Instalacja Emmy
Dodany 7 lipca 2020
3 komentarze
Procedurę instalacji Emmy, czyli asystentki dla iOS zbudowanej na skrótach opisuje Piotr Malicki.
Pliki do pobrania :
Pobierz plik z audycją: Instalacja Emmy
Ten podcast był pobierany 5296 razy
Komentarze
Z zainteresowaniem wysłuchałam audycji o instalacji Emmy. Mam iphone 6S plus,
Poległam na instalacji kontaktów. Mój telefon po wielu próbach się zawieszał, odsyłał mnie na ekran główny, albo wyrzucał mnie na ekran główny. Nic nie pomagało nawet wyłączenie VO.
Co dalej? Nie wiem, może ktoś z Państwa lub bohaterów tej audycji ma jakąś sugestię?
A ja mam iphona S E no i niestety było problemów trochę jeżeli chodzi o instalację a mianowicie pływały Przeciski a zwłaszcza jeden czyli dodanie zaufany skrót. No i niestety czasami trzeba Bové wyłączyć VoiceOver A A jeżeli to nie pomogło niestety musiało się przydać oko osoby widzącej. Ale po 6 h Emma jest zainstalowane i działa świetnie.
Emmę instalowałem na iPhone SE (tym pierwszym, najstarszym SE) i nie napotkałem żadnych kłopotów. Oczywiście muliło telefonem, gdy ładował wiele ekranów czynności, ale wydaje się, że jednym z gorszych pomysłów jest dotykanie ekranu w momencie, gdy dane są ładowane, a my spodziewamy się, że VoiceOver może nie odpowiadać. Gdy zakolejkują się nasze sprawdzenia, czy już odetkało się, to zamulenie przedłuża się lub jest efekt szybkich skoków punktu uwagi (focusa) po ekranie do różnych elementów, co nie wyklucza odczucia pływania punktu uwagi. Gdy przy ładowaniu damy mu chwilę czasu, a po wykonaniu gestu przejścia między elementami, gdy nie ma spodziewanej reakcji, odczekamy przez moment, zamiast robić niecierpliwe próby eksploracji sytuacji, to wszystko idzie sprawnie. Nie wiem ile dokładnie zajęła mi instalacja Emmy, ale po 40 minutach, podczas których kilka razy byłem odrywany od smartphone’u, sprawa była załatwiona.
Gorzej było dalej, bo Emma, jako asystentka, co kluczowe, oparta na słowach kluczowych, zupełnie mnie nie zachwyciła. Uważam też, że zarówno ze względu na wielojęzyczne komunikaty konfiguracji przy instalacji, jak i specyfikę słów kluczowych i różnic pomiędzy językami (przede wszystkim oryginałem czeskim i docelowym polskim), tłumaczenie powinno polegać na przygotowaniu kopii Emmy w wersji polskiej. Wiem, wiem…, kilka kopii projektu dla każdego języka z osobna do modyfikowania przy każdej aktualizacji, to może nie wymarzona metoda dla zachowania spójności i zawsze wszystkich poprawek i nowości w każdej wersji językowej, ale śmiem twierdzić, że takie podejście zapewni rozwój językowy asystentki przede wszystkim dla oryginału czeskiego, a wręcz zahamuje wprowadzanie ulepszeń w niuansach językowych dla, na przykład polskiego, bo w obecnej postaci będą się liczyły tłumaczenia jeden do jednego. Czyli poniekąd asystentka dla użytkownika bardzo schematycznego, który najpierw zagląda do ściągi słów kluczowych, ewentualnie dla danego słowa kluczowego układa zdanie w takim języku, spośród dostępnych, na który ma ochotę i próbuje czy uda się, że asystentka tym razem go zrozumie. Na pytanie o godzinę odpowiedziała mi, ale daty kazała szukać sobie w wyszukiwarce. Jeśli dla czegoś takiego, jak data, nie udało się w ramach przygotowywania wersji polskiej wprowadzić wszystkich możliwych zapytań o datę po polsku, to znaczy, że sposób tłumaczenia polegający na dodawaniu wielu języków do jednej kopii danego skrótu, to jest odcinanie gałęzi, na której się siedzi. Nie mówiąc o takim drobiazgu, że dany skrót miałby szansę tyle razy mniej mulić, ile wersji językowych zawiera. Pewnie, że niektóre polecenia są fajnie przemyślane, ale jak dla mnie, postrzegam je raczej, jako doskonały pomysł do wystawienia sobie na jeden z głównych ekranów, niż jako głosowe zadanie dla Emmy, która albo mnie zrozumie albo wyśle do Google.
A teraz będzie o tym, o czym miałem właściwie napisać. Zagadka, jaka według mnie jest przepełniona największą liczbą błędów dostępności aplikacja mobilna Apple? Tadam! Oczywiście aplikacja skróty. Wiem, że Apple ją kupił, a nie napisał, ale cała radość, która mogłaby zaistnieć dla mnie przy tworzeniu nowych narzędzi skrótowych, sklęsła we mnie, jak tylko odkryłem okropieństwa interfejsu aplikacji skróty. Nie wiem, jak to w Apple możliwe, czy naprawdę świadomie to zaniedbano, czy może nikt z VoiceOver jednak nie robi żadnych poważniejszych skrótów i nawet nie są świadomi, co w tym interfejsie narobiło się.
Tu wspomnę o dwóch podstawowych rzeczach, a jeśli zbiorę potwierdzenie, że to nie tylko u mnie, to będzie trzeba zbudować w miarę możliwości kompletny opis problemów i przesłać do Apple. Pierwsza sprawa, dotyczy tych czynności, które mają dużo parametrów. Wtedy wyświetla się przycisk, którego etykiety dokładnie nie pamiętam, ale sugerujący coś w rodzaju: „wyświetl więcej”, czy „pokaż wszystkie”. Problem polega na tym, że VoiceOver i tak widzi wszystkie parametry takiej czynności, nie zależnie, czy ten przycisk był użyty, czy nie, ale parametry poniżej przycisku będzie można kliknąć i edytować tylko wtedy, gdy jednak powyżej wspomniany przycisk aktywujemy. Rzecz jasna, zanim to odkryłem miałem już dosyć bawienia się aplikacją skróty, zanim, jakikolwiek ambitniejszy skrót zrobiłem. Drugi problem oczywiście jest jeszcze poważniejszy. W bardzo wielu parametrach mamy do czynienia z tekstem do edycji. W większości tych przypadków, choć do dziś nie wiem od czego to zależy w których, pole edycji nie jest widziane jako pole tekstowe. Klikanie w taki element do edycji pozwala nam pisać, ale nie mamy żadnej kontroli nad miejscem kursora. Nawigacja po znakach lub słowach traktuje to pole tekstowe razem z jego tytułem, jako jedną etykietę tylko do odczytu. Nie ma szans na świadomą modyfikację tekstu, nie mówiąc o zaznaczaniu, wycinaniu, kopiowaniu i wklejaniu. No i oczywiście nigdy nie mamy pewności, czy jeszcze w dalszym ciągu edytujemy właściwy parametr, czy właśnie psujemy sobie nieświadomie jakiś inny. Jednym słowem koszmar, zwłaszcza, że w tym wszystkim trzeba by i chciałoby się świadomie panować nad zmiennymi i wejściem i wyjściem z danej czynności. Czy ktoś to potwierdza, czy to tylko u mnie? Osobiście jestem załamany odkryciem, że tuż po znalezieniu chwili na zabawę w zrobienie czegoś fajnego ze skrótów, cały potencjał wymyka się w jednej chwili z rąk z powodu problemów dostępności aplikacji podobno Apple!
Z pozdrowieniami