Skaner Czy Maszyna Do Czytania? (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
Witajcie mówi Robert Hetzyg. Dzisiaj mam dla Was aneksik do audycji, którą kiedyś kiedyś nagrał Michał Brajer, a była to audycja poświęcona urządzeniu do czytania.
Nazywa się to to ReadEasy Evolv, ja mam dzisiaj przed sobą to samo urządzenie w wersji Max.
Za chwilę powiem jaka jest różnica, ale chodzi mi najbardziej o to żebyśmy przez moment
pomyśleli sobie o tym co potrafią urządzenia czytające, a co potrafią skanery.
I oczywiście tak zwani power userzy naturalnie już wiedzą,
skaner zawsze jest lepszy od urządzenia czytającego.
Ja też tak to sobie wyobrażałem, ale dzisiaj kiedy patrzymy na skanery, współczesne skanery jakie one są, bo to już nie są urządzenia wolno czytające, urządzenia na które kładziemy książki, to są najczęściej już urządzenia wyposażone w kamery.
No więc patrząc na te urządzenia i mając, a stoi obok mnie takie,
mając możliwość porównania skanera, współczesnego skanera,
z urządzeniem czytającym, wyspecjalizowanym,
no to już wszystko nie robi się aż tak bardzo oczywiste.
Otóż tak, urządzenie Readeasy Evolve Max
od swojego poprzednika Readeasy Evolve różni się tym,
że kamera, którą instalujemy w odpowiednim gnieździe
Michał to wszystko dość dobrze opisał, więc ja się już tutaj nie będę bawił w szczegóły.
Ta kamera ma tylko jedno gniazdo.
Easy Evolve bez Max miał dwa gniazda.
Jedno służyło do skanowania A3, a drugie do skanowania A4.
Zmieniała się wysokość, zmieniała się długość ramienia.
W związku z tym zmieniał się też zasięg działania kamery.
Współcześnie kamera ma większą rozdzielczość.
Ta poprzednia to było 12 megapikseli, ta obecna to 18 megapikseli i ona sama się dostraja, ustawia sobie odpowiednie parametry, rozpoznając obszar skanowany i widząc gdzie jest tekst.
Więc taka to jest różnica.
No więc tak, co ja mam wam powiedzieć.
Ja sam do tej pory myślałem sobie, to są za drogie urządzenia.
Te urządzenia nie są warte swojej ceny, bo przecież skaner załatwia mi sprawę.
Używałem skanerów, miałem ich kilka.
Oczywiście niejedną książkę zeskanowałem.
Trwało to, o boże, trwało strasznie.
Te nowoczesne skanery, takie jak ten, który stoi obok mnie, a obok mnie stoi Iriscan Desk 6 Business.
To są skanery, które robią zdjęcia, no nie?
Mamy kamerę, którą możemy obsłużyć.
W wypadku akurat tego skanera jest to kamera wyzwalana albo automatycznie,
co ożądany interwał czasowy, albo ręcznie, albo za pomocą pedału.
Więc no w ogóle fajna maszyna, fajne urządzenie.
No i to wszystko dzieje się znacznie szybciej.
Podobnie zresztą ReadEasy, to też jest kamera, która robi zdjęcia.
W związku z tym wszystko dzieje się znacznie, znacznie, znacznie szybciej niż wtedy,
kiedy potrzeba było kilkudziesięciu sekund na samo zeskanowanie materiału.
Ja już nie mówię o późniejszej obróbce oczywiście.
No więc te współczesne skanery mają jednak pewne ograniczenie i mówię tutaj o tym moim skanerze,
bo być może są inne, które nie są aż tak podatne na uwarunkowania nasze, osób niewidomych.
Ten mój skaner wymaga bardzo precyzyjnego ułożenia książki.
Jest sobie mata, na której ta książka powinna leżeć.
Być może gdyby przygotować sobie jakieś ograniczniki, poukładać sobie rzeczy, żeby w stosunku do nich przykładać książkę, być może sprawa miałaby się inaczej.
Ale każda książka ma swój jakiś tam format, jakiś rozmiar i za każdym razem byłoby trudno te ograniczniki i przymiary układać.
Więc to jest pierwsza rzecz.
Dość problematyczne ułożenie książki i może być decydujące.
Po drugie kwestia rozmaitych parametrów jakie są do ustawienia, a to balans bieli,
różne inne, nasycenie kolorów itd.
Tego wszystkiego jest mnóstwo.
Są też parametry automatyczne, jasne.
Więc to wszystko jest do poustawiania.
Do poustawiania są oczywiście wymagania,
czy to ma być dokument, czy ma mi kasować inteligentnie otwory po dziurkaczu,
czy ma, jeśli to książka, usuwać ślady po paluchach na marginesie i tak dalej.
No więc potrafi bardzo dużo, ale okazuje się, że po wyeksportowaniu tego,
bo to też warto żebyście wiedzieli, ten akurat skaner ma dedykowany interfejs
i fine reader się z nim nie łączy bezpośrednio, więc po wyeksportowaniu materiału
w jpg czy w pdf, możemy zabrać się za rozpoznawanie np. find readerem i różnie bywa ze scaleniem tych stron.
Trzeba dokładnie wiedzieć, której opcji używać w eksporcie z oprogramowania skanerowego do plików jpg czy pdf,
żeby znów find reader wiedział jak to ma zainportować i ewentualnie podzielił strony lub nie.
No i potem się okazuje, że jest mnóstwo błędów, że są miejsca, gdzie tekst jest prawie nieczytelny,
są miejsca zeskanowane dobrze i wszystko to napawa mnie pewną taką frustracją.
Mało tego, okazało się, że kiedy zeskanowałem całą książkę do pliku PDF, dużego pliku PDF,
To próba wyeksportowania tego z aplikacji skanera do folderu po prostu, tak żeby później można było to odczytać find readerem.
Kończyła się wywaleniem się całej aplikacji.
Eksport nie działał.
Więc to była taka moja spora frustracja.
Kiedy się eksportowało do pojedynczych plików JPG to było znacznie lepiej.
ale mówię jakość skanu była średnia.
Ten skaner ma nawet dedykowane oświetlenie, które można było włączać lub wyłączać.
Sprawdzałem, w różnych wariantach nie było wielkiej różnicy.
No i należy też uczciwie powiedzieć, że można oczywiście rozpoznawać obrazy zeskanowane
wewnątrz aplikacji Iris,
ale to rozpoznawanie jest znacznie słabsze niż FineReader.
Tak czy siak, oczywiście można, jak najbardziej można.
No i mówię wam o tym wszystkim dlatego, że zupełnie inaczej myślę teraz o urządzeniach czytających.
Typu właśnie na przykład ReadEasy i WolfMax.
To brzmi jak czysta reklama i czysty marketing.
Pan Konrad Łukaszewicz z firmy ECE, który mi wypożyczył ten sprzęt,
Nigdy, kiedy mi wypożyczał cokolwiek do testów, nigdy nie sugerował, jak o nim mówić, więc
możecie wiedzieć, że to jest rzeczywiście moja opinia. Za chwilę zresztą
spróbuję odtworzyć wam fragment rozpoznanej książki.
To jest fragment książki Małżeństwo, Instrukcja i Obsługi autorstwa Małgorzaty Kornackiej.
Akurat taką książkę mam tu pod ręką.
Chcę puścić taki kawałek trochę dłuższy
niż jedno zdanie, żebyście zobaczyli jak równomiernie skanuje,
jaka jednorodna jakość tego tekstu jest po zeskanowaniu i rozpoznaniu.
Nie chcę porównywać w tej chwili ze skanerem, nie chcę wam tego samego tekstu
wypuszczać ze skanera, ponieważ za każdym razem to może wyjść inaczej.
Tu jest problem, że za każdym razem to rozpoznanie może być inne
i nie chciałbym stwarzać wrażenia, że o właśnie teraz wyszło paskudnie,
ktoś może zeskanować ten sam tekst i wyjdzie mniej paskudnie.
W każdym razie chcę powiedzieć, jakość jest niewspółmierna
i ilość pracy, którą należałoby włożyć w korektę tekstu zeskanowanego zwykłym skanerem,
przynajmniej zeskanowanego przeze mnie, przy moich umiejętnościach
i przy moim rozeznaniu ustawień parametrów.
Nie twierdzę, że jestem tu fachowcem, broń Boże, ale już trochę lat się zajmuję urządzeniami tego rodzaju, używam ich przede wszystkim,
więc wydaje mi się, że troszeczkę jakby orientacji mam.
Ja jeszcze potem opowiem o tym, jak się zachowujemy z książką w związku z urządzeniem Read Easy, jak to się wszystko dzieje.
Michał Brajer w swoim podcaście, wspominanym wcześniej przeze mnie,
mówił o tym, jak się skanuje i opowiadał o funkcjach w szczegółach,
więc ja tutaj nie chcę tego powtarzać.
Ale posłuchajcie póki co, jak rozpoznaje tekst Read Easy Evolve Max.
Kiedy mamy do czynienia z miłością.
Rozwiązaniem tej zagadki może być koncepcja tak zwanych języków miłości.
Jej autor Gary C-H-A-P-M-A-N-3 twierdzi, że ludzie okazują sobie miłość na kilka sposobów.
Mówią do siebie, kocham cię w różnych językach.
Jeśli małżonkowie używają innych języków, to mimo, że oboje okazują sobie wzajemnie miłość,
żaden z nich tego nie doświadcza.
Mogą nawet zapytani powiedzieć, tak, wiem, że on… ona mnie kocha, ale kompletnie tego nie czuje.
Co więcej, ten problem może również dotyczyć relacji rodzic-dziecko, czy też więzi między rodzeństwem lub przyjaciółmi.
Jeśli tak się dzieje, należy jak najszybciej sprawdzić, w jakich językach toczy się ich dialog.
Strona 55.1.56
Małgorzata Kornacka, małżeństwo, instrukcja obsługi.
Jeśli nie znam chińskiego, to mimo że codziennie ktoś do mnie mówi kocham cię po chińsku,
ja i tak nic z tego nie zrozumiem.
Chapman wyróżnia pięć języków.
O dobre słowo, o czas, o prezenty, o praktyczna pomoc, o dotyk.
Według niego każdy człowiek ma swoje ulubione języki,
którymi komunikuje światu swoją miłość.
Od czego należałoby zacząć?
Od diagnozy.
Jakimi językami posługuję się ja?
A jakim mój współmałżonek? A co, jeśli są to inne języki?
Rozwód. W tym miejscu z pomocą przychodzi nam koncepcja,
że małżonictwo jest dla każdego z nas szansą na niezwykły rozwój
i w istocie przestrzenią do tego, aby nauczyć się kochać.
No i dobrze.
Tak to wygląda, taka jest jakość rozpoznawania tego tekstu
i to tak przez całą książkę.
Jakieś drobne artefakty na marginesach,
u góry i na dole, jeżeli są jakieś ramki, szlaczki itd. Zgoda.
ale tekst rozpoznawany jest bezbłędnie.
Miałem też możliwość skanować czasopismo i tu trzeba bardzo uważać,
bo im bardziej błyszczące są kartki czasopisma,
tym trudniej może być o czytelność,
zwłaszcza jeśli jakiś tekst, zwłaszcza z okładki,
jest mocno graficznie obrobiony, są jakieś udziwnienia w czcionce,
No to już wtedy robi się zabawnie, ale jeśli chodzi o regularny druk odróżniający się od tła, to nie ma problemu, również w czasopismach.
Skanujemy więc książkę urządzeniem Read Easy Evolve i to skanowanie oznacza jednocześnie rozpoznawanie.
Te rzeczy dzieją się w tle. Jest tutaj taka fajna funkcja jak Power Reading, czyli mogę czytając czy słuchając powiedzmy zeskanowanego i rozpoznanego wcześniej tekstu,
dodawać kolejne strony i wtedy zamiast komunikatów głosowych, które by mnie zapraszały do włożenia czy ułożenia książki pod kamerą, do przewrócenia strony, etc.,
otrzymuję komunikaty wydawane przez dźwięki urządzenia, tak żebym wiedział co się stało i do czego urządzenie mnie zachęca.
Urządzenie sobie skanuje, a ja sobie słucham.
Mogę też tak zrobić, że zajmuję się zupełnie czym innym, czyli słucham czegoś innego i dodaję kolejne strony książki do pliku, który się automatycznie zapisuje w pamięci urządzenia.
No i tutaj są pewne gorzkie strony tego urządzenia i trzeba o tym powiedzieć.
A chodzi mi o to, że to jednak jest prawdopodobnie komputer, nie wiem czy on chodzi na Windows czy na Linuxie czy na czym, ale jemu się czasami pamięć zapełnia.
Zapełnia mu się pamięć i w związku z tym okazuje się, że skończyłem skanować książkę.
Naciskam stop czy klawisz cancel, anuluj i słyszę Read Easy Evolve gotowy.
On się po prostu bierze i przeładowuje.
Raz mi się tak zdarzyło, po zeskanowaniu grubej, grubej na pięćset ileś stron książki formatu A3.
Rzeczywiście to była bardzo duża książka, dużo stron, więc to nie jest tak, że to za każdym razem się dzieje,
bo zeskanowałem wiele mniejszych pozycji i do czegoś takiego nie dochodziło, ale jest to możliwe.
Być może gdybym robił przerwy w skanowaniu, gdybym dał mu spokojnie rozpoznać tekst, być może byłoby inaczej,
no ale mówię, bo przerobiłem taką jedną sytuację.
Zdarza się też, że przy eksportowaniu, zwłaszcza do Worda, PDF-a i do plików tekstowych nie zauważyłem, ale przy eksportowaniu tekstów zdarzyło mi się również, że urządzenie się resetowało.
Niemniej jednak to są marginalne sytuacje. Urządzenie jako takie działa dobrze.
wystarczy przyłożyć książkę do niego, jeśli to jest materiał A4 to prawy kraniec przedniej ściany urządzenia jest tym ogranicznikiem
i tam trzeba przyłożyć prawą stronę dokumentu.
Natomiast jeśli to jest dokument A3 to rozkłada się specjalna prowadnica, taki przymier jakby
i to do niego przesuwa się prawy kraniec naszego dokumentu.
To jest bardziej wprawo od urządzenia, no bo rozumiecie, że ten przymiar, który jakby odchodzi od ścianki urządzenia, przedłuża jakby tę jego ścianę, do której przykładamy odczytywany dokument.
No i w ten sposób urządzenie też rozpoznaje, kamera widzi, że tego tekstu jest więcej, przełącza się w tryb A3 i skanuje odpowiednio, z odpowiednimi parametrami.
Muszę powiedzieć, że z bólem serca pakuję dzisiaj do kartonu Read Easy Evolve Max,
bo to jest urządzenie, które działa po kilkunastu, no nie wiem, dwudziestu kilku sekundach od włączenia
i na dobrą sprawę wystarczy nacisnąć jeden przycisk, żeby, nie wiem, zeskanować sobie cokolwiek się tam chce,
jakiś list, a jest też funkcja czytania tabel, więc to w ogóle przy okazji różnego rodzaju dokumentów tabelarycznych
no to jest poezja, słuchajcie.
Dlatego nagrałem wam te, może nawet przydługie minuty tutaj,
żeby powiedzieć, nie jest czymś oczywistym dzisiaj,
że to skaner ma nam załatwić temat czytania książek.
Zwłaszcza, że jeżeli chodzi o dokumenty A4,
to ja na przykład znakomicie daję sobie radę z iPhone’em
położonym na statywie,
wyposażonym na przykład w aplikację Seeing AI,
która według mnie bardzo dobrze sobie radzi i to jest, no to jest dla wielu wystarczające narzędzie.
Chociaż powtarzam, format A4, a książki dzisiaj są często niewymiarowe.
Jeśli nawet ich wielkość to nie jest format, cały format A3, to jednak często przekraczają ten format A4
i w związku z tym z iPhone’em może być kłopot.
ale jeśli nie, jeśli mamy tylko małe jakieś książeczki do skanowania to w ogóle myślenie o urządzeniu lektorskim nie musi być czymś naturalnym.
Oczywiście sprzęcik będzie działał szybciej, sprawniej, nie musimy wykonywać wielu innych czynności, no ale też kosztuje odpowiednio.
Od razu powiem, urządzenie tego rodzaju jak Read Easy i Volv Max, które występuje w dwóch wersjach,
Nie mówię o innych modelach, bo są też modele, które czytają formaty A4, są przenośne itd., ale mówię o tym właśnie modelu.
Takie urządzenie jak Read Easy Evolve Max po prostu szybciutko się może uporać ze skanowaniem, rozpoznaniem i odczytaniem nam tego tekstu, prosty eksport itd.
To urządzenie występuje w dwóch wersjach.
ReadEasy Evolve Max oraz ReadEasy Evolve Max plus FeaturePack.
A ten FeaturePack to nic innego jak bezprzewodowa klawiaturka,
która daje nam dostęp do innych również funkcji tego urządzenia.
Innych w sensie niż podstawowe rozpoznanie tekstu,
niż podstawowe zrobienie zdjęcia i przeczytanie.
Zarządzanie dokumentami, właśnie eksportowanie na zewnątrz w formatach .txt, .word, .pdf, .excel, .jpg.
To wszystko jest możliwe dopiero po skorzystaniu z tego feature packa, czyli z tej klawiaturki, która daje nam dostęp do tych dodatkowych funkcji.
Warto też wiedzieć, że Easy Evolve Max może być również powiększalnikiem i na tej klawiaturze bezprzewodowej są też przyciski dające dostęp do funkcji typowych dla powiększalnika, zmiany tła, zmiany koloru tekstu, kontrast, kolory, powiększenie, sterowanie tym wszystkim również możliwe jest z pozycji tej bezprzewodowej klawiatury.
więc jest to urządzenie, powiedzmy, dwojakiego zastosowania.
Inna sprawa, że przez to prawdopodobnie staje się droższe.
Funkcję powiększalnika trzeba było jakoś zaimplementować.
To wszystko programowo musiało zostać jakoś rozpisane,
więc urządzenie przez to być może również jest droższe,
niż gdyby był to sam czytnik, czy sama maszyna do czytania.
No ale to wiecie, księgowi jednak uczestniczą w konstruowaniu takich urządzeń, więc nie ma o czym mówić.
Prawdopodobnie urządzenie jest pomyślane pod szkoły i różnego rodzaju instytucje,
ale na moim biurku sprawowało się znakomicie.
Także jeśli ktoś w sposób zaawansowany chce czytać książki i mieć potem do nich dostęp,
to musi się liczyć z dodatkowym wydatkiem.
Otóż urządzenie bez tego feature packa czyli bez tej klawiatury i dodatkowych funkcji kosztuje około 11 tysięcy, a razem z tą dodatkową klawiaturą 13 i coś, już nie pamiętam szczegółów.
Nie jest to porównywalne w żaden sposób z ceną skanera. Mój skaner porządny, przyzwoity Iriscan Desk 6 Business kosztował około 2000 złotych.
Dużo i niedużo. Dużo, no bo ogólnie rzecz biorąc nie są to małe pieniądze, niedużo w porównaniu z tą maszyną do czytania.
No ale on niestety nie spełnił moich oczekiwań i nie jestem w stanie czytać nim książek.
Natomiast tego rodzaju urządzenie, gdyby jeszcze chciało się znaleźć w wypożyczalni technologii wspierającej osoby niepełnosprawne,
tej wypożyczalni, którą właśnie otwarto w okolicach września ubiegłego roku.
Gdyby się tam chciał znaleźć ten Read Easy Evolve Max,
to byłaby to duża pociecha dla wszystkich chcących skanować duże ilości
i porządnie skanować.
On skanuje błyskawicznie, rozpoznaje fantastycznie,
znakomicie się przekłada strony.
On czeka na bezruch pod kamerą.
Można spokojnie przekładać strony i ułożyć porządnie książkę,
on dopiero wtedy będzie robił zdjęcia.
No, komfort pracy, skuteczność znakomita.
Także wydaje mi się, że jest o czym myśleć w kategoriach takich właśnie urządzeń.
Być może ja się po prostu zestarzałem, być może ja po prostu już jestem leniwy,
że myślę o takich urządzeniach właśnie do czytania książek, a nie o skanerach.
Jak niektórzy z Was wiedzą, używam również notatnika Brailowskiego
razem z komputerem, nie zamiast, tylko razem z komputerem.
Ale jest on dla mnie przedłużeniem rąk, oczu, wszystkiego
i nie wyobrażam dzisiaj sobie pracy bez niego.
Więc może po prostu, jeśli szukamy pewnej prostoty i wygody i komfortu korzystania,
może rzeczywiście niektóre urządzenia specjalistyczne
nie są tak zupełnie bez sensu, jakby się to mogło z pozoru wydawać.
Jak też mnie się wydawało, kiedy uważałem, że przecież ze skanerem sobie poradzę zawsze i wszędzie.
Dzisiaj skanery mamy zupełnie inne.
Dzisiaj skanery to są już kamery właśnie,
które wymagają orientacji i być może również sprawności wzroku.
Ja mam nadzieję, że znajdą się takie skanery
i być może wśród was, słuchacze, są też takie osoby, które posługują się dobrze skanerem z kamerą.
Bo nie mówię o tych skanerach wolnych, bo te wolne skanery to już jest dzisiaj pieśń przeszłości
i to trochę szkoda na nie czasu, wydaje mi się.
Ale te szybkie skanery, jeśli ktoś z was ogarnął temat i ma taki skaner, z którego korzysta,
korzysta szybko, sprawnie, skutecznie, dobrze rozpoznaje teksty,
Dajcie znać w komentarzach, albo nagrajcie własną audycję.
Bo to co mówię nie ma tutaj być jakimkolwiek ogłoszeniem nowej Ewangelii o maszynach do czytania,
tylko raczej jest to mój wkład w dyskusję i podzieliłem się moim doświadczeniem takiego porównania
skanera, z którym sobie nie poradziłem, i maszyny, która owszem droga, owszem specjalistyczna,
ale radzi sobie z książkami znakomicie.
Dziękuję wam bardzo. Pozdrawiam. Mówił Robert Hetzyg.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych