Edukacja Wczesnoszkolna (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
Dobry wieczór Państwu, Aleksandra Bohusz. Dzisiaj znowu w poniedziałek i od razu powiem, że już tak będzie.
To jakieś kolejne zmiany, chociaż mam nadzieję, że już tej zmiany nie będzie tak szybko albo nie będzie w ogóle.
Zostaniemy już w ogóle przy poniedziałkach. Także proszę się już przestawić na stałe z wtorków na poniedziałki,
że w poniedziałki będziemy się słyszeć. I na początek też tradycyjnie możliwość kontaktu z nami.
Tekstowo na YouTubie, na Facebooku i przez kontakt.tyflopodcast.net.
No i drugi sposób nowy od dwóch tygodni. Zamiast Zooma mamy możliwość kontaktu przez telefon albo na Whatsappie.
I numer telefonu 663-883-600. Jeszcze raz powtórzę, 663-883-600.
No i teraz przechodzimy już do głównego punktu programu, czyli do naszego gościa.
W sobotę, jak Państwo doskonale wiedzą, był Dzień Komisji Edukacji Narodowej, popularnie zwany Dniem Nauczyciela.
No i postanowiłam, że skoro jest Dzień Nauczyciela, to trzeba jakoś nauczyciela zaprosić.
To znaczy trzeba, z wielką przyjemnością. Przy okazji Dnia Nauczyciela można jeszcze przedłużyć sobie świętowanie.
I z nami wspaniała nauczycielka, tyflopedagog, nauczycielka klas 1-3 w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Laskach.
Pani Beata Sawicka. Dobry wieczór.
Dobry wieczór. Witam bardzo serdecznie. Bardzo dziękuję Oli za zaproszenie.
Tutaj Ola mnie tak zareklamowała. Mam nadzieję, że tutaj sprostam wszystkim oczekiwaniom Oli i Państwa.
Witam bardzo serdecznie.
To ja się bardzo cieszę. Dziękuję Ci za przyjęcie zaproszenia. Wspaniale, że jesteś z nami.
Jeszcze raz wszystkiego dobrego na sobotnie święto. Cierpliwości to Ci nie życzę, bo Ty masz.
Ale życzę Ci dużo wspaniałych uczniów i pociechy z byłych uczniów i obecnych.
I mnóstwa sił. Wszystkiego dobrego.
Bardzo, bardzo dziękuję.
Tak, to będzie taka reklama. Jeszcze powiem, jedna z Twoich byłych uczennic powiedziała kiedyś,
ja zawsze lubiłam Panią Beatę, bo ona była taka spokojna i tak się nie denerwowała.
Także to naprawdę myślę, że jest super reklama. I myślę, że tak było naprawdę,
skoro uczniowie sami tak mówią. Wcale nie przy Tobie i nie proszeni nawet o to, żeby to mówić.
Bardzo mi miło. Bardzo mi miło.
Tradycyjnie jak z większością moich gości zaczniemy od początku, czyli od jajka,
czyli od tego skąd się wzięło. Skąd się wzięło nauczanie? Czy to było takie powołanie nauczycielskie?
Czy tak wyszło po prostu? Skąd nauczanie w ogóle i skąd też pomysł na pracę w Laskach?
I kiedy to było?
Skąd pomysł na nauczanie? Myślę, że to było takie chyba powołanie mogę powiedzieć,
że już od dziecka z moją siostrą bawiłyśmy się w nauczycielki, bawiłyśmy się w szkoły
i to tak we mnie cały czas było. Jak byłam w liceum, byłam w klasie humanistycznej.
Potem poszłam na studia pedagogiczne, ale wtedy jeszcze nie myślałam o pracy w Laskach.
W ogóle nie wiedziałam o ośrodku w Laskach. Natomiast pod koniec studiów pojechałam na kolonię,
ponieważ moja kuzynka pracowała w Laskach. Pojechałam na kolonię do Rabki.
Jest też siostrą Gregorią, wspaniałą. No i tam właśnie pierwszy raz zetknęłam się z dziećmi niewidomymi.
Było ich sześcioro na koloniach miałyśmy. No i właśnie jakoś ta praca mi się bardzo spodobała.
No i też właśnie może trochę względy rodzinne, bo kuzynka tam pracowała.
No i właśnie tak zaczęła się moja przygoda z Laskami. Najpierw pracowałam w przedszkolu laskowskim.
Także był to świadomy wybór na pewno.
O, no to wspaniale, że to nie było takie w przypadku, tylko jednak taki był wybór.
I jak pracowałaś się z dziećmi w przedszkolu? Bo pewnie praktyki na studiach miałaś z dziećmi?
Praktyki tam miałam w szkołach masowych, więc tutaj ja dopiero ukończyłam też pedagogikę w trakcie pracy w Laskach.
Więc tutaj jak przyszłam po studia, to wtedy jeszcze nie wymagano studiów teflopedagogicznych,
tylko w trakcie mojej pracy ukończyłam podyplomowe studia teflopedagogiczne.
Natomiast właśnie tutaj wraz z latami mojej pracy też nabywałam takiej praktyki,
co jest chyba też bardzo ważne, bo wiedza teoretyczna też, ale właśnie praktyka tutaj w pracy z dziećmi.
A czy wcześniej przed przyjściem do Lasek, przed pracą, ale też przed tymi koloniami
miałaś w ogóle jakiś kontakt z osobami niewidomymi? Czy to był pierwszy kontakt?
A jeżeli pierwszy, to co Cię może najbardziej zaskoczyło, zdziwiło?
Co mnie najbardziej zaskoczyło? Znaczy generalnie to były bardzo miłe takie dzieci,
natomiast to co dla mnie było takie trudne, to był jeden chłopiec, który miał protezki
i ponieważ ja byłam osobą nową, to on sobie upodobał mnie, żebym ja chodziła na zmianę tych protezek z nim razem
do pani pielęgniarki, więc to było dla mnie takie, no jako wyjmowanie tych protezek,
to było takie bardzo trudne doświadczenie, ale potem się do tego przyzwyczaiłam,
że ja sama też potrafiłam to zrobić, ale to było takie bardzo mocne doświadczenie, może tak powiem.
Tak, bo to jest chyba dla wszystkich taki szok, zwłaszcza dla osób widzących,
niewidomych, którzy mają uprotezowane gałki oczne. Ktoś kiedyś opowiadał jakąś taką historię,
że w pociągu chyba konduktor nie chciał wierzyć, że on nie widzi coś i ta osoba właśnie wtedy działa.
Tak, no też coś takiego słyszałam.
Tak, w moich rocznikach był z kolei taki chłopak, który miał świetną orientację przestrzenną,
a nie widział całkiem i w ogóle też miał właśnie uprotezowane gałki oczne i kiedyś ktoś to naprawdę myślał,
że on jest osobą słabowidzącą. Ktoś to jakoś go tam słabo znał chyba z innej grupy.
Mówi do niego Mariusz rzuć to okiem, a on mówi poczekaj tylko wyjmę.
Takie były historie.
Także to było takie moje pierwsze doświadczenie. No właśnie wtedy uczyłam się też właśnie jak osoby niewidome,
jak im przybliżać ten świat, że dotykowo muszą wszystko oglądać, że właściwie to jest taka też praca indywidualna.
To daje takie najlepsze efekty w pracy z osobami niewidomymi.
I w przedszkolu czym się zajmowałaś? Byłaś wychowawczynią grupy?
W przedszkolu byłam wychowawczynią, tak. Byłam wychowawczynią.
Były trzy grupy wtedy. Grupy sześcio-siedmioosobowej. Właśnie po południu chodziliśmy tam zazwyczaj po obiedzie.
Były to spacery, zawsze przebywanie na świeżym powietrzu, czyli na placu zabaw, spacery.
Właśnie też oglądanie tutaj tego najbliższego otoczenia.
Oczywiście jakieś przyrody w poszczególnych porach roku. No takie właśnie zajęcia.
Potem toaleta wieczorna, czyli nauka czynności samoobsługowych już od tych właśnie najwcześniejszych lat,
żeby potem dzieci mogły być samodzielne. To były moje takie trzy lata w przedszkolu pracowałam.
I później od razu z przedszkola do szkoły?
Później z przedszkola było tak, że grupa, w której pracowałam, chłopcy przechodzili do internatu
i akurat się okazało, że w pierwszej grupie brakuje wychowawczyni.
Ja razem z nimi właśnie przeszłam do internatu i tak moja zaczęła się kilkuletnia przygoda pracy w internacie
właśnie też z tymi chłopcami, którzy byli w przedszkolu.
No i tam też wiadomo w internacie to też odrabianie lekcji, nauka czynności samobsługowych, wycieczki.
Też bardzo mile wspominam pracę w internacie.
Chłopcy na pewno byli zachwyceni. Ulubiona pani idzie z nimi z przedszkola do internatu dalej,
bo to zawsze rozpać jak się odchodzi z taką przedszkolą i tą panią się zostawia.
Jeszcze kilka lat, chyba 3-4 lata byłam właśnie w tej pierwszej grupie z chłopcami właśnie w internacie.
To fajnie też, że była taka szansa, bo często właśnie ja pamiętam jako w moich czasach jak byłam wychowanką Lasek
to taką rzeczą, na którą się chyba narzekało tak jakoś tam tak najbardziej to było to, że są te zmiany wychowawców.
Czasami jak był jakiś wychowawca mniej lubiany to niby się cieszyliśmy, ale z drugiej strony zawsze mówiliśmy,
że to jest kiepskie, że ten wychowawca tak nie mógł dorastać z nami i miał towarzyszyć tym.
Tylko co rok czy co dwa była zmiana wychowawcy i to jak się tak dłużej pobędzie z jedną ekipą to może to jest lepiej,
bo to troszkę jest taka namiastka wtedy domu rodzinnego.
Poznaje się lepiej tych wychowanków, można jakoś nawiązać z nimi bliższy kontakt,
a też przez to buduje się autorytet i wtedy też różne wynagania, które się stawia są mniej takie uciążliwe niż osobie,
która jest jakoś tam mniej znana. Przynajmniej ja mam takie doświadczenia w swojej pracy pedagogicznej.
Tak, ale chyba rzeczywiście tak jest, bo ja pamiętam, że tych nowych wychowawców zawsze się jakoś mniej słuchało
niż tych już takich, którzy byli ileś czasu z nami. Chociaż to też zależało od konkretnej osoby,
ale faktycznie to jest też tak troszkę wtedy jak w domu rodzinnym.
Przecież ja zawsze też mówię, że jeżeli są jakieś takie w miarę normalne układy w domu,
w takim sensie bez jakichś tam trudności rodzinnych, to zwykle się ma jednych rodziców.
Jedni rodzice cały czas tego dziecka i tego młodego człowieka wychowują i nie ma takich zmian ciągłych.
No i właśnie wtedy jest ten autorytet i to dojrzewanie jakoś razem.
Tak, zwłaszcza, że wtedy jak ja pracowałam, czyli dwadzieścia kilka lat temu, to nie było tak,
że uczniowie wyjeżdżali na każdą sobotę i niedzielę do domu. Bo teraz w większości tak jest.
Tylko byli dwa, trzy tygodnie albo cztery nawet w internacie.
Także ten taki bliższy kontakt z kimś był dla nich bardzo ważny.
Tak, no właściwie były wtedy soboty pracujące.
Tak, tak. I w sobotę tutaj właściwie prawie w każdej grupie uczniowie wychowankowie zostawali w internacie.
W internacie wtedy organizowały się jakieś wycieczki rowerowe, piesze czy jakieś wycieczki do Warszawy.
No była taka przestrzeń właśnie do takiego fajnego spędzenia czasu wolnego.
Tak, czyli właśnie tak jak w rodzinie, tak? Właśnie jakieś wycieczki i inne aktywności.
Często jest taka tendencja, bo to ja widzę i nie tylko w Laskach, bo też mam sporo znajomych,
którzy i pracują i uczą się albo uczyli się w innych ośrodkach.
I bardzo często jest tak, że wychowawcy z internatu stają się potem nauczycielami szkolnymi.
I zawsze mnie to tak fascynowało. Po pierwsze z czego to wynika?
I czy to jest taka naturalna kolej rzeczy? A po drugie, chciałam zapytać jak to było u ciebie?
Bo też pewnie już to przejście z internatu do szkoły było.
Czy to było takie dobrowolne? Czy była jakaś konieczność? Z czego to właśnie wyniknęło?
Z czego to wynikało? Jak pracowałam w internacie już kilka, kilka lat to chciałam poznać coś nowego.
I akurat tak się stało, że Pani Dyrektor potrzebowała nowej wychowawczyni do klasy.
No i właśnie wtedy na początku to pracowałam na półetapu.
Czyli po prostu żeby jakby poznać jakąś nową dziedzinę pracy z uczniami.
Wtedy zostałam jeszcze w internacie i zaczęłam pracę w szkole.
Ale myślę, że właśnie praca w internacie też jakby daje taką możliwość takiego całościowego oglądu
jakby jak wygląda dzień tego ucznia. Zobaczenia go w innych warunkach niż tylko szkolne.
Bo w szkole jakby jest taka mniejsza możliwość poznania ucznia od strony właśnie takiej wychowawczej, emocjonalnej.
Prawda? Bo tu jest lekcja, przerwa i tu jest właściwie tylko takie przekazywanie wiedzy i te takie kontakty są inne.
Natomiast właśnie mając doświadczenie pracy w internacie, no właśnie też tutaj to mi się bardzo przydało w pracy w szkole,
bo właśnie tutaj miałam możliwość takiego całościowego doświadczenia tego funkcjonowania osób niewidomych.
Tak, chociaż w tych klasach 1-3 to jest jeszcze troszkę bardziej jednak tak można poznać od strony wychowawczej.
Bo już jak się jest takim nauczycielem przedmiotowym to potem…
Ja zaczęłam od nauczania przedmiotowego, ze 2-3 lata uczyłam właśnie historii, bo wtedy też jeszcze nie trzeba było mieć tak wykształcenia kierunkowego
i dopiero potem przeszłam, także tutaj różne etapy przechodziłam w pracy w maskach do klas 1-3.
A, czyli się nie zaczęło od 1-3.
Nie, nie, nie od 1-3. Od nauczania historii. Dwa lata uczyłam historii.
Tak, czy nawet nie, czwarta, piąta, szósta klasa. Trzy lata, przepraszam. Trzy lata i potem dopiero przeszłam do klas 1-3.
Także no tutaj jakby różne etapy pracy w maskach mojej były i właśnie potem klasy 1-3 i teraz nadal jeszcze pracuję w klasach 1-3.
Gdzie rzeczywiście ten kontakt jest inny, no bo godzin jest więcej, prawda?
Z uczniami ma się tam 15-16 godzin i też no tutaj trzeba też towarzyszyć na przerwach, bo one czasami tam jakby też no z tego względu,
że nauczyciel w edukacji wczesnoszkolnej ma najwięcej godzin to właśnie tak jakby najbardziej słuchają tego nauczyciela,
więc ta pomoc czasami jest potrzebna na innych lekcjach.
Tak, no bo to jest ich pani, ewentualnie pan czasami i to jest zupełnie inaczej.
I ten kontakt taki właśnie jest tutaj inny niż właśnie w klasach tych starszych, bo ja też uczę w klasie piątej języka polskiego,
gdzie mam tam 5 godzin, a na przykład w mojej klasie mam 16 godzin.
Także no na pewno bardziej związana zawsze jestem z tymi klasami, gdzie mam godzin więcej.
Oczywiście i teraz która to jest klasa?
Teraz moja jest klasa 3.
Tak, to już kilka lat. Znamy się i myślę, że też dobrze jakoś tam się dogadujemy.
A to opowiedz proszę jak to było na początku w tych klasach 1-3, bo z tego co wiem to teraz się zmienił troszkę ten system
w takim sensie, że kiedy ja się uczyłam w Lasko i chyba kiedy Ty zaczynałaś pracować w szkole jeszcze też funkcjonowało coś takiego jak klasa wstępna.
Czyli ten etap trwał 4 lata. Klasa wstępna to było takie połączenie zerówki z pierwszą klasą, coś mniej więcej takiego.
Tak, tak. Jak uczyłam moją pierwszą klasę i drugą to była klasa wstępna i potem były klasy pierwsza, druga i trzecia.
Czyli klasa wstępna to była taka trochę zerówka, takie przygotowanie do szkoły,
gdzie my nie korzystaliśmy jeszcze z podręczników dla klas 1-3 tylko właśnie z elementarza, bo to była nauka liter.
Dla nauki liter w brajlu jest to zupełnie inna kolejność niż liter w czarnym druku i dlatego do tego potrzebne są i specjalne pomoce i elementarze.
I to właśnie tego uczyliśmy w klasie wstępnej, czyli przygotowania do nauki czytania i pisania.
To już właściwie zaczyna się w przedszkolu, ale w klasie pierwszej to jest właśnie umiejętność utrzymania się w rządku,
czyli tak zwane czytanie globalne albo też korzystanie właśnie z programu Mangold.
Też układanie w sześciopunkcie, najpierw takim powiększonym, potem linijka z sześciopunktami, czyli mniejszy ten sześciopunkt i też układanie znaczków,
czyli takich wyciętych liter ruchomego alfabetu, też segregowanie właśnie po to, żeby uczniowie zapoznali się z układem punktów w sześciopunkcie
i też właśnie takie ćwiczenia jak segregowanie figur geometrycznych różnych na przykład darów przeniesionych z lasu,
czyli wszystko co służy orientacji w małej przestrzeni i też przeliczaniu, przygotowaniu do dodawania i odejmowania i potem właśnie dodawanie i odejmowanie.
Układanie właśnie wzorów z plotków, klasyfikowanie, segregowanie.
To była klasa wstępna, no właśnie i tutaj mieliśmy też elementarz do nauczycztania, też drukowaliśmy uczniom i drukujemy nadal,
tylko teraz już mówię, nie nazywa się to klasą wstępną, teksty do czytania, ale właśnie wtedy, żeby było łatwiej im korzystać,
nie było podręczników, tylko właśnie korzystali z elementarzy i na początku tej klasy wstępnej były to takie małe segregatory,
do których wkładały się kartki, nazywaliśmy to też małymi elementarzami i dziecku było łatwo z tego korzystać,
ponieważ otwierał ten segregator i kartka, która była na wierzchu to była kartka, z której należało nauczyć się czytania.
Czyli generalnie w klasie pierwszej poznawaliśmy wszystkie litery, uczyliśmy się dodawania, odejmowania w zakresie dziesięciu,
układania na kubarytmach, poznawania podstawowych figur geometrycznych i to była klasa wstępna i potem była klasa pierwsza,
też było korzystanie z podręczników, pamiętam były to podręczniki Moja Szkoła, no ale w pewnym momencie, nie pamiętam, który to był rok,
no stwierdzono, że już klasa, nie ma klasy wstępnej, natomiast my teraz nadal korzystamy z tego, żeby dzieci przygotować jakby do nauki
zgodnie z ich możliwościami i potrzebami i generalnie jest możliwość, żeby ta edukacja wczesnoszkolna, tak jak wtedy też trwała cztery lata,
to była klasa wstępna, pierwsza, druga i trzecia, tak teraz jest klasa pierwsza A, gdzie też uczniowie, podobnie jak w klasie wstępnej,
zaczynają właśnie od takich ćwiczeń przygotowujących do nauki brajla, wtedy też nauczyciel jakby orientuje się na jakim etapie są dzieci,
czy już są gotowe do poznawania liter, czy jeszcze ten etap przygotowania trwa na przykład przez wrzesień i też właśnie klasa pierwsza A,
to jest też raczej nie korzystając z podręczników, bo teraz są to zaadaptowane podręczniki szkolni przyjaciele,
ale są to adaptacje podręczników czarnodrukowych, więc tam jest zupełnie inna kolejność liter i uczenie z takiego podręcznika kolejnych liter jest trudne,
więc my jakby korzystając troszeczkę z tematów, które są w podręczniku szkolni przyjaciele,
uczymy właśnie zgodnie z tą kolejnością liter brajlowskich, czyli zaczynając od takich liter o najprostszym układzie punktów,
czyli A, L, B, M, K, C i tak dalej, no i właśnie wtedy w klasie pierwszej mamy możliwość wydłużenia etapu edukacyjnego,
czyli de facto ta klasa pierwsza zazwyczaj trwa dwa lata.
Oczywiście nie jest to nasze założenie, że każdy uczeń będzie w edukacji wczesnoszkolnej cztery lata, prawda,
niektórzy jeżeli szybko uczą się liter, to wtedy z tej pierwszej klasy idą do drugiej,
natomiast no generalnie też mają wydłużony etap w klasie pierwszej, czyli jakby powtarzają klasę pierwszą,
ale jeżeli są już drugi rok, to wtedy korzystają właśnie z tych podręczników szkolni przyjaciele,
ponieważ już znają litery, umieją sobie znaleźć stronę, numer ćwiczenia i właśnie mogą zacząć naukę z podręcznikiem.
O, wspaniale. I co dalej jest w kolejnych klasach?
W kolejnych klasach też korzystamy właśnie z tych adaptacji szkolnych przyjaciół,
ale tutaj też mamy zaadaptowane podręczniki, czyli czytanki i podręcznik do matematyki,
natomiast sami dokonujemy adaptacji ćwiczeń, ponieważ ćwiczenia nie ma adaptacji ćwiczeń,
są tylko w brajlu podręczniki.
To jest też ciekawe, że jest podręcznik, a nie ma ćwiczeń.
O właśnie, ja do polskiego też tak mam, że mam adaptację brajlowską podręcznika,
a zeszytu ćwiczeń też muszę dokonywać sama i dla niewidomych i dla sobowidzących.
Także już ponieważ uczę tutaj jakby drugi raz klasę piątą, więc już mam te ćwiczenia,
które robiłam dla poprzedniej klasy, więc mogę teraz z nich korzystać.
Aha, czyli szkoła na Wasą rękę drukuje, tak?
No tak, tak, też zresztą w ogóle tutaj jeżeli chodzi o pomoce dla uczniów niewidomych,
ten tutaj jest dosyć mało takich dostępnych, więc tutaj nauczyciele też robią sobie,
korzystając właśnie z tych urządzeń takich jak na przykład drukarki do druku wypukłego,
czyli no eweresty nasze, albo właśnie drukarki do grafiki, czyli Tiger,
czy wygrzewarka, wygrzewarka Piaf. Tutaj korzystamy właśnie z tego,
żeby uczniów też, uczniom też robić rysunki i ostatnio na przykład w mojej klasie
bardzo podobają im się te rysunki na wygrzewarce Piaf.
Chętniej pracują z nimi niż właśnie na tych rysunkach, które są drukowane
na tej drukarce Tiger, bo one są po prostu takie bardziej, takie zaokrąglone,
tak bym to powiedziała po swojemu i właśnie no uczniowie chętnie je oglądają
i ten też jest możliwość druku pismem Braille’a, więc też jest możliwość
drukowania i polecenia i rysunku braillowskiego.
A jak jest z dziećmi? Pewnie to się zmieniało na przestrzeni lat.
Jak się zmieniają proporcje? Czy jest więcej dzieci? W ogóle jak liczne są?
Może zacznijmy od tego właśnie. Czym się różni taka klasa powiedzmy na tym etapie
początkowym nauczenia od takiej klasy w szkole dla dzieci widzących?
Bo na pewno się różni liczbą uczniów.
Na pewno liczba uczniów. Na przykład moja klasa liczy w tej chwili czworo uczniów.
Mam i ucznia sobowidącego i troje niewidomych. No też na przykład jak zaczynałam
pracę w szkole to było prawie 20 lat temu to moja pierwsza klasa liczyła
dziesięcioro uczniów i byli to sami uczniowie niewidomi. Także na przestrzeni tych lat
tak to się zmieniło, że były klasy dziesięcioosobowe i można było uczyć
bez na przykład żadnej pomocy. Natomiast teraz mamy klasy cztero-pięcioosobowe
i czasami nawet też do takiej klasy potrzebna jest jakaś pomoc.
Bo tutaj są i różne techniki pracy i różne tempo pracy i różne też możliwości,
gdzie trzeba właśnie jakoś dokonywać takich dostosowań tego materiału, który jest.
Także mówię, moja pierwsza klasa to było dziesięcioro uczniów i też razem
chodziliśmy na wycieczki po terenie ośrodka. Ja sama z nimi chodziłam,
ale oni też mieli taką większą motywację i do samodzielności i do pracy.
Teraz właśnie też jest to jakby, ale myślę, że to jest znak naszych czasów,
że nie tylko uczniowie niewidomi czy sobowidzący, ale generalnie dzieci mają
taką mniejszą motywację do samodzielności, do pracy. No i trzeba jakby włożyć
więcej pracy, żeby uzyskać jakieś efekty swojej pracy niż jeszcze przedtem.
Oni mieli taką chęć poznawania, chęć jakby przekraczania też własnych ograniczeń.
Natomiast teraz no właśnie tu jakby trzeba włożyć wtedy właśnie więcej pracy w to,
żeby opanować tak dużą grupę. Natomiast teraz właśnie w to,
żeby ich zmotywować, żeby pracowali na lekcji.
Jakie są proporcje, jeżeli chodzi o dzieci? Jest więcej niewidomych
czy więcej słabowidzących i czy dużo jest dzieci z innymi dysfunkcjami?
Teraz myślę, że tak w naszej szkole to nie wiem, chyba 1 trzecia to są uczniowie słabowidzący.
Natomiast no właściwie w każdej klasie i w 1-3 i w klasach 4-8 są uczniowie właśnie,
które mają jeszcze inne niepełnosprawności, czyli uczniowie z niepełnosprawnościami sprzężonymi.
No i wtedy taka praca właśnie mówię, no wymaga też takiego większego zaangażowania
od nauczyciela, bo przygotowania innych pomoc np. dla różnych uczniów,
no a też właśnie czasami takiej pomocy na lekcji, żeby móc pracować ze wszystkimi uczniami.
Tak to się po prostu zmieniło teraz.
A czym się różni program nauczania? Czy poza tym, że mają dodatkowe te zajęcia z brajla,
to się niczym nie różni?
To znaczy jeżeli chodzi o, no przerw ten np. jeszcze jak miałam tą moją pierwszą klasę,
to jeszcze uczyliśmy pisania na tabliczkach, natomiast teraz no my realizujemy program
szkoły ogólnodostępnej, prawda? Więc natomiast dzieci niewidome,
samowidzące pracują wolniej niż uczniowie widzący, prawda?
Więc no tutaj już jakby nie mamy czasu na to, żeby uczyć ich pisania na tabliczce.
Zresztą nie mamy też na to przestrzeni, bo też właśnie mamy dzieci samowidzące
i też właśnie no uczymy pisania na komputerze, więc od pierwszej klasy dzieci mają zajęcia komputerowe,
gdzie w klasie pierwszej jest to przede wszystkim nauka pisania na klawiaturze.
A to akurat jest to taka praca indywidualna z każdym uczniem.
Właśnie żeby uczniowie biegle się nauczyli takiego bezzrokowego pisania na klawiaturze,
co też właściwie nie jest takie jakby łatwe przy uczniach, którzy mają na przykład jakieś niepełnosprawności,
takie niepełnosprawności jak dziecięce porażenie mózgowe, prawda?
Bo wtedy jest to, musi być na przykład specjalistyczna klawiatura, dla dziecka samowidzącego
może to być na przykład klawiatura z kolorowymi dużymi klawiszami właśnie po to, żeby uczeń mógł,
bezzrokowo nie jest w stanie się nauczyć, bo na przykład korzysta z jednej ręki tylko, prawda?
Natomiast jak są duże klawisze, na nich duże litery, to mu troszeczkę usprawnia naukę pisania
no i powiedzmy, że jedną ręką pisząc też nauczy się w jakimś tam tempie pisania na klawiaturze.
Więc to tym się różni. Generalnie realizujemy taki sam program, mamy takie same podręczniki
jak uczniowie w szkołach ogólnodostępnych, z tym, że no właśnie one są dostosowane do możliwości
uczniów niewidomych, czyli oni piszą, czytają brajlem. No i też staramy się, że właśnie,
żeby pomoce tutaj były chociażby w postaci na przykład okazów zwierząt.
Mamy też tutaj w szkole wypchane okazy zwierząt, które też dzieci bardzo chętnie oglądają
i które im przybliżają wygląd takich zwierząt i nawet jeżeli nie mamy danego zwierzęcia,
o którym następnym razem mówimy, a mamy podobne zwierzę, to możemy się właśnie tam odwołać,
że porównując to zwierzę do tego, które dziecko oglądało, które zna, prawda?
Więc tutaj to jest dużym ułatwieniem. Teraz bardzo trudno jest zdobyć takie okazy zwierząt,
więc korzystamy z tych zasobów, które już tam od kilkunastu lat mamy w szkole.
Jak również też chętnie kupujemy takie modele zwierząt, prawda? No modele oczywiście nie są
wielkościowo takie same jak prawdziwe zwierzęta, natomiast no właśnie też tutaj staramy się,
żeby było jak najwięcej modeli różnych zwierząt czy budynków, też żeby uczniowie właśnie poznawali
jak najwięcej tutaj też tego z otaczającej rzeczywistości, bo to też jest taka nasza rola nauczycieli,
prawda? Nie tylko nauczanie czytania i pisania, ale również właśnie jakby zapoznanie z tym
najbliższym otoczeniem, żeby potem no jakby w życiu już też dorosłym ten młody człowiek
miał jak największą wiedzę, prawda?
To tak.
Też jeszcze, no co jest ważne, na przykład jeżeli chodzi o edukację matematyczną,
no to też właśnie tutaj modele figur też posiadamy i drewniane i plastikowe,
no one też właśnie służą też właśnie po to, żeby uczniowie lepiej radzili sobie i na lekcjach
matematyki i na lekcjach przyrody geografii od klasy pierwszej mamy naukę rysunku.
Mamy też opracowany elementarz do rysunku, gdzie właśnie uczniowie tutaj pod okiem nauczyciela
rysunku, na tym rysunku też zazwyczaj są dwie osoby, czyli nauczyciel rysunku i nauczyciel klasy,
ponieważ no tutaj nauczanie rysunku jest to też taka zazwyczaj praca indywidualna, prawda?
Bo trzeba uczniowi najpierw pokazać ten model czy rzecz, którą będziemy rysować
i potem dopiero ten rzecz, uczeń zapoznaje się z wyglądem tej rzeczy na rysunku, prawda?
Ponieważ jeżeli pokażemy tylko rysunek najpierw, no to właśnie tutaj może być takie niewłaściwe wyobrażenie
danego przedmiotu czy jakiejś rzeczy.
Tak, to ja wiem po sobie, że mi te rysunki same to nigdy totalnie nic nie mówiły.
No właśnie, tak, tak, więc żeby uczniowie mogli odczytywać rysunki, to muszą się tego uczyć, prawda?
Już od klasy pierwszej, tak? I tutaj dlatego ta nauka rysunku jest właśnie bardzo ważna
i potem jej też pomaga w matematyce, prawda? Bo potem geometria, no jest to coś, co nie jest łatwe, prawda?
Dla uczniów niewidomych. No oni sami też o tym mówią, prawda?
Więc im więcej tutaj też pokażemy im takich przedmiotów, takich trójwymiarowych, tak?
To tym potem łatwiej jest jakby wyobrazić sobie, zrozumieć ten wygląd tego przedmiotu na rysunku.
Mamy właśnie tutaj element też też do nauki rysunku opracowany przez nasze siostry i też z niego korzystamy.
Jak również, no mówię, mamy też tutaj drukarkę tą Tiger i tą wygrzewarkę Piaf i też same tutaj drukujemy różne rysunki.
Na przykład jak poznajemy liście różnych drzew, przynosimy je z wycieczki, potem w klasie oglądamy, porównujemy czym się różnią.
To właśnie najpierw oglądamy je takie przyniesione z wycieczki.
Ja też czasami na przykład zasuszam, bo one wtedy są proste i łatwiej się okrąga,
ale też potem właśnie drukuję uczniom albo właśnie na drukarce Tiger, albo na tej wygrzewarce Piaf,
właśnie żeby mogli oglądać te same liście na rysunku, prawda?
Bo akurat liście są dosyć proste, bo są płaskie, prawda?
Więc to jest jeszcze stosunkowo łatwe rysunki.
Natomiast właśnie jeżeli tutaj na przykład zaczynamy rysunek pudełka, jak wygląda,
to najpierw oglądamy to pudełko, że ono ma kilka ścian i te ściany są różne.
Zaczynamy od tej największej ściany, bo potem na przykład jak jest rysunek budynku, prawda?
To jest tylko też jedna ściana, prawda?
Z oknami, drzwiami.
No i właśnie jeżeli uczniowie zapoznają się z wyglądem takiego klocka,
które potem oglądają na rysunku, to właśnie łatwiej jest im potem jakby
przyswoić ten obrazek rysunku chociażby domu.
Tak, to jest rzeczywiście istotne, żeby wszystko dawać, to co tylko jest możliwe
i te modele jak najwięcej dotykać, bo kiedy słyszałam taką opowieść
mojej byłej wychowawczyni z internatu, że robiła ciasto z jakimś pokoleniem
młodszym wychowanek i dała dziewczynce dziesięcioletniej jajko i mówi
tu masz jajko, wbij do miski, do ciasta.
Ona wzięła jajko i mówi tak, ale to nie jest jajko.
Na co ta Renia? Mówi, ale to jak to nie jest jajko, przecież to jest jajko.
No i zaczęła się cała dyskusja i się okazało, że dziewczynka do tej pory miała
wyłącznie do czynienia z jajkiem ugotowanym na twardy i obranym ze skorupki.
Takie coś dla niej nie było jajkiem absolutnie, jakaś masz przylewająca.
Tak, to jest bardzo ważne. My na przykład na lekcjach jak mówimy o zbożach,
o tym jak powstaje chleb, no to też właśnie oglądamy produkty,
z których możemy zrobić chleb i też pieczemy chleb, żeby dzieci jakby
od początku mogły sobie prześledzić taką drogę, że najpierw to jest kłos.
Ja też tutaj mam taką możliwość, więc przywożę im takie kłosy zboża.
Prawdziwe oglądają. Wydłubujemy też z tych kłosów ziarno, oglądają ziarna.
No i też potem rozgniatamy te ziarna, żeby mogły obejrzeć, że właśnie te ziarna,
to one mają łuskę i to, co jest mąką, to jest to, co jest w środku,
zmielone w młynie i dopiero potem z tego jest mąka, oglądamy tę mąkę.
No i też robimy chleb, czyli wsypują do miski, oglądają też kilogram mąki,
bo to też ważne jest, żeby wiedziały, jak wygląda kilogram mąki,
czy kostka masła, bo tak jak mówisz, Alu, czasami właśnie tutaj
dostają do ręki tylko na przykład coś wyjęte z opakowania i potem
jakby nie mają świadomości, skąd wierzy się to od początku.
Więc my robimy takie doświadczenia też właśnie, z mleka robimy ser,
żeby tutaj dzieci miały takie doświadczenia właśnie, że ser robi się z mleka,
że to nie jest takie zdanie teoretyczne, tylko też właśnie tutaj
bardzo ważne jest doświadczanie i takie pokazywanie.
No właśnie jeżeli chodzi o przyrodę, to laski akurat też są w tej dobrej sytuacji,
że leżą w puszczy kampinoskiej i dookoła otaczają nas różne drzewa,
różne krzewy, las mamy, więc tutaj chodzimy, oglądamy drzewa, liście, kwiaty,
zawsze przed internatem rosną właśnie i kwiaty wiosenne, i kwiaty jesienne.
Mamy też sad, tam drzewa są dosyć nisko, więc chodzimy, oglądamy drzewa,
jabłka przynosimy zerwane z drzew albo zebrane spod drzew.
Trzeba właśnie, żeby dzieci miały jak najwięcej takich wyobrażeń
dotyczących właśnie tego najbliższego otoczenia.
Ogródek przy szkole jest jeszcze, czy już nie?
Ogródek był, ale teraz mamy ogródek w postaci, tam są na przykład zioła,
które dzieci też chodzą, oglądają, zrywają i też krzewy owocowe,
na przykład borówka amerykańska, mamy jagoda kamczacka, porzeczki, agres.
To akurat też jest ważne, bo to są takie dosyć rzadkie krzewy,
na przykład agres i porzeczki, więc akurat tutaj dzieci mają możliwość
oglądania tych owoców właśnie tutaj przy szkole.
Kiedyś mieliśmy taki ogródek właśnie, gdzie też sialiśmy warzywa
i to było takie też bardzo dobre doświadczenie, bo właśnie na wiosnę sialiśmy,
przekopywaliśmy grządki, wrzucaliśmy nasiona, zakrywaliśmy ziemią,
obserwowaliśmy kiedy tam kiełkuje, kiedy rośnie i potem na jesieni
wyrywaliśmy też na przykład te warzywa korzeniowe z ziemi,
bo to było też takie ważne doświadczenie właśnie, że jak wyrwiemy z ziemi
markewkę, to dostaje tam dołek po tej markewce, bo nawet właśnie kiedyś
uczeń powiedział mi, że on nawet nie wiedział, że tutaj taki dół zostaje
po tej markewce, jak wyrwiemy tą markewkę, więc takie doświadczenia
są bardzo ważne i staramy się, żeby takich doświadczeń uczniowie
mieli jak najwięcej i oczywiście opowiadamy im to wszystko tutaj
o najbliższym otoczeniu.
Pamiętam ogródek jeszcze właśnie z moich czasów i pamiętam, jak koledzy
się założyli, że, a no i wyrywanie chwastów oczywiście pamiętam
i pamiętam, jak koledzy się założyli, że jeden wyciągnie, to już byliśmy
w czwartej klasie, ale ktoś tam od czwartej do ósmej, nie pamiętam,
może w piątej to było i koledzy, tylko to nie z mojej klasy, tylko z wyżej
tam parę uczników się założyli, że jeden wyciągnie drzewnicę z ziemi
to ją zje i zjadł taką normalnie taką z ziemią, tylko troszeczkę otrzepał
i…
Oj kto odważny. No my też przynosiliśmy drzewnicę. Rzeczywiście przynosiliśmy
do klasy sobie w swoich drzewnicę, no że dzieci też się przy okazji
zapoznawały z tym, jak wygląda drzewnica. To było też dla nich takie
ciekawe doświadczenie.
Czy jeszcze poza brajlem i poza tą nauką właśnie rysunków, poza pokazywanie
modeli takich przyrodniczych, no poza pieczeniem chleba, które jest powiedzmy
no troszkę może takim przygotowaniem do czynności dnia, czy jakieś inne
specjalistyczne zajęcia szkoła oferuje, czy to wszystko inne już jest
jako zajęcia pozalekcyjne? Bo ja na przykład pamiętam, że my mieliśmy
jeszcze orientację przestrzenną taką grupową. Chyba mieliśmy to…
Nie, teraz nie ma. Teraz orientacja przestrzenna jest indywidualna i ona jest
właśnie po południu w godzinach pracy internatu. Orientacja przestrzenna,
rehabilitacja wzroku, czyli takie zajęcia dla dzieci sobowidzących,
bo na przykład też mamy takich uczniów, którzy uczą się dwóch technik, prawda?
Dosyć mają… Słabo widzą dobliży, prawda? Więc ich techniką taką podstawową
trudno byłoby, żeby to był czarny druk, więc uczą się brajle. Ja nawet mam
w tej chwili takiego ucznia, prawda? Natomiast właśnie na rehabilitacji wzroku
uczą się techniki czarnodrukowej właśnie po to, żeby można było potem
z luką jakiś napis przeczytać, prawda? Umieć się podpisać.
To właśnie takie zajęcia uczniowie też mają. Na przykład też takim uczniem
ja zawsze obrazki pokazuję, bo mam jednak ucznia sobowidzącego,
więc temu uczniowi, który też ma jakieś możliwości wzrokowe,
ale jednak jego podstawową techniką jest brajl, też właśnie pokazuje obrazki,
żeby tutaj umiał… Wiedział, jak wyglądają na przykład zwierzęta
czy różne rośliny na obrazkach. To też pokazujemy. No i w szkole jeszcze mówię taką
bardzo ważną rzeczą, do której przywiązuję uwagę, to jest właśnie nauka tego pisania
i posługiwania się komputerem, prawda? Tutaj każde dziecko ma słuchawki,
każdy zestaw komputerowy ma linijkę brajlowską, program mówiący właśnie
i też uczymy dzieci, żeby tutaj to, co piszą, żeby umiały odczytać na linijce brajlowskiej
albo właśnie tutaj odsłuchać głosowo.
Skoro mówiłaś o podpisywaniu, chcę zapytać, czy uczycie też takich liter zwykłych,
czerwonobrokowych, zwłaszcza te dzieci, które całkiem nie widzą, bo jakoś nie wiem,
czy w ogóle nie było za moich czasów tego, czy mój rocznik to minęł,
ale my się nie uczyliśmy i ja potem bardzo musiałam nadrabiać jako dorosła i do tej pory jakoś…
My na przykład na lekcji rysunku to wiem, że tutaj pokazujemy te litery czernobrokowe,
że na lekcji rysunku dzieci zapoznają się, no i też na zajęciach z orientacji przestrzennej.
Wiem, że też właśnie tutaj uczą się tego podpisu.
No to dobrze, że to jednak gdzieś zostało umieszczone.
Myślę, że też taką ciekawą rzeczą, którą tutaj praktykujemy od już dobrych kilku lat,
to są właśnie taka współpraca, szczególnie takie otwarte dla nas jest Teatr Rwaj.
Z Teatrem Rwaj jeździmy na spektakle, bo generalnie teraz audiodeskrypcja jest bardziej popularna
niż jeszcze właśnie jak ja zaczynałam pracę w szkole.
To jak jeździliśmy do teatru, to tę audiodeskrypcję, no ja czasami,
znaczy każdy wychowawca nauczy się tutaj dzieciom tam opowiadał.
I nawet kiedyś jak byłam z klasą starszą na Zemście, to pan zwrócił mi uwagę,
dlaczego ja tutaj rozmawiam.
Takim, że ja nie rozmawiam, tylko ja jestem z uczniami niewidomymi
i ja im po prostu opowiadam co się dzieje na scenie.
Bo oni jak na przykład pojawia się jakiś nowy głos, nowa osoba,
to skąd mają wiedzieć kto to jest.
Natomiast teraz właśnie tutaj jest audiodeskrypcja coraz bardziej powszechna.
Natomiast właśnie nam takim najbardziej sprzyjającym teatrem jest Teatr Rwaj.
My tam jeździmy na spektakle, gdzie właśnie aktorzy bardzo chętnie się z nami spotykają,
pokazują nam rekwizyty, pozwalają nam wejść na scenę, scenografię oglądamy.
Też właśnie takie były, teraz już mniej robią takich przestawień kukiełkowych,
ale jak z moimi poprzednimi klasami jeszcze jeździłam,
to właśnie dla dzieci było to bardzo też ważne doświadczenie,
ponieważ jak mówiliśmy, że teatr kukiełkowy, no co to znaczy?
Żeby nie było to tylko w sferze takiej słownej,
to właśnie wtedy weszliśmy na scenę, obejrzeliśmy parawan,
który tam jest na scenie i za tym parawanem właśnie tutaj aktorzy też pokazywali,
że tam oni stoją i te kukiełki, czyli te lalki są widoczne nad tym parawanem.
Dzieci sobie właśnie brały do ręki te lalki, podnosiły je wysoko
i to były też takie właśnie ważne, takie doświadczenie dla nich,
zapoznanie się właśnie z tym, co to jest teatr kukiełkowy i kukiełki.
I właśnie do tej pory jak jeździmy do teatru BAJ,
to właśnie oni tutaj spotykają się z nami teraz już właśnie nawet przed spektaklem,
bo doszliśmy do wniosku, że żeby uczniowie, ten odbiór spektaklu był taki pełniejszy,
lepiej jest jak obejrzą dekorację i lalki przed spektaklem, prawda?
Ewentualnie potem jeszcze jak mają jakieś pytania,
to też oni chętnie bardzo odpowiadają na te pytania.
Także no tutaj też dla mnie ta współpraca z teatrem jest bardzo cenna,
ale inne teatry też się otwierają właśnie, że jest możliwa audiodeskrypcja,
czyli uczniowie już dostają słuchawki i w słuchawkach tutaj są czytane opisy właśnie tego,
kto wchodzi, co się dzieje na scenie.
Także uczniowie są zorientowani, prawda, co się dzieje na scenie
i to jest dla nich też potem odbiór tego spektaklu jest pełniejszy, więcej wiedzy.
A czego się jeszcze uczy w klasach 1-3?
Czego nie uczy ten główny nauczyciel nauczycia początkowego?
Czego jeszcze oni się uczą? Pewnie mają angielski, religię?
Angielski, tak, mają język angielski, religię, wychowanie fizyczne.
No zajęcia komputerowe to zazwyczaj ma albo nauczyciel z edukacji wczesnoszkolnej,
albo też tutaj często jest dwoje nauczycieli właśnie po to, żeby tutaj dotrzeć do każdego ucznia
i pracować właśnie bardziej tak indywidualnie z uczniami.
No to tak, mają religię, angielski, zajęcia plastyczne, techniczne i muzyczne.
Czyli generalnie takie wszystkie przedmioty, które są w szkole ogólnodostępnej.
Jedynym takim przedmiotem, którego nie ma w szkole ogólnodostępnej jest lekcja rysunku.
Natomiast pozostałe przedmioty właśnie są takie same jak w szkole ogólnodostępnej,
z tym że właśnie one są dostosowane do możliwości uczniów niewidomych.
A czy, chciałabym żebyśmy teraz, trochę będzie kij w mrowisko może dla niektórych,
ale chciałabym żebyśmy powiedziały troszeczkę, może bez jakichś takich ocen radykalnych,
bo coraz częściej się mówi, że w ogóle ośrodki szkolno-wychowawcze są niepotrzebne,
że może teraz ucznianie mają takie możliwości, żeby iść do szkół ogólnodostępnych,
do integracji. I czy ty masz może jakieś takie doświadczenia, w ogóle nie wiem,
ucznia, który na przykład przyszedł do Lasek z integracji i jakie on miał doświadczenia
i czy to rzeczywiście tak jest, bo ja na przykład osobiście, to co teraz mówię
jest moją subiektywną opinią, proszę byście Państwo nie traktowali tego jakiegoś zdania
obowiązującego, ani nawet jako zdania realizatora audycji, czyli Fundacji Lasek.
Czyli Fundacji Instytutu Rozwoju Regionalnego, tylko to jest moja prywatna opinia.
Ja uważam, że przynajmniej właśnie te klasy 1-3 warto skończyć w ośrodku po to,
żeby mieć bazę. Mieć od czego wyjść.
No tak jak mówię, jeżeli chodzi o edukację włączającą, to na pewno nauczycielom w klasach 1-3
nie jest tak łatwo, jak jest uczeń niewidomy, ponieważ tak jak mówię,
kolejność wprowadzenia liter jest zupełnie inna, prawda, więc tutaj trzeba też
do tego się trochę dostosować, żeby uczeń opanował pismo brajla, prawda.
Więc mamy różne doświadczenia. Mówię, jeżeli chodzi o edukację włączającą,
jest to pewnie możliwe, ale wymaga takiej właśnie dużej pracy ze strony nauczyciela
i profesora pedagoga, który też towarzyszy uczniowi w szkole.
Ja mam też kontakt właśnie z uczniami ze szkół masowych, którzy przyjeżdżają
na turnusy wakacyjne nasze. Jest to różnie. Zależy to właśnie, tak jak mówię,
od zaangażowania nauczyciela, od wiedzy nauczyciela, od też możliwości sprzętowych.
Szkoła ma drukarkę i ma możliwość drukowania materiałów w brajlu, czy nie.
Także to na pewno wymaga, to dla mnie jest jako pewnik takiej dużej pracy nauczycieli,
żeby dostosować do tego ucznia niewidomego wszystko to, co się dzieje na lekcji,
zwłaszcza, że tempo pracy uczniów widzących jest zawsze oczywiście szybsze
niż ucznia niewidomego, prawda. On nie nadąży robić tego wszystkiego,
co robią uczniowie widzący. Więc to właśnie czasami, to takie moje doświadczenie
właśnie po spotkaniach z uczniami i z rodzicami, że to jest takie trochę frustrujące.
No i czasami też nie są dostosowane materiały, ale to mówię, to niekoniecznie wynika też
ze złej woli nauczycieli, ale właśnie, no mówię, czy z braku takich sprzętów
do przygotowania materiałów dla uczniów niewidomych. No tak, więc to rzeczywiście…
Natomiast rodzicom zależy na tym teraz, kiedyś też było inaczej, teraz podejście jest inne,
żeby dziecko było bliżej domu, prawda? To jest jakby takie decydujące o tym czasami właśnie,
że rodzice posyłają dziecko do szkoły ogólnodostępnej, a nie do ośrodka, tak?
Bo generalnie dziecko dostaje orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego
no i tam właśnie rodzice wybierają jakby formę tego kształcenia, prawda?
Czyli czy kształcenie w ośrodku, czy kształcenie w szkole ogólnodostępnej.
Także no to mówię, to zależy od wielu czynników, ale no generalnie rzecz biorąc
rzeczywiście uczniowie, którzy nie są w ośrodkach, to na przykład trochę wolniej czytają, tak?
Bo mają mniejszy dostęp, prawda? Do podręczników, czy do książek w brajnie, tak?
Bo my oprócz tego, że mamy podręczniki, to też mamy bibliotekę, do której mogą uczniowie iść,
wybrać sobie książkę i czytać, tak? Mamy też drukarki brajnowskie, że możemy
te książki, które jeszcze nie są zaadaptowane tutaj w brajlu, też możemy im tutaj
dokonać adaptacji i wydrukować, żeby oni czytali właśnie takie książki,
które teraz czytają ich widzący rówieśnicy, prawda?
Natomiast no właśnie w szkołach masowych no nie zawsze są takie możliwości, prawda?
Więc to po prostu zależy, tak?
Tak, czyli jak zwykle wszystko zależy właśnie od jakichś czynników zewnętrznych.
Tak, od różnych czynników, prawda?
Tak, od różnych czynników. Niekoniecznie od nauczyciela.
A czy jeszcze jakieś, mogłeś powiedzieć, jakieś pomoce, które, bo od tego co słyszę,
to dużo rzeczywiście Wy jako nauczyciele sami przygotowujecie i czy jakieś jeszcze
ciekawe takie może rozwiązania, które…
No właśnie mówię, tutaj służy nam do tego te drukarki, ale też na przykład
no jak dla tych, dla tej klasy pierwszej szczególnie, jak na przykład mamy tam
ofigury geometryczne czy jeszcze na przykład zapoznawanie z różnymi fakturami,
no to robimy tak sami te pomoce, na przykład wycinając mamy, ale teraz też właśnie
to już jakby coraz łatwiej jest, bo są na przykład takie duże dziurkacze,
które wycinają różne kształty, czyli koło trójkąt kwadrat naklejamy właśnie,
żeby to było atrakcyjne. Figury w różnych fakturach, kształtach też właśnie,
żeby tutaj ćwiczyć tą percepcję otechową dzieci, żeby one zapoznawały się właśnie
z różnymi fakturami, no żeby właśnie łatwiej potem im było czytać, pisać.
Ja na przykład też, jak mówiliśmy o domu, w którym mieszkamy, tak,
co to znaczy blok mieszkalny, prawda. Dla osób niewidomych trudne jest
poznawanie przedmiotów, które są jakby, których nie można objąć dotykiem,
a takim przedmiotem jest na przykład blok mieszkalny, prawda, więc zrobiłam im
w związku model bloku, taki model sześcian, gdzie tutaj nakleiłam im okna, drzwi,
no i wtedy też to omawialiśmy, jak wygląda taki blok mieszkalny, prawda,
czyli dom jednorodzinny, też czym się różni mamy akurat taki model i też,
no właśnie mówię, to jest ważne, żeby wszystko o czym mówimy,
jeżeli mamy taką możliwość, to właśnie pokazywać jakieś modele
i zapoznawać uczniami właśnie z wyglądem różnych rzeczy, przedmiotów,
no żeby potem właśnie ich jakby wyobrażenie o różnych rzeczach było prawdziwe, prawda.
Na przykład samolot, tak, mówimy, że ma skrzydła, ale też właśnie ważne jest to,
żeby powiedzieć, bo i ptaki mają skrzydła, i ptaki jak lecą, to machają skrzydłami, prawda,
natomiast samolot, i to jest też taka ważna informacja, jaką pokazuje uczniom model samolotu,
no to właśnie tutaj mówię, że ptaki machają skrzydłami, no ale samolot nie, prawda,
bo chociaż też ma skrzydła, prawda, bo on inaczej się porusza, tak,
czy na przykład tutaj też, jeżeli chodzi o pomoce, to tutaj możemy jakby adaptować różne pomoce,
które są dostępne dla uczniów widzących, prawda, szczególnie na przykład do matematyki,
czyli figury geometryczne takie, no, które można, jak to mówimy, ubrajlowić,
czyli na przykład nakleić, prawda, takie wypukła, żeby uczniowie mogli je oglądać.
No, generalnie mówię, jest to tutaj takie wyzwanie dla nauczyciela zapewnienie uczniom właśnie takich pomocy
też ciekawych, atrakcyjnych, na przykład jak uczymy się brajla, to też uczniowie bardzo lubią
na przykład rozsypanki, prawda, wyrazowe rozsypanki zdaniowe, czyli na przykład składanie wyrazów z sylab,
to do tego też mamy taką specjalną zrobioną, my nazywamy to linijkę, bo czasami te pomocy nawet trudno jest
jakby tak nazwać, bo one nie mają jakby swojego odzwierciedlenia w takich pomocach dla uczniów widzących, prawda,
więc to jest taka deseczka drewniana z takimi wypustkami, prawda, wyłożona na przykład aksamitem, prawda,
i tam nazywamy to linijką i na tym na przykład układam różne sylaby i z tych sylab dzieci mają układać wyrazy, prawda,
czyli na początku układzie pierwszą sylabę karteczka właśnie z wycięta karteczka z sylabą brajlowską
i druga sylaba to jest koniec wyrazu, tak samo zdanie, prawda, rozsypankę zdaniową, daje im tam taką linijkę,
wyrazy nie ułożone po kolei i oni mają za zadanie ułożyć zdanie, prawda, czyli muszą znaleźć wyraz, który ma wielką literę,
przekładają ten wyraz na początek tej linijki, potem drugi wyraz, drugi, trzeci, czyli ostatni, który jest z kropką,
tak i sobie czytamy, możemy wkleić na przykład takie zdanie do zeszytu albo po prostu je napisać, tak,
ale to też wymaga tego, żeby napisać to zdanie, wyciąć, pociąć te karteczki i też właśnie takimi nożyczkami z falbanką
zaznaczyć górę karteczki, prawda, żeby uczniowie wiedzieli, jak tutaj prawidłowo układać te wyrazy na tej właśnie tak zwanej linijce,
czyli takiej deseczce do układania wyrazów.
To jeszcze może największy sukces pedagogiczny.
Ohoho.
Coś, co, no nie wiem, może jakiś był taki, no nie chcę powiedzieć beznadziejny przypadek, ale no oczywiście bez imienia,
ale że komuś było z czymś tak trudno i nagle potem się okazało, że jest super.
Ja generalnie właśnie mam takie jakby doświadczenie w mojej pracy, że bardzo ważne jest takie motywowanie uczniów i pokazywanie im,
że to, co wydaje im się trudne, tak, że jeżeli będą, nie wiem, wkładać pracę, że czasami to jest małymi krokami można do czegoś dojść,
ale no jeżeli wkładamy jakąś pracę, to ona na pewno będzie miała swoje przełożenie w postaci tego, że ty się nauczysz tego, prawda.
Na przykład miałam takiego chłopca, który właśnie mówił, że tutaj nie, to jest trudne, ja w ogóle się tego nie nauczę.
No ja mówię, no słuchaj, ale do szkoły przechodzimy po to, żeby się uczyć.
Jeżeli wszystko byś umiał, to właściwie nie miałoby sensu twoje przychodzenie do szkoły, tak.
No i właśnie potem, jak już tutaj przełamałam ten jego taką właśnie no niechęć do pokonywania trudności,
to okazało się, że on mi nawet przypomniał potem w drugiej klasie, czy pani pamięta, jak ja byłam w tej pierwszej klasie,
to ja mówiłam, że ja się niczego nie nauczę, bo to jest trudne.
Ja mówię, no właśnie, widzisz, jak tutaj systematycznie pracowałeś, to teraz dla ciebie to nie jest takie trudne
i każda trudność też jest o to, żeby ją pokonać, prawda, a nie skupiać się na niej.
To tak staram się wpajać moim uczniom.
A jakaś najzabawniejsza sytuacja, no wiem, że tam przez prawie 20 lat to trudno może jedną taką wybrać,
ale może coś było szczegółowego.
Najzabawniejsza sytuacja, to jakoś teraz trudno mi jakoś tak wybrać jakąś sytuację.
A czy jest taka potrzeba też pracy takiej indywidualnej z uczniami?
No tak, właśnie dużo, tak. Mamy tutaj właśnie uczniowie, którzy przychodzą i mają trudności w nauce brajla,
mają zajęcia indywidualne, albo jak na przykład właśnie przychodzą do starszych klas
i właśnie albo tracą wzrok i jest konieczność uczenia się brajla, no to mają zajęcia indywidualne,
no bo na takich zajęciach najszybciej mogą nauczyć się brajla, prawda.
Więc mają takie zajęcia w szkole.
I albo potem już nawet uczniowie, którzy na przykład też mieliśmy taką uczennicę, która była w siódmej klasie,
no to ona już nie uczyła się brajla tylko, bo jeszcze miała jakieś tam możliwości wzrokowe,
tylko właśnie uczyła się pracy na komputerze, na laptopie, prawda, żeby potem w szkole średniej
też właśnie z takiej formy pracy korzystać.
No teraz technika daje takie możliwości, prawda.
Starsze klasy uczą się pisania w tych notatnikach brajlowskich, prawda, brajsensach.
A czy w młodszych klasach zawsze jeszcze są maszyny i tabliczki brajlowskie?
Tabliczek niestety już teraz nie mamy, bo tak jak mówię, już teraz na tabliczki po prostu nie mamy czasu.
Mamy tyle, że już na tabliczki nie mamy czasu, ale niektórzy właśnie starsi uczniowie,
to dla nich te tabliczki były takie przydatne, prawda, do robienia takich notatek krótkich,
bo to jest też taka pomoc, którą można mieć.
One były też takie kilkurzędowe, tak, że można było krótką taką notatkę,
czy nawet jakieś tam dwa, trzy wyrazy zapisać, prawda.
Tak, no teraz te notatniki brajlowskie zastępują trochę, chociaż wagowo są cięższe na pewno od tabliczek.
Tak, tak, tak, że tabliczka jest lekka i można ją gdzieś tam zawsze przenieść.
Ale no właśnie teraz myślę, że już teraz byłoby jakoś trudno uczyć tych uczniów pracy na tabliczce,
bo jednak ważne właśnie jest też uczenie ich na pracy na komputerze,
żeby potem mogli sobie właśnie w tych klasach starszych poradzić.
No i potem korzystać z komputera w takim życiu dorosłym, prawda,
bo to akurat mówię, wymaga też takiej dużej pracy, żeby nauczyć się takiego biegłego,
bezwzrokowego pisania na komputerze, a właśnie jeżeli chodzi o to,
to właśnie tutaj uczniowie z tych szkół masowych, którzy uczą się,
no właśnie to chyba w tym mają największe takie zaległości, prawda,
w takiej pracy z komputerem, że tam no jednak to wymaga takiej specjalistycznej umiejętności
i takiej pracy indywidualnej.
Tutaj właśnie tak jak my pracujemy na komputerze, na klawiaturze,
to zawsze zaczynamy od tego trzeciego rzędu, od tych liter zaznaczonych F, J
i najpierw piszemy te litery, wyrazy złożone z tych liter, czyli tutaj tylko z samogłoską A,
no i potem dopiero przechodzimy właśnie do tych kolejnych liter.
Ale to mówię, to wszystko wymaga takiej pracy indywidualnej
i właśnie w tym tutaj mówię, jak się spotykamy z uczniami na turnusach,
czy właśnie tutaj z uczniami, którzy przychodzą do nas ze szkół masowych,
to właśnie w tej dziedzinie mają takie spore zaległości.
To teraz znowu może będzie kij w mrowisko, chociaż może nie,
ale chciałam też, tylko że chociaż powiedziała jedno zdanie,
to też bez jakichś właśnie danych takich konkretnych osobach może,
ale bo często się słyszy od nauczycieli, że najgorsza w sumie w pracy nauczyciela
to są nie uczniowie, nie jakiś tam nawet sprawdziany, czy ten czas,
który trzeba poświęcić na przygotowywanie materiałów gdzieś tam dodatkowo,
tylko że najgorsza to jest współpraca z rodzicami.
Czy ty masz takie doświadczenie, że rzeczywiście z rodzicami jest tak trudno
i że oni rzeczywiście tak stają okoniem, że tak powiem,
przeciwko temu, czego się chce nauczyć ich dzieci,
czy raczej jednak są współpracujący?
Myślę, że są teraz właśnie rodzice, ponieważ tutaj jak tylko zaczynałam pracę,
to mi się wydawało, że rodzice właśnie byli tak jakoś mniej zaangażowani
w uczenie tych dzieci. Natomiast myślę, że teraz dzięki temu,
że jest na przykład wczesna interwencja i rodzice już od najmłodszych lat
mają możliwość takiego przyglądania się pracy z dzieckiem swoim,
to też właśnie chętnie tutaj podejmują taką pracę.
Oczywiście nie wszyscy, ale generalnie ja jakoś nie miałam chyba nigdy
takich trudnych kontaktów i doświadczeń z rodzicami,
że oni właśnie raczej chętnie byli do tego, żeby tutaj dowiadywać się,
słuchać, no właśnie jak też pomóc temu dziecku, jak z nim pracować,
no bo oczywiście ta praca z dzieckiem to nie może skończyć się tylko w szkole.
Tutaj te umiejętności wszystkie, zwłaszcza dotyczące takiej samoobsługi,
które uczeń nabywa w szkole, w ośrodku, w internacie,
muszą też być kontynuowane w domu, prawda?
Żeby potem to usamodzielnienie jakby się dokonywało, prawda?
Tak, no inaczej nie będzie efektu. Ja często słyszę właśnie gdzieś od wychowawców,
że zwłaszcza tych młodszych grup, że dziecko na przykład wyjeżdża na wakacje
i po wakacjach jest dramat, bo ono wszystko zapomniało.
Nagle przyjeżdża do internatu i się okazuje, że nie, mnieje samo
albo nie ubiera się samo albo coś w tym stylu.
No tak, bo łatwiejsze na pewno jest zrobienie za dziecko.
Natomiast wydaje mi się, że ta świadomość jest teraz taka większa niż jeszcze była.
Tak i na pewno też ułatwia ta bliskość. To co mówiliśmy, że dzieci często też
nawet się przeprowadzają, żeby mieszkać bliżej ośrodka.
Tak, u nas też się przeprowadzają, żeby właśnie dziecko korzystało z ośrodka,
ale żeby jednak nie było oderwane od domu, tylko żeby było blisko.
Więc albo dojeżdża codziennie albo na przykład też jest od poniedziałku do piątku.
Czyli na każdy weekend jedzie do domu. Takich też mamy.
U uczniów i to nawet u uczniów, którzy daleko mieszkają.
Gdzie kiedyś oni tam dwa, trzy, cztery tygodnie nawet byli w ośrodku po prostu.
To skoro wspomniałaś, to może jeszcze słowo o turnusach, bo to może się przydać rodzicom,
którzy można słuchają, a mają dziecko małe, bardzo niewidome.
Co to są te turnusy?
Od kilku lat tutaj we współpracy z PZN, bo to PZN właśnie tutaj w marcu
chyba daje takie ogłoszenie właśnie o tym, że we współpracy z nami
organizowany jest turnus rehabilitacyjny dla uczniów niewidomych i sobowidzących
ze szkół takich ogólnodostępnych.
I tutaj turnus trwa dwa tygodnie.
No i na turnusie właśnie tutaj dzieci mają zajęcia z pracownikami naszego ośrodka,
czyli mają możliwość doskonalenia albo nauki brajla.
Są zajęcia z orientacji przestrzennej, z rehabilitacji wzroku, zajęcia plastyczne,
zajęcia ceramiczne, zajęcia sportowe też są, hipoterapia, zajęcia logopedyczne,
czyli jest no bardzo taka szeroka gama tych zajęć.
Są też zajęcia dla rodziców właśnie to w zależności od tego jakby też o co rodzice
proszą, czy zajęcia właśnie z brajla, z nauki brajla, czy nauka czynności
samousługowych, czy jakieś pokazywanie pomocy właśnie czy dla edukacji
uczestnoszkolnej, czy dla klas starszych. Także takie turnusy się odbywają.
One są zaraz po zakończeniu roku szkolnego. I tutaj no mówię mamy możliwość
też właśnie jakiejś konsultacji z rodzicami, nie tylko pracy z dzieckiem
na turnusie przez dwa tygodnie, ale też właśnie konsultacji z rodzicami.
Rodzicom też dajemy jakieś wskazówki do tego jak pracować z dzieckiem,
bo niestety no często oni też jakby muszą brać udział w tym nauczaniu dziecka
na ogólnodostępnej, a mówię to wynika no albo z jakichś braków kadrowych w szkole
albo z jakichś tam innych jeszcze czynników, ale właśnie niektórzy rodzice
są bardzo zaangażowani w to, żeby tutaj pomagać też w nauce swojemu dziecku.
Także tutaj mają możliwość uzyskania takiej pomocy. Także to właśnie trzeba
śledzić takie ogłoszenia na stronie PZN-u, które pojawiają się no chyba w marcu.
O turnuscie, który odbywa się w nosie.
To bardzo dziękuję. Teraz mnie zainspirowałaś do tego z kim będzie
jeden z najbliższych podcastów. Znaczy już i tak miałam w planie,
ale to tak pomyślałam sobie, że teraz w odniesieniu do tego o czym rozmawiamy dzisiaj
to pociągniemy może ten temat, bo znam takich jednych rodziców,
którzy mają dwoje dzieci niewidomych i te dzieci się uczą właśnie
w szkole ogólnodostępnej i ci rodzice wspaniale te dzieci w tym wspierają.
Już im nawet zapowiadałam, że zostaną zaproszeni kiedyś.
Także myślę, że to nastąpi niedługo w takim razie, żeby było tak w nawiązaniu.
Ale też jeżeli chodzi o pomoc to tutaj też jeżeli rodzice są zainteresowani
i chcą to mogą tutaj zwrócić się albo bezpośrednio do naszej szkoły
albo do Pani Dyrektor Ośrodka i my też pomagamy rodzicom w ciągu roku szkolnego.
Czy tutaj jakieś materiały udostępniamy, czy też podpowiadamy
odnośnie dostępności podręczników. Także jeżeli rodzice mają taką potrzebę
to zapraszamy do kontaktu.
Był jeszcze ten projekt do niedawna. Centrum Edukacji Włączającej.
Centrum Wspierające Edukację Włączającą.
Ale on tutaj nie był. Ministerstwo tak pomyślało, że nie był dedykowany tylko
osobom niewidomym i sobowidzącym, ale właśnie tutaj szkołą z pobliża lasa.
Także to tak było. Natomiast oczywiście jeżeli zgłaszali się rodzice
czy nauczyciele spoza tych szkół to jak najbardziej też wsparcie uzyskiwali.
Na turnusach jeszcze tylko powiedz Pani, jaki jest limit wiekowy?
Jest do 18 roku życia?
To znaczy w tamtym roku chyba mieliśmy do 15 roku życia.
Ta rozpiętość wiekowa im jest też większa to tym jest trudniej
potem jakieś takie wspólne zajęcia zorganizować.
Na turnusie są nie tylko zajęcia indywidualne, ale też zajęcia grupowe.
A jeszcze w tym roku mieliśmy zajęcia z tłustów. To też były takie zajęcia
cieszące się dużą popularnością. Więc tutaj też zajęcia grupowe są też bardzo ważne
na turnusie, bo dzięki temu też te dzieci też mogą nawiązać kontakt
z osobami, które mają podobne problemy jak one. To też dla nich jest ważne.
Tak i to od szkolnego wieku czy jeszcze jakieś młodsze dzieci?
Jedno dzieci od szóstego roku życia.
Czyli końcówka gdzieś tam przedszkola i zerówka.
To jest tam opisane na pewno w tej ofercie, którą właśnie tutaj udostępnia
na swojej stronie Polski Związek Niewidomy.
Bardzo dziękuję. Powiedz jeszcze najstarsi uczniowie Twoi są na studiach?
Najstarsi moi uczniowie kończą studia, a wychowankowie z internatu
to już są dorośli ludzie. Już nawet po studiach.
Natomiast moi uczniowie ze szkoły najstarsi też właśnie kończą studia.
To duma jest, prawda?
Tak, z edukacji wczesnoszkolnej. Ci, których uczą w edukacji wczesnoszkolnej
to już kończą studia, natomiast właśnie z internatu to już pracują
i już są po studiach.
Fajnie tak popatrzeć, nie? Jak wyjdę od syna Ali, a teraz są dosyć dorośli.
Odwiedzają czasami?
Zresztą dwa i są nawet tutaj w laskach.
Jeden przychodzi zresztą do nas tutaj do szkoły.
No to można rzeczywiście obserwować.
Uczy się, jest organistą, uczy się też tutaj, zdobywa jakieś chyba studia podyplomowe
dotyczące właśnie nauczania muzyki i właśnie tutaj przychodzi na muzykę do naszej szkoły.
No to rzeczywiście tak miło obserwować.
Także sobie radzą, że znajdują pracę. To jest na pewno zawsze bardzo miło.
Czy jeszcze jakieś zdanie podsumowania dla rodziców, dla uczniów, dla nauczycieli innych?
Myślę, że praca nauczyciela jest taką ciekawą pracą, bo przez te lata
tak jak pamiętam początki swojej pracy, to jeżeli jest się w szkole,
to ja takie mam doświadczenie, że od nauczania nie jest nie tylko nauczyciel,
ale też my uczymy się od uczniów naszych, prawda?
Uczymy się tego, jak z nimi pracować, jak dostosowywać różne takie pomoce
do ich możliwości i dzięki temu, że my się od nich też uczymy,
no to właśnie nasza praca potem staje się bardziej efektywna, prawda?
Takie szkoła, mówię, to nie jest tylko miejsce, gdzie jest nauczyciel, który uczy,
ale też on się uczy od uczniów i to jest takie, to co w mojej pracy też jest takie ważne,
bo te różne pomoce, które np. przygotowałam dla uczniów 10 lat temu,
to teraz muszę im robić inne, prawda? Bo oni są inni, inne mają potrzeby,
ale też mówię, no uczę się od nich, jakiegoś podejścia właściwego,
żeby właśnie z nimi porozumieć i właśnie tutaj też taką satysfakcję mam,
jeżeli uczeń, który przychodzi do klasy jest no w cudzysłowie trudny z jakiegoś powodu,
ma trudne zachowania i potem uda mi się nawiązać z nim kontakt, prawda?
I dotrzeć do niego, no to właśnie to tak cieszę się z tego powodu.
Ale no właśnie na pewno nie dokona się to bez takiego wsłuchania się w jego potrzeby
i uczenia się od niego, prawda? Co ja muszę w sobie zmienić też i w nim,
żebyśmy mogli się jakoś spotkać, tak?
I tam mówi nauczycielka z powołania, tak bardzo fajnie, że to wybrzmiało,
bo ja czasem patrząc na niektórych nauczycieli, czy swoich, czy z jakimiś,
z którymi miałam do czynienia w życiu, to miałam wrażenie, że oni absolutnie nie słuchają uczniów,
że tylko chcą, żeby uczniowie słuchali ich i to już nawet po tonach niektórych słychać,
że miałem takie, jak ja czasami mówię, że ktoś ma nauczycielskie tony,
ty nie masz takich, to bardzo widać.
To tak, no myślę, że to czasami takie są też burzliwe dyskusje,
zwłaszcza w tych starszych klasach, właśnie o tym czemu pani zadaje,
czemu pani znowu zadaje. Więc ja tłumaczę uczniom, ale oni naprawdę tego słuchają,
że ja nie po to zadaję, żeby zrobić ci na złość, że zrobić ci przykrość,
tylko właśnie chce cię nauczyć czegoś, a jeżeli chodzi o język polski,
to nie ma innej możliwości niż czytanie, niż mówię, jesteś Polakiem,
żebyś umiał wypowiedzieć się właściwie w swoim języku, żebyś umiał przekonać kogoś
do swojego zdania, to musisz właśnie jakby czytać, czytać, dyskutować,
pracować z tekstem. I oni jakoś tam po jakimś czasie, po iluś tam takich dyskusjach
i takich, no słuchają tego. Takie mam też doświadczenie, że trzeba właśnie być też
takim wytrwałym w takim przekonywaniu ich do różnych rzeczy.
Tak, zresztą ja wiem też po sobie jako już kiedyś tam dawno temu już uczennicy,
że do wielu rzeczy też się dochodzi dopiero później w dorosłym wieku.
Ja np. czasem teraz sobie myślę, ojejku, ile rzeczy np. niedoceniałam będąc w szkole,
nie wiem, w laskach np. niedoceniałam tego, że mamy darmowy angielski
z native speakers, czy że mamy darmowy basen, tylko było o rety i znowu ten angielski.
I dlatego się po czasie to docenia.
Dlatego właśnie ważna też jest konsekwencja, prawda? To jest też na pewno coś bardzo ważnego.
Tak, że konsekwencja, ale taka właśnie z takim podejściem, żeby tłumaczyć,
a nie żeby tak, żeby się…
Argumentować, tak, argumentować, bo jeżeli jakby teraz np. w nauczaniu języka polskiego
bardzo ważne jest argumentowanie i szukanie argumentów dotyczących różnych zadań,
które tam są, czy na teście ósmoklasisty, czy w ogóle…
To właśnie, żeby też jakby jeżeli czegoś od nich wymagamy, to żebyśmy im pokazali dlaczego,
tak, i po co, że to czemu służy, że to właśnie nie jest tylko dlatego,
żeby tam no właśnie podhapić, albo żeby no uciemierzyć biednego ucznia,
tylko właśnie, że to czemu służy, tak.
I oni no po jakimś czasie rzeczywiście no…
Jak np. widzą, że poprawili ortografię, tak, czy łatwiej im jest pisać różne prace.
No to widzą, aha, no to ja mówię, no tak, ale to się nie odbyło dlatego,
że tak pstryk i się stało, tylko dzięki twojej pracy, tak.
Praca daje efekty, tak.
Tak, i żeby nie było tylko, że nie, bo nie, albo tak, bo tak.
Dokładnie, to jest takie ważne. Dyskusja też z uczniami, prawda.
Tak, i żeby traktować ich jako partnerów.
Jako partnerów, podmiotowo, prawda. Wymagać, stawiać granice, być konsekwentnym,
ale też, żeby ich słuchać, tak. Nawet jeżeli są mówiąc kolokwialnie niegrzeczni,
czy jakoś tam nieprzyjemni, to czasami między tymi wierszami można coś wyczytać, prawda.
Więc to jest, to jest ważne słuchanie, prawda.
Tak jak mówię, no ja wiem, że nie tylko ja nauczam, ale ja też się od nich uczę, tak.
I…
Tak, też…
Nic mi się nie było łatwiej, tak.
W takim razie dużo, dużo sukcesów życzę i w uczeniu się, i w nauczaniu,
i w pracy, i dużo zadowolenia już z dorosłych uczniów też.
I bardzo dziękuję jeszcze raz za rozmowę.
Moim i Państwa gościem była Pani Beata Sawicka, nauczycielka klas 1-3
w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych w Laskach, Tyflopedagog.
Dziękuję bardzo.
Ja też bardzo dziękuję za zaproszenie i za rozmowę i to może do usłyszenia.
I zapraszam do kontaktu, jeżeli mają Państwo jakąś taką potrzebę skonsultowania się,
to zapraszam właśnie do kontaktu z naszą szkołą albo z biurem szkolnym
właśnie w celu utyskania jakiejś pomocy, jeżeli ktoś z Państwa jej potrzebuje.
Dziękuję bardzo.
Bardzo dziękuję. Oczywiście realizator Michał Dziwisz i Aleksandra Bohusz.
Dziękuję bardzo. Kłaniamy się i do usłyszenia za tydzień.
Program współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych