Telewizja Lat Dziewięćdziesiątych I Zerowych (wersja tekstowa)
Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje
Tyflo Podcast
Minęła godzina dziewiętnasta. Dziś jest dzień 16 listopada
rok 2023. U mnie za oknem ciekawe odgłosy.
Była już kiedyś taka audycja, w której się witałem
chyba śpiewając Europę,
Europowitaj nam Krzysztofa Krawczyka.
Wtedy zapraszaliśmy obcokrajowców mieszkających w Polsce,
niewidomych, żeby opowiedzieli o swoich przeżyciach.
Dzisiaj też mam ochotę się przywitać z czymś z telewizji, to nie wiem.
Hej dzieci, jeśli chcecie zobaczyć smerfów las.
O kurczę, telewizor zgasł, ale to nie,
to już była wersja taka potem nieoficjalna,
bo o telewizji dzisiaj będziemy dużo mówić,
o wspomnieniach związanych z telewizją,
jaką rolę odegrała telewizja, no w naszym przypadku moich gości i moim,
lat 90. i wczesnych 2000. Jak to było bez audiodeskrypcji?
Czy to w ogóle było cokolwiek dla nas? Co my w ogóle z tego czerpaliśmy?
No dzisiaj ze mną w studio Michał Dziwisz i Piotr Machacz.
Witajcie.
To co panowie, na wieczorynkę.
No, bo taka pora. Godzina 19. I tylko byleby to nie był poniedziałek.
Nie, to dziś środa, to okej.
A co w poniedziałek było?
W poniedziałek był Reksio albo Bolek i Lolek.
Aaa, no to były słabe bajki.
Dla nas to fakt, bo one były…
Ja sobie zawsze śmieję z moich rodziców, bo
dużo się mówi o tym, że a, kiedyś to było,
teraz to nie ma, wy to nie pamiętacie,
a za naszych czasów, ja mówię tak,
za waszych czasów były takie bajki, z których ja bym nic nie zrozumiał.
Ten wasz jakiś pomysłowy Boromir
i inny rozczarowany…
Ja wiem, ja wiem, ale to było celowe
nawiązanie do Władcy Pierścieni.
I rozczarowany ołówek.
Natomiast takie bajki, które nie zawierały za wiele dialogu,
a były bardzo bogate w animację, chociaż co ja to ostatnio oglądałem?
Też jakaś taka bajka, która była z czasów naszych rodziców.
Było tam troszeczkę dialogu.
I wiem, że główny żart tej bajki, nawet się uśmiechnąłem,
polegał na tym, że jakaś tam postać miała zdobyć, czy dostać,
czy zbudować rakietę.
Oczywiście domyślę, że rakietę, którą można polecieć w kosmos,
a wyszła mu z tego rakieta tenisowa.
Ach, ten program kosmiczny.
I wyścig.
Tak, jaki kraj, taki program kosmiczny.
Oczywiście.
Natomiast skoro już tak w kwestii bajek jesteśmy,
no to kiedy wam rodzice pierwszy raz pozwolili oglądać telewizję
i co pozwolili wam w niej oglądać?
Mogę zacząć, co wam?
Dobrze.
Ok, taka cicha matka się zrobiła.
Kiedy? Nie pamiętam, czyli musiało to być jakoś wcześnie.
No już może miałem, nie wiem, dwa, trzy latka.
Mówi się, że od trzech lat się coś zaczyna pamiętać, więc załóżmy, że tak to było.
No i może zacznijmy właśnie od tych
wieczorynek w sumie, bo nawiązując do tych poniedziałków, to moi rodzice i nie tylko
rodzice, bo babcie zresztą też, a przynajmniej jedna babcia,
mieli bardzo dużo cierpliwości i oni nawet z tego, co pamiętam, nie musiałem ich
jakoś prosić, sami po prostu ze mną siadali i właśnie były takie bajki, które nie miały
dużo dialogów, no właśnie te, o których mówiliśmy, ale też tam pamiętam były
czasami klasyczne z animacji Mieszki Miki, na przykład z Disneya różne rzeczy.
No to oni po prostu to opisywali, więc ja spokojnie, czy to był też Koziołek
Matołego jeszcze, no to miałem też na kasecie, ale to swoją drogą.
Ale właśnie też te bajki po prostu
miałem opisywane, więc też mnie to nie ominęło.
No inne rzeczy, które mogłem gdzieś obserwować samo, to już
sam oglądałem. Takie, co mi chyba najbardziej
zostaje w pamięci, to jest chyba tabaluga.
Tabaluga, na którego musiałem zawsze zdążyć do domu.
Pamiętam, któryś dzień byliśmy
u kogoś w gościach, no i musieliśmy jakoś szybciej
się urwać z tej imprezy, no bo Piotr musi na tabalugę zdążyć.
Pamiętam, że tato jakoś gonił do domu, żeby zdążyć.
Pamiętam wieczorenki oglądane w gościach, więcej dzieci było wtedy i się siedziało i oglądało większą grupą.
To czasami też tak było.
Też nie wszyscy mieli telewizory.
I tam chyba właśnie jakiś powód był, że musieliśmy wrócić, teraz nie przypomnę sobie jak dużo to, że jak byliśmy u babci coś to po prostu przechodziło się do drugiego pokoju i tak.
Jeszcze jakie wieczorenki pamiętam, które gdzieś mi zostały w pamięci.
Wistono Szpad na pewno, to też z tych pierwszych, pierwsze czasy było tego.
Kurczę, teraz spróbuję jeszcze sobie coś skojarzyć.
Mamy dużo czasu, więc spokojnie, pewnie jeszcze do tematu wrócimy.
Już pomijając to, że w ogóle w internecie jest dużo zasobów na temat tych starych bajek i programów.
I samych bajek i programów. To prawda, YouTube to jest po prostu skarbnica, jeżeli ktoś ma ochotę sobie powspominać starą telewizję.
Ja myślę, że spokojnie z tych materiałów, które są na YouTubie pozapisywane, to można by ukręcić niezły kanał, taki retro.
W Stanach były takie pomysły, jakieś strony, które udawały starą telewizję, tylko się zbierało dekadę.
Tak, jaki to był adres z tej strony, było w tym poprzeglądzie, na pewno.
Tak, tak, tak, tak, tak. I po prostu odgrywane były programy z tamtych czasów, amerykańskie oczywiście, więc no angielski wymagany, ale no może ktoś w Polsce coś takiego zrobi, może odtworzy całą ramówkę.
Można byłoby sobie wybrać…
Ramówki to my sobie poprzeglądamy dzisiaj też, to na pewno.
O tak, tak, tak, tak.
A propos YouTube’a, taki też jeden kanał, który mogę polecić w YouTube’a i bajek, jest taki fajny kanał, nazywa się Widzę Głosy, na którym znajdziecie wywiady aktorów i aktorek dubbingowych z właściwie wszystkich lat.
Tam jest ponad 160 chyba tych odcinków, coś koło tego. No to tam też można sobie powspominać, a przy okazji też dowiejecie się więcej o tych ludziach, którzy byli za mikrofonem, za tymi postaciami, które gdzieś z dzieciństwa pamiętamy.
Do tego też jeszcze wrócimy. Michale, jakie są twoje najwcześniejsze wspomnienia z tego, co oglądałeś?
U mnie wspomnienia są, jeżeli chodzi o bajki, to takie raczej standardowe, czyli te wszystkie rzeczy, które miała do zaoferowania telewizja polska,
bo my troszeczkę opowiadamy o różnych dekadach, to w ogóle trzeba też powiedzieć.
Ja przede wszystkim będę mówił o telewizji, jaką zapamiętałem z lat dziewięćdziesiątych.
Wypodejrzewam, że gdzieś jednak tak bardziej z tego okresu lat zerowych, ewentualnie schyłku lat dziewięćdziesiątych.
A to się trochę jednak mimo wszystko różniło.
Dla tych wszystkich naszych młodszych słuchaczy, którzy nie wiedzą, to myślę, że warto dodać,
że na początku lat dziewięćdziesiątych, bo to się potem oczywiście zmieniało,
ale na początku lat dziewięćdziesiątych, jak ktoś mieszkał w takim niewielkim mieście jak moja Iława,
to do dyspozycji miał całe dwa kanały, jedynkę i dwójkę. I nic więcej.
I to też w godzinach określonych chyba jeszcze, prawda?
Wiesz co, to już było lepiej. Ja tak jeszcze jak przez mgłę pamiętam, że te programy faktycznie były
emitowane niekoniecznie przez cały dzień. Na przykład chyba w poniedziałki na samym początku lat dziewięćdziesiątych
Jak to jedynka nie nadawała z jakiegoś powodu, z dwójką to też tam było różnie, ale potem nawet jak zaczęła się ta regularna emisja programów, to mieliśmy innego zawali drogę w postaci posiedzeń Sejmu na dwójce.
No i dla kogoś młodego to było wybitnie frustrujące, że od godziny dziesiątej do godziny szesnastej, a programy dla najmłodszych to były emitowane w dwójce po piętnastej, no po prostu wrzucają jakichś nudnych facetów, przeważnie, którzy gadają i ciągle panie marszałku wysoka izbo i panie marszałku wysoka izbo.
Strasznie było to nudne i nieciekawe jak na tamte czasy, a było to właśnie w programie drugim telewizji polskiej emitowane.
Ale właśnie do czego zmierzam? Do tego, że w tych latach 90., szczególnie na początku, to ten wybór był ograniczony do tego, co chcemy oglądać, albo jedynkę, albo dwójkę.
I teraz programy dla najmłodszych, a no jednak w takie przede wszystkim celowałem,
chociaż powiem szczerze, że to nawet nie dlatego, że mi ten dostęp do telewizora był jakoś
reglamentowany specjalnie czy ograniczany, akurat moi rodzice nie ograniczali mi jakoś go specjalnie,
mogłem tam sobie go oglądać, mogłem w zasadzie oglądać co chciałem od lat najmłodszych
i nie było to jakimś wielkim problemem, ewentualnie jak potem weszły te ograniczenia, że tam film nieprzeznaczony dla dzieci, to to jakoś się nagle obudzili,
ale mam wrażenie, że to bardziej chyba właśnie jest ze względu na to, że, że to ograniczenia się pojawiły, a nie dlatego, że ktoś tam to jakoś faktycznie kontrolował, co tam się działo.
No i ja sam na samym początku celowałem w programy takie, które mnie rzeczywiście mogły zainteresować, czyli przeważnie bajki.
No i właśnie, tak jak wspomniałeś Pawle, Wieczorynka.
Wieczorynka to był ten program, który od samego początku pamiętam i pamiętam, że rzeczywiście te bajki różnego rodzaju typu jakieś smerfy, muminki,
Pszczółka Maja, Troskliwe Misie, też na przykład jeszcze Czybę i Amin Blimsien, bo przecież też to się tam pojawiało.
W poniedziałki, jak w końcu zdjęli tego głupiego Reksia i Bolka i Lolka, to po prostu to były rzeczy, które ja pamiętam.
Pamiętam też inne programy i powiem szczerze, poza rzeczami takimi typowo bajkowymi, mnie dosyć wcześnie zainteresowała technologia.
Mnie zainteresował jednak ten komputer, nawet nie wiedząc jeszcze, nie mając pojęcia o tym, że komputer, jak dla nas, to może być naprawdę spektrum ogromnych możliwości,
ale po prostu sam z siebie, że tam się tyle dzieje w tym urządzeniu,
że tyle różnych rzeczy fajnych można robić,
to mnie właśnie od samego początku zainteresowały programy komputerowe,
a telewizyjna jedynka we wtorki miała coś takiego jak blok telewizji edukacyjnej.
Zresztą te bloki to były nie tylko we wtorki,
tam chyba od poniedziałku do piątku one się pojawiały po godzinie dwunastej,
Ale przede wszystkim mnie zainteresował blok wtorkowy, bo to był taki blok, w którym pojawiały się bardzo często rzeczy związane z nauką i techniką.
I ja to oglądałem, słuchajcie, w wieku pięciu lat, do tego stopnia tak mi się to bardzo podobało, że na przykład we wtorki, to ja wcześniej z przedszkola wracałem, żeby sobie to na spokojnie obejrzeć,
bo wtedy właśnie we wtorki był telekomputer, był joystick, czyli taki program, w którym grano po prostu w różnego rodzaju gry.
I nie interesowało mnie to, że ja tam w sumie nie wiem, co tam się dzieje, ale był komputer, tak?
To ja już wiedziałem, że ten komputer to jest rzeczywiście to.
Były też na przykład audycje poświęcone astronomii, poświęcone kosmosowi różnego rodzaju.
I to takie, powiem szczerze, po obejrzeniu takich różnych rzeczy, to się człowiek naprawdę mógł zacząć obawiać, bo wtedy była taka, mam wrażenie, moda na mówienie o końcu świata, że to słońce to może się za jakiś czas wypalić i że ta nasza Ziemia się po prostu skończy, że przestanie istnieć, więc to takie dosyć mroczne rzeczy były.
Natomiast mnie to interesowało i oprócz tych właśnie bajek,
ja przede wszystkim pamiętam te programy wtorkowe telewizji edukacyjnej.
Oprócz tego też, i też to było we wtorki,
Wiktor Niedzicki, dziennikarz też popularnonaukowy,
autor takiego słynnego programu Laboratorium,
ale jeżeli ktoś powiedziałby to imię i nazwisko właśnie Wiktora Niedzickiego,
to nie tam Laboratorium, tylko mi,
Ten pan kojarzy się przede wszystkim z dwoma programami.
Słynnym programem kuchnia i oprócz tego jeszcze z programem klinika chorych maszyn.
Założenie ich było dosyć podobne, tylko w kuchni to mam wrażenie jakieś takie bardziej doświadczenia różnego rodzaju robiono,
a w klinice chorych maszyn to po prostu rozkręcano jakieś urządzenie na czynniki pierwsze, rozkładano je i to takie urządzenia z gospodarstwa domowego,
typu jakaś lodówka, pralka, kalkulator, inne rzeczy tego typu i opowiadano, jak to jest zbudowane w środku,
co tam jest, jak to działa. Nie, skłamie mówiąc, że nie było to dla mnie jakąś inspiracją i potem dobierałem się
ze śrubokrętem do różnego rodzaju sprzętów. Całe szczęście zwykle kończyło się na ściągnięciu obudowy
i niewiele większe szkody zdołałem poczynić.
To są takie materiały, które w sumie ja dzisiaj lubię wyszukiwać na YouTubie.
Nie wiem, takie samotniałe, czy dekompozytor na przykład.
Tylko właśnie a propos tego, ja bardzo żałuję, ale programu ani Kuchnia,
ani Klinika Chorych Maszyn, żadnego z tych programów po prostu na YouTubie nie ma.
Mówi się, że na YouTubie jest wszystko.
Tego nie ma i bardzo żałuję, bo z miłą chęcią wróciłbym do tych programów,
do tych materiałów i obejrzał sobie tak z perspektywy tych trzydziestu ponad lat.
Tak, to też inaczej w ogóle brzmi, to słychać, że ta jakość była troszkę inna.
Też przez to są zgrywki i to, co w internecie znajdziemy ze starych kaset VHS,
które już też swoje przeżyły.
I jeszcze jak się trafi coś z VHS Hi-Fi, o, to słychać różnicę.
Ojej, no widziszcie, no to taka sytuacja.
Ale to się bardzo rzadko zdarza, tak.
No, domyślam się, to są też wszystko takie technologie, ja nawet nie kojarzę teraz HVHS-u, Hi-Fi,
że prawdopodobnie albo to jakiś krótki żywot miało w Polsce, albo trzymało się, ale gdzieś może tych bogatszych.
Pewnie tak.
My możemy też, z nami można prowadzić interakcje w naszym tutaj studio.
Nasz telefon, jak rozumiem, Michał, jest aktywny, tak?
Oczywiście.
883 600?
Tak.
Mamy numer, no i jak chcecie pisać, to kontakt.tyflowodcast.net albo pod naszą transmisją na Facebooku, na YouTubie, w naszych aplikacjach, czy to na Windowsa, czy to w Tyflocentrum na iPhone’a.
I Whatsapp, pamiętajcie też jest Whatsapp, możecie tam nam głosówki wysyłać, my bardzo chętnie te wiadomości potem odtworzymy.
Więc jeżeli będziecie mieć jakieś wspomnienia, przemyślenia, to zapraszamy, bo wiem, że więcej ludzi z tych naszych tu gdzieś około roczników, ale nie tylko jest, są też osoby dużo młodsze, które pamiętają na przykład Rasta Mysz.
To jest bajka, po której ja sobie wiele obiecywałem,
bo tytuł brzmiał naprawdę, jakby tam muzyka, reggae miała towarzyszyć
i to, co się z nią kojarzy, natomiast puściłem sobie
jeden odcinek i taki byłem rozczarowany.
Bo wiele bajek ma takie przekazy podprogowe gdzieś,
takie, żeby dorośli też się dobrze bawili.
I to teraz wychodzi po latach dopiero właśnie jakieś tam,
a w Moominkach to było to, a w Smurfach to było tamto,
a w Kululuwie to było coś tam.
I teraz, jak człowiek to ogląda, to kurczę,
Jak można było tego nie zauważyć, ale…
Albo jak można to było dzieciom pokazać czasem.
Albo, albo. To też, to też prawda.
Natomiast tak jeszcze wracając do tego,
że na YouTubie jest dużo rzeczy, jest wszystko.
Wielu rzeczy, tak jak już Michale stwierdziłeś, też nie ma.
Moje bajki, które ja pamiętam, ja chyba właśnie tak jak…
W wiekach trzech, tak jak ty, Piotrze, mówiliście,
czterech, zaczynam pamiętać jakieś pierwsze wieczorynki,
które oglądam.
Wiem, że też miałem wieczorynki nagrywane na kasety,
te, które mi się jakoś tam podobały.
I potem puszczałem je, jak nie leciały w telewizji,
to leciały z kaset magnetowidowych, wideo.
I taki blok wieczorynkowy, bo to były często trzy bajki,
jedna po drugiej, który ja chyba jakoś w miarę dobrze zapamiętałem.
I naprawdę ciężko jest teraz te bajki znaleźć,
albo informacje o tych bajkach.
To był Prosiaczek Tom, Czarodziejska Karuzela i Okidok.
Czy to leciało, w który to dzień leciało?
Wtorek, środa, nie pamiętam teraz, natomiast to są bajki,
a ja je wpisałem kiedyś w Google i Prosiaczek Tom,
to był jakiś po prostu efekt Nelsona Mandeli,
bo był post na jakimś tam Zapytaj Onet,
czy jakimś takim ogólnym forum, gdzie ktoś też tej bajki szukał.
Nikt nie mógł jej znaleźć, żadnych odcinków nie dało się odkopać
i przez pewien moment internet myślał,
że nam się w ogóle wydawało, że tą bajkę widzieliśmy,
że w ogóle pamiętaliśmy wszystko, muzyczkę, jakieś imiona postaci,
jakieś cienie głosów niektórych tych postaci,
jakieś fragmenty, ale takie wyrywkowe tego, co się tam działo.
I dopiero niedawno odkryłem, też ktoś w końcu odpisał
na tym forum, po latach, tak naprawdę w wątku,
że jest to brytyjska bajka, która nazywa się w oryginale
Huxley Peak i rzeczywiście odcinki oryginalne po angielsku
są na YouTubie polskich, próżno szukać.
A szkoda, bo tam były naprawdę takie…
Ja jestem do dziś ciekaw, jak tłumacze sobie poradzili z tą bajką,
bo naprawdę…
Co to było? Początek jak któregoś odcinka, że…
Opowiem wam żart o trzech studniach, tak?
I will tell you a joke about three wells.
Well, well, well.
I jestem bardzo ciekaw, jak sobie tłumacze poradzili z taką kwestią.
A tego było dużo, w bajkach jest naprawdę mnóstwo tego typu rzeczy,
bo to nie tylko jakaś terminologia typu
sok z gumii jagód i tak dalej, jak to przetłumaczyć,
bo tu można naprawdę już sobie dowolnie działać,
ale tam jest dużo takich zabaw słownych,
żeby dzieci jakoś trochę zabawić,
a trochę też ten językiem wprowadzić.
Nauczyć coś, tak.
Tak, więc tu jestem bardzo ciekaw.
No i tak właśnie jak sobie googlowałem te wieczorynki,
które ja pamiętam, czyli właśnie
czarodziejską karuzelę,
co jeszcze było, marcellino, chleb i wino,
to już później, to już lata dwutysięczne, wczesne.
A to już coś pamiętam, tak.
Tak, jakaś mysia, czy tam mycha, mysia, było coś takiego.
Tak, to chyba była mysia, chyba mysia po prostu.
No to nagle się okazało, że te bajki były francuskie, brytyjskie i to w dużej mierze.
Tam potem jakieś kolaboracje się zdarzały, niemiecko, włosko, jakieś tam,
ale ten przeskok, który politycznie nastąpił po 1989 roku,
gdzie nagle zaczęły się pojawiać globalne jakieś produkcje międzynarodowe,
Właśnie wspomniany Listowszpad,
Tabaluga, Troskliwe Misie,
które się nagle okazywały być bajkami właśnie,
które już są od lat gdzieś tam znane, tam na zachodzie.
No to nagle też była zmiana w tej jakości.
To o czym mówiliśmy, że stare bajki, minimum dialogu.
Dialog się pojawiał, ale bardziej ze strony narratora.
Narrator się wcielał we wszystkie głosy,
albo tych dubbingowców była dość minimalna ilość.
A tu nagle cała feria aktorów, dubbingu od groma,
a każdą postać można odróżnić po głosie.
Wszystkie akcje są opowiadane, co teraz robię.
O nie, wpadłem do studni. Ojej, wpadłeś do studni.
No tak.
I tak naprawdę audiodeskrypcja w tym momencie
do takiej telewizji nie była potrzebna.
I nawet o tym się nie myślało.
To było takie gdzieś podświadome na tym zasadzie,
że hej, to zawsze tak się w telewizji robi.
No tak, jakoś, no właśnie, nie martwił się ten człowiek po prostu.
Tak.
Z drugiej strony to też się człowiek nie martwił, bo tak naprawdę nie wiedział i zawsze po prostu oglądał te telewizje z takiej perspektywy, że okej, no po prostu pewne rzeczy są dla nas niedostępne,
gdzie jeszcze nawet się nie używało tego sformułowania, że coś jest dla nas niedostępne, ale po prostu, że nie ma sensu tego oglądać, o tak.
czyli właśnie te chociażby bajki typu jakiś Reksio i podobne.
Natomiast z innych, no, albo można było liczyć na kogoś, kto opowie i podpowie,
albo starałem się, przynajmniej ja, wyciągać możliwie jak najwięcej.
Podejrzewam, że w dzisiejszych czasach, gdybym obejrzał sobie jakieś tam bajki,
to stwierdziłbym, że tego być może w ogóle nie ma sensu oglądać i po co ja to oglądałem, skoro na przykład części rzeczy musiałem się domyślać,
ale wtedy no też inaczej człowiek funkcjonował. Wtedy, kiedy do dyspozycji były tak naprawdę te dwa kanały telewizyjne,
alternatywą było, nie wiem, poczytanie jakiejś tam, powiedzmy, książki, posłuchanie jakiejś książki na kasetach,
Bo no niczego więcej w sumie nie było, więc można było sobie albo obejrzeć tę bajkę i coś spróbować z niej wyciągnąć, albo po prostu, no albo jej nie oglądać, bo w zasadzie alternatywy nie było, to nie było jak teraz, że zmienię sobie film na inny, bo go mam i mogę go obejrzeć i jest on w moim zasięgu, no po prostu oglądało się to, co było, co mogliśmy tak naprawdę.
sobie obejrzeć. Ja, szczerze mówiąc, mam takie już trochę zamglone te wspomnienia i nawet nie pamiętam jak z tymi bajkami.
Wydaje mi się, że większość dla mnie, ona była okej, że też tak, jak ty Pawle mówisz, chociaż no te moje czasy oglądania różnego rodzaju
tego typu materiałów były takie, że faktycznie te bajki może i były wyposażone w mniejszą liczbę dialogów, za to lata dziewięćdziesiąte
no to też były te wszystkie takie seriale dla najmłodszych,
typu jakaś Tajna Misja, typu WOW, albo na przykład jakaś…
Chociaż akurat to, tego, tego…
To powiem szczerze jakoś specjalnie nawet nie oglądałem,
ale Tajemnica Sagali, tak?
Wszyscy mają takie wspomnienia związane z Tajemnicą Sagali,
ja to bardziej z WOW, bo to dla mnie…
I z Tajną Misją, co ostatnio okazało się,
że gdzieś tam znalazłem artykuł chyba w serwisie NaEkranie.pl
o tym serialu i okazuje się, że praktycznie ludzie nie kojarzą tego serialu.
A dla mnie np. Tajna Misja to w ogóle taki serial jeden z,
który zapamiętałem naprawdę bardzo dobrze z lat 90-tych.
No tak, no ja właśnie byłem tą osobą, która mniej oglądała
czegokolwiek innego niż bajek, jakby ciężko było mnie czymś zaciekawić.
Kwestia tego, że ja potrzebowałem dobrej chyba historii na tamte czasy,
żeby się w jakąś audycję wkręcić, tak w ogóle.
Ja oprócz bajek jeszcze było kilka takich rzeczy właśnie powiedzmy w tym wieku 4-5 lat.
No to tutaj rozmawialiśmy a propos co nam rodzice pozwolili, a co nie.
No ja trochę filmów też oglądałem takich, które mi zapadł w pamięć na pewno.
Pamiętam, że miałem na jakiejś kasecie i wiem, że go dziesiątki razy oglądałem.
To była Szklana Pułapka, właściwie trzecia część.
Ja do dziś ten film pamiętam i jakoś mi się spodobał.
bo tam było dużo pościgów, dużo samochodów, może to mnie, pamiętam, ciekawiło, ale też druga część, którą namiętnie oglądałem w tamtych czasach, właśnie, nie wiem, te 4-5 lat, to były wszelkie teleturnieje.
I to były czasy, które już pamiętam, to pamiętam, że Koło Fortuny się skończyło. Ja bardzo chciałem to Koło Fortuny zobaczyć, ale już tego nie pamiętałem, tylko gdzieś tam od rodziców słyszałem.
No miałem okazję dziesięć lat później, jak była ta druga edycja z Krzysztofem Tyńcem, ale to było wtedy…
Jakoło Fortuny, to pamiętam jeszcze też z dwóch prowadzących, bo najpierw był Wojciech Pijanowski, a potem pan Mikulski.
To się skończyło właśnie chyba na nim, na panu Mikulskim, kiedy on prowadził właśnie Koło Fortuny.
Tak, ja to potem sobie oczywiście na YouTubie odsłuchałem, bo teraz można te pierwsze edycje znaleźć na YouTubie.
I to właśnie, jeszcze tak Ci wejdę Piotrze tylko w słowo, bo wydaje mi się, że właśnie to może być też powodem, dla którego tych np. bajek, o których Ty Pawle wspomniałeś, tak na YouTubie za bardzo nie ma być, może tu są kwestie różnego rodzaju licencji i z racji tego, że to są jakieś własności intelektualne zagranicznych wytwórni, no to oni jakby lepiej tego strzegą.
U nas, powiedzmy, część rzeczy, ok, tych nowych, to tam powiedzmy, które są produkowane, to wyleci.
TVN bardzo strzeże pilnie swoich produkcji i z TVN-em jest duży problem, żeby tam coś się na YouTubie pojawiło.
Natomiast rzeczy z telewizji polskiej, z archiwów TVP, z reguły one są dostępne.
Też dlatego, podejrzewam, że tak właśnie jest, że to są w dużej części nasze produkcje
i skoro TVP nie ma do tego zastrzeżeń, to nikt nie będzie miał do tego zastrzeżeń.
Tam się tak często władza zmienia, że oni nie pamiętają po prostu, co wyprodukowali
i nikomu na tym nie zależy, żeby coś z tym robić.
Szkoda, że nie ma jakiejś opcji legalnie tego obejrzeć w ramach jakichś archiwów.
Skoro jest to telewizja publiczna i zazwyczaj się jakoś ten abonament płaci, no to…
Nie wiem, jak wyglądają kwestie licencyjne te rzeczy.
Jak oni wtedy te licencje kiedyś zakupowali na import.
Ile wtedy takie licencje mają lat zanim wygasną? Jak to później jest tym? No właśnie potem.
A poza tym, niestety, pamiętajcie, że to wszystko jeszcze w tych latach 90-tych
to było nagrywane i montowane na taśmach, na tych jeszcze zdaje się betakamach, tak zwanych.
I jeszcze w tych latach dziewięćdziesiątych, czy podejrzewam, że w dwutysięcznych,
na początku dwutysięcznych być może też, ta taśma to wcale nie był taki towar,
z którym się obchodzono jakoś bardzo lekko.
Czyli po prostu program był montowany, on szedł do emisji,
a następnie on był przeważnie nadpisywany zupełnie inną rzeczą.
Też chyba jeszcze wtedy TVP nie miała takiej woli i chęci
przesadnej archiwizacji różnych materiałów.
Oczywiście część została zarchiwizowana,
ale nie było tego, w takim chyba nawyku,
żeby każdą produkcję, która została zrealizowana
przez albo na zlecenie Telewizji Polskiej archiwizować.
Problem, z którym w ogóle wiele zagranicznych telewizji się boryka, to dziś było niedawno
taka fajna rzecz była dla fanów science fiction, kiedy to BBC wypuściło stare odcinki
Doktora Who, to jest taki serial, który ponad 50 lat tam jest produkowany i pierwsze
kilka sezonów było po prostu nadpisane. Te taśmie były nadpisane i teraz gdzieś
szukają po ludziach, którzy tam jakieś stare nagranie mieli, czy jacyś ludzie, którzy
na tym kiedyś pracowali, albo tam od dziadków dostali i tak gdzieś pomału, ale tam prawie ponad 100 odcinków jest zagubione przez to.
Mhm. No miejmy nadzieję, że ktoś odbuduje.
No pomału coś tam odbudowują, nie wiem czy, no może jeszcze wracając do terytorium, żeby zakończyć dziś myśl, no to co, pamiętam, pamiętam życiową szansę,
pamiętam milionerów, milionerów to w ogóle kojarzę z tego, że jak ogólnie cały program mi się zaszalenie podobał,
No to bardzo panicznie bałem się tego dźwięku na koniec programu, nie wiem czemu i pamiętam, że tam była pierwsza przerwa reklamowa, to jeszcze było spoko, ale jak była druga, to gdzieś tam już byłem gotowy, nie wiem, zatkać uszy czy coś, bo wiedziałem, że po każdym pytaniu może być ten dźwięk.
No tak, prrrrr, coś takiego, mhm.
A co z teleturniejami, ja mam właśnie takie wspomnienia,
że Koło Fortuny, pamiętam właśnie, że był,
ale nie, żebym oglądał,
Miliard w rozumie.
O tak, no i tak.
I to kojarzę nawet bardziej z tego tytułu,
że jako, że te teleturnieje były na fali popularności
właśnie pod koniec lat dziewięćdziesiątych
i w tych czasach, można nawet nie tak pod koniec, w połowie,
to wychodziły gry planszowe,
które na motywach tych teleturniejów…
Tak, i komputerowe.
No to ja nie miałem dostępu, ale w planszówki graliśmy
i też pamiętam, to już późniejsze czasy, czyli właśnie rok 2000-2001,
milionerzy, że też była planszówka milionerów,
znaczy to taka karcianka, taki quizowa gra po prostu
i grało się na wakacjach i to w takich dość dużych grupach,
jakichś znajomych, z rodzicami, ze znajomymi swoimi, z kimś tam.
I to rzeczywiście były takie często trudne pytania,
na coś tam i było to, pamiętam, dość popularne właśnie takie teleturnieje, natomiast no co jeszcze było? No ić na całość, nie?
O tak, to z kolei Polsat.
Polsat tyle dużo tego miał, później była awantura o kasę, jak życiowa szansa się skończyła.
TeleTourney, który w ogóle mi się bardzo podoba, fajnie byłoby gdyby kiedyś miał reboot w sumie, ale też Gra w Ciemno, to już są, nie pamiętam, to był 2005, 2006 rok, ale Gra w Ciemno pamiętam o tyle, że z moją siostrą bawiliśmy się w to i do tego stopnia, że pamiętam, że miałem, mieliśmy koperce, gdzieś tam pozbieraliśmy wszystkie koperce jakie się dało z domu, bo ten TeleTourney polegał na tym, że gracz najpierw, było 50 koperc,
W każdej kopercie była karteczka, tam mogło być 100 tysięcy, 50 tysięcy, ale też mogło być np. minus 50 i minus 100%, że traciło się to, co się zgromadziło.
Gracz wybierał 5 z tych kopert, nie wiedział, co jest z nich. Widzowie wiedzieli, to się wyświetlało, to była jedna rzecz, której jak sam to oglądałem, to wiedziałem tyle, co gracz.
No i później były pytania za każdą kopertę. Jak gracz nie odpowiedział, to koperta trwawiała do słynnej niszczarki.
A później Krzysztof Ibisz, bo on to prowadził, licytował się z tym graczem o te koperty, które zostały.
On oczywiście wiedział, co w nich było, więc tam próbował kusić tam różne ceny, które albo były, albo nie były adekwatne.
No i ja tamtą turniej pamiętam też o tyle, że właśnie pozbieraliśmy te koperty.
Ja pamiętam, że ja te koperty ubrajlowiłem.
Normalnie wkręcaliśmy je do maszyny i one miały numerki.
Mieliśmy kartki przygotowane.
No i tak się wciemno bawiliśmy.
Fajnie.
Była jeszcze rosyjska ruletka. Znów Polsat. No Polsat miał trochę tego. I to też pamiętam o tyle, to też był taki właśnie quiz, gdzie zawodnicy stali właśnie na takiej właśnie rosyjskiej ruletce, gdzie kiedy była jakaś zła odpowiedź, to się obracało i jeśli koreańsko-zapadnia trafiła na takiego zawodnika, to on spadał.
I ja jako mały chłopa, małe dziecko zastanawiałem się, no ale jak, to oni tam giną? Gdzie oni spadają? Po prostu jakoś nie mogłem tego zrozumieć. Jak to może być legalne, że tam ludzi zabijają?
Dlatego programy dla dorosłych są programami dla dorosłych, heh heh heh.
Swoją drogą, ciekawe jak to w ogóle było realizowane, czy oni rzeczywiście jakoś tam spadali i mieli miękkie lądowanie, czy była po prostu jakaś taka, jakiś taki odpowiedni najazd kamery, który to symulował i oni w rzeczywistości być może trochę się obniżali. Ciekawe, ciekawe.
To ciekawe. Może teraz po latach wyjdą kulisy tego typu rzeczy.
Ja z kolei pamiętam z takich teleturniejów.
Oczywiście wiadomo, były te różne teleturnieje takie bardzo popularne.
Nie wiem czy jeszcze, czy pamiętacie, było to pięć razy pięć taki teleturniej.
Nie.
Na przykład w telewizyjnej dwójce. Najbardziej to mi się kojarzyło w tym teleturnieju,
że prowadzący, nie pomnę teraz jego imienia i nazwiska,
ale on zawsze na samym końcu dla tych graczy jeszcze rozdawał jakieś losy loterii niepełnosprawnych Klaudiusz.
O co w tym chodziło, pojęcia nie mam.
Natomiast inny teleturniej zapadł mi w pamięć, aczkolwiek on był dość krótko nadawany,
bo przez trzy lata, chyba od 94 do 96 roku on był nadawany w dwójce
i przeważnie był chyba w soboty, jakoś z sobót go bardzo pamiętam.
Ten teleturniej nazywał się Gra. Bardzo podkrywczo.
W tym teleturnieju, znowu komputer, to już wiecie, co by mi zapadł w pamięć,
bo tam grano, zdaje się w jakąś taką grę, z użyciem joysticków,
to był chyba ping-pong. Wikipedia, bo przed momentem sprawdziłem,
Wikipedia pisze właśnie o ping-pongu i rzeczywiście tam jakaś piłka była odbijana
I było bardzo często, że tam piłka wyszła na aut i tak dalej, i tak dalej.
Natomiast oprócz tego, to były jeszcze różnego rodzaju zagadki słowne w tym.
No i zdobywało się za to punkty.
Kto zdobywał, kto zdobył największą ilość punktów,
no to wtedy otrzymywał jakąś tam nagrodę.
Przeważnie no, grano o jakieś samochody na przykład.
Ale to ten teleturniej zapadł mi jakoś w pamięć.
No to teraz może mały taki, no może nie teścik, ale nam przypomnienie.
Ja mam otwarty kanał na YouTubie. Kanał znany niektórym z Was pewnie.
Kanał Gimby nie znają. Czyli właśnie takie zjawiska, które w tamtych czasach
współczesnych autorowi kanału, a także i nam tutaj, czyli lata 92-tysięczne
miały miejsce. Ja przejdę tak szybko po filmach, pewnie nie po wszystkich,
ale tak, żeby sprawdzić, ile pamiętamy.
A wy możecie, nasi słuchacze, odhaczeć sobie,
ile rzeczywiście z tego pamiętacie.
No to na sam początek, no,
ze Śląska jestem, to muszę i zresztą taki zająwszy odcinek,
Święta Wojna.
Ohohohoho!
Oczywiście! Bercik!
Bercik, tak.
Swoją drogą, pani aktorka, która grała tam główną rolę.
Joanna Bartel, zdaje się.
Tak, jest Andzia serialowa. Była przez jakiś czas głosem w jednej z Dni Tramwajów w Katowicach.
O proszę.
To ja, to tak Świętej Wojny, to znaczy pamiętam, że to było i Czołówkę nawet pamiętam, ale jeśli chodzi o właśnie polskie seriale z tamtych czasów, w ogóle kolejny literaturnik, kocham polskie seriale, to było chyba na jedynce.
Ale z tamtych czasów Cztery Pancerni i Pies. Nie wiem ile razy ten serial oglądałem, ale to też regularnie. Właśnie też ten sam okres czasu jak to teatr unieje i te wieczorynki. Bardzo mi się Pancerni podobali.
My mamy wszystkie odcinki na VCD jeszcze.
Jak ktoś pamięta, VCD,
to są normalnie filmy nagrywane na płyty CD.
Mamy wszystkie odcinki i ostatnio właśnie jak pandemia chyba była,
to tak nas naszło, że chodź z rodzicami,
chodź, zaczniemy sobie oglądać różne takie rzeczy.
I zaczęliśmy oglądać tych czterek pancernych nawet znowu.
Dla mnie to było tak naprawdę po raz pierwszy,
że w całości te odcinki.
Ja kojarzyłem pewne kultowe teksty,
jakieś fragmenty, oczywiście czołówkę,
Deszcze niespokojne, ale nie mógłbym powiedzieć,
że obejrzałem chociaż jeden odcinek w całości i mógłbym go streścić.
Więc teraz oglądaliśmy tam Jabrzoza, Jabrzoza,
i tak dalej, więc no jak najbardziej.
Czterej pancerni.
Tutaj kolejna rzecz. To jest Twoja chwila prawdy.
Tak.
Kojarzę nazwę, ale nie kojarzę, o co chodziło.
Ja to pamiętam, tak, to jest z TVN-u, to był ten turniej taki, no poniekąd, który prowadził Zygmunt Heiser.
A to chyba nie TVN, to nie była jakaś Czwórka albo Polsat?
To był TVN chyba.
Znaczy, pamiętacie ten kultowy program TVN-u? Tak, kogoś z tytułu filmiku.
No to chyba to nie był Heiser, mi się wydaje.
A mi się wydaje, że to był Heiser, ale no mniej więcej tam chodziło o to, że była rodzina wybierana
i jakaś osoba z tej rodziny, i ona miała właśnie jakieś wyzwanie, tam musiała coś ułożyć, żonglować czymś, takie różne rzeczy, czasami jakieś pamięciowe rzeczy.
Pamiętam raz ktoś miał zagrać jakiś utwór na rurkach tych metalowych takich, i chodziło o to, że ta osoba miała tydzień na to, żeby nauczyć się tego wyzwania
i oczywiście tam wtedy były kamery TVN-u i tam była rodzina cała pokazywana, co, jak dzieci, jak pies, jak sąsiedzi się patrzą na tą osobę, która po prostu się tego uczy.
No i później wracało się do tego samego wyzwania, które było oczywiście w studiu, no i wtedy właśnie pamiętam, pan Heiser mówił, to jest twoja chwila prawdy, no i zaczynało się wyzwanie.
no i albo się udało, albo nie. Jeśli się udało, no to każdy z rodziny, tam była jakaś pula nagród,
chyba każdy mógł sobie coś wybrać, no i to było tak, że tato zazwyczaj wybierał auto, bo tam zawsze
było jakieś samochody, jakieś Skody, tam nic z jakiegoś bardzo, no ale tak dla rodziny fajne auta.
Żony zazwyczaj brały jakieś coś do kuchni, a dzieci to zabawki tam, albo komputery tam, różne rzeczy się pojawiały.
To ja już wiem, to ja już wiem, dlaczego mi się to pomyliło, bo ja miałem na myśli inny program i on był rzeczywiście emitowany w Polsacie, on się nazywał Moment Prawdy, to z kolei był taki program, gdzie się grało o pieniądze, tylko, że tam było się bodajże podłączonym do jakiegoś wykrywacza kłamstw i te pytania z rundy na rundę były coraz to gorsze i coraz to takie mocniejsze,
wchodzące coraz bardziej w intymność danego gracza.
I to już było później, to był 2009-2010 rok.
Okej, w porządku. To już ja wtedy telewizję kompletnie straciłem z radaru.
Dlatego pewnie też nie kojarzę, ale tych programów takich właśnie a propos
jakichś wyzwań, zakładania się o coś, jakieś, że
ja nie zrobię, potrzymaj mi piwo.
Tego troszkę było. Pamiętam, że kiedy na fali popularności był Steffen Müller,
nasz najsłynniejszy Niemiec w Polsce prawdopodobnie tamtych czasów,
znany z M jak Miłość jako Stefan, oczywiście M jak Miłość, kolejne do odhaczenia,
to on próbował tutaj przeportować taki format jak Wetten was, czyli załóż się.
I to chyba za długo nie poleciało, ale to też było jakieś takie właśnie zakładanie się,
że jakieś takie też robienie właśnie wyzwań.
Wiem, że w Niemczech to do dziś leci, jest to bardzo kultowy tam program.
No ja pamiętam, nie wiem, jakoś może to by mi pamięć tutaj mieli, że to zleciało dosyć długo i było takich kilka gdzieś zagadów, pamiętam, że to nawet całą szkołą oglądaliśmy, czyli całą klasą, więc to jak odcinek się skończył, to potem pamiętam, że rozmawialiśmy o tym, co było w danym odcinku.
Jedna rzecz, która mi się przypomina, raz był odcinek i to mnie zdenerwowało, że był odcinek o dziewczynie. Ona miała, nie wiem, 11-12 lat i umiała rozpoznawać wybierane numery telefonu po dźwiękach.
No i super, bo mówię, ja też tak potrafię. Niestety, tam nie były dźwięki DTMF, tam były jakieś, po prostu, jakieś piski, jakieś nuty odgrywane. Mówię, no ale to tak, to nie o to chodzi, to nie to.
Ten odcinek pamiętam jakoś. Był też ktoś, kto poznawał modele samochodów po odgłosie zamykanych drzwi, trzaskania drzwiami.
Był też, pamiętam ktoś, takie rzeczy, które gdzieś tam z Winkiem są związane, to było dużo tych wyzwań.
I tam było dwóch chyba facetów, którzy wspólnie założyli się, że zagrają Love Me Tender na skrzypcach,
z tym, że to było tak zrobione, że te skrzypce były przyczepione do maski samochodu, jeden trzymał smyczek, a drugi tak delikatnie tym samochodem manipulował właśnie, żeby to zagrać. I to się nawet udało, pamiętam.
Teraz nadal w brytyjskiej telewizji jest taki format Taskmaster, który też gdzieś tam jest przenoszony, jest australijska edycja, jakaś tam amerykańska, inna. No i właśnie koleżanka z pracy mi ostatnio o tym Taskmasterze opowiadała i pierwsze co mi się skojarzyło, też jakieś takie…
Tylko tam chyba jest bardziej coś takiego,
że to prowadzący wymyśla jakieś niekonwencjonalne wyzwanie,
a zadaniem graczy jest mu sprostać.
I nie wiem, czy to się tam odbywa w jakiejś atmosferze szykany,
bo to też tego typu programy lubią,
że gracz jest gdzieś tam poniżany
i w jakiś sposób to nakręca też tą spiralę sympatii, antypatii,
jakby też widzowie się emocjonalnie bardziej angażują.
No ale tak, trochę tych programów jest.
No to następna zagadka do rozpoznania po cytacie.
Ej, prześliczna seniorito.
Sprechenzi miłość.
Johnny Bravo.
Ej.
Był?
To jest też kultowny Cartoon Network.
W tamtych czasach to.
No właśnie z Cartoon Network
ja mnóstwo oglądałem bajek.
Johnny Bravo.
Pamiętam, że nie rozumiałem trochę
tych jego żartów wtedy. Teraz to się fajnie pośmiać
z cytatów tam, jakichś typu, coś tam, że przyniósł zaprawę murarską, bo nie mógł znaleźć ciasteczek.
Coś tam, jakiś taki miał dziwne. Jest tam kompilacja w ogóle na YouTubie, tam najbardziej znane cytaty John’ego Bravo.
Można sobie posłuchać tam jakichś jego przeciekawych przemyśleń.
Co ja z tamtych czasów najbardziej pamiętam, właśnie początki Cartoon Network to, to były atomówki,
Atomówki, to było Laboratorium Dextera, to pamiętam, że to najbardziej jakoś oglądałem.
No właśnie, też Atomówki, ciekawe serial niby dla, no niby dla dziewczyn, ale nie do końca, bo to był taki serial, który mógł, mogły spokojnie myśleć dziewczyny i chłopaki oglądające jak odlotowe agenty, agentki zresztą na, na tym.
Na, to jeszcze był chyba Fox Kids, na początku, później Jetix.
Chojrak, Tróżliwy Pies.
Z takich rzeczy, z takich jeszcze tak przeglądając sobie różnego rodzaju wspomnienia związane z teleturniejami, to już widzę, że się Paweł pojawił, ale jeszcze tu mi przypomnieliście o paru programach, na przykład, nie wiem, czy ktoś z was pamięta, i to moim zdaniem, to była naprawdę misyjność telewizji polskiej w praktyce.
Czy wy pamiętacie taki teleturniej na antenie TVP, telewizyjnej dwójki, konkretnie jak Szalone Liczby?
Nie.
Jak przeznaczone tytuł, ale o co tu chodziło?
To był teleturniej matematyczny, prowadzili go Dusia i January, to była Daria Trafankowska i January Brunon, Brunow, jakoś tak nazywał się ten pan.
i Bubr, który się nazywał Plusik, bo to był teleturniej właśnie matematyczny, były różnego rodzaju konkurencje, tam była na przykład jakaś, no najpierw trzeba było, najpierw była zabawa w szacowanie, to pamiętam, była jakaś odgrywana jakaś scenka i trzeba było coś tam powiedzmy oszacować, na przykład nie wiem, któryś z tych bohaterów, albo January, albo Dusia sobie szli z koszem pełnych,
pełnym jabłek, dajmy na to w tej scence i trzeba było oszacować ile jabłek ma Dusia w tym koszu, na przykład.
No i kto był najbliżej, ten wygrywał.
Były jakieś konkurencje typu mniej lub więcej, była też gra komputerowa,
labirynt plusika, no generalnie to wszystko polegało na zadaniach matematycznych
I tam, jak dobrze pamiętam, to brały udział w tym dzieciaki w wieku tak powiedzmy 11, 12, 13 lat, kibicowały im szkoły, czy klasy, do których należały, no i cóż, do wygrania były, jak na tamte czasy, naprawdę fajne nagrody, bo jakieś aplikacje multimedialne, rolery, czy nawet komputer chyba też był do wygrania.
w pewnym czasie, ale no właśnie, no fajne było to, że to był, wiecie, teleturniej,
który miał za zadanie rzeczywiście sprawdzić jakieś umiejętności
i naprawdę oglądało się to fajnie.
Więc te szalone liczby to, to było naprawdę coś, to się najpierw pojawiało w soboty
o 19.30 w dwójce, potem to jakoś tak skakało sobie po ramówcach,
a potem emitowany był w piątki.
Więc to tak mi się jeszcze przypomniało.
Czy my się teraz słyszymy już?
Tak, tak, Paweł, jesteś.
Dobrze, okej.
No, ja tego programu nie pamiętam,
natomiast wracając jeszcze do
kreskówek, które gdzieś tam mi się urwały,
czy ty, Piotrze, oglądałeś Cubixa?
Tak, tak i ponoć
po latach gdzieś jak
oglądałem jakieś zagraniczne
kanały właśnie o takiej tematyce,
to ponoć to był w ogóle taki bardzo
niszowy serial nawet
gdzieś w Stanach, czy to w Kanadzie chyba nawet powstawało.
Ale jakoś to pamiętam właśnie też, może jeszcze spróbuję coś tutaj pociągnąć myśl, bo jak te rozpomnienia wracają, to wracają wszystkie naraz, co tam jeszcze było, nie wiem czy o Hojraku mówiłem, Hojrak twój tchórzliwy pies.
I pamiętam, że po tym w ogóle wchodziły zwariowane melodie i to jest kolejna stara kreskówka, w której jest mniej dialogów, dlatego tutaj zagraniczna.
Ale tutaj znów pamiętam, że to na początku, tą stację Cartoon Network to miałem tylko u babci, bo babcia miała kablówkę, my tam później mieliśmy dostęp do tego jak przyszła satelita, ale to pewnie będziemy później więcej coś mówić, bo wiem, że ten temat ma się jakoś…
Zwariowane melodie to było też coś, co było emitowane na Kanal Plusie, w tym paśmie niekodowanym, ten tak zwany, to się chyba Diabelski Młyn nazywało, tam były właśnie zwariowane melodie, to były te rzeczy typu Królik Baks, tak?
Tak, tak, tak, dokładnie.
Aha, to tak, to tutaj Krzysztof Tyniec dubbingujący Królika Baksa i pytający co jest z doktorku.
Co jest z doktorku.
Tak, tak, to właśnie, to mi się bardzo kojarzy też, no i to widzicie, to taki wspólny element tych naszych wspomnień, bo ty to pamiętasz z Cartoon Network, ja pamiętam właśnie z Canal+, który miał tak zwany, to pasmo niekodowane i oni z jakiegoś powodu bardzo często wrzucali tam te zwariowane melodie,
A oprócz tego, to już sobie oglądałem, no bo to już powiedzmy gdzieś tam było, zaczynał się ten program Niekodowany,
a potem były rzeczy, które mnie interesowały bardziej, czyli na przykład Przyjaciele, uwaga, uwaga, w polskiej wersji z dubbingiem.
Dubbingowej.
Okej. Bo nawet nie wiedziałem, że było coś takiego.
Było.
No to, no to ciekawe.
Było i teraz trochę ciężko znaleźć.
Tak, niestety jest problem, żeby to odnaleźć, bo no po prostu gdzieś to w archiwach Kanal Plus się ostało, natomiast oni tego nie emitują, bo tym bardziej, że nie zostało to zdubbingowane w całości, tam tylko chyba kilka pierwszych sezonów.
To tak samo jak Star Trek Voyager, o którym dowiedziałem się też później, nie wiedziałem, że to był, bo Star Trek to w ogóle to późniejsze czasy, kiedy zacząłem gdzieś raczkować w internecie i znalazłem coś takiego jak
System Access, to się w ogóle Freedom Box Network nazywało i tam można było różne rzeczy z audiodeskrypcją oglądać, wtedy połowy nie rozumiałem, bo no wtedy co za mój angielski to prawie, no było na tyle, że coś jakoś ściągnąłem i założyłem konto.
No ale tak się wkręciłem właśnie w Star Trek i w science fiction, no zresztą wcześniej też był nieustraszony, ale dobra to już a propos seriali, ale no Star Trek’a oglądałem właśnie w oryginalnych wersjach i dopiero po latach dowiedziałem się, że przez krótki czas w Polsce Voyager właśnie jako jedyny serial właśnie z serii Star Trek, bo tam było wiele tych seriali, miał stworzony dubbing i tam chyba tylko pierwsze cztery sezony powstały, a było ich siedem ogólnie.
Więc też to nigdy nie było dokończone. Niektóre odcinki są, jak się gdzieś poszuka długo to da się to znaleźć. Pamiętam, że kiedyś udało mi się tak pierwsze kilka odcinków obejrzeć, tak z ciekawości nawet jak to. No i raczej to się odbiera, zwłaszcza jak się gdzieś zna już oryginał.
A najciekawsze jest to, że kilka osób podkładało głosy zarówno pod przyjaciół, jak i pod Star Trek’a.
Chociażby Anna Apostolakis, czy Mieczysław Morański.
I dosyć ciekawie to brzmiało, słuchając ich w tych różnych rolach.
Tak, no właśnie też te osoby kojarzę właśnie z różnych bajek, no na przykład przecież też Morański
między innymi podkładał głos, jeśli dobrze pamiętam, Barniemu Flintstone’a.
Jeszcze à propos kultowych kreskówek, no to też właśnie, w końcu to było na dwójce i później na Cartoon Network też lecieli, no ale właśnie jak gdzieś tam słyszałem woleckiego pstaczego i mówię, o, bardziej się odzywam.
To prawda, tak jeszcze popatrzę co my tu mamy, losowanie lotto, na to czekało się cały wieczór.
Hmm, te dźwięki tych kul.
Tak, komora mieszania jest pusta, zwolnienie, blokady.
Magda M? Oglądaliśmy? Nie oglądaliśmy?
To w TVN-ie był serial, w tym czasie mniej więcej gdzieś właśnie
M jak Miłość, te różne, jakieś tam na wspólnej,
znaczy to oczywiście niektóre z nich dalej lecą gdzieś tam,
ale było to wtedy początki właśnie lat dwutysięcznych TVN.
I wiem, że kiedyś sobie przejrzałem stronę TVN-u
odnośnie serialów, które TVN eksportował za granicę.
I rzeczywiście Magda M była puszczona na przykład w Gruzji.
Któreś tam inne seriale były w Macedonii.
Kiedyś namierzyliśmy, że tak powiem, ze znajomymi
słowacką Agatę, sprawną Agatę, czyli prawo Agaty po słowacku.
Więc te seriale nasze też były eksportowane za granicę.
Skoro już przy tym temacie jesteśmy, to bardzo często rozmawiając właśnie
z Czechami starszej daty, którzy mieszkali gdzieś blisko granicy polskiej,
to bardzo często pada, że Polska to kojarzę, Bolek i Lolek.
I się okazuje, że w czechosłowackiej telewizji tak mało było rzeczy
jakichś interesujących, prawdopodobnie dla dzieci, ale też ogólnie,
że młodzi wtedy Czesi oglądali sobie bajki polskie w polskiej telewizji.
bo tam też z jednej strony my możemy na to narzekać,
że w tych bajkach się niewiele działo,
że w tych bajkach było mało mówione,
ale dla takich osób z zagranicy to był raj,
bo sobie pooglądały jakąś inną animację,
język nie miał tam żadnego znaczenia
i się człowiek wtedy dobrze bawił.
No więc bardzo fajnie, że takie efekty uboczne
też się objawiły.
W-11 i Wydział Śledczy.
No to tak, to W-11 i detektywi jeszcze, którzy ostatnio wrócili.
Kryminalni i kryminalni z tym zakościelnym Maciejem, bo był w ogóle wysyp tych wszystkich kiedyś, nie? Seriali detektywistycznych u nas.
Nie wiem czemu, ale mi W-11 i detektywi jakoś wspominają się, tak zlewają ze sobą.
Ja wierzę, że to był straszny hajp, to znaczy do tego stopnia, że rzeczywiście
były całe grupy, ja po Szkole Tynieckiej, po Krakowie, pozdrawiam wszystkich serdecznie,
oblegane były świetlice właśnie jak lecieli W-11, detektywi i wychowawcy,
jak się człowiek dobrze sprawował i raczej problemów nie robił, pozwalali
oglądać, bo to było jeszcze tak wieczorem, przed 22, na tle, że można było
spokojnie obejrzeć sobie taki odcinek i wiem, że to były całe grupy, które się
z białej, to ludzie z różnych klas, z różnych roczników schodzili się, żeby oglądać właśnie,
no M jak Miłość też, to był też taki klub M jak Miłość, ale było też W11, właśnie detektywi,
albo ludzie przyjeżdżali po weekendzie, bo chyba kryminalni lecieli jakoś w sobotę
i też taka ekscytacja, że o w kryminalnych ostatnio to było coś tam, coś tam, coś tam.
Był chyba odcinek jeden z polskimi raperami, tam był PZ, Wujek Samozło chyba,
jakieś takie postacie, TD też, takie postacie gdzieś tam się przewijały.
Natomiast wiem, że też byli kiedyś z W-11 i z detektywów chyba, nie wiem czy z kryminalnych
też raz byli zaproszeni, a raz kręcono odcinek u nas chyba czegoś.
I to też pamiętam, że były próby właśnie wyrywania się, żeby zdobyć autograf
tych aktorów gdzieś tam coś ten. W-11 mi się właśnie z czymś takim kojarzy.
że była bardzo rozbudowana gdzieś tam moda i długotrwająca na oglądanie właśnie tych seriali,
na każdy swoich ulubionych tam tych policjantów i te różne akcje były cytowane, także W-11,
różne detektywistyczne programy.
To ja pozwolę sobie rzucić hasło następne.
To na każdy temat to oczywiście tak, ale to myślę, że za chwilę też o tym powiemy.
to ja rzucę następne hasło, czy ktoś z was w ogóle to pamięta?
Zulugula.
Nie.
Zulugula, nazwa mi się coś obija, ale to nie była bajka, prawda?
Nie, to nie była bajka.
To nie, to nie była bajka, zdecydowanie to nie była bajka.
To była produkcja też telewizji polskiej z lat 90-tych.
To był taki miniserial, z którego ja pamiętam też,
że części rzeczy totalnie nie dało się zrozumieć,
bo tam były takie odgrywane scenki nieme,
ewentualnie z jakimiś bardzo dziwnymi dźwiękami w tle.
Natomiast były też dialogi i były też w ogóle jakieś takie rozmowy różnego rodzaju.
Głównym bohaterem tego to był Tadeusz Ross,
który tego Zulu Gule grał.
Zulugula to był po prostu obcokrajowiec z kraju Zulugula, był taki, zresztą tam końcówka była taka piosenka
w kraju Zulugula, życie to poemat, szkoda, że takiego kraju nie ma.
I ten program, ten serial nadawany właśnie w telewizji polskiej tak miał pokazać jak to różne rzeczy się dzieją
u nas w Polsce i że te zachowania Polaków, no tego obcokrajowca dziwią.
Więc w ten sposób to było pokazane, taki jakiś w ogóle zupełnie fikcyjny kraj, też był na przykład kącik
jakiejś takiej nauki tego języka i tam była zawsze taka satyryczna definicja jakiegoś słowa
i że każde, że teraz będziemy uczyć się języka obcego i że każde słowo w tym języku obcym znaczy Zulu Gula.
więc co by tam nie było, to było Zulugula i też pamiętam, że był jakiś taki fragment, że ten Zulugula rozmawia z kimś ze swoich ziomków przez telefon i było tylko Zulugula, Zulugula, Zulugula, Zulugula, Zulugula, Zulugula, Zulugula.
Także taki humor, taki humor mieliśmy w latach dziewięćdziesiątych TVP.
Oj, no teraz mógłby się nie przyjąć, aczkolwiek z rozrzewnieniem i sentymentem się to ogląda.
YouTube pamięta jakieś pojedyncze odcinki, także…
Chyba już więcej będę oglądał po teatrze.
Tak, zachęcam do poszukania.
Na każdy temat mamy cię, Szymon Majewski robi Gwiazdy w konia.
Ale na każdy temat to też w ogóle program bardzo interesujący, też lata dziewięćdziesiąte i to taki program prowadzony najpierw przez Andrzeja Wojciechowskiego, a potem przez Mariusza Szczygła.
Zresztą Mariusz Szczygieł on przez bardzo wiele lat to się w ogóle wstydził tego programu i bardzo niechętnie do niego wracał.
Dopiero teraz mam wrażenie, że jakoś tak zdał sobie sprawę, że no to było rzeczywiście coś.
To był taki pierwszy program, który poruszał różnego rodzaju kontrowersyjne tematy na antenie Polsatu.
I ten program naprawdę był, no był ciekawy. To był taki właśnie program emitowany wieczorową porą,
bo to było w niedzielę chyba po dwudziestej trzeciej.
No i zawsze taki był początek, że na dachu wieżowca
wylądował tam helikopter czy samolot i z niego wysiadł prowadzący,
Mariusz Szczygieł, co oczywiście było fikcją, tak?
Żaden helikopter ani samolot nie lądował, tylko po prostu
to było takie, miało to na celu pokazanie z jakim to rozmachem jest to.
zrobione. Pamiętam, że Kabaret Długi potem to bardzo sparafarzował, bo oni robili program Gadające Głomby i że przed parkingiem naszego, nie, na parkingu przed naszą redakcją zatrzymał się rower czy tam motor i siadł z niego prowadzący Dariusz Żagiel.
Aha, no i kabarety to jest też nieodłączny element chyba naszych wspomnień telewizyjnych.
I tak jak teraz, chyba jest taki konsensus gdzieś, że ciężko to oglądać i dalej się dobrze bawić.
Jakby ten humor już chyba nam się troszeczkę przejadł i wiele z tych pomysłów już tak naprawdę nie trafia.
Tak jakby się troszkę pomysły skończyły.
to kiedyś rzeczywiście ten kabaret był w punkt.
Ten kabaret był taki, że naśmiewał się w pewien sposób,
tak jak te dzisiejsze, ale właśnie i jakieś nawiązania
do jakichś piosenek i do jakichś tam wydarzeń współczesnych,
ale w jakimś takim, naprawdę nie wiem,
może to jest kwestia też milionych lat
i tego, że kiedyś się na to inaczej patrzyło,
ale ja lubiłem kiedyś oglądać właśnie pakę,
festiwal paka, jakąś tam mazurską noc kabaretową
i tam mrągowo, i tak dalej.
Pawle, a czy lubiłeś oglądać występy Ireneusza Krosnego?
Nie pamiętam ich za dobrze.
Czy one się charakteryzowały? Przypomnij mi, proszę.
On był mimem. I jest.
To były po prostu rzeczy, gdzie jak człowiek słyszał, że teraz będzie występował Ireneusz Krosny,
to wiedział, że zaraz dla niego nic nie będzie.
A widzisz to, ja to musiałem jakoś w głowie zignorować i wyłączyć,
że ja właśnie badzię, ani mru, mru.
Oczywiście jeszcze końcówka kabaretu Otto.
Koń Polski.
Grupa Mocarta, której nie rozumiałem w tamte czasy,
jakby na czym polega ich humor.
Myślę, że teraz mógłbym go bardziej docenić.
Gdzieś tam, gdzieniegdzie, Artur Andrus, Piotr Pukartyk,
Piotr Wałtroczyk też.
No, człowiek siedział i to też takie odkrycie,
bo najpierw człowiek o tych kabaretach słyszał gdzieś tam w szkole,
że ktoś ogląda kabarety, a taki śmieszny skecz, a taki…
I to już były dla mnie czasy internetu.
I gdzieś tam, przyznam się trochę, ale szukało się po tych różnych
peer-to-peerach, jakichś emulach i tak dalej, tych skeczów ponagrywanych.
Ale potem jak to leciało na żywo w telewizji,
to mnie zainspirowało do tego, żeby właśnie zacząć oglądać
kabarety w telewizji.
I pamiętam właśnie wakacje, roku 2005-2006, my jesteśmy nad morzem,
oglądamy któryś z tych festiwali kabaretowych i ja wtedy już miałem
jakichś pierwszych moich znajomych internetowych, takich po gadu-gadu czy
jakichś innych komunikatorach i tam w miarę na bieżąco z jednym z tych
znajomych właśnie komentowaliśmy sketch po sketchu, co się tam dokładnie
dzieje, co nas śmieszy, czego nie rozumiemy. Było to przeżycie
samo w sobie. Także miło wspominam, ale jeszcze milej wspominam fakt, że kiedyś czymś
zupełnie normalnym w telewizji był humor, który naśmiewał się z władzy.
A to prawda, to prawda. Jeszcze w sumie 8 lat temu to do tego i w telewizji publicznej,
o tak bym powiedział, w telewizji publicznej, bo i jeszcze 8 lat temu było to przecież.
No i cóż, zobaczymy, może wróci, może wróci.
Może wróci, bo tych formatów było troszeczkę, zwłaszcza nawet w radiu, rozmowy rolowane,
gdzie chyba nawet sami politycy ówczesnej władzy zgadzali się na to, żeby w takie żarty być wciągani,
żeby gdzieś tam z nich, sobie troszeczkę w jakichś tam granicach, ale pożartować z tego, co robią.
Tak sądzę, że to jednak tak właśnie było, zresztą udzielając jakiejś tam wypowiedzi publicznej
to trzeba się liczyć z tym, że różne rzeczy można z nią zrobić, tak, tak.
Jeżeli chodzi o kabarety, to ja też pamiętam gdzieś tam, ja to bardziej pamiętam kabaret Potem,
z takich rzeczy telewizyjnych, kabaret Potem, kabaret Elita,
jeszcze też dość często się pojawiał kabaret Otto,
no i takie programy rozrywkowe też tworzone przez ludzi związanych właśnie z tym,
żeby nam było śmieszniej, komiczny odcinek cykliczny chociażby nadawany w telewizyjnej dwójce,
to tworzony przez ludzi, którzy mieli też ten zespół Tiraperzy z Nadwisły.
Tak, więc do tego typu rzeczy, to tak mi się rozrywka kojarzy.
Chociaż ja mam wrażenie, że ja rozrywki, to ja wtedy bardziej w radiu szukałem niż w telewizji.
A tymczasem mamy komentarze. Ewelina do nas napisała.
Cześć. Czy pamiętacie telewizję edukacyjną? Szukałam w internecie dla wspomnień, ale nie ma.
Szkoda, że w obecnych czasach telewizja nie nadaje. Pozdrawiam.
Gdzie można znaleźć telewizję edukacyjną? Oglądałam również programy medyczne.
Tak jeszcze Ewelina nam tu dopowiada.
Ewelino, bloków pod hasłem telewizja edukacyjna nie znajdziesz, na to nie ma szans.
Możesz ewentualnie znaleźć jakiś ident powiedzmy telewizji edukacyjnej,
ale jak sobie wpiszesz poszczególne nazwy programów, które były emitowane w ramach tego bloku,
to myślę, że to i owo uda ci się odnaleźć, bo to jest.
To jest na YouTubie, tego można sobie szukać, a w jaki sposób można szukać takich rzeczy?
I czym się można inspirować, to myślę, że sobie jeszcze powiemy w dzisiejszym programie,
bo będziemy sobie przeglądać też przecież ramówki telewizyjne.
Jak to tam wyglądało, bo ramówek słuchajcie, czego jak czego, ale ramówek telewizyjnych w internecie jest zatrzęsienie.
To prawda. I też, to o czym w tym samym przeglądzie kiedyś mówiliśmy, jest teledekst.
Który po raz pierwszy możemy jako osoby niewidome samodzielnie sobie czytać.
No z małym opóźnieniem, ale lepiej przyznajmy się wczoraj.
Tak, i tam są też ramówki, żeby nie było.
Nie tylko ramówki, ale ten czar można sobie odtworzyć.
Tak jeszcze patrzę, czy coś tu mamy takiego do superniania.
O, pij mleko będziesz, wielki, kampania społeczna.
To pamiętam.
Tak.
Tak, ja również.
Rodzina zastępcza.
O, no to dobra, to rodzina zastępca, to myślę, że znana rzecz, też oglądałem, też się załapałem.
Tak, no bardzo ciekawe, zresztą to się przyjemnie oglądało.
Tak, ja oglądać to leciało, aczkolwiek wydaje mi się, że byłem chyba trochę za mało, żeby rozumieć o co o tym chodzi.
Ja pamiętam pierwszy odcinek z roku 99, byliśmy na krępingu u takiej naszej dalszej rodziny
i było nas trochę więcej młodzieży wtedy, takiej różnej, ja miałem lat sześć,
kuzynostwo tam nawet młodszy był lat cztery, starszy lat osiem,
ale też było takie kuzynostwo dalsze, lat dwanaście już powiedzmy wtedy,
no i jakoś tak siedzieliśmy i sobie leciała ta rodzina zastępcza
i tylko pamiętam, że tato, bo Filip stłukł paprodkę,
a że Filip później stał się drakomalfojem w Harrym Potterze
w swojej kamieniu filozoficznym na przykład, czyli Sergiusz Grzymałka.
Grzymałka, o Boże, przekręcam nazwiska ludzi,
ale wiem, że ten sam aktor podkładał głos Malfoyowi
w kamieniu filozoficznym.
No i dziesięć lat ten serial sobie liczył,
pani Alutka i Jędrula i cała radosna ekipa.
Ja go już oglądałem właśnie, kiedy on się skończył.
Nie, przepraszam, były takie wakacje,
kiedy on leciał zaraz po programie Dom nie do Poznania.
I Dom nie do Poznania to my z rodzicami oglądaliśmy maniakalnie.
Tą wersję amerykańską, nie to co teraz, Nasz Nowy Dom,
tą polską odpowiedź powiedzmy, tylko oryginalny amerykański,
ten Extreme Makeover się to nazywało w oryginale chyba,
i z Tajem Penningtonem.
I to się bardzo przyjemnie oglądało,
jakkolwiek wiadomo, że jest to gdzieś tam wyreżyserowane,
chociaż człowiek chyba sobie wtedy, i to nie tylko dzieci,
ale też dorośli, nie zdawał z tego sprawy jak bardzo to jest wyreżyserowane
i że to jest wszystko praktycznie skrypt i scenariusz.
Dopiero teraz gdzieś się o tym mówi, przez to, że jest internet,
że wiele rzeczy wypływa, odkrywa się gdzieś tam, coraz ciężej jest utrzymać
tą fasadę tego realizmu, natomiast pamiętam, że do mnie do Poznania
i z rodzina zastępcza i to się oglądało,
No a już potem się skończyło i ja sobie już teraz oglądałem.
Do dziś można na Ipli oglądać Rodzinę Zastępczą także.
I Rodzinę Zastępczą Plus,
również, która była taką jakby poniekąd potem kontynuacją.
Tam już te dzieci podorastały i tak dalej.
Tak, bo to chyba też w związku ze śmiercią
Gabrieli Kownackiej miało związek, tak?
Bo odgrywająca rolę Ani, ta aktorka,
zmarła i potem właśnie było…
Ale to chyba nie do końca.
Taka, że wyjechała gdzieś, jakoś to tak zostało rozegrane.
I dzieciaki zostały z samym Jackiem.
Tak, tak, dzieci nie ma w domu, ale w kontakcie z nią jest.
Tak, ale to już były ostatnie odcinki gdzieś tam,
ale ten plus to już dużo dłużej trwał chyba,
tak już kilka lat w międzyczasie.
Czasami jeszcze gdzieś poleci, są powtórki,
tak samo jak kiepskich powtórki, świata według kiepskich, lecą,
Więc warto się czasem przyjrzeć i można wtedy, no bardzo taki przyjemny rodzinny serialik ciepły,
który pokazuje też właśnie takie różne problemy wychowawcze, problemy różnych zjawisk,
które się pojawiały nowe i które w okolenie nawet naszych rodziców mogły trochę szokować.
Był dość zamierzająco na tamte czasy.
Tak jeszcze patrzę, o Hyper. Hypera ja oglądałem, bo on był jedyny na minimaxie,
który był jednym odkodowanym programem dla dzieci, jeszcze jak nie mieliśmy niższy pakiet cyfry plus, no to był Hyper o godzinie 20, czyli program z grami.
Programów o grach to trochę było, ja teraz nie przypomnę sobie tytułów, ale to też się oglądało. I Hyper, wiesz co, chyba też oglądałem w sumie, tak, bo to…
No właśnie, to był CK Plus, czyli to był, no właśnie.
I to też się fajnie gdzieś, no też kolejne rzeczy, które no dzisiaj są gdzieś kontynuowane przez ludzi na YouTubie.
Tak, no takie rzeczy właśnie zaczynały się w tamtych czasach.
A propos gier, nie wiem czy to w sumie może być dobre przejście.
Kto pamięta Hugo?
Takie wszelkie właśnie różne telegry gdzieś.
Oczywiście.
Znaczy, ja zawsze chciałem wziąć udział, tylko jakoś tak nie wiedziałem do końca czemu…
Nie wiem, czy ja wiedziałem, jakby zdawałem sobie sprawę, że sobie tam nie poradzę,
czy moi rodzice mi to bardziej chcieli uświadomić, czy nie wiem,
ale mój kuzyn próbował i się nie dostał.
Natomiast właśnie wiem, że to była taka gra i mnie to strasznie fascynowało,
że aha, chyba wiedziałem, że po prostu musiałbym widzieć,
ale że mogę sobie na telefonie popstrykać i że telefonem powoduje,
że coś się zaczyna tam dziać.
W ogóle takie programy, jak dobrze pamiętam, to zapoczątkowała chyba też telewizja publiczna jeszcze w latach dziewięćdziesiątych.
I też właśnie były wtedy już takie dość spore problemy, że na samym początku takiego programu była zawsze mowa o tym, że prosimy sprawdzić, czy macie wybieranie tonowe.
Natomiast czasem zdarzało się tak, że po prostu ludzie nie wiedzieli czym jest tak naprawdę to wybieranie tonowe
i po prostu próbowali tak czy inaczej.
Nagle się okazywało, że ktoś ma to wybieranie impulsowe, albo wręcz, że ktoś tam dzwonił z telefonu na tarczę,
nie z telefonu na przyciski.
No i kończyło się to źle, bo nie był w stanie zagrać.
i tyle razy o tym mówiono, ale też, ale i tak ludzie próbowali po prostu, żeby tak czy inaczej się dodzwonić i zagrać, także to też mam takie wspomnienia.
A może ktoś też ma jakieś wspomnienia, kto do nas się dodzwonił? Kogo witamy po drugiej stronie?
Z tej strony Patryk.
Witaj Patryku.
Witaj Patryku, Patryk, a ty do Hugo?
Hugo właśnie też tak pamiętam, bo jestem rocznik 95. Dziś też takie pamiętam Hugo.
Dla mnie w ogóle ten Hugo to był taki bezsensowny, bo z tego co ja tak pamiętam, tam było tak duże opóźnienie,
że po naciśnięciu klawisza, a to zanim postać wykonała jakiś ruch, to naprawdę ja podziwiam tych ludzi, którzy jakby tam się udało komuś zadzwonić.
To też zależało od tego, z czego kto dzwonił, bo jeśli ktoś dzwonił z telefonu stacjonarnego, a miał telewizję analogową, to pewnie było mniejsze później, jak ktoś oglądał to na przykład przez satelitę na pewno.
No tak.
W ogóle to też ciekawe, czy przykładowo jak ktoś dzwonił na przykład z komórkowego telefonu, albo ze stacjonarnego i kiedy było mniejsza opóźnienie, nie? To też ciekawe.
Myślę, że raczej ze stacjonarnego, no nie? Bo to jednak komórki pewnie…
Też w ogóle były, słuchajcie, różne problemy z tego typu grami, nawet jak ktoś miał wybieranie tonowe, bo te telefony też były różne,
sprowadzane często z różnych dziwnych miejsc i niektóre telefony na przykład nie miały czegoś takiego, że ile przytrzymasz ten klawisz,
tyle czasu będzie ten dźwięk się wydobywał, DTMF. Niektóre telefony miały tak, że można było wcisnąć ten klawisz i ten DTMF był odgrywany
tylko przez chwilę i później już zanikał, a żeby sterować tą postacią w jakiejkolwiek tego typu grze, to ten dźwięk musiał być cały czas emitowany.
Jeszcze a propos Hugo, tak, trzymania klawiszy, to ja mam takie też fajne wspomnienie z tym Hugo.
W którejś gazecie raz była dołączana płyta z grami Hugo i tam były właściwie gry dwie. Było to, nie pamiętam jak to się nazywało,
bo to coś było związane z małpami, tam się skakało po polach, żeby tam nie wpaść do jakiegoś bagna chyba.
A drugi to był Hugo Express, to była ta gra, w której Hugo jechał pociągiem i tam musiał różnych przeszkód omijać,
tam schylać się, żeby nie dostać jakimś drzewem, czymś, nie pamiętam.
I co ciekawe, ten Express okazało się, że po pierwsze, tak jak chyba w oryginalnym, w oryginalnej wersji,
nie dało się tak po prostu trzymać cały czas tego klawisza, żeby Hugo miał cały czas głowę opuszczoną, żeby te wszystkie gdzieś kłody, które były nad nim, ominąć.
A w tej wersji komputerowej się dało.
A po drugie, to też tak nie było w realu, ale w tej wersji tak było, cała plansza była zawsze taka sama.
Więc ja po jakimś czasie po prostu nauczyłem się tej planszy naprawić.
Zawsze trzymałem ten jeden klawisz, żeby Hugo cały czas kłócał.
i potrafiłem spokojnie wszystkie inne przeszkody, gdzie trzeba było coś skręcić, zwalić małpy z tego pociągu, pamiętam, zapamiętałem to do końca i mógłem zawsze spokojnie przejść całą grę
i tam jeszcze wybierało się jedną z trzech dróg, trzech drzwi, żeby wygrać nagrodę górną, to też było zawsze takie samo, więc ja tą całą grę zapamiętałem i nie wiem ile razy przechodziłem.
Patryku, a jakie ty jeszcze masz wspomnienia, bo zapewne dzwonisz do nas, żeby się z nami podzielić jakimiś ciekawymi.
Tak, nie wiem czy jeszcze tak pamiętacie, pewno też pamiętacie, bo to już trochę się później pojawiło, Władcy Młok.
Oczywiście, oczywiście.
Oczywiście!
2005 albo 2006 rok to się pojawiło, bo tak że o ile dobrze pamiętam.
A propos to jak dziś moja mama pozwalała mi na właśnie jakieś filmy akcji, typu Szklana Płapka czy coś, to jakoś ten serial ją mierdził.
Ja go zacząłem oglądać dopiero później, jak gdzieś zacząłem umieć w internecie szukać i właśnie jakieś torrenty, YouTube jakiś tam zaczynał raczkować, coś się tam dało znaleźć.
To jest chyba to u mnie, że ja już wtedy, kiedy wadcy mógł być popularnie, ja byłem w gimnazjum i jako, że internet trochę żył swoim życiem i już wtedy rzeczywiście ludzie zaczynali mieć telefony komórkowe i tak dalej,
to to wszystko się gdzieś rozniosło jakimś tam kontem, bokiem, ktoś miał na telefonie jakieś tam zripowane 3GP, filmiki 3GP może, jakieś tam czy MP4 takiej niskiej jakości,
jakieś tam, ktoś w momencie gdzieś tam coś przyuważył, na YouTubie wtedy jeszcze był ciki zachód i można było wrzucać bez konsekwencji rzeczy, które były jak najbardziej copyrighted i na topie.
100 minut, więc te odcinki miały nie wiem, po 4, po 5 części, trzeba było coś się nasupiać z tym.
A to tak, no przecież wtedy YouTube właśnie miał to charakterystyczne, że były dość duże limity.
Patryku, co jeszcze?
No takie jeszcze pamiętam Pokémony, to był chyba początek lat 2000, bo to jeszcze, jak to się mówi, wracałem z przedszkola, to było…
Tylko teraz nie pamiętam, czy to leciało na czwórce, czy na Polsacie?
Na Polsacie.
To był Polsat, to był Polsat.
Chyba o godzinie 15, nie? Nie wiem ile dobrze pamiętam.
Zdaje się, że wcześniej to o tej porze leciała czarodziejka z księżyca.
No tego to już tak nie pamiętam, ale właśnie te pokamony…
A tak, Sailor Moon kolejny ciekawy.
O pokamony to ja pamiętam, bo pamiętam, że mój kuzyn kolekcjonował te…
Jak się nazywało? Te rzetony tutaj były w chipsach, to się chyba zbierało.
Tak, to było w chipsach?
I to było w gumach też jakiś, o ile dobrze pamiętam. Też się coś z gum zbierało.
Możliwe, mniej więcej on to zbierał i właśnie też te pokemony oglądał i ja pamiętam, że przychodziłem, że razem to oglądaliśmy i pewnie gdzieś od tego zaczęła się moja przygoda z takimi animacjami, też to bardzo dobrze pamiętam, pokemony, które no właściwie seria skontynuowana do dziś, po dwudziestu paru latach w ogóle skończyła się w końcu przygoda Asha Ketchama, który przez te dwadzieścia paru lat nie zastarzał się, zawsze miał dziesięć lat, ale w końcu osiągnął wszystko co mógł osiągnąć i teraz najnowsza
a pokemony już mają inne główne postacie.
To jest ciekawe.
Jak byście chcieli wiedzieć, jak bardzo pokemony się nie skończyły po tych 20 latach,
to w ostatni wtorek spędziliśmy kilka godzin z moim koleżeństwem z pracy
na aktywności łączącej cały zespół, czyli wyklejaniu pikselowego obrazka Pikachu
z karteczek samoprzylepnych na ścianie w naszym biurze.
Fajną macie pracę.
Zarąbista, polecam.
No! Naprawdę! Super!
Nie, to już po godzinach, to już po godzinach. Nie liczy się to do czasu pracy, żeby tu jakieś nie powstały plotki.
Ale nie, bardzo fajnie, bo dalej jest gdzieś ta moda, są osoby, i to starsze ode mnie, które grają w Pokémon GO,
które gdzieś tam dalej się tą franczyzą interesują i fajnie, że jak pomyśleć, że jak miałem 6 lat, czy nie, no 8, 9 może
I bawiłem się z moim bratem kuzynostwem w Pokemony, ja byłem Psyduckiem, ktoś był Pikachu i tak dalej.
To fajnie, że to nie minęło, teraz możemy…
…i możemy też uczestniczyć w jakikolwiek sposób.
Coś cię tu jeszcze niestety przycina okazjonalnie, tak?
Zatem Patryku, czy coś jeszcze, czymś się z nami podzielisz?
No jeszcze pamiętam Miodowe Lata chyba.
A Miodowe Lata to tak, to serial rzeczywiście fajny i w ogóle jeżeli chodzi o produkcję tego serialu, to bardzo ciekawa ona była, bo nie wiem czy wiecie, ale on był kręcony tak naprawdę na żywo.
On był kręcony w Teatrze Żydowskim w Warszawie i w trakcie po prostu jednego takiego seansu kręcono jeden odcinek.
To znaczy, te seanse tam chyba były dwa, jednego dnia,
ale i z nich wybierano potem odpowiednie ujęcia,
ale to nie było tak, że ten odcinek kręcono,
tak sobie powiedzmy, kawałek po kawałku,
to kręcono wszystko na żywca,
aktorzy musieli nauczyć się wszystkich swoich kwestii
rzeczywiście perfekcyjnie na pamięć,
bo to wszystko było grane w zasadzie live,
był pod teatrem postawiony wóz transmisyjny producenta,
No i wszystko to tam było rejestrowane, a następnie tam za kilka tygodni emitowane na antenie Polsatu.
Taka ciekawostka.
A śmiech z biodowych lat wykorzystywany jest ponoć po dziś dzień.
O, no to nie usłyszysz.
Ale też w ogóle, tak mnie jedna rzecz zastanawia, czy na przykład dzisiejsza młodzież,
czy oni będą tak teraźniejsze seriale i w ogóle wspominać o tych 15-20 lat,
jak my teraz gdzieś tam wspominamy, czy ciekawe, nie?
Wiesz co, ja myślę, że tak. Być może będzie to zawsze jednak z dzieciństwa ma się te różne,
czy z tych swoich młodych lat ma się jakieś takie wspomnienia.
Być może nie będą to wspomnienia związane z serialami, ale na przykład związane z ulubionymi
jakimiś kanałami na YouTubie albo profilami na TikToku, kto wie.
Ale na pewno jakieś, albo Netflix, dokładnie, ale jakieś wspomnienia podejrzewam, że będą, być może ze względu na to, że teraz jest tego naprawdę dużo, to może nie będą one aż takie wyraziste, ale nie sądzę, żeby to się miało zmienić, zawsze jednak mamy takie jakieś wspomnienia, do których myślę, że chętnie wracamy i coś tam z tymi naszymi młodymi latami zawsze nam się kojarzyć będzie.
To co mnie troszeczkę martwi, to jest to, że obecna era streamingu nie bardzo zachęca do tego, żeby te rzeczy archiwizować.
Bo wytworzyło się w nas takie wygodne poczucie, że mamy to na wieczność.
Bo otwieram appkę, wpisuję tytuł i mam wszystkie odcinki, nie muszę się starać, nie muszę się czuć źle z tym, że jakieś tam piractwo.
Zapłaciłem raz i mam dostęp do wszystkiego. Pytanie, czy ten sam dostęp, czy te serwisy będą w ogóle istnieć za 15-20 lat.
A jak nie będą istnieć, to co z tymi materiałami, które na nich są? Co z tymi oryginalami?
Znaczy ja wiem, że są grupy, które ripują, zdaję sobie sprawę.
Ale no właśnie, na ile myślimy o tym, żeby te rzeczy były archiwizowane gdzieś, nie?
Ale to jest akurat prawda. Ja się też nad tym zastanawiałem i to jest akurat fakt.
Bo my teraz na przykład łatwiej mamy wrócić do czegoś, co było gdzieś tam zapisane.
Czy ktoś tam sobie na kasetach nagrywał, bo też takie czasy były.
czy później gdzieś tam na płytach, czy zawsze, czy, bo ogólnie my dużo z tej telewizji jednak czerpaliśmy i te telewizje też mają swoje archiwa, no a jednak no serwisy streamingowe raczej no nie bardzo, nie? I chyba będzie trudniej do tego wrócić.
Nawet oryginały, które są, przecież teraz było parę takich sytuacji, wiem, że na pewno na Disneyu i na HBO Max też było, tam po prostu chcieli coś tam na podatkach zaoszczędzić i jakieś seriale, które im po prostu nie wyszły, nie miały wystarczającej oglądalności, po prostu nawet skasowali z archiw, żeby nie płacić później właśnie tym osobom, które brały w tym udział, bo oni cały czas też jakieś odoglądalności później coś tam zawsze jeszcze dostają.
No więc właśnie, więc mi się wydaje, że to będzie tak, no nie będzie chyba tak ciekawie, tym bardziej, że tych treści jest więcej, nie?
To znaczy, wiecie co, ja myślę, że jednak mimo wszystko gdzieś to ludzie archiwizują, tak czy inaczej, tak jak powiedział Paweł, po prostu na chwilę obecną, nie ma potrzeby, żeby to gdzieś wypływało, bo mamy do tego dostęp,
A jeżeli będzie taka potrzeba, żeby, no coś tam powiedzmy powróciło, to tak czy inaczej powróci w takim czy innym miejscu.
Jest to zdecydowanie łatwiejsze, jeżeli chodzi o technikę, niż kiedyś.
A archiwa z tamtych czasów jednak mimo wszystko się zachowały na jakichś starych VHSach, na różnego rodzaju nośnikach,
które gdzieś tam są i one po prostu cały czas gdzieś tam są wrzucane na przykład na YouTube’a chociażby.
Tak, to będzie zapoznane pewnie tutaj, duży wpływ będzie miało Pirat Spotlight,
to jest zresztą w przypadku gier komputerowych, jeden z tych nowszych nawet.
Dzisiaj nie jest legalnie nawet do uruchomienia, bo gdzieś wymagały serwerów, których już po prostu nie ma.
No a przez to, że gdzieś ludzie to piracili, to teraz one cały czas gdzieś tam są w sieci.
Jest ten cały czas przecież też projekt, słuchajcie, Archive, Archive.org, który też ma duże, duże kolekcje różnego rodzaju materiałów i podejrzewam, że oczywiście na razie to tam absolutnie tego typu rzeczy się nie pojawią, ale przypuszczam, że za te naście, dziesiąt lat, to spokojnie, właśnie tam być może będziemy mieć takie kolekcje do pobrania,
albo do obejrzenia przynajmniej, to jest miejsce, które aż się prosi, żeby tam się różne rzeczy tego typu znajdowały.
Nie mam takich wątpliwości co do produkcji wielkich typu, nie wiem, Stranger Things, na pewno ktoś to zarchiwizuje i tak dalej,
bo to jest zbyt duże zainteresowanie było tym serialem i jest, żeby zignorować jego istnienie.
Bardziej chodzi o rzeczy bardziej niszowe, które też były na streamingach, ale cieszyły się mniejszym zainteresowaniem.
W sensie, żeby ktoś o tym w ogóle pomyślał, tak? Żeby to na czas zgrać i gdzieś potem udostępnić, jak już nadejdzie taki czas, nie?
Patryku, czy jeszcze jakiś ten, czy…
Nie, myślę, że już wszystko najwyżej. Jak coś mi się gdzieś tam przypomni, no to jeszcze się tutaj rozmowę.
Ciekawe, ciekawy w ogóle temat i uważam, że dlatego się tutaj do was zadzwoniłem, bo naprawdę bardzo, bardzo ciekawe to jest, nie? Wrócić sobie do…
Cieszymy się właśnie. W ogóle fajnie, że mamy okazję też wprowadzić taki troszkę luźniejszy format, w którym no nie mamy takiego tematu na przykład technicznego czy społecznego, na którym się trzeba skupić, tylko można sobie z wami tak usiąść i…
i pogadać.
Tak Krzysztof, chcę trochę porozmawiać do was troszeczkę,
tak połączyć społeczność wokół.
Tak, bo to myślę, że tak więcej,
tak różniej troszeczkę i można sobie,
bo wiadomo, w tych technicznych tematach,
no nie każdy wie o co chodzi i tak ludzie
wejdzie, posłucha, wyjdzie,
a tutaj jednak, no ciekawe to jest.
Każdy jakieś wspomnienia ma,
takie starsze czy młodsze,
czy nowsze.
Dzięki Patryku za telefon, pozdrawiamy.
Dzięki Patryku za telefon, pozdrawiamy.
Dzięki, pozdrawiam.
My tu coś jeszcze mieliśmy? Jakieś po drodze połączenia, komentarze?
Na chwilę obecną nie, natomiast to ja rzucę kolejny tytuł, który ja pamiętam, a być może wy również.
Tata Marcin powiedział.
Tak, tam była jakaś taka specyficzna muzyczka, którą ja pamiętam.
Nie wiem czy ja się jej bałem, czy w jakiś sposób jakieś takie nienajlepsze uczucia mam w stosunku do tej muzyki.
Jakieś takie ra-pa-pa-pa-pa-pa-pa-ta-ta.
Jakoś takie mam wspomnienie, ale nie pamiętam.
Wiem, że był Miś Mazi też przy okazji tam wtedy,
który angielskiego uczył.
Tak, uczył języka angielskiego.
To rzeczywiście było dosyć ciekawe.
Natomiast Tata Marcin powiedział,
to był taki też miniserial.
Też nadawany zresztą w piątki.
Podobnie jak Zulu Gula.
Ale jakoś te piątki mi w pamięć się wryły.
Natomiast słuchajcie, to był program.
to był właśnie taki serial, grały tam dwie osoby, Piotr Fronczewski i Mikołaj Radwan.
I teraz w sumie nie było wiadomo jak ma na imię ten ojciec, którego grał Piotr,
nie wiadomo jak ma na imię syn, którego gra Mikołaj, ale syn zawsze ojcu opowiadał
o jakichś różnych rzeczach, o których mówił tata jego kolegi z klasy.
Marcina, bo tata, a Marcin powiedział, że jego tata powiedział i tutaj były jakieś tam różne przemyślenia, no takie tematy społeczne, polityczne, zwykle to ten ojciec uważał, że ten ojciec Marcina z kolei to jest jakiś taki chyba trochę niespełna rozumu, że on w ogóle nie wie o czym mówi i zwykle to się irytował,
Ale ten serial był naprawdę fajny, on był króciutki i jak to można z takiego dialogu naprawdę zbudować całkiem fajną produkcję.
On też był przez kilka lat emitowany i naprawdę całkiem fajnie mi się to oglądało.
Z chęcią bym do tego wrócił, a YouTube zdaje się ma jakieś różne materiały archiwalne tej produkcji, a my mamy telefon.
Kto jest z nami po drugiej stronie?
Grzegorz.
Cześć Grzegorzu.
No tak postarałem się zadzwonić,
tam zamiast tych eleven lapsów,
choć no teraz to mam ostatnio kombinowania,
no jeszcze tam nie do końca wszystko
u mnie jest, że tak ogarnięte,
ale no tak jeśli chodzi o właśnie te wspomnienia,
te, te, te, telewizyjne, no to też mam trochę tego, no.
No, no, tam z tych polskich to tam coś, co się oglądało,
no tam polki, golki, koralgole, tam misie,
no i tak dalej, miś puchatek i tak dalej, no to smyrfy.
Kubuś puchatek, Kubuś, tak?
Nowe przygody Kubusia Puchatka chyba się nazywało ten serial, bo tych Kubusiów było kilka chyba w ogóle.
Tak no, Krecik chyba był.
O i tak.
Pamiętacie?
Sąsiedzi? Pat i Mat?
Sąsiadów kurde nie pamiętam.
Pamiętacie program do którego była potrzebna osoba widząca?
Tak, i tu właśnie to było super, że u mnie tak jakoś się to rozegrało z sąsiadami,
że wiekowo między mną a moim młodszym bratem są cztery lata różnicy.
I to było tak, że ja byłem na etapie takim, że no ja zawsze byłem na takim etapie,
że tego typu bajki trzeba było mi objaśniać i trochę opowiadać,
a znowu w tym samym okresie wiekowym, kiedy ja odkryłem, mając tych lat nie wiem tam
sześć czy ileś, czy raczej rodzice odkryli mi sąsiadów, to mój brat miał tych lat dwa
i warto było do niego dużo mówić, żeby on się też nauczył właśnie takich słów,
żeby opisywać świat i tak dalej. Więc to się tak fajnie wiekowo zgrało,
że dla nas obu korzystne było, żeby rodzice nam opowiadali bajki
i dużo do nas mówili. I ja dzięki temu naprawdę wspominam
z rozrzewnieniem i z sentymentem sąsiadów, których moja mama
fantastycznie opowiadała i robiła do nich taką audiodeskrypcję,
że dzisiaj w komercyjnym obiegu nikt takiej nie zrobi,
bo komentowanie tego, jak ci dwaj partacze grali w bilard i wrzucili bilet do toalety,
bo im się machnęło kijem i wpuścili w klozecie po prostu bilet do bilardową,
albo robili z ciasteczek, które im nie wyszły, bo im zaschły na wiór, zrobili te…
na chodnik tę kostkę brukową.
Ten poziom humoru był tak absurdalny, że naprawdę trzeba kunsztu i cierpliwości ludzi
Wszystkie pytamajki wytłumaczyć.
Przecież to kojarzę poza YouTubie chyba.
Ci sąsiedzi są.
Na pewno jest inaczej jak jednak rodzic,
czy ktoś właśnie kto nie jest profesjonalnym
describerem, tak to nazwijmy,
opisuje takie rzeczy.
Tak, tak, tak.
Pawle, troszeczkę mikrofon mi,
gdybyś mógł odsunąć od…
Już się robi, proszę, proszę, proszę.
Super, dzięki.
U mnie to akurat nie miał kto
opowiadać, co się dzieje na telewizji, więc… Ale z takich właśnie, pan,
pamiętam, no dużo, bym tu musiał chyba z pół godziny gadać, bo tam…
Nie, no takie, top 3, top 3, Grzegorzu, top 3 albo.
No, ale dobra, no tak z polskich, no to…
Co tam było? Świat według Kiepskich, no to standardowo.
bo daleko od noszy to ja miałem z tego bekę w ogóle.
Tak, tak, tak, tak.
Był Kraczykowie, jeszcze byli…
Lokatorzy.
Lokatorzy. Coś było, nie wiem czy pamiętacie,
coś było o szkole, to chyba w Polsacie było.
Tylko nie pamiętam tytułu tego serialu.
O szkole…
Tak, że tam nauczyciele coś tam gadali
To znaczy, był taki serial w latach dziewięćdziesiątych, ja tu znowu będę wracał do tego,
konkretnie ten serial nazywał się Aleheca, być może o to ci chodzi.
To były takie historie, zdaje się, że bydgoski odcinek, oddział telewizji polskiej to produkował,
to emitowane było w różnych porach, bo to chyba jakoś było w środy po 14.30,
nie, w środy po 19.30, potem jakoś chyba było to w piątki emitowane po 14.30, no w różnych porach.
Generalnie cała zasada tego serialu i fabuła sprowadzała się do tego, że przychodzi sobie chłopak,
na imię mu było bodajże Andrzej, do domu i tam ma jakąś np. minę taką nietęgą i mama się pyta,
No, co tam się, synku, stało? No i ten synek opowiada, co tam się stało i to było wszystko odgrywane wtedy, jakby takie jego wspomnienia, taka retrospekcja tego, co się działo w szkole, jaka to była historia, co tam się wydarzyło, no to taki szkolny serial, to ja pamiętam z tego właśnie, Aleheca, tak to się nazywało.
No kurde, bo ja tam kiedyś, tego mówię, nie, nie, nie pamiętam, bo to za 20 lat temu to było, to trudno powiedzieć, ale z takich ikonicznych seriali amerykańskich na przykład, no to z Trazznick Texasu przede wszystkim.
O, tak było.
Chuck Norris, Pół Obrót i Spokój.
Kurde, to w ogóle…
Namiętnie to oglądałem.
MacGyver to też w ogóle było.
O, tak.
Pamiętacie…
Opowieści z krypty, no to też było
swego czasu.
To normalnie przeróżne historie były.
Ale to późno szło,
bo to, to, to od dwudziestej.
Tak, tak, to po dwudziestej drugiej, czy dwudziestej trzeciej nawet było.
Bo tam takie historie, piły różne tam były.
Mroczne takie.
Domy, tak.
A pamiętacie Gęsia Skórka? O.
Tak, ja pamiętam.
Fox Kids chyba, nie?
Tak, tak, tak.
Uważliwe.
No mnie to przeraża.
Ja pamiętam taką jedną scenę z tego, że mnie przeraziło to w którymś odcinku to było i normalnie w…
ja już nie pamiętam, to chodziło o jakiś kosmitów czy o coś tam, ja już nie… tego, ale jak…
No dobra, no wy nie widzicie, co nie, ale opowiem.
Wyobraźcie sobie twarze bez oczu, uszu i ust, bez niczego.
To jak miałem jakieś, nie wiem, dziesięć lat czy ileś, to było, kurde, przerażające.
Jak dla mnie coś takiego było, to takie nienaturalne.
No tam było takich dużo właśnie.
Tak, było takich różnych, choć też ciekawy serial, co nie.
Myślę, że to były takie rzeczy też, które mnie jakoś psychologicznie bardzo miażdżyły.
Rzeczy typu dzieciak, który w jakąś taką wpadł w pętlę, że co chwilę się budził
i był w jakimś innym wieku. Raz miał 6 lat, raz 12.
I wszyscy myśleli dookoła, że on po prostu, co się mu się dzieje,
że on nie wie ile ma lat i się zachowuje niestosownie do własnego wieku.
I po prostu nieważne w jakiej wersji siebie on się budzi,
to wszyscy zachowują się tak, jakby tak zawsze było.
i on jest jakiś nienormalny, nie?
I po prostu mnie w jakiś sposób to,
przerażały mnie wszelkiego rodzaju bajki,
w których motywem było to, że dziecko nie mogło wyrazić czegoś,
jakby przeżywało coś, o czym nie było w stanie opowiedzieć rodzicom.
Jakby, że działo się coś w tym świecie nadprzyrodzonym,
w jakichś wymiarach, do których ci rodzice nie mieli dostępu,
o czym ono chciało tym rodzicom powiedzieć,
a ci rodzice albo nie wierzyli, albo nie potrafili tego zrozumieć.
I on musiał jakoś tak w tym żyć, że to jest normalne, że tak się po prostu dzieje, nie?
I jakoś zawsze takie bajki bardzo mnie rozbijały, takie bajki jakoś zawsze.
No no tam kurde mówię, różne tam były.
Z takich jeszcze, takich klasyków, Drużyna A.
I co powiem, jest na Sky Soft i me.
Jest od, od, od niedawna, więc można sobie…
No to może ja teraz rzucę tytułem. Też lata, początek lat osiemdziesiątych, Nieustraszony, to się oglądało.
O, to z tym samochodem, co tak jeździ i gada.
Gadającym samochodem, tak. Ja to oglądałem w czasach, jak to leciało drugi raz, to już leciało na TVP.
I po latach gdzieś na stronach fanowskich, bo akurat w ten serial też się dosyć wkręciłem, czytałem, że ten drugi przekład, który był właśnie na TVP, był bardzo źle zrobiony.
to taką podstawowym błędem, który wszyscy wytykają temu drugiemu przekładowi jest to, że właśnie nazwa tego samochodu,
który był zginalny, to był KITT, Knight Industries 2000, K i T, T w skrócie, no to tam to się po prostu przetłumaczył jako K.
Więc ja ten samochód pamiętałem z dzieciństwa jako K i dopiero gdzieś po latach, i wtedy kuzyn mój chyba, który jeszcze to pamiętał z czasa chyba Polsatu,
bo to najpierw na Polsacie leciało, i mówił, że ten samochód się nazywał KITT, no ja mówię, jaki KITT, a K się nazywa, no i po latach dowiedziałem się,
że on miał rację jednak. No, ale ten, to jest właśnie serial, w którym główną rolę grał David Hasselhoff,
ale dla mnie główną rolę to właśnie grał Keith, który to po prostu był niezniszczalny, gadający samochód,
który umiał sam się prowadzić, to było chyba dla mnie najfajniejsze.
No, może doczekamy takich czasów, że będziemy mieć tam naprawdę takie samochody.
Słuchajcie, to a propos gadających samochodów, a propos gadających samochodów, to nie wiem czy pamiętacie,
Był też taki serial POPOSITION, on się nazywał, to był emitowany w dwójce jakoś, właśnie też na początku lat dziewięćdziesiątych i tam bohaterami tego było rodzeństwo, był Dan, była Tess i najmłodsza Daisy, chyba rodzice ich zginęli w jakimś wypadku,
a Dunn i Tess mieli dwa samochody, które miały właśnie mówiące komputery.
Jeden to był bodajże Will, drugi był Rhodey i ten Will to był taki spokojny,
taki trochę ślamazarny, a ten Rhodey to właśnie taki zdecydowanie żywszy.
I też właśnie pamiętam, że bardzo mi się ten serial podobał,
już dokładnie też nie pamiętam, o czym tam to było, wiem, że no rzeczywiście te samochody bardzo intensywnie były wykorzystywane w każdym odcinku, ale no też fajne to było, że te komputery tam mówiły, że one potrafiły prowadzić te samochody i już wtedy tak człowiek myślał, kurczę, to by było fajne jakby to się tak…
Chciałbym taki, żeby do szkoły gdzieś sobie jechał.
Dokładnie, dokładnie.
No to z takich filmów, samochody i sterowanie głosowe, to Taxi, cała seria francuskich filmów.
Oj, tak.
Ninja!
To też właśnie mój kuzyn, ten sam, który mi właśnie w udawaniu, że to jest Kit, a nie Ka, właśnie też tą serię oglądał.
I on też bardzo wtedy siedział w samochodach, znał się na tym, więc gdzieś jak oglądaliśmy te filmy, właśnie z nim oglądałem,
to właśnie dużo mi opisywał właśnie o tych samochodach, też dużo kultowych scen, jak to, no pamiętam, nie pamiętam, której części, na całym początku właśnie stoi sobie policjant z radarem, tam wiadomo robi zdjęcia i tam przejeżdża ten główny bohater z tym swoim samochodem, po prostu ten radar się psuje, tak pęka po prostu, bo tak szybko jechał.
To jak tam, Grzegorzu, jakieś jeszcze wspomnienia?
No, kurde, no wiecie, tego trochę…
Takie, o których byś tam chciał opowiedzieć, w sensie, bo to, że masz ich pełno, to nie wątpimy, nie wątpimy.
Nie no, no na przykład, co tam było jeszcze na Power Rangers, to też klasyka.
Mighty Morph i Power Rangers, oczywiście.
Tak, tak. No były trzy części, nie, dwa, dwa, bo były,
nawet na plosadzie to było, była pierwsza z tą Ritą i druga z Zetem.
No, no dlatego, że tam fabuła, no to tam była ciągle,
no w sumie tam fabuły w sumie nie było, bo tam co odcinek to zazwyczaj
Rita wysyłała ten potwora,
Ci tam, tam Zord do nich wzywał, potem, no i potem byli tam bidowcy i walczyli.
No i tak w sumie cały odcinek.
Ale też był w sumie generał Dajmost.
Też nie wiem, czy wycie pamiętacie, taką i…
Tego nie kojarzę.
Nie?
Nie.
W sensie Polonia 1, prawda?
Tak, tak.
Tam były m.in. Kryma, Księżnicka Sali, czy jakie tam było?
Sali Czarodziejka, tak, i Ataman, Gigi la Trotola, Czarodziejskie Zwierciadełko.
Pamiętam tytuły, ale naprawdę jakbym miał opisać fabułę, to kompletna pustka w głowie.
I ten, Kapitan Tsubasa. Już powoli wchodzimy w te, w anime.
I motyw RTL7, RTL7, mieliście?
Tak, tak.
Tak.
Dobrze Grzegorzu, to w takim razie, cóż, to dzięki za telefon,
jak coś ci się jeszcze przypomni, to dzwoń do nas, albo nagrywaj się.
No dobra.
Trzymaj się, pozdrawiamy.
Cześć, dzięki za telefon.
No, RTL7 to też ja to tylko przeżyłem tak troszeczkę, bo
Mieliśmy kanał o Dragon Ballach oczywiście słynnych, słyszałem.
Natomiast obejrzałem jeden odcinek, jakoś się nie wkręciłem i porzuciłem to.
Ale intro z Dragon Ball GT, gdyby nie prawa autorskie,
to pewnie bym zrobił z tego intro do tego podcastu w ogóle.
Słuchajcie, RTL7, jeżeli chodzi o te stacje, to ja z nią byłem od samego początku.
I ja na start RTL7 czekałem.
Bo to było tak, w ogóle wchodzimy teraz trochę już w kwestię telewizji satelitarnej, bo RTL7 wystartował w roku 1996, zapowiadali 7 grudnia, a oni zrobili, słuchajcie, prezent, bo wystartowali dzień wcześniej na Mikołajki.
Tak, przez ileś tam już czasu, to w ogóle było tak, że na tym kanale, na tej częstotliwości, co RTL7 miał się znaleźć wcześniej, była Polonia 1.
Polonia 1, która dla mnie miała taką jakość dźwięku niezbyt dobrą, bo oni po prostu chyba grali te wszystkie swoje produkcje z jakichś VHS-ów,
które naprawdę coraz to gorzej brzmiały i wręcz pamiętam chyba jakiś odcinek z sali czarodziejki,
gdzie się po prostu taśma zacięła i było słychać tylko takie brrrr, brrrr i poszło dalej,
ktoś tam, ktoś tam zainterweniował, no ale RTL7.
I nagle ta Polonia 1 pamiętam, że po prostu w pewnym momencie zniknęła z tej częstotliwości.
Było chwilę cisza, cisza, w ogóle tam się nic nie działa, za parę dni, tak sprawdzam sobie co tam jest na satelicie
i jest jakiś taki program z muzyką i kilka teledysków,
a za chwilę się odzywa Robert Janowski i Agnieszka Maciąg i oni zapraszają na start nowej stacji.
nowej stacji RTL-7 i tam cała taka informacja, co to będzie, jakie różne rzeczy będą
i co mi się spodobało, to to, że tam był naprawdę, pamiętam jak na tamte czasy,
naprawdę dobry dźwięk. Ja wtedy nie wiedziałem o co tu chodzi, a z perspektywy jakiegoś już większego
doświadczenia mogę powiedzieć, że tam po prostu ktoś w końcu użył jakiegoś porządnego kompresora
do jakby zapięcia na sumę tego wszystkiego i ten dźwięk był taki naprawdę, taki głośny, dość dużo wysokich tonów było, no naprawdę ten dźwięk się, RTL-7 pamiętam, że wyróżniał się bardzo na tle tych innych stacji tym dźwiękiem.
I no przez ileś tych tygodni to było, było, było.
Tam właśnie ten blok, szło sobie to po prostu w takiej pętli.
Natomiast potem o godzinie dziewiętnastej,
tak im się to fajnie złożyło, było Europe The Final Countdown.
A potem przywitali się, to nie było chyba nawet na żywo.
Właśnie chyba Agnieszka Maciąg się witała z widzami.
No i cóż, i to wszystko ruszyło. Pierwszy materiał, który został wyemitowany, to był na pewno, to była bajka Kacper.
No i potem były kolejne programy, kolejne jakieś tam filmy, seriale. Odgrzebali Denvera, ostatniego dinozaura,
który kiedyś, kiedyś wcześniej był na telewizyjnej, w telewizyjnej dwójce, emitowany, jak dobrze pamiętam.
No i były różne seriale, ja na przykład pamiętam z takich mniej oczywistych,
to był chociażby serial, który się nazywał To Znowu Ty.
Ten serial opowiadał o historii młodego chłopaka, który pojawił się u swojego ojca po iluś latach
i po prostu opisywał te jego, ich perypetie, które tam ten Matthew zwykle wywoływał.
Jeszcze była, co tam było, Trzecia Planeta od Słońca, taki na przykład fajny familijny serial Siódme Niebo,
to w niedzielę było emitowane, o życiu takiej rodziny, ojciec tam, chyba głowa rodziny był pastorem,
No i różne takie życiowe historie związane chociażby z dojrzewaniem tych młodych osób też tam się pojawiały.
Więc ja powiem szczerze, ja na przykład RTL7 to tak aż bardzo z różnego rodzaju serialami z anime nie kojarzę,
za to kojarzę z czymś innym, co się pojawiło po jakimś tam czasie z takim programem jak Zuma.
Nie wiem czy pamiętacie Zuma.
Nie, ale z nazwy kojarzę. Wiem, że to była taka publicystyka chyba swego rodzaju.
Tak, to był taki magazyn sensacji i rozrywki. To było emitowane, nie wiem nawet czy nie 7 dni w tygodniu, ale na pewno od poniedziałku do piątku o godzinie 19.
I tam były różnego rodzaju historie. Zwykle to był właśnie prowadzący i pojawiały się w tym zoomie kilka takich mini reportaży jakby.
Na przykład albo tam dwa, albo trzy, w zależności od długości, ale naprawdę, no, fajnie się to oglądało, to od dziewiętnastej do dziewiętnastej trzydzieści, to było emitowane w RTL7.
No proszę, no to…
Ja jeśli chodzi o tą stację, to też pamiętam jej właściwie gdzieś końcówkę, bo no ona gdzieś, właśnie ja jestem rocznik 96, więc urodziłem się wtedy, kiedy ta stacja wystartowała,
a jak coś zaczynałem pamiętać to pomału to zaczynało przechodzić na późniejsze TVN7.
Natomiast Dragon Balla o tyle pamiętam, że ja tej serii jakoś sam nie oglądałem na tyle, żeby wiedzieć o co w niej chodzi.
Natomiast znów miałem innego kuzyna, który był w to bardzo wkręcony do tego stopnia, że ten śmiał jakieś chyba fanowskie gry na komputerze, chyba na Mugenie pewnie to taki silnik utworzenia biatek był.
więc on mi gdzieś tam to pokazał w ten sposób, wiem, że to oglądał.
Ja to z tego najbardziej pamiętam, że właśnie jedna z postaci, co się nazywała
Vegeta i są takie przyprawy i się zastanawiałem czemu tak jest, ale
oczywiście to jest kultowe anime, które też trwa do dziś, tak naprawdę.
No i ta nasza wersja, która była na Retalitarium puszczona jest o tyle kultowa
i nawet do dziś w społeczności nawet zagranicznej jest znana, bo my po prostu
sobie zaimportowaliśmy dubbing francuski i podłożyliśmy pod to lektora, który tam wiem, że imiona postaci były jakoś pozmieniane, pozamieniane, no i przez to…
Komórczak!
No właśnie, więcej dywi.
I to dziś to ludzie wspominają i nawet właśnie jak ktoś nie jest polski, ale jest właśnie fanem anime, zwłaszcza fanem Dragon Balla, to dziś o tym polskim lektorze tego anime wie.
Więc taki ma status kultowy trochę dzisiaj.
No i w ten sposób płynnie przejdziemy sobie do tematów właśnie telewizji satelitarnej.
Mieliście? Jak wcześniej i co to było?
To ja może zacznę, bo to tak chronologicznie będzie.
Słuchajcie, telewizja satelitarna.
Dobrze, dobrze.
Moja wielka radość będzie satelita w domu.
No słuchajcie, jak były tak naprawdę dwa programy, jedynka i dwójka, na początku lat dziewięćdziesiątych, a to można było odbierać tylko jak miało się po prostu zwykłą, naziemną antenę,
No to tu jawiło się coś naprawdę fajnego, że będzie super, że będzie rzeczywiście coś do oglądania, że będzie ciekawie, bo zresztą wszyscy mieliśmy taką nadzieję.
No i pojawiła się ta antena satelitarna, pamiętam, że to było wieczorem,
przyszedł pan, który miał te instalacje założyć, podłączył, ja już akurat wtedy poszedłem spać,
budzę się następnego rana, no i się pytam, mamy, czy jest ta satelita, czy nie ma,
jak tego, no jest, jest, no to idę do pokoju, tam gdzie ten sprzęt jest zamontowany,
włączam.
I tak trochę po radości,
bo słuchajcie, programów była rzeczywiście
kilkadziesiąt,
ale żaden nie był emitowany w języku,
który bym rozumiał, bo
były, bo ustawiona ta satelita
była na astrę, na astrę dziewiętnaście
bodajże, czy tam dziewiętnaście i pół
stopnia wschód.
No i tam przede wszystkim były kanały anglojęzyczne, ale najwięcej to było niemieckojęzycznych.
Wszystkie ProSieben i inne tego typu satains i inne tego typu kanały.
No i cóż, no nie była to jakaś specjalnie wielka radość.
Pamiętam, że najbardziej podobał mi się program, którego już wszyscy mieli serdecznie dosyć,
bo ja ten program oglądałem z uporem godnym lepszej sprawy.
To był taki program demonstracyjny, który można…
Ja nawet znalazłem ten filmik kiedyś na YouTubie i to był program pokazujący telewizję,
właśnie tę satelitę Astra, jak rakieta wynosi tę kolejną satelitę,
potem były jakieś ujęcia na te centrum nadawcze,
że tam, jak wygląda ta praca, co tam się dzieje,
że jesteśmy tacy fajni, że pokazujemy wam mnóstwo nowych kanałów,
że dzięki satelicie Astra te nadawcy są w stanie dotrzeć do odbiorców.
Ja to byłem w stanie oglądać nawet po kilka razy w pętli, bo po prostu wiedziałem mniej więcej, co tam się dzieje, ta muzyczka, pamiętam, mi się podobała.
No i oczywiście wiadomo, jakieś programy muzyczne też przecież tam właśnie, na Astrze, to pojawił się po jakimś czasie RMF FM,
jako podnośna, tak zwana foniczna, czyli po prostu taka dodatkowa ścieżka towarzysząca MTV.
I tam się właśnie pojawił RMFFM.
No i tak oglądaliśmy to oglądaliśmy.
Chyba nikt się specjalnie nie cieszył z tej satelity,
że ona jest tylko w językach, których, no, żadne z nas nie znało.
bo nikt w domu, no trochę może niemiecki, ale no to nie było na tyle, żeby można było swobodnie gdzieś tam to, powiedzmy, oglądać.
No, ale po jakimś czasie, pamiętam, ojciec stwierdził, że tu trzeba coś poszukać, no i znalazł Hotberda.
13 stopni wschód chyba to było, no i tam już były jakieś rzeczy, które można było oglądać i które były w języku zrozumiałym.
Był, na dobry początek to była na pewno Polonia i Polonia 1,
potem się pojawił też Polsat,
był Kanal Plus,
oczywiście nie mieliśmy Kanal Plusa w wersji tej odkodowanej,
ale był tam Kanal Plus, no były te otwarte okna,
gdzie można było sobie tam coś powiedzmy pooglądać,
jakieś te rzeczy, o których już mówiliśmy, więc tu się nie będę powtarzał.
Czy coś jeszcze tam było? Zupełnym przypadkiem, jakoś na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, to chyba było już wtedy,
odkryłem, słuchajcie, Animal Planet z polską ścieżką językową.
To też nie było takie oczywiste, trzeba było zmieniać sobie te właśnie, te tak zwane podnośne foniczne.
Czyli po prostu tam zwykle pojawiały się razem z daną stacją stacje radiowe po prostu.
Na przykład na Polonii, na kanale, gdzie była Polonia emitowana,
to dodatkowe ścieżki to była chyba radiowa jedynka.
Na pewno było jeszcze, wtedy to się nazywało program piąty,
potem to chyba nazwali radio Polonia i generalnie stacja dla zagranicy.
A właśnie na Animal Planet, zamiast jakiejś stacji radiowej, to się pojawiła, słuchajcie, właśnie Polska Ścieżka Językowa.
I to wtedy pamiętam, że dość długo oglądałem, bo to były rzeczywiście fajne rzeczy, filmy różne o zwierzakach,
naprawdę oglądało się to z przyjemnością, no ale też taka radość, że po prostu jest kolejny kanał,
który można oglądać i na którym coś się rzeczywiście dzieje, coś fajnego.
Wtedy, no to pamiętam, że godziny spędzałem przed tym telewizorem,
żeby sobie coś ciekawego tam obejrzeć.
To jest ciekawe, bo Animal Planet, ja pamiętam z czasów już, no,
cyfry plus połączonej z wizją TV.
Wizja TV miała to pierwsza, a po fuzji z cyfrą te kanały zostały przejęte.
No to, to był dodatkowy pakiet, z tego co pamiętam.
Chociaż, może nie, może nie, że dodatkowy pakiet, chyba nie, że dodatkowy pakiet, to może mi się pomyliło.
Wiesz, to może było parę lat, to było na pewno parę lat później, a tutaj, no być może oni dopiero jakoś tam coś testowali, próbowali, jak to w ogóle będzie działało.
I nie pamiętam, jak długo ten Animal Planet był, ale pamiętam, że przez jakiś tam czas na pewno się pojawiał i rzeczywiście, no z przyjemnością się to oglądało.
z tą polską ścieżką.
Mam tu po chronologii, ja byłbym następny chyba.
Chyba coś, Piotrze, chciałeś tu dodać?
Nie, to może nie.
Okej, dobra.
Nie, to wiem, że właśnie naszym pierwszym
satelitarnym dostawcą, to znaczy
nie było dostawcy, po prostu kupiliśmy
podobnie jak wy chyba, dekoder
i został zainstalowany talerz.
Nie wiem, czy to mój tata sam
przeprowadzał tą instalację, czy tam był
jakiś fachowiec wezwany, czy ktoś ze znajomych
czy z rodziny. Natomiast też bez jakiejś karty, bez jakiegoś abonamentu.
Co się złapie na satelitę to będzie. I rzeczywiście głównie był tam Hotbird.
Chyba to było kupione właśnie z myślą o tym, żeby odbierać w Polonie.
Natomiast ostatecznie właśnie tam był i Kanal Plus i z czasem się pokazały
jakieś CNN-y, Al Jazeera, BBC, Deutsche Welle, przeróżne jakieś kanały.
I mnie to, szczerze mówiąc, jakoś specjalnie nie interesowało.
Dopóki właśnie wujek nie założył sobie wizji TV gdzieś koło roku 2000
i pokazał mi, że są kanały z różnymi wersjami językowymi.
Ja jakoś wtedy miałem taką już zajawkę językową, jakieś minierozmówki
w różnych językach, jakiś kurs hiszpańskiego, Easy Espanol
z gazety chyba wyborczej czy którejś i tak dalej.
I poprosiłem tatę, że na tej naszej satelitzie też takie coś mamy.
No i to chyba były te alternatywne, te ścieżki towarzyszące, o których ty Michale mówiłeś, te foniczne różne, bo tam były takie sytuacje na przykład, że potrafił w jednym głośniku telewizora lecieć jedna ścieżka z jednego kanału w innym głośniku z innego. Jakieś takie dziwne rzeczy się działy.
Ja akurat czegoś takiego to nie pamiętam, ale może dlatego, że nie miałem po prostu, nie mieliśmy wtedy telewizora stereo.
Ja pamiętam ten dźwięk stereofoniczny, to już jak pojawił się tuner cyfrowy, cyfr plus, to u nas było z kolei, to chyba był jakoś rok 2002 albo 2001.
To były te lata, a do tego czasu mieliśmy telewizję analogową, analogową telewizję satelitarną, łącznie z pewnym czasem, kiedy jej w ogóle nie mieliśmy, bo się w konwerterze, czyli w takiej puszce, która tam jest montowana nad talerzem, żeby odpowiednio skupiać tę wiązkę, zagnieździły osy i zrobiły sobie gniazdo tam.
I nagle przestało wszystko działać, a potem się okazało, że jak ten konwerter się rozkręciło, to tam po prostu trzeba było wyjąć to, co te osy tam pobrzucały. I już.
Aha. Najważniejsze, że się to dało naprawić. Natomiast no właśnie u nas cyfra plus, też podobnie jak u was, 2001 rok, jakąś okolicę świąt i to już było no naprawdę Eldorado, bo w tym momencie mieliśmy też tak zwanego Zeza się mówiło, czyli konwerter między Hot Birdem i Astrą.
No tak.
Bo ja po prostu, mimo że nie rozumiałem, to chciałem mieć kanały w różnych językach.
I wiem, że bardzo sobie upodobałem kanał Super RTL, czyli niemiecki kanał z tymi dokładnie bajkami, które były też po polsku w Polsce.
Tylko niektóre były na zachodowanych kanałach, niektóre były nie na tych kanałach, co my mieliśmy, bo jeszcze wtedy nie było Vizi TV,
więc te wszystkie Cartoon Network i Fox Kids, te fajne rzeczy były na Vizi TV, a my mieliśmy Cyfrę Plus.
No więc tam właśnie super RTL i tak dalej.
No to wtedy się zaczęło rzeczywiście przełączanie języków,
nawigacja w ogóle po tym całym menu, ja wtedy jeszcze na tle
gdzieś tam byłem w stanie wzrokiem coś zdziałać, że takie większe drukowane
litery jasne na trochę ciemniejszym tle, byłem w stanie czytać.
Jak przyłożyłem oko prosto do kineskopu, mało rodziców prawdopodobnie
swoim dzieciom pozwalałoby na takie zabiegi, nawet i dziś,
chociaż dzisiaj się patrzy bezpośrednio na smartfona na przykład.
Dość długi okres czasu i dzieci też to robią.
Natomiast no właśnie u nas była mowa, żeby nie patrzeć bezpośrednio na telewizor.
Jest to z jakiegoś bliska.
A ja to robiłem i czytałem sobie właśnie te menu, więc byłem tam w stanie chodzić.
Tam były przeróżne jakieś kanały muzyczne.
Potem się to nazywało Extra Music.
I tam moje pierwsze jakieś spotkania
z wyczynami takich panów jak Snoop Dogg.
Luda Chris, Missy Elliot, Justin Timberlake,
takie gwiazdy rapu powiedzmy, rapu A&B amerykańskiego wczesnych lat 2000.
W radiu tego na próżno szukać, a telewizja dawała.
Właśnie MTV, Viva, pamiętam do dziś właśnie MTV i Viva miały obydwie
bardzo fajne żółte takie chyba czy jasne dość litery.
W zależności od teledysku na raczej ciemnym tle.
Nasz telewizor Grundig wtedy jeszcze, w ogóle do pojedynczych telewizorów
to można w ogóle jeszcze przejść za jakiś czas.
Natomiast dało się zapauzować obraz, jakby zamrozić klatkę.
I ja sobie zawsze mroziłem na tytuł utworu
i sobie po prostu oczyma czytałem tytuł wykonawcy i tytuł albumu.
I ja wtedy byłem oblatany po prostu w całej muzyce komercyjnej,
jaka leciała, czyli jakieś kwestie, te wszystkie radia Eska,
które wtedy na Śląsku go nie było.
Ono było, ale bardzo słabo u nas odbieralne.
W Krakowie miałem za to nieograniczony niczym dostęp do ESCi,
RMF Maxa i radiostacji, więc słuchałem najlepsze na Walkmanie.
Natomiast właśnie w telewizji tam siedziały te różne jakieś top 20,
te hity wszystkie, które wychodziły, więc te roczniki 2003-2004
chyba najlepiej wspominam z całej muzyki, bo to był okres,
w którym ja się gdzieś muzycznie rozkręciłem.
No ale też bajki oczywiście, Minimax i tam jak to było?
O, zaczarowany czarodziejski magiczny autobus, chyba się nazywała ta bajka, dobrze pamiętam, Pani Loczek.
Ciekawe teraz, kto jest na Netflixie z tą juryskrypcją.
Oczywiście nie po polsku niestety, ale jakby ktoś chciał sobie wrócić, to to jest.
Ja po tej audycji naprawdę chyba nie pójdę spać, to jest problem, a ja jutro mam do pracy, więc…
Witaj w klubu.
Jest problem, ale trzeba będzie jakąś watchlistę sobie ułożyć do tego, bo to naprawdę jak teraz to jest wszędzie dostępne.
I wtedy się też rzeczywiście zacząłem już interesować takimi bajkami, które gdzieś zahaczały o technologię, jakieś kwestie takie komputerowe, bajki, gdzie się pojawia motyw cyberprzestrzeni, Twipsy.
To była taka bajka bodajże francuskiej produkcji, gdzie mieliśmy czworonastolatków, którzy przez przypadek niedaleko swojej szkoły z internetem znaleźli jakąś opuszczoną fabrykę,
w której był super komputer. No i w tym super komputerze znaleźli dziewczynę, w dużym skrócie tam się okazało, że tam też jest jakiś złośliwy wirus, który jest w stanie przechodzić do prawdziwego świata i na przykład atakować jakoś ludzi, przejmować, przejmować różne sprzęty, więc tam w każdym odcinku coś się takiego działo i oni, ten komputer miał takie skanery, tam się wchodziło na te skanery i oni przenosili się do tego świata wirtualnego, każda z tych osób miała jakąś swoją broń, no i po prostu
pokonywali tego wirusa i jednocześnie drugi wątek był taki, że próbowali tą dziewczynę, którą tam znaleźli, ona się Elita nazywała,
jakoś sprowadzić do prawdziwego świata. Mieli też taką możliwość, żeby cofać czas, żeby np. jej rodzice, albo właśnie jak ten wirus coś zrobił naprawdę poważnego,
tam często różne rzeczy się działy, tam ludzie praktycznie jakby nie cofnęli czasu, właśnie mieli możliwość cofnąć czasu, to nawet ludzie umierali po prostu.
Różne rzeczy się działy, ale za każdym razem jak oni ten czas cofali, to powodowało, że ten wirus stawał się mocniejszy, więc przez te kilka sezonów to sytuacja eskalowała, ale fajny serial, nie wiem czy może na YouTubie gdzieś by się znalazł, dosyć ciekawy, ja to fajnie dosyć wspominam.
I to było na Minimaxie również?
Tak.
Ok.
Na minimum to właściwie to nie było, nie wiem jak ta stacja się nazywała później.
Powiem, że ona po jakimś czasie zmieniła chyba nazwę.
Jeszcze raz?
Zikzap, zikzap.
Zikzap.
To może już wtedy był zikzap.
No wiadomo, to było na tej stacji.
No to jest po prostu też nastolatkowie, czy nawet dzieci jeszcze, które przez skaner
sobie wychodziły do cyberprzestrzeni i tam takiego pajacyka potrafiły wyciągać z tej cyberprzestrzeni i zwracać.
A Crash Zone? Oglądałeś Crash Zone?
Nie kojarzę.
Australijska produkcja, również firma Info IT,
pracująca nad różnymi projektami
i między innymi też opracowali
na swego rodzaju
stworzenie,
bo nawet AI, jak mówię AI,
to myślę chat GPT, to nie.
Ale taki byt,
z którym dało się komunikować
w dwie strony,
syntezatorem mowy miał, jakiś syntezator
mowy, żeby mógł mówić i tak dalej, składał się z modułów,
był programem po prostu, był kodem stworzonym przez tą korporację, ale on rezydował typowo w cyberprzestrzeni i w tej cyberprzestrzeni też siedziały jakieś takie, to był taki serial bardziej już młodzieżowy akcji gdzieś tam i jest również na YouTubie po angielsku.
No to a propos australijskich takich produkcji to mi jeszcze się przypomina właśnie ta wspominana już przeze mnie Tajna Misja i to też właśnie takie związane z komputerami.
Rzecz dzieje się, kiedy rodzeństwo trafia z domu dziecka, bo ich rodzice zginęli też w jakimś wypadku,
trafiają na farmę prowadzoną przez ich stryja, stryja Joshua.
I tam okazuje się, że stryj jest wynalazcą, różnego rodzaju rzeczy projektuje,
ale m.in. też pomaga mu taka pani w ogarnianiu tej farmy, której córka, Jemma, ona też się interesuje komputerami i tego Joshua jakoś tam wspiera
i zupełnie przez przypadek odkrywa niedziałającego satelitę telekomunikacyjnego, którego udaje jej się uruchomić i tworzy taką całą sieć dzieciaków rozsianych po całym świecie,
Centauri, ta sieć się nazywa Centauri czy Alfa Centauri i w każdym razie właśnie w tej sieci po prostu no koordynują różnego rodzaju działania, które mają po prostu zaprowadzić dobro, pokój na świecie i jest oczywiście czarny charakter, jak i Neville Savage, który próbuje im pokrzyżować plany.
Co było ciekawe w tym serialu, to to, że produkcja była australijska, ale po pierwsze, dubbing mieliśmy polski, był tam też mówiący komputer, głos podkładał pod niego Tomasz Stockinger,
natomiast jeżeli chodzi o to w ogóle, co było też interesującego w tym serialu, w serialu Tajna Misja, to było ciekawe to, że był on kręcony w różnych krajach, w tym w Polsce.
Między innymi na przykład w kopalni soli w Wieliczce i zdaje się, że w Krakowie też, więc tam były rzeczywiście dosyć fajne, fajnie było to pokazane.
Niestety serial ma dwie serie, ale tylko pierwsza, tylko w pierwszą była zaangażowana telewizja polska.
W drugą już nie. Do tego stopnia nie, że nawet nie została ona zdubbingowana na język polski i nie doczekała się nigdy swojej emisji na antenie TVP.
Natomiast pierwsza część, pierwszy sezon Tajnej Misji jak najbardziej był kilkukrotnie prezentowany w telewizji.
No i gdzieś tam pewnie w internecie też można go sobie namierzyć.
No a Piotrze jak u Ciebie? Cyfra Plus, Hotbirdy jakieś takie?
Techniczne kwestie szczerze nie wiem, ale u nas to się na pewno zaczęło chyba od Polsatu, ale ten Polsat z tego co pamiętam to był krótko.
Tam coś, nie pamiętam czy to była kwestia, że nie było wszystkich kanałów, które chcieliśmy, czy coś tam nie działało, chyba jedno i drugie, tam były jakieś duże problemy z tym, więc bardzo szybko pojawiła się u nas Cyfra Plus.
I no i było tych kanałów właśnie też no wiadomo, że w domu były dzieci, więc te kanały dziecięce też mieliśmy.
I no jeśli chodzi o te kanały, no to już dużo, ty powiedziałeś jeszcze może to tam kto pamięta rybkę mini-mini.
Właściwie mini-mini, bo byłem już trochę starszy.
Tak, no oglądać tam wiesz rzadziej, ale tam pod godzinie 20 jak ta misja się kończyła, bo to mini-mini kończyło się szybko, no to ta rybka sobie spała.
I to taki bardzo specyficzny dźwięk.
I ta melodyjka charakterystyczna.
Tak. No i to można było sobie do tego usypieć.
Natomiast kanały z Vajkami to nie były jedyne kanały, które oglądałem.
Kanały zagraniczne rzadziej.
Czasami jak mi się nudziło to tam gdzieś przeskakiwałem na te wyższe kanały
i słuchałem co się dzieje.
Muzyka czasami też, chociaż tu było bardziej radio.
Natomiast co mnie bardzo ciekawiło, no było kilka takich kanałów,
które oglądałem dosyć regularnie, dużo to było produkcji TVN-u, pierwszy taki kanał, który pamiętam, nie wiem kiedy on wystartował, to było TVN Turbo, czyli kanał poświęcony tematyce związanej głównie z samochodami.
I tam dużo było takich kultowych programów, które ja gdzieś pamiętam, najbardziej chyba pamiętam, tam był puszczany brytyjski Top Gear.
Myślę, że jak ktoś się interesuje, to kojarzy serię produkcji BBC, w którym występuje Jeremy Clarkson m.in.
i on, no i tam właśnie różne takie ciekawe eksperymenty robili z tymi samochodami m.in.
ile było potrzeba, żeby zniszczyć doszczętnie taką zwykłą osobową Toyota.
Nie pamiętam jaki to był model, ale to pamiętam, że oni po prostu najpierw ten samochód uczestniczyli w jakimś wypadku, to nie pomogło.
Potem go gdzieś zostawili na plaży jak był przypływ i to nie pomogło.
Potem jakiś stary budynek BBC był oburzony, dali go na ostatnim piętrze, wyciągnęli ten samochód z gruz, był cały pognieciony, ale cały czas odpalał.
Więc tego typu eksperymenty były na tym Top Gearze.
Było tam też dużo innych programów.
Pamiętam taki program Monster Garage, gdzie tworzyli samochody na zamówienie, tam różne pomysły.
Pamiętam ktoś poprosił, jakaś organistka chciała taki właśnie podrasowany samochód, który miał gdzieś organy z tyłu, że jakoś to się otwierało i mogła grać na tym.
Te organy pamiętam, że bardzo jakoś źle brzmiały, bo tam nikt nie umiał tworzyć instrumentów muzycznych, to byli właśnie inżynierowie, ale próby były.
Był też taki program wojny na wysypisku, gdzie też były dwie drużyny, no i one były właśnie na wysypisku, śmieci, no i musiały w kilkanaście godzin, czy 24 godziny, nie wiem, miały jakiś czas, żeby stworzyć jakiś pojazd, w każdym odcinku był jakiś inny motyw, tam pamiętam, w jednym musieli silniki parowe stworzyć, różne takie rzeczy były, no i później te dwie drużyny się ścigały ze sobą, no i które wygrała ten wyścig, no bo po prostu którejś samochód przestało.
bo często te pojazdy się psuły, no wiadomo, to były gdzieś części z wysepiska, no to ta drużyna wygrywała.
Jakieś tam nagrody były, nie pamiętam jakie, ale samą koncepcję pamiętam, że bardzo mi się podobała.
No to było jedno. Drugi kanał TVN, który występował jakoś później, który ja oglądałem bardzo długo,
który irytował na pewno moją mamę, to była TVN Gra. Nie wiem, czy ktoś kojarzy ten kanał.
Pamięta.
Wiem, że był.
Pamięta.
Wiem, że był.
Tak, to był kanał, na którym powiedzmy, że 24 godziny na dobę leciały telegry, czyli takie konkursy, gdzie były jakieś zagadki, Słowland największe oszustwo telewizji, no i właśnie ludzie musieli się wdzwaniać i odgadywać te zagadki, tam było to bardzo wszystko inscenizowane, w ogóle po latach dowiedziałem się, że to gdzieś w jednym budynku bodajże w Budapeszcie jest na, całą Europę było nagrywane, tam było kilka studiów, tam w różnych językach takie programy były gdzieś tworzone.
Jest chyba na YouTubie nawet jedna z byłych prowadzących tego typu gry, chyba Claudia Clara się tam nazywa.
Klaudia Clara.
Tak, gdzie pani właśnie opisuje jak wyglądała tego typu praca.
To chyba jakiś jeden odcinek tam był zaledwie, ale też pamiętam właśnie, że ona o tym mówiła i opowiadała jak to w praktyce wyglądało.
A propos telefonów, ktoś do nas dzwoni. Kogo witamy?
To znowu Patryk.
Cześć Patryku.
No bo jakby znowu ciekawy temat, bardziej ciekawy, bo ja się jakby interesuję jakby zagadnieniem sprawami technicznymi a propos telewizji satelitarnej.
No i tak pamiętam, u nas to się tak przygoda zaczęła w sumie ja już jak to się mówi w latach dziewięćdziesiątych, ale dokąd ja pamięcia osiągam to było gdzieś lata dwa tysiące.
I pamiętam taką rzecz, bo to był już schyłek telewizji analogowej,
no to na przykład satelity Hotbird na Astre potrafiło się jakby
już na wyczucie jednym ruchem ręki przestawiać tą antenę, żeby były te inne kanały.
To zdolny byłeś.
Tak, tak. Ja ogólnie się tym zajmuję gdzieś tam do tej pory.
I to się jakby od tamtych czasów zaczęło.
Później pamiętam, to już, nie wiem, rok 2003-2004, to już cyfrowy polsat.
I pamiętam, że sami żeśmy to montowali, jakby mój tata z moimi starszymi braćmi to montowali.
I pamiętam taką rzecz, że oni tą antenę ustawili, ale my bardzo długo czekaliśmy na to, aż te kanały się pojawią.
Pamiętam, taki pasek szedł i my siedzieliśmy wszyscy i czekaliśmy, aż ten pasek dojdzie do stu procent, no to tak najbardziej to zapamiętałem.
Później, co się okazało, było wielkie rozczarowanie, bo nie było wszystkich kanałów.
Problem się pojawił w tym, że konwerter, który jest tam montowany przy tej antenie, był jeszcze z tych czasów telewizji analogowej i on po prostu miał węższe pasmo.
W pełnych częstotliwości nie łapał.
Tak, tak, bo on po prostu miał węższe pasmo i dopiero jak kupiliśmy ten konwerter, to był tak zwany full band, no i się wtedy wszystko pojawiło i działało, nie?
A to ja pamiętam, to ja pamiętam, słuchajcie, ustawianie satelity, ty mówisz, że udało ci się to robić jedną ręką w zasadzie, na czuja, ja pamiętam, że my to robiliśmy w trzy osoby.
Ustawianie satelity analogowej. Wyglądało tak, mama przy telewizorze, ja gdzieś tam w środku na schodach, ojciec na tarasie, gdzie mieliśmy zamontowaną tę satelitę
i teraz zabawa w głuchy telefon praktycznie rzecz biorąc, że mama krzyczała mi, że jest! Ja krzyczę też do ojca, żeby usłyszał, jest! Ale śnieży!
I ja znowu, ale śmieszny, próbuję znowu coś tam przestawić.
I tak się można było bawić przez kilka ładnych minut.
W czasach cyfrowych nie było, nie było, nie było gorzej w sumie,
bo też pamiętam takie czasy, jak gdzieś, nie najboże,
gdzieś pogoda minimalnie to, to ruszyła tą satelitę.
Tylko tam nie było śnieży, tylko wchodziło się w menu
gdzieś statusów w dekonterze.
I tam były paski fajne, było zielone, żółte i czerwone chyba.
I to było bardzo podobnie jak ty mówisz, tylko zamiast
jest, nie ma, było zielone, żółte, przesuń trochę,
Dobra, zielonej jest, możesz schodzić.
Tak, bo to…
Albo w pół minuty, albo w dziesięć minut.
Albo się w ogóle nie…
Bo to ogólnie, jak już się miało ustawioną przykładowo, jeżeli
wiedzieliśmy, że jest na przykład satelita
Hotbird, no to wystarczyło
troszeczkę w lewo przestawić,
stojąc za anteną i była Astra, nie? Wystarczyło
wtedy, jak ktoś miał blisko do telewizora,
bo ja akurat miałem blisko, bo ja sobie na taki tylko
daszyk przez okienko wyskakiwałem i była antena.
I wystarczyło delikatnie w lewo,
wystarczyło kanał z Astry wtedy sobie
wybrać na tunerze i od razu one wskakiwały, już było ją słychać, że ona szumi, czy tam, bo to też fajnie się ustawiały te anteny, bo te tunery były bardzo czułe, że one od razu łapały, się wiedziały, czy szumi, jak już szumi, to już wiedzieliśmy, że się zbliża, że jest silnika.
To, że jesteśmy blisko, tak.
Tak, i to było fajne, bo w tych czasach, przy nowoczesnych dekoderach to już nie jest takie oczywiste, no bo one mają zwłokę, że one…
Aczkolwiek są takie specjaliści, bo kiedyś zawołałem właśnie tu do siebie speca od ustawienia odpowiedniego satelity i on miał takie dosyć ciekawe urządzenie, mianowicie taki miernik, który piszczy, który po prostu wydaje z siebie dźwięk, więc to też dla kogoś, kto się zajmuje ustawianiem tego, to już jest taki fajny wskaźnik.
Znaczy, to działa w takiej zasadzie, że wpinamy sobie to pomiędzy dekoder a konwerter i wtedy sobie, jak poruszamy się anteną, to on zaczyna piszczeć i wtedy wiemy, że złapaliśmy jakąś satelitę, nie?
Także to w ten sposób działało, nie?
Swoją drogą taka jeszcze ciekawostka, bo tu Piotr powiedział o kanałach TVN-u, a ja wam powiem, że to wy mieliście szczęście.
Ja na przykład TVN dopiero byłem w stanie oglądać chyba w roku… Kiedy był pierwszy Big Brother? Pamięta ktoś?
2001.
W 2001.
No, to ja wtedy
miałem dostęp po raz pierwszy
do TVN-u.
A przypomnijmy, TVN wystartował
w roku 1997,
3 października konkretnie.
I teraz tak, pamiętam, że
była wielka pompa
związana z uruchomieniem
tej stacji, była infolinia
0800 303.
Można tam było
zadzwonić, się dopytać o różne rzeczy,
czy jak tam oglądać, no i dzwonię, mówią, powiedziała mi pani, że tam w okolicach Olsztyna to kanał 41 bodajże.
Tak można to było ustawić. Natomiast, co się okazało?
Iława była za daleko od Olsztyna i ten kanał 41 nie działał, więc niestety nie mieliśmy możliwości oglądania TVN-u.
Na satelicie TVN był tylko cyfrowo, a my mieliśmy tuner analogowy, więc też nie było możliwości, żeby ten…
A to dziwne, a to dziwne, bo analogowo on był dostępny i właśnie jakby z chyłek telewizji analogowej, no to pamiętam, że były dostępne trzy kanały, że to były TV4, Polonia zwykła i właśnie TVN, i on był analogowo, Stolberda dostępny.
Tak, i masz rację, masz rację, jak najbardziej, ja to potwierdzam, tylko właśnie on nie był dostępny od samego początku, oni wskoczyli później, tam chyba najpierw była na tej częstotliwości Viva, a potem właśnie zamieniła się z TVN-em na HotBirdzie, i to dopiero było po jakimś czasie, i też nie było wszystko tam dostępne, bo na przykład niektóre filmy nie były dostępne przez satelitę, ale to Polsat miał to samo, że tam film będzie dostępny.
No to chyba chodziło o licencję pewno, nie?
Tak, o licencję, o licencję, dokładnie.
To była kwestia licencji.
Ja w ogóle też pamiętam, jak ten TVN
kończył jakby swoją działalność
na satelicie,
no to takie były banery
na dole, że zachęcały do
wykupienia telewizji na kartę.
Nie wiem, czy znacie, czy
pamiętacie takie coś?
I to swego czasu taki był dekoder.
Za stówkę się kupowało
i tam były doładowania.
To się dziesięć złotych doładowywało i oni właśnie, jak ten analogowy TVN się kończył na satelitach, ja jeszcze taki rozczarowany pamiętam byłem, że nie będę miał tego TVN-u, bo to też jakby przejdę dalej, bo u nas, ja jestem z województwa lubuskiego, my tak naprawdę TVN-u na ziemię nie mieliśmy do momentu jakby wejścia DVB-T. Jak weszło DVB-T, no to dopiero mieliśmy TVN na ziemię. W ogóle nie mieliśmy, tylko mieliśmy jakby satelitę, nie?
Ja szczerze mówiąc to już potem nawet nie pamiętam jak to się rozwijało jeżeli chodzi o ten nadajnik naziemny u nas, bo my w 2002 roku to zyskaliśmy cyfrę, no więc wtedy tam już nie było żadnego problemu, żeby ten TVN oglądać.
Natomiast właśnie tu jeszcze taka ciekawostka, bo słuchajcie, ja do dziś nie wiem o co tu chodziło, jak to się stało, jak to w ogóle było możliwe, że to w ten sposób działało.
Bo TVN, TVN-u nie miałem analogowo, on był niedostępny, można było sobie tam szukać, na tym telewizorze można było szukać i tak się nie znalazło.
I teraz, jakimś zupełnym przypadkiem, odpaliłem sobie magnetowid, który też mieliśmy i na tym magnetowidzie można było wybierać kanał, z którego się chce ten program nagrywać.
I tam wiadomo, była jedynka, dwójka, analogowa, kilka jeszcze innych kanałów i na którymś kanale był właśnie ten TVN.
Tylko co ciekawe, ten TVN miał sam dźwięk, a obraz był taki po prostu jeden wielki śnieg, nie dało się tego oglądać.
Więc tak naprawdę tylko ja byłem w stanie jakoś tam powiedzmy z niektórymi programami TVN-u się zapoznać
I to też, no, przeszkadzał mi trochę ten dźwięk tego analogowego telewizora, który, który ten obraz dość mocno skakał.
Natomiast jak to się stało, być może w tym magnetowidzie jakiś wzmacniacz był, który po prostu te częstotliwości z tego nadajnika jednak jakoś tam pozwolił odebrać,
ale z telewizorem tego nie dało się odebrać, magnetowidem sam dźwięk owszem.
Ale były też takie zjawiska pogodowe. Ja teraz nie pamiętam, jak to się wahowo nazywa.
Tak, to te wszystkie tropo, esy.
No właśnie. I one czasami pozwalały naprawdę na odbiór. Jak ja jestem z okolic Zielonej Góry, no to potrafiły być kanały z Berlina.
Potrafił być TVN. W sumie nawet nie wiem skąd, bo to wtedy nie można było to zlokalizować.
Ale ja też właśnie ten TVN pamiętam, że nawet jak się ustawiał antenę na Poznań i się na przykład udawało tam TVP3 Poznań odebrać o takie kanały,
ale ten TVN on zawsze z jakąś taką mniejszą mocą nadawał,
że jego nie szło się, nie szło go odebrać.
Polsat się dało, TV4 się dało gdzieś tam z tego Poznania nawet odebrać,
ale tego TVNu się nie dało, pomimo tego, że on był gdzieś tam nadawany, nie?
Że on nie, nie wiem, czemu to tak było dziwnie zrobione,
że ten TVN zawsze był gdzieś tam gorzej dostępny, nie?
Z jakich to było przyczyn?
No prawdopodobnie tak była skonstruowana koncesja,
bo to też pewnie kwestie jakieś tam koncesji
dotyczące mocy tych nadajników, bo np. Polsat, to nie było problemu, żeby Polsat odbierać.
Kanal Plus, trochę gorzej, ale też się dało.
Natomiast z TVN-em, przynajmniej w moich okolicach, to problem był.
Analogowo.
Patryk nam gdzieś zniknął.
Ewelina wspomina program Randka w ciemno.
To proszę, Fyt.
O, wiem, że było, jakoś oglądałem…
No, jest tego trochę.
Tak, no, wiem, że było, może teraz nie.
Nie krytyk krytyk bardzo lubi.
No właśnie to oglądałem później w jakiś sposób.
Jeszcze takich kanałów, które pamiętam z tamtych czasów,
no właśnie były te fandurbo, były te telegry, które wszystkich denerwowały,
ja to lubiłem oglądać. W ogóle z tego co pamiętam, to tam później
w nocy było jakieś pasmo erotyczne i to też pamiętam, że a propos eksperymentów
z telefonami to pamiętam jak się przestraszyłem ile to mi z karty zjadło, bo to wtedy miałem jeszcze
Telefon na kartę, jakieś te numery, no bo ciekawe co się stanie, tak było.
No tak, no ja też kiedyś zadzwoniłem po taki numer i no.
Też takie wspomnienia z…
O kto rodziców pamiętam do dziś?
No jak ja eksplorowałem różne, różne numery, bo to ja też mam ze swojego życia taki epizod,
który też całkiem ciekawe sumy na rachunku potem pokazał.
Natomiast to ja nawet nie tyle te numery telefonów
jakby zapamiętywałem ze stacji telewizyjnych czy z ogłoszeń,
ale ja po prostu znalazłem schemat według którego te numery były generowane
i po prostu wiedziałem, że jak się wpisze tam na przykład 0771 coś tam, to będzie to, 72 coś tam, to będzie to, 73 coś tam to, i jeszcze chyba 555 to była telewizyjna dwójka, a 78 to była chyba jedynka.
Więc to tak sobie zapamiętałem i próbowałem, próbowałem, no a potem te próby na rachunku też się okazały całkiem kosztowne. A tymczasem mamy telefon, halo?
No ja z powrotem wracam tu, Patryk, bo coś mi tutaj przerwało błądzenie.
Ale jesteś, jesteś słyszalny.
No i właśnie, bo ja nie wiem dokąd mnie tam było słychać, ale o tej wizji TV, nie?
I właśnie to taka fajna jakość była, nie?
Że jednak to był taki fajny przeskok.
I wiele tych kanałów różnych, które jakby wcześniej były gdzieś tam niedostępne,
u których się nie wiedziało.
I naprawdę, no fajnie to wspominam.
I też nie wiem, czy jak ktoś z was miał tę wizję TV, czy pamiętacie taką akcję i o tym było głośno, jak była ta cała fuzja z cyfrą i było to takie słynne przestawianie anten, bo wizja była na astrze, a cyfra plus była na hotbedzie.
No i jakby te wszystkie anteny były przestawiane na tego hotberta, nie?
I ludzie tam narzekali, że ten sygnał był schłapszy.
Te kanały też tam się pozmieniały po tej fuzji.
I jakby nie wszyscy z tego byli zadowoleni, nie?
To tak to już mi wytrwiło w pamięci, z tej całej fuzji.
Myślałem, że był spot reklamowy taki.
Oczywiście, bo cyfra zawsze miała korzyść.
Cyfra to ten taki typowo taki sci-fiowy dżingielek.
Taki typowo komputerkowy piszczenie, które nam się kojarzy z masą tajemniczych urządzeń.
I wiem, że chyba też to było obecne przy tym przestawianiu właśnie anten.
I też, co ja tam jeszcze miałem do tego dodać, że to się chyba w ogóle też nie nazywało
cyfra plus po tej funkcji, tylko chyba nowa cyfra, coś takiego, że ta nazwa była inna.
I oni później z powrotem jakby wrócili do tej standardowej nazwy.
Przed jakiś czas było właśnie zmienione, to też pamiętam.
Wizja plus? Nie, czekaj, bo chyba były jakieś pomysły, jak to nazwać.
Oni jakoś zmienili to i to nie przyjęło się, oni wrócili do tej zwykłej nazwy cyfra plus.
Tak, coś było chyba. Tak, to prawda.
Bo akurat ja miałem cyfrę i krótko zanim…
No i w ogóle też tutaj wy chyba tego tematu nie poruszyliście, bo wizja chyba na początku miała, ale Cyfra Plus nie miała Polsatu, nie?
A to prawda, bo to były jakieś takie animozie związane z tymi kwestiami, bo Polsat przecież też ruszał ze swoją ofertą cyfrową.
Tak, i oni na początku w ogóle byli darmowi. Nie wiem, czy wiecie, że jakby sam Polsat był darmowy na początku.
Tam się kupowało dekoder i on był, tam jakieś kanały, on był po prostu darmowy, że nie było abonamentów, bo oni dopiero później wprowadzili abonament, nie?
Jakby na cyfrowy proces.
A, faktycznie, coś takiego było.
Było, było, no.
Masz rację, właśnie też miałem w sumie coś w tym temacie wspomnieć, jak zaczęliście rozmawiać o tym, kto miał, kto nie miał TVN-u.
Faktycznie, ja pamiętam, że jak tę cyfrę wzięliśmy, to ten Polsat na początku był, ale niedługo później zniknął.
I to był powód, dla którego pamiętam, że jakąś gdzieś telewizję analogową gdzieś mieliśmy, utrzymaną.
Jakąś taką po prostu antenę na stojaku, pamiętam, słabo to odbierało, ale jakoś tam ten ponset był odbierany.
Ewentualnie oglądało się gdzieś u innej osoby, jak było coś, co było tylko na Polsacie.
No i parę lat później gdzieś tam była eksploracja kanałów i nagle tam na 200 albo 300 którymś kanale nagle ten Polsat znaleźliśmy.
Nie wiem, po prostu tam po latach po prostu on…
On w 2010 wrócił bezczelnie. Pamiętam taki spot, wydarzeń był, że oni tam się dogadali i w ogóle to dokładnie pamiętam, że ten Polsat wrócił do tej cyfry później i już on był.
Mhm.
No dobrze Patryku, to czy coś jeszcze?
Nie no, myślę, że chyba tak wszystko, no bo tak tutaj technicznie chciałem poruszyć te takie zagadnienia, no bo to ciekawe, to jest bardzo ciekawe akurat.
Jasne, fajnie.
Dzięki w takim razie za telefon.
Dzięki.
Do usłyszenia.
Do usłyszenia.
Dzięki, do usłyszenia.
No, pamiętacie takie techniczne zawiłości
speletarne, jakieś tam wprowadzone były funkcje
takie tymczasowe, jakieś różne próby
sfuzjonowania gdzieś tam z internetem
telewizji.
Wirtualna Polska, pamiętam, że miała jakiś swój
kanał na cyfrze i to było akurat o tyle
nieprzyjemne, że jak się tam wpadło w to,
Tam była jakaś, tak pamiętam, muzyczka i czasem nie dało się z tego tak łatwo wyjść z tej wirtualnej Polski.
A co tam było na tym kanale?
Jakieś, wiesz co, informacje. To niby było tak, że WP, WP.pl tam w tej cyfrze, ale tam były chyba jakieś, po prostu, jakieś wiadomości tak naprawdę z wirtualnej Polski.
To była jakaś taka fuzja, że można było niby przeglądać to samo, co jest w internecie za pomocą tej satelity, ale oczywiście to z internetem absolutnie nic wspólnego nie miało.
No ja właśnie pamiętam, że przez krótki czas był taki moment,
gdzie Cyfra Plus próbowała, że można z internetu pisać wiadomości
na dekodery Cyfry Plus.
To bardziej nieporęcznego systemu komunikacji z drugim człowiekiem
w życiu nie widziałem, bo trzeba było sobie odpisywać
jakieś indywidualne, unikalne ID każdej karty,
w sensie każdego abonamentu, że każda osoba, z którą chcieliśmy pisać
miała jakieś tam swoje ID i trzeba było to ID odpisywać od tej danej osoby.
Miałem ID nasz domowe, ale też ID takie tam od naszego wujostwa,
tam gdzieś od kuzynów, gdzie też był dekoder cyfry plus.
Pamiętam wtedy, że były to jeszcze pakiety, jakiś tam biały, złoty, srebrny, platynowy
i tam w zależności od tego, tam coraz wyższe kanały były odblokowywane,
chyba HBO było w tym najdroższym, a tak to jakiś taki tam ten drugi czy trzeci
wystarczał, jak się chciało mieć te wszystkie dziecięce przyrodnicze itd.
I jakiś tam Kanal Plus, też chyba nie wszystkie, chociaż może
Kanal Plus były wtedy wszystkie, nie pamiętam. Bo był Kanal Plus,
Kanal Plus żółty, to był filmowy i Kanal Plus chyba niebieski,
to był sportowy, coś takiego. No w każdym razie był WP Kontakt,
później Spik, czyli komunikator wirtualnej Polski, który miał funkcję
przez krótki czas wysyłania wiadomości na dekoder cyfry plus.
Jak to wyglądało?
Po drugiej stronie, cyfra plus miała taki system tzw. info,
my na to mówiliśmy, bo jak przychodziła taka wiadomość,
to na dekoderze się świeciło takie czerwone i.
Trzeba było wtedy wejść w odpowiednią opcję w menu dekodera,
chyba menu 6.2 się naciskało,
bo to była szósta opcja w pierwszym menu i druga tam w tym drugim.
I była lista takich wiadomości systemowych, jak jakaś wchodziła nowy kanał,
jakaś nowa oferta, jakieś tam coś.
I można było w ten sam sposób pisać do osób indywidualnych z WP, ale to było jednostronne.
Nie dało się już odpowiadać na taką wiadomość.
Po drugie, trzeba było mieć te śmieszne jakieś numery ID.
A po trzecie, to bardzo wolno dochodziło.
Jak to w ogóle już doszło, to był jakiś cud.
Bardzo nieefektywne, bardzo wtedy się starano, żeby jakoś internet pogodzić z telewizją
i wychodziło to różnie.
Też się mówiło o tym, że będzie można przeglądać gdzieś tam powiedzmy w ogóle internet z satelity, było trochę różnych prób podejmowanych, ale na tamte czasy, jak pamiętam, to wszystko sprowadzało się do tego, że były jakby dwie metody, że po pierwsze można było niby wykorzystać internet do pobierania plików przez satelitę,
natomiast ten kanał nadawczy i tak musiał być za pomocą jakiegoś innego łącza realizowany.
Czyli można było pobierać na przykład jakieś pliki z większą prędkością,
aczkolwiek no niestety trzeba było gdzieś tam i tak zadzwonić,
czy z jakiegoś innego łącza skorzystać, żeby po prostu mieć połączenie z tym internetem.
Jak to dokładnie działało, tego szczerze mówiąc nie wiem,
bo nie testowałem tego w praktyce.
Wiem też, że były jakieś takie sposoby,
że czekało się w kolejce
i można było sobie pobierać jakieś konkretne pliki z internetu
przez satelitę,
że ustawiało się za pomocą
jakiegoś konkretnego oprogramowania,
że najpierw wysyłało się gdzieś link
i potem czekało się na swoją kolejce
w jakiejś takiej paczce danych.
I po prostu trzeba było poczekać, poczekać,
Aż ta nasza paczka spłynie z nieba i można było ją z większą prędkością pobrać niż przez modem.
Takie były różne jakieś eksperymenty, natomiast no to się nie przyjęło, to dopiero Elon na szeroką skalę Starlinki uruchomił.
Bo nawet i te wcześniejsze metody internetu przez satelitę, które już wiadomo były dwukierunkowe,
No to też nie były jakieś przesadnie szybkie i dobrze działające, to dopiero tak naprawdę, to o czym się mówiło pod koniec lat 90-tych, na początku 2000-tych i później, było to jakąś alternatywą dla tych wszystkich, którzy nie mogli sobie pozwolić na w żaden sposób lepsze łącze, no to stało się alternatywą tak naprawdę realną dopiero teraz.
To powiedzmy tak, rozmawialiśmy też poza anteną, że chyba Polsat miał jakieś takie próby zadomowienia internetu w naszych telewizorach przez dekoder.
Nie wiem jak to działało, ale wiem, że była wokół tego jakaś przepotężna reklama na pewno.
Ale okej, co jeszcze było w Cyfrze Plus ciekawego? Były jakieś kanały z grami.
Ja pamiętam, że grałem w taką grę pilot. To była gra, w której po prostu trzeba było troszeczkę jak w jakimś bobit, z dość szybką prędkością naciskać odpowiednie klawisze na pilocie.
To była taka trochę, na ile znasz pilota swojego dekodera. Taka gra, że trzeba było po prostu tam na szybko jakieś przyciski wciskać.
I tam były na tyle duże te cyfry i te jakieś tam określenia tych przycisków, że ja mogłem to robić samemu.
Były tam też gry typu Tetris, jakieś właśnie takie budowanie wieży Hanoi czy coś takiego, jakieś budowanie bloczków, sklocków i tak dalej.
Była pogoda, były jakieś oczywiście wiadomości, był taki serwis ogólny, gdzie były różne rzeczy, w tym można było na przykład jak były święta składać ludziom publicznie życzenia sms-em za chyba dwa albo cztery złote.
Te życzenia się tam potem wyświetlały, jakieś różne takie wiadomości.
Pamiętam też, jak wystartował program ITV, to chyba było jakoś powiązane z Eurozetem, z Radio Zetem, bo wiem, że tam był program, to była bitwa na statki,
podobnie jak Hugo, SMS-em wysyłaliśmy komendy, czyli 2, 4, 6, 8 to było sterowanie, tam 5 to był strzał, no i wiadomo, te SMS-y ileś kosztowały, ale można było,
Bo SMS ma 160 znaków, jak ktoś jest taki sprytny, to można było do 160 ruchów przewidzieć i jakąś tam sekwencję naszym statkiem wykonać.
Wiem, że w tle tego leciała składanka właśnie Radio Zet, największe przeboje, któraś tam pierwsza edycja chyba.
Ale tam też były właśnie ciekawe różne programy, typu programy o najnowszych grach na Javę, jak ktoś jeszcze pamięta telefony z Javą i tam były gry.
Kto pamięta Jambę?
Była taka strona…
Ojej, no tak!
Najdroższe dzwonki świata, 10 zł za dzwonek.
Tak, ja to pamiętam
i pamiętam jak w końcu gdzieś na tyle ogarnąłem
komputer i ogarnąłem, że mój telefon
ma dyktafon, że po prostu rozgrywałem z głośnika
komputera, to nie miało
takiej jakości na stronie, ale nie przeszkadzało
mi to.
Tak byś zamówił w AM
to byłby podobnie,
więc i tak nie ma
A propos statków, to jeszcze tak mi się przypomniało, przecież znowu tak się cofnę do tych lat dziewięćdziesiątych, no ale to jest, no siłą rzeczy, moje wspomnienia z telewizją to są przede wszystkim właśnie lata dziewięćdziesiąte, wasze to są bardziej te zerowe, ale gra w statki to przecież słynny program Piraci, autorstwa Rafała Rykowskiego,
kogo witam, kogo gorzczę, słynne powiedzenie, które się pojawiało.
No i cóż, właśnie zasada tego teleturnieju w tej pierwszej jego odsłonie
to polegała na tym, że strzelało się po prostu do planszy ze statkami,
zatapiało się tam jedno, dwóch, trój i czteroma sztowca,
no i można było wygrać za to jakieś nagrody pieniężne.
To było emitowane na antenie telewizji Polonia, potem tam przez chwilę chyba to też szło w dwójce, no i też w Polsacie.
Ja o tej dwójce właśnie pamiętam.
A to już było później, bo to zdaje się, że dostały jakąś nagrodę taką międzynarodową i w nagrodę za to, to dostał ten program właśnie Pasmo na antenie telewizyjnej dwójki.
i to za czasów dyrektorowania Ninny Terentieff to się właśnie ten program tam pojawił.
Ale właśnie w ten sposób to wyglądało, była ta gra w statki.
Potem jeszcze była inna wersja tego, która polegała na płynięciu chyba przez Wisłę do morza.
Jakaś taka to była inna formuła, już tu dokładnie nie pamiętam tych zasad, szczerze powiedziawszy,
natomiast, natomiast też pamiętam to z telewizji Polonia,
mi się nawet udało raz dodzwonić do statków, do piratów,
a próbowałem co tydzień, więc możecie się domyślić,
jak to wyglądało i jak bardzo oblężone były te łącza.
Niejednokrotnie to tam się pojawiał komunikat, że linia przeciążona,
czy kierunek, kierunek zajęty, kierunek chwilowo przeciążony,
po prostu tam się cuda działy.
I raz mi się udało dodzwonić.
Niestety było pudło, więc niczego nie wygrałem.
Oj.
Rzeczywiście to pudło to kojarzę chyba z tymi piratami.
Rzeczywiście tak coś kojarzę.
Albo był trafiony, zatopiony?
Tak, tak, tak.
To znaczy, no trafiony, zatopiony to statek mógł być.
Ja wiem, ale czy program się tak jakiś nie nazywał podobny?
Chyba metaforą nieco podobnego później było też.
Możliwe.
Może to kojarzysz. Wiem, że coś właśnie takiego było.
A jakie telewizory mieliście?
Modele, nie wiem, pamiętacie coś?
Jakieś firmy albo marki?
Nie, szczerze nie pamiętam. Pamiętam, że pierwszy był duży
i miał bardzo słaby dźwięk.
Tyle pamiętam. No i później, gdzieś czasem to
było gdzieś coraz lepsze, ale…
Tak żeby konkretnie gdzieś model albo nawet firma polec, nie pamiętam.
Ja to jeszcze pamiętam z czasów dawnych, dawnych, telewizor Neptun jakiś tam był, był Elektron, to oczywiście telewizory kineskopowe, zresztą tak szczerze powiedziawszy to ja pamiętam same te kineskopowe, już później te płaskie to człowiek tego nie pamiętał, aż tak za bardzo, jeszcze jakiś tam był telewizor Sanyo, a potem w końcu się pojawił telewizor z teletekstem, czyli telegazetą.
Telegazeta, tak.
Dla nas oczywiście wiadomo,
totalnie wtedy niedostępna
i trzeba było kogoś prosić,
żeby czytał, a tam były
akurat pamiętam, że bardzo fajne takie
podstrony na telegazecie
dwójki. Ty wspominałeś
o łączce Telezajączka.
Mnie tam bardziej interesowały te…
Poza anteną jeszcze, ale no.
Tak, tak, tak, dokładnie.
To poza anteną było, jak wspominałeś.
Mnie bardziej interesowały te strony
typu jakaś tam orbita bez tajemnic, jakieś nowości technologiczne, było kilka takich podstron.
I tam były głównie informacje dotyczące satelity, dotyczące tego jakie nowe programy się pojawiły,
jakie nowe urządzenia, co zostanie wystrzelone w najbliższym czasie, jakie tam satelity.
Więc naprawdę były to rzeczy ciekawe, miało to taką wadę z perspektywy osób, które nam czytały,
że każda taka strona teletekstu, one się po prostu przewijały, te strony szły sobie w pętli.
I teraz była, powiedzmy, strona pierwsza, druga, trzecia, do siódmej, dajmy na to,
Była całe szczęście taka funkcja, która pozwalała nam zatrzymać taką stronę, więc no wiadomo, czytanie na głos to nie jest to samo co czytanie dla siebie
i jeżeli ktoś nam na przykład to czytał, to mógłby po prostu bez zatrzymania tego nie doczytać tej strony i teraz zatrzymujemy stronę na stronie pierwszej.
Fajnie, skończyliśmy czytać, odblokowujemy to, ale dostajemy stronę czwartą, więc trzeba było czekać aż się to przewinie na stronę drugą,
żeby tego wątku nie tracić, znowu zatrzymać, no i tak się czytało te teleteksty.
No wyobraźmy sobie tę książkę czytać stronami wyrwanymi z kontekstu.
Druga zwrotka, bo zawsze chciałem zacząć od środka.
Natomiast tak, teletekst jak najbardziej.
Łączka, tele, zajączka.
Ja bardziej kojarzę, że tam były różne łączenia,
mówię o telewizji transnaziemnej i to polskiej, publicznej.
Na przykład my pojechaliśmy kiedyś na wakacje do Pobierowa,
z tego co mi rodzice wspominają, właśnie wynajmując domek z ogłoszenia w Telegazecie.
Do dzisiaj wspominam. Ja próbowałem odkopać gdzieś z tamtych roczników,
właśnie z słynnego, już wspominanego wiele razy, Teletext Archive,
odkopać tamtą stronę, ale nie umiałem znaleźć. Za nic w świecie nie dało się
tego znaleźć. Natomiast były przeróżne domki w Dziwnowie, we Władysławowie,
gdzie tam jeszcze nie, w Pobierowie, no i tam były też różne ogłoszenia takie typu
kupię, sprzedam, coś tam, ale też pamiętam kiedyś era GSM jeszcze miała stronę 602.
No jak to typowo numery w erze się zaczynały od 602 i tam były różne promocje najnowsze z ery.
I ja jakoś tak, nie wiem, byłem taki jakoś podekscytowany, jeszcze nie wiedziałem
czym do końca jest internet, czym on się w przyszłości stanie.
Ja tak myślałem, że takie nasze ostateczne źródło informacji, które nam pozwoli
i zrezygnować z papieru. Jeszcze wtedy nie myślałem tak daleko,
że może mi to ktoś będzie kiedyś, jakiś syntezator czytał
albo inny czytnik ekranu. To będzie telewizja i telefon.
Czyli wszystko będziemy czytać, będziemy teletekstem,
a słuchać będziemy przez infolinie różne interaktywne i VR-y.
Jak widać wróżbita ze mnie nie jest kiepska i chyba mi to do dziś zostało.
Natomiast pamiętam właśnie teletekst z tamtych czasów
i tam były naprawdę różne informacje i do dzisiaj są,
bo tak naprawdę cele tekstu dzisiaj funkcjonuje, jakby nie było.
Zgadza się Pawle, natomiast ja pamiętam, że były też takie rzeczy,
które mnie tam naprawdę bardzo interesowały i byłem naprawdę zafascynowany,
co to tam się może kryć, bo na którejś stronie, chyba na osiemsetnej albo gdzieś coś koło tego,
były chyba jakieś ogłoszenia giełdowe i te ogłoszenia giełdowe były zakodowane.
Żeby to odbierać, to trzeba było, nie wiem, czy mieć jakąś specjalną przystawkę do telewizora, czy jakoś inaczej to jeszcze dekodować.
Bo tam się pojawiały, nie wiem, albo jakieś gwiazdki, albo znaki zapytania, jak się otworzyło tę stronę teletekstu.
No i mnie naprawdę bardzo zastanawiało, jak to odczytać? Co tam jest?
Prawdopodobnie tam były po prostu emitowane na bieżąco informacje o kursach.
dla tych wszystkich, którzy na giełdzie grali, no i po prostu jeżeli ktoś, no gdzieś tam zależało jakiś stan jego konta od tego,
to prawdopodobnie był w stanie zapłacić za szybką informację odnośnie spadków lub zwyżek kursów danych spółek,
żeby po prostu mieć to na bieżąco, taki wczesny internet.
Ja myślę, że w ogóle też warto sobie poczytać, posłuchać i się dowiedzieć
a propos tego, jak ta sytuacja wyglądała trochę na świecie,
bo się okazuje, że wiemy takie rzeczy.
I na przykład w Wielkiej Brytanii, o czym ja pojęcia nie miałem,
to ten teledekst trochę się stał takim jakby internetem,
bo tam już były na przykład jakieś gry interaktywne, całe takie bloki.
To się nazywało jakieś tam Bambuzu…
Nie…
Ach, już się nie pamiętam teraz, jak się nazywała ta gra.
Wiem, że o tym słuchałem.
Jakaś taka gra, gdzie codziennie się pojawiały inne pytania
i można było odpowiedzieć. Była też jakaś tam częściowa możliwość,
pewnie pod okiem czujnym moderatorów BBC, ale publikowania w ogóle
jakichś swoich własnych rzeczy. Więc jakieś pierwsze piksel arty,
jakieś tam z humorem, jakieś takie ogłoszenia nieistniejących biur podróży.
Pewne rzeczy, które stały się poniekąd kanonem kultury brytyjskiej,
Dzisiaj powiedzielibyśmy na to kultura internetu, memy, jakiś lore, folklore.
I to wszystko działo się już w realiach teletekstów w Wielkiej Brytanii.
Gdyby was to interesowało bardziej, kim byli teletekst artists i w ogóle
cały jakby ruch tego, że jakaś sztuka tam powstawała, jakieś takie niby na żarty,
ale teorie spiskowe, takie komiksy śmieszne, ówczesne memy,
No to polecam podcast znowu, jak się nazywa? High Byte Productions chyba, czy High Byte Limited Productions, taka seria podcastów właśnie różnego typu teletext lore, czyli no właśnie przeróżnego rodzaju rzeczy tworzone przez ludzi, które poniekąd przeszły jako wirale gdzieś do historii właśnie dzięki telegazecie.
To mamy pytanie z kolei od Eweliny. Dlaczego nie jest możliwe znalezienie całego bloku telewizji edukacyjnej?
Ewelino, dlatego, że te bloki składały się po prostu z poszczególnych elementów, z poszczególnych programów.
Być może jakiś tam jeden to gdzieś znajdziesz, ale to raczej nie było w ten sposób.
O, inaczej, to jest tak jakby chciała na przykład, nie wiem, znaleźć wieczorynkę jako wieczorynkę.
Może to nie jest najlepsze porównanie, ale po prostu w ramach telewizji edukacyjnej były po prostu produkowane różne konkretne audycje i niestety trzeba byłoby szukać konkretnych tych audycji i jest zdecydowanie większe prawdopodobieństwo, że wtedy znajdziesz tych materiałów więcej.
Jak chodzi o telewizory, to u mnie, u nas w domu, historia zaczęła się od Kolibra, bardzo duży telewizor i bardzo słabo go pamiętam, wiem, że wszystko na suwaki takie mechaniczne, o pilotach to zapomnijmy, no i kineskop, który brzęczał i przeogromna maszyna.
Potem był Helios, który już w porównaniu z Kolibrem był kompaktowy.
On był dalej z takim wypukłym, grubym kineskopem bzyczącym.
Możliwość programowania czterech kanałów.
I to się programowało w bardzo specyficzny sposób,
bo trzeba było nacisnąć taką kasetkę, taką szufladkę, ona wyjeżdżała.
Były cztery przyciski z przodu, one były zawsze dostępne,
nawet jak kasetka była schowana, a kasetka się wyciągała po to,
żeby wysuwało, żeby regulować te kanały, trochę jak radio.
I każdemu z przycisków, które były tak od lewej do prawej,
to w głąb tej kasetki z boku, po prawej stronie,
odpowiadało inne pokrętła.
I po prostu można było tune’ować i tam dostrajać tę telewizję.
Wiem, że tam jednego tego Eliosa mieliśmy,
drugiego miało nasze kuznostwo, dwie ulice dalej.
I wiem, że tam były wiecznie u nich problemy z jakimś dostrojeniem,
żeby był polsat, bo jak był polsat, to się gubiło coś innego.
a tu się chciało mecz obejrzeć, a tu się chciało coś tam obejrzeć.
I tam był jeszcze taki opór, obok tych pokrętełek były takie wajchy po ich prawej stronie.
Tam się regulowało zakresy, jak dobrze pamiętam, w których te pokrętła działały.
Ja pamiętam jasność chyba ekranu, czy na to się mówiło ostrość obrazu wtedy.
Możliwe, że chodziło o te zakresy też. I głośność telewizora.
No i taki kwadratowy, wciskany mechanicznie w wyłącznik,
który jak się go wcisnęło, to on był wciśnięty do środka.
Ja pamiętam, że jeden z tych naszych Heliosów,
to właśnie mu się kineskop spalił podczas oglądania mody na sukces.
I wiem, że to taki był potem u nas żart w rodzinie,
że telewizor wiedział na jakim filmie się spalić.
Natomiast Bruk i Richarda przerosły już tam gdzieś do biednego.
Później mieliśmy telewizor chyba Trilux.
Wiem, że to jakoś było tak, że na dole był Helios,
u góry był Trilux, potem Bianca i na dole był Trilux,
a u góry był Grundig.
Grundig był pierwszym telewizorem już z polskim menu,
bo Trilux zresztą angielskie i tam w ogóle jak się go stroiło
to już tak bardziej cyfrowo, to znaczy to była analogowa telewizja,
ale bardziej się już z menu wybierało pilotem,
coś tam, wyszukiwanie samodzielnych kanałów, jakieś skanowanie,
to wiem, że tam się dało te kanały samodzielnie podpisywać,
żeby one się wyświetlały też lokalnie pod jakimiś nazwami
i tam niestety było ograniczenie do pięciu znaków,
więc się nie mieściły jakieś polsaty, to już tam było troszkę problematyczne.
I był już z menu Polski bez żadnych ograniczeń,
On potrafił też się fajnie do wideo Grundiga podpiąć i tam była taka właśnie funkcja, jak to wszystko zostało jakoś stimowane.
Po pierwsze w ogóle Magnetowit pierwszy z nagrywarką taką czasową, czyli poprzez to mieliśmy jakieś JVC i ono było takie raczej zwykłe,
a ten Grundig już potrafił tak, że on nie dość, że potrafił działać niezależnie od telewizora, miał jakieś tam samodzielne swoje wpięcie do anteny,
to też potrafią dać się zaprogramować na konkretną godzinę, na konkretny program.
Więc nam zależało na tym, że jak ja jestem w przedszkolu,
to żeby mi ktoś nagrał bajki z TVN-u.
Bajki z TVN-u, o Boże, kto to jeszcze pamięta.
Potem większość z tego leciała na Fox Kids, ale to się wytnie,
bo ja wtedy myślę, no wtedy człowiek miał tylko TVN.
Jakieś tam Srebrne Surfery, He-Man, Deniz Rozrabiaka,
Łebski Harry, Świat według Bobby’ego, można wysypać.
Kuba Guzik.
Dobrze pamiętam, że to rano zaczęło?
Nie wiem, czy tak całkiem z rano, ale tak
ja już byłem w przedszkolu, ja bym taką dziewiątą dziesiątą
obstawiał. Chyba tak, no właśnie
tak coś kojarzę. Bo to był
ten taki blokbajek
i
wiem, że właśnie dało się
tak nastawić Magnetofit i to było u nas
gdzieś tam już tradycją, żeby on się sam
odpalił i się same te bajki nagrały.
Żeby już
nie musiały pamiętać o tej konkretnej
godzinie na podejść, włączyć to nagrywanie i tak dalej.
Natomiast on miał jeszcze jedną funkcję, która święciła triumfy przez jeden sezon, dwa.
Bardzo krótko pamiętam tę funkcję, czyli show view.
Show view była to funkcja, która działała w ten sposób, że
każdej emisji w telewizji, każdemu programowi przypisywany był kod.
Ten kod, te kody były dystrybuowane w jakiejkolwiek gazecie.
Pamiętacie, że się kupowało gazety z programem telewizyjnym,
bo nie było internetu, jakiś telemagazyn czy teletydzień.
I tam w tych gazetach, oprócz tego, że oczywiście na tym kanale
o tej godzinie będzie leciał taki atak,
był też podany kod ShowView,
takie trzycyfrowe kodziki różnych emisji.
I wystarczyło w ustawieniach Magnetowidu te kody po prostu powprowadzać
i Magnetowidz już sam wiedział po tych kodach,
nie trzeba było nawet ręcznie wpisywać tych godzin, kanałów itd.,
o której godzinie, na jaki kanał się ma przełączyć i co ma nagrywać.
Więc wystarczyło tylko nakarmić go kasetą i to już sobie dalej szło.
I muszę powiedzieć, że to jakoś tam działało.
Różnie bywało. Czasem się ten magnetowiec nie odpalił,
czasem coś nie zaskoczyło.
Ale do dziś nie wiem, jak to technicznie działało.
Czy to było po prostu na sztywno zaprogramowane te godziny?
Czy on to jakoś dekodował?
Czy to było uzgodnione z nadawcami i oni wysyłali jakiś sygnał?
trochę tak jak w radiu się wysyła sygnał rozszczepienia.
No, ja sobie w międzyczasie weszłem na Wikipedia, żeby trochę o tym
poczytać, bo też rozmawialiśmy o tym przed anteną i ja, ja
obstawiałem, że to jest po prostu jakiś algorytm, który po prostu
gdzieś tam w tych kodach, które się fiksowało, po prostu gdzieś
była zakodowana data, początek, koniec programu i numer programu,
który ma być nagrany i faktycznie tak jest.
To jest po prostu jakaś amerykańska firma gdzieś miała swój znak towarowy i po prostu to sprzedawali innym firmom i właśnie w tych kodach były te daty zakodowane i to była też wada tego systemu, bo nie daj Boże, nie wiem, miał być jakiś mecz, sobie zaprogramowaliśmy, ale w międzyczasie coś się stało i po prostu lecą wiadomości zamiast tego, no to ten system nie był na tyle mądry, żeby to nagrywanie opóźnić albo po prostu nagrywać dłużej wtedy, więc tak, ale to po prostu w ten sposób działało.
Tego się też obawiałem.
No okej, czyli jednak to jakoś tam nie było specjalnie smart, nawet jak na tamte czasy.
Chociaż, no nie, robiło to wrażenie, co by nie mówić.
Było to w końcu jakieś tam…
Trochę mi się to pewnie zajmowało.
Tak, tak, tak, na pewno.
Ale to mówię, tak pamiętam, że to była taka moda, dość krótko trwała.
Ale było.
No i, a właśnie, a zdarzało się wam bawić takimi aplikacjami jak
Nowa Remote albo Psylocke Remote Control na Symbianach, na Nokiach?
Robiliście z telefonu pilota do wszystkiego?
Na Symbianie nie, ale na Pac-Macie już tak.
I to się bodajże FS Commander nazywało, jeśli dobrze pamiętam.
No i to było fajne, tak?
Faktycznie takie rzeczy były.
Te aplikacje, no.
Freedom taką apkę zrobił?
Tak.
Freedom taką apkę zrobił?
Tak.
Mówisz FS Commander.
Okej.
Może to się inaczej nazywało.
Jakoś się to pominęło, miałem Pac-Mata.
Gdzieś może w starych main menu było, może być, na granicy nie było, dostarczane na dysku z packmate’em, natomiast to się dało za darmo ściągnąć.
Nie, to chyba nie było spolszczone, ale to była darmowa aplikacja, można ją było sobie ściągnąć.
No i to działo tak, że
musieliśmy sami ją zaprogramować, zresztą chyba,
przypuszczam, że na Symbianie to wyglądało podobnie, bo np.
to takie rozwiązania to w ogóle nawet się gdzieś utrzymały, to np.
na przykład Samsunga Galaxy S4, czy nawet S5 może jeszcze miał.
Podczerwień, no tak.
Mi Honor 7 miał jakąś tam podczerwień.
Możliwe, ale w tamtych czasach to już piloty gdzieś, jakieś modele pilotów
popularnych były zaprogramowane i dało się to po prostu wybrać z listy.
To Air Force Commander był bardziej prymitywny.
Po prostu to wyglądało tak, że tworzyliśmy sobie takiego pilota.
Po prostu była lista, mogliśmy sobie to dodać.
Ja akurat miałem Pacmanita z kawę, którą kwerty.
Jak już sobie takiego pilota utworzyliśmy,
No to po prostu później to wyglądało tak, że naciskaliśmy klawisz, jaki chcieliśmy zaprogramować, nie wiem, jeszcze czałgę w górę, a potem braliśmy tego pilota, przekładaliśmy go do tego okienka, gdzie w tym packmacie była podczerwień i naciskaliśmy przycisk i on po prostu tego nasłuchiwał.
To nawet działało z tego co pamiętam. Trzeba było kilka razy spróbować żeby to zapamiętał, ale jak już ten sygnał złapał no to po prostu było zaprogramowane.
No i później jak już sobie takiego pilota otwieraliśmy w trybie kontroli, w trybie sterowania to po prostu te klawisze które zaprogramowaliśmy kiedy je nakisnęliśmy to Packmate…
Joss po pierwsze mówił nazwę przycisku, jak nie napisaliśmy, po drugie po prostu ten sygnał był wysyłany i to pamiętam działało bardzo dobrze i to miało całkiem spory zasięg.
No to bardzo ciekawie, ja właśnie się bawiłem nowa remote na Symbianie,
na doci 6600, bo Psylog, pamiętam, że była taka firma znana z tego,
że te aplikacje bardzo ingerują w system i one tam doinstalowały jakieś takie
komponenty, że tradycyjna dezinstalacja aplikacji nie powodowała tak naprawdę nic.
To znaczy te programy wylatywały nam jako ikonki, wylatywały nam gdzieś tam
niby z pamięci, ale dalej jakieś pozostałości były i tam to utrudniało
potem jakieś reinstalacje tych programów, instalację czegoś innego.
Więc ja nawet już ostrzeżony przez forumowiczów,
wtedy się kręciłem po forach symbianowych różnych,
nie podejmowałem interakcji z tymi programami,
ale za to nowa remote był czysty, bezpieczny
i tam już całą bazę kodów różnych sobie pamiętam powgrywałem.
Różnie to działało.
Natomiast ze starym właśnie soniaczem mojego wujostwa,
też bardzo popularny model z połowy lat 90.,
który jeszcze w 2000 tym roku jakimś siódmym, ósmym się uchował,
no to bez problemu, udało się nim sterować.
Pamiętam, że szliśmy też na jakąś imprezę,
wszedłem chyba gdzieś tam do naszych sąsiadów,
czy takich przyjaciół ze wsi i tam też było dość dużo dzieci.
No i one też coś oglądały, a ja trochę tak dla żartu
podszedłem i zacząłem pstrykać telefonem i te kanały przełączać.
No co dzieci mówią, ale to się nie robi tak,
to się robi pilotem.
No, a ja pilota miałem w trochę inny sposób, także było, że tak powiem, bardzo zabawnie.
Fajnie, że takie w ogóle programy istniały, też moda na uniwersalne piloty to też było gdzieś tam.
No właśnie, a co czujecie z tych telewizorów? Jakieś techniczne urządzenia ciekawe?
No oczywiście były odtwarzacze DVD, czy magnetowide, no ja bardziej pamiętam już DVD, no to była jedna rzecz, oczywiście dużo tych filmów mieliśmy gdzieś tam, trochę wypożyczalnie, trochę też inne rzeczy, no ale też dla mnie później to było PlayStation pierwsze, no i gdzieś tutaj się moja przygoda z grami wideo zaczęła, nawet nie tyle pełnymi wersjami gier, co gdzieś można było w kioskach dostać
Zresztą teraz wiemy jak się ładnie to nazywa, demodyski, czyli to były gdzieś płyty dołączone do magazynów różnych na temat właśnie Playstation.
Tych magazynów chyba, w sumie nie wiem czy one były, bo większość z tych płyt wiem, że dostałem też od kogoś i nie wiem czy po prostu te płyty były luzem sprzedawane, szczerze teraz nie przypomnę sobie.
Natomiast właśnie na tych płytach były wersje demonstracyjne wielu gier.
No to też było o tyle fajne, że nawet jakieś, jeśli te gry nawet nie były jakieś bardzo dostępne, no to powiedzmy na takiej jednej płycie było pięć takich gier, no to już coś tam zawsze się coś znalazło, na co się miało chodzić, czy jakieś wyścigi, chociaż tam wiadomo, się daleko nie dojechało, no to coś tam zawsze mogłem zrobić, no też na jednej płycie, pamiętam, był Tekken, no to Tekkena to już dało się coś zrobić więcej, no wtedy też za bardzo nie wiedziałem jak, ale to inna sprawa, więc gdzieś takie wspomnienia mam, no jedna z pierwszych rzeczy, które
no najpierw gdzieś zobaczyłem u kogoś właśnie PlayStation podłączony do telewizora
no i później też miałem okazję sam też z tego korzystać.
No to ja z kolei to pamiętam podłączanie do telewizora oczywiście Commodore’a 64.
Shame, shame. Byłem, przeżyłem.
Jeszcze zresztą z tym Commodore’em i z tymi starszymi odbiornikami telewizyjnymi
to to wcale nie było takie proste, bo te wszystkie stare, ale te naprawdę stare telewizory, jakieś tam Neptuny i inne tego typu wydalaski,
to one miały problem z odtwarzaniem dźwięku, tam trzeba było coś pozmieniać, wstawić jakiś układ elektroniczny do tego telewizora
i dopiero wtedy to zaczynało te dźwięki wydawać, więc no to też nie było takie do końca proste.
Natomiast u nas akurat na jednym telewizorze to zostało przerobione, a drugi już nie miał z tym najmniejszego problemu.
No, Commodore 64 to opowieść na zupełnie inną historię, natomiast tak jeszcze tu nawiązując do tego o czym mówił Piotr,
gry telewizyjne tak zwane, lata 90, akurat u mnie to była końcówka bardziej lat 90
I nie załapałem się nawet na tego klona naszego polskiego takiego rzeczywiście tego Pegasusa czy tam Nintendo, tego klona. Ja się załapałem na klona klona tak naprawdę. W kształcie jakiegoś, konsola była w kształcie jakiegoś samochodu Batmana.
Tak, oczywiście te kartridże jak najbardziej były kompatybilne, miałem kilka, ale tu właśnie jakiś czas temu Piotr też wspominał o tym, że była jakaś taka gra, gdzie dało się cały czas schylonym przebiegać i można było pod tymi przeszkodami.
No to słuchajcie, ja schakowałem inną grę,
mianowicie grę, której jeździło się samochodem.
Co prawda, no można było jechać samemu,
można było też grać na dwa pady.
I teraz, w tej grze był taki jeden myk,
w którym to jakby, nawet jeżeli graliśmy jedną osobą,
to można było sterować jednocześnie dwoma padami.
I teraz, kiedy pojawiał się skręt w lewo lub w prawo, no to ten samochód tak siłą rzeczy trochę zwalniał.
Co należało zrobić, żeby przejechać? Trzeba było na jednym padzie wcisnąć strzałkę w lewo, na drugim padzie wcisnąć strzałkę w prawo.
I on zawsze wybierał dobry kierunek. I w ten sposób można było w to grać.
i pokonać całe okrążenie, dojechać do mety, tam jeszcze w międzyczasie musieliśmy mijać, pamiętam, jakieś ciężarówki,
to wtedy jak np. było słuchać tę ciężarówkę, to też trzeba było nacisnąć tu w lewo, tu w prawo, jedziemy i wszystko się udawało,
więc pamiętam, że ta gra to była naprawdę gra, przy której spędzałem godziny, Mario Bros. oczywiście, Mario,
Pamiętam, że nawet próbowałem uczyć się na pamięć z jakimiś tam efektami.
Bo wystarczyło po prostu naciskać strzałkę w górę i w odpowiednich momentach skakać.
Teraz już na pewno wyłożyłbym się na pierwszej dziurze, ale kiedyś to się udawało.
Słynne pistolety, które to już nie działają z telewizorami, które nie są telewizorami kineskopowymi.
Tylko z tymi CRT kineskopowymi telewizorami działają.
więc też fajnie się tego używało.
Wystarczyło być po prostu blisko ekranu tak naprawdę.
Ja wręcz dotykałem lufą tego pistoletu ekranu
i dzięki temu mogłem w miarę wygodnie wcelować w przeciwnika
czy w jakąś tam kaczkę albo inny samolocik.
No i co, udało mi się przeważnie to zestrzelić.
Więc te gry na tej konsoli, to były, powiem szczerze, takie gry,
w które nawet jak grałem z kimś, to przy odpowiedniej determinacji
i jakiejś takiej pamięciówie totalnej,
to dało się pewne rzeczy zrobić i dało się nawet czasem z kimś wygrać.
Kto widział?
Tam były kartridże kompatybilne, te same, które do Pegasusa, tak?
Tak, tak.
Czy to były jakieś różnice?
Kompatybilne.
Okej, no właśnie Pegasusa ja też pamiętam tak jak przez mgłę, znaczy nie przez mgłę, dość dokładnie, ale to nie był mój Pegasus, tylko Pegasus kuzynów.
I tam właśnie graliśmy też Mortal Kombat, któryś, Żółwie Ninja, Talerze i Kaczki z Pistoletem, Super Mario, no i nie pamiętam jeszcze co jeszcze tam wszystko było.
Wild Gunman była jeszcze taka gra, gdzie się tam strzelało do jakichś złoczyńców czy kałboi, nie pamiętam już o co tam chodziło, ale w każdym razie była jedna gra, w której strzelało się do jednego i druga jej mutacja, gdzie strzelało się do dwóch, którzy byli rozstawieni tak jakby pod kątem, że trzeba było po prostu tym pistoletem szybko raz tu, raz tak w środek, raz tak bardziej w górną lewą ćwiartkę ekranu wycelować i strzelać.
To jest w ogóle ciekawe, bo też o tym rozmawialiśmy i dopiero niedawno się zorientowałem,
że te gry, dałoby się ich nauczyć, pewnie są jakieś też tutoriale po internecie porobione,
żeby można było w ogóle te mapy gdzieś na pamięć sobie znowu przypomnieć.
To jest mega ciekawe w kontekście tego, że teraz te wszystkie konsole da się tak naprawdę emulować.
Ja tu dużą nadzieję pokładam w tym, że zostaną udźwiękowane te chińskie konsole do emulacji,
No może przynieść pewne fajne korzyści, ten retro feeling, można po prostu do nas wrócić.
I wspomnienia, tak jest.
Tak, tak.
Znowu w takim bardzo też kieszonkowym formacie, bo przecież były wszystkie gameboye, jakieś tam klasyki, advance, kto miał to miał, ale też jakieś te różne takie gierki, tak zwane, nie wiem, jakieś tam 9999 różnych gier, gdzie to było jedno wielkie kłamstwo, bo…
U nas to się po prostu wszystko nazywało gierki, tak sobie pamiętam, ale ktoś ma gierkę.
I gierkę, tak, gierki u nas też, gierki z targu, nie, jakieś tam,
bo to się okazywało, że były rosyjskie jakoś tam chyba,
bo po czasie się okazało, że ktoś zrobił appkę na iPhona,
która niektóre z tych gierek emuluje w ogóle.
No, to nie być fanem.
Tak, coś słyszałem, to jeszcze tak początki, jak ja miałem
iPhona 10 lat temu, to wtedy coś tam, była o tym mowa.
No ja miałem z takich rzeczy, co ja miałem, miałem C64-kę
i to dość długo, komodorka, i tam takie gry na przykład
były ogrywane przez oczywiście moich rodziców i kuzynostwo i tak dalej,
bo ja sam to ja sam średnio.
Natomiast bardzo lubiłem obserwować, jak inni grają
i przysłuchiwać się dźwiękom i też kibicować tak,
żeby przeżywać też ten zawód,
kiedy komuś się nie udało wejść w poziom wyżej.
Ja myślę, że byłem też tą stroną,
która bardzo często nakręcała jakieś takie poczucie wity w kimś.
Bo ja byłem ciekaw, co jest dalej, ta osoba sobie z tą grą nie radziła,
jakoś nie umiała przejść tam któregoś bossa.
Tej osobie może aż tak nie zależało, ale ja byłem znowu ciekawy,
a co jest dalej, a co jest dalej, bo ja byłem ciekaw czy…
I opisów, widocznie tak dobrze miałem te gry opisywane,
albo też dźwiękowo mnie fascynowało, czy ta plaża,
czy miała jakiś inny dźwięk, ale…
No muzyka jakąś.
Tak, ja w ogóle polecam z takich gier
obejrzeć sobie w ogóle let’s play’e na YouTubie,
bo to również jest, no chyba, że ktoś jest zdeterminowany,
chciałby albo ma scheme.
No to zemulujcie sobie takie gierki i pograjcie,
zróbcie sobie taki wieczorek retro.
Tak myślałem, właśnie, Park Patrol, Bozos Night Out, to też taki gościu, który sobie postanowił poszaleć nocą po mieście, my na tą grę mówiliśmy babcia z laską, bo tam na którymś etapie można krzywdę zrobić starszej pani, która sobie po prostu idzie, nie wiem, ja jakoś tak zapamiętałem tą grę, gdzie jest to jako w ogóle soundtrack z ośmiobitowana wersja Rozamundy, czyli tej Szkoda Laski, taki słynny czeski szlagier z lat trzydziestych.
I tam w ogóle gdzieś to musiało przejść, bo dużo tych gier robiło Activision,
Park Patrol ma też bardzo taką słowiańsko brzmiącą melodię jako motyw główny w pierwszej planszy,
więc to w ogóle inspiracje muzyczne w tych grach to jest też ciekawy temat na kolejną rozprawę.
Ja pamiętam na przykład Boulder Dasha, pamiętasz? Boulder Dasha to dało się nauczyć nawet trochę na pamięć, bo te różne kamienie i diamenciki pojawiały się raczej w podobnych miejscach, więc ja tam grałem.
Ja właśnie miałem, oczywiście graliśmy też na przykład z kolegami, z koleżankami, z rodzicami jakoś nie połknęli tego bakcyla, ani ojciec, ani mama, jakoś niespecjalnie.
ich to bawiło, natomiast no jak ktoś tam do mnie przychodził, to graliśmy rzeczywiście w te gry, ale ja też, ja miałem takie trochę zacięcie, ja potrafiłem naprawdę czasem cały dzień poświęcić na to, żeby sobie jakąś tam kasetę włączyć albo pół dnia włączyć kasetę i grać sobie po kolei w kolejne gry, natomiast no tak raczej grać na zasadzie, że mimo wszystko próbowałem,
Ja byłem dość zawzięty i jak mi się tam pięć razy nie udawało, okej, to dobra, to następnym razem.
I próbuję, próbuję, próbuję, ale jak ewentualnie mi się to znudziło albo nie było jakichś efektów,
które by mnie zadowalały, to po prostu odpalałem sobie następną grę i próbowałem grać w kolejną.
Więc to tak… wiadomo, ja podejrzewam, że w dziewięćdziesięciu paru procentach zatrzymywałem się
bardzo blisko początku tych gier, natomiast no, ja miałem z tego frajdę, mimo wszystko, że próbuję, że próbuję się tego nauczyć, że okej, teraz zrobiłem dwa kroki w prawo i była jakaś przepaść, to teraz zrobię dwa kroki w prawo i skoczę, aha, jest, dobra, to teraz robię dwa kroki w prawo, skoczę, zrobię krok, a znowu przepaść, dobra, czyli muszę zrobić dwa kroki w prawo, skoczyć, zrobić krok, skoczyć, iść dalej, ja się po prostu tego uczyłem na pamięć.
Ja myślę, że we mnie nikt nie zaszczepił tego mechanizmu, że się w ogóle da, że to w ten sposób działa, dopiero teraz rozmawiając z tobą.
Wiesz co, dla mnie to było takie oczywiste, bo ja po prostu widziałem, że spróbowałem raz, aha, dobra, okej, to mogę tak zrobić.
No to już wiedziałem, że to raczej… Ja właśnie więcej powiem. Ja nie przypuszczałem, że tam w ogóle może być coś takiego, że te elementy mogą się pojawiać w innych miejscach.
Dla mnie na przykład, wiesz, dla mnie, okej, jakiś przeciwnik, z którym walczę, to dopuszczałem to, że no prawdopodobnie może on się pojawić w innym miejscu, ale na przykład jak będzie jakaś plansza, no to dobra, to będę tutaj, to się tej planszy spróbuję nauczyć, bo ona raczej będzie taka sama i zwykle była, a jak był jakiś przeciwnik, no to po prostu na czuja, tak, w lewo, w prawo, tam, strzelaj, to w końcu udało się.
To się już rusza, jasne.
To już się rusza i przechodzi.
Ja tak jeszcze bardzo podobnie, bardzo podobnie miałem jeśli chodzi o
obserwowanie jak inni grają i jakie gry z tamtych czasów pamiętam to znów
powiedzmy nazwijmy to pokolenie PlayStation czy tam era 32 bitowych konsol jak to się mówi.
Natomiast Crash Bandicoot czyli no tak jak
Nintendo miało Mario no to Sony ma Crasha, który właściwie teraz chyba właścicielem
jest Microsoft, bo on jakoś trafił do Activision, a Activision właśnie zostało wykupione przez Microsoft’a, więc to też ciekawe.
No i też właśnie przychodzi… miałem kolegów z sąsiedztwa, którzy też lubili grać, więc czasami pochodziliśmy do siebie i oni tam właśnie też coś próbowali te gry przechodzić.
Właśnie był Crash. Był Metal Gear Solid, więc taka gra, która bardzo bazuje na fabule, no my angielskiego wtedy nie znaliśmy, więc te wszystkie scenki przeskakiwaliśmy.
Gra, w której generalnie chodzi o to, żeby chodzić po cichu, przeciwników generalnie jakoś omijać, a my po prostu ich wszystkich próbowaliśmy zabijać.
Dało się też tak to grać, ale nie o to chodziło, no ale mieliśmy dobrą zabawę.
No gdzieś pozostałe gry, no to tak jak mówiłem wcześniej, po prostu coś na czuję, chociaż nie pamiętam, żebym jakieś duże postępy robiłem, ale gdzieś tą fascynację z grami to we mnie zaszczepiło i to zostało.
Ja jeszcze takie wspomnienie mam, słuchajcie, jak ze znajomym graliśmy, nie pamiętam tytułu tej gry, nie pamiętam w ogóle o co tak naprawdę w niej chodziło, nie pamiętam też co tak naprawdę w tej grze trzeba było robić, ale pamiętałem, że trzeba było lecieć samolotem i tak sobie wtedy uświadomiłem, że w sumie czy ja będę grał, czy będzie grał ktoś kto widzi, efekty mogą być bardzo podobne.
Bo tak, mi się zawsze, albo prawie zawsze, udawało tym samolotem wystartować.
Nie wiem, tam chyba były też jakieś obce samoloty, które można było atakować,
ale nie trzeba było, też można było sobie po prostu lecieć.
No i stwierdziłem, że akurat kolega był u mnie,
to mówię, słuchaj, to, bo mi się nigdy nie udaje tam wylądować.
Ja zawsze jestem w stanie wystartować, a potem nie mogę wylądować,
bo pewnie nie wiem, gdzie jest lotnisko.
No to chodź, to spróbujemy to ogarnąć.
No dobra, no to zaczęliśmy w to grać, odpaliłem te, odpaliłem ten samolot, wystartowaliśmy, wystartowaliśmy, kolega mówi
słuchaj, no to tutaj nic nie ma, tu jest, tu się leci, leci, leci i leci, no to mówię dobra, no to lecimy, no to co, to
chyba lecieliśmy dwie godziny, podejście do lądowania, crash i tyle z tego.
Jak teraz na Eurofly’u w porównaniu? Mądrzej to wygląda?
Mądrzej.
Okej. Czyli jednak ten rozwój dał nam nowe możliwości, żeby jednak tym samolotem już w pełni samodzielnie wylądować.
Tak jest.
Co jest też super. Gdyby kogoś interesował temat gier, to w ogóle w fantastycznymi miejscami, oczywiście w zależności od tego jak jest to zorganizowane, są muzea gier.
Ja miałem tą przyjemność być w Muzeum Gier w Rzymie, na przykład.
Jest tam bardzo wizualnie, to trzeba sobie od razu powiedzieć,
że tam jest wiele historii do czytania, tych różnych konsol,
jakichś takich artefaktów wizualnych, natomiast jest cała sala z arcade’ami,
normalnie z automatami do gier, jak ktoś pamięta jeszcze z nadmorza,
wrzuca się pieniążek i gra.
Są jakieś stare Segi, Nintendo, więc można to powłączać,
można trochę w coś pograć, jak ktoś umie.
a my możemy się ponapawać dźwiękami, chiptunes,
melodyjek tak zwanych ośmiobitowych
i różnych syntezatorowych z tamtych czasów
i posłuchać te takie wspomnienia.
Ja mam nawet nagrania z tego miejsca
i jedno z takich właśnie wspomnień stamtąd moje
polega na tym, że właśnie chyba chciałem sobie zrobić selfie
z taką figurynką stojącą gdzieś tam,
no nie wiem czy ona była wielkości człowieka,
czy pirata z Metal Gear Solid,
właśnie taki też gościu z przepaską na oczach.
I chyba właśnie chcąc jakoś tak się ustawić z nim do tego zdjęcia,
sprawiłem, że mu ta opaska odpadła w ogóle
i on tam przez chwileczkę rozleciany był.
Więc przerażenie mojego taty, że z o. co weszliśmy,
już zniszczyliśmy zabyten eksponat.
Natomiast nie wiem, czy to potem jakoś udało nam się
na prętce przyczepić, naprawić, czy jakoś tak zrobić,
czy to nie wrzucało się aż tak w oczy, że tam jakiś problem nastąpił.
Natomiast żart potem leciał taki, że całe szczęście,
że to była figurka w Muzeum Gier, a nie żołnierz Armii Terrakotowej,
bo pewien pan oparł się też do zdjęcia do żołnierza armii
i efektem domina przewrócił tych figur troszkę,
a tam jedna kosztuje jakieś potężne pieniądze,
więc jest duża szansa, że pan nie wypłaci się do końca życia za swój wyczyn.
Natomiast u mnie to była tylko figurka z gier,
ale polecam takie miejsca i w ogóle cieszy mnie to,
że wraca teraz moda na tę estetykę retro, estetykę lat 90-tych.
Zawsze to wywołuje uśmiech na mojej twarzy,
jak jakiś program używa efektów dźwiękowych właśnie takich z tamtych czasów
albo jak jakieś tam są dzwonki dostępne czy coś.
Znalazłem ostatnio na YouTubie playlistę takich starych szwedzkich audycji radiowych,
które się nazywają Game Over chyba.
Musiałbym zobaczyć jeszcze raz na YouTubie, pewnie mogę do komentarza wrzucić link.
też z któregoś, chyba ze szwedzkiego radia, żeby było ciekawiej.
96 odcinków, gdzie prezenter po prostu pokazuje różne,
oblicza muzyki właśnie takiej chiptune z 8-bitowej,
gdzie od oryginalnych utworów z przeróżnych gier,
jakichś tam Megamanów, jakichś tam Monkey Island i tak dalej,
po autorskie jakieś mody robione przez ludzi na bazie czegoś tam,
przez jakieś kolektywy w ogóle takich geeków,
ludzi, którzy po prostu siedzieli w takiej muzyce i grzebali przy jakichś starych komputerach,
po jakieś kawery znanych utworów, gdzie wychodziły tego całe kompilacje.
No audycje są dość stare, bo z roku 2001, więc bardzo dużo z tych rzeczy,
no gdzieś tam się opierał, te lata 90.
Polecam, to jak mówię, zamieszczę link w komentarzu.
No fakt, nie rozumiemy tego, co pan mówił, bo pan mówił jak najbardziej po szwedzku,
ale muzyka jest bardzo ciekawa i chociażby dla tej muzyki…
A jakby tak użyć whispera i jakiegoś tłumacza, to może i to by się udało.
BBC też miał, pamiętam, taki program w latach osiemdziesiątych, który z kolei jego zadaniem było to, żeby pokazać ludziom, do czego można wykorzystać komputer.
I zresztą BBC się bardzo mocno wtedy w to zaangażowało, bo też przecież jakiś komputer był brandowany jako BBC, BBC Micro.
Tak, i tam, no, podeszli do tego naprawdę poważnie, pokazywali, jakie różne rzeczy można robić za pomocą tego komputera, że tu prawda baza danych, że tu jakiś arkusz kalkulacyjny, że można tworzyć tam chyba nawet muzykę i tak dalej, i tak dalej, i to było też naprawdę całkiem fajnie wyprodukowane i też pamiętam, że oglądałem te materiały. Jak mi się uda znaleźć, to też gdzieś wrzucę, bo rzeczywiście to ciekawe.
To jest na razie o tyle ciekawe, z tego co pamiętam, to na tej stronie nawet są przykłady kodu z danych odcinków, więc można sobie to przetestować i na Windowsie przynajmniej mamy emulator tego komputera, który jest udźwiękowiony.
On się bodajże nazywa BebM, chyba to się pisało.
No i to jest normalnie emulator, który właśnie między innymi ma opcje syntezy mowy.
Można sobie tam włączyć teraz jakieś skróty
klawiszowe, żeby sobie linia po linii, co ma taki, no to się to startuje w BASICu,
tak jak Commodore na przykład, więc tam można spokojnie sobie
w tym wierszu poleceń, tak nazwijmy, wpisywać te programy.
Pamiętajmy też, że przecież skoro Commodore miał,
Jeden z wariantów Commodore’a był na tradycyjny magnetofon kasetowy,
więc tak naprawdę te programy i gry, to był zapis odpowiednio zaskramblowanego audio,
pisków i szumów, no to były też audycje radiowe, gdzie były transmitowane,
ciężko sobie teraz wyobrazić, nie, gra puszczona w radiu.
Tak, audycja radiokomputer, jest chyba nawet coś na YouTubie,
jakiś jeden z takich odcinków, gdzie po prostu jest informacja,
że teraz będzie jakiś tam program wyemitowany, to nawet chyba nie była gra,
tylko to był program wyemitowany, można było sobie go nagrać.
Nagrać.
Tak, natomiast no też skoro jesteśmy tu i opowiadamy o telewizji,
to znowu wrócę do tych lat dziewięćdziesiątych.
Słuchajcie, program Telekomputer.
Telekomputer właśnie emitowany we wtorki,
za który był odpowiedzialny nieżyjący już od kilku lat,
czy nawet już teraz kilkunastu, Tomasz Pyć,
który gdzieś tam na stronach internetowych stworzył taki opis tego, jak w ogóle przygotowywał te odcinki.
To jest jeszcze też gdzieś do odnalezienia, bo ludzie stworzyli archiwum tego.
Bardzo fajne zapiski, bardzo ciekawe informacje dotyczące tego, jak w ogóle powstawał ten program, jak powstawały te odcinki.
Taki program trwał tam 20 minut, a nagrywania było i też trzeba było się mierzyć z różnego rodzaju wyzwaniami związanymi z rejestracją takiego obrazu z komputera, kamerą, żeby można to było pokazać w telewizji, żeby to tak zwana komórka do spraw kontroli jakości przepuściła,
Bo tam była kwestia chyba ilości linii, że coś się nie zgadzało i tu trzeba było uważać, no też technicznie.
Te ekrany się szybciej odświeżały na komputerze.
Tak, tak, tak. I to były kwestie, na które bardzo trzeba było zwracać uwagę. To nie było tak, że się podpinało gdzieś tam kabelek do czegoś.
Nie, to zdecydowanie więcej problemów miał pan Tomasz i też twórcy programu Sonda z lat 80., jak oni też chcieli pokazać czasem komputery.
no to też były niekiedy dość spore wyzwania z tym związane.
Program Joystick, program Joystick, tak jak wspominałem,
to już był taki bardziej program, w którym chyba Kazimierz Kaczor
prowadził ten program, albo, albo nie.
Teraz już nie pomnę, kto był, kto był prowadzącym,
ale w każdym razie polegało to na tym, że po prostu
Gracze, głównie młodzi, siadali i grali, i grali w jakąś grę, kto uzyskał tam najwięcej punktów, ten dostawał jakąś nagrodę, ale w tym programie nie było ani wygranych, ani przegranych, takie było motto, więc każdy coś tam otrzymywał, to z takich programów traktujących o komputerze.
że też był taki program o internecie z kolei, to wspólnie z telekomunikacją polską tworzony program w sieci nadawany bodajże na początku lat dwutysięcznych na antenie telewizyjnej dwójki.
Nie wiem czy go pamiętacie.
Nie.
Nie?
Nie.
Był taki program, bo to wtedy internet zaczynał wchodzić pod strzechy i był taki chyba wirtualny
bohater, on miał na imię Igor i ten Igor opowiadał o różnych rzeczach, co tam można w internecie
robić, że na przykład Sejm się pojawił w internecie, że można coś tam się dowiedzieć
odnośnie tego, że jakaś tam nie wiem, giełda papierów wartościowych pojawiła się w internecie,
że można jakieś zdjęcia z Marsa w internecie obejrzeć, bo NASA na przykład coś tam wrzuciła do sieci.
Więc takie raczej rzeczy na zasadzie takiej, no że zobaczcie, do czego ten internet można wykorzystać,
że to jest przyszłość i też na YouTubie widziałem jakieś archiwalne odcinki tego programu,
właśnie on był zatytułowany jak dobrze pamiętam w sieci.
w sieci, on był chyba we współpracy z Telekomunikacją Polską tworzony.
No, narodowy operator wtedy, monopolista wręcz, 0-20-21-22, pamiętamy.
I to nie to nie nasz numer do studia, w razie czego.
Nie, nie, nie, nie.
No dobrze, to tak powoli zawijając do brzegu, gdybyśmy chcieli się trochę
dowiedzieć więcej o tej telewizji i trochę sobie powspominać, jakby zobaczyć
tak autentycznie poczuć, jak to jest.
To takie topowe źródła różnych informacji
i może też samych programów jakby.
To chyba ty Michale tutaj najbardziej masz pozbierane różne źródła.
Co byś polecił?
Ja przede wszystkim polecę jedno źródło.
To nie jest źródło audio, ale to jest źródło,
które pozwoli wam rozpocząć przygodę.
Stara telewizja.
Zobaczę, czy to jest jeden wyraz.
Tak, staretelewizja.fandom.com, wiki o starej telewizji, jak dla mnie bogactwo ramówek.
Bogactwo ramówek przeróżnych stacji telewizyjnych.
Na pewno mamy bardzo ładnie zrobione ramówki publicznego nadawcy.
Czyli jedynka, dwójka to lata wczesne, gdzieś tam nawet podejrzewam sześćdziesiąte
można by znaleźć, jeżeli ktoś by szukał.
Mnie interesowały przede wszystkim 90-te, jakieś 80-te też.
I to znajdowałem bez problemu.
W zasadzie ramówka na każdy dzień.
Nawet sobie otworzyłem na potrzeby tej audycji
trzy ramówki z roku 90, 94, 98
na dziś, czyli na 16 listopada.
I taka ramówka może być przyczynkiem do tego, że zaczniecie szukać.
Jeżeli was zainteresuje jakiś tytuł, jakiś program, bo oczywiście to będą bardzo takie krótkie informacje, nie dowiecie się co to było, nie dostaniecie opisu, ale jeżeli na przykład zobaczycie jakąś nazwę programu, coś wam to powie, coś wam to jakąś klapkę w głowie otworzy, aha, było coś takiego, to dzięki temu można zacząć szukać.
No, największym źródłem różnego rodzaju materiałów będzie YouTube.
I tutaj tych kanałów, które publikują różnego rodzaju wrzutki, to jest dużo.
Myślę, że nie ma tu sensu wymieniać jakichś konkretnych, bo tego jest sporo.
Jakieś kanały typu Piotrek z Archiwum 2, albo, nie wiem co tam, Dawno Temów w Telewizji, czy Dawno Temów TV.
Dużo jest takich kanałów, one się pojawiają, znikają z różnych powodów,
więc jeżeli was coś interesuje, to po prostu najprościej, najlepiej wpisać nazwę tego programu w wyszukiwarkę YouTube’a,
a nóż coś znajdziecie.
Fajnie jest tak wyszukiwać tego typu rzeczy też po jakichś konkretnych datach.
Na przykład ja pamiętam, że włączyłem sobie swoją rodzinę.
I z uśmiechem na twarzy zobaczyłem kilka znanych programów.
Chyba Kawa czy Herbata już wtedy były, a może mi się to pomyliło z inną datą.
Ale też z uśmiechem na twarzy zauważyłem, że był mecz Polska-Norwegia.
I ja sobie znalazłem na YouTubie, że ten mecz to w ogóle był jakiś słynny
o tyle, że któryś tam chyba norweski piłkarz znany po raz ostatni wystąpił.
My chyba przegraliśmy go, czy przegraliśmy chyba dwa do zera.
Tak. I wiem, że to była też jakaś kwalifikacja.
A z kim gramy?
Z Czechami.
Przepraszam, teraz się wykazuje ignorancją kompletną z Czechami.
I to jest też kwalifikacja do pewnie za rok, tak?
Do Euro czy coś.
Słuchajcie, na przykład tu Ewelina wspomniała o telewizji edukacyjnej.
To już nie będę cytował tych całych ramówek,
ale tak zerknę sobie na powiedzmy 16 listopada 1990 roku.
I mamy blok telewizji edukacyjnej, nadawany od godziny 12 do 16.
I co my tu mamy?
O godzinie 12. Poznaj swój kraj, złoty szlak.
Godzina 12.30. Brzmienie ciszy, to jest film dokumentalny.
Godzina 13. Bardzo ciekawy program. Fizyka dla humanistów. Newton.
Więc podejrzewam, że jakiś film dotyczący życia Isaaca Newtona, tak bardziej.
Albo w jakiś naprawdę przystępny sposób wyjaśnione te podstawowe zagadnienia fizyki newtonowskiej.
13.30, spotkanie z literaturą, poezja patriotyczna przez wieki, od Bogu rodzicy do pierwszej brygady.
Ale z kolei godzina czterdasta pięć, słuchajcie, agroszkoła, technologia, uprawy, pszenicy, część druga.
Tak, programy rolnicze, blok programów rolniczych to jest już też swego rodzaju mem, jak chodzi o telewizję z czasów gdzieś naszych rodziców,
bo cały czas się o tym słyszy, że uuu nic w tej telewizji nie było, tylko programy rolnicze.
A ja tam magazyn notowań bardzo chętnie oglądałem, bo to było naprawdę ciekawe, jak omawiali różnego rodzaju technologie, na przykład komputeryzację obory, to oglądałem.
Godzina 14.35, język angielski, lekcja 11.15. Listy do siebie, film dokumentalny, 15.25, Uniwersytet, nauczycielski, szkoła w naszych rękach.
I to był blok telewizji edukacyjnej w 1990 roku, w Jedynce.
O proszę, czyli pokaźna ilość programów.
Ja na przykład spojrzałem sobie z ciekawości na 16 października 78,
czyli kiedy został papież Jan Paweł II, Karol Wojtyła został mianowany na papieża,
a byłem ciekaw czym się zajmowała w tym momencie telewizja publiczna.
No i tam sobie na przykład leciał blok belgijski.
Dzień belgijski w telewizji był.
Były programy dokumentalne o Belgii.
No widzisz.
Nie spodziewałem się, że w tamtych czasach
będzie jakoś zachód promowany, ale ponoć tak było.
Nie było aż tak kompletnego zamknięcia.
I jakieś tam rzeczy pojedyncze, zwłaszcza zachodnią,
gdzieś tam europejskie, jakieś takie geograficzno-przyrodniczoznawcze,
krajoznawcze były przemycane, więc fajnie.
Fajnie, byłoby też takie programy sobie obejrzeć w sumie z ciekawości.
Ja też pamiętam właśnie to, znak czasów.
Ja ewidentnie nie potrafię jakoś się przyzwyczaić
i przełamać do tych głosów, do sposobu dykcji,
jaki był stosowany w dawnej telewizji.
Jeśli wiecie, o czym mowa.
Jak ja słyszę po prostu stary jakieś programy, reklamy, ja wiem.
I żeby było ciekawiej, ja myślałem do niedawna,
że to jakoś tak dość szybko po, że tak powiem, zmianie ustroju też
weszła ta moda na taką bardziej dynamiczną dykcję i bardziej takie
kolorowe, świecące, strzelające wszystko, ale to nie, to trochę tych
lat musiało minąć, to dopiero gdzieś koniec lat dziewięćdziesiątych
już widział tą zmianę w pełni. Jeszcze reklamy telefonów komórkowych
pierwszych były w takim starszym stylu. To jakoś tak było dla mnie
takie zderzenie z rzeczywistością.
W ogóle ważne jest to, o czym być może nie wszyscy też pamiętają, że w telewizji lat dziewięćdziesiątych i też jeszcze dwutysięcznych, zwłaszcza jedynka, dwójka, no to wtedy była taka rola jak prezenter, bo to już nam zanikło gdzieś tam, nie ma prezenterów, nie pojawiają się, a to byli ludzie, którzy po pierwsze, no oczywiście mówili, co będzie, czyli że tam obejrzeliśmy jakiś talent,
Tam program za chwilę będzie, to i tak dalej, i tak dalej, ale nie tylko, bo na przykład w dwójce bardzo często przeprowadzali ci prezenterzy wywiady różnego rodzaju, albo na przykład poruszali jakieś tematy, to właśnie zwłaszcza jeżeli chodzi o dwójkę, te wejścia prezenterskie były takie nieco bardziej rozbudowane i tam było na przykład okienko dziesięciominutowe między jednym, a drugim programem, w którym po prostu pojawiała się najczęściej pani
prowadząca i miała tam jakiegoś gościa na taki krótki wywiad, to naprawdę fajnie się to oglądało, było wtedy mam wrażenie nieco mniej reklam, ale oczywiście były, mniej tych różnych takich zapowiedzi i naprawdę ta rola prezentera była dość istotna w tamtych czasach.
Nie tylko wtedy trzeba było brzmieć, ale też i wyglądać.
Wiem, że to też było po czasach radia dość duży skok dla dziennikarzy.
Co jeszcze możemy z takich rzeczy polecić?
Na pewno ten teletekst Archive, gdzie jest nie tylko polski,
ale też zagraniczny teletekst, gdyby ktoś chciał sobie przejrzeć,
jak taka telegazeta dawniej wyglądała i mieć do niej po prostu dostęp
czytnikiem ekranu. Ja z YouTube’owych rzeczy na pewno mogę polecić.
Gimby nie znają, bo oprócz tego, że tam jest jakieś tam formacie i Gietni będą go lubić bardziej, drudzy mniej, to na pewno są bloki starych reklam.
I to już jest taka seria.
Tak. Nie wiem, czy już dobiła do 30 części, czy nie, ale to 20 parę chyba tam było.
Tak, na pewno. Więc możecie obejrzeć trochę śpiew piosenek, się popominę z tamtych reklam trochę marek, które poznikały.
Lukas Bank, jak ktoś jeszcze pamięta, Soki Fortuna, tak, więc kawał historii też produktów, które były na rynku po prostu.
Stary reklamykowy.
Stowarzyszeń bezubezpieczeniowych.
Było tego trochę.
I te głosy jeszcze raz tutaj mogę przypomnieć.
Też właśnie wywiady z aktorami dubbingowymi.
Też bardzo, bardzo polecam, ten kanał znalazłem, to pamiętam, że kilka godzin sobie spędziłem po prostu na wyszukiwaniu konkretnych imion, nazwisk, a później po prostu też klikałem co tam zostało, bo też gdzieś głosy kojarzyłem, a imion nie, więc też naprawdę można sobie coś poprzypominać, coś się dowiedzieć.
Może jeszcze telewizja z kartonu, tam nie wszystko jest na temat telewizji, ale tam też są tak zwane icebergi, czyli to właśnie jakieś ciekawostki takie, zaczyna się od bardziej do kończąc na mniej znanych informacjach, które takie ciekawe dla nas, no to na przykład najnowszy odcinek, który wszedł niedawno, no to są zapomniane programy Polsatu, no to można sobie tego posłuchać.
Był też iceberg o wieczorynkach i tam też dużo było mówienia o
albo właśnie jakieś wieczorynka, które były importowane na krótko i dubbingowane,
ale też pierwszych wieczorynka, które gdzieś powstawały
kilkadziesiąt lat temu, z których bardzo mało rzeczy, bardzo mało informacji się
zachowało, czasami jakieś pojedyncze kadry, czasami nawet i nie to.
Gdzieś się można dowiedzieć czegoś.
No to są wszystko ciekawe rzeczy, a pewne jest dużo materiału do przeglądania na koniec,
jak już się nasza audycja skończy, albo jak je wysłuchacie,
to zawsze będą jeszcze…
…
…zobaczyć sobie jakieś wydarzenie z bliskimi nam ludźmi,
sobie powspominać w razie gdyby nadeszła taka potrzeba,
bo to zawsze fajnie tak sobie odświeżyć takie stare czasy.
A ci, którzy nie znają, to niech poznają, bo to ciekawe rzeczy były.
Tak, bo to są naprawdę interesujące kwestie, jeżeli ktoś ma na przykład jakieś takie wspomnienia po prostu gdzieś tam, które się kołaczą i chciałby sobie to uzupełnić.
Naprawdę, słuchajcie, przeglądanie takich ramówek, ja autentycznie, kiedyś po prostu spędziłem kilka godzin wertując te ramówki i wtedy zaczęło mi się przypominać, a, faktycznie, to o tej porze było.
Ale zaraz, to wtedy było? Nie. Jakoś nie zapamiętałem tego w ten sposób.
Wydaje mi się, że jakoś inaczej. No ale ramówki są brane z gazet.
Fajnie w ogóle, że ktoś je przepisuje, że to nie jest grafika, że to nie jest skan.
I w tych ramówkach naprawdę można znaleźć różne kanały telewizyjne.
Jedynka, dwójka na pewno, a potem to w zależności od tego z jakiej gazety jest to brane.
bo czasem na przykład znajdziecie też ramówki jakichś programów chociażby czeskich,
jak ktoś z południa, bo w gazetach też różne programy drukowano.
Mamy, my mamy jeszcze w domu gdzieś tam, no w domu babci szukaliśmy jakichś starych rzeczy
i się okazało, że się uchował stary wydaniek programu telewizyjnego
z czasów jakichś zamierzchłych, tam lata osiemdziesiąte, siedemdziesiąte.
Jak najbardziej jest program jedynki, dwójki, nasz jest program czeskiej telewizji Ostrawa.
Tak, no to było normalne.
Nawet jakoś tam potłumaczone na polski.
No w ogóle z czeską telewizją to też mam troszkę wspomnień takich,
bo mieszkamy blisko, godzinkę drogi od granicy,
więc bez problemu jakby telewizję i radio czeskie
da się u nas na ziemię łapać.
Wiem, że właśnie Prima, jedna z takich prywatnych telewizji,
w ogóle wtedy się też przekonałem, że Czesi nie robią lektora,
tylko robią dubbing do wszystkiego, łącznie z modą na sukces.
Ale też widziałem ile formatów typu jakieś Koła Fortuny czy Milionerzy
były tam już kopiowane u nich, czy na Nowej czy na Primie.
Dużo takich formatów, które u nas gdzieś zniknęły, tam jeszcze zostały.
Bardzo fajnie się ogląda Słowaków i Czechów biorących udział w Milionerach
i męczących się z pytaniem, w którym mieście jest Wawel.
Natomiast też pamiętam taki słynny dzień, w którym stroiłem właśnie Heliosta
i chciałem znaleźć jakieś tam programy, różne błędziny.
Nie wiedziałem wtedy, że toropot, tylko wiedziałem, że losowo
czasami coś się złapie lepiej, czasem gorzej z tych trzech.
No i namierzyłem czeską telewizję.
Pierwsza kwestia jaka pada, bynajmniej nie po czesku.
Z takim oczywiście typowym czeskim akcentem.
Skąd to się wzięło do dzisiaj, nawet z Roberto nie umiemy do tego dojść.
Co to mogło być i czemu to się tam pojawiło.
Ale była taka fraza.
To, co w czeskiej dwójce było fajne, to jest to, że oni mieli
wraz ze swoim porannym programem pogodowym live kamerki
i pokazywali kilka takich najbardziej znanych chyba rejonów Czech
na żywo z kamery przez ileś tam minut.
i wiem, że tam też był pokazywany wyciąg sanyczkowy taki czy narciarski,
który był popularną destynacją turystyczną i wiem, że tam też kiedyś byliśmy
z rodziną na urlopie, na wakacjach czy na feriach i też byliśmy, pamiętam,
oglądaliśmy ten sam wyciąg oglądając z telewizji, potem mogliśmy na niego pójść
i to było takie niesamowite, że oni właśnie te kamerki robią
i też w jakiś sposób chciałem to oglądać, żeby mi to ktoś opisywał.
Nie wiem, było to w jakiś sposób dla mnie takie magiczne.
No to nie wiem, czy na koniec jeszcze po jakimś jednym wspomnieniu macie?
Coś wam się kołacze?
Mi jedna rzecz, bo zbliżają się święta.
I no, Kevin też oczywiście, ale nawet nie o nią.
Właśnie, byłem ciekaw do czego zmierzasz.
Czy Kevin?
Kevin też, Kevin oczywiście też.
To też właśnie było coś, co tam akurat tam może u mnie w rodzinie to tam z czasem nie.
Do moich rodziców ten film po czasie irytował, ale np.
jak jeździliśmy kiedyś tam na Wigilii u babci, no to już tak.
Ale a propos właśnie rzeczy, które gdzieś mieliśmy na płytach czy na kasetach.
My to mieliśmy na pewno na kasecie.
Przypomina mi się, nie wiem czy mieliście jakieś filmy, które oglądaliście nie wiem
dwadzieścia, trzydzieści razy do momentu, kiedy tam się coś starło, że taśma już była
naprawdę zjechana.
Mi na święta zawsze będzie się kojarzył jeden film, a mianowicie Rudolf Czerwona
Nocy, czyli to jest ten film, w którym między innymi Zbigniew Wodecki wcielił się w
Świętego Mikołaja, może ktoś z tego skojarzy, bo właśnie tam kilka piosenek do tego
filmu śpiewał.
Piosenkę kojarzę, tak.
W tym filmie w ogóle jest dużo piosenek.
jedna piosenka, która w ogóle ten film czasami nawet do domu naszego wraca aż do dziś, ale jedna piosenka, która wraca dość często, piosenka, którą moja siostra lubi puszczać do dziś na YouTubie, to jest do znalezienia jak najbardziej, to w jednej z sytuacji, gdzie tam Murdolfowi wszystko się sypie, nie wchodząc w szczegóły, tam znajduje takiego liska i on właśnie mówi, jaki jest smutny, bo właśnie wszyscy nie lubią jego tego nosa i on mówi, wiesz co, nie przejmuj się, zaczekaj,
Zawsze może być gorzej niż jest i taka właśnie jest taka piosenka to jest jej tytuł i to jest piosenka mojej sostry jak ma doła, trudny dzień, czasami, a spokojnie zawsze może być gorzej.
I gdzieś to zostało, no.
Fajnie jest mieć takie rzeczy, które nas motywują, zwłaszcza jak nam się to kojarzy właśnie z dzieciństwem.
z takimi bestroskimi czasami.
Ile osób wraca teraz do Disneyowskich rzeczy?
Do Króla Lwa, do Hakuna Matata,
do właśnie jakichś rzeczy
z tych pierwszych Disneyowskich bajek.
Jakieś Księżniczki Łabędzi,
jakieś Anastazje.
W ogóle Anastazja jest musicalem.
Też nie wiedziałem o tym,
ale siedem lat temu dowiedziałem.
Też bajka Dreamworksa,
tym razem chyba z 97 roku.
Jest na Netflixie Anastazja.
W ogóle Anastazja była powodem,
którego założyłem Netflixa też poniekąd, także no.
Tymczasem mamy jeszcze wiadomość od Patryka,
więc odsłuchajmy tej wiadomości,
zobaczmy, co ma nam Patryk do powiedzenia.
Tu znowu Patryk, jeszcze można by było tutaj
dodać forum Sad Courier.
Też jest wiele tam ciekawostek,
nie tylko technicznych.
Można sobie tam poczytać, się z tym zapoznać,
bo jest naprawdę wiele wspomnień, bo to jednak forum już ma parę ładnych lat
i moim zdaniem bardzo ciekawe.
Tak, ja pamiętam z Kuriera, to jest znany portal, tylko że ja nie siedzę często w tego typu tematach,
żeby fora przeglądać, ale że tam był fajny instruktaż, jak sobie zaimplementować CDF,
Kiedy go zaczęli, Polsat zaczął go konkretnie wyrzucać ze swoich ofert, bo ludzie stwierdzili, że nie będą Polsatowi płacić za wszystkie mecze mundialu 2016, euro to było wtedy i będą oglądać mecze po niemiecku z komentarzem, ale będą oglądać nie płacąc Polsatowi.
Oprócz forum Sad Kuriera to jeszcze myślę, że warto wspomnieć o forum media2.pl, tam też sporo różnych dyskusji na temat różnych programów, różnych audycji, które miały swoją premierę kiedyś na ekranach telewizyjnych.
Czy ja mam jakieś takie jedno skojarzenie z telewizją. Mam wrażenie, że nie.
Powiem szczerze, jak tak dziś sobie rozmawiamy, w sumie nawet dobrze się stało.
Ale aż zdziwiło mnie i podejrzewam, że to może być rzecz tak naprawdę,
która gdzieś tam z roku na rok będzie się coraz bardziej pogłębiać,
że te nasze wspomnienia, że ta nasza oferta, z którą mieliśmy do czynienia,
ma stosunkowo niewiele punktów wspólnych.
Oczywiście wiadomo, pamięta się te rzeczy, które potem były jakimiś takimi hitami,
ale jeżeli wymienić sobie różne takie programy, które pamiętam ja,
a które pamiętacie wy, to jednak tych rzeczy takich wspólnych jest niewiele.
Mam wrażenie, że ta oferta, to zresztą się potwierdza, jak tu sobie rozmawialiśmy,
na początku lat dwutysięcznych bardzo wystrzeliła.
Te platformy satelitarne, oferty kanałów sprofilowanych,
kiedy tak naprawdę w latach dziewięćdziesiątych mieliśmy,
jeżeli ktoś nie miał kablówki, bo oczywiście jak ktoś miał kabel,
ale to było tego już więcej, natomiast jeżeli ktoś nie miał tej kablówki,
jeżeli miał ktoś zwykłą, naziemną antenę, no to miał do dyspozycji tak naprawdę kanały dwa,
ogólnodostępne, potem ewentualnie jak sobie zaktualizował antenę dosiatkowej,
to się pojawiał Polsat, a jak był blisko jakiegoś nadajnika, to jeszcze TVN.
Ale potem, już w latach dwutysięcznych i później, zaczęło się pojawiać naprawdę dużo,
dużo kanałów tematycznych, dużo kanałów sprofilowanych, też na przykład moje wspomnienia, oczywiście to są jakieś bajki, jakieś takie programy typowo dla młodego widza, natomiast ja pamiętam też właśnie, co zresztą tu podrzucałem, różnego rodzaju takie tytuły, które wcale nie były kierowane dla widza młodego, w waszym przypadku jednak było więcej tych bajek, ale to było po prostu tylko dlatego, że wy już mieliście,
kanały, które były przede wszystkim przeznaczone dla was.
Ja oglądałem, co było, tak?
Czy to było coś odpowiedniego dla mojego wieku, czy nie.
Po prostu było w telewizji, można było sobie albo to obejrzeć, albo tego nie oglądać.
Więc ja widzę przede wszystkim taką różnicę.
Jeżeli porozmawiamy, nie wiem, na przykład za jakieś 10-20 lat z kimś,
kto wspomina telewizję, tam powiedzmy z lat 2010 i wyżej,
to podejrzewam, że będzie miał jeszcze zupełnie inne wspomnienia, ale też one będą takie zdecydowanie bardziej sprofilowane.
Czy to jest dobrze, czy to jest źle? Myślę, że nie można tego w ten sposób oceniać, że jest to po prostu znak czasów.
Znak czasów, że się to wszystko coraz bardziej profiluje, ale i przy okazji mamy coraz większy wybór.
I ta telewizja, no zdecydowanie nie jest już taką telewizją typowo linearną, w której to, no jak nie obejrzysz tego programu na przykład teraz, to możesz go już nigdy nie obejrzeć, jest coraz więcej powtórek, są serwisy VOD, to się wszystko zmienia, my też zmieniamy nasze przyzwyczajenia, nasze sposoby konsumpcji treści i tak bardzo często się słyszy, że kiedyś to było.
Że kiedyś to było, że kiedyś to było tak fajnie. Tylko ja nie do końca jestem przekonany, czy być może ta wartość merytoryczna tych programów była inna.
Chyba o to chodzi, wiesz.
Tak, być może to jest czymś, co rzeczywiście, szczególnie dla nas, za czym można sobie jakoś tam powiedzmy zatęsknić.
tęsknić, bo były te programy o takiej wartości, mam wrażenie, większej ilości słowa,
a z kolei nie było też audiodeskrypcji, więc coś za coś.
Natomiast technologicznie to my się posunęliśmy bardzo do przodu
i jest naprawdę w dzisiejszych czasach bardzo duży wybór.
A jak ktoś mówi, że nie ma czego oglądać,
czy nie ma czego znajdować w mediach,
Ja po prostu radzę lepiej poszukać, bo wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach naprawdę, jak ktoś bardzo chce, to znajdzie dla siebie jakąś niszę.
Ale chyba największym znakiem czasu i tego, jak teraz dobrze jest, jest to, że mamy możliwość wrócić do tego, jak było kiedyś i sobie to obejrzeć.
Dokładnie.
Wtedy, kiedy chcemy.
Jeżeli ktoś chce, to zasubskrybuje sobie kilkanaście kanałów z wrzutkami z telewizji z dawnych lat i proszę bardzo,
i nawet nie musi oglądać niczego nowego, może sobie oglądać same rzeczy retro, jeżeli będzie miał na to ochotę.
Tak, dokładnie. Dziękuję wam bardzo w takim razie, bo to ciężki temat przeprawiliśmy,
znaczy lekki w dyskusji, ale dużo do odpakowania było, to trzeba przyznać.
Dzięki Wam wielkie słuchacze, którzy dzisiaj z nami byli, którzy dzwonili, pisali, ci którzy nas posłuchają w podcaście, ci którzy zajrzą sobie na te stronki, które też damy w komentarzach.
Dzięki Wam Piotrze, Michale, dzięki za współuczestnictwo. No i do usłyszenia ponownie na antenie Tyflo Radia.
Był to Tyflopodcast
Pierwszy polski podcast dla niewidomych i słabowidzących.
Program współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.