TyfloPrzegląd Odcinek nr 240 (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
Dzień dobry, dzień dobry. 240. audycja Tyflo Przeglądu.
10 lipca 2024 roku. Żar się z nieba leje.
A my zaczynamy audycję.
Nie, właśnie Piotrka nie ma dzisiaj, ale jest Paweł Masarczyk,
Michał Dziwisz i ja, czyli Tomek Bilecki.
Witajcie.
Skromniej trochę dzisiaj.
Paweł ma troszeczkę gorzej słychać, mam nadzieję, że za jakiś czas będzie lepiej.
Tak, zrobimy co się da w mocy.
No a teraz już zaczynamy od newsów i mimo, że nas jest trzy osoby,
to coś tam udało się pozbierać w tych newsach.
W tym tygodniu w Tyflo Przeglądzie.
Remote Incident Manager zintegruje się z E.R.O.
Udostępniono kod źródłowy pierwszego Toksa.
Ruszył Tyflo Excel, podcast na temat arkusza kalkulacyjnego Microsoftu.
Planszowa gra strategiczna od Fundacji Prowadnica.
Twórcy NVIDIA pytają użytkowników o zadowolenie skorzystania z programu.
Nowości z targów Sight City.
Spory zastrzyk gotówki na robotycznego przewodnika produkowanego przez Glidance.
W krombukach łatwiej wyłączymy touchpad.
Polacy chcą pozwać Apple za brak części funkcji w naszym kraju.
Jest petycja.
Wszystko to, a pewnie jeszcze więcej już za chwilę.
Zaczynamy.
Tyflo Przegląd jest audycją prowadzoną na żywo,
więc serdecznie zachęcamy Państwa do współtworzenia go razem z nami.
Oczekujemy na wiadomości głosowe na Whatsappie
oraz połączenia telefoniczne pod numerem 663-883-600.
Powtarzam, 663-883-600.
Oraz zapraszamy Państwa do wyrażenia komentarzy w formie tekstowej
poprzez formularz na stronie kontakt.tyflopodcast.net
lub z poziomu aplikacji stworzonej na system Windows przez Dawida Piepera.
Odczytujemy również Państwa wypowiedzi
zamieszczone pod transmisjami na Facebooku i YouTubie.
Staramy się też zaglądać na nasz tyflopodcastowy serwer Discorda.
No a teraz już przechodzimy do nowości i zaczynamy od informacji,
że RIM, czyli program zdalnego sterowania i pecetem i Maciem
integruje się z AIRON, czyli tym asystentem powiedzmy telefonicznym
bardziej w pewnym sensie.
Tak jest. Pojawiła się taka informacja,
że te dwie instytucje, czyli Nima Solutions i właśnie AIRON łączą siły
po to, żeby niewidomym pomagać. Jak gdzieś tam w komunikatach prasowych
można było wyczytać nieco wcześniej, już AIRON świadczyła tego typu usługi
wcześniej, jeżeli chodzi o pomoc zdalną użytkownikom niewidomym,
żeby na przykład połączyć się mógł asystent tejże usługi
z innym komputerem i na przykład pomóc nam z jakąś niedostępną aplikacją
albo chociażby rozwiązać jakiś nasz techniczny problem.
Natomiast co się okazało, że od pewnego czasu są dość poważne problemy,
jeżeli chodzi o dostępność takich mainstreamowych narzędzi do pracy zdalnej,
właśnie do wsparcia zdalnego w rodzaju teamviewera.
Ja też o tym słyszałem, że są jakieś kłopoty, że użytkownicy niewidomi
mają problem z podaniem chociażby tego kodu i hasła, dzięki któremu
możliwe jest połączenie, no i z racji tego, że ta dostępność tych aplikacji
się pogorszyła, to dobrze, że pojawiło się narzędzie, które pozwala
w dostępny sposób taką pomoc zdalną uruchomić, a tym bardziej,
że warto o tym przypomnieć, że Remote Incident Manager
to już nie jest tylko Windows, ale to jest też Mac.
Co prawda tam jest trochę więcej zabawy z instalacją tego narzędzia
na komputerach Apple, natomiast jeżeli już to przejdziemy,
to rzeczywiście mamy takie narzędzie, które jest możliwe intersystemowo,
jeżeli chodzi o pracę i dzięki temu możemy zarówno kontrolować
zdalnie komputer z systemem Windows, jak i komputer z systemem Mac,
no i właśnie asystenci z Ery będą w stanie taką pomoc za pomocą
tego narzędzia nam świadczyć. No i to jest informacja niewątpliwie
bardzo pozytywna, natomiast ja też przypomnę, że ERA niestety
nie jest dostępna w Polsce, a przynajmniej nie jest dostępna
w taki bardzo prosty sposób, bo tam trzeba się było trochę
nakombinować, żeby z tej usługi móc skorzystać, natomiast jest to usługa
rzeczywiście bardzo fajna, bardzo ciekawie działająca, płatna,
żeby nie było, natomiast no fakt faktem tam ci pracownicy
przechodzą dość intensywne szkolenia, przynajmniej też firma,
która za tym wszystkim stoi, informuje od razu, że te dane,
które są zbierane zarówno w trakcie takiej sesji pomocy zdalnej,
jak i każdej innej zresztą też, są traktowane poufnie, no więc
myślę, że z racji tego, że działają na wielu krajach,
na wielu kontynentach też tak naprawdę, no to można im zaufać
i faktycznie nic tam z tymi danymi złego się nie dzieje,
a takiej osobie, która gdzieś tam nam będzie
świadczyła taką pomoc zdalną też, myślę, że można zaufać i że
nie zrobi niczego, czego byśmy sobie nie życzyli, a po prostu
tylko udzieli nam pomocy, no oczywiście o ile będziemy w stanie
z tego skorzystać, na ten moment, no język angielski to jest też
taka kwestia i jakaś pewna bariera, którą trzeba by było przejść,
żeby z takiej pomocy wykwalifikowanego specjalisty skorzystać.
A drugi news dotyczy, no właśnie, kto pamięta Toksa, czyli
czytnik ekranu na system Symbian, kto pamięta Symbiana w sumie?
Tyflopodcast pamięta.
To na pewno, znaczy wiele, no co na mnie kilka, jak nie kilkanaście,
jak nie kilkadziesiąt być może nawet, audycji na temat różnych
rozwiązań Symbianowych na momencie Tyflopodcastu się pojawiło,
a teraz pojawił się Toks w wersji, w zasadzie kod źródłowy Toksa,
którym można sobie pobrać.
Tak i to jest odkrycie, na które w sumie trafiłem przez przypadek,
bo zdarza mi się przeglądać GitHuba pod kątem różnych ciekawych
słów kluczowych, NVDA to już jest stały mój towarzysz, a od czasu
do czasu też screenreader, for the blind i tego typu różne hasełka.
No i właśnie wpisałem sobie ostatnio hasło screenreader i tak przeglądam
repozytorię, a co tam ciekawego wyjdzie.
No i nagle się okazuje, że został wrzucony Toks.
I to nie tylko, że Toks, można sobie pomyśleć, że ktoś tam go pewnie
zhakował, że ktoś stwierdził, a to takie stare, to już można pewnie
wrzucić, nie, nie, nic podobnego, po prostu oryginalni autorzy,
przynajmniej jeden z pierwszych autorów Toksa, pan Martin Groten chyba,
czy Groten, Hroten, robił to do spółki z panem też Thorstenem
i właśnie ten, że pan Martin wrzucił kod źródłowy pierwszego Toksa,
jaki tylko powstał. I tu ja byłem zaskoczony, szczerze mówiąc,
bo wydawało mi się, że w ogóle takim pierwszym smartfonem symbionowym,
który obsługiwał Toksa w jakiejkolwiek formie była Nokia 7650.
Nie wiem, czy ktoś z Was używał takiego telefonu, to był taki slajder,
który w wersji złożonej miał taki trochę większy wyświetlacz,
przyciski te F1, F2, czyli OK i wyjdź, tam opcję wyjdź,
joystick czteropozycyjny, no i ten joystick był osadzony w takim
półkolistym zagłębieniu. Mnie zawsze to przypominało uśmiech.
To, w jaki sposób w telefonach Nokii były ułożone ze sobą strzałki
i te przyciski funkcyjne, no mi to po prostu przypominało uśmiech,
uśmiechniętą buzię, no nic za to nie mogę.
A po wysunięciu od dołu klawiatury, po rozsunięciu takiego panelu
umieszczonego pod ekranem, wyjeżdżała normalnie klawiatura
taka numeryczna T9, cyferki plus zielona słuchawka czerwona
i tam jeszcze jakieś przyciski chyba dwa funkcyjne,
czy tam chyba C, coś jeszcze, takie do usuwania, clear.
No i ten telefon wydawało mi się, że był pierwszym telefonem,
który wspierał Toksa, co było nie lada wyzwaniem, bo telefon
nie posiadał slotu na karty pamięci, miał już system Symbian,
ale miał jedynie z tego co pamiętam sześć mega wbudowanej pamięci,
więc tam z tego co pamiętam był jakiś w ogóle specjalnie
zoptymalizowany wtedy jeszcze nie vocalizer, tylko realspeak,
żeby to wszystko w ogóle jakoś działało.
No i prawdopodobnie jak się takiego Toksa wgrało, no to już mieliśmy,
mogliśmy podziękować większości pamięci i się z nią pożegnać.
Natomiast okazuje się, że ta historia jest jeszcze dłuższa niż Nokia 7650,
czyli jakiś rok 2000 powiedzmy trzeci, czwarty, bo pierwszym telefonem,
to właśnie pod ten telefon został stworzony pierwszy Toks właśnie
i tego Toksa kod źródłowy możemy teraz znaleźć na GitHubie.
Była to Nokia 9110 Communicator.
Ja akurat tego modelu nie widziałem, ja widziałem w swoim życiu
Nokia 9210 Communicator i to był telefon, który tak naprawdę
no de facto był małym komputerem, to znaczy no do kieszeni
raczej bym go nie wsadził, podnoszony ekranik, pod ekranikiem podniesionym,
pełna klawiatura, kuwerty oczywiście w wersji takiej zminimalizowanej,
gdzieś tam to były takie mikro klawiszki, no ale jednak i rozkładało się
to po prostu jak taki mały, mały, mały, mały, sieńki laptop.
No były to pierwsze smartfony, co by nie mówić.
Takie, nawet urządzenia jeszcze gdzieś na pograniczu telefonu i PDA,
wtedy się jeszcze mówiło takie, pocket data agent, tak się rozwijało ten skrót,
palmtopy powszechnie zwane, czyli takie no przenośne komputery
to na bazie czego na przykład działał Pac-Mate
i na takim telefonie
właśnie jeszcze starszym niż ten, który ja widziałem
można było uruchomić TOX-a.
Jak ten TOX działał? Bo to nie było tak,
że tam był
sobie syntezator mowy,
bo to jeszcze były za słabe podzespoły, żeby coś takiego uciągnąć.
Znaczy poniekąd się dało, ale o tym za chwilę.
Tam były nagrane sample. To po prostu był taki
prowizoryczny, na tamte czasy bardzo wczesny
pradziadek rockboxa.
Czyli jeżeli ktoś pamięta na odtwarzaczach mp3, oprogramowanie,
które udźwiękawia, no i u niektórych pewnie z was do dziś
sansy i różne inne ciekawe odtwarzacze mp3.
Tam są po prostu nagrane komunikaty głosowe, które
udźwiękawiają nam te opcje menu, które są stałe.
No czyli w menu raczej nic się nie zmieni,
w ustawieniach się nic nie zmieni, tam w jakimś
czymś jeszcze, no w menu i w ustawieniach się nic nie pozmienia.
To co się zmienia, to są na pewno nazwy kontaktów, treści smsów
i różne inne treści,
bo pamiętajmy, że taki komunikator miał też jakąś tam wstępnie
przeglądarkę internetową nawet,
która na tamte czasy no pewnie za wielu stron otwierać nie mogła
i ten internet był strasznie drogi, ale jednak możliwość była.
Pamiętajmy, że to było wszystko targetowane pod biznes.
I na to też był patent.
A patent polegał na tym, że po prostu, no podobnie jak w rockboxie,
wszystkie nazwy zmienne były literowane,
literka po literce tymi samplami,
które zostały nagrane pod całe menu.
No i teraz pytanie, czy to było wszystko?
Ano nie, można było sobie podłączyć syntezator
lub monitor brailowski
portem szeregowym. Tak, taki telefon miał port szeregowy.
Podobnie jak stare komputery,
RS-232 chyba, albo jakaś wariacja na temat
została tam zaimplementowana,
no i pod tego typu port,
bo wtedy jeszcze bluetootha, to są troszkę za stare czasy jeszcze na bluetootha,
podłączano albo syntezator sprzętowy, albo monitor brailowski.
Czyli pewnie na przykład w naszym przypadku jakieś Juno by się dało podpiąć od Dolfina.
Juno Apollo.
Wiesz co, no Apollo, no tak tylko to byś był uwiązany,
a Juno był bateryjny, więc…
Był w miarę przenośny?
Tak, no to był syntezator na baterie, tak, więc
to było takie, no Apollo sam też nie jest jakiś wielki,
no ale trzeba było mieć dwie solidne kieszenie
pewnie na taki zestaw.
No tak, albo plecaczek, no po prostu.
No i w ten sposób można było sobie
uruchomić. Na ten moment ten kod jest tam wrzucony
jako plik makefile, czyli pewnie do skompilowania.
Ja nie wiem, Symbian to chyba była jakaś wariacja C, prawda?
Ten język programowania, w którym powstawały aplikacje na Symbiania.
Zdaje się, że tak.
Albo Java.
Format Java to było co innego,
bo telefony obsługiwały też Javę
i to były te aplety JAR i JAD, te pliki JAR, JAD,
ale były też pliki SIS i nie wiem, czy to nie było bardziej rozbudowane,
nie miało większych uprawnień, bo tam można było, wiadomo,
i do Bluetootha mieć dostęp do różnych takich api typowo nokiowych,
do których Java dostępu nie miała.
Mi się wydaje, że to mogło być jakieś C, ale nie chcę się tu kłócić,
bo nie interesowało mnie to wtedy, kiedy byłem sam użytkownikiem.
Natomiast można sobie ten kod przejrzeć.
Tam autor jeszcze obiecywał,
że zostanie uzupełniona jego dokumentacja,
więc można chwilę poczekać,
może pojawi się trochę więcej takich informacji technicznych
o tym, jak to było skonstruowane,
ale jeżeli ktoś lubi pogrzebać sobie w kawałku historii,
no to mamy nowy puzelek w naszej układance.
Także gdyby TOX pierwszy, jaki tylko powstał, Was fascynował,
to w komentarzu będzie link do repozytorium na GitHubie.
Sprawdziłem, Symbian zarówno był napisany w C++,
jak i w C++ powstawały na niego aplikacje.
Aplikacja, no widzisz.
No to dzięki za sprawdzenie. Czyli jednak było to C++.
No to jak ktoś zna język, to też pewnie się połapie w tym,
jak ten TOX był, jak wyglądał od środka.
A teraz o czymś, co nazywa się Tyflo…
Tyfloexel?
Tyfloexel, tak, zgadza się.
To jest pokłosie tego,
co my zresztą, Tomku,
przy czym mieliśmy okazję trochę działać,
mianowicie przy projekcie Szare Oko
i przy warsztatach podcastowych
tworzonych w ramach tego
właśnie projektu.
Wystartował jakiś czas temu Tyfloexel,
to jest podcast na ten moment,
z tego co wiem, przede wszystkim realizowany na YouTubie,
aczkolwiek jego autor Mateusz Wesołowski
ma w planie uruchomienie
tego podcastu w innych miejscach.
Jeżeli ktoś np. woli na Spotify’u
albo gdzie indziej na innych platformach podcastowych,
no to Tyfloexel też ma zamiar tam zagościć.
Tyflo i Excel, no to nazwa mówi wszystko tak naprawdę.
Jest to podcast, w którym Mateusz,
właśnie jego autor będzie opisywał,
jak z perspektywy użytkownika niewidomego
radzić sobie z Excelem,
czyli z tym arkuszem kalkulacyjnym Microsoftu.
Ta aplikacja dla nas jest dostępna
w większości przypadków, no może jakoś tam z wykresami
to nie będzie nam najlepiej szło,
ale tak poza tym to okej,
jesteśmy w stanie zrobić większość,
no tylko po prostu trzeba wiedzieć jak
i właśnie w Tyfloexelu w kolejnych audycjach,
w kolejnych odcinkach Mateusz będzie wyjaśniał,
jak osoba niewidoma z tego Excela może korzystać.
Na razie pojawił się pierwszy taki pełnowymiarowy
odcinek plus wstęp. W tym pierwszym odcinku
przede wszystkim mamy informacje dotyczące tego,
jak w ogóle ten Excel wygląda, jak się po Excelu poruszać,
jakie są sposoby wprowadzania tam danych,
więc takie kompletne podstawy, jeżeli ktoś jest użytkownikiem
zaawansowanym, no to na ten moment nie znajdzie tam
obawiam się niczego dla siebie, ale jeżeli
ktoś chce zacząć, a podejrzewam, że może być troszkę
naszych słuchaczy, którzy z Excelem
nigdy nie mieli do czynienia, a chcieliby,
a ja powiem, że Excel naprawdę jest bardzo przydatnym,
fajnym narzędziem, w którym można sobie po pierwsze
różne rzeczy obliczać, ale nie tylko.
Można różne dane też w Excelu przekształcać,
można je analizować, więc jeżeli macie ochotę
zacząć, to ja gorąco polecam. Tyflo Excel
wpiszecie na YouTubie i znajdziecie,
a jeżeli nie znajdziecie, to poczekajcie, aż
nasza audycja się pojawi, no i dostaniecie
odpowiedni link do kanału na YouTubie, gdzie będzie można
sobie, jak to się kolokwialnie mawia,
dać suba.
A przy okazji, gdyby ktoś ze słuchaczy
też chciałby się z nami podzielić
jakimś swoim podcastem, kanałem na YouTube,
jakąś swoją twórczością, to zapraszamy
do przesyłania nam o tym informacji i
myślę, że też nie omieszkamy
o tym wspomnieć, bo warto
myślę promować coś,
co jest tworzone przez ludzi.
I a propos
czegoś, co jest tworzone przez niewidomych ludzi,
to Fundacja Prowadnica
stworzyła właśnie plaszową grę
strategiczną. Zresztą stworzyła ją
we współpracy z Karoliną Glanowską
się nazywa ta pani. To jest pani,
która znaje się, zajmuje się generalnie
z tego, co pamiętam, różnymi kwestiami
związanymi z designem i
opracowała kiedyś grę właśnie
strategiczną dla niewidomych.
Ta gra była tworzona jakoś ręcznie
w większości wypadków,
natomiast Fundacja Prowadnica w związku z tym,
że tam druk 3D tu jest
uwielbiany, no to postanowili, że
wydrukują to wszystko, co
wcześniej było robione ręcznie.
Wprowadzą jeszcze jakieś tam swoje
poprawki, które zresztą ponoć były też skonsultowane
z panią Karoliną. No i
powstała gra właśnie strategiczna.
Nazywa się to Niewidzialna Wyspa
i jak się rzekło jest to gra planszowa,
czyli rzeczywiście jest plansza, są pionki,
w kilku rodzajach w ogóle są pionki
i to wszystko jest wydrukowane 3D.
W ogóle cała plansza jest dość duża,
ma 42×48 cm,
czyli jakoś podobnie
i no
w ogóle co ciekawe, bo to się też
rzadko zdarzało,
Dawid Pieper, czyli prezes Fundacji
napisał do mnie, że
może chciałbym przyjechać i zobaczyć tę grę
i opowiedzieć w tyflo przeglądzie.
No oczywiście, że chciałbym. No i właśnie dzisiaj się wybrałem,
troszkę było gorąco, ale co tam.
Zobaczyłem grę, zobaczyłem jeszcze inne rzeczy,
które były też drukowane w Fundacji
Prowadnica. No i muszę przyznać, że
wygląda to fajnie, to znaczy to jest
te wszystkie pionki,
ta cała plansza jest dość taka ozdobna
i rzeczywiście
to nie jest coś takiego, co jest
nudne w wyglądzie.
Te mury mają
tą swoją górę,
te szczyty, niektóre są
proste, niektóre mają jakieś takie
no nie wiem, czy to można nazwać blankami,
niektóre mają jakieś też inne
zdobienia, czasami są jakieś okienka,
one nie mają jakby praktycznego znaczenia w takim
sensie, że one coś zmieniają w grze, tylko po prostu
one mają urozmaicić w jakiś sposób
rozgrywkę, po prostu, żeby to nie było wszystko takie
nudne.
Żeby gra nie była zbyt nudna,
ona się składa z kilkunastu,
chyba dwunastu takich modułów,
które się łączy ze sobą, no bo
pół metra na czterdzieści centymetrów,
nie da się tego wydrukować po prostu na drukarce,
więc drukuje się na takie mniejsze
elementy, naście centymetrów
i się je potem łączy.
Jak? Dowolnie, to znaczy, że
każdy element jest troszkę inny,
każdy można połączyć w dodatku
jakby
może być przekręcono dziewięćdziesiąt, sto osiemdziesiąt
stopni, więc za każdym razem
ten wygląd planszy może być
różny, ponieważ jakby sens jest więcej
taki, że mamy pionki,
mamy na planszy jeszcze coś takiego, co
nazywa się totemy i te totemy trzeba
jakoś tam jakby do nich dotrzeć i je zebrać
i jeszcze są
takie
cosie, które
nam mogą albo zabrać życie, albo
dodać, no i teraz w zależności od tego, jak
nam się poustawiają te mury, gdzie te
totemy będą jakoś tam
pochowane na tej planszy, no to trzeba
opracować sobie strategię dojścia do tych totemów,
nie zabijając się przy okazji,
względnie, no i właśnie, można albo
grać jako, można współpracować
ze sobą, czyli powiedzmy
ktoś tam w drużynie jest od
ma jakieś zadanie i inny ktoś ma jakieś tam inne zadanie
i tak dalej, albo można grać przeciwko sobie
i podobno, no takie
taka standardowa rozgrywka to są jakieś 2-3 godziny
zabawy, tam w pewnym momencie
rozgrywki trzeba tę planszę obrócić, żeby
jeżeli już ktoś sobie w miarę zapamiętał
dotychczasową kod planszy, żeby
troszkę miał trudniej, żeby już
trzeba było jeszcze raz to wszystko troszkę
zapamiętywać, więc jest to dosyć ciekawa
zabawa i
cóż, no jest to wydruk 3D,
więc sam proces drukowania podobno trwa
120 godzin,
więc potwornie długo, to jest kilka dni
nieprzerwanej pracy drukarki.
Jak sobie ktoś będzie chciał wydrukować samemu taki model,
to też będą dostępne modele.
Tak, dostępne za darmo,
z tego co wiem, tak naprawdę
koszty to są, jeżeli kupujemy taką grę
na razie za 600 zł, potem będzie za 700 zł,
to w zasadzie to jest koszt
materiałów, koszt wydruku,
prądu i tak dalej, takie
różne rzeczy i to rzeczywiście, no jeżeli to jest
120 godzin nieprzerwanej pracy drukarki,
żeby wydrukować sobie to coś,
no to nieźle.
No i co?
Ciekawe to jest, ładnie to wygląda,
przynajmniej tak, gdy się to ogląda rękami,
nie wiem oczywiście jak to wygląda
tak wzrokowo,
aczkolwiek jest strona, na której można
sobie zobaczyć, cały projekt w ogóle jest drukowany
kilkoma różnymi kolorami,
coś jest perłowe,
coś jest czarne, coś jest tam jeszcze jakieś,
więc te kolory też są różne,
każdy pionek jest inny,
to wszystko wygląda całkiem ładnie,
tak mi się przynajmniej wydaje,
nie wiem czy to jestem w stanie dobrze ocenić,
ale tak mi się wydaje, że jest to całkiem
ciekawe.
No i
ciekawy jest to projekt,
bo ja nie wiem czy widziałem
coś takiego, co byłoby taką właśnie
grą inną niż szachy, rewersji,
chińczyk
i to wszystko takie maszynowo robione
na takich najprostszych na świecie
po prostu
jakichś kształtach i to wszystko jest takie same.
Więc to ma mieć taki
artystyczny trochę szlif,
więc takie coś troszeczkę
na taką imprezę, żeby można było
być może z widzącymi sobie w to wszystko pograć,
być może coś tam jeszcze,
taka rozgrywka,
która być może
właśnie może być jakoś tam,
no pewnie jest ciekawa także.
No coś takiego widziałem rzeczywiście dzisiaj,
także no.
A miałeś okazję pograć?
Wiesz co, w zasadzie całe spotkanie
polegało na oglądaniu.
Od początku, odkąd ja tam byłem,
to oglądałem różnego rodzaju modele, bo na przykład
oni jeszcze wydrukowali emotki
i rzeczywiście
można było zobaczyć jak wyglądają
emotki. Przy czym też tutaj
ciekawą historię opowiedzieli, bo opowiadali o tym,
jak to pokazali te emotki nauczycielom
widzącym, znaczy nauczycielkom
dzieci niewidomych i no oczywiście
nie było tutaj problemu z przedstawieniem
tych emotek, ale jak się okazuje,
kiedy te nauczycielki zobaczyły jakby
te opisy dla nas,
to się zdziwiły w ogóle,
że to tak zostało opisane, że dla nich to nie jest
nie wiem, zmęczona twarz, tylko jakaś nie wiem,
troszkę inne, jakby troszkę
okazuje się, że różne osoby tę samą emotkę
mogą troszeczkę jakby inaczej
oceniać, interpretować.
I to jest też prawda, że one się inaczej wyświetlają na różnych
systemach. Ja mam wrażenie, że czasem widzący trochę też
nie ogarniają co to jest. Ja nieraz z moją rodziną rozmawiam
o właśnie emotkach i są tacy ciekawi, co on mi tam czyta tyle
i oni też by w życiu stwierdzili, że nie zinterpretowali.
Co więcej, jak tak rozmawiam z widzącymi znajomymi,
to oni nie potrafią dobrać emotki do sytuacji, jakby
wiedzą, że w danej sytuacji wysyła się zazwyczaj coś tam,
ale albo im się nie chce tego szukać na klawiaturze,
albo tak pobieżnie patrzą na te emotki, a ta w sumie się nada
i wyślą tą emotkę, która tam im gdzieś się rzuci pod palce,
a ona nie jest tą, jaką autorzy standardu Unicode
przewidzieli na konkretną sytuację, więc
widzący też mają z tym troszkę problem.
Ja mam wrażenie, że my bazując na tych opisach to
nawet czasem częściej jesteśmy w stanie
dobrać jakąś tam tę emotkę pod warunkiem, że
te opisy oczywiście są dobre, bo to też może być tak, że
one jakoś tam nie są
zgodne z tym, co się wyświetla,
ale raczej podejrzewam, że są.
Natomiast w przypadku osoby widzącej, no to właśnie
tu bardzo dużą rolę może odgrywać
ta interpretacja tych emotek.
Także podejrzewam, że najbardziej
tak mi się wydaje, że
to jest taki fajny pomysł na to,
jeżeli ktoś zwraca właśnie też uwagę
na taki,
nie tylko na taki aspekt praktyczny, ale no właśnie
taki artystyczny, żeby to wszystko było ładne, żeby to wszystko
było takie fajnie zrobione,
jakoś ciekawie, no i
przede wszystkim fizyczne, tak, no bo gier komputerowych
mamy dość sporo, przynajmniej
w porównaniu do gier planszowych,
natomiast, no, ciekawe, ciekawe.
Ciekawy pomysł i zobaczymy, czy
będzie to wszystko ciągnięte dalej, jak to będzie wyglądało.
Na YouTubie Pax nas pyta,
czy słyszeliśmy o Glidance. Tak,
będziemy o tym mówić.
Ale zanim o tym,
to NVIDIA. Wracamy do technologii
i NVIDIA, twórcy NVIDIA,
no, zrobili ankietę.
Zrobili ankietę, bo twórcy NVIDIA chcą poznać
zdanie użytkowników na temat
swojego programu, więc
jak najbardziej można
taką ankietę wypełnić. Będziecie mieli link
w komentarzu, bo to jest po prostu
formularz Googla, który
będzie można sobie otworzyć i wypełnić.
Ten formularz jest bardzo prosty, nie powinien
nikomu sprawiać trudności.
Ja go sobie teraz bardzo krótko
przejrzę, a i też bardzo krótko się nad nim
zatrzymam, bo on jest naprawdę prosty.
Pierwsze pytanie, w skali
od 1 do 10, a właściwie od 0 do 10,
jak bardzo prawdopodobne jest, żebyś
polecił NVIDIA jakiemuś swojemu
znajomemu? No i tu sobie wybieramy jakąś
odpowiedź, albo 0, albo 1,
albo 10 i wartości pośrednie.
Następne jest
pytanie, właściwie dlaczego, jakie są główne
powody takiej, a nie innej Twojej decyzji?
To jest rzecz kolejna i tak naprawdę
ostatnie pytanie, na które można
jeszcze odpowiedzieć, to jest po prostu, czy
głównym zastosowaniem
programu NVIDIA jest
audytowanie przez Ciebie dostępności? I tu mamy
dwie opcje, tak bądź też nie, więc ankieta
naprawdę bardzo krótka, bardzo szybka, prosta.
No i miejmy nadzieję, że rzeczywiście twórcom do czegoś się przyda.
Zastanawia mnie tak naprawdę, bo
to nie jest, mam wrażenie, pierwsze
podejście NV Accessa do
jakiejś tam ewaluacji zadowolenia
swoich użytkowników. Dlaczego ta ankieta
jest aż tak bardzo prosta? Czy nie można by było jednak
zadać kilku pytań na zasadzie czego
brakuje, albo jakie funkcje w
NVIDIA byś widział
wdrożone? Bo może to też byłoby jakąś tam wskazówką
odnośnie tego, na co jest zapotrzebowanie,
czego jeszcze nie ma, co by się przydało. Oczywiście wiadomo,
jeżeli te pytania byłyby otwarte, to
w związku z tym, że mamy wielojęzyczną,
naprawdę bardzo wielojęzyczną społeczność
NVIDIA, no to jeżeli te pytania
byłyby otwarte, to z jednej strony mogłyby być pewną barierą, z drugiej
strony jakby użytkownicy zaczęli pisać w różnych językach,
to potem trzeba by to sobie było tłumaczyć.
Odpowiedzi zamknięte na jakieś
takie propozycje zmian, to też mogłyby prowadzić do pewnego
takiego ograniczenia, ale może jednak
warto by było, jeżeli już faktycznie
zabieramy się za taką ankietę, troszeczkę
lepiej się do tego przyłożyć i zadać
kilka więcej pytań.
No pytanie, czy to jest
ich pomysł od początku do końca, czy na przykład
jakiś projekt, w którym biorą
czegoś tam? Być może, być może też tak jest.
To oczywiście jest prawdopodobne.
Bo wydaje mi się, że NV Access to nie jest
firma, która, nie wiem, co chwilę
jakieś ankiety robi. Nie, nie.
Oni mają, wiesz, oni mają co robić,
no ale skoro już pytamy, skoro już zadajemy pytania
naszym użytkownikom, no to może
fajnie byłoby zapytać o coś takiego
konkretnego, no bo, no bo wiesz, no co tak naprawdę
daje ci to, czy NVDA jest
fajny? No jest, nie jest, no dobra,
jest to jakiś tam wskaźnik. Musi być może im potrzebny do jakiegoś projektu,
który po prostu, no. Oczywiście, że tak.
Oczywiście, że tak. No a później, no czy testujesz
dostępność z użyciem NVDA? No to jest, nie powiem, ciekawe pytanie,
bo pytanie, jak właśnie dużo
użytkowników na swoim pokładzie ma NVDA
i po prostu używa
do jakiegoś tam badania dostępności. To jest
dosyć interesujące, tym bardziej, że konkurencja
w postaci JOS-a też się tym chwali. Nawet oni mieli
kiedyś jakieś licencje takie
osobne dla audytorów dostępności, że można było tam sobie
na kilka miesięcy na przykład tego JOS-a
wykupić do jakiegoś projektu,
gdzie badaliśmy dostępność, no ale
ja bym tu jeszcze jakieś parę pytań, tak mi się wydaje.
No miło by było i gdyby jeszcze potem
wynik, Jan, kiedy był opublikowany, patrzymy,
co się stanie.
Nowości z targów
Sight City jeszcze są?
Tak, coraz mniej, już coraz mniej
i powiem wam, że coraz więcej
się pojawia znanych firm i produktów, które my już
kojarzymy, przynajmniej w tych wywiadach, do których ja mam dostęp,
ale zacznijmy od tego, co jest
nieznane,
czyli hiszpańska firma iSynth
i jej okulary Nira, Nira przez dwa i,
żeby było śmieszniej, N-I-I-R-A.
No i co to jest? To są okulary, które mają nam
prezentować obraz, który nas otacza w formie dźwięku.
No pomysł nie jest bynajmniej nowy, bo już i takie aplikacje
mobilne były i chyba urządzenia raczej też.
Robienie z człowieka nietoperza to jest
taki nurt, który był już w jakiś sposób
badany i różnie się
o tym mówi, aczkolwiek
wolennicy tego trybu
interakcji są przekonani, że to jest wszystko kwestia
wyćwiczenia sobie słuchu i, znaczy słuchu jak słuchu,
umiejętności interpretowania tych dźwięków.
No tutaj twórcy rozwiązania Nira twierdzą,
że odgłosy, które wydaje urządzenia przypominają
falę oceanu i
w zależności od tego, jak daleko jest dźwięk,
tym głośniejsze lub cichsze są, ale też
dźwięk modyfikuje kształt danego obiektu,
więc no niby według tych fal, jeżeli by się tego
nauczyć, można identyfikować całe przedmioty.
Chwalą się tym, że ich grupa testowa
ma już tak
wyćwiczone to wszystko, że ludzie potrafili
odróżniać nie tylko stoły i krzesła na przykład, że stoją
przed stołem, ale przy stole jest zasunięte krzesło,
ale też byli w stanie na przykład długość włosków na czyjejś głowie
odróżnić, a tacy już naprawdę wkręceni na przykład
miłośnicy motoryzacji byli w stanie
odróżniać konkretne modele samochodów.
Także no ciekaw jestem tutaj
bardzo tych wyników.
Jest to gdzieś dalej rozbudowywane, jest to wspomagane też czatem
GPT, który może nam w sposób taki klasyczny, tekstowy
opisać scenę, która nas otacza, dlatego też okulary
są wyposażone w Wi-Fi, są wyposażone
też w przewodnictwo kostne,
tak żebyśmy się nie męczyli
trzymając to urządzenie długo na głowie i musząc
gdzieś ten cały czas słuchać.
Można oczywiście wyciszyć sobie ten dźwięk, no tak żeby
gdzieś nie wiem, no w interakcjach z ludźmi nie musieć cały czas
tego słuchać, a nie musieć też ściągać tych okularów.
Można połączyć przez bluetooth ze smartfonem
i po prostu używać tych słuchawek jako zwykłych słuchawek
z przewodnictwem kostnym.
Nie ma specjalnie jakichś przewidzianych aplikacji do tego,
żeby to jakoś ze smartfonem łączyć. Bardzo zależy producentom na tym,
żeby to wszystko gdzieś odbywało się
na urządzeniu w ramach tego,
co oni tam w swoim oprogramowaniu stworzyli.
Przewidują wprowadzenie czytnika kodówku R,
przewidują wprowadzenie rozpoznawania tekstu i czytania go OCR-em.
Ponoć tam jest też jakaś opcja szybkiego telefonu
do wsparcia technicznego z samych okularów.
No więc to się gdzieś tam
rozbudowywuje, na razie jest testowane w Hiszpanii,
ale jest już firma belgijska Sensotec,
to ta, kto ci od m.in. od KNFB lidera,
która bardzo by chciała to rozdystrybuować na Europę,
poza Hiszpanią oczywiście.
No i cena nie została ujawniona,
natomiast jak zwykle trwa,
tutaj pokładana jest wiara
w strukturach państwowych i programach dofinansowań,
że będą one w stanie pokryć koszt takiego urządzenia.
Także no, pożyjemy, zobaczymy,
jak to wszystko będzie wyglądało.
Przenosimy się do Humanware’a i tutaj w sumie nic nowego,
bo przedstawiono Victor Reader Stream’a, trójkę, którego my już znamy,
przedstawiono Victor Stellartrek’a, którego również już znamy
oraz monitory Brailliant, które my również znamy.
Ale jedna ciekawostka się tu pojawiła,
bo nie zdawałem sobie sprawy z tego,
a taką informację, takiej informacji udzielił nam
przedstawiciel obecny na targach firmy Humanware,
że dalej gdzieś w produkcji jest Victor Reader Stratos.
I to jest taki stary, stary odtwarzacz,
jeden z pierwszych chyba Humanware’a,
który wspierał jeszcze DayZ na płytach CD.
No i okazuje się, że dalej jest to popularne,
zwłaszcza wśród osób starszych,
które tak nie bardzo są za pan brat z tą nowoczesną technologią,
jakieś menu, wybieranie opcji z menu, jakieś karty pamięci,
zgrywanie z komputera na kartę pamięci.
I rzeczywiście jest tak, że wiele bibliotek dla niewidomych
nadal oferuje możliwość wysłania tych książek na płycie.
Niektórzy te czytniki mają u siebie,
niektórzy te czytniki wypożyczają z bibliotek.
No i się okazuje, że jest problem,
bo firma oczywiście rozpoznaje to, że jest taka potrzeba
i że dalej są ludzie, którzy z tych płyt korzystają.
To nie ma żadnej wątpliwości.
Ale okazuje się, że już zaczyna brakować
na rynku czytników CD.
Że jest chyba jedna firma gdzieś tam,
to się wydaje aż nieprawdopodobne, ale tak ja to zrozumiałem,
chyba, że chodzi o ten konkretny typ jakiegoś czytnika,
który w jakimś konkretnym formacie występuje,
bo chyba ten Stratos ma tak, że tą płytę,
tam nie podnosi się klapy ani nic, tylko się wsuwa,
ale to nie powinno jak żadnej różnicy uczynić.
Wychodzi na to, że jest gdzieś tam w Stanach chyba
jeden jedyny producent tych laserów
i tych części do czytników CD
i on też powoli gdzieś tam zwija żagle.
I z tego, co mówili przedstawiciele Humanware,
oni mają jeszcze zmagazynowane jakieś zapasy
tych elementów i tych komponentów do czytników CD
na jakieś dwa lata.
No i potem będzie trzeba myśleć, co dalej,
bo części nowe nie będą powstawały,
no więc albo się wycofać z produkcji,
wejść w jakiś rynek wtórny,
wypożyczanie tych sprzętów i tak dalej,
albo po prostu pogodzić się z tym,
że już tych płyt nie będzie i zacząć wymyślać jakieś rozwiązania
bazujące na w miarę bezproblemowym wkładaniu kart pamięci,
żeby to się wszystko samo odczytywało,
żeby to wszystko tam nie wymagało jakiejś arcynawigacji.
No i żeby się przesiąść po prostu na nowszą technologię.
No i tyle można z tym zrobić,
ale jest to ciekawe, co oni mówią,
bo wyglądałoby z tego, że skoro nie ma już nawet czytników CD,
no to w takim razie przestanie też być produkowane płyty kompaktowe.
To tak samo z dyskietkami jest problem
ze zdecydowanie jeszcze starszym nośnikiem.
To chyba w Stanach Zjednoczonych jakiś czas temu
czytałem o jakiejś firmie, która to jest chyba nawet nie producentem,
a po prostu jakimś sprzedawcą dyskietek.
Gdzieś mają jakieś dojścia do różnych firm,
które mają jeszcze w jakichś tam swoich zasobach
czyste dyskietki, które są w stanie im sprzedać,
a oni to po prostu dystrybuują dalej.
No a problem jest z tego typu, że przecież na przykład
chociażby starsze samoloty, boingi chociażby,
to te ich komputery pokładowe,
to z tego co ja wiem, to one są jeszcze cały czas programowane,
te wszelkie mapy, nawigacje i tak dalej,
to tam się zczytuje dane po prostu z dyskietek.
No jak wiele jeszcze do takich poważnych instytucji ma u siebie na stanie
i w normalnym obiegu Windowsa 3.1,
jakiegoś DOSa?
Ostatnio przecież krążyła informacja,
no Japonia w końcu zniosła prawo,
które kazało jej robić archiwum na dyskietkach.
Podobno.
Ja tak się zastanawiam, jak to wpływa na rynek muzyczny,
bo płyty CD wycofujemy, nośniki fizyczne wycofujemy, nie ma.
Kupowanie muzyki w MP3 to też nie jest taka prosta sprawa.
Nie, że się tego nie da robić, ale jest to mega trudne,
wbrew pozorom i kiedyś o tym już tu mówiliśmy
i ja też prezentowałem taką rozpiskę stron internetowych,
na których jeszcze można kupić muzykę w MP3,
czy w jakichś formatach sensownych,
ale robi się tego coraz mniej,
zaczyna to bardziej znikać niż się pojawiać nowe.
No i w tym momencie co?
Czy streaming jest naprawdę, taki jest cel,
żeby streaming został jedyną formą?
Ja nie mówię, że popularną, najpopularniejszą,
jedyną, jaka jest formą konsumpcji muzyki,
no bo to troszkę ma pewne konsekwencje niesie za sobą,
z którymi warto się zmierzyć.
Na przykład póki serwis oferuje jakąś muzykę,
to możemy jej słuchać.
Jak serwis tę muzykę z jakiegoś powodu, z jakiegokolwiek,
przestanie oferować, no to co?
To stracimy w ogóle dostęp do takiej muzyki?
Albo na przykład jakiś czas temu była taka wersja,
potem serwis zmienił wersję tej naszej piosenki na inną,
bo to się też czasem tak zdarza.
No i wtedy nie mamy dostępu do tej starej wersji.
No miejmy nadzieję, że ja coś źle zrozumiałem
i to jest kwestia jakiegoś konkretnego tam,
tego czego oni używali akurat do tych komponentów,
no ale to by pokazywało też,
że nawet takie zewnętrzne nośniki CD,
czy czytniki, przepraszam bardzo,
stacje dysków, stacje płyt są w odwodzie
i że z tej technologii coraz mniej się korzysta.
Nawet nie to, że nie jest najpopularniejsza,
bo wszyscy mają streaming,
tylko w ogóle przestaje się opłacać produkować.
No mówię, miejmy nadzieję,
że to ja coś tutaj źle zrozumiałem,
może nie jest aż tak mrocznie, jak to przedstawiam.
Myślę, że to dość prawdopodobne,
no bo wiesz, z drugiej strony,
tak mi się wydaje,
no ile osób kupuje różne rzeczy?
To znaczy, bo wiecie,
jakby ileś osób mówi,
no szkoda, że nie sprzedawane,
ale ile tak naprawdę kupuje?
No pewnie nie mam statystyk w tym momencie.
Ja mogę się posługiwać tylko przykładami
anegdotycznymi.
Natomiast wiem, że są osoby,
które sobie zwłaszcza,
jak są fanami jakichś mniejszych zespołów,
takich podziemnych, garażowych,
jakichś takich znanych przez,
znanych kilku albo kilkuset osobom,
bardzo lubią takie uczucie
i to bardzo ich gdzieś zbliża z tym zespołem
i mają takie wrażenie,
że mają jakby kawałek tego zespołu u siebie,
jak mogą sobie kupić fizycznie płytę
i do tego jeszcze dostaną jakiś gratisik,
jakąś koszuleczkę,
jakaś tam okładka jest fajna,
bo jest ręcznie pisana
albo jakimś tam fajną czcionką
albo widać, że artystycznie
ktoś się do tej okładki przyłożył
i jeszcze jakiś autografik
i jeszcze jakieś coś tam.
To jest tak jak wiesz,
jakby się kłócić o to,
czy to, że są książki dostępne
w formacie elektronicznym
powinno teraz sprawić,
że już nie będą wydawane na papierze.
I tu też będą głosy takie,
że ktoś lubi zapach papieru po prostu.
Coś, czego ja na przykład jako osoba niewidoma
nie do końca to mam.
Mi o to chodzi.
Mi po prostu chodzi o to,
że to jest chyba jedna z tych rzeczy,
która po prostu została zweryfikowana przez rynek.
Jeżeli duża większość osób
nie kupuje płyt,
no bo to chyba było najpierw tak,
że płyty były,
tylko nie bardzo ich kto kupował
i 10-15 lat temu
to z tego co pamiętam
były różne artykuły.
Ojej.
Spotify nam zabiera
tych, którzy kupują płyty
i w sumie ludzie kupujcie płyty,
bo jest problem.
Ludzie nie kupowali płyt, no to
skoro się nie kupuje,
no to po co je robić?
To podejrzewam, że to w tę stronę działa.
I to jest system naczyń połączonych.
Nie ma płyt,
no to nie ma.
Ludzie chcą korzystać ze streamingów,
no to są streamingi.
Bo jest to po prostu wygodne.
Dokładnie.
To nie da się ukryć, to na pewno.
Wiesz, zmieniasz telefon
i teraz oczywiście, że możesz
poprzenosić muzykę, coś,
ale zmieniasz telefon,
logujesz się na Spotify,
to ci zajmie moment
i w sumie masz wszystko
i nic nie musisz na telefonie trzymać.
To w ogóle
zero problemu.
No, oprócz tych, które gdzieś tam wymieniliśmy.
I mówię, jeżeli to jest
jeszcze alternatywa i jest jedna
opcja, ale w odwodzie druga,
no to jakby fajna sprawa
i ja tutaj o nic się nie boję,
ale w momencie, kiedy nagle się okazuje, że zostajemy
w takiej rzeczywistości, w której to jest jedna i jedyna forma,
no to już wiesz.
Tylko chyba myśmy sami
sobie zgotowali ten log.
No tak, jak najbardziej.
Z drugiej strony,
jeżeli chodzi o te takie,
Pawle, o których wspomniałeś,
fanowskie wydawnictwa,
to tu warto też wspomnieć, że winyl wraca
do łask i coraz więcej
rzeczy wydaje się właśnie
na czarnych krążkach, ale to jest
naprawdę taka rzecz
dla koneserów
i na to sobie zazwyczaj
pozwalają właśnie jakieś takie zespoły,
które mają wierną tę
tak zwaną fanbazę,
gdzie wiedzą, że to się po prostu
sprzeda, że będą ludzie, którzy
to kupią, którzy będą tym
zainteresowani, a takie masowe
muzyczne produkty,
no to po prostu idą w streaming,
bo tam też wiadomo, że się tego będzie
słuchać, że ktoś to wrzuci na
TikToka, ktoś to wrzuci na YouTube’a
i jakoś to pójdzie
i tym kanałem
tak naprawdę
się zarobi, no bo też warto
o tym pamiętać, że w streamingach
to zarabiają
ci, którzy mają
naprawdę duże wyświetlenia,
którzy mają duże ilości
odsłuchań, a jeżeli jesteś
sobie jakimś takim zespołem
garażowym, jak to nazwałeś,
to faktycznie lepiej
jest Ci wydawać jakieś
rzeczy dla swoich
wiernych fanów, których liczysz
bardziej w setkach albo w tysiącach,
bo jest szansa, że coś z tego
będzie, niż pójść w
streaming, gdzie tak naprawdę i tak nic
z tego, niczego z tego nie będziesz.
No tutaj bandcamp jest taką trochę
ucieczką dla tych właśnie niezależnych
zespołów. Żeby się jeszcze tam
dało słuchać
będąc niewidomym, bo cały
czas.
Nie, nie.
Ostatnio właśnie czegoś chciałem posłuchać
na bandcampie
i wchodzę,
nie działa.
Ojej, ojej, ojej. Z telefonu
lepiej działa, ale
no to widzicie,
to tak to mniej więcej
wygląda. Nie, mnie też martwi to z powodu
archiwizacji, bo ja jestem jednak trochę takim,
mam taką duszę historyka trochę
i no
streaming jest, dziś jest, teraz
kto wie, czy będzie za pięć,
dziesięć, piętnaście, dwadzieścia lat
i byłoby trochę
smutno, gdyby nawet jeżeli to jest
komercha, nawet jeżeli to jest masówka,
gdyby to zniknęło bezpowrotnie
wraz z odcięciem serwerów, nie?
I wycięty jest kawałek całej
historii, jakiejś muzyki,
no trochę szkoda, trochę szkoda.
To znaczy inaczej, no wycięty to chyba
nigdy nie będzie, no zawsze będą ludzie, którzy
a tu znajdą obejście,
a tu jakoś nagrają, a to coś.
Pewnie tak.
To znaczy, możliwe,
że to po prostu będzie,
możliwe, że musimy przeżyć kilka jakichś
takich właśnie bolesnych sytuacji tego
typu, że
nie wiem, duże wydawnictwo zacznie
być tylko gdzieś, a
zresztą się zwinie i nagle
się okazuje, że ileś rzeczy
nagle nie ma
i w sumie nagle oj, oj, oj,
bo jest problem i nie wiem, co robić.
Być może
kilka takich sytuacji, nie wiem, no może,
nie wiem,
ale to zobaczymy, no to chyba w ogóle
nadciąga jeszcze ta sztuczna
inteligencja, to jest tak dużo teraz
zmiennych i tak dużo
się dzieje, że
chyba nie sposób przewidzieć tego, co
będzie się działo.
Jasna sprawa, tylko bardziej wiesz, no to są pewne
konsekwencje, które widzimy. Dziś ostatnio był
przypadek, że chyba Warner
coś tam, czy Sony Music,
któreś duże wydawnictwo zamknęło
jakąś tam swoją stronę
i zniknęły,
o ile ktoś tego nie zabezpieczył oczywiście,
jakieś też gro teledysków i w ogóle
materiałów wideo chyba z MTV.
Z MTV, tak i nie tylko
materiałów wideo, ale też
artykułów na różnego rodzaju
tematy, bo zdaje się, że właśnie w MTV
też nawet dość dużo
pisano, nie tylko wrzucano
multimediów, ale też dużo
pisano, no są to,
są to problemy.
Tak, no ale wracając do Side City,
bo trochę nam odbiło, ale myślę, że na ważny
temat odbiliśmy my.
No
to też firma Filware się
prezentuje. Filware to jest firma z Niemiec,
która słynie z tego, że
dostosowuje sprzęty gospodarstwa
domowego i są to różne.
Udźwiękawiacze do pralek, jakieś skrzynki,
panele, które
zamienia się standardowy panel pralki
oczywiście w wybranych modelach,
które da się w ten sposób dostosować
na panel z Filware’a i wtedy
te parametry, które ustawiamy w pralce są jakoś tam
udźwiękowione. Oni też produkowali
takie
elementy do naklejania z oznaczeniami
na przykład na różnego rodzaju
płyty indukcyjne
i inne powierzchnie,
gdzie króluje i rządzi dotyk.
No okazuje się,
że oni teraz też idą właśnie w sprzedaż
drobnego AGD
z udźwiękowieniami. Na przykład mają
w ofercie mówiącą mikrofalówkę,
mówiący piekarnik, mówiącą…
Mieli frytownicę, chyba się z niej wycofali.
Kurczę, dużo teraz takich firm powstaje
i w sumie dobrze z jakimiś.
W Polsce wiem, że Altix coś ma, jakąś
kuchenkę palnikową
i chyba mikrofalówkę.
Od Kobolta. Od Kobolta to jest.
No to właśnie nie wiem, co mają Niemcy,
ale wiem, że gdzieś się to
zaczyna pojawiać i to też dobrze, że się o tym myśli.
Także
miejmy nadzieję, że będzie tego jeszcze
więcej. No a tak
był Humanware, przedstawili
te rzeczy, które my już znamy.
No i nic.
Zobaczymy, czy jeszcze czymś wywiady
z Side City obrodzą, ale myślę, że już ten temat
powoli będziemy zamykać.
Ale nie będziemy jeszcze zamykać
tyflo przeglądu, jeszcze kilka
tematów nam zostało.
Na przykład, no właśnie,
to o czym słuchacz tutaj na YouTube
pisał, bo
robotyczny
przewodnik
dostał
wsparcie. Tak, konkretnie
firma Glidance
dostała
wsparcie w wysokości
półtora miliona dolarów od jakichś aniołów
biznesu, czyli tych organizacji,
które
inwestują w różnego rodzaju start-upy.
No, zaciekawiło ich
to, co mają do
zaoferowania, czyli Glide,
czyli to urządzenie, będące
czymś
w rodzaju, jak ja
czytałem opis tego,
to jakaś taka
góra od walizki
trochę na kółkach, można by powiedzieć,
na dwóch kółkach, czyli w zasadzie, no,
kółka plus rączka, którą sobie trzymamy
i wszystko naszpikowane
elektroniką,
gdzieś jeszcze zamontowany
w tym mikrofon, kamera,
no i sensory różnego rodzaju,
które będą nas ostrzegać
przed przeszkodami.
I to urządzenie
ma już niebawem
pojawić się także w Europie.
Tu nasz słuchacz,
nie wiem, czy to było pytanie, czy to była
informacja i nie wiem, skąd ta informacja,
jakie jest źródło, że
Glide będzie dostępny w Polsce.
Ja nie wątpię, że prędzej
czy później on się
u nas pojawi, dlatego, że
no, chcą z tym
ruszyć dość
intensywnie, jeżeli chodzi o promocję.
Na pewno to urządzenie
będzie pokazywane
w Stanach Zjednoczonych, w Kanadzie,
w Europie,
została wymieniona Europa,
no i ci, którzy
się z Unii wymiksowali,
czyli Wielka Brytania,
też tam będzie to urządzenie
prezentowane. Jeżeli ktoś by
chciał, to nawet już je sobie może
kupić. Słuchajcie,
najtańsza opcja to jest
1049 dolarów,
no i
za tę cenę,
wiadomo, tam jeszcze pewnie jakieś
podatki trzeba by było zapłacić, bo to jest
czy cło, bo to ze Stanów
Zjednoczonych jest generalnie sprowadzane,
można sobie to kupić
i za tę cenę otrzymujemy
to urządzenie
plus
jakiś tam abonament
kilkumiesięczny na
oprogramowanie, które z tym urządzeniem
jest stowarzyszone. Ja mam
takie wrażenie, że bez tego
oprogramowania, no to
ten glide nie na wiele
nam się zda. Cena
tego abonamentu,
która w tym momencie
przynajmniej na razie jest
deklarowana jako taka dożywotnia
dla tych, którzy się zdecydują
na zakup tego sprzętu,
no to jest 20
dolarów miesięcznie i do końca
żywotności tego naszego urządzenia
te 20 dolarów ma nas
to kosztować. Czy dużo, czy
mało? Ja się naprawdę
zastanawiam na ile
ten sprzęt
będzie dla nas tak de facto
użyteczny. Z tego, co
dziś miałem okazję
zaobserwować taki
filmik promocyjny tego sprzętu,
no to tam się iluś niewidomych
wypowiadało,
że to takie fajne,
że to super
i iluś niewidomych jest zaangażowanych
też ponoć w rozwój tego urządzenia.
Zresztą sam pomysłodawca
jest osobą niewidomą,
on stracił wzrok,
to nie było tak, że
nie widział od początku, ale w wieku tam
chyba 20 lat wzrok stracił,
więc no z jednej strony
wydawałoby się, że wiedzą
co jest nam potrzebne, natomiast
ja powiem szczerze, średnio
jestem sobie w stanie wyobrazić
to, że taki sprzęt będzie
nas prowadził tak jak biała laska
albo pies przewodnik, no bo to ma nam
zastąpić te
urządzenia, a czy
tak się stanie, to chyba naprawdę
trzeba by było to potestować
i po prostu sprawdzić,
szczególnie. To najlepiej, gdyby
ileś osób to sprawdziło. Tak, oczywiście, że tak,
bo różne osoby mają różny sposób
poruszania się i
czy to rzeczywiście będzie takie cudowne.
Różne wymagania. Tak i wymagania.
I czy to takie rzeczywiście będzie cudowne remedium.
No wiecie, z jednej strony
to kiedyś my sobie nie wyobrażaliśmy,
że osoba niewidoma jest w stanie
korzystać z telefonu z ekranem dotykowym.
Się pojawił iPhone, a potem
Android również dogonił
i się nagle okazało, że można.
Więc może i tutaj, ale
na ten moment to tak trochę
sceptycznie do tego podchodzę i myślę, że
nie jestem jedyny. Ja myślę, że
na korzyść
tego urządzenia na pewno
przemawia to, że tak jak mówiłeś Michale,
pomysłodawcą, jakby twórcą
rozwiązania jest człowiek, który sam nie widzi
i też to,
że widzę dość duże zaufanie wśród
tam w amerykańskiej społeczności niewidomych,
wśród takich osób, które raczej wiedzą, co mówią.
Że
on próbuje pewnych rzeczy, których jeszcze
nikt nie próbował i tak dalej.
Natomiast co wzbudza moje podejrzenia?
Jest bardzo agresywny na pewno marketing,
bo ja jestem u nich zapisany
na ich jakiś tam newsletter,
byłem ciekaw tego urządzenia, nawet chciałem wziąć udział
w ich webinarium,
które tak wprowadzało trochę i przedstawiało
to urządzenie, więc w związku z tym
tam na coś się zapisałem i w tym momencie
raz na kilka dni
minimalnie otrzymuję jakiegoś maila.
Coś ode mnie chcą, albo żebym
już zakupił w przedsprzedaży, albo żebym ich
dofinansował, albo żeby coś tam.
Więc dość mocno zabiegają
o to, żeby być z nimi w kontakcie.
To jest jedno, a drugie bardzo tak
podejrzanie zapobiegawczo podchodzą
do absolutnie każdego działania marketingowego.
Przykładowo
chcąc wziąć udział w tym webinarium
zostaliśmy
poproszeni jako uczestnicy o to, aby nie
ujawniać niczego, co w tym webinarium usłyszymy.
Więc z jednej strony jest
otwarte wydarzenie, na które każdy może się zapisać.
Z drugiej strony
na tym
otwartym wydarzeniu, które ja rozumiem,
że ono jest w jakiś sposób publiczne, bo każdy
mógł się na nie zapisać. Ci, którzy się
tam zapisali, a mógł to być każdy, są proszeni o to,
żeby nic nie ujawniać.
Strasznie bez sensu i dlatego
też ja wam o tym nie wspomniałem, bo ja już byłem gotów
wam o tym opowiedzieć chyba z tydzień czy dwa temu,
ale uznałem, że
szkoda mi mojego czasu
na oglądanie czegoś,
o czym i tak nie będę mógł wam opowiedzieć.
Więc
się poddałem i stwierdziłem,
że pożyjemy, zobaczymy.
Natomiast
na pewno marketingu idzie w to dużo
i to jest na pewno sprzęt,
który zobaczymy na jakichś
targach prędzej czy później, może i nawet w Polsce.
A jak będzie działać,
zobaczymy.
A no zobaczymy,
o ile rzeczywiście na tych targach
dostaniemy działający produkt, bo
coraz bardziej zaczynam w to wątpić,
słysząc o tym
ich marketingu,
ale zobaczymy.
No i został ostatni news
z
tej naszej rubryki Tyflo
wieści, news od Michała,
dotyczący
Chrombuków, bo
sporo osób
jedną z pierwszych rzeczy,
które robi w laptopach to wyłącza
albo przynajmniej próbuje wyłączyć touchpada.
No i
w Chrombukach
już się to da.
Tak, a przynajmniej da się to zrobić
jakoś na okrętkę,
dodając odpowiednie flagi,
wchodząc gdzieś tam w ustawienia
Chroma, a z czasem
Google zapowiada, że
będzie to zdecydowanie działało prościej.
Też oczywiście, jak to u Googla,
najpierw trzeba będzie sobie włączyć
odpowiednią flagę, ale potem
ma nam się pojawić odpowiednia opcja
w ustawieniach dostępności.
I dzięki temu, dzięki tym ustawieniom
dostępności za pomocą jednego
przełącznika będziemy mogli
wyłączyć
oni to nazwali trackpad.
Ja szczerze mówiąc Chrombuka nigdy nie widziałem,
ale trackpad to mi się bardziej kojarzy
z tym, co
niektóre laptopy
miały
gdzieś tam wbudowanego w klawiaturę.
Bardziej myślę, że to właśnie o touchpada
chodzi, po prostu o tę płytkę
dotykową, którą da się
wyłączyć i to może się przydać
w wielu przypadkach, chociażby
kiedy jesteśmy użytkownikami
niewidomymi i raczej z tego
i tak nie będziemy chcieli skorzystać.
Poza tym na przykład
jeżeli korzystamy
z zewnętrznej myszki
przy takim Chrombuku,
więc
jeżeli będziemy mieli taką
potrzebę, to
już za jakiś czas Google pozwoli nam
na wyłączenie
tego touchpada w prostszy
sposób, w ustawieniach dostępności
będzie do przełączenia jedna opcja.
Z racji tego,
że już teraz
przestawiając odpowiednie flagi
też można wyłączyć ekran dotykowy
w takim Chrombuku,
no to podejrzewam, że
i to również zostanie
dodane, no zresztą bardzo
fajnie, bo dobrze,
że Google o to dba, że
zdają sobie sprawę, że nie
z wszystkiego zawsze musimy chcieć
korzystać, że
mamy czasem po prostu potrzebę
wyłączenia pewnych opcji i że jest to
proste, bo w Windowsie na przykład to wcale
takie proste nie jest. W niektórych
laptopach można wyłączyć
taką płytkę dotykową
za pomocą odpowiedniego
skrótu.
Teraz w nowych wersjach Windowsa
to się zdaje, że się tam pojawiła
taka opcja generalnie.
Ja akurat mam
przed sobą komputer
stacjonarny, więc nawet nie mam tego tak do końca
jak sprawdzić, ale wiem, że przez wiele lat
nie dało się tego zrobić w jakiś
bardzo łatwy sposób pod Windowsem.
Oczywiście najprostszy sposób
był najbardziej oczywisty, wchodzimy do
menedżera urządzeń i wyłączamy
tego touchpada tam, tylko
miało to pewne
niosło to za sobą pewne
ryzyko, że co w przypadku, kiedy
będziemy chcieli poprosić kogoś o pomoc
nie mamy zewnętrznej myszki, no to
potem może się okazać, że tak
łatwo tego touchpada nie włączymy.
Więc dobrze, że
inni o tym myślą
i że taka opcja jest.
A właściwie będzie jeszcze łatwiej
łatwiejsza do zlokalizowania.
Coś na Whatsappie, nie wiem czy dobrze,
ale nie widzę wiadomości.
Być może mam coś z Whatsappem,
bo teraz się też będę tutaj przejmował
obsługę wiadomości
i pewnie z czasem również połączeń
na Whatsappie.
A nam został
ostatni news, więc jeżeli ktoś by chciał
do nas napisać, zadzwonić
tudzież się
nagrać, no to ostatnie prawdopodobnie
chwilę.
I w technikaliach znowu
news od Michała dotyczący Apple’a
i tego, co
w związku z tym, że
my jako Polacy nie mamy
dostępu do wszystkich funkcji
Apple’a, ale no jak to
no płacimy
za wszystkie.
Tak jest, pojawiła się
odpowiednia petycja, którą można
podpisać. Na ten moment
ma około cztery
tysiące osób
liczy sobie ta petycja,
które podpisały
właśnie taką,
które właśnie ją
podpisały i dotyczy tego, że
najzwyczajniej w świecie Apple nas
dyskryminuje. Jeżeli zostanie
zebranych dziesięć tysięcy podpisów,
to jakaś, bliżej nieokreślona,
bo tam nie znalazłem informacji jaka,
wrocławska kancelaria
ma zająć się stworzeniem odpowiedniego
pisma do Urzędu
Ochrony Konkurencji i Konsumenta
odnośnie tego, żeby
coś jednak zostało zrobione
i żeby
wymusić na Apple’u
albo wprowadzenie
takich rzeczy, które
są dostępne w innych miejscach
jak chociażby Siri.
To nie jest oczywiście rzecz jedyna,
ale taka najbardziej jaskrawa,
którą widać i której
nie ma w Polsce,
a która w
części innych języków jest.
Albo, jeżeli nie będzie to możliwe
z przyczyn technicznych,
to żeby Walkik
wymógł na Apple’u
po prostu obniżenie
cen iPhone’ów.
Powołują się na odpowiednie
dyrektywy Unii Europejskiej
no i cóż,
tak na dobrą sprawę
no to nic nie
jakby nic nie tracimy
podpisując taką petycję,
a średnio wierzy
w jej skuteczność, ale no
czemu nie z drugiej strony.
Jest to, Apple jest
producentem
międzynarodowym, no i jednak
chcąc dobrze żyć
z różnymi krajami, a jednak
w Polsce trochę tych
iPhone’ów się przecież sprzedaje.
Podejrzewam, że no jednak
więcej Androidów, ale mimo wszystko
nie jesteśmy krajem
z którym absolutnie nie ma co się liczyć.
To przynajmniej dostanie
ten Urząd Ochrony
Konkurencji i Konsumenta
jakąś sensowną odpowiedź, być może
ktoś tam się nad tym
problemem pochyli, no i może się czegoś
doczekamy, jeżeli nawet nie
wprowadzenia tych różnych rzeczy,
no bo to tak dobrze to mam wrażenie, że
nie będzie, bo
różne funkcje
iPhone’ów to też nie jest
tak, że wszystko jest dostępne wszędzie
i to, że Polska jest tylko marginalizowana
tak naprawdę najlepiej mają
mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, bo
pozostałe rzeczy, no to
różnie są dystrybuowane.
Mówiłem o tych rzeczy przy okazji
tych zawirowań aplowsko-unijnych,
gdzie Apple stwierdził, że właśnie
nie udostępni
tego mirroringu,
czy Apple AI,
czy Apple Intelligence,
przepraszam, bo
nie wie, czy spełnia
to wymogi unijne itd.
Natomiast
odezwał się na przykład Stephen Stratton-Smith,
czyli autor takich aplikacji jak Broadcast
na przykład, który jest
Irlandczykiem.
No i on stwierdził, że na przykład do Irlandii,
mimo, że tam język angielski jak najbardziej
gdzieś obok tego irlandzkiego obowiązuje,
no to gdzieś nie dotarły na przykład
Apple Newsy, czyli ta aplikacja
z wiadomościami nie rozwinęła skrzydeł tam,
a teoretycznie, no,
znaczy tak, okej, trzeba tam podpisać jakieś
umowy z wydawnictwami prasowymi
i jakoś się dogadać.
Natomiast
wiele rzeczy tak naprawdę w różnych krajach
Europy, no nie jest
gdzieś tam dostępne dalej,
mimo to, że to gdzieś tam Apple, że wiele rzeczy
nie wyszło w ogóle poza Stany albo poza jakąś tam
limitowaną
pulę krajów anglojęzycznych
tak naprawdę, no i
nie jesteśmy w tym na pewno jedyni,
na pewno jako jedni
z, może nie, że z niewielu,
ale z takich krajów, gdzie ten Apple
jakoś się fajnie rozgościł, nie mamy Siri,
to jest prawda.
Z drugiej strony
na przykład
nie wiem,
uciekła mi myśl, ale wiemy, że właśnie jest taka
sytuacja, że tych różnych funkcji
wielu nie ma,
ale z drugiej strony tego typu działania
na poziomie państwowym już,
no to różne skutki odnosiły,
bo z tego co wiem, na przykład we Francji
sobie wywalczyli, że Apple’owi nie wolno
postarzać urządzeń i tam
wyłączone są jakieś
pewne funkcje niby, które
powodują, że ta bateria się jakoś szybciej zużywa
i tak dalej. No Niemcy na przykład sobie wywalczyli,
brak monopolu,
który objawia się tym, że
Niemcy chyba i Austria jako jedyny
obszar, mają
w asystencie Google,
w głośnikach z asystentem Google, Apple Music.
No i to już jest
decyzja na poziomie gdzieś tam państwa.
No i ja tu mam
listę tych rzeczy, które
są niedostępne w Polsce,
w ramach tej petycji one są
wypisane, no to mamy
oczywiście Siri, no to
wiadomo,
tu mamy Fitness Plus,
mamy Apple News,
Apple Card,
Apple Cash,
co my tu mamy jeszcze,
bo tu są całe opisy,
Apple Podcasts,
Subscriptions, czyli
te subskrypcyjne
podcasty, tak, że można sobie
gdzieś tam, chociaż
ja się zastanawiam, czy Apple Podcasts
właśnie te subskrybowane, to
na pewno nie jest dostępne. Wydaje mi się,
że właśnie to jest
dostępne.
Tutaj bardziej szczegółowe
widoki w Apple Maps,
na przykład
jeszcze mamy
satelitarne wzywanie pomocy,
a za moment satelitarna
komunikacja SMS,
no i też na przykład, że w sprzedaży
nie ma HomePodów chociażby
i rzeczywiście
to jest
prawda, więc
tu mamy to wszystko opisane,
ja tylko jedyną rzecz,
to się tak zastanawiam właśnie, czy, aby
na pewno z tymi
podcastami, bo wydaje mi się, że coś
Tok FM działał w tym temacie,
żeby dało się ich zasubskrybować
przez Apple Podcasty.
Mamy kilka wypowiedzi tekstowych,
ale zanim przejdziemy do wypowiedzi
tekstowych, to będzie
telefon. Bartek do nas się dodzwonił,
witaj.
No witajcie serdecznie, mówiliście, że
nikt do was się nie odzywa, to ja postanowiłem
się do was odezwać,
może nie bez przyczyny,
ale skoro mówiliście o Apple to
troszeczkę podrążę ten temat
dalej, a propos
moich, że tak powiem
problemów ciąg dalszy z iPhone’em, może to będą
mikro problemy, ale jednak
można powiedzieć, że to są trochę
uciążliwe problemy, pierwszy problem to jest,
nie wiem czy o tym już kiedyś z czasem
wspominałem, ale a propos usuwania
połączeń z aplikacji telefon,
że kiedy już
ustawię się na opcji usuń i ją
potwierdzę, to on albo
mi łączy z tym
numerem, na którym się aktualnie
czy też kontaktem znajduje lub
po wykonaniu
tego gestu dwa razy jeden
palec słyszę
dźwięk osiągnięcia
granicy przez voice over,
nie wiem czy o tym wspominałem już u was na antenie,
czy nie spotkaliście się,
czy też macie może ten problem?
Mam ten problem, kiedy
czasem próbuję wejść w więcej opcji
na danym kontakcie w historii połączeń.
A widzisz Pawle, bo mi
bynajmniej się to zdarzyło, bo ja
najczęściej jak
usuwam, czyli robię
jeden palec w dół zaraz po
najechaniu
na dane połączenie
i mówię, albo łączy albo
jest dźwięk tego bębenka tak zwanego
można to powiedzieć,
ale zauważyłem, że dzieje się to chyba
tylko wtedy jak poruszam się gestem
w prawo, bo jak na przykład idę
parę połączeń do przodu albo już
że tak powiem fokus wyląduje na kartach
i się cofnę i ponownie
wykonam tę czynność to jakby
łapię. Nie wiem czy też to
zauważyłeś, że wtedy
poprawnie wszystko jest?
Tu jestem, jestem.
A wiesz co, nie badałem
chyba aż tak wnikliwie tego problemu.
A przypomnij mi tylko jeżeli możesz
z którego iPhone’a korzystasz?
Trzynastka mini.
A czyli to może być problem
całej jakby wersji trzynastki, bo
ja akurat mam normalną trzynastkę.
Dobrze, a drugie pytanie
zresztą wpisałem do was w tej
sprawie dwa tygodnie temu, ale to było pod
koniec audycji więc nie zdążyliście
pewnie przeczytać mojej wiadomości na
kontaktowej drodze.
Chodzi mianowicie o to,
że jeżeli mamy w tle
otwartą jakąś aplikację
streamingową, na przykład powiedzmy
aplikację radiową i ona
prawda sobie w tle leci, nagle właśnie
chociażby macie połączenie
przychodzące, odbieracie
je, wiadomo
połączenie się zakańcza
i chcecie wznowić odtwarzanie
przez centrum sterowania
i najeżdżamy
na przycisk odtwórz
i on zmienia się w pauza
tylko, że streaming nie zostaje wznowiony
i w moim przypadku zauważyłem tylko
taką możliwość, że
jedynym rozwiązaniem jest
ponowne uruchomienie tejże aplikacji
nie wiem czy też mieliście
czasami taki problem? Ja mam wrażenie, że
to bardzo mocno zależy od aplikacji
Bartku, że to od aplikacji
odłącza czasem nawet
potrafi zależeć, to się
potwierdzam, że czasem taki problem występuje
nawet też i z wznawianiem
odtwarzania, jeżeli chodzi
o stuknięcie dwoma palcami, bo
tak zwykle wznawiam to odtwarzanie
raczej nie korzystam z tego
sposobu, który opisałeś
z centrum sterowania, bo tak mi jest
zwyczajnie prościej, natomiast
to jest prostsza droga, to prawda. Tak, natomiast
też się czasem tak dzieje, tak
to prawda.
Okej, no bo tutaj właśnie też zauważyłem
nie tylko chodzi o aplikację audio
typu radiową, czy nawet powiedzmy
prosta aplikacja WP Pilot
która też
ostatnio takie można powiedzieć
cyrki robi
nazwijmy to w ten sposób, że po prostu
czasami przestaje po prostu odtwarzać, ale
nie wiem czy to jest kwestia właśnie
samego zasięgu, bo jeżeli telefon jest
cały czas w tym samym miejscu i nagle
streaming znika
i też
albo muszę ją przenieść do
zasobnika i wejść z powrotem
albo po prostu odpalić na nowo, więc
to czasami jest wnerwiające.
No dobrze,
no to tutaj jak
można powiedzieć, że ten problem mamy
rozwiązany, a trzecia sprawa
w temacie Apple’a to tutaj
mój znajomy ma taki problem de facto.
Jakiś czas temu
w ustawieniach
mu pokazywało, że
ma zajęty prawie
100%
pojemności
pamięci, że
on bodajże ma
64 GB
pamięci, nadmienię tylko,
że to jest iPhone SE trzeciej
generacji
i kontaktowałem się w tej sprawie z
Apple’em, a tamtą
chwilę problem udało nam się rozwiązać,
bo okazało się, że
wszystkie dane z WhatsApp’a wtedy,
które tam się znajdowały
były zapisywane z pamięci
telefonu, a nie w iCloud
i te opcje zmieniliśmy, ale ostatnio
jak z nim rozmawiałem to powiedział, że sytuacja
się powtórzyła i teraz się zastanawiam co może
tego być powodem,
bo nawet przy tego typu
sytuacji nawet nie jest w stanie
zrobić najnowszej aktualizacji
jakoby taka się pojawiła,
albo nawet
diagnostyki nie był w stanie wtedy zrobić,
bo wtedy też próbowałem przez diagnostykę sprzętu.
To znaczy no,
dlaczego tak dużo rzeczy
gdzieś tam się pojawia jak rozumiem.
Właśnie nie wiem skąd te rzeczy,
bo wtedy mogę wam powiedzieć,
że z tych sześćdziesięciu trzech
chyba około gigabajtów
z sześćdziesięciu czterech co było zajęte po
włączeniu
tej funkcji w ustawieniach
WhatsApp’a
zmniejszyło się do dwudziestu czterech
zajętego miejsca.
Wiesz co,
pamiętaj o tym, że być może
jakieś multimedia,
które tym WhatsApp’em krążą
to tyle zajmowały,
bo to jest niestety problem,
że ten WhatsApp potrafi
puchnąć od
nadmiaru multimediów.
Tylko dlaczego teraz nagle ta
sytuacja jakby się nawróciła?
Wszystko co jest możliwe idzie
do iClouda.
A jak zobaczę
sobie co mu tam najwięcej zajmuje miejsca
to co?
Wtedy jak patrzyłem
to i
same chyba
aplikacje te systemowe
i
jak to się tam nazywa właśnie
oprócz aplikacji
sam system chyba zajmował około trzynastu
GB chyba coś takiego było.
Ja porównywałem ze swoją
ze swoimi wielkościami
one się
różniły.
Nawet jeżeli chodzi o same aplikacje.
Ciężko mi Bartku powiedzieć,
natomiast ja bym po prostu przejrzał co tam
tym razem najwięcej zajmuje, bo może być
tak, że okej
dane WhatsApp’owe gdzieś tam idą
do chmury, ale może się na przykład
multimedia, bo WhatsApp ma przecież taką
funkcję, żeby multimedia
z czatów zapisywać
w
pamięci telefonu. Jest jeszcze
dodatkowa taka opcja.
To też przełączyłem wtedy
bodajże już tak, bo
całkowicie wtedy te ustawienia przeglądałem
i to też mu zmieniałem, żeby
ja bym to
przepatrzył i szczególnie się przejrzał
po prostu temu co tam najwięcej zajmuje.
Tak w ogóle teraz jeżeli
chodzi o instalację
czy aktualizację systemu, to Apple ma
taki sposób,
że pozwala
nawet jak nie masz wystarczającej
ilości miejsca
w pamięci telefonu, to
pozwala to w pewien sposób
obejść. Oczywiście to się nie zawsze musi
udać, ale jest tak,
że on sobie na czas
instalacji systemu
odinstalowuje niektóre aplikacje,
a po tym jak
zainstaluje nową
wersję systemu, to on sobie po prostu
pobiera. Z tym, że odinstalowuje tylko
aplikacje, nie usuwa danych.
Czasem to wystarczy.
A jak to obejść?
To znaczy jak co obejść?
Jeżeli to jest…
Jak można to spowodować?
Dostajesz pytanie w trakcie
instalacji, czy chcesz tak zrobić?
Ja już parę razy tak
miałem, że miałem za mało miejsca
w pamięci telefonu, żeby
tak standardowo zainstalować system,
i dostałem takie pytanie.
Jak mu aktualizowałem do 17.5.1
takiej informacji, nie dostałem.
O, no to ciekawe.
Więc dla mnie i tak
to jest zagadka, dlaczego to się powtórzyło,
no bo z tego, co tak przeglądałem
jego telefon, no to
wtedy po tej sytuacji tak naprawdę
ten WhatsApp zajmował tyle miejsca.
Inna sprawa, że
naprawdę w dzisiejszych czasach
128 to jest
moim zdaniem minimum.
No tak, ja sam mam 256,
chociaż tego miejsca mam w
wolnego, bo
ani dużo zdjęć nie posiadam, ani też
multimediów nie przetrzymuję, że tak powiem.
Nawet w chmurze. Zresztą zdjęcia
u mnie i tak idą do iClouda, także
ja dość, że tak powiem
rozsądnie zarządzam swoim miejscem, ale
no pominął się to, no
szkoda kurcze, że to sytuacja się tak
powtórza i nie mogę, że tak powiem
w stanie tego zobaczyć
w rzeczywistości, bo dzieli
nas prawie, że 200 km
odległości, więc może bym mógł rzucić na to
okiem, ale dobrze, zobaczymy
co wizyta w serwisie u niego, że tak powiem
jakie rezultaty przyniesie.
Okej, jeszcze tak króciutko
chciałbym może się odnieść tylko do
tego co mówiliście a propos tych płyt,
że już powoli odchodzą, że tak powiem
można powiedzieć kolokwialnie
do lamusa. No ja już, że tak powiem
sam mam sentyment do płyt,
ale zastanawia mnie jedna rzecz, na przykład
bo teraz ostatnio
nie tylko chyba ta stacja, której ja
słucham, ale większość stacji
na przykład oferuje płyty
w nagrodach.
I pamiętajmy, że to są wtedy
fizyczne nośniki i ciekawe wtedy
jeżeli te płyty rzeczywiście zostaną
powiedzmy już w większym
stopniu wycofane, jak dajmy na to
będą wtedy udostępniać
dostęp do tych wygranych płyt.
Będą dawać inne nagrody Bartku.
Najprostsza
odpowiedź.
Ja szczerze powiedziawszy sobie tak
tego nie wyobrażam, bo sam nie powiem.
Nie kupuję płyt tylko
powiedzmy, że były czasy kiedy je zdobywałem,
więc dla mnie to jest
rzeczywiście pamiątka.
Bartku to ja ci coś powiem. Nie wiem czy ty zdajesz sobie sprawę
jak te nagrody
zazwyczaj są
rozdawane. To znaczy
skąd się te nagrody biorą? O tak.
No to w tym
przypadku mogę powiedzieć bynajmniej tyle
co ja informacji posiadam, że to jest
wytwórnia, która jest z tym radiem
powiązana i ona wydaje jakąś tam
określoną liczbę, prawda?
Dokładnie. To znaczy to jest po prostu tak,
że wytwórnie wysyłają
płyty do radia
i czasem dodają coś
jeszcze na zasadzie takiego
gratisu, że
przysyłają ci na przykład jakieś tam single,
które
promujesz na antenie,
ale przy okazji jeszcze ci wyślą
na przykład jakąś tam płytkę
tak dodatkowo. Kiedyś to było
powszechniejsze, teraz jest
nieco rzadsze, natomiast nadal
z tego co wiem jest
praktykowane. No i po prostu w takiej sytuacji
te płyty się rozdaje,
bo dla stacji radiowej to jest totalnie
zerowy koszt. Oni za to nic nie płacą,
więc
można jeszcze na przykład coś tam, nie wiem,
w ramach smsów sobie na tym zarobić,
a nagroda jest
totalnie o koszcie zero. Więc
jeżeli sytuacja
będzie taka, że po prostu płyty
przestaną być produkowane, no to
podejrzewam, że w takiej
sytuacji to i
stacje radiowe przerzucą się na inne nagrody.
Inna rzecz,
jak długo jeszcze będziemy mieli stacje radiowe?
Może to też
nie będzie dobre porównanie, ale tutaj
z własnej autopsji mogę
teraz tak zasugerować,
co by się stało, gdyby teraz przestali
produkować młynki do kawy.
Gdyż ja
aktualnie nie mam nawet
możliwości, żeby sobie w domu
ekspres postawić, a nie powiem, że lubię
kawę mieloną. I teraz
jeżeli zepsuje mi się ten
aktualny już wiekowy powiedzmy,
który mam i co, jeżeli
takie młynki by zostały wycofane?
Automatycznie by mnie przymusili
do tego, żeby pić już kawę
mieloną od firmy.
Jest jedna różnica, bo młynki
są kupowane przez ludzi.
Wydaje mi się, że teraz właśnie w erach
ekspresów coraz chyba rzadziej.
Nie, nie, nie, nie,
dlatego, że no właśnie to jest tak,
to jest jedna z tych rzeczy,
która no niby
jest, ale nadal jest
i to chyba dość sporo osób,
ja nie mówię, że wszystkie, to nie jest jakoś bardzo dużo osób,
ale myślę, że więcej osób
ma, nie wiem, kawiarkę
niż osób ma,
nie wiem, kupuje
płyty. Tak mi się wydaje.
Poza tym pamiętajcie o jednym
i to jest myślę, że tu
dość istotna rzecz w tej całej sprawie,
że ludzi, którzy
są koneserami, kawy też jest
całkiem sporo i teraz
tak, młynki do kawy
to kupują też bardzo
często właśnie takie osoby, które mają
ekspres, ale mają na przykład tak zwany
ekspres ręczny
i do tego ekspresu
trzeba mieć jeszcze osobny młynek,
tam sobie mielisz kawę, odpowiednio
to ubijasz i dopiero sobie
tę kawę robisz. To jak ktoś chce
mieć wygodnie, no to kupuje sobie ekspres
taki automatyczny tak zwany,
wciska guzik, tam się już to wszystko
miele i mamy gotową
kawę, ale jeżeli ktoś jest
rzeczywiście takim smakoszem, to bardzo
często jest tak, że on sobie
tę kawę zmieli, raz zmieli sobie
grubiej, raz cieniej, raz tak,
raz tak, poubija. No i to
dla takich ludzi też się produkuje
ten sprzęt. Tak, bo tych ludzi jest
dużo, że nie ma problemu.
Zresztą wydaje mi się, że
hipotetycznie, nawet gdyby
zrezygnowano w ogóle z tych
młynków, to za chwilkę
pojawią się
punkty, tak jak na przykład u nas
jest koło domu Bazarek
i na Bazarku jest sklep
z kawami, między innymi,
gdzie możesz sobie
zamówić
kawę mieloną
w taki sposób, jaki ty chcesz.
Grubo, średnio, grubo, cienko,
100 gramów,
200 gramów i po prostu
co chwila tam sobie, znaczy co chwila, no co kilka
dni iść sobie do tego sklepu
i kupować kawę mieloną
i to konkretną kawę, więc myślę, że
gdyby, no jakby
rynek wszystko
weryfikuje, ludzie chcą kawy, ludzie będą
mieli kawę.
Widzę, że to moje porównanie taką troszeczkę
dyskusję tutaj wywołało.
Dyskusję, bo jakby
znowu, rynek wszystko
weryfikuje. Gdyby było tak,
tak mi się wydaje, że 95
procent ludzi
ma w domach ekspresy
do kawy, takie automatyczne,
no to zapewne
inne rozwiązania by
zostały, jeśli nie wycofane,
mocno ograniczone. Można powiedzieć, że rynek weryfikuje,
ale pytanie, czy też
patrzy na właśnie
na dostępność chociażby, ale
dostępność w sensie taką, jaką
my potrzebujemy, bo
de facto
smartfony już coraz bardziej są dostosowane
dla osób niewidomych,
prawda? Ale powiedzmy, że
są osoby starsze,
czy też osoby niewidome,
znam takie osobiście,
które no po prostu się nie przekonały
do panelu dotykowego
i cały czas korzystają z kawiszów.
To jest właśnie na tyle mało.
No właśnie.
Są te telefony
i to są jakby dla starszych osób,
są jakieś tam
telefony z przyciskami
dla starszych ludzi.
To rozwiązanie nie
uwzględnia osób niewidomych, ale to też pewnie dlatego,
że nas jest na tyle mało,
że
najwyraźniej
nikomu się nie opłaca
tego robić. To niestety
no tutaj… I to jest niestety
smutne. Aczkolwiek też mamy
rozwiązania klawiszowe dla osób niewidomych,
więc jest
jakoś w stanie to pogodzić.
Na razie ten blindshell jakoś się trzyma.
No i smartvision od Capsysa
też jeszcze.
Więc na razie ta alternatywa
jeszcze zostaje. Pytanie tylko na jak długo,
bo na przykład nie wiem czy
powstanie kolejna wersja blindshella.
No my tego też nie wiemy
Bartku.
To zależy od tego ile osób
m.in. ile osób to kupi.
Żeby kupić to wystarczająco dużo osób.
Każdy sprzęt ulega
destrukcji, prawda?
Więc co jakiś czas
ten sprzęt jednak wymieniać trzeba.
Dlatego też
blindshell teraz kombinuje w stronę jakiejś
przedłużonej gwarancji,
jakiegoś tam wymiany stary na nowe,
coś tam. Więc oni
na pewno widzą, że jest zapotrzebowanie.
Tak przypuszczam.
Bo ja też coraz częściej gdzieś spotykam
ludzi, którzy mają właśnie albo jakieś blindshelle,
albo jakieś smartvisiony. Dzisiaj
kolejną koleżankę ze smartvisionem nowiutkim
spotkałem.
Więc myślę, że firmy Tyflo zawsze
tam jakąś niszę znajdą, bo widzą, że jest ku temu
jakaś potrzeba, nie? Po tym co dzisiaj mówiliście
szkoda, że się nie odrodzi.
No.
Na Nokia przecież był, no
Symbian o właśnie uciekł
uciekła mi ta nazwa.
Ja nie wiem czy.
Ale Bartku w dzisiejszych czasach ten system to
czego byś go wykorzystał?
Dla mnie
dla takiego szerszego użytkownika
no to wiadomo, że tylko dzwonić
i
czy wpisać smsy to jest mało,
ale są osoby, które tylko z tego korzystają.
I to im wystarczy.
Ja pokładam nadzieję
tutaj w europejskiej
ustawie o dostępności, może trochę płonne,
ale z drugiej strony jakieś tam kary finansowe
mają ciążyć, że
telefony, chyba te
telefony takie klawiszowe też są tym objęte,
aczkolwiek nie wiem. A wiem, że niektóre
firmy coś tam się przymierzają, coś tam działają,
kombinują.
Były dostępne i udźwiękowione i tak dalej.
Więc no
może będzie jakiś…
Na sam koniec rozmowy
tylko powiem, wydaje mi się, że o
dostępności my głośno powinniśmy mówić,
bo cały czas widać, że o tym
no się mówi, ale jeszcze chyba
nie tak donośnie, żeby nas usłyszeli.
Wszystko…
kwestia…
Bartku, ja myślę, że to jest zawsze wszystko
kwestią pukania do odpowiednich drzwi po prostu,
bo… No tak, ale jeżeli
my się nie odezwiemy, no to tak naprawdę
oni nam odpowiedzą, jeżeli
już uderzymy.
Skąd my mieliśmy o tym wiedzieć? Tak, ale to jest
zawsze kwestia adresowania tego przekazu
do odbiorcy odpowiedniego, a myślę, że
my tutaj, jak tak sobie rozmawiamy,
to wszyscy jesteśmy tego doskonale
świadomi. I byłoby to też…
Dlatego powinniśmy to rozszerzać.
Gdyby było to poparte
autorytetem jakiejś organizacji, że jakby
w tej sprawie walczy nie tylko jeden
pojedynczy człowiek, bo w ten sposób
można szybko
wypożytkować całe swoje siły.
Jak my jesteśmy, albo zbierzemy sobie grupkę
jakichś znajomych i my jesteśmy tym jedynym głosem, który
walczy, to by się przydało
rozwiązanie jakieś od
górne na zasadzie organizacji,
która bierze ten temat na poważnie i jest jakby
tym głosem konsumenckim
w naszym imieniu. I wtedy to jest zrzeszenie
i gdzieś tam tysięcy niewidomych w
danym kraju, nie?
Tak. Tylko że ta organizacja też
musi mieć jakieś narzędzia, no bo
wyobraźmy sobie taką
hipotetyczną sytuację. Idziemy…
Ta organizacja nawet idzie
do firmy X.
Mówi, no robicie
produkt dostępny, niedostępny
dla niewidomych. No robimy.
I? No
to jest źle.
No i?
No i…
jest źle. Coś jeszcze?
No wtedy to
najlepiej, żeby taka osoba
mogła przetestować ten produkt
i…
Nie, to nawet już
nie o to chodzi. To chodzi o egzekwowanie
tego, żeby on się stawał dostępny.
Dokładnie. Trzeba przekonać firmę,
że ma po co to
robić, no bo jeżeli tylko powiemy, no bo
niewidomi nie mogą.
No nie mogą.
No i?
Gdzie wady, tak?
Okej, obiecałem, że będzie
koniec mojej wypowiedzi, więc
tylko na koniec jeszcze takie malutkie
pytanie a propos Cinque Jaya,
bo troszeczkę się w niego
zagłębiłem i tylko takie pytanie, czy
to prawda, że on
polskich złotych nie rozpoznaje?
Bo jak przeglądałem
listę samych
walut, to tam tylko był euro
chyba i jakieś dolary.
Na razie się chyba nic
nie zmieniło w tej kwestii. No nie, nie, nie.
No to w tej kwestii
na razie pozostaje nam z takich
bardziej rozwiniętych Cinque
Home wtedy.
Albo Cash Reader, tak.
Albo Cash Reader, okej.
W porządku, dobrze.
Przepraszam, że tutaj taką
burzliwą dyskusję wywołałem, ale no.
Spokojnie Bartku, po to też
jesteśmy, żeby można było do nas
zadzwonić, żebyśmy mogli sobie coś
pogadać. Co prawda gadamy
i tak dyskutujemy we własnym
sosie trochę, ale
no cóż, przynajmniej
czasem może z tych dyskusji
coś wyniknie.
Można powiedzieć, że są osoby,
które Was słuchają, więc.
Dokładnie.
I też warto pamiętać o tym, że
nasze polskie banknoty różną się
rozmiarem
i są różnego rodzaju
takie pomysły
na to, jak z tego skorzystać.
Na przykład
wkładamy banknot między, nie wiem,
powiedzmy palec środkowy i wskazujący
i no każdy
oczywiście ma innej długości te palce, więc niech sobie
każdy zobaczy, gdzie mu
ten banknot sięga, albo między
które palce, jak, gdzie dokładnie,
to mogą być oczywiście inne palce, nie wiem,
środkowy, serdeczny, czy tam cokolwiek.
Można te banknoty
jeszcze jakoś inaczej, nie wiem, powkładać.
No i zachęcam
do eksperymentowania, dlatego, że
rzeczywiście te aplikacje
mogą być, może ich nie być, natomiast
póki co, ja
nie widzę nic, żeby
była jakaś ustawa, że banknoty
mają być jakoś zmienione, póki co
na szczęście nie są,
więc no zobaczymy.
Ja planuję w ogóle zrobić
taką akcję, bo
znam kogoś, kto zbiera banknoty
różnych walut świata
i planuję się z tym człowiekiem,
jak tylko znajdziemy obaj chwilkę,
żeby to zrealizować,
spotkać się, ja sobie
te banknoty różne pooglądam, porównam,
zwrócimy razem, bo to jest widzący człowiek
uwagę na to, na co trzeba,
mam nadzieję,
i sobie porobię jakieś notatki i poopowiadam
Wam potem o tym trochę, jak wygląda kwestia
oznaczania różnych walut
na świecie, bo już kiedyś takie fajne zestawienie
Wam czytałem,
a teraz będę w stanie to być może
zobaczyć w jakimś stopniu na żywo
i myślę, że to będzie bardzo ciekawy, wakacyjny
temat, wszak lato zachęca
do podróży, a podróże czasem wiążą się
z wymianą walut.
To teraz zaglądam do
wypowiedzi tekstowych,
bo tu się ich kilka pojawiło
w międzyczasie.
Iwo na przykład do nas podesłał
artykuł z
Fundacji Mir
o nowym rozszerzeniu
dla przeglądarki internetowej.
Ja o tym rozszerzeniu
czytałem
dziś też informację, natomiast
tak naprawdę
ani nie miałem okazji go
przetestować, ani nie miałem
możliwości niczego
z nim tak naprawdę zrobić.
To rozszerzenie jest cały czas w fazie
jakichś intensywnych testów.
Ma teoretycznie służyć do analizy
danych. Jak?
Jakich? Gdzie?
No to
bardzo enigmatyczne te informacje,
więc tyle
na ten moment wiem, ale może
faktycznie warto będzie się mu
jakoś tam przyjrzeć. I teraz
przechodzimy do kolejnych komentarzy,
które do nas piszecie.
Marek. Witajcie.
Co ile czasu jest aktualizowane
oprogramowanie do Zuma
H1e? Bo ostatnia
wersja jest wersją 1.20
i skąd będę
wiedział, że pojawiła się nowsza
wersja do tego rejestratora?
Posiadam ten rejestrator,
fajnie się sprawdza.
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.
Z tego,
co wiem, to Zoom nie ma żadnego cyklu
wydawniczego, po prostu jeżeli
uda się coś naprawić, to się
wrzuca nowy plik, więc
po prostu trzeba albo
patrzeć na stronie co jakiś czas, albo
patrzeć w miejscach, gdzie
siedzą użytkownicy, którzy mają
ten rejestrator i od nich się dowiadywać.
I kolejna
wiadomość, którą napisał
do nas Marek. Jeszcze jedna
sprawa. Czy gdzieś można znaleźć
archiwalne wydania
Lata z Radiem? Chodzi mi o wydania
z tego roku, bo parę wydań
przegapiłem. Szukałem na stronie
Polskiego Radia, ale nie mogłem
znaleźć. Widocznie nie udostępniają
archiwów tej audycji. Szkoda, bo
lubię tej audycji słuchać. Jeśli
ktoś zna jakieś miejsce, gdzie można
odsłuchać archiwum Lata z Radiem
będę wdzięczny
Marku, a czy
na player.polskieradio.pl
to
tam czegoś nie znajdziesz, bo może
na samej stronie Polskiego Radia
być problem, ale na
playerpolskieradio.pl może tam coś
będzie i
będziesz mógł sobie tego posłuchać. No ja
bym jeszcze tam intensywnie
poszukał na Twoim miejscu, bo kiedyś te
Lata z Radiem archiwalne
wydania były, można było sobie tego
posłuchać, przynajmniej przez jakiś czas.
Natomiast
jak ja tego słuchałem kiedyś,
to też z przykrością
muszę stwierdzić, że nie pojawiały
się tam wszystkie materiały.
No to pewnie ze względu na prawa autorskie,
bo na przykład część
muzyki była wycięta, ale oprócz
tego, że tej muzyki
nie było, to też jeszcze
i część z tej audycji była wycięta.
Tam na przykład jakaś książka,
no to też prawa autorskie podejrzewam.
Więc tutaj może być z tym
różnie.
Następna wiadomość.
Piotr do nas napisał.
Nadrabiam audycję od
początku i przepraszam jeśli powtórzę
pytanie, ale na czym właściwie
polega ta gra strategiczna?
Rozumiem, że jest tam
plansza i się po niej poruszamy, ale
nie zrozumiałem jaki jest cel i
trudność. Tomku?
Celem jest zdobycie totemów,
które są na tej planszy
gdzieś tam porozstawiane. Jak
najszybciej zdobyć tych totemów
i właśnie można zrobić to w taki sposób,
że albo
każdy jest tutaj
sobie i
komu szybciej się to uda zrobić,
a plansza
nie jest łatwa, tam to jest niezły labirynt
generalnie i
te mury tam są porozstawiane
bardzo różnie i tam są różne
jakieś ślepe uliczki
inne takie.
A jeżeli gramy
drużynowo
to też w sumie,
żeby szybciej to zdobyć
są, jest na stronie
prowadnicy
instrukcja cała, instrukcja obsługi
gry, wszystkie zasady, znaczy
instrukcja obsługi, w zasadzie
zasady grania
w tę grę
no i tak.
Okej, no to
to już w takim razie wiemy.
Co my tu jeszcze
mamy? Zaglądam dalej
do waszych… Mamy jeszcze wiadomość krótko na
Whatsappie. Okej, no
Bartka. Ale mam tu jeszcze komentarze
to może jeszcze je przeczytam.
Weronika
pisze do nas tak, a czy przypadkiem
Europa nie ma lepszych map, bardziej
szczegółowych niż my?
Ja myślę, że tak globalnie
podchodząc do tego Europa to niekoniecznie.
Na pewno
Stany Zjednoczone, to
tego można być pewnym, że
Stany Zjednoczone
to… Są pewnie takie
budynki, w które można zajrzeć, bo nie wiem czy tam te
lotniska, które jest tam w Niemczech, w Anglii
jakieś tam, nie mają
tych takich widoków 3D, że można się po nich
przejść poniekąd wirtualnie.
Tego może u nas jeszcze nie być do końca.
Ale
tak poza tym, nie wiem, ale nie zdziwiłbym
się, gdyby coś tam się działo.
Okej.
Aczkolwiek na przykład
niedawno patrzyłem gdzieś tam
jakieś mapy włoskie,
konkretnie Mediolanu
i na przykład
Open Street Map nawet.
Tam są zaznaczone, nie wiem,
bramy, krawężniki,
jakieś w ogóle ekstremalnie
małe obiekty,
w zasadzie bez znaczenia
jakby z naszego punktu widzenia
i tam tego jest bardzo dużo.
Dobra.
Chociaż jeszcze tak a propos właśnie
tych map, no to jeżeli
chodzi o lokalizację w ogóle różnego
rodzaju czy instytucji,
firm, to ja mam cały czas
wrażenie, skoro już o tym też
mówimy, że no niestety, ale
Apple Maps to gorzej
sobie radzi u nas niż
mapy Google’a.
Chociażby ze względu na to, że
Apple Maps obsługuje
Yelp, o którym to zresztą też mówiliśmy
ostatnimi czasy
i o udogodnieniach, które wprowadza.
Natomiast
z Yelpem, ja tam
kiedyś miałem okazję dodawać
jakąś
instytucję czy firmę,
to tam jest zdecydowanie
większy problem, żeby to zrobić.
Żeby dodać.
Tam jest zdecydowanie bardziej skomplikowana
procedura.
W mapach Google’a to jest znacznie
prostsze. Oczywiście wiadomo,
no Google też potem tego w żaden sposób nie
weryfikuje. Yelp całkiem możliwe,
że to bardziej właśnie weryfikuje
i sprawdza, czy tu,
aby ktoś nie
dodaje czegoś,
czego być nie powinno. Natomiast no
efekt tego jest taki, że na tych mapach, przynajmniej
w naszych lokalizacjach, po prostu
Google Maps’y są
mniej dokładne.
Apple Maps’y są mniej dokładne, a Google Maps’y jednak lepiej
sobie radzą. To chciałem powiedzieć.
I od Pawła,
wiadomość, a co do tego,
co mamy i nie mamy w Polsce,
testowaliście sideloading?
Ja jeszcze
nie miałem okazji
testować. Też nie.
Nie wiem, czy Piotr czymś tam się nie bawił, ale
chyba nie.
Ale mówił na pewno o tym sklepie,
który już był dostępny. Tak jest.
A tymczasem
telefon mamy jeszcze. Kto jest z nami?
A witajcie.
Paweł z tej strony się wkłania.
A cześć Pawle.
Ja chciałem troszkę tak wnieść
może troszeczkę pozytywnych
informacji.
Mianowicie
nawiązuje do tego, co mówił
Bartek odnośnie dostępności
różnych tutaj rozwiązań.
Konkretnie tego,
że jeżeli jakaś firma robi
rozwiązania niedostępne,
czy my mamy
jakiś sposób na to, żeby
przekonać,
poprosić,
żeby to było
bardziej dostępne.
Obawiam się,
że bez jakiegoś takiego
lobby reprezentowania nas
i mówienia o takich w ogóle
potrzebach
to będzie słabo.
Ale już i tak się sytuacje zmieniają.
Bo ja na przykład
miałem taką sytuację,
że szukałem kiedyś
dostępnej
zmywarki do naczyń
i dzwoniłem
do różnych
sklepów, elektromarketów
na infolinie.
Bardzo często
były to porady w stylu
niech pan kupi jakąkolwiek
i tak będzie pan zadowolony.
Bo pani jedna, druga, czy trzecia
tylko tyle potrafiła z siebie
wykrzesać.
Ale kiedyś dzwoniąc po raz który
się
do Euro AGD
i pytając się o różne
tam zmywarki
w tle, gdzieś tam w trakcie rozmowy
nawiązując do tego,
że jestem osobą
niewidomą, nagle słyszę
od pana takie, o wie pan
bo ja miałem szkolenie
i ja panu polecę
dostępną zmywarkę. To dobrze, że mi
pan powiedział, bo myśmy
mieli szkolenie i
czy pan potrzebuje tego, czy
przycisków, czy aplikacji,
czy czegoś tam jeszcze
i to już była zupełnie inna
wtedy rozmowa.
Tak samo mój kolega
chciał sobie kupić smartwatcha
z androidem.
Poszedł
do
Carefura i też trafił na
sprzedawcę, który
mówił, że właśnie
miał szkolenie, gdzie tłumaczono mu
jak się włącza
talkbacka w zegarku,
jak pokazywać to osobie
niewidomej, no i poświęcił mu
gość tam nie wiem pół godziny, czy
ileś, żeby zapoznać
się z takim zegarkiem.
Więc no, też
powoli się to
zmienia, aczkolwiek
jeżeli miałbym
patrzeć ze swojego punktu widzenia, to brakuje
gdzieś takiego właśnie miejsca,
gdzie osoby niewidome
mogłyby się dzielić
różnymi dostępnymi
rozwiązaniami, bo na przykład
ktoś sobie kupi
dostępną pralkę, no kupił ją
cztery lata temu,
model wyszedł z rynku,
już go nie kupimy,
no i teraz jeżeli
stoimy przed zakupem
jakiegoś urządzenia, nie wiem,
do domu, na przykład
załóżmy pralki,
to właściwie jak będziemy tylko polegali
na tym, że dzwonimy na
infolinie różnych
sprzedawców, sklepów, producentów,
czego sobie tam wymyślimy,
to właściwie jest to czas płacony,
bo o dostępności
no mało kto
wie.
I w tym miejscu,
Pawle, przerwę Ci tylko i powiem
i przypomnę
do wszystkich naszych słuchających,
jeżeli macie
coś ciekawego,
dostępnego, co chcielibyście
pokazać, zademonstrować,
to dawajcie znać, skontaktujcie się
ze mną, michal.dziwiszmałpa
firr.org.pl
i
wasza prezentacja
pojawi się w Tyflo Podcastie
dla
korzyści tak naprawdę wszystkich,
będziemy wiedzieli, że coś jest dostępne,
że coś fajnie działa,
jeżeli będziecie
chcieli, jeżeli będziecie woleli
to opisać na przykład, to też nie ma
problemu, jest Tyflo Świat,
również i tam będziecie mogli
coś opublikować
i u nas też już
trochę różnego sprzętu zostało
pokazanego, oczywiście tak jak
Pawle mówisz, no problem jest taki,
że czasem te różne modele
wychodzą z rynku, ale może być
na przykład…
4 lata temu miałem taką sytuację, że szukałem,
właśnie byłem na etapie szukania,
no to piszę tam, nie wiem, na
Tyflo czy Facebook i jak zwał, tak zwał,
no nie mówię,
każda informacja jest
cenna, za każdą odpowiedź
zawsze jestem wdzięczny,
no ale nagle człowiek mówi
tak dobra, mam dostępną pralkę,
taką, taką, człowiek idzie do
sklepu, panie to było 5
lat temu, teraz już tego nie ma.
Z drugiej
strony, jeżeli ta pralka
była dostępna i miałbyś na przykład jakąś
taką jej prezentację, jakbyś
sobie jej posłuchał, wiedział
jak coś jest rozwiązane,
to też
mógłbyś na przykład wiedzieć
o co pytać, albo
zapytać, czy jakiś kolejny
model, podobny do tego
urządzenia się przypadkiem nie
pojawił, bo to często też jest tak,
że jakiś jeden model wychodzi
z obiegu, ale pojawia
się następny, w którym
być może coś dodano, może
trochę zmodyfikowano, nie wiem,
wygląd, kolor jakiś inny,
to już ma inny model, ale
tak naprawdę, środek jest
może nie taki sam, ale bardzo podobny.
To wiesz, dostępność ma na
przykład wiele
oblicz, bo załóżmy,
no wchodzimy, no nie wiem
do elektromarketu, tak
i widzimy, nie wiem, lodówki,
pralki, wszystko, wszystko dotykowe,
najpopularniejsze i tak dalej,
już nie miał szkoleń, nie miał wiedzy,
jakie będą
mu doradzić, potrafi tylko powiedzieć,
no kuchenki indukcyjne są tam
i koniec,
i na tym się kończy
rola
przydawcy.
To już też mam wrażenie,
że bardzo mocno zależy od
zaangażowania, ale fajnie rzeczywiście,
fajnie, że też są
szkolenia, ja też to potwierdzam,
bo miałem okazję kilkukrotnie
różnego rodzaju szkolenia przeprowadzać,
to też, żeby tak nie
gloryfikować tych wszystkich, którzy są
na tych szkoleniach, bo to też
bardzo często jest tak, że
ci ludzie wcale,
wcale niekoniecznie oni się tam
chcą znaleźć, dla nich to jest na przykład
czasem strata czasu, po prostu,
ale takie szkolenia są o tyle
ważne, że nawet jak ktoś tam się
przesiedzi te
ileś godzin, wynudzi się,
bo to może go nawet i nie interesuje,
a czasem też się tak zdarza, że po prostu
ludzie przychodzą, słuchają,
albo jak to są szkolenia online,
to robią w ogóle jeszcze tam przy okazji coś innego,
ale no przypadkiem może
parę rzeczy gdzieś w głowie
tak czy inaczej zostanie,
że on nie będzie w stanie, może nam jakoś
bardzo super pomóc, ale przynajmniej będzie miał świadomość,
aha, no to jednak
coś takiego tu było, to niewidomy,
to co dla niego
może być istotne, no to,
okej, to jakoś tam,
jeżeli jeszcze będzie chęć
dialogu, to jest szansa na to, żeby
dojść do jakiegoś porozumienia i
coś uzyskać.
Jak na przykład
sklepy mają na przykład usługę
tam nie wiem za 20
złotych połączenia komuś
słuchawek
załóżmy
z smartfonem,
no i klient się pyta,
no jakie to słuchawki by tu wybrać
i zasłyszy od pani sprzedawcy
czyni, to niech pan wybierze
jakiekolwiek, zawsze przecież można je zwrócić.
No tak.
No ze słuchawkami
to bym tak nie szalał, bo to niestety
różnie to bywa akurat. Z tym zwrotem.
No właśnie.
Tak, ze zwrotem.
Zwłaszcza te douczne, bo to potem kwestia jakiejś higieny
i tak dalej. Tak, to kanałowe zwłaszcza,
no to wiemy.
Ja może jeszcze tylko przytoczę przykład, skoro tak
mówimy o szkoleniach, nieszkoleniach,
który ja już podawałem w to przeglądzie
wiele odcinków temu
i tutaj w Wiedniu
w jednym z mediamarktów
pracuje po prostu niewidomy pan,
który doradza klientom w kwestii akurat pralek.
I z tego, co wiem,
to nawet podchodzą do niego
też chętnie widzące osoby, dają się mu,
dają sobie poradzić
i istotnie, jak do niego napisałem
maila, bo gdzieś do niego dotrzymałem kontakt,
to podrzucił mi parę modeli pralek,
które powinny być przynajmniej
jakieś tam wyposażone
w panele przyciskowe i powinny być dostępne
albo w całości, albo częściowo.
Więc kurczę, to jest kolejny pomysł na to, jak można
by zwiększać zatrudnienie,
przy okazji dając ludziom sensowną robotę,
bo co by nie mówić, to my mamy głowę
do takich rzeczy, jak ogarnianie jakichś
specyfikacji technicznych, różnych sprzętów.
Nas to nawet interesuje,
w jaki sposób się tym bieramy.
Jednych interesują telefony, drugich pralki,
trzecich…
Telewizory.
Coś tam jeszcze innego. Po prostu ludzie w tym siedzą
i to ewidentnie widać, że się na tym znają.
No to czemu oni nie mieliby na tym jeszcze zarabiać?
Tak samo właśnie a propos
dostępności,
no też dosyć ważny
problem.
No dobrze, jest na przykład
Krajowa Rada
Radiofonii i Telewizji
i ustawa o tych dostępnych
programach, że każda tam stacja
telewizyjna
powinna emitować ileś tam
czasu antenowego
z miganiem, z audiodeskrypcją,
z czymś tam jeszcze.
No i super, mamy sobie ustawę,
tylko brakuje jeszcze jednego
elementu informacji,
żeby do osoby
o specyficznych potrzebach
dotarła informacja,
że stacja X czy Y
o godzinie 19.50
emituje
najazd obcych 2
z audiodeskrypcją.
No tak, bo z tego w ogóle zrezygnowano
z tej usługi,
która była przez chwilę,
to Grzegorz Złotowicz zrobił przecież do tego
jeszcze taki interfejs.
I on do tego nawiązuje.
No właśnie, a teraz po prostu tego nie ma.
To jest ustawa, która jest po prostu
martwa, ale najgorsze
słuchajcie w tym wszystkim jest to,
że są
jakby dawane
pieniądze, tak, telewizja tam nie wiem
X czy Y
płaci komuś, żeby zrobił
audiodeskrypcję do jakichś tam produkcji
filmów, czegoś tam,
czegoś tam, mają coraz
większą tą bibliotekę tych filmów,
czy to będą bajki, czy jakieś
inne rzeczy.
I wylewa się dziecko z kąpielą,
bo my nie wiemy po prostu,
kiedy mamy to
oglądać.
Problem jest jeszcze Pawle II,
bo nawet gdybyś nie wiedział,
kiedy to jest, okej,
to sobie
obejrzysz to na VOD, tak sobie
pomyślisz.
Problem właśnie w tym,
że na VOD nie ma
audiodeskrypcji, no tu
Kanal Plus jest wyjątkiem tak naprawdę
i oni rzeczywiście,
i oni rzeczywiście te produkcje,
do których robią audiodeskrypcję,
czego nie można też o ich
wszystkich produkcjach powiedzieć, bo tak
kiedyś to mam wrażenie, że było
z tym lepiej, teraz to trochę tam
się pogorszyło, z tą
audiodeskrypcją Kanal Plusową,
ale tak, oni,
oni rzeczywiście mają
w VOD wersję
z audiodeskrypcją.
Dobrze, to ja życzę miłej audycji
i wszystkiego dobrego
tutaj wszystkim, myślę, że ciekawy
temat, no życzę naprawdę, żeby
coś z tą audiodeskrypcją się
zmieniło dla nas
na lepsze, bo
no mnie daje zmyśleć w stronę
Grześka Złotowicza, no powiedzmy to sobie
wprost, no.
No niestety, no
szkoda, szkoda, że to,
że to tak zadziałało i
że po prostu, no nie ma woli
tak naprawdę, żeby,
żeby to
po prostu działało dalej, bo ta strona,
no tak naprawdę ona zasiągała
dane z Krajowej Rady,
tak, z KRIT-u
zdaje się.
Nie można w żaden sposób zmusić do tego,
no żeby to
dalej działało.
Jak widać, nasza Krajowa Rada ma
inne rzeczy.
Do roboty.
Dzięki Pawle za telefon
w takim razie.
Do usłyszenia.
Pozdrawiamy.
I
została
wiadomość od Bartka, tak.
Dosyć krótka.
I cicha.
Ja spróbuję przygłośnić.
Pozdrawiam.
Troszkę tutaj mikrofon
był zatkany, nie wiem, czy było cokolwiek słychać.
Było, było, Bartek podziękował.
No to i my będziemy dziękować.
Tak jest.
Znaczy ja jeszcze mi został jeden news, jeżeli mogę jeszcze
szybko.
No nie ma go,
nie ma go co prawda w tym,
w notatkach, bo, bo nie ma,
ale będzie link dodany później.
A chodzi o to, że
powstał sobie komputer i to nie jest w ogóle pierwszy
projekt
z tego typu, bo ja już czytam chyba o drugim takim,
który nie ma ekranu.
Laptop bez ekranu.
Mnie nie słychać jak rozumiem,
bo ja tutaj coś przełączyłem do innego.
Co? Słychać, słychać.
Z zainteresowaniem. Tak. Jaki jest pomysł
na to, dlaczego tego ekranu nie ma?
No przecież można podłączyć Google AR,
albo VR, albo
zewnętrzny monitor. No to jaki
problem, po co ekran?
No i akurat to o czym tutaj czytam,
to jest jakaś chińska firma.
Firma nazywa się LingLong.
Bardzo
stereotypowo po chińsku.
I firma stworzyła komputer
ukryty w składanej klawiaturze.
No i
jest sobie to komputer, który
zaraz mogę wrzucać wam jego specyfikację,
bo ma
w ogóle dwie wersje.
Była na portalu
Bilibili, czyli taki chiński chyba YouTube,
jeżeli dobrze kojarzę, zaprezentowana
ta maszyna.
I co my tu mamy?
Mamy
AMD Ryzena
konkretnego procesor.
Jak chodzi o RAM,
to mamy
dwie konfiguracje albo 16, albo 32 giga.
Pamięć 512
lub
1 terabajt.
Jedno
USB 3.0
typu A,
jedno
USB 4.0
typu C i USB 3.2 typu C.
To są te porty, które tam są.
Komunikacja to
Wi-Fi 6, Bluetooth,
bateria
z
1600 mAh.
100 watów GAN
to typ ładowarki.
800 g waga.
15×10 cm wymiary.
Ciekawe jaka cena?
Ten mniej wypasiony
412 dolarów,
ten bardziej wypasiony
459 dolarów.
No to tak
nie tak źle.
Biorąc 32 giga RAMu
Ryzen.
To jest oczywiście przeliczane teraz z chińskich
yuanów, więc prawdopodobnie to się jeszcze zmieni.
Przewidują tam, że bateria
będzie trzymała 10 godzin na pracy
biurowej, 6 godzin oglądania
filmów, a 4 godziny jak będziemy
już tak do całości wypompowywać ten
procesor jakimiś grami,
czy tam czymś innym ciężkim.
Whisperem.
Natomiast
nie wiadomo
jak to będzie, jak się podepnie jakiś monitor,
który będzie też czerpał energię
z tego komputera, to takie jest
wieszczenie, no ale w naszym przypadku
nie będzie potrzebny żaden monitor.
Tak na co dzień. Oczywiście są
sytuacje, w których on jest niezbędny,
ale do takiej podstawowej pracy
no to kurczę,
taki komputerek, który
jest dość malutki,
no czemu nie?
Jest to ciekawe,
że to jest właśnie jakiś swego rodzaju trend, bo mówię
to już jest drugi komputer tego typu, o którym czytam.
Wcześniej uciekła mi nazwa,
ale też już dwa tygodnie temu dostałem
przez newsletter Davida Goldfielda
informację o podobnym urządzeniu,
też z takim samym przesłaniem, że tam
to się paruje z jakimiś goglami
i te gogle są jako monitor.
No więc
jeżeli to będzie jakaś linia urządzeń,
jeżeli to zacznie się pokazywać jako trend i nie zostanie
tylko gdzieś w sferze
ciekawostek do kupienia z AliExpressu,
to może być to trend dla nas.
Bardzo wydaje mi się
ciekawe, aczkolwiek
praktyka pokaże jak to będzie wszystko działać.
To się zgadza, bo to jeszcze wszystko
kwestia jak to będzie spasowane i na jak
długo nam ten sprzęt
wytrzyma tak naprawdę.
Jeszcze mamy jeden telefon.
Sławek się do nas dodzwonił tym razem.
Tak, tak, dobry wieczór.
Pierwsza sprawa odnośnie
tych płyt, co Paweł wspomniał na początku.
Ja tu się w pełni zgadzam,
że to nie powinno,
znaczy nie powinno, że rynek
rynek mam nadzieję, że to
reguluje, a nie ktoś,
kto na przykład
uznał, tak jak w przypadku
co się dzieje z samochodów, czy
rowerów, że ważniejsza jest
dostępność, a nie posiadanie, tak?
Bo są takie trendy, one ideologiczne
i one są bardzo mocne w tej chwili.
I to się tyczy
i mieszkań, i
samochodów właśnie, i rowerów,
i nie wiem, łodzi
różnego rodzaju i tak dalej, i tak dalej.
No i potem się podciąga różne ustawy.
Więc ja mam nadzieję, że ten rynek,
gdzie
zostaje właściwie już w większości
streaming, on się sam tak po prostu reguluje,
a nikt tutaj nie gmera
przy tym i nie będzie takiej
sytuacji, że na przykład zostanie nam tylko
streaming, a z przyczyn ideologicznych
już nie wolno nam tutaj, prawda,
płyt kupować, bo to, nie wiem, ślad węglowy,
czy inne bzdyty.
To jest jedna rzecz.
No bo tak na przykład było, słuchajcie, kiedyś
jak w Londynie byłem, pamiętam, chciałem kupić
Walkmana i mówię do tego
faceta w sklepie, a co on tak
cicho gra ten Walkman?
A się okazało, że to oczywiście regulacje
europejskie, prawda, żebyś sobie,
broń Boże, uszka nie uszkodził.
I on mówi, jak chcesz, żeby ci głośniej
grało, to sobie jeźdź do USA.
A ja mówię, aha, okej, dobra, spoko, rozumiem.
Znowu ktoś za mnie pomyślał, tak?
Teraz druga rzecz.
Prześledziłem w między
tak zwanym czasie
ten, tego robota,
tego psa przewodnika.
No powiem wam, że moim zdaniem
to się zapowiada bardzo ciekawie.
To znaczy, jeżeli to rzeczywiście
jest tak, jak oni tam
to przedstawiają, obejrzałem
kilka filmów,
no to jest to rzecz
bardzo interesująca. Ja mam już trzeciego
psa przewodnika
i rzeczywiście to urządzenie się
zachowuje bardzo, bardzo
podobnie, bardzo podobnie.
To już
z tego, co tam opisują, to
trochę tak, jak taka kosiarka,
czyli, że jest taka
rączka aluminiowa
pod kątem 45 stopni
i to przed nami sobie jedzie.
Tak, na dwóch kołach.
Tak i w zależności, gdzie chcemy
dotrzeć, no to sobie to powoli,
powoli się to przemieszcza.
Też możemy to tempo dostosować.
No pozostaje jeszcze
kwestia taka, jak to sobie
radzi na schodach, prawda, dół góra
czy na przykład, jak my to
mamy tam do autobusu
wrzucić, czy wyjść z autobusu, czy z
pociągu, czy do pociągu wejść.
Tutaj to, to nie wiem.
No i jest jeszcze kwestia takich,
takich
na przykład spacerów
gdzieś w terenie. Wiadomo, że osoby
niewidome, tutaj sam znam parę
takich osób w Polsce, które
no nawet chodzą z pieskiem po górach
i doskonale sobie pies
daje radę.
Bardzo dobrze sobie dają radę w górach te psy,
czy właśnie gdzieś nad jeziorem,
czy nad morzem, na plaży,
czy nawet można sobie brodzić
brzegiem,
brzegiem morza tutaj
we wodzie iść sobie z pieskiem.
No a tutaj to urządzenie, nie wiem, jeszcze
być może, że ono będzie
pod tym kątem też jakoś tam
modyfikowane, żeby,
żeby no taka
osoba miała maksymalną
swobodę, tak, z poruszaniu się
z tym, ale no,
no nie wiem, no póki co robi to wrażenie,
robi, tam, tam był taki filmik
z takiej jakiejś ogromnej wystawy, można słychać, że
jakiś niesamowity tłum ludzi
i dziennikarka
wzięła tą, tą, tą, ten
ten wózeczek, jak to można nazwać,
od twórcy tego
no i po prostu zaraz
szła z tym, tak, bo to idzie przed
przed nami, tak jak pies
się toczy przed nami, to i
w zasadzie, no tak jak on mówi,
rzeczywiście on ma rację, że po prostu
w 30 sekund
mamy, mamy urządzenie,
które nam może pomóc
i tutaj też, jeżeli to rzeczywiście
jest tak dobre, no to też się
z nim zgadzam, że na przykład dla osób, tak jak
on mówi, ociemniałych,
to to jest rzeczywiście
bardzo dobra rzecz, jeżeli
chodzi o powrót i rehabilitację,
o powrót do, do, do, do życia,
tak, bo
no, no mobilność, która
przecież ta, takie osoby się jednak
no bardzo boją, no wychodzić
z domu, czy no, no różnego rodzaju mają
psychologiczne bariery, które
bardzo dużo czasu im zajmuje, żeby to pokonać
i teraz wiadomo, że z psem
to nie jest łatwa sprawa, z białą łaską
to już w ogóle ktoś, kto
nie widzi od urodzenia
czy też od dzieciństwa, to ma zupełnie inną
sytuację, więc
no zapowiada
się to obiecująco, z tym, że no jak, jak
to, jak to będzie tutaj Paweł
mówił o tym webinarze, nie wiem, może to jest
kwestia, bardziej
chronienia jeszcze tego urządzenia przed
konkurencją, że oni tak nie chcą, żeby tam
mówić na zewnątrz, no trudno im powiedzieć, ale
Z drugiej strony ktoś z konkurencji równie dobrze
mógłby się na webinar zapisać
No więc właśnie, więc to
też w sumie to nie ma, nie ma
tak sensu, żeby to, ale
no naprawdę to, to
jest, no może
to być przełomowe, może to być przełomowe
Ja się trochę obawiam tego, że
jest to jednak mimo wszystko powiązane z tą
aplikacją i to nawet nie chodzi mi o to,
że to
będzie nas kosztowało co miesiąc
jakąś tam kwotę, no bo okej, to
dobra, każdy potrzebuje
zarobić i to
będzie jakieś tam, jakiś sposób na finansowanie
tego, rozwoju tego
urządzenia też zapewne i utrzymania kosztów
tej infrastruktury całej
Natomiast, no
z tego, co ja rozumiem,
to bez tej aplikacji, to niewiele
nam się ona zda, aplikacja
będzie potrzebowała też jakiejś
łączności przecież, co w przypadku
kiedy nam się ta łączność
zerwie, na ile będzie to
użyteczne tak naprawdę
No to są te pytania,
które myślę, że
warto, żeby twórcy
na nie w jakiś tam sposób prędzej czy później
odpowiedzieli
Pełna zgora Michał, tylko tutaj tak samo
no niestety wiesz, białe laski też się łamią
byle co, pies
może se skaleczyć nogę o
jakąś rozbitą butelkę
niestety, także to w każdym
z tych przypadków, no mamy
te odrobinę
ryzyka. Nie no oczywiście, że
tak, oczywiście, że tak. Ale
tu masz rację, że to też
trzeba by było dobrze o tym pomyśleć, bo
człowiek mógłby iść i
to urządzenie mogłoby go tam nie wiem
zaprowadzić, nie wiem gdzie
więc mogłoby być różnie
No i jeszcze jedna, jeszcze wiesz
jeszcze jedna taka rzecz, że to jest
coś zupełnie nietypowego
i jak się to ma
jaki to ma taki
powiedziałbym wydźwięk społeczny, tak?
Bo jak widzisz niewidomego, czy z psem
czy poruszającego się
z białą laską, no to jednak wiesz
na przykład jako kierowca
że przydałoby się trochę
jednak bardziej uważać, a
przynajmniej powinieneś o tym wiedzieć
a jak widzisz kogoś, kto idzie sobie z czymś
w rodzaju kosiarki na kółkach
to nie bardzo
wiesz czego się możesz po tym człowieku
spodziewać. Tak, masz rację, też właśnie chciałem o tym
wspomnieć, że jednak no
biała laska to jest już taki symbol
że tutaj się raczej mało kto
może pomylić. Z drugiej strony
biała laska też kiedyś była nowością
też kiedyś ktoś musiał zrobić
ten symbol, nauczyć się go
no więc od tego też jesteśmy ludzkością
że się lubimy rozwijać, wynajdować nowe rzeczy
że jeżeli
jakieś rozwiązanie nowe da nam tak
wymierne korzyści, że będzie dało się
to z łatwością zastąpić
to i dojdziemy do jakichś nowoczesnych form
sygnalizacji, no będzie dużo roboty
zwiększania świadomości
jak zawsze, jak każdego dnia w naszym życiu.
Tak, tak, tak.
Natomiast
jeżeli da nam to wymierne korzyści
czemu by nas od tego postrzymywać?
Cóż, no
podejrzewam, czy to wcześniej, czy później
będzie w sprzedaży
ma to na tyle niską cenę
no bo tysiąc dolarów
zwłaszcza powiedzmy w Stanach
to nie jest taki wydatek
który
zwalałby z nóg powiedzmy jak te
okulary, tak, różnego rodzaju
to jest coś takiego co
no okej
można na jakiś czas
wydać, więc podejrzewam, że znajdą się
osoby, które to kupią z ciekawości
pomogą
no i zobaczymy co powiedzą.
Dokładnie.
O ile to do nas przyjdzie.
Tak naprawdę to już teraz można zamówić
gdzieś tam na stronie
wyczytałem, że ten sprzęt do nas
przyjdzie w 2025 roku
dopiero.
No tylko właśnie trzeba by doczytać jeszcze
jeżeli w ogóle jakaś informacja jest
jak one sobie radzą właśnie na takich
przeszkodach jak schody na dół, schody w górę
bo to, to, to jest
tutaj no
schody też do różnego rodzaju.
Co zrobią na światłach czy na przykład
w jadące na ulicę.
Każdy kraj ma też trochę inaczej skonstruowaną
tą przestrzeń urbanistyczną
są pewne cechy charakterystyczne, które nie wiem
w Polsce występują, w Stanach nie
albo w Stanach występują, w Polsce nie
no i tu też jest pytanie, nie
na ile to się umie uczyć, adaptować
na ile oni są też zgodni
i chętni, żeby takie aktualizacje dokonywać
na ile to jest czasochłonne.
Ale to bardziej, to bardziej
chodzi, wiecie co, to bardziej chodzi teraz o ten
nawet samo to urządzenie jezdne
tak, same te kółka
i jego dostosowanie
do różnego rodzaju terenów
czyli właśnie o to, bo tam sama aplikacja
to jest już inna sprawa, ale to
musi, a tak jak pies, pies to
mówiłem, że i w górach się poradzi
i na plaży ja chodzę z psem
w różnych terenach, a tutaj to
nie wiem.
No, no to wiele jest pytań, odpowiedzi
mało i myślę, że to czas pokaże
jak się to przyjmie. Ale na pewno temat będziemy
śledzić, bo to jest rzeczywiście
wiele razy już mówiliśmy o różnego
rodzaju tych takich robotycznych
psach przewodnikach, a tu wygląda na to,
że rzeczywiście to jest chyba
pierwszy taki produkt, przynajmniej
o którym się bardzo dużo
zaczęło mówić, no dostał finansowanie
półtora miliona dolarów
i dużo i mało, ja bym powiedział, bo
to zależy jak to zostanie
wydane i większe
pieniądze można przepalić.
Natomiast, no
rzeczywiście ten marketing
dość mocny i
pytanie co za nim idzie, no to
pewnie w najbliższych miesiącach poznamy
prawdę. No mam nadzieję, że człowiek wie co robi,
no tak jak mówiliście, on jest sam
też osobą niewidomą, poza tym
też jest, też związany z
Microsoftem, już teraz nie pamiętam, on coś tam
dla Microsoftu. Tak, tak, on
pracował w Microsoftie. No, no właśnie,
więc, więc może tutaj
to powoduje, że to
jednak tak dobrze wystartowało
i, i że może
faktycznie jest to bardziej
użyteczne niż te wynalazki, które były do tej
pory. Także…
Które w większości były też projektami
badawczymi po prostu.
To chciałem powiedzieć, że to jest pierwszy
projekt, który nawet zanim dostał to dofinansowanie
od tych inwestorów, to było wiadomo,
że zostanie skomercjalizowane.
To na pewno.
To o tym wiemy na pewno na 100%
na ten moment. Produkt, który wyjdzie komercyjnie
na rynku.
Dobrze, to wszystko. Dziękuję bardzo.
Dzięki Sławku. Dzięki. Cześć.
Wiadomości nie widzę.
Newsów nie mam.
A wy? Nie.
Komputerek był ostatni.
Komputerek był ostatni, więc
no chyba czas
zakończyć dzisiejszą audycję.
Paweł Masarczyk, Michał Dziwisz, ja
czyli Tomek Bielecki. Dobrej nocy.
Braliśmy udział. Do usłyszenia.
I oczywiście wy słuchacze, za co dziękujemy.
No i do usłyszenia.
Mam nadzieję w przyszłym tygodniu.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych