RTV Odcinek nr 247 (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje
Tyflo Podcast
Słuchajcie, kiedy mamy maj i kiedy na naszej antenie pojawia się ta melodia,
to myślę, że wszystko już jest jasne i zdecydowanie wiadomo, kto dziś będzie mówił więcej.
Wiadomo mówisz, no ale może ja właśnie stwierdzę w tym momencie, że oddaję Ci pałeczkę
i zaproszę Cię na przykład do powiedzenia o swoich wrażeniach na temat piosenek,
które będą brzmiały w naszych odbiornikach od wtorku 13 maja,
bo jakoś tam z tego, co wiem, się z tym zapoznałeś.
Także to też nie jest tak, że kolega tutaj nie będzie się odzywał.
No ale widzicie, ledwo się zaczęło, a on już zrzucił całe to brzemię na mnie.
Niemniej oczywiście to brzemię bardzo chętnie przyjmę,
żeby wraz z Wami przejść przez ten temat, który oczywiście musiał się tu pojawić,
bo jest on charakterystyczny właśnie dla maja,
chociaż nieco później niż to bywało w poprzednich latach,
bo często to był początek maja, teraz raczej połowa,
kiedy właśnie zabrzmi w naszych telewizorach i komputerach tedeum Szarpentiera,
którego początek zabrzmią teraz u nas,
które też stało się motywem przewodnim dla naszego podkładu,
który nam teraz towarzyszy, a tak generalnie to jest ono motywem przewodnim
oczywiście konkursu piosenki Eurowizji, który będzie naszym tematem dzisiejszym.
Nie ma się co oszukiwać.
Tematem wiodącym z pewnością.
Ale będzie też tematem jednym w wydaniu magazynu RTV,
które ma numer 247, które będzie się składało z dwóch części,
możemy już to zapowiedzieć.
Pierwsza na temat wspomniany powyżej.
Druga została okraszona w naszych notatkach szyldem pozostałe.
Więc będą to wszystkie inne rzeczy powiązane ze sobą luźniej lub w ogóle wcale,
ale takie, które zebraliśmy przez ten czas naszej nieobecności,
a trochę nas tutaj faktycznie nie było,
bo chyba nasza ostatnia obecność to w okolicach świąt Wielkiej Nocy, prawda?
Zgadza się.
A więc to było jakiś czas temu, już zdążyłeś zapomnieć o tym wspaniałym smaku sałatki jarzynowej,
ale nic nie szkodzi, można ją zrobić o każdej porze roku,
no a taki moment z nią pojawiony…
Wspominam smak sernika.
To dobrze, ja też, no ale warto też i na słodko i na słono.
Myślę, że ponownie takie połączenia się pojawią przy okazji Świąt Bożego Narodzenia,
ale do tego to jeszcze dużo czasu.
Na razie mamy maj i tematy, które są dla tego okresu charakterystyczne
i ten, od którego zaraz zaczniemy.
Zanim to zrobimy, to się jednak oczywiście przedstawimy,
bo może właśnie nie jest to dla kogoś jasne po takiej długiej nieobecności,
czy się nie zmienili prowadzący.
Głosy jakoby te same, chociaż kolega tutaj mi się żalił poza anteną,
że chyba w tym wieku, który już by nie wskazywał, że się mogą tutaj rozwijać
tego typu dolegliwości, go dopadają jakieś takie alergiczne sytuacje.
Ale chyba nie wpłynęło to na brzmienie jego głosu
i nie macie wątpliwości, że jest to Michał Dziwisz.
No i na Twój głos też raczej nie słyszę, żeby cokolwiek miało tym razem wpływ.
A miałam po drodze, jak tam był taki minikat.
Zdążyłaś wyzdrowieć.
Ale zdążyłam wyzdrowieć w czasie tej nieobecności, a więc jest to jasne, że…
Milena Wiśniewska po drugiej stronie.
Dokładnie. No to co, chyba sprawa jest jasna.
Formalności mamy za sobą.
Jesteśmy na żywo.
I jeszcze ta sprawa, że jesteśmy na żywo, więc czekamy na komentarze w sprawie
Eurowizji, co to będziemy się długo oszukiwać, oraz innych tematów,
tych tak zwanych pozostałych.
A troszeczkę tych tematów się zbiera i trochę ich też mamy w zanadrzu.
Chyba już możemy to zapowiedzieć w tym momencie, gdyby nam to później uciekło
w ferworze walki, że mamy taki plan, aby spotkać się z wami w przyszłym tygodniu,
co jest dosyć wyjątkowe w naszym przypadku, ze względu na to, że najczęściej
nie mieliśmy takiej sposobności, żeby do was przychodzić w tę sobotę,
kiedy jest finał Eurowizji.
Potem dopiero przychodziliśmy tydzień po finale i podsumowywaliśmy
wszystko, wszystko. Natomiast to nie jest tak, że tylko się spotykamy
z uwagi na bycie maniakami Eurowizji za tydzień, żeby ją na bieżąco podsumowywać,
ale zbiera się troszeczkę innych tematów w tym czasie, bo ten maj jest straszliwie gorący.
Dobrze, że już ten wybór papieża mamy za sobą, bo chociaż jedno z głowy.
Także jeszcze Eurowizja, jeszcze wybory, więc być może za tydzień nam się uda
powiedzieć o wieczorach wyborczych, o kwestiach teleturniejów, bo nowy
teleturniej w telewizji TVN, a jeden teleturniej z TVN-u znika,
ale jeszcze nie teraz, a jak już zniknie, to może trafić do innej stacji,
więc tak, od razu to powiem, jeżeli ktoś czeka na omówienie wątku milionerów,
to nie dziś, bowiem ta sprawa, te kolejne odcinki, które będą pokazane,
jeszcze troszeczkę do ich emisji zostało, więc my to sobie przenieśliśmy
na kolejny tydzień, chociaż sprawa jak najbardziej jest i istnieje.
Tak więc szykujemy już ten temat oraz zaproszenie Was na kolejne muzyczne
wydarzenie, jakim jest Festiwal Polsatu w Sopocie, a zatem sami rozumiecie,
że troszeczkę tutaj tych informacji na kolejny tydzień się uzbiera,
łącznie oczywiście z podsumowaniem tego, co w międzyczasie się wydarzy
w Bazylei w związku z konkursem Piosenki Eurowizji, dlatego już na przyszły
tydzień możemy się zapowiedzieć, no ale nie uprzedzajmy faktów,
powiedziałam, że za tydzień będziemy zapraszać na muzyczne wydarzenie,
tak też będzie i teraz jedziemy z tym, słuchajcie, zaczynamy, nie ma co odwlekać,
przejdźmy przez to wszystko razem. Gdzie, kiedy, co, po co i dlaczego?
Miejsce organizacji tegorocznej 69. Eurowizji, już Wam zdradziłam,
przenosimy się do Szwajcarii w związku ze zeszłorocznym zwycięstwem Nemo,
a miastem, które zostało wybrane spośród kilku kandydatur jest Bazylea.
Nie będę się wypowiadała, czy to dobrze, czy to źle, bo nie mam wiedzy na ten temat,
a poza tym nie wybieram się na konkurs, więc też z perspektywy turystki,
czy też osoby zainteresowanej noclegiem, wyżywieniem, czy drogo, czy tanio,
no to nie ma to dla mnie po prostu takiego znaczenia, gdzie to się odbywa.
No ale tak będzie, jeżeli Was to ciekawi, jakie miasto, z jakiego miasta przy okazji
będzie można sobie to i owo podpatrzeć, no to właśnie będzie to Bazylea.
No i tak jak wspomniałam, no oczywiście maj, ale nie pierwsze dni tego miesiąca,
tylko rozpoczynamy, moi drodzy, w przyszły wtorek, to będzie 13 dzień maja
i 13 i 15 mamy koncerty półfinałowe, a 17 maja mamy finał.
No to też jest ta stała struktura już od lat, że mamy dwa półfinały i mamy finał.
Jeżeli chodzi o uczestników tegorocznego konkursu, o kraje, które biorą w nim udział,
to jest ich 37. Czy to dużo, czy to mało, no to bywało więcej, ale ciut mniej chyba też się zdarzało.
To jest taki mniej więcej podobny poziom, jak to miało miejsce w poprzednich latach.
W zasadzie ten bilans wychodzi na zero względem roku ubiegłego, bo wraca do nas Czarnogóra
po raz ostatni, obecna w roku 2022. No i mamy jedną rezygnację,
chociaż wydawało się początkowo, że nie będzie żadnej i jest takie dosyć niespodziewane,
że pożegnaliśmy się z Mołdawią. To jest naprawdę szalenie niespodziewane,
bo Mołdawia zdążyła już zorganizować swoje preselekcje.
Ich pierwszy etap, którym jest casting, na którym każdy, kto wyśle piosenkę
i ona przejdzie jakąś tam wstępną selekcję, może ją pokazać.
I to się odbyło, wybrano piosenki do koncertu finałowego, po czym za parę dni
była konferencja prasowa, nadawcy, że oni się wycofują, bo to jednak są zbyt duże koszty itd.
No chyba to nie zostało jakoś tak w pełni przemyślane, bo przecież o kosztach było wiadomo wcześniej.
O tym, że telewizja może mieć tam inne priorytety też mogło być wiadomo wcześniej.
Oni chyba po prostu uznali, że nie mają w tej stawce nic, co mogłoby na tej Eurowizji odnieść sukces.
I nie jest to gra warta świeczki, bo sama Szwajcaria nie jest krajem tanim.
Ich to będzie sporo kosztowało, a szans na sukces praktycznie nie ma.
Czy tak rzeczywiście by było trudno nam w pełni to stwierdzić, skoro nie mają okazji się zaprezentować?
Mnie się też wydaje, że byłoby to mało prawdopodobne.
No ale nie spróbowali, to tego nie wiemy.
No a trochę szkoda, bo Mołdawia zawsze jest, a przynajmniej bardzo często, takim charakterystycznym krajem w konkursie, który nam dostarcza dużo dobrej zabawy.
A i w swoich preselekcjach jestem absolutną fanką tego, że niemal co roku w castingu mołdawskim do preselekcji eurowizyjnych pojawia się 84-letni już w tym roku pan doktor dermatologii chyba.
I on po prostu lubi śpiewać i co roku się prezentuje właśnie na castingu na Eurowizję.
Kiedyś się załapał? Czy on tak wiecznie próbuje?
No nie, on tak próbuje cały czas. W tym roku już tak biedny na tej scenie zapomniał tekstu, nie wiadomo czy tak, wiesz, wszystko już tam z nim jest w porządku.
No ale próbuje, nawet o tym wspominam, bo trafił na nasze polskie make life harder na Instagramie, także może gdzieś się natknęliście na informacje o panu Tudorze.
I takie informacje niszowe i znane głównie fanom, którzy śledzą takie rzeczy jak mołdawskie selekcje.
Nawet gdzieś tam mogły przedostać się do publicznej świadomości, bo dużo ludzi obserwuje make life harder.
Także nie będzie Tudora, nie będzie niczego innego z Mołdawii.
No ale będą oczywiście inne kraje, które to nie jest tak, że trafią do Bazylei we wtorek, bo od wtorku się to wszystko zaczyna.
No nie, tak na dobrą sprawę dla uczestników, dla części z nich to się zaczęło w ubiegłą sobotę już, bowiem wtedy wystartowała pierwsza seria prób technicznych.
Które to próby, które to serie są w tym roku dwie, po dwie próby dla każdego reprezentanta.
Takie próby pojedyncze danego wykonania, bo później mamy też próby całych koncertów.
Dlatego jest tak, że im później ktoś występuje, w tym sensie, że na przykład jeżeli występuje w drugim półfinale, to może być to lepsze dla niektórych krajów, bo można później tam pojechać na miejsce konkursu, a zatem ponosi się mniejsze koszty.
Co niestety nie było możliwe w przypadku naszej reprezentantki, o czym za moment.
Bo Justyna Steczkowska musiała powędrować aż w piątek do Bazylei, także siedzi tam najdłużej ze wszystkich.
Bo tak się wydarzyło, że właśnie wylosowała stosunkowo wczesną pozycję startową, co też będzie zaraz okazja omówić.
Ale jeżeli chodzi o te właśnie serie prób i co my w ogóle o nich wiemy? Czy oni sobie tak próbują w zaciszu i nie mamy możliwości dowiedzenia się jak te próby przebiegają?
No coś wiemy, chociaż mniej niż w poprzednich latach, bo Europejska Unia Nadawców ogranicza dostęp do materiałów z prób dziennikarzom i fanom.
Co oczywiście dziennikarzom i fanom się nie podoba, bo się przyzwyczaili do dobrego, ale z drugiej strony jest to tłumaczone komfortem artystów i doskonale to rozumiem.
No chyba jest dla nas jasne, nie trzeba mieć doświadczenia scenicznego, żeby wiedzieć, że no może jeżeli jest próba, na której może coś pójść nie tak, to nie chcielibyśmy, żeby ktoś to oglądał.
I jeszcze nagrywał.
I jeszcze nagrywał, zwłaszcza, że wiemy, iż na tej podstawie mogą być czynione jakieś wnioski, obserwacje, przewidywania, bukmacherzy i inne takie rzeczy, komu to jest potrzebne.
Dlatego rozumiem to w pewnym sensie, no ale wiadomo, tak jak powiedziałam, do dobrego się człowiek przyzwyczaił.
I teraz tak, jeżeli chodzi o pierwszą próbę techniczną, to z niej fani i dziennikarze i wszyscy zainteresowani otrzymali opis, czyli opis tego jak wygląda ta prezentacja sceniczna
oraz trzy zdjęcia, które były publikowane dzień po każdej próbie.
Także no wiadomo, zdjęcia nie oddają wszystkiego, ale o czymś już tam mówią.
Natomiast jeżeli chodzi o drugą próbę techniczną, to z niej pokazano również zestaw zdjęć oraz 30-sekundowe wideo, które nam pokazuje jak to wygląda w kamerze, czyli jest to taki już wycinek samego występu.
No tak podkreślam te elementy, no bo pamiętajmy o tym, że w nazwie Eurowizji mamy wizja i dla mnie przez lata, kiedy oglądałam konkurs, to w ogóle nie to, żeby dalej miał to dla mnie znaczenie, tak, ale nie zastanawiałam się nad tym, jak to może wyglądać na ekranie.
Natomiast jeżeli śledzę jakieś dyskusje fanowskie, to siłą życzę na to natrafiam na szerokie analizy tego, kto ma jaki występ, jaki kostium, jaki taniec.
Czy dobrze mruga do kamery i takie tam inne, no to już wiadomo, że to jest wyolbrzymianie, ale niektórzy to umieją i tak analizować.
To też tak w ramach ciekawostki też do tych wątków tutaj będę nawiązywała w kontekście naszej Justyny Styczkowskiej.
No bo być może, no tak przypuszczam, że jeżeli nie jesteście jakimiś bardzo zaangażowanymi fanami, to może Was interesować właśnie to, jak sobie radzi nasza reprezentantka.
Już nie dyskutujemy o tym w tym momencie, czy to dobrze, że Justyna Styczkowska jedzie, a może powinien ktoś inny, bo wszystkim tym szczegółowo zajęliśmy się przy omawianiu naszych polskich preselekcji.
Jak ktoś chce, to może sobie ten materiał nadrobić w jednym z naszych poprzednich odcinków, bo wszystkie są dostępne, więc warto się do styczniowych wydań cofnąć w razie potrzeby.
Natomiast my to na ten moment zostawiamy, bo mielibyśmy już tego zbyt dużo. Zajmijmy się naszą Justyną i tym, co w jej przypadku najważniejsze.
Kwestia właśnie jej prezentacji scenicznej, a zatem dla tych, którzy będą mogli popatrzeć będzie trochę spoilerów, a dla naszych niewidomych słuchaczy informacje, co się dzieje, co Was omija w życiu.
A może Was ominęło to, co już miało miejsce na preselekcjach eurowizyjnych, kiedy to w trakcie występu Justyna Styczkowska dużo rzeczy robiła, grała na skrzypcach, śpiewała, miała zaawansowaną choreografię, kręciła się, bo niektórzy nazywają to takim efektem mikrofalówki, który też się stał dosyć viralowy.
Ale oprócz tego jest osobą talentowaną, więc nazwajmy rzeczy po imieniu latała. Tak naprawdę to oczywiście nie do końca, to był taki efekt podwieszania, który mógł sprawiać wrażenie, że ona się wznosi. No i chciała bardzo Justyna Styczkowska utrzymać to również podczas występu w Bazylei.
A tu ząg, bo się pojawiła Europejska Unia Nadawców i pojawiła się też ekipa szwajcarska i oni stwierdzili, że tak nie za bardzo, bo Justyna się uparła, że ona chce to zrobić bez zabezpieczeń, jakich oni by od niej oczekiwali, a ona to chyba stwierdziła, że te zabezpieczenia to by, wiecie, popsuły ten efekt wizualny.
I tak trochę się nie mogli dogadać, padła zatem informacja, że Justyna Styczkowska nie będzie podwieszona, nie będzie latać, że szukają ewentualnie jakiegoś zastępczego rozwiązania, jakiejś konstrukcji, która by w tym mogła pomóc, no ale było wiadomo, że to już nie będzie taki efekt, jaki byłby, gdyby zastosowano to, co ona by chciała i to, co było na preselekcjach.
No ale trudno, większość widzów przecież i tak nie wie, co było pokazane w Polsce, więc jeżeli tutaj mają takie, a nie inne przepisy, no to mówi się trudno. Aż tu nagle przyszedł weekend, ten, kiedy Justyna Styczkowska miała pierwszą próbę i ukazał się opis, ukazały się potem pierwsze zdjęcia i Justyna Styczkowska się wypowiedziała na ten temat i ujawniła to, co rzeczywiście już można było z tych zdjęć i z tego opisu wywnioskować,
że się udało, że Justyna Styczkowska będzie jednak podniesiona…
Jednak poleci.
Jednak poleci. No wiecie, wielki finał polskich kwalifikacji był, tak, to nam się kojarzyło ze skokami, więc leć Justyna, leć. Udało, nie wiadomo jak, ale udało się jakoś przekonać organizatorów do wdrożenia tego jej pomysłu pod pewnymi warunkami, ale to o tym sobie za moment powiemy.
Bo jak Justyna śpiewa, no to to już słyszeliśmy za moment, to też do tego jeszcze nawiążemy, dlatego skupię się na tym, co tam ma być widać, no bo rzeczywiście tutaj ta sceniczna prezentacja ma mieć spore znaczenie.
I zacznę od takiego wątku, zanim może powiemy sobie, jak to ma konkretnie wyglądać, chociaż no zawsze tak z uśmiechem o tym mówię, no bo trudno, żeby wam niewidomo opisywała występy, ale oczywiście bazuję na relacjach dostępnych w sieci.
To zanim powiemy, jak to ma wyglądać, to chciałabym wam powiedzieć, zacytować w zasadzie za Telewizją Polską, jakie znaczenie oni przypisują poszczególnym elementom tego występu, bo sprawia to wrażenie bardzo przemyślanego.
Oczywiście nie musi to do wszystkich trafiać, ale no tutaj jakaś koncepcja jest, więc warto tak czy inaczej ją poznać, niezależnie od tego, jaki będzie jej wasz odbiór.
A zatem tak, w pierwszym refrenie, wszech wody wyłaniają się błyszczące szklano-lustrzane kolosy, które symbolizują narodziny dzieci Gai.
Te dzieci się nazywają Eurybia Pontos, prawie jak Pontes Media Downloader znany może niektórym, Uranos i Okeanos. Coś tam w życiu czytałam o mitologii greckiej, ale nie wszystkie te imiona są mnie znane.
W każdym razie są one swoistą imaginacją oraz kontynuacją siły i pradawnej mocy Matki Ziemi.
Na scenie ich odpowiednikiem i personifikacją są tancerze, stąd taka ich liczba, bo faktycznie mamy tancerzy czworo, jedną kobietę i trzech panów. Przypominam, że są tam tancerze tańczący na szpilkach.
Pan Piotr Gusiałowski już zakończył swój udział w tańcu z gwiazdami, bo Magda Narożna z niego odpadła, więc mógł tam pojechać bez większych przeszkód, a teraz jak będzie finał tańca z gwiazdami, to go ktoś po prostu zastąpił u boku Magdy i tyle.
Także rozumiecie, Gaja miała, jak wynika z mitologii, jedną córkę i trzech synów i dlatego mamy też odzwierciedlenie tego w tancerzach.
W kolejnej części prezentacji kolosy przeradzają się w mistyczne, świetlisto-złote okręgi, które w finale zwrotki łączą się, tworząc bramę do Jądra Wszechświata, skąd Gaja czerpie pradawną siłę.
Nie wiem, czy się nie zgubiliście, no ale tak jak powiedziałam, warto się zapoznać, żeby sobie opinię wyrobić.
No i w tym wszystkim występuje jeszcze na wizualizacjach pewien element, który Justyna już zapowiadała od jakiegoś czasu, że on będzie.
Jest to smog, słuchajcie. Może myślicie, że to jest jakieś przypadkowe, jeszcze tu smoga brakowało, ale to też ma znaczenie.
No bo ten smog, który został użyty w wizualizacjach autorstwa Marcina Bani, to przede wszystkim strażnik, który chroni ziemię.
Ma on również związek z mitologią, ale tym razem słowiańską.
No bo faktycznie Gaja, zarówno w samej piosence, jak i widać tutaj w prezentacji, jest takim połączeniem mitologii greckiej, no bo przecież Gaja,
no i słowiańskiej, bo mamy w tekście Agmy, czyli te słowiańskie mantry, no i to też, jak widać, jest uwzględnione w prezentacji.
No i właśnie w mitologii słowiańskiej istniał niejaki żmi. Nie, że wąż, tylko że smog, wyobrażony właśnie pod różnymi postaciami,
nazywany wieloma imionami, ale właśnie kojarzony np. z formą smoka, bo pewnie też mógł mieć różne postacie.
Zależnie od regionów i wyobrażeń, był także obrońcą ludzi i zasobów ziemi, w tym przede wszystkim wody i zasiewów.
Chronił przed ogniem, zaś jego atrybutem był ogień. Żywioł ten jest niezwykle istotnym elementem polskiej prezentacji.
W występie Polski odwołujemy się do jego opiekuńczej, ale i dzikiej natury. Warto podkreślić, że został on wykonany bez użycia sztucznej inteligencji,
co oni tak podkreślają, bo już z tymi się zdarzało przygotowywać takie teledyski z użyciem AI i to estetyka tego była niezbyt dobrze oceniana przez fanów
i niektórzy się trochę bali, że ona tam znowu wrzuci AI i że to nie będzie dobrze wyglądało, więc tutaj tego nie ma.
Tutaj jest ludzka ręka, smog jest wymodelowany w 3D, jest też zridżowany, co nie wiadomo, nie wiem co znaczy, ale może wam to coś powiedziało,
i animowany do potrzeb występu. Ruch z kolei to zasługa animatora, a znów tutaj to podkreślono, nie sztucznej inteligencji.
Jak się, Michale, czujesz? Czy to jest ten moment w życiu, kiedy żałujesz, że nie możesz tego zobaczyć?
Wiesz co, niekoniecznie, natomiast mam przeświadczenie graniczące z pewnością, że nasi słuchacze są najlepiej poinformowaną grupą odnośnie tego, co się tam będzie działo,
bo jak zderzyć sobie tę wiedzę, którą przekazałaś, z tym, co ludzie po prostu przez te trzy minuty zobaczą, to ja podejrzewam, że tych znaczeń absolutnie prawie nikt nie będzie w stanie odczytać.
No, prawdopodobnie nie. Tylko ci, którzy przeczytali newslettera od Telewizji Polskiej, ładnie zredagowanego, w którym jest to napisane.
Czyli grupa fanów, a cała reszta, czy połączy tancerzy z dziećmi Gai, no to nie ma takiej opcji, nawet komentator przed występami nie będzie przecież w stanie tego opisać.
Jeżeli chodzi o samą tę prezentację, już bez tej warstwy znaczeniowej, no to można co nieco o niej wywnioskować na podstawie tego 30-sekundowego fragmentu, który został opublikowany w środę, bo wtedy była druga próba techniczna Justyny.
I w tym fragmencie widzimy moment gry na skrzypcach, dynamiczną grę świateł do choreografii tancerzy oraz słynny moment podwieszania i smoka, który wyłania się z wizualizacji za wiszącą wokalistką, aby później przeniknąć na podłogę sceny.
Fragment jest podobno niezwykle dynamiczny, posiada mnóstwo ujęć, zarówno bliskich jak i dalekich, widać tam też efekty pirotechniczne, no i co Wam jeszcze tutaj mogę powiedzieć, jest taka rzecz związana właśnie z realizacją tego podwieszenia, jak to się w końcu wydarzyło, że ono jest możliwe.
Bo Europejska Unia Nadawców i szwajcarscy organizatorzy zgodzili się na podwieszenie pod jednym warunkiem, że na scenie pojawi się osoba techniczna, która pomoże Justynie zapiąć uchwyty na nadgarstkach przed wzniesieniem się na scenę.
Ona twierdzi, że tego nie potrzebuje, ale no oni chcą ją się w ten sposób zabezpieczyć, więc to musi być. No tylko chodzi też o to, żeby tego technika nie było widać, no bo wtedy cały efekt idzie do kosza, no bo już nikogo się nawet nie spróbują już oszukać, że ona lata.
A zatem kamery pokazują ujęcia z oddali, głównie na tancerzy i dopiero później widz zobaczy podwieszoną Justynę na tle wizualizacji. Także może, słuchajcie, ktoś w to uwierzy i może w związku z tym, jak to będzie pokazane, też ludzie będą wierzyć w to, co niekoniecznie wszyscy wierzyli widząc Justynę na preselekcjach,
że ona wisząc jest w stanie śpiewać wysokie dźwięki, że to nie jest playback. I to też było kluczowe i podkreślane, że dobrze by było jakoś tak zrobić, żeby to właśnie było widać, żeby ludzie w to uwierzyli i żeby to zrobiło wrażenie.
No i właśnie co do tego wokalu, no to jak on brzmi, to można w tej przynajmniej 30 sekundowej próbce o tym będziemy się mogli przekonać, no bo nie jesteśmy Wam w stanie bo to radio pokazać tego 30 sekundowego fragmentu w obrazku, ale możemy właśnie chociaż Wam zaprezentować jaki fragment wybrano i jak Justyna zaśpiewała podczas jednego z podejść, podczas drugiej środowej próby w Bazylei.
Dobra, dwie rzeczy, które tu należy omówić, no bo nie słyszeliśmy tutaj tylko głosu pani Justyny, prawda?
No tak.
Był też głos męski, ten sam, który pojawił się w preselekcjach, czyli pan Tomasz Kukurba, którego wokalizy są tam słyszalne chyba właśnie gdzieś w okolicach tego momentu, kiedy ona się unosi, bo z tego, jeżeli dobrze to wszystko rozumiem, no to ten właśnie fragment został tutaj pokazany w tym wycinku.
On też tam grał na altówce, no tylko, że już po preselekcjach zaczęły się pojawiać takie informacje, że pan Tomasz z uwagi na inne koncertowe zobowiązania, z którymi nie jest w stanie nic zrobić, nie może się do Bazylei wybrać.
Z tego powodu było bardzo smutno pani Justynie, bo zależało jej na jego obecności, więc twierdziła, że jego wokal zostanie wgrany w ścieżkę, która zostanie wyemitowana, no bo przecież to jest możliwe od paru lat, wprowadzone przy okazji covidu, żeby było mniej ludzi na scenie i utrzymane, że mogły być tzw. kurki z taśmy, no to czemu pan Tomasz nie może być z taśmy.
Tylko, że no wiecie, możecie mnie uznać za hejterkę, bo w ogóle też możecie już kojarzyć moje mało entuzjastyczne podejście do tej piosenki i w ogóle mnie się to wydaje trochę bez sensu, żeby ten jego głos tam był, kiedy jego nie ma, bo rozumiem wgranie jakichś chórków, ale chyba co innego wgranie chórków jakichś drugich głosów, a co innego takiej istotnej partii.
I jakoś wydaje mi się, że skoro go nie ma, no to chyba i skoro go nie chciał zastąpić np. nikim innym, no też ma prawo do tej decyzji, no to chyba trudno. I mnie to po prostu nie przekonuje, żeby taka długa partia była wykonywana nie na żywo, no ale oczywiście nie my tutaj decydujemy. Rozumiem też, że to troszeczkę jest dla wypełnienia pewnej pustki w instrumentalu, no ale to z drugiej strony może też wcześniej trzeba o tym myśleć, czym ten instrumental można wypełnić, ale to na etapie tworzenia piosenki.
Wiem, wymądrzam się, nie powinnam, nie warto. Druga rzecz, wokal Pani Justyny. Nie wiem jak wy go otypraliście słuchając tego, ale moje skojarzenie i nie tylko moje, kiedy tego słuchałam było takie, że on, no oczywiście wiadomo, dalej pojawiają sobie wysokie dźwięki, efektowne, ale nie zaprezentowane aż tak efektownie jak stać na to Panią Justynę Steczkowską.
Jednak słychać tutaj pewne niepewności i nie zacznę teraz o tym mówić w tym kontekście, że a, widzicie, jednak Steczkowska nie umie śpiewać albo nie nadaje się na tę Eurowizję, szybko się zmęczyła, jak przystało na słowo pięćdziesiątce. Tylko Pani Justyna też mówi o tym bardzo wprost, więc również i my możemy o tym mówić wprost.
To jest wynik sytuacji spróby, w której ten technik, który miał podejść, żeby zapiąć jej zabezpieczenia na nadgarstkach, żeby się mogła unieść, się spóźnił, podszedł, no pewnie, wiecie, nieco, no to są jakieś tam drobne wartości liczone w łamkach sekund, ale nieco później niż powinien, co ją troszeczkę wprowadziło w takie zdenerwowanie.
Zdekoncentrowało po prostu.
Zdekoncentrowało i sprawiło, że ona nie przygotowała tak swojego ciała, swoich mięśni, żeby wziąć taki oddech, żeby te dźwięki były zaśpiewane w pełni dobrze. I dlatego jest taki efekt. Justyna Steczkowska o tym mówi wprost, ona tam nie udaje, że a może, a nie, no się starałam coś tam.
Ona jest na tyle świadomą wykonawczynią, co by o niej nie mówić, że mówi, ja wiem, że wokaliza była słaba, ale no będzie lepsza, na występie się to nie powtórzy, co jak wiemy, nie należy w pełni już do niej, tylko liczymy na pana technika, że mi zamówi.
W końcu po coś te próby się robi, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik.
Dokładnie i dopiąć zabezpieczenia na nadgarstkach.
Tak jest.
Właściwie w tych momentach tego oczywiście życzymy, niezależnie od sympatii, mniejszej lub większej, do tej piosenki.
Tej piosenki, która wybrzmi w pierwszym półfinale konkursu Piosenki Eurowizji, wyemitowanym we wtorek, co jest bardzo symboliczną sytuacją, przypomnijmy, bo Justyna nie dość, że wraca po 30 latach na konkurs, to dokładnie w 30 rocznicę tamtego występu będzie po raz kolejny stała na eurowizyjnej scenie.
Co do dnia to się złożyło i nawet co do godziny będzie blisko.
No i kwestia tego, jako która Justyna Styczkowska się zaprezentuje, no to najpierw jakoś chyba jeszcze zimą zostało wylosowane, że Polska będzie się prezentować w pierwszej połowie pierwszego półfinału, więc mogła być pierwsza, czwarta, ósma, ale nie piętnasta, co już zaczęło powodować takie sugestie, że skoro wtedy Justyna Styczkowska była pierwsza w 1995 roku, no to może, żeby zwiększyć tę symbolikę, byłoby fajnie, aby pierwsza była również.
I tym razem. I wielu fanów tego chciało, ale nie chciała tego sama uczestniczka, ponieważ mówiła o tym, że no wszystko wszystkim może być, którakolwiek, ale nie chce konkursy otwierać.
I tutaj przyznam, że mnie dziwią reakcje fanów, którzy mimo tego chcieli, żeby Justyna konkurs otwierała, bo jeżeli lubicie Justynę Styczkowską, to dlaczego życzycie jej czegoś, czego ona sama nie chciała po prostu.
Ja nie jestem fanką tej piosenki, a i tak no wcześniej myślałam, że ten symbol byłby fajny, ale skoro ona tego nie chciała, no to co jest ważniejsze? Symbol czy komfort wykonawczy?
Zdecydowanie to drugie.
Później zaczęły, zaczęliśmy myśleć, że Justyna się może pojawić gdzieś tam bliżej końcówki tej pierwszej połowy, dlatego, że okazało się, iż ona jest jedyną solistką, a jedną z dwóch kobiet uczestniczących w konkursie, jeżeli chodzi o pierwszy półfinał.
Ostatecznie tych kobiet będzie więcej, bo aż cztery łącznie, dlatego, że mamy jeszcze dwie uczestniczki z krajów Wielkiej Piątki. Nie tłumaczysz, co to jest Wielka Piątka, nie? Wy wiecie.
I te uczestniczki oczywiście też się prezentują w konkursie, jest utrzymana ta zasada z zeszłego roku, znaczy inaczej, prezentują się w koncercie, są ich występy pomiędzy występami konkursowymi, nie można na nich głosować.
Więc Hiszpanka i reprezentantka Szwajcarii, gospodarzy, one się też zaprezentują w tym koncercie, ale nie można na nich głosować, a z tych, na które można głosować, to mamy tylko naszą Justynę i członkinię duetu z Albanii.
Co oznacza, że jest to półfinał bardzo męski, dlatego sądzić było można, że oni będą chcieli te występy kobiece rozłożyć jakoś tak równomiernie, żeby nie było właśnie, że będzie na początku jedna kobieta, dajmy na to Justynę pytali gdzieś tam na początku, w drugiej połowie będzie Albania gdzieś pod koniec, a tak w międzyczasie to same chłopy.
Dlatego spodziewałam się, że może będzie ta Justyna gdzieś piąta, szósta, czwarta, bliżej właśnie końca, bo łatwiej wtedy będzie o taki rozkład równomierny.
A tu ani jedno, ani drugie. Ani nie mamy odzwierciedlenia tego symbolu Justyny powracającej, wtedy otwierającej i teraz też, ani nie sprawdziała się ta druga hipoteza, bo Justyna Steczkowska jest druga w kolejności, co niektórym się nie spodobało, bo ta dwójeczka uchodzi za taką pechową, uprzypisywaną krają, w których się nie pokłada zbyt wielkich nadziei,
ale nie zawsze tak było i może w takim razie czas odczarować tę dwójkę, bo przypisanie takiego numeru startowego nie zawsze wiąże się z dobrym wynikiem, a przecież ktoś ten numer musi mieć, nie da się go pozostawić pustego.
Także Justyna jest druga, dosyć wcześnie i troszeczkę to się chyba uda symbolicznie nałożyć, bo w 1995 roku ona wystąpiła po 21.12, a teraz 21.14, więc będą jakieś sekundy, które się tutaj zazębią, no nie?
Także w pewnym sensie jednak ta symbolika, że co do dnia, co do konkretnego momentu po 30 latach stanęła na eurowizyjnej scenie, to zostaje zachowane. No tak jak powiedziałam, nie jestem fanką tej piosenki, ale mimo wszystko muszę stwierdzić, że to jest fajne, że to się tak ułożyło.
No i w związku z tym jeszcze z Justyną kwestia kolejna, pytanie kolejne, które sobie zadajemy co roku, czyli czy nasz reprezentant awansuje do koncertu finałowego, spółfinału, no bo przecież Luna rok temu nie awansowała, mimo tego, że twierdziła, że tak będzie i przedstawiała argumenty za i przeciw, jednak sugerując, że przeważają te za.
No ale słuchajcie, no bez przesady, jest ta piosenka jaka jest, podobać się może lub nie, no ale skoro odpada 5 krajów z półfinału, zostaje ich 10 do awansu do finału, no to naprawdę akurat my mamy odpaść, zwłaszcza, że mamy artystkę popularną, no to Polonia ma nas nie wesprzeć, no w przypadku Luny nas nie wsparła, bo ją średnio znała, ale w przypadku Justyny Styczkowskiej, co prawda nie cieszy się ona może jakąś bardzo dużą sympatią, no ale jednak jest rozpoznawalna.
Ale wśród Polonii myślę, że dziewczyna szamana jest zapamiętana.
Na pewno. No oczywiście nie może być tak, że będziemy wiecznie liczyć na diasporę, bo to też do niekońca nie prowadzi. Powinniśmy mieć większe oczekiwania jeżeli chodzi o wyniki, tak więc sądzę, że nie tylko od diaspory dostaniemy głosy. Zagadką jest tylko dla mnie to, z którego miejsca Justyna awansuje do tego finału, czyli czy będzie w czołówce rankingu półfinałowego, czy gdzieś tam będzie trudniej o ten awans, no ale sądzę, że on oczywiście będzie.
My się nie dowiemy przed finałem, jak to było właśnie, z którego miejsca awansowała. Wszystkie tabelki będą po finale jak zwykle opublikowane. I tak samo jak jest to dla mnie zagadką, tak również jest dla mnie zagadką miejsce Justyny w ostatecznym rankingu. I tutaj nie będę wróżyła z fusów.
No nie wygramy, no nie. Jeżeli chodzi o plebiscyty takie fanowskie, no to umiejscowienie tej piosenki jest różne. W głosowaniu klubów OGAE, czyli klubów, fanów piosenki Eurowizji z różnych krajów, ta piosenka ulokowana została na 21. miejscu z 37. prezentacji. To jest przeznaczenie, nie oszukujmy się, skoro 21. miejsce na 37.
Także wcale by mnie nie zdziwiło takie miejsce, ale kto wie, może będzie lepiej, może będzie wyżej, może będzie to wymarzone przez Justynę top 10, albo i lepiej, byle wyżej niż miejsce 18. jakie miała w roku 95. Tak, no bo jednak jeżeli już jechać po tylu latach, to żeby…
To po coś.
To po coś i żeby chociaż siebie przebić, a nie odwrotnie, bo to na pewno nie byłoby przyjemne, no ale to jest konkurs, to jest loteria.
Czasami nam się wydawało, że będą lepsze rezultaty jak z Krystianem Ochmanem. Było 12. miejsce, oczywiście nie jest ono miejscem złym, ale niektórzy mogą oczekiwać więcej, także nie nastawiam się, niczego nie oczekuję, wszystkiego się spodziewam i też Wam polecam to samo.
Zwłaszcza, że rywalizacja jest… że na nią wpływ mają różne czynniki. Sama przyszkolenność startowa może mieć na nią wpływ, jak i konkursowa stawka, która ma oczywiście tutaj znaczenie, czyli to jak Justyna wypada na tle konkursowej stawki.
Więc Wy już wiecie, co się teraz wydarzy i co my teraz zrobimy, po to tu po prostu dzisiaj przyszliśmy, żeby Wam to pokazać, bo no ja śledzę konkurs i preselekcje krajowe przede wszystkim dla tej warstwy muzycznej, żeby coś może gdzieś dla siebie znaleźć. Czasami znajduję, czasami przynoszę do radia nawet później jakieś takie rzeczy, których kolega by inaczej nie poznał, gdybym ich nie przyniosła.
A to prawda. I Wy przy okazji też.
I Wy przy okazji też. Dlatego to mnie… z powodów oczywistych bardziej ciekawi niż ta część wizyjna, o której powiedziała mnie jako przy okazji. Dlatego no to myślę, że jest ważne. Chcielibyśmy Wam właśnie uzmysłowić to, jak Justyna się prezentuje na tle tej stawki, żeby nie ograniczać się tylko do tego, co na naszym podwórku, ale wiedzieć, co generalnie muzycznie w Europie piszczy.
I my Wam to jak zwykle pokażemy w kolejności startowej, czyli jeszcze raz przypominam, połówki półfinałów oraz udział w konkretnym półfinale, czy pierwszym, czy drugim, to było wylosowane, a to czy konkretny kraj, który już np. wylosował drugą połowę drugiego półfinału, wystąpi dziesiąty czy czternasty, o tym decydowali producenci, biorąc pod uwagę atrakcyjność tworzonego show, różnorodność piosenek, możliwość ustawienia prezentacji,
scenicznych po sobie, tak, żeby to miało sens i było możliwie szybkie do przeprowadzenia. No i tak, jak im to po prostu pasowało, tak to zostało zrobione i w tej kolejności Wam to zaprezentujemy. Najpierw półfinał pierwszy, potem drugi, z uwzględnieniem artystów z Wielkiej Piątki, czyli tych państw, które, dobrze powiem, to jeszcze raz, które wpłacają największe składki do Europejskiej Unii Nadawców,
dzięki czemu nie muszą przechodzić przez te kwalifikacje półfinałowe, od razu są w finale, wbrew temu, co Wam będę znowu wkręcał, Artur Orzech, że to są Państwa założyciele Eurowizji. Ale Wy już to przecież tyle razy słyszeliście, że to doskonale wiecie. Również kwalifikacji tych nie musi z automatu przechodzić Szwajcaria, czyli gospodarz, ale od zeszłego roku te piosenki tych państw normalnie są właśnie, tak jak powiedziałam, prezentowane pomiędzy utworami zestawki konkursowej,
co może niektórych pewnie zmylać na takiej zasadzie, ale zaraz, zaraz, czy możemy na to głosować. No ale skoro zdecydowano się to utrzymać względem zeszłego roku, no to może jednak aż tak bardzo ludzi to nie zmylało. I ludzie są inteligentni, Wy będziecie wszystko wiedzieli. Po tym, jak postaram się Wam tutaj w międzyczasie wspominać, co takiego się dzieje, jaki to kraj, co warto o tym wiedzieć, jeżeli nie zapomnę, też będę mówiła, na którą z tych piosenek głosować nie można, bo to piosenka właśnie z Wielkiej Piątki.
Natomiast jeżeli chodzi o to, na co głosować można, jeżeli chodzi o półfinały, no to na ten półfinał, w którym jest nasza reprezentantka, czyli na pierwszy, na piosenki z tego półfinału, na piosenki z drugiego nie. Dopiero w finale możecie głosować na wszystko, niezależnie od tego, czy Justyna się do niego dostanie, czy jednak coś nieprzewidzianego się tutaj wydarzy.
No chyba, że słuchacie nas z innego kraju, dajmy na to, słuchacie nas z Wielkiej Brytanii. No to ona akurat jest z Wielkiej Piątki, jest przypisana do drugiego półfinału, więc wtedy możecie głosować w drugim półfinale, na naszą Justynę niestety nie możecie. Ale na przykład z Włoch możecie i tak dalej, i tak dalej.
To jest ta stała część naszego programu, która co roku się pojawia, która nie może niestety pojawić się w Tyflopodcaści ani na YouTubie z uwagi na prawa autorskie do warstwy muzycznej. Tak więc jeżeli słuchacie tego teraz w którymś ze źródeł, jakie wskazałam, a chcielibyście posłuchać tego naszego omówienia, no to jego tam nie będzie, teraz będzie wycięta i przejdzie po prostu do dalszej części audycji.
A jeżeli was to interesuje, to przerzucicie się na inne źródło, którym jest serwis Mixcrowd, gdzie audycja będzie umieszczona jak zwykle w całości z warstwą muzyczną i z tym naszym omówieniem też. Czy to jest wszystko jasne? Czy możemy przystąpić do prezentacji?
Myślę, że tak. No to gramy, a ty opowiadasz.
No i tak to wszystko brzmiało.
Czy to jest ten moment, kiedy Michał mnie wyrzuci z tej audycji, bo za dużo gada?
A dlaczego?
Może tak być.
Niczego nie wykluczam.
Mów dalej, kontynuuj, kontynuuj.
Dobra, to teraz od czego zaczynamy? Czy od faworytów tak ogólnie to, na co stawiają bukmacherzy, czy od faworytów naszych prywatnych, osobistych?
To ja myślę, że możemy zacząć od tego pierwszego, bo naszych osobistych faworytów zagramy.
No tak, oczywiście, chociaż mamy ich pewnie też więcej, a może będzie łatwiej o tym po prostu powiedzieć w tym momencie, kiedy macie tę stawkę, może jeszcze mniej więcej w uszach i w pamięci,
chociaż wiem, że trudne to jest na podstawie tylko takich niewielkich próbek, a potem wrócimy do takich naszych już największych faworytów.
Na koniec tego wejścia, bo to jeszcze nie jest koniec, to chyba marzycie o tym, że to nie ma takiej opcji, żebyśmy skończyli w tym momencie.
A więc, takich faworytów głównych jest dwóch i na ten moment największym z nich, jeżeli chodzi o bukmacherów, jest Szwecja, czyli kraj o bardzo mocnej pozycji w Eurowizji.
Ale gdyby ktoś tam powiedział jakiś czas temu, że oni będą tak wysoko ze sprawą piosenki o saunie, to byśmy nigdy tego nie powiedzieli,
bo Szwecja słynie z takich generycznych popowych utworów i jak posłuchać ich preselekcji Melodifestivalen, to tam wszystkie piosenki są z jednego generatora, z jednej sztancy.
I powiem szczerze, że mam bardzo dużą satysfakcję z tego, co się tutaj wydarzyło, że to właśnie zespół Kai z piosenką Barabada Bastu, czyli tą o saunie, jadą na konkurs,
bo to właśnie pokazało, że te generyczne piosenki identyczne względem siebie, no to może nie jest to, czego ludzie potrzebują, bo piosenka, którą Mons zaproponował, była identyczna pod wieloma względami, względem konstrukcji, względem pomysłu na występ, jak Heroes przed 10 lat.
Więc no ile można po prostu dawać to samo, a tutaj mamy przynajmniej coś innego, mamy dystans, mamy to najważniejsze, bo nie powiedziałam o tym, mamy słuchajcie, powrót do języka szwedzkiego po dwudziestu kilku latach ze Szwecji.
Oni zawsze po angielsku śpiewali w ostatnich dekadach i tak nas do tego przyzwyczaili, a trzeba było po prostu, żeby przyjechali z Finlandii jacyś Szwedzi, żeby przypomnieć Szwedom, że mają swój język.
I mam bardzo dużą z tego satysfakcję. Po wynikach Mons i inni ci twórcy tych generycznych piosenek komentowali, że już teraz to się nie liczy prawdziwa muzyka, tylko jakieś takie dziwne rzeczy, niektórzy to nie będą startować w tych selekcjach.
No i dobrze, trudno, no może potrzebujemy więcej po prostu czegoś innego. Wiadomo, że też sauna Ameryki nie odkrywa, ale jest faktycznie czymś innym ze Szwecji.
I jeżeli chodzi o zakłady bukmacherskie, to była bardzo wysoko Szwecja z Monsem. On ostatecznie pojechał, ja, Dong Kai i ona dalej jest właśnie na tym pierwszym miejscu.
Więc no o czymś to świadczy, ale z drugiej strony, no wada tego, może dajmy zorganizować Eurowizję komuś innemu, a nie ponownie tej Szwecji, która to już robiła.
No i drugi faworyt, taki naczelny, już też to robił, a więc jest to Austria. A oni mieli okazję organizować Eurowizję w 2015 roku. No i czy zrobią to ponownie?
No to jest właśnie to pytanie, czy się uda znowu na podobnym patencie. Piosenka JJ nie jest taka sama jak piosenka Nemo. Różni się pod względem konstrukcji.
Tam się więcej działo, było dynamicznie, było trochę w niskim rejestrze, trochę w wysokim. Ta dramaturgia cały czas była budowana. Tu jest co innego, jest to bardziej balladowe.
Pod koniec się rozkręca, bo tam nagle wchodzi beat, tempo jest przyspieszone. Tak więc to nie jest kopia jeden do jeden, ale było, nie było sięgnięcie po podobny patent głos operowy.
Więc czy to wystarczy i czy my tego chcemy, żeby to teraz tak było, że będzie wygrywać utwór, który jest oparty na jakimś pomyśle, który się sprawdził w zeszłym roku?
Do końca bym tego nie chciała, więc z tej dwójki wolę Szwecję. No ale tam wciąż się mówi o innych krajach, typu Holandia na przykład, ale ja tego nie widzę.
Więc może zostawmy te inne typy, bo mam wrażenie, że one się aż tak nie liczą. Natomiast sądzę, że sprawa może być otwarta i może nam tutaj ktoś wyskoczyć, kogo się nie spodziewamy.
Ale mówiłam tak długo o tej Szwecji i to nam pozwoli przejść płynnie do naszych faworytów, które pojawią się później, ale teraz już możemy właśnie tak w paru słowach, żeby ująć nie tylko ten jeden kraj, który potem sobie wybraliśmy do zaprezentowania,
ale ewentualnie tych kilka, które się u nas pojawiły w czołówce, bo ta Szwecja to jest coś, co do czego jesteśmy zgodni, pewnie nie co do konkretnego miejsca, bo u mnie nie jest ona na pierwszym miejscu,
ale jeżeli chodzi o typy Michała, to już chyba możemy zdradzić, że Barabada Bastu to jest to, co Ci się spodobało.
Zdecydowanie.
Słuchajcie, znam kolegę trochę i tak przewidywałam, może pamiętasz, że w kwietniu, jak robiliśmy wydanie świąteczne, to nawet Ciebie pytałam, czy już słyszałeś Barabada Bastu, bo ten utwór się pojawiał na przykład w Radiu 357, był na liście piosenek tam, że kolega wtedy jeszcze nie znał, ale poznał, nadrał…
Wtedy to znałem łajkę.
No właśnie, bo tak liczyłam, że nas ta sauna wybawi od łajki i to się wydarzyło na szczęście.
No ale jeszcze tuta Italia to poważna konkurencja.
Tak, jesteś fanem tuta Italia.
Oczywiście.
I Gabry Ponte.
No to wiesz, to też trochę z sentymentu, no bo Gabry Ponte to on kiedyś, kiedyś, dawno temu, zanim podpisywać się zaczął swoim imieniem i nazwiskiem, no to Eiffel 65 i słynne przeboje.
Z końcówki lat dziewięćdziesiątych.
Tak, więc to jest o czym nie wszyscy mogą wiedzieć.
Jedna z takich większych gwiazd, jeżeli chodzi też o zasięgi, o odsłuchania na Eurowizji, która na nią trafia w ostatnich latach.
I to była sytuacja, mnie się rzadko takie zdarzało, kiedy po prostu odbieram mowę, kiedy już nie wiedziałam jak mam zareagować, no bo wiecie, oglądałam to Sanremo i tam co chwilę, przed każdą przerwą reklamowałam tuta Italia, tuta Italia.
A piosenki były takie, wiecie, no marne i wszyscy pisali najlepiej, żeby Sanremo wygrał dżingiel tego festiwalu, czyli piosenka tuta Italia, bo jest lepsza od tego wszystkiego, co oni tam pokazują.
Po czym ukazuje się lista uczestników fidału właśnie w San Marino i tam się nagle znajduje tuta Italia.
Więc, no faktycznie to było bardzo niespodziewane i jest trochę nietypowe, no bo było, nie było piosenka o innym kraju, bliskim, prawda, no ale nie zmienił tego na tuta San Marino, bo by nie pasowało.
A też prezentacja jest bardzo taka włoska, bo tam na wizualizacjach będzie Fontanna di Trevi czy coś, także nie próbuje nawet nazywać do San Marino, nie walczy z tym.
Tylko pytanie, jak to się uda, bo jest taka klątwa DJ-ów na Eurowizji, że trochę ci DJ-e nie wiedzą, co ze sobą na scenie zrobić, zapraszają wokalistów, którzy niekoniecznie dobrze śpiewają, wiemy coś o tym, gromi Lukas Mayer, albo są niezbyt charyzmatyczni.
Dotychczas było tak i w sumie nie wiem, czy tak będzie, że oni będą śpiewać w maskach, ci wokaliści, których on zaprosił do występu i że tam średnio jest z taką charyzmą i że to jednak właśnie może nie wystarczyć, żeby przykuć uwagę widza.
No ale jest ten refren, tutaj Italia, tutaj Italia, który siedzi i tak, więc czyżby San Marino miało po kilku latach awansować ze sprawą piosenki o Włoszech?
No tego właśnie jest pokręcona ta Eurowizja. Austriacy z Niemiec, Słowak z Czech, piosenka o Włoszech z San Marino, uczestnik z Kongo reprezentuje Holandię.
Niemcy w Estonii śpiewają o espresso, macchiato po włosku i jeszcze nie powiedziałam, że w Estonii też mamy polskiego tancerza, w Islandii mamy tancerkę, w Estonii mamy tancerza.
No i nasz Robert Skowroński, który współtworzył piosenkę dla Szwecji. Także jest ta silna polska ekipa, nie tylko w naszym polskim występie.
To, co też jest właśnie fajne, bo zaczęłam mówić o tych językach, to ta Eurowizja stoi językami narodowymi, bo sporo krajów się zdecydowało do nich wrócić, nawet jeżeli niekoniecznie po nie sięgali.
Wspomniana już Szwecja, ale też Niemcy. Też bardzo długo, zdaje się, że ponad 20 lat Niemcy nie śpiewały po niemiecku.
A wreszcie stwierdzili, że to się musi wydarzyć, ale to się musiało też dokonać ze sprawą austriacko-węgierskiego duetu.
No przecież nazwy krajów to są jakieś tam etykiety, nie one są tutaj najważniejsze.
Co do mnie i co do moich wyborów, to w tym roku mam trochę problemów, bo tak, na pewno bardzo jakościowe są piosenki z Litwy i z Łotwy, więc te dwa kraje bałtyckie, Super Estonia i Espresso Macchiato mnie nie kupuje.
Więc na pewno w mojej czołówce jest łotewska Thulia i ta taka rockowa piosenka z Litwy. Jakościowa też jest Ukraina i jest w tym stylu, który lubię, jest tam fajna harmonia.
Czegoś brakuje, żeby mnie to tak kupiło w pełni, ale wiem, że to jest dobra jakość. Wiem też z drugiej strony i rozumiem, dlaczego ludzie mówią, że to nie powinno do finału awansować i że nie awansowałoby, gdyby nie było Ukrainą. Zdaję sobie z tego sprawę.
Natomiast jeżeli chodzi o taką ścisłą czołówkę, to jest w niej wspomniana przez Ciebie Szwecja i jest też bliska jej Finlandia. Tak, ta piosenka o dochodzeniu, bo jedna rzecz to to sam tekst, ale jakoś tak jest, że mi to zostaje w głowie. Ta melodia całkiem mi w głowie siedzi i mnie ona przekonuje.
Mam też w tym roku problem, bo w zeszłym roku miałam łatwiej, dlatego że piosenka z Izraela mi się po prostu nie podobała. Ja bym bardzo chciała ich ignorować, bo wiem, że ich udział na Eurowizji, mimo pewnej zmiany dotyczącej działań wojennych, on wciąż ma charakter propagandowy.
I chodzi właśnie o takie pokazanie nas, o my biedny, atakowany naród. Dlatego tak podkreślają sytuację, w jakiej się znalazła ta ich wykonawczyni, to co ona przeżyła. I dlatego, no wiecie, z jakiegoś powodu nie wysyłają drugi rok z rzędu np. piosenki, nie wiem, o kwiatkach, ptaszkach, o miłości. Tylko taką nie wiadomo trochę o czym, ale taką bardzo patetyczną.
Tylko, że w zeszłym roku do mnie ten patos nie trafiał, a mam taki problem, że muzycznie do mnie w tym roku to niestety trafia. I staram się o tym nie myśleć i nie uwzględniać ich w swojej topce, ale inaczej. Ta piosenka też do mnie nie powinna trafiać, bo nie oszukujmy się, jak posłuchacie refrenu, to to jest trochę nie opuszczaj mnie. Ja chowana na poezji śpiewanej, więc mnie się to podoba.
Jak posłuchacie tego… to jest refren Izraela, a teraz sobie weźcie przecież zdarza się, że największy żar ciska wulkan, co niby dawno zmarł. Trochę jest, no nie? Jakieś nawiązanie. Nie jest oczywiście plagiatem, ale jak to słyszałam, to od razu właśnie nie opuszczaj mnie. Jeszcze tam jest zwrotka po francusku. No i ja takie rzeczy lubię, bo jestem chowana na poezji śpiewanej.
Zdanie większości fanów jest odmienne, że w zeszłym roku mieli lepszą piosenkę, a dla mnie tamta miała już tak sztampową linię melodyczną, że do mnie nie trafiała, a to mi się niestety całkiem podoba. No sorry, no jakoś muszę z tym żyć, co nie znaczy, że oddałam na nich głos, no i tak nie mogę, bo nie są w naszym półfinale, ale nawet w finale tego po prostu nie zrobię i sobie będę z tym w ciszy.
Kolejnym takim moim wyborem związanym z moimi upodobaniami jest Serbia. I tutaj miałam inny typ w preselekcjach, no ale on się ostatecznie nie sprawdził scenicznie. No i fanprint z piosenką Mila. No wiecie, jestem fanką bałkańskich ballad, bo wychowana nie tylko na poezji śpiewanej, ale też na Kaji Bregowiczu.
I po prostu jak słyszę dobrą bałkańską balladę w jakimś jugojęzyku, że się tak wyrażę, no to już jestem kupiona. A ta ballada przeszła jeszcze taką przemianę ze sprawą znanego serbskiego muzyka, też znanego z Eurowizji, między selekcjami i Eurowizją. Jak on tam zrobił te przemiany i dołożył wokalizy i zmiany w melodii, aranżację rozbudował i jeszcze ten Prince to dobrze śpiewa, bo naprawdę chłopak ma super głos.
Ja wiem, że to jest przestarzałe o 20 lat, ale wiecie co, nie obchodzi mnie to wcale, lubię to. A poza tym tytuł Mila można rozumieć na dwa sposoby, no bo Mila jako miła i Mila jako zdrobnienie od imienia. A że są tacy, którzy Milena zdrabniają jako Mila, to mogę przyjąć tę interpretację, że on śpiewa do mnie w pewnym sensie, no bo czemu nikt mi to zabroni.
Aczkolwiek słuchajcie, tam jest problem, no bo rozumiem inspirację mitem o Orfeuszu i Eurydyce, tylko w czasie pojawił się fragment z jego próby i nie wiem o co z tym chodzi, ale wszyscy są przerażeni, bo został taki wycinek pokazany, że on jest ciągnięty po podłodze jak worek kartofli przez tancerzy. Nie rozumiem zamysłu i nie wiem czy chciałabym to zobaczyć, może jednak nie ma czego żałować, że nie widzę, bo by mi to zepsuło odbiór i bym się tylko zdenerwowała.
Także no, nie wiem jak to wyjdzie, Serbia ma wsparcie, diasporowe, Czarnogóry w półfinale, którzy mogą na nich głosować, ale jak może ludzie zobaczą, że chłopa ciągną po ziemi, że sobie brudzi tam swoje piękne włosy, które ma, to nie wiem jaki będzie tego efekt, trudno mi się domyślić.
No ale moje pierwsze miejsce jest inne i słuchajcie, jestem temu wierna od grudnia. Wy się nie spodziewacie, że to można aż tak, prawda? Wy w maju poznajecie piosenki eurowizyjne, a ja moją piosenkę, faworytkę usłyszałam w Mikołajki.
Kiedy to opublikowano, wszystkie utwory na festiwali IKENGES, czyli festiwal albański, który wybiera właśnie piosenkę na Eurowizję i tam usłyszałam duet Szkodra Elektronikę i zostałam i nic już mi się nie spodobało bardziej.
Może to świadczy źle o samym sezonie preselekcyjnym, że nie miał on super wysokiego poziomu, bo wiele osób na to narzeka, że w tym roku Eurowizja to taka marna, ale wiecie co, co roku tak mówią.
A potem i tak wszystko będą po tygodniu śpiewać. Natomiast ta piosenka przykłała moją uwagę, bo jest bardzo oryginalna i nie ma to związku z tym, że byłam rok temu w Albanii na wakacjach.
Absolutnie to nie o to chodzi. Po prostu to jest dla mnie super, ale nie byłoby tak dobrze, gdyby nie było mankamentów. Dla mnie pewien mankament jest w wokalu. Konkretnie już na selekcjach miałam wrażenie, że pani Beatrice, czy jak się ją wymawia pani wokalistka ma pewne problemy z oddechem.
Nie wiem dokładnie, czy ona na tej scenie tańczy, rusza się, bo takiego nie mam dokładnego opisu. Ale jako osoba, która trochę siedzi w wokalnych rzeczach, czuję się niekomfortowo, kiedy ona tak głośno oddycha. I liczyłam, że to wyćwiczy do koncertu konkursowego w maju. No i pojawił się wycinek jej próby. Niestety dalej to jest.
No i w moim idealnym świecie mój faworyt miałby też idealny wokal. Natomiast nie ma żadnej innej piosenki, która by mi się podobała bardziej niż ta, więc wciąż liczę, że to wyjdzie dobrze, nie będzie tego słychać. A jak nie, to sobie będę dalej tego po prostu słuchała w studyjce. Bo jest to piękne, jest to po albańsku. Nazywa się to Zjerm, bo tak się to chyba mówi. Jest w ogóle w dialekcie właśnie z tej Szkodyry, gdzie oni pochodzą. Jest super. A jak bardzo jest super, to się przekonacie za jakąś chwilę, jak wam to pokażę, bo ten utwór wam zaprezentuję.
I zapomniałam jeszcze o Grecji, bo Grecja jest moim drugim miejscem, czyli Clavdia się chyba mówi. Ta piosenka o asteromata, którą wam tutaj wskazałam. Właśnie piosenka po grecku, na którą wam zwróciłam uwagę w tym naszym skrócie. Także no tacy są nasi faworyci. Jak wyjdzie z nimi się, okaże.
Inne kwestie. Rok temu poświęciłam bardzo dużo miejsca takim kwestiom organizacyjnym, które były zmienione w tamtym roku. Typu właśnie, że te prezentacje Kraju z Wielkiej Piątki są pomiędzy konkursowymi piosenkami, że jeżeli chodzi o finał, to można wylosować, że się będzie w jego pierwszej połowie, można w drugiej, a można wybór producentów. To wszystko zostało utrzymane, jak również zmiany sprzed dwóch lat, że reszta świata może głosować w finale, że w półfinale decydują tylko widzowie.
Chyba, że się coś zepsuje, to jest zapasowe jury, a w finale faktycznie jurorzy dołączają. No i myślałam, że nie będziemy się zajmować kwestiami organizacyjnymi w tym roku, ale jesteśmy jednak do tego zobligowani z uwagi na zmianę, jaką tutaj nam prawdopodobnie przewidziano, jeżeli chodzi o podawanie punktów w półfinałach, jeżeli chodzi o to, kto do finału, z półfinału awansuje.
I tutaj sobie pozwolę zacytować już po raz kolejny, bo nie wskazałam źródła, to brzydko z mojej strony, za portalem Dziennik Eurowizyjny, bo podobno ma być tak, że, takie są zapowiedzi, wiecie, po próbach oni mogą to nagle zmienić, no ale, że będą wymieniane trzy kraje czekające na werdykt i na tych trzech reprezentacjach skupiane będą kamery.
Jeden utwór z tych wcześniej wymienionych będzie już wywołany do głównego finału, a pozostałe, to nie znaczy, że pozostałe się nie kwalifikują, tylko one wracają do tej puli, która dalej może być brana pod uwagę. I tak dalej w koło będą tak brać kolejne trójki, kolejne, aż dojdą do zapełnienia dziesiątego miejsca, a wtedy pokażą tych wszystkich, którzy zostali i to z nich wybiorą.
Pytam się grzecznie ja po co, w sensie co ma to zmienić, bo myślę, że może wprowadzić trochę zamieszania na takiej zasadzie, że ludzie zobaczą, że są pokazywane trzy kraje, dajmy na to Polska, Islandia, Estonia.
Pokazane jest, że wchodzi Estonia i co sobie może pomyśleć taki widz, wiecie, który to włączy bez jakiejś wiedzy, jeżeli np. Artur Orzech mu tego dobrze nie wyjaśni, że Polska odpadła, prawda, no bo zostaje pokazane, że wchodzi Estonia. I teraz cała nadzieja w komentatorach, żeby oni to dobrze wytłumaczyli, a ta Polska po prostu wraca do puli rozdań i za chwilę może być trójka Norwegia, San Marino, Polska, z niej wchodzi Polska, a tamte kraje dalej czekają na swoją kolej.
Zmiany w sposobie podawania wyników już były planowane dwa lata temu w czasie Eurowizji, które polegały na tym, że uczestnicy wychodzili na scenę, zamiast siedzieć w green roomie podczas tego odczytywania wyników i było faktycznie widać na bieżąco ich reakcje, jak się smucą, kiedy się okazuje, że oni nie odpadli, a znakiem rozpoznawczym Eurowizji było zawsze to,
że tutaj nie pokazywano właśnie aż tak bardzo tego smutku, bo to nie jest program typu Mam Talent i to jednak wielu fanom się nie spodobało, takie eksponowanie tych artystów wystawionych na porażkę, dlatego po jednej próbie się wycofano z tego sposobu, ale dalej próbuję eksperymentować, żeby to było bardziej emocjonujące.
Po pierwsze, jak na mnie może wprowadzić bałagan, po drugie, zaś no właśnie taką kwestią jest to, że jednak będzie widać tutaj może jakieś zamieszanie. No uczestnicy teoretycznie mają wiedzieć, że to, że akurat z danej trójki nie przeszli, to nie znaczy, że już ich szanse są pogrzebane, no ale może jednak będzie widać, że są smutni na przykład, prawda, bo jednak będą liczyli, że to napięcie już z nich zejdzie, a ono jeszcze nie zejdzie, bo muszą dalej czekać na swoją kolej.
Także mówimy wam to na wszelki wypadek, gdyby tak się wydarzyło, że coś będzie we wtorek niezrozumiałe. Może też tak być znowu, że oni po pierwszej próbie stwierdzą, kurde, bałagan jest. Wracamy do tego, co było, po prostu czytamy. Wchodzą Armenia, Serbia, coś tam, coś tam, a zobaczymy, no bo jednak może po prostu przy tym zostaną i wy będziecie wiedzieli, że jak Polska zostanie pokazana, ale padnie informacja, że awansuje inny kraj,
to dopóki jeszcze miejsca wszystkie nie są zapełnione, wszystkich dziesięć, to sprawa nie jest skreślona, po prostu musimy czekać cierpliwie dalej.
Występy konkursowe to jedno, jak zwykle będą też występy specjalne, wokół których jest sporo tajemnic.
Pewne jest to, że w pierwszym półfinale organizatorzy skupią się na historii Szwajcarii podczas konkursu, mają wystąpić byli reprezentanci i ma być też wspomniana reprezentantka Szwajcarii, najsłynniejsza, którą nie wszyscy kojarzą ze Szwajcarią, może np. z Kanadą, bo nie każdy pamięta, że w roku 1988 dla Szwajcarii Eurowizję wygrała Celine Dion.
I to jest taką kwestią wielu zastanawiającą, czy ona w jakiejkolwiek formie na Eurowizji się pojawi, z uwagi na swój stan zdrowia, no bo wiemy, że rok temu ABBA w Szwecji, mimo tego, że to było 50 lat od zwycięstwa, nie udało się nawet w formie hologramowej pokazać i nikt tam z członków nie wystąpił.
A zatem jak teraz będzie z tą Celine? No w pierwszym półfinale na pewno jakaś wzmianka, w drugim mamy się skupić na fanach konkursu i pewne jest, że wystąpi wtedy wiele uczestników niedawnych edycji, w tym całkiem spora ekipa z tamtego roku i będą prawdopodobnie wymieniać się piosenkami, czyli śpiewać piosenki innych artystów eurowizyjnych.
No i w finale gościem ma być Nemo, czyli zwycięzca z zeszłego roku. No i też tutaj pojawia się znowu pytanie, no skoro to finał, to może to jest ten czas, kiedy się pojawi Celine. I plotki są różne. Jedne są takie, że nie ma absolutnie takiej opcji. Mówi się też, że organizatorzy trochę czekają na to, co się wydarzy i mają różne scenariusze przewidziane, ale są też takie plotki, że podobne odbyły się już próby Celine Dion z orkiestrą.
Także to jest gdzieś tam trzymane w tajemnicy. Możliwe, że to też będzie zmieniane w zależności od okoliczności, od jej samopoczucia. Tak więc nie jesteśmy Wam w stanie odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie, jak to z nią będzie. Czy w ogóle się pojawi, czy może tylko wyjdzie coś powiedzieć, czy może jednak coś zaśpiewa, skoro udało się na igrzyskach. No jest to faktycznie kwestia bardzo ciekawa.
I jeszcze jedna z kwestii takich organizacyjnych co do finału, bo w finale, przypominam, prezentowane są najpierw wyniki jurorów z każdego kraju, a potem zbiorczo wyniki televotingu dla każdego państwa na takiej zasadzie, że nie wiem, Armenia dostała od widzów łącznie ze wszystkich krajów 40 punktów, a Szwecja dostała 384.
No ale jeżeli chodzi o te wyniki głosowań jurorskich, które to już są liczone w finale, są uwzględniane, to one są zawsze prezentowane przez rzeczników krajowych, z którymi się łączymy. I to mogą być różne osoby, reprezentanci z lat ubiegłych, jacyś dziennikarze, inne takie osoby.
Rok temu była to Wiki Gabor, która na szczęście nie powiedziała po swojemu I don’t know, tylko przedstawiła kto dostał naszą polską dwunastkę, bo inne punkty się wyświetlają na ekranie. I dziś w pytaniu na śniadanie poświęciłam się, włączyłam to, by była informacja, że o 9.40 będzie wiadomość kto będzie podawał polskie punkty.
No i tutaj, wiecie, były różne hipotezy, albo że jednak sięgnął po kogoś z poprzednich lat, jakiegoś reprezentanta, typu Michał Szpak, skoro tak dobrze się sprawdził w prowadzeniu preselekcji, albo Luna z zeszłego roku, no nie powiodło jej się, ale można by jej to dać, albo jakiś dziennikarz muzyczny związany z TVP, typu Gabi Drzewiecka, która do nich niedawno dołączyła, a tu znowu powiem Zong, bo żadne z powyższych.
Polskie punkty jurorskie poda osoba, która już się pojawiła przy okazji preselekcji, jako jedna z współprowadzących, wówczas przeprowadzała wywiady z uczestnikami, a tak na dobrą sprawę kojarzymy ją z Radia, Radia 357, gdzie o Eurowizji zdarza jej się również opowiadać, bo o tym sporo wie.
Polskie punkty jurorskie przekaże Ola Budka. Spodziewany byłby to dla ciebie Michale Wybór? Nie, zdecydowanie nie. Totalnie nie, w ogóle na wszystko postawiła, tylko nie na to, co jest dla wielu osób rozczarowaniem, bo z jednej strony oczywiście super, że ona ma wiedzę eurowizyjną, wiele osób jednak wyciąga to, że to nie jest najważniejsze i fajnie, żeby to była osoba jednak bardziej kojarzona z samym konkursem.
Ona się po prostu nie kojarzy z Eurowizją w żaden sposób. Ona się nie kojarzy jeszcze, no bo to tylko współprowadziła, wiecie, te wywiady z uczestnikami, nawet nie była tam jedyna, bo Grzegorz Dobek robił to wymiennie. Także mnie to tam akurat nie interesuje za bardzo, byle ta osoba nie narobiła jakiegoś złego wrażenia i to tyle. Ludzie są rozczarowani, ale no mamy nadzieję po prostu, że pani Ola zaprezentuje się dobrze z klasą, a może i w przyszłości ona się będzie z Eurowizją kojarzyła.
Dobra, słuchajcie. Tak, wiem, która jest godzina, widzę, ale pewnie i tak nie powiedziałam wam wszystkich bardzo istotnych rzeczy, które wam powiedzieć powinnam, więc na wszelki wypadek powiem te najistotniejsze. Jeżeli was interesuje Eurowizja, to włączacie TVP1, TVP Polonia lub YouTube’a we wtorek, czwartek i sobotę o godzinie 21.
YouTube’a, jeżeli chcecie, bez komentarza, a TVP, jeżeli Artur Orzech i jego dziwne wtręty i niekiedy błędy was nie irytują, a jak nawet irytują, to chcecie się dowiedzieć, co on tym razem powie. My, jeżeli będziemy tutaj za tydzień, a być mamy, no to pewnie zrobimy jakieś takie krótkie podsumowanie, co tam, jak tam, jak tam u naszej Justyny i co się dzieje.
Natomiast na ten moment mamy nadzieję, że powiedzieliśmy jak najwięcej się dało. Piszcie, czy planujecie oglądać konkurs, jak się na to zapatrujecie, jacy są wasi faworyci, jaki wynik przewidujecie dla Justyny Styczkowskiej. Z miłą chęcią przeczytamy wasze wszystkie komentarze, a teraz zaprezentujemy te piosenki, które są naszymi faworytkami.
Tylko nie wiem, Michale, w jakiej kolejności ustawiłeś, ale wydaje mi się, że tym razem będzie lepiej zacząć od mojego faworyta. No i tak właśnie jest. Żeby ten twój wybrzmiał, bo jednak ten charakter jest jego zupełnie inny. No mój też oczywiście potroszę, tak jak powiedzieliśmy. A zatem najpierw mi najbliższa piosenka już od grudnia.
Jestem osobą wierną. Jak już coś mnie trafi, to z tym jestem. Bardzo mnie porusza ta etniczność utworu ZIRM zespołu Škodra Elektronikę po albańsku, więc moje Albanię z pierwszego półfinału. Piękna, wspaniała. Proszę ładnie zaśpiewać i się nie zasapać na scenie i pięknie oddychać. No a potem ta, która urasta do tytułu faworyta, czyli ta słynna szwedzka sauna, a więc Kai i Barabada Bastu.
O radiu i telewizji wiemy wszystko.
Piosenka o saunie za nami, a…
I żeby było jasne, bo to też warto powiedzieć, bo poza anteną o tym mówiliśmy, że jeżeli nawet ktoś nie będzie wiedział, o czym jest ta piosenka, a widzi, a nie wyłapie tam słowa sauna, to zorientuje się na podstawie prezentacji scenicznej, bo to jest tam zilustrowane właśnie na scenie, jeżeli chodzi o saunę.
I z tego, co wiem, też właśnie zwraca uwagę ta sceniczna prezentacja, także to jest to.
Sporo tych fińskich akcentów jak na Szwecję.
Tak, tak, tak. Właśnie też o tym mówimy poza anteną, że nawet ten ich język, którym oni śpiewają, ci fińscy, szwedzi, to, że on też ma takie fińskie tam wtręty niektóre słowa, więc jest to szwedzki, ale z dodatkami.
Jeszcze tylko dodam, że jeżeli kogoś interesuje jutro pośledzenie, co tam w świecie Eurowizji, to jutro jest oficjalna ceremonia otwarcia, turkusowy dywan, w tym roku jakoś tak zrobiony z wielką pompą.
Oni będą tramwajami wożeni po Bazylei i zawsze to, co ciekawi ludzi na turkusowym dywanie, tych, którzy mogą zobaczyć, mnie to w ogóle nie obchodzi, nie lubię tego dnia, jest nudny.
Ale jak ktoś widzi, no to kwestia tego, jaką kto kreację wybrał na turkusowy dywan, no bo to nie są te sceniczne outfity, tylko każdy chce jak najciekawiej wypaść, jak najlepiej.
Także może akurat kogoś to ciekawi, mnie to nudzi, więc to omijam, bo mi się nie chce czytać komentarzy, bo jak ona pięknie wygląda, jaka suknia i w ogóle, bo to nie jest ciekawe, zwłaszcza, że to nie ma związku z tym, co na scenie.
Potem w poniedziałek mamy już dwie pierwsze próby prasową i tę, na której głosują ci zapasowi jurorzy na wypadek, gdyby nie wypaliło głosowanie.
Ja mówię o tym dlatego, że te próby mogą już zobaczyć dziennikarze i oni nam wtedy jeszcze coś mogą więcej powiedzieć o tym, jak występy wyglądają, jak co niektóre brzmią wokalnie i nam dostarczyć jeszcze więcej informacji niż mamy teraz.
Ale chyba i tak mieliśmy ich dużo.
Mamy też również trochę informacji na inne tematy, ale zahaczymy na początek też o muzykę, o to, co ma dla nas TVP2, zanim jeszcze to eurowizyjne szaleństwo.
Były też takie ploty, że Eurowizja miała pokazywać dwójka i były kilka miesięcy temu takie informacje, że to będzie dwójka, ale po tym poszły jakieś dementi, że tak nie.
Nawet jak był taki pomysł, to się z niego wycofali, więc będzie w jedynce jak miała być, a jak ktoś z Was czytał coś parę miesięcy temu, że przechodzi do TVP2, to nie, to nieprawda.
Za to TVP2 ma dla nas coś na dzisiejszy wieczór, no bo skończyło się Wojski, postanowili jednak wypełnić nam ten wieczór muzyką.
Muzyką artysty prezentowaną od lat w ramach pewnego festiwalu, pokazywanego w różnych stacjach telewizyjnych, bo i TVN to pokazywał i Polsat, a teraz do TVP2 trafia takie hasło jak wodecki twist, z podpisem tym razem piosenki o miłości.
No i to się wydarzy na stopopockim MOLO, gdzie wystąpi skład nie za duży, o ile wszystkich nam tutaj wymieniono, bo będzie Ania Karwan, Kuba Badach oraz młode talenty z The Voice of Poland, czyli Adrianna Roppela i Kacper Andrzejewski.
Faktycznie i on i ona śpiewają bardzo dobrze, to są świetne wokale. I oni wykonają największe przeboje Zbigniewa Wodeckiego, ale to jest taka anotacja, że będą to przeboje o miłości, więc pszczółki, mai, się chyba nie spodziewajcie, nie wiem jak z chałupami, czy to można podciągnąć, co tam na tej plaży, no ale chyba jednak bym się spodziewała takich utworów o miłości stricte.
Usłyszymy m.in. oczarowanie, nad wszystko uśmiech twój czy Isolde. Wymieniłam wam tutaj wykonawców, wymieniłam piosenki, więc wydawałoby się, że wiemy wszystko, ale nie zabraknie też niespodzianek. A wydarzenie nie jest, jak się okazuje, bezpośrednio jeszcze częścią festiwalu tego Wodecki Twist, tylko zapowiedzią kolejnej jego edycji, która odbędzie się od 13 do 15 czerwca w Krakowie, więc w ogóle w innej lokalizacji, bo to będziemy w Sopocie, także jeszcze do tego trochę czasu.
Data koncertu zbiega się z kolei z rocznicą urodzin artysty, a maj był podobno jego ukochanym miesiącem. To tak jak dla fanów Eurowizji on nim jest, ale tutaj powody na pewno były inne, bo i wiosna i to wszystko. Dawajcie znać, czy lubicie maj, czy jakieś inne miesiące. A koncert będzie można obejrzeć dziś o godzinie 20 w TVP2, ale nie za długie to będzie wydarzenie, bo potrwa ono jedynie godzinkę.
Także taka jest atrakcja TVP2 na dzisiejszy wieczór, natomiast jeszcze inną atrakcję TVP będzie miało teraz na poniedziałkowy wieczór i my byśmy chcieli o tym powiedzieć więcej, ale nie mamy takiej możliwości.
Ale wiele informacji nie mamy na ten temat.
Bo oni są oszczędni, jeżeli chodzi o informowanie. Jak tam Michał, obecny Twój stan, jeżeli chodzi o oglądanie wszelkich prezydenckich debat, bo my mieliśmy tutaj Wam okazję pojawiać się na antenie gdzieś tam pomiędzy tymi debatami, o których było głośno w mediach, ale jakoś nigdy w takim momencie, żeby móc Was na taką debatę zaprosić.
Więc czy miałeś okazję którąś obejrzeć tak od deski do deski?
Powiem szczerze, nie. Jakoś nie mam cierpliwości do oglądania tego tak w całości. Wczoraj na moment dosłownie włączyłem debatę, która się w Republice pojawiła.
Tak, to jest udziałem ekspertów, ktoś dodał jej pytania. Rafał Brzoska.
Dokładnie, ale raczej po prostu tak włączam na chwilę, żeby posłuchać co tam się dzieje i nie zdarzyło się, żebym tak wnikliwie jakąkolwiek śledził w całości.
Ja akurat wczoraj też nie miałam okazji oglądać, bo oglądałam Must Be The Music, więc tylko końcówkę, jak zaczęłam pisać komentarze w internecie.
Obejrzałam tę debatę złożoną z pytań wzajemnych, którą Super Express robił, udzielając dostępu do sygnału też innym nadawcom.
Ale dlaczego nawiązujemy do wątku debat? No bo właśnie jesteśmy jeszcze przed kolejną.
Telewizja Polska pokazała właśnie tę debatę z Super Expressu, pokazała, wytwarzając zresztą sygnał debaty w Końskich.
No ale ona nie spełniła jeszcze tego ustawowego wymogu, którym jest przygotowanie przez TVP debaty z udziałem wszystkich kandydatów, bo przecież w Końskich nie było wszystkich.
No a muszą być na debacie wszyscy i już od dawna było wiadomo, że taka debata będzie w poniedziałek, 11 maja, czyli dzień przed Eurowizją.
Mówiłam, po prostu strasznie jest zajęty ten czas teraz. I ta debata rzeczywiście będzie. I Michał tutaj wypatrzył, że ona będzie w godzinie 20, tak?
Zgadza się.
Że pokaże to TVP Info. Pokaże to też Jedynka, jak rozumiem.
Jedynka też, tak.
Pewnie jak i Stefan24 też. I pewnie Polsat News też. Ale powiemy Wam szczerze, że nie wiemy jeszcze zbyt wiele nowego, dlatego że trochę było kontrowersji wokół tej debaty.
No nie wiadomo, kto będzie ją prowadził, jeżeli chodzi o telewizję polską przede wszystkim.
No dokładnie.
Tutaj.
Bo Stefan24, oni tam mieli kogoś zaprosić, prawda?
I z Polsatu.
I z Polsatu. Tam miał być pan Radomir Wit. Z Polsatu nie wiem, przyznam kto. No ale w TVP były takie kontrowersje, bo sporo sztabów nie chciało się zgodzić na prowadzenie debaty
przez panią Dorotę Wysocką-Sznep, sugerując jej wyraźną stronniczość w stronę jednego z kandydatów. No bo to, że mieliśmy stronniczych dziennikarzy, pracowników mediów za poprzedniej władzy,
no to nie znaczy, że ma być tak teraz. Znamy oczywiście skalę i proporcje i umiemy to zestawić, prawda? I wiemy, że trochę co innego pani Holecka, a co innego jednak chyba mimo wszystko pani Wysocka.
Niemniej, jeżeli są takie zarzuty wobec dziennikarza, no to chyba nie powinno ich jednak być. Z drugiej strony są już zarzuty w kierunku samych kandydatów, że do czego to doszło, żeby to kandydaci wybierali dziennikarza na debatę.
No ale jeżeli większość sztabów miała wątpliwości, bazując na jakichś poprzednich wystąpieniach pani Wysockiej i sądzisz, że można byłoby wybrać kogoś z TVP, kto aż tak mocno nie sugeruje tych swoich poglądów w stronę któregoś z kandydatów,
no to chyba… I to w ogóle jest ciekawe, bo oni mieli ogłosić pewnego pięknego dnia w południe, kto poprowadzi z TVP te debaty i oni tego nie ogłosili od tamtego dnia, od którego minęło już chyba półtora tygodnia do teraz.
Czyli jednak zostawili tę Wysocką, czy będzie ktoś inny?
I wirtualne media zapytały oficjalnie TVP o to, kto poprowadzi z ich ramienia tę debatę.
Ponoć pojawiła się krótka, lakoniczna odpowiedź. Nie udzielamy takich informacji, ale się dowiecie. Jak włączycie, to się dowiecie.
No to czekamy. Będzie pewnie takie zaskoczenie może jak z Olą Budką w przypadku podawania punktów na Eurowizję, a może jednak będzie Wysocka-Sznep i będą tutaj wątpliwości.
Słuchaj, będzie ciekawie jak pojawi się pani Wysocka-Sznep i na przykład któryś z kandydatów stwierdzi, że to ja rezygnuję w takim razie z tej debaty.
A czy ty uważasz, że jest rzeczą uprawnioną i właściwą, że kandydaci wyrażają takie swoje wątpliwości odnośnie do prowadzących debatę?
Czy jednak ich rolą jest uczestnictwo w debacie i prezentowanie tego, co mają tam do powiedzenia niezależnie od tego, kto ją poprowadzi, a rolą telewizji jest wyznaczenie prowadzącego wyłącznie?
Wydaje mi się, że rolą telewizji jest jednak wyznaczenie prowadzącego i tutaj nie sądzę, żeby należało się jakoś uginać przed tą prośbą kandydatów, że oni chcą kogoś innego.
No bo teraz to działa w ten sposób, a za jakiś czas ciekawe, do czego dojdziemy w ten sposób. Skoro Zarząd Telewizji Polskiej taką kandydaturę wysunął, to wydaje mi się, że należałoby być konsekwentnym.
Szczególnie, że nie tylko pani Wysocka-Sznep tę debatę prowadzić będzie.
No to jest akurat też prawda. Też jakby była jedyną prowadzącą, to by…
To można by było się zastanawiać, tak. Ale tu będzie jednak trójka prowadzących.
No z trzeciej też strony, to nie tak, że jeden sztab wyraził wątpliwości, tylko chyba 8 albo 9. Dziękujemy Krzysztofowi Stanowskiemu, że jest w tych wyborach, ze względu na to, że on nam ujawniał właśnie takie smaczki i nas o tym informuje,
bo tak to byśmy może nie mieli takich insajdów ze środka. A on tam to jowo nagra i nam to potem opowie. A to zawsze jednak ciekawe też z takiej medialnej perspektywy.
Także może politycznie dodam mniej dziękujemy, ale zawsze to się fajnie takie rzeczy dowiedzieć.
I a propos wątków politycznych, czy też publicystycznych, no to Telewizja Polska też pokazuje coś jeszcze na swojej antenie.
Tym razem będzie o tym, co we wtorki na antenie, bo debata przypomnijmy w poniedziałek o 20. W ten wtorek się to nie pojawi, o czym będziemy mówić.
Zresztą, no bo jest Eurowizja, zresztą w ogóle nie pojawia się to w każdy wtorek. Co prawda już ten news ma troszeczkę czasu, nam on nieco umknął.
Od 8 kwietnia bodaj to się dzieje.
No już nie musiałeś tak podkreślać, mogliby myśleć, że ciut im się zapomniała. Ale nie ma tego złego w tym sensie, że tych wydań wam nie umknęło aż tak wiele,
ponieważ ten program pojawia się co dwa tygodnie, co drugi wtorek na antenie TVP1, a ten program to…
To korespondenci. I w tym cyklu emitowanym na antenie pierwszego programu Telewizji Polskiej, korespondenci zagraniczni,
np. Marcin Antosiewicz ze Stanów Zjednoczonych, czy Dorota Bawołek z Brukseli, pokazują czym żyją mieszkańcy Europy i świata.
A ten program jest emitowany co dwa tygodnie, we wtorki o godzinie 21.05 na zmianę z raportem specjalnym tworzonym przez zespół Bianki Mikołajewskiej.
Tak, tam jest jeszcze zmiana dotycząca wtorkowych wieczorów, bo po 22.00 był pan Sekielski, a ostatecznie on w piątki teraz jest.
Stwierdzili, że tam będzie bardziej pasował. Też jest sporo krytycznych uwag na temat tego programu. Nie wiem, czy widziałeś jakieś tam wycinki.
Muszę to w całości obejrzeć, żeby też na podstawie takich fragmentów sobie nie wyrabiać zdania, dlatego jeszcze może nie chciałabym tak zabierać głosu w tej sprawie.
No ale opinie jakieś są i nie widuję opinii przychylnych, ale może żyję w takiej bańce. I jeszcze a propos telewizji polskiej, to tym razem nawiązanie do sportu.
Zgadza się, a mowa o znanym nazwisku, o panu Marku Rudzińskim. Otóż on wrócił do współpracy z redakcją sportową telewizji polskiej, a widzowie publicznego nadawcy usłyszą go już w ten weekend.
Wcześniej pan Rudziński współpracował z Eurosportem, z którą to stacją kontrakt wygasł 30 marca, natomiast z publicznym nadawcą również łączy go kontrakt, a więc w czasie jego obowiązywania nie będzie współpracował z Eurosportem.
Ostatnio na antenie Eurosportu komentował sporty zimowe. A pan Marek Rudziński to już jest doświadczony dziennikarz, bo pracę dziennikarską rozpoczął na początku lat 80, był sprawozdawcą m.in. w Polskim Radiu, współpracę z telewizją polską zaczął na przełomie lat 80 i 90.
Do TVP trafił ponownie w 2012 roku jako komentator koszykówki, lekkoatletyki, kolarstwa i skoków narciarskich. Z kolei w Eurosporcie pracował od 2000 do 2012 roku i ponownie od 2017 roku.
Skoki narciarskie w Eurosporcie przestał komentować na koniec sezonu 2023-2024, kiedy przeszedł na emeryturę, nadal jednak współpracował ze stacją. Pierwszymi zawodami, które Rudziński skomentuje po powrocie do TVP Sport będzie lekkoatletyczny Światowy Festiwal Sztafet w Kantonie. A więc mamy taki powrót.
Tak, mam powrót do TVP, ale nie chcę mówić, że transfer z TVP gdzie indziej, bo pani, o której teraz słów kilka, już w TVP nie ma od jakiegoś czasu jak wielu innych osób, ale otóż odnalazła się gdzieś indziej. A wcześniej w TVP było jej sporo przy okazji różnych projektów, różnych koncertów, programów.
I oglądam ja sobie Dzień Dobry TVN w poniedziałek wielkanocny. Tam w międzyczasie pojawiła się informacja o śmierci papieża, więc to zdominowało oczywiście ten informacyjny przekaz. Ale w międzyczasie pojawiła się pewna pani ze swoim dzieciątkiem, opowiadała o świętach, ale też o tym, że w TVN-ie rozpocznie niedługo pracę. Czy wy jeszcze pamiętacie taką panią jak Małgorzata Tomaszewska z dobrych czasów telewizji prezesa Jacka?
No jak pamiętacie, to będziecie być może zadowoleni, że pani Małgorzata się odnalazła. W przyszłości właśnie prowadziła między innymi pytanie na śniadanie. No i teraz również będzie związana z programem porannym, czyli z Dzień Dobry TVN, ale będzie tam nie gospodynią wydań poszczególnych, przynajmniej nie ma o tym mowy na ten moment, bo ma przygotowywać autorskie reportaże na bieżące tematy.
Czyli taka właśnie rola twórczyni jakichś tam cykli, a nie gospodyni tego magazynu w jakimś tam duecie. Przypomnijmy, że pani Tomaszewska jest związana z mediami od 2012 roku. Pracowała najpierw w Sport Clubie, potem w Polsacie, gdzie między innymi prowadziła prognozę pogody oraz w telewizji WP.
W latach 2018-2024 związana była z TVP, gdzie prowadziła wspomniane pytanie na śniadanie, ale też The Voice of Poland, The Voice Senior, Dance Dance Dance, a także wszelkiego rodzaju, jak tutaj napisano, eventy, że bardzo lubimy niepolskie słowa czasami wtrącić, bo czemu nie, no to tak powiedziałam. Wiem, że można powiedzieć wydarzenia, spokojnie, jeszcze nie zapominam słów w języku naszym ojczystym.
W ostatnim roku skoncentrowała się na życiu rodzinnym, bo chyba doczekała się drugiego dziecka, bo to, z którym była w studiu, już jest starsza, a tam była niedawno mowa o ciąży, więc wydaje mi się, że już ma taką powiększoną rodzinę na pokładzie.
No i właśnie, jak widać, się tutaj odnalazła. Jak oceniacie taką decyzję? Czy ci ludzie z TVP, typu pani Krzan, pani Tomaszewska, powinni być przyjmowani do TVN-u, czy w ogóle już zamknięte drzwi i nie ma takiej opcji, skoro byli tam?
Jak widać, opcja jest.
Jak widać, opcja jest. I można zapomnieć. No i teraz jeszcze a propos TVN-u, mamy informację smutną. Zawsze to trudno jest o tym mówić, jakoś to wpleść pomiędzy te informacje o weselszym charakterze, no ale nie będzie inaczej.
Być może już wiecie, co mam na myśli. Ta wieść do nas dotarła w środę 30 kwietnia o śmierci Tomasza Jakubiaka. On był przede wszystkim kucharzem, jurorem programów MasterChef, MasterChef Junior i MasterChef Nastolatki.
Napisał też książki kucharskie, m.in. Ugotuj mi Tato, no to może warto po to sięgnąć, w tym momencie może to będzie dawać jakąś inspiracją. W przeszłości współpracował też z kanałem Kanal Plus Kuchnia oraz prowadził program Sztuka Mięsa w Food Network.
My też mówiliśmy właśnie innych jego programów w Kanal Plusie, tam Jakubiak rozgryza Polskę. Pamiętam, że taki tytuł u nas był wzmiankowany w naszych wydaniach. No i po latach aktywności zawodowej musiał zawiesić karierę i skupić się na walce z nowotworem.
Pierwszy raz poinformował o tym we wrześniu zeszłego roku. O wzmaganiu z chorobą opowiadał w swoich social mediach. Internauci zbierali dla niego pieniądze, m.in. na leczenie w Izraelu. W połowie kwietnia przekazał, że jego stan się pogorszył.
Miał lat niedużo, bo 41. Nie miałam okazji oglądać programów z dziełem pana Tomasza, bo te kulinarne rzeczy to akurat nie jest obszar moich zainteresowań, ale oczywiście nazwisko kojarzę. I tak zawsze jednak jest ten cień smutku, kiedy dowiadujemy się o śmierci po pierwsze osoby tak młodej, po drugie takiej, o której mówiliśmy też właśnie m.in. w naszym magazynie.
No i tak nam nic tam innego nie pozostaje, jak przejść do kolejnej informacji. Cóż na to możemy poradzić? Więc namalujcie sobie po prostu teraz grubą kreskę, bo nie mamy takiej możliwości. Bo Michał ma teraz dla Was informacje z tych szalenie ważnych, bez których nie moglibyście żyć.
Tak jest. Zaglądamy do tego, o czym pisze Radiopolska.pl. A Radiopolska.pl pisze m.in. o tym, że po 9 miesiącach mieszkańcy Dolnego Śląska, Częstochowy i Tomaszowa Mazowieckiego utracili możliwość naziemnego odbioru telewizji TVS. W czwartek 1 maja w multiplexach lokalnych grupy MWE została ona zastąpiona przez Szlagier TV.
To bardzo dobrze. Szlagier TV brzmi świetnie.
No ale w TVS-ie też były szlagry.
No to jest prawda.
Także, ale teraz jak ktoś chce, to ma szlagry na okrągło.
Parę więcej.
Tak jest. I tym samym po wcześniejszej rezygnacji z emisji w MUKS-ie L2 w Rybnickim Okręgu Węglowym stacja całkowicie zniknęła z polskiego eteru.
Dostępna pozostaje przez satelitę, telewizje kablowe i przez internet.
A TVS to nie jest wcale jakaś młoda stacja, bo ona działa od roku 2008.
Początkowo była telewizją stricte śląską, z czasem jednak stała się programem skierowanym do wszystkich w ramach naziemnej telewizji cyfrowej.
Z przerwami dostępna była od roku 2016. Do ubiegłego roku była również nadawcą własnego multiplexu eksperymentalnego w Katowicach.
Dziękujemy. Nasze życie się teraz zmieniło. No, trzeba mieć priorytety.
Eurowizja to jest jakiś nieważny temat. To był dopiero ważny.
Czy ważne będą kolejne? No na pewno będą z innego obszaru, bo będą w końcu radiowe.
I wędrujemy do Radia Tok FM, bo tam zmiany odejścia, nowości, przytasowania.
Tak, przede wszystkim nowa ramówka, ale o tej nowej ramówce kilka słów za chwilkę, bo najpierw o odejściu.
I to odejściu osoby znanej z anteny Radia Tok FM, zwłaszcza dla tych, którzy mieli okazję wstawać rano.
Po blisko piętnastu latach współpracy z Radiem Tok FM kończy Jan Wróbel, gospodarz wtorkowego poranka Radia Tok FM, który to prowadził od 2010 roku.
Jak powiedział w trakcie swojej ostatniej audycji na antenie stacji, to jest mój ostatni wtorek.
Zmiany zachodzące w radio akurat też zmieniły i mnie.
Życzę wszystkiego dobrego następcom.
Przez wiele długich lat wycinałem gazety nożyczkami, a to wszystko dlatego, że ktoś mi powiedział na początku mojej medialnej posługi tutaj, że strasznie denerwuje go szelest gazet.
Na szczęście, mimo że minęło prawie 15 lat, gazety wciąż istnieją, można je wycinać i wtedy nie szeleścić.
To przesłanie zostawiam mojemu następcy czy następczyni na wtorkowe przeglądy prasy, póki jeszcze mamy przeglądy prasy.
No więc to takie, tak gdzieś między wierszami. Ja tu czytam, że panu redaktorowi się niekoniecznie podobają te zmiany, które na antenie Tok FM zachodzą.
Nie wiem, czy ty też to tak odbierasz.
Tak, oczywiście, też o tym pomyślałam. Bardzo ciekaw, jaki konkretnie aspekt tych zmian mu nie odpowiada.
Może coś wy wywnioskujecie, bo nam to chyba trudno. Na podstawie tego, co wam teraz Michał opowie o tych modyfikacjach w ramówce.
Zgadza się, a od poniedziałku te zmiany nadejdą na antenie Radia Tok FM.
Nowa ramówka się pojawi, ale pewne rzeczy pozostaną niezmienne.
Między innymi poranek Radia Tok FM, tak jak dotąd będzie nadawany od siódmej do dziewiątej.
We wtorki natomiast będzie zmiana prowadzącego, bo audycję prowadzić będzie reporter polityczny stacji Maciej Kluczka zastępując w tej roli Jana Wróbla.
Z kolei audycja ekonomiczna EKG będzie nadawana od poniedziałku do piątku częściej i o nowych porach.
O godzinie dziewiątej czterdzieści, dwunastej czterdzieści i czternastej czterdzieści.
Prowadzić ją będzie Tomasz Seta i Wojciech Kowalik.
Wcześniej, bo już o godzinie dziewiątej, będzie rozpoczynał się program Owczarek Cezarego Łasiczki.
Cykl informacyjno-publicystyczny Tok 360 pojawiać się będzie na antenie stacji o dwunastej, szesnastej i osiemnastej.
W południe program poprowadzi Filip Kekusz, a wydania popołudniowe Adam Ozga.
Nowością w ramówce jest dłuższa rozmowa Jakuba Janiszewskiego o tym jak czytać politykę kulturową,
a kulturę widzieć przez pryzmat polityki, która będzie emitowana od poniedziałku do piątku między dziewiętnastą a dwudziestą.
Natomiast po godzinie dwudziestej trzeciej na antenie pojawi się nowe pasmo Kamila Wróblewskiego zatytułowane Przed Północą.
W poniedziałki od czternastej do szesnastej w ramówce zaplanowano audycję w zasięgu Anny Piekutowskiej o równości w popkulturze i przyszłości.
Na antenie Tok FM pojawią się także dwa nowe pasma autorskie o godzinie dziesiątej czterdzieści i trzynastej czterdzieści.
W ramach tego pierwszego w poniedziałki Małgorzata Waszkiewicz w cyklu Dobrostan będzie rozmawiać jak żyć w zdrowym stylu,
dbać o siebie oraz na co uważać, co badać i jak skutecznie leczyć.
We wtorki wywiadówkę poświęconą różnym tematom związanym z nauczaniem i szkołą poprowadzi Krzysztof Horwath,
a w środy Patrycja Wanat będzie prowadzić pasmo Wiesz, co jesz?
Czyli audycję odpowiadającą na pytanie, czym jest bezpieczeństwo żywnościowe i bezpieczna żywność.
To też coś dla nas. No właśnie, to prawda.
Trochę w tych tematach okołodietetycznych. Zgadza się.
W czwartki będzie nadawana dobrze znana audycja Jacka Wasilewskiego program językowy,
a w piątki hit Kamila Śmiałowskiego.
W południowym paśmie natomiast będzie można usłyszeć w poniedziałek magazyn europejski Macieja Zakrockiego,
we wtorki przerwę na pracę Zuzanny Piechowicz.
To będą rady, co zrobić, by pracowało się lżej.
W środy audycję Krzysztofa Woźniaka, skołowani.
To będzie audycja o bezpieczeństwie w ruchu drogowym.
W czwartki magazyn filmowy Patrycji Wanat, zaś w piątki emitowana od lat lista przebojów Tok FM Bartosza Dąbrowskiego.
Z kolei cykle Karoliny Lewickiej, emitowane o godzinie 17.00, zostaną przeniesione na weekend.
Powrót do przeszłości będzie emitowany w sobotę, a sprawy różne w niedzielę.
W sobotę o godzinie 9.00 na antenie bez zmian będą wybory w toku Dominiki Wielowiejskiej,
a od godziny 10.00 w nowej odsłonie Otwarta Kuchnia Pauliny Nawrockiej-Olejniczak.
Natomiast w niedzielę o godzinie 9.00 będzie nadawana interluda Cezarego Łasiczki,
godzinę później nowy cykl Pisarze Mikołaja Lizuta, a o godzinie 11.00 jest temat Agaty Szczęśniak.
Czyli przeniesienie z poniedziałku, bo to było tam chyba o 15.00 w poniedziałek.
Z kolei o godzinie 18.00 na antenie pojawi się nowa audycja Agnieszki Lichnerowicz,
to będzie mitologia europejska poświęcona kluczowym wydarzeniom i myślicielom,
którzy ukształtowali to, co nazywane jest tożsamością europejską.
No i oprócz tego wszystkiego Radio TOK FM wprowadza także nową oprawę dźwiękową
i hasło antenowe na każdy temat, z każdej strony. Właściwie TOK FM na każdy temat, z każdej strony.
I takie zmiany już od najbliższego poniedziałku na antenie TOK FM.
No to brzmi to dobrze, nie wiem co temu panu wróblowi nie podoba się, no ale coś jednak tak.
Ale odejścia z rozgłośni bywają warunkowane innymi czynnikami niż to, że coś się komuś nie podoba,
na przykład tym, że ktoś ma natłok innych obowiązków i tak też się stało w Radiu Nowy Świat,
bowiem w czwartek 8 maja okazało się, że Katarzyna Kasia i Grzegorz Markowski
po raz ostatni pojawili się na antenie, żeby poprowadzić poranną audycję w Radiu Nowy Świat.
Napisano w komunikacie dla patronów kilka o tym słów, no ale wiecie, że już portale medialne to napisały,
więc znowu to nimi odsłaniamy sekrecję, zwłaszcza, że nie jesteśmy patronami.
Przez ponad 8 miesięcy Katarzyna Kasia i Grzegorz Markowski łączyli swoje zawodowe obowiązki w radiu
z prowadzeniem codziennego, wieczornego programu telewizyjnego.
Kiedy telewizja zdecydowała się na wprowadzenie weekendowego wydania Kwiatków Polskich,
przesądziło to o konieczności rezygnacji z prowadzenia czterogodzinnego pasma,
które ze względu na czas emisji i poruszaną tematykę jest pasmem bardzo wymagającym i angażującym.
Tutaj, przepraszam, stop, bo jedyna taka moja adnotacja jest taka, że prowadzili codzienny program Kwiatki Polskiej.
Ok, program jest codzienny, ale oni nie prowadzą go codziennie przecież, bo tam to grono gospodarzy jest większe
i oni się tam dobierają w pary dowolnie. Oczywiście nie kwestionuję tego, że mają dużo pracy przy tym programie,
ale to też nie jest oczywiście tak, że codziennie o tej 21 się pojawiają na antenie, bo pojawiają się też inni.
Oni, sama Kasia z Markowskim są czasami w duecie, a czasami z innymi osobami właśnie z tego grona.
No, ale jeżeli faktycznie było przy tym dużo pracy, bo jednak oni są tutaj uważani za tych najważniejszych chyba gospodarzy,
za twórców tego programu, więc pewnie muszą wykonywać też dużo takiej zakulisowej roboty.
Więc faktycznie zapewne tak było i to przesądziło o tym, że nie byli już w stanie tych poranków w Radiu Nowy Świat prowadzić.
Wybrali telewizję. I podczas czwartkowej audycji Kasia i Markowski nie tylko dziękowali słuchaczom za wspólny czas,
ale też przekazali radiową pałeczkę swoim następcom, którymi zostali Ksenia Maćczak, dotychczas gospodyni poniedziałkowego pasma popołudniowego w Radiu Nowy Świat
i doktor Mirosław Oczkoś, który jest także związany z Radiem Nowy Świat, dotychczas w roli komentatora,
a na co dzień współpracuje z naszym duetem Kasia Markowski przy programie Kwiatki Polskie w TVP Info.
Także jak widać, on będzie w stanie to pogodzić.
Że coś tam w rodzinie zostanie.
Tak, co w rodzinie, to nie zginie, ale tak jak mówię, on nie jest tym głównym twórcą Kwiatków Polskich, więc być może po prostu jest uznany, że ma roboty przy nich mniej.
Aczkolwiek on roboty ma ogólnie dużo też innej, bo przecież go zapraszają często, żeby był komentatorem gdzieś.
To prawda.
Nawet jak była ta debata prezydencka w Superekspresie, to potem on właśnie tam w Superekspresie, no bo każda stacja po tym już miała swój komentarz,
ale w Superekspresie to on miał komentować jako specjalista od komunikacji medialnej, bodajże tak się to nazywa, jak to tam w czasie debaty wypadło.
No i jeżeli chodzi o to, czy coś się jeszcze zmieni poza prowadzącymi.
No oczywiście wiadomo, że zmiana prowadzących też determinuje tak generalnie zmianę tego, co w tych porankach czwartkowych będzie.
No ale czy przewidziano jakieś zmiany w samym kształcie tej audycji?
Na to pytanie nam odpowiada nowa gospodyni, czyli Ksenia Maćczak, która zapowiedziała to w takich słowach.
To będzie audycja, w której spotka się pozytywna energia, najświeższe informacje ze świetną muzyką.
Tak brzmi każda zapowiedź każdej audycji na tym świecie, ale spokojnie, dalej będzie więcej konkretów.
Stałe punkty programu oczywiście zostaną, ale pojawią się dwa nowe.
Pierwszy, ruda papuga, to cykl porad prawnych dotyczących tego, co może Państwa zaskoczyć w sądzie.
Mecenas Anita Swacha będzie radzić, edukować, ale też czasem bawić, bo potrafi o trudnych sprawach opowiadać w sposób humorystyczny.
Swoją drogą to bardzo duży dystans, żeby to słowo papuga, którym się określa właśnie prawników, nie do końca tak pochlebnie sobie wpleść w tytuł tej audycji.
Tego cyklu właściwie, a skoro o humorze mowa, to dr Oczkoś, oprócz tego, że będzie takim ogólnie prowadzącym ten poranek, to jeszcze będzie miał cykl Oczkoś na słodko.
Gdzie będzie wybierał najbardziej pozytywne wydarzenie tygodnia i komentował je w sposób dla siebie wyjątkowy.
Powiedzieliśmy o tym, że Kasia i Markowski nie będą prowadzić poranka w radiu Nowy Świat,
ale nie padło tutaj takie hasło o odejściu z radia, bo w przypadku Katarzyny Kasi nie możemy o takim odejściu powiedzieć.
Dlatego, że ona oprócz poranka jeszcze przygotowywała z Klaudiuszem Slezakiem podcast, który się nazywa Poszukiwacze Politycznego Złota i nadal robić to będzie.
I ten podcast raz w tygodniu będzie się ukazywał oczywiście w dostępie dla patronów, którzy decydują się dawać tam im trochę grosza.
Tak więc ci, którzy lubią Pani Katarzynę posłuchać w takiej radiowej formie, a są patronami, no to dalej będą mieli taką możliwość.
Także nie skończyło się to dla nich aż tak najgorzej.
Nasza audycja jednak się skończyła już tak rzeczywiście i to nie zamierzamy tutaj pójść w ślady tamtego duetu Kasia i Markowski
i powiedzieć, że żegnamy się, bo robimy karierę w telewizji albo gdzieś tam indziej, bo w ogóle nie ma o tym mowy.
Robimy naszą super karierę na miarę naszych możliwości w Radiu DHT, w którym poprowadziliśmy już 247 wydań magazynu RTV.
I planujemy za tydzień poprowadzić 248, w którym szykują się tematy na Eurowizji, nie?
No bo co będę w bawełnę owijać? Wieczorów wyborczych jak nam się uda, teleturniejów w TVN-ie oraz Sopockiego Festiwalu na antenie Polsatu.
A może coś jeszcze przez ten tydzień w Czerwurze, debat i innych takich rzeczy eurowizyjnych i innych, coś jeszcze się wydarzy.
Będziemy musieli, tylko pamiętaj Michale, być szalenie ostrożni w tę sobotę, bo będzie cisza wyborcza.
Mówiąc o wieczorach wyborczych, no i tak zawsze to robimy. Będziemy nawiązywać do tego, co medialne.
Absolutnie nigdy nie chcieliśmy agitować, bo my nie jesteśmy od tego. Jesteśmy od tego, żeby mówić o mediach i żeby czasami okraszać tą muzyką.
Więc może już zapomnieliście, że to wejście rozpoczęło się od informacji o koncercie Wodecki Twist Piosenki o Miłości, który już dziś w Telewizyjnej Dwójce o 20.
Ale my Wam to przypomnimy ze sprawą jednej z piosenek, która ma się pojawić w tym koncercie miłosnego, romantycznego utworu o czarowanie.
I w takim oto nastroju Was zostawimy. Tak jak powiedziałam, żegnamy się tylko tymczasowo na tydzień.
Tak jak tamten duet, docencie, wybierzcie, który jest lepszy. A ten, który właśnie wybraliście, żeby spędzić z nim sobotnie popołudnie, to Michał Dziwisz i Milena Wiśniewska. Do usłyszenia.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

TyfloPodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak i przedstawiają metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych