Zapytaj Niewidomego (wersja tekstowa)
Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
Dobry wieczór, Aleksandra Bohusz, witam po dwutygodniowej przerwie.
Dziś będzie troszkę niezgodnie z zapowiedzią, to znaczy z zapowiedzią wcześniejszą,
z zapowiedzią ostatnią już zgodnie i bardzo się cieszę.
To znaczy szkoła w Sobieszewie mamy nadzieję, że do nas przyjdzie, ale w październiku
dopiero, bo oni muszą się najpierw rozkręcić i rozbijać i otworzyć się
oficjalnie, co będzie miało miejsce w najbliższą sobotę.
A dzisiaj też młodzież, tylko starsza młodzież, dorosła młodzież, czyli Fundacja
Prowadnica w osobach dwóch sympatycznych pań, które są członkami zarządu
Fundacji Prowadnica, czyli pani Julita Bartosiak, lingwista, muzyk, też zwykła
uczestniczenia w zwykłym sobie muzycznym, no i jeszcze bym mogła długo mówić.
Ekspert od wielu rzeczy.
Dobry wieczór, cześć.
I pani Maja Sobiech, perkusistka, bo to podkreślam to jako pierwsze, bo kobieta
z perkusją to nie jest takie oczywiste, tak że to jest warto powiedzieć.
realizator dźwięków, czy reżyser?
Realizator.
Realizator, okej, czyli nie pomyliłam.
Tak, i studentka Akademii Pedagogiki Specjalnej na kierunku?
Pedagogika.
Specjalny, super.
No, witam serdecznie.
Będziemy dzisiaj rozmawiać o różnych rzeczach związanych z działalnością fundacji,
głównie o jednym projekcie, ale do niego przejdziemy za chwilę.
Ale najpierw bym chciała poprosić Ciebie Julita, żebyś powiedziała ogólnie o fundacji,
Znaczy od czego się zaczęło, od kogo i od czego przede wszystkim,
kiedy fundacja powstała i co do tej pory zrobiliście i co robicie teraz.
To tak jak najogólniej, to znaczy jak najogólniej, tak w dużym skrócie,
a potem przejdziemy do konkretów.
Zadałaś dość trudne pytanie, ale mam nadzieję, że uda mi się na nie odpowiedzieć
dość skrótowo, ponieważ historia fundacji jest bardzo obszerna, a z jej cząsteczki…
Nie, nie, nie musi być tak bardzo skrótowo.
Przepraszam, bo ja tak powiedziała, to tak.
Nie, ale naprawdę długo mogłabym o tym mówić, ponieważ zaczęło się to już w roku 2014,
więc przed nami jeszcze dziewięć lat.
O, będzie dziesięciolecie za przyszły rok.
No, właściwie to już teoretycznie było, ponieważ zaczęło się od projektu L10 Network,
teraz L10 Link, i od jego programisty, dewelopera Dawida Biepera,
którego zaczął tworzyć ze względu na zbliżający się nieuchronnie koniec projektu Klango Network,
nieodżałowanego do dzisiaj w pamięciach wielu niewidomych.
No i ponieważ zaistniała potrzeba integracji, jakiejś kontynuacji tego, co już się miało skończyć,
to Dawid postanowił kontynuować to dziedzictwo.
Niestety około roku 2018-2019 stało się jasne,
że projekt potrzebuje osobowości prawnej do dalszego przetrwania,
głównie do opłacenia serwerów, wszelkiego innego rodzaju kosztów
związanych z utrzymywaniem platformy.
Wtedy została podjęta decyzja o stworzeniu takiej osobowości prawnej,
żeby projekt dalej funkcjonował.
Podejmowano różne próby, w tym próbowano założyć stowarzyszenie.
Ta forma osobowości prawnej się jakoś nie przyjęła,
nie udało się zgromadzić siedmiu osób, które byłyby w stanie
regularnie się spotykać w celu podtrzymywania tego stowarzyszenia,
ponieważ jego potencjalni członkowie byliby z całej Polski.
I z tej siódemki została czwórka, która ostatecznie w 2021 roku
zdecydowała się taką fundację założyć, ponieważ fundacja tych członków zarządu
musi mieć zdecydowanie mniej. Wręcz powiedziałabym, że nasz zarząd
jest stosunkowo duży, bo liczy właśnie aż cztery osoby.
I tu już mimo, że jesteśmy z całej Polski, łatwiej było się spotykać
chociaż co kwartał na te zebrania. A i tak w miarę narastania
liczby projektów, okazało się, że tych spotkań jest dużo więcej.
Więc tak w skrócie przedstawia się nasza historia.
Kwiecień 2021 rok, pamiętna dla nas chwila.
W samym środku pandemii otrzymaliśmy informację,
że KRS przyjął i zaakceptował nasz wniosek
i powstała Fundacja Prowadnica.
No to wspaniale, ale myślę sobie teraz, że tak jak mówisz
o tych problemach z zebraniem tych osób i z odległościami,
to może gdyby to się zaczęło jeszcze w trakcie pandemii,
to może by to przeszło, bo może by wtedy przeszły wszystkie spotkania online.
Być może, ale też trzeba iść do nich i też trzeba wiedzieć, że one są możliwe,
a niektóre dokumenty i tak do tej pory potrafią nie przejść.
Tam chyba też było coś z dokumentami już, że nie wchodzimy na konieczność.
Tak, rzeczywiście papierowo dokumenty trzeba było niektóre złożyć mimo pandemii.
I też my się bardzo często, mimo pandemii, spotkaliśmy stacjonarnie,
bo jednak pewne rzeczy trzeba było z starymi biurokratycznymi metodami
załatwiać po prostu podpisami odręcznymi, więc zresztą teraz wiemy,
że droga naszych potencjalnych współpracowników po prostu jest inna
i rozumiemy to oczywiście.
Tak, to właśnie tak jest, że cały czas jednak ta biurokracja papierowa jest.
Też wiem, bo działałam w jednym stowarzyszeniu i ostatnio kolega mnie
gonił z dokumentami do pociągu, który miał, byłam przez Warszawę akurat,
przejeżdżałam tylko przejazdem, bo jechałam z Łodzi do Gdańska,
no więc on tylko wskoczył na centralny, wziął ode mnie podpis i wysiadł.
Tak, to jest nasza codzienność, dokładnie.
Tak, no właśnie.
Od czego się zaczęło, to znaczy poza projektem Elten?
Chociaż może jeszcze słówką Elten nie może być.
I co było dalej?
Elten jest bardzo ciekawym dla nas projektem,
chociaż z perspektywy tych dwóch lat muszę powiedzieć,
że nie jest już naszym głównym projektem,
ponieważ wiele osób niewidomych twierdzi,
zresztą podając bardzo trafne argumenty,
że era portali typu Eltenlink powolutku przemija
ze względu na dużą dostępność Facebooka,
na dostępności Whatsappa, Telegrama,
do niedawna jeszcze Twittera i innych komunikatorów,
że lepsza jest integracja wśród osób widzących.
Tym niemniej nadal uważamy, że takie miejsce jak Elten
jest w sieci potrzebne,
ponieważ nadal bardzo wiele osób się na nim loguje.
Potrafimy dobić do setki jednocześnie zalogowanych użytkowników dziennie,
a to paradoksalnie udowadnia nam,
że jeszcze ten projekt może wnieść coś do środowiska niewidomych.
A co było z nim dalej?
Zdecydowanie łatwiej było teoretycznie przynajmniej utrzymać go,
a przynajmniej jego serwery,
Ponieważ jednak osobowości prawne mają duże ułatwienie w podpisywaniu umów, w zawieraniu stosownych transakcji itd.
Teraz coraz trudniej nam utrzymać ze względu na inflację i podwyżki cen, które myślę, że wszyscy równo odczuwamy.
te serwery coraz trudniej nam wspierać Eltena,
ale mimo to staramy się ze wszystkich sił, żeby to jednak trwało
i myślę, że póki będą użytkownicy,
póki będzie aktywność jakakolwiek na forach,
to będziemy to robić.
Poza tym trzeba też podkreślić,
że fundacja powstała jakby na początku dla tego projektu
i potem się okazało, co nas też jakby nie zauważaliśmy tego
wcześniej w takim stopniu nawet, a teraz już to wiemy,
że tak naprawdę Elten oddaje fundacji w ten sposób,
że ponieważ jest ta integracja osób niewidomych,
konkretnie niewidomych, a my konkretnie do niewidomych
chcemy dotrzeć i mówić, to możemy na przykład
dosyć szybko trzymać opinie niewidomych na jakiś temat
albo nawet na temat produktów naszych.
Tak, to jest niesamowicie ważne, bo wiele z naszych produktów
powstało w sumie dzięki Eltenowi tak naprawdę.
Może o tym powiemy jeszcze w trakcie.
No tak, ludzie proponują, ludzie pytają o coś, dlaczego czegoś nie ma albo, że można by zrobić inaczej
i my wtedy to wiemy i faktycznie jest to dużo szybciej znaleźć i szybciej też dotrzeć do nas, tym ludziom,
bo mogą się do nas zwrócić również tam, na przykład też właśnie jak chcemy zdobyć jakieś informacje,
jak jest w innych krajach, z dostępnością czegoś albo z edukacją, to od razu mamy kogo zapytać,
bo tam jest dużo większa baza użytkowników niż nawet my się chyba spodziewaliśmy.
Czyli bardzo dobrze to wymyśliliście, że złożyliście najpierw sobie bazę.
Tak, bardzo fajnie.
Tak, to są nasze króliki doświadczalne, nasi testerzy, na nich możemy weryfikować nasze opinie.
I to jest naprawdę ważne, zwłaszcza w odniesieniu do projektu, o którym za chwilę będziemy szerzej rozmawiać,
czyli zapytaj niewidomego.
Tak, tak, ale najpierw jeszcze, bo oczywiście maluteńki tylko przerywnik od rozmowy z wami,
maluteńki, bo oczywiście zapomniałam tradycyjnie powiedzieć o drogach kontaktu na nas,
czyli głosowo tyflopodcast.net.zum, gdyby ktoś chciał na nas zadzwonić i porozmawiać z nami,
a tekstowo na YouTubie, na Facebooku i przez kontakt.tyflopodcast.net.
także zapraszamy w trakcie naszej rozmowy do kontaktu.
I co było dalej? Bo Elten trwał i trwa, no i pewnie mieliście kolejne pomysły,
żeby fundacja też trwała i się rozwijała.
To była bardzo ciekawa historia, rzeczywiście związana, tak jak Maja powiedziała,
z Eltenem, ponieważ tam ktoś założył wątek dotyczący obrajlowania kart,
kart, ponieważ takich kart było wtedy na rynku, zresztą nadal jest dość mało.
No i ich cena też jest relatywnie oczywiście wysoka, takich kart brailowskich.
I ktoś zapytał, czy naprawdę nie da się tego robić jakoś prościej.
Wymyślano najróżniejsze rzeczy, łącznie z seryjnym wkładaniem kart do maszyny
brailowskiej typu Perkins na przykład i dziurkowaniem ich wszystkich jednocześnie
na raz. Także naprawdę różne ludzie mieli pomysły i to zainspirowało mnie do pomysłu z drukiem 3D.
Dlaczego z drukiem 3D?
Dlatego, że słyszałam, że coś takiego istnieje, a mój brat, wtedy student mechaniki i budowy maszyn,
inżynierki, miał trochę do czynienia z drukiem 3D i stwierdziłam, że skoro karty są najprawdopodobniej
plastikowe albo laminowane, to można spróbować z wytrukiem ich właśnie na takiej drukarce.
Wtedy jeszcze myślałam, że to jest po prostu banał, bo zrobienie modelu w jakimś programie do tego,
no to przecież nic strasznego. Później okazało się to trochę trudniejsze niż mi się wydawało,
ale wtedy właśnie z moim bratem zaczęliśmy rozmawiać w ogóle o pomyśle o tym,
żeby taką drukarkę w jakiś sposób pozyskać.
Dzięki Narodowemu Instytutowi Wolności, dzięki Funduszowi Inicjatyw Obywatelskich
udało nam się taką drukarkę pozyskać dzięki grantowi,
Ponieważ byliśmy na pewno jedną z pierwszych, jeżeli nie pierwszą fundacją,
która zajęła się… fundacją byliśmy pierwszą.
Natomiast jednym jakby z pierwszych w ogóle organów, czy osób,
czy jakiejkolwiek instytucji, która zajęła się drukiem 3D na rzecz niewidomych w ogóle,
a brajla w szczególności.
Były prowadzone wcześniej jakieś badania za granicą, troszeczkę w Polsce, w takim minimalnym stopniu,
ale my zaczęliśmy to robić już tak na poważnie.
Niestety albo stety pomysł kart brailowskich ewoluował do formy tabliczek brailowskich,
ponieważ się okazało, że wydrukować taką kartę jest bardzo trudno i też nieopłacalnie.
I tutaj właśnie zaczęliśmy rozumieć kwestię opłacalności
pewnego rodzaju przedsięwzięć,
bo rzeczywiście druk 3D jest fantastyczny do wielu zastosowań,
ale czasami nie warto, jak to się popularnie mówi,
kopać się z koniem i pewne rzeczy sobie trzeba odpuścić,
chociaż nie wykluczamy, że te karty kiedyś może pustaną, kto wie.
Tym niemniej skierowaliśmy się w stronę tabliczek,
a potem to już poszło z górki.
Bardzo mi się podoba, jak opowiadasz o tym, że to jest takie wszystko proste,
a dla mnie, ja w ogóle jestem antytechniczna,
ci, którzy mnie znają, to wiedzą,
więc jak ty tak mówisz, że to jest takie proste,
to ja myślę, że dla mnie nie jest.
I ja tak bym chętnie pytała.
Jeżeli w moim przekazie zabrzmiało, że to jest proste,
to jednak muszę zaprzeczyć sama sobie,
to nie jest proste.
Drukowanie 3D wcale nie jest takie proste, zwłaszcza dla niewidomych.
To teraz mnie pocieszyła się, bo ja to już myślałam, że to…
Chociaż już i tak się stresuję, chociaż też bardzo się cieszę, bo ja myślę, że
jeszcze tutaj zaprosimy na któreś spotkanie prezesa i założyciela Dawida, żeby
poopowiadał bardziej szczegółowo o tych rzeczach technicznych, o też innym nowym
projekcie, o którym też teraz tylko wspomnimy, czyli o Fair Point, tak, ale ja już
po prostu się też boję, bo boję się, że jak Dawid zacznie opowiadać, to ja w ogóle
że ja się znajdę w innym świecie i nie będę nawet wiedziała o co mam go zapytać.
Też pytają o to i my też jesteśmy jakby gotowi szkolić z tego,
jeśli komuś to jest tak potrzebne w bardzo techniczny sposób,
bo ten projekt, o którym mówisz, już działa.
I my już dostajemy o niego zapytania.
O, no to wspaniale. Tak, tak.
To musimy zrobić koniecznie spotkanie o tym też.
Więc na szczęście jest to osiągalne.
Choć tak jak Julita mówi, to nie jest tak, że to jest bardzo proste, że od razu usiądziemy i zrobimy tak jak w zwykłej drukarce.
Naciśniemy guziki, okej, już jest wszystko w porządku.
Natomiast my się bardziej cieszymy, że odkryliśmy, że to jest do zrobienia, że to jest możliwe,
bo tak jak też chcieliśmy podkreślić, że to nie my zrobiliśmy te drukarki dostępnymi,
tylko one po prostu takie były, tylko my musieliśmy się dowiedzieć o technice, o tym jak to zrobić, żeby było okej,
żeby było dobrze, żeby było do obsłużenia, nawet w momencie, kiedy się nie widzi nic,
bo faktycznie sporo rzeczy jest dostępne nawet wtedy.
Tak, rzeczywiście dużo rozwiązań napisanych dla widzących użytkowników,
zwłaszcza w sferze oprogramowania, jest po prostu dostępnych mimochodem.
Dzięki Dawidowi, który jest też programistą, bo i deweloper ML Ten Link,
i trochę programuje dla fundacji, teraz właśnie dla druku 3D,
te niektóre usprawnienia dostępnościowe zostały wprowadzone,
Ale to nie jest tak, że to była zupełna czarna magia,
którą trzeba było ujarzmić.
To już było. Wystarczyło po to tylko sięgnąć.
Czyli odkryliście coś, co już było,
ale to wspaniale, bo nikt wcześniej tego nie odkrył.
A w zeszłą środę był Dzień Programisty.
Wszystkiego dobrego do naszego programisty.
Panie prezesie, pozdrawiamy.
Panie prezesie, pozdrawiamy i wszystkiego dobrego.
Jeszcze jesteśmy w oktawie Dnia Programisty,
tak że jeszcze się życzenia należą.
Minęło jeszcze to.
I co wyszło z tego odkryć 3D?
Czy z tego powstał jakiś nowy, konkretny projekt?
Czy po prostu powstawały wydruki i jak to dalej funkcjonuje?
Tak ogólnie znowu.
To jest też trudne pytanie,
bo druk 3D poszedł w kilka różnych stron.
Natomiast zdecydowanie, tak jak mówiłam, zaczęła się od tabliczek.
I jak już tego brajla czytelnego opracowaliśmy, co nie było trudne,
co nie było łatwe, przepraszam.
To jest dobry moment, żeby o tym powiedzieć.
My też nie wiedzieliśmy, że to będzie do tego stopnia trudne.
W sensie, wiedzieliśmy, że trzeba sprawdzić i trzeba wyliczyć, jak to zrobić,
natomiast się okazało, że tak naprawdę bardzo ważny jest układ na tej drukarce
i to w jakim tempie się to robi i to z jakiego materiału to idzie i nagle się okazało,
że tam minimalne zmiany mogą już sprawić to, że my powiemy Dawid, no nie, czytelne, nie ma opcji,
nie pójdzie, nie można tak, albo w drugą stronę, że no zaczepia się, po prostu będą się…
Tak więc…
Że tak powiem, po prostu nie da się, bo jest ostry, po prostu.
Tak więc…
Wymagało mnóstwo testów takich bardziej wnikliwych niż by człowiek pomyślał tak z boku patrząc.
A po tych wszystkich testach przyszedł czas na nasz projekt pilotażowy, który nazwaliśmy
właściwe drzwi, ponieważ chodziło o trafienie do właściwych drzwi, a tak naprawdę o wyprodukowanie
oznaczeń budynków dla wielu instytucji pożytku publicznego,
dla szkół, dla urzędów z całej Polski.
Często były to małe gminy,
które bardzo cieszyły się z takiego pilotażu,
z możliwości otrzymania od 20 do 100 tabliczek,
które mogły sobie zawiesić
i uczynić swoją instytucję bardziej dostępną.
To był też dla nas swego rodzaju test.
Oczywiście żadna tabliczka, która powędrowała do instytucji,
nie była niepoprawna.
Wszystkie zostały gruntownie przetestowane.
Ale testowaliśmy temperatury,
ile taka partia tabliczek się drukuje.
Testowaliśmy, w jakiej konfiguracji ułożyć je na drukarce,
żeby osiągnąć najlepsze rezultaty itd., itd.
Podczas tych miesięcy druku podpisywaliśmy też umowę,
rozmawialiśmy z instytucjami, spotykaliśmy się z ich przedstawicielami,
co nam też dało ogromną, szeroką perspektywę na to,
jak wiele jednak jest jeszcze do zrobienia,
nie tylko w kwestii czynienia przestrzeni bardziej dostępną,
ale też mimo wszystko edukacji w zakresie pomocy i obsługi osób niewidomych.
Mimo wszystko dużo osób spotykało osobę niewidomą pierwszy raz.
I fajnie było pokazywać pewne rzeczy podczas takich rozmów,
uświadamiać sobie takich rzeczy, które czasami nie przyjdą na myśl,
mimo tak wielu poradników i instruktorzy, które już są dostępne w internecie.
Ale też nie przyjdą na myśl nam, bo zadano nam czasami pytania, które my sami zdawaliśmy sobie już wtedy sprawę,
że okej, musimy dopytać kogoś innego, bo dostawaliśmy na przykład pytania,
nasze tabliczki znalazły się również w szpitalu i ktoś z tego szpitala zapytał, no dobrze,
a jak ktoś jest z psem przewodnikiem, to co on robi, jak jest wzywana karetka.
I my mieliśmy wtedy taki moment, że faktycznie nie jesteśmy w stanie w tej sekundzie powiedzieć jak to się odbywa.
I to takie przykładowe, które mi teraz przyszło do głowy, ale też różne problemy nam były zgłaszane.
W mniejszych gminach też nam mówiono jak często jest trudność ze zdobyciem jakiejś wiedzy nawet,
a co dopiero jakiejś pomocy finansowej czy innej.
Więc to było dla nas bardzo edukacyjnie dla nas również ciekawe,
co jeszcze, właśnie też w ramach takiego badania potrzeb,
tylko teraz od strony instytucji, od strony ludzi, w większości widzących.
A od tabliczek łatwo było przejść do gier planszowych,
bo jednak naprawdę, ja już nie pamiętam, jak nasza pierwsza gra powstała.
To była chyba kwestia chwili, to była kwestia spontanicznego wymyślenia projektu.
Kółko i krzyżyk chyba było pierwsze, prawda Maju, z tego, co kojarzę?
Tak, kółko i krzyżyk pierwsze i potem były rewersy, bo to też było ćwiczenie projektowania.
Tak, ćwiczenie projektowania przez pana prezesa samodzielnego.
No i to kółko i krzyżyk powstał właściwie na fali, że tak powiem.
I potem poszło z górki, bo na kanwie Kułka i Krzyżyka powstawały inne gry,
a potem jak już dowiedzieliśmy się, że ma to potencjał i że fajnie,
że takie rzeczy powstały, no to nagle nas swoją drogą Eltenowicze zaczęli pytać,
czy powstaną inne gry, chociażby legendarne skrable.
Nasze skrable, no obecnie z tego, co wiemy, są jedynymi na rynku i tak
Naprawdę zastanawialiśmy się, czy je wyprodukować,
bo nie chcieliśmy mnożyć bytów, ale stwierdziwszy,
że naprawdę nigdzie nie można ich dostać, a wierzcie mi Państwo,
zrobiliśmy na tamten etap dogłębny research,
bo nawet próbowałam szukać na jakichś podrzędnych stronach
czy w jakichś magazynach, tego nie mają,
okazało się, że nie, byłam bardzo zdziwiona.
Więc przemyśleliśmy to wszystko i na tej podstawie te skramble
powstały i tutaj już było trudniej je wyprodukować,
Chociaż świeżo nabyta umiejętność projektowania okazała się dla Pana Prezesa bardzo przydatna.
I właściwie już skrable, nawet kółko i krzyżyk, ale skrable tym bardziej powstały już zupełnie bez udziału osób trzecich.
Mamy pierwszy komentarz do naszej dzisiejszej audycji.
Paulina do nas napisała i napisała tak, idea, ideą, ale wasze ceny absolutnie normalne nie są.
To jest bardzo ciekawy komentarz.
Zupełnie rozumiem postawę komentatorki.
Dziękuję za ten komentarz.
Paradoksalnie mieliśmy podobne spostrzeżenia,
kiedy, jak to się mówi biznesowo, wchodziliśmy na rynek.
Stwierdziliśmy, że ceny wielu produktów nie są normalne.
Że tyflofirmy wykorzystują naiwność użytkowników.
Oczywiście teraz przejaskrawiam to, co myślę,
bo nawet w ten sposób nie myślałam.
Ale takie opinie słyszeliśmy też ze środowiska.
Było ich wiele.
Dla przeciętnego użytkownika
ceny niektórych produktów mogą wydawać się duże.
Tylko najpierw proponowałabym porównać je z innymi produktami.
Mam na myśli inne podobne produkty,
z kubarytmami w konkretnych sklepach.
Potem jednak przychodzi mi na myśl,
zastanawiam się nad tym, że jesteśmy fundacją
i rzeczywiście działamy pro publico bono.
Dlatego nasze ceny, proszę mi wierzyć, są tak niskie, jak tylko się da.
One pokrywają wyłącznie eksploatację naszego sprzętu i filament.
Ponieważ np. taka szpula filamentu kilogramowa kosztuje teraz około 200 zł,
jeszcze zależy jakiej jakości filament wybierzemy,
a staramy się wybierać najlepszy po to, żeby te produkty były też trwałe
i dobrze się ich dotykało.
Jednak na razie na dotyk jest to nacisk, więc zużycie jest większe.
Biorąc pod uwagę te wszystkie aspekty, tak jak rozumiem ten komentarz,
tak nie do końca mogę się z nim zgodzić, ponieważ uważam, że i to znowu brzmi jak reklama,
ale nie taki jest mój zamysł. Nasze ceny są konkurencyjne, no i przede wszystkim jest to
jedyny sposób na pokrycie działań statutowych fundacji. W tym momencie sklep jest naszym
jedynym stałym źródłem dochodu. A inne działania statutowe też są jak najbardziej ważne.
No a też trzeba pamiętać, że też tak jak Julita powiedziała, tak jak rozumiemy komentarz, bo można go rozumieć na dwa sposoby,
dlatego że z jednej strony zdajemy sobie sprawę, że generalnie ceny produktów dla niewidomych nie są normalne w znaczeniu takim, że są wysokie.
Po prostu są wysokie i u nas i wszędzie. Faktycznie często trzeba zapłacić więcej za coś dla niewidomych niż za coś podobnego zastosowania dla osób widzących.
Natomiast z kolei nasze ceny w stosunku do rynku dla niewidomych również nie są normalne, bo w wielu przypadkach są niższe niż były.
Więc to też jakby, no my też nie możemy, musimy za to zapłacić, ale to nie jest tak, że to jest tak samo drogie jak było wcześniej.
No też musimy brać pod uwagę z jakiego materiału jest, czasami są dwie wersje dostępne, czasami są większe, mniejsze, czasami są zestawy zrobione.
Także to też bierzemy pod uwagę, że mogą być różne tego zastosowania.
Także mamy nadzieję, że jednak te produkty, które użytkownicy kupili nie żałują wydanych mimo wszystko pieniędzy na nie.
Na pewno nie żałuję, to od razu wejdę w słowo i przeczytam komentarz kolejny, który się u nas pojawił.
Komentarz od Pawła, bo Paweł napisał do nas tak.
I dobrze się stało. Skrable prowadnicy są o wiele lepsze od poprzednich rozwiązań.
rozwiązań solidne, ładne, trwałe?
Bardzo nam miło słyszeć ten komentarz.
Nie lubimy porównań, że coś jest lepsze od czegoś,
ponieważ przynajmniej ja, a i też moi koledzy z zarządu,
właśnie kolega i koleżanki z zarządu,
uważamy, że tak naprawdę każde rozwiązanie ma wady i zalety.
Teraz ktoś mógłby nam zarzucić, że dostępne już wcześniej
na rynku szachy są w jakiś sposób lepsze,
Nasze są gorsze albo odwrotnie powiedzieć, że nasze są lepsze,
a inne są gorsze.
Większe szachy mają ogromną zaletę dla małych dzieci,
które dopiero uczą się grać,
albo dla osób, które wolą większą planszę i boją się powywracać piątki.
A mniejsze szachy, stworzone na prośbę naszych użytkowników,
już byliśmy bombardowani pytaniami o taki właśnie rozmiar szachów,
są bardziej przenośne, mobilne i można je zebrać w podróż.
I to też jest fajne.
Ja np. mam skrable z tej tzw. poprzedniej ery i bardzo je lubię.
Są duże, czytelne, mam z nimi bardzo dobre wspomnienia,
więc to nie jest tak, że coś jest lepsze, coś jest gorsze.
Druk 3D jest o tyle lepszy, że jest po prostu trochę tańszy.
To nie jest już typowo produkcja rzemieślnicza,
która jest swoją drogą fantastyczna i ja ją też bardzo cenię,
ale mimo wszystko nie pozwala na produkcję na szerszą skalę.
No jednak drugie 3D to masowość troszeczkę zwiększa i np. produkty 3D są lżejsze.
I to trzeba przyznać naszym grom, że one są po prostu delikatniejsze, łatwiejsze do
przenoszenia, bardziej kompaktowe.
Miałam przyjemność w ogóle oglądać te wszystkie gry.
Muszę powiedzieć, że kiedyś wtargnęłam do biura Fundacji Prowadnicy, to znaczy nie
wtargnęłam tak bez zaproszenia, tylko zostałam zaproszona oczywiście, także miałam to
szczęście i miałam możliwość oglądać, testować.
Także, no właśnie, do mnie chyba głównie przemawia ta lekkość,
no bo wszystkie, jak wiadomo, że większość tych brailowskich
produktów jest po prostu ciężkie są.
Czy to książki, czy maszynki?
Tak, one są robione rzemieślniczo.
Dużo pracy jest wkładanych często w…
iż się zależy jakby o jaki produkt chodzi,
ale dużo pracy jest wkładanej w ich produkcję,
więc dlatego są też ciężkie, bo często są na przykład
drewniane, co jest, ma swój urok, ja to bardzo też lubię.
I dlatego też są droższe, to też jest jakby zrozumiałe w tym przypadku,
kiedy są zrobione z innych materiałów. My też mamy zasadę taką,
że jeśli coś jest dostępne na rynku i jest dla osób widzących,
ale jest dostępne na rynku, to my też o tym nie będziemy milczeć,
bo gdybyśmy teraz na przykład zrobili, nie wiem, jakąś grę,
która jest normalnie na rynku dostępna i powiedzieć, że no nie wiem,
moglibyśmy zrobić Samotnika i też powiedzieć, że tylko i wyłącznie
zawsze jest okej, no a samotnik jest dostępny, bo jest samotnikiem po prostu, więc…
Tak samo jest właśnie z szachami, że my długo byliśmy w zdziwieniu,
dlaczego dostajemy tyle pytań o szachy, skoro można,
no wiadomo, trzeba trochę poszukać, ale można takie szachy znaleźć
i to małe, i duże, i z wypukłymi pionkami, z różnymi kształtami i tak dalej.
Ja sama kiedyś gdzieś u mojej rodziny takie szachy spotkałam,
więc naprawdę byłam początkowo przeciwna w ogóle wyprodukowaniu takiej gry.
Ale potem wytłumaczono mi i ktoś z zewnątrz wytłumaczył mi,
że niektórzy po prostu wolą nie musieć szukać
i mieć to wszystko w jednym miejscu,
dostępne i łatwe do osiągnięcia.
Zresztą jeszcze tak powrócę do kwestii cen.
Ja myślę, że to stanie się mniejszy problem,
albo można ten problem też rozważyć z różnych stron,
ponieważ wszystkie pliki naszych gier i przedmiotów
są dostępne na stronie internetowej, można mieć do nich dostęp.
Taki plik można zanieść albo do osoby, która taką drukarkę 3D posiada,
albo do drukarni 3D, a takich jest dużo,
i po prostu zapytać o wycenę.
Często z naszych doświadczeń wynika, że ze względu na to,
że to mały nakład, bo niewidomych nie ma paru milionów,
tylko jest ich parę dziesiąt tysięcy, ba, parę tysięcy będzie chciało taką grę uzyskać,
parę set nawet. W każdym razie ten nakład jest mały, no to wtedy te ceny zaproponowane
przez drukownię są dość duże za pojedynczą sztukę, ale zawsze można spróbować taką grę
wydrukować samemu i może, może ta opłacalność będzie większa, kto wie.
Właśnie, to może skoro już mówimy o cenach i o plikach, to może oczywiście na koniec
to powtórzymy, tak, żeby słuchacze sobie mogli zapamiętać, zanotować,
to może powiedz gdzie można to wszystko znaleźć, czyli cennik,
przede wszystkim jakie są produkty dostępne i te pliki do pobrania.
Prowadnica.org, czy jeszcze jakieś jest inne?
Tak, prowadnica.org to jest najpewniejsze źródło,
chociaż najbardziej ogólne, natomiast do sklepu jest
Osobna domena sklep.prowadnica.org a do projektu Fairpoint jest osobna domena 3rdpoint.tech.
Natomiast można też się na stronie 3dpoint.tech.
Tak, tak, tak, przepraszam.
3dpoint.tech.
Tam są instrukcje jak to robić, ale myślę, że tam też są odnośniki do miejsc, gdzie te produkty są.
Myślę, że u nas na stronie też.
Tak, można na stronie w sklepie, też w zakładce dotyczącej konkretnego produktu można poszukać.
A jeżeli byłaby jakaś trudność ze znalezieniem, to zawsze można do nas napisać
na adres e-mail fundacja małpaoprowadnica.org, zawsze wskażemy odpowiednie miejsce
albo prześlemy plik do pobrania.
Jeżeli chodzi o cennik, to jest on oczywiście dostępny w naszym sklepie,
gdzie też można złożyć zamówienie.
To jest taki klasyczny sklep internetowy,
jest form wysyłki, są aktualnie dwie,
jest to paczkomat i kurier,
także można sobie takie zamówienie też u nas złożyć.
No i kolejne komentarze nam się pojawiły.
Monika napisała, zgoda co do skrabli,
wasze są po prostu ładne, nie tak toporne.
Komentarz Mateusza,
a właściwie Nateusza.
Cześć! Kiedy Elten będzie na iOS i Androida?
I jeszcze jeden komentarz, tym razem od Grzegorza.
Ale o czym my mówimy? Stare skrable były po prostu wyklejane folią z gwoździami w płytkach.
To po prostu nie wyglądało dobrze. Tu po prostu nie ma porównania.
Ja myślę, że o naszych gierach można rozmawiać naprawdę długo
i zastanawiam się, czy nie zrobić o nich osobnej audycji,
bo nam zależy jak największej ilości opinii na ich temat.
Zwłaszcza od strony osób niewidomych.
Pewne poprawki zostały wprowadzone już po pierwszych testach
na prośbę użytkowników, którym się coś nie podobało.
Odpowiadając na pytanie o LTE na iOS i Androida,
mogę posłużyć się dosłownym stwierdzeniem,
Kiedy będzie na to więcej programistów i czasu?
I czasu, ponieważ jednak nasz programista jest jeden.
I tak jak był jeden, jeden pozostał,
a jest jeszcze prezesem fundacji,
która LTE ma utrzymywać w związku z powyższym.
Trudno nam oszacować, kiedy ta aplikacja będzie,
ale możemy zdradzić, że już pewne testy są przeprowadzane.
Więcej nie powiem.
Nawet po komentarzach więcej nie powiem.
Jest jeden rodzynek i niepowtarzalny.
A czas nie jest z gumy też.
To jeszcze może słówko małe o Third Point.
Tak bardzo ogólnie tylko o co chodzi w tym projekcie,
a szczegółowo sobie porozmawiamy z Panem Prezesem.
Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości.
To tak, żeby zamknąć już temat 3D.
No to ja mogę powiedzieć, że tak naprawdę Fairpoint jest bardzo podobnym w założeniu projektem do tego o czym przed chwilą mówiłyśmy, czyli do tego, że te pliki są dostępne,
bo Fairpoint to jest po prostu baza wiedzy o tym jak drukować brajla w odpowiedni sposób, taki czytelny i instrukcja jak przygotować takie tabliczki jak my robimy,
Ponieważ uznaliśmy, że taka dostępność jest istotna i żeby ona była dostępna dla wszystkich,
również tych, którzy chcą to po prostu zrobić samodzielnie.
I my oferujemy dla takich miejsc po pierwsze szkolenia,
jeśli by dopiero teraz jakby pozyskiwali trukarkę 3D,
albo jakby ktoś chciał się nauczyć jej używać z jakimiś innymi materiałami.
I też jakby dzielimy się wiedzą jak to zrobić, żeby to było odpowiednio wykonane,
jakie materiały są odpowiednie do jakich zastosowań. Możemy przyjechać i to ocenić
i powiedzieć czy wszystkie napisy są poprawne, no bo też nie zawsze taka instytucja ma od razu
możliwość skontaktowania się z kimś niewidomym, a my generalnie uważamy, że bardzo ważne jest,
aby takie produkty dla niewidomych albo mające im służyć były przez niewidomych testowane.
Zwłaszcza, że czasami w brajlu też się mogą zdarzyć błędy literówki jakieś spowodowane samą technologią,
bo coś się przesunie, coś jest jakiś błąd i czy ja mogę opowiedzieć anegdotę o literówce?
Tak, tak, bo to jest chyba ta, o której ja właśnie myślę.
Bardzo mi się podobało, to jest najlepszy przykład tego, ponieważ dostaliśmy tabliczkę z napisem
zastępca dyrektora, kto zna brajla wie, że daleko nie trzeba i ponieważ jakieś warstwy się przesunęły,
wyszło następca dyrektora. Robi różnicę w tym przypadku, bo uznaliśmy, że jednak
bardzo miło jest, jak jednak ktoś na to zerknie i zobaczy, czy na pewno wszystkie napisy są
poprawne. I już to robimy. Już się instytucje zgłaszają i pytają, czy jest możliwość
czegoś takiego, więc cieszymy się, że…
Muszę podkreślić, że ten look osoby niewidomej, a przynajmniej osoby znającej bardzo dobrze
brajla jest konieczny, ponieważ zdarzyło się kilka razy,
że pewne inne przedsiębiorstwa decydowały się na wdrożenie
druku 3D brajla.
Niestety dużo tracą na tym, że to jakby niezależnie od nas,
po prostu jakiś taki boom się zrobił teraz na druk 3D,
w ogóle dużo firm też i innych instytucji
Zauważyło, że można tego brajla drukować może za naszą inspiracją, może nie.
Natomiast one jakby bez szerszej, głębszej konsultacji,
współpracy z osobami niewidomymi decydowały się na druk takich tabliczek
i później okazywało się, że one są nieczytelne.
Niby tego brajla jakoś tam liznęli,
ale to z internetu, a to z czegoś tam, a to na podstawie zdjęć.
Później się okazywało, że jednak nie,
bo jednak warto, żeby ktoś tego brajla dobrze znał i sprawdził te tabliczki.
Tym niemniej na ten problem odpowiada w dużej mierze nasz generator brajla.
To trochę dziwnie brzmi, ale jest to generator tabliczek brajlowskich,
ostatnio jeszcze poprawiony przez pana prezesa.
On jest dostępny również na stronie Fairpointu.
I to jest taki program, w którym po prostu wpisuje się tekst
tekst i dostaje się tabliczkę, znaczy właściwie model tabliczki,
który później trzeba wiadomo dostosować pod parametry własnej drukarki,
więc oczywiście można drukować na tych podstawowych ustawieniach
jak najbardziej, ale zawsze warto sprawdzić, czy wszystko jest okej.
Może trochę potestować, jeżeli się nie uda i tak dalej i tak dalej.
Jeżeli są jakiekolwiek wątpliwości co do klarowności tego brajla,
bo oczywiście służymy pomocą, możemy przyjechać i pomóc, i sprawdzić,
ponieważ naszym założeniem jest dostępność, powszechność dostępności,
tak jak Maja powiedziała, a w dobie, kiedy np. z laboratoriów przyszłości
czy innych grantów, właściwie teraz każda szkoła ma drukarkę 3D,
już nie mówiąc o uczelniach wyższych,
Tak naprawdę żal jest ograniczać tę dostępność,
zwłaszcza jeżeli chodzi o druk 3D do wybranych miejsc,
do jakiegoś elitarnego grona, który nią dysponuje.
Trzeba tylko dać odpowiednie narzędzia,
odpowiednio skonstruowane narzędzia i odpowiednią też pomoc w weryfikacji,
czy wszystko jest naprawdę okej.
A teraz tak naprawdę każda szkoła może wydrukować brajlowską tabliczkę
czy brajlowskie tabliczki dla swoich uczniów, jeżeli tylko wie, jak taką drukarkę obsłużyć,
to nasz generator brajla w tym pomoże.
Nie dostaliśmy jeszcze żadnej opinii, że coś jest nieczytelne, czy coś wychodzi nie tak.
No chyba, że, tak jak mówię, drukarka jest źle ustawiona.
To są błędy początkującego i to się może zdarzyć niezależnie od tego, czy drukujemy brajla,
czy na przykład figurkę kolekcjonerską.
No to jeszcze komentarze, które do nas spłynęły w tak zwanym międzyczasie.
Mamy komentarz od Michała.
Wasze gry są rzeczywiście bardzo estetyczne, zarówno ja jako niedowidzący, jak i rodzina to podkreślają,
a rzadko się zwraca uwagę na estetykę w przypadku tyfloproduktów.
I jeszcze jedno tym razem pytanie od Sebastiana, to z kolei na Facebooku nam się pojawiło.
Czy można byłoby jeszcze raz powtórzyć, gdzie można byłoby te pliki pobrać?
Jak rozumiem tu Sebastian pyta o pliki modeli waszych produktów.
Proponuję sprawdzić, ja przyznaję, że teraz nie jestem pewna, czy do wszystkich produktów są linki,
ale z tego co wiem to są.
Jestem w stanie sprawdzić to w ciągu najbliższych 15 minut,
Ale proponuję najpierw sprawdzić w zakładce konkretnego produktu
na stronie sklep.prowadnica.org.
Jeżeli nie, to tak jak mówię,
napisać maila na adres fundacjamałpaprowadnica.org.
Tam na pewno do konkretnych plików można dostać odnośnik.
Bo też troszeczkę inaczej wygląda kwestia
pobierania gotowych modeli naszych pierwszych produktów,
a trochę inaczej tabliczek,
Tabliczki, tak jak mówiłam, można wygenerować samemu za pomocą programu do generowania Brailla,
ponieważ wiadomo, że każda tabliczka jest inna, więc bez sensu było wywrzucać modele ich wszystkich,
bo u nas to już idzie w tysiące w tym momencie.
I jeszcze jeden komentarz mamy od Piotra.
Piotr pyta, czy da się komentować audycje na YouTubie, bo nie widzi takiej opcji.
Ale to dziwne Piotrze, bo na YouTubie też jesteśmy i u mnie wyświetla się pole do komentowania.
Być może to wynika z faktu, że nie jesteś zalogowany.
Może tu o to chodzi i Piotr też chciał pochwalić estetykę produktów prowadnicy.
No i to tyle komentarzy.
Bardzo nam miłe, dziękujemy.
Dziękujemy. Tak, to jest rzeczywiście fajne z tą estetyką,
bo rzeczywiście często chodzi też o to, żeby to jakoś wyglądało,
bo przecież nie zawsze w takie gry się gra tylko, nie wiem, samemu, czy z jakimiś, z osobami niewidomymi.
W ogóle gra się z różnymi osobami i fajnie, żeby to też wyglądało estetycznie.
Co do dostępności, tak, to jest właśnie to, co się mówi zawsze, nic o nas, bez nas.
I jeżeli coś jest niekonsultowane z niewidomymi, ja pamiętam, jak kiedyś moja przyjaciółka
powiedziała, że po obejrzeniu planu dotykowego na jednym z dworców warszawskich, już nie chcę to
mówić na którym, ale powiedziała, ona takiego użyła mocnego sformułowania,
że ktoś powinien pójść do więzienia za zmarnowanie publicznych pieniędzy.
No, że wspomnę ostatnią przygodę dworca we Włocławku, w którym to Braila wydrukowano
w postaci czarnodrukowej, także tutaj konsultacja jakakolwiek nie została poczyniona
i to się też zdarza, także…
jak to Brailla w postaci czarnodrukowej, że…
Braille został wydrukowany, owszem, jako kropki, ale na kartce.
Aha.
Zwykłym tuszem, także…
Aha, świetnie.
No tam z kolei był, jest zrobiony w pomniejszeniu
i, no po prostu, no nie da się czytać tego.
Wiadomo, że Braille się nie powiększa
ani nie pomniejsza na zasadzie, że te punkty muszą być takie same.
Tak, to jeszcze, jeszcze zapytam o jedną rzecz,
nie związaną z Braille’em, tylko chciałam drobną zrobić dygresję w kontekście Braille’a,
bo to też jest zwiastun któregoś z kolejnych podcastów.
Wczoraj miałam wielką przyjemność oglądać klocki Lego do nauki Braille’a.
Nie wiem, czy Państwo słyszeli, czy tutaj słyszeliście, że powstało coś takiego już kilka lat temu,
natomiast póki co jest do kupienia tylko we Francji i w Wielkiej Brytanii.
Przy okazji pozdrawiam serdecznie mojego sąsiada Piotra, który sobie te klocki sprowadził i wczoraj mi je pokazał,
także myślę, że kiedyś też z Piotrem sobie porozmawiamy, bo to jest też niesamowicie ciekawe i fajne rozwiązanie.
Zwłaszcza dla dzieci, czy dla osób dorosłych, które stracą wzrok i muszą lub chcą się nauczyć brailla,
a trudniej jest im na innych materiałach. Także bardzo ciekawa to jest rzecz.
No a teraz nie mogę was jeszcze nie zapytać, zanim przejdziemy już do
zapytań niewidomego, ale jeszcze to ja jeszcze was zapytam o to, za co, bo to też jest
przecież Fundacja Prowadnica, chociaż w ogóle nie druk 3D, tutaj trochę idziemy w wasze
zainteresowania muzyczne, bo to za co ja pokochałam Fundację Prowadnica, najpierw to
jest ścieżka do Betlejem.
I jakbyście mogły troszeczkę powiedzieć o tym projekcie i skąd był pomysł na niego?
Pani realizator?
A, to jest pani moja realizator, proszę bardzo.
Serdecznie. Pomysł był tak naprawdę, ja nie wiem skąd się wziął od początku,
bo dla mnie to był pomysł, który był jakby podrzucony już przez Dawida,
już przez pana prezesa, który powiedział, że to by się dało zrobić po prostu.
Większość naszych pomysłów zaczyna się od słuchajcie, czy damy radę, bo chyba tak, więc może spróbujmy.
Generalnie chodziło o to, że zastanawialiśmy się faktycznie, czy był taki zespół złożony z wyłącznie niewidomych muzyków.
Ja nie przysięgnę, że nie było, bo też nie chcę powiedzieć nieprawdy, natomiast faktycznie rzadko jest tak, że był cały zespół złożony tylko i wyłącznie z niewidomych ludzi.
A my znaliśmy wtedy i znamy nadal bardzo dużo niewidomych muzyków, zresztą przy zapytaniu niewidomego też się ten temat pojawi,
ale znaliśmy i znamy i mamy kontakt, więc zaczęliśmy się zastanawiać, czy w takim razie, jeśli znamy tak wiele osób,
to czy można by zrobić z nimi razem zespół i przygotować jakiś wspólny projekt, gdzie sami byśmy aranżowali swoje występy,
sami byśmy je organizowali na tyle, na ile to możliwe i wykonywali później.
I to się faktycznie udało. Mieliśmy przyjemność zagrać dwa razy
taką mini trasę koncertową świąteczną na przełomie grudnia i stycznia
w 2021 i 2022 roku, pod koniec, jakby w okresie świątecznym.
I byliśmy w kilku dużych albo i mniejszych miastach w Polsce, graliśmy
i widzieliśmy, że bardzo było duże zainteresowanie również tym, że tak się da, że możemy.
Dostawaliśmy pytania nawet od osób niewidomych właśnie, jak z komunikacją niewerbalną,
no bo przecież na scenie się pokazuje różne rzeczy, tak, choćby taki prosty komunikat
jak jeszcze nie, którego nam bardzo często faktycznie mogło brakować,
albo to w jaki sposób organizowaliśmy próby, kiedy to były wyjazdy,
wyjazdy, ponieważ to byli ludzie z całej Polski, to mieliśmy wyjazdy na przykład
weekendowe albo czterodniowe gdzieś i trzeba było
jakby nauczyć się tego miejsca, wiedzieć gdzie możemy grać
i przygotować to od strony
zarówno dźwiękowej, jak i właśnie muzycznej, oprawa muzyczna, no to
jak również rozumiem, że mogłaś usłyszeć, ale też
wiele innych osób, no była przygotowana
I takie mieliśmy głosy od naszej publiczności, że publiczności się podobała.
No i też cieszymy się, że mogliśmy współpracować z niewidomymi muzykami,
również profesjonalnymi osobami, które wykonują to w ramach swojej pracy zawodowej.
Nie ma szans, żeby była kolejna ścieżka w tym roku.
W tym roku niestety nie udało nam się tego zorganizować również ze względu na finanse,
Ponieważ taki projekt mimo swojego ogromnego potencjału w różnych dziedzinach nie jest projektem tanim i nie jest projektem łatwym do organizacji, zwłaszcza w dobie cen rosnących z miesiąca na miesiąc po prostu.
Tak i tego, że jesteście z różnych stron.
I pamiętajmy, że ok, my na koncertach jesteśmy od grudnia, natomiast na próbach jesteśmy od maja tak naprawdę i to się cały rok praktycznie dzieje,
więc zarówno próby, jak i koncerty dla osób, które profesjonalnie zajmują się graniem w momencie, kiedy to jest okres świąteczny,
czyli okres najbardziej opłacalnych koncertów w ogóle chyba.
No nie jest takie proste, nie jest ani tanie, ani proste w organizacji logistycznej,
więc niestety w tym roku nie udało nam się tego zrobić.
Natomiast mamy nadzieję, że gdzieś jeszcze się uda.
Tak, zwłaszcza, że jednak tak jak Maja powiedziała,
do tej pory uczestnicy Ścieżki robili to wszystko wolontariacko.
m.in. w nadziei, że uda się podtrzymać Eltena,
może rozwinąć go.
Musimy uczciwie powiedzieć,
że dochód ze ścieżki nie mógłby wystarczyć
na rozwinięcie Eltena w takim zakresie,
w jakim wszyscy byśmy marzyli,
czyli napisanie strony internetowej czy aplikacji mobilnej.
Ale z drugiej strony też stwierdziliśmy,
że dalej nie może utrzymywać się sytuacja,
w której osoby zawodowo zajmujące się muzyką albo też młode talenty
po prostu przyjeżdżają do nas na próby kosztem jakiejś tam swojej pracy,
czy to w muzyce, czy nie.
I robią to, dają nam lepsze układy roku tak naprawdę.
Tak, tak, tak. I nie dostają za to wynagrodzenia.
I to zdajemy sobie sprawę, że to nie jest
do końca fair i nie chcemy tego powtórzyć.
No ale miejmy nadzieję, że będą środki do życia wam i sobie egoistycznie,
ponieważ muszę powiedzieć, że jesteście jak na razie jedynym zespołem,
za którym jeździłam jak szalona fanka w różnych miejscach.
Tak, bardzo nam miło było gościć się w tak wielu miejscach,
bo to pokazywało nam, zresztą swoją drogą w legendarnym formularzu
zapytań niewidomego mieliśmy osobę, która po zeszłorocznych koncertach
postanowiła sobie, że będzie na naszych wszystkich koncertach w tym roku.
Było ich sześć, z tego co pamiętam, już przyznaję, że się gubię,
ponieważ były dwa odbywki, które się odwoływały faktycznie,
aczkolwiek dla wszystkich, które się odbyły, była.
Była, nawet na Pomorzu też.
Bardzo się zastanawialiśmy, bo jeden nam wypadł, bardzo szybko wpadł
i bardzo szybko wypadł, niestety do tej pory żałujemy,
Natomiast i tak dostaliśmy już maila, że tak, będę, tak i…
I nam było aż głupio, bo to było właściwie tego samego dnia odwoływane
ze względu na chorobę uczestników i nam było strasznie przykro odwołać
ten koncert ze względu na tę osobę, która przyjechała tutaj gdzieś chyba
z centrum Polski po to, żeby nas na Pomorzu usłyszeć jeszcze raz.
A tak naprawdę ten repertuar mieliśmy bardzo podobny jednak przez trasę koncertową.
troszeczkę się zmienią, tym bardziej było miło słyszeć,
że aż tak się podobają właściwie uczestnicy,
bo to nie chodzi o nas, tylko o to, co oni reprezentowali.
No a oni, ale wy też grałyście.
No tak, my też, ale mieliśmy mnóstwo osób wokół siebie,
oprócz nas, które wsparły cel, za co dziękujemy serdecznie jeszcze raz.
Tak, to może jest też dobry moment, żeby powiedzieć,
To jest mnóstwo tematów, ale żeby chociaż też wspomnieć o wolontariuszach fundacji,
bo to nie tylko przy ścieżce do Betlejem, ale i przy 3D i też przy różnych innych
waszych działaniach, że oczywiście jesteście w dużej mierze bardzo samowystarczalni,
mnóstwo rzeczy robicie sami, ale jest też to wsparcie i myślę, że też warto
ich wspomnieć teraz.
Myślę, że to też połączy z zapytaj niewidomego, bo ludzie nas pytają o nich również,
więc chętnie powiemy.
W naszych wolontariuszach jest aktywnych takich na stałe trzech.
Takich, o których możemy… Właściwie to…
No dobrze, czterech tak naprawdę, bo to jakby trudno określić,
bo jakby trzech pracuje rzeczywiście z nami ciągle,
czy to nad grafiką, czy nad drukiem 3D.
Głównie nad projektowaniem, ale też przy drukarkach też pomagają.
Natomiast jest wielu takich, którzy pomagają mniej lub bardziej tymczasowo.
I to jest troszeczkę tak, że znając ich dyspozycyjność i swoje potrzeby,
możemy zawsze do nich napisać i skonsultować,
czy jest taka możliwość, żeby w danej sytuacji pomóc.
I to jest troszeczkę tak, że jak mamy coś tutaj w pobliżu centrum,
no to pytamy jednej osoby, jak mamy coś w pobliżu Pomorza,
za to innej osobę i to jest takie przemiłe, że zawsze możemy na kogoś liczyć.
I też poznaliśmy nowe osoby, które dołączyły do naszej takiej bazy, takich dobrych serduch.
To wspaniale. I są też, z tego co wiem, wśród wolontariuszczych, panowie.
Głównie panowie.
To jest ciekawe, bo zwykle panie są głównie wolontariuszcy.
Nie, to na APS-ie. Pozdrawiam grupę ze studiów, która mnie wytrzymuje, jak piszę do każdej dziewczyny z osobna,
słuchajcie, jutro o 14 pod Pałacem Kultury, jakby któraś tam, na przykład, to by było świetnie i wszyscy,
no, jestem poza Warszawą, albo, no, bardzo chętnie i na przykład ostatnio była taka sytuacja,
że faktycznie znalazłam kogoś na ostatnią chwilę, starałam się znaleźć, bo, i dziękuję wam dziewczęta jeszcze bardziej za to,
Moje pytanie o 23. Jak mieliśmy konferencję na APS-ie, to nagle mi się znalazło 12 osób, które chciało podawać kawę.
Jeżeli chodzi o panów, to wspominam o stałych wolontariuszach. Tych, którzy pracują cały czas z nami, to jest ich trzech panów.
Także właściwie się wyrównuje, można powiedzieć. Lekka przewaga jest mężczyzn w tym momencie, bo z nimi otrzymujemy stały kontakt.
mamy swoje grupy jakieś takie konsultacyjne też, więc oni też prawie jak u nas w zarządzie.
Tak, bo pan prezes nie jest rodzynkiem, ale to może panowie tak ciągną,
bo jest tyle sympatycznych panie z fundacji, dlatego to panowie przyciągają.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, ponieważ oni są związani z naszymi rodzinami,
przepraszam bardzo, więc nie wiem, czy to można w tych kategoriach rozpatrywać.
rozpatrywać, no np. jednym z wolontariuszów, jak wspomniałam, jest mój brat,
który nadal nam pomaga. O, pozdrawiamy bardzo, ja pozdrawiam szczególnie,
bo znam od takiego małego Rafałka, teraz jest poważnym panem Rafałem.
Teraz już obronił inżynierkę z mechaniki i budowy maszyn po angielsku i jego kręgiem
zainteresowani jest druk 3D i w pewnej mierze my dzięki niemu, a w dużej mierze on dzięki
nam mógł się dalej rozwijać, bo jednak posiadanie drukarki w domu ma pewne plusy.
Choć dużo minusów, to pewne plusy też.
To skoro tak wspomniałaś o tej drukarce, to jeszcze i tu cały czas temat nam się wydruków przewija i jest kolejny komentarz.
Tym razem od Joanny.
Dołączam perspektywy osoby widzącej.
Owszem, wasze gry są bardzo ładne, a szachy w szczególności.
Szachy to jest takie małe arcydzieło i tutaj musimy przyznać, że włączył się nasz wolontariusz z kolei Kamil.
Także pozdrawiamy Kamila, on myślę, że teraz nas nie słucha,
ale na przyszłość pozdrawiamy Kamila,
który pomógł w projektowaniu pionków.
To była raczej kwestia kosmetyczna, to by zajęło bardzo dużo czasu
i też łatwiej jednak jest to sobie widzącej projektować,
a on powiedział, że akurat ma czas i co mógłby dla nas zrobić.
To było bardzo miłe z jego strony, więc te pionki nam zaprojektował.
Sama koncepcja jest nasza, ale estetyka jest jego dziełem.
To teraz przejdziemy do tego, od czego się zaczął powieść ta nasza rozmowa,
czyli do zapytań niewidomego, bo to jest wiele działań prowadnicy.
Jest ukierunkowany właśnie na dostępność, na dostępność gier,
na to, żeby instytucje użytku publicznego były dostępne dla osób niewidomych.
A teraz coś, co robicie dla widzących o niewidomych.
To Maja teraz jako inicjatorka razem z Moniką, tak?
Tak jest.
Pozdrawiamy Monikę też bardzo.
Pozdrawiam Monikę, bo ona mi pisze, a ja poprawiam albo odwrotnie.
Bardzo się musimy tu wspierać w tej współpracy, ale też oczywiście konsultujemy, o czym zaraz powiem.
Zapytaj Niewidomego to był taki, teraz to już jest taki nasz hashtag, który sobie również na naszych mediach społecznościowych funkcjonuje.
Polegało to na tym, że w pewnym momencie wymyśliliśmy taki projekt, że stworzymy formularz, w którym każdy będzie mógł wpisać imię,
jakby jakoś się podpisać i zadać nam konkretne pytanie na temat osób niewidomych i ich życia.
Też dlatego, że nie każdy ma kontakt z osobami niewidomymi, ale też dlatego, że czasami nie chce,
jak się okazało potem, faktycznie słusznie, pomyśleliśmy, nie zawsze chce ich o to pytać,
bo na przykład dobrze ich nie zna, albo jeszcze się boi, bo tak też bywa, albo dopiero chce poznać
i chce wiedzieć jak się zachować i może to zrobić wcześniej i bardzo się cieszymy, że ludzie chcą z tego korzystać,
dlatego że bardzo często słyszymy, może nie że argument, ale taką opinię, że nie podszedłem, bo nie wiedziałem jak się zachować,
a czasami lepiej podejść i zapytać jak się zachować, więc my daliśmy taką możliwość.
Tak samo przy właściwych drzwiach dowiedzieliśmy się od urzędów i instytucji, że oni nie wiedzą, po prostu nie wiedzą jak to zrobić dobrze,
więc kogo mają spytać, skoro nie mają kontaktu.
Nie byliśmy świadomi, że to będzie aż tak popularne.
My w ogóle na początku wychodziliśmy z założenia, że no dobrze zrobimy ten formularz,
a jak się nie przyjmie, no to jakby nic się nam nie stanie,
natomiast jak się ludziom przyda, no to też się ucieszymy.
Okazało się, że nagle pojawiło się bardzo dużo pytań
I te pytania na przykład pojawiają się dużo częściej po jakichś naszych spotkaniach,
naszych wydarzeniach, na których się pojawiamy.
Też cieszymy się, że ludzie potem odnajdują możliwość kontaktu z nami w tym formularzu.
No i cóż powiedzieć. Ci ludzie, którzy się do nas zwracają, również potem zaczęli się do nas
po prostu zwracać z komentarzami, opiniami, jakimiś tam uwagami po naszych wystąpieniach,
bo to był najszybszy sposób skomunikowania się z nami, przynajmniej według ich najwygodniejszy.
Więc też się cieszymy, że to się przydaje. A my odpowiadamy w różny sposób na te pytania.
Było rozważane w jaki będzie najlepszy, czy posty w social mediach, czy na stronie
I w końcu stanęło na tym, że co jakiś czas na naszej stronie internetowej pojawiają się artykuły z serii Zapytaj Niewidomego.
One są oznaczone, że to jest seria Zapytaj Niewidomego i są na różne tematy, zbieramy te pytania na różne tematy
i odpowiadamy na nie tak jakby zbiorczo i piszemy cały artykuł o tym.
Wtedy często również się przydaje nasz Elten i nasze znajomości, ponieważ możemy zadać pytania dalej,
jeśli sami nie wiemy, jak coś zrobić albo nie wiemy, czy ktoś się tego nauczył.
Więc się pytamy, czy to jest możliwe według innych osób, czy oni to robili,
czy mieli takie doświadczenia, czy nie. No i potem piszemy taki artykuł,
jak powiedziałam właśnie też w konsultacji ze sobą, żeby to też nie było tak,
że to jest opinia jednej osoby. Albo czasami, jak się zdarzą jakieś krótkie pytania,
takie, które od razu można wrzucić na przykład czasami na Facebook albo na Instagram,
wrzucamy jakieś krótkie informacje też zainspirowane formularzem.
I też cieszymy się, że czasami jeśli ktoś zostawi kontakt do siebie
i to jest pytanie osobiste o konkretne problemy na przykład tej osoby,
możemy odpowiedzieć osobiście i z tego się też różne dyskusje wiązały bardzo często,
które samych nas również wielu rzeczy nauczyły, jak pewne rzeczy tłumaczyć
i też jakie ludzie mają wątpliwości, więc cieszymy się, że też w ten sposób
i w ten sposób zaczęło się kilka naszych kontaktów.
Ten projekt zrobił się większy niż się spodziewaliśmy,
z czego się oczywiście cieszymy również.
Kiedy on wystartował?
On wystartował w grudniu chyba, tak?
Nie potrafimy powiedzieć dokładnie.
W jakim momencie? Nie pamiętam.
Roku jeszcze chyba nie było.
Myślę, że tak 3-4 miesiące po… Nie, więcej.
W listopadzie był. Przepraszam, w listopadzie był, czyli w październiku musiał ruszyć.
Czyli będą urodziny.
Coś takiego.
On długo też wisiał, tak jak Maja powiedziała i czekał na swój moment.
Swój moment, a potem nagle jak się sypnęły te pytania, to po ostatnim wystąpieniu na targach
mieliśmy ponad 100 pytań w ciągu dwóch dni.
Także to był po prostu zalew.
Tak, to wtedy no.
Gdzie na początku było…
Czekaliśmy na 500 pytań, a potem nagle, ojej, będzie 600, słuchaj.
Tak, robiliśmy post jubileuszowy na 500 pytań, było chyba 490.
No i to właśnie tak już szykowaliśmy i grafika, i post, tekst posta
i potem było trzeba przesunąć, bo jednak się okazało, że już się zdezaktualizował.
A, że 500 w ogóle przeleciało szybko, tak?
Tak, tak.
Zapomnieliśmy właśnie, że po środku gdzieś tam były targiengio
i targiengio przyniosły dużą potrzebę.
Właśnie miałam do tego przejść, więc zadaj swoje pytania, Ola.
Chcę zapytać o co ludzie pytają. Na pewno o różne rzeczy, ale najczęściej o co ludzie pytają i czym.
Bo ja jestem też bardzo zainteresowana tym tematem ze względu na to, że jak wy wiecie na pewno,
a słuchacze na pewno też spora część wie, że ja pracuję na co dzień na niewidzialnej wystawie.
też tam jakby, no robimy coś podobnego, tylko na żywo, tak.
I czasami te pytania to są takie po prostu, no które tak, no co prawda mówi się, że nie ma
głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi, tak, ale no czasami te pytania to już są
naprawdę, no wiecie, w stylu, już nie chcę tutaj tak, żeby nie ośmierzyć kogoś, ale pytanie
w stylu skąd niewidomy wie, że umył głowę szamponem, a nie na przykład przyprawą, co mnie
po prostu załamało kompletnie, no bo to jest przecież w ogóle inna konsystencja, inny
zapach i w ogóle inne miejsce, w którym się to przechowuje, te produkty.
No ale właśnie, o co ludzie pytają i czy dużo jest pytań takich, na które łapiecie się już za
głowę czasami?
Znaczy my lubimy te pytania odczytywać razem, bo lubimy obserwować nasze reakcje na te
pytania. Od razu chcę powiedzieć, że oczywiście nie ma głupich pytań.
Mogą być pytania, które są zadane w interesujący sposób, do których zaraz przejdę również.
No oczywiście na początku się zaczynało od pytań takich, których my się też spodziewaliśmy,
bo każdy z nas myślę, że parę razy je usłyszał. To były pytania o to, jak się poruszamy,
skąd wiemy, gdzie co jest dosłownie, w sensie na przykład w domu, gdzie coś tam odstawiliśmy,
co jakby rozumiem, że nie jest do końca do wyobrażenia w momencie, kiedy ktoś to od razu widzi
i ludzie są przerażeni tym, że dla nich to jest 80% bodźców ponad,
a dla nas 100% bodźców to jest bez wzroku,
więc my sobie z tym radzimy lepiej, natomiast jeśli ktoś widzi
i nagle wyobrazi sobie, że nie widzi nic,
no to zaczyna się zastanawiać, jak zrobić cokolwiek.
To jest taki syndrom niewidzialnej wystawy swoją drogą.
Troszeczkę tak, że nagle jest, no jeśli to jest takie trudne,
to jak my sobie z tym radzimy. Jak się poruszamy?
Skąd wiemy, gdzie co jest? Czy niewidomi śnią?
Czy niewidomi mają łzy? To mi się zawsze podoba pytanie.
Czy niewidomi płaczą? W sensie, czy mają łzy?
Padło bardzo ciekawe pytanie, dwuznaczne, czy niewidomi mogą czytać?
Mogą.
Teraz powstaje pytanie, czy chodziło ogólnie o czytanie,
czy na przykład o Braila albo o Czarnodrów.
No bo teraz nie wiemy, jak odpowiedzieć, bo jeżeli tak ogólnie,
no to to pytanie jest troszkę specyficzne i jakby zdziwiło nas bardzo,
ale też zastanawiam się, czy nie chodziło może o to,
że jednak w jakiś sposób ten czarnodróg może jakoś gdzieś tam.
Ktoś się dosłownie zapytał, czy jest wyczuwalny, więc możliwe.
A tak, czy czarnodróg jest wyczuwalny, też padło takie pytanie.
Czy możemy sobie dotknąć intelityki?
Maja aktualizuje bazę danych, jak widzę, żeby przygotować się na następne pytania.
Ja zrobię tak, żeby już tak nie było. Czy mogę tak zrobić?
Tak, oczywiście.
Więc może ja pociągnę temat, póki Maja aktualizuje bazę danych.
Padło pytanie, oczywiście na początku padało pytanie, kto nam pomaga z funkcją?
Bo istnieje powszechne przekonanie, że komunację prowadzimy
czyjąś pomocą, czyli że ona jest niby nasza,
ale jednak padały takie pytania w stylu
kto nam mówi gdzie mamy podpisać papiery.
Gdzie to nie, kto nam mówi co.
Co podpisać.
Konkretnie było pytanie co podpisać.
Pan prezes, ale potem nam się przypomniało,
Aha, okej, to było pytanie takie…
Takie troszkę na zasadzie, że no dobrze, macie tam fundację, mówicie, że wasza,
ale tak naprawdę to kto ją prowadzi, bo nie wy.
Więc i takie pytania też padały na początku.
Moim zadaniem z pierwszych pytań było, czy niewidomi mogą robić takie różne rzeczy.
Tak było napisane na początku i ja mówię, o, no to ciekawe.
I potem było, czyli na przykład głosować albo mieć konto w banku.
I wtedy pamiętam, że moja przyjaciółka powiedziała, że no okej, może im chodzi o to,
Może im chodzi o to, że czy to jest możliwe, w sensie no właśnie, żeby założyć konto, to trzeba czytać dużo, umowy podpisywać, ale nie.
Ja się specjalnie wróciłam do tego pytania i tam było czy mogą, w sensie prawnie, czy mają prawo do takich rzeczy.
Więc tu nas zaskoczyło, że faktycznie nie zawsze jest wiadomo, że my jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami na papierze przynajmniej,
Więc to nie jest tak, że my np. nie mamy praw wyborczych albo nie jesteśmy samodzielni,
no nie jesteśmy ludźmi ubezwłasnowolnionymi, a w tym pytaniu wyglądało to troszkę tak,
jakby faktycznie potrzebowalibyśmy jakiegoś poświadczenia za nas.
Co jest dosyć przykre, to fakt, że w niektórych sytuacjach faktycznie potrzebujemy,
więc nie jest ono wcale takie nietrafione, jakby się wydawało.
Tak. Wpadało też dużo pytań o to, właśnie nawiązując do tego, kto nam każe podpisywać papiery.
Takie bardzo skierowane właśnie na opiekę nad nami. Wszelkiego rodzaju.
Kto nam mówi jak się ubrać. Kto nam czyta.
Możesz powtórzyć Maju?
Kto nam kazał się tak ubrać też było pytanie.
Tak, kto nam kazał się tak ubrać i tak dalej.
I stąd powstał bardzo silny nacisk, kładziemy na rozróżnienie,
opiekuna i przewodnika, albo asystenta, albo wolontariusza,
który nam pomaga. Bo też dużo padło takich właściwie stwierdzeń,
że nie możemy udawać, że nie mamy opiekunów, ponieważ niewidomy
Niewidomy nigdy nie będzie w stanie być w pełni niezależny
i zawsze będzie tej opieki potrzebować od kogoś.
No i tutaj padały te pytania często ze strony rodziców,
którzy mieli niewidome dziecko, czasami właśnie rodziny,
czasami też typu pedagogów, którzy się niewidomymi opiekowali.
Padały pytania, że musimy mieć opiekunów, ponieważ nigdy
nie będziemy w pełni niezależni, nie będziemy żyć w pełni samodzielnie.
że zawsze będziemy potrzebować jakiejś pomocy.
Stąd naciskamy na rozróżnienie opiekuna, który rzeczywiście pełni opiekę.
Czyli do pewnego stopnia osoba podopieczna jest ubezwłasnowolniona,
bo nie może podejmować pewnych decyzji,
jak np. opiekun wycieczki szkolnej.
Nakazuje coś i ten nakaz musi być respektowany.
Nie zawsze jest, ale to już inna sprawa.
A np. przewodnika albo asystenta,
który jest oczami naszymi i tak naprawdę to już jest tak szeroki temat,
że można o nim całą osobną audycję zrobić, a i tak się go nie wyczerpie.
Ale właśnie chodzi o to, żeby on nam pomagał zobaczyć świat, a nie go nam kreował.
Tak, bo to trzeba właśnie, właśnie to jest też cały czas ta nomenklatura.
Trzeba rozróżnić, że to jest opiekun, a przewodnik i asystent, no to jest dokładnie to.
To opowiem też anegdotę, jeżeli pozwolicie, w ramach przerywnika.
Znaczy nie przerywnikach, ale żebyście mogły sobie odpocząć chwilę.
Głosy Wasze.
Moja przyjaciółka Asia, którą pozdrawiam serdecznie.
Ona ma, to jest taka osoba, która ma zawsze bardzo trafne reposty od razu.
Bo wiecie, że często ktoś coś Wam powie, coś Was zapyta i człowiek po co słyszy, a
przecież mogłam powiedzieć tak i tak i to by było takie, ale to przychodzi dopiero gdzieś
tam ta refleksja po czasie.
Ona ma od razu miejsca i opowiadała też o sobie niewidomą.
Opowiadała, że kiedyś szła sobie, nie wiem czy jak raz to jest z białą laską, czy z psem
przewodnikiem, ona też się porusza z psem przewodnikiem i jakaś kobieta do niej podeszła i
powiedziała, o a gdzie pani opieka?
Na co Asia bez zastanowienia odpowiedziała, no najczęściej to w piekarniku.
I nie wiem co ta pani sobie pomyślała, ale
Ale to było niesamowite. Ja mówię, że tobie to od razu przyszło do głowy.
Ja bym powiedziała, że wskazałabym najbliższy MOPS, bo się mówi, że opieka, tak?
Musisz się dowiedzieć o opiece, więc wskazałabym najbliższy MOPS
albo jakiś tam Centrum Pomocy Rodzinie.
Ja czytałam na Facebooku, jak ktoś pisał o tym.
Tylko nie pamiętam, czy to właśnie żona tego męża, czy ten mąż.
Mąż jest niewidomy, żona jest widząca.
I ktoś zapytał ją w tramwaju, ile jej płacą za opiekę nad tym panem
i ona powiedziała, że za mało.
Tak, różne rzeczy.
Takich anegdotycznych to mamy, ale nie związanych z…
Mamy rzeczywiście w formularzu kilka takich śmiesznych sytuacji.
Na pewno to też wynikło… Bardzo się cieszymy.
Bo tak, w ogóle zacznijmy od tego, że przez to, że się tego dowiedzieliśmy, to pierwszy artykuł,
dokładnie pierwszy z zapytań, tego dotyczy właśnie. Tego, kto jest przewodnikiem,
kto jest opiekunem i dlaczego to nie jest samo. I my też bardzo często podkreślamy,
że my nigdy nie mówiliśmy, że jesteśmy w pełni jakby, że my, nie no,
jesteśmy osobami niezależnymi, ale nigdy nie mówiliśmy, że nie potrzebujemy pomocy w niczym.
Naszym celem to nigdy nie było, bo byłoby to faktycznie kłamstwem o tyle,
że tak jak wspomniałeśmy już mamy wolontariuszy i na stałe i jakby tymczasowo,
na różne wydarzenia i my jesteśmy świadomi, że my bez tych wolontariuszy
nie bylibyśmy w stanie zorganizować tych wydarzeń w taki sam sposób
albo chociaż czegokolwiek podpisać, bo musimy wiedzieć gdzie i to my jesteśmy tego świadomi
i też jeśli dostajemy opinię, a dostawaliśmy takie komentarze,
że albo widzimy więcej niż mówimy, albo nie jesteśmy świadomi ogromu pomocy, którą nam się daje,
no to to jest trochę tak, jakby ktoś nam powiedział, że albo kłamiesz, albo nie rozumiesz,
albo pisz, albo o drogę pytasz, że tak powiem. Więc to też jakby widać, że ludzie nie zawsze chcą nam
nam do końca uwierzyć, że zdajemy sobie sprawę z tego, co mówimy. Może tak to określę.
Natomiast cieszę się, że czasami ludzie zwracają się do nas osobiście, nawet nie tylko w formularzu,
ale również np. właśnie piszą do nas, wysyłają nam poczty, maile i możemy odpowiedzieć.
I wtedy zdarzyła nam się dyskusja, w której ktoś zarzucił nam coś takiego i powiedział,
że to nie jest prawda, że my jesteśmy niezależni. I też ze względu na nasz artykuł właśnie.
odnieśliśmy się do konkretnych akapitów tego artykułu i potrafiliśmy wyjaśnić,
że nastąpiło nieporozumienie i że my tam nie pisaliśmy, że tych opiekunów w ogóle nie ma
i nie potrzebujemy, tylko że trzeba sobie zdawać sprawę, że jak osoba ma 28 lat
i idzie do lekarza, to prawdopodobnie ktoś, kto z nią jest, po prostu jej towarzyszy,
bo jest jej bliski, albo ją tu przyprowadził, ale nie będzie za nią podpisywać zgody na nic,
na przykład, albo jej tłumaczyć na język…
Brajlo. Tłumaczy się inny język Brajlo, to jest ty.
Tak, tak.
Tak, ale to jest niestety to, wiecie z czym ja się też często spotykam na wystawie i to jest chyba dla mnie jakby
najtrudniejszy taki zawsze moment w tej pracy, że ja czasem oprowadzam grupę
i fajnie mi się z nimi rozmawia i są ciekawe pytania, po czym
jakby ja wychodzę i po tym co jakby wychodzimy i po tym, po ich komentarzach
ja już widzę, że to jest na zasadzie, że
No dobra, ta pani nam to opowiedziała, ale my i tak swoje wiemy, my i tak wiemy, że niewidomy musi mieć opiekę, my i tak wiemy, że niewidomy sobie nie poradzi i tak dalej, że jakby mimo tego, mimo tego, że się odpowie na te pytania, że oni mnie też jeszcze tam dodatkowo widzą, bo po wyjściu jest też ta część widzialna, kiedy też opowiadamy o sprzętach różnych, no czy tak jak was nawet widzę właśnie gdzieś na jakichś targach, czy na jakichś spotkaniach i to jest, że mimo to, że mają jakiś tam żywy dowód, to to i tak,
że ludzie nie potrafią tych barier w swoich głowach przełamać.
To jest takie smutne, natomiast oni potrafią, tak?
To jest bardzo ciekawe, Olu, co mówisz,
ponieważ też spotkaliśmy się z taką postawą i ona jest bardzo przykra.
I w tym momencie nie chcemy w żaden sposób jakby szufladkować.
Dlatego bardzo staram się dobierać słowa w tym momencie.
Natomiast też spotykamy się z takimi komentarzami,
że właśnie, tak jak powiedziała Maja, to nas bardzo rozbawiło.
To była właśnie anegdota swego rodzaju, że ktoś jakby chyba myślał, że my widzimy.
I powiedział, że nie zdajemy sobie sprawy, jak to jest być osobą niewidomą
i jak możemy tak pisać i w ogóle.
Tak było coś tak, że nie jesteśmy słabowidzący.
Zamknijcie oczy i się zastanówcie, jak to jest prawda.
Zamknijcie pewnego dnia oczy i się zastanówcie, jak to jest niewidzieć,
a potem zastanówcie się, co piszecie.
Mieliśmy taką reakcję, że ta osoba, która zadała pytanie w ogóle nie spojrzała na stronę,
na której zadaje pytanie tak naprawdę, bo nie wie, kim my jesteśmy i nie wie,
jaką działalność prowadzimy. No i tutaj często właśnie padają takie stwierdzenia,
że ja pracuję z osobami niewidomymi i wiem, że niewidomi tak nie robią,
W sensie, że wy się mylicie.
To jest tylko nasza obserwacja, ale odnosimy takie trochę wrażenie,
że ta osoba chce nam pokazać, że my się nie znamy.
Tylko powstaje pytanie, czy naprawdę osoba niewidoma
nie zna się na byciu osobą niewidomą.
Bo jak ktoś pisze, że pracuje z osobami niewidomymi,
to rzeczywiście argumentem jest to, że ma tych osób niewidomych dużo.
Natomiast, no, mimo wszystko, tak jak głosimy też w naszej misji,
nikt nie zrozumie osoby niewidomej tak, jak druga osoba niewidoma.
I stąd właśnie takie inicjatywy, jak chociażby
Tyflo Podcast, w którym teraz jesteśmy, gdzie wiem, że to jest prowadzone
w dużej mierze przez osoby z dysfunkcją wzroku,
i to jest fantastyczne, bo rozmawiamy we własnym gronie i rozumiemy się nawzajem.
No to a propos tego zrozumienia, to wiesz co? Będę miał jeden komentarz za moment do przeczytania, ale najpierw chyba komentarz od osoby widzącej.
Joanna napisała, spotkaliśmy się na targach NGO w Kielcach i przyznaję, wolontariuszka zrobiła na mnie tam ogromne wrażenie.
Państwo oczywiście też, prezentowane modele, absolutnie, ale tak zaangażowani w wolontariusze to ogromny skarb i tego gratuluję.
Ale to też o państwie świadczy, że potraficie takich ludzi zaskarbić.
To jest jeden komentarz.
Drugi komentarz mamy od kogoś, kto podpisał się jako słuchacz
i napisał do nas tak.
Fundacja Prowadnica to młodzież, która nie miała pomysłu na życie
i schroniła się w bezpiecznej fundacji.
Ja tak przeczytałem ten komentarz i tak sobie pomyślałem,
żebyśmy więcej takiej młodzieży mieli.
Michała, ja bym chciała tutaj odezwać, bo bardzo mnie interesuje,
czy osoba, która pisze komentarze, że to jest bezpieczne schronienie kiedykolwiek była w NGO?
Mam wrażenie, że nie. Z perspektywy kogoś, kto w NGO również pracuje.
Ale dokładnie, Michale, oczywiście bez urazy, ale jedna sprawa to jest bycie w NGO,
a druga sprawa to bycie w zarządzie NGO, oczywiście bez żadnej kategoryzacji w tym momencie,
ale jednak doprowadzenie fundacji albo zaangażowanie w te fundacji duże,
czy to jako pracownik, czy to jako członek zarządu jakichś tam władz tej fundacji,
czy w ogóle NGO, nie jest zdecydowanie bezpieczne miejsce.
Tak, tak, tak, więc myślę, że tak, rozumiemy się bez słów prawie,
ale powstaje pytanie, czy to jest źle.
Czy to jest źle, że schroniliśmy się w bezpiecznym miejscu fundacji,
Jeżeli ta fundacja może robić dobrze innym ludziom.
Bo jeżeli to jest dla nas bezpieczne schronienie, to no Boże, daj Boże,
takich bezpiecznych schronień więcej, prawda?
Każdy by chciał mieć bezpieczne schronienie, to dobrze.
A co do tego, że nie mamy pomysłu na życie,
no to założenie fundacji jest pomysłem na życie.
Zresztą ja mam bardzo dużo pomysłów na życie.
W ogóle teraz chciałam się pochwalić, że zapisałam się na angielski,
bo chcę się dalej rozwijać językowo.
i w ogóle mam dużo innych pomysłów na życie,
więc mogę jeszcze o nich dużo rozmawiać, ale to nie o tym.
Tutaj też trzeba by powiedzieć, że jeśli ktoś tak pisze,
to też jakby nie przeczytał, bo my raczej się przyznajemy do tego,
że każdy z nas coś jeszcze robi oprócz tego.
Ale to nawet nie ma znaczenia w tym momencie,
bo jakby ta fundacja jest pomysłem na życie
i można wybrać taki pomysł, a można wybrać inny.
Można być producentem, można miksować muzykę,
można być węgielą, można być dziennikarzem,
tak jak tu obecny nasz wspaniały Michał, który łączy dwie funkcje.
I to też jest fantastyczne.
Można tak jak Ola być moderatorem dyskusji, prowadzić audycje
i jeszcze w dodatku przewodnikiem być na niewidzialnej wystawie
i jeszcze masę innych rzeczy, o których wiem.
Każda z nich jest pomysłem na życie.
A zresztą nawet jeżeli młodzież nie miałaby pomysłu na życie
i zrobiłaby to, no to chyba lepsze to niż siedzenie w domu z założonymi rękami i robienie niczego. Prawda?
To ja może teraz, bo to jest akurat taki dobry, miało być inaczej, ale to właśnie to jest tak, że ta audycja się czasem trochę tak, że powiem, biegnie, żyje własnym życiem i sama się prowadzi.
Często ja tam sobie jakiś scenariusz w głowie układam, a potem się okazuje, że jest w ogóle inaczej, bo no bo to wyjdzie z głowy.
I o to chodzi, że to jest właśnie działanie na żywym organizmie.
To ja was teraz zapytam o to, co miałam zapytać na koniec, ale w takim razie was zapytam
teraz, właśnie trochę przewrotnie w stosunku do tego pytania, ale to nie jest absolutnie
żadna aluzja do tej osoby, która pytała, tylko już to pytanie było wcześniej zaplanowane.
Co sprawiło, to jest pytanie do was, no i pewnie tak samo bym zapytała i prezesa Dawida i
Monikę i wszystkich, którzy z nami współpracują, bo jest z was też jeszcze więcej osób,
ale pytanie jest takie, czy co sprawiło, że wam się tak chce i co zrobić, żeby tak się chciało chcieć?
Bo tak naprawdę to jesteście wszyscy młodzi, macie energię, ale macie też mnóstwo wiedzy i mnóstwo doświadczenia.
I ja właśnie, ja się zastanawiam nad inną rzeczą, bo ja właśnie myślę, że wy moglibyście robić milion różnych rzeczy
z waszym wykształceniem, z waszą wiedzą i z waszymi umiejętnościami, bo jesteście naprawdę wszyscy bardzo uzdolnieni w różnych kierunkach
i moglibyście iść sobie, nie wiem, poszukać pracy w jakimś super corpo i mieć super kasę z tego.
Nie mówię, że wszyscy od razu na tętnych miastach zaraz, tak, ale no moglibyście robić totalnie inne rzeczy,
ale że wam się chce, że właśnie wam się chce prowadzić tą fundację i że ja tak jak słucham was, jak wy opowiadacie o tym,
to że was to cieszy, że was w ogóle to bawi, co robicie i to jest, i że wam to sprawia radość, to testowanie,
to odpowiadanie na pytania i to jest takie super.
I co sprawia, że tak jest?
No to nie da się odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie.
Każdy może odpowiadać za siebie.
Tak, tak. No to ja bym chciała, żebyś za siebie odpowiedziała, a nie za resztę zasad.
Ja mogę powiedzieć, że najpierw przyświecała mi misja utrzymania Eltena,
bo zawsze mi zależało na tym projekcie.
Byłam użytkowniczką, byłam moderatorką przez pewien czas.
Objęłam funkcję po zmarłym naszym nieodrzałowanym koledze,
którego też poznaliśmy na letenie.
Długa historia.
Później byłam administratorką, przy czym najpierw moderowałam
tym projektem, dałam się poznać, mam nadzieję, z tej dobrej strony
zostałam administratorką.
Później przez to, że było administrowałam,
zdecydowałam się pomóc w tworzeniu fundacji,
bo ktoś musiał to zrobić, nie oszukujmy się.
Takie były wtedy moje spostrzeżenia.
Ktoś musi, czy fundacje, czy stowarzyszenie.
A potem zobaczyłam…
Z ust moich rodziców padło stwierdzenie,
chyba tak, z ust mojej mamy padło takie stwierdzenie,
że nic nie dało im takiego wglądu, takiej nadziei na mnie,
na to, jak ja będę funkcjonowała w dorosłości,
jak zobaczenie dorosłej osoby niewidomej.
I tutaj całkowicie prywatnie mogę powiedzieć,
że jedną z takich osób niewidomych byłaś o luty,
to było dawno temu, kiedy świat był jeszcze młody.
Zobaczyli moi rodzice, że poruszasz się sama,
jesteś podróżniczką, byłaś za granicą.
I to dało im zupełnie inną perspektywę na to, co ja mogę osiągnąć.
i moją misją w tej fundacji jest pokazywanie kolejnej perspektywy
takim właśnie rodzicom.
I w naszym formularzu Zapytaj Niewidomego takich stwierdzeń było mnóstwo.
Nie chcę powiedzieć, że od groma, bo to jest kolokwializm,
ale było ich naprawdę mnóstwo.
Po spotkaniach z rodzicami, że dziękujemy za to,
że byliście z nami i byliście autentyczni i byliście niewidomi właśnie.
Bo takie wystąpienia różnych organizacji są niesamowicie ważne.
Osób widzących mam tutaj na myśli.
Natomiast tak jak już wielokrotnie powiedziałam,
niewidomy jest żywym przykładem, jest dowodem.
Tu masz przed oczami, jak to może kiedyś wyglądać.
I ja sobie zdałam sprawę, że to, w jaki sposób moi rodzice
wykształcili w sobie pewnego rodzaju tolerancję na moje wybory,
było wynikiem spotkań z dorosłymi osobami niewidomymi.
Bo innych przykładów moja rodzina na ten czas nie mogła mieć,
nie było instruktarzy, to były jeszcze lata 2000-te.
Ja wiem, że to brzmi strasznie dziwnie, ale technologia idzie szybko.
Teraz może to trochę inaczej wygląda,
ale nadal otrzymujemy takie informacje, że to jest ważne.
To jest moja misja, żeby powoli, powolutku te ograniczenia
w naszych głowach czy na zewnątrz w jakiś sposób przekraczać.
Zdaję sobie sprawę z tego,
że nie przekroczę sama wszystkich ograniczeń tej fundacji,
że będę gryzła mur zębami, ale całego nie przegryzę.
Mogę skruszyć zaprawę, ale później przyjdą po mnie inni i to zrobią.
I takie też stwierdzenie padło w formularzu, że jesteśmy naiwni,
że jesteśmy jeszcze młodzi, życie nas nauczy, życie nas przeszkoli.
I jeszcze pamiętam takie stwierdzenie, chyba nie w formularzu,
ale gdzieś padło, że za 20 lat przyjdzie kolejna organizacja
tak samo naiwna, tak samo infantylna i będzie próbowała zmieniać świat.
I ja właśnie na to czekam.
Czekam na ten moment, kiedy za 20 lat przyjdzie ktoś po mnie i powie,
Słuchaj, ale twoje poglądy są totalnie przestarzałe, to już można inaczej zrobić.
I ja wtedy będę wiedziała, że kolejne pokolenie niewidomych jest takie, jak być powinno,
czyli pełne tego entuzjazmu, pełne kreatywności.
Jeszcze tylko powiem, że to nie jest tak, że zawsze się chce.
Jak się słyszy…
Ja też chciałam powiedzieć, że często dostawaliśmy informacje nawet przy ścieżce,
że tacy aktywni ludzie i ja to o aktywnych ludziach słyszałam o siódmej rano w momencie,
kiedy po prostu nie miałam jeszcze nic zrobione. Wiedziałam, że wychodzę za pół godziny.
Wiedziałam, że naprawdę dzisiaj nie chcę wyjść.
Słyszałam, że aktywni ludzie, bo to też trzeba podkreślić, bo ja też powiem pewnie coś o tym,
o czego mi się chce, natomiast wiem, że po prostu my też jesteśmy świadomi,
że zwłaszcza w tym bezpiecznym strojeniu fundacji naprawdę są takie dni, kiedy się nie chce.
Słyszymy, że jesteśmy dziećmi nierozumiejącymi nic o tym, jak my sami żyjemy od 20 lat.
I że na pewno mamy z tego mnóstwo pieniędzy. To słyszymy w momencie, kiedy zastanawiamy się,
czy nam starczy w ogóle na coś tam w życiu w fundacji. Więc to wtedy faktycznie nie chce się.
I trzeba wtedy pomyśleć o tym, że to faktycznie pomaga ludziom. To tak jak Julita mówiła.
że to się od tego zaczęło, że tak naprawdę Dawid, prezes nasz,
który zaczął pisać program swój, ten pierwszy jak miał 14 lat
i faktycznie on by mógł ze swoim wykształceniem w tym momencie mieć pracę,
myślę w wielu miejscach, tylko że on zawsze chciał robić też coś dla niewidomych
i tak było i my też chcieliśmy to wtedy wesprzeć i to była już wtedy
pewnego rodzaju misja pod tytułem OK, jest jakiś fajny projekt jeden,
możliwe, że będzie więcej, no potem się okazało, że właśnie jest więcej,
bo odrób 3D i tak dalej, trzeba to zrobić.
Trzeba uzyskać jakieś nie tylko środki, ale też moce przerobowe,
żeby to się w ogóle dało pociągnąć dalej.
Dlatego myślę, że to…
No mi się nie chce, zwłaszcza jak słyszę, czytam w formularzu stwierdzenia
właśnie takie, że niewidomy nigdy nie będzie…
I to w kontekście wyglądu padło takie stwierdzenie bardzo przykre.
Zastanawiam się, z jakich wynikało obserwacji,
że kobieta, ja nie zacytuję teraz, ale wynikało z tego,
że niewidoma nie jest kobietą, bo kobiety się jakoś tam ubierają,
jakoś tam specjalnie i przez to są kobiety.
Żałuję, że teraz nie mam dostępu do tego.
Ja mam na przykład takie, że ja też nie będę cytować,
bo nie chcę czytać w całości, natomiast było,
że zastanawiają się ludzie, czemu nam zależy na zakładaniu konkretnych ubrań i konkretnych butów,
bo widzące kobiety robią to, żeby się dopasować do etykiety,
poczuć się bardziej kobieco albo zaimponować,
ale ta osoba nie rozumie, po co to jest osobom niewidomym,
bo przecież to jest tylko ryzyko jakieś tam…
Tak, i niewidomy nie idzie, no po prostu…
Że niepotrzebujemy, że tak jakby właśnie…
Tak, że przecież my nie będziemy takiej kobiety.
niewidomych, przecież chcą się poczuć kobieco, ale przecież to nie dotyczy niewidomych.
I w momencie, kiedy my się z tym spotykamy i to jest kolejny z kolei komentarz jakiś tam taki,
to jeszcze jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić, natomiast jeśli ktoś wchodzi w dorosłość i ma mnóstwo,
może mieć przynajmniej, mnóstwo kompleksów, mnóstwo niepewności i jeszcze dodamy mu coś takiego,
że no, oni i tak na ciebie nie spojrzą, no to jakby trudno jest potem nauczyć się, że nie do końca,
że może to nie jest jedyny moment i jedyna możliwość, która jest.
Nawet jeśli teraz, w tym momencie mamy taką opinię, to nie zawsze i nie wszędzie tak jest.
I tak samo my nie negujemy opinii ludzi, którzy np. pracują z niewidomymi,
tylko trzeba pamiętać o tym, że oni też pracują z różnymi ludźmi.
My też możemy mieć inne obserwacje niż tamci ludzie i to ani nie jest ich wina, ale no nasza też nie.
Dlatego jedyną naszą właściwie prośbą jest to,
której nie mamy za bardzo jak wyrazić,
bo odpowiadam dość zbiorowo na te pytania.
Żeby używać takiego bardziej języka,
nazwijmy go, inkluzywnym stylu,
osoby, z którymi miałem do czynienia, zachowują się w ten i w ten sposób.
Bo nawet z perspektywy psychologii stwierdzenia
nigdy zawsze powinny, muszą, możesz, nie możesz itd.
Są bardzo niszczące i to już nie ja wymyśliłam, tylko psychologia szeroko pojęta.
Dlatego ważne jest, tak samo my też piszemy, że z naszych obserwacji wynika to i to.
My podnosimy wrażenie, że to i to. I to jest bardzo ważne, żeby tak właśnie siebie określać,
bo nie ma dwóch jednakowych osób niewidomych. Zresztą w ogóle nie ma dwóch jednakowych osób,
a niewidomi to już w ogóle jest wolna amerykanka pod tym względem.
Każdy jest inny tak naprawdę.
Tak, to jest właśnie bardzo dużo.
Teraz mam natłok myśli po tym samym miejscu,
ale może zacznę od tego właśnie, co ostatnio było,
że rzeczywiście to jest tak, że to jest w ogóle oczywistość,
że każdy niewidomy jest inny.
I ja zawsze to powtarzam moim gościom na wystawie.
Jak oni mnie pytają, a jak niewidomi coś tam,
przykład, jak niewidomi, nie wiem, gotują albo sprzątają, albo do cokolwiek, jak niewidomi coś.
Ja mówię, ja wam nie powiem jak niewidomi, bo ja nie znam wszystkich niewidomych świata.
Ja wam mogę powiedzieć, jak ja to robię, ewentualnie moi znajomi, z którymi mam kontakt, tak.
Bo, no bo nie ma to coś takiego, że jak, że niewidomi.
Tak, ale to są, to co właśnie mówi, mówimy się o tych komentarzach, są dwie takie, dla mnie
jakby w tej całej takim właśnie, w całym pozytywnym tym przekazie tego, co robicie i całej
ty waszej energii, ale jakby takie mam dwa też smutne wnioski z tej rozmowy,
nie dotyczące oczywiście Fundacji Prowadnictwa, tylko dotyczące tego, o czym tu mówimy.
Jeden smutny wniosek to jest taki, że się tak strasznie, no że się hamuje młodzież,
że właśnie, no komentarzami, no wy akurat jesteście już w tej chwili na etapie takim,
no że wy już się nie dacie zbić z pantałeku, tak powiem kolokwialnie i się wybić z tego,
o co robicie, bo wiecie, że to jest fajne, dobre, potrzebne, pożyteczne, tak.
Wiadomo, że czasem się nie chce, bo każdemu się czasem nie chce,
ale myślę, że nie dacie się z tego wybić
i sprowadzić z tej fajnej drogi.
Natomiast to jest smutne, że starsze pokolenie tak podcina młodym skrzydła.
To jest jedna rzecz, a druga rzecz…
Ja tylko wtrącę, że to jest często troszkę…
Przepraszam, że to powiem, ale oczywiście to jest moja obserwacja,
tak jak podkreślam, że to jest ważne,
że to jest zazdrości też, w sensie, że
dużo osób już nie ma tej siły,
albo jej może nigdy nie miało, albo nie miało jak jej zdobyć i to jest taka zazdrość, że się komuś jeszcze chce.
Albo w drugą stronę właśnie chce i było w takim środowisku, w którym tego się nie dało zrobić z innych powodów.
My na przykład dostaliśmy kiedyś bardzo miły list, bardzo miły komentarz, długi w formularzu od też pani tyfopedagog,
nie wspomnę kto, chociaż podejrzewam, ale z pewnego ośrodka, która nam wyjaśniła, że ona się cieszy,
że to robimy, mimo że ona jest w stanie nam powiedzieć, dlaczego pewnych rzeczy się nawet
w takich ośrodkach nie wdroży, bo po prostu nie ma na to czasu, na przykład, albo jest za mało
godzin, albo że spotyka się z oporem i ludzie nie chcą i też nam jakby wyjaśniła.
Natomiast bardzo było dla nas miłe to, że ona nie negowała tego, co my robimy, tylko powiedziała
dlaczego. Czasami faktycznie może być z tym problem, natomiast rozmawiać z nami i powiedzieć
w mojej opinii jest inaczej, w mojej opinii jest to trudno zrobić, jest zupełnie czymś innym niż
powiedzieć, no generalnie to nie wiecie jak, jak to robić, na pewno, bo tak.
Olu, drugi wniosek?
Tak, drugi wniosek jest taki, to właśnie to też trochę właśnie do tego, co teraz Maja
mówiłaś, że drugi, jeszcze końcówka pierwszego najpierw, bo ja w ogóle też
jeżdżę wolontariacko regularnie do lasek i tam się spotykam z młodzieżą,
bo trafiamy lekcje, ale też dużo rozmawiamy i to tak nawiązując,
najpierw do tego, o czym teraz, Maja, mówiłaś, że to jest właśnie, ja trochę, jak ja jestem tam w Laskach i patrzę na tą młodzież, to trochę się, jakby trochę jestem w stanie zrozumieć te komentarze tych tyfle pedagogów.
To znaczy one oczywiście nie są słuszne i nie powinny być takie, że na pewno się nie da, ale też trzeba powiedzieć, że wy jesteście jakby pod względem, to znaczy to nie tylko wy, jest spora grupa takich niewidomych,
Ale wy jesteście osobami bardzo samodzielnymi, takimi, jak to teraz młodzież mówi,
ogarniętymi, ale teraz na przykład, jeżeli, no myślę, że Maja ty też wiesz, bo ty też z tego
co czasami bywasz w Laskach, no i Julita też, tylko bardziej pewnie tak fundacyjnie zawodowo.
I widzimy jaka teraz młodzież jest, to jest przekochana młodzież, ale większość z nich ma
jakieś sprzężenia, dodatkowe dysfunkcje, jakieś swoje i naprawdę z tą młodzieżą się wielu
rzeczy nie da, mimo to, że byśmy chcieli i że i one na pewno wielu rzeczy i myślę, że te
komentarze tych typu pedagogów, żeby tak to może, no nie usprawiedliwić, ale że wiele tych
komentarzy może z tego wynikać, że jeżeli ktoś nie ma kontaktu z niewidomymi poza ośrodkiem
i przyszedł powiedzmy do pracy teraz, no bo pokolenie, nie wiem, parę lat wstecz, Maja jak ty
byłaś, czy jak ja byłam to kilka, no już 25 lat temu wyszłam z was, jak tak to już w ogóle, ileś
tam lat temu, no to to było jeszcze inaczej, ale teraz naprawdę, jeżeli, jeżeli ktoś ma
tylko z młodzieżą w ośrodku to on naprawdę może mieć niestety takie przekonanie.
Znaczy niestety, niestety.
My też mamy świadomość, że ośrodek jako forma jest ogromną instytucją.
Jest instytucją, która jest ogromną maszyną z wieloma oddziałami i trybiki się kręcą.
I czasami jest tak, że ktoś na przykład by bardzo chciał coś zrobić,
ale mówiąc kolokwialnie góra mu nie zatwierdzi.
Bo nie ma na to pieniędzy, bo nie ma na to czasu, bo jesteśmy niepewni,
bo nie chcemy popełnić błędu, bo nie jesteśmy pewni czy ty masz takie intencje jak trzeba.
I w tym momencie zdarza nam się też spotykać ludzi, którzy po prostu to nie jest tak,
że my mówimy, że teflonpedagog powie źle, bo my znamy wielu teflonpedagogów,
z którymi również się konsultujemy, którzy bardzo chcą wprowadzać innowacje,
tylko faktycznie, tak jak zresztą i my, zdają sobie sprawę, że czasami zabraknie
Czasu, pieniędzy, ludzi, możliwości. Różnych rzeczy. Dlatego też rozumiem, że czasami się takie komentarze pojawią po prostu,
bo ludzie są źli, że nie mogli tego zrobić kiedyś. A chcieli. Może nawet chcieli.
Tylko akurat wtedy, w tamtym czasie, miejscu, nie dało się.
Tak. Wniosek kolejny mój to jest taki, że rzeczywiście jest ważne, żeby nie dawać młodzieży takiego przekazu,
jak Maja powiedziałaś słusznie, że jeżeli trafi się na taką młodzież.
Ja teraz mam kontakt właśnie w Laskach głównie z młodzieżą taką już starszą,
powiedzmy od ósmej klasy, no i szkoła średnia.
No i ja myślę, że jeżeli one by usłyszały, bo to głównie akurat z dziewczynami mam do czynienia,
by usłyszały jakiś taki komentarz, to naprawdę może podciąć skrzydła,
bo tam wiele osób jest rzeczywiście takich niepewnych, nawet jeżeli,
bo jest kilka osób tam też przezdolnych i naprawdę takich, które mają potencjał,
ale myślę, że jeżeli one by usłyszały jakiś taki tekst,
no to niestety, ja nie wiem czy ludzie też mówiąc takie rzeczy,
nie zdają sobie sprawy, że komuś naprawdę, jeżeli ktoś jest też
słabszy jakoś tam psychicznie, może nie słabszy, a może jeszcze
nie na tyle dojrzały, to można komuś naprawdę zamknąć jakby
rozwój życiowy w ogóle takim komentarzem.
Ja tu ci się Olu wtrącę znowu, więc te wnioski to w ogóle na
przykro. Spokojnie, spokojnie. Ja uważam, że po pierwsze
rodzina, a po drugie ośrodek, zwłaszcza ośrodek szkole
czyli te dwie komórki, które albo z niewidomymi miały do czynienia szerzej,
albo wychowują nas od urodzenia, to jest najlepsze miejsce do prób.
Czyli jeżeli taki niewidomy młody zapaleniec, szaleniec, no wariat po prostu,
stwierdzi nagle, że on to w sumie chce, prawda, się zmieniać świat,
to naprawdę… Możesz powtórzyć?
Albo pokroić chleb.
Dokładnie. Nie zawsze chodzi o zmianę świata.
Czasami wystarczy poprosić o nalanie wrzątku do kółka.
To naprawdę łatwiej jest poparzone palce leczyć
przy pomocy mamy albo pani nauczycielki,
niż potem w dorosłości, jak się jest samemu
albo wśród obcych ludzi, którzy nic dla takiej osoby nie znaczą
i ta osoba też nic dla nich nie znaczy.
I to jest taki bezpieczny adzent, do którego można powrócić po porażce.
I na przykład jak dziewczyna stwierdzi, że ona to się teraz uwierzy, prawda, pięknie,
ale jest na takim etapie poruszania się z laską, że wyszła na dwór i nie dało się, no przewróciła się,
to wtedy można powiedzieć, ok, chcesz próbować dalej czy przestajemy?
Ja chcę nadal.
Dobrze, to ja ci spróbuję pokazać, ale nie wiem, czy to się uda.
Słuchaj, nie mam pojęcia.
I może się nie udać, tak? Może być porażka.
Ale to jest właśnie, bo to są te kwalifikacje potrzebne.
Albo wynikające z miłości, albo wynikające z wykształcenia,
które pozwalają mieć pewność, że jeżeli coś się nie uda,
no to przynajmniej będzie gdzie wrócić, tak? I wyleczyć rany.
No właśnie, w bezpiecznych warunkach.
To się pokaże, że chcesz, że możesz
i że możesz próbować na przykład powoli.
My dostawaliśmy też e-maile od matek,
które mówiły, że bo moja córka stwierdziła,
że chce się nauczyć czegoś
i my mieliśmy takie przemyślenie,
że no to dobrze,
znaczy to dobrze, że poprosiła panią,
a nie zrobiła to później
i to na przykład wbrew temu, że ta pani
powiedziałaby, że nie wolno ci na przykład,
bo ta córka by to zrobiła niestety,
tylko później.
I trudniej i tak samo jak, nie pamiętam kto mi to powiedział, ale ostatnio też dyskutowaliśmy w fundacji,
że to, że my źle zrobimy kanapkę w domu, nie nawet, żeby żytka nieładnie, coś się tam nam się źle ukroi,
coś tam może my się skaleczymy, może po prostu coś zrobimy zupełnie inaczej, jak się robi normalnie.
Dom wybaczy, a świat niekoniecznie. I w świecie się pomylić trudniej. Po prostu jest to mniej przyjemne.
Można mieć głupią sytuację jakąś. I też podkreśliliśmy w jednym z naszych artykułów,
że każdą rzecz, którą pozwalacie robić dzieciom swoim wcześniej,
każdą taką rzeczą chronicie ich przed jakąś wpadką na studiach albo w otwartym
po prostu środowisku, bo kiedyś by to się stało, tylko po prostu możliwe,
że mniej w przyjemny sposób.
I tu mamy też taki komentarz od Natalii. Natalia napisała, że spotkanie
z prowadnicą dla nas przywróciło nadzieję na jutro dla córki.
O, to bardzo miłe. Bardzo dziękujemy.
My też na tego się cieszymy, że możemy takie spotkania.
Tak. Pozdrawiamy panią Natalię. Chyba wiemy, gdzie doszło do spotkania i to jest dla nas też bardzo ważne,
bo to jest właśnie to, co ja mówiłam, że żywy przykład to żywy przykład zawsze.
Tak, właśnie to też chciałam powiedzieć, że ja też widzę nawet po swoim tym wolontariacie w Laskach,
że dla tych dziewczyn, bo często mnie też ludzie pytają, a co ty tam robisz z tymi dziewczynami?
Ja mówię, no odrobiamy lekcję, ale mówię często po prostu rozmawiamy, nie wiem,
chodzimy na basen razem, ale no i co?
Ja mówię, im to często też daje, że jest osoba niewidoma.
Raz pamiętam, że była taka historia, że była, przyjechała taka moja
koleżanka, to z moich roczników, Ilona, ona teraz za co dzień mieszka w Kanadzie.
O, ja znam.
No właśnie. I to może nawet twoje pokolenie było.
Też potwierdzam przykład, że miałyśmy tak.
No i właśnie, ona kiedyś przyjechała i tam trochę miała z dziewczynami angielski i
Później chyba ona nie mogła, czy jakoś z jakiegoś tam powodu i przyjechała jakaś ta native speakerka z tego projektu,
jakaś w ogóle z Wielkiej Brytanii dziewczyna, ale widząca. I te dziewczyny z nas jak wychowanki ówczesne mówią do siostry
Agaty, siostro, ale my chcemy mieć z panią Iloną dalej angielski. No a siostra mówi, ale słuchajcie, przecież pani Ilona jest,
znaczy nie pamiętam jak ta angielka miała na imię, przecież ta dziewczyna, ona jest native speakerką, to jest jej ojczysty język,
to się dużo więcej nauczycie, na co argument dzieci czy młodzieży był taki,
ale pani Ilona jest niewidoma.
No i właśnie, i to wystarczyło, że to jest osoba dorosła, niewidoma,
mimo to, że to nie jest jej język ojczysty,
ale że ona jako niewidoma przekazuje im wiedzę i to było dla nich ważne.
To są właśnie takie bardzo, bardzo cenne rzeczy i cenne spotkania.
Przykład żywy drugiego niewidomego,
a to co mówiłaś Julita o tym bezpiecznym środowisku,
bezpiecznym środowisku. Ja też zawsze mówię właśnie na wystawie, jak mnie ludzie o coś
pytają, zawsze mówię, jak macie dziecko niewidome, czy macie do czynienia w ogóle z
niewidomem, zwłaszcza właśnie dzieckiem, trzeba mu dawać jak najwięcej doświadczać.
Niech ono się czasem, nie wiem, skaleczy nawet lekko, niech się pobrudzi, ale niech
doświadcza. Opowiadała mi kiedyś też jedna z moich byłych wychowawczyń z Lasek i to
mnie, ta historia to mnie naprawdę, powiem wam, z jednej strony rozbawiła, z drugiej strony
przeraziła, że robiła ciasto z dziewczynkami w internacie i dała dziewczynce niewidomej
dziesięcioletniej jajko. Mówi masz tu jajko, wbij miskę masz przed sobą.
Ona wzięła i mówi tak, ale to nie jest jajko.
Ta wychowawczyni mówi, ale jak to nie jest jajko, no przecież jajko ci dałam i zaczęła się
cała dyskusja i wiecie co się okazało, że ona dotychczas miała do czynienia wyłącznie z
jajkiem na twardo ugotowanym i obranym ze skorupki.
Więc jak dostała jakąś maść przelewającą się, to dla niej nie było w ogóle jajko.
No i to są…
Mówiłam właśnie o tym, że będzie potem taka sytuacja, jakby była starsza, to już by było gorzej.
No tak, tak.
O nie umie, albo coś takiego.
Ja też się spotkałam w drugą stronę, że wychowawczyni, nie powiem która, ale ona będzie wiedzieć.
Powiedziała kiedyś, że słuchaj, na zielonej szkole, na koloniach, robimy sobie zieloną noc i uciekamy.
Dajcie, dziewczyny, uciekamy. Dawajcie, musimy uciec. Robimy jakąś taką akcję.
I one nie umieją wychodzić przez okno. I ja się tak zaczęłam śmiać, bo to było dla mnie takie,
że bardzo doceniłam wtedy tę osobę, ponieważ bardzo mi się spodobał jej ton głosu
pod tytułem, jak to, oni nie umieją. Ale bardzo się cieszyłam, że właśnie tam
ta właśnie wychowawczyni bardzo pilnowała, żebyśmy miały bardzo dużo możliwości
różnych zabaw. Takich, że jak nie miałyśmy namiotu na zewnątrz, to sobie możecie
się w grupie rozbić, bo w sumie pada deszcz, więc rozwijamy namiot tutaj.
I to było akurat to, bardzo pamiętam dobrze, że takie doświadczenia są dobre.
I też pamiętam, że dużo osób jest nie tylko w ośrodkach, ale też w masowych szkołach,
gdzie właśnie bardzo doceniają, że mogą pojechać na wycieczkę, że mogą połazić po drzewach,
że w piłkę grali, że mimo, że nie zawsze mogli. To jest bardzo ważne, żeby zobaczyli
od tej strony, żeby też się integrowali w drugą stronę. Zresztą my w formularzu też
Dostaliśmy pytania kiedyś od dzieci, widzących, takich małych i bardzo to doceniamy,
bo to potem oznacza, że te dzieci będą pytać będąc starszymi.
I możliwe, że jak trafią sobie na przykład w liceum na kogoś niewidomego,
to będą z nim normalnie rozmawiać i nie będą się bać odezwać, tak?
I nie będą się bać, że to jest ktoś, kto zupełnie nie rozumie świata.
Tak, pytania od dzieci są super i super jest jak rodzice ich nie blokują,
bo ja czasem, no pewnie też macie takie sytuacje, że ja czasem idę sobie,
z białą laską i nagle stwierdziłam, mamusiu, a co ta pani ma za kijek,
a czemu ona tak idzie? Nie, cicho, cicho, nic, chodź, idziemy.
Tak, cicho, cicho, nie patrz w tamtą stronę, prawie słyszę,
bo się zarazisz jeszcze albo… No już pomijając takich rodziców,
którzy… Rodziców, różnych ludzi, którzy odpowiadają, że to jest
kara Boża albo podobne stwierdzenia, ale niedawno w metrze
miałam dokładnie taką samą sytuację, tylko że postanowiłam
zainterweniować, ponieważ tata chyba był zmęczony dniem
albo miał jakiś gorszy moment.
Małe dziecko zapytało, nawet czemu ta pani nie widzi?
Nie, że ma białą maskę, tylko czemu ten pan nie widzi?
Bo ja w ogóle byłam wtedy z naszym panem prezesem, gdzieś
jechaliśmy metrem i pan tata w ogóle zignorował pytanie.
A potem na powtórzone pytania powiełam mu cicho, zaraz wysiadamy.
A ja temu dziecku od razu powiedziałam, że moje oczy…
To było takie małe dziecko, ja też nie wiedziałam w jakim jest wieku,
więc nie chciałam się wdawać w szczegóły,
bo moje oczy nie działają, ja mam tak od urodzenia.
To jest moje ulubione wyjaśnienie dla dzieci, że moje oczy nie działają.
Jak coś nie działa, to nie działa.
Jasne wyjaśnienie. Bardzo dobrze, że pytasz. Pytaj i nie bój się.
Ten tata chyba był troszkę zakłócony moją odpowiedzią, ale ja też właśnie staram się
mimo wszystko, czasami jak mam siłę na to, bo nie zawsze mam siłę, to interweniować
i jednak próbować z tymi dziećmi wchodzić w interakcję.
Zwłaszcza, że dzieci często też się dziwią, że jest więcej osób.
Dlaczego ta pani nie widzi? Okej, ale na przykład kiedyś mi się zdarzyło,
zdarzyło, że szłam z kumplem, gdzieś mnie prowadził z podstawówki, bo tam, nie wiem,
przyjechałam odwiedzić i jakieś dziecko nas minęło i się zapytało, podejrzewam,
że zna po prostu tego chłopaka z osiedla i minęło nas i zapytało, o, a dlaczego ta pani też?
I ja podejrzewam, że to było tak świetnym pytaniem.
Tak, właśnie spotkałam się z tym, że czasem rodzice nie chcą, chociaż już coraz częściej jest
lepiej, to jest miłe, że na przykład mówią, że no właśnie wyczuwa drogę.
jak zapytają o laskę, to często jest, że właśnie mówią po co, bo jej potrzebne,
no to tak najprościej, ale właśnie, że mówią, więc to dobrze jest odzywać się,
bo mówię, tak jak te pytania od dzieci dostaliśmy i też się cieszyliśmy,
że tam jakaś fajna uczycielka poruszyła z nimi w ogóle ten temat i że zwróciła się
potem do nas, żeby faktycznie te dzieci dostały odpowiedź od kogoś niewidomego.
No właśnie a propos pytań, to mamy pytanie od Natalii. Czy pojawiły się pytania,
które was szczerze zaskoczyły?
Ja może wtrącę, bo właśnie zerknęłam w swoje notatki.
Mam tu bardzo ciekawe stwierdzenie od pewnej pani, bez imion.
Ciekawe, czy Homer też miał opiekuna i czy pytali go, kto mu napisał książki?
Tak, pamiętam.
To było wspaniałe pytanie i to było takie bardzo budujące.
Pytania, które szczerze nas zaskoczyły. Mają jakieś twoje refleksje?
Czekolada biała czy gorzka.
Słuchacze, możecie się rozpisać, zwłaszcza niewidomie, bo to jest ważne,
bo to teraz jest wkład społeczności w zapytanie widomego.
Oczywiście na wszelkie inne pytania też możecie śmiało odpowiadać
czy w komentarzach na Facebooku, pod naszymi artykułami, czy na maila.
Na przykład to my zawsze te artykuły jesteśmy gotowi zaktualizować
o wasze spostrzeżenie.
Natomiast pytanie do was, czekolada biała czy gorzka.
Bo np. ja jestem team gorzka i biała to jest zło.
Monika jest biała chyba.
Ale ja też gorzka zdecydowanie, biała jest niedobra.
To ja kontrę pozwolę sobie postawić, ja zdecydowanie biała team.
No i teraz mamy rozłam i wyraźnie pokazane, że niewidomi różnią się
zdecydowanie wieloma kwestiami, chociażby upodobaniem do czekolady.
Czy nas zaskakują często pytania, znaczy pytania, nas zaskakują wpisy?
Najczęściej wpisy, które mówią, że jest inaczej.
W sensie np. kiedyś ktoś nam powiedział, że pan prezes to na pewno widzi,
bo ja go widziałam i niemożliwe, żeby się tak szybko poruszać.
Tak było. To był dworzec w Gdańsku i prezes skręcił podpowiedni peron,
bo wiedział gdzie on się znajduje.
No akurat on dobrze się posługuje archeolokacją i pani stwierdziła, że nie.
Wy oszukujecie w ogóle wszystkich, bo prezes słabo widzi i nie daje, że nie widzi.
Bo nie można się tak szybko będąc niewidomym poruszać.
Ale a propos echolokacji, to też było, że echolokacja to mit,
bo ludzie nie są w stanie tak słyszeć.
I myśmy mieli takie, no to dobrze, że pan nam powiedział,
bo myśleliśmy, że słyszymy, ale okej, jak nie, to nie.
Ja mam na przykład pytanie do słuchaczy,
do niewidomych słuchaczy,
czy ktoś robił grilla samodzielnie, zupełnie samodzielnie,
takiego grilla, wiecie, węglowego najlepiej.
O tak, mieliśmy takie pytanie i to było pytanie,
które musieliśmy słyszeć do ludzi, bo nie wiedzieliśmy.
Okazuje się, że niektórzy robili, a my nie robimy, ale są, tak się śmiało, bo widzimy.
Niewidomi tańczą. O, było pytanie, czy niewidomy może być w wojsku?
To było ciekawe pytanie. O, super.
Było pytanie, czy niewidomy może pracować w kuchni i my miałyśmy bardzo długo dyskusję o tym,
czy chodzi o to, że w ogóle gotować, czy, że być kucharzem, bo to są dwie różne rzeczy,
bo gotować dla mnie to spoko, ale to gotować dla trzystu osób to jest zupełnie inna sprawa.
Było pytanie, czy te hulajnogi to taki naprawdę problem i cały zarząd powiedział tak.
To jednogłośnie takie jedno słowo padło z czterech ust.
Tak!
Żałowaliśmy, że nie było to livestreamem jakimś
i potem padło parę innych słów a propos hulajnóg,
których nie mogę powiedzieć na wizję.
Takie właśnie pytania.
Jeszcze bardzo zaciekawione pewne stwierdzenie,
które padło w kontekście innego pytania.
Ja rozumiem rehabilitację, ale istnieją pewne granice.
A to też wspaniałe.
Jakie?
Jak dojrzeje to zobaczycie. I my nie wiedzieliśmy o co konkretnie chodziło,
bo tam chodziło chyba o ośrodki versus masówkę. I my nie wiedzieliśmy w którą stronę ta pani mówiła.
Opowiadały się trzy osoby, z których każda miała inną drogę.
Jedno było w masówce, drugie w ośrodku, trzecie w ogóle w dwóch rzeczach itd.
Więc jakby nie było powiedziane, że ośrodki, masówki. Nigdy tak nie mówimy zresztą.
To jest nasza dewiza, że nie ma jedno i innego dobrego rozwiązania.
Po czym usłyszeliśmy, że jak dojrzejemy, to zrozumiemy,
tylko nie bardzo wiedzieliśmy, co.
A, no i często właśnie otrzymujemy informacje,
że nas widziano, że nas rozpoznano.
I to jest bardzo miłe, bo…
Pozdrawiamy panią, która machała w metrze,
bo napisała nam, że widziała nas w metrze,
machała i potem sobie zdała sprawę z popełnionego błędu.
Napisałam, że dopiero później stwierdzałam sobie sprawę,
jaka jestem głupia.
Nie jest Pani głupia, ale prosimy o machanie głośniej.
Dokładnie.
Ponieważ faktycznie byłoby ciężko zauważyć,
natomiast też na przykład zrobiliśmy kiedyś zdjęcia,
bo robiliśmy do różnych…
No my potrzebujemy zdjęć do grafik, do filmów promocyjnych, do różnych rzeczy.
I potem jakiś Pan nam napisał, że faktycznie widział nas podczas tej sesji,
tylko nie podchodził, bo nie chciał przeszkadzać.
No też jeśli ktoś chce, to zapraszamy.
Można oczywiście podejść, jeśli ktoś chce porozmawiać,
ale faktycznie zdarza się już nam, że nas rozpoznają,
zwłaszcza w Warszawie albo tam w tych okolicach, skąd jesteśmy.
Generalnie dostajemy informację, że tak widziano nas.
Prawdę mówiąc, mnie i pana prezesa widziano w popularnym w Polsce
miejscu kultu w sytuacji zupełnie prywatnej,
jakieś paręset kilometrów od jakiejkolwiek znanej siedziby,
jakby miejsca przebywania i w ogóle naszej fundacji,
więc jesteśmy rozpoznawani, czujemy się prawie jak celebryci.
Oczywiście to jest żart, ale ja to cieszę w jakiś sposób,
że ktoś nas w jakiś tam sposób dostrzega.
I też mamy takie śmieszne komentarze, że niedawno widziałem,
widziałam bardzo elegancką parę, czy tam grupę niewidomych.
Tutaj sukienki, tu garnitury.
W tej i tej okolicy, w tym i tym dniu mamy takie,
No, to chyba o nas chodziło.
Także takie sytuacje się zdarzają,
aczkolwiek negatywne zaskoczenia też bywają,
tak jak z tymi granicami.
Ja rozumiem rehabilitację, ale są pewne granice.
I to często pada od takich osób zaangażowanych w pracę z niewidomymi,
które trochę tak jakby wychodziły z założenia,
że taka jest nasza obserwacja, że rehabilitujmy, rehabilitujmy,
ale do pewnego stopnia dalej nie.
Ta magiczna, nieprzekraczalna granica, to to już stop, nie wolno, dalej nie.
Zwykle tak uważamy też, że no oczywiście, że są jeszcze pewne granice,
taka technologia albo takie możliwości, natomiast no właśnie dlatego ich szukamy,
żeby znaleźć, gdzie one są konkretnie, więc pytania pod tytułem,
dlaczego wam na tym zależy, skoro nikt od was tego nie oczekuje,
bo czasami też są takie pytania o to konkretnie, o naszą działalność,
no to często odpowiadamy, że no, nie oczekuję,
ale jak już zrobimy, to się okazuje, że dobrze.
To ja mam jeszcze pytanie do słuchaczy i tutaj do obecnego Michała i Oli.
Czy wiecie, jaka jest ogólnokrajowa moda niewidomych kobiet?
Uznana.
Ja nie mam pojęcia.
Ja też nie.
My też nie mieliśmy, ale już wiemy.
Otóż są to czarne spodnie, niebieska koszula i wiązane lakierki na płaskim.
Fantastycznie.
To teraz kolejne pytanie od Ewy tym razem, tak skoro jesteśmy przy pytaniach.
Wrócę do tematu Waszego formularza.
Na jakiej podstawie wybieracie pytania, na które odpowiadacie?
Staramy się odpowiadać na wszystkie pytania, natomiast oczywiście, tak jak powiedziałam,
one są dobierane tematami, dlatego jeśli ktoś zadał pytanie dawno,
bo ja sobie zdaję sprawę, że są pytania, które były zadane i jeszcze nie padła na nie jednoznaczna odpowiedź,
tak niewidomi tańczą, o wojsku jeszcze czytamy, to tak, żeby szybko powiedzieć, o które chodzi.
Ale my to próbujemy robić tematami i kategoryzować, więc w momencie, kiedy na przykład jest miesiąc,
kiedy jest bardzo dużo wyjazdów i faktycznie nie było tak dużo artykułów często,
to możliwe, że po prostu to się przesunie w czasie. Czyli na przykład było dużo pytań o sport,
tak, artykuł o sporcie na pewno będzie i na pewno będziemy rozmawiać ze sportowcami w tym artykule.
I tak samo artykuł o podróżowaniu i o orientacji je w ogóle, w przestrzeni.
I o tym będą, podejrzewam, że aż dwa artykuły, bo to jest bardzo obszerny temat.
I te pytania będą jakby, tak trochę mi się zaangielskiego, te pytania będą odpowiedziane tylko w przyszłych artykułach.
No chyba, że ktoś zadał konkretne pytanie o siebie, czyli na przykład ktoś nas kiedyś zapytał, jaki prezent kupić,
albo jak się ubrać, albo jak zrobić, na co niewidomy zwraca uwagę, ale w konkretnej sytuacji.
zapytano nas o coś takiego, no to my wtedy często staramy się odpisać osobiście,
no bo to jest pytanie o konkretną osobę i musimy się dopytać o różne szczegóły.
Natomiast te pytania z formularza tematami. To nie jest tak, że my zapomnieliśmy o kimś
albo jakby w ogóle olaliśmy sprawę. Uspokajam, będą. Tylko no…
Tak, no my też nie chcemy ich pisać tak o, bo tak naprawdę napisanie artykułu to jest kwestia
kilku solidnych, roboczo godzin, ale no dlatego, że nie chcemy zabrzmieć się bardzo
czy jednoznacznie, czy w jakiś sposób przypadkująco,
to starannie dobieramy materiał i też słowa, których używamy.
Więc te artykuły czasami piszą się długo,
bo potrzebujemy więcej opinii, więcej przemyśleń.
Na przykład po kilku tygodniach zaczynamy się zastanawiać,
że jednak nasza pierwotna narracja była nieodpowiednia.
Na jakiej podstawie wybieramy?
Troszkę łatwości zagadnienia, czyli jeżeli mamy wiedzę na temat,
na dany temat taką, którą możemy jednoznacznie przedstawić,
chociażby o dzieciństwie niewidomych,
no to tutaj mieliśmy też pomóc z zewnątrz troszeczkę,
ale też sporo jednak doświadczenia własnego i naszych znajomych,
więc było trochę łatwiej ten artykuł napisać.
Był artykuł o spotkaniu w wiosnę, no to wiosenne porządki wiadomo.
Tak, tak. Staramy się dopasowywać też czasami do okoliczności,
czyli na przykład był taki plan, żeby było w wakacje o podróżowaniu,
ale się nie udało. Właśnie dlatego, że to jest temat rzeka
i trudno jednoznacznie na te wszystkie pytania odpowiedzieć.
I tutaj to w ogóle…
No przy weryfikacji się okazało, że będą dwa nagle, tak?
Tak, tak. Żeby za dużo pamiętamy.
Że trzeba może o czym innym troszkę też powiedzieć, żeby też nie powiedzieć…
Zwłaszcza, że do tych… Nie powiedzieć czegoś źle.
Zwłaszcza, że do tych artykułów też powstają grafiki, też powstają.
Chcemy to tak przygotować, żeby i niewidomym, i widzącym było to jak najłatwiej,
jak najlepiej czytać i oglądać.
Grafiki powstają głównie na social media, gdzie te artykuły są dostępniane,
ale też rzucamy je na stronę, żeby po prostu jakoś ten tekst był atrakcyjny,
bo jednak to wzrok, to wzrok, to też mamy na względzie,
zwłaszcza, że te artykuły, te rzeczy kierowane są do osób widzących,
a nie do niewidomych, bo niewidomi to już raczej wiedzą.
No właśnie, to w ogóle też jest temat na dyskusję jakąś,
w ogóle na kolejną audycję i z wami, i może jeszcze z kimś,
bo ja kiedyś miałam taką bardzo dyskusję dość, no może nie ostrą,
ale z jedną znajomą, która jest też osobą niewidomą, ale jest osobą, która straciła wzrok,
że koła osoba dorosła. I ona, akurat my działamy w tym samym stowarzyszeniu i ona tam się zajmuje
prowadzeniem strony. A to jest taka akurat strona, która i to stowarzyszenie, tam korzystają i osoby niewidome,
i widzące. I ona strasznie dużo tych emotikonek zawsze wrzucała. I mnie to się już tak źle czytało.
I w końcu jak kiedyś powiedziała, no ona mówi, no musi tak być,
musi, no bo to jest też dla widzących. I taką mieliśmy dyskusję,
aż wreszcie potem było jakieś szkolenie właśnie z tych social mediów
i przyszedł pan, który właśnie powiedział, że jest oczywiście dobrze,
żeby to było na Facebooku, ale w ilościach takich rozsądnych.
Rozsądnych.
Tak, i ona sama potem przyznała rację i mówi, wiesz, ale dopiero pan
musiał mi przyjść powiedzieć na szkoleniu, że to nie może być tak.
Ale ja myślę, że to, wiesz co, Olu, ja z tego, co obserwuję, to już,
To jest kwestia przemijającej mody, że kiedyś tych emotyw było wszędzie pełno
i niektórzy nadal to stosują, a teraz to powoli przemija
i też nasz wolontariusz grafik pozdrawiamy serdecznie,
mówi nam, żeby tego nie ćkać tyle,
bo to też się nieprzyjemnie czyta osobom widzącym.
Ale też dobrze, że akurat mamy kogoś,
kto nasz grafik jest osobą, która przywiązuje uwagę do szczegółów
i on nam na pewno powie, jak coś wygląda dobrze,
ale też nam na pewno powie, jak coś wygląda źle
I że jednak fajnie by było to ułożyć w inny sposób, albo inny obrazek.
Więc cieszymy się, że mamy kogoś, kto po pierwsze nam powie, jakie te obrazki powinny być,
zrobi, albo znajdzie nam te obrazki i ewentualnie na przykład powie nam,
ile ich tak naprawdę trzeba, bo my też tego nie wiemy, dopóki ktoś nam nie wyjaśni.
Instagram jest tworem przerażającym po prostu, jak ktoś nie wie, jak one działa.
Więc cieszymy się, że są ludzie, którzy nam to…
Może ja jeszcze na chwilę wrócę do anegdotek,
bo to chyba nie padło bezpośrednio w formularzu,
ale napisała do nas sprustrowana i zrozumiała pani,
ja dokładnie tej historii nie pamiętam szczegółów,
więc Maja, najwyżej to powiesz,
że osoby widzące czują się dyskryminowane,
ponieważ my mamy jakieś takie dyskusje na temat,
czy można zakładać obcasy pięciocentymetrowe,
takie do pewnej wysokości.
Natomiast ona czuje się pokrzywdzona,
ponieważ dzień wcześniej dostała maila z dotycznymi
do jakiegoś tam spotkania urzędowego,
w którym było napisane,
że strojem obowiązującym jest tam dla jakichś tam,
już nie pamiętam dokładnie co,
jakieś tam sukienki, jakiś taki nietypowy strój,
i obcasy o wysokości co najmniej 50 centymetrów.
W związku z tym to miało być 5,
aczkolwiek ona napisała coś takiego, bardzo się cieszymy,
bo faktycznie pytań o to, dlaczego chodzimy na obcasach
i czy mamy chodzić, i czy chodzimy, i jak chodzimy,
no ostrożnie chodzimy, ale no, swoją drogą,
było mnóstwo, natomiast my też o tym pisaliśmy,
że no jakby w tych artykułach dotyczących stroju,
że faktycznie chodzimy, my akurat,
I właśnie Pani, bardzo nam się ten żart spodobał,
bo ona zapamiętała, żeby nam powiedzieć,
że przynajmniej 55 centymetrów, no to słuchajcie,
jakby pięć wasze, to już tam…
To już jest nic, moi drodzy.
Bardzo, bardzo.
Albo na przykład kiedyś często pada pytanie,
z którego oczywiście teoretycznie nie powinnyśmy się śmiać,
bo wiemy o co chodzi, ale ono stylistycznie jest ciekawe,
bo pada pytanie, jak się nosisz szpilki bez oczu?
I moją pierwszą odpowiedzią było,
Nie wiem, nigdy nie nosiłam szpilek z oczami.
A tak, tak długo.
No właśnie.
Więc takie pytania nas czasami potrafią zaskoczyć,
bo my nie do końca wiemy, o co ktoś pyta,
ale 55 centymetrów obcasto.
Pozdrawiamy panią, która musi patrzeć na nas z tej przeraźliwej wysokości.
Jakby życzymy powodzenia
i zapraszamy na naszą konferencję również w tych butach.
Jak na szczudłach.
Tak, dokładnie jest.
Czy zdarzają się wam pytania, bo ja jestem ciekawa, bo na wystawie się często zdarzają
i jestem ciekawa, czy to wynika z odwagi ludzi w ciemności,
no chociaż pisząc to też można być odważnym, no bo też jakby nie pytasz face to face.
Czy zdarzają się wam pytania o sferę intymną?
Nie, ale jeszcze oczekujemy.
Oczekujemy nadal, to znaczy to chyba jakaś taka wiara panuje nadal,
czy jesteśmy jeszcze młodzi i może mamy to przed sobą albo coś w tym stylu.
Nie, nie, dostaliśmy jeszcze takiego pytania, aczkolwiek słyszeliśmy…
Większa jest, większa jest na, jeżeli na relacje, to z perspektywy wyglądu.
Jeden chyba, wydaje mi się, że chłopak napisał, że
że widzący chłopak nigdy nie zwrócił uwagi na niewidomą dziewczynę,
bo ona nigdy nie będzie atrakcyjna, ale to już o tym mówiłyśmy sporo.
O sferę intymną jeszcze nie padły,
a naprawdę oczekujemy z niecierpliwością takich pytań.
Dajemy sobie sprawę, że padają właśnie na wystawie czy gdzieś,
więc faktycznie ja nie mówię, że zachęcam,
bo rozumiem, że to powinno być mnóstwo audycji
i to powinni być ludzie, którzy też mają pewną wiedzę,
żeby o tym mówić, natomiast fakt, że nie padło,
a też sobie zdaję sprawę, że często w ciemności padają.
Więc o to jeszcze nie…
Wiesz co Olu, ja przepraszam powiedzieć Maja w słowo,
ale myślę, że bo już miałam wcześniej to powiedzieć
przy okazji innego tematu.
Ja myślę, że inne pytania padają face to face,
bo jednak ma się styczność z osobą pytaną.
Czyli jeżeli na przykład powie się jej coś przykrego,
to ona potrafi zareagować od razu.
I tak na przykład jak my często, no relatywnie często,
Dajemy komentarze takie właśnie przykre, o których mówiliśmy.
Tak w ciemności z kolei, gdzie jest nastrój odpowiedniejszy,
jest łatwiej zadać pytanie o sferę intymną.
No bo jak się pisze tam w internecie, przegląda Facebooki,
no to się w intymności myśli troszkę mniej jednak niż…
Tak, ale my na przykład często też mamy pytania,
ciekawe jestem, czy u was też się zdarzają,
o czynności takie, no samoobsługowe, ale takie bym powiedziała
typowo właśnie higieniczno-toaletowe, czyli np. już tak mówiąc wprost o podcieranie się, o to czy niewidomi panowie
siadają do, prawda, do sikania, no już tak mówiąc obrazowo.
Nie, nie.
Zdarzało to, chociaż słyszeliśmy o tym pytaniu, było pytanie o mycie głowy, w sensie kiedy myć włosy, czy wiemy?
Aha.
Czy w ogóle wiemy kiedy są tłuste włosy, to tak, ale o podcieranie się, to jest legenda chyba w środowisku,
Myślę, że wszyscy słyszeli to pytanie, gdzieś krąży, krąży,
ale my go nie dostaliśmy.
Może dlatego, że jednak ktoś już na nie odpowiedział wcześniej.
Tak, no zdarzyło się też u nas pytanie, skąd niewidoma kobieta wie,
że dostała okres i wtedy koleżanka już nie wytrzymała,
bo już jakby to było ponad jej poziom i już odpowiedziała,
no tak, już trudno, takie pytanie to już ona odpowie w swoim stylu
i powiedziała, sprawdzam testerem kolorów, ale oczywiście…
I to by mu się przydał, dobry tester, słuchajcie.
Mówię pytanie, to…
To już mi wchodzi w egresję, o której chyba nie powinnam powiedzieć,
ale w naturalnym planowaniu rodziny rozpoznawanie kolorów
paradoksalnie odgrywa pewną…
No jest ważne, więc to już jest trochę inny temat,
ale my mamy…
Mówię, myślę, że na wystawie i w naszym formularzu
padną zawsze jednak trochę inne pytania.
My nadal dostajemy mnóstwo pytań o modę, ubrania,
natomiast nadal zostajemy w ubraniach jeszcze w tym formularzu.
Jeszcze na razie nic nie zdejmuję.
Można to już wyjaśnić, że jesteście eleganccy i z klasą, to dlatego.
Jedna osoba, która dużo była na waszych koncertach
i dużo była waszą wolontariuszką też, to może się domyślicie,
bardzo jest zachwycona waszą taką prezencją zewnętrzną, naprawdę,
i zawsze to podkreśla, także…
Bardzo nam miło szczególnie
słyszeć taką opinię od takiej osoby.
Bardzo ważna opinia i ważna osoba.
No tak, prezencja to jest temat rzeka
w naszym formularzu i o tym to
jeszcze następne dwie godziny możemy rozmawiać.
Tak, a powiedzcie jeszcze, czy mieliście takie pytanie,
czy udało wam się,
czy macie taką chociaż jedną historię, taką
pozytywną, no bo właśnie to, co mówimy, że często właśnie do tych ludzi się mówi,
a oni jakby i tak, jakby i tak wiedzą swoje, tak?
Czy macie jakiś taki przykład taki, że udało się kogoś tak, no w cudzysłowie
oczywiście nawrócić, ale w sensie to jego myślenie tak zmienić, że się powiedział,
no dobra, okej, skoro, no, tak mówicie, no, no to.
Właśnie powiem chętnie, bo bardzo się cieszę z tych historii i zawsze, chyba dlatego
mi się chce. To tak a propos dlaczego nam się chce, mi się najbardziej chce w momencie,
kiedy widzę, że to w ogóle coś daje.
Po pierwsze to, co powiedziałam, że ktoś się do nas zwrócił
a propos tego opiekun czy przewodnik i my przeprowadziliśmy dyskusję
odwołując się do konkretnych akapitów i wtedy naprawdę ta Pani napisała,
że owszem tak, rozumiem w tym momencie, że nastąpiło nieporozumienie,
jakaś tam inna interpretacja i okej, jeśli mówimy, że w ten sposób,
no to w ten sposób, okej, jesteśmy w stanie się zgodzić.
Było parę właśnie na temat mody i na temat tego jak się powinno ubierać powiedzmy i my też wyjaśniłyśmy,
że no bo dużo osób nas pytało właśnie a dlaczego rodzice wam kazali albo pozbawili i my tłumaczyliśmy,
że no ale my jesteśmy dorośli w sumie i to tak już decydujemy o tym bardziej my.
Natomiast też wyjaśnialiśmy dlaczego to nie musi być koniecznie problem i zdarzyło nam się chyba dwa razy,
kiedy ktoś powiedział, że okej, rozumiem, punkt widzenia i może też mogę spróbować.
Jedna pani z powodu takiej dyskusji przyszła na naszą konferencję, pozdrawiamy również ją
i też mówiła, że jej się podobało, więc cieszymy się, że to, że zobaczyła nas na żywo
zmieniło trochę jej postrzeganie nas. I mieliśmy sytuację, kiedy ktoś do nas napisał sam,
Co w ogóle bardzo doceniam.
A propos tematu, o którym też by można długo mówić, że
na początku miał wrażenie, że to co robimy jest niedobre.
W sensie, że to co jak się prezentujemy nie zawsze jest dobre dla środowiska.
A potem sobie ta pani, bo to też była kobieta, zdała sobie sprawę,
że to jest dlatego, że ona znała akurat w tym przypadku mnie
w młodszym wieku i cały czas miała w głowie, że ja jestem dziewczynką po prostu.
I dotknęła problemu, który jest bardzo poważny
których jeszcze by nie starczyło nam dwóch audycji, żeby omówić, jak często to,
że ktoś nam daje taki komentarz wynika po prostu stąd, że bardzo rzadko wyobrażają
osobie niewidomych jako osoby dorosłe. I ta pani sama nam powiedziała,
że tak miała i że przepraszam, że po prostu faktycznie czuję się zobowiązana,
żeby nam to powiedzieć, że zaczęła na nas patrzeć i zdała sobie sprawę,
że patrzyła na nas jak dzieci, które się próbują upodabniać do dorosłych,
a nie jak na dorosłych ludzi i potem się to zmieniło. Więc bardzo się cieszymy,
Cieszymy, że też możemy sobie spokojnie o tym porozmawiać i dojść do wniosku z czego taki problem
albo taki strach albo niezadowolenie wynikało, bo być może potem to się zmieni.
I cieszymy się, że tak faktycznie jest, że ludzie nam piszą, że ich zdanie na ten temat się zmieniło.
No i też oczywiście w drugą stronę, że się dowiedzieli, że coś można.
Pisała do nas siostra, siostra osoby niewidomej, że jej niewidoma siostra coś tam zaczęła robić,
czegoś się nauczyła koleżanki, że wyciągnęłam ją na zakupy i teraz już chodzi ze mną cały czas
i każe mi chodzić ze sobą i w ogóle. Więc cieszymy, że tam się pozmieniało trochę w tym przypadku.
Właśnie rodzice, którzy piszą, że myśleli, że coś jest niemożliwe, a teraz jak na nas patrzą,
to w sumie rozumieją, że może faktycznie trzeba coś zrobić albo że coś zrobić można.
To w tym kontekście, tak owszem, zdarzały się takie historie. Teraz częściej i też częściej jak nas spotkają osoby, które z nami rozmawiają,
więc też bardzo się cieszymy, że to jest teraz możliwe, żeby się z nimi skomunikować i wiedzieć, że coś im to dało, coś im to pomogło.
No i nam też, bo wiemy, że jesteśmy w stanie dotrzeć do nich.
Tak, to jest wspaniałe, jak jednak, ja też zawsze mam takie nawiązane poczucie jak tak właśnie porozmawiamy i coś kolejnego i ludzie mówią, aha, no bo my nie wiedzieliśmy, że tak można.
Tak, a ten problem, o którym mówiłaś, że o dorosłości, to ja nawet, to ja myślę tak, w kontekście z jednej strony tego takim węższym, czyli tych tutaj no niektórych komentarzy w stosunku do Was,
że właśnie też sobie myślę, że kurczę, no bo Was, no oczywiście Wy jesteście młodzi, tak jak ja nawet na początku audycji powiedziałam, ale też już macie te dwadzieścia kilka lat,
nie jesteście taką już młodzieżą, młodzieżą, prawda, nastoletnią, żeby was traktować jak jeszcze takie prawie dzieci, które nic nie wiedzą o życiu.
A z drugiej strony to jest już o rzeczywiście szerszych tematach, o których rzeczywiście można było z nowogodzinami rozmawiać.
Czyli niestety taki smutny znowu temat, czyli infantylizacji w ogóle osób z niepełnosprawnością.
Nie tylko, nie tylko niewidomych, tylko w ogóle z niepełnosprawnościami wszelkimi.
Ja mam przyjaciela, który ma dziecięce porażenie mózgowe.
jest dorosłym mężczyzną, założył rodzinę, ma doktorat i po prostu kiedyś pani na ulicy
go zaczepiła i powiedziała, że osoby takiego kąta po 23 nie powinny same chodzić po mieście.
Tak. No to tak mniej więcej o takim podejściu też mówię, że do mnie kiedyś ktoś podszedł
i powiedział, dokąd dziewczynko idziesz. Ja wiem, że ja tego wyglądam, ale…
Ja mam do czynienia, często przebywam w miejscu, gdzie jest dużo młodsze ode mnie dziecko
Mówi się imię tego dziecka i dzieciaki, czyli ja i inni niewidomi.
Tak, czyli dziecko jest nazywane z imienia, a osoby niewidome są dzieciakami.
No przykre, po prostu przykre.
Tak, no to jest rzeczywiście przykre.
Czy chcielibyście jeszcze coś powiedzieć o pytaniach, o czymkolwiek jeszcze?
Myślę, że do tego stopnia zajęłyśmy czas twój, słuchaczy i Michała,
że nie ma tu co więcej dodawać.
Jedyne, co ja mogę powiedzieć, to zachęcam do delikatności.
Czy to z osobami niewidomymi,
czy w ogóle słowa nigdy nie powinieneś, nie możesz,
to są takie słowa, które bardzo demotywują.
Jakby ktoś powiedział tobie takie słowo, że nigdy nie będziesz albo nie możesz,
to myślę, że byłoby ci przykro, więc staraj się sam sama tego nie robić.
I oczywiście zachęcam do zadawania pytań w formularzu.
Chciałabym podkreślać, że zachęcamy, jeśli ktoś nie jest pewny,
jeśli chce ktoś powiedzieć coś konkretnego do nas też, no to zachęcamy, żeby to robić.
Ktoś nas kiedyś zapytał, a o co jednak nie pytać?
bo lepiej tu i się dowiedzieć niż nie pytać w ogóle i potem się obawiać.
Oczywiście jak ktoś chce konkretnej odpowiedzi, no to można też do nas napisać,
bo dużo komentarzy się tam pojawia, a my nie możemy odpowiedzieć na nie,
więc jeśli ktoś chce, to po prostu też można do nas napisać.
Maila do nas wszystkich są, maile na stronie, więc jeśli ktoś ma pytania do nas konkretnie,
też zachęcam, żeby w stosunku do takich pytań typu właśnie do Zapytaj,
do Zapytaj Niewidomego, do takich niedotyczących druku i fundacji,
to też się zwracać do nas, bo do mnie i do Moniki zwłaszcza,
no bo tym się zajmujemy, więc jakby też zachęcam,
że na stronie są maile, można się do nas zwrócić,
jeśli ktoś nie chce pisać w formularzu, tylko osobiście
dostać od nas odpowiedź konkretną, to bardzo proszę.
I też jak ma jakąś opinię, to też fajnie ją czasami wyrazić,
tak osobiście, żebyśmy wiedzieli jakby z czym się mierzymy
albo za co mamy dziękować.
A ja jeszcze zachęcę osoby niewidome,
żeby aktywnie komentowały nasze artykuły na Facebooku.
Każdy komentarz z argumentacją taką merytoryczną, rozsądną rozważymy, poprawimy.
Wiemy, że każdy z nas jest inny.
Też niektóre stwierdzenia, czy to nasze, czy czyjeś mogą zabolać.
Staramy się tego unikać, ale czasami może nie wyjść.
Więc fajnie, żeby właśnie niewidomi też się wypowiadali,
bo im więcej perspektyw, tym większa szansa, że osoba widząca zrozumie, że jednak każdy jest inny,
bo już myślę, że każdy z nas słyszał, że a, to ja w telewizji widziałam takiego niewidomego
i on to zachowywał się tak i tak, więc ty też tak myślisz, a to wcale tak nie jest,
więc też fajnie, żebyście się wypowiadali i plan jest też cenny.
Są artykuły o podróżowaniu, to napiszcie, gdzie byliście ostatnio i co tam was…
Właśnie, teraz podróżowanie, orientacja przestrzenna,
myślę trochę pies-przewodnik, więc każda historia,
doświadczenie, przystroga
będzie brane pod uwagę. Zapraszamy do pisania.
Sylwia zadała pytanie, czy nagranie z tej audycji będzie dostępne?
Owszem, będzie dostępne.
Już teraz w zasadzie, kiedy ono się tworzy,
to będzie dostępne jako film na profilu facebookowym Tyflo Podcastu,
A podejrzewam, że jutro wleci na naszą stronę internetową tyflopodcast.net i na YouTube’a,
więc będzie można sobie już wtedy bez problemu w aplikacjach zewnętrznych przesłuchać tej audycji.
Także zapraszamy.
Mamy jeszcze tu kilka komentarzy od Natalii,
ale takim komentarzem, który myślę, że może być dla was dosyć istotnym,
to jest następująca wypowiedź.
Uwielbiam wasze teksty, ale przyznaję, że warstwa graficzna strony wymaga nieco dużo dopracowania.
Strony? Strony internetowej?
Domyślam się, że tak.
My nad tym pracujemy cały czas i cały czas wprowadzamy różne zmiany, więc mamy nadzieję, że coraz bardziej będzie to się stawało lepszym.
Aczkolwiek jeśli ktoś ma konkretny problem pod tytułem, że na przykład coś się nie skaluje, nie przesuwa, nie widać czegoś, to też bardzo dobrze by było gdyby do nas o tym napisać, bo my czasami tego nie wiemy po prostu, że na którymś systemie, na którymś telefonie, na przykład przeglądarce tak się dzieje, więc takie uwagi jeśli ktoś ma, to byśmy prosili już nawet nie w formularzu tylko na mail może, tylko nasz.
Takie konkretne, tak.
A tak w ogóle to Natalia chciałaby więcej takich audycji.
Ojejku. To zapraszamy, Tyflo Podcast ma audycję co tydzień, jest ich dużo.
Nawet parę razy w tygodniu.
To chciałam powiedzieć, jedna do nawet czterech w tygodniu,
więc myślę, że dużo, dużo ciepłych rzeczy, zwłaszcza, że to są rzeczy
dotyczące stricte osób słowowidzących niewidomych i myślę, że
pani Natalia znajdzie dla siebie i swojej córki dużo wartościowych treści.
A ja za swojej strony obiecuję, że prowadnica też się jeszcze pojawi.
Nieraz.
Dziękujemy, dziękuję.
Także na pewno. Chciałam powiedzieć, że to realizator Michał sam ukręcił na siebie ten bicz,
bo przed audycją powiedział, wszystko działa, możecie iść na rekord.
Ja próbowałam samować i chyba pobiłyśmy, prawda Olu?
Myślę, że tak. Ja nie wierzyłam, że to się jeszcze zdarzy, ale jak widać.
widać. Wspaniale. Tak, to jest jak wiadomo trzy rozgadane kobiety, tak,
to żeby nie użyć słowa bawy, powiedzcie.
Ja ale prosiłam przed audycją, żeby mnie hamowała, a nie zrobiła tego.
Jestem rozczarowana, nie mogę się wstrzymać.
Bardzo dobrze. To specjalnie było. Po starej znajomości.
Teraz jeszcze tylko poproszę, żebyście powiedzieli, bo to nie wiem czy nie
wybrzmiało, czy mi gdzieś umknęło w ferworze, gdzie jest ten formularz,
na który można zadawać pytania. Czy to jest na stronie, czy to jest jakaś osobna strona
w ogóle Zapytaj Niewidomego, czy to jest na Facebooku? Gdzie to jest?
To jest na naszej stronie. Oczywiście też jak ktoś ma pytanie, to może do nas napisać na Facebooku
albo gdzieś, ale sam formularz jest na stronie. Można przejść przez stronę internetową.
Tak, to jest dokładny adres, to jest www.prowadnica.org-zapytaj-niewidomego,
Ale na stronie głównej jest ten formularz w sekcji projekty.
Można tam też skorzystać. www.prowadnica.org.
Zapraszamy na stronę do poczytania i pooglądania,
do zapoznania się z drukami 3D, do zadawania pytań.
Zapraszamy do kontaktu z Fundacją Prowadnica.
Bardzo wam dziękuję.
Było wspaniale z Wami rozmawiać.
Julita Bartosiak, członek Zarządu Fundacji Prowadnica.
Dziękuję serdecznie.
I Maja Sobiech, członek Zarządu Fundacji Prowadnica.
Również dziękuję.
Dziękuję bardzo.
I Aza już za tydzień, nie za tydzień, tylko za tydzień i dwa dni,
bo jest mała zmiana.
Wyjątkowo nie spotkam się z Państwem we wtorek następny,
tylko w czwartek, 28 maja.
Czemu powiedziałam maja? A, już wiem, bo osoba, która będzie gościem jest urozmana 28 maja,
więc dlatego, ale będzie 28 września, oczywiście w czwartek o 19.
Zapraszam wszystkich, którzy się interesują mapami, tyflografiką, ale właściwie głównie mapami,
to myślę, że Fundacja Prowadnica też ma być zainteresowana, ale zapraszam też tych,
którzy nie lubią map, bo będzie osoba, która mnie do map dotykowych przekonała skutecznie
i która mnie nauczyła ich odczytywania. Będzie z nami pani Monika Gadomska,
instruktorka orientacji przestrzennej, tyflopedagog, kartograf z zamiłowania,
pracująca z osobami dorosłymi, niewidomymi, z niepełnosprawnością intelektualną,
także będzie i o mapach dla osób niewidomych, które ona samodzielnie przygotowuje
indywidualnie dla każdego kursanta, ale będzie też o nauczaniu orientacji przestrzennej
osób niewidomych z niepełnosprawnością intelektualną,
w którym to aspekcie Pani Moniko ma bardzo duże sukcesy.
Także zachęcam i zapraszam wszystkich zainteresowanych tą tematyką.
Dziękuję Państwu za dzisiaj.
Dobrego wieczoru i spokojnej nocy.
Jeszcze raz Julita Bartosiak, Maja Sobiech i Michał Dziwisz jako nasz niezawodny
realizator. Aleksandra Bohusz, dziękuję serdecznie.
Dobrej nocy.
Był to Tyflo Podcast. Pierwszy polski podcast dla niewidomych i słabowidzących.
Program współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.