądania,
kto ma dostęp do tego API.
No i jest jakaś osoba decyzyjna.
Aha, to to odcinamy, a to zostawiamy na razie,
a potem się zobaczy.
Prawdopodobnie tak to wygląda.
No ja powiem tak, ja korzystałem ostatnio z aplikacji Twitter,
tej takiej natywnej na iOS.
No i muszę przyznać, że nie jest wcale tak źle,
jakby się wydawało, przynajmniej na razie jest dostępnie.
Więc jeżeli, no trudno, jeżeli Spring przestanie działać,
no to będę w stanie bez problemu używać aplikacji Twittera,
bo ona nie jest wcale zła, jest całkiem dobra.
Póki, mam nadzieję, że nie będzie czegoś takiego,
że ta dostępność zostanie zepsuta, że przynajmniej ona zostanie
taka, jaka jest, natomiast no cóż.
Ja jednak liczę na to, że wszyscy technologiczni gracze,
portale, jakieś marki i tego typu instytucje,
od których można czerpać różną technologiczną wiedzę,
to się jednak przeniosą na tego Mastodona, bo…
Z innej strony można też ugryźć problem.
Co jakiś czas gdzieś się pojawiają na Mastodonie takie bramki,
które odbijają konta twitterowe jakby na Mastodonie
i można sobie wpisać tam nazwę twitterową, małpa,
jakaś tam twitterbramka.pl powiedzmy,
to jest wymyślony host, nie ma takiego.
I w tym momencie znajdzie się to twitterowe konto na Mastodonie,
oczywiście w trybie tylko do odczytu,
czyli my odpisując takiemu kontu, no nie wygenerujemy wzmianki
na Twittera, ale możemy czytać na przykład portale
tego typu inicjatywy się spotykają
z dość krzywymi spojrzeniami ze strony,
zwłaszcza tych już takich doświadczonych użytkowników Mastodona,
bo po pierwsze, no nie o to chodzi w Mastodonie,
żeby robić z niego drugiego Twittera.
Po drugie, może się potem dziać tak, że osoba,
którą sobie obserwujemy w taki właśnie hakowany sposób
na okrętkę rzeczywiście zarejestruje się na Mastodonie
i potem się jej szuka po imieniu i nazwisku
i dochodzi do pewnego zamieszania, które konto jest autentyczne,
które nie. No i też jeżeli szukamy interesujących nas treści,
to znajdujemy zamiast jakichś autentycznych kont
jakieś przekierowywane konta z Twittera
i dla wielu osób jest to takim faux pas w świecie Mastodona.
Natomiast niemniej jednak takie bramki się pojawiają.
Nawet ostatnio widziałem jednego z polskich użytkowników,
który się zdeklarował, że taką bramkę byłby w stanie postawić,
no ale tutaj już byłaby prośba do społeczności,
która jest zainteresowana tym, żeby ona działała,
żeby się zrzucić, bo on nie będzie chciał mimo wszystko
z własnej kieszeni na taką maszynę wydawać pieniędzy,
co jest zrozumiałe, zwłaszcza że użytkowników
będzie pewnie zainteresowanych wielu.
Mocy obliczeniowe serwerów są policzalne i ograniczone,
no więc jeżeli jest zainteresowanie, to można się zrzucić.
Natomiast pytanie, jak długo tego typu bramka pociągnie.
Okej, to ja w takim razie jeszcze powiem o jednej rzeczy technologicznej,
a później króciutko powiem o rzeczy, o której chcieliście ode mnie usłyszeć
i o grze, ale to za chwilkę.
Chciałem troszeczkę Wam powiedzieć na temat antywirusa,
znaczy no, czy nazwać go antywirusem, czy nie,
chyba bym go nie nazwał, a mianowicie o Windowsowym Defenderze,
który tam różnie na nim piszą, że tam jeden z lepszych antywirusów,
który coś tam ostatnio było, że jakiś tam zyskał noty.
No to słuchajcie, ja miałem przygodę o świeżym systemie,
chciałem sobie zainstalować grę AudioTubeSim.
Nie będę mówić, co to za gra.
Miałem ją pobraną tam jakieś dwa lata temu, leżała sobie u mnie na dysku.
Zresztą nawet jest podcast o niej.
Tak, jest o niej podcast, chciałem zainstalować.
Wszystko pięknie, UAC, zezwoliłem, tak, chcę zainstalować.
I w pewnym momencie z moim komputerem zaczęły się dziać rzeczy bardzo dziwne.
Pisywałem na LTE, ale do schowka zaczęły się kopiować bardzo dziwne rzeczy.
Znaczy mój ZDSR, bo on ma taką funkcję, że jak się coś kopiuje do schowka,
to on odgrywa dźwięk, że coś się skopiowało do schowka.
Więc ja mówię, oho, coś się zaczyna dziać.
Praktycznie nad screenderem nie mogłem zapanować.
Patrzę się do zasobnika systemowego i po prostu zaczynam być przerażonym,
bo zaczęły się tam pojawiać aplikacje jakieś o nazwach typu Playboard Manager,
Password Manager, 365 Total Security.
Więc stwierdziłem sobie, o Jezus Maria, a ja nie miałem wcześniej antywirusa
zainstalowanego, bo nie zdążyłem, robiłem świeżą instalację systemu.
Więc po prostu dobra, zamknąłem komputer, włączyłem jeszcze raz,
ale co się odstało, to się nie odstanie.
Z autostartu powyrzucałem wszystkie rzeczy.
Skopii zapasowej, na szczęście, którą miałem wcześniej jeszcze przed instalacją,
zrobiłem po prostu przywracanie.
Natomiast asset, którego zainstalowałem, żeby sprawdzić przed tą operacją,
rzeczywiście wykrył, że w sektorze startowym jest wirus i w ogóle.
Natomiast Defender, słuchajcie, nie dość, że miał pewną ochronę włączoną,
tam stuprocentową ochronę, znaczy ochronę swoją, wszystko miał powłączone,
nie dość, że nie zająknął się w ogóle podczas tego, gdy te złe aplikacje
się instalowały, w ogóle się nawet nie zablokował tych jakby złych procesów,
które gdzieś tam próbują wejść w ogóle, nie wyświetlił żadnego komunikatu,
to po przeskanowaniu dysków stwierdził, no nie ma nic, nie ma żadnego wirusa,
nic nie znalazłem, a asset po prostu poznajdował, no musiałem przywrócić
z kopii zapasowej system, bo stwierdził, że jest w sektorze rozruchowym jakiś plik,
którego on nie jest w stanie wyleczyć w żaden sposób.
Stwierdził, nie wyleczę i koniec, ani nie dało się tego usunąć,
ani nie dało się z tym nic zrobić.
Dlatego no niestety mnie przeraża, słuchajcie, to, że Microsoft daje antywirus,
znaczy program, którego nazywa antywirusem, a to po prostu był tradycyjny wirus,
bo on trochę mi zaszkodził, bo próbował logować się przy użyciu mojej przeglądarki
na różne konta. Na szczęście hasła wszędzie, gdzie tylko się dało,
miałem włączone dwuetapowo uwierzytelnianie, więc za wiele złego on nie zrobił.
W Google oczywiście hasło zmieniłem na bardziej silniejsze,
żeby tam nie było żadnego problemu, no i pozbyłem się problemów,
natomiast jeżeli ktoś uważa, że Windows Defender jest antywirusem,
który chroni dysk, to niestety się przekonałem przynajmniej na Windowsie 10,
że niestety dysku nie chroni.
Ja się obawiam Patryku, że taka sytuacja niestety mogła się zdarzyć
w przypadku niejednego antywirusa, bo to niestety smutna prawda jest taka,
że żaden antywirus nie ma stuprocentowej skuteczności.
Ja tu nie chcę za specjalnie bronić Defendera, no tak, ale wiesz,
jeżeli był to jakiś sposób infekcji, którego on nie potrafił wykryć,
no to niestety mogą być z tym problemy.
Oczywiście, wiadomo, instalując komercyjne oprogramowanie,
można liczyć się z tym, że będzie to jakoś lepiej zabezpieczone,
że będzie to, że ktoś tam jednak przyłoży więcej się do tego,
żeby dany antywirus, dane oprogramowanie zabezpieczające nasz komputer
było lepiej zrobione, bo to jest jednak produkt,
za który dodatkowo w tej firmie biorą pieniądze i pracują tylko nad nim.
Natomiast no niestety prawda jest taka, że żaden antywirus
nie ma skutecznej skuteczności 100%.
Natomiast do czego ja jeszcze zmierzam, bo tu ważna kwestia,
czy ty może sprawdzałeś, czy ta instalka tego TubeSima
obecnie gdzieś tam, kiedy mamy ją do pobrania, to czy ona już jest bezpieczna?
Tak, sprawdziłem, pobrałem z Nicka Adamsona,
przeskanowałem esetem i przeskanowałem wirustotalem
i nic złego się z nią nie dzieje.
Pytanie, co to w ogóle się stało i dlaczego tak się stało,
że ten plik, który miałeś poprzednio był zainfekowany?
Czy to coś zainfekowało ci go wcześniej,
czy przez jakiś czas na stronie samego twórcy był zarażony plik,
a ty miałeś to nieszczęście, żeby na niego trafić?
No nie wiem, natomiast mówię, ja też rozmawiałem ze znajomym,
który właśnie robił test, zresztą mogę o nim powiedzieć,
to jest Łukasz, który zresztą tutaj też do Tyflo Podcasta dzwonił
i nawet tam wypowiadał się, Łukasz Karpowicz,
mogę o nim powiedzieć, on robił testy właśnie Defendera
na obecność różnych kilogelów i różnych koni trajańskich,
bo miał taką możliwość przetestowania tego i no niestety Defender
wszystko przepuszczał, a właśnie Kasperski, którego on używa,
blokował, więc coś jest nie tak jednak.
A jedna rzecz, jeszcze jedno pytanie, czy miałeś włączoną w Defenderze
też te ochrony z chmury?
Tak, miałem włączone, jedyne co miałem jakby zrobione,
to miałem parę pododawanych do wyjątków rzeczy typu gry w BGT,
które są pisane jakby…
No tak, bo to z jakiegoś powodu Defender tego nie lubi.
Jako jedyny antywirus, bo ja miałem i Kasperskiego i nawet Avasta
i nie było problemów z tym.
No podpytam od razu, tak przy okazji, skoro jesteś na bieżąco,
jak tam z dostępnością eseta?
Bardzo dobrze, wspaniale bym powiedział, wystarczy dodać plik,
który posiadam na dysku, jakby była potrzeba, to mogę go dać,
nazywa się screener.config.xml, nie wiem jak on został zrobiony,
natomiast i ZDSR i NVDA jest wtedy dodany do blacklisty,
znaczy do tej listy wyjątków i jakby tutaj wszystko działa.
Co ciekawe, warto tu o tym powiedzieć, że Defender na start
po instalacji jest dostępny z narratorem.
W pełni oczywiście na tyle, na ile narrator jest…
Znaczy Defender czy ESET?
ESET, jak uruchomimy eseta, to na starcie, jeżeli odpalimy narratora,
to ESET jest dostępny w 100% i to bez żadnego cudowania,
więc pewnie twórcy eseta go jakoś dodali do wyjątków.
Całkiem możliwe. No to dobrze, to jakie jeszcze wieści masz dla nas?
Jeszcze wieści mam właśnie takie a propos gier, a w zasadzie jednej gry.
Gra Dice World, która od lat się nie rozwijała, bo COVID,
bo różne sytuacje, powróciła do łask, mimo że tam autor pisał,
że źle się dzieje, bo tam w Kalifornii, tam skąd pochodzi,
tam jakieś pożary ostatnio były i jakieś tam tragedie się straszne działy,
też między tym próbował programować, natomiast nie przeszkodziło mu to
i wyszła beta do Test Flighta, Dice Worlda, gdzie Dice World został przepisany
do nowego frameworka, więc cała dostępność została przepisana.
Oczywiście wszystko działa na szczęście tak jak działało,
natomiast Dice World zrobił się nie tylko grą, ale również zrobił się społecznościówką,
bo oprócz tego, że mamy czat wszelaki, że możemy sobie czatować z graczami,
oprócz tego, że mamy takie jakby fora w Dice Worldzie dotyczące samej gry,
mamy grupy. Możemy sobie sami tworzyć grupy wewnątrz Dice Worlda,
na przykład, nie wiem, jakie nam się tylko grupy zamarzą, o technologii,
o nie wiem, o sporcie, o czymkolwiek i możemy sobie z graczami po prostu rozmawiać,
jak w portalu społecznościowym, na tych grupach możemy lajkować posty,
mamy zakładkę Activities, która niczym ścianę z Facebooka pokazują nasze aktywności
ze wszystkich grup, nie tylko z Dice Worlda, w czym kto wygrał,
ale również właśnie, co kto napisał na danej grupie, jaki post miał najwięcej polubień.
No, powiem szczerze, że bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło,
bo mówię, ten Dice World już nie tylko stał się grą, ale również staje się taką
społecznościówką, gdzie nie tylko o Dice Worldzie można rozmawiać,
ale na różne inne tematy. Nie wiem, jak jest z Androidem,
na Androida będzie aktualizacja, na razie wiem, że beta jest na iOS,
w test slajdzie.
Tak, oni jeszcze też coś wspominali, że na razie mogą być problemy dostępnościowe,
więc żeby instalowali to raczej ci, którzy będą sporo w stanie wybaczyć.
Bawiłeś się tym już?
Bawiłem się i jedyny problem dostępnościowy, choć to nie jest jakiś taki wielki problem,
na który natknąłem się, to przycisk Back, ten na górze jest niewidoczny
dla voice-overa, ale po tarcie lewoma palcami załatwia sprawę,
więc to jest jedyna rzecz, na którą natrafiłem jak na razie.
Nie wiem, jak to działa z tymi reklamami, które można odznać,
bo ja mam wykupiony premium, więc nie powiem, czy reklamy działają,
czy nie wiem, że ludzie też mieli z tym jakieś problemy.
U mnie reklam nie ma, więc tego nie sprawdzę.
Natomiast no co? Wszystko jest dostępne tak, jak było.
Tam raczej działa.
Ale żadne nowe gry nie doszły?
Nie, ale doszły nowe postacie, te takie poty…
A z którymi można grać, tam Donald Trump i innych?
Nie, Donalda Trumpa już nie ma, już wyleciał stamtąd.
Szukałem Joe Bidena, ale nie znalazłem, ale są jakieś nowe.
Niektóre są nawet do odblokowania, także…
No właśnie, a propos Joe Bidena.
Wczoraj oglądałem jakiegoś też streamera, który jakąś grę streamował
i co ciekawe, nie wiem, czego on używał,
ale miał jakąś wtyczkę, nie wiem, czy to była wtyczka VST czy coś,
ale mógł mówić głosem Joe Bidena między innymi.
Po prostu sobie zmieniał głos na żywo i mówił głosem Bidena faktycznie.
Także nie wiem, co…
O takich rzeczach to my sobie dziś jeszcze porozmawiamy później.
O klonowaniu ludzkiego głosu, bo tu dzieje się dużo ciekawego
i pytanie, w jaką stronę to pójdzie, no ale to czas pokaże.
No właśnie, dobrze, że was jeszcze mam.
Właśnie a propos Whispera się chciałem zapytać,
bo ostatnio się zacząłem bawić tym Whisperem,
tylko dlatego, że wyszedł Whisper, który działa na procesorze,
nie na karcie graficznej.
Whisper CPP.
Tak, no i właśnie jest problem, bo znalazłem na stronie internetowej,
tam gdzie się pobiera te modele, model small i model medium,
a reszta tych plików jest jakoś tak dziwnie ponazywana
i nie bardzo wiem, znaczy large jest, natomiast nie wiem właśnie,
gdzie są jakby te pozostałe modele.
Właśnie, znaczy gdzie jest large, gdzie jest ten medium,
bo to tam jakoś tak, nie wiem, dziwnie się to jakoś nazywa na tej stronie.
Czy może wiecie, gdzie to można jakoś łatwiej znaleźć,
te modele tam do tego.
Ja szczerze powiedziawszy nie wiem, bo ja korzystam z tej wersji na GPU.
A na GPU one nie działają, nie zadziałają te modele na CPP.
Odejrzewam, że one są inne.
One są jakoś przekonwertowane, ale tam przy tej wersji CPP,
to ja pamiętam, że tam ktoś linkował do tego katalogu,
gdzie są te wszystkie modele do pobrania.
Właśnie, tylko te pliki, one się tam dziwnie nazywają w tym katalogu.
Link do katalogu to ja miałem, tylko że właśnie tam.
No to powiem szczerze Patryku, nie wiem, ja tam tylko zajrzałem,
to wydawało mi się, że te nazwy plików są w miarę normalne,
ale też się im za specjalnie nie przyglądałem,
no bo mam tę wersję, która wspiera GPU,
mam GPU, które mi pozwala na korzystanie z tego Whispera.
No i na pewno działa to jednak szybciej niż wersja na procesorze.
No niestety.
Znaczy ja testowałem na Small, na tym takim najmniejszym,
na jakimś krótkim tekście i już zadziałało to dobrze.
Trochę błędów miałem.
Natomiast…
Jakoś to rozpoznało.
No nic, to będę w takim razie jakoś to dalej się rozglądał z tym.
Dobrze.
W takim razie to tyle ode mnie.
To dziękujemy Ci bardzo w takim razie za telefon.
No i do usłyszenia.
Do usłyszenia.
No dobrze, jeżeli Wy macie ochotę do nas też zadzwonić,
to zapraszamy bardzo serdecznie.
Tyflopodcast.net ukośnik zoom. Jesteśmy tu dla Was.
Możecie też oczywiście pisać na kontakt.tyflopodcast.net.
Na razie nie piszecie.
Przynajmniej tym czasem.
Ale może to się za jakiś czas zmieni.
A teraz przechodzimy do kolejnej informacji.
Też nawiązującej do tego o czym mówiliśmy już wcześniej.
Mianowicie do odtwarzacza Sense Player,
który będzie dostępny w Polsce.
Tak, będzie dostępny.
Tutaj podziękowania dla Michała Kasperczaka
za uzyskanie tej informacji i opublikowanie już nawet artykułów
na łamach portalu Tyfloświat na temat właśnie Sense Playera.
Sense Player, czyli odtwarzacz, Sense Player OCR w zasadzie,
firmy HIMS, który zastąpi Buxensa,
znanego, lubianego przez wielu.
Mam takie wrażenie.
Który ukazał się właśnie i tydzień temu o nim mówiliśmy,
że został wypuszczony na rynek.
Odtwarzacz multimedialny, książek, dokumentów
i wielu innych treści,
który ukazał się w wersji odświeżonej.
Jest to nadal urządzenie z klawiaturą alfanumeryczną,
natomiast teraz możemy też w nim słuchać radia internetowego,
podcastów, treści z bibliotek cyfrowych dla osób niewidomych.
Jest tam też, no i stąd nazwa OCR,
wbudowany aparat, wbudowana kamerka 13-megapikselowa,
za pomocą której można robić zdjęcia tekstu
i ten tekst zostanie rozpoznany i nam odczytany.
Urządzenie posiada również opcję wejścia w tryb Smart Connect,
w którym można służyć jako klawiaturka
i głośnik Bluetooth do smartfona z iOS-em czy też Androidem.
No i tydzień temu jeszcze spekulowaliśmy,
czy to w Polsce się kiedykolwiek pojawi,
a co to z tym urządzeniem będzie, jakie ono jest.
No, tymczasem już wiemy, że w Polsce ono jest.
Dystrybutorem jest firma ECE.
Będzie ono sprzedawane w cenie 4100 zł,
a syntezatory, które na tym urządzeniu będą w języku polskim,
oferowane to trzy znane nam już głosy Nuance,
czyli Zosia, Krzysztof i Ewa.
No i mamy już na nałamaktywloświatu artykuł.
Tam jest też wzmianka o instrukcji obsługi,
która już na stronie ECE się pojawiła.
No i możemy tylko mieć nadzieję,
że będziemy mieli kiedyś okazję to urządzenie przedstawić
na łamach Tyfro Podcastu i Tyfro Świata,
już tak w działaniu.
Oby tak rzeczywiście było.
Są na to szanse.
Z pewnością są na to szanse,
także pozostaje nam tylko wyczekiwać,
aż to urządzenie trafi w nasze ręce.
Bobo do nas pisze i ma do nas pytanie,
jak atakować innych graczy w Misty World.
No chyba to otworzymy do słuchaczy to pytanie.
Czerze nie wiem.
Może Patryk będzie wiedział.
Dokładnie.
Albo ktoś, kto jeszcze nas słucha i też gra w Misty World.
Tak.
I mamy też komentarz od naszego słuchacza, Krystiana.
Zgadza się.
I tutaj dziękujemy, ja dziękuję osobiście,
bo to zostało do mnie przekazane prywatnie.
Mówiłem tydzień temu o obecności osób
z dysfunkcją wzroku na Australian Open.
I mówiłem wtedy, że oni będą grali
w taką zaadaptowaną wersję tenisa,
która się nazywa Soundball.
Wyjaśniałem trochę też na tyle,
na ile byłem w stanie wyczytać z mojego materiału źródłowego,
na czym polegają zasady tej gry.
No i Krystian, który sportem jak najbardziej się interesuje,
a zwłaszcza takim,
dał mi znać, że to, o czym ja mówiłem,
jest również znane pod nazwą Blind Tennis.
I jeżeli się nie mylę, to już jest moja tu obserwacja.
Chyba jest to sport, który był kiedyś prezentowany
w czasie konferencji Recha for the Blind.
Nie wiem, czy w tym roku też.
Prawdopodobnie też, ale na tą sesję nie trafiłem niestety.
No i ponoć w sporcie tym odbyły się
jakieś międzynarodowe mistrzostwa w Gdańsku pół roku temu.
Czyli wynikałoby z tego, że Polacy już się udzielają
na arenie tego właśnie sportu.
No więc bardzo możliwe, że tego, tej polskiej obecności
na Australian Open się również doczekamy.
Dzięki Krystianie za czujność, za to, że nas słuchasz
i takie ciekawostki dla nas wyłapujesz.
To teraz też będzie o sporcie,
tylko takim nieco bardziej powiedziałbym statycznym.
Będzie o grze, o grze karcianej,
mianowicie o brydżu, który też myślę,
że spokojnie można potraktować
jako pewnego rodzaju dyscyplinę sportową.
No cóż, okazuje się, że niewidomi
mogą sobie pograć w tę grę online.
Zgadza się i tutaj historia z brydżem
jest w moim przypadku trochę dłuższa,
bo kilka miesięcy temu zadano mi pytanie,
czy ja wiem, jak właśnie osoba tracąca wzrok,
która się przyzwyczaja do technologii wspomagających
i uczy się z nich korzystać,
która jeszcze widząc grała w brydża,
czy może kontynuować tą swoją pasję.
No i ja szczerze mówiąc byłem wtedy w kropce,
bo oczywiście myślałem, że jak wiele innych rzeczy
brydża znajdziemy w jakiejś wersji dużo uproszczonej
na Playroomie, na RS Games.
Okazuje się, że nie, więc troszkę pogooglowałem.
No i okazało się, że jest co prawda jakiś program,
który można sobie kupić i ten program w ogóle
można uzyskać jedynie przez jakieś autoryzowane
w danym kraju firmy dystrybuujące w ogóle właśnie programy
i różnego rodzaju akcesoria związane z brydżem.
Ucieka mi teraz nazwa tego programu,
natomiast program ten w jakimś konkretnym trybie
pozwalał na nawigację po tych kartach,
na rozgrywanie ich wartości i układanie,
nie wiem czy to są sekwencje czy jakiś inny rodzaj układów,
o które chodzi w brydżu.
No i to była jedna informacja do jakiej dotarłem.
Natomiast teraz dzięki nowemu źródłu informacji,
które posiadam właśnie, o którym jeszcze wspomnę później,
no przekonałem się, że brydż online, rozgrywany online
jest dostępny dla osób z dysfunkcją wzroku
i to na poziomie takich stron internetowych,
z których korzystają profesjonalne kluby brydżowskie.
Co ciekawe w ogóle, okazuje się, że istnieje grupa osób
niedowidzących grająca w brydża w Polsce,
więc to jest też ciekawa informacja, nie miałem o tym pojęcia.
Natomiast też okazuje się, że powstały dodatki,
które pozwalają na obsługę stronek właśnie do gry w brydża
przy użyciu czytników ekranu.
I pierwszy taki dodatek to jest BBO Visual Assist.
BBO, czyli B-B-O, bo bridgebase.com, tak nazywa się portal,
który jest przez ten dodatek obsługiwany.
Jest to dodatek do przeglądarek na bazie Chromium,
czyli właśnie Chrome, Edge, Opera i tak dalej.
I można spokojnie z tego ponoć korzystać.
Nie wiem niestety jak, nie dotarłem do żadnej dokumentacji tego dodatku.
No właśnie, ja się kiedyś na prośbę jednej ze znajomych
bawiłem tym bridgebase’em i powiem szczerze,
ja zaznaczam od razu, w brydża grać nie umiem.
I to może być też przeszkodą, ale akurat ona potrafiła grać,
znała zasady i tam był problem z informacją dotyczącą tego,
już teraz nie pamiętam, ale na czymś ten dodatek się wykładał,
bo on oczywiście pewne rzeczy nam czytał,
ale pewnych rzeczy nie był w stanie chyba rozkładu kart,
nie było wiadomo czyje karty są nasze, czyje karty są pozostałych graczy,
czy w jaki sposób one są rozłożone, jakiś tam problem z tym był.
Możliwe, że to jest rozwiązywane przez ten dodatek,
bo dodatek powstał z inicjatywy jednego z brytyjskich graczy,
nawet nie wiem czy nie na jakimś poziomie mistrzowskim w Wielkiej Brytanii,
na potrzeby jego niewidomego znajomego.
Bardzo możliwe, że właśnie na ten sam problem się natknęli.
Druga inicjatywa to jest Godet.
Godet są to już skrypty do Tamper Monkey lub Grease Monkey,
czyli takiego menadżera skryptów użytkownika,
które modyfikują nieco wygląd i funkcjonalność różnych stron internetowych
dla strony realbridge.com.
Realbridge jest również używany przez kluby.
No i tutaj już mamy dokumentację i jest tutaj rozpisane, że możemy strzałkami
nawigować po kartach, że możemy sprawdzać co jest wyłożone
i to nawet tam możemy w jakiś sposób wyciszać informacje o konkretnych użytkownikach.
Mamy tam dostęp, bo ja się na Brydżu również nie znam,
ale wygląda na to, że w Brydżu jest bardzo ważna komunikacja z innymi graczami
i tego typu strony oferują domyślny czat głosowy.
Czat głosowy albo tekstowy?
BridgeBase to chyba tekstowo oferują.
Realbridge, z tego co czytałem, głosowy, bo jest nawet adnotacja,
żeby używać na słuchawkach tego dodatku ze screenreaderem,
żeby nie dawać podglądu przez naszą sympezę do tego, jakie karty mamy w ręku.
Więc chyba tu mamy czat głosowy.
W jakiś sposób ten dodatek pomija screenreader i jest prośba,
żeby screenreadery wyłączać.
Jest to jakiś self-voicing swego rodzaju.
I chyba nawet jest, o ile dobrze czytałem, nagrany samplami,
czyli tamte karty są odczytywane nie syntezą,
a są po prostu nagrania poszczególnych nominałów i kolorów kart
nagrane przez rzeczywiście ludzi.
Jest to jakoś odgrywane też w stereo.
Jakiś tam spektrum dźwiękowe jest zaoferowane tych różnych informacji.
I zdaje się, że do pewnych tam czynności potrzeba mimo wszystko
pomocy osoby widzącej, zdaje się, że zajmowanie miejsca przy stole
jest nadal niedostępne.
I porada jest taka, żeby albo poprosić rzeczywiście osobę widzącą o pomoc,
ale zdaje się, że to się robi w jakiś sposób tylko raz na sezon,
bo to są całe sezony, bo to nie jest tak o, że się po prostu
chyba wchodzi do gry i dołącza, tylko tam są całe takie sesje,
które trwają tam przez cały sezon brydżowy.
I potem już wystarczy.
Też jest jakiś problem chyba z loginem i identyfikatorem,
ale to też ponoć można pierwszy raz wpisać z pomocą czyjąś
i potem już jest to zapamiętane.
I też w jakichś tam sytuacjach potrzebna jest pomoc ponoć jakiegoś asystenty.
Kogoś, kto by nam asystował przy stole i wtedy można tą prośbę o pomoc
zakomunikować głosowo.
Natomiast ponoć tego typu sytuacje występują tak czy siak w grze w brydża,
więc jest to sytuacja jak najbardziej normalna i pożądana.
Natomiast poza tym można wszystko obsługiwać z poziomu klawiatury
po zaimportowaniu właśnie tych skryptów.
Warto się zapoznać z dokumentacją, bo tam różne obwarowania i sytuacje,
w których te skrypty mogą się do końca nie sprawdzić, są wymienione,
więc warto się z tym zapoznać, jeżeli chcielibyście zainteresować się
grą w brydża.
No ale najważniejsze, że grać się da i jest to kolejna rzecz,
która w jakiś sposób nas może z osobami widzącymi integrować.
A teraz przechodzimy do kolejnego tematu, tym razem tematu
związanego z bezpieczeństwem.
Dosyć często poruszamy w Tyflo Przeglądzie temat różnego rodzaju
terminali płatniczych i co jakiś czas dyskutujemy o tym,
co to będzie, jak tych terminali będzie dotykowych coraz więcej,
bo część terminali ma klawiaturę do wpisania pinu do naszej karty fizyczną,
ale część to jest ekran dotykowy bez jakiegokolwiek udźwiękowienia,
a też pojawiają się terminale w formie telefonów,
więc również tu mogą pojawiać się pewne problemy.
No i naukowcy z jednego z amerykańskich uniwersytetów,
teraz nie pamiętam, który to był uniwersytet szczerze mówiąc,
wymyślili, opracowali taką metodę, za pomocą której osoba niewidoma
mogłaby ten pin wprowadzać.
Tak po prostu.
Otóż nazwali tę metodę one button pin i wygląda to i działa w sposób następujący.
Otóż jeżeli niewidomy chce wprowadzić pin,
no to dostaje specjalny interfejs, wyświetla mu się na ekranie specjalny interfejs
i to pewnie musiałby uczynić sprzedawca w takim terminalu,
musiałby coś takiego uruchomić
i na środku ekranu telefonu pojawia się duży przycisk,
który należy przytrzymać i czekać.
I teraz po przytrzymaniu tego przycisku telefon nam zaczyna wibrować.
Wibruje raz, dwa, trzy, cztery i tak dalej i tak dalej razy.
W zależności jaką cyfrę chcemy wbić,
jak długo trzymamy palec na tym wirtualnym przycisku.
Kiedy na przykład chcemy wbić trójkę, czekamy aż telefon zawibruje trzy razy,
puszczamy przycisk, naciskamy, wbijamy kolejną cyfrę, naciskamy, wbijamy kolejną cyfrę.
Zostało to przetestowane w grupie osób niewidomych i słabowidzących.
Skuteczność wbijania takiego pinu to jest trochę ponad 80%.
Więc teraz pozostaje pytanie, czy ktokolwiek kiedykolwiek coś takiego zaimplementuje.
Pomysł jest sam w sobie ciekawy.
Wygląda na coś stosunkowo łatwego do implementacji,
ale to się może tylko tak mi wydaje.
Natomiast żeby coś takiego zadziałało, żeby taka metoda była możliwa do zrealizowania,
no to musi być wola producentów takiego oprogramowania,
które jest instalowane na tych urządzeniach z ekranami dotykowymi.
W ogóle myślę sobie, że tam gdzie pojawia się taki interfejs do wprowadzania cyfr,
nie tylko kamery, nie tylko urządzenia płatnicze,
ale też na przykład domofony.
Coś takiego mogłoby być też do zrealizowania,
jeżeli już koniecznie ktoś musiałby, powiedzmy, korzystać z tego dotykowego ekranu.
Jeżeli domofon musiałby być z dotykowym ekranem.
Jest to ciekawe.
Jest to ciekawe, ale wydaje się dość powolne, to co chyba Michał też na to zwróciłeś uwagę.
Ja się zastanawiam na ile to będzie kompatybilne z różnymi czasami oczekiwania,
jakieś tam time-outy i tak dalej.
To znaczy wiesz, Pawle, z drugiej strony to też wszystko kwestia jest częstotliwości tych wibracji,
bo może być to na zasadzie raz, dwa, trzy,
a z drugiej strony może być raz, dwa, trzy, cztery i puszczasz.
I to już wtedy zaczyna być w miarę szybkie,
ale też wzrasta prawdopodobieństwo popełnienia błędu.
To prawda. I właśnie tu się obawiam, że jak to będzie za szybko.
Różni są użytkownicy.
Różny mają czas reakcji, to też wynika z dodatkowych uwarunkowań.
I może się okazać, że na przykład zinterpretują wibracje na jedynkę i na dwójkę
jako wibracje na, nie wiem, trójkę, bo będzie za szybko wygenerowana i tego się boję.
Może jakimś mechanizmem, który byłby trochę mylący,
ale by odzwierciedlał trochę to, co się dzieje na terminalach,
byłoby też to, żeby w jakiś sposób losować za każdym razem,
w jakiej kolejności cyfry są generowane tymi wibracjami.
Bo z czasem taka osoba widząca, wiedząc, jak taki mechanizm działa,
to jeden czy drugi złodziej nauczy się, że na przykład po czasie reakcji,
że nauczą się odliczać, ile czasu zajmuje wygenerowanie cyfry 5.
Jeżeli po takim czasie osoba niewidoma sobie oderwie palec,
jeżeli ktoś jest dostatecznie zdeterminowany, to może się tego nauczyć.
Więc może to jakaś randomizacja byłaby ciekawą koncepcją.
Tylko z drugiej strony, jak randomizować ilość wibracji?
Tak, że zaczyna wibrować od piątki, potem przychodzi do…
No ale żeby on zaczął wibrować od piątki, to musiałby zawibrować pięć razy.
Dokładnie. Więc ustandaryzowane długości tych odstępów między…
Że wiesz, że jedna sekwencja się skończyła, a teraz się zaczyna druga.
No i też te czasy reakcji. Ja wiem, że to jest wszystko do dopracowania,
więc dlatego się zastanawiam…
No to jest wiadomo, to jest taki projekt badawczy, który gdzieś tam sobie został opracowany
i zobaczymy, co będzie dalej. Czy w ogóle doczeka się jakiejś implementacji?
Niemniej tak fajnie, że ktoś myśli, że ktoś coś kombinuje, próbuje.
Może gdzieś będzie okazja, żeby to sprawdzić kiedyś. Kto wie, kto wie.
Oby. Oby. Poczekamy na pierwsze implementacje.
Dokładnie. A teraz zajmiemy się dostępnością systemów Apple.
Ostatnio się ukazały nowe systemy. Mają swoje dobre i gorsze strony.
Jeżeli chodzi o dostępność.
Jeśli chodzi o ogólne funkcje, to już pewnie wszystko wiecie.
Doszła możliwość autoryzacji Apple ID za pomocą fizycznego klucza sprzętowego bezpieczeństwa.
Zarówno na Macu, jak i na iOS.
No i nowe tapetki z okazji Miesiąca Kultury Osób Czarnoskórych.
Natomiast jeśli chodzi o dostępność, to tak.
Poprawiło się. Jeśli chodzi o zarówno iOS-a, jak i Maca.
Na Macu poprawiono ginącą syntezę, kiedy szybko pisaliśmy na klawiaturze
i miało być czytane znaki, to tam coś przestawało nadganiać, jeżeli robiliśmy to szybko.
Natomiast na iOS-ie poprawiono pokazywanie klawiatury ekranowej
po naciśnięciu tego skrótu Spacja i punktu 146 na klawiaturze brailowskiej.
Poprawiono ponoć, tak zgłaszają niektórzy użytkownicy, błąd, który występował wcześniej,
że kursor bardzo skakał po ekranie ostatnich aplikacji.
No i poprawiono również działanie kontrolki trybów skupienia na ekranie blokady,
która w poprzedniej wersji nie chciała działać, jak należy teraz już powinna działać z voice-overem.
No ale Apple nie byłby Apple, gdyby nie wprowadził nowych błędów.
No i takim najpoważniejszym błędem, który wszedł i znowu dostają po głowie użytkownicy braila,
bo jeżeli przy podłączonym urządzeniu brailowskim, jakimś monitorze,
włożymy sobie centrum powiadomień, no to bardzo prawdopodobne jest to,
że nasz monitor brailowski po prostu się rozłączy.
No jak dla mnie to jest dość poważny błąd, jeżeli ktoś używa braila.
No i Apple niestety ostatnio słynie z tego, że zwłaszcza pod kątem braila
gdzieś te błędy im uciekają pod radarem.
No drugi błąd już jest troszkę mniej poważny, ale i tak dość solidny.
Zaburzona jest nawigacja po nagłówkach w aplikacji iTunes Store.
Więc jeżeli korzystacie często, kupujecie tam treści i korzystaliście z nawigacji nagłówkowej,
no to możecie się spodziewać w tej wersji 16.3 problemów.
Na szczęście więcej problemów nie ma.
No miejmy nadzieję, że Apple je w najbliższych wydaniach rozwiąże.
No i trochę wstyd, że dalej pojawiają się problemy, mimo tego, że można publicznie
przez tygodnie całe testować i na pewno były te błędy zgłaszane.
No i ja też słyszę, że pewne błędy zgłaszane w poprzednich wersjach
nadal nie są gdzieś poprawiane. Błędy np. jeśli chodzi o pisanie liter,
pisanie pismem ręcznym w języku polskim. Są z tym nadal problemy,
ale to już od długiego, długiego czasu. Mimo tego, że były te błędy zgłaszane.
To możemy myślę przejść dalej, przejść do kolejnych tematów.
Sobie otwieram już tu notatki, bo teraz będzie dalej o iOSie
i będzie tym razem o konkretnej aplikacji, mianowicie o Facebooku.
Niestety z tą aplikacją to jest tak, że z wersji na wersję z dostępnością jest różnie.
Ona się pojawia, znika, pojawiają się nowe błędy, stare też niekoniecznie są naprawiane.
Na przykład cały czas na Facebooku nie da się edytować komentarzy,
ale za to doszła nam nowa, kłopotliwa kwestia jeżeli chodzi o dostępność
i to jest bardzo irytujące. Ja gdybym był miłośnikiem teorii spiskowych,
to bym uznał, że ktoś to zrobił celowo, bo niechęć Facebooka do zewnętrznych linków
jest dość powszechnie znana. Nie lubi Facebook jak ktoś udostępnia jakieś treści będące linkiem.
Jeżeli udostępnia to na przykład strona internetowa, no to oni gdzieś tam powodują,
że ten dany post rzadziej się wyświetla użytkownikom, więc są to tego typu kwestie z Facebookiem.
A teraz użytkownik niewidomy to nawet nie ma szansy dowiedzieć się do czego prowadzi dany link.
Kiedyś to wyglądało tak, że jeżeli ktoś udostępnił jakiś tekst czy jakąkolwiek stronę internetową,
to na Facebooku w poście wyświetlał się tytuł tego linku, tytuł tej strony internetowej.
A teraz się to nie dzieje i posty stały się nagle krótsze. Niektóre posty jeżeli,
bo też czasem niektórzy tak robią, że po prostu wrzucą jakiś link, to taki post jest pusty,
tylko widać, że ktoś coś udostępnił i ile jest tam lajków na przykład obok tego albo innych reakcji,
ale nic więcej nie ma. Czasem na przykład jest taka sytuacja, że o, prosta rzecz z dzisiejszego
przeglądania Facebooka, wirtualne media na przykład udostępniły link o urodzinach 75 Wojciecha Manna.
No i pojawia się tam tylko tekst, że wirtualne media, 100 lat i tyle.
A kiedy wejdziemy w ten post, mamy taki pusty element. Na całe szczęście możemy w to kliknąć.
Więc dopiero po otwarciu tego pustego elementu, który się wyświetla na Facebooku,
no to dopiero w tym momencie otwiera nam się ta wewnętrzna facebookowa przeglądarka
i możemy sobie tam przeczytać informacje na temat tego, co jest pod danym linkiem.
Więc taka niefajna rzecz, to jest rzecz jedna. I druga, związana też z linkami,
bo czasem było tak, jest tak zresztą, że niektórzy nie udostępniają linków w głównej treści posta.
Udostępniają je w komentarzach. I jeżeli ktoś coś takiego udostępni,
to po stuknięciu w taki komentarz, no to tam mamy menu, mamy szereg różnych reakcji.
Lubię to, możemy zareagować, ukryć dany post, czy dany komentarz, zgłosić.
I było coś takiego, wyświetl załącznik link. I ta opcja niestety zniknęła.
Nie możemy kliknąć w linki. Zastanawiam się, czy jest to problem tylko osób niewidomych?
Czy facebook generalnie robi jakieś porządki i bardzo, ale to bardzo nie chce,
żeby użytkownicy jakoś wchodzili w interakcje z zewnętrznymi treściami?
No myślę, że aż tak to nie i że to jest problem tylko związany z dostępnością,
bo niejednokrotnie ktoś wrzuca coś w komentarze, wrzuca jakieś linki.
Poza tym ze strony internetowej facebooka normalnie da się to otworzyć.
Tylko aplikacja mobilna ma problem z takim linkiem w komentarzu.
Także niestety nie jest dobrze, jeżeli chodzi o tę dostępność, przynajmniej na razie.
Miejmy nadzieję, że to zostanie poprawione i że zespół do spraw dostępności w facebooku
coś tam jednak robi i zrobi i zadziała i poprawi.
A tymczasem, podobnie Paweł, i garść drobnych informacji.
Tak, więc informacje mam na dziś dla was drobnych trzy.
No i jakie jeszcze są informacje? Już mówiliśmy o SensePlayerze,
już tak się śmialiśmy właśnie z Michałem Kasperczakiem, troszkę prywatnie rozmawiając,
będzie chyba rok odtwarzaczy książek multimedialnych, bo już mówiliśmy o SensePlayerze.
A teraz po latach wskrzeszony jest Victor Reader Stream.
I Victor Reader Stream trzeciej generacji właśnie się dowiedzieliśmy, że się ukaże.
Ukaże się w lutym. Nie wiadomo jeszcze wszystkiego na jego temat.
Jeszcze firma HumanWare nie podała wszystkich nowości, które nas czekają w tym odtwarzaczu.
Natomiast wiemy, że to jest pierwsza wersja od dziesięciu chyba lat.
Nie znamy też ceny, cena też zostanie dopiero podana, ale wiemy, że będzie miał wsparcie Bluetooth,
będzie wspierał karty pamięci do jednego terabajta, microSD i będzie ładowany przez USB-C.
Napisane jest też, że wiele więcej nas czeka, no więc myślę, że poczekamy, zobaczymy,
ale też obawiam się, że to będą najważniejsze tak naprawdę nowości w tym odtwarzaczu.
No obyśmy się mylili, oby nas jeszcze innymi rzeczami producent zaskoczył.
Wszak czasy się na tyle zmieniły, że dużo więcej takie urządzenia powinny oferować,
jeżeli chcą konkurować z fi-produktami podobnymi innych producentów.
Ale jak ktoś lubi Victor Reader Streama, to wiedzcie, że urządzenie nie umarło
i będzie jego nowa wersja.
Drugi drobny news dotyczy aplikacji Remote Incident Manager.
My tą aplikację prezentowaliśmy na Amakty Flow Podcastu latem.
Było to, jest nadal rozwiązanie firmy Numa Solutions, czyli dawniej Serotec,
które pozwala na sterowanie dowolnym tak naprawdę komputerem
przez dość prosty interfejs.
Osoba, której mamy pomóc instaluje sobie oprogramowanie, otwiera je,
stosuje umówione wcześniej hasło i następuje połączenie.
No i tutaj, jeżeli osoba ta nie posiada żadnego czytnika ekranu zainstalowanego,
uruchamiany jest taki mały NVDA i możemy za pomocą, na ten moment właśnie,
NVDA sterować tym komputerem.
Jeżeli osoba już posiada screen reader, to zostanie włączony kanał audio
i będziemy mogli, słuchając syntezy mowy przez ten kanał audio z drugiej strony,
po prostu sterować tą maszyną i udzielić komuś wsparcia.
Oprogramowanie swoje kosztuje, o czym już też mówiliśmy, jaki tam cennik był zaplanowany.
Nie są to małe pieniądze, natomiast…
Ale chyba w końcu będzie warto.
Chyba będzie w końcu warto, bo pojawia się wersja na Maca.
Można się już zapisać na Betę, Beta nie jest jeszcze dostępna,
ale ma być dostępna niebawem, jeżeli chcecie być pierwsi
i dowiedzieć się, kiedy tylko się ukaże, możecie się wpisać na newsletter.
Będzie to wersja, która pozwoli na, chyba będzie to pierwszy taki program,
który pozwoli na sterowanie Windowsem w sposób dostępny za pomocą Maca
i chyba też Maciem za pomocą Windowsa, o ile się nie mylę.
No właśnie, gdyby to tak było, to by było super w dwie strony, żeby to tak działało.
Zdaje się, że z taką stroną jakoś to ma podziałać.
Myślę, że pożyjemy, zobaczymy, natomiast to będzie pierwsze takie rozwiązanie.
Ja z wywiadów z przedstawicielami New Mass Solutions wiem,
że oni tam się nie chcą zatrzymać i że czeka nas też,
przynajmniej są podejmowane próby i jakieś prace nad wersjami mobilnymi.
Więc ja jestem ciekaw.
Ja też, ja też i o ile już gdzieś tam trochę spisałem ich na straty,
po tym co zaprezentowaliśmy, no bo sam przyznasz, że nie było się czym zachwycać.
No nie, nie.
O tyle teraz ponownie wzbudzili moją ciekawość.
Jeżeli rzeczywiście byliby w stanie stworzyć narzędzie,
które pozwalałoby na kontrolowanie Maca, Androida,
no na iOS-a bym nie liczył, TeamViewer nawet nie działa w ten sposób,
jak dobrze kojarzę, żeby dało się iOS-a kontrolować za pomocą TeamViewera.
No na to bym nie liczył, ale przynajmniej to co można,
gdyby stworzyli takie jedno rozwiązanie, no to byłoby coś.
To prawda. No więc możecie zapisywać się na betę
no i czekać na rozwiązanie tematu.
My też będziemy temat śledzić i gdy tylko się czegoś więcej dowiemy,
poinformujemy jak wrażenia.
Ostatni drobny news na dziś to aplikacja Fantastical
i tak naprawdę zmiany voiceoverowe, które pojawiły się w tej aplikacji.
Jest ich aż cztery.
Fantastical, czyli dość rozbudowana aplikacja do obsługi kalendarzy
z własnym systemem proponowania wolnych terminów,
więc można proponować innym, kiedy mamy wolny termin,
dać do wyboru kilka terminów i osoby mogą się nam wpisać.
Własny system zaproszeń, integracja z najróżniejszymi kalendarzami.
Program też swoje kosztuje, bo to jest chyba około 100 złotych,
może trochę więcej, na rok.
Natomiast można już wiele z nim zdziałać.
Jest bardzo rozbudowany, więc jeżeli potrzebujecie potężnego,
a zarazem dostępnego kalendarza, to Fantastical można spokojnie polecić.
No i co w tej wersji zmieniło się, która wyszła w zeszłym tygodniu?
Co się zmieniło pod kątem voiceovera?
Więc usprawniono sposób, w jaki voiceover oznajmia powtarzające się zadania.
Usprawniono wsparcie dla voiceover dla propozycji terminów Fantastical,
czyli jeżeli my proponujemy komuś termin lub ktoś nam,
to tutaj voiceover będzie pewne rzeczy lepiej czytał i lepiej sobie z nimi radził.
Wsparcie poprawiono voiceover dla widoku pogody
i usprawniono nawigację z voiceoverem w widoku dnia i tygodnia w Fantastical.
No i to są te zmiany, które w aplikacji Fantastical się pojawiły.
I to też wszystko, jeśli chodzi o odrobne newsy w tym tygodniu.
Ale nie jeżeli chodzi o nasze wieści różne, różniste i o Twój udział, Pawle,
w tej naszej dzisiejszej audycji, bo teraz będziesz nam opowiadał o tym, co na świecie.
Tak. I kilka ciekawych informacji dla Was na ten tydzień wyszukałem.
Najpierw udamy się do Finlandii.
I to jest to źródło, o którym wspominałem już wcześniej,
czyli blog prowadzony przez osobę pracującą dla fińskiego Związku Niewidomych,
która to osoba jest ekspertem w dziedzinie cyfryzacji i dostępności cyfrowej
właśnie w tej organizacji.
Blog, którego polecam czytać, bo na tym blogu umieszczane są oczywiście
w języku fińskim, ale z dzisiejszą technologią tłumaczącą
żaden język nie jest dla nas wyzwaniem.
Różne ciekawostki właśnie, jeśli chodzi o dostępność cyfrową usług w Finlandii.
Ciekawi Was ten kraj? No, to polecam blog.
Blog bardzo się ciekawie nazywa, bo blog nazywa się…
Moment. Aż muszę sam sprawdzić.
I to, jak rozumiem, oznacza kafelki dostępności.
Rozumiem, że takie wycinki dostępności, że jakby takie highlighty,
takie najważniejsze informacje ze świata.
Bo saavutettu to chyba jest dostępność bądź dostępny w języku fińskim.
Bardzo ładne słowo.
To właśnie z tej strony miałem informacje na temat gry w Brydża.
Natomiast przeglądając jakby całość bloga, możemy się przekonać
w dużo szerszym aspekcie, jak wygląda dostępność w Finlandii.
No i tutaj spoiler, jest dość podobnie jak w różnych krajach.
Może dlatego, że tego typu blogi skupiają się na krytyce.
I nawet jeżeli coś krytykują, no to skupiają się na pewnych niedociągnięciach.
Ale może gdyby porównać to z niedociągnięciami, do których my jesteśmy przyzwyczajeni,
no to wychodzi na to, że może nie mają na co narzekać.
A może jednak?
No, ja się zapoznałem ze w sumie wszystkim, co na tym blogu można było znaleźć.
No i co można powiedzieć.
Oczywiście są tam adwokaci na rzecz dostępności, tak jak autor tego bloga.
I starają się na bieżąco negocjować różne zmiany.
Więc pewne rzeczy się polepszają.
Czytałem o przykładzie polepszającej się dostępności aplikacji Banku Nordea.
O polepszającej się dostępności na przykład platformy do wypełniania wykazu godzin
i podziału godzin.
O asystenta osobistego, bo w Finlandii można aplikować o asystenta osobistego,
który nam pomaga w różnych czynnościach, czy to o dnia codziennego,
czy dotrzeć gdzieś, czy wziąć udział w jakimś wydarzeniu,
czy coś zwiedzić, jakąś wystawę i tak dalej.
No i taka osoba musi się też rozliczać oczywiście z godzin wypracowanych.
My oczywiście możemy mieć podgląd w te rozliczenia jako beneficjenci takiego programu.
Był ponoć kiedyś, kiedyś to wszystko bazowało na podpisywaniu formularzy papierowych.
Teraz wszystko się dygitalizuje i powstała platforma online.
No i ta platforma kiedyś była mniej dostępna, potem stała się bardziej dostępna.
Podobnie jak w Polsce, w Finlandii również weszła usługa przesyłek pocztowych, cyfrowych.
Czyli jeżeli jakiś państwowy dokument ma do nas dotrzeć,
to może on do nas dotrzeć drogą cyfrową.
No i zdaje się, że podobnie jak u nas jest to PDF, dokument PDF,
który chyba też nie jest jakoś walidowany specjalnie pod kątem dostępności.
Był prowadzony ranking dostępności różnego rodzaju sklepów dostarczających nam zakupy do domu.
I ponoć tylko jeden, o jednym sklepie można było rzeczywiście powiedzieć,
że jest w pełni dostępny, a na kilku wręcz zakupy nie były możliwe.
Niedostępne ponoć też są serwisy do zakupu, do abonamentu książek.
Czyli tak jak u nas jest na przykład Legimi, Storytel, to tam również jest i Storytel,
i Bookbit, którego my też mamy na rynku, i jeszcze kilka lokalnych serwisów.
Ponoć w żadnym, tak naprawdę w 100%, ta dostępność nie była zagwarantowana.
Więc jak widać Finlandia też się mierzy ze swoimi wyzwaniami.
Natomiast jedna rzecz, która mnie zaintrygowała i okazuje się, że jest całkiem dostępna,
to są egzaminy maturalne.
No bo ta osoba, która tego bloga pisze, jest ekspertem głównie w dziedzinie edukacji.
Nie tylko, ale też bardzo się angażuje w edukację.
No i się okazuje, że w czasach pandemii po raz pierwszy fińska młodzież
pisała swój odpowiednik egzaminów maturalnych cyfrowo.
W tym celu działał już od jakiegoś czasu system, który nazywa się Digabi.
I system ten nie tylko był do egzaminów maturalnych,
ale też do jakichkolwiek sprawdzianów na etapie szkolnictwa szkoły średniej.
No i ja się temu systemowi przyjrzałem.
W ogóle jest to system otwarty.
System, który do jakiegoś niedawnego czasu był dostępny na GitHubie.
Teraz już to repositorium jest dość mocno wyczyszczone z treści.
Jest to system, który jest instalowany specjalnie
na przygotowanych komputerach do testów.
System, który bazuje na Debianie w ogóle i był jego obraz dostępny
chyba też gdzieś do pobrania.
No i na takim przygotowanym specjalnie komputerze uczniowie pisali test.
No i teraz pytanie się zrodziło, jak by to udostępnić dla osób niewidomych.
No bo wiadomo, Linux, jakiś tam screen reader ma.
Natomiast ciężko się spodziewać, że uczniowie z dysfunkcją wzroku
będą wiedzieli, jak obsługiwać orkę.
No i ta orka też się nie cieszy takim zaufaniem,
że można na 100% przeprowadzić test.
Taki test to w sumie ważna sprawa,
więc ostatnią rzeczą, jakiej byśmy chcieli,
to żeby osoby, które taki test piszą, musiały się stresować tym,
że jakieś nieznane środowisko pracy,
jakiś może nie do końca stabilny czytnik ekranu itd.
No i wymyślono, żeby osoba niewidoma, która taki test ma pisać,
przychodziła na taki test ze swoim sprzętem
i ten swój sprzęt kablem Ethernet będzie podpinany do komputera testowego,
na którym jest ten system Digabi.
I w tym momencie osoba niewidoma w ten sposób się tuneluje
i przez przeglądarkę internetową wpisując IP tej maszyny testowej
uzyskuje dostęp do mechanizmu testów, który jest uruchomiony na tym komputerze.
No i w tym momencie otwiera się nam normalna strona internetowa,
czysty HTML, no i my już możemy w takim formacie test pisać.
Co ciekawe, udało mi się uzyskać dostęp,
ja zamieszczę oczywiście link, on będzie dostępny w komentarzu,
do przykładowego testu z języka niemieckiego,
jak taki test w Finlandii wygląda.
Co prawda musiałem się trochę nabiedzić i odzyskać ten test
z przepastnych czeluści Web Archiva,
bo podobnie jak system Digabi, zniknęły też te przykładowe testy,
tak oficjalnie, które były dostępne na stronie projektu na GitHubie,
no ale Web Archive na szczęście je zarchiwizował i miałem dostęp
i rzeczywiście tylko do języka niemieckiego.
Był też podany link do matematyki, ale już matematyka niestety
mi się nie chciała na Web Archive otworzyć.
Ponoć ten test z matematyki był mniej dostępny,
bo były tam zadania obrazkowe i tych zadań, przynajmniej w tym teście
jeszcze takim pokazowym, popisowym, te zadania obrazkowe nie zostały udostępnione.
Natomiast test języka niemieckiego.
Wygląda on jak taki typowy e-book, czyli mamy treść w HTML-u natywnym, HTML5,
mamy spis treści i tam mamy część pierwsza, rozumienie słuchane,
część druga, tam jakaś kompozycja własna, część pisana,
czytanie ze zrozumieniem i tak dalej.
Wszystko jest podzielone, bo te testy też są na kilka podzadań podzielone,
czyli tak jak na typowej maturze macie tych słuchanek, nie wiem, dwie, trzy
i w każdej macie jakieś inne zadania, więc do wszystkiego tego są linki
w spisie treści. Wszystko jest pogrupowane ładnie na główkach.
Przykłady do nagrania, do odsłuchania w słuchankach są podczepione
jako natywne takie odtwarzacze HTML5.
Tam co prawda przycisk odtwarzania dostępny nie był, był niezaetykietowany,
ale pod spodem czas już upływał normalnie.
Aha, i też rzecz, która się działa, jak się naciskało przycisk,
to odtwarzacz nam się pokazywał na dole strony, czyli jeszcze nie do końca
opanowali modale, albo takie kompletnie natywne odtwarzacze,
żeby kontrolki nam się pokazywały tam, gdzie one są, tylko gdzieś
u dołu strony. No i niestety ten snapshot, który został zachowany
w Web Archive nie zawierał plików z nagraniami, a szkoda,
bo posłuchałbym sobie takich słuchanek.
Natomiast dalej tam, gdzie była możliwość wyboru odpowiedzi ABCD,
były przyciski opcji. Tam, gdzie uczennica bądź uczeń mieli się wykazać
jakąś inicjatywą własną i pytanie było bardziej otwarte, było pole edycji,
gdzie można było napisać, wszędzie była wypisana punktacja,
był też przycisk wyślij, żeby zatwierdzić już tą naszą odpowiedź
i wysłać ją na serwer nieodwołalnie i ostatecznie.
No i w ten sposób, za pomocą takiego prostego HTML-a, w sumie
na takiej stronce internetowej można sobie pisać maturę.
No i ja myślę, że byśmy sobie takich rzeczy życzyli kiedyś i w Polsce.
Ja pamiętam, że w czasie mojej matury osoby zajmujące się informatyką
u nas w ośrodku przygotowały też komputer pod maturę,
czyli było tam oprogramowanie, które liczyło czas, było oprogramowanie,
które wykrywało jakieś nieautoryzowane użycie komputera,
żeby na przykład wyjść gdzieś sobie z okienka z testem.
No ale odpis odpowiedzi udzielało się w Wordzie i tak wyglądało pisanie
i czytanie. Nawet nie wiem, czy arkusze testowe nie były w ogóle w brajlu.
No a tutaj mamy już gotowego HTML-a. Każdy może sobie pisać, w czym chce.
Wiem, że chyba ten system, o ile dłużej rozumiem, nie wiem, czy on nie został
już wycofany, ten konkretny, ale można się domyślić, że jeżeli nawet jest
jakiś nowy system, to działa on na podobnej zasadzie.
No pierwszy raz się spotkałem z tego typu testem i szkoda też,
że matematyki nie udało mi się odbić, bo bardzo jestem ciekaw,
jak były tam treści prezentowane. Mimo tego, że ponoć nie było
tak idealnie dostępnie, jakby można było sobie tego życzyć.
Z Finlandii przemieszczamy się do Czech i na Słowację, bo można by się
zastanawiać, w jaki sposób operatorzy telefonii komórkowej mogą osoby
niewidome wspierać. Oczywiście poza tym, że czynią swoje strony
i dokumenty bardziej dostępnymi. Ostatnio mówiliśmy tu o działaniach
sieci Play. Myślę, że wszyscy nasi słuchacze też są już zaznajomieni
z ofertą sieci Plus, gdzie otrzymujemy zniżkę na abonament 50%.
Z tymi zniżkami też były różne historie, ale no zasadniczo ten przywilej
jeszcze mamy. Natomiast Czesi i Słowacy mają do tego trochę inne podejście.
Bo w Czechach oczywiście taka zniżka jak my mamy na abonament jest,
ale się okazuje, że ona jest w ogóle jakoś uregulowana.
Kiedyś oferowała ją tylko sieć O2. Wiem też, że była taryfa dla osób
niepełnosprawnych oferowana przez Vodafone, taka specjalna.
Natomiast okazuje się, że od tego roku Czesi mogą niewidomi liczyć
na dopłatę do usług telekomunikacyjnych i to działa u wszystkich operatorów
w wysokości 200 koron. Ja to właśnie sprawdziłem. To jest około 40 zł.
No i taką kwotę możemy uzyskać jako dopłatę do abonamentu zarówno
na usługi takie tradycyjne głosowo-smsowe, czyli taki klasyczny
abonament telefoniczny, jak i na internet mobilny.
Bardzo fajna sprawa, ale to nie wszystko, bo jeszcze można w ramach sieci O2
uzyskać dotacje na niektóre wybrane modele telefonów komórkowych.
Czyli tutaj operator nam obniża tę cenę telefonu o określoną kwotę.
Ja dowiedziałem się o dwóch nowych telefonach, które w tym roku
do tego spisu dołączyły. Jest to Blind Shell Classic 2 oraz iPhone SE 2022
o pojemności 64 GB i na obydwa te telefony, które są chyba gdzieś
w podobnej cenie, w Polsce przynajmniej jakieś 2000 zł.
No to prawda. Podobne.
Tak. No to tutaj Czesi uzyskują dotację w wysokości 2789 koron czeskich.
Ja sprawdziłem, to jest 550 zł.
To nie jest tak mało. To jest jedna, powiedzmy, jedna czwarta,
no może trochę mniej niż jedna czwarta ceny tego telefonu.
Tak. Więc na takie czasy, gdzie te ceny będą podskakiwać
pewnie elektroniki, myślę, że bardzo rzeczowa, bardzo fajna pomoc
zwłaszcza dla osób, których gdzieś nie stać na takie urządzenia.
A co by nie mówić, są to urządzenia pomocne. Darek Blind Shella prezentował.
Dla niego na przykład jest to bardzo pomocny telefon.
O iPhonie myślę, że już wielu z nas się przekonało, jakim jest
użytecznym sprzętem. Natomiast to nie jest jedyny wariant,
w jakim można taką dotację uzyskać, bo można też uzyskać taką dotację
na telefon, za który płacimy miesięcznie w ramach abonamentu.
Jakąś tam, wiadomo, jeżeli kupujemy taryfę abonamentową z telefonem
i no to gdzieś tam ta cena telefonu jest ujęta w tym naszym
miesięcznym abonamencie. No i tutaj można liczyć na dopłatę
w wysokości 116 koron, 21 halerzy. No to jest około 24, powiedzmy,
5 złotych miesięcznie. No więc też jest to jakaś pomoc.
Nie wiem, jak wygląda kompletna lista tych telefonów dotowanych.
Natomiast z tego, co czytam, nie jest to po raz pierwszy
organizowana akcja. Natomiast trochę inne podejście do tego
znowuż mają Słowacy, bo Słowacy podeszli do tematu tak,
że oni mają jeden konkretny telefon i to też jeden operator,
czyli telekom słowacki. I ten telefon będzie sprzedawany
i to już po jednakowej cenie, niezależnie od tego,
czy go kupimy z czy bez, Corvusa. Corvus, czyli ten screen reader,
z którym mieliśmy się okazję kiedyś już chyba zapoznać.
On u nas był omawiany przy okazji telefonu LG Wine Smart,
bo miał być to taki screen reader dostosowany pod telefony klawiszowe.
Aktualnie czasy się zmieniły. Corvus na Słowacji jest dalej rozwijany
i dość często używany na telefonach z Androidem.
Jest to takie oprogramowanie, które oferuje swoje własne aplikacje
gdzieś tam udźwiękowione i przystosowane, ale też screen reader.
Ostatnio mówiliśmy też o tym, że wprowadzili oni swego rodzaju
usługę remote, aby jednym telefonem z Androidem udzielać wsparcia
drugiemu telefonu z Androidem. Jakieś też własne rozmowy wideo
i tak dalej. No i taki układ, czyli telefon. Kiedyś był to Samsung Galaxy XCover 4S.
Aktualnie został on już wycofany ze sprzedaży, nie jest dostępny
i zastąpiony został telefonem Galaxy A23 5G od Samsunga.
I taki telefon można otrzymać w abonamencie w cenie 1 euro na start,
a następnie 4 euro miesięcznie w abonamencie co miesiąc.
Przy czym abonament w wersji podstawowej również otrzymujemy po zniżce.
Dla osób widzących ten abonament kosztuje 33 euro, a osoba niewidoma
otrzymuje go w wysokości 21 euro. Więc zrozumiem, że do tego 21 euro
dolicza się jeszcze 4 i za 25 euro miesięcznie mamy telefon już z licencją
na taki powiedzmy płatny bardziej screen reader.
W takim abonamencie są nielimitowane rozmowy i smsy na Słowacji i w Unii.
Nie wiem, czy chodzi o to, że w roamingu unijnym, czy że do krajów Unii.
I 16 GB internetu, po czym zwalnia do megabita na sekundę nam internet,
a można jeszcze za dodatkowe pieniądze sobie kolejne 16 GB dokupić.
Ja z taką ofertą spotkałem się jeszcze w czasach, kiedy Toks i Mobilespeak
były, gdzieś tam królowały i telefony z Symbianem.
Ponoć we Francji to funkcjonowało i we Francji operatorzy, nie wiem,
czy jeden konkretny, czy wszyscy, byli nam w stanie opłacić w ramach
abonamentu licencję na Toksa czy Mobilespeaka.
Jeżeli słucha nas ktoś, kto jest w miarę decyzyjny albo mógłby przekazać
naszym operatorom, jak to się rozwiązuje w innych krajach,
to mamy przykłady dobrych praktyk, jak to działa w Czechach i na Słowacji.
Ostatnia wiadomość z sekcji wiadomości ze świata,
no nie najlepsza, dość smutna, bo dotyczy biblioteki.
Biblioteki osób niewidomych i słabowidzących w Sarajewie,
w Bośni i Hercegowinie, która to biblioteka jest zagrożona zamknięciem.
Historia jest dość długa, bo sięga jeszcze czasu w byłej Jugosławii
i lat siedemdziesiątych, kiedy to postanowiono, że Centralna Biblioteka
Osób Niewidomych Jugosławiańska zostanie rozbita na trochę mniejsze jednostki
i te pieniądze, które były przeznaczone na tą bibliotekę, będą rozdawane
poszczególnym Jugosławiańskim Republikom i organizacjom ustanowionym tam.
No i w ten sposób powstała Bośniacka Biblioteka,
która się rozwijała prężnie. W latach dziewięćdziesiątych
już została utworzona jako niezależna instytucja, kiedy Bośnia-Hercegowina
stała się państwem i była dotowana z budżetu kantonu Sarajewa.
Natomiast potem czasy się pozmieniały. Za pewnych, jednych z rządów
została ta dotacja ucięta i od tej pory biblioteka polega już tylko
i wyłącznie na projektach różnych, które raz są, potem ich nie ma.
Znamy dobrze tę rzeczywistość projektową. A na dokładkę, teraz jeszcze
troszkę afera się okazała, ponieważ są takie zakusy i są ponoć jakieś
podstawy ku temu, chociaż sam dyrektor biblioteki się od tego odżegnuje,
żeby podważyć dyplom naukowy dyrektora tej biblioteki, że jest on ponoć
w sposób fałszywy pozyskany. No i wiele osób się odżegnuje, że nie chcieliby
mieć takiego kogoś jako dyrektora w bibliotece, więc teraz trochę los
tej biblioteki wisi na włosku, grozi jej zamknięcie. Sam dyrektor twierdzi,
że jeżeli o niego chodzi, to on problemu nie widzi i biblioteki zamykać
on nie zamierza. Natomiast no tu ta zła sytuacja finansowa plus te kontrowersje
powodują, że no nie wiadomo co będzie dalej, a szkoda by było, bo zasoby
są dość potężne. 33 500 staje się pozycji i to i audio i w brajlu.
I co ciekawe, dlatego też o tym postanowiłem tutaj u nas wspomnieć,
była to jedna z, jeżeli nie jedyna biblioteka dla osób niewidomych
na świecie, która umożliwiała dostęp każdej osobie właśnie na świecie
bez posiadania członkostwa za darmo. Czyli no póki biblioteka jeszcze istnieje
i obistniała jak najdłużej, jeżeli interesują was te języki właśnie
serbski, chorwacki, bośniacki, no to bardzo możliwe, że tam możecie
bez większych problemów uzyskać dostęp do książek w tym języku.
A wiesz coś Pawle na temat tego w jaki sposób należy się o ten dostęp
ubiegać? Czy jakieś dokumenty trzeba wysłać? Czy jakoś się uwiarygodnić,
że jesteśmy niewidomi?
Z tego co nie wiem. Nie wiem, niestety nie dotarłem do informacji
na temat procedur. Wiem tylko, że jest to możliwe i w miarę bezproblemowe,
że tam dużo osób z całego świata się podłączało. No więc gdybyście
chcieli to, gdyby to jest wasz krąg zainteresowania, to korzystajcie
na ten moment, póki jeszcze działa. Miejmy nadzieję, że będzie działać
jak najdłużej. No i to wszystko, jeśli chodzi o wieścice świata.
I prawie wszystko, jeżeli chodzi o naszą część tyfloaktualności.
A na koniec jeszcze będzie o urządzeniu, które niewidomym to jednak
towarzyszy dość często. Mianowicie o dyktafonie, a przynajmniej
towarzyszyło kiedyś. Teraz tę rolę przejął smartfon bardziej,
mam takie wrażenie. Chociaż może niektórzy jeszcze dalej w myśl
swoich przyzwyczajeń z cyfrowych dyktafonów korzystają. Albo nawet
może jeszcze ktoś z kaset. Kto wie, kto wie. Paweł ma dla nas informację
o koncepcji nowego tego typu urządzenia.
Czym on się różni od tego, co znamy?
Różni się tym, że ma być dyskretne, bo twórcy tego rozwiązania
wyszli z takiego założenia, że fajnie jest sobie zrobić jakieś notatki,
coś sobie nagrać, ale jak potem chcemy mieć do tego dostęp,
no to w zależności od tego, gdzie się znajdujemy, narażamy się na to,
że ktoś sobie może te nasze nagrywki, zapiski podsłuchiwać,
te nasze notatki głosowe. No i oni stwierdzili, że oni ten problem
rozwiążą, że technologie w sumie już różne są, tylko nikt ich jeszcze
nie połączył w całość i stwierdzili, że zrobią dyktafon, który jest
no kieszonkowy. Na nim się oczywiście nagrywa różne rzeczy,
ale te nagrania potem będą przez wbudowaną w urządzenie sztuczną
inteligencję transkrypowane na tekst i my następnie będziemy mogli
ten dyktafon rozłożyć mechanizmem takim otwierającym go na dwie części
i tam już będzie wbudowany mechanizm jakiegoś prostego monitorka
brajlowskiego i my będziemy mogli sobie te nagrania czytać brajlem.
Czyli już wygląda na to, że tanio nie będzie.
No, tanio nie będzie, też obawiam się, że tak będzie.
Nie mam pojęcia o niczym w tym momencie, jaka pamięć tego dyktafonu,
jaki rozmiar monitora, kiedy to w ogóle ma wyjść na rynek itd.
Na razie jest to jakaś taka koncepcja gdzieś w powijakach,
ale myśli się o tym i już te sztuczną inteligencję i różne technologie,
transkrypcji, dźwięku, brajla, próbuje się kombinować, łączyć
i robić z nich jakieś nowe, takie innowacyjne urządzenia.
Na ile to się przyjmie i na ile to w ogóle zostanie skomercjalizowane?
Czas pokaże, ale pomyślałem, że dam wam znać o tym, że takie urządzenie powstaje.
Mam trochę obaw, jeżeli chodzi o ten sprzęt.
To znaczy, po pierwsze monitor brajlowski, to nam na pewno zwiększy koszta,
ale drugą kwestią jest też to, że jeżeli to ma rozpoznawać mowę ludzką,
to będzie musiało albo mieć naprawdę dobre podzespoły,
albo będzie musiało iść na kompromisy, albo i to z prywatnością już przestaje mieć
cokolwiek wspólnego, bazować na jakichś chmurowych rozwiązaniach,
które będą nam ten tekst dostarczały.
Ja mam wrażenie, że twórcy pójdą w coś offline,
bo nic nie wskazywało na to z opisu urządzenia,
że ono będzie wyposażone w jakiś moduł Wi-Fi.
Więc pytanie, co w takim razie i na ile to będzie.
Pytanie, jak bardzo uniwersalne, bo ja mam jednak wrażenie,
że to musiałoby być dość dobrze rozpoznająca mowę,
dlatego że na dyktafonach takie notatki nasze gromadzimy w przeróżnych miejscach.
To nie jest zazwyczaj miejsce wyciszone, wytłumione,
gdzie te wszelkie nawet prostsze silniki rozpoznawania mowy
radzą sobie całkiem nieźle.
To są na przykład jakieś sale wykładowe,
ktoś mógłby chcieć sobie nagrać jakiś wykład.
To są jakieś miejsca publiczne, gdzie chcemy zanotować sobie jakąś informację
albo, nie wiem, czyjś numer telefonu, czy cokolwiek innego.
Mamy hałas, mamy pogłos, mamy wszystko, co przeszkadza
tym algorytmom rozpoznającym mowę.
Więc jest dużo problemów, ale zobaczymy, nie mówię niechętnie,
sprawdziłbym taki sprzęt, bo sama koncepcja jest fajna.
Jest bardzo ciekawa, więc myślę, że trzeba będzie poczekać,
aż coś więcej o tym urządzeniu usłyszymy po prostu.
To się zgadza. A teraz możemy przejść już do tematów
niezwiązanych bezpośrednio z niewidomymi, chociaż ten pierwszy,
to jak najbardziej, będzie o syntezie.
Będzie o syntezie, o różnych głosach neuronowych,
których coraz więcej i tu się naprawdę dużo dzieje
i teraz może na naszej antenie pojawić się Tomek.
Tak. Mam nadzieję, że mnie słychać.
Słychać się głośno i wyraźnie.
Teraz tak, jeżeli chodzi o syntezę, to nie do końca to ma wspólnego dużo z nami,
to znaczy ta synteza, w zasadzie te dwa serwisy, o których mówię,
to syntezy, one raczej nie będą nadawać się do użytku, nie wiem,
jako syntezatorze z klinderów i nie wiem, czy kiedykolwiek taka,
znaczy nie no, może kiedyś tak, ale na razie chyba nie,
te technologie będą użyte.
Najpierw taki serwis, który jest bardziej zabawką moim zdaniem,
choć też troszeczkę obrazuje to, w którą stronę to idzie,
ponieważ już mówiliśmy nieraz, nie dwa, o tym, że są nawet darmowe,
open source’owe technologie do tworzenia syntezatorów mowy
i zaczynają pojawiać się różnego rodzaju serwisy,
w których można się pobawić taką syntezą tworzoną przez użytkowników,
to znaczy, że każdy może tam sobie wejść, stworzyć syntezator,
najczęściej nie z siebie samego, tylko z jakiejś postaci,
którą sobie lubimy i której znaleźliśmy próbki w internecie chociażby,
no i zrobić z tego syntezator mowy.
Akurat ja tutaj mam taki serwis fake.eu.com
i to jest taki właśnie serwis, na którym można nawet się nie rejestrować,
można się zarejestrować, wtedy tam są jakieś mniejsze kolejki,
coś tam jeszcze.
No i tak jak się mówi, że głosów niektórych syntezatorów ma 20, 30,
to tu jest tych głosów 2,5 tysiąca.
Problem z tymi głosami jest taki, znaczy są dwa problemy.
Raz, że one generalnie są raczej…
No, słychać, że to jest syntezator mowy,
trudno tu mówić o fake jakimś dużym,
natomiast część głosów, moim zdaniem,
się w ogóle nie bardzo nadaje do tego,
żeby z nimi cokolwiek zrobić, ponieważ zamiast tekstu,
ja tu akurat wrzuciłem kawałeczek z Cool Blind Tech’a
na temat tego rozwiązania z wibrującym przyciskiem w telefonach,
to są generalnie głosy raczej angielskie,
to znaczy jest dziewięć języków,
ale może 90 parę procent tam jest głosów angielskich.
No i niektóre głosy brzmią tak.
Jak ktoś coś z tego zrozumie, to jest wielki.
Natomiast oprócz tego pojawiają się głosy,
które zwłaszcza gracze mogą zdecydowanie kojarzyć.
Tu się niestety urywa, bo on, mam wrażenie,
ma jakieś 10 czy 11 sekund.
Tak, to jest mocno limitowane.
Tak. No i co? Jeszcze mam kilka jakichś głosów.
Tu jest Elon Musk.
I tu każdy może sobie wejść.
Mam jeszcze nawet, tak z ciekawości wygenerowałem sobie głos Tupaka.
Ciekawa zabawka i można sobie się pobawić troszeczkę.
Natomiast drugi serwis, o którym chcę powiedzieć,
to już zdecydowanie nie jest… Znaczy nie, no oczywiście można się tym pobawić,
natomiast jest to coś dedykowanego bardzo zdecydowanie na rynek
znacznie bardziej profesjonalny.
I serwis nazywa się 11Labs.io
To jest serwis, na którym, żeby cokolwiek zrobić,
trzeba się zarejestrować.
Tam z kolei są dość mocne ograniczenia,
ponieważ darmowe konta mają 10 tysięcy znaków na miesiąc do wykorzystania.
Jest jeszcze opcja płatna.
Za 22 chyba dolary można mieć tych znaków 60 tysięcy.
No i to już są ilości głosów, że się tak wyrażę, ogarnialne.
To znaczy w wersji darmowej z tych głosów zdaje się 6.
W wersji tej płatnej jest głosów bodaj 30.
Póki co ten serwis jest tylko po angielsku,
natomiast tutaj jest kilka różnych bardzo ciekawych rzeczy na temat tych głosów.
Po pierwsze te głosy są naprawdę realistyczne.
Zresztą zaraz możemy pokazać na ile te głosy są realistyczne.
Oczywiście.
Bo na mnie to zrobiło wrażenie.
Generalnie synteza to jest coś, z czym myślę, że wszyscy mieliśmy do czynienia od lat.
Bardzo wielu.
Tak to myślę, że na bardzo wielu z nas może zrobić wrażenie.
I teraz tak.
To jest po polsku, ale szykuje się wersja polska.
To jest po angielsku, ale szykuje się wersja polska.
To jest po angielsku. Właśnie coś mi się tak wydawało.
Wersja polska, kiedy będzie dostępna, nie wiadomo.
Pytałem się na Twitterze firmy, co ciekawe odpowiedzieli mi,
że prawdopodobnie jeszcze w tym kwartale tego roku będzie wersja polska.
I co ciekawe, póki co wiadomo tylko, że będzie wersja polska z innych języków.
Co wskazywałoby na to, że z jakichś powodów producent jakoś o tej Polsce myśli.
Z tego co wiem, tam rzeczywiście jest ktoś w tej firmie, kto jest Polakiem.
No i w związku z tym został zrobiony głos polski.
I ten głos jest o ileś poziomów wyższy od tego, co wcześniej prezentowałem.
To podobno jest wygenerowane sztuczną inteligencją.
Dlaczego podobno? Posłuchajcie sami.
Głos Krzysztofa Banaszyka został wygenerowany komputerowo
w ramach demonstracji technologii klonowania mowy.
Wiedźmin. Ostatnie życzenie.
Fragment rozdziału pierwszego.
Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy, od bramy powroźniczej.
Szedł pieszo, a objuczonego konia prowadził za uzdę.
Było późne popołudnie i kramy powroźników i rymarzy były już zamknięte,
a uliczka pusta. Było ciepło, a człowiek ten miał na sobie czwarny płaszcz
narzucony na ramiona. Zwracał uwagę. Zatrzymał się przed gospodą
stary narakord. Postał chwilę. Posłuchał gwaru głosów.
Gospoda jak zwykle o tej porze była pełna ludzi.
Nieznajomy nie wszedł do starego narakortu. Pociągnął konia dalej w dół uliczki.
Tam była druga karczma, mniejsza, nazywała się Podlisem.
Tu było pusto. Karczma nie miała najlepszej sławy.
Karczmarz uniósł głowę z nami.
Także tak to brzmi.
Jest dłuższy materiał na YouTubie, będzie link w komentarzu.
Ja zbierałem szczękę z podłogi, powiem szczerze.
Tak, i to nie wszystko, co wiadomo o tym.
To znaczy, to nie wszystko, co ten serwis ma do zaoferowania.
To znaczy, oprócz tego, że można sobie generować mowę
póki co, tak jak mówiłem, po angielsku tylko,
będzie wersja polska. Nie wiadomo, czy ta wersja polska będzie w tej wersji darmowej.
Możliwe, że będzie w wersji tej płatnej.
Natomiast jak jeszcze znajdę, to…
Bo ja się mocno zastanawiałem, na ile ta próbka jest podrysowana.
No bo jeżeli to jest firma, która wypuszcza swoje próbki,
no to oni mogą z tymi próbkami zrobić wszystko.
Wygenerować się milion razy, poczekać na to,
aż akurat wygeneruje się odpowiednio,
jakoś tym manipulować i tak dalej, i tak dalej.
Więc ja spróbowałem wygenerować
kawałek angielskiego wydania książki Lema.
Znaczy, cyberjady, opowieści, tam…
Dwa potwory to się chyba nazywało, zdaje się, to opowiadanie.
Wygenerowałem, tylko takim głosem, który ma odrobinkę opiszoną,
mam wrażenie, jakoś, chociaż tam są głosy o wyższej jakości.
Zresztą będzie jeszcze kilka tu prezentacji.
To jest głos, po prostu wrzuciłem tam parę minut,
znaczy parę kilobajtów tekstu i zostało wygenerowane coś takiego.
No dobra, i tu sobie coś jest.
Natomiast oprócz tego, że tu sobie coś jest,
ja tu sobie znajdę jeszcze…
O nie, przepraszam.
Ja tu sobie jeszcze znajdę…
Mam jeszcze jakiś taki fragment, gdzie jest jakaś dyskusja,
taka dość żywa.
I tu też ten algorytm dał radę całkiem nieźle.
…i uciekł poza Klepakiusem i wyciągnął swojego własnego specjalnego usta,
tak aby potwór nie widział.
No cóż, najpierw chcę się z nami poznać!
Ale nigdy nie dowiedzieli się, z kim w szczególności potwór miał w głowie,
ponieważ Truro przeszedł przez mały przycisk i szybko śpiewał
ini, mini, mini, mo, input, output, out, u, go.
Fantastycznie kompleksowy system powietrza elektromagnetyczny,
który trzymał potwory potwora w miejscu,
teraz się rozbudził pod wpływem tych słów.
I potwór wyśpiewał, wyciągnął swoje uszy,
przeszedł, próbował się połączyć.
I to nadal nie wszystko.
Ponieważ oprócz tego, ta strona pozwala na klonowanie głosu.
Tu w ogóle też kilka słów uznania należy się twórcom,
bo zrobili ten serwis względnie dostępny.
OK, dałoby się lepiej, jest kilka nieopisanych przycisków,
są jakieś suwaki, które trzeba podstawę znajdować,
bo ich jakby nie widać w trybie przeglądania,
przynajmniej w NVDA i Chrome.
Natomiast nie widziałem jeszcze tam takiej funkcji,
która by nie była dostępna.
No i tak, na czym polega to klonowanie głosu?
Polega to mniej więcej na tym, że wrzuca się
z 1 do 50 plików dźwiękowych, WAV albo OGG,
do 10 megabajtów. Ja wrzuciłem jeden,
no tak koło 10 mega, więc to było dość krótko.
I wrzuciłem, Michał, twoje próbki do RK Voice’a.
To znaczy, że wrzuciłem tekst polski.
Tekst polski, tak jest.
I z tego tekstu polskiego zrobiłem,
to znaczy on zrobił, tylko ja to sobie znajdę.
On zrobił syntezator mówiący po angielsku.
Mówiący zresztą całkiem nieźle po angielsku.
Niestety tu mam tylko jedno zdanie,
bo musiałem oszczędzać na danych,
znaczy na tych ilości słów, które mi zostały.
No ale to powiedzmy, że słychać, że to jesteś ty.
Chociaż powiedzmy, że tu trzeba wiedzieć troszeczkę,
że to jesteś ty.
Tak, trzeba, bo on dość mocno ten mój głos zmienił.
Natomiast wrzuciłem jeszcze kilka próbek z Pauliny.
I tutaj głos wyszedł znacznie lepiej.
Także, i tu już moim zdaniem słychać, że to jest Paulina.
Owszem, to też nie koniec,
bo ten syntezator, ja tutaj nie mam za dużo próbek takich,
które to pokazują, ma dwa takie suwaki przy każdym głosie,
zarówno tym sklonowanym, jak tym, który jest już tam wewnątrz.
Więc możliwe, że dałoby się ten rezultat tego opowiadania
jeszcze bardziej poprawić.
Czy ten głos ma być bardziej stabilny,
czy bardziej taki żywy, naturalny, nie wiem jak to powiedzieć.
Te suwaki są, domyślnie, ustawione tak troszkę zachowawczo.
Jak ja wrzuciłem jakąś taką rozmowę, zwykłą rozmowę,
kilku osób, które się coś mówiły, śmiały i tak dalej,
taka zwykła rozmowa, taka z przyblużeniem oka,
to gdy dałem ten stability, to ten człowiek,
mimo tego, że on mówił normalnie takim tonem,
bardzo takim rzeczywiście już, jak się opowiada o czymś,
jakiejś imprezie dobrej na przykład,
to on zaczął mówić takim neutralnym głosem, o czymś tam,
ale rzeczywiście głosem dość podobnym do oryginału.
Natomiast jak dałem ten suwak w drugą stronę,
to rzeczywiście zaczął ten głos się śmiać,
mówić takim bardzo głosem, jakby rzeczywiście to był fragment
takiej rozmowy na żywo.
I to rzeczywiście bardzo ładnie to wychodzi.
Jeżeli ktoś chce, to niech sobie tam wejdzie na stronę
i niech sobie poeksperymentuje, bo naprawdę to robi wrażenie.
I ja wszystkie te próbki dałem w języku polskim.
Czy te próbki to musimy najpierw nagrać,
czy tam jest jakaś opcja bezpośrednio wrzuć z mikrofonu?
Nie, jest tylko wrzucenie, nie, to tylko pliki można wrzucać z dysku.
Okej, okej.
I jeszcze raz w sprawę wrzuciłem Jacka z Iwony.
I to jest moim zdaniem bardzo ciekawa rzecz,
dlatego że on, zobaczcie co z tym Jackiem zrobił.
To może nie jest jakoś super podobne do oryginału,
ale zobaczcie, że on dodał wysokich częstotliwości.
I to trochę słychać, że to jest Jacek, ale to słychać, że to jest taki po prostu angielski głos,
bardzo spokojny.
I na podstawie tego Jacka, który miał 22 kHz, czy coś koło tego,
był takim trochę połamanym syntezatorem,
no to nie był jakiś szczyt.
Znaczy to wtedy było bardzo dobre oczywiście,
niemniej słychać, że to jest syntezator mowy.
On tu zrobił naprawdę taki ładny głos,
który absolutnie się ani nie łamie,
w dodatku dostał tej góry takiej fajnej.
No i naprawdę, no to ma sens ta mowa.
Swój głos zresztą też dałem, on troszeczkę mój przypomina,
ale tak no różnie powiedzmy.
Zresztą ja to gdzieś mam, muszę to znaleźć,
ale to dość szybko.
Bo chciałem na początku w ogóle zrobić coś takiego,
żebym swoim głosem powiedział po angielsku,
że to 169. audycja Tifflop Szeklądu,
ale stwierdziłem, że to chyba trochę bez sensu.
Ale brzmi to na przykład tak.
Tak, ja dodałem rzeczywiście 10 minut swojego głosu
z jakiegoś podcasta.
Jest tutaj też drugi suwak ustawiony na maksimum.
To jest suwak od barwy mojej,
która rzeczywiście mi akcent zrobiła taki polskawy,
znaczy taki nie do końca poprawny, że się tak wyrażę.
Gdzieś mam próbkę taką, która jest nieco bardziej,
ale nie jestem w stanie teraz tego tak znaleźć.
W każdym razie moim zdaniem jest to rzeczywiście
dość ciekawa technologia.
Na blogu producenta jest napisane,
że oni w ogóle mają różne plany,
żeby można było zmieniać tempo,
znaczy nie tempo, tempo to tam żadne dziwo,
zmieniać wiek tego lektora,
to znaczy żeby mógł mówić,
po prostu żeby mówił to jako osoba starsza,
jako jakaś młoda, zmieniać płeć,
ale jakby zostawić podobny, powiedzmy, tembr głosu,
czyli co by było, gdybym ja był kobietą na przykład.
I kilka jeszcze jakichś tam parametrów zmieniać
i jakby idea jest taka,
żeby na podstawie jednego czy dwóch głosów
można było osiągnąć bardzo duże spektrum głosów,
które w realu nie istnieją.
I w ten sposób, żeby można było robić sobie
bardzo dużo różnych głosów do różnego rodzaju
jakiejś tam działalności,
no właśnie na podstawie jakiegoś jednego,
czy dwóch, czy kilku tam głosów,
które zostały włożone w to wszystko.
Ale to naprawdę brzmi dobrze,
no ta próbka z tym Wiedźminem.
W zasadzie, ja powiem szczerze,
no mi by było ciężko stwierdzić,
że jest to synteza.
On co prawda, jak na zawodowego lektora,
to momentami, tego akurat tu nie pokazałeś,
bo to jest w dalszej części tego materiału,
on troszeczkę inaczej akcentował.
To znaczy…
Trochę jakby się bał.
Tak, w pewnych momentach…
Nie wiedział jak to przeczytać.
Dokładnie, nie wiedział jak to przeczytać.
Miał problem z interpretacją.
Tego słowa mi zabrakło.
Miał problem z interpretacją.
Natomiast sam sposób mówienia,
to znaczy czytanie takich konkretnych zdań,
po prostu, takim tradycyjnym,
lektorskim sposobem,
bez jakiejś interpretacji,
bez wczuwania się w treść,
czyli coś, co tak naprawdę,
nie każdy lektor to potrafi przecież,
wczuć się w to, co czyta, w czytany tekst.
Wielu jest po prostu takich,
no jakoś to przeczyta,
ale w zasadzie to nie specjalnie ma na to pomysł.
Czasami nawet jak słucha się jakiegoś audiobooka
nagranego gdzieś tam przez kogoś tam,
to trochę miałoby się takie wrażenie,
że…
Znaczy ja mam czasami…
Bo mnie czasami to męczy troszeczkę,
jak się czyta właśnie takim jakimś lektorem,
który tak nie do końca wie,
nie do końca tam coś.
I mam wrażenie, że tego typu serwis,
gdyby…
No właśnie jak ja sobie sklonowałem swój głos,
to ten głos był taki mimo wszystko dość żywy,
jak on to zaczął czytać.
Więc ja się wcale nie zdziwi,
jak będzie można wgrać czyjś…
Znaczy swoją próbkę
i nawet powiedzieć takim głosem
jakieś próbki.
I on z czegoś takiego
będzie w stanie zrobić głos,
który ładnie czyta,
w miarę ładnie intonuje
i będzie można z tego zrobić
naprawdę bardzo ciekawe rzeczy.
I faktycznie przyszłość może być taka,
że lektorzy
to zostaną nam tak naprawdę tacy,
którzy potrafią to rzeczywiście robić,
którzy potrafią operować głosem,
wiedzą jak interpretować dany tekst,
a cała reszta będzie po prostu
czytana przez automat,
bo te automaty naprawdę już
zaczynają robić to dobrze.
Tak, jeszcze nie wspomniałem,
ale też trzeci taki serwis
się niedawno pojawił.
To znaczy troszeczkę o tym wspominałem.
Koki TTS to jest projekt,
który ma jakby dwie wersje.
Jest otwarta wersja na GitHubie
i tam każdy może sobie to pobrać,
nagrać swoje próbki.
To wymaga oczywiście
karty graficznej dobrej,
to wymaga zainstalowania Pythona,
pewnie czegoś jeszcze.
To chodzi teoretycznie na Windowsie,
na Linuxie chyba,
ale podejrzewam,
że lepiej chodzi na Linuxie,
więc to generalnie wymaga
jakiejś tam znajomości.
Co najmniej wiesza polecenie,
jak nie odrobiny programowania.
I pojawiło się AI Studio,
nie pamiętam jak oni to nazwali,
coś takiego i to jest z kolei
dedykowane do gier,
ewentualnie do jakichś filmów.
To jest coś takiego,
że tam oczywiście można też
nagrać swój głos,
ale oprócz tego można na przykład
wejść sobie w ustawienie każdego zdania
i albo każde zdanie
albo nawet każdą sylabę
sobie wydłużać,
czyli czas, głośność, wysokość
w taki sposób, żeby słowa,
które się wypowiada,
żeby na przykład położyć akcent
na jakieś konkretne słowo,
które jest wypowiadane
tym syntezatorem mowy.
Czyli powiedzmy,
jeżeli robisz, nie wiem,
tak mi się wydaje reklamę na przykład czegoś
i chcesz, żeby lektor
albo jakiś dżingiel
czy tam cokolwiek
i lektor żeby powiedział to
dokładnie w taki sposób,
no to tam są,
to podejrzewam,
że to lepiej wygląda
dla osób widzących.
No może być jakaś,
może linia, którą się zmienia.
Dla nas to są po prostu słowaki,
które się przesuwa
i po prostu trzeba to sobie
jakoś wyobrazić.
Dla każdej nawet głoski,
chyba nawet nie sylaby.
Więc tam można sobie
bardzo dokładnie
tę wypowiedź
spersonalizować
w taki sposób, żeby
żeby to brzmiało dokładnie
tak jak chcemy.
Więc tych różnych silników syntezy,
które mają różne możliwości
pojawia się teraz bardzo dużo.
No i rzeczywiście
niedługo się może okazać,
że dla każdego coś się znajdzie.
Jakiś typ syntezy
dla jednych takich,
które właśnie chcą wrzucić tekst
i to się zrobi samo.
Dla innych taki, który
nie potrzeba długich tekstów,
ale te teksty muszą być wypowiedziane
dokładnie w taki sposób,
a nie w żaden inny.
No i tego się robi naprawdę bardzo dużo.
No i oczywiście,
jak zawsze przy takiej okazji
pozostaje pytanie
o wszelkiego rodzaju nadużycia.
Tu twórcy tego narzędzia,
o którym przed momentem mówiłeś.
Właśnie o tym chciałem powiedzieć,
że oni będą stosowali
znaki wodne.
To jest jakby raz.
No i dwa, że jeżeli ktoś chciałby
nagrać tam swój głos,
bo oni mają jakiś taki plan Enterprise
i jest zamiast celu napisane
please contact, czy coś takiego.
No i w takim przypadku
trzeba podpisać w papier,
że się jest właścicielem,
że się ma prawa do wykorzystania
tego głosu i tak dalej, i tak dalej.
No i właśnie będzie znak wodny,
w którym będzie można zidentyfikować,
że to jest jakby wygenerowane,
a nie powiedziane,
tak po prostu przez kogoś.
No cóż, to rzeczywiście
całkiem ciekawe rzeczy
i naprawdę zaczyna być tu już coraz
bardziej interesująco
pod tym względem,
jeżeli chodzi o te syntezemowe.
Co prawda dla nas gdzieś tam
w użytkowaniu,
tak jak powiedziałeś Tomku na początku,
w przypadku programów czytających ekran,
nie zmienia się nic,
bo to jeszcze długo nie będzie
dostępne w takiej formie.
To nie będzie jeszcze długo
synteza czasu rzeczywistego,
bo po prostu kwestia jednak
mocy obliczeniowej potrzebnej
na wygenerowanie takiej mowy
jest spora.
Ale kto wie, kto wie.
Książki na pewno,
jeżeli ktoś miałby ochotę
sobie taką syntezą robić,
to będzie można.
To na pewno.
Chociaż akurat to nie wiem,
czy bym polecał,
dlatego że jeżeli za 60 tysięcy znaków
płaci się 22 dolary,
to zrobienie całej książki,
no to to troszkę by wyszło.
No i w związku z powyższym,
no gdyby się to robiło dla siebie,
to troszkę by się za to zapłaciło.
Ale z drugiej strony,
jeżeli ktoś na przykład
wydał swojego e-booka
i chciałby tanim kosztem
zrobić audiobooka,
no to powiedzmy sobie szczerze,
22 dolary za 60 tysięcy znaków,
gdzie całość tej książki
to będzie tam, no powiedzmy,
kilkaset tysięcy znaków,
no to już jest…
Tak, tysiąc złotych
za wydanie własnego audiobooka,
no to przy takiej średniej objętności
to myślę nie jest dużo,
bo sam lektor za nagranie
wziąłby powiedzmy ze dwa, trzy razy więcej.
Poza tym realizatorka
i jakiegoś tego typu rzeczy,
więc to by rzeczywiście wyszło dużo więcej.
To tak, to rzeczywiście wtedy
prawdopodobnie to się może opłacić.
Tak, więc ciekawe rzeczy przed nami,
ciekawe czasy przed nami.
Zobaczymy kiedy doczekamy się
już takiej oficjalnej premiery
jakiegoś polskiego głosu.
No i kiedy te nasze głosy
będziemy mogli tam wgrywać
i będziemy sami do siebie
albo do naszych znajomych
mówić po polsku.
A teraz przechodzimy
do kolejnej informacji,
tym razem dla miłośników sprzętu audio.
Konkretnie dla tych,
którzy chcieliby się wyposażyć w słuchawki.
Słuchawki z mikrofonem.
Słuchawki nie będące rozwiązaniem tanim,
ale wziąwszy pod uwagę
to co tam będzie w tych słuchawkach
to myślę, że no można by się było
pokusić o tego typu narzędzie
w niektórych przypadkach.
Na pewno podcasterzy spokojnie mogą
rozważyć zakup takiego sprzętu.
A mowa tu o słuchawkach z mikrofonem
firmy Audio Technica
o symbolu ATH-M50 XSTS
i ATH-M50 XSTS USB.
Audio Technica wydaje dwa tego typu urządzenia,
bo jedno bez tego sufiksu USB
będzie wyposażone we wtyczki jack 3,5 mm
i gniazdo XLR.
I teraz do czego to będzie?
Będą to tak jak wspomniałem
słuchawki z mikrofonem
i to z mikrofonem nie byle jakim,
bo dosyć rozpoznawalnym mikrofonem
kapsułą mikrofonową z AT2020.
Ja nawet mam taki mikrofon
w swoim posiadaniu.
Parę audycji z niego nagrałem.
Ten mikrofon sam z siebie kosztuje
kilka stówek i to jest naprawdę
niedrogi, a całkiem przyzwoity
mikrofon pojemnościowy.
Więc tu myślę, że jakości
naprawdę dobrej można się spodziewać.
I te słuchawki to zarówno dla tych,
którzy posiadają już jakiś sprzęt audio
chociażby w postaci zewnętrznego interfejsu,
no to kupujemy sobie wtedy te edycje bez USB,
a jeżeli chcemy podłączyć je bezpośrednio
do komputera, jakiegoś laptopa,
czy podejrzewam, że może nawet i do telefonu.
Chociaż pytanie jak z napięciem,
czy to się da.
Ale podejrzewam, że może nawet tak.
No to jest 5V tak czy inaczej
z tego co wiem telefonem to jakby to spierdala.
Wiesz co, no właśnie z urządzeniami jest różnie.
Ja na przykład mam tę przejściówkę
do iPhona, ten kamera kit
i nie każde urządzenie chce się dać zasilić.
Na przykład karta dźwiękowa, jedna z posiadanych
przeze mnie mówi, że to urządzenie
potrzebuje za dużo mocy i iPhone go nie jest w stanie obsłużyć.
Więc różnie z tym bywa.
Natomiast całkiem możliwe, że i do
smartfona da się takie słuchawki podłączyć.
Jeżeli chodzi o takie funkcje dodatkowe,
to coś co już znają
użytkownicy innych zestawów to na przykład to,
że jak podniesiemy sobie mikrofon to automatycznie zostanie on wyciszony.
Też całkiem fajna funkcja
używana w różnych innych
zestawach tego typu. No cóż, tanio nie będzie,
bo około tysiąca złotych trzeba będzie zapłacić za
takie słuchawki, ale…
Tak szczerze mówiąc, niezbyt droga na dobrą sprawę.
Jeżeli mówimy o słuchawkach, to są niezłe słuchawki, ja je mam.
Znaczy nie, w wersji bez mikrofonu
oczywiście takiego, tylko zwykłe
słuchawki. One nie są złe.
One tam teraz kilkaset złotych czy pięćset, nie pamiętam,
kosztują. No tak, a mikrofon gdzieś drugie tyle,
no może troszkę mniej, chociaż teraz nie wiem,
ale chyba tam za 400 coś kupowałem parę lat temu.
Jakoś coś koło tego. No, to to rzeczywiście wychodzi coś podobna
cena. Ja się tylko zastanawiam nad jednym, bo ten mikrofon
jest mimo wszystko dość duży i okej,
tam jest kapsuła plus elektronika plus coś, plus coś,
plus coś. Ciekaw jestem, no oni
pewnie będą myśleli, że ten mikrofon mimo wszystko trochę jest mniejszy,
nie wyobrażam słuchawek, które będą miały 400 gram
czy ile tam mikrofonu przed sobą, bo ten mikrofon
będzie przeważał te słuchawki. Poza tym on jest ogromny,
więc pewnie zrobią to jakoś inaczej. Ciekaw jestem
jak i ciekaw jestem, czy nie stracą na jakości.
Mam nadzieję, że nie, a przynajmniej niezbyt.
No ciekaw jestem, jak to wszystko będzie
wyglądało, jak to będzie działało, bo
mikrofon też słyszałem, jest naprawdę niezły
i mieć słuchawki z takim mikrofonem
to rzeczywiście można fajny content robić
i można go robić gdziekolwiek tak naprawdę,
bo podpinamy sobie takie słuchawki
z USB i w zasadzie
nie jesteśmy zdani na nikogo, na nic,
po prostu możemy robić jakiś program
jeszcze tylko jakoś ogarnąć całą resztę,
ale taki sprzęt to już jest naprawdę coś.
Tak. Ja mam z kolei trochę
inną obawę, to już rozmawialiśmy przed audycją,
ja się trochę obawiam trwałości tego
rozwiązania, bo mikrofony pojemnościowe to są urządzenia
jednak delikatne.
Z własnych doświadczeń niestety
mi słuchawki z biurka po prostu
lubią spadać, oczywiście wiadomo, mając taki
zestaw odpowiednio, by człowiek też o to
zadbał, ale tak trochę mimo wszystko
jakaś tam obawa jest, bo mikrofon
taki standardowo pojemnościowy, no to mamy
jednak na tym statywie przed nami, z tym
mikrofonem się za bardzo nic nie dzieje, nie ma się prawa
nic mu stać, jeżeli nie będziemy…
Teoretycznie się nie dzieje, choć
u mnie to tak różnie jest, to znaczy teraz rzeczywiście
się nic nie dzieje, bo mam statyw przyczepiony do takiej półki nad biurkiem,
natomiast kiedyś miałem go na biurku i jak martynka
była malutka, to bardzo lubię ten mikrofon przewracać.
Poza tym jak mieszkałem jeszcze gdzie indziej, miałem
na tyle mało miejsca na biurku, że ten mikrofon kilka razy mi rzeczywiście
spadł z tego biurka. No żyje
jak do tej pory, mam go od 2004 czy 2005
roku, to znaczy mam dwa.
Jeden rzeczywiście niedawno troszkę już się zepsuł,
natomiast biorąc pod uwagę, że
te mikrofony mają 18 lat
czy tam 17, no to
i tak jest nieźle. To prawda, ja akurat mam
statyw też przykręcony do biurka, to jest takie
ramię mikrofonowe, więc no tutaj
to nie ma prawa się nic stać, trzeba by było
intencjonalnie po prostu ten mikrofon odkręcić,
żeby on spadł z tego statywu, ale jednak
to urządzenie z założenia
będzie urządzeniem podróżnym, będziemy z nim
chcieli gdzieś jeździć, przemieszczać się,
przynajmniej ja to sobie tak wyobrażam, bo oczywiście jeżeli ktoś nie ma
sprzętu odpowiedniego, to
będzie wykorzystywał takie słuchawki z mikrofonem
jako absolutną podstawę swojego zestawu.
Natomiast gdybym ja w coś takiego chciał zainwestować,
no to raczej jako coś przenośnego i tu trochę
się boję o trwałość.
No nic, zobaczymy, może ktoś z nas kupi coś takiego,
no ja naprawdę się mocno zastanawiam, czy kiedyś
sobie czegoś takiego nie kupić, bo rzeczywiście zdarza się,
że nie ma mnie tutaj i no
może pamiętacie podcasty z wakacji,
tyflą przeglądy i tam musiałem rzeczywiście nosić ileś
tych rzeczy, osobno mikrofon, osobno statyw,
jeszcze kabel, jeszcze coś, słuchawki, a tak no to
może przynajmniej troszkę mi tego zniknie
i będzie można to robić w miarę fajniej.
No i myślę, że nie tylko ja, no to jest generalnie coś,
co może się przydać ludziom.
Mam nadzieję, że te słuchawki pojawią się,
jest taki fajny kanał na YouTube, podcastage,
co się pewnie czyta, czyli podcastage,
podcastage, przepraszam, i to jest
kanał, na którym człowiek testuje właśnie różnego rodzaju
mikrofony głównie,
plus, i to bardzo fajnie je testuje,
ponieważ oprócz tego, że mówi sobie do tych mikrofonów,
porównuje je z różnymi innymi, robi
coś takiego, że tam coś tam
pisze na klawiaturze podczas mówienia i sprawdza,
jak to słychać, obraca te mikrofony,
gdzieś tam w nie stuka czasami, no właśnie robi takie
testy w miarę, w miarę takie się wydają dość fajne,
które sprawdzają mniej więcej oczywiście,
jak ten mikrofon brzmi, wiadomo, że najlepiej to sprawdzać
u siebie, natomiast, no,
ja myślę, że będę czekał na podcast
u tego pana z tym mikrofonem.
No, chyba, że nam się uda gdzieś
przetestować, to też by było
miło, a też gdzieś tam jest na to szansa,
że mogłoby to wpaść nam w ręce.
Zobaczymy. Teraz kolejna
informacja, to będzie informacja od Pawła.
WhatsApp się doczekał natywnej aplikacji na
macOS i to już nie są ćwiczenia.
Nie, to jest beta dalej, ale już bardziej
otwarta, normalnie można pobrać to ze strony WhatsApp.
Wcześniej było to dostępne już od kilku miesięcy na
TestFlight z bardzo ograniczoną ilością slotów,
no więc teraz możecie testować i sprawdźcie,
czy dostępne. Ponoć bardzo podobne do tej aplikacji
Windowsowej, no więc zważywszy na to, że na Windowsie jest
całkiem dobrze, na iOS-ie też na wiele nie można
narzekać. No, są powody, żeby podejrzewać,
że na Macu również będzie OK. Jest dostęp
do połączeń, do wiadomości z gwiazdką, tyle wyczytałem
z artykułu, ale na pewno jest dostęp do wielu, wielu
więcej funkcji, więc jest to też budowane przy
pomocy tego systemu Catalyst, który pomaga
w optymalizacji aplikacji, chyba nawet
z dwóch miejscowych na Maca,
o ile dobrze pamiętam, ewentualnie
między tymi infrastrukturami M1 i Intelową,
no więc możecie sobie podejrzeć i
ciekaw jestem waszych opinii,
czy dostępne, czy działa, czy wszystko OK.
I jak działa? Dokładnie. Tak.
I to z naszych notatek wygląda, że ostatnia
informacja, ale tradycyjnie zapytam, czy
coś jeszcze ktoś ma, czym chciałby się podzielić
z naszymi słuchaczami?
Tak, na nvdaaddons.org
jest wtyczka Remote,
czyli zdalne, no,
zdalne sterowanie komputerem.
Ona jest w zasadzie kompatybilna z tego, co wiem, z tą
taką klasyczną wersją, ale obsługuje
kopiowanie plików między komputerami.
To jest ten teleremote? Chyba tak.
To jest hiszpańska taka modyfikacja NVIDIA Remote
chyba, która ma
różne dodatkowe opcje.
Ja się temu zaraz przyjrzę, na tej oficjalnej stronie, Tomku, tak?
To jest chyba na oficjalnej.
addons.nvdaaddons.org?
addons.nvdaaddons.org
To może coś innego w takim razie.
To jest ciekawe, trzeba będzie to przetestować.
Szczególnie, że może tam jeszcze jest coś,
o czym Tomek nie wspomniał, bo wysyłanie plików
to już jest naprawdę fajna rzecz.
Tylko ciekawe, czy to działa na takich
standardowych serwerach?
Tak.
Podejrzewam, że to jest ten sam protokół, tylko zamiast
komunikatów jest zakodowany plik.
Rzeczywiście,
interesująca sprawa, warto będzie się temu przyjrzeć.
No i cóż, 169.
wydanie Tyflo Przeglądu to chyba już powoli
historia. Jak rozumiem więcej, nikt do
dodania już nic nie ma.
Nie ma. Cisza.
Zatem kończymy na dziś, dziękujemy Wam bardzo za to, że byliście z nami,
że nas słuchaliście, że do nas pisaliście, dzwoniliście.
No i do usłyszenia za tydzień.
A na dziś dziękuję Wam za uwagę
Paweł Masarczyk, Tomasz Bilecki i mówiący te słowa
Michał Dziwisz. Do usłyszenia.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych