TyfloPrzegląd Odcinek nr 245 (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje
Tyflo Podcast
Długi weekend się zbliża, ale zanim udamy się na zasłużony odpoczynek,
to jeszcze się z Wami przywitamy i trochę tu pobędziemy.
Witamy w nieco uszczuplonym składzie, bo co niektórzy to już sobie ten długi weekend chyba zrobili.
Paweł Masarczyk, Piotr Machacz i mówiący te słowa Michał Dziwisz.
Witamy was bardzo serdecznie.
Ci, którzy tego weekendu sobie nie zrobili. Dzień dobry.
No właśnie miałem pytać,
bo ty Pawle teraz przecież za granicą.
W Austrii jak rozumiem…
Jest tu wolne.
Jest wolne też?
Jest, jest, jest.
Ale w piątek idę grzecznie do pracy,
nie przychodzę wolnego.
Ja tak samo.
Bardzo popularną praktyką jest
wzięcie sobie tak zwanego dnia pomostowego
i po prostu skorzystanie z już dłuższego weekendu.
Ja, że żadnych planów specjalnych nie mam,
to w piątek wracam z powrotem.
A widzicie, czyli jestem w mniejszości,
bo ja akurat sobie wziąłem wolne, także długi weekend przed nami, a właściwie przede mną i przed być może niektórymi słuchaczami Tyflo Przeglądu.
Numer 245, to tak jeszcze dodajmy porządkowo, a o czym dziś będziemy wam opowiadać, no to posłuchajcie i wszystkiego dowiecie się już teraz.
W tym tygodniu w Tyflo przeglądzie.
Nowości dostępnościowe w Androidzie i w urządzeniach Pixel.
Idealny zestaw do pracy na świeżym powietrzu dla niewidomego,
sprzęt na 2,4 GHz.
Powstają słowniki dostosowane do czytania na linijkach brailowskich.
Kolejny udźwiękowiony rejestrator Zoom trafia na rynek.
TapTap – urządzenie pozwalające na dyskretną komunikację.
Nowości w grach.
Etykiety NFC, które przetrwają pralkę.
Nowości w kolejnej becie iOS 18.
Nowości dla piszących artykuły naukowe.
Nowi właściciele Castro zadbają o dostępność aplikacji.
Nearly Departed – przydatna aplikacja dla podróżujących brytyjską koleją.
Voice Dream Reader trafia do usługi Setup.
Powstaje wersja emulatora MAME z udźwiękowionym interfejsem.
Fundacja GNOME publikuje poradnik, jak pisać dostępne aplikacje na Linuxa.
Poprawia się dostępność aplikacji TuneIn.
Pierwszy smartfon ze sferycznym NFC.
Google zaprezentowało nowe urządzenia Pixel.
Chcesz posiadać własne usługi internetowe, ale nie wiesz jak zacząć?
Jest strona, która w tym pomoże.
oTranscribe. Przepisuj nagranie audio w przeglądarce.
Wszystko to, a pewnie jeszcze więcej już za chwilę.
Zaczynamy!
Tyfo Przegląd jest audycją prowadzoną na żywo,
więc serdecznie zachęcamy Państwa do współtworzenia go razem z nami.
Oczekujemy na wiadomości głosowe na Whatsappie
oraz połączenia telefoniczne pod numerem 663-883-600.
Powtarzam, 663-883-600.
Oraz zapraszamy Państwa do wyrażania komentarzy w formie tekstowej poprzez formularz na stronie kontakt.tyflopodcast.net
lub z poziomu aplikacji stworzonej na system Windows przez Dawida Piepera.
Odczytujemy również Państwa wypowiedzi zamieszczone pod transmisjami na Facebooku i YouTubie.
Staramy się też zaglądać na nasz tyflopodcastowy serwer Discorda.
Zapraszamy do kontaktu i z tego kontaktu już aktywnie korzystacie.
Na przykład Krzysiek skorzystał z Whatsappa i do nas się odezwał, nagrał nam taką oto wiadomość głosową.
Witajcie. Chciałem tak nieśmiało przypomnieć, że wczoraj 13 sierpnia minęło dokładnie 5 lat jak ukazał się pierwszy numer, znaczy pierwsza audycja Tyflo Przeglądu.
Życzę wszystkim prowadzącym i samej audycji wszystkiego co najlepsze i słucham dalej. Pozdrawiam.
No to Krzysztofie, ja powiem szczerze, ja też nie zwróciłem uwagi, że to już naprawdę, że to jest pięć lat,
jak my już tu jesteśmy z wami praktycznie co tydzień. Kiedyś byliśmy we wtorki, to pamiętam.
Teraz pojawiamy się w środy i opowiadamy wam o technologiach. Pięć lat, 2019 rok.
19. Ja pamiętam właśnie, jak Tyfto Przegląd się zaczynał i wiem, że to było jakoś w sierpniu,
ale jakoś kojarzyłem, że pod koniec sierpnia, bo ja przyłączyłem się chyba do was przy jakiejś…
Ja miałem wrażenie, że to była dość wczesna edycja. Coś kojarzę, że jakaś trzecia, czwarta?
Wiem, że w jednej puściłem tylko jedno nagranie, a potem już regularnie się z wami spotykałem.
Natomiast nie było mnie ze mną z wami od początku i ja jakoś od września się dołączyłem, a tym co przegląd się zaczęło jakoś w sierpniu, więc kojarzyłem, że to jakoś teraz by było, ale myślałem, że jeszcze mamy trochę czasu, żeby sobie o rocznicy przypomnieć.
No dzięki. Ja się dołączyłem trochę później, w marcu w zeszłym roku i to pamiętam to było chyba 172 albo 173 odcinek, a to akurat pamiętam.
A ja się chyba dołączyłem na samym początku, tak coś czuję.
Chyba tak.
Ale z tego też miejsca myślę, że warto podziękować tym wszystkim, którzy gdzieś tam na łamach Tyflo Przeglądu się pojawiali,
a którzy z nami w tym momencie tej audycji nie prowadzą, bo też jest parę takich osób.
Jest Robert Łabęcki, jest Kasia Ślipek, jest Piotr Malicki, no i jest Mikołaj Hołysz.
to takie osoby, które w Tyflo Przeglądach się pojawiały, które albo współprowadziły, albo prowadziły te audycje czasami.
No a Tyflo Przegląd, w ogóle pomysłodawcy też dziś z nami nie ma, aby świętował, bo Tyflo Przegląd wymyślił Tomek Bilecki.
I zastanawialiśmy się, pamiętam, że może tak raz w miesiącu by się spotykać, bo to, czy to co tydzień będzie o czym mówić?
Okazało się, że jednak jest o czym mówić i że rzeczywiście mamy Wam co tydzień więcej lub mniej, ale zawsze coś ciekawego do przekazania.
No, przynajmniej staramy się wszyscy, żeby coś interesującego zawsze do przekazania było, bo jednak w tych technologiach dzieje się całkiem sporo.
Dobrze, to teraz myślę, że możemy przejść już do tematów, ale jeszcze jedna rzecz taka dotycząca tego co poprzednio.
Tydzień temu na koniec audycji trochę rozmawialiśmy na temat czata GPT i tej personalizacji czata GPT.
Głos w sprawie zabrała m.in. Szarlotka i Szarlotka też jeszcze tu do tematu się odniosła pod jedną z poprzednich audycji,
więc teraz przeczytam ten komentarz, żeby temat domknąć.
Odnośnie tej nowej funkcji, o której pisałam w ostatniej audycji Tyflo Przeglądu,
to ona mi zadziałała dlatego, że miałam uruchomiony VPN.
Byłam akurat połączona ze Stanami Zjednoczonymi,
no i ten czat myślał, że ja jestem w innej lokalizacji.
Tym samym ta opcja mi się pojawiła.
Dziś, jakie było moje zdziwienie, odpalam aplikację
i on już nie kojarzył, jak ma do mnie się zwracać
i tak dalej. Od razu przyszło mi do głowy, że to zapewne ten VPN.
Czyli wniosek z tego płynie taki, że jak będziemy z aplikacji korzystać,
to z uruchomionym VPN-em i koniecznie musimy być połączeni z serwerem
znajdującym się w Stanach Zjednoczonych.
Wtedy mamy inne opcje tego czatu.
Tak nam napisała Szarlotka.
No i rzeczywiście to coś może być.
No, Stany Zjednoczone to kraj zdecydowanie mniej restrykcyjny,
jeżeli chodzi o ochronę naszych danych, o kwestie prywatności, o RODO tak zwane, więc tutaj, no po prostu oni chyba tam mogą więcej.
OpenAI w Stanach Zjednoczonych może więcej i pewnie stąd ta opcja. Chociaż, no czy personalizacja to rzeczywiście aż tak bardzo dużo?
Chociaż, no właśnie, może wynikać to z tego, że ten czat uczy się na podstawie naszych konwersacji z nim.
A jeżeli byśmy mu wpisali w tym initial prompcie tak zwanym, na przykład jak się ma do nas zwracać i jeszcze kilka innych rzeczy, to pewnie i tak by to zadziałało.
Swoją drogą, Szarlotko, jeżeli tego próbowałaś, to daj znać, czy tego typu kwestie działają, czy też nie, nawet jeżeli mu to zapiszesz w tych właśnie initial promptach.
A teraz już przechodząc do tematów naprawdę bieżących, ileż można rozbiegówki robić.
Nowości dostępnościowe w Androidzie nam się pojawiają i w urządzeniach Pixel konkretnie od Google’a. O tym więcej Piotr.
Tak jest, bo wczoraj mieliśmy wydarzenie, na którym Google zaprezentowało nowe urządzenia z serii Pixel.
O tym będzie więcej w technikaliach, bo oczywiście tam nie były tylko poruszane tematy dostępnościowe.
Natomiast dostępności na tym wydarzeniu było całkiem sporo.
No w sumie nie wiem czy na samym wydarzeniu czy później na blogu Google,
natomiast ta informacja pojawiła się w tym samym czasie.
Ostatnio Google wypuściło kilka aplikacji ekskluzywnych do urządzeń Pixel.
Oczywiście w większości to są aplikacje, które w mniejszym lub większym,
mniej więcej wykorzystują różną sztuczną inteligencję,
żeby nasz świat wokół nas jakoś był dla nas bardziej dostępny i większość z tych funkcji została w jakiś sposób zaktualizowana.
Mamy takie cztery główne nowości i sobie po prostu zaczniemy omawiać je w tej samej kolejności, w której omówiło je samo Google.
oczywiście link do tego postu będzie w komentarzu, rozpoczynając od funkcji
Guided Frame, czyli takiego narzędzia w aplikacji aparatu, która ma zaznaczenie
pomóc osobom zupełnie niewidomym, ale nie tylko, bo też pewnie osobom słabo
widzącym, zrobić idealne zdjęcie.
Używając komunikatów dźwiękowych, haptyki i mowy pomaga nam nakierować urządzenie
w odpowiedni sposób, żeby wszystkie osoby, które chcemy wykadrować, nie tylko
osoby zresztą, bo też zwierzęta chwalili się, że psy i koty też można w ten sposób
ładnie złapać w kadr, no pomaga nam właśnie ustawić odpowiednio urządzenie, żeby to
zdjęcie nam wyszło fajnie, utrzymać się w odpowiednim miejscu, no i kiedy już
ustawimy je prawidłowo, no to to zdjęcie zostanie dla nas zrobione automatycznie.
I to, ta funkcja została zaktualizowana.
Ma lepsze rozpoznawanie obiektów. Nie wiem, czy przez to mam rozumieć, że będziemy teraz się na przykład informowani, tak jak to jest na przykład kiedy robimy jakieś zdjęcie, że oprócz właśnie osób czy zwierząt są na zdjęciu, jakieś inne rzeczy, gdyby nam to pomogło na przykład zrobić zdjęcia właśnie jakiegoś konkretnego obiektu, czy tutaj bardziej chodzi o filtrowanie obiektów, mniej więcej tak tutaj reklamuje to Google.
Filtrowanie twarzy w zdjęciach grupowych, więc no tutaj też pewnie chodzi o to, żeby generalnie komunikaty, które będziemy dostawali były no bardziej dla nas przydatne, przepuszczam.
I lepsze ustawianie fokusu na głównym, głównym elemencie na tym zdjęciu, nawet w skomplikowanych scenach.
Czyli jeśli robimy jakieś zdjęcie powiedzmy w miejscu gdzie jest dużo ludzi, dużo się dzieje w tle no ale chcemy na przykład zrobić zdjęcie tak, żeby było widać nas albo naszą rodzinę, naszych przyjaciół, no to oprócz tego, że nam telefon pomoże nagrywać ten kadr prawidłowo, no to też powinien odpowiednio wyostrzyć właśnie te rzeczy, których robimy zdjęcie, a nie jakiś element tła, może jakąś osobę, która akurat gdzieś przychodziła i…
na niej telefon nie przez przypadek się wyostrzył.
Ponadto wcześniej ta funkcja włączała się automatycznie tylko i wyłącznie kiedy
mieliśmy uruchomiony czytnik ekranu TalkBack.
Nie wiem czy na Joshua też to działało, chociaż wtele by mi easy było jeśli nie.
Natomiast dla osób które chciałyby z tej funkcji skorzystać nawet jeśli nie
korzystają z czytnika ekranu, nie wiem bo akurat chcą zrobić zdjęcie nie patrząc na
ekran, może jakieś osoby słabo widzące, które nie korzystają generalnie z
czytnika ekranu, ale no akurat z tej funkcji chciałoby skorzystać.
No to teraz można sobie wejść do ustawień w aplikacji aparatu Pixel, tak, bo
Pixele mają delegowaną aplikację do aparatu, która ma funkcje, których nie
znajdziemy na takiej standardowej aplikacji aparatu, o tym też pewnie
powiem więcej przy okazji technikaliów.
No to właśnie w ustawieniach tej aplikacji będziemy mogli sobie to
udźwiękowienia i Guided Frame włączyć.
Fajnie, że cały czas ta funkcja jest rozwijana.
Google ją reklamuje dosyć mocno.
Nie dość, że wielu niewidomych influencerów
pokazywało jak ona działa, ale np.
na ostatnim Super Bowlu, czyli to jest taki mundial w amerykańskim futbolu,
gdzie reklamy kosztują najwięcej telewizyjne, to właśnie Google postanowiło
zareklamować m.in. tą funkcję.
Także widać, że nie dość, że promują ją gdzieś publicznie, ale też faktycznie
starają się w nią inwestować, żeby po prostu faktycznie dla nas działała jak najlepiej.
Ale oczywiście to nie jest koniec, bo kolejna aplikacja, która jest wyłącznie
dostępna na pikselach, to jest aplikacja Magnifier, czyli aplikacja lupy, czyli
tutaj bardziej coś dla osób słabo widzących, natomiast ta aplikacja też została
zaktualizowana, oczywiście w oparciu o funkcje AI.
I co konkretnie nam te funkcje AI pozwolą zrobić?
Wyszukiwać konkretnych słów w naszym otoczeniu i tutaj jest podany taki przykład.
Jeśli patrzymy się na tablicę odlotów na lotnisku, powiększamy ją sobie,
no i chcemy znaleźć nasz konkretny lot. Możemy sobie to wpisać w aplikacji,
no i pewnie jakoś to wtedy zostanie automatycznie, nie wiem, podświetlone,
przybliżony ten tekst akurat, gdzie nasz konkretny lot jest wypisany.
Będziemy mogli sobie otworzyć widok tej lupy w tak zwanym widoku
obraz w obrazie, czyli takim malutkim pływającym okienku.
Do czego nam się to może przydać?
No na przykład jest tutaj przydany przykład, jesteśmy w jakiejś
restauracji, sobie przygotowujemy nie wiem kartę do zapłacenia albo
w internecie jeszcze sobie sprawdzamy recenzję może, ale w międzyczasie
chcemy przeglądać menu tej restauracji no to też możemy sobie właśnie zrobić zdjęcie tego menu i
powiększyć je i zminimalizować je do takiego mniejszego okienka i wtedy możemy sobie jednocześnie
zrobić coś innego na telefonie, coś przeglądać, ale mieć to menu na widoku i oczywiście powiększone
tak, żebyśmy mogli je sobie przeczytać.
Będzie można łatwiej wybrać różne obiektywy, no a teraz częściej różne telefony mają więcej tych
aparatów i można sobie różne obiektywy ustawić, na przykład taki
obiektyw makro, gdybyśmy chcieli tak bardzo się zbliżyć do czegoś.
Lub szerokokątny obiektyw, żeby więcej gdzieś, więcej kontekstu
wyłapać na tym zdjęciu. Też w aplikacji loopa będziemy mogli łatwiej sobie to
pozmieniać.
No i będzie też tryb selfie i po prostu będziemy mogli sobie włączyć loopę
na kamerze przedniej, jeśli chcemy, żeby po prostu lepiej zobaczyć, jak wygląda nasz twarz.
Może, nie wiem, używamy jakichś kosmetyków, po prostu chcemy lepiej zobaczyć, jak
wyglądamy, to będziemy mogli sobie też używając tej aplikacji po prostu powiększyć
obraz z kamerki przedniej.
I ta aplikacja jest dostępna od Pixela 5 wzwyż w sklepie Play za darmo, także na całkiem
sporej gamie urządzeń, przynajmniej z tej serii.
Funkcję Live Transcribe, czyli takie napisy na żywo, które działają w dowolnej aplikacji można teraz też otworzyć w mniejszym próbującym oknie.
Natomiast jeśli o tą funkcję chodzi, pojawiły się dwie dosyć istotne funkcje.
Pierwsza może mniej istotna dla nas, bo dotyczy telefonów z serii Pixel Fold i nie tylko zresztą w ogóle telefonów rozkładanych,
bo to jest akurat funkcja dostępna w całym Androidzie, nie tylko na pikselach.
Możemy teraz sobie tą aplikację skonfigurować tak, że te napisy są dostępne
na ekranie całym.
Na jednym ekranie po prostu będzie od razu widać tylko te napisy i od razu też widać
wszystkich mówców. Ten tekst jest bardziej widoczny, więc w ten sposób tutaj jest
jest podany taki przykład, prosiłem o to osoby, które chciały np. rozmawiają z grupą osób,
chcą im pokazywać tą transkrypcję, ale jednocześnie chciałyby same kontrolować to, co mówią.
Takie telefony rozkładane to mają dwa ekrany po jednej i po drugiej stronie.
Można je w taki, wydaje mi się, dosyć ciekawy sposób przydatny.
Natomiast bardziej istotna dla nas funkcja, też właśnie związana z tymi napisami na żywo
i transkrypcjami jest taka, że one pojawiły się działające na urządzeniu bez
potrzeby połączenia z internetem, co wcześniej nie było dostępne we wszystkich
językach, w siedmiu nowych językach.
Między innymi jest to na przykład właśnie język polski.
Oprócz tego jest też portugalski, rosyjski, chiński, turecki i wietnamski.
Także to jest na pewno coś, co wiele osób ucieszy.
Zwłaszcza, że jeśli się nie mylę, to funkcje też są wykorzystywane gdzieś w innych
miejscach w systemie np.
Pixela mają własną aplikację z
dyktafonu, która nam od razu
przygotowuje transkrypty i wydaje
mi się, że przez to, że to zostało
dodane, to one chyba też powinny
teraz po polsku działać, chyba że
działały wcześniej. Jeśli tak, to
jeśli korzystacie z Pixeli, z tej
aplikacji, to ktoś może poprawi.
Natomiast to powoduje, że ta
funkcja jest teraz dostępna
zupełnie na urządzeniu, dane są
przetwarzane w bardziej prywatny
w dany sposób już w piętnastu językach, a dla innych języków też to jest
dostępne, tylko po prostu wtedy dane są wysyłane do internetu.
No i Google obiecuje, że będą pojawiać się nowe języki co jakiś czas.
A także to ponadto są kolejne nowości, które gdzieś się pojawiły poza tym,
co Google zaprezentowało jakiś czas temu przy okazji konferencji IO.
No jak widać cały czas gdzieś te funkcje dostępności są w jakimś stopniu inwestowane.
Miejmy nadzieję, że będzie tego więcej. A do Pixeli wrócimy jeszcze później.
Tak jest. Tymczasem teraz odrobina kolejnej informacji technicznej, dźwiękowej i wakacyjno-rekreacyjnej.
Czyli połączymy sobie to wszystko, bo zatytułowałem informację, którą ja chciałbym się zająć tym razem.
idealny zestaw do pracy na świeżym powietrzu dla niewidomego.
No właśnie, o co tutaj chodzi, już się informacją z wami dzielę.
Otóż ostatnimi czasy zakupiłem sobie klawiaturę bezprzewodową na 2,4 GHz.
I teraz być może dla niektórych będzie to coś enigmatycznego,
dla tych, którzy się nieco mniej interesują zagadnieniami technologicznymi,
bo jak słyszycie rzecz bezprzewodowa, no to Wam się kojarzy bluetooth, no bo to zazwyczaj łączymy z telefonami te urządzenia właśnie bezprzewodowo za pomocą tego systemu łączności.
Natomiast niektóre klawiatury mają też coś takiego jak właśnie system tej łączności radiowej na 2,4 GHz czy na 5, nie wiem być może już też nawet coś takiego się zdarza,
ale bardziej popularny jest jednak ten system łączności 2,4 GHz.
Zresztą no w przypadku np. sieci bezprzewodowych to jest tak, że 2,4 jest wolniejszy,
ale ma większy zasięg, a 5 GHz no to z kolei jest nieco bardziej ograniczony,
jeżeli chodzi o zasięg, a jest ten, a po prostu działa to lepiej.
Te osiągi możemy mieć znacznie wyższe, jeżeli chodzi o transfer.
Natomiast tu absolutnie nie trzeba nam, nie wiadomo jakich prędkości, tu nam po prostu potrzeba stabilnego połączenia.
No i właśnie, skoro mam już tę klawiaturę na 2,4 GHz to tak sobie pomyślałem, że fajnie byłoby móc ją wykorzystywać do pracy na balkonie.
Akurat mam w swoim mieszkaniu balkon, do którego spokojnie zasięg tej klawiatury wystarczał,
więc skoro mamy ładną pogodę no to fajnie byłoby móc niekoniecznie siedzieć cały czas w pomieszczeniu przy biurku tylko sobie tam postawić jakiś stoliczek i sobie pracować a jednocześnie trochę tego świeżego powietrza w siebie chłonąć.
No i pomysł okazał się całkiem dobry, natomiast do realizacji potrzebowałem jeszcze jednego komponentu, bo mając moduł bluetooth w swoim komputerze to postanowiłem najpierw spróbować właśnie słuchawek albo głośnika na bluetooth.
I ja wiem, że są osoby, które absolutnie nie będą miały problemu z tym, że ten dźwięk syntezatora mowy będzie do nas dobiegać z jakimś tam pewnym opóźnieniem.
Ja wiem, że niektórym to po prostu nie przeszkadza, no mi też to nie przeszkadza aż tak bardzo, jeżeli pracuję na telefonie i coś tam robię, ale umówmy się, no na komputerze robimy jednak mimo wszystko troszeczkę więcej, tam czasem ja przynajmniej dokonuję takich operacji, gdzie ważna jest precyzja, jakaś edycja audio, jakiejś rzeczy tego typu, no tu po prostu chcę mieć tę odpowiedź syntezatora mowy w czasie rzeczywistym.
Bluetooth mi tego absolutnie nie zapewniał.
W związku z tym ostatnio w x-komie
natrafiłem na promocję słuchawek,
o których my mówiliśmy w Tyflo Podcastie jakiś czas temu.
To są słuchawki Silver Monkey X Arago
i te słuchawki, no jak pamiętacie, zapewne
jakością mikrofonu nie grzeszyły.
I rzeczywiście ja mam pewne podejrzenia,
bo te słuchawki są już w moich rękach
i miałem okazję przeprowadzić na nich trochę różnego rodzaju testów.
Mam wrażenie, że tu nie tyle problemem był moduł łączności bezprzewodowej,
co właśnie kłopotem jest jakiś algorytm odszumiający,
który najzwyczajniej w świecie sobie absolutnie nie radzi z szumami.
Z wszelkimi szumami. Wystarczy, że troszeczkę coś zawieje w ten mikrofon
i on się już po prostu gubi, głupieje, a powinien móc sobie z tym jakoś poradzić.
No ale niestety nie ma tak dobrze.
Co ciekawe, ten algorytm radzi sobie idealnie na przykład z jeżdżącymi samochodami.
I zresztą jak pamiętacie być może z tej audycji działa to również całkiem fajnie w łączności bluetooth.
Natomiast ja nie miałem absolutnie zamiaru wykorzystywać tego zestawu słuchawkowego na potrzeby łączności bluetooth.
Bo mam do tego inne słuchawki, mam słuchawki chociażby z przewodnictwem kostnym i właśnie takich słuchawek używam do połączenia z telefonem.
Natomiast, no powiem tak, jeżeli chodzi o ten zestaw, czyli klawiatura bezprzewodowa na 2,4 GHz i zestaw słuchawkowy na 2,4 GHz, mi sprawdza się to idealnie.
Ja nie mam absolutnie żadnych opóźnień, siedzę sobie po prostu w odległości kilkunastu metrów od komputera stacjonarnego, mam klawiaturę, mam słuchawki, mogę sobie pracować
i cieszyć się po prostu z tego, że jest letnia pogoda, że jest słoneczko, że jest ciepło, no tylko trzeba uważać, żeby się za bardzo na tym słońcu nie przegrzać,
ale tak naprawdę jest to bardzo przyjemne, więc jeżeli macie tylko taką możliwość, bo pracujecie chociażby zdalnie, albo nawet zwyczajnie może nie pracujecie,
ale potrzebujecie jakiegoś takiego narzędzia, które zapewni wam trochę rozrywki, macie komputer stacjonarny, albo na przykład macie laptopa,
ale macie klawiaturę bezprzewodową i nie chcecie tego laptopa ze sobą zabierać,
to może rzeczywiście warto sprawdzić, czy taki zestaw,
klawiatura bezprzewodowa, słuchawki też bezprzewodowe, tylko właśnie nie Bluetooth.
Nie Bluetooth, a 2,4 GHz może w Waszym przypadku również się sprawdzą.
Dla mnie, no po prostu kolejny, jak to się ładnie po polsku mówi,
game changer, mi pracuje się z tym bardzo, bardzo wygodnie.
Tyle mojego, a teraz przechodzimy do następnego tematu, który ma dla nas Piotr.
Będą to słowniki do czytania ich na linijce brajlowskiej.
Tak, no i oczywiście pierwsze pytanie, o co chodzi, po co coś takiego mogłoby się czytać?
Jak tłumaczy non-profit seeing hands, który to przygotowuje ten cały projekt?
Jest kilka słowników, które są dobrze sformatowane na monitorze brailowskim, kiedy mamy go podłączonego do komputera lub do telefonu i jest też wiele słowników, które po prostu działają przez internet, dostępne na stronach internetowych.
No ale co się stanie, gdybyśmy nie byli online akurat w jakiejś sytuacji, no
chcielibyśmy jakieś słowo sobie sprawdzić.
Nie wiem, może jesteśmy w podróży, czytamy sobie coś na linijce, przygotowujemy,
no i chcielibyśmy faktycznie definicję jakiegoś słowa sprawdzić.
Też te wbudowane edytory tekstu na linijkach, no nie są zawsze tak potężne,
jak te, które mamy na komputerach.
No w notatnikach polskich może tak, ale no linijek jest wiele, no i gdzieś te
edytory różnią się od ciebie.
Bywamy takie bardziej rozbudowane i takie mniej rozbudowane i z tego założenia właśnie wychodzi ten projekt, którego zadaniem jest właśnie przygotowanie z optymalizowanych słowników pod czytanie w budowanych edytorach tekstów na linijkach brytowskich.
Na ten moment słowniki są dostępne wyłącznie w języku angielskim, natomiast nie jest wykluczone, że jakieś inne języki będą dodane, jeśli będzie na to zapotrzebowanie, jest zresztą link na stronie, gdybyśmy chcieli się skontaktować, gdyby ktoś potrzebował jakiegoś innego języka, natomiast nawet z tego języka angielskiego myślę, że znajdą się osoby, którym coś takiego się może przydać, więc kiedy wejdziecie sobie na tą stronę, gdzie możemy to ściągnąć,
Zresztą w sumie myślę, że mogę od razu podać adres, bo on nie jest jakiś trudny.
Wchodzimy na projects.seeinghands.org, czyli projects.seeinghands.org
ukośnik dictionaries, czyli diccjonaries.
No i sobie właśnie wchodzimy na tą stronę, tam jest na główek
Get the Dictionaries i mamy listę Select your language, klikamy na English i co widzimy?
Widzimy tabelkę, na której mamy kilka słowników do wyboru i jakie tutaj mamy słowniki?
Mamy słownik Wiktionary, czyli słownik, Wikisłownik chyba to jest po polsku po prostu przetłumaczone,
czyli słownik tworzony przez Fundację Wikipedia i on jest dostępny w dwóch wersjach, wersji dużej,
wersji large, w której mamy oprócz samej definicji też etymologię słów, czyli skąd te słowa się wywodzą.
I mamy wersję concise, czyli po prostu wersję mniejszą, w której mamy same definicje.
W obu tych słownikach mamy zdefiniowane ponad milion słów, ale poprócz tego mamy na
przykład też wiktionary w wersji simple english, czyli takim uproszczonym języku.
Myślę, że to może też wiele osób zainteresować, jeśli może nie znacie angielski, ale chcielibyście mieć jakiś do tego słownik.
Natomiast tutaj niestety tych słów jest dużo mniej, ale i tak całkiem sporo, bo jest ich 46 tysięcy ponad, także też trochę tych słów znajdziemy.
Tutaj też właśnie on jest dostępny zarówno w wersji large i concise, czyli z etymologią lub bez.
Mamy też słownik Webster’a z wersji 1913, tutaj mamy 95 tysięcy słów zdefiniowanych
i mamy też Thesaurus z Wiktionary, w którym mamy 2500 słów.
No i co się stanie, jeśli klikniemy na jeden z tych słowników, na przykład wejdźmy sobie
na ten słownik Wiktionary Large i na następnej stronie mamy na główek Download i jesteśmy pytani o format.
I co ciekawe, mamy przyciski, które pozwalają nam zdecydować, jaki format w ogóle nam się przyda.
Możemy sobie rozwinąć taką sekcję, w której wybieramy model naszego monitora brainowskiego,
czy urządzenie, na którym chcemy czytać, bo tam też są na przykład komputery, smartfony
i nawet odtwarzaczach książek mówionych na tej liście.
Installer nam podpowie, jakie formaty są dostępne.
Natomiast ja po prostu zrobię kliknę na przycisk See All Formats, czyli
wyświetl wszystkie dostępne formaty.
Jakie mamy? Format BRF w jednym pliku, plik BRF w woluminach po 40
megabajtów, więc tutaj też już widzimy, z jakimi rozmiarami mamy do czynienia.
No przez to, że nie wszystkie monitory są w stanie tak duże pliki oczystać, więc
tutaj mamy właśnie wersję po 40MB, mamy wersję po 10MB, 5MB, 2MB nawet, mamy też plik .brl, są to takie dwa formaty plików .brl, tu też mamy podział na 40, 10, 5 i 2MB, mamy format .helptech, czyli właśnie do monitorów HandyTech’a, dawnego dzisiaj Helptech’a
I tutaj mamy woluminy po niecałe pięć megapajtów i mamy jeszcze format
EPUB, który nie musi się nam przydać koniecznie tylko na monitorach
brakowskich, bo to też na przykład właśnie możemy sobie na jakiś czytnik
książek załadować.
One też mają funkcję wyszukiwania, czy nawet na komputerze mamy wiele
bardzo fajnych aplikacji, w których możemy takie coś sobie załadować
Nawet mamy wtedy dostęp do spisu treści, których w plikach .brl i .brf niestety nie ma.
No i sobie klikniemy w któryś z tych formatów i jesteśmy pytani o tablicę brajlowską.
To mnie bardzo ucieszyło, bo bałem się, że może te słowniki będą dostępne tylko w formacie brajla skrótowego, ale na szczęście nie.
Więc nawet jeśli my tego brajla nie znamy, no a raczej w Polsce chyba, że ktoś specjalnie się nauczył angielskiego brajla skrótowego, czy tego UEB, czy tego amerykańskiego, czy nawet tego brytyjskiego, bo one się różnią od siebie,
no to tutaj możemy sobie po prostu wciągnąć go w takim brajlu bez skrótów i też jesteśmy bez większego problemu w stanie to przeczytać.
Zresztą tutaj mamy akurat w przypadku tego słownika
Wiktionary wersję UEB ze skrótami lub bez.
Dla niektórych słowników to nawet widziałem, że były dostępne
wersje w starszym brandu amerykańskim.
Jakby ktoś wolał, akurat w tym przypadku tego nie ma.
No i klikamy na jeden z tych formatów i pobiera nam się po prostu
plik zip. I po prostu, gdy sobie to archiwum otworzymy, no to mamy po prostu pliki i po prostu mamy akurat w tym przypadku trzy pliki i możemy, mamy tutaj nawet napisane od jakiego do jakiego słowa, więc jeśli szukamy jakiegoś konkretnego słowa no to wiemy jaki plik otworzyć, żeby po prostu wiedzieć nawet gdzie rozpocząć
ewentualnie wyszukiwanie w takim formacie.
Także pomysł wydaje mi się bardzo fajny.
Miejmy nadzieję, że jakieś nowe języki będą dodawane.
W sumie gdyby jakiś polski słownik był w takim formacie dostępnym, może jakieś
języki, jakieś słowniki wielojęzyczne, w sumie czemu nie, ale nawet właśnie dla
słowników angielskich, no dzięki temu na przykład przez to, że mamy tą wersję
Simple English na Wiktionary, to może być fajny sposób, żeby gdzieś nauczyć się
nowych słówek albo coś sobie szybko sprawdzić, no myślę, że mogą znaleźć
osobę, w którym coś takiego jak najbardziej może się przyznać w pracy
i to nie tylko na monitorze blajdowskim, no bo tutaj właśnie na przykład mamy
ten format ePub, a przecież na Windowsa na przykład jest kilka bardzo
przyjemnych aplikacji, w których możemy takie pliki sobie czytać.
Oj Piotrze, nie odpoczniesz, bo nie dość, że Twój temat jest następny, to
jeszcze Ewelina ma do Ciebie pytanie i zadała je na YouTubie.
Mam pytanie do Piotra, jak rozpoczęła się twoja historia z Tyflopodcastem, czy w redakcji byłeś od samego początku, od pierwszej audycji? Pozdrawiam.
Poniekąd, no jakoś już na to pytanie odpowiedziałem, przynajmniej na drugą część tego pytania, nie byłem od początku, to była chyba audycja 172 albo 3.
życia, a jak się moja przygoda zaczęła, no po prostu słuchałem, nie wiem, może chyba
też nie od początku, ale z audycji kilku, nie wiem, dwudziestu, trzydziestu, któreś, nie
pamiętam, no i udzielałem się czasami gdzieś w komentarzach, czasami podsyłałem
jakieś linki czy Pawłowi, czy Mikiemu, Mikołajowi
i po prostu w pewnym momencie Michał się do mnie zwrócił z pytaniem, czy
chciałbym dołączyć, no i od tego się zaczęło tak naprawdę.
to właśnie jakoś była pamiętam wiosna, no i nie wiem kiedy mi ten rok strzelił ponad.
A z Tyflopodcastem jako takim, no to też…
Jeszcze wcześniej.
Tak, to jeszcze wcześniej, chociażby, czekaj, o czym?
Na przykład o narratorze robiłeś audycję.
Tak, to chyba był taki pierwszy duży projekt narrator, Focus.
Tak, też Focus.
Takie te pierwsze tutaj mi przychodzą do głowy, tak.
Zgadza się, także no już też Piotr od pewnego czasu z nami jest w redakcji,
chociaż ty zaczynałeś w ogóle od angielskich podcastów, prawda?
Tak, na przykład na Podwisie ostatnio, właśnie w Sumo Inajdźmy, to gdzieś tam uczyłem się, jak się to robi, że tak powiem po prostu, ale zresztą też słuchając polski typ podcastów, gdzieś już miałem doświadczenie z tym, jak te audycje się robi, a zawsze gdzieś interesowały mnie tematy związane z technologiami, z dźwiękiem, z nagrywaniem, z obróbką dźwięku, więc od tego się zaczęło, to się po prostu wszystko jakoś tak fajnie połączyło i cieszę się,
że w sumie taką możliwość tutaj mam być z wami.
No i skoro o dźwięku mowa, to właśnie kolejny udźwiękowiony rejestrator
Zoom nam się objawia, prawda?
Tak, to jest kolejny rejestrator udźwiękowiony tutaj napisał do
społeczności niewidomych pan Samuel Green,
czyli specjalista od właśnie produktów firmy Zoom
i poinformował wszystkich, że pojawił się nowy rejestrator z serii H,
już nie z serii Essential akurat,
Natomiast to jest rejestrator, który gdzieś wchodzi pomiędzy model H1 Essential a H4 Essential, bo jest to model H1XLR, po prostu wszystko opisane razem i w skrócie można powiedzieć, że on wygląda tak samo jak Zoom H1 Essential, tylko że zamiast mikrofonów na górze mamy dwa wejścia XLR.
I tak naprawdę wielu osobom to już dziś może wystarczyć
wyrobić sobie oprac, jak to urządzenie wygląda.
Natomiast oczywiście powiemy o nim trochę więcej.
No to jest urządzenie, które właśnie jakieś ma za zadanie
wejść pomiędzy te dwa modele i dać tym osobom, które chciałyby
nagrywać w formacie 32 bitowym float, czyli takim formacie, gdzie
nie musimy przynajmniej podczas nagrywania martwić się o ustawianie
poziomów, ale nie chciały nagrywać zbudowanego mikrofonu, tylko właśnie sobie
coś podłączyć albo po XLR albo po
po czaku. Do tego łatwą, no i co ważne dla nas dostępną możliwość.
I to jest zadanie tego urządzenia i
możemy sobie tutaj poczytać specyfikację tego urządzenia.
Jeśli strona mi tutaj będzie współpracowała.
No właśnie, tak jak to mieliśmy na przykład na H4 Essential, zamiast właśnie mikrofonu mamy dwa wejścia XLR Combo, czyli zarówno możemy podłączać do nich mikrofony na gniazdo XLR lub jacka zwykłego TRS i w ten sposób możemy sobie właśnie podłączać mikrofony, różne miksery i tak dalej.
Oprócz tego mamy też wejście 3,5 mm jacka zwykłego, więc tam byśmy mogli podłączyć sobie np. coś na wejście liniowe np. jakiegoś smartfona, komputer, żeby jakąś rozmowę nagrać do jednego.
Podłączamy jakiś mikrofon do drugiego, nasz telefon i w ten sposób możemy sobie coś nagrać.
Tutaj znowu firma się chwali tym, że nie musimy martwić się o ustawianie poziomów.
Mamy tutaj dwa tak zwane konwertery analogowo-cyfrowe, które pozwalają na nagrywanie
właśnie w formacie 32-bitowym float do 96 kHz, przepraszam bardzo.
Mamy tutaj, te wzmacniacze mają tutaj, nagrywają z poziomem 122 dB hałasu, czyli to są podobne parametry do pozostałych rejestratorów w tej serii, oprócz H6 Essential, który tam chyba ma te wzmacniacze, jednak troszkę lepsze.
Teraz nie pamiętam, jakie one mają specyfikacje, ale wiem, że tam mają troszkę niższy ten poziom hałasu.
No właśnie, tu mamy informację o tym, że jest wejście liniowe.
Oczywiście możemy nagrywać zarówno w stereo i mono, więc te dwa wejścia możemy połączyć w wejście stereo, gdybyśmy chcieli.
Co tutaj możemy, no właśnie można nagrywać koncerty, podłączyć je do kamery na przykład.
przydać się do nagrywania podcastów, na przykład możemy podłączyć dwa mikrofony i przeprowadzać wywiady.
No i co jest ważne dla nas, mamy wszystkie funkcje dostępności, które znamy z pozostałych
rejestratorów Zooma.
Ma on też wbudowany głośnik, więc nawet jeśli nie mamy do niego podłączonych słuchawek, no to i tak
będziemy słyszeć, co na tym urządzeniu robimy.
Oczywiście domyślnie przychodzi do nas język angielski, polskiego nie ma.
mamy te języki, które mieliśmy razem na innych urządzeniach tego producenta, czyli niemiecki, francuski, japoński, chiński i chyba hiszpański, chyba, że ktoś mnie poprawi, natomiast możemy sobie wybrać jeden z tych języków, angielski jest wbudowany, inne języki musimy sobie dograć, natomiast urządzenie wygląda bardzo ciekawie.
Tutaj jeszcze odwracam uwagę, gdyby Was ten sprzęt nie rysował, on w przeciwieństwie do HR-N Essential mikrofonu nie ma.
Jeśli chcielibyśmy mieć urządzenie, które ma zarówno wejścia XLR jak i wbudowane mikrofony, to musimy zainteresować się większymi, ale też oczywiście droższymi urządzeniami,
czyli H4 albo nawet H6 Essential, jeśli potrzebujemy jeszcze więcej wejść.
A jeśli chodzi o ceny, to już tutaj myślę, że kończąc po mały temat, urządzenie jest też dostępne w Polsce, na przykład na stronie migi.pl kosztuje około 720 zł, więc gdzieś na tym poziomie będą kształtować się ceny.
W Stanach to jest chyba jakieś 150, nie, chyba 180 albo 90 dolarów, no teraz sobie nie przypomnę. Mniej więcej w Polsce ten rejestrator kosztuje właśnie około 700 zł.
No to myślę, że znajdą się użytkownicy, którzy będą właśnie takim rejestratorem zainteresowani, rejestratorem, do którego będzie można sobie podłączyć coś zewnętrznego i z dobrodziejstw tego zewnętrznego sprzętu korzystać.
A teraz kolejny sprzęt, tym razem będzie to urządzenie pozwalające na dyskretną komunikację o dość intrygującej nazwie TAPTAP. O co chodzi Pawle?
Zgadza się. Taptap. Znamy już tą nazwę skąd-yś.
Zdaje się, że taka aplikacja kiedyś istniała na Androida,
która dodawała taki gest dwukrotnego stuknięcia w tył naszego urządzenia
i wtedy się różne rzeczy mogły dziać.
To był skopiowany feature piksela, ale nie o tym teraz mowa.
Mowa o czymś zupełnie innym.
To jest urządzenie, które na razie jest w sferze gdzieś tam badań naukowych,
bo jest to przedmiotem zdaje się pracy doktorskiej
jednego z badaczy na Uniwersytecie Carleton University w Kanadzie.
No i gość wpadł na taki pomysł, że jak osoba niewidoma, która gra w jakimś zespole
albo w orkiestrze, ma korzystać z tych niewerbalnych znaków, które się przekazuje
bardzo często podczas gry, czyli na przykład jakieś ruchy batutą dyrygenta,
czy jakieś przerzucanie nut, stron z nutami, czy inne takie gesty, które widać,
a których niekoniecznie słychać albo da się wyczuć inaczej, które są przekazywane
między członkami, czy orkiestry, czy jakiegoś zespołu, na przykład, że teraz
zaczynamy grać. No i wymyślił, że zarówno osoba widząca, która takie znaki będzie
dawać, jaka osoba niewidoma, która takie znaki ma przyjmować, zakładają sobie takie
urządzenie na kostki i w momencie, w którym ten dyrygent, nauczyciel, ktoś tam inny
w zespole stuknie jakby jedną nogą o drugą, jest przesyłana wibracja i ta druga osoba
wyczuwa tą wibrację u siebie na swoim urządzeniu.
No i można sobie wymyślić swoje własne kody, można stuknąć ileś razy jakieś w ogóle wystukiwać wzorce prawie niczym alfabet Morse’a,
tylko chyba tam nie ma tego, ta, jest tylko t, w sensie nie ma kreski, jest tylko kropka, czyli taka krótka wibracja.
No więc można tutaj jakimś rytmem, ilością i tak dalej sobie jakieś kody wymyślać.
I no ja tam z tworzeniem takiej muzyki zespołowej zbyt dużo doświadczenia to nie mam,
ale przyznam szczerze, że szukałem takiego rozwiązania kiedyś w formie chociażby
aplikacji na telefon.
Było mi to potrzebne, kiedy jeszcze pracowałem w radiu i no gdzieś tam zanim
opatentowałem sobie jakiś swój sposób na to, jak panować nad czasem antenowym i
wiedzieć na przykład ile czasu już mówię i żeby wiedzieć, że wypadałoby już trochę
dobijać do brzegu. No to bardzo, bardzo chciałem mieć takie rozwiązanie, gdzie osoba
widząca, która jest w stanie patrzeć na zegar wiszący na ścianie, jakoś dyskretnie mi
daje znać, że kończy mi się czas, że tego czasu już troszkę zużyłem i tak dalej.
I szukałem nawet pod kątem jakiegoś komunikatora, który wysyła coś tam
Morsem, jakaś aplikacja webowe na Androida, cokolwiek i nie znalazłem.
I też mi się wydaje trochę, że ciężko byłoby przez Internet być może osiągnąć
taki efekt czasu rzeczywistego, czyli naciskam przycisk i w tym momencie jak ja
go naciskam jest wibracja, że nie jakieś opóźnienie pół sekundy czy półtorej czy
milisekunda, jakiekolwiek, tylko że moment, w którym ja naciskam, to jest moment,
w którym rozlega się ta wibracja po drugiej stronie i poległem.
Nie znalazłem takiego rozwiązania, a wiele takich sytuacji można by znaleźć,
w których jakaś dyskretna taka komunikacja z osobą widzącą, która nas w czymś
wspiera, byłaby całkiem fajna.
A ja na przykład słyszałem taką anegdotę, że w Norwegii osoby z niepełnosprawnościami
mają, w tym też niewidome, dość swobodny dostęp do dość rozbudowanego systemu
asysty osobistej i na przykład jedną z ról takiego asystenta, który jest z nami na
przykład obecny na jakimś spotkaniu, gdzie jest więcej osób różnych, w tym osób
widzących, jest przekazywanie w sposób właśnie jakiś taki dyskretny czy jakimś, nie wiem,
czy stuknięcie w ramię, czy jakieś inne takie niewerbalne sygnały, a informacji o tym,
jak na przykład ktoś zareagował na naszą wypowiedź spojrzeniem, czyli powiedzmy ja
coś powiedziałem i ktoś na przykład krzywo się spojrzał i nie powiedział mi, że na
przykład ta moja wypowiedź się spotkała z jego jakąś tam nieprzychylną opinią.
Pomyślał to sobie, instynktownie to pokazał gdzieś tam przewracając oczami czy w jakiś
w jakiś inny sposób, no patrząc kwaśnym spojrzeniem.
Ja tego już się nie dowiem, bo nie widzę, no a taki asystent, jego rolą jest właśnie
mi to w jakiś dyskretny, taki niepodpadający sposób przekazać, żebym miała też tego
świadomość, no bo wszyscy inni przy stole taką świadomość mają, ja jej nie mam.
No więc tutaj myślę, że w takim scenariuszu, no już nie trzeba by siedzieć bezpośrednio
obok tego asystenta nawet, czy coś, można by sobie takie sygnały przekazywać na trochę większą odległość.
No ja jakbym miał to przenieść na jakąś technologię, którą już mamy, żeby nie inwestować znowu w kolejne urządzenie,
które robi tylko jedną rzecz, to bym tutaj sobie wyobrażał jakąś większą rolę np. dla Apple Watcha albo dla jakiegokolwiek smart zegarka.
W ogóle to można by było jakąś taką aplikację nawet stworzyć na Apple Watcha, której zadaniem byłoby po prostu wibrowanie na dane polecenie, tak?
Że jedna osoba to ma jakiś powiedzmy przycisk, druga osoba odbiera, a i można też się komunikować na przykład w drugą stronę.
Ustalamy sobie na samym początku jakiś powiedzmy tryb, kto tam nadaje, kto odbiera i w ten sposób.
No i właśnie tak myślałem, bo Apple Watch wykrywa różne gesty, jakieś ściśnięcie dłoni, jakieś tam coś jeszcze innego, więc można by naprawdę stworzyć, nie wiem na ile to jest otwarte oczywiście dla zewnętrznych programistów, ale no jest potencjał żeby stworzyć…
Potencjał na pewno jakiś, jest ten gest teraz w tym nowym zegarku, to podwójne ściśnięcie.
Mamy też ten przycisk akcji na Watchu Ultra, który w przeciwieństwie do iPhone’ów mają deweloperzy do niego dostęp. Także coś by się znalazło.
Pytanie oczywiście na ile to wszystko by działało, na ile szybko ta informacja by docierała.
Ja myślę, że gdyby to było wszystko po Bluetoothie myślę, że w miarę szybko.
No jest szansa. Także jest pomysł, jeżeli ktoś nas słucha i ma ochotę coś zaprogramować, to to jest coś co mogłoby się autentycznie przydać.
To prawda, bo takiej aplikacji rzeczywiście, no przynajmniej według naszej wiedzy nie ma, a nie wydaje się to, przynajmniej oczywiście teoretycznie tu siedząc i tak zastanawiając się nad tym, bo wiadomo, że różnego rodzaju problemy mogą wyjść w praktyce, ale przynajmniej tak teoretycznie na sucho to nie wydaje się to jakimś karkołomnym wyzwaniem, więc może ktoś by chciał.
Polecamy, polecamy. A tymczasem, słuchajcie, mamy kolejną wiadomość na Whatsappie.
Tym razem jest to wiadomość od Sylwestra.
Tydzień temu nie mogłem słuchać, bo miałem gości,
rodzinka była, a w tym tygodniu, dzisiaj, trochę później,
bo miałem chwilę jeszcze gości, chciałem się was zapytać o radio internetowe,
cyfrowe, czy są mówiące radia. Patrzyłem na stronach różne Fergusony i takie inne, ale to nie dla mnie, bo ja nie byłbym w stanie obsługiwać.
Są jakieś tam dedykowane aplikacje, ale to też mogło nie pomagać.
Jeżeli chodzi o te mówiące radia, ty Pawle zdaje się kiedyś coś wspominałeś, tak? O jakimś odbiorniku.
Tak, ale to chyba był DAB. To był DAB i FM. To co ostatnio było pokazywane na Site City w Niemczech, ten Albrecht, to było DAB i FM, tam z jakimś jeszcze bluetoothem chyba nawet, więc można spiąć telefon i w ten sposób rozwiązać problem.
Wiem, że Anglidzy nad czymś pracowali, ale to był pomysł, jakieś ankiety krążyły, coś zapowiadano, jedna z Tiflo firm brytyjskich, no i na razie nic nie wiadomo o tym.
No i obawiam się Sylwestrze, że zostaje Ci to, o czym już wspomniałeś, czyli sprzęty, a nawet chyba niektóre z tych sprzętów zostały już umówione na łamach Tiflo Podcastu.
Tak, chociażby ostatnio na przykład, no to trochę takie droższe urządzenie, ale ten sprzęt Toifla chociażby.
Toifl, Kruger & Matz, takich tańszych chyba Krzysztof Bruzda też omawiał z jakichś dwa lata, trzy lata temu i to są odbiorniki sterowane aplikacjami.
No i to jest chyba na ten moment, zwłaszcza za jakąś rozsądną cenę, najbliżej dostępności co jesteśmy w stanie osiągnąć.
To się zgadza.
Możesz sobie posłuchać podcastów o tego typu sprzętach, a nóż stwierdzisz, że po takim wyjaśnieniu jaki prowadzący ten podcast zaserwowali, będzie to urządzenie dla ciebie. Kto wie?
Dokładnie. A tymczasem odbieramy kolejny telefon. Wojtek jest z nami. Witaj.
Cześć wszystkim. Wszystkiego dobrego z okazji pięciolecia.
Dziękuję bardzo.
Chciałoby się powiedzieć 100 lat.
Postaramy się dożyć.
Ja byłbym ciekaw po tych 100 latach jak wyglądałyby porównania pierwszego z odcinkiem po 100 latach. Jakby jak zmieniła się technologia w międzyczasie i że tak powiem jaki przeskok zrobiliśmy, a z czego się już możemy pośmiać, że było historią po prostu.
Znaczy wiecie, nie jest wcale powiedziane, że Tyflopodcast musi się skończyć na nas.
Może ktoś potem to przejmie, no bo tak zupełnie seriowo…
Może jakiś czas później.
Tak, to za 100 lat to raczej to już nas tu nie będzie, natomiast może Tyflopodcast nas przeżyje.
No to była chyba optymalny scenariusz, dlatego że to by oznaczało, że…
Sustainability.
To może to służyć, może to służyć wielu pokoleniom, także to by było dobre na pewno.
Ja dzwonię w jednej dużej sprawie i kilku małych, na których tutaj zainspirowaliście mnie w ciągu kilku tygodni.
Od razu mówię, że jestem w warunkach polowych, więc może nie wszystko tak będzie jak trzeba.
Jak na warunki polowe to Cię dobrze słychać. Przynajmniej na razie.
No, FaceTime. Na razie zobaczymy, co będzie dalej.
Bardzo dobry pomysł z tą klawiaturą, ja też się nad tym zastanawiałem
i powiem, że zainspirowaliście mnie też niedawno tą audycją
o tych komputerach stacjonarnych.
Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł,
by takiego stacjonarnego Windowsa mieć przy moim Macu
i wtedy będę mieć obie platformy czy też obie systemy.
I właśnie pomyślałem sobie, że możemy się tak dzielić z Kamilem,
tym komputerem, że właśnie możemy po prostu nosić sobie klawiaturę
i jakieś tam słuchawki czy bluetooth czy inne
i po prostu nieważne gdzie stoi ten stacjonarny komputer
cyk od razu mamy do niego dostęp wtedy kiedy chcemy
więc super pomysł.
Ale to wiesz co to naprawdę to nie bluetooth
chyba że rzeczywiście może na airpodsach gdybyś
ale no znowu airpodsy pod windowsem to nie zdadzą
no właśnie
to nie zdadzą egzaminu więc ja jednak
po tych swoich doświadczeniach to
tam klawiatura to może rzeczywiście
nie być takim wielkim problemem
jeżeli chodzi o jej opóźnienia, nie testowałem tego aż tak bardzo wnikliwie, natomiast no dźwięk po bluetoothie, w mojej opinii przynajmniej, ale ja tu mam, tak jak mówię, dosyć takie rygorystyczne podejście, mnie po prostu, tak, mnie drażnią opóźnienia, ja nie lubię jak mi się coś muli, kolokwialnie mówiąc, więc po prostu dla mnie te opóźnienia są nieakceptowalne na bluetoothie.
Z mojej strony mogę powiedzieć, że jeśli mamy te słuchawki na 2,4 GHz, one generalnie z Macami też powinny działać, bo one po prostu w systemie są widziane jako zwykłe urządzenie audio, przynajmniej ja mam akurat słuchawki od firmy Corsair i one bez problemu działają i z Maciem, i z Windowsem, no wiadomo, problem jest taki, że dongle jest jeden i nie wiem, czy są jakieś słuchawki, które by pozwalały na przykład połączyć się z kilkoma takimi donglemi, nie wiem.
To też w ogóle fajnego było.
No w sumie.
No tak, właśnie ta klawiatura też tak działa, że mam takiego dągla i to świetnie.
Zresztą też zainspirowany tym na wiosnę gdzieś przez was byłem,
tak że bardzo dobrze to się sprawdza.
Na pewno do moich potrzeb jest to zdecydowanie wystarczające rozwiązanie.
Co do słowników, to też bardzo ciekawa sprawa,
ale mnie zaciekawiło jak oni sobie wyobrażają,
że szuka się słów w takim słowniku, bo trochę sobie tego nie wyobrażam.
Czy tam jest w ogóle to napisane? Jak potem się z tego korzysta?
Generalnie linijki jakąś funkcję wyszukiwania mają.
Jeszcze żadnego z tych słowników nie otwierałem.
Gdybym ja coś takiego robił, to ja bym zrobił coś takiego,
że jakieś słowa, tak jak to kiedyś,
dokumentacje w niektórych gierach to tak robiły,
że sekcje były
oznaczone trochę jak w McDownie, w sumie jakimś znakiem
plus, czy jakiegoś krzyżyka.
Tak, bo przecież równie dobrze potem to słowo
może występować w opisie innego słowa.
W definicji, w definicji, tak.
Dokładnie, i będzie problem.
A, przepraszam.
Już sobie
otworzyłem, wpadłem na ten sam pomysł, bo
otworzyłem
sobie właśnie jeden z tych
słowników. Akurat na komputerze, o dziwo, plik BRF jakoś nawet się daje przeczytać i mamy
napisane, ten słownik jest zorganizowany alfabetycznie i wykorzystuje sekwencje
myślników, aby ułatwić nawigację i nie są używane w następujący sposób.
Każda definicja jest, przed każdą definicją mamy trzy myślniki, a no właśnie, czyli po prostu
Fizujemy tak, czy myślniki, słowo przykład na przykład.
Dobra, okej.
Tak, pliki są gwiazdkami, no ale generalnie rozwiązali ten problem, na szczęście.
No dobra, no to w każdym razie jakby to ściągnąć, to na pewno można się dowiedzieć, jak z tego korzystać.
No moim zdaniem to jest super pomysł i ja bardzo wszystkich zachęcam do tego, żeby z takich rzeczy korzystać.
Czy też w skrótach, nie wiem jak tam jest, czy skróty, czy tylko literacki, czy raczej tylko skróty.
Ale w każdym razie w każdej postaci jest to bardzo dobre,
bo często my mamy ten problem, że ja sam mam ten problem,
to nie to, że tam bezosobowo to mówię,
ja sam mam też ten problem, że wiem jak to się wymawia bardzo dobrze,
ale już z pisownią gorzej.
Dlatego zawsze trzeba sprawdzać i uczyć się tej pisowni,
bo jest to dla nas trudniejsze, a ten brajl jest zawsze jakąś szansą dla nas,
żeby tę lukę nadrobić i wypełnić.
Także tyle mam w tym i w tym do powiedzenia, a chciałem trochę przyspieszyć tok tutaj waszej audycji
i powiedzieć o tym menedżerze bibliografii, bo tu Paweł mnie zagadywał też wiadomościami na ten temat.
Ja potem nie będę mógł się wdzwonić, więc jeśli pozwolicie, to bym od razu ten news trochę przekazał
i powiedział, co ja na ten temat wiem.
Więc może zacznijmy od tego, co to jest menadżer bibliografii.
Bo będziemy mówić o konkretnym, specyficznym programie Zotero,
który jest od razu powiem programem darmowym
i funkcjonuje zarówno na Maca, jak i na Windowsa.
Ale czym jest ten menadżer bibliografii?
Otóż przyda się to każdej osobie, która pisze jakieś prace akademickie.
To może być artykuł czy publikacja naukowa,
ale może to być też praca magisterska, licencjacka,
praca doktorska oczywiście, ale też praca zaliczeniowa.
Wszędzie, gdzie proszą nas o skorzystanie ze źródeł,
to się na pewno przyda.
I teraz tak, do tej pory robiło się to, że tak powiem, na piechotę.
Robiło się to w ten sposób, że podawano nam jakieś wytyczne,
jak to przygotować, takie cytowanie w tekście
oraz tę listę pozycji bibliograficznych.
One mogą być, z tyłu mogą być też przepisy.
Te przepisy zdradzę od razu, że to jest koszmar.
Ale to już jest inna sprawa.
Według wskazanego szablonu się to robiło.
Po co jest menadżer bibliografii?
Po to jest menadżer bibliografii, żeby nie trzeba było tego na piechotę robić,
tylko żeby komputer zrobił to za nas.
Dlaczego jest to szczególnie istotne dla nas, dla osób niewidomych?
No dlatego, że przygotowywanie tego jest, mówiąc kolokwialnie, straszliwie upierdliwe.
Dlatego, że tam się liczy każdy znak.
Gdzie tam kropka jest, przecinek, nawias, otwarty, zamknięty.
Kursywa też jest bardzo ważna.
Bo tylko jeden, na przykład w tym stylu najpopularniejszym,
takim APA, on się dobrze kojarzy, prawda?
Ale to akurat inaczej się ten skrót rozwija.
to tam jest właśnie, że jeden tylko element może być kursywą
i ono musi się zaczynać, kończyć w określonym miejscu.
Stąd też wymyślono takie menedżery bibliografii.
I do tej pory niestety ja nie spotkałem się przynajmniej
z żadnym takim menedżerem bibliografii, który byłby dostępny.
Teraz wprowadzono wersję 7 tego programu Zotero
i on jest dostępny.
Ja nie słyszę żadnej informacji zwrotnej, ale rozumiem, że cały czas jeszcze jestem słyszalny.
Tak, jesteś słyszalny, wszystko działa.
Świetnie. I teraz jak to działa?
Otóż to się składa z dwóch takich zasadniczych części.
Jest aplikacja, którą ściągamy i którą musimy, że tak powiem, nakarmić tymi publikacjami,
które chcemy później wykorzystać.
Czyli musimy wprowadzić.
I teraz ktoś sobie pomyśli, boże, to jest straszna sprawa,
przecież to trzeba wszystko wprowadzić, imię autora, nazwisko, tytuł itd.
Otóż niekoniecznie.
Mamy w publikacjach często różne identyfikatory takie,
które pozwalają zassać, kolokwialnie mówiąc, z baz danych te informacje.
I to takim w świecie akademickim najlepszym tego typu identyfikatorem
A aplikatorem jest tak zwany DOI, Digital Object Identifier.
I to jest coś, co już bardzo wiele publikacji tych nowych,
zwłaszcza one, właściwie wszystkie to mają.
Jeżeli mamy taki numer DOI, który jest albo takim numerem,
on się zaczyna przeważnie 10, coś tam i długi jest czas,
to i ma litery, cyfry, ale też może się zaczynać właśnie https://doi.org/.
I tam dalej coś. No to już jesteśmy wygrani.
Bo co my możemy zrobić w takim ezotero?
Ja od razu mówię, że teraz wyjaśnię pokrótce, jak to wygląda,
ale bardzo chętnie, jak już się ogarnę z różnymi innymi sprawami
i poznam sprawę dogłębnie, jak wygląda dostępność tego,
to chętnie na ten temat mogę zaproponować podcast,
bo wydaje mi się, że to jest warte.
Zresztą Kamila mówi od razu, jak to usłyszała,
mówi słuchaj, musisz na te terazy pić na pewno podcast.
I tutaj jest taka opcja, dodaj poprzez ten identyfikator.
To można sobie wybrać i po prostu pojawia się pole edycji
i można w tym polu edycji po prostu sobie wkleić ten identyfikator.
Tu od razu ja mówię, że to testowałem na Macu.
Dla osób sobie widzących jeszcze informacja,
że pojawił się też tryb ciemny i to jest też bardzo fajne.
I od razu tutaj jest taka informacja, gdyby komuś to nie działało,
przynajmniej na Macu, przy wklejaniu Command-V,
bo to, że jak się wkleja z voice-overem, to się używa tego,
to po prostu to pole znika i nic nie dzieje się.
Jest obejście, trzeba wcisnąć w Shift-M,
otworzyć menu kontekstowe i po prostu wybrać opcję wklej
i wtedy nacisnąć tam return i od razu to podziała tak jak trzeba,
czyli on automatycznie wypełni za nas te wszystkie pola.
Można oczywiście na piechotę wypełnić.
I teraz mając już taką bazę tych kilku tam pozycji,
no to mówię, to chętnie pokażę gdzieś w osobnej audycji,
wchodzimy sobie na przykład do dokumentu Worda,
no tam trzeba zainstalować oczywiście odpowiednie rozszerzenie itd.
I wybieramy sobie dodaj cytat.
I jemu po prostu wybieramy, to wszystko jest dostępne,
bo akurat w temacie pisania artykułu naukowego niestety jestem w te wakacje,
i po prostu się wybiera daną pozycję i ona się wkleja to cytowanie w tekście.
No i teraz można powiedzieć, ok, mamy to cytowanie w tekście,
a co z bibliografią na końcu?
Więc nie ma nic prostszego, bardziej prostego na świecie
niż zrobienie bibliografii w przypadku tego rozszerzenia i tego programu.
Bo tu od razu mając zakładkę, to się instaluje jako zakładka na wstążce,
trzeba sobie po prostu wybrać taką zakładkę ze wstążki
i wybrać w tym zotero, jest po prostu pozycja
dodaj bibliografię na końcu artykułu.
To się dodaje na końcu wstążki i się wciska właśnie przycisk
Dodaj, edytuj bibliografię.
Zotera jest też w języku polskim dostępny ten interfejs.
I on tam potem się tylko pyta, a czy chcesz właśnie w stylu Apa, Chicago
czy jakimś tam innym, czy chcesz to jako pola edycyjne,
tę bibliografię, czy jako co?
No i tam się wybiera, to jest dosłownie dwie, trzy opcje są
I on ciach automatycznie wstawia tę bibliografię tam, gdzie ją chcemy.
I sprawę mamy z głowy. Wierzcie mi, że i sam, i w przypadku Kamili,
i w przypadku innych osób niewidomych, które widziałem,
to jest najgorszy koszmar to pisanie bibliografii.
I naprawdę, gdybym mógł ucefnąć czas i mógł przygotowywać pracę
i budować sobie tę bazę artykułów odniesień bibliograficznych raczej,
no to byłbym szczęśliwy, bo to bardzo dużo oszczędza czasu i pracy.
Ponieważ my możemy chcieć np. napisać pięć jakichś tekstów.
I to, co my zrobimy do jednego tekstu, to już jest dla nas dostępne w kolejnych.
To zostaje w pamięci tego Zotero. To się pisze Z-O-T-E-R-O.
I dzięki temu możemy korzystać przy każdej kolejnej pracy.
I jeszcze ostatnie słowo, a mianowicie to, że ten menadżer bibliografii działa również w dokumentach Google,
co jest bardzo fajne, bo czasem zdarza się, że trzeba napisać pracę wspólnie z jakąś grupą
i wtedy można sobie właśnie zainstalować takiego menadżera bibliografii
i wspólnie pracować w jakimś temacie i uzupełniać bibliografię.
To tyle jeśli chodzi o tego Zotero, chyba że są jakieś pytania,
coś jest niejasne, chętnie to wytłumaczę.
Ja może tylko wspomnę, bo też troszkę czytałem na stronie samego projektu,
jakie są jego funkcje różne i okazuje się, że na przykład tam można
nie dość, że sobie tworzyć całe takie zaawansowane biblioteki
pogrupowane w ogóle w kategorię tych różnych prac, jeszcze robić do nich
jakieś adnotacje, jakieś notatki.
KDFy wciągać.
Można sobie to dzielić z innymi i wspólnie tworzyć taką bazę,
jeżeli wspólnie pracujemy nad jakimś artykułem.
Tak, czyli na przykład możemy mieć trzy różne obszary zainteresowe.
Na przykład dostępność, tłumaczenia i podcasting.
I robimy sobie takie trzy bibliografie,
Trzy te biblioteki, tak jak to ładnie nazwałeś.
I teraz jeżeli my będziemy chcieli wprowadzić jakiś tekst,
to załóżmy, że mamy autora o nazwisku Masarczyk,
który się w tych trzech dziedzinach udziela.
I teraz jeżeli będziemy chcieli go, tego Masarczyka, zacytować,
to on wyskoczy nam tylko jeden z tej biblioteki odpowiedniej,
którą sobie wybierzemy.
Także nie będziemy musieli się przekopywać przez te wszystkie publikacje,
a wierzcie mi czasem są autorzy, którzy mają po 30-40 na przykład tych publikacji.
A dla osób, które na przykład nie piszą jakichś artykułów naukowych,
czy myślicie, że można by to narzędzie wykorzystać jako taką swego rodzaju bazę wiedzy,
czy to jednak nie do tego?
Myślę, że to jest trochę strzelanie z armaty do wróbla,
ale ta funkcja, że on może właśnie przetrzymywać, sobie przechowywać jakieś dokumenty,
No może to być interesujące.
Czym zależy jak ujmiemy sobie źródła, bo jak się uprzemy, to źródłem może być wszystko.
To może być artykuł naukowy, inny, ale jak najbardziej może to być strona internetowa.
Ja na przykład pisałem swoją pracę licencjacką w dużej mierze w oparciu o jedne,
no może nie jednego jednego, ale bardzo dużo się posiłkowałem jedną konkretną stroną internetową,
gdzie po prostu były zamieszczane artykuły na interesujący mnie temat.
I to po prostu była strona, jakiś taki, no może nie blog, to byłoby za mało
powiedziane, ale strona taka dość nieformalnie prowadzona z wiedzą na ten
temat, który akurat był mi potrzebny. No i ja też myślę, że pierwszy
temat, kiedy spotykamy się z jakimiś przypisami, bibliografią, przynajmniej
za moich czasów jeszcze, za starej reformy, to była matura, gdzie tak naprawdę
bibliografie powinniśmy byli dostarczyć o poparciu o naszą, chyba już tego nie ma,
ale za moich czasów jeszcze była prezentacja z języka polskiego.
A to prawda.
Więc to już był pierwszy taki dzwonek, że się pojawi taki temat jak przepisy.
Teraz to zdaje się, że jest po prostu egzamin taki ustny.
Jakieś tam pytania dostajesz.
Zdecydowanie mniej kreatywne moim zdaniem.
No teraz jeśli chodzi o to, co może być źródłem w tym programie,
ja sobie to wyświetliłem w tym momencie i to się nie mieści na ekranie,
taka lista rozwijalna.
I mamy tu od razu, powiem tak, książkę, rozdział w książce,
artykuł w czasopiśmie naukowym, artykuł gazetowy,
praca magisterska czy doktorska i to są te najpopularniejsze.
Ale zobaczcie tutaj dalej.
Dzieło sztuki, nagranie audio, rachunek, post na blogu,
Case to jakiś przypadek, prezentacja konferencyjna, zbiór danych, wpis słownikowy, dokument, e-mail,
artykuł w encyklopedii, film, post na forum itd.
Już nie będę tego, ale nawet wiadomości na jakichś komunikatorach.
Także tutaj wszystko, mapa, patent, podcast nawet jest, preprint, prezentacja, audycja radiowa. Dużo tego jest.
Ja myślę, że zależy jak podejść do tematu, ale każde jakieś zagłębienie się, moim zdaniem przynajmniej prywatnym,
w jakiś temat, który nas interesuje jest swego rodzaju researchem, jakimś badaniem.
To, że my nie napiszemy o tym pracy, czy że nikt tego nie oceni, nie opublikuje,
to nie znaczy, że my czegoś nie badamy i czegoś nie zgłębiamy, więc myślę,
że takie kolekcjonowanie wiedzy na dany temat, zwłaszcza jeżeli to jest bardzo
temat wąski, no jak najbardziej takim złotero, zwłaszcza, że jest to narzędzie
darmowe, więc narzędzia powstały po to, żeby ich używać w różnych, nawet
nietypowych scenariuszach. Twórcy takich narzędzi bardzo lubią potem się chwalić
z takimi nietypowymi przykładami użycia, no a też samo Zotero to też kolejna funkcja,
o której doczytałem, pozwala nam na automatyczne wychwytywanie przynajmniej z tych
popularnych takich stron, chociaż może z mniej też, ale na przykład JSTOR był podany
jako przykład. Pamiętam taki jeden dzień jeszcze jak studiowałem na Erasmusie w Niemczech,
gdzie w przeciwieństwie do mojej uczelni macierzystej dostęp do JSTOR-a miałem
nieograniczony, więc po prostu ściągałem co popadnie, żeby mieć materiały źródłowe
do mojej pracy magisterskiej, no ale pewnie jakaś Akademia Edu,
jakiś Research Gate itd. też by pod to podpadły.
On sam powinien to wyłapać, że to jest popularna portal
z pracami naukowymi i pozwolić nam zaimportować,
zaciągnąć te dane do Zotera.
To jest właśnie przez ten identyfikator.
Tam nawet ISSN, ISBN można wciągnąć.
Są różne właśnie triki jak z tego korzystać,
ale odnosząc jeszcze do tematu, komu to się może przydać.
Wszystkim tym osobom, które potrzebują w sposób systematyczny
uporządkować jakiś zbiór informacji,
czy to będą artykuły gazetowe, filmy nawet, coś skatologować.
Myślę, że to oczywiście głównie służy przede wszystkim tą osobom,
które gdzieś tam już dalej są na poziomie doktorskim czy podoktorskim.
Natomiast w naszym przypadku uważam, że i ja nawet miałem taką sytuację,
bardzo tego żałowałem, bo teraz w tym roku na seminarium licencjackim
zaprosiłem koleżankę, która to stosuje od wielu lat,
mówię, słuchaj, ja się na tym nie znam, pokaż to moim dziewczynom,
po co mają się męczyć, jak mogą mieć łatwiej, nie?
I pokazała, i słuchajcie, połowa pana grupy z tego skorzystała.
A w naszym przypadku naprawdę bardzo ciężko jest zrobić
dobrze bibliografię po niewidomemu, a to nam rozwiązuje właściwie cały problem.
Oczywiście trzeba to sprawdzić, ale 90% problemu jest rozwiązane przez to.
Wszystkich tych, którzy piszą pracę, ja nawet miałem takie ostatnio konsultacje
i niestety musiałem powiedzieć, że to jest niedostępne.
Teraz już jest sytuacja inna i to naprawdę bardzo ułatwia,
bo często uczelnie, czy wydziały, czy jednostki, gdzie studiujecie,
że mają swoje jakieś takie kaprysy, co do tej bibliografii.
Na przykład musi być tylko MLA.
No i nie przewalczysz tego, bo to jest napisane w dokumentach i koniec.
I nie możesz im tego przetłumaczyć,
że na przykład jakiś styl jest bardzo niedobry dla osób niewidomych,
bo to są te przepisy przeklęte.
I to często się nam myli, że w tym przepisie potem piszemy przez pół strony.
I tego nie da się zwalczyć, no bo tak jest w zasadach studiów czy przygotowywania prac dyplomowych.
Teraz proszę bardzo, nie ma sprawy, chcecie wasze przypisy, mało tego, tam jest tak to zrobione,
że można sobie napisać w jakimś tam stylu, powiedzmy w APA, ale w pewnym momencie ktoś powie,
nie, nie, nie, to nie jest APA, właśnie tak dokładnie miałem teraz przy tym artykule,
ale nie miałem jeszcze tego zatero, bo nie było dostępne.
I na tydzień teraz przed oddaniem dowiedziałem się, że to nie będzie APA, tylko MLA.
Więc gdybym miał to wzotero, to bym po prostu powiedział mu,
a weź mi zrób od nowa tę bibliografię na podstawie wszystkich informacji, które masz.
I on by to w kilku kliknięciach można by było to naprawić.
Także mogę tylko polecić wszystkim, którzy zajmują się przede wszystkim
pracami licencjackim i magisterskim.
Nie myślicie o tym tak, że to jest gdzieś tam dla bardzo zaawansowanych tu naukowców, nie wiadomo jakich.
Nie, to jest narzędzie, które wam tu pomoże.
Mówię, te moje widzące studentki, one z tego świetnie sobie skorzystały i też im to zaoszczędziło pracę,
a jak widzącym zaoszczędziło pracę tam o połowę, to nam zaoszczędzi 90%.
No ja się też będę musiał temu przyjrzeć, bo czasem aż by się chciało mieć jakąś tam taką bazę wiedzy, do której można sobie sięgnąć, a tu no wydaje mi się, dziś zresztą też będę mówił o innym narzędziu, co prawda nie tak zaawansowanym, ale też dosyć myślę interesującym do gromadzenia różnych informacji, to w technikaliach będzie,
ale no fajnie, że kolejne coś jest dostępne i coś z czego rzeczywiście korzysta się też w mainstreamie, tak, że jest to aplikacja używana.
Tak, coraz częściej ta dostępność gdzieś się pojawia i oczywiście niektóre takie są fasadowe te działania na rzecz dostępności,
ale też powiem, że często zdarza się, że naprawdę ludzie chcą zrobić tę dostępność, ale okazuje się, że nie ma z kim jej robić,
bo czasem trudno jest dotrzeć do osób z naszego środowiska,
które mają jakiś tam rodzaj wyspecjalizowanej wiedzy
i mogą się nią podzielić.
Także cieszymy się, że to teraz jest dostępne.
To ja może skoro już jesteśmy przy temacie,
to dokończmy już ten temat.
Myślę, że ja bym pociągnął tą nitkę, którą ja planowałem
już i tak rozwinąć w ramach audycji,
czyli nowości dla osób, które właśnie piszą
różnego rodzaju prace, tak to nazywałem, roboczo, bo oprócz tego, że Zotero się stało
dostępne, to jakimś takim zbiegiem okoliczności, widocznie, nie wiem, dobro przyciąga
dobro albo coś, powstał dodatek do NVDA, Reference Styler, który też pozwala nam,
no to oczywiście do Zotero się nie umywa, jest to dużo prostsze rozwiązanie, ale jest to
dodatek, w którym możemy dodawać właśnie nasze różne pozycje bibliograficzne.
I on wspiera dziesięć tylko tych najpopularniejszych stylów przepisów bibliograficznych.
To dużo.
Już wam nawet powiem które, bo nie bo złotaru dziesięć tysięcy.
A tu dziesięć.
Indifferent citation styles.
Jest APA, o której wspomniał Wojtek.
MLA, o której wspomniał Wojtek.
Chicago, o którym wspomniał Wojtek, Vancouver, Harvard, IEEE, IEEE, AMA i ACS.
No i możemy sobie dodać te pozycje, tam są skróty klawiszowe, kto kogoś interesuje temat,
to odwołuje do Read Me na GitHubie albo po prostu w sekcji pomocy wtyczki.
i tam są skróty klawiszowe, jak dotrzeć do menedżera bibliograficznego, żeby dodawać sobie pozycję.
Potem jak wybrać konkretną pozycję jako gotową do wklejenia i jak ją potem wkleić,
bo każdy z tych stylów ma osobny skrót klawiszowy, czyli mogę sobie w ramach jednego pola edycji
w różnych miejscach wcześniej wybraną pozycję wkleić na 10 różnych sposobów.
Także ktoś akurat pomyślał w tym samym czasie, kiedy Zotero się stało bardziej dostępne,
żeby zrobić do tego też dodatek do NVDA.
Okej Wojtku, to czy jeszcze coś byś tutaj chciał
dodać?
Pomysł bardzo dobry, przepraszam, bo tak
dzielę uwagę tutaj na dwa fronty, jak to na wakacjach,
ale pomysł był bardzo dobry z tym
NVDA. To, na co bym zwrócił uwagę, to dwie rzeczy.
Po pierwsze, czy to może działać
w różnych językach i produkować nam bibliografię w różnych
bo inaczej się pisze w bibliografii po hiszpańsku czy po angielsku,
inaczej po polsku, a druga sprawa, na co warto zwrócić uwagę,
to jest właśnie ta możliwość eksportowania, wymieniania się,
gromadzenia i potem wklejania tego w różnych formatach
do różnych procesorów czy edytorów tekstu, także pomysł świetny.
Obawiam się, że tego może nie być, to jest prosty dodatek,
dopiero co wyszła pierwsza wersja, ale przypuszczam, że można
autorowi taką, takie sugestie zgłosić, więc…
Bo Ward też ma swojego menedżera bibliografii.
No ale nigdy z tego nie skorzystałem, bo jest tylko po angielsku.
No i po co mi jak pisałem po polsku też różne prace.
A w Zotero możesz sobie wybrać dowolny język i on ci po prostu
przygotuje to tak jak chcesz.
Dobra, słuchajcie, bardzo wam dziękuję za uwagę.
Mnie odciągają obowiązki wakacyjne,
Także żegnam się z wami.
Trzymajcie się.
Ja będę świętował być i skończyłem pisać ten artykuł na 50 tysięcy znaków.
I miałem 70 pozycji w bibliografii.
Kurczę, żeby było to za tydzień wcześniej, czy 3 tygodnie wcześniej, to by mi to tyle pracy oszczędziło.
Także wszystkich zachęcam do tego i umawiamy się Michale na podcast na ten temat za jakiś czas,
żeby na przyszły rok ludzie po prostu, którzy będą pisać te prace dyplomowe,
mieli, mieli koszmar z głowy, no bo naprawdę to jest koszmar z głowy.
Ja też czasem pomagam osobom niewidomym, żeby to doprowadzić do ładu,
tę bibliografię i naprawdę to jest koszmar. Także wszyscy, którzy mają te prace
dyplomowe gdzieś tam na horyzoncie, to zainteresujcie się tym,
bo warto, na pewno warto. To trzymajcie się i gorąco pozdrawiam.
Dzięki Wojtku za telefon, pozdrawiamy Cię również serdecznie, do usłyszenia.
No cóż, to w takim razie teraz może trochę o grach.
Piotrze, co tam nowego?
Tak jest, co tam w grach?
No, w grach dzieje się dużo,
bo konkretnie w zeszłym tygodniu będę miał dla Was trzy informacje,
dwie związane z modami dostępnościowymi i trzecią po prostu związaną z aktualizacją,
ale zacznijmy od tej chyba najważniejszej, moim zdaniem, informacji.
Jest sobie taka malutka gra, którą stworzył programista jako taki
pride poboczny, żeby coś stworzyć, a później wrócić do swojej pracy
gdzieś w jakiejś firmie IT.
Gra się nazywała Balatro.
Balatro, sprawdziłem sobie z ciekawości, skąd się ta nazwa wzięła, pochodzi
z starożytnego Rzymu i nawiązywała tutaj do np.
błaznów zamkowych, czyli do Jokerów generalnie.
Boba Latro jest grą roguelike, która to okazało się w ciągu kilku miesięcy, sprzedała się w ponad milionie egzemplarzy, także malutki poboczny projekt okazało się stał się ogromnym hitem w społeczności, wszyscy w tą grę grają, no bo jest dostępna zarówno na komputery, jak i później też pojawiła się wersja na konsolę i smartfony, przez popularność tej gry, no i też stała się dostępna
Dla nas dzięki nowemu modowi dostępnościowemu, ale zanim o tym modzie opowiem więcej, jak go zainstalować to jeszcze powiem więcej o samej grze, bo myślę, że to jest gra, która może wiele osób zaciekawić z tego, że to jest taka gra, no dosyć wymagająca myślenia, taka trochę strategiczna z elementami gier karcianych, elementami gier roguelike, natomiast to jest taka gra w pewnym sensie taka trochę uspokajająca, bo w przeciwieństwie do
takich gier jak, nie wiem, Slayer, Spire, czy Dawncaster, czy nawet Hearthstone’a,
no tutaj z nikim się nie bijemy.
Nikogo nie zabijamy,
tylko po prostu gramy sobie
z pokera.
Naszym zadaniem w tej grze jest stworzenie
jak najlepszych
rąk, po prostu takich pokerowych,
używając dali, którą dostajemy,
żeby zdobyć,
żeby osiągnąć dane przez
grę celem. Więc tak na początku możemy zacząć od
na przykład
od zdobycia 300 punktów,
No i musimy po prostu tak grać te karty, żeby te 300 punktów zdobyć.
To działa w taki sposób, jeśli ktoś na przykład grał kiedyś, nie wiem, w Pokara na Playroomie,
może graliście w Dice Pokara, Kościanego Pokara, na Klango jeszcze, za czasów, kiedy Klango było.
No, mamy po prostu, no tutaj mamy normalnie klasyczną 52-kartową talię.
No i kładamy różne kombinacje w rąk pokarowych, czyli każda kombinacja ma swoją wartość, swój mnożnik,
no i każda karta ma też swoją wartość, czyli na przykład wszystkie dziesiątki, jakieś walety, damy itd.
nam dają 10 punktów, asy nam dają 11, więc jeśli na przykład mamy dwie pary,
no to dwie pary na przykład dami i waletów, no to już samo ze siebie to jest 40 punktów
plus jakiś mnożnik, no i w ten sposób generalnie osiągamy te cele.
Co dostajemy za osiągnięcie tych celów? Dostajemy dolary, które później możemy wykorzystać w sklepie do kupienia różnych rzeczy.
No i tutaj mamy te elementy takie roguelike, tak zwane, że rzeczy, które widzimy w tym sklepie są dla nas się generowane losowo.
Za każdym razem będziemy widzieć troszkę inne rzeczy.
I to mogą być rzeczy typu jokery, które siedzą sobie zawsze gdzieś w osobnej sekcji w naszej talii.
No i dają nam różne efekty, zwiększają wartość punktów konkretnych, konkretnych kombinacji, powodują, że konkretne typy kart dają najwięcej punktów, na przykład, nie wiem, trefle są liczone dwu- albo trzykrotnie, no różne rzeczy są, są takie jokery, które dają nam jakieś elementy bardziej losowe.
Mamy też różne karty, karty taro, karty planetarne tak zwane, no generalnie różne karty, które możemy wykorzystać albo od razu, albo w odpowiednim momencie, żeby coś z naszą talią zrobić, np. zamienić kilka kart na konkretną kombinację, dodać im jakieś dodatkowe też znowu efekty, też jakieś mnożniki itd.
Do tych żokerów w grze jest ponad 160, więc nie dałoby się mi omówić ich wszystkich, ale może rozumiecie dlaczego ta gra się stała popularna, zwłaszcza że generalnie rozgrywka wygląda tak, że mamy gdzieś te cele, które osiągamy, tak zwane te anty, chyba się mówi w pokerze, i to wygląda tak, że mamy taki pierwszy cel, który możemy zresztą pominąć i zamiast za to dostajemy jakąś inną nagrodę.
I na przykład możemy zdobyć więcej pieniędzy, dostać więcej kart, w następnej ręce jak normalnie dobieramy 6 albo 7 kart, to możemy sobie to zwiększyć.
Tak jak nagród też jest dużo, natomiast to powoduje przez to, że pomijamy dany cel, no to następny cel, który będziemy musieli osiągnąć będzie wyższy.
No i co dwa cele też mamy bossy, czy głowy, jak to w grze zostało przetłumaczone, no i bossy, jak to bossy w innych grach, no będą nam powodowały, że będzie nam trudniej, tak zwane przeszkadzajki będą się włączać i to mogą też być różne rzeczy, na przykład gra nam może powiedzieć, że wszystkie trefle, które zagramy nie są mi twarde, więc wtedy musimy grać odpowiednio tak, żeby po prostu wykorzystywać inne karty.
Niektóre karty mogą nam być zakryte, że po prostu nie będziemy wiedzieli co jest pod daną kartą, tych przeszkadzajek też jest kilkanaście jak nie więcej, także każda rozgrywka jak to jest w przypadku właśnie tych gier roguelike będzie zdecydowanie inna, natomiast sama gra też jest bardzo właśnie taka spokojna, cały czas w tle nam przegrywa taka, taki lekki jazz, nie wiem, taka bardzo spokojna muzyczka.
Mamy też bardzo przyjemne dźwięki i one powodują, że generalnie jak gramy sobie w to balatrol, no to wprowadza nas w taki stan jednocześnie relaksu i skupienia.
To jest bardzo przyjemna gra, którą właśnie można się, przynajmniej ja z powodzeniem jak tę grę testowałem, można się przy niej naprawdę zrelaksować.
No i myślę, że wielu osobom to się może spodobać właśnie między innymi przez to, że tutaj nie ma w ogóle przemocy.
Także coś takiego bardziej zręcznościowego.
Jeśli chodzi o samego moda, w końcu przechodzimy do konkretów.
Gaia jest oczywiście na Steamie, kosztuje sześćdziesiąt parę złotych.
Dostępna jest zarówno na Windowsie, jak i na Macu, podobnie jak sam mod dostępnościowy.
Natomiast na Macu tam jeszcze jest kilka rzeczy, które muszą zostać poprawione.
Zmiany w kodzie, które te poprawki mają prowadzić już czekają na GitHubie.
Zresztą tam pomogą trochę w tych zmianach.
natomiast autor jeszcze ich nie włączył.
Miejmy nadzieję, że to się za jakiś czas stanie.
Natomiast na Windowsie wszystko nam ładnie działa.
Są dwa sposoby, żeby tę grę zainstalować.
Na początku to wyglądało tak, że musieliśmy to zrobić ręcznie.
To generalnie polegało na tym, że musieliśmy kilka plików w odpowiednie miejsce skopiować
i jeszcze sobie zainstalować git’a, tą aplikację git na Windowsa,
dlatego że autor stworzył taki skrypt wsadowy plik.bat,
który nam tego moda aktualizuje automatycznie pobierając go po prostu z GitHub, ale właśnie po tym protokole git, stąd się jego wzięła nazwa.
To jest generalnie po prostu instalator plik.exe, który wystarczy uruchomić i on nam się zainstaluje.
Także można to było zrobić w ten sposób, natomiast wtedy mieliśmy też jeden problem.
Mianowicie, żeby te wszystkie mody działały trzeba podmienić jeden plik.dll
I przez to, że ten plik DLL powoduje, że do gry jest wstrzykiwany jakiś kod zewnętrzny,
no to na przykład Windows Defender uważa, że to jest wirus.
Chociaż to wirus nie jest, nawet można sobie ten plik DLL skopiować z kodu źródłowego, jakby ktoś chciał.
Natomiast podczas instalacji trzeba nawet sobie wcześniej dodać katalog gry do wykluczeń,
jeśli chcemy to zrobić ręcznie.
Bo pojawił się jeszcze jeden sposób, brazylijska społeczność niewidomych,
przynajmniej jeden z niej członków, stworzył instalator, w komentarzu będzie link do wątku na forum AudioGames, gdzie będą linki do wszystkiego, zarówno do oficjalnego repozytorium github tego moda, jak i właśnie do tego instalatora.
I ten instalator generalnie robi wszystko za nas, wyłącza tymczasowo Defendera, kopiuje wszystko w odpowiednie miejsce, włącza go z powrotem i po prostu później wystarczy, że klikamy sobie na ikonkę Malatro na pulpicie i gra nam się powinna otworzyć i do nas przemówić.
Jeśli chodzi o samego moda, no to generalnie bym powiedział 90% rzeczy, czy tam 80% może jest czytane.
W samej grze wszystko jest czytane bez problemu, mamy też, możemy grać zarówno na klawiaturze jak i na padzie.
Jak ktoś ma pada to gorąco polecam grać na padzie, bo po prostu jest, nie wiem, przyjemniej mi się wydaje.
Sterowanie z klawiatury też zresztą działa w taki sposób, że mod symuluje nam pada,
więc wszystkie przyciski, których wykorzystujemy, nie tyle służą do konkretnych funkcji, tylko właśnie symulują dane przyciski na padzie, jest to wszystko rozpisane w dokumentacji, jest taka tabelka ze wszystkimi skrótami, nie jest też czytany samouczek, niestety, jest skrót, który nam ten samouczek odczytuje cały, to znaczy w grze to jest tak, że poszczególne elementy tego samouczka są wyświetlane krok po kroku,
ale niestety autorowi moda nie udało się tego udostępnić, więc poprzedz problem w ten sposób, że po prostu możemy sobie cały ten sam uliczek skopiować do schowka.
Można też pomóc sobie internetem, poszukać gdzieś w sieci po prostu jakichś przewodników jak w tą grę grać.
Może też myślę, że za jakiś czas jakiś podcast o Ballatron nagram, bo wydaje mi się, że temat jest ciekawy.
Natomiast, co jeszcze chciałem powiedzieć, jeśli chodzi o dostępność w różnych językach, bo wiem, że też o to wiele razy się pytacie, no i się nie dziwię, no to jest też kolejna, z jednej strony dobra wiadomość, z drugiej na razie zła, mianowicie gra jest dostępna po polsku, możemy się przełączyć w menu głównym na ten język polski i no mod generalnie z tym działa, no jest kilka komunikatów w samym modzie, które przetłumaczone nie są, na przykład kiedy zaznaczamy karty, których
którymi chcemy zagrać, no to będziemy słyszeć Selected przed każdą kartą.
Natomiast same nazwy kart i wszystkich elementów są czytane.
Samego moda też łatwo będzie dało się spolszczyć, natomiast sobie też czekam na te zmiany z Maciem, żeby zostały włączone do kodu.
No i jest jeszcze jeden, bardziej poważny problem, jeśli gramy w jakimkolwiek innym języku niż angielskim.
I to nie tylko dotyczy języka polskiego, z tego co wiem, problem jest w każdym innym języku.
no to w tym momencie w modzie jest dosyć duży problem.
Mianowicie, kiedy właśnie decydujemy się, czy chcemy
dany poziom przechodzić i po prostu grać, żeby osiągnąć
dany cel lub go pominąć, żeby dostać nagrodę, która jest nam oferowana,
no to w wersji angielskiej ta nagroda jest nam po prostu czytana.
Mamy komunikat skip line for i tam po prostu jest czytane,
co w zamian za to, że dany poziom pominiemy, dostaniemy.
Natomiast w innych językach po prostu z jakiegoś powodu,
Autor bardzo tutaj stara się znaleźć powód tego problemu, po prostu to nie jest czytane w innych językach, niestety.
Także na ten moment, mimo to, że w większości rozgrywki możemy przejść po polsku, akurat ta informacja jaką nagrodę możemy ewentualnie dostać jest wydaje mi się bardzo istotna.
To polecałbym na ten moment grać po angielsku, jeśli pojawi się nowa wersja tego moda, w której ten problem już zostanie naprawiony to dam wam znać, bo myślę, że to za jakiś czas powinno się stać.
No i wtedy już bez większych problemów będziemy w stanie sobie przejść, czy nawet właśnie grać w tą grę całkowicie w języku polskim.
A myślę, że to wiele osób ucieszy.
Jeszcze raz może opowiem, gra się nazywa Balatro, jest dostępna na platformie Steam, a sam mod możemy ściągnąć z forum Audio Games.
Więc będzie oczywiście link w komentarzu, możecie sobie na to forum przejść, do sekcji New Releases Room, czyli pokój nowych wydań i on będzie jako jeden z pierwszych tematów, bo cały czas tam ludzie się odzywają, tam wątek jest aktywny, więc jest na samym wierzchu tak naprawdę strony.
To jest Ballatro, wydaje mi się taka największa informacja, że to jest gra popularna, nie tylko właśnie bardzo popularna, nawet wśród osób widzących.
Natomiast kolejna gra, która jest bardzo popularna wśród osób widzących i to od ponad 30 lat, to jest Doom.
I tutaj Patryk jak do nas dzwonił jakiś czas temu, wspominał o tym, że szykuje się duża aktualizacja moda, które udostępnia Dooma, mianowicie Tobii Accessibility Mod for Doom.
No i rozmawialiśmy o tym, że ta aktualizacja miała się pojawić, ona się opóźniła kilka dni, natomiast już w końcu ta nowa wersja, wersja 7.5 się pojawiła.
Wersja ta jest o tyle istotna, że przynosi takie dwie bardzo istotne zmiany.
Po pierwsze mamy funkcję tak zwanego Pathfindera, który po prostu pozwala nam odnaleźć drogę do miejsca, które odkryliśmy, a do którego chcielibyśmy wrócić, czyli nie wiem, no w Doomie generalnie chodzi o to, że musimy dojść do końca poziomu, po drodze zabijając wszystko, co się rusza i jednocześnie znajdując karty dostępu, które pozwolą nam, czy klucze właściwie, które pozwolą nam otworzyć zamknięte, zalokowane drzwi.
No więc jest często potrzebna, musimy często gdzieś chodzić, jeśli znajdziemy jakieś zamknięte drzwi, no to za jakiś czas będziemy musieli do tych drzwi wrócić.
Co dla nas nie musiało być łatwe, mogliśmy sobie zostawiać takie znaczniki, jeśli o tym pamiętamy.
Natomiast to zostało dla nas znacznie ułatwione, dlatego że zostało dodane nowe menu.
Jeśli sobie to menu otworzymy, to możemy wybrać jedno z miejsc, które znaleźliśmy wcześniej i gra nas poprowadzi, dając odpowiednie dźwięki, tak żebyśmy mogli wrócić do tego miejsca, do którego chcemy toczyć, czyli np. znajdziemy jakieś zamknięte drzwi, zapomnimy o nich w międzyczasie, zabijemy parę rzeczy, przejdziemy na drugą stronę poziomu i znajdziemy klucz, to możemy sobie właśnie wejść do tego menu, poprosić, żeby mod zaprowadził nas do tych zamkniętych drzwi.
No i ona nam po prostu pomoże wrócić do tego miejsca.
Także zmiana jak najbardziej na plus i to nie jedyna duża nowość.
No bo oprócz tego ten mod nie wspiera już tylko samego Dooma,
ale też inne gry działające na silniku Dooma.
Konkretnie jedną grę na ten moment jest to gra Heretic,
czyli po prostu Doom w takich klimatach średniowiecznych.
Czyli tak jak w klasycznym Doomie no to strzelamy z broni palnej
do, no głównie jakichś zombie, jakichś demonów, tego typu rzeczy, no to w heretiku używamy albo, albo różdżki i ciskamy jakimiś zaklęciami, albo, albo nawet po prostu atakujemy spięci, no i atakujemy takie bardziej jakieś średniowieczne rzeczy, jakieś posągi ruszające się i tego typu rzeczy, zamiast świateł, które nam gdzieś drogę poświetlają, bo generalnie Doom odbywał się gdzieś w stacji kosmicznej,
przynajmniej w pierwszych poziomach, no to w Heretiku gdzieś chodzimy po jakichś lochach,
gdzie mamy po prostu na ścianach pochodnie rozmieszczone,
więc zupełnie takie inne, średniowieczne klimaty,
no i też właśnie jesteśmy w stanie tego Heretika przejść.
Podobnie jak z samym Doomem, mamy zarówno poziomy tak stworzone przez autora,
które są zoptymalizowane pod dostępność,
ale też możemy grać w tak zwane poziomy klasyczne,
czyli po prostu oryginalne poziomy, takie jak one były w oryginalnej wersji Heretica.
No i to pewnie jeszcze nie jest koniec, tutaj autorzy zapowiadają, że kolejne aktualizacje mają się pojawić,
mają być kolejne gry działające na silniku DOOM udostępniane, także warto myślę temat obserwować.
Też wiem, że trwają prace nad np. udostępnieniem gry przez czytniki ekranu,
To znaczy, na ten moment gra mówi do nas samplami, co może dla niektórych sprawiać problemy.
Może chcecie sobie na przykład coś przetłumaczyć albo po prostu wolicie, żeby to was mówił czytnik ekranu, no to trwają na tym prace.
Na Linuxie to już działa, na Windowsie też już jakieś skrypty do tego zaczęły pojawiać, także tutaj też kolejna zmiana, myślę, dla wielu osób na plus.
I a propos zmian na plus, pojawiła się aktualizacja 11 Forzy, w której to już tradycyjnie pojawiły się kolejne poziomy w trybie kariery.
I tutaj mi coś czytnik ekranu odmawia poza szczęstwa, ale już jest wszystko okej.
Tym razem tryb kariery skupia się na porównaniu dwóch wersji samochodów, bo niektóre samochody pojawiają się zarówno w takiej wersji ulicznej,
no który może sobie taki zwykły kowalski kupić, oraz w wersji wyścigowej takiej podrasowanej, gdzie producent po prostu chwali się naprawdę jakie osiągi dany samochód może osiągnąć.
No tylko takie samochody generalnie na ulicy są niedopuszczane, tylko mogą ścigać się na torach wyścigowych.
No i tutaj w tym sezonie kariery będziemy mogli sobie takie samochody porównać.
Ponadto pojawiła się nowa trasa.
Tym razem jest to Michelin Raceway w Atlancie WSA, dostępne w dwóch układach.
No i jak zwykle mamy poprawki błędów i wydajności, w tym dosyć dużo zmian związanych z czytnikiem ekranu.
I tak na przykład będzie nam czytany numer okrążenia, na którym jesteśmy, kiedy okrążenie przejdziemy.
No to jest bardzo fajna rzecz, wiele osób o to prosiło, bo do tej pory to wyglądało tak,
Jeśli ktoś słuchał podcastu, to nawet zresztą to słyszał.
Kończyliśmy okrążenie, no to nam gra mówiła ostatnie okrążenie.
Trwało dwie minuty powiedzmy i dziesięć sekund.
A teraz będziemy zamiast słyszeć ostatnie okrążenie,
to odpowie nam okrążenie pierwsze, okrążenie drugie i tak dalej.
Po prostu wiemy, no które okrążenie skończyliśmy,
więc tutaj później już możemy łatwo policzyć ile okrążeń nam zostało.
Poza tym, kiedy dostajemy nagrodę,
gra nas informuje o tym ile zdobyliśmy kredytów.
no to też będzie nam czytane ile kredytów z poszczególnych kategorii dostaliśmy.
Czyli gra na przykład może powiedzieć, że z tych 30 tysięcy kredytów, które zdobyliśmy,
10 tysięcy to jest z treningu, 5 tysięcy to jest z poziomu trudności,
3 tysiące to jest z miejsca na podium, które zajęliśmy.
No po prostu jesteśmy o tym informowani, a nie tylko ile kredytów zdobyliśmy.
Kiedy wybieramy trasę w trybie rywali,
no to będziemy informowani o opisie, trasy i temperaturze.
Na Windowsie tekst podczas kalibracji wideo jest czytany.
Kiedy przeglądamy sobie listę kierowców w trybie kariery,
zwłaszcza po zakończeniu wyniku, sobie przeglądamy kto jest na jakim miejscu,
to gra nas zaraz będzie informowała o zmianach na tej liście.
Czyli na przykład jeśli ktoś po danym wyścigu przesunie się z miejsca, nie wiem,
piątego na drugiego, to gra nam po prostu powie, że miejsce tej osoby zmieniło się o trzy oczka w górę, także też fajna zmiana.
Kiedy tworzymy lub zapisujemy presety wydarzeń w trybie gry dowolnej w multiplayerze,
panel statystyk jest nam prawidłowo czytany.
Właśnie tutaj mamy te zmiany z pozycjami, o których wspominałem.
Kiedy dany sezon kariery się kończy i mamy kilka dni na przejście danych wydarzeń, no bo one co jakiś czas się zmieniają, jeśli zostaje nam mniej niż tydzień tam w menu się ta informacja wyświetla, ona przez jakiś czas była czytana, potem z powodu jakiegoś błędu czytana nie była, to już też zostało poprawione i gra znowu będzie nas informować ile dni nam zostało jeśli jakieś wydarzenie zaraz zniknie.
Prawidłowo będą czytane jakieś kary w multiplayerze, jeśli ktoś dostanie kilka sekund kary to to będzie czytane prawidłowo i też kiedy zdobywamy punkty doświadczenia, mieliśmy informację ile punktów zdobyliśmy, jaki poziom mamy, ale teraz też będziemy informowali jaki mamy postęp do następnego poziomu.
Więc to jest ta aktualizacja, a inna sprawa jest taka, że kilka osób na Discordzie niewidomych graczy Forzy znalazł, bo jeszcze jedna rzecz, która chyba też się właśnie w tej aktualizacji pojawiła, rzecz, która co ciekawe w ustawieniach dostępności nie jest, jest to w ustawieniach ogólnych, a mianowicie w poprzedniej aktualizacji został dodany dla osób widzących radar kolizyjny, czyli no taki osobny radar, który ostrzega osoby widzące, bo one też nie zawsze widzą
np. jeśli ktoś podjeżdża z boku, czy właśnie nie wpadną zaraz na jakiś samochód.
My z tym też mamy problem, dla nas to zostało rozwiązane w taki sposób, że przynajmniej w trybie jednoosobowym możemy sobie te kolizje wyłączyć.
Natomiast okazuje się, że ten radar kolizyjny nie jest tylko kwestią wizualną, bo ma też swoje dźwięki,
które można sobie właśnie nie w ustawieniach dostępności, a w ustawieniach ogólnych włączyć.
i kiedy je włączymy, no to będziemy słyszeli dźwięk albo wyższy albo niższy z lewej i z prawej strony,
który nas po prostu będzie informował, jeśli ktoś do nas podjeżdża albo od przodu, albo od tyłu, jak blisko od nas jest.
No, to pomaga… trochę nam pomaga.
No, nie bawiłem się tym dużo, po prostu nie miałem czasu przed audycją i dowiedziałem się o tym dzisiaj.
Natomiast, co zauważyłem, faktycznie jeśli ktoś do nas podjeżdża z boku, no to możemy na to zareagować i prawdopodobnie kolizji uniknąć.
Natomiast byłoby fajniej, pewnie będę do twórców pisał i pewnie nie tylko ja.
Gdyby dla osób niewidomych jeszcze ten nadar, no bo ten nadar generalnie działa głównie z lewej i z prawej strony.
Tam, gdzie osoby widzące pewnie gorzej widzą, jeśli ktoś do nich podjeżdża, na przykład ze zakrętu.
natomiast z przodu i z tyłu nie działa wcale, także nadal jesteśmy w stanie wejść na jakieś kolizje czołowe, więc byłoby fajnie gdyby dla osób niewidomych ten radar został rozszerzony o sygnały ostrzegawcze z przodu i z tyłu.
Ja myślę, że to jest do zrobienia i jestem zaskoczony, że to już w jakimś małym stopniu zostało zadane, natomiast żeby to było dla nas jeszcze bardziej przydatne to taka mniejsza zmiana jest potrzebna,
Ale jeśli tutaj pojawiło się tyle takich myślę znaczących aktualizacji, o które prosiło trochę osób w społeczności,
no to jest duże prawdopodobieństwo, że taka zmiana też pewnie zostanie wprowadzona.
No także to jest wszystko jeśli chodzi o gry, przynajmniej z mojej strony.
Jeśli macie długi weekend, zastanawiacie się co z nim zrobić, no to myślę, że tutaj kilka ciekawych propozycji się znalazło.
To teraz proponuję, żebyśmy oddali głos słuchaczom, a konkretnie Oliwierowi, który nagrał dla nas dwie wiadomości.
Dzień dobry, ja mam takie pytanie, takie trochę niezwiązane z tematem, bo mam takie pytanie, czy na przykład opłaca się kupować SensePlayera w sensie dofinansowaniu, czy nie?
bo ja kiedyś się wypożyczałem i jest dosyć modularny, bo to coś jest oparte o Androida 11 bodajże
i ma ten swój sklepik z aplikacjami. Tam poprałem po prostu Google Chroma,
zainstalowałam YouTube’a Revanced, MyCrock, Revanced Manager, żeby to wszystko zrobić
i YouTube Revanced i te aplikacje na nim wszystko działały, w sensie nie było żadnych tam opóźnień, wszystko działało,
a na przykład ogólnie to się właśnie zastanawiam nad SensePlayerem,
bo tak jak mówiłam jest dosyć modularny, nawet jakby się tam poszukało to by można było zainstalować sklep Play,
bo przez APK, więc się właśnie zastanawiam, czy się go płaca kupować, co myślicie o tym SensePlayerze,
jaki jest waszym zdaniem ten odtwarzacz, jakie mam plusy i minusy.
A i jeszcze chciałam dodać, że w tym SensePlayerze menadżer plików, co ja testowałem, jest można w nim po prostu instalować, jest odblokowane to, że można instalować te aplikacje APK, więc właśnie się zastanawiam, czy nie brać tego SensePlayera.
No to jest zawsze bardzo ciężkie pytanie, na które trudno znaleźć odpowiedź, czy jest sens coś kupować.
Jeżeli urządzenie jest jakoś tam rozwijane, a jeszcze jakiś czas temu wspominaliśmy tu o nowościach, jakichś aktualizacjach dotyczących tego SensePlayera,
no to jeżeli można tam instalować aplikację, no to wydaje mi się, że jakiś sens jest.
Pytanie jest bardziej dla ciebie i do ciebie, czy ty widzisz w tym sens, bo jeżeli tak,
jeżeli wykorzystasz to urządzenie w jakiś sposób, no to myślę, że jak najbardziej ma to sens,
żeby kupować, no kwestia gdzieś tam ewentualnie tego Androida, tak?
gdzie tam jest ta jedenastka, trochę
no nie jest to już najnowszy system, ale z drugiej strony są też urządzenia, które
oparte są na starszych Androidach i jakoś tam nadal jeszcze działają.
Ja bym też z tym sklepem Play uważał troszkę, bo
to, że mamy plik APK do instalacji sklepu Play
to jeszcze na mnie gwarantuje, że ten sklep Play będzie nam w pełni działał, bo żeby sklep Play działał
trzeba zainstalować usługi Google.
No i pytanie na ile to wszystko tam jest otwarte, żeby zainstalować całą machinerię związaną z tym czego Google wymaga, żeby ten sklep Play w pełni funkcjonował.
Tam czasami jest instalacja wielu różnych jakichś komponentów i ile tego jest i jak bardzo ostrożnie trzeba tą operację robić zgodnie z jakimiś już sprawdzonymi instrukcjami
i wiedzą ci, którzy kupowali jakiekolwiek chińskie smartfony bez tychże usług i którzy
wiedzą jak to potem w praktyce wygląda.
Natomiast jeżeli ty uważasz, bo mówisz, że wypożyczałeś ten sprzęt i że go testowałeś,
nawet już tutaj opowiadasz o konkretnych przykładach użycia, że coś sobie
zainstalowałeś, coś ci działało.
Jeżeli przemawia do ciebie ten sposób nawigacji i jeżeli spełniało to twoje
oczekiwania i byłeś w stanie produktywnie z tym urządzeniem robić coś i sprawiało ci to radość,
no to myślę, że czemu nie. Od tego są te urządzenia też, żeby je kupować prawdopodobnie.
Też mi się tak wydaje. No dobrze, to myślę, że możemy przejść do kolejnego tematu i to, Pawle,
twój temat, mianowicie etykiety NFC, które wytrzymają pranie.
Tak, bo widzicie, trzeba wyjaśnić troszkę kontekstu, dlaczego w ogóle postanowiłem poruszyć ten temat.
Jest sobie taki niewidomy programista, który pochodzi zdaje się z Hiszpanii, ale mieszka w Irlandii.
I w ogóle, żeby było ciekawiej, pracuje dla Microsoftu, więc jest też jedną z osób odpowiedzialnych za dostępność produktów Microsoftu.
Z tego co kojarzę, jeżeli dobrze zrozumiałem, co opowiadał w wywiadzie, to pracuje też nad Teamsami między innymi.
postanowił wypuścić swoją pierwszą w życiu aplikację na iOS, a jeszcze nie ma jej w App Store, nawet nie ma jej jeszcze na test flightie.
Na test flightie ma się pojawić w najbliższych dniach, tygodniach.
Aplikacja TagFit, aplikacja, która służy do tego, żeby zapisać sobie na tagach NFC różne informacje na temat różnych części odzieży, które posiadamy.
Z jednej strony, żeby oczywiście zapisać sobie jakieś informacje takie typu jaki kolor to ma, w czym to prać, w jakich warunkach prać, co na tym jest, nie wiem jak to jest jakiś t-shirt, to z jakim nadrukiem albo no to wszystkie informacje takie, które warto o ubraniach wiedzieć, ale to nie jest wszystko co ta aplikacja robi,
bo aplikacja też pozwala nam zabawić się w memory z naszymi ubraniami i dopasować jedne ubrania do drugich, czyli skanujemy jakąś tam bluzkę,
zeskanowaliśmy i teraz bierzemy sobie różne spodnie i szukamy spodni skanując różne etykietki NFC i w momencie kiedy trafimy na te spodnie,
które do tej bluzki pasują, to usłyszymy jakieś tam o-o czy tam inny jakiś odgłos i wiemy już, że znaleźliśmy parę pasujących do siebie ubrań.
Także to taki pomysł wpadł Juanjo.
Natomiast żeby to wszystko miało ręce i nogi i w ogóle miało sens, to potrzebujemy takich etykiet NFC, które będą do tych ubrań jakoś
przytwierdzone, a po drugie przetrwają pranie i suszenie i tak dalej, prasowanie, żeby nie trzeba było ich za każdym razem przed praniem odmontowywać, odpruwać, wyciągać.
No i się okazuje, że są takie etykiety termo-zgrzewalne, nie wiem, tutaj już tłumacz popisał się fantazją automatyczną tłumacząc z hiszpańskiego.
które, one są w dwóch rodzajach, jeden jest jakiś, a drugi jest taki, że się wszywa trochę te etykiety do ubrań jak guzik,
jako taki zapasowy guzik, pewnie przy tych metkach tam na dole gdzieś, albo jeszcze gdzieś indziej.
I można przynajmniej tak patrząc na bluzki, i można sobie po prostu tam przyszyć tę etykietę i ona sobie tam jest,
i one właśnie powinny być w stanie przetrwać różne zalania, wysokie temperatury, środki, detergenty i tak dalej.
Gdzie takie etykiety nabyć?
Autor aplikacji podaje jeden sklep. Nie mam pojęcia czy sklep dostarcza do Polski i na jakich warunkach, bo sklep jest włoski i języki tego sklepu to jest angielski, włoski, niemiecki, francuski, hiszpański,
a waluty to jest euro, dolar i fund. Natomiast prawdopodobnie ta dostawa jest jakoś tam możliwa i oni mają naprawdę dużą ofertę, zarówno etykiet NFC jak i tych modułów RFID,
który na przykład Milestone bardzo swego czasu lubił. Można sobie wyszukiwać tam po producentach czipu, po czymś tam jeszcze, po różnych, prawda, po tym w jakiej formie one mają wystąpić,
jakiej wielkości i tak dalej. No i tam właśnie w ofercie tejże firmy są też te wodo i wszystkoodporne czipy, które można sobie jako guziki wszywać do ubrań.
No więc o takim zastosowaniu NFC jeszcze nie słyszałem, natomiast podrzucam, bo może ktoś szukał i akurat się przyda.
No dokładnie, nowa, znana już technologia, ale w nowym zastosowaniu, o tak bym to określił.
Dobrze, mamy tu kolejne wiadomości, widzę na Whatsappie, tym razem są to wiadomości od Sylwestra,
no i chyba nawet nie tylko jedna, a kilka tu się wiadomości pojawiło, no więc posłuchajmy co nasz słuchacz ma do powiedzenia.
I tydzień temu nie mogłem słuchać, bo miałem gości…
A to już było, więc chyba tylko jedna wiadomość nam została.
Bo ja szukam takiego radia, który ma wejście słuchawkowe,
bo ja chcę nagrać kilka audycji, znaczy kilkanaście takich.
i wiele radiów, tak jak Teufel, nie ma wejścia słuchawkowego.
u nas w Tyflo Podcastie, więc będziesz musiał Sylwestrze trochę pomyszkować w archiwum, ale może rzeczywiście warto, bo to może być urządzenie, które spełni twoje oczekiwania.
A teraz przenosimy się do iPhone’ów, czyli do systemu iOS w wersji 18, który to system ma dla nas trochę różnych fajnych nowości.
tam cały czas programiści z Cupertino działają, pracują i rozwijają.
A co takiego?
Tak, cały czas mamy bety iOS 18 i już wkroczyliśmy do fazy,
kiedy to te bety zaczęły się pojawiać co tydzień, a nie co dwa tygodnie,
jak to było do tej pory.
No tak właśnie zazwyczaj po piątej becie jest tak, że przechodzimy właśnie w fazę,
w której ten iOS jest bardziej dopracowywany niż są dodawane nowe funkcje.
Natomiast wbrew temu, co właśnie powiedziałem, tutaj zostaliśmy
minę zaskoczeni, ci którzy sobie tą nową betę zainstalowali.
Czy to właśnie była wersja 18.0 czy 18.1 z funkcjami Apple Intelligence,
bo tutaj cały czas mamy te dwie gołęzie rozwojowe.
I co tam się nowego to pojawiło?
No pojawiło się dla nas nowe ustawienie, które możemy sobie
albo dodać na pokrętle, albo do ekranu szybkich ustawień i mianowicie jest to
ustawienie, które pozwala nam wyłączyć, jak to zostało przetłumaczone,
dynamiczne obszary i ogłoszenia. Czyli tutaj po prostu chodzi o tak zwane
regiony ARIA Live, m.in. też jakieś inne komunikaty, które są
automatycznie podawane do VoiceOvera przez aplikację. O co chodzi?
No to jest coś, o czym mówimy co jakiś czas, są takie obszary, które programista strony czy aplikacji może wykorzystać do tego, żeby przekazywać nam przez szytnik ekranu jakieś informacje automatycznie, czyli na przykład, nie wiem, aplikacja do, jakiś komunikator może nam automatycznie czytać nowe wiadomości, jakiś stan odtwarzacza, nie wiem, napisy mogą nam być czytane automatycznie, no generalnie to powinno być wykorzystywane w sytuacji, kiedy chcemy, żeby szytnik ekranu coś nam automatycznie
przeczytam, jakby jakiś błąd wyskoczy, no tego typu
zastosowania. Niestety często jest to
wykorzystywane nie tak jak powinno,
dzięki czemu np. mamy gdzieś automatycznie czytane
przewijające się jakieś pokazy
slajdów, upływający czas na
otwarzaczach wideo, nawet raz spotkałem się z tym, że
leciał sobie otwarzacz, film był wyciszony na napisem i były
czytane na stronie z wiadomościami
filmiku, który w ogóle mnie interesował.
Często się może po prostu przez tego typu rzeczy pojawiać spam, niestety dla nas, dlatego większość czytników ekranu ma jakieś funkcje, żeby to wyłączyć, tak?
W MVDA mamy skrót klawiszowy do tego, w VoiceOver’ze jest tego pole wyboru, w ZSR też ma do tego opcję, w Firefoxie mamy dodatek Access Hammer, o którym mówiłem ostatnio.
No i teraz podobna opcja pojawiła nam się na iOS-ie, możemy ją sobie właśnie dodać albo do pokrętła, albo do szybkich ustawień, no i po prostu wyłączyć w sytuacji kiedy jej nie potrzebujemy lub jakaś strona nam sprawia problemy, to ustawienie też zapisuje się dla konkretnych aplikacji, więc jeśli jakaś aplikacja na przykład nam mówi za dużo, nie wiem, na przykład możemy się spotkać z sytuacją kiedy w jakiejś aplikacji wyszukujemy czegoś i za każdym razem jak coś wpisujemy, to
mamy aplikację na movie, znaleziono dziesięć rzeczy, znaleziono dziesięć rzeczy, no to się z tym spotkałem, no to też w PKP Intercity, okej, no widzisz, kolejny, no to w tej najnowszej aktualizacji mogłeś sobie dla PKP po prostu to wyłączyć i wtedy nie będziesz słyszał nic, chyba że dotniesz odpowiedniego miejsca, także to jest myślę bardzo przydatna nowość, nie jedyna zmiana, która się w tych wersjach beta pojawiła, bo to się zmieniło jeszcze.
Jeśli chodzi o samego iOS-a, to mamy poprawki błędów, np. coś co nie działało tak naprawdę dla nas nigdy, a coś co wielu osobom może się przydać.
Na to jeden użytkownik zwrócił uwagę.
Mianowicie, jeśli korzystamy z tej strony biblioteki, mamy ekran początkowy, mamy naszą stronę.
Jeśli przejdziemy do strony następnej, mamy tą bibliotekę, gdzie mamy pole wyszukiwania i nasze wszystkie zainstalowane aplikacje na telefonie, posortowane według kategorii.
Jeśli użyjemy tego pola wyszukiwania i sobie znajdziemy jakąś aplikację, to do tej pory z VoiceOverem tak naprawdę nie mogliśmy zrobić nic oprócz stuknięcia dwugrodnego, żeby daną aplikację otworzyć.
Natomiast osoby widzące mogły normalnie sobie taką aplikację przytrzymać.
no i kiedy to zrobiło, no mogłem sobie gdzieś przenieść na konkretną stronę, usunąć z
telefonu, co też jest bardzo potrzebne.
No to dla nas od, nawet w poprzednich wersjach iOS-a po prostu nie działało, to zostało
poprawione i teraz też jesteśmy w stanie z poziomu czynności sobie coś z daną
aplikacją zrobić.
Myślę, że zmiana jak najbardziej bardzo przydatna, bardzo na plus, coś się jeszcze
podmieniało, np. w aplikacji Notatki, tam gdzie zostało dodane takie naprawdę
rozbudowane wsparcie równoi matematycznych, które jest do tego
stopnia zaawansowane, że nawet może nam tworzyć wykresy, jeśli wpiszemy sobie
jakieś równanie ze zmiennymi, no to system nam może automatycznie wyświetlić
wykres. Ten wykres do tej pory niestety dla nas, znaczy on w pewnym stopniu był
dostępny, ale nie oferował nam tych funkcji wykresów audio, gdzie możemy
sobie odsłuchać dźwiękową wersję tego wykresu, a nie przesuwać po nim palcem
z tuchłem, dwukrotnie przytrzymać i po nim sobie przesłuchać i słyszeć też dźwięki.
To też już zostało naprawione.
Teraz te wykresy też dają nam dźwięki i tutaj w sumie nagle stworzył nam się
bardzo sensowny, dostępny, mobilny kalkulator graficzny.
To myślę, że też jest bardzo pozytywna zmiana i w wielu sytuacjach może nam się
przydać w nauce, ale nie tylko, bo nawet już właśnie gdzieś sami sobie jakieś obliczenia
robimy, no to będziemy mogli je w bardzo fajny sposób sobie gdzieś odsłuchać.
Co się jeszcze zmieniło?
Coś, czego na razie nie wykorzystamy, bo muszą to zaimplementować programiści.
Natomiast trwa nadal otwieranie iOSa bardziej dla zewnętrznych deweloperów,
konkretnie w wersji iOSa 18.1.
w końcu deweloperzy dostaną wsparcie dla płatności przez chip NFC.
To jest coś, o co wiele firm prosiło, żeby mieć dostęp właśnie do tego
chipu. No i to się stanie, będziemy mogli sobie w ustawieniach telefonu
nawet zdefiniować domyślną aplikację do płatności NFC, czyli jeśli
przełożymy na przykład jakąś telefon do terminala, czy nawet klikniemy
dwukrotnie przyciskiem bocznym, co normalnie nam wywołuje Apple Pay.
Gdybyśmy częściej korzystali np. z Blika, ale to też może być wykorzystane np. do aplikacji do komunikacji miejskiej.
Mogą być karty w ten sposób zapisane, jeśli ktoś nie chce się z portfelem Apple integrować, a chce to zrobić po swojemu, takie aplikacje też będą miały do tego dostęp.
Po uprzednim podpisaniu odpowiednich umów, tam jest też jakaś opłata dla deweloperów, bo tutaj Apple sprawdza czy dana firma na tyle dba o bezpieczeństwo.
No wiem, że na przykład polski blip deklarował się, że jak tylko takie API się pojawi, to będą nad tym pracować, także u nas też będziemy mogli z tego korzystać, jeśli ktoś z Apple Pay nie będzie chciał, no to w końcu takie funkcje będą się pojawiać.
To wszystko może zająć troszkę czasu, bo na początku właśnie wersji 18.1 ta funkcja będzie dostępna tylko w kilku krajach, w Stanach Zjednoczonych, w Japonii i tam chyba jeszcze w dwóch, co ciekawe właśnie nie w Unii Europejskiej.
Mimo to, że Unia jest chyba jednym z największych krajów, które na to naciskały, natomiast przez to, że to było robione i nawet na Apple to deklarowało się do Unii Europejskiej, że to zostanie zrobione, no to pewnie jest kwestia czasu, kiedy w Europie też po prostu to API dla dowerowerów będzie dostępne, no i wtedy będziemy mieli kolejny typ aplikacji, który może nam działać na iPhonie.
I na koniec jeszcze Mac, bo na Macu też te wersje beta się pojawiają, no tutaj zmian jest może mniej, natomiast Mac też doczekał się tych wszystkich nowych funkcji związanych z głosami, które dostaliśmy na iPhone’ie, czyli no oprócz tego, że możemy sobie parametry niektórych syntesatorów dostosować bardziej, no to na przykład nowe głosy Siri też już dostały te style mowy różne, o których wspominałem ostatnio i też doczekaliśmy się korektora.
tak samo jak na iOS-ie, więc każdy głos może mieć jeszcze ustawiony własny korektor, możemy sobie wszystkie pasma dostosować do indywidualnych potrzeb.
No i właśnie to było dostępne wcześniej tylko na iPhone’ie, a teraz pojawiło się również na Mac’u.
Ponadto Apple też odniosło się do protestów, które pojawiły się w jakichś mediach społecznościowych i w różnych portalach dotyczących zmian, które prowadzi do uprawnień z nagrywaniem ekranu,
które miały się pojawiać za każdym razem po restarcie komputera
albo po tygodniu korzystania z danych aplikacji.
Nadal nie zrezygnowano z tego, niestety,
ale po restarcie one już się nie będą pojawiać,
a ponowne uprawienie będziemy musieli dać po miesiącu.
Także na pewno to będzie mniej uciążliwe,
natomiast mimo wszystko żadobliwie niektórzy
piszą, że może przydałoby się jakąś aplikację stworzyć właśnie
do zadawania sobie do kalendarza, do zarządzania właśnie uprawnieniami na urządzeniach Apple.
Natomiast zbliżamy się gdzieś do finalnych wersji obu tych systemów.
No i jak widać nawet w tak późnej fazie beta, no to jeszcze jakieś nowe funkcje i to takie naprawdę praktyczne,
które jak słyszeliście zresztą z naszej rozmowy, mogą przydać się w naprawdę różnych sytuacjach.
iOS prężnie się rozwija. Czas już powolutku wyczekiwać na to, aż będziemy mogli sobie go oficjalnie instalować na naszych urządzeniach i nie będzie on wersją beta.
A teraz drobne newsy. Tu Piotr ma sporo tych informacji, ale teraz myślę, że może ty Pawle na dobry początek o tych dostępnościowych poprawkach w TuneIn opowiedz.
Tak, bo najnowsza wersja aplikacji TuneIn na iOS się ukazała, no i tak jak zazwyczaj TuneIn się chwali jakimiś tam swoimi nowymi programami, które dodał w ramach opcji premium, jakimiś ogólnikami, tak teraz rzeczywiście napisali o tym, że poprawki dla VoiceOvera zostały wprowadzone i tak na przykład pewne etykiety przycisków zostały ujednolicone,
tak żeby były dużo bardziej czytelne i wiadomo było po prostu do czego dany przycisk,
dana kontrolka służy. No i także postarano się o to, aby kolejność przesuwania się
po elementach gestami lewo-prawo odpowiadała tej konwencji od lewa do prawa, od góry do dołu.
Ja z Tulina korzystam bardzo rzadko, więc ciężko mi powiedzieć na ile to co ostatnio wprowadzili
zmienia w realnym użytkowaniu tej aplikacji, przetestowałem szybko, no i jakby dla mnie interfejs jest czytelny, jestem w stanie przejrzeć ten ekran główny,
jestem w stanie wyszukać sobie jakąś stację i przejść po wynikach wyszukiwania, no widzę, że na przykład zakładki u dołu nie są natywnymi zakładkami,
Takimi, żeby iOS powiedział ile z ilu i czy wybrana. Aktualnie jest jakaś, natomiast są to zwykłe elementy nawet bez jakiejś roli. Nawet nie jest powiedziane, że to jest przycisk.
No są jakieś nagłówki, także nie wiem, tutaj musieliby to skomentować dużo bardziej aktywni użytkownicy aplikacji TuneIn. Zdaje się, że Patryk, jeden z naszych słuchaczy, jest zagorzałym fanem TuneIn’a od jakiegoś czasu i może Patryk coś tutaj opowie.
No a fakt jest też taki, że jest też wiele innych aplikacji na iOS-a do słuchania radia internetowego, które mają dużo prostszy, mniej skomplikowany interfejs.
Także no, ale zawsze miło widzieć, że jakieś poprawki są czynione i tych alternatyw jest więcej.
A warto wspomnieć też o tym, myślę, że tuning niestety ma taką brzydką cechę, która powoduje to, że nie wszystkie stacje, zwłaszcza internetowe, zwłaszcza jakieś niewielkie, mają szansę zaistnieć w tym katalogu.
Bo oni są dość restrykcyjni, jeżeli chodzi o dodawanie strumieni i jeżeli chcemy mieć naprawdę taki szeroki ogląd na to, co się dzieje w sieci,
jeżeli chodzi o różnego rodzaju stacje, no to chyba tak naprawdę najfajniej korzystać z aplikacji, która wspiera jakiś otwarty katalog, typu Radio Browser, chociażby.
Tak, zgadzam się w stu procentach, a propos tuninga, oprócz radia też ta aplikacja wspiera podcasty, ale to też nie jest jedyna aplikacja do słuchania podcastów i tym sposobem przejdziemy do kolejnych drugich newsów, w których to ostatnio dużo było o Overcastie, który miał dużą przebudowę, która niektórym się podoba, niektórym nie, generalnie jest dostępnie, no ale nie wszyscy lubią nowy interfejs.
No i zaczęliśmy rozmawiać o alternatywach, jedną z alternatyw, o której ja wspominałem na przykład, jest aplikacja Castro, aplikacja, którą też bardzo lubi Jonathan Mosen, aplikacja, która miała troszkę burzliwą przeszłość niestety, bo miała tak naprawdę trzech właścicieli, pierwszy, który naprawdę o tą aplikację dbał, drugi, który niekoniecznie, no i teraz ma trzeciego, który znów zaczyna pilnować tego, mianowicie aktualna wersja
miała właściwie dwa takie znaczące, no takie dosyć irytujące błędy.
Dało się je obejść, natomiast spowodowały one problemy.
Pierwszy, taki myślę też bardziej poważny dla tych, którzy zwłaszcza
intensywnie wykorzystują playlisty, był taki, że w tej skrzynce odbiorczej
i właśnie na playlistach nie była nam czytana informacja z jakiego podcastu
dany odcinek pochodzi.
To jest o tyle istotne, że w przypadku typu podcastu może to być w miarę oczywiste,
ale jeśli ktoś obserwuje wiele podcastów z wiadomościami, które pojawiają się co godzinę,
gdzie mogą często omawiać ten sam temat, to już może stanowić większy problem.
Na to na przykład właśnie Jonathan Bosen zwraca uwagę.
To już zostało naprawione, natomiast jeszcze zostało trochę rzeczy, które byłoby fajnie naprawić,
Między innymi zwrócono uwagę tutaj na jedną rzecz a propos tej skrzynki odbiorczej.
Ci drudzy właściciele postanowili do aplikacji dodać
sekcję kategorii.
Oprócz tej samej skrzynki odbiorczej, gdzie możemy po prostu sobie przejść w widok
wszystkich nieodsłuchanych odcinków i możemy po prostu sobie po nich chodzić.
Tam zostały też dodane kilka innych takich zakładek na górze okna, w którym możemy
sobie tą skrzynkę filtrować według danego podcastu.
Mamy też taką sekcję dla Ciebie, gdzie aplikacja może nam różne rzeczy sama rekomendować.
Problem z tymi sekcjami jest taki, że kiedy dotykamy nawet tych zakładek gdzieś voice-overem,
no to może nam się często zdarzyć, że po prostu ten fokus nam, gdzieś ta zakładka się przełączy,
kiedy tego nie chcemy.
I bieżący właściciel Castro i bieżąca osoba, która programuje tą aplikację,
przychylił się do próśb użytkowników, tutaj właśnie Jonathana Mouzena i nie tylko, zresztą aplikacja przez to, że miała takie gorsze momenty, stara się pozyskać znów użytkowników.
Ci, co zostali, to zostali bardzo wdzięczni.
Natomiast nawet w swoich postach na blogu, gdzie obiecują kolejne poprawki, proszą, żeby mówić ludziom o tej aplikacji, żeby mogła pozyskiwać jeszcze więcej użytkowników,
czy to w wersji darmowej, czy swoim abonamencie, no i m.in. właśnie odniósł się do tych błędów dostępnościowych.
Powiedział wręcz, że poprzedni właściciele dodali te foldery dosyć niechlujnie pod kątem dostępnościowym i to będzie naprawione.
Natomiast przez to, że niektóre części tej aplikacji to już po prostu dosyć stary kod, podobny problem, z którym borykał się Overcast,
no to może zająć trochę czasu i przez to, że to też tak zostało niechlujnie
zrobione wcześniej, natomiast aktualny właściciel tej aplikacji obiecuje, że
będzie dbał o dostępność, wie, że aplikacja ma wielu lojalnych, niewidomych
użytkowników i możemy się spodziewać kolejnych aktualizacji.
To, co dostaliśmy teraz właśnie z tymi playlistami z nazwami podcastów, to jest
dopiero początek, a aktualizacji dostępnościowych
będzie po prostu więcej.
Także jeśli korzystaliście z tej aplikacji kiedyś i może ją odinstalowaliście, no bo miała właśnie te problemy, a może zastanawiacie się z czego skorzystać, no to myślę, że tak jak wspominaliśmy wtedy, warto sobie tą aplikację ściągnąć, bo ona ma taki bardzo specyficzny system do wyświetlania, właśnie do zarządzania podcastami, który wielu osobom myślę, że może się spodobać.
mi akurat bardzo przypadł do gustu i zdecydowałem się autorów aplikacji wesprzeć.
A propos dostępnych aplikacji wspominamy tutaj co jakiś czas o różnej komunikacji,
czy to kolei, czy to autobusowej, czy to samolotach.
No tutaj będziemy rozmawiać o kolei i co jakiś czas mówimy też właśnie jak sobie
radzić poza Polską.
No i tutaj mamy taki kolejny przypadek.
Dziękujemy Andremu, Louiemu, który wrócił informację o tej aplikacji na Mastodona.
Mianowicie jest to nieoficjalna aplikacja, która po prostu pomoże nam dowiedzieć się o godzinach np. odjazdu pociągach w kolei brytyjskiej.
Aplikacja nazywa się Nearly Departed i tutaj muszę pogratulować developerom za genialną nazwę.
I co możemy o tej aplikacji powiedzieć? Ona jest darmowa, jest zarówno dostępna w wersji darmowej i z abonamentem, natomiast do tego abonamentu za chwilkę jeszcze wrócimy.
I co możemy z tą aplikacją zrobić? No dla ulubionej trasy, możemy sobie w aplikacji definiować trasy, możemy wyświetlać rozkład nawet 20 godzin do przodu.
Możemy sobie dofiniować kilka tras, więc jeśli gdzieś często jeździmy, no to możemy mieć kilka tras zapisanych w darmowej wersji 5, w pełnej wersji nielimitowana jest ta liczba.
Możemy sobie podglądać na żywo postęp danej trasy, więc jeśli jakiś pociąg jedzie, ma GPS, możemy sobie sprawdzać gdzie ten pociąg jest, czy jedzie prawidłowo.
Możemy sobie przypinać dane trasy, nawet mamy wsparcie dla Live Activities, więc jeśli np. czekamy na jakiś pociąg, on się gdzieś spóźnia, możemy sobie ten pociąg przypiąć na ekran blokady i nawet nie odblokowując telefonu obok godziny będziemy wiedzieć gdzie ten pociąg jest.
Jest też widget na ekran główny, jest aplikacja na zegarek, która nam wyświetla ostatnią trasę, którą otworzyliśmy na telefonie.
Mamy też informacje o opóźnieniach i o powodach tych opóźnień, jeśli dany przewoźnik udostępnia takie informacje.
Jeśli są jakieś oszczędzenia danej stacji, też mamy o tym informacje.
Automatycznie będą nam wyświetlane odjazdy do najbliższej stacji, na której jesteśmy, więc teoretycznie aplikacja powinna nam wszystko wyświetlić automatycznie i nawet jeśli np. mamy wyświetloną trasę i jesteśmy na końcu, chcemy wrócić, no to aplikacja też jest w stanie to wykryć, że może jednak chcemy tą trasę odwrócić.
Cały czas ma aplikacja dostawać kolejne aktualizacje i mamy tutaj informację, że aplikacja została dokładnie przetestowana z różnymi funkcjami dostępności, w tym VoiceOver, Dynamic Type, czyli takie właśnie dynamiczne rozmiary ścianek.
Jeśli chodzi o właśnie o tą aplikację, zwłaszcza jeśli chodzi o tą wersję premium
zwłaszcza, no to tutaj autor zrobił w naszą stronę taki mały ukłon.
Jeśli chodzi o właśnie użytkowników korzystających z funkcji asystujących, czy właśnie
FaceAware czy innych funkcji, to
jeżeli korzystamy właśnie z funkcji dostępności, po prostu
wszystkie te funkcje wersji premium będą dla nas
udostępnione za darmo,
dlatego że jak to uzasadnia autor,
poruszanie się po Anglii publicznym transportem jest
wystarczająco trudne samo siebie, więc tutaj
postanowił nam pomóc, więc jeśli tą aplikację
z ciebie ściągniemy, no to te funkcje premium powinny być
dla nas dostępne, no Andrej przynajmniej sobie tą aplikację bardzo chwali, więc jeśli
jesteście w Anglii, albo będziecie i będziecie musieli korzystać z kolei, no to myślę, że
warto sobie tą aplikację ściągnąć i jeśli korzystacie z niej dużo, to nie wiem czy ten
autor ma jakąś, jakąś możliwość dotacji czegoś, ale jeśli faktycznie się postarał, no
to fajnie, że takie aplikacje są dostępne i może warto właśnie, nikt się nawet go nie
finansowo to nawet napisać, po prostu dziękując, że faktycznie pomyślał o
wsparciu osób niewidomych, no bo faktycznie jednak może nam być trudniej.
Co mamy następne?
Następnie mamy Voice Dream Leadera i tutaj niespodzianka taka dosyć
znienacka w sumie, bo jestem szczęśliwym użytkownikiem abonamentu
Setup. O Setupie już mówiliśmy, co jakiś czas był o nim podcast, jest o nim
W artykułach na stronie Tyfflo Świata jest to taki abonament, głównie na Maca, a też na iOS-a w mniejszej części, ale tutaj będziemy mówić o Macu,
który nam za jeden abonament, to jest około 12 dolarów z VATem, czyli jakieś 40 parę złotych, 50, daje nam dostęp do ogromnej ilości aplikacji, które naprawdę mogą nam być przydatne.
Tam mamy wszystko od edytorów tekstu, po różne menadżery plików, wiele aplikacji, które same z siebie są dostępne w często dosyć drogich abonamentach, więc jeśli korzystamy z kilku nawet takich aplikacji, które normalnie są dostępne w abonamencie, to taki setup naprawdę może się opłacić, zwłaszcza np. jeśli jesteśmy studentem, bo też są wtedy oferowane zniżki.
No i a propos setup’a, dzisiaj pojawiła się, kolejny pojawił się newsletter, w którym to co tydzień firma MacPaw, są właściciele setup’a, pisze o nowościach, które się pojawiły w usłudze i mamy nową aplikację na Maca, dostępną dla nas, aplikację, którą możecie kojarzyć, no bo jest nią właśnie Voice Dream Reader, Voice Dream Reader, który niedawno zmienił właściciela i ten nowy właściciel właśnie postanowił
dodać magową wersję tej aplikacji do abonamentu Setup, więc jeśli macie ten abonament wykupiony, to po prostu znajdziecie go z VoiceDreama.
Wewnątrz tego abonamentu wystarczy sobie aplikację otworzyć, a jeśli nie, no to możecie się zapisać na stronie.
jest okres próbny, możecie też skorzystać ewentualnie z mojego linka,
który tam kiedyś wrzuciłem właśnie na ramach Typ Flow Świata,
jeśli się na niego zdecydujecie, to wtedy możecie dostać tam miesiąc
gratis, z tego co pamiętam, więc jeśli usługa Wam się spodoba,
to można też to zrobić w ten sposób, ale mniej więcej myślę, że
Voice Dream nie trzeba nikomu przedstawiać, aplikacja, która może
że czasy takiej największej świetności miała za sobą, gdzieś tam są jakieś błędy,
które z czasem się pojawiły.
Natomiast to jest bardzo sensowne narzędzie do czytania plików różnego
formatu, które może nawet nam się na Macu przydać.
Więc jeśli na przykład mieliście tą wersję na iOS’a, na którą nie płacicie
abonamentu, no bo kupiliście ją wcześniej i zastanawialiście się co z tą wersją na
to może być całkiem sensowny sposób, żeby właśnie z niej sobie skorzystać.
A ona może nam się przydać właśnie w niektórych wielu sytuacjach,
jak na przykład bardzo fajnie się w WSD-ie mimo wszystko czyta pliki PDF,
bo ma taki widok czystego tekstu, bardzo przyjemnie się w tym czyta.
No i dziś kolejna aplikacja, która myślę, że może spowodować to,
że setup jest jeszcze bardziej wart polecenia.
Także no i kolejna zmiana na plus.
Co mamy dalej?
Następnie mamy coś dla w sumie graczy i nie tylko.
Mianowicie emulator MAME, który to aplikacja, która rozpoczęła swoje życie od
emulowania automatów do gier, ale nie tylko, no bo o MAME ostatnio mówiliśmy
przy okazji emulowania syntezatora DECKTOG, angielskiego wersji na kartę
ISA, no bo MAME też jest w stanie emulować komputery różne od pecetów po np.
komputery Apple starsze, które też były udziękowane i wiele, wiele więcej urządzeń,
no bo właśnie oprócz komputerów i gier to np.
nawet jakieś keyboardy stare, syntezatory, mowy i muzyczne, dużo tego jest tam,
kilka tysięcy pozycji emulowanych przez MAME jest, także no każdy pewnie znajdzie
coś interesującego.
Natomiast sama aplikacja jest o tyle dostępna, że dziś uruchamiamy ją z wiersza poleceń, czy nawet były takie graficzne aplikacje, które nam pozwalały niektóre rzeczy skonfigurować.
Ale ma ona też swoje wbudowane menu.
Menu to może nam być do wielu sytuacji przydatne.
No bo możemy np. jeśli emulujemy jakiś komputer, w momencie kiedy ten komputer jest cały czas uruchomiony zmienić obraz dyskietki, który mamy załadowany.
Jak instalujemy jakiś program z kilku dyskietek, no czasami trzeba ten dysk przełożyć, no to w takiej sytuacji no musimy to zrobić z poziomu menu.
Tam możemy często różne ustawienia dla danego komputera lub gry zmienić.
Możemy klawisze pozmieniać sobie jeśli nam domyślne skróty z jakiegoś powodu nie pasują.
No wszystko fajnie, problem w tym, że to menu jest całkowicie graficzne, a co za tym idzie dla czynników ekranu zupełnie niedostępne.
To zdenerwowało na przykład Tyler’a Spive’iego, którego możecie kojarzyć, to jest człowiek legenda w społeczeństwie, w środowisku niewidomych programistów.
Stworzył wiele rzeczy, które wiele osób korzysta na co dzień, chyba taką najbardziej znaną jest to tak MVDA Remote, w którym to większa część była właśnie przez niego stworzona.
No i postanowił zmodyfikować sobie właśnie Mame’a delikatnie w taki sposób, aby mówił do nas właśnie przez MVDA.
I będzie do tego link, to jest bezpośrednio link do Dropboxa, ale to jest plik wrzucony przez samego Tyler’a, więc tam nie ma raczej niczego złośliwego.
Po prostu wystarczy sobie go rozpakować na przykład w to samo miejsce, gdzie ja mam tego Mame’a z Tektokiem, czy z Apple 2 ściągniętego.
I kiedy to zrobimy i uruchomimy jakiś komputer, naciśniemy klawisz Tab lub klawisz Scroll,
a to już zależy od komputera, żeby to wirtualne graficzne menu wyświetlić,
no to po prostu te komunikaty nam będą podawane przez czytnik ekranu NVDA.
Można sobie na przykład ten plik podmienić, jak ktoś z RDSera korzysta,
no to są sposoby, żeby to obejść.
Są też oczywiście sugestie na przykład na Macedonie,
żeby to rozwinąć na inne systemy operacyjne, może przez schowek, może przez jakieś zewnętrzne narzędzia.
Więc miejmy nadzieję, że to będzie początek tego, że np. jakaś przyszła wersja MAME-a
będzie po prostu miała do tego przełącznik, który będziemy mogli wykorzystać na każdym systemie,
żeby to menu było dla nas w jakiś sposób uudźwiękowione.
A nawet jeśli nie, no to mamy sposób, który pozwoli nam to zrobić.
I na koniec coś co może przydać się osobom, które piszą aplikacje na linuxa lub kontaktują się z firmami, które to robią, bo fundacja GNOME postanowiła napisać taki poradnik jak wpisać dostępne aplikacje, które będą działać z czytnikiem ekranu orka.
Ten dokument będzie ciągle rozwijany, jest na razie dosyć krótki, natomiast już w tej pierwszej wersji pokazuje nam jak kilka takich najbardziej potrzebnych rzeczy odpowiednio zrobić, np. pokazuje nam jak odpowiednio skojarzyć etykiety z kontrolkami, żeby nam orka wejdowa czytała, jak dane pole edycji, czy przycisk jest zaetykietowany, jak tworzyć właśnie takie dynamiczne powiadomienia,
czyli np. właśnie coś w stylu tych powiadomień ARIA Live, o których mówiliśmy przed chwilą.
Bo na Linuxie da się to zrobić.
Jak opisy dodawać, informacje pomocy i tego typu takie całkiem przydatne informacje, żeby tworzyć bardzo dostępne aplikacje.
No i tak wspominałem, obiecują, że tego będzie więcej.
Myślę, że dokument, nawet jeśli sami nie piszemy aplikacji pod Linuxa, ale korzystamy z tego systemu,
który będzie można wysłać na przykład komuś, jeśli jakaś aplikacja jest nierozstępna lub chcemy po prostu coś zasugerować.
To może być fajny sposób, żeby właśnie pokazać jakiemuś programiście, jak stworzyć dostępną aplikację na Linux-a
albo przynajmniej tą dostępność poprawić, uatrakcyjnić na nas.
No i to wszystko jeśli chodzi o Darude Newsy.
Ale to nie wszystko jeżeli chodzi o informacje, chociaż to wszystko jeżeli chodzi o Tyflo Aktualności,
bo teraz przechodzimy do naszej drugiej sekcji w Tyflo Przeglądzie, czyli do technikaliów.
A w technikaliach mamy m.in. trochę o różnych smartfonach i tego typu urządzeniach informacji.
I właśnie od nich zaczynamy. Pierwszy smartfon ze sferycznym NFC.
Tak o rzeczę, ten nagłówek informacji, który on teraz przedstawi, Paweł.
Pawle, a co to jest sferyczne NFC?
Sferyczne NFC, czyli NFC, które nie jest skoncentrowane w jednym punkcie telefonu, tak jak to tradycyjnie jest zrobione, czyli gdzieś tam na pleckach albo gdzieś tam z boku.
Na pleckach i na przykład u góry często.
Tak, dokładnie. Tylko jest w trzech różnych miejscach i dzięki temu, że to jest tak rozsiane, to nie ma do końca znaczenia, którą stroną my telefon przyłożymy, czy dokładnie położymy na terminalu, czy zahaczymy.
powinno nastąpić połączenie i płatność powinna przejść.
Takim rozwiązaniem zainteresowała się firma Infinix i to w ogóle jest ciekawe,
bo ja oczywiście gdzieś tam słyszałem, że taka firma jest.
Gdzieś to kojarzyłem, że pewnie jakaś znowu chińska czy indyjska firma od tanich smartfonów,
a się okazało, że to jest firma, która powstała gdzieś na Zgliszczach z Sarzema.
Także widać, że te stare marki, które kojarzymy gdzieś tam z czasów młodości, przynajmniej nasze gdzieś tam pokolenie lata 90-2000, nie poszło w las, nie zginęły kompletnie i coś dalej się dzieje.
No ale może za portalem gsmmaniak przeczytam o co chodzi.
Uwielbiasz płacić telefonem i chcesz by płatności zbliżeniowe były jeszcze wygodniejsze i bezpieczniejsze?
Z pomocą przyjdzie Ci Infinix z autorską technologią Sphere NFC, nawet Sphere Tech NFC.
Dzięki niej smartfonem Infinix zapłacisz aż z trzech stron urządzenia, a w razie kradzieży urządzenia wyłączysz zdalnie NFC.
Autor pisze, że sam znakomitą większość płatności dokonuje telefonem.
Co prawda w ostatnim czasie trochę pokłóciłem się z systemem płatności mojego banku PKoBP, ale już ten problem rozwiązałem i teraz mój smartfon na dobre stał się moim portfelem.
Wydaje się, że w tej kategorii nie da się już nic nowego wymyślić, nic bardziej mylnego, gdyż swoje trzy grosze wtończył Infinix z autorską technologią Sphere Tech NFC.
Sphere Tech NFC od Infinix wyniesie płacenie telefonem na wyższy poziom.
Infinix pochwalił się technologią Sphere NFC spolszczoną na sferyczne NFC,
która ma zapewnić płynne i bezproblemowe działanie technologii z trzech stron urządzenia.
W telegraficznym skrócie, dzięki różnego rodzaju zabiegom telefony Infinix z nowym rozwiązaniem mają pozwolić na płacenie nimi od trzech stron, standardowo pleckami, a do tego od góry i z przodu.
By było to możliwe, producent zwiększył obszar odczytu NFC aż o 200% w porównaniu do standardowych rozwiązań tego typu oraz podwodził siłę zasięgu.
Dodatkowo wprowadził on także możliwość zdalnego wyłączenia NFC w przypadku zgubienia lub kradzieży smartfona.
Jasne, osoba postronna znów może je włączyć, ale my możemy znowu wyłączyć, bawiąc się w kotka i myszkę.
Kiedy pojawią się smartfony ze sferycznym NFC, to wszystko oznacza, że płatności telefonami Infinix SphereTek NFC będą najwygodniejszymi na rynku.
Urządzenia nie trzeba już będzie precyzyjnie przyłożyć do terminala, ani niemal dotykać jednego z drugim, pytanie tylko, kiedy pojawią się Infinixy z tym przełomowym NFC.
Niestety nie poznaliśmy żadnego konkretu, bo zwrot przyszłości nie mówi nam absolutnie nic.
Ja się tak tylko zastanawiam, czy nie będzie łatwiej wtedy na tego typu urządzeniach przeprowadzać tych ataków, przed którymi kiedyś przestrzegano i co niektórzy to nawet owijali smartfony folią,
bo coś tam mogło nam po prostu przechwycić ten sygnał i kasować nas z zapłatności, których wcale byśmy nie chcieli, jeżeli ktoś na przykład z jakimś terminalem by przechodził obok nas.
Czy to w tym przypadku, skoro to nie będzie wymagało takiego bliskiego kontaktu, to jednak, przynajmniej teoretycznie, nie będzie łatwiejsze?
Też o tym pomyślałem i no nie wiem, szczerze mówiąc, co tutaj producent wymyślił i w jaki sposób chce tą technologię zabezpieczyć, ale masz w pełni rację, że jest więcej punktów ataku. Na pewno.
No właśnie.
Przynajmniej tak to teoretycznie wygląda z tego, co tu możemy przeczytać, no ale może jest jakieś rozwiązanie na to. Nie wiem, nie wynika to z treści artykułu.
Albo mimo tego, że to NFC będzie w kilku punktach, to i tak ten zasięg będzie na tyle minimalny, że nie będzie to miało absolutnie żadnego znaczenia i też jeżeli na przykład będziemy mieli tego smartfona w kieszeni, no to tak czy inaczej nic się tam nie stanie złego.
To na pewno, no a wygoda jakaś jest, bo mi się już przynajmniej na androidach zdarzało kiedyś, że
coś tam nie najechałem, on coś tam odczytał, ale nie do końca, czyli jakby połączenie nastąpiło,
terminal coś wykrył, telefon coś wykrył, ale płatność nie przeszła, bo coś tam nie zamknęło.
Nawet na iPhonie się to może zdarzyć, się coś zdarzyło na iPhonie na zegarku.
To jest ciekawe, ja słyszę od innych osób, że nie mają tego problemu, a ja miewam z tym problemy.
Bo wiecie, to jest jeszcze wszystko kwestią tego, co tak naprawdę stanowi problem.
Na przykład ja już niejednokrotnie miałem sytuację taką, że problemem był zasięg, zasięg tego terminala.
Bo te terminale to często są jakieś tam powiedzmy też właśnie smartfony na Androidzie chociażby,
czy jakieś urządzenia wyposażone w kartę SIM.
No i czasem zdarza się tak, że po prostu to nie ma zasięgu.
Ja po swojej stronie płatność autoryzuję, jest gotowe urządzenie do tego, żeby tę płatność przeprowadzić,
no a tu się nagle okazuje, że mimo fizycznego przytknięcia wręcz urządzenia jednego do drugiego,
płatność nie przechodzi, no bo po prostu gdzieś tam ten terminal nie był w stanie się skontaktować z bazą
i tej płatności jakoś tam zaksięgować.
Więc no, takie rzeczy też się potrafią zdarzyć i mam wrażenie, że to częściej, przynajmniej z moich doświadczeń, właśnie to było powodem tego, że coś nie przeszło, niż właśnie to, że nie przytknąłem tego telefonu właściwym punktem do terminu.
Ale fajnie, że coś nowego jest, ciekawe jak w ogóle z parametrami tych telefonów, co tam będziemy mieli ciekawego, poza sferycznym NFC, jak to wszystko będzie dostępne, no i czas pokaże po prostu.
Dobrze, tu mamy pytanie od Dawida, dlaczego kiedy ogląda telewizję to w tzw. przewodniku WPG na jego dekoderze wyświetla się czasem coś innego niż to co jest w danym momencie emitowane?
Dawidzie odpowiedź będzie chyba dość krótka, nie mam pojęcia.
Raczej nie powinno się to dziać, być może po prostu jakieś źródło się nie aktualizuje, być może jest czasem tak, że pojawiają się jakieś na przykład programy, których nadawca nie zdążył wprowadzić do tego przewodnika, bo dzieje się coś ważnego, też mogą być takie sytuacje, natomiast co do zasady, to nie powinno mieć miejsca i dziwny jest twój problem, przynajmniej z mojej perspektywy,
Ale może akurat ktoś jeszcze z naszych słuchaczy będzie miał tu więcej coś do powiedzenia na ten temat.
A może też doświadczacie takich problemów jak Dawid, jeżeli tak to dajcie znać.
Na YouTubie rozpisał się natomiast użytkownik oniku PiwnyKompan.
Bardzo Ci PiwnyKompanie dziękujemy za wszelkie komentarze, nawet z propozycją konkursów
dotyczących chociażby jakiegoś słowa podawanego na końcu naszych tyfloprzeglądów.
No, są to bez wątpienia dosyć interesujące tematy. Natomiast też PiwnyKompan pyta, czy będziemy dziś mówić o pikselach.
No, będziemy mówić, a właściwie już teraz uczyni to Piotr.
Tak, ale nie by… Google nie byłoby sobą, gdybyśmy nie zaczęli mówienia o pikselach mówiąc o AI Gemini.
Ajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajajaj
Natomiast jakby ktoś nie pamiętał, Gemini to jest odpowiedź Google’a na
czata GPT i po części gdzieś na Siri, a tutaj głównie chodzi o czata GPT i o
co-pilota Microsoftu.
Jest to ich seria właściwie modeli, które od takich małych, które działają
tylko na urządzeniu, no takich zaawansowanych, które są uruchamiane
w chmurze, no i właśnie gdzieś ta aplikacja Gemini głównie opiera się na
tych drugich, natomiast pewnie też gdzieś niektóre rzeczy będą dostępne na samych
urządzeniach. No i co nam Google zaprezentowało?
Na pewno największą nowością i tutaj wyprzedzili chata GPT, co ciekawe, bo to
będzie dostępne szerzej, to jest Gemini Live, czyli to jest odpowiednik Gemini
tego trybu zaawansowanego rozmowy, który znamy z chata GPT, czyli to jest ten
tryb i to już nawet dziennikarze gdzieś testują i nawet niektórym to imponuje,
w którym możemy sobie prowadzić w czasie praktycznie rzeczywistym rozmowę z tym
asystentem. Możemy w każdej chwili mu przerwać, wtrącić się, a on też w jakimś stopniu
będzie w stanie usłyszeć ton naszego głosu, ma do nas mówić tak bardziej naturalnie,
swoją drogą będzie dostępne 10 głosów, więc całkiem spory wachlarz, więc
każdy myślę, że znajdzie coś dla siebie.
No i właśnie, możemy z tym asystentem rozmawiać, tak, nie wiem, zapytamy go, jak coś zrobić, on nam zacznie jakąś pierwszą sugestię mówić, możemy powiedzieć, wiesz co, ja już to próbowałem, to nie działało, no dobra, to tak dosłownie nam może wyjść, no dobra, to spróbuj to, tak, ta rozmowa ma być taka bardziej ludzka, takim właśnie, bardziej ludzkim tokiem ma przechodzić, oczywiście też będziemy mogli w tym trybie sobie robić też zdjęcia
i działać na obrazach, na androidzie to w ogóle
Gemini będziemy mogli wywołać w każdej chwili
przytrzymując przycisk power. Mówiliśmy o tym przy okazji
Androida 14, ale Google znów tutaj nawiązało do tego, więc to w każdej
praktycznie w każdej chwili, czy na przykład oglądamy
film na YouTubie, to będziemy mogli poprosić go
żeby coś nam odpowiedział na bazie tego filmu.
Mamy jakiś otwarty dokument, no to on też będzie w stanie
widzieć i odpowiadać nam
na podstawie całego dokumentu i tak dalej i tak dalej.
Google powiedziało, że właśnie ten tryb Live będzie dostępny już dla
wszystkich użytkowników, którzy mają wykupiony ten pakiet Gemini Advanced.
Pakiet, który chyba kosztuje jakieś 20 dolarów miesięcznie, ale no tam
też dostajemy inne rzeczy, na przykład 1,5 terabajta przestrzeni na dysku
Google, ale głównie chodzi tutaj o te funkcje Gemini zaawansowane.
Dla ludzi, którzy już to wykupili, będą mieli dostęp do tego na Androidzie w języku angielskim.
Natomiast w najbliższych kilku tygodniach Google obiecuje, że ta funkcja pojawi się też w innych językach,
na razie nie wiemy w jakich, oraz pojawi się na iOS-a.
Więc mimo to, że mówimy tutaj o Androidzie, a słuchają nas osoby, którzy korzystają z iPhone’ów,
no to myślę, że też będzie na co czekać.
Pytanie za 100 punktów, kto będzie pierwszy, CharGBT czy Gemini na iPhone i w języku polskim jeszcze na dodatek, no pożyjemy zobaczymy.
Jeśli jeszcze chodzi o samego asystenta Gemini, to jeśli jeszcze chodzi o ten tryb live, no to on nawet będzie w stanie działać wtedy, kiedy telefon mamy zablokowany, więc będziemy mogli sobie ten telefon na przykład zablokować i dalej z nim rozmawiać.
I jeśli mamy słuchawki Pixel, tutaj troszkę może gdzieś wyprzedzę, bo zaraz będziemy rozmawiać więcej o tych słuchawkach,
no to one też będą mogły ten tryb live wywołać, jeśli powiemy
hej Google, no to mam nadzieję, że nie włączyłem nikomu smartfonów, a nie asystentów,
no to też będziemy mogli właśnie z poziomu słuchawek tego Gemini w tym trybie takim bardziej
zaawansowanym sobie wywołać i po prostu z telefonem,
Czy właściwie z asystentem rozmawiać na poziomie, rozmawiać z asystentem właśnie w tym poziomie zaawansowanym.
Co jeszcze tutaj Google nam zapowiedziało?
Gemini będzie nam w stanie pomóc lepiej, dlatego że będzie łatwiej w stanie, to tak niewidoczne na sposób, integrować się z innymi usługami.
Google zostały uruchomione rozszerzenia, które pozwolą
ludziom na pracę na danych w Google Keep, w zadaniach Google
Google Tasks oraz rozbudowane wsparcie dla YouTube Music i będzie
tego więcej. Google na przykład zapowiada, że niebawem ma się
pojawić wsparcie dla kalendarza, więc będziemy mogli sobie rozmawiać
z naszym kalendarzem. Tutaj mamy takie przykłady, że możemy
poprosi, żeby nam znalazł jakiś przepis, który ktoś nam wysłał na pocztę, bo
organizujemy imprezę i od razu automatycznie nam dodał do aplikacji Keep jako
zadanie, żeby kupić wszystkie składniki w tym przepisie.
Taki tutaj jest podany przykład.
Google na tyle wierzy w to wszystko i to jak to będzie zintegrowane z Androidem,
że postanowiło, że Gemini będzie domyślnym asystentem na Androidzie.
To się zacznie od nowych pikseli, już o tym mówiliśmy, ale już na nowych pikselach jest to oficjalne.
Chociaż to ciekawe, też mówią, że zdają sobie sprawę z tego, że duże modele językowe
mogą zmyślać, są wolne i mogą nie nadawać się tak dobrze do takiego szybkiego
reagowania na niektóre polecenia, na przykład tutaj, nie wiem, smart home, taki
przykład, takie rzeczy, które powinny być wykonane najlepiej bez połączenia z
internetem i to w mniej niż sekundę, tak?
Jak myślicie, jak to można rozwiązać?
Wrócić do takich, tego typu poleceń do starego asystenta?
Może jakieś inne takie specjalizowane
jakieś narzędzia, które by działały szybciej?
No nie, po prostu mamy jeszcze jedną wersję Gemini, wersję 1.5 Flash, czyli
Odpowiedzią na złe modele językowe są nowe modele językowe.
Natomiast ten model ma być szybszy, działać w stu procentach na urządzeniu, być w stanie
generować lepsze odpowiedzi i to też będzie model multimodalny.
To jest też słowo, które pojawia się co jakiś czas.
Przypominam, to jest taki model, który potrafi działać nie tylko na tekście i na
grafice, tylko właśnie na tekście, na grafice, ale też na przykład na dźwiękach czy
mowie i jest w stanie
dostosować się i odpowiedzieć w odpowiedni sposób.
Nawet na urządzeniu. Także właśnie to
między innymi jest coś do czego będą
potrzebne te nowe procesory neuronowe,
które pojawiają się coraz częściej w nowych urządzeniach,
między innymi właśnie
w nowych pikselech. Ja tylko mam nadzieję, że ten Gemini będzie jednak w stanie
np. dla nas talkbacka włączyć tak jak to
potrafił asystent Google, a nie na siłę
twierdzi, że działa na komputerze, gdzie to chłopaka nie ma.
Dobrze, przechodzimy do sprzętu.
Bo oczywiście tutaj było
wydarzenie związane z pikselami.
Zostały zaprezentowane tak naprawdę cztery modele
z serii piksel 9.
I co możemy
o tych nowych pikselach 9 powiedzieć?
No oczywiście będą to urządzenia,
które dostaną Androida 14 na początku
na półkarcie. Piętnastka już jest rozwijana, ale one przyjdą z czternastką.
Oczywiście aktualizacje do Androida 15 dostaną, chyba nawet Google obiecuje 7 lat aktualizacji.
No to byłoby coś. Nawet iOS tyle nie zawsze daje.
Pytanie jakim się to uda.
Natomiast na pewno tutaj bezdyskusyjnie możemy sobie powiedzieć, że urządzenia Pixel
no to na pewno najdłużej dostają aktualizacje do nowszych wersji Androida.
No i też jeśli na przykład ktoś by chciał sobie jakieś wersje testowe
instalować, no to one najczęściej pojawiają się na Androidzie, ale też
poza tym, że to jest czy czysty Android, nie wiem, bo dziś pojawiają się
unikalne aplikacje, tylko na Pixelach, ale właśnie przez to, że Pixele mają te
unikalne aplikacje, wiele z nich, które może być właśnie przydatne nam.
Patrz funkcje, które są związane z aparatem, o których mówiliśmy na
początku, no to myślę, że piksele jak najbardziej mogą być warte zainteresowania
dla osób niewidomych.
Mamy trzy modele takie podstawowe Pixel 9, Pixel 9 Pro i Pixel 9 Pro XL.
Od razu powiem, jeśli chodzi o Pixel 9 i Pixel 9 Pro, one generalnie
mają taki sam rozmiar.
Jest to konkretnie 6,3 cala.
Różnią się ekranem.
Pixel 9 ma troszeczkę gorszy ekran, minimalnie niższą rozdzielczość od Pixel 9 Pro, który to też może
częstotliwość odświeżenia tego ekranu zmniejszyć bardziej tam do 1 Hz, a więc ten ekran może zużywać
trochę gdzieś mniej energii.
Natomiast w obu przypadkach są to ekrany OLED, więc powinny być generalnie bardzo energooszczelne
niezależnie od tego, z jakiego, z jakiego, na jakiego Pixela się zdecydujemy, mają, co jest jeszcze różnicą, jest na przykład różnicą
pamięć RAM, Pixel 9 ma tego RAM-u 12GB, a modele Pro i Pro XL mają tego RAM-u 16, skoro mówimy tutaj o modelu Pro XL
no to on ma ekran 6,8 cala, więc no tutaj mamy do czynienia z trochę większym ekranem.
Mamy też różnicę w aparatach.
Pixel 9 ma dwie kamery, a modele Pro i Pro XL mają już te kamery trzy, więc tutaj mamy
bardziej rozbudowany system obiektywów.
Tutaj nie wypowiem się jak ma wpływ na jakość wykonywanych zdjęć.
Przypuszczam, że dla większości osób nie widzą jak pewnie kamery budowane w zwykłym
Pixel 9 pewnie wystarczą, tam też pojawiła się nowa aplikacja do zdjęć, Pixel AI Studio,
które też tam pozwala robić zdjęcia i później dokonywać różne obróbki, robić zdjęcia panoramiczne,
właśnie też używając sztucznej inteligencji, żeby te zdjęcia wypadały lepiej.
Jak dobrze to działa, to się nie wypowiem, natomiast tutaj to jest reklamowane.
Jeśli chodzi tutaj to jeszcze nam Google reklamuje na swoim blogu, no właśnie reklamuje nam funkcje związane z Gemini, ale oprócz tego mamy też aplikację Pixel Screenshots i to jest coś ciekawe, to jest aplikacja też ekskluzywna właśnie na pikselach.
I co ciekawe, to jest coś poniekąd zainspirowane tym, co Microsoft próbowało zrobić z funkcją Recall, o której Paulina wspominała kilka odcinków temu, a mianowicie aplikacja, która będzie działała na podstawie rzutów ekranu i na podstawie tych rzutów ekranu i oczywiście sztucznej inteligencji będzie nam pozwalała różne informacje wyszukiwać, informacje tekstowe, jakieś dane kontaktowe, jakieś linki.
I tutaj mamy podane informacje, na co to nam pozwala, natomiast w przeciwieństwie do funkcji Microsoftu, która była słabo zabezpieczona i działała tak naprawdę cały czas, to co kilka sekund system nam zrobił zrzuty ekranu, tutaj to zostało zrobione troszeczkę inaczej, a mianowicie to po prostu będzie działało na tych zrzutach ekranu, które my zrobimy sami, więc po prostu jeśli mamy jakieś informacje, które chcielibyśmy zapisać,
niekoniecznie chce nam się gdzieś to notować, co konkretnie co, no to wystarczy
nacisnąć jeden skrót, zrobić zrzut ekranu, on nam się zapisze i później możemy
to otworzyć sobie tą aplikację i później w sposób tekstowy informacje z tych
zrzutów sobie wyszukiwać.
To myślę, że może być dla nas też jak najbardziej przydatne.
No to może być powód, dla którego pewnie gdybym miał taki telefon, pewnie bym
robił więcej zrzutów ekranu, zwłaszcza jeśli to będzie dla nas działało.
To nie jest jedyna aplikacja, która pojawi się na pikselach, bo Google
postanowiło stworzyć też własną aplikację do pogody.
Znów aplikacja dostępna wyłącznie na pikselach, no i to nie byłaby
konferencja Google w roku 2024, gdyby nawet tutaj się nie pojawiło
AI, bo model Gemini Nano, który właśnie działa w stu procentach
na urządzeniu, będzie nam w stanie automatycznie wygenerować
takie streszczenie tej pogody.
Już myślałem, że będzie przepowiadać
tę pogodę.
No, kto wie. Może coś
zmyśli.
Natomiast
będzie właśnie też
tego AI wykorzystane,
ale będzie
aplikacja pogody wbudowana.
Została też
dodana funkcja
połączeń satelitarnych,
to jest coś, co akurat w Polsce nie działa, ale to jest też, tutaj Google mówi, ciekawostka.
Pierwszy telefon z Androidem, który będzie wspierał coś takiego, a pewnie kolejne
telefony będą się też z tym pojawiać.
Też czuję, że przyszłe na przykład Samsungi też niebawem coś takiego dostaną.
Mamy funkcję Clear Calling, która ma poprawić jakość dźwięku.
W jaki sposób?
Nie mamy informacji.
W porównaniu z poprzednimi Pixelami, tylko taki mamy szczegółowy opis, co to
ma nam robić. Natomiast mamy też funkcję Call Notes, czyli telefon będzie w stanie
robić coś, co też zostanie dodane do iOS-a, mianowicie będziemy sobie mogli tą funkcję
włączyć. Jeśli to zrobimy, to podobnie jak na iOS-cie, wszyscy usłyszą na połączeniu
komunikat, że ta funkcja została włączona.
I Pixel w stu procentach na urządzeniu nam wygeneruje transcript tej rozmowy oraz po
po prostu streszenie, no bo wiadomo, tutaj mamy funkcję A.I.
i po prostu nam taki transkrypt zostanie wygenerowany.
Mamy informację, że takie połączenie musi mieć co najmniej 30 sekund i nie wszystkie
języki i kraje są wspierane.
Nie mamy konkretnie powiedziane, jakie języki są dostępne, więc przepuszczam,
że na przykład takie streszenie może być w Polsce, zwłaszcza, że tak jak wspominałem
na początku, polski język do transkrypcji, taki na urządzeniu, tymi nowymi modelami
został dodany, więc bardzo możliwe, że to zadziała nam.
Mamy tego, mamy połączenia satelitarne.
Co jeszcze możemy o tych telefonach powiedzieć?
No możemy np.
powiedzieć o tym, że mają
oczywiście nowy procesor Google Tensor G4.
Głównie ten procesor ma, no ma być generalnie szybki i oczywiście ma mieć
duże możliwości przetwarzania właśnie rzeczy związanych z AI i właśnie
co ciekawe ten procesor jest identyczny na wszystkich modelach tego piksela.
Różnią się ekranem, różnią się aparatami i różnią się też, no właśnie
pamięcią RAM w 9 jest 12, w modelach Pro jest 16.
Mamy też co jeszcze na co chciałem zwrócić uwagę jeśli chodzi o różnicę.
Modele Pro troszeczkę szybciej ładują się bezprzewodowo jeśli komuś na tym zależy.
Teraz konkretnie powiem w jakim stopniu.
Pixa 9 ładuje się bezprzewodowo do 15W a modele Pro do 21W.
Też przy okazji Google wypuściło nową ładowarkę 40-wattową na USB-C, jakby ktoś chciał sobie dokupić.
Oczywiście mamy czytnik ekranu pod ekranem we wszystkich modelach.
Mamy zabezpieczenie IP68 przeciwko wodzie i linii papilarnych.
Czytnik linii papilarnych chyba pod ekranem, tak?
Tak.
Okej. Powiedziałeś czytnik ekranu pod ekranem.
Aha.
To by była ciekawa funkcja.
Tak, rozpędziłem się, tak. Oczywiście chodzi o czytnik linii papilarnych.
Jest też jakieś odblogowanie twarzą, natomiast na pewno to Face ID nie jest.
Też co ciekawe, w modelach Pro mamy też czujnik temperatury, którego w podstawowym Pixelu 9 nie mamy.
Pojawił się jeszcze jeden Pixel, którego w Polsce nie będzie, o polskich cenach powiem na końcu.
Natomiast jest to model 9 Pro XL i on generalnie jeśli chodzi o podzespoły jest bardzo podobny
do tego co pokazał, 9 Pro Fold nawet, chyba, Pro XL Fold, jaka długa nazwa.
I można, on pod zespołami generalnie jakoś się bardzo nie różni.
Natomiast to Fold w tej nazwie może nam
zgadzać o co chodzi, no bo jest to telefon, który się rozkłada.
W formie złożonej mamy zewnętrzny ekran, który ma
6 i 8 cali, więc podobnie jak w modelach XL i on ma bardzo podobne parametry.
Natomiast tego Folda możemy rozłożyć i on ma taki bardzo wytrzymały już zawias, chyba tam stworzony z cytanu, więc tutaj Google chwali się, że ten materiał powinien być bardzo wytrzymały.
I kiedy go otworzymy, no to dostajemy naprawdę duży, 8-calowy ekran i możemy sobie na tym 8-calowym ekranie różne rzeczy wykonywać, mieć kilka aplikacji otwarte, jednocześnie tego typu rzeczy.
No ale generalnie niestety akurat Google nie zdecydowało się wypuścić ten telefon w Polsce.
Te podstawowe pozostałe modele w Polsce dostępne będą, a jeśli chodzi o inne podzespoły no to one generalnie są takie same jak w przypadku modeli 9, 9 Pro i 9 Pro XL.
Został też wypuszczony nowy zegarek z serii Pixel, Pixel Watch 3, co ciekawe to jest pierwszy zegarek z serii Pixel, który dla nas będzie dostępny w Polsce, bo poprzednie modele przynajmniej w oficjalnej dystrybucji dostępne nie były, a ten będzie.
I co tutaj będziemy mieli dostępne w tym zegarku, co ciekawe jeśli chodzi o jego podzespoły, to on generalnie ma ten sam procesor co w Pixelu 2, to jest jakiś procesor Snapdragona, teraz akurat nie mam przed sobą informacji jaki to jest procesor, natomiast on oczywiście ma inne zmiany, które powodują, że on wróżni się.
Co ważne pojawił się nowy rozmiar, wcześniej był dostępny wyłącznie w rozmiarze 41 mm, a teraz pojawił się też w rozmiarze 45 mm, więc tak jak z Apple Watchem czy z zegarkami Samsunga mamy dwa w rozmiary tarczy.
Natomiast co jeszcze dostajemy w tym zegarku?
Mamy taką sztandarową nowością, jeśli chodzi o takie zabezpieczenia, które mogą na przykład uratować życie, to jest wykrywanie utraty pulsu.
Więc podobnie tak jak wcześniej to mieliśmy w wykrywaniu upadków, czy to na iPhone’ach, czy nawet właśnie na urządzeniach z Androidem, czy innych zegarkach Google i nie tylko.
Podobnie to urządzenie będzie też w stanie wykryć sytuację, kiedy wykryje, że straciliśmy puls.
No i podobnie jak w tych innych sytuacjach, po prostu zacznie wydawać siebie głośne dźwięki, wysiedli nam się powiadomienie, czy wszystko jest z nami w porządku.
Jeśli coś źle wykryje, no to po prostu możemy na to powiadomienie zalogować, zamknąć to oszczerzenie i nic się nie stanie.
Natomiast gdyby faktycznie coś było nie tak i nie odpowiemy na to powiadomienie, no to zegarek automatycznie powiadomi naszą rodzinę,
kontakty, które zdefiniujemy i zadzwoni na numer alarmowy, żebyśmy mogli
w odpowiedni sposób dostać pomoc.
Co jeszcze wiemy o tych zegarkach? Mają dwa razy jaśniejsze ekrany.
Ekrany są większe z mniejszymi ramkami, czyli po prostu zegarek ma gdzieś
podobny rozmiar, ale te ekrany są większe.
Oferuje 10% więcej obszaru niż zegarek Pixel Watch 2.
I między innymi właśnie przez to, że te ekrany są bardziej wydajne,
mimo to, że procesor jest taki sam, to bateria nam spokojnie
powinna wystarczyć na cały dzień.
I oczywiście sztuczna inteligencja będzie nam tutaj pomagać,
uczenie maszynowe nawet, nie użyj słowa sztuczna inteligencja,
no proszę, że zegarek nam będzie w stanie automatycznie wykryć, kiedy np.
położymy się do łóżka, kiedy usypiamy i automatycznie nam zapisać ten cenno, to
jest coś co np. też w Apple Watchu się ostatnio pojawiło.
A dlaczego Apple Watch nie ma, to to, że zegarek wtedy nam też automatycznie włączy
tryb nie przeszkadzać i to myślę, że jest całkiem fajna sprawa.
Szkoda, może to do Apple Watcha też za jakiś czas trafi, no a jeśli zastanawiacie się nad
na tym pikselem to jest myślę, że całkiem fajna sprawa.
Pojawi się też tryb oszczędzania energii, który nam może to żywotność baterii
ściągnąć nawet do 36 godzin, czyli tutaj spokojnie dałoby się nawet 1,5 dnia
podciągnąć i to nawet nie spowoduje, że nie zostaną wyłączone żadne funkcje
związane z ochroną zdrowia na przykład.
Co jeszcze wiemy?
Ładuje się szybciej, wersja 45 mm ma 30% większą baterię, no wiadomo jest jednak to większe urządzenie.
I mamy tutaj kilka zmian związanych ze zdrowiem.
Zegarek będzie nam w stanie podawać nowe parametry związane z gotowością dzienną, jak to zostało podane, oraz z obciążeniem kardiologicznym, jak tutaj zostało określone.
To jest coś, co będzie obliczane na podstawie naszych parametrów i generalnie
na to, jak dobrze nam się spało, jakie mamy tętno spoczynkowe i tak dalej.
Na tej zasadzie zegarek będzie w stanie nam ocenić, jak obsiążone jest nasze serce
w danym dniu i na przykład w ten sposób może nam powiedzieć, że w tym dniu może
byłoby lepiej, gdybyś nie trenował albo ewentualnie gdzieś ten trening sobie skrócił
albo poszedł szybciej spać.
Tego typu sugestie będziemy mogli ustalać, będziemy mogli sami ustalić takie celowe obciążenie, które chcemy osiągnąć i po prostu będzie w stanie nam zegarek odpowiednio powiedzieć, jak dużo musimy trenować, co musimy zrobić, żeby po prostu czuć się lepiej.
Jak będziemy wstawać rano, no to od aplikacji Fitbit, bo tutaj przypominamy, Google kupiło jakiś czas temu Fitbita i wszystkie te funkcje właśnie fitnessowe są reklamowane właśnie marką Fitbit, a nie samym Googlem.
No to jak wstaniemy rano, no to po prostu będziemy dostawać taki poranny raport, który nam gdzieś powie czym powinniśmy się zająć.
No i przy okazji też będzie nam podawał pogodę i jeśli jakieś parametry są poza
normami naszymi standardowymi.
Mamy też zmiany w aplikacji z ćwiczeń.
Generalnie czujniki ruchu w tym zegarku, możemy sobie tworzyć serię ćwiczeń,
treningów. Będziemy mogli sobie też do tych treningów dodawać interwały.
Jeśli to zrobimy, no to i haptyką, i dźwiękami zegarek nas będzie informował o tym
kiedy jakiś interwał się kończy, czy biegniemy, czy wykonujemy to ćwiczenie
odpowiednio szybko, czy spadamy poniżej naszego celu.
Będzie też nam w stanie podawać więcej parametrów, na przykład jeśli chodzi
o biegi, na przykład długość kroków, naszą postawę, czy odpowiednią postawę
mamy podczas biegu, jak długo mamy kontakt z ziemią, takie naprawdę
zaawansowane funkcje, które były dostępne na takich bardziej zaawansowanych
zegarkach Fitbit do tej pory.
No a teraz to będzie właśnie na tych nowych pikselach.
To ciekawe, właśnie to będzie częścią
abonamentu Fitbit, bo niektóre z tych funkcji będą właśnie dostępne tylko jeśli
mamy ten abonament wykupiony w wersji premium.
Google nas będzie do tego zachęcać np.
dodając sześć miesięcy gratis, jeśli
na taki zegarek się zainteresujemy.
Mówiliśmy już o informacji, powiedzmy jak o tracie pulsu.
Co tutaj mamy jeszcze?
Mamy lepszą integrację z ekosystemem Google, czyli tutaj ze smart home’em.
Możemy sobie na przykład wykorzystać zegarek jako pilota do Google TV,
i np. do tego TV Streamera, o którym mówiliśmy ostatnio.
On tutaj właśnie też się pojawił.
Możemy właśnie z poziomu zegarka
tym streamer, z poziomu zegarka właśnie sterować tym.
Jeśli mamy jakieś kamery, zadzwoni ktoś do drzwi, no to na zegarku się to może wyświetlić.
Ale coś, co nam się przydać może bardziej to,
tak jak wspominałem na początku, samym na telefonach Pixel,
one mają swoją dedykowaną aplikację dektafonu,
która na przykład pozwala bardzo automatycznie transkrypty robić.
To się też pojawiło na zegarku, więc możemy z poziomu zegarka sobie tworzyć
nagrania i to wszystko będzie automatycznie przesyłane do naszego
telefonu. Będą transkrypty stworzone i po prostu będziemy mogli sobie
nagrania później spokojnie przeglądać na naszym telefonie.
Mamy też funkcję call assist, która nam pozwoli inteligentnie na przykład urzucać niechciane połączenia, ale też w sytuacji kiedy odbierzemy połączenie na zegarku, możemy nacisnąć przycisk poczekaj i tam jakiś pewnie głos powie tej osobie, że odebraliśmy telefon, ale jeszcze potrzebujemy moment, żeby się przygotować, nie wiem, wyciągnąć telefon, gdzieś znaleźć bezpieczne miejsce, żeby współpracować.
spokojnie tą rozmowę przeprowadzić, więc taka funkcja się pojawiła.
Też ten zegarek został wyposażony w chip Ultra Wideband, który pozwoli nam np.
odblokować nasz telefon, czy np.
odpalić samochód w wspieranych samochodach, więc to coś też, co
niedawno zaczęło się pojawiać na
na iPhonach np.
i nie tylko.
Mamy tutaj wymienione jakie są kolory dostępne
No i to jest, widzę, wszystko jeśli chodzi o Watcha 3.
No i jeszcze całości dopełniają nowe słuchawki Pixel Buds 2.
Jeśli już mamy odpowiedni telefon, zegarek, no to faktycznie
przydałoby się jeszcze jakieś słuchawki dokupić.
I co wiemy o tych słuchawkach w porównaniu do pierwszej edycji
słuchawek Pixel Buds.
Też są wyposażone w chip Tensor A1, którego zadaniem jest zoptymalizowanie jakości dźwięku oraz też odszumiania.
Oczywiście ten chip pozwala nam na lepszą wydajność, funkcję AI i właśnie usuwanie hałasu.
I co tutaj możemy się dowiedzieć? Same słuchawki są o 24% lżejsze i o 27%
mniejsze niż poprzednia generacja i powinny nam lepiej pasować w uszach naszych.
Mają taki ciekawy system do pasowania. Tam coś można obracać na tych słuchawkach,
żeby zastosować ich rozmiar. Ponadto mamy też cztery wymienne końcówki,
żeby nam te słuchawki odpowiednio pasowały.
No ciekawe jak to, jak to działa w praktyce.
No tutaj Google oczywiście chwali się, że powinno to być dla nas wygodne
no i też dobrze działać jeśli chodzi o redukcję szumu.
No i ja próbuję właśnie redukcji szumu dzięki temu nowemu chipowi.
3 miliony razy na sekundę urządzenie będzie pobierało poziom hałasu na zewnątrz
no i się do niego dostosowywało.
dwa razy mocniej niż w poprzedniej generacji słuchatek Google.
Są też w stanie usuwać więcej hałasu, m.in. jakieś rozmowy niedalekie,
oczywiście dźwięk ruchu, to jest coś co my powinniśmy włączać tylko w sytuacji
kiedy naprawdę wiemy, że nie idziemy nigdzie na przykład, wiadomo.
I dzięki temu, że ten chip jakoś może ma kilka ścieżek przetwarzania tego
dźwięku, muzyka też gra lepiej, bo ma jakiś dedykowany kanał do tego, to jest
ponoć coś bardzo rzadkiego, nawet w słuchawkach klasy premium, w tej sprawie
się nie wypowiem, natomiast tutaj Google obiecuje, że te słuchawki będą grały
lepiej i miały taką samą, nie nawet lepszą żywotność na materii niż w poprzedniej
generacji, a konkretnie jeśli mamy to otrzymanie włączone, no to słuchawki nam
będą działały 8 godzin, a jeśli włożymy je do obudowy, obudowa nam ogólnie da
30 godzin działania, czyli tak kilka dni spokojnie, albo nawet taki cały dzień
używając tego futerału będziemy mogli sobie wykorzystać.
Oczywiście mamy funkcję Gemini, tak jak wspominałem, będziemy mogli, jeśli mamy te
słuchawki, podobnie jak z AirPodsami, na przykład wywołać Gemini jednym poleceniem
i nawet korzystać z tego trybu live i zadawać pytania.
Mamy też funkcję, też integrując się z tą nową siecią Google Find My, o której też
wspominaliśmy. Też, tak jak AirPodsy, nowe futera u tych słuchawek ma głośniczek,
więc będziemy mogli z poziomu telefonu poprosić, żeby te słuchawki wydały siebie
jakiś dźwięk. Ciekawe czy też ten futera będzie nas informował o tym, kiedy poziom
baterii spadnie po niedzielę danego poziomu, bo to jest akurat coś, co w
AirPods’ach bardzo cenię i byłoby dobrze, gdyby te słuchawki też coś takiego miały.
Powinna być lepsza jakość rozmów, no i tutaj też mamy wykrywanie rozmów, więc
jeśli mamy włączone o to otrzymianie, słuchamy czegoś, ale zaczniemy z
kimś rozmawiać, no to automatycznie nam otwarzanie się zatrzyma, otrzymianie
zostanie tymczasowo wyłączone, żebyśmy mogli tą drugą osobę usłyszeć.
No i to są nowe słuchawki, więc myślę, że na koniec możemy już przejść do
polskich cen. Tylko, że mi tutaj strona uciekła.
Oczywiście mi tutaj wszystko uciekło.
Zaraz tutaj sobie to otworzę.
Natomiast już na ten moment mogę powiedzieć, że wszystkie te urządzenia są dostępne w przedsprzedaży zarówno w sklepie Google Store, czyli na stronie Google oraz w Media Expertach, no bo akurat Media Expert jest oficjalnym partnerem Googla, jeśli o to chodzi.
I oba sklepy nam oferują też bonusy, tzn. jeśli kupimy dowolny piksel w przedsprzedaży, to dostaniemy wyższy poziom pamięci, czyli np. jeśli kupimy piksela 128GB w przedsprzedaży, to dostaniemy np. model 256GB itd.
W sklepie Google też dostajemy bony, i to takie dosyć pokaźne.
Już sobie te cenniki otworzyłem.
I teraz tak, jeśli chodzi o Pixela 9, to tutaj zaczyna się ten cennik od 4049 zł za Pixela 9.
Więc tutaj mam skok o 100$ wyżej w porównaniu do Pixela 8, jak tutaj wyczytałem.
Pixel 9 Pro zaczyna się od 5 tysięcy złotych, praktycznie, i Pixel 9 Pro XL, 128 GB i te wszystkie modele, które podaje, zaczyna się od złotych 5 tysięcy 400 złotych.
Są też dostępne oprócz MediaExperta i sklepu Google Store u operatora Play, bo tutaj też właśnie Play jest partnerem Google’a, więc jeśli chcecie ten telefon sobie wziąć na abonament na przykład, no to właśnie, to właśnie tylko z Playa.
Jeśli chodzi o te bony, to jeszcze akurat mam ceny zegarków, to jeszcze może to dokończymy.
Zegarek 41 mm kosztuje 1700 zł i model 45 mm kosztuje 2049 zł konkretnie.
I jeszcze słuchawki, które też są pierwszy raz dostępne w Polsce, bo tego pierwszego modelu nie było.
No to ten model Google Buds 2 kosztuje złotych 1149.
I jeśli zdecydujemy się na zakup tych urządzeń w sklepie Google,
to dostaniemy kupon wartości 850 złotych lub nawet w przypadku Pixel Pro XL to jest złoty 1080 złotych, także to jest bon, który możemy wykorzystać w sklepie Google.
Gdyby ktoś się tym zainteresował, no to już nam gdzieś całkiem sporo spłaca, na przykład gdybyśmy chcieli sobie jeszcze dokupić albo zegarek albo słuchawki.
Wiadomo, to nie są telefony tanie, ale jeśli kogoś to interesuje, to myślę, że Google tutaj zaprezentowało całkiem ciekawą ofertę.
Także to było wydarzenie Google, ciekawe rzeczy firma zaprezentowała, czy takie pójście w AI ostatecznie skończy się dobrze, będziemy musieli zobaczyć.
Natomiast, zwłaszcza myślę do osób niejednomych, to akurat urządzenia z serii Pixel są warte gdzieś przynajmniej przemyślenia.
Dlatego, że dostajemy aktualizacje szybciej i jak widać Google czasami też może nam zaoferować jakieś funkcje dostępnościowe.
No i dostajemy aktualizacje szybko.
To prawda. Zaglądamy teraz do waszych wypowiedzi, bo troszkę ich jest.
Mamy na przykład wypowiedź od Nuna.
Tu jest kilka wątków w tej wypowiedzi, m.in. o Voicedreamie, natomiast o Voicedreamie już mówiliśmy, ale jeszcze jest tu kilka tematów.
Devon Fink-Namaka doczekał się aktualizacji z poprawkami dostępności, jeżeli chodzi o organizer tagów, to jest rzecz jedna.
I tu jeszcze Nuno nie rozumie tekstu chińska czy indyjska firma od tanich smartfonów.
to amerykański Microsoft robił jedne z największych bubli na rynku w tym segmencie,
a chyba w publicznie nadawanej audycji taki tekst nie przystoi.
No to się Pawle tłumacz.
Chodziło mi o niższy segment, mniej znane firmy, po których nie wiadomo czego się spodziewać.
Była tu niedawno audycja, którą prowadził Miłosz z Robertem, zdaje się?
Nie, ze mną, ze mną.
Z tobą tylko, okej.
A propos, no, no chodzących z Chin, bo to trzeba po prostu powiedzieć,
podróbek na przykład Samsungów, więc ja, no szczerze mówiąc, nie wiem,
ja przewinąłem się przez, w moim życiu, przez wiele różnych telefonów
firm, które mi nic nie mówią, w poszukiwaniu na przykład dzwonków.
I tu chociażby taka strona jak Nidrom, gdzie naprawdę jest, to jest strona chińska,
gdzie jest dużo oprogramowania do różnych smartfonów, firm, o których
Ja w życiu nie słyszałem i to jest od wielkich oczywiście, to wiadomo, że tam Xiaomi, Huawei, mówię jeszcze o czasach przed około 10 lat, gdzie te telefony nie były aż tak może jeszcze znane.
przez jakieś Micromaxy, które w Indiach są dość popularne, my w Europie o nich nie słyszymy.
I tu wiem z Indii, że to wtedy były telefony, które, no, były tanie i tą swoją funkcję spełniały,
jak to tani Android na tamte czasy, ale nie były to telefony na przykład z dobrym jakimś dźwiękiem,
z dobrymi parametrami.
Ja natomiast sprawdziłem firma i z Chińska, nie indyjska, tak, tak w ogóle.
Która?
Ta, o której mówiłeś.
Infinix.
Infinix, tak, Infinix.
No, bo ja powiedziałem, że chińska czy indyjska na zasadzie, bo nie byłem pewien, nie sprawdziłem, szczerze powiedziawszy,
po prostu zaliczyłem do kategorii sprzętów takich firm, których nie znamy i jako, że się o nich rzadko mówi,
no to nie sądzę, że są to jacyś topowi gracze na rynku i byłem bardzo zaskoczony.
Też nie sądzę, żeby jakby stwierdzenie, że coś jest tanie to od razu miało dany produkt skreślać,
żebyśmy byli i mieli tu jasność.
Ja bym na przykład bardzo chciał, żeby Apple było firmą od tanich smartfonów.
Jak najbardziej, one mają swoje zastosowania, aczkolwiek trzeba sobie też powiedzieć,
że sprzęty firm takich najmniej znanych z najmniej znanych,
no trzeba się spodziewać, że tam będzie troszkę prawdopodobnie jakichś czy wad konstrukcyjnych,
czy jakichś takich nieprzewidzianych rzeczy w oprogramowaniu,
czy Tokbeka nie będzie chociażby, jeżeli już ktoś by chciał kupić taki telefon.
Tak, to się zdarza często. Tak, to się zdarza niestety dość często.
Jest taki australijski youtuber, którego bardzo lubię obserwować.
Jakby ktoś chciał sobie wpisać Smoorez.
Tak się nazywa pan.
To też właśnie Miłosz mówił o tej osobie.
Tak, w trakcie tej audycji.
Gdyby ktoś akurat nie słyszał tej audycji,
to jest człowiek, który prowadzi recenzję wielu sprzętów.
to też takich typowo podrób iPhone’ów, które on kupuje, wiedząc co to jest, ale też
no właśnie takich tańszych telefonów, powiedzmy za 100 czy 200 dolarów,
takich mniej znanych firm.
I on chyba wie, że niewidomi go oglądają i zwraca uwagę na to, kiedy po tych telefonach
chodzi po menu. Ja tutaj nawet nie mówię już o tych podróbach iPhone’ów, tylko takich
po prostu tanich telefonów mało znanych firm.
Często się zdarza nawet, jeśli jakiś telefon ma usługi Play.
No i istnieje, no nie wiem, 50 na 50 było dopowiedństwo, czy w menu dostępności zobaczymy talkbacka, czy nawet zobaczymy komunikat, nie ma w urządzeniu zainstalowanych żadnych usług dostępności.
Tak. I też myślę, że warto podkreślić, że może, no poczyniłem pewien skrót myślowy i taką uogólnienie, natomiast nie chodzi mi też o to, że jak sprzęt jest chiński, to nie warto na niego w ogóle zwracać uwagi, albo jest gorszy od tam, nie wiem, amerykańskich, europejskich, czy innych.
Zresztą też no przecież sprzęt Apple’a jest produkowany w Chinach, tak, więc wiele różnych rzeczy jest produkowanych w Chinach.
Ale trzeba sobie powiedzieć, że dużo takich firm właśnie mało znanych sprzętu taniego, które gdzieś się tam przewijają, jest po prostu z Chin, no tak to jest.
To też prawda, tak. Co jest z pewną oszczędnością dla naszych portfeli.
Dobrze, tymczasem zaglądamy jeszcze na WhatsAppa, bo tu mamy dwie wiadomości od Maćka.
Cześć Wam. Na porządku. Chciałem wyrazić radość z powodu tych obszarów dynamicznych, możliwości włączania i wyłączania tegoż.
Szczerze mówiąc, nie odkryłem tego, więc tym bardziej wielkie dzięki za ten GoNiusa.
O tej funkcjonalności to w końcu jest, bo brakowało mi tego dosyć mocno.
No, druga sprawa, było to wkurzające, jak w tej bibliotece, bo wiecie, no, otwieram sobie zazwyczaj apki wejściem ekranu Braille’a,
no i, no i co, no i, a nieraz potrzebowałem po prostu szybko znaleźć apkę, bo nie mam ich zwyczajnie na ekranach głównych, bo nie potrzebuję tego, skoro Braille,
no i biblioteka jest, a nie można było z tego w pełni funkcjonalny sposób skorzystać, więc o tyle naprawdę spoko, że to się udało w ten sposób.
I co jeszcze? Kwestie inne, które poniekąd nie zostały poruszone, a w sumie, myślę, warto wiedzieć.
Na MAK-u, na MAK-OS-ie dodano poniekąd opcję, to bardziej powiedzmy dla ludzi, którzy pracują z większą ilością języków.
na Mac OS-ie, mianowicie w tamtej wersji tego jeszcze nie było,
powiedzmy w piątej becie deweloperskiej, w szóstej
zostało to dodane, mianowicie wreszcie VoiceOver,
jeżeli wykryje tekst w innym języku, typu że jeżeli tam zaczniemy sobie
pisać po niemiecku, angielsku, włosku itd.,
liter niekoniecznie, natomiast symbole,
a może i też, zacznie nam czytać
z obcą syntezą, tzn. z danego języka.
I też polega nawet to na tym, że nawet jeżeli mamy ustawiony
głos na sztywno np. na ZOH-e polską,
to wtedy nam ZOH-a będzie przysłowiowała ta polska na sztywno,
czytała w tym obcym języku liter, wiadomo, że nie,
ale symbole i spacje i nowe linie itd., to już tak.
Cyfry nie, cyfry normalnie będzie nam czytała, natomiast jeśli się nam przełączy na ten główny język, chyba z tego co pamiętam, na ten główny głos, czyli de facto autowykrywanie, będzie można sobie w ten sposób literować też obcą syntezą, więc jest naprawdę fajnie, ponadto ja sobie próbowałem, bo nie działało mi tak naprawdę głos Siri niemiecki, używany w voiceoverze
I teraz na szczęście już działa w tej becie.
Nie chciało się to pobierać, finalnie się pobierało, a działać nie chciało.
A zanim usunąłem, bo miałem jeszcze z poprzedniego macOSa,
z poprzedniej wersji i tak dalej,
no to uparcie czytało mi z ośką wszystko, więc no był z tym problem w becie.
Zostało to naprawione, na całe szczęście.
I błąd poniekąd, taki drobny, mały w Apple TV, który polegał na tym, że po wejściu w centrum sterowania i w jakieś tam opcje, nie wiem, typu usypianie dźwięk i tak dalej, trzeba było dwa razy naciskać przycisk powrotu na pilocie, żeby całkiem z tego centrum sterowania wyjść, jeżeli aktywowaliśmy daną opcję.
teraz wystarczy raz, no i się nam to ładnie zrobi.
Także jeśli chodzi o taką naprawę, poprawę różnych rzeczy,
no to by było na tyle. Jeszcze za chwilę przyjdę do Was
z pewnym newsem, no poniekąd odnośnie właśnie bezpieczeństwa
w sieci na pograniczu z Tyflą, ale to zaraz.
Jeszcze mam info o dwóch bagach, o których zapomniałem, oba na iOS.
Jeden niestety został naprawiony, bo dotyczy wejścia ekranu Brailla, a polegało na tym, że wyjść z wejścia ekranu Brailla można było również przekręcając na pokrętle.
w momencie, gdy tego wejścia ekranu, gdy tego wejścia ekranu Braila nie mieliśmy na pokrętle aktywnego, a jedynie za pomocą gestów.
Teraz to w tej ostatniej becie niestety zostało naprawione, bo ja się z tego mocno przyzwyczaiłem i szczerze mówiąc rzadziej używałem tych gestów, gestów dedykowanych stricte.
Więcej w podcaście, który dziś ośmieliłem się nagrać, w końcu go wyszłać dosłownie na świeżo,
więc miejmy nadzieję, że jakoś tam się, no, pojawi za tygodni parę.
Druga wiadomość dotyczy tego gestu na wywoływanie napisów do Siri,
typawe w poprzednim, bodaj, tyfloprzeglądzie wspominałeś, czy dwa tyfloprzeglądy,
że pamiętam, że jeżeli sobie machniemy wyżej ponad ten ekran przełączania aplikacji,
przeciągniemy palcem od dołu ekranu, to wywołamy to okienko
napisz do Siri. Powiem szczerze, mnie to bardzo
irytowało, bo za długo sobie przeciągnąłem,
a tego nie używałem, no i kurczę, musiałem to
musiałem gdzieś tam to zamykać
i tak dalej. Być może jeżeli opcja
w ustawieniach napisz do Siri będzie aktywna,
to być może nadal będzie to można w ten sposób wywoływać, ale no
jako, że ja to mam wyłączone, no mnie już ta opcja
która na szczęście zniknęła.
I to na razie wszystkie wiadomości, które do nas przysłał Maciek.
To teraz w takim razie przechodzimy do kolejnego tematu, który mam ja.
Mianowicie dodałem go jeszcze w trakcie naszej dzisiejszej audycji,
bo sobie o nim przypomniałem, a to jest narzędzie, które testuję sobie już od kilku dni.
mianowicie narzędzie Notable, czyli tak naprawdę media wiki zamkniętą w postaci jednego pliku wykonywalnego,
na przykład na Windowsa, ale też z tego co widziałem to jest to na kilka innych platform,
więc pewnie Mac i Linux też gdzieś tam znajdą swoje miejsce, ale na pewno Windows.
No z mojej perspektywy na pewno Windows.
Co to takiego jest?
Ano jest to media wiki, konkretnie feather wiki, zdaje się tak nazywa się ten konkretny silnik,
który jest bardzo prostym narzędziem do gromadzenia różnego rodzaju notatek.
Jak to wygląda?
Pobieramy sobie plik wykonywalny, plik exe, który sobie odpalamy i w tym samym momencie
otwiera nam się przeglądarka internetowa z lokalnym serwerem www,
na którym to właśnie uruchamia się ta media wiki.
I co my tam możemy robić? Możemy tworzyć sobie strony,
możemy pisać tam notatki, możemy nadawać tak zwane tagi,
czyli po prostu słowa kluczowe, no i w zasadzie to jest tyle,
co możemy zrobić. Ta media wiki konkretna ma tam
jakieś różnego rodzaju dodatki, które zapisują na przykład naszą pracę automatycznie,
więc nie musimy się martwić, że trzeba jeszcze gdzieś te zmiany dodatkowo potwierdzać.
Wystarczy tylko zapisać daną rzecz, zapisać dany artykuł i on już zostanie uwzględniony,
bo co prawda tam są jeszcze jakieś dodatkowe przyciski do wysyłania tej wiki na serwer,
ale możemy to dla spokoju klikać, natomiast według zapewnień autora nie jest to wymagane.
Więc bardzo fajne, bardzo poręczne narzędzie, które przede wszystkim pozwala nam na wyświetlanie tych naszych notatek według słów kluczowych.
Problemem jest to, że przynajmniej ja tam nie znalazłem żadnej wyszukiwarki. Możemy sobie to przeglądać po odpowiednich tagach,
więc jeżeli mamy te notatki odpowiednio opisane, to myślę, że może być to całkiem fajne rozwiązanie.
Moim zdaniem wadą, która być może kiedyś zostanie naprawiona jest stała lokalizacja pliku z tą wiki, którą sobie tworzymy.
Bo plik wykonywalny możemy uruchomić w dowolnym miejscu, możemy sobie go nawet na pulpicie zapisać.
Natomiast ten plik z media wiki zapisywany jest w naszych dokumentach.
No i wszystko jest fajnie w momencie, kiedy ktoś właśnie z katalogu dokumenty w profilu użytkownika korzysta.
Ja na przykład tego nie robię. Ja dokumenty różnego rodzaju zapisuję zupełnie w innych lokalizacjach, zupełnie w innych miejscach na dysku swojego komputera.
a czasem gdzieś tam w chmurze też zapisuje, szkoda właśnie, że nie da się tutaj zmienić lokalizacji tego pliku, a przynajmniej ja tego nie znalazłem.
Więc istnieje takie ryzyko, że np. kiedy będziemy sprzątać nasz komputer i kiedy będziemy chociażby przeinstalować system,
no to może okazać się, że najzwyczajniej w świecie zgubimy efekt naszej, no nie wiem, kilkumiesięcznej, kilkuletniej pracy.
Ale to jest bardzo świeży projekt. Został on tak naprawdę zapoczątkowany gdzieś tam na GitHubie kilka dni temu, więc jeszcze sporo przed nim.
A ta wiki jest akurat naprawdę bardzo fajnie dostępna. W bardzo wygodny sposób możemy z tego narzędzia korzystać.
Więc jeżeli czegoś takiego potrzebujecie, jeżeli na przykład Zotero okazałoby się dla Was zbyt dużym kombajnem,
a potrzebujecie gdzieś gromadzić swoje notatki, to może właśnie taka media wiki opisywana tu przeze mnie w postaci narzędzia Notable.
Link będzie oczywiście pod audycją, jeżeli będziecie sobie chcieli to pobrać.
Kolejny temat i to taki w sumie zbliżony do tego o czym ja mówię, czyli tu wiki usługa internetowa de facto na naszym lokalnym komputerze,
a teraz będzie też o usługach, no ale o usługach jednak w internecie, ale takich naszych,
hostowanych we własnym zakresie.
Pawle.
Tak, jest taki blog, no blog, strona informacyjna taka dość prosta, należąca do zdaje się tej samej osoby,
która prowadzi też FediTips, czyli taki dział porad na temat fediwersum, czyli przypomnijmy tego rozproszonego
systemu portali społecznościowych, do którego się podpina m.in. Mastodon.
Strona ta nazywa się Grow Your Own Services, to jest taka idea, filozofia życiowa, która polega na tym, że po prostu podążające za nią osoby produkują swoje własne jedzenie, czyli nie są uzależnione od łańcucha sprzedażowego i dostaw i dystrybucji na rynku komercyjnym,
tylko same się troszczą o to, żeby sobie to jedzenie dostarczyć na bazie swoich własnych produktów i pracy.
No i tą samą filozofię próbuje się przeszczepić, jak chodzi o usługi internetowe.
Po co mielibyśmy to robić?
To różne mogą być motywacje.
Dla niektórych mogą one rzeczywiście być filozoficzne, czyli chęć odłączenia się od kontroli korporacji.
Dla kogoś to może być po prostu zabawa dobra.
dla kogoś. Ktoś może po prostu mieć ochotę trochę bardziej poadministrować i podrasować sobie jak ten jego serwis ma konkretnie działać.
No co to za serwisy? No a może to być cokolwiek. Już wspomniane wyżej media społecznościowe typu właśnie jakiś Mastodon czy Peertube,
taki zamiennik YouTuba, czy to jakaś Frendica zamiast Facebooka, czy tam parę innych. Przykłady są na stronie.
czy jakaś własna strona na WordPressie, czy jakiś własny komunikator na bazie Jabbera, czy jakaś usługa mailowa, własna chmura nawet, w sensie własna jak własna, serwer skąd też trzeba wziąć, natomiast chodzi o oprogramowanie.
Można hostować pod biurkiem.
Można papiurkiem. Chodzi o oprogramowanie, że to my jesteśmy administratorami tego, co się w tej naszej przestrzeni dzieje.
No i Michał tu wspomniał o Noted, które jest w miarę proste do uruchomienia, czyli uruchamiamy plik exe, no i modyfikujemy sobie te pliki.
Ja niedawno mówiłem o stronach statycznych, jakieś parę tygodni temu, o stawianiu czegoś takiego na GitHubie na przykład.
No może się okazać i co jakiś czas my mówimy o różnego rodzaju usługach, które możemy sobie postawić sami.
Możemy postawić sami i tak to powtarzamy, zakładając oczywiście, że ktoś ma po pierwsze maszynę, na której może to zrobić,
czy własną lokalną w domu, czy gdzieś tam zdalną, wykupioną jako serwer dedykowany.
No a co jeżeli ktoś nie ma ani jednego, ani drugiego, albo nawet jeżeliby mógł umieć,
bo to nawet czasem jakiś stary komputer do pewnych prostych, podstawowych i mało
zasobów wymagających zadań się nada. Nie ma wiedzy, jak sobie poradzić
z administracją Linuxem, z instalacją tych wszystkich pakietów,
z zabezpieczeniem tego też odpowiednim, bo to też trzeba o tym pamiętać,
że to, że coś puścimy w świat nie oznacza, że jest to bezpieczne, wolne od spamu i że nie szkodzi nam oraz też innym uczestnikom, użytkownikom tych naszych usług.
No więc jeżeli nie chcemy się tym wszystkim martwić i chcemy jakkolwiek zacząć przygodę z czymś, co jest chociaż trochę nasze,
no to Grow Your Own Services ma dla nas poradę w postaci tzw. zarządzanych hostingów, managed hosting,
czyli takich usług, w ramach których dostawca zainstaluje dla nas, na naszej jakiejś tam, znaczy na swojej przestrzeni, ale na nasz użytek,
tą jedną konkretną rzecz, którą chcemy mieć, czyli przykładowo my nie potrzebujemy całego serwera, bo chcemy mieć tylko na przykład instancję Mastodona swoją własną,
albo tylko jakąś tam stronkę na WordPressie, no to nie będziemy kupować całego serwera, uczyć się całego Linuxa, grzebać w plikach,
jeszcze jakoś tam to dobezpieczać itd. Tylko zakładamy sobie konto na takim hostingu, płacimy oczywiście, no bo nic nie ma za darmo, ale te ceny, no to potrafi być kilka euro na miesiąc,
więc nie aż tak dużo, jeżeli właśnie idziemy w jakąś jedną konkretną usługę i mamy już wszystko poustawiane, skonfigurowane, możemy sobie nasze treści tworzyć i tym zarządzać.
Myślę, że warto przejrzeć tą listę, bo jest tam trochę ciekawych usług, które nam są w stanie to czy owo zachostować, a też można się nauczyć tego i owego na temat podpinania domena.
Bo to, że my sobie w danym hostingu usługę wykupimy i dostaniemy tam jakiegoś WordPressa czy inną usługę, to nie znaczy jeszcze, że ona jest pod jakimś fajnym adresem dostępna
I to też nie znaczy, że my ją mamy dla siebie i na zawsze, bo zaczniemy teraz podawać znajomym, czy tam osobom zainteresowanym jakiś adres od tego usługodawcy, który nam tym zarządza.
No i teraz usługodawca na przykład stwierdzi, że on kończy z tą działalnością, albo podniesie ceny tak, że my już stwierdzimy, że w to się nie chcemy bawić.
No gdybyśmy mieli swoją domenę, tam na przykład, nie wiem, masarczyk.pl przykładowo, no to moglibyśmy zawsze takiego dostawcę zmienić, domena byłaby dalej masarczyk.pl, tylko kierowałaby już do czegoś innego, do jakiegoś innego usługodawcy.
Przy tej okazji przypominam o darmowych domenach eu.org.
O, widzisz. No to tam akurat Grow Your Own Services, autor tej strony przestrzega przed darmowymi domenami, bo…
Zwłaszcza TK, bo z domenami TK to były różne dziwne historie.
No tak.
Tak, natomiast domena e.org, no to jest domena, która jest z nami już lata. Ja pamiętam na początku lat dwutysięcznych, że ona była i tam się nic złego z nią nie dzieje.
Inna rzecz, że no jak sobie założymy taką domenę, to się trzeba czasem trochę naczekać, żeby ona została zaktywowana.
O, no warto wiedzieć. Jak to wtedy wygląda? Ta nasza strona jest wtedy jak cośtamcośtam.eu.org?
Tak.
Aha, ciekawe.
Generalnie jeśli chodzi o domenę TK, to nawet nieraz się już ma taki domen kupić.
Jeszcze jedna taka dermowa była, nie wiem czy to było cc, czy jeszcze coś było.
Mniej więcej przez to, że te domeny po prostu były często wykorzystywane przez spamerów i tak dalej.
Pamiętajmy, że też akurat te dwuliterowe domeny należą do konkretnych krajów.
No i po prostu te kraje stwierdziły, że nie chcą już tak udostępniać swoich domen,
więc odzyskali kontrolę nad nimi po prostu.
No i dzisiaj już nie możemy akurat konkretnie domeny TK kupić na przykład.
Rzecz jest warta przejrzenia i warta poczytania, zwłaszcza, że tam jest też kilka podpowiedzi na takie już gotowe rozwiązania, które można zainstalować na naszym komputerze, czy jako alternatywne systemy operacyjne, czy w jakiś inny sposób,
które trochę upraszczają instalację pewnych usług, właśnie dają nam na przykład Juno Host, daje nam interfejs graficzny do instalacji różnych takich, co bardziej popularnych rozwiązań.
No więc rozwiązania są różne. Też mi teraz przyszło do głowy i to zdaje się, że dalej działa. Simon Jaeger w Kanadzie tym zarządza, czyli tthub.org, czyli właśnie taki przykład zarządzanego hostingu do serwerów Team Talka.
Czyli płacimy kilka dolarów miesięcznie, Simon wszystko ustawia i mamy swój serwer team talkowy na jakieś tam porty.
To ja mam coś z lokalnego naszego podwórka, co prawda nie jest to taki do końca zarządzany hosting,
ale gdyby ktoś chciał się pouczyć Linuxa i nie wydawać majątku na to i tak naprawdę uiścić opłatę jednorazową konkretnie w wysokości pięciu złotych,
To warto przyjrzeć się ofercie od Jakuba Mrugalskiego, czyli człowieka, którego chociażby możecie kojarzyć albo z YouTube’a, albo z Niebezpiecznika, z podcastu Niebezpiecznik, czy po prostu z artykułów różnego rodzaju niebezpiecznikowych,
bo Kuba ma swój hosting, który się nazywa Mikrus, zresztą tam właśnie stoi Tyflo Podcast i jak widać ma się całkiem dobrze.
Natomiast no my korzystamy ze względu na to, że mamy tutaj trochę jednak plików na dyskach, to my korzystamy z oferty płatnej.
Natomiast Kuba oferuje też ofert, coś zupełnie za darmo albo prawie za darmo. Tak jak mówiłem za 5 zł.
Frog.micr.us to są malutkie serwery VPS, oczywiście wiadomo, że wielu rzeczy tam nie postawimy, wiele rzeczy nam tam nie będzie działać, bo to jest 256 megabajtów pamięci operacyjnej i 3 gigabajty dysku twardego.
No niewiele, jak na współczesne różnego rodzaju parametry.
Natomiast jest to coś, co może się przydać, jeżeli ktoś zaczyna swoją przygodę z Linuxem,
chciałby po prostu sobie popróbować, no i podziałać sobie, więc ja polecam,
myślę, że kiedyś jakiś podcast nagram o tym, jak tam się w ogóle zarejestrować,
jak postawić swoje pierwsze kroki i może to być przydatne,
przynajmniej części użytkowników.
Pamiętam i wiem o tym, że kiedyś jak nagrałem jedną z pierwszych audycji w Tyflopodcastie o Linuxie to tak się jeden z naszych słuchaczy wkręcił,
że potem został programistą.
No więc może tym razem też się uda kogoś zainteresować, jak to się mawia, magią czarnego ekranu.
A jeszcze, jak tak sobie dyskutujemy o różnych hostingach, to mi się przypominają gdzieś moje początki z takimi zabawami, jak to, kto jeszcze pamięta, wirtualne znicze dla forum Mirandy dla niewidomych, jeszcze zanim, zanim, zanim się tu wszyscy poznaliśmy.
Chyba dzięki temu, że to forum założyłem, to poniekąd gdzieś tam pokrętnie trafiłem w ogóle do was wszystkich, odkryłem Tyflopodcast, TimToka i tak dalej.
No ale kiedyś było trochę takich usług. Pamiętajmy PRV.pl, już w Republikach chyba też.
PRV to nawet jeszcze działa, Republika akurat już nie.
Nie, ale no właśnie tam można było jakieś strony htmlowe sobie takie zachostować i się htmlem pobawić.
Natomiast kiedyś było CBA.pl i na CBA.pl tam mieliśmy dostęp do… Jakiś tam dostawaliśmy mini ftep.
ładowało się np. jakieś tam PHP, BBB i Przemo, czy inny silnik do forów internetowych.
Instalowało się to, miało się bazę MySQL.
Tak, bo to była rzadkość właśnie, że można było dostać w tamtych czasach coś, co obsługuje PHP i bazę SQL-ową.
Można było dużo darmowych hostingów znaleźć, które pozwalały wgrywać statyczne pliki HTML na serwer.
Natomiast żeby coś za darmo dali z PHP, no to było gorzej.
Oczywiście były reklamy i różne tam inne atrakcje, stopki firmowe i co tam nie jedno, ale żeby forum jakoś działało, mówię jakoś, bo tam potem były jakieś problemy, że dodatki do tych forum nie chciały działać, ktoś mi tłumaczył, że hamoda nie był, dawne czasy, ale to tak przypomina mi się, że takie darmowe hostingi w jakiś sposób zarządzane, czy w pół zarządzane, w sensie jakiś tam ograniczony dostęp do czegoś był, instalacje rzeczywiście trzeba było przeprowadzić samemu,
Chociaż nie, do forów był hosting zarządzany i to były chyba fora.pl czy…
Tak, tak, fora.pl, chyba to nawet jeszcze działa.
Działa? Można było rzeczywiście, że oni zainstalowali nam forum i można było po prostu u nich sobie takim forum zarządzać.
Oczywiście nic do niego nie dograliśmy, żadnych dodatków, nic podobnego, ale hosting do forum był i można było sobie podziałać, także no, przypominają się czasy młodości.
Tak jest, więc jeżeli chcecie też to przeżyć, to może zainteresujcie się właśnie takimi zarządzalnymi usługami, a może właśnie spróbujcie własnych sił i jak wam nawet coś nie wyjdzie, to zawsze taki serwer możecie sobie wyzerować i bawić się od nowa, a jest to na pewno fajna zabawa, jeżeli kogoś tego typu tematy interesują.
No i jeszcze jedna wiadomość od Maćka do nas przyszła.
OK, dzięki za emisję moich dwóch poprzednich wiadomości.
Tu jeszcze jeden drobny bug, a zaraz przejdę w tej samej do kolejnego newsa.
Mianowicie jak ekran Maca jest zablokowany, ale nie uśpiony, jak się sam wygasi,
to co jakiś czas upierdliwie mi ostatnio coś zaczynał gadać,
uwierzytelnianie i tak dalej.
I tak jakby tam non stop się nie wiem, blokował coś.
Jakiś taki irytujący ten bug.
Nawet jak nagrywałem ten dzisiejszy podcast o wejściu ekranu Braila w systemie iOS 18,
no to niestety on mi się niekiedy dawał mocniej we znaki.
Natomiast news polegający na tym, że w aplikacji mObywatel została dodana sobie usługa
pod tytułem Bezpiecznie w sieci, w wersji bodaj 4.39.0.
No generalnie usługa umożliwia nam zgłaszanie różnorakich incydentów
związanych z naszym bezpieczeństwem w sieci, zarówno jeśli chodzi o maile,
jak i oszukańcze wszelkiego rodzaju smsy,
no ale też, jeżeli mamy jakąś fałszywą witrynę,
fałszywy sklep i tak dalej, wyłudzające dane,
to wszystko możemy w aplikacji e-Mobywatel zgłosić właśnie
w usłudze, bezpiecznie w sieci. Mało tego, mamy też opcję,
były po jego, taki skrót w tym module, w tej usłudze, do przejścia sobie do powiadomień
i tam oprócz powiadomienia o, nie wiem, utracie ważności dowodu osobistego,
że nam się zbliża ta data upojęcia ważności różnych rzeczy do zapłaty i tak dalej,
czy tam, no szczerze mówiąc, że pamiętam czego, no np.
z tego, że tam chyba M-Dokument został podpisany i coś tam.
Mamy też właśnie ten usługa bezpiecznie w sieci
i o, to jest akurat wyłączone.
A myślę, warto sobie to włączyć, włączyć.
No, gdyby M-Battle przysyłał te powiadomienia z dźwiękiem
i wibracją, to to by było fajnie, a niestety bywa z tym różnie.
Natomiast w czym tkwi problem?
No, w tym, że zgłaszanie incydentów jest niestety, no, niedostępne
póki co dla nas.
co znaczy się, na upartego o tyle dostępne, że dają się kiknąć przyciski.
Natomiast etykiety niestety no nie są obecne na tychże przyciskach i to jest tak,
że jest tak naprawdę jeden przycisk i potem drugi jakby przycisk chyba z etykietą dalej,
który też jest opisem tak naprawdę, co dany incydent tak naprawdę robi,
co tam wchodzi w grę, jeśli chodzi o zgłoszenia danego rodzaju, danego incydentu.
No więc na razie póki co powiadomienia sobie warto włączyć
odnośnie tych wszelkich alertów wysyłanych,
bo to poniekąd robi aplikacja niebezpiecznika,
teraz nie pamiętam, CybelAlerty się chyba nazywa,
ale ona jest tak niedostępna i tak straszna
w swoim użytkowaniu, że to jest już jakiś dramat.
No przychodzą niby te alerty, to prawda, ale
jeżeli jest bardziej dostępna forma w postaci M-ubywatela
i by nam przychodziły te różne alerty z CERT-u
na przykład, no to już powiedzmy, to by miało większy sens, nie?
więc tak naprawdę polecam sobie też to włączyć.
No, a jeśli chodzi o niedostępność tychże
przycisków
do wyboru konkretnego incydentu i tak dalej,
no wysłałem zgłoszenie w sumie o tym
i zobaczymy, kiedy szanowni
się tym postanowią zająć
no i ów problem naprawić.
Dzięki Maćku za te informacje.
A ja przypomnę jeszcze, a propos bezpieczeństwa, że jeżeli coś was zaniepokoi, dostaniecie np. jakiegoś fałszywego smsa, albo takiego smsa, do którego macie podejrzenie, że jest fałszywy, to pamiętajcie o numerze 8080, to jest bezpłatny numer i tam tego typu materiały, czy zresztą jakiekolwiek inne, które was jakoś niepokoją, możecie wysłać bezpośrednio do CERT Polska, ktoś się takim zgłoszeniem na pewno zajmie.
i prawdopodobnie też dostaniecie jakąś informację na jego temat.
I jeszcze ostatni temat właśnie, ale już nie dotyczący bezpieczeństwa,
tylko dotyczący narzędzia, które gdzieś tam mi się przewinęło ostatnio
przez oś czasu mediów społecznościowych na Hacker News się je konkretnie wypatrzyłem.
oTranscribe, oTranscribe.com, aż sobie muszę tu przypomnieć.
Tak, oTranscribe.com to jest narzędzie dla tych wszystkich,
którzy muszą przepisywać jakieś teksty w ramach swoich działań,
albo czasem po prostu chcą to zrobić od czasu do czasu
i nie mają żadnego programu, który by im w tym pomógł.
Otóż ten program, ta strona internetowa oTranscribe
To jest nie mniej, nie więcej, jak tylko właśnie narzędzie online do przepisywania tekstu.
I co ciekawe, jest ono nawet w miarę dostępne.
Mamy skróty klawiszowe różnego rodzaju, na przykład za pomocą klawiszy funkcyjnych
możemy przyspieszać, zwalniać, przewijać w obie strony ten materiał.
To są cztery klawisze F1, F2, F3, F4.
Zdaje się F1, F2 to było przewijanie, F1 wstecz, F2 do przodu, F3 zwalniamy, F4 przyspieszamy.
Natomiast Escape to jest klawisz, który wznawia i zatrzymuje odtwarzanie materiału.
No i tu by było wszystko okej, natomiast czasem z moich pobieżnych testów tego narzędzia wyszło,
że on powoduje wyskoczenie NVDA z tego trybu formularza do trybu przeglądania.
To się nie dzieje zawsze, powiem więcej, to się dzieje raczej rzadziej niż częściej,
niemniej jednak coś takiego się zdarza, zwłaszcza kiedy jesteśmy gdzieś tam na początku tego przepisywania tekstu.
Jest tu też możliwość zapisywania wyniku naszej pracy na chociażby Google Docsach,
jest jakiś eksport do Markdowna, mamy skróty klawiszowe do wstępnego formatowania tego tekstu,
możemy wstawiać tak zwane timestampy, czyli znaczniki czasu, więc no te najpotrzebniejsze rzeczy,
które nam się mogą przydać są, a to, że jest tu kilka fajnych skrótów klawiszowych,
myślę, że może tym bardziej ułatwiać nam pracę z tym narzędziem.
Jak deklaruje autor, to nic nie opuszcza pamięci naszej przeglądarki, wszystko zostaje właśnie tam, nic nie jest wysyłane na żadne serwery zewnętrzne.
Więc to też myślę, że jest ważna rzecz, no bo wiadomo, czasem pracujemy z takimi dokumentami, z takimi nagraniami audio,
o których absolutnie nie chcielibyśmy nikomu więcej ujawniać i bardzo źle by się stało, gdyby one gdzieś tam wyciekły.
Tu, zdaniem autorów i według zapewnień autorów, nic takiego nie ma miejsca.
Powoli zbliżamy się do końca naszego dzisiejszego programu, ale zanim to jeszcze, to wiadomość od Sylwestra.
A czy są zegarki Pixel, Google Pixel, posłuchajcie mnie, czy możecie coś o tym powiedzieć?
Piotrze, ty mówiłeś o różnych urządzeniach i tam zegarki chyba były, prawda?
Oczywiście, tak, rozumiem, że było to słychać, tak?
Tak, tak, tak, to może po prostu Sylwester gdzieś tam wcześniej nagrał te informacje i może dlatego…
No w takim razie po prostu myślę, że będziemy odsyłać do archiwum, natomiast tak pojawiły się nowe zegarki Pixel Watch trzeciej, tak trzeciej generacji.
No cóż, powoli zatem zbliżamy się do końca naszego dzisiejszego spotkania i teraz pierwsze pytanie, czy ktoś jeszcze z was coś ma takiego, czym chciałby się podzielić?
podzielić.
Króciutko, znów Alstor, też ostatnio Alstor się pojawia w tych wrzutkach, nie wiem,
aktywują się w środę.
Ostatnio było o nowych aplikacjach, które się pojawiły, a dzisiaj wiadomość, która
myślę jeszcze bardziej ucieszy wiele osób, bo to firma Epic, czyli ci od
Fortnite’a na przykład, czyli bardzo znanej gry, którzy też właśnie toczą batalię z
Apple’em o App Store’a między innymi, postanowili dać Alstorowi duży grant za
innowacje w dystrybucji aplikacji.
Co to znaczy dla nas?
No to znaczy dla nas tyle, że np. Altstore PAL, czyli właśnie ta wersja, którą mamy w Europie,
za którą wcześniej trzeba było zapłacić, fakt, że to było jakieś symboliczne, nie pamiętam, 2 albo 3 euro,
no teraz już płacić nie trzeba, Altstore po prostu jest dla nas darmowy.
Więc wystarczy sobie z poziomu telefonu wejść na altstore.io
i tam możecie przejść do linku altstore.pal, konkretnie to jest ta wersja, która nas interesuje
i tam po prostu podążając za wskazówkami, nie wiem jak to teraz ta strona wygląda teraz, jak to już jest darmowe,
możemy sobie po prostu zezwolić na instalację tego sklepu, no bo to jak to iOS, tam będziemy musieli przeklikać się
przez kilka ekranów w ustawieniach, raz żeby w ogóle była do nas tego opcja, a potem wchodzimy do ustawień, tam
zezwalamy na instalację, pamiętam, że później wracamy na stronę, klikamy jeszcze raz zainstaluj, znów zezwalamy
i wtedy ten sklep nam się pojawi, a kiedy już to zrobimy, no to będziemy mieli dostęp do aplikacji, które tam są, a pojawia się ich, tak jak ostatnio wspomniałem, coraz więcej, od np. emulatora Delta,
który wcześniej był dostępny wyłącznie właśnie za opłatą za samego AltStore, a teraz już możemy go faktycznie zupełnie za darmo ściągnąć.
Są aplikacje do wirtualnych maszyn, aplikacje do torrentów nawet się pojawiły.
pewnie takich ciekawych, raczej schowka, która działa cały czas nam w tle
i możemy sobie właśnie historię schowka tworzyć automatycznie.
Pewnie tego typu aplikacji, które w jakiś sposób w takim tradycyjnym App Store
by się nie mogły pojawić, będzie pojawiało się z czasem więcej.
No i teraz mamy zupełnie darmowy sposób, żeby takie aplikacje sobie ściągać.
Pawle, to w takim razie teraz pytanie do ciebie, czy masz dla nas jakiś dźwięk,
bo mamy już czwartek.
Dźwięku może nie mam i na następny raz, jak będzie znowu taka sytuacja,
to nawet mam konkretne nagranie, które będę chciał dla was przygotować,
tylko muszę jeszcze raz je przesłuchać i się z nim zapoznać,
żeby wam dokładnie wyjaśnić, co się dzieje,
ale to nie znaczy, że nie mam nic, bo mam dla was pewną,
no myślę, że w jakimś stopniu może trochę oczywistą dla niektórych,
ale myślę, że wiele osób może nie znać, rekomendację muzyczną.
Nie znać albo nie kojarzyć więcej niż kilku utworów,
tak jak było to w przypadku moim, do niedawna,
a chodzi mianowicie o zespół Kraftwerk,
który dla mnie był przez jakieś takie lata
dziecięco-nastoletnie zespołem od kilku utworów,
takich jak Autobahn, Pocket Calculator,
The Model słynny.
Słucham?
The Model słynny, albo Das Modell po niemiecku.
Tak, tak, które też chyba Rammstein
kawerował swego czasu.
I to jest zespół,
dla tych, którzy nie wiedzą powstały w roku 70 w Düsseldorfie, który grał taką
muzykę na tamte czasy bardzo futurystyczną, bo tam wykorzystywane były analogowe
syntezatory i różnego rodzaju sample.
Oni bardzo się odwoływali do przeróżnego typu motywów komputerowo, technologiczno,
futurystyczno, science fictionowych, więc znajdziemy tam np.
utwory, gdzie samplowane są syntezatory mowy, w tym, który wie Piotrze, tym wieś
kiedyś co Kraftwerk samplował Dektoka?
Dektoka, Wotraxa nawet, tam chyba wszystko samplowali co się dało.
Dokładnie.
Jest na przykład utwór Numbers, gdzie lecą po prostu numerki w różnych językach.
Jest utwór Telephone Call, gdzie są samplowane jakieś komunikaty, nie ma takiego numeru
i jakieś odgłosy sygnałów.
Szkoda tylko, że nie dokopałem się jeszcze do informacji skąd one pochodzą,
bo mnie zawsze takie rzeczy fascynują,
jakby skąd ten komunikat był zgrany i tak dalej,
bo to mam wrażenie, że wszystko tam jest jakimś symbolem i ma znaczenie,
tylko trzeba się w to wgryźć.
Ostatnio mnie w ogóle urzekł utwór
Computer Love lub po niemiecku Computer Liebe,
który, w którym się dzieje kilka rzeczy.
Po pierwsze motyw muzyczny, który się przewija przez ten utwór,
ten zagrałem na syntezatorach,
Został później użyty w czymś dużo bardziej współczesnym i znanym chyba właśnie w czasach moich nastoletnich, czyli utwór Talk zespołu Coldplay.
Jest to taki motyw tam, ta-tam, ta-tam, ta-ta-ta-tam, i on się właśnie przewija, on jest wzięty właśnie z Computer Love, więc to jest jedna rzecz, która się tam dzieje.
A druga rzecz, ja się wsłuchałem w tekst niemiecki utworu i jest tam taka zwrotka jak, żebym teraz źle nie zacytował,
Ich wähle die Nummer, ich ruf den Bildschirmtext.
I to znaczy mniej więcej, wybieram numer, dzwonię na, właśnie, na tekstowo ktoś zaproponował, wołam do tekstu na ekranie.
No i tutaj ktoś, ewidentnie tłumacząc ten tekst, nie zrozumiał kontekstu, bo Bildschirmtext, czy w skrócie BTX, to jest w Niemczech poprzednik internetu.
Może pamiętacie, że kiedyś w Tyftoprzeglądzie mówiłem o takim systemie Minitel, który we Francji działał, czyli po liniach telefonicznych łączono się specjalnym terminalem z numerem dostępowym
i wyświetlał się na ekranie tekst i można było z tym tekstem wchodzić w interakcję po prostu klawiaturą, coś wybierać z menu, pisać, wprowadzać dane.
No i we Francji było to szalenie popularne zanim przyszedł Internet i interfejsy graficzne i można było tym zarządzać bankiem, można było tym kupować bilety kolejowe,
bilety na samolot, zapisywać się na uczelnie, nawet jakieś czaty internetowe, portale randkowe, fora funkcjonowały w ten sposób.
I płaciło się w ten sposób, że my płaciliśmy Telekomowi za realizację usługi, za oczywiście jakieś tam minutę połączenia ileś się płaciło.
A na koniec miesiąca Telekom rozliczał się z każdym, bo oczywiście żeby te usługi działały to musiał stać jakiś serwer.
No i ten serwer stał po drugiej stronie linii telefonicznej u tej osoby, która daną usługę oferowała.
No i telekom rozliczał się i to co należne takiemu administratorowi wypłacał, więc w ten sposób się zarabiało na tego typu usługach.
No i Minitel to była taka najbardziej chyba udana implementacja właśnie we Francji.
Natomiast w Niemczech był BTX i wiem, że z BTX to mi ktoś opowiadał.
Była nawet taka słynna afera, że w latach 80. znany zresztą do dzisiaj Chaos Computer Club,
czyli taka organizacja niemiecka hakerów, ale etycznych hakerów, ludzi, którzy grzebią w systemach, żeby znaleźć w nim luki i właśnie próbują cały czas jakby zwiększyć tą świadomość,
że internet tak naprawdę jest miejscem bardzo podatnym na różnego rodzaju włamania, wycieki danych, obejście systemu, zhakowanie i tak dalej.
Dość dużą sumę pieniędzy wykradli właśnie przez BTX-a obchodząc systemy zabezpieczeń jednego z banków niemieckich.
Też jest to system, który odegrał rolę. Wracając do Computer Libby i do Kraftwerka, tam podmiot liryczny próbuje się umówić na randkę za pomocą tego BTX-a.
szuka miłości w tym, to nie jest jeszcze internet, tylko w tej sieci, swoją drogą
porównałem sobie jak to jest w Computer Love i tam jest I’ll dial this number I call to get
czy to receive a data date, czyli jakby randkę z danymi.
Fajna gra słów, ale nie oddaję tego BTXa, bo ja byłem zawsze ciekaw, czy tak jak o
internecie teraz jest dużo jakichś piosenek, które się odwołują do czegoś tam z
internetem związanego.
Ja zresztą pamiętam jak te piosenki gdzieś powoli wchodziły w ogóle, że jeszcze w czasach kiedy ten internet już był używany przez wiele osób,
jeszcze się nie rozgościł tak w kulturze popularnej, żeby o nim śpiewano na przykład piosenki w radiu.
Był taki dość duży okres przerwy, gdzie ten internet był taki dość egzotyczny, a teraz już spokojnie.
Znaczy no fakt, że przez media społecznościowe dużo jest w piosenkach, zwłaszcza tych nowszych, coś o lajkach, o social mediach, o czymś tam, o Instagramie.
Netflixy, Ubery się pojawiają.
Dokładnie.
No to nie wiem, zastanawiałem się,
czy skoro Minitel na przykład we Francji
był tak szalenie popularny i wszyscy z niego
korzystali i prawie cały kraj podpięty,
to czy były takie
piosenki o tym jakieś, czy jakieś
w ogóle odniesienia w popkulturze.
Na to pytanie nie uzyskałem odpowiedzi, natomiast
znalazłem piosenkę właśnie Kraftwerka,
która odwołuje się do
BTX.
Swoją drogą właśnie Kraftwerka
lepiej poznałem, bo byłem ostatnio tu w Wiedniu na koncercie na dziedzińcu zamku
Szynbrun, pałacu, przepraszam, Szynbrun i śmialiśmy się z kolegą, który też przyjechał
na ten koncert, że cesarz, który tutaj, jeden z cesarzy, który tu kiedyś pewnie
mieszkał i pewnie bawił się na podwór, na dziedzińcu właśnie i gdzieś to był jego
do domu i tak dalej, jakaś letnia, zimowa rezydencja, ale by się zdziwił, jakby się przekonał, że 200 lat później ktoś sobie rzucił projektorem laserowo na mury tegoż pałacu wizualizację reaktora atomowego w Fukushimie, bo jest też piosenka Radio Activity, gdzie właśnie o tę energię atomową jak najbardziej chodzi.
Także polecam Kraftwerka, fajna robota jak chodzi o syntezatory, fajne odwołania w tekstach, dużo ciekawych sampli z urządzeń i różnego rodzaju technologii i nie tylko.
Także wszystko to co ja lubię i może to jest też jakaś inspiracja dla was na długi weekend, żeby sobie coś właśnie zresearchować.
To dla tych, którzy jeszcze są z nami i którzy jeszcze nie śpią i dla nas myślę też, tak na koniec naszej dzisiejszej audycji jeszcze jeden komentarz od piwnego kompana,
który tu cały czas do nas na YouTubie pisze i taki ostatni jego komentarz, go pozwolę sobie zacytować.
Jesteście wspaniałymi, dobrymi ludźmi, przyjemnie tu być na waszych transmisjach, życzę wam wszystkiego dobrego, życia z uśmiechem, radości i wszystkiego szczęśliwego, trzymajcie się zdrowo i wesoło, ja lecę w krzaki.
To my też lecimy, może niekoniecznie w krzaki, ale kończymy.
245 wydanie Tyflo Przeglądu, 245 wydań przez pięć lat nam się udało zrobić w różnych składach ale zawsze zwartych i gotowych, żeby przekazywać Wam różne ciekawe informacje dotyczące technologii dla osób niewidomych, niedowidzących, no bo kto jak nie my.
A dziś Paweł Masarczyk, Piotr Machacz i mówiący te słowa Michał Dziwisz. Dobrej nocy.
Do usłyszenia.
Był to Tyflo Podcast. Pierwszy polski podcast dla niewidomych i słabowidzących.
Program współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych