Niewidzialna Wyspa I Druk 3D (wersja tekstowa)
Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
To jest Tyflo Radio, to jest audycja na żywo. Ostatnia w tym tygodniu, 10 dzień października 2024 roku to czwartek.
Witam bardzo serdecznie przy mikrofonie Michał Dziwisz, a przy drugim mikrofonie Dawid Pieper, prezes Fundacji Prowadnica.
Dobry wieczór wszystkim, dobry wieczór naszym słuchaczom.
Dziś sobie porozmawiamy o tym, co ogólnie u Was, jeżeli chodzi o druk 3D przede wszystkim, bo tym się intensywnie zajmujecie
i trochę rzeczy od ostatniego naszego spotkania się w tej kwestii pozmieniało i pozmieniało zdecydowanie na plus mam wrażenie.
Natomiast dziś oprócz tego to porozmawiamy sobie o grze, która została przez Fundację Prowadnica wydana jakiś czas temu,
o której mówiliśmy w Tyflo Przeglądzie, a gra nazywa się Niewidzialna Wyspa.
O co z tą grą chodzi, na czym polega, to już sobie za moment porozmawiamy.
Ja dodam tylko, że jesteśmy na żywo, więc jeżeli macie ochotę skontaktować się z nami, no to jest kilka metod, aby to uczynić.
Głosowo przede wszystkim, 663-883-600 to jest nasz numer telefonu, jest też kontakt.tyflopodcast.net, jest YouTube, jest Facebook, jest Whatsapp.
Jeżeli ktoś miałby ochotę na przykład głosówkę nam tu wysłać, zapraszamy bardzo serdecznie do tego, aby wchodzić tu z nami w interakcje.
W końcu po to te audycje na żywo właśnie są.
A teraz już przechodząc do jednego z tematów naszego dzisiejszego spotkania, czyli gra Niewidzialna Wyspa.
Fundacja Prowadnica już kilka gier ma za sobą, jeżeli chodzi o projekty i produkcję, ale Niewidzialna Wyspa to chyba jest coś takiego, co jest najbardziej rozbudowanym projektem, prawda?
Tak. Niewidzialna Wyspa to w ogóle historia, która stoi za wprowadzeniem przez nas tej gry jest bardzo złożona, bo w pewnym sensie byliśmy odsyłani od człowieka do człowieka.
Tak się budowała, no jak każdy networking, sieć znajomości.
No i w końcu równoległym torem Agata Rembilas, to jest nauczycielka chemii w ośrodku w Krakowie, która z nami współpracuje przy tworzeniu pomocy edukacyjnej, wypatrzyła ten projekt gdzieś na Facebooku.
Wypatrzyła, że była sobie studentka w tamtym czasie, która broniła właśnie pracy magisterskiej, Karolina Glanowska, że stworzyła taki projekt jak Niewidzialna Wyspa.
No i ja teraz już nie pomnę jakim dokładnie torem to szło, kto kogo zaprosił, ale skończyło się tak, że przy okazji naszego spotkania właśnie w Krakowie dotyczącego nowych tam projektów edukacyjnych,
co jest teraz taką naszą tapetą i z czym bardzo z różnymi ośrodkami współpracujemy, bo nie tylko z Krakowem, no więc przy okazji tego spotkania udało się zaprosić Karolinę.
No i Karolina nam pokazała ten swój prototyp, trochę opowiedziała jego historię i delikatnie mówiąc, myśmy się zachwycili, bo Niewidzialna Wyspa była czymś, czego ja wcześniej nie widziałem,
czyli była grą stworzoną specjalnie z myślą o osobach niepitomych, ale to nie była taka gra w rodzaju puzli, czy w rodzaju domino, czy w rodzaju jakiegoś prostego układania wzorków,
co też ma swoje uroki, jakby nie patrzeć, ale to była prawdziwa, pełni rozwinięta gra, trochę fabularna, trochę strategiczna, a zdecydowanie bardzo ładna.
Więc myśmy natychmiast stwierdzili, że to jest coś, w co warto, że tak powiem wejść, co warto robić, bo czegoś takiego zgodnie z naszą wiedzą nie było.
Oczywiście ta droga była długa, bo ten prototyp, który był obroniony przez Karolinę na magisterce, wymagał jeszcze wielu poprawek, wielu zmian, trochę go przeprojektowaliśmy,
częściowo pod kątem właśnie tego, żeby lepiej się w nią grało osobom niewidomym, tutaj o dzieciach na przykład myśleliśmy, bo ona miała wiele takich ostrych elementów,
jakichś takich szwikulców, takich narożników, o które po prostu można było się skaleczyć, zwłaszcza jak się szybko oglądało planszę.
Jakieś tam były kwestie, które wyszły w trakcie różnych testów też Karoliny do poprawki, więc ten cały proces to było wiele miesięcy pracy.
Natomiast ostatecznie udało się nam tę grę stworzyć, ona przez jakiś czas była w przedsprzedaży i teraz powoli właśnie szykujemy pierwsze egzemplarze już do wysyłki.
No to rzeczywiście, skoro gra jest rozbudowana, to podejrzewam, że korzystanie z niej i granie w nią to nie jest zabawa na chwilę, tylko na zdecydowanie więcej czasu,
no i też się trzeba trochę wysilić przy tym. Wspominałeś o tym, że tak trochę krążyliście, odsyłano was od jednej do drugiej osoby,
mieliście jako fundacja pomysł właśnie na to, żeby stworzyć jakąś taką rozbudowaną grę, czy właściwie kogo szukaliście? Szukaliście już całego pomysłu? Jak to było?
Nie, to wygląda troszkę inaczej. My szukamy ludzi, którzy mają pomysły, bo część jakiejś pracy z naszej fundacji wychodzi od nas, to znaczy czasami się zdarza, że usiądziemy i pomyślimy sobie,
którykolwiek z nas tak, zróbmy to, to może być fajny projekt. Tak powstały na przykład nasze puzzle, które zresztą, nie puzzle, co ja mówię, domino. Puzzle też zresztą, ale myślą o dominie.
Domino z Braille’em, czyli to właśnie był taki moment, że usiadłem i powiedziałem sobie, to może być fajny projekt. Natomiast też szukamy często innych ludzi, którzy mają często fajne pomysły
i staramy się te pomysły albo wdrażać w życie, albo dawać im jakąś tam przyszłość, no bo zawsze taka współpraca, zawsze połączenie kilku wizji pozwala stworzyć coś naprawdę nowego, naprawdę fajnego.
Czyli ktoś ma pomysł, wy macie wiedzę w jaki sposób ten pomysł przekuć, no czy sukces to się potem podejrzewam okazuje w trakcie, ale na pewno jakiś gotowy projekt i też macie wiedzę, jak można ewentualnie ten pomysł jeszcze dodatkowo zaadaptować do potrzeb osób niewidomych.
Tak, tak. Tutaj na przykład z Niewidzianą Wysłą cała kwestia była m.in. też taka, żeby ta gra była naprawdę drukowana 3D, bo oryginał był częściowo drukowany 3D, przy czym Karolina go wykonała jako graficzka, czyli to nie był taki model powiedzmy przygotowany do jakiejś edycji, do takich rzeczy.
On był wykładany po prostu przez osobę, która w pewnym sensie nie jest zeznajomiona ze wszystkimi technikaliami druku 3D, tylko która próbowała swój artystyczny pomysł przekuć użyciem jakichś tam narzędzi, które dostała, jeżeli dobrze pamiętam od kolegi, czyli po prostu tutaj raczej chodziło o to jak zrobić, żeby wyglądało, a nie jak zrobić, żeby było to na przykład łatwo drukowalne.
Więc tutaj bardzo dużą część naszej pracy, właściwie to większość zajęło przeprojektowanie tego wszystkiego tak, żeby to było proste w druku, żeby tam nie było zbyt podpór do odrywania, żeby te części się łączyły, żeby zastąpić rozwiązania, które były tam powiedzmy hołpnicze rozwiązaniami takimi, które pozwolą po prostu wszystko wydrukować.
Okej, to zapytam tak, jeżeli chodzi o te praktyczne aspekty, no bo wspominasz o tym, że to na samym początku nie były modele 3D, a przynajmniej nie wszystko, więc no to nie mogło być tak, że po prostu wy wrzucacie to na drukarkę, ewentualnie jakoś tam dopieszczacie te projekty, które będą już docelowo drukowane, tylko trzeba było, podejrzewam, że pewne rzeczy dopiero w te modele 3D przekreślić.
I teraz w jaki sposób Ty sobie byłeś w stanie jako osoba niewidoma z tym poradzić? Czy tu jednak trzeba było polegać na pomocy osób widzących?
Nie, tylko kwestia zaczęła się od tego, że myśmy od razu wiedzieli, że my nie będziemy korzystać z plików Karoliny, bo to by było wbrew pozorom więcej pracy, bo gotowy model, który jest komputerowym modelem jest trudny w edycji.
To jest trochę jak, nie wiem, z gotowym zdjęciem, no można różne filtry zastosowywać, ale tak naprawdę nie sprawimy łatwo, żeby na zdjęciu jedna scena zamieniła się w drugą, jeżeli nie pomożemy tym w jakiejś AI.
I trochę tak jest z modelem, więc myśmy od razu wiedzieli, że po prostu całą niewidzialną wyspę napiszemy od nowa, napiszemy ją w OpenScadzie, czyli w języku skryptowym, co nam pozwoli ją łatwiej edytować.
Czyli na przykład w momencie, kiedy stwierdzimy, że pola muszą mieć inną średnicę, to możemy jedną linijką kodu zmienić jedną zmienną i w całym modelu się wszystko zmieni na inną średnicę.
Więc ja na podstawie Karoliny dzieła, po prostu wziąłem je tutaj, że tak powiem, na biurko, oglądałem jak ono wygląda, zastanawiałem się od razu też co ulepszyć, bo o tym zaraz trochę opowiemy o naszych zmianach, które wprowadziliśmy w porozumieniu z autorką.
No i napisałem to wszystko właśnie w OpenScadzie od zera, od samego początku, więc ten model, który my ostatecznie drukujemy, po prostu jest stworzony z czystego kodu w języku programowania.
Czyli ty już pracując po prostu na fizycznym tym modelu, który został stworzony pierwotnie przez autorkę gry, po prostu oglądałeś go sobie i…
I kopiowałem w pewnym sensie, to co widziałem to po prostu przepisywałem na kod, dokładnie tak.
To jak z tymi usprawnieniami?
Chyba musimy najpierw wyjaśnić na czym polega w ogóle Niewidzialna Wyspa, bo zaczęliśmy od kwestii bardzo technicznych i bardzo jak to się zaczęło, powiedzieliśmy o podstawie.
No to też chciałem zapytać, ale skoro rzeczywiście już do tego dochodzimy, to myślę, że rzeczywiście warto.
Tak, to jest jakby nie patrzeć ważna część wszystkiego.
Niewidzialna Wyspa to jest gra, trochę trudno ją wytłumaczyć, ale spróbuję.
Jest sobie plansza, a właściwie to dwanaście plansz.
Każda z tych plansz posiada trzy na trzy pola.
I to się wydaje mało, ale jak połączymy te dwanaście plansz, one są łączone w takim arkuszu cztery na trzy, no to to się staje naprawdę duża plansza.
No i między tymi polami są mury, różnego kształtu mury.
One są dość wysokie, to nie są takie symboliczne powiedzmy, to są naprawdę prawdziwe mury, między którymi można w pełnym sensie oglądając tę grę zabłądzić.
One mają różne blanki, różne baszty.
Powiesz dość wysokie, to mniej więcej ile tak centymetrów?
One mają dokładnie pięć centymetrów, co dla osoby, która ogląda planszę jest dużą wysokością.
No tak.
Więc te mury tworzą nam planszę i pola, no i nasze założenie jest takie, że gdzieś wśród tych murów schowane są tak zwane totemy.
No i cała gra polega na tym, że poruszając się na tej planszy, w każdym ruchu możemy wykonać jakby ruch o jedno pole.
Poruszamy się jakimś pionkiem jak rozumiem.
Swoim pionkiem, tak. Zaraz do tego miałem przejść.
Właśnie zbieramy totemy.
Całe założenie jest takie, że właśnie są różne warianty, różnie na różnych wystawach, różnie ludzie też testowali tę grę,
bo można dosłownie stworzyć sobie drużynę, jakby postawić sobie przed sobą taki cel kooperacji.
Słuchajcie, musimy zdobyć totemy, ty idź tutaj, ty idź tutaj, ty wykorzystaj to.
Możemy też po prostu konkurować, kto zbierze ich najwięcej, kto je zbierze pierwszy i tak dalej.
W każdym razie te totemy znajdują się gdzieś między murami.
I tu jest cała zabawa, bo po pierwsze ta gra powstała bardzo z myślą o dotyku, bo totemy są po prostu niższe niż mury.
I znalezienie tych totemów dotykając tej planszy po prostu jest wyzwaniem, łatwo je zgubić.
Jeżeli ja się ruszam gdzieś tam z pola na pole, muszę wiele rzeczy ogarniać, to mogę łatwo zgubić gdzie był ten totem.
No i o to trochę chodzi, że naprawdę to wygląda jak taki labirynt, w którym można się zgubić oglądając tę planszę.
Okej, ale jak to jest z tym poruszaniem? Poruszamy się zawsze o jedno pole?
Zawsze o jedno pole w dowolnym kierunku, przy czym no tutaj wchodzi funkcja muru.
Mur, których jest naprawdę dużo, tych murów jest pełno na planszy, jest po prostu taka…
Taki labirynt się po prostu tworzy.
Ale to jest taki pełen labirynt, to nie są pojedyncze murki, to jest po prostu plansza, która jest jednym wielkim murem w pewnym sensie.
Te mury nam ograniczają trasę, czyli musimy sobie planować jak te mury obejść, którędy lepiej.
Skakać nie można.
Skakać można, ale tylko kilka razy w grze, w bardzo konkretnych zasadach.
No i żeby sprawa była jeszcze trudniejsza, na planszy znajdują się, Karolina to nazywała, artefakty.
W momencie kiedy wejdziemy na któryś artefakt, to na jego dole znajdziemy informacje o tym, czy zyskujemy życie, czy tracimy.
No i jak niełatwo się domyślić, w momencie kiedy stracimy wszystkie życia, gra się dla nas kończy.
Więc pojawia się kolejny problem.
Czy wybrać dłuższą trasę i zaryzykować, że nasi przeciwnicy szybciej znajdą te nieszczęsne tutemy?
Czy wybrać krótszą trasę, ale przejść na przykład przez trzy artefakty i zaryzykować, że stracimy trzy życia i będzie koniec gry?
Więc tutaj dochodzi bardzo dużo elementów strategicznych.
Tutaj też jest ta kwestia, że parę razy możemy przejść nad murem, ale tylko parę razy w grze.
No to jak to najlepiej zrobić, kiedy to wykorzystać?
Czy wtedy kiedy na przykład chcemy ominąć artefakty, czy zachować na później?
Czyli przez te mury możemy przechodzić, kiedy chcemy, ale mamy kilka tych przejść do wykorzystania?
Czy to jest tak, że jeszcze jakieś konkretne warunki muszą zostać spełnione?
Nie, to znaczy na tym etapie zasad, bo trochę nie wiemy, czy one się, nie będą jakby powstawać jakieś kontrzasady,
bo tutaj też ludzie ze swoimi propozycjami kilka razy wychodzili.
No i każdy gra jak chce, ale na zasadzie, którą myśmy przyjęli jako domyślną,
którą stworzyła Karolina i która będzie jakby oficjalna, zasada jest taka,
że możemy przejść przez mur w całej grze dwa razy.
I to wcale nie jest dużo.
No tak, bo jeżeli tych murów jest dużo, tak jak wspomniałeś, jeżeli to jest jakiś taki cały labirynt z nich,
no to bardzo szybko można stracić te możliwości przejścia.
Więc jakby tych wszystkich rzeczy jest tyle, że trzeba wziąć wszystko pod uwagę i właśnie rozplanować,
gdzie chcemy iść, jaki mamy efekt, jaki mamy plan, kiedy chcemy przejść, którędy, którą drogę wybrać,
czy zaryzykować tą utratę życia, czy nie zaryzykować.
No i w tym wszystkim oczywiście też założenie jest takie, że mamy się gubić,
czyli na przykład raz na kilka ruchów, to jest też dość opisane w zasadach, dobrze,
plan 3 się po prostu odwraca. Odwracamy ją o 90 stopni w lewo albo prawo,
no co oczywiście sprawia, że jeżeli nauczyliśmy się, że po naszej stronie jest coś,
a naprzeciw nas jest coś, a z prawej coś innego, no to w tym momencie musimy sobie całą orientację odwrócić,
co wcale nie jest takie proste.
No tak, a w każdym ruchu można przesunąć się tylko o jeden krok.
O jeden krok.
Tak, to rzeczywiście. Czy coś jeszcze czeka na nas oprócz tego?
Zasady z jednej strony wydają się dosyć proste, przynajmniej na razie.
Mamy po prostu te mury, między którymi musimy jakoś tam przechodzić,
musimy szukać totemów, uważać na artefakty, czy coś jeszcze?
Nie, tak naprawdę to jest wszystko, dlatego to jest też taka fajna cecha tej gry,
bo ją bardzo łatwo wytłumaczyć nawet dzieciom, ale ona ma jeszcze jedną fajną rzecz,
bo ja na początku wspomniałem, że ona jest składana z 12 części
i te 12 segmentów łączymy w taką tablicę 4×3, czyli tych pól mamy 12×9,
czyli to już jest naprawdę duży teren, ale to nie znaczy, że plansza wygląda tak samo,
bo każdy segment możemy położyć w dowolnym miejscu.
To nam daje tak wiele konfiguracji, że w życiu nigdy nie wyczerpiemy wszystkich,
w wyniku czego po prostu plansza przy każdej rozgrywce wygląda inaczej,
więc to nie jest tak, że my zapamiętamy mniej więcej układ planszy i szybko nam się ta zabawa znudzi,
bo po prostu za każdym razem jak ją rozłożymy wyjdzie nam coś zupełnie innego.
A jak to jest z rozkładaniem tych totemów i rozkładaniem artefaktów na planszy?
Czy one są umieszczone zawsze na jakichś konkretnych polach, czy na przykład ktoś,
kto jest, nie wiem, jakimś, czy powiedzmy mistrzem gry, czy w jaki sposób decydujemy o tym,
gdzie one się w ogóle znajdą w tym wszystkim?
Nie, to jest zaznaczone z góry, bo tutaj też mocno matematycznie podeszliśmy do sprawy,
bo trzeba było znaleźć taki układ tego wszystkiego, żeby po prostu grę dało się wygrać.
Więc jest zaznaczone, mamy w którym miejscu co rozłożyć.
Natomiast oczywiście raz trafi nam się, że w tym polu będzie artefakt z minusem,
raz z plusem, czyli tutaj mamy tą zmienność.
No i oczywiście to jak się złożą te wszystkie części też mówi o tym jak ułożą się drogi,
bo czasem będzie trzeba dosłownie przejść całą planszę dookoła, żeby zdobyć jakiś totem,
a czasem na początku gry jeden znajdzie się bardzo blisko.
No ale zawsze jeżeli znajdzie się blisko nas, no to jakiś inny będzie daleko.
Też to jest na przykład tak zrobione, że nigdy na segmencie, na którym zaczynają gracze,
te segmenty są zaznaczone, gdzie my jako gracz zaczynamy,
na segmencie gdzie gracz zaczyna nigdy nie znajdzie się totem, no bo gra była zbyt prosta.
Czyli jakby sam układ tych segmentów, układ tej planszy sprawia,
że wymusza pewną trudność, bo po prostu jest zadbane, żeby zawsze na tych drogach były artefakty,
żeby zawsze nie było prostego wyjścia i nie było takiej przewagi,
że znajdziemy ułożenie, przy którym w pierwszym ruchu zbiorę totem i jest koniec zabawy.
A ile mamy artefaktów, a ile totemów?
Totemów do zebrania jest sześć na pełnej wersji gry.
Zaraz powiem dlaczego mówię o pełnej wersji gry.
Artefaktów jest, żebym nie niesłał, dwadzieścia cztery.
Tak, dwadzieścia cztery artefakty, przy czym osiemnaście jest odejmujących życie,
a tylko sześć dodających.
No właśnie, bo wspomniałeś, że są z plusem i z minusem,
czyli jak rozumiem te z plusem dodają nam życie, ale te z minusem z kolei zabierają.
Tak, no i szansa trafienia na te z minusem jest jakby nie patrzeć trzy razy większa.
Większa, no tak, zdecydowanie.
No okej, to o co chodzi z tą pełną wersją gry i niepełną?
Jak rozumiem, jeżeli gramy w mniejszą ilość osób,
to możemy sobie po prostu zrobić mniejszą planszę, tak?
Możemy, bo tak jak mówiłem, to jest, gra jest składana,
czyli jeżeli złożymy sobie nową cztery na trzy,
no to równie dobrze możemy złożyć na przykład wersję powiedzmy trzy na trzy,
czyli sobie tą planszę zmniejszyć.
Jak Karolina testowała tę grę, bo ją testowała dość intensywnie,
bo sam projekt jest już dość stary, no może nie stary,
ale gra powstała dwa, trzy lata temu.
Chyba trzy, nie chcę skłamać.
I po prostu dość długo nie było żadnych szans wprowadzenia jej.
No to na wersji prototypowej jak grała, to mówiła,
że taka pełna rozgrywka na pełnej planszy,
to trzeba liczyć przynajmniej dwie godziny.
Więc ten czas gry jest bardzo długi.
Jeżeli zależy nam na czasie, albo na przykład gramy powiedzmy z dziećmi,
które po prostu nie wytrzymają tak długiej gry, no bo się znudzą,
no to możemy po prostu złożyć sobie planszę mniejszą.
No jasne.
Okej, to w takim razie skoro już znamy zasady gry i wiemy o co w niej chodzi,
to teraz może powiedz kilka słów na temat tych usprawnień,
jakie udało się wam wypracować.
Tak, bo to było w ogóle na nas takie mocno interesujące wyzwanie powiedzmy artystyczne,
z którym spotkaliśmy się pierwszy raz,
bo zwykle jak projektujemy coś dla osób niewidomych,
to raczej idziemy w proste kształty.
Nie skupiamy się na detalach,
bo założenie jest takie, że na przykład jeżeli tworzymy pomoc edukacyjną,
no to musimy się skupić na tym korze,
na tym najważniejszej części tego, co chcemy przedstawić.
Nie tworzy się skomplikowanych rzeczy.
Mamy herby czy monety, które wykonujemy w powiększeniu
i tutaj rzeczywiście ten detal jest,
bo chodzi o to, że jeżeli na przykład dotknę herbu czy pieczęci średniowiecznej,
czy herbu w powiększeniu, żeby oddać ten detal,
ale znowu to nie jest nasze dzieło, tylko to jest po pierwsze powiększone,
a po drugie i tak musimy pewne uproszczenia przyjąć, żeby to się dało dotknąć.
Natomiast Niewidzialna Wyspa to był pierwszy przypadek chyba,
kiedy mogliśmy się wyłącznie skupić na kwestiach estetycznych,
bo w pewnym sensie im trudniejsza estetycznie była ta gra,
tym lepiej, bo o to chodziło.
Więc zaczęliśmy od tego, że projektowaliśmy kształty nowe murów.
W oryginalnej grze stworzonej przez Karolinę te kształty były tylko trzy.
Były takie mury z blankami, takimi typowymi wieżyczkami.
Były takie mury, które posiadały takie, nie wiem jak nazwać, okrągłe iglice
i były takie mury po prostu wzrastające stopniowo ku górze lub ku dołowi.
Natomiast w momencie kiedy myśmy zaczęli tą grę tworzyć
i kiedy Karolina też nam dała zielone światło,
że im więcej my kształtów wymyślimy, tym lepiej,
mogliśmy się bawić po prostu w jakieś bardziej fantazyjne elementy.
Czyli ja stworzyłem nasze takie mury, które posiadają okienka,
że takie wypustki w środku powiedzmy okienka, jak w zamku.
Tworzyłem mury, które posiadają różnego rodzaju blanki,
ale nie w takim kształcie wieżyczek, tylko w takim kształcie,
nie jestem pewien jak to nazwać nawet.
Ni to łuków, z których można strzelać jak coś było w zielonowiecznych budowlach,
ni to takich kładek, po których można przechodzić.
Więc to była taka nasza pierwsza wkład, czyli wkład typowo estetyczny.
Tych kształtów murów ostatecznie powstało sześć.
Czyli po prostu dzięki temu, że jest więcej kształtów tych murów
i ta gra jest ciekawsza po prostu.
Tak, nabiera takiej głębi, takiego serca, jest mniej regularna.
I to samo było z totemami.
Bo totemy to nie jest po prostu, że zbieramy sobie sześcianę.
Bo tutaj jakby założeniem, to trzeba powiedzieć,
Karolina robiła tę grę jako pracę magisterską na Akademii Sztuk Pięknych.
Ta gra miała być artystyczna.
Więc totemy są w takich bardzo fantazyjnych kształtach.
I te kształty były częściowo bardzo trudne do druku 3D,
bo wymagały podporu.
Ja kiedyś, jak tutaj mówiliśmy o druku 3D na początku,
tłumaczyłem problem podpór.
Podpory w druku 3D to jest coś, co albo trzeba potem usuwać mechanicznie
i potem zostają ślady.
Albo można używać podpór rozpuszczalnych w wodzie,
z innego materiału, ale to bardzo kosztowne jest.
Więc generalnie w druku 3D unikamy podpór.
A dla nas to unikanie podpór, czyli przeprojektowanie tych totemów tak,
żeby podpór nie było, było też szansą stworzenia nowych kształtów.
Więc te totemy, jeden wygląda jak kielich.
Drugi wygląda jak taki, nie jestem pewien nawet jak to nazwać,
taki rozszerzający się ku górze krzyż.
Inny wygląda jak dzwon.
Więc też kwestia była taka, że to są takie geometryczne kształty artystyczne.
Taki wkład, żeby to było ciekawe w dotyku wszystko.
No a reszta usprawnień była czysto praktyczna.
Na przykład Karolina oryginalnie wykorzystała magnesy do połączenia planszy,
tylko że jednocześnie użyła magnesy do połączenia planszy
i jednocześnie użyła magnesów do łączenia artefaktów z piątkami.
Idea była taka, że wkładam pionek w pole,
do niego przyłącza się magnetycznie artefakt,
ja wyciągam ten artefakt w ten sposób
i mogę zobaczyć czy na dole był plus czy minus.
Tylko efekt był taki, że niestety w tym prototypie
te magnesy ze sobą współdziałały
i na przykład artefakty się same wysuwały,
bo łapał je magnes łączący plansze.
Co więcej, przez to, że te plansze były połączone magnesami,
to po prostu między segmentami nie było to jakby ciągła plansza,
nie było wrażenia ciągłości tej planszy,
tylko między segmentami były pszczeliny.
Więc tutaj naszym założeniem było, żeby obydwa te problemy rozwiązać.
Jeżeli chodzi o plansze, to zrobiliśmy takie rozsuwane nóżki.
Na dole planszy są nóżki, które można sobie rozłożyć
i wtedy w te nóżki wchodzą pozostałe elementy.
Ja zrobiłem je rozkładane, bo gdyby one były rozłożone przez cały czas,
to mogłyby się łamać w pudełku,
łamać jakby spadło na ziemię i tak dalej.
Więc to było takie moje pierwsze założenie.
A drugie, że nie wykorzystujemy magnesów w artefaktach,
tylko artefakt ma na górze wycięcie.
Kiedy ja wejdę pionkiem,
swoją drugą pionki też mają kształt takie geometryczne, artystyczne.
Kiedy ja wejdę pionkiem…
Z ciekawości wszystkie takie same, czy każdy pionek jest inny?
Nie, każdy jest inny.
Każdy jest inny, ma inny kolor oczywiście dla osób widzących
i inny kształt dla nas.
Więc kiedy wejdę na artefakt, to w nim jest wycięcie.
I to wycięcie wchodzi idealnie w analogiczny kształt w tym artefakcie.
No i przez to, że pionek się zsuwa w artefakt,
to jak podnoszę pionek, to już artefakt zostaje, że tak powiem, z nim
i mogę zobaczyć, co tam na spodzie było.
Bo jak rozumiem, to jest tak, że te pola są na tyle głębokie,
że po prostu nie wiadomo, dopóki nie postawi się tam pionka,
co właściwie się stało, czy w ogóle cokolwiek tam trafiliśmy, tak?
Nie, nie, nie. Artefakty od razu wiemy, że jest.
To jest celowo zrobione, żebyśmy mogli planować tracę.
Wiemy, gdzie są artefakty,
ale żeby wyciągnąć te artefakty, żeby nie było czegoś takiego,
że ktoś sobie łatwo po prostu podnosi artefakt i podgląda, co jest na spodzie,
to wbrew pozorów trzeba po prostu pionkiem wejść
i ten artefakt fizycznie wyciągnąć.
No wiadomo, jak grają sami niewidomi, to zawsze można oszukać,
zawsze można sobie nie powiedzieć, że się przesunęło pionkiem, czy coś.
No ale nie chodzi o to, żeby stworzyć grę odporną na oszustów,
tylko o to, żeby ten system jakoś sensownie działał
i bawił, i był jakoś tam ciekawy, interesujący.
Z totemami jest podobnie?
Też trzeba jakoś go podnieść za pomocą pionka, czy tu nie ma takiej potrzeby?
Nie, po prostu totemy wyciągamy sobie z pól.
Okej. Czy to są jedyne usprawnienia, czy coś jeszcze zmodyfikowaliście,
jeżeli chodzi o ten oryginalny pierwowzór?
Wiesz co, ja nawet chyba nie jestem w stanie zapamiętać wszystkie oddziały,
które się zmodyfikowali, bo w momencie, kiedy ta gra była po prostu przepisywana
cała od nowa, to na pewno były wprowadzone jakieś drobne zmiany tam właśnie,
żeby nie było ostrych krawędzi, czyli zaokrągliliśmy niektóre elementy,
które były ostre w oryginale, jakieś tam wymiary były takie,
bo na przykład w oryginale te pionki dość luźno wchodziły w pola
i można było je łatwo przewrócić, więc tutaj trochę zmniejszyliśmy tą średnicę,
żeby te pionki ciaśniej wchodziły w pola, żeby się nie przewracały tak łatwo.
Ale to są dziesiątki takich usprawnień, których nawet ci nie wymienię,
bo po prostu automatycznie w momencie, kiedy ta gra była projektowana,
kiedy robiliśmy prototypy, to już nawet nie pamiętam porównania aż tak z oryginałem,
że tak to powiem.
No jasne, czyli takie po prostu pomniejsze jakieś usprawnienia drobne.
Tak, ta gra była zupełnie przepisana od zera.
Ale koncepcja została.
Koncepcja została całkowicie, wiele kształtów zostało, jakby rozmiar tego,
czyli to, że to są 4,3 segmenty, ilość pól na segment,
łączny rozmiar tej gry, czyli Karolina przyjęła, że jeden segment ma 12x12x6 cm,
myśmy to skopiowali, czyli jakby taka rozłożona gra to jest 48×36 cm
i to był też dobry rozmiar, więc kierowaliśmy się nim.
Więc tak, takie rzeczy to wiadomo, to jest, koncept jest Karoliny,
od nas jest tylko, no nie tylko od nas, bo to były wspólne ustalenia oczywiście,
dużo jakichś dopracowań, dużo takich, zarówno pod kątem tego,
żeby ta gra była troszkę ciekawsza artystycznie, estetycznie,
zarówno pod kątem tego, żeby się lepiej drukowała.
No to teraz porozmawiajmy o dostępności tej gry, bo jak rozumiem
można ją kupić, a czy również tak jak wszystkie inne modele,
które udostępniacie, można ją sobie samodzielnie wydrukować?
Tak, oczywiście, takie też było zawsze założenie, gra jest oczywiście open source,
gra jest udostępniona też nie tylko jako model, ale bardzo mi zależało,
żeby każdy mógł zobaczyć jak to wygląda od podszewki,
więc jest udostępniony też cały kod źródłowy, z których te modele są wyrenderowane,
więc jak ktoś chciałby sobie coś pozmieniać, dodać nowe jakieś tam elementy,
no to jak najbardziej ma dostęp do kodu źródłowego.
Ten kod też został przeze mnie napisany w taki bardzo modularny sposób,
powiedzmy tutaj już wchodzimy w takie szczegóły programistyczne,
czyli są funkcje całe do np. generowania ścian.
To nie jest na stałe napisane, że tutaj ma być taka ściana, tutaj taka,
tylko plansza jest po prostu, każdy segment jest definiowany taką serią funkcji,
które mówią stwórz, np. to wygląda tak, stwórz planszę,
stwórz ścianę typu blanki od pola 1 do pola 3,
stwórz ścianę typu zaokrąglona od pola 4 do pola 5,
ustaw pola na totemy o numerze 2 i 8 oraz ustaw na artefakty, przepraszam,
oraz ustaw totem na polu 3.
Czyli jakby to jest taki cały zestaw narzędzi,
taka powiedzmy, no może nie biblioteka, ale w pewnym sensie biblioteka,
która pozwala już tworzyć te nowe segmenty, definiować nowe kształty itd.
No tak, a jeżeli ktoś będzie chciał do wpisać coś swojego na przykład,
no to w takiej sytuacji zawsze będzie mógł się wzorować już na tych
wcześniej wykonanych elementach.
Dokładnie, jakby cały kod jest, cały projekt jest udostępniony
na licencji Creative Commons, a kod jest udostępniony na licencji GPL,
więc no to są, myślę, że dość znane licencje.
Zdecydowanie. Jeżeli natomiast ktoś nie ma drukarki 3D,
a podejrzewam, że większość ze słuchających nas nie posiada takiego sprzętu,
no to może tę grę kupić u was.
I tutaj wchodzimy w kwestię cen, które no nie są najmniejsze.
Które niestety nie są najmniejsze.
To jest przede wszystkim projekt duży.
Sam filament, który jest używany, czyli ten materiał, to jest około dwóch kilogramów.
To też jest liczba, która robi wrażenie.
I czas druku tego całego segmentu, całego zestawu to jest około pięciu dni.
Mówimy tu o ciągłym czasie druku, co oczywiście jest nie do osiągnięcia,
bo między zmianami jakby konkretnych elementów i tak dalej zawsze mija czas.
Jeżeli na przykład druk się kończy o godzinie czwartej w nocy,
no to trudno się zrywać w środku nocy i go zmieniać.
Więc mówimy tutaj o bardzo długim czasie druku.
No i to wszystko zaowocowało ceną, która raczej sprawia, że nie da się ukryć,
gra prędzej sobie znajdzie miejsce pod dachami różnych instytucji.
Mamy nadzieję, że kiedyś może jakieś szkoły się tym zainteresują,
niż użytkowników prywatnych, bo cena wynosi 700 zł.
No więc rzeczywiście cena nie jest mała 700 zł.
To już trochę jest, no ale tak.
Filament, a teraz jeszcze mieliśmy ostatnio podwyżkę prądu.
Niestety tak.
Ciekawe, czy ktoś rzeczywiście tak, to jest cena rzeczywiście,
w której wy nie macie żadnego zysku, tak jak to liczyłeś,
czy to jednak jakby ktoś sobie to chciał samodzielnie wydrukować,
no to tam jednak, no nie wiem, parę złotych zaoszczędzi.
Myślę, że zawsze da się zaoszczędzić parę złotych drukując samemu,
bo przede wszystkim my musimy też wliczyć nie tylko koszt filamentu,
ale też koszt amortyzacji sprzętu, bo na przykład dysze, hotendy,
jakieś elementy, stoły, druk elektryczny, te się zużywają.
Ja sobie zawsze muszę wliczyć w oparciu o naszą wiedzę,
po jakim czasie te elementy trzeba wymienić.
Natomiast użytkownik prywatny, użytkownik domowy
nie musi się kierować takimi wyliczeniami do tego stopnia,
bo te części po prostu posłużą mu dłużej.
Mało który człowiek ma drukarkę 3D, która jak w naszym przypadku
pracuje 22 godziny na dobę, więc ten czas eksploatacji będzie dużo niższy.
Ale z kolei problem jest inny.
Niewidzialna wyspa jest drukowana w wielokolorze,
czyli mówimy tu o drukarkach, które są zdolne do drukowania wielokolorowego,
czyli niestety koszt sam sprzętu staje się wyższy.
To nie będzie drukarka z niskiej półki za 1000-2000 zł,
ani drukarka z średniej półki za 4-5000 zł,
tylko będziemy mówić o drukarkach na przykład w granicach ceny 8-9-10 tysięcy.
No dobrze, a jeżeli ktoś założy sobie,
że okej, ja w sumie będę w to grał tylko z niewidomymi znajomymi,
to czy do takiej drukarki będzie mógł załadować po prostu ten model,
który jest opublikowany na Waszych stronach internetowych
i to się wydrukuje, ale po prostu w jednym kolorze,
czy będzie i tak problem z tym?
Nie, jak najbardziej mógłby to zrobić.
Tutaj kwestia jest taka, że wiele takich drukarek tańszych
nie osiągnie odpowiedniej precyzji.
To jest też niestety problem, który często mamy jako fundacja,
że do nas zwracają się ludzie z różnych zakątków świata i mówią
no ja pobieram Wasze modele, drukuję, ale nie działa,
nie pasują wymiary, źle się drukuje.
No tu jest kwestia tego, że po prostu to są już bardzo precyzyjne modele.
Tam precyzja chociażby tych zamknięć w planszy,
czy tego, żeby te pionki się wsuwały w artefakty,
no to jest liczona w ułamkach milimetra,
ale jakby funkcjonalnie wydrukowanie tej gry w jednym kolorze,
jeżeli myślimy tylko o osobach niewidomych, nie ma znaczenia.
Jasne.
No więc rzeczywiście, bardzo ciekawa gra.
Tak powiem, że cena samego materiału, gdyby odliczyć koszt prądu,
gdyby odliczyć koszt całej otoczki i kierować się tylko materiałem
i to będzie jakieś, przy założeniu, że żaden druk się nie wysypuje,
no bo to też się zdarza, że po prostu którejś partia może być nieudana,
tego żaden druk ośrodka się nigdy nie pozbędzie,
ale przy założeniu, że wszystko się udaje, że wszystko gra jak powinno,
to myślę, że koszt filamentu da się zamknąć w jakieś 300-400 zł.
Jasne. To jeszcze może powiedzmy, gdzie można zajrzeć,
żeby z grą się zapoznać i żeby ewentualnie ją kupić?
Tak jak zawsze, nasz sklep.prowadnica.org
sklep.prowadnica.org
Tu też, jak ktoś nie pamięta tego adresu, czy jest też zainteresowany
czy to plikami właśnie modelu, czy to innymi informacjami z naszej strony,
to jest jakby strona po prostu prowadnica.org
no i tam link do sklepu już jest na górze.
Jasne. No to teraz może porozmawiajmy troszkę o tym druku 3D,
którego efektem działań jest chociażby właśnie Niewidzialna Wyspa.
Pracowaliście przez ostatnie miesiące,
tak naprawdę to już lata się zebrały z tego.
Tak, to już są lata.
Tak, to już są lata nad drukiem 3D wykorzystywanym przez osoby niewidome
i między innymi efektem takich działań, to już działań badawczych,
była publikacja dotycząca druku Braila za pomocą technologii 3D, prawda?
Tak, bo taką inspiracją był fakt, że w momencie kiedy myśmy zaczęli myśleć
o drukowaniu 3D Braila, zaczęli się zgłaszać do nas ludzie,
to się zaczęło od Eltena, ale potem poszło trochę w szerszą drogą
i szły dwie narracje. Najpierw narracja, to się nie uda,
bo Brail drukowany 3D wygląda brzydko, a potem kiedy niewidomi zaczęli też
oglądać nasze rzeczy, kiedy udało nam się zorganizować naszą pierwszą konferencję
na różnych też targach, zaczęli przychodzić ludzie, oglądać to co robimy
i pytali się jak można zrobić tak ładnego Braila 3D.
To też były pytania, które zadawały nam jednostki różne związane z osobami niewidomymi,
ale też uczelnie, które miały z tym problem i w tym momencie myśmy sobie
zdali sprawę, że nie będziemy robić z tego sekretu, my nie jesteśmy firmą,
naszym celem nie jest jakby zmonopolizowanie rynku i drukowanie Braila,
a na zasadzie tylko my wiemy, bo jesteśmy fundacją, działamy non-profit
no i zdecydowaliśmy się po prostu, że dokładnie opiszemy jak to zrobić.
Zrobiliśmy taką publikację, ona jest dostępna właśnie w internecie
o drukowaniu 3D Braila, projekt nazwaliśmy Third Point
i tam jest wszystko opisane od modeli matematycznych, czyli dokładny,
no to jest taka typowa powiedzmy praca naukowa, czyli zarówno znajdziemy tam
dokładną teorię tego jak matematycznie wygląda Brail, bo kropka Braila to jest
technicznie rzecz ujmując półelipsoida, a jak ją rozdzielimy na warstwy w druku 3D
to tam jeszcze kształt się zmienia, czyli tam są wszystkie wzory wyprowadzone
tak powiedzmy teoretycznie, żeby było wiadomo o czym mowa.
Jest dokładnie pokazane w jaki sposób my drukujemy Braila, jakie parametry
ustawiamy na drukarce, od czego zależy kształt punktu, czyli jaki wpływ
na to ma środowisko, materiał, temperatura, jakiej orientacji ustawiać modele.
Co jest tutaj najważniejsze, czyli jak ustawić modele w druku 3D,
pod jakim kątem, jak je wyprofilować i tak dalej, żeby ten Brail wyszedł.
No i też to wszystko jest dowiedzione, bo powiedzieć drukujmy się tak
to może każdy, natomiast mi zależało na tym, żeby matematycznie wyprowadzić dowód
tego dlaczego Braila należy ułożyć w ten sposób, czyli tam są te wszystkie równania
powiedzmy wychodząc od odpowiedniej całki opisującej tam punkt Brailowski
ta całka jest tam rozwiązana, jest rzut prostopadły, rzut równoległy
rozpisany funkcyjnie, żeby dokładnie pokazać też nawet na przyszłość
środowisku naukowemu dlaczego to jest i że to się da udowodnić naukowo,
że powinno się drukować Braila w ten sposób, a nie tylko dlatego,
że przychodzi prowadnica i tak mówi.
No tak i przede wszystkim, żeby te punkty były takie rzeczywiście,
jakie one być powinny, a nie żeby ktoś sobie drukował tego Braila
albo mi tak w sumie wyszło, to sobie wydrukuję.
A co Ci niewidomi narzekają, że jakieś te punkty są za szeroko,
bo przecież no to nie tylko chodzi właśnie o kwestię wielkości punktu,
ale też odległości między punktami, odległości między znakami?
Tak, przy czym ja w pracy się nawet nie tyle skupiam na tym,
oczywiście tutaj to jest przez nas zrobione, ale ja odesłałem do specyfikacji Marble,
która jest dobra, o wiele większe problem był taki, że wychodził ludziom
albo na przykład Brail, który nie był kulisty, tylko był po prostu walcem
albo wychodził ludziom Brail, który naprawdę przyłożył notarkę do warzyw
i którego nie dało się czytać, bo palce ranił albo rozlewał się na boki i tak dalej.
Więc ja się nawet tutaj odesłałem w tej pracy po prostu do Marburga,
bo to jest dobra specyfikacja, a ja się skupiałem bardziej na tym,
jak uzyskać poprawny kształt kropki.
To w takim razie powiedz mi, czy ten kształt kropki,
bo znowu wracamy do drukarek różnego rodzaju, na przykład gra,
którą stworzyliście, no tak jak wspomniałeś, no to może niekoniecznie
nie zawsze wydrukuje się na każdej drukarce 3D z tych tańszych,
bo tu jest mowa o precyzji, a czy Brail to jest na tyle precyzyjna rzecz,
że rzeczywiście tu trzeba też tej wysokiej precyzji, czy tutaj to już można
sobie kupić jakąkolwiek tanią drukarkę 3D i można drukować Braila?
Niestety nie. Ja też powiem szczerze, nie pracujemy z różnych przyczyn,
po prostu czasowych, nie pracujemy na tych drukarkach najtańszych,
więc być może są jakieś sztuczki, które można by wykorzystać, żeby tego Braila
trochę polepszyć, bo ja tutaj tylko miałem okazję porozmawiać po prostu
z ludźmi, którzy dla mnie wykonali kilka druków do testu,
ale z tego co ja zaobserwowałem, to te drukarki niskobudżetowe się nie nadają
do drukowania Braila, to też zaznaczałem w pracy, one po prostu mają
zbyt małą precyzję, są zbyt, no po prostu w zbyt niskiej jakości wykonania,
żeby stworzyć Braila.
Czy to jest w ogóle tak, że w pewnym momencie, na pewnym pułapie finansowym
to już możemy zacząć mówić o pewnej standaryzacji, bo tych drukarek 3D
jest jednak troszkę i one mogą działać różnie, ale czy jest już taki pewien
element i pewien moment, gdzie możemy sobie załadować jakiś model,
który wyszedł dobrze na drukarce A, ładujemy go do drukarki B
i uzyskujemy to samo, czy to się zawsze będzie różniło?
To znaczy, wiadomo, że zawsze producenci się ścigają w dokładności itd.,
ale myślę, że ten próg cenowy, myślę około 6-7 tysięcy, to jest taki
próg cenowy, przy którym generalnie możemy już myśleć o detalach,
o tym, czym drobna drukarka jest lepsza, że ta jest trochę szybsza,
a ta z kolei ma trochę większą dokładność, ale generalnie możemy
spodziewać się dobrej jakości wszystkiego, co zrobimy.
No jasne. Także jeszcze może podaj proszę adres, gdzie można poczytać
te publikacje dotyczące punktu brailowskiego.
Można ją znaleźć na naszym GitHubie, można ją znaleźć na naszym profilu
Printables, ale tak naprawdę jak się wejdzie na prowadnica.org,
to tam są odnośniki do różnych portali też i można ją znaleźć,
bo ona jest w kilku różnych miejscach, na których robimy.
My na przykład wszystkie druki 3D nasze umieszczamy na takim portalu
Printables, to jest taki portal właśnie, gdzie się umieszcza druki 3D,
a z kolei kody źródłowe na GitHubie i w obydwu miejscach też można
te odnośniki do tej pracy znaleźć. Oczywiście na Printables jest gotowa
wersja PDF, a na GitHubie można znaleźć sobie kod latechowy, co akurat
wbrew pozorom dla osób niewidomych może być po prostu lepszy.
No tak, bo można tam sobie wszystko przeczytać i coś z tego zrozumieć.
Tak, jest też HTML wrzucony na Printables, z którym sobie tam jest
mafML-u to jest skompilowane, więc sobie jak ktoś ma mafplayera
sobie z tym radzi dobrze, ale ja osobiście też wolę czytać latech.
Jasne. To teraz może o technologii trochę porozmawiajmy, bo ostatnio
testujecie nową technologię, dla Was nową technologię druku 3D, prawda?
Tak, to był trochę następny krok, o którym wiedzieliśmy już od dawna,
że on przyjdzie, bo pamiętam myśmy mieli chyba audycję o druku 3D
rozmawialiśmy w 2022 roku, jakoś tak na początku, to były nasze
początki przygód z drukiem 3D. Myśmy w międzyczasie bardzo rozwinęli
to wszystko, zaczęliśmy kupować nowe drukarki, też się trochę rynek zmienił,
więc zaczęliśmy w tym technologii FDM, w której pracowaliśmy do tej pory
bardzo się rozwijać, kupiliśmy nowe maszyny, sam rynek się rozwijał,
powstały o wiele szybsze drukarki, więc tu się bardzo dużo zmieniło,
ale już od wtedy wiedzieliśmy, że będziemy musieli prędzej czy później
zacząć druki stereolitograficzne, czyli SLA, czyli druki z żywic.
No i tutaj zawsze bariera była finansowa, bo przez bardzo długi czas
ta farma druku 3D szła własnym rozpędem, bo aż do połowy tego roku
myśmy nie mieli na druk 3D, oprócz tego pierwszego grantu, z którego
kupiliśmy pierwszą drukarkę 3D, nie mieliśmy żadnego dofinansowania
państwowego, żadnego grantu, to szło trochę takim kołem zamachowym,
że kiedy pojawiły się jakieś zlecenia, bo zaczęliśmy też wykonywać zlecenia
w ramach działalności gospodarczej, my regularnie przyjmujemy też po prostu
takie zlecenia na druk 3D, czyli kiedy są wolne przebiegi, to się do nas
zgłaszają po prostu osoby, często niezwiązane w ogóle z tematyką osób niewidomych.
Czasami to są kwestie związane z jakimiś tam, wiadomo, tyflografikami,
ale bardzo często to są po prostu losowe zlecenia od losowych ludzi.
No więc kiedy przychodzi takie zlecenie, to my sobie to zbieraliśmy,
dokładaliśmy i z tego kupowaliśmy kolejne drukarki 3D.
Tak ostatecznie dobiliśmy do naszej obecnej liczby drukarek 3D FDM,
czyli siedmiu. Natomiast wiedzieliśmy, że w ten sposób nie zaczniemy
prac nad stereolitografią, która jest po prostu niestety bardzo droga.
No ale tutaj się uśmiechnął do nas wreszcie los, udało nam się pozyskać grant
na badania druku 3D i z tego grantu kupiliśmy właśnie pierwszą,
na razie naszą jedyną drukarkę, która jest w stanie drukować żywice.
I to jest taka technologia, którą badamy od trzech miesięcy,
więc nie będę ukrywać, że jesteśmy jeszcze w wielu aspektach zieloni,
ale myślę, że już dość dużo udało nam się zrobić.
Ale na czym właściwie ta technologia polega? Bo w tej poprzedniej technologii
no to mieliśmy filament na jakiejś szpuli nawinięty, no i ta drukarka
po prostu sobie pobiera, jak rozumiem, ten filament i tworzy z niego
konkretne warstwy danego modelu. A teraz w tej technologii SLA
to trochę inaczej to wszystko działa, prawda?
Tak, to działa zupełnie inaczej. To jest ciekawostka, bo tak naprawdę
SLA była pierwsza. Jak tworzono druk 3D, to najpierw stworzono
technologię SLA i dopiero dużo później wymyślono technologię FDM.
Technologia SLA polega na wykorzystywaniu żywic światłoutwardzalnych.
Myślę, że osoby, które miały do czynienia z żywicą epoksydową
rozumieją, na czym polega idea żywicy technicznej.
Żywica oczywiście nie jest typowo żywicą, którą pobieramy z drzewa,
tylko jest pewną substancją, która się utwardza w twardy kształt.
Okej, ale może właśnie na moment się tutaj zatrzymajmy,
bo w większości osób nietechnicznych to żywica się będzie kojarzyła
właśnie z tym, co mamy w drzewie, tak? I teraz to dlatego zostało
w ten sposób również nazwane, bo konsystencją przypomina
tę naturalną żywicę, czy jak?
Nie jestem językowcem, nie wiem dokładnie, dlaczego tak zostało to nazwane,
ale wydaje mi się, że ze względu na efekt, bo żywica też
jak ją jakby, żywica zastyga, tak?
Też tworzy w końcu kształt, bryłę, coś, co możemy dotknąć.
I myślę, że trochę tym efektem wszyscy poszli, zwłaszcza, że bardzo często
elementem żywic są rzeczywiście wyciągi z żywic.
Bardzo często jest to jakby jeden ze składników takiej żywicy technicznej,
żywica z drzewa.
Okej, czyli mamy taką żywicę, ona jest substancją, z którą
jak rozumiem, trzeba się obchodzić ostrożnie.
Tak, i dotyczy to zarówno takiego epoksydu, który przywołałem na początku,
bo wiele osób się z epoksydami na pewno spotkało, jak i tej żywicy w druku 3D.
Tylko tutaj wykorzystujemy troszkę inną reakcję chemiczną,
bo żywica epoksydowa polega na tym, że mamy żywicę i mamy utwardzacz.
I w momencie, kiedy żywicę z tym utwardzaczem wymieszamy,
to tam się zacznie reakcja chemiczna i on wkrótce tą żywicę
po prostu zamieni w twardy przedmiot.
Natomiast w przypadku żywic światłoczułych, ten utwardzacz jest aktywowany światłem.
Czyli mamy taki płyn i kiedy na niego padnie światło ultrafioletowe,
to ten płyn po prostu staje się stały.
I tak działa sobie drukarka SLA.
Polega to na tym, że w zbiorniku jest żywica płynna,
jest odpowiedni układ soczewek i ta drukarka po prostu naświetla
te elementy wydruku, które mają być utwardzone.
No i w ten sposób ten model powstaje.
Rozumiem. I teraz tak.
Mamy taką żywicę, mamy drukarkę.
Jak wygląda cały proces przygotowania takiego modelu?
Czy to już jest wszystko, kiedy po prostu z tej żywicy nam się model uformuje?
Czy jeszcze potem coś musimy z tym wszystkim zrobić?
No właśnie niestety nie. I tu się zaczyna najważniejsza różnica,
bo druk z FDM-u, dlatego FDM zwykle znajduje się…
No właśnie, to już jest technologia, może niektóra weszła pod strzechy,
ale w szkołach przecież są drukarki 3D.
Czasami ludzie sobie kupują, modelarze czy osoby, które po prostu lubią to.
Są nawet takie długopisy 3D, gdzie możesz sobie filament do tego wrzucić,
to się nagrzewa i też potem można coś z tym utworzyć.
Natomiast w kwestii SLA niestety sprawa jest dużo bardziej skomplikowana
i to jest technologia, która jest wciąż bardzo powiedzmy z dużym popytem,
bo komplikacji jest dużo więcej.
Bo po pierwsze ten wydruk, muszę zacząć od najważniejszego,
po pierwsze żywica po prostu jest substancją chemiczną.
To nie jest oczywiście kwas, który jak włożę rękę to mi ją rozpuści,
ale to jest substancja szkodliwa o wielokrotnie potwierdzonych właściwościach
chociażby rakotwórczych, która zawiera różne niefajne składniki,
które mogą po prostu się przedostawać nam chociażby do powietrza,
którym oddychamy, do organizmu, które mogą nam uszkadzać różne kwestie
związane z płucami i tak dalej.
Więc po pierwsze to nie jest coś, czym będziemy się bawić w pokoju,
w którym pracujemy, w którym śpimy, co już jest pewnym ograniczeniem.
Po prostu trzeba mieć przestrzeń, gdzie taki druk można bezpiecznie wykonywać.
Po drugie pragmatyczna, ale prawdziwa ona jest brudna.
Po prostu żywica jest brudna i nie wyobrażam sobie,
żeby przynajmniej komuś raz się nie rozlała gdzieś.
Więc tutaj trzeba liczyć takie szkody, no bo po prostu będzie dużo sprzątania
i bardzo często będzie się wykorzystywać ręcznik papierowy do wycierania
i tak dalej, i tak dalej.
No i po trzecie druk 3D z żywicy nie jest jak FDM, który może być od razu gotowy.
Bo taki wydruk, jak ja go wyciągnę z drukarki, to po pierwsze on jest cały w żywicy.
Cały się lepi od tej żywicy. Trzeba go myć, czyścić.
Myjemy go w izopropanolu, w alkoholu izopropylowym.
Ale on jest takiej konsystencji bardzo delikatnej, takiej lepkiej w dotyku, nieprzyjemnej.
Coś jak plastelina?
Szukam porównania. Myślę, że nie do końca, bo nie jest go łatwo odkształcić.
Da się, ale nie jest go łatwo odkształcić, ale jednocześnie wydaje się jakby było.
Nie wiem jak to ujrzeć inaczej.
Rozumiem.
Ale jest takiej mało przyjemnej konsystencji i co ważne, na tym etapie łatwo go uszkodzić.
Zostają na nim odciski palców, łatwo go zarysować.
Jest nieprzyjemny w dotyku, jest taki zlewający się, taki lepiący.
No i co najważniejsze, on po chwili się nam rozpadnie.
Nie mówię o pięciu minutach, ale gdyby został jakiś taki wydruk przez kilka dni,
no to tam nie wszystkie reakcje zaszły.
Część by była oświetlana słońcem, część nie była by oświetlana słońcem.
Tutaj by się bardziej zsieciował, tam by się mniej sieciował.
I taki druk po prostu by nie przetrwał próby czasu, on by był po chwili do wyrzucenia.
Czyli nie wystawiamy na parapet, żeby się teraz utwardził?
Nie, chociaż wiem, że byli ludzie, którzy tak robili.
Jeszcze zanim stworzono dedykowane rozwiązania, ja czytałem, że próbowano utwardzać świetle słonecznym
i wbrew pozorom ta technika miała duży sens, kiedy stawiano go przy lusterku.
Aha, no. Skoro kiedyś ludzie używali soczewek do tego, żeby ogień rozpalić, no to…
Tak, więc widziałem, że były takie próby, ale to był wtedy wielodniowy proces.
Trzeba było powiedzieć, żeby ten druk odwracać i tak dalej.
Więc jest to jakiś pomysł, ale na szczęście to był pomysł z lat osiemdziesiątych,
a nie musimy się nim kierować dzisiaj.
I on po wyjęciu, jeszcze dopytam, nadal jest toksyczny, tak?
Tak, on jest na tym etapie toksyczny, on na tym etapie wymaga obróbki.
Więc my taki model musimy najpierw umyć, ustawiamy go do myjki.
I myjka działa jak typowe mieszadełko chemiczne.
W środku jest magnes, pod magnesem jest mieszadełko, które się obraca.
Ja wkładam taki wydruk do tego izopropanolu, zamykam zbiornik
i ten wydruk jest na tym etapie myty.
To mieszadełko po prostu wzbudza w ruch ten izopropanol i ten wydruk jest umyty.
Następnie druga część.
Ten wydruk, który jest jeszcze nie zsiedział, on jest umyty,
ale wciąż jest toksyczny jakoś tam, wciąż jest nieprzyjemny w dotyku,
wciąż jest brudliwy, jest w takich cieniutkich supportach.
Bo my z żywicy nie jesteśmy w stanie drukować w wydruku, tak jak w FDM,
zupełnie pionowo.
On musi być, z różnych przyczyn, dla lepszej jakości,
on jest taki przechylony, pod takim kątem jest drukowany,
że na dole są takie cieniuteńkie podporki.
Ja te podporki muszę na tym etapie usunąć.
Ja to robię po prostu, no cóż, chyba każdy już na tym etapie
musi to zrobić palcami.
Po prostu potem trzeba już umyć ręce jak najszybciej,
no bo trudno sobie wyobrazić zrobienie tego w inny sposób.
My te podpory musimy wszystkie usunąć.
W momencie, kiedy te wszystkie podpory usuniemy
i to trzeba zrobić delikatnie, bo model jest na tym etapie bardzo łatwo uszkodzić,
dopiero musimy go wstawić do zsieciowania, do utwardzania światłem.
Najpierw ten model jest suszony dokładnie z resztek izopropanolu,
bo gdyby one zostały na moment utwardzania, to po prostu druk by się rozpadł.
Dopiero potem ja go mogę zsieciować i zwykle wygląda to w ten sposób,
że jak włączę sieciowanie, utwardzanie, to jeszcze po wszystkim
ja chcę go utwardzić z dwóch stron.
Czyli najpierw stawiam go na przykład na 5 minut,
bo taki jest czas typowy sieciowania, 5-7 minut.
Na 5 minut, po 5 minutach muszę znowu go odwrócić na drugą stronę
i stawić na drugie 5 minut.
Ten etap suszenia też wykonuje się za pomocą jakiegoś konkretnego urządzenia,
czy to jest raczej tak, że po prostu czekasz aż wyschnie?
Zależy, zależy jak bardzo mi zależy na wydruku.
Jest urządzenie, to jest tak naprawdę jedno urządzenie do wszystkiego.
To jest urządzenie, które jest jednocześnie myjką, jednocześnie suszarką,
jednocześnie pozwala na sieciowanie wydruków.
Taka powiedzmy maszyna all in one, bardzo fajna.
Natomiast są sytuacje, kiedy ja wolę wysuszyć wydruk,
bo ja już zauważyłem, że takie suszenie gorącym powietrzem jest skuteczne,
ale czasami jakieś tam kropelki się nie dosuszą,
więc jak mi bardzo zależy na druku, jeżeli wiem, że on jest bardzo szczegółowy
albo po prostu jest w jakiejś bardzo drogiej żywicy,
no to ja wolę go zostawić na te 20-30 minut i niech on wyschnie naturalnie.
Wspomniałem, że możecie do nas dzwonić i w końcu ktoś to zrobił.
Kogo witamy po drugiej stronie?
Tak, witam serdecznie, Łukasz.
Cześć Łukaszu.
Słyszałem szczerze, że dopiero teraz włączyłem ten odcinek,
bo byłem poza domem wcześniej i jest bardzo ciekawy.
Ja mam w sumie takie pytanie, w jaki sposób, jak się nie widzi,
to w jaki sposób się właśnie projektuje cały model?
Jak wygląda ten interfejs tego programu?
Czy mamy na przykład jakieś te skróty klawiszowe?
Jak to jest właśnie?
Ja tutaj odsyłam, ja powiem teraz po obrótce,
ja odsyłam do naszej poprzedniej audycji z 2022 roku,
bo ja to tam dość dokładnie omawiałem.
W dużym skrócie możemy to robić w sposób, który na szczęście powstał
też z myślą osobach widzących, którzy potrzebowali rozwiązań inżynierskich.
Są języki programowania, jest na przykład język OpenSCAD,
jest język JSCAD, są też mniej popularne języki oparte chyba na Pythonie.
Ja się tym nawet nie interesowałem, bo jest dość mało znany,
ale też widziałem, że jest.
Na pewno OpenSCAD i JSCAD to są dwa najbardziej popularne.
Pierwszy jest oparty na Haskellu, drugi na JavaScript,
które pozwalają nam opisać model programistycznie, matematycznie,
z użyciem brył, czyli cały kod wygląda w ten sposób.
Stwórz bryłę opisaną funkcją lub punktami takimi i takimi.
Odejmij od niej bryłę, która jest opisana funkcją taką i taką.
Stwórz bryłę, która na przykład, jeżeli chcę stworzyć powiedzmy dobry przykład,
jeżeli chcę stworzyć jakiś nieregularny kształt,
to wyliczam sobie funkcję sinus kątów czy tangens kątów,
zależy jak chcę zdefiniować, i każę tworzyć bryłę,
która będzie skalowana w takie pole.
Czyli to jest wszystko opis matematyczny, opis powiedzmy geometryczny modelu,
który chcemy uzyskać.
Tak, w taki sposób, czyli wtedy nasz czytnik ekranu,
czy to będzie JAWS czy NVD, wszystko będzie czytał, nie?
Tak, bo to jest kod, to jest po prostu tekst.
To jest plik, on jest albo w formacie .scad, na przykład w środku OpenSCAD,
a to jest zwykły plik, możemy go pisać na notatniku,
możemy go napisać, ja preferuję VS Code, to jest taki program,
w którym się tworzy kod właśnie programistycznie,
ale dosłownie można to stworzyć w notatniku, cały kod,
i potem wystarczy go skompilować, zrenderować i uzyskujemy gotowy model 3D.
A, w taki sposób, i potem jak to masz zgrane na,
no i już właśnie na ten drive,
to potem w jaki sposób obsługujesz samą drukarkę?
My z takiego pliku stl tworzymy plik, który instruuje drukarkę dokładnie jak wykonać.
To jest plik w formacie gcode, on się tak nazywa.
To już jest plik, w którym ustawiamy profil materiału,
temperatury, w których on ma być drukowany, sposób w jaki dysza będzie pracować,
czyli kolejność ruchów, jakieś wypełnienie wewnętrzne,
czyli wszystkie te parametry, to jest naprawdę dużo parametrów,
które ustawiamy do druku.
I jakby taki gotowy plik gcode już możemy wrzucić do drukarka.
I teraz już większość nowoczesnych drukarek posiada po prostu interfejs sieciowy.
Na szczęście jest takie oprogramowanie Octoprint,
ja go używam, ono jest oprogramowaniem open source,
które powstało z myślą o tym, żeby zuniklikować te interfejsy
zarządzania wszystkimi drukarkami różnych producentów.
I tak się bardzo fajnie składa, że Octoprint jest dostępny.
Ja sam zrobiłem kilka polu requestów też dostępnościowych,
bo tam były takie problemy, że niektóre linki nie były zatykietowane,
były jakieś zdjęcia, jakieś tam rzeczy nie działały z przetnikami ekranu.
Na szczęście autorka projektu jest bardzo otwarta na współpracę,
więc ja zrobiłem od swojej strony kilka polu requestów,
które już zostały dwa lata temu wdrożone i na tym etapie moim zdaniem
Octoprint jest może nie stuprocentowo, ale przynajmniej 90 procentowo dostępny.
Można sobie robić na drukarce praktycznie co się chce.
No to naprawdę wspaniała rzecz. Ja mam jeszcze dla Ciebie taką,
bym powiedział zachętę, propozycję, że nie ukrywam, chciałbym,
żebyś wystawił Ty i całą Fundację na Przemysłowej Wiośnie w Kielcach.
Czy to jest ta jakaś kawalówki metali?
Ja nie wiem, czy my nie będziemy w przyszłym roku.
Nie mogę obiecać, bo to jest szeroki temat, w tych targów jest zawsze bardzo dużo,
ale tak bardzo o tym myślimy i jeżeli czas, jeżeli warunki, jeżeli organizatorzy pozwolą,
myślę, że w przyszłym roku na dniach druku 3D w Przemysłowej Wiosnie w Kielcach
to się odbywa co roku, myślę, że jest spora szansa, że będziemy.
No to ja się będę bardzo cieszył i nie ukrywam, że właśnie chciałbym się spotkać właśnie,
bo mnie to bardzo ciekawi, ten właśnie interfejs, jak to się wszystko robi
i nadmienię jeszcze, że Przemysłowa Wiosna jest od 25 do 28 marca 2025 roku.
Ja powiem szczerze, tam w sumie to jeżdżę od 7 lat i zawsze jest coś ciekawego, fajnego
i właśnie dlatego Ci to polecam.
Ja na pewno mogę od razu zachęcić, my regularnie na różnych targach się pojawiamy,
w najbliższym czasie będziemy na pewno na targach dostępności,
one się odbywają 22-23 października w Opolu, więc jak ktoś jest zainteresowany
zobaczeniem wszystkich naszych prac, to tam będziemy i na pewno weźmiemy
może nie wszystko, ale dużą część rzeczy, które mamy, to bardzo zapraszamy.
No a tak bardziej międzynarodowo, tutaj raczej do społeczności międzynarodowej,
no to na pewno będziemy wystawiać się na największym, tutaj na zaproszenie
organizatorów osobiste, na największych targach branży Reprap,
czyli branży opensource’owego druku 3D w Europie.
One odbywają się w tym roku w Manchesterze, zdaje się 7-8 grudnia w Wielkiej Brytanii,
więc na pewno będziemy się tam też wystawiać i będzie wszystko można zobaczyć,
więc bardzo Cię zapraszamy.
Tak, tak. I ja bym jeszcze tak chciał dla wszystkich polecić
Tyflo Przegląd nr 229 i tam jest taka malutka recenzja właśnie
z tegorocznej, tej przemysłowej wiosny, tam chyba od 101 czy od 102 minuty
sobie można pójść.
Na pewno w znacznikach czasu też można sobie tego odszukać.
To jak najbardziej polecam.
Okej Łukaszu, to dzięki w takim razie za telefony i za rozmowę.
Dziękuję bardzo.
Do usłyszenia.
Ja też się bardzo cieszę, tak, do usłyszenia.
Wracamy do tematu tym razem druku 3D, druku 3D w kolejnej technologii.
Przypomnij Dawidzie jak ta technologia się nazywa?
Nazywa się SLA i może ten jeden raz sobie nie skręcę na tym języka,
stereolitografia.
Okej, jesteśmy na etapie suszenia, to jak rozumiem, a właściwie już nie,
bo suszenie to już było, tylko teraz jesteśmy na etapie światłoutwardzania.
Tu jak rozumiem mamy jakieś dedykowane urządzenie do tego, jakąś lampę, tak?
Tak, tak jak ja wspominałem, to jest takie bardzo fajne urządzenie,
które naprawdę służy do zrobienia wszystkiego w jednym.
Tutaj bardzo sprytny pomysł, który nam pozwala po prostu zaoszczędzić
miejsce na biurku.
No i doszliśmy do etapu, że ten druk jest utwardzony.
No i dopiero po takim utwardzeniu, kiedy ten druk jest już utwardzony,
czyli przypomnę, po wydrukowaniu, wyczyszczeniu, umyciu, usunięciu podpór,
wysuszeniu i utwardzeniu, i to z dwóch stron utwardzeniu,
dopiero na tym etapie ten wydruk nadaje się do wykorzystania, do użytku,
do zaprezentowania.
On już w tym momencie nie jest w żaden sposób toksyczny,
można go śmiało dotykać.
Jakie to jest w dotyku właśnie?
No właśnie tu dochodzimy do najważniejszej zalety żywicy
z perspektywy osób niewidomych,
bo żywica jest gładka, jest niemal szklana w dotyku.
Taka… no właśnie, szkło to jest dobre porównanie.
Ono nie jest może jak szkło, bo w dotyku bardziej przypomina
w zależności od faktury, tak rozmawialiśmy, długo zastanawialiśmy się
do czego porównać żywicę.
I jeżeli mamy gładkie części, to ona naprawdę przypomina szkło.
Jeżeli te części są troszkę bardziej teksturowane,
jeżeli tam jest jakaś element, to trochę przypomina taki odlew, powiedzmy.
Ja wydrukowałem taką kaczkę.
Taką zwykłą kaczkę, która miała wzorki na sobie.
I przez te wzorki, przez to, że ta faktura nie była jakby równa,
nie była krystalicznie taka, nie krystalicznie, tylko właśnie
aksamicnie gładka, to ona tak naprawdę po prostu,
kto nie dotykał, mówił gipsowy odlew.
Natomiast w każdym scenariuszu jest to po prostu wydruk gładki,
po którym nie widać, że jest drukiem 3D.
Przypomina rzeczywiście coś, co powstało metodą dotyku wtryskową.
I to nawet nie wtryskową ze tańszego plastiku,
tylko wtryskową właśnie z jakiegoś materiału bardzo estetycznego.
Coś, co moglibyśmy wykorzystać właśnie jako ozdobę domową,
jako produkt bardziej takiej kategorii, powiedzmy, premium.
A jak z trwałością tego typu materiału w porównaniu do właśnie
takiego druku z filamentu?
To zależy. I to zależy dosłownie od…
Tak samo jak w przypadku filamentu, zależy to po prostu od żywicy,
którą zastosujemy, bo są żywice takie tanie, które służą właśnie
do robienia typowo elementów estetycznych, które nie mają przetrwać prób.
Ale są żywice bardzo techniczne, bardzo inżynierskie.
Tutaj jest taka ciekawostka, że żywica ma pewną przewagę nad filamentem,
bo nie musi się topić.
Więc istnieją żywice, które mają odporności temperaturowe,
które nigdy nie będą miały filamenty, no bo filament musi się
w jakiejś temperaturze stopić. Musimy go rozgrzać, no więc on musi
nam się dać pozwolić rozgrzać. Żywice nie mają tego ograniczenia,
więc możemy śmiało znaleźć takie żywice, które wytrzymują temperatury setek.
Zdaje się, nie chcę skłamać, ale chyba rekord to są żywice,
które wytrzymują 2200 stopni Celsjusza.
To już faktycznie rzeczywiście imponująca temperatura.
Natomiast, jak rozumiem, im wytrzymalsza żywica, tym większy koszt.
Niestety tak. Niestety nic nie ma za darmo.
Te najbardziej trwałe żywice, które właśnie wytrzymują ugięcia,
które wytrzymują temperatury, które wytrzymują promieniowanie,
to są żywice, których koszt jest nie nawet 3, ale 4 cyfrowy za litr.
No to już faktycznie drogo. A taki litr to na ile wystarczy?
No i tu jest kolejny problem druku żywicznego.
Druk żywiczny nie stworzy nam modeli pustych w środku, bo nie ma jak.
Jeżeli ja utwardzę te żywice, no to w filamencie możemy zrobić taką sztuczkę,
że te wypełnienie jest luźniejsze, że w środku jest jakaś strukturka.
No i jak wydrukuję z żywicy, no to jak mam zrobić strukturę w środku,
jeżeli to wszystko jest zamknięte?
Możemy oczywiście wykorzystać różne sztuczki.
Na przykład modele można drążyć w ten sposób, że po prostu on jest pusty w środku,
ale kiedy on jest pusty w środku, to on musi mieć jakieś dziury, szczeliny,
przez które ten nadbior żywicy się wyleje.
Czyli wtedy to nie będzie już model na przykład zamkniętej kuli,
tylko będzie kuli z wyciętymi otworami.
Więc jeżeli pomijając te wszystkie sztuczki, no to te modele są bardzo ciężkie
i żywica ucieka w zastraszającym tempie, a już szczególnie zastraszającym portfel.
No ale powiedzmy taki jeden litr to pozwoli nam wydrukować, no nie wiem,
jeden model, dwa modele, takie…
Zależy od wielkości, bo na przykład żywicy bardzo często
to już jest takie przeznaczenie typowe, typowo wykorzystywane właśnie
przez osoby widzące, to są małe figurki.
To są takie figurki do gry.
Właśnie z jakichś Dungeons & Dragons, Warhammerów i tak dalej.
One są bardzo niewielkiej wielkości.
One są bardzo szczegółowe.
To jest już taka szczegółość, której druka w dem po prostu nie jest w stanie osiągnąć nigdy.
I takie figurki, no to możemy ich drukować dziesiątki, jeśli nie setki,
bo one są leciutkie.
Natomiast jeżeli chcemy wydrukować coś dużego,
no to się okaże, że wydrukujemy trzy, cztery rzeczy
i żywica nam się skończyła.
Ale no to zależy od skali.
Po prostu w druku żywicznym raczej nie myśli się w pierwszym momencie
o dużych drukach.
Również rozmiary drukarek na nie nie pozwalają.
Filament może być w różnych kolorach.
Czy z żywicą jest podobnie?
Czy tutaj po prostu trzeba to pomalować potem?
Właśnie z żywicą jest jeszcze ciekawiej,
bo filament może być w różnych kolorach,
ale on musi być w tych kolorach.
Natomiast żywice bardzo często powstają w ten sposób,
że mamy sobie żywice w jakimś tam kolorze przezroczystym
i albo zostawiamy wydruk przezroczysty
i wtedy po prostu on jest przezroczysty,
albo dodajemy do niej barwniki.
I tak naprawdę nie ma problemu z uzyskaniem dowolnego koloru,
jaki chcemy.
Po prostu dodajemy tyle barwników różnego koloru,
aż uzyskamy barwę, na której nam zależy.
Są też kalkulatory w internecie, które dokładnie mówią
do tego stopnia, że ja widziałem takie kalkulatory,
że się wskazuje kod HEX koloru, który szukamy.
HTML-owski kod, na przykład wykorzystany w HTML-u,
czy w RGB, w grafice, kod tego, czego chcemy,
on nam dokładnie powie, jakiego barwnika,
ile dodać, żeby go uzyskać.
No dobra, ale jak na przykład chcemy, żeby w tym naszym wydruku
coś było tego koloru, coś innego koloru,
no to jesteśmy w stanie to uzyskać?
Czy ten wydruk musi być już jednego konkretnego koloru?
To znaczy, teoretycznie jesteśmy,
ale w praktyce tylko, że tak to powiem,
ludzie, którzy mają albo bardzo duże zapalenie do tego,
albo są, mówiąc w cudzysłowie, szaleńcami się w to bawią,
bo możemy w trakcie wydruku oczywiście
wymienić żywicę, z której drukujemy.
Tylko, że to nie jest tak jak z filamentem,
że ja odłączę sobie jedną żyłkę i założę drugą,
tylko to jest zbiornik toksyczny tej żywicy,
który musimy cały jakby jak najszybciej odlać,
czy w inny sposób usunąć, nalać nową żywicę,
wyczyścić model w trakcie druku, czyli model niezsieciowany,
model bardzo delikatny, model wiszący na platformie.
Musimy jakoś wyczyścić tych całych resztek żywicy
w stałym kolorze, żeby się nie wymieszała ta żywica
i dopiero wtedy znowić druk.
Ja widziałem, że ludzie to robili,
ale to ma charakter typowo pokazowy, że się da,
bo zrobienie tego w praktyce jest nawet raz w trakcie druku,
czyli zmiana koloru jeden raz w elemencie jest bardzo czasochłonne,
a wyobraźmy sobie, że chcemy na przykład wykorzystać
ze względu na kształt druku, na przykład z takich zmian wychodzi nam
20 albo 30, no to jest nierealne.
No dobra, ale na przykład jeżeli ktoś chciałby sobie uprościć zadanie
i na przykład właśnie pomalować po prostu te żywice,
da się w ogóle traktować jakimiś farbami?
Tak, jak najbardziej. Myśmy tego nie robili z przyczyn oczywistych,
ale jak najbardziej. Jak najbardziej można je malować,
jak najbardziej się maluje. Zwykle to, co jest drukowane z żywicy
nie musi być malowane. Bardzo często cel jest taki, że po prostu
model ma być w kolorze docelowym, bo już jest ładny,
ale jeżeli ktoś chce mieć szczegóły, albo chce mieć różne kolory,
albo chce coś na nim namalować, no to jak najbardziej.
Nie ma żadnych przeszkód, żeby coś takiego zrobić.
Jest to możliwe. No więc rzeczywiście, to jest dosyć ciekawa technologia.
Wy ją na razie testujecie. Czy już widzisz jakieś zastosowania
u was konkretnie w prowadnicy do jakiejś rzeczy?
Pierwsze zastosowanie, które jest najbardziej oczywiste,
to są tabliczki. Tabliczki, czyli to dokładnie to samo,
od czego zaczęliśmy w druku FDM, tylko w przypadku żywicy
pole jest jeszcze szersze, bo te tabliczki drukowane w FDM
były ładne, były estetyczne, zwłaszcza jak się wykorzystało
różne kolory, na przykład filamenty domieszkowane kolorami, metalami,
więc dawało to ładny efekt. Natomiast żywicy, one wyglądają
po prostu jak szklane, więc to jest takie pierwsze zastosowanie
tabliczki na drzwi z napisami w alfabecie Braila. Dość oczywiste,
takie, o którym wiedzieliśmy, że na pewno będzie wykorzystywane.
Druga strona jest taka, że można robić tabliczki po prostu przezroczyste,
czyli na przykład pod nimi coś umieścić i praktycznie nie zaburzyć tego.
To było takie zastosowanie, od którego zaczęliśmy, które właśnie
testujemy. Nasze pierwsze tabliczki na razie w ramach pilotażu
przekazaliśmy dosłownie dzisiaj rano. Byliśmy w gminie Żukowu,
która akurat przystąpiła do tego pilotażu naszego.
Dzisiaj przekazaliśmy im takie tabliczki, zobaczymy jak się sprawdzą.
Potem poszliśmy w drugą część, bo my wykonujemy monety też.
Zaczęło się od tego, że wykonaliśmy dla Muzeum Piastów na Lednicy.
Kiedyś jeszcze w Technologii FDM wykonaliśmy dla nich monetę
Princess Polonie. To była moneta, którą bił Bolesław Chrobry
w takim powiększeniu i uwypukleniu. I to się na tyle spodobało
zarówno muzeum, jak i innym ludziom, że zaczęli też i pytać nas,
czy my coś zrobimy i wręcz składać jakieś tam zamówienia
na różne kolejne monety. Więc zaczęliśmy, się śmieję,
że stworzyliśmy pracownię numizmatyczną. Zrobiliśmy też m.in.
naszą zwykłą polską dwuzłotówkę. I w momencie, kiedy kupiliśmy
żywice, kiedy udało nam się ją pozyskać, stwierdziliśmy,
że spróbujemy jak będą wyglądać monety drukowane z żywicy.
I wyglądają naprawdę bardzo imponująco, bo przez to,
że tam nie ma tych warstw, przez to, że to jest po prostu
była odlew, no to te monety są bardzo szczegółowe i jeszcze
ładniejsze niż z druku FDM. A trzecia rzecz, którą zrobiliśmy
jest rzeczą bardzo zaskakującą, ale myślę, że bardzo ciekawą.
Zrobiliśmy nas. Zrobiliśmy figurki. Tutaj zleciliśmy
tę pracę po prostu dziewczynie, która zajmuje się projektami 3D,
która zajmuje się projektami w Blenderze. I ona na podstawie
naszych zdjęć, no też było dość dużo uwag od nas, żeby to też
bardziej było, ładniej wyglądały, ale też żeby były bardziej
czytelne dla osób niewidomych. Tam dobieraliśmy też, żeby
fajnie też każdy trochę inaczej tam był ubrany, żeby np.
oddać fajnie, fajnie wyszła chociażby sukienka, w której była
w momencie robienia zdjęć Julita, że ma taką fajną fakturę
z tymi wszystkimi falbankami, ale no właśnie zrobiliśmy nas.
Zrobiliśmy figurki zarządu prowadnicy, które wydrukowaliśmy
w Żywicy w największej skali, która niestety nie jest duża,
na którą pozwala ta drukarka, czyli figurki mają około 16 cm wysokości.
No i powiem wprost, że dla nas to też jest bardzo takie fajne,
imponujące zastosowanie i myślę, że to jest też coś, co chcielibyśmy
jeszcze spróbować, może jeszcze jakieś figurki, czy to ludzi, czy postaci,
czy innych elementów byśmy chcieli kiedyś jeszcze próbować drukować,
bo wyglądają po prostu bardzo fajnie, bardzo ładnie w dotyku.
No tak jak powiedziałeś, zresztą właśnie ta technologia
sprawdza się i to już niejednokrotnie można zobaczyć w internecie
właśnie na różnych aukcjach figurki. Nawet ostatnio widziałem kogoś,
kto na jednej ze środowiskowych grup się spotkał właśnie,
a właściwie on wystawiał jakieś zamówienia, że przyjmował zlecenia
na tworzenie figurek dla osób niewidomych.
Pamiętam, widziałem ten wpis, nawet mieliśmy do tego człowieka napisać,
ale nie dostaliśmy odpowiedzi, bo nie będę ukrywać, że jakoś pozytywnie,
może pozytywnie to jest złe słowo, ale jestem bardzo ciekaw,
bo pamiętam, że tam cena wcale nie była wygórowana i zważywszy na komplikacje
i ceny żywicy, nawet się zastanawiam, czy on to robi częściowo pro publico bono,
czy może niestety ze słabszych materiałów, a może w jakiś inny sposób,
no bo to też jest dla nas ciekawe, bo może też jest jakimś pomysłem,
który kiedyś my możemy zastosować, bo rzeczywiście nie było to,
o ile dobrze pamiętam, jakoś kosztownie wygórowane.
Ja zapamiętałem to przede wszystkim dlatego, że ten kto się ogłaszał
właśnie z tymi figurkami, no potem jak wynikło z rozmowy,
tak naprawdę był bardzo zdziwiony, że w ogóle niewidomi korzystają z komputera,
a że z druku 3D, no to już w ogóle, że tworzą.
No, ale to tak tylko na marginesie, ale rzeczywiście technologia
jest bardzo, bardzo ciekawa i podejrzewam, że sporo różnych rzeczy
uda Wam się jeszcze za jej pomocą stworzyć.
Jakieś następne jeszcze technologie druku 3D, jakbyś miał takie jakieś życzenia
do złotej rybki, chciałbyś przetestować? Coś jeszcze jest takiego ciekawego,
czego nie było okazji, ale może kiedyś będzie?
Jeżeli chodzi o druk 3D, to właśnie w tym momencie nie do końca wiem,
bo jeszcze jest taka technologia SLS, ona jest taką, powiedzmy trzecią
z wielkiej trójki. Jak się mówi o druku 3D, to zwykle się przywołuje
te trzy technologie, czyli FDM, SLA i SLS, przy czym na ten moment
nie widzę żadnego zastosowania SLS-u dla osób niewidomych.
Ta metoda polega na laserowym łączeniu proszków.
Wsypujemy proszek zwykle poliamidu, mamy laser, który ten proszek
stapia w dowolny kształt, tylko że ten wydruk jest bardzo szorstki
w dotyku, bardzo nieprzyjemny w dotyku. Taka jest, no właśnie widać,
że to był proszek, który został stopiony i to sprawia, że na ten moment
ja nie widzę zastosowania SLS-u dla osób niewidomych.
A do czego się stosuje w praktyce te wydruki?
Do wszystkiego, bo one są bardzo precyzyjne wymiarowo, można je wykorzystywać
bardzo często też w produkcji po prostu już przemysłowej, bo to już jest
taka technologia druku 3D na tyle szybka i na tyle pozwalająca na tworzenie
nisko seryjne, że jak najbardziej nadaje się do tworzenia konstrukcji,
które będą w maszynach, to są też bardzo wytrzymałe elementy.
Natomiast jeżeli chodzi o osoby niewidome, długo kufkowaliśmy,
widzieliśmy próby drukowania brajla SLS-em, widzieliśmy próby robienia
różnych kształtów SLS-a, jakichś kostek i stwierdziliśmy, że to po prostu
jest w dotyku nieprzyjemne. Takie, nie chcę powiedzieć, że kujące,
bo to za dużo powiedziane, ale nie jest to gładka powierzchnia,
nawet nie tak jak FDM, że tylko tam wyczujemy warstwy, tylko po prostu
to jest charakterystyczna taka tekstura.
No proszek.
No jasne.
Więc tutaj, jeżeli chodzi o SLS, to nawet o tym nie marzymy.
Jest metoda PolyJet, która jest dość interesującą metodą,
bo również wykorzystuje żywice, ale w troszkę inny sposób.
Być może kiedyś z tym PolyJetem bardziej będziemy się zapoznawać,
natomiast wydaje mi się, że efekt jest bardzo porównywalny do SLA.
Jest to po prostu troszkę inne podejście.
W SLA żywica jest potwierdzana w zbiorniku,
w PolyJecie jest utwardzana na platformie bezpośrednio, też światłem.
Wygląda to troszkę podobnie.
W praktyce tutaj zamiast wykorzystać światło i cechy światła,
wykorzystuje się mechanikę cieczy, ale nie wydaje mi się,
żeby ona dawała bardzo dużo różnicy w stosunku do SLA.
Tu raczej już będzie walka o to, czy lepsze są jabłka czy gruszki
i prawdopodobnie po prostu szukanie wad i zalet jednej i drugiej.
Ale wydaje mi się, że to będą wady czy zalety raczej techniczne,
raczej tego, co jest łatwiejsze w użyciu, co sprawia mniej problemów
w danym typu druku niż w rezultacie, bo rezultat będzie bardzo porównywalny.
Dziś wspominaliśmy na początku naszej audycji o jednej z gier,
którą stworzyliście o Niewidzialnej Wyspie.
Czy teraz to jest tak, że zajmujecie się w fundacji przede wszystkim
badaniem druku 3D, czy coś u Was w sklepie się nowego pojawiło ostatnio?
W tym momencie ostatnia fala nowości to była kilka miesięcy temu.
W czerwcu pojawiły się od nas trzy rzeczy.
Pojawił się nasz taki domek.
To był też test z początku, który się strasznie ciepło przyjął.
Nie jest to trudny druk.
To jest taki domek składający się z dziewięciu puzli.
Zabawka typowo dla dzieci, ale ponieważ jej czas druku jest bardzo niski,
koszt jest bardzo niewielki, to okazało się,
że myśmy tych domków naprawdę dużo już sprzedali,
bo my je sprzedajemy w cenie tam 40 zł.
Co jako taki prezent dla małego dziecka na jakieś urodziny,
żeby sobie spróbował złożyć domek, wcale nie jest wygórowaną ceną,
myślę, tylko no jest.
Nam się też podoba, też pozwala zobaczyć taką perspektywę,
jak ten dom wygląda, zwłaszcza, że on wcale nie jest takim
najprostszym domkiem, jaki znamy rysunku, bo tam ma daszek,
ma okna i tak dalej.
Stworzyliśmy Sudoku.
Sudoku ma na razie dla dzieci wersji 2×2,
w którym zastąpiliśmy cyfry kształtami.
Polega to na tym, że jest plansza i są kształty.
Po prostu można sobie położyć losowo kilka pierwszych kształtów
i dokończyć Sudoku.
To raczej nie jest wyzwanie duże dla osoby,
która lubi tego typu rebusy, bo to jest tylko 2×2.
Powstało z myślą o dzieciach, ale no myślę,
że dla dzieci to jest naprawdę fajna rzecz.
Właśnie kończymy pracę na Sudoku 3×3,
więc powinno się jeszcze w tym roku pojawić już takie pełne.
Natomiast trzecia nowość to już jest efekt współpracy
z ośrodkiem właśnie w Krakowie.
To była układanka, która powstała z myślą o nauce
orientacji przestrzennej, bo to jest taki temat,
który jest wciąż w fazie takich pierwszych eksperymentów,
jak można wykorzystać pomoce dydaktyczne w tej orientacji.
Niby uczy się niewidomych tego od dziesiątych lat,
jeżeli nie od wieków, ale no wciąż mam wrażenie,
że takich pomysłów jak to urozmaicić,
jak wciągnąć do dzieci brakuje.
No i wymyśliliśmy taką układankę,
która polega na tym, że jest sobie plansza
z różnymi kształtami geometrycznymi.
Tam są kółka, kwadraty, jakieś tam inne różne kształty
i mamy takie klocki, które reprezentują różne elementy.
Czyli mamy takie skrzyżowanie, czyli taki krzyż.
Mamy jakieś zakręty, mamy mostki,
które podłączą nam dwa pola, ale ze sobą.
No i zadanie jest takie, że dziecko musi ułożyć
z jednego miejsca do drugiego drogę,
wykorzystując te wszystkie elementy,
ale w ten sposób, żeby nie było ślepych załóg.
Czyli żeby wszystko udrożnić,
żeby wszystkie elementy drogi wykorzystać,
żeby wszystko ze wszystkim jakoś tam połączyć.
Myśmy się sami to bawili na początku
i przyznam, że te pierwsze próby nawet dla nas
wcale nie były aż tak oczywiste.
Więc myślę, że to jest na pewno bardzo ciekawa rzecz.
No na razie nie cieszyła się szczególnie
dużym zainteresowaniem.
A mimo wszystko moim zdaniem przykłada,
bo myślę, że jako pomoc takim dzieciom
w nauce orientacji, w zrozumieniu co to jest skrzyżowanie,
co to jest droga równoległa, co to jest jakaś tam
przecznica, no to myślę, że to jest bardzo
takie fajne, pomocne narzędzie.
Więc to były takie trzy nowości,
chyba ostatnio, które wprowadziliśmy.
Nie kojarzę nic innego, może sam zapomniałem.
No oczywiście nad nowymi rzeczami pracujemy
i one będą sukcesywnie dodawane.
Począwszy od tego Sudoku 3×3,
przez taką tablicę do układania też do nauki,
edukacji, do schematów elektrycznych,
która w najbliższym czasie się pojawi.
No kończymy też pracę i mam nadzieję,
że uda nam się wkrótce pokazać Rumikuby.
To znaczy, a co to jest ta ostatnia rzecz?
Rumikuby to jest taka gra dla osób widzących.
To jest, jakby to nazwać,
kojarzy mi się to trochę z grą,
tylko nie ma tu kart, tylko są elementy,
ale to troszkę przypomina w zasadach,
czy to grę w karty w Macau,
czy jest taka gra Uno.
Aha, no Uno to myślę, że sporo osób zna,
chociażby dzięki tym różnym platformom,
z których niewidomi mogą korzystać,
czy RS Games, czy Quentin.
Tak, więc to jak najbardziej.
Natomiast tak jak ja zapowiadałem w zeszłym roku,
na razie naszym priorytetem jest,
co oczywiście nie znaczy, że nie robimy innych rzeczy,
ale naszym priorytetem jest ta edukacja,
czyli tak bardzo się skupiamy na różnych pomocach
związanych z edukacją.
Spotykaliśmy się z nauczycielami,
nie chcę skłamać, czterech albo pięciu,
ciągle się mylę,
czterech albo pięciu ośrodków dla osób niewidomych.
Mamy nadzieję też nawiązać,
teraz staramy się współpracować z zagranicznymi,
różnymi placówkami i szukamy odpowiedzi na to,
co jest potrzebne, jakie pomoce dydaktyczne
są potrzebne niewidomym uczniom.
Przyznam, że ilość pomysłów, zainteresowań,
które nam spadło jest tak dużo,
że odkopujemy się jeszcze z pomysłów,
które padły w zeszłym roku,
a wielu z tych, które padły w tym nawet nie ruszyliśmy,
bo tego jest bardzo dużo
i mam wrażenie, że jednej prowadnicy nie starczy,
żeby zrealizować połowę z nich,
ale staramy się wybrać te,
które naszym zdaniem są jakoś najciekawsze,
najlepsze do druku 3D
i je sukcesywnie realizować i je tworzyć.
A jest to proces bardzo powolny,
bo mamy takie założenie,
które powinno być myślę wszystkich założeniem
w takich sytuacjach,
że najlepiej wiedzą użytkownicy.
To nie jest tak, że my stworzymy rozwiązanie,
które nam się wydaje fajne,
pokażemy je nauczycielom
i oni się dowiedzą, że jest fajne
i uznajemy pracę za zamkniętą,
tylko te rozwiązania bardzo często są,
my tworzymy prototyp,
potem ten prototyp jest przepracowywany z uczniami
i to różnymi uczniami,
jakieś uwagi tych uczniów są spisywane
na podstawie tych uwag my tworzymy nowy prototyp.
Ten prototyp zamienia się w kolejne jakieś tam modele
no i ten proces sprawia,
że przygotowanie takiej jednej pomocy
trwa wiele miesięcy,
tych wszystkich sesji testów, nie testów,
ale ja wolę, żeby potrwał parę miesięcy
i żeby mieć pewność, że to wszystko działa,
niż wprowadzić na szybko coś,
co się okaże po prostu wadliwe albo szkodliwe.
Więc na przykład stworzyliśmy taką tablicę,
która być może się sprawdzi,
a być może w ogóle się nie sprawdzi
do nauki optyki z fizyki.
I ta pomoc została przez nas stworzona
w połowie zeszłego roku
i wciąż jest na etapie sprawdzania,
wciąż jest na etapie testów
i nawet w najbliższym czasie nie rokuje się,
żeby to wszystko jakby się skończyło,
bo jeszcze uwagi będą wprowadzane na pewno.
Więc to po prostu jest proces,
który mocno długo trwa.
No ale taka pomoc to rzeczywiście może być przydatna.
Sam pamiętam swoje zajęcia z fizyki,
właśnie z działu związanego z optyką,
z których niewiele zrozumiałem.
No właśnie też podzielam dokładnie
te same odczucia z fizyki,
więc między innymi to było motywacją,
żeby nad tym pomyśleć.
Więc rzeczywiście to jest taki nasz
w tym momencie priorytet.
Nie skupiamy się tylko na edukacji,
skupiamy się na wielu rzeczach,
ale ta edukacja jest dla nas obecnie
takim największym oczkiem w ułowie,
czyli jak druk 3D może wspierać
tworzenie materiałów dydaktycznych
dla niewidomych uczniów.
Zresztą nie da się ukryć,
ja tutaj też myślę coraz częściej
o szkołach masowych.
Coraz więcej osób niewidomych
chodzi do szkół masowych.
Zresztą ja chodziłem do szkoły masowej.
Ja tak samo.
I ten druk 3D,
ta dostępność drukarek 3D
w każdej szkole sprawia,
że to mogą być materiały,
które staną się w zasięgu
nie tylko ośrodków,
które będzie stać na wydanie
tysięcy złotych na specjalistyczne materiały
od specjalistycznych producentów,
tylko po prostu, że będzie można
taki materiał pobrać
i po prostu w każdej szkole masowej
go mieć.
No dokładnie, zwłaszcza,
że technologia druku 3D
no to myślę, że w większości szkół
nawet jakoś jest obecna
chociażby przez jakieś kółka zainteresowań,
gdzie wydrukować można jakieś pomoce
po prostu dla uczniów,
niekoniecznie niewidomych.
I to, że przy okazji właśnie
za pomocą takich drukarek 3D
można jeszcze uczniom niewidomym pomóc
drukując dodatkowe pomoce,
gdzie modele już tak naprawdę będą,
więc wystarczy je po prostu
załadować i wydrukować,
no to może być tym bardziej
fajną rzeczą.
Tak, więc takie jest nasze założenie.
Więc tutaj na pewno najwięcej nowości
w najbliższym czasie z naszej strony
będzie się koncentrować właśnie
na różnego rodzaju materiałach
dydaktycznych.
Natomiast przewidujemy też inne rzeczy.
Nie chcę tu wchodzić w szczegóły,
zwłaszcza, że to jest bardzo często współpraca,
ale przynajmniej kończymy pracę
nad jedną, też myślę, że fajną,
przystępniejszą cenową grą
dedykowaną do osób niewidomych.
No i wiemy, że będziemy robić
jeszcze przynajmniej jeden
w tematach gier, projektów.
Nie znamy sami szczegółów,
jesteśmy na etapie ustalania,
nie chcemy tutaj wchodzić w żadne szczegóły,
ale myślę, że jest szansa,
że będzie to drugi projekt
w skali niewidzialnej wyspy.
A myślę, że takie projekty
też są ważne,
bo nawet jeżeli niestety
na tym etapie historii
są tak drogie,
że mało kto będzie w stanie
sobie na nie pozwolić,
to pokazanie samo,
że można i że warto
też jest bardzo cenne.
No i są miejsca,
w których te projekty
po prostu się znajdą.
Nawet jeżeli na tym etapie
mało kto sobie będzie w stanie
prywatnie kupić
niewidzialną wyspę,
to jeżeli ona się nawet znajdzie
nie wiem, w centrach kultury
czy w szkołach,
to już będzie ważne,
bo po prostu będzie można
w nią zagrać w takim miejscu.
Oczywiście, że tak.
Czy druk 3D
to jest jedyny temat
u Was na tapecie obecnie,
czy zajmujecie się
innymi rzeczami?
Nie jest jedyny,
natomiast bez wątpienia
jest najważniejszy,
bo kiedy zakładaliśmy fundację,
to wiedzieliśmy,
że będziemy się skupiać
na nowych technologiach.
Nie wiedzieliśmy, co będziemy robić,
ale druk 3D
okazał się
tak bardzo niewykorzystanym
tematem, tak mało zbadanym,
że po prostu ilość tego,
co jest jeszcze do zrobienia
jest ogromna, bo
co tu kryć?
Jest bardzo wiele projektów
związanych z drukiem 3D
dla niewidomych.
Niektóre z nich są nawet
czy to ciekawe,
to źle słowo,
ale dają pewne efekty,
ale bardzo wiele z tych projektów
jest prowadzonych jak projekty,
czyli od wskaźnika
do rezultatu,
do zamknięcia projektu
w pół roku i tyle,
a takich kompleksowych badań
chyba nie ma nigdzie
i to nawet na skalę międzynarodową,
bo jak byliśmy właśnie
w zeszłym roku w Oksfordzie
i pokazywaliśmy na Uniwersytecie
w Oksfordzie nasze prace
i rozmawialiśmy z ludźmi,
to też potwierdzili, że
za granicą takich badań
nikt nie robił,
co jest o tyle zaskakujące,
że druk 3D wydaje się
wymarzony dla niewidomych,
więc wciągnął nas tutaj
jako ten projekt główny.
Dalej prowadzimy
Zapytaj Niewidomego.
Niedługo będzie kolejny artykuł.
Gdzie odpowiadaliśmy często
na pytania ludzi o to,
jak to jest niewidzieć.
Dalej rozwijamy Eltena,
chociaż gdzieś tam
nie da się ukryć,
ten impet zwolnił
i nie ma już takiego,
jak kiedyś,
ale jest ten projekt rozwijany,
tam jakieś wersje się pojawiają
i jakby dalej jest podtrzymywany.
Ze swojej strony robimy to,
co robią tego typu organizacje,
czyli spotykamy się z ludźmi,
odpowiadamy na pytania,
spotykamy się z rodzicami
i tak dalej,
więc jakby to nie jest tak,
że wszystko się skupia
wokół druku 3D,
ale na pewno ten druk 3D
jest najbardziej flagowym,
najbardziej zajmujący w tym momencie
projektem ze wszystkim.
No to pozostaje mieć nadzieję,
że coraz więcej tych modeli 3D,
które od Was wyjdą,
ujrzy światło dzienne,
że będzie można albo po prostu
zlecić Wam wydruk takich modeli
na własny użytek
albo po prostu sobie pobrać
i popróbować własnych sił,
jeżeli chodzi o ich wydruk,
bo na przykład jakaś,
czy to właśnie szkoła,
czy ktoś prywatnie będzie miał
drukarkę 3D
i sobie po prostu taki model wydrukuje.
Tego myślę, że Wam
i wszystkim naszym słuchaczom
również życzę.
Ja myślę w ogóle,
że druk 3D będzie się popularyzował.
Jeszcze to nie jest ten moment.
Jeszcze te maszyny
wymagają zbyt dużego progu wejścia,
są zbyt niebezpieczne,
zbyt wysokie temperatury
i tak dalej,
ale pamiętam,
że kiedyś firma
musiała zatrudnić
specjalnego człowieka
do zajmowania się
drukarką atramentową.
Więc myślę, że może za rok,
może za dwa,
może za dziesięć,
ale że przyjdzie ten moment,
że te drukarki 3D
staną się na tyle powszechne,
że naprawdę będzie można,
a już szczególnie
w przypadku osób niewidomych,
gdzie mamy wszystkie aktywne samorządy,
nieaktywne samorządy,
że technologia będzie
na tyle przystępna
i na tyle przydatna,
ale też na tyle prosta w obsłudze,
że po prostu prędzej czy później
te drukarki naprawdę znajdą się
pod naszymi strzechami.
Ale to będą chyba jednak drukarki FDM,
nie SLA, prawda?
To na pewno, tego jestem pewien.
Żywica to jednak tutaj
substancja dość niebezpieczna
i o ile z tym filamentem,
który rozgrzewany jest
do wysokich temperatur,
no to podejrzewam,
że jeszcze jakoś tam
będzie sobie można poradzić,
no to ten proces,
który dziś opisywałeś,
tu suszenie, naświetlanie,
jakaś tam praca rzeczywiście
w warunkach toksycznych,
no to tego tak łatwo się nie uprości.
Ja powiem, że dla mnie kwestie żywicy
chyba największe,
najbardziej cieszące mnie efektem,
ale najbardziej takim zaskakującym
było to, że kiedy myśmy ją kupowali,
ja miałem bardzo ważne pytanie.
Czy w ogóle osoba niewidoma
będzie w stanie z tym pracować?
I odkrycie, że tak,
że jak najbardziej,
bo ja miałem taką wizję,
że będziemy potrzebowali
po prostu czy to kogoś zatrudnić,
czy korzystać z pomocy wolontariuszy,
ale tylko po to,
żeby ktoś nam obsługiwał tę żywicę,
bo nie wiadomo,
no bo tutaj na szczęście okazało się,
że jak najbardziej trochę pomysłowości,
trochę jakiejś takiej zrozumienia
tego procesu sprawia,
że również osoba niewidoma
może z tym pracować,
co dla mnie jest jednak bardzo dużym plusem
i bardzo zmienia, że tak powiem,
rolę i tego, co możemy zrobić.
Natomiast rzeczywiście te pytania
mi bardzo towarzyszyły
i nie wydaje mi się,
wydaje mi się, że o ile technologia FDM
rzeczywiście się znajdzie
jako technologia powszechna,
o tyle stereolitografia
przynajmniej przez bardzo wiele lat
zostanie jednak metodą powiedzmy
typowo naukową, przemysłową,
a nie taką, która przyjdzie do domu.
No i patrz, drugi raz dziś
użyłeś tego terminu
i sobie znowu języka nie połamałeś,
także to…
Coraz lepiej mi idzie,
natomiast udało mi się to zrobić
na konferencji o druku 3D,
gdzie nie mogłem tego powiedzieć
chyba z trzy razy, więc…
No to w takim razie myślę,
że to jest dobry moment,
skoro tak dobrze poszło,
żeby w tym szczęśliwym momencie
zakończyć nasze dzisiejsze spotkanie,
a rozmawialiśmy na temat gry
Niewidzialna Wyspa
w pierwszej części, w drugiej części
sobie porozmawialiśmy o druku 3D,
który jak sami słyszycie
w Fundacji Prowadnica
pełną parą się rozwija,
a dziś gościłem prezesa
tejże Fundacji Dawida Piepera,
dzięki Dawidzie za dzień.
Dziękuję bardzo.
I ja również dziękuję za uwagę
Michał Dziwisz,
kłaniam się do usłyszenia
do następnego spotkania w Tyflo Radio.
Był to Tyflo Podcast.
Pierwszy polski podcast
dla niewidomych i słabowidzących.
Program współfinansowany
ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji
Osób Niepełnosprawnych.