Skarby Krakowskiej Kapituły (wersja tekstowa)
Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje Tyflo Podcast.
Przy mikrofonie Michał Kasperczak, a gościem dzisiejszej audycji jest Kuba Stefańczyk.
Dzień dobry, dobry wieczór.
Kuba Stefańczyk z Krakowa, o którym sobie porozmawiamy na temat wydarzenia,
ekspozycji również, która mieści się w Krakowie, o wystawie, która się nazywa
Skarby krakowskiej kapituły. Ale zanim o wystawie, to może opowiedz troszeczkę o sobie,
bo chyba nie gościłeś jeszcze w całej audycji w podcastach naszych.
Także jeżeli możesz, to troszeczkę przedstaw się, coś powiedz.
Oczywiście, jeszcze raz wszystkim Państwu dobry wieczór.
Tak jak Michał powiedział, nazywam się Jakub Stefańczyk, jestem z Krakowa.
Natomiast nie urodziłem się w pięknym Grodzie pod Wawelem, pochodzę z Radomia.
Tam skończyłem podstawówkę i gimnazjum. Natomiast do Krakowa przyjechałem
do Szkoły dla Niewidomych na ulicy Tynieckiej, którą to skończyłem.
Skończyłem technikum asystenta operatora dźwięku. Jestem osobą niewidomą,
ale nie poszedłem w kierunku dalszej realizacji dźwięku.
Zawsze interesowała mnie historia, właściwie od dziecka.
I takie też studia wybrałem po zdaniu matury.
Skończyłem historię na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Przez pewien czas nawet uczyłem w szkole historii i wozu.
Natomiast równolegle zacząłem pracę na Uniwersytecie Papierskim
Jana Pawła II, na którym to uniwersytecie teraz jestem jednym
z przewodników po wystawie Skarby Krakowskiej Kapituły,
którzy jeszcze o mnie… no prywatnie jestem szczęśliwym mężem i ojcem.
Mam psa przewodnika, który oczywiście dzielnie towarzyszy mi w pracy i w domu.
Także taką dodatkową atrakcją na wystawie jest możliwość
poznania mojego psa przewodnika Portera.
Piesek jakiej rasy?
Labrador. To jest Labrador.
Dość klasycznie. A jeżeli chodzi o tego operatora dźwięku,
to coś Ci z tego zostało? To znaczy jakby zajmujesz się czasem
jakąś tam realizacją dźwiękiem?
Nie, nie, nie. Nie zajmuję się. Czasem zgrywam ludziom,
tak hobbystycznie, materiał z kaset na formaty cyfrowe.
Natomiast studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim,
jak oceniasz… Wiem, że ty troszeczkę jesteś już młodsze niż ja,
pokolenie, więc to też inaczej, znaczy troszkę, no młodszy ewidentnie,
ale jak oceniasz dostępność tych studiów historycznych i w ogóle studia,
takie podejście wykładowców do osoby niewidomej?
Czy jakieś problemy miałeś? Czy dobrze to wspominasz?
Jak to wtedy było?
Studia generalnie ja wspominam bardzo dobrze.
Miałem oczywiście kilka różnych problemów, takich z pojedynczymi osobami.
Jedna osoba na przykład zmusiła mnie do zaliczenia polegającego
na narysowaniu, rozrysowaniu wywodu przodków, no ale to koledzy
za dobre piwko, mam nadzieję, że możemy to powiedzieć sprzed 22,
za dobre piwko narysowali mi wywód, dostałem piątkę,
także bardzo dobrze się tutaj koledzy spisali.
Było mnóstwo literatury do czytania, więc mi się udało w końcu zmusić uczelnię,
czy też może nie zmusić, to zrósłoby, ale uprosić uczelnię,
żeby mi wstawiła skaner do czytelni, optyk booka, ponieważ nasi prowadzący
zostawiali nam kserówki do czytania na ćwiczenia.
No to u mnie było tak samo. Bo ty studiowałeś w latach, jakie to były lata,
dwutysięczne któreś, nie?
2010 do 2015.
Ojej, no to już były zupełnie inne czasy, bo wtedy już były rozwinięte
z jednej strony mocno technologie asystujące, no i też były rozwinięte
te usługi bonów, czyli biury osób z wsparcia.
A ja studiowałem w latach 99-2004, tam troszkę później,
bo pracę ministerską dłużej pisałem. No i to był czas, kiedy tak naprawdę
jeszcze oczywiście, już wiadomo, dużo wcześniej osoby niewidome studiowały,
ale to wcale nie było oczywiste. I to nawet na dużej uczelni,
jaką był UAM, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu,
no to każdy właściwie musiał sobie radzić sam na takim kierunku dużym,
typu historia, coś tam, no to było 200 osób. I to był taki kiedyś mit.
Teraz to mam wrażenie, że jest tak, że… Znaczy mit. Teraz jest tak,
że po prostu osoby niewidome, czy osoby z niepełnosprawnościami,
jeżeli tylko mają taką ochotę, potrzebę, systemowo są zaopiekowane
przez te właśnie biura. Natomiast wtedy to było tak, że po pierwsze
takich biur nie było. Po drugie był taki mit, może nie mit,
ale taki nacisk, taki gdzieś tam tworzony przez inne osoby niewidome,
którym się udało wystudiować, że tak to ujmę, czyli skończyć studia,
że właściwie no to musisz sobie poradzić sam, nikt ci niczym nie pomoże.
Jak pomoże, to ty musisz z siebie też coś dać, żeby ci inni pomogli.
A pewnie znasz te mądrości wszystkie, które tam się kiedyś,
mniej lub bardziej kiedyś mówiło. Ja dobrze oczywiście,
znaczy pod kątem wykładowców dobrze wspominam swoje studia,
natomiast tak powiedziałem, dlatego jak powiedziałeś o tym czytaniu,
no że rzeczywiście tej literatury na studiach szczególnie takich jak historia
czy polonistyka, no jest bardzo, bardzo dużo i o ile teraz gdzieś tam wchodzą
publikacje elektroniczne, choć pewnie specjalistyczne, nie wszystkie koniecznie
są w formie elektronicznej dostępne. Może anglojęzyczne tak,
polskojęzyczne, nie wiem jak jest teraz, ale może być różnie.
Podręczniki akademickie generalnie bywają. Może nie to, że są, ale bywają.
Natomiast książki już bardziej specjalistyczne, nie będące
podręcznikami akademickimi, z tym dalej jest duży problem.
No też tak, też tak mi się wydaje. Natomiast to wtedy było tak,
że to trzeba było książki albo kupować, albo wypożyczać, no i skanować,
gdzie z jednej strony tej książki aż tak nie zniszczyć, z drugiej strony
to jeszcze były takie skanery czy takie OCR-y, bo to jeszcze nie było wtedy
fine readera, czyli była, była rekognita najpierw DOS-owska,
a potem Windowsowa, że no i to wtedy takie pokreślone książki,
zagięte, troszkę zniszczone, skanowały się o wiele gorzej.
Także no gdyby nie pomoc moich najbliższych, którzy mi na początku
czytali książki, bo potem to już bez problemu, znaczy potem już skanowałem
i w kolejnych latach, tak 2002-2003, no to było już lepiej.
Ale te początki, czyli starożytność, Grecja, Rzym, Bliski Wschód,
tam nauki pomocnicze historii, no to są rzeczy, gdzie jest ogrom literatury.
Jeżeli chcesz, lubisz to i chcesz być rzeczywiście na bieżąco,
no to podręczniki, artykuły, właśnie tak jak mówisz, kserówki, jakieś stare rzeczy,
tam nie wiem, wycinki z, nie wiem, kwartalnika historycznego,
czy tam przeglądu, no różnych tam tych czasopisk.
O, kwartalnik historii i kultury materialnej, no wiadomo,
jakie są te specjalistyczne, takie czołowe czasopisma.
No to, to gdzieś tam trzeba było to zdobywać właśnie z czytelni,
tak jak mówisz, kserówki, no i gdzieś tam albo czytać, albo coś,
co do końca nie jest proste, no ale jest to, jest to wykonalne jak najbardziej.
To znaczy ja jeszcze, bo ja się trochę potem zajmowałem,
pisałem taki artykuł o studiowaniu niewidomych od lat 70. do współczesnych.
Robiłem wywiady z niewidomymi na temat ich studiowania, różnych kierunków oczywiście,
no bo nie znalazłem ludzi studiujących to samo.
To muszę powiedzieć, że ja jak dowiedziałem się, jak na przykład studiował człowiek,
który studiował w latach 70. albo jak studiowała dziewczyna we wczesnych latach 90.,
no to muszę powiedzieć, że ja nie wiem, czy ja bym udał radę wtedy.
To ogromny szacunek. Ja potem zacząłem pisać doktorat.
Jestem w trakcie tego doktoratu, a na pewno wtedy bym na pewno nawet o tym nie myślał.
Teraz też nie wiem, czy mi się uda skończyć, no bo musiałem, muszę godzić to z pracą.
Zresztą nie jedną, bo jeszcze mam tam inne zajęcia, jestem copyrighterem i też prowadzę takie kursy języka polskiego dla Ukraińców.
No robię różne rzeczy, ale pracuję też na uniwersytecie, na wystawie, a też czasem trzeba poświęcić chwilę rodzinie.
Nawet nie trzeba, tylko lubię to. Więc nie wiem, co będzie z moim doktoratem, co się jeszcze okaże,
ale na pewno nie podjąłbym prób pisania doktoratu chociażby 20 lat temu.
To jest pewne jak 2, a 2, 4.
No to tak, ja miałem troszkę tak, kończąc ten temat naszych takich, trochę takiego wstępu, trochę naszych takich wspomnień,
to ja tak troszkę miałem problem, znaczy problem, nie miałem problemu z pracą magisterską,
bo nie chciałem pisać jakiegoś byle tematu takiego kompilacyjnego, więc chciałem w ogóle, ponieważ ja się bardzo interesuję
no i jakoś tam zgłębiam historię programów Polskiego Radia, no to chciałem pisać pracę o Polskim Radiu.
No ale prawda jest taka, że pisanie pracy wtedy, gdzieś tam w 2002-2003 roku o Polskim Radiu,
kiedy nie jest się w Warszawie, nie ma się dostępu do ludzi z Warszawy, nie ma się dostępu do archiwum,
nie ma się osoby, z którą będzie się w tym archiwum dubać, mówiąc kolokwialnie, czyli szukać pewnych rzeczy,
czytać pewne rzeczy, których oni niekoniecznie wypożyczą z takich hermetycznych archiwów,
gdzieś tam przesłuchiwanie, czy właśnie czytanie dokumentów, przesłuchiwanie jakichś taśm tylko tam.
No wycofałem się z tego, bo w końcu pisałem pracę w sumie też bardzo fajną, bo opartą o studiach historycznych,
o studiowaniu historii na Uniwersytecie, u mnie, na Uniwersytecie Poznańskim w okresie końca lat 40.,
45., 56., ale tak naprawdę z naciskiem na to, co było bezpośrednio po wojnie, czyli na taki okres jeszcze,
taki troszeczkę, troszeczkę świeżego powietrza i powojennych nadziei, no i potem na stalinizm,
który może nie był w Poznaniu tak bardzo dotkliwy naukowo, jak w Warszawie, Krakowie, czy we Wrocławiu gdzieś tam,
ale też był. No i ta praca była oparta częściowo na, też oczywiście na archiwaliach, ale na źródłach wywołanych,
czyli na rozmowach z jeszcze niektórymi nieżyjącymi, już teraz właściwie nikt z nich nie żyje,
pracownikami naukowymi, historykami, którzy no wiadomo, nie wszystko powiedzieli, ale niektórzy powiedzieli dużo,
więc to nie była zła, to nie była zła praca. No i dalej w sumie chciałem się tym radiem jakoś zajmować
i dalej chcę, ale nikogo nie znalazłem, kogo by to jakoś tak bardzo interesowało.
Mnie te kwestie polityczne interesują mniej, bardziej kwestie programowe, kwestie kulturowe.
No więc może, może powinienem szukać gdzieś indziej poza historią, no ale to już pewnie, już chyba nie…
Wiem, że zajmowała się radiem w kontekście programowym, ale edukacyjnym dr Demczyszak z Wrocławia.
O, to nie znam, to po audycji ten, pogadamy o tym po audycji. No i teraz możemy jakby przyjść…
Aha, także jeszcze kończąc temat moich studiów, no to tak naprawdę dopiero na ostatnim roku używałem,
używałem pierwszego dyktafonu takiego cyfrowego Olympusa sensownego, który jeszcze nie był udźwiękowiony,
bo to jeszcze były nie te czasy, a przedtem no to kasety, kasety, przepisywanie z kaset.
Także to nie, no to zupełnie się, to się bardzo teraz zmieniło.
To podpuściłeś mnie, więc jeszcze powiem dwa zdania, przepraszam. Ja używałem dyktafonu dokładnie jeden semestr,
po czym stwierdziłem, że to nie ma sensu i pisałem na laptopie na wykładach.
Nie nagrywałem, bo po prostu i tak potem mi się tego nie chciało odsłuchiwać.
No tak, to jest, no nie, to u mnie wtedy laptopów to jeszcze, no mówię…
Jasne, jasne, wiem, tylko właśnie dlatego o tym mówię.
Tak, tak, tak.
Właśnie dlatego o tym mówię, bo proszę zobaczyć jak się zmieniła, proszę Państwa, słuchacze, proszę zobaczyć jak się zmieniła przez 11 lat,
bo Michał mówi tam o 2000 roku, ja mówię o 2011.
Proszę zobaczyć jak się zmieniła sytuacja.
Ja właściwie na wykładach, jeżeli nie było prezentacji, to nawet byłem lepszy niż widzący koledzy,
bo umiałem dużo więcej wyciągać ze słuchu.
I wiem, że w 2020 roku, teraz już nie wiem, czy tak jest, ale w 2020 roku moje notatki były dalej używane przez kolejne pokolenia studentów
jako najlepsze notatki do egzaminów.
Także, żeby się nauczyć z wykładów, bo tam te wykłady się niektóre powtarzały.
I moje notatki krążyły wśród kolejnych pokoleń historyków w odpisach.
No tak. I teraz, przepraszam, bo chyba stuknąłem w mikrofon.
I teraz możemy przejść do tematu dzisiejszej audycji, czyli Twojego miejsca pracy,
wystawy, która się nazywa Skarby Krakowskiej Kapituły.
Co to w ogóle jest za tytuł? Skąd się wzięła ta wystawa? Bo to pokłosie jakiegoś projektu, prawda?
Tak. Wystawa to jest właściwie efekt, można by powiedzieć uboczny, projektu konserwacji tkanin
z kapitularza Katedry Krakowskiej. Czym jest kapitularz, to powiemy sobie za chwileczkę.
Chodzi o to, że w 2017 roku Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie,
a dokładniej doktor Natalia Krupa, moja przełożona w tej chwili,
podjęła się konserwacji tkanin obiciowych ze ścian kapitularza Katedry Krakowskiej.
Tkaniny te znajdują się w kapitularzu i w skarbcu katedralnym.
One służą po pierwsze do ozdoby, a po drugie kiedyś służyły do tego, żeby było cieplej.
Taka tkanina, która jest na ścianie, trochę nam ją wygłusza też, czyli jest lepsza akustyka w budynku,
jest ładnie wygląda, bo tam są takie motywy kwiatowe, są jakieś gołąbki wyrysowane na tych tkaninach, wyhaftowane,
ale też po prostu daje nam ciepło, no bo od ścian tak nie ciągnie, mówiąc wprost.
I te tkaniny zostają poddane konserwacji.
Dzięki temu, że weszli tam konserwatorzy do kapitularza i do skarbca katedralnego,
i do archiwum katedralnego, żeby zdjąć te tkaniny, żeby je móc konserwować, wyczyścić, naprawić ubytki,
no to można było przy okazji sięgnąć do zbiorów tych instytucji, takich zbiorów, których na co dzień się nie ogląda, bo są zbyt cenne.
Więc powstał pomysł, żeby skoro już wyciągamy te zbiory, no bo musimy je wyciągnąć, żeby te tkaniny móc zdjąć ze ścian,
więc musimy tam poodsuwać pewne skrzynie, pewne skrytki, pudła, no to może warto by było pokazać te zbiory światu.
Mój, teraz mogę tak powiedzieć, kolega i taki naukowy mentor, profesor Szymborski, wtedy doktor, brał udział w przygotowaniu tego projektu
i wpadli, już nie wiem dokładnie kto, wpadł ktoś na pomysł, że może by jakąś niepełnosprawność przy okazji włączyć do tego projektu,
tak żeby wystawa była bardziej dostępna, to co powstanie, żeby było bardziej dostępne, a ja wtedy miałem zaszczyt być studentem Wiktora,
pana doktora Szymborskiego i on po prostu zarekomendował mnie do tej pracy, powiedział, że ma takiego sensownego studenta,
który właśnie kończy, czy też dopiero co skończył studia, obronił pracę magisterską, być może by się nadał.
No więc zostałem zaproszony do współpracy przy tym projekcie, współtworzyłem najpierw całą koncepcję wystawy, no a teraz pracuję na niej.
Więc główną osią oczywiście wystawy jest, czy też jedną z głównych osi jest konserwacja tkanin, mamy film o konserwacji tkanin,
na którym jest opis też lektorski, jak taka konserwacja wygląda, można sobie usiąść trochę jak w kinie i pooglądać u nas na wystawie.
Mamy oczywiście odwzorowanie tych tkanin na ścianach, niewidomi też sobie mogą dotknąć, bo na ścianach naszego całkiem nowoczesnego budynku na Ruczaju,
w którym znajduje się wystawa, w sali naszej wystawowej mamy te tkaniny odwzorowane, mamy makietę katedry wawelskiej z zaznaczonym kapitularzem dotykową,
ale mamy też całą część powiedzmy skarbca katedry. A cóż jest w tym skarbcu? W skarbcu mamy korony, miecze, koronacyjne, grobowe, mamy różne naczynia,
paramenty tak zwane liturgiczne, różne, różne rzeczy, które prezentujemy zwiedzającym i co jest chyba najważniejsze w tym, co chcę powiedzieć,
wszystkie, dokładnie wszystkie obiekty będące na naszej wystawie mają audiodeskrypcję, czyli 288 obiektów ma audiodeskrypcję i to w dwóch wersjach.
W wersji skróconej, takiej, która pozwala zwiedzić wystawę, całą wystawę w około półtorej do dwóch godzin oraz w wersji pełnej, która nie wiem jak pozwala zwiedzić wystawę,
bo jeszcze nikt się nie podjął zwiedzania w wersji pełnej wszystkich obiektów. Jeżeli ktoś wybiera wersję pełną, to ja oprowadzam tematycznie.
Mamy kilka ścieżek, dlatego że gdybym chciał oprowadzić po całej wystawie, to myślę, że by nie udało się to oprowadzanie przez cały dzień.
To o wystawie tak jeszcze będziemy szczegółowiej mówić, bo tak już zacząłeś, ale jeszcze coś o samym, bo troszkę też o tym mówiłeś, ale o samych kapitułach katedralnych i kapitularzu.
Kapitularz to jest tak jak mówiliśmy miejsce, gdzie się te kapituły katedralne odbywały i one, sam sobie kapitularz, on nie jest dostępny do zwiedzania, tak?
Nie, nie, nie. Absolutnie od kapitularza nie można wejść. My mamy kapitularz wirtualny niestety tylko dla widzących, chociaż słabo widzący też korzystają z niego.
Mamy tak zwany Oculus, takie urządzenie do wirtualnej rzeczywistości, które pozwala się przenieść do kapitularza i rzeczywiście to po nas jest niesamowite wrażenie.
Chociaż na przykład dla mojej żony, która pierwszy raz korzystała z czegoś takiego, było to dość przerażające, że była w jednym miejscu, a widziała siebie w innym.
I dla mojej Kasi było to takie, no dosyć niesamowite wrażenie. I też mamy takie uwagi, że jest to ciekawe, ale to trochę takie rozdwojenie jaśni człowiek przeżywa.
Ale dla wielu ludzi jest to naprawdę interesujące. Kapitularz jest zrobiony z detalami. Gdzie on się znajduje w katedrze?
Jeżeli Państwo pójdą na Wzgórze Wawelskie i zobaczycie Pomnik Kościuszki, to kapitularz, okna kapitularza to są dokładnie te okna, które są za ogonem konia Tadeusza Kościuszki.
Jeżeli Państwo mogący to zrobić spojrzycie na Pomnik Kościuszki, to za ogonem konia, że tak powiem, widzicie okna kapitularza.
A byłeś kiedyś w kapitularzu?
Nie, ja nie byłem w kapitularzu nigdy. Wiem, że jest taki, krąży taki żart, że jak będą mnie zwalniać, to wtedy do pocieszenia pójdę do kapitularza.
Więc nie bardzo chcę tam iść w takim razie.
No tak, a te kapituły katedralne, one… po co to są w ogóle kapituły?
Kapituła katedralna to było… ona się wykształciła ze średniowiecznych zgromadzeń kanonickich, czyli księży, którzy po prostu mieszkali razem przy biskupie.
A potem kapituły katedralne od środkowego średniowiecza, że tak powiem, od pełnego średniowiecza, właśnie uciekła mi nazwa, od pełnego średniowiecza wybierały biskupa.
I przedstawiały kandydata papieżowi w Rzymie. No bo bądźmy szczerzy, papież jak tam znał biskupów włoskich i francuskich, to już było dobrze.
A skąd on tam wiedział, kto się tam w Polsce na biskupa nadaje? No jak był Oleśnicki, który jeździł w dyplomacji i był kardynałem później, no to pewnie o nim wiedział.
Można by złośliwie też zapytać, jeżeli mówimy o tym pełnym i późnym średniowieczu, to któremu papieżowi przedstawiali? Bo to też różnie mogło być.
Polska trwała przy obednięcii rzymskiej, więc akurat temu w Rzymie. Natomiast rzeczywiście przedstawiano papieżowi ten wybór,
chociaż mamy ciekawe różne zjawiska wtedy, bo na przykład biskup Piotr Wysz, który został nominowany w czasach Jadwigi Antygałańskiej i Władysława Jagieły,
został mianowany wbrew woli kapituły, ale ponieważ był osobistym lekarzem Jadwigi, królowej Jadwigi, chociaż to jest naprawdę król Jadwiga,
no ale o tym coś przyjdzie na wystawę, temu opowiadam, więc powiedzmy tak upraszczając królowej Jadwigi, to Jadwiga i Jagiełło załatwili mu u papieża wybór na biskupa wbrew woli kapituły,
lekceważąc zupełnie wolę kapituły, która wysunęła kandydaturę zupełnie kogoś innego.
Także często monarchowie naginali.
A ile osób liczyła taka kapituła Katedry Wawelskiej?
Kapituła Katedry Wawelskiej liczyła, to nie była stała liczba, ale generalnie w największym momencie, kiedy było najwięcej kanoninków katedralnych,
to była 43-osobowa, z tego co pamiętam, grupa. Dzisiaj jest to dużo mniej, dzisiaj jest ich 13.
No i dzisiaj te funkcje kanoników, czy w ogóle te funkcje tytulatury, przypisywane tytuły księży, one mają taki charakter symboliczny, one nie mają tego znaczenia.
To nie ma… Wszyscy prałaci, kanonicy i tak dalej, to są właściwie takie funkcje tylko reprezentacyjne gdzieś tam i bardziej honorowe, jeżeli w ogóle jeszcze są, to się bardzo zmieniło.
Natomiast… A jak to było, bo ja niestety nie pamiętam w tej chwili, też nie jestem znawcą historii kościoła w Polsce w średniowieczu.
Jak to było z kapitułami w innych miastach, jeżeli chodzi o Katedrę Wawelską?
Aha, to biskup, aha i te kapituły jakby w każdym mieście były kapituły katedralne?
Były kapituły katedralne przy katedrach w każdym mieście oraz były tak zwane kapituły kolegiackie, na przykład w Krakowie przy kolegiacie św. Anny.
To bardziej dlatego, że po prostu kościół, na przykład tam była szkoła przykościelna, ktoś chciał ją prowadzić, no więc zakładano takie kapituły na wzór tej katedralnej.
Oczywiście one nikogo nie wybierały, tylko były takimi, właściwie tym czym były pierwotnie, czyli zgromadzeniami księży przy danym kościele z uczestnictwem w kapitule.
Wiązały się też z jednej strony obowiązki, na przykład właśnie prowadzenia szkoły, czy sporządzania dokumentów kapitulnych, czy na przykład opieki nad poszczególnymi ołtarzami, nad bractwami,
które były szalenie popularne w średniowieczu, no ale z drugiej strony były też przywileje, bo na przykład do kapituł były przypisane, do konkretnych kanoni kapitulnych tak zwanych,
były przypisane z jednej strony miejsca w kamienicach, tak jakby mieszkania na ulicy Kanoniczej, w których mieszkali ci kanonicy, a z drugiej strony na przykład dochody z konkretnych wsi.
Także można było dzięki temu trochę sobie budżet podreperować.
A do kiedy funkcjonowały kapituły w takim zarysie, w takim układzie, o którym mówisz, ta kapituła krakowska?
Kapituła krakowska funkcjonowała w ten sposób właściwie do końca okresu staropolskiego.
Czyli do rozbiorów.
Bardzo antyklerkalni przy tym. I oni mocno upaństwowili kościół tak naprawdę do tego stopnia, o czym się też mało mówi, że w Austrii na przełomie XVIII i XIX wieku
seminaria duchowne miały inny program niż seminaria w całym katolickim świecie.
I dlatego też Austriacy zlikwidowali uprawnienia kapituł na przykład wybierania biskupów.
I później jakby od XIX wieku to już tylko była taka symboliczna rola.
Tak jak dzisiaj.
Czyli dzisiaj ten kapitularz jest… to jest w tej chwili tylko… ma status zabytku i tam nic się nie odbywa w środku?
Nie no, są zebrania kapituły, bo kapituła się zbiera ciągle.
Aha, czyli dalej tam. Myślałem, że to jest…
Tak, tak, tak. Tam się zbierają. Tam jest taki stół, dość współczesny, z krzesłami po dwóch stronach.
No i tam się zbierają. Rzadko, bo rzadko, ale się zbierają i tam obradują sobie, no bo jednak to jest dalej godność honorowa.
Omawiają sprawy kościoła. Nie wiem właściwie co tam omawiają, no bo nie miałem przyjemności być na takim zebraniu.
Ale dzisiaj w dzisiejszym kapitularzu to jest pomieszczenie 4 na 8 mniej więcej, z tymi pięknymi tkaninami, o których opowiedziałem,
z takim sufitem też ozdobnym, w którym znajduje się stół, krzesła i pulpit taki, przy którym można przemawiać i rozłożyć sobie jakieś papiery.
No i jak to się koleżanka Śmiała, która tam kiedyś była, no że tam wtedy jakaś komódka stała, to podobno ją tam wstawili na chwilę,
bo tam papiery jakieś były składowane na tej komódce. No i tyle.
Rozumiem. No tak. I te zdobienia, o których mówiliśmy. A konserwacja tych zdobień ile trwała?
Konserwacja tkanin trwała około 3 lat.
Aha. I wtedy ten kapitularz pewnie był albo nieczynny, albo częściowo czynny. Tkaniny były wymieniane, pewnie jakoś tam wentylowane, wszystko było…
Tkaniny były po pierwsze tak naprawdę obejrzane po raz pierwszy od XVIII wieku.
Zdjęte ze ścian i co się okazało, że trzeba je w dużym mierze naprawić. Usunąć dawne, nieszczególnie dobrze zrobione naprawy,
dlatego że w XVIII-XVIII wieku naprawiono to w ten sposób, że podwiązywano te ubytki takimi cienkimi sztureczkami.
I to po prostu obciążało te cienkie tkaniny. Przez to robiły się przedarcia. I teraz trzeba było uniąć to wszystko w siatkę konserwatorską,
ponaprawiać te przedarcia, no i na nowo zawiesić tkaniny na ścianach.
Ja tylko dodam, że przypomnę, że jesteśmy na żywo i że gdyby ktoś z Państwa miał pytanie, to można zadzwonić do nas albo telefonicznie, albo na Whatsappa.
Najlepiej po prostu z Whatsappa napisać, zadzwonić, nagrać się pod numerem 663-883-600.
6-6-3-8-8-3-600. Numer, jak zawsze, tyflopodcastowy, ten sam.
No i co? I teraz możemy już przejść i powrócić do samej wystawy.
Wystawa nie jest… Wydawałoby się, że będzie na Wawelu albo może gdzieś w jakichś zabytkowych wnętrzach, a tutaj ona trafiła do wnętrz jak najbardziej nowoczesnych, prawda?
Tak. Wystawa znajduje się w budynku biblioteki głównej Uniwersytetu Papiawskiego Jana Pawła II na ulicy Bobrzyńskiego 10 w Krakowie.
A jeszcze może formalnie, bo tego też nie powiedzieliśmy, powiedzmy, a to się wydaje istotne dla projektu, to był projekt w ramach czego? To był projekt finansowany z Unii Europejskiej?
I nazywał się dokładnie konserwacja unikalnych w skali świata zabytków i ich udostępnienie w przestrzeni wystawienniczej, dostosowane do różnych grup odbiorców.
No tak. I tak został dostosowany, że właśnie powstała wystawa. Wystawa, która się mieści właśnie w budynku, jak mówisz, biblioteki UJP-2, tak?
Tak, UJP-2, tak.
Tam jest biblioteka teraz i tam jest jakieś skrzydło, coś i to może, dobrze, to może od początku, no nie mówię, że byłem na stronie internetowej, jeżeli ta strona niestety coś ma z certyfikatem, że jest ostrzeżenie, chyba wygasł certyfikat i jest ostrzeżenie, że strona jest niebezpieczna, ale można na nią wejść.
Tak, proszę się nie bać. Niestety mamy problem z certyfikatem. No tak to niestety jest w projektach. Czasem, że jak się coś postawi i to już stoi, to potem ciężko się jest doprosić u wykonawców nadzoru nad tym, po upostawieniu części projektów.
Powiem szczerze, ta strona mogłaby być bardziej dostępna. Tam jakieś grafiki takie dziwnie opisane i tak średnio, powiem szczerze. Natomiast…
My tylko mamy dostęp do aktualności, a Facebook jest dużo lepiej prowadzony i jest dużo bardziej… Wszystkie grafiki na Facebooku są opisane.
I Facebook się nazywa Skarby Krakowskiej Kapituły.
Skarby Krakowskiej Kapituły, tak.
I strona, na stronie taka zaciekawiło mnie, bardzo ładnie, bardzo ładnie tak pod osoby niewidome napisane jak dojechać, informacje jak dojechać na wyprawę, czyli że nie będziemy o tym szczegółowo opowiadać.
Nie, proszę przeczytać.
Tak, że wysiadamy z tramwaju, skręć w prawo, potem skręć w lewo, potem pamiętaj o bramce, przy transformatorze coś tam, będzie wypukły tam krawężnik, drzwi po wejściu.
No wszystko jest to dokładnie opisane. Natomiast, no co? Wystawa mieści się, tak jak mówisz, w bibliotece i to jest na parterze, na pierwszym piętrze?
Na parterze. Wystawa jest na parterze.
W jakimś takim skrzydle sali przeznaczonej właśnie na wystawę, tak?
Nasza wystawa składa się z trzech tak jakby części. Część zasadnicza to jest wystawa multimedialna z kilkoma makietami, to znaczy z makietą katedry wawelskiej i z repliką księgi, wielkiej księgi średniowiecznej graduału Jana Olbrachta,
która jest tak wiernie zrobiona, że niektórzy zwiedzający próbowali ją otwierać, jednemu się nawet niestety udało i musieliśmy naprawiać replikę.
I to jest część, w której też można obejrzeć ten film o konserwacji, posłuchać pieśni średniowiecznych, posłuchać dźwięków przewracanych kart pergaminowych oraz usłyszeć najsłynniejszy polski dzwon, dzwon Zygmunt.
Uwaga proszę Państwa, nie ma dzwonu Zygmunta, jest dzwon Zygmunt, proszę sobie zapamiętać i nie popełniać tego błędu i nie mówić dzwon Zygmunta.
No więc jest dzwon Zygmunt, który można usłyszeć, on wita wchodzących na wystawę, bo jest zrobiony tak, że czujnik ruchu go uruchamia.
I to jest część oczywiście też multimedialna, mamy tam monitory i dla słabo widzących jest możliwość bardzo dużego powiększenia, tak że jeżeli ktoś jeszcze coś widzi, to może sobie spokojnie na tych monitorach pooglądać różne zabytki.
To jest część pierwsza. Część druga…
A coś tam można dotknąć, te księgi?
Tak, tak jak mówiłem, makietę katedry i replikę księgi.
To jest część pierwsza, tak zwana multimedialna. Część druga to jest galeria replik dotykowych dla niewidomych. Chociaż nie, wycofuję się z tego dla niewidomych.
To jest galeria replik dotykowych po prostu. Nasza wystawa ma taką ideę, że ona jest… Staramy się, żeby była dostępna dla wszystkich w każdej części. Nawet w tej części multimedialnej, jeżeli jakiś niewidomy sobie życzy, to ja o każdym obiekcie jestem w stanie mu opowiedzieć za pomocą audiodeskrypcji.
Natomiast galeria replik dotykowych po prostu pozwala na dotknięcie wybranych obiektów z naszej wystawy.
I co to jest? Jakie tam obiekty? Co możemy tam…
Możemy tam dotknąć na przykład koronę podróżną Kazimierza Wielkiego, nazwaną koroną sandomierską. Możemy tam dotknąć miecz grobowy Zygmunta Augusta. Możemy tam obejrzeć…
Korona podróżna to rozumiem jest jak król był w podróży, tak?
Tak. To jak król był w podróży, brał sobie taką koronę, przyczepiał ją sobie do hełmu albo zakładał na głowę i dzięki temu ona była składana, więc w razie potrzeby można było ją złożyć, spakować do kufra i w razie potrzeby szybciutko wyciągnąć, złożyć. Nasza korona też jest składana, można ją złożyć, rozłożyć. Także jest w pełni, że tak powiem, funkcjonalna.
To mi się skojarzyło jak słuchawki składane.
Coś takiego. Mniej więcej coś takiego, tylko trochę bardziej prymitywnie się składało.
A ten miecz, miecz grobowy, co to był miecz grobowy?
Miecz grobowy to jest jedno z tak zwanych regaliów lub precyzyjnie mówiąc insygniów władzy królewskiej.
Państwo jak mówicie król, to widzicie gościa w koronie, facet w koronie, z berłem, ale oznaki władzy królewskiej, insygnia królewskie były nieco liczniejsze.
To znaczy to była korona, berło, miecz i jabłko.
I nie dość, że było ich tyle, to jeszcze było kilka rodzajów insygniów.
Były insygnia koronacyjne, których niestety nie mamy, zniszczyli nam je Prusacy po rozbiorach, przetopili.
Były insygnia codzienne, czyli takie, których król używał na co dzień.
Insygnia homagialne, czyli takie, w których przyjmował hołdy.
Insygnia podróżne, to o tych już mówiłem.
I insygnia grobowe, to były osobiste dla każdego króla.
To znaczy każdy król dostawał, kiedy go wkładano do grobu, dostawał komplet insygniów i dlatego tych mamy najwięcej.
Ale generalnie czym się różniły te insygnia? W sensie czym się różniły na przykład insygnia grobowe od podróżnych?
Że to były inne? Chodziło o jakość tej korony, czy miecza, czy o wielkość?
Chodziło o jakość. One też były bardziej indywidualizowane.
Król mógł sobie, też król, czy też ci, którzy przygotowywali jego pogrzeb, mógł troszkę indywidualnie podejść do nich.
Oczywiście w granicach pewnego kanonu.
No i na przykład insygnia grobowe były dużo mniej cenne niż te koronacyjne, czy nawet codzienne.
One były bardziej symbolem. Więc na przykład korona Stefana Batorego była po prostu z blachy, tylko tam delikatnie posrebrzanej.
A insygnia koronacyjne były oczywiście złote i bardzo cenne.
I wróćmy do wystawy. Czyli jest replika korony i jest replika miecza właśnie grobowego jednego z władców.
Zygmunta Augusta, tak. Mamy też pokazaną szatę biskupiom, racjonał biskupów krakowskich.
Taką szatę, którą mogą nosić biskupi tylko czterech dietezji na świecie.
Między innymi krakowska szata jest noszona do dzisiaj przez biskupów, ta średniowieczna i my ją pokazujemy na wystawie.
Mamy takie ciekawe dwa naczynia. Jedno to relikwiarz nazywany skrzyneczką saraceńsko-sycylijską.
Drugie to tak zwane aquamanile z koniuszy. Aquamanile to takie tajemnicze naczynie, ale to nie będę wszystkiego zdradzał.
Jak ktoś z Państwa się wybierze to zobaczy, czym jest aquamanile. To taki odpowiednik dzisiejszego kranu można powiedzieć,
tylko trochę mniej stacjonarny niż dzisiejszy kran. Co jeszcze mamy?
Mamy pokazane pieczęcie katedralne do obejrzenia w powiększeniu i mamy pokazaną część kapy koronacyjnej Michała Korybuta Wiśniowieckiego
z bardzo ładnie wyeksponowanym Orłem Polskim i z ukazaniem pewnych przemian politycznych i z przemian o myśleniu o państwowości polskiej,
o których my opowiadamy przy okazji oglądania tej repliki. No i to jest właśnie nasza galeria replik.
Mamy też repliki dydaktyczne i te repliki znajdują się w trzeciej części, to znaczy w naszym biurze.
W naszym biurze organizujemy pokazy filmowe z autodeskrypcją dla niewidomych. No i też one są otwarte, one są dla wszystkich,
ale udało mi się wywalczyć zgodę od Polskiej Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych,
która jest dysponentem większości filmów w Polsce, do wyświetlania darmowego na pokazach filmów dla niewidomych i widzących.
To znaczy każdy może przyjść, ja nie sprawdzam jak kto widzi, każdy kto jest zainteresowany pokazem z autodeskrypcją może przyjść
i wszystkie dostępne filmy z autodeskrypcją w Polsce właściwie jestem w stanie pokazać, ale niestety nie mogę pokazywać wszystkich,
bo muszą być to filmy tematyczne, historyczne. Więc na przykład obejrzeliśmy sobie już Trylogię Krzyżaków,
obejrzeliśmy film o Świętym Stanisławie i będziemy oglądać jeszcze kolejne filmy.
W naszym biurze też mamy repliki tak zwane dydaktyczne, to znaczy takie, które można wziąć do ręki, dotknąć, przymierzyć.
Mamy kompletny strój królewski.
Bo tamte rozumiem można, tylko one są przymocowane, można je tak dotknąć po prostu.
Tak, można je tylko dotknąć. Natomiast te repliki dydaktyczne są, to repliki w pełni ruchome, można je założyć, przymierzyć,
robić sobie zdjęcia na Facebooka. Dyrektorzy szkół, a zwłaszcza Pani Dyrektor, uwielbiają się fotografować w stroju królowej.
I z królewską koroną, bo mamy koronę męską Stefana Batorego i damską jego żony Anny Jagielonki.
A to biuro, ja oczywiście będę dalej potem pytał dokładnie o zwiedzanie, ale to jest tak, że ktoś z ulicy przychodzi, no to wiadomo, ogląda te dwie sale.
To co do tego biura, bo to tak brzmi jakby to biuro było takie na zamówienie. Czy do tego biura można wejść po prostu? Ono jest otwarte zawsze?
Tak, zawsze jest otwarte biuro, w godzinach pracy wystawy 8 do 16.
I tam jesteś Ty albo ktoś?
My tam jesteśmy, tak, jestem tam ja albo któraś z moich koleżanek.
I ona wtedy pokazuje to, czym ktoś jest zainteresowany i jakby daje do ręki, coś tam o tym powie, pokaże i tak dalej.
Tak, ona pokazuje to, jeżeli… Przepraszam za te hałasy, ale moja córka koniecznie chciała się przytulić i powiedzieć mi dobranoc, dobranoc córeczko.
Przepraszam najmocniej. Ktoś, kto przychodzi do nas, do biura, może sobie pooglądać oczywiście te repliki.
Chyba, że przychodzi na pokaz filmowy, pokazy są organizowane cyklicznie.
Mamy newsletter dla niewidomych, na który można się oczywiście zapisać, do czego serdecznie zachęcam.
Mogę podesłać później link do zapisu na newsletter. Organizujemy też oczywiście oprócz regularnego zwiedzania,
które jest główną osią naszej pracy, organizujemy też pokazy filmów, wykłady na różne tematy.
Wykłady są zwykle moje z historii życia codziennego, właściwie od średniowiecza do współczesności
oraz mojej koleżanki historyczki sztuki, która przybliża niewidomym, ale wszystkim chętnym.
Bo tak jak mówię, u nas nie ma takiego kryterium, to się dla niewidomych albo nie dla niewidomych.
Przybliża wszystkim chętnym różne zagadnienia z historii sztuki.
Nawet ja szczerze mówiąc chętnie słucham, bo nie znam się na tym, a dzięki niej się dowiaduję różnych rzeczy.
I do biura oczywiście zawsze można zajrzeć, z tym, że jeżeli mamy klienta, no to niestety trzeba będzie poczekać chwilę dłuższą lub krótszą na bycie obsłużonym.
Dlatego zachęcam do umówienia się wcześniejszego telefonicznie bądź mailowo.
Wtedy i my będziemy na pewno przygotowani odpowiednio i osoba, która przyjdzie nie będzie musiała czekać niepotrzebnie.
I coś jeszcze w tym biurze? No tam oglądacie, bo to jest biuro, ale to rozumiem jest jakaś taka sala, tak?
To jest takie duże, to jest takie duże pomieszczenie. To jest takie biuro wielkości, to jest taka no można powiedzieć wręcz mała salka.
Taka salka, tak, gdzie można, jest jakiś tam pewnie projektor coś i to jest…
Tak jest tam projektor, mamy tam całkiem porządne nagłośnienie, na którym po prostu puszczamy filmy.
Mamy na przykład ostatnio w święta nawet trochę kolędowaliśmy z naszymi klientami.
Jedyne czego nie organizujemy z powodu takiego, że nam po prostu przepisy nie pozwalają, to nie mamy tam żadnego poczęstunku,
więc prosimy się najeść przed wizytą u nas, bo niestety nie zaproponujemy Państwu niczego do jedzenia.
A o tych jedwabiach to mówiłeś, że to co jest w kapitularzu, to są też w tej pierwszej części takie kopie…
Na ścianach, tak.
Ta ściana, taki ten niby kapitularz, który sobie można nie tylko wirtualnie zobaczyć w tych okularach Oculus,
tylko dotknąć w sensie z perspektywy osoby…
Ale tylko niestety tkanin. Tylko tkanin i kapitularz jest zaznaczony na makiecie katedry.
Także dokładnie potrafię pokazać, gdzie dokładnie znajduje się kapitularz, w którym miejscu.
A wystawa jest czynna w jakich godzinach? Jak to jest?
Codziennie od 8 do 16, od poniedziałku do piątku. Natomiast jest możliwość otwarcia jej też w soboty na zamówienie.
Natomiast ja to w ogóle bardzo lubię, bo dzięki temu mam wolne w tygodniu, więc zachęcam, zachęcam.
Zamówienie grupowe? Indywidualne raczej nie?
Też.
Oj, to dla jednej osoby?
Tak, tak.
Jesteście w stanie…
Tak.
Pięknie. A rozumiem. I to jest tak, że… A bilety ile kosztują?
Zero złotych, zero groszy.
O!
Nic nie kosztują.
Wszystko w ramach projektu?
Wszystko w ramach projektu. Wszystko w ramach projektu. Także wszystkie aktywności są za darmo.
Wystarczy tylko przyjść i skorzystać. Oczywiście wiecie Państwo, no ja bym bardzo chciał, żeby wszystko miało repliki i żeby to było w ogóle 288 replik.
Natomiast no to jest… To tak nie ma nigdzie.
A dlaczego powiedziałeś 288? Bo to jest liczba czego?
Obiektów wszystkich na wystawie.
Aha. Wszystkich. A ile jest tych replik takich do dotknięcia powiedzmy tak plus minus?
Do dotknięcia jest 19 replik. Także no wiem, że ta liczba nie… Plus tych… Nie, przepraszam, bo jeszcze tych dydaktycznych jest 26.
No to też nie jest to źle, tak? No nie jest to też mało tak do końca, jeżeli ktoś chciałby obejrzeć sobie, troszkę się wczuć w klimat dawnych epok, dotknąć sobie królewskiej korony czy jakiejś szaty liturgicznej.
Natomiast ku mojemu zdziwieniu muszę powiedzieć, że największe zainteresowanie wśród osób niewidomych i pochwalę się trochę.
Myślę, że koledzy z krakowskich innych muzeów mnie tutaj nie zaatakują potem, ale my jesteśmy jednym z niewielu miejsc, do którego regularnie przychodzą osoby niewidome na wydarzenia.
I to przychodzą po prostu właśnie bo chcą, bo nie tak, że ktoś im karze przychodzi czy nie. Szkoła ich przyprowadza. Szkoła na ulicy, z ulicy Tynieckiej, Centrum dla Niewidomych oczywiście też u nas bywa,
ale najczęściej przychodzą do nas niewidomi dorośli, którzy we własnym… czy też sławowidzący i niewidomi dorośli, którzy we własnym czasie, w wolnym chcą po prostu skorzystać z naszej wystawy.
I w miesiącu to jest kilka wydarzeń i na każdym wydarzeniu mamy mniej lub więcej, ale zawsze jakąś ilość niewidomych osób.
A kilka wydarzeń to znaczy, chodzi o to, że wy cyklicznie robicie takie jakieś okolicznościowe wydarzenia, tak? Mam na myśli?
Na przykład?
Na przykład. W tym miesiącu będziemy mieli na pewno audiokino, ten nasz projekt. Będziemy sobie pewnie kończyć film Pan Wołodyjowski oglądać, bo żeśmy zaczęli pierwszą część, a będziemy kończyć teraz drugą autodeskrypcją.
Oprócz tego pewnie będzie jakiś wykład mój z historii i tutaj zostałem zamówienie od klientów wykład Życie codzienne w okupowanym Krakowie w czasie II wojny światowej.
I pewnie wykład mojej koleżanki historyczki sztuki, z tym, że ona jak to można powiedzieć prawie artystka, jest zawsze bardzo tajemnicza i ja nigdy nie wiem szczegółowo o czym będzie wykład.
Tylko daję taki zarys, bardzo luźny zarys, a potem jak się już przyjdzie, to się dowiadujemy dokładnie o czym będzie wykład.
Więc to mamy zawsze takie wydarzenia. Robimy też warsztaty kronikarskie, na przykład w tym miesiącu pewnie nie będzie, bo ja idę na urlop.
Ale bywają warsztaty kronikarskie, na przykład dostają uczestniczy fragmenty Kronik Długosza w audio lub w brajlu lub w powiększonym druku lub w druku zwykłym.
My dostosowujemy się do klienta, potem są jakieś karty pracy, konkursy z nagrodami organizujemy, jest sporo śmiechu, bo to tam trzeba się zgłaszać do odpowiedzi.
Nawet kiedyś moja żona się skusiła na wzięcie udziału w konkursie i byłem przerażony, bo prawie wygrała i bałem się, że zostanę oskarżony o nepotyzm.
Na szczęście pokonała ją inna uczestniczka i chyba pierwszy raz w życiu się cieszyłem, że moja żona w czymś przegrała.
Także organizujemy też takie wydarzenia. W okolicach świąt organizujemy na przykład takie wykłady o zwyczajach świątecznych. Jak jest karnawał, to mówimy trochę o karnawale.
Jak jest post, to opowiadamy sobie o poście. Staramy się różnorodną tematę tych wykładów. Chociaż przyznam szczerze, że największym wzięciem i tak się cieszą te o małżeństwie, rodzinie i życiu powiedzmy tak filmistycznie małżeńskim.
To jest różne epoki. Na te wykłady największe, że tak powiem tłumy do nas przychodzą.
A dwóch ludzi przychodzi tak bez zapowiedzi z ulicy? Mam na myśli osoby i z niepełnosprawnością, gdzieś tam niewidome, ale też osoby pełnosprawne. Dwo ludzi przychodzi tak z ulicy?
Z ulicy przychodzi niedużo ludzi. To jest tak, że z ulicy takich, którzy po prostu przechodzili i weszli przychodzi niedużo.
Przechodzili to nawet bardziej myślałem, że ktoś coś ma do załatwienia w bibliotece po prostu.
A to tak.
I gdzieś tam zobaczymy na wystawie.
To się dzieje. Czasem na przykład jest tak, że ktoś przychodzi i mówi, że o teraz to ja nie mam czasu, bo jestem tutaj umówiony, ale przyjdę. I się umawia na jakiś na przykład następny tydzień.
Jak są konferencje naukowe, to bardzo często oprowadzamy uczestników konferencji po naszej wystawie.
Także jesteśmy też takim kulturalnym supportem dla uczelni w momencie, kiedy trzeba coś komuś pokazać.
Gości zagranicznych wszystkich do nas przysyłają, żebyśmy też ich oprowadzili.
Naukowców z innych uczelni.
Ja też organizuję takie zajęcia o psach przewodnikach.
To też jak się ludzie o tym dowiadują, to potem się chętnie zapisują i opowiadamy sobie.
Tylko, że to mam dwa rodzaje.
Mam zajęcia dla niewidomych o psach przewodnikach.
Wtedy mówię bardziej technicznie o pracy z psem przewodnikiem.
Mam też dla widzących takie zajęcia.
To mówię wtedy bardziej o savoir vivre wobec niepełnosprawnych.
Jak się też zachować widząc psa przewodnika.
No więc takie zajęcia też się cieszą dużą popularnością.
Ale jeżeli chodzi o te wyjścia z ulicy, to głównie są po prostu zwiedzania wystawy.
Ktoś przychodzi, zagląda, mówi, czy może zwiedzić.
Oczywiście jeżeli tylko mamy możliwość, to oprowadzamy.
Natomiast jest takie ryzyko, że jeżeli mamy klientów już zamówionych,
to znaczy takich, którzy sobie zamówili zwiedzanie,
no to niestety z przykrością musimy odesłać kogoś.
No bo nie klient, który sobie zamówił wcześniej i ma oczywiście pierwszeństwo.
No tak. A ten projekt, on dalej trwa? Czy on już się skończył?
Czy jest utrzymywany? Jak to wygląda?
Teraz mamy tak zwaną fazę utrzymaniową projektu,
czyli wystawa jest utrzymywana jak na razie do końca stycznia przyszłego roku.
Teraz trwają właśnie rozmowy na uczelni, co będzie z nami dalej.
No i tak naprawdę na pewno będziemy do końca stycznia przyszłego roku.
Co będzie dalej, tego nie wie nikt.
Możliwe, że wystawa zostanie. Możliwe, że jakoś się zreorganizuje
i zostanie gdzieś przeniesiona.
A jest niestety i taka możliwość, że zostanie zlikwidowana.
Miejmy nadzieję, że eksponat… Oczywiście tego nie życzę,
ale gdyby, to chyba te repliki nie znikną,
że to gdzieś będzie wchłonięte do czegoś innego.
Taką mam nadzieję.
Żywię taką głęboką nadzieję, a w ogóle żywię nadzieję,
żeby wystawa w ogóle została.
Ale co się stanie z tymi replikami?
No to nie wiem, ja to się śmieję, że jakby coś, to ja chętnie taki miecz.
Mamy też miecz, o właśnie, bo nie wspomniałem,
mamy też jeden z mieczów koronacyjnych.
Także ja chętnie taki miecz przytulę.
Będę miał narzędzie rodzicielskiego dyscyplinowania.
Oczywiście żartuję, żeby tutaj ktoś sobie nie pomyślał,
że ja tak naprawdę…
No tak, czyli to chyba wszystko na temat wystawy,
czy jeszcze o czymś powodniliśmy istotę?
Myślę, że wszystko, żeby zachęcić.
Proszę Państwa, powiem tak.
Jeszcze nie zdarzyło się, żeby osoba niewidoma,
która przyjdzie do nas i zdecyduje się przyjść,
chociaż raz nie wróciła.
Wszyscy, którzy chociaż raz przyszli,
to przynajmniej jeszcze raz nas odwiedzili.
Także myślę, że warto.
Nie będę też Państwu obiecywał, że wystawa jest bez wad,
bo ja pewne rzeczy zrobiłbym też inaczej.
Pewnie zrobiłbym więcej replik.
Ale jest taka, jaka jest.
My staramy się robić wszystko,
wyłącznie z tym, że zapewniamy asystę,
mimo tego opisu trasy.
A właśnie, o to też miałem spytać,
że gdyby ktoś potrzebował, to jest możliwość,
że na przystanek ktoś przyjdzie, tak?
Z tym, że… Przepraszam, że to powiem,
ale żeby była jasność.
Na przystanek i z przystanku.
Nie jeździmy po Państwa, po Krakowie.
Nie przywozimy Państwa,
i ja to mówię nie bez przyczyny,
bo dostawałem takie pytania.
Więc proszę Państwa, zapewniamy asystę
z przystanku i do przystanku
lub z taksówki i do taksówki.
Nie mamy możliwości przywiezienia Państwa
na przykład z huty.
Ale jak najbardziej asysta jest.
Najczęściej to są dziewczyny.
Moje koleżanki, które ze mną pracują,
no jeżeli ich nie ma,
to ja z moim psem, przewodnikiem, porterem
też będę w miarę możliwości
starał się służyć pomocą.
Ale to się chyba raz tylko zdarzyło,
że po prostu musiałem odprowadzić jedną osobę
i też nie było z tym większego problemu.
No to pozostaje życzyć Tobie,
nie wiem czy wielu,
ale znacznej liczby, dużo zainteresowanych,
owocnych spotkań, zajęć,
tego żeby wystawa dalej sensownie mogła funkcjonować.
A wszystkich zapraszamy do odwiedzenia
Krakowskiej Wystawy Skarby Krakowskiej.
Kapituły.
Zapraszamy i jeżeli ktoś miałby jakieś pytania,
to najlepiej pisać do mnie na mój adres e-mail
jakub.stefanczykmałpaupjp2.edu.pl
jakub.stefanczykmałpaupjp2.edu.pl
Odpowiadam w ciągu co najwyżej 24 godzin,
wyłączając oczywiście weekendy,
ale jeżeli ktoś napisze w tygodniu,
to najprawdopodobniej następnego ranka dostanie odpowiedź.
Można śmiało pisać, nie ma głupich pytań,
więc można śmiało pisać.
Aha, może jeszcze o jednej rzeczy opowiem,
to tak bardziej w ramach ciekawostki.
Mamy też taki cykl dla widzących,
wszystko o co chciałbyś zapytać,
co chciałbyś wiedzieć o niewidzeniu,
ale bałeś się zapytać.
I trochę takie wyzwanie zawsze rzucam
tym widzącym klientom, żeby zadali mi takie pytanie,
na które będzie mi głupio odpowiedzieć.
I powiem Państwu, przez pięć lat się im nie udało.
Ja ciągle czekam na takie pytania.
Także jak macie jakiegoś widzącego,
namolnego człowieka, który Was męczy
i pyta o niewidzenie i ciągle coś chce od Was,
to dawać go do mnie.
Mi za to płacą, żeby mu odpowiadać.
Także zachęcam i do takiej aktywności.
To tyle, jeżeli chodzi
o naszą aktywność też
w dzisiejszej audycji.
Przypomnę, że gościem podcastu
był Jakub Stafańczyk.
Mówił Michał Kasperczak.
Audycję realizował Tomasz Bielecki.
Dziękuję bardzo za zaproszenie
i było mi bardzo miło gościć
u Państwa na antenie.
Życzę Wam dalszego,
tak dobrego rozwoju,
jaki obserwujemy już od kilku ładnych lat.
Bardzo, bardzo serdecznie dziękuję
i wszystkich Państwa pozdrawiam.
Dobranoc.