RTV Odcinek nr 240 (wersja tekstowa)

Pobierz napisy w formacie SRT
Pobierz napisy w formacie VTT
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego prezentuje
Tyflo Podcast
Co jest w telewizji grane, o czym radia szumią fale, jeśli wiedzieć będziesz chciał
Włącz po prostu RTV
W każdą sobotę od 16 na antenie Radia DHT
o aktualnych wydarzeniach związanych z radiem i telewizją
opowiedzą Milena Wiśniewska i Michał Dziwisz
No słuchajcie, dziś nie ma co się absolutnie bawić w żadne zapowiedzi,
bo już od samego początku wszystko stało się jasne.
Tak, możemy chyba odsłonić takie kulisy przygotowywania naszego programu,
że niecały tydzień temu przesłałam Michałowi
za pośrednictwem pewnego komunikatora link podpisany
Tym razem nie rozpoczniemy RTV piosenką ani o radiu, ani o telewizji,
bo mamy lepszy akcent, który będzie nawiązywał do tematu,
który z pewnością wypełni sporą część naszego kolejnego wydania.
No i nie miał chłopak wyjścia, zgodził się, ale też oporu nie stawiał.
Oczywiście, no bo tam pan Rychu był, no to jest wszystko jasne,
że nie będę się czepiał, nawet jeżeli piosenka nie do końca jest w stylu dzikiego zachodu.
Tak, nie sam pan Rychu, a z kolegami z kabaretem Otto
sugerują, że jadą na Eurowizję.
Nie, to nie jest informacja o tym, że kabaret Otto został wybrany wewnętrznie,
ani w ogóle, że tutaj jakkolwiek starał się o to, aby to się dokonało.
Ja myślę, że jeszcze dwa lata temu mógłby zostać wybrany.
Tak, jak najbardziej.
Natomiast, no takie właśnie jest ich rozumienie konkursu.
Och, jak wy dużo rzeczy nie rozumiecie.
Wy, mamy nadzieję, że będziecie rozumieć sporo, a nawet jeszcze więcej za naszą sprawą,
ponieważ nie jest tajemnicą, jakim tematem będziemy się zajmować.
Na początek, nawet ta muzyczka, która tutaj w tle pobrzmiewa, nie jest przypadkowa,
bo to nie są jakieś takie losowe dźwięki, tylko jak usłyszycie, się wsłuchacie w to,
co tutaj pobrzmiewa, kiedy mówię, to się zorientujecie, że o…
I patrz, Michale, jak to się pięknie tutaj dopasowało.
Oczywiście.
Że ów sygnał, który towarzyszy każdej Eurowizji, pochodzący z tedeum Szarpentiera,
doczekał się też właśnie takiej wersji, którą my sobie również pozwoliliśmy wykorzystać,
żeby była dla nas tłem.
W ogóle kwestia naszego tła, które nam będzie towarzyszyło w mówieniu, będzie się zmieniać.
To tak, jak to zapowiadaliśmy poprzednio, no ale właśnie na razie tak niestandardowo,
niestandardowy początek, niestandardowe wszystko, standardowi prowadzący, czyli Michał Dziwisz.
I Milena Wiśniewska zapraszają na dwieście czterdzieste już wydanie magazynu RTV.
Dokładnie tak. To co? Jedziemy. Nie ma co przedłużać. Wszyscy wiemy, o co chodzi.
Grunt to pokazać wdzięki i my będziemy je pokazywać, ale nie mamy aż takich wdzięków,
jak kabaret od to i pan Rychu.
Czy będą im mieć artyści, którzy aspirują, żeby reprezentować Polskę w konkursie Piosenki Eurowizji?
Oceńcie sami i dzielcie się z nami waszymi wrażeniami, ponieważ jesteśmy na żywo,
co oznacza, że możemy na bieżąco zaglądać np. na naszego radiowego Facebooka i w inne miejsca.
I po audycji też będziemy oczywiście zaglądać i czytać wasze komentarze w miejscach,
w których ta audycja będzie udostępniona, np. na YouTubie lub w Tyflopodcaście.
No to trzeba zacząć od początku, bo to nie jest takie proste wszystko,
że od razu wam powiemy, dobra, ogólnie to preselekcje są wtedy i wtedy,
może pojechać ten i ten, taka i taka jest stawka.
Musimy troszeczkę się jeszcze cofnąć do 8 listopada.
Nie spodziewaliście się tego, ale tak właśnie będzie.
To był piątek, tuż przed takim nieco wydłużonym weekendem,
kiedy się spodziewaliśmy, że już się nic nie wydarzy, zaraz 11 listopada
i to w zasadzie tyle się może wydarzyć, Marsz Niepodległości co najwyżej.
Aż tu, 8 listopada, Telewizja Polska, jak to się teraz modnie pisze i mówi,
przerwała milczenie, bo wcześniej jakoś tak nie bardzo w ogóle chciała deklarować,
czy nasz nadawca weźmie udział w konkursie Piosenki Eurowizji.
A można byłoby pomyśleć, że nie, bo wciąż ten stan likwidacji,
rok temu troszeczkę nie poszło. No to czy będą chcieli?
Chcą i wracają do formy wyboru reprezentanta poprzez publiczne preselekcje,
nie wewnętrzne, jak rok temu, kiedy wybrano Lunę.
Ale tłumaczyłam Wam, że ta forma wydawała się wtedy najbardziej adekwatną.
No ale już mimo tej likwidacji telewizji można chyba sobie pozwolić na to,
żeby zrobić to, czego oczekuje naród, czyli żeby właśnie wybierać reprezentanta
poprzez koncert preselekcyjny. I 8 listopada rzeczonego opublikowany został
regulamin tych publicznych preselekcji. I tutaj nie będziemy jakoś bardzo długo
o nim mówić, no bo już, wiecie, sporo jego zapisów co do wyboru weszło w życie,
zgłaszać się już i tak nie możecie, przynajmniej w tym roku,
więc część tych rzeczy nie ma takiego może istotnego znaczenia dla odbiorców,
ale jest kilka rzeczy, o których, jak sądzę, powinniście wiedzieć.
Po pierwsze, od razu przedstawiono takie założenie, że w preselekcjach,
już w samym koncercie preselekcyjnym, nie będzie żadnych jurorów,
a decydować o wyborze reprezentanta będą wyłącznie widzowie.
Michale, ja tutaj będę zadawała Ci takie pytania jako osobie spoza, że tak powiem, bańki,
bo Twoje spojrzenie może być ciekawe i świeże, więc czy to dobrze, że tylko tak zwany televoting?
Ja mam wrażenie, że z jednej strony tak, bo to zdecydowanie odda te głosowanie w ręce widzów,
natomiast z drugiej strony, wziąwszy pod uwagę to, że nie tylko widzowie tak później i ogólnie
mają możliwość decydowania o tym, kto Eurowizję wygra,
bo też przecież są jurorzy…
Ale pamiętasz, że w półfinałach na przykład jurorów nie ma, prawda?
A to widzisz, to mi to trochę umknęło, ale o tych jurorach gdzieś tam…
Tak, gdzieś tam jednak pamiętałem, więc tak się zastanawiam,
czy to jednak jakiś głos doradczy, ewentualnie rozstrzygający, nie byłby zasadny.
Ale w sumie, tak z drugiej strony, to niech się ludzie bawią, niech decydują władza w ręce ludu, tak?
Powiem Ci, że też tak to widzę, że to są dwie strony, ale może troszeczkę jeszcze inne argumenty przedstawię.
Dlaczego to jest dobrze i dlaczego w ogóle skierowano się ku takiemu rozwiązaniu?
Żry w polskich preselekcjach, wybory jurorskie, nie kojarzyły się zbyt dobrze w ostatnich latach,
czego najlepszym przykładem było to, co się wydarzyło w 2023 roku, kiedy to faworyt widzów,
Jan nie pojechał na konkurs, chociaż wygrał z bardzo dużą przewagą w głosowaniu widzów,
ponieważ otrzymał od jurorów odpowiednio niską notę, pojechała Blanka i do dzisiaj są spory sądowe
fanów piosenki Eurowizji z Telewizją Polską, udostępnienie kart głosowania wtedy.
Czy też te preselekcje wewnętrzne z tamtego roku, kiedy Justyna Steczkowska przegrała jednym punktem,
a też była faworytką wielu fanów, i czy to aby właśnie na pewno nie jest czasami tak, że u tych jurorów
decydują jakieś koneksje, sympatie i inne takie rzeczy, więc Żywi się troszeczkę nie najlepiej kojarzyło,
więc aby wyprzeć tę atmosferę skandali, żeby zrobić takie nowe otwarcie, to postanowiono,
że właśnie będzie tylko głosowanie widzów.
Tym bardziej, że wiesz, zapraszając tak naprawdę dowolnych jurorów, to w zasadzie możesz sobie wyłonić
dowolnego kandydata, no bo w zależności od tego, jaki skład jurorski zaprosisz,
to takie będziesz mieć wyniki głosowania, bo nawet to nie musi być tak, że ktoś będzie miał jakieś preferencje,
ale wystarczy, że zaprosisz kilka osób, którym będą się takie, a nie inne piosenki podobały i już.
A jednak w przypadku widzów, no to mamy tu do czynienia ze znacznie większą próbą.
Tam, żeby piosenki się podobały, od razu się przypomina pani jurorka Aneta Woźniak,
która pełniła jakąś tam funkcję w TVP, nikt już nie pamięta jaką i była w tym jury dwa lata temu,
które Blankę wybrało i tam Olek Sikora zadał pytanie jurorem, co powinna mieć piosenka na Eurowizję
i ta pani zaczęła mówić, że powinna mieć tempo i temperaturę.
Więc no też zależy, kto czego szuka. Na zawsze pani Anetka w naszych sercach.
Druga strona jest taka, jeżeli chodzi o głosowanie widzów, że to sprzyja mobilizowaniu tak zwanych fandomów.
Przypomnę może, że ostatni raz głosowanie nie tylko widzów mieliśmy w 2016 roku,
kiedy ludzie stawiali, że albo pojedzie znowu Edyta Górniak, albo pojedzie Margaret,
za sprawą której w ogóle byliśmy w czołówce, jeżeli chodzi o notowanie bukmacherów do wygrania Eurowizji.
A tu ząb, bo wygrał Michał Szpak, bo jego fanki, tak zwane szpakiry, są szalenie zmobilizowane
i one tam wysyłały multum smsów po prostu. Więc może być tak, że nie zdecyduje jakaś tam jakość artystyczna na przykład,
a właśnie to, kto się bardziej zmobilizuje, czyli fani, kto ma więcej znajomych.
Niektórymi się już kojarzą takie brzydkie rzeczy jak jakieś kupowanie kart SIM, kupowanie tych smsów.
No ale oby coś takiego się jednak nie stało.
No w dzisiejszych czasach jest to też troszeczkę trudniejsze. Nie mówię, że niemożliwe,
ale trochę może być utrudnione w związku z tym, że teraz masz konieczność rejestracji każdego numeru,
więc to trzeba trochę więcej formalności dopełnić.
Ale tych smsów można wysłać, to już zdradzę, po dwadzieścia z jednego numeru będzie.
Więc teraz sobie wyobraź, że ktoś ma właśnie taki zmobilizowany fandom jak miał Szpak w 2016 roku.
No jak kogoś stać, no to…
A ktoś tu policzył, że tam jest siedemdziesiąt parę złotych. To mówiła Pani Justyna o tym na swoim live’ie.
Także jeżeli ktoś wygra z dużą przewagą, to nie zakładajmy, że to jest kwestia jakaś właśnie nieuczciwa.
No mamy nadzieję, że tutaj rzeczywiście to głosowanie będzie odbiciem sympatii widzów, którzy zasiądą przed telewizorami.
I teraz tak. Jak oni ósmego listopada opublikowali ten regulamin, to do czwartego grudnia można było wysłać zgłoszenia.
Był formularz w internecie, podobno prosty i przejrzysty, ale przyznam, że nie oglądałam, no bo się nie zgłaszałam.
Oczywiście Telewizja Polska nie byłaby sobą, jakby o kilka dni jeszcze nie przedłużyła tego terminu z jakichś tam powodów bliżej nieokreślonych, ale co roku się to dzieje.
I następnie na tej podstawie jurorzy, o których powiem za moment, no tak, bo na tym etapie jacyś jurorzy być musieli, już nie będzie ich w samym koncercie.
No ale wtedy jurorzy rzeczywiście wkroczyli do akcji, tworząc listę 25 utworów, które ich zdaniem najbardziej się nadawały, żeby znaleźć się w tym preselekcyjnym koncercie.
No ale teraz tak. Kolejna bolączka z lat ubiegłych. Załóżmy, że zgłasza się do konkursu Justyna Styczkowska i zgłasza się jakaś Kasia z małej miejscowości gdzieś tam, nie wiem, na południu Polski,
której piosenki słyszała tylko mama i babcia, ale te piosenki są super i Kasia wysyła tę piosenkę swoją, która jest świetna i na nagraniu brzmi świetnie.
Ale skądże ta komisja ma wiedzieć, jak ta Kasia śpiewa, skoro słyszały ją tylko mama i babcia i czy wzięcie owej Kasi do koncertu nie będzie zbyt dużym ryzykiem,
bo się może okazać, że na żywo to jednak ona nie zaśpiewa zbyt dobrze.
Że tam więcej udziału realizatora niż Kasi.
Dokładnie. W związku z tym zdecydowano się na wprowadzenie kolejnego etapu selekcji i 19 grudnia odbył się casting, który miał na celu sprawdzenie umiejętności wokalnych osób z tej dwudziestki piątki
przez to samo jury, które przesłuchiwało te wszystkie piosenki, a to już możemy zdradzić, że było ich 224, zdaje się, zgłoszone utwory.
Oni to wszystko musieli przysłuchać. Utwory były różne. Dobra, jak chcecie to wpiszcie, a jak chcecie to nie wpisujcie w YouTube’a tytuł Brudna Kuweta.
Tak, do polskich preselekcji zgłoszono też utwory stworzone przez sztuczną inteligencję i to jedne jury musiało tego wysłuchać.
Jako miłośnik kotów jestem bardzo zasmucony, że ta piosenka nie dostała się.
No ciekawe jakby to było, wiesz, z tym wykonaniem na żywo.
No wiesz, AI zawsze mogło być jakąś inspiracją, no teraz ktoś musiałby to zaśpiewać. Pytanie, czy autor bądź autorka tego zapytania do sztucznej inteligencji,
dzięki któremu udało się wygenerować ten utwór, dysponuje jakimś talentem wokalnym, czy jest tak jak w przypadku moim na przykład.
No tak, ale wróćmy do tego jury. No oni właśnie odsiali te wszystkie utwory sztucznej inteligencji, inne, takie których zdaniem się nie nadawały, wybrali 25,
no a później do tych osób zakwalifikowanych skierowano zaproszenie na casting, który odbył się 19 grudnia, ale nie do wszystkich z osób zakwalifikowanych,
bo tutaj pojawiło się takie zastrzeżenie, że Telewizja Polska może zwolnić z castingu niektórych artystów, konkretnie chodzi o takie osoby,
których umiejętności wokalne są powszechnie znane i uznane, więc jeżeli uznajemy, że ktoś jest, wiecie, artystą obecnym, długo na scenie śpiewał wiele koncertów,
śpiewał je dobrze, śpiewa genialnie, to nie ma po prostu powodu, żeby taką osobę przesłuchiwać. I znów spytam Michale, czy to dobrze?
Wiesz co, wydaje mi się, że jednak mimo wszystko tak. No jeżeli ktoś naprawdę… Oczywiście zakładam, że to wszystko zostało zrobione uczciwie i że rzeczywiście
taką dziką kartę dano tylko osobom, które są faktycznie znane z tego, że potrafią śpiewać, a nie tylko dlatego, że są znane ich nazwiska gdzieś tam,
bo to się jedno z drugim nie zawsze łączy.
Ja też myślałam, że to jest okej, ale z drugiej strony potem budzi to trochę niejasności, pojawia się trochę sporów, wątpliwości też po stronie artystów na zasadzie,
dlaczego ten został zaproszony, a na przykład spoiler, zwycięzca The Voice’a musiał śpiewać na castingu, a ktoś tam jednak nie musiał, więc ja już bym dla świętego spokoju
chyba przesłuchała wszystkich z tej dwudziestki piątki oczywiście, to przecież nie jest tak dużo, żeby potem właśnie nie było gadania, dlaczego ten tak, a ten nie i że tutaj jest
jakaś niesprawiedliwość. Tego byśmy uniknęli. Wszystkich przesłuchać i mieć to z głowy i nikt by nie gadał. No bo skoro wiemy w tym roku, że gadali, no to tak jest.
I zapowiedziano, że datą ogłoszenia tych zakwalifikowanych już do finałowego koncertu będzie 14 stycznia i tak też się stało. Tylko, że kolejny bardzo ważny zapis,
którego nie było w latach ubiegłych. Do momentu, w którym właśnie ta lista została oficjalnie ogłoszona, czyli do 14 stycznia, wykonawcy nie mogli mówić publicznie, że zgłaszają się do tych preselekcji.
Michale, czy to dobrze?
Tu nie mam zdania. Takie mam wrażenie, że to jest jednak chyba za bardzo formalizowanie tego wszystkiego. I w sumie, dlaczego nie mogli mówić? Jak to uzasadniono?
Wiesz o co chodzi? Bo w poprzednich latach było sporo jakichś takich wykonawców niekoniecznie reprezentujących wysoki poziom, którzy potem lansowali się na tym, że jednak do tej Eurowizji chcą wystartować.
I potem pojawiały się przedrukowywane w jakichś plotkarskich mediach takie strasznie długie listy tych potencjalnie zainteresowanych, które świadczyły o tym niekoniecznie za wysokim poziomie tych zgłoszeń.
Poza tym te spekulacje. U nas media plotkarskie straszliwie lubią spekulować. A czy ten? A czy ten? I w ogóle. A tak po prostu było trochę spokoju i dopiero to wszystko wybuchło 14 stycznia.
Więc rozumiem, dlaczego to w ten sposób się wydarzyło. Bo jakoś strasznie dużo było u nas tych dyskusji, które trwały przez parę miesięcy.
Te media plotkarskie o tym pisały i to mogło być faktycznie trochę męczące. Więc tutaj groziła faktycznie dyskwalifikacja, gdyby ktoś się ujawnił.
Ale powiem wam, że takie zapisy swoje, a ludzie swoje. I kto ma dostęp do pewnych odpowiednich źródeł i jakoś tak bardzo jest w tych kręgach fanowskich, to tę listę poznał już wcześniej.
I ja się z nią faktycznie zetknęłam wcześniej, bo już gdzieś w okolicach Święt Bożego Narodzenia ona sobie zaczęła krążyć między ludźmi.
I byłam wręcz zdziwiona, że to jeszcze nie wybucha właśnie gdzieś tam do portali. Być może nie wybuchło tak prędko bo święta, ale jakoś chyba w tę niedzielę przed Świętem Trzech Króli nagle któryś z portali to jako pierwszy wrzucił u siebie.
A kolejne oczywiście zaczęły to powielać za nim, więc to musiało się wydarzyć tylko właśnie z opóźnieniem.
Ja myślę, że rozwiązanie tej zagadki może być takie, że redaktorzy tych portali to po prostu tworzą informacje w oparciu o źródła, które są dostępne na wyciągnięcie ręki.
A jeżeli trzeba jednak zadać sobie już więcej trudu, czyli poszperać na jakichś zamkniętych grupach na Facebooku na przykład, no to przypuszczam, że najzwyczajniej w świecie wśród redakcji tego typu portali nie było żadnego miłośnika Eurowizji.
Nie, no tam wiesz, zamknięte grupy właśnie z zamkniętymi grupami, ale to o czym też później powiem, że to jury oceniające piosenki było dosyć szerokie, więc jak ktoś z jury się wypapla komuś, to ten się wypapla komuś i tak się…
I to potem idzie.
…toczy patkuja śnieżna i powstają listy, więc jakoś to tam przeszło. Tylko że… Dobra, wiem, że to jest program o radiu i telewizji, ale czy ja mogę ponarzekać na stan polskich portali w tym momencie?
Ależ proszę bardzo.
No bo ta lista, która zaczęła chodzić, rzeczywiście się zgadzała pod kątem wykonawców, ale nie zgadzały się wszystkie tytuły, no bo nie ma u nas takiego zapisu, jak jest w niektórych preselekcjach, że piosenki są publikowane wszystkie w tym samym czasie, jak jest, dajmy na to, w Serbii.
Co też niektórzy uważają, że byłoby dobrze, no bo jeden się promuje od września, na kogoś tam musimy czekać jeszcze dłużej, zanim… Nawet po ogłoszeniu tej konkursowej stawki rzeczywiście jest trochę bałagan.
Więc raczej było wiadomo, z jaką piosenką się zgłosiła największa faworytka, o której później powiem. I tam tytuł się zgadzał. Ale do tych mniej znanych wykonawców te tytuły były powymyślane często.
No i na przykład jest sobie, dobra, muszę już zdradzić to nazwisko, jest sobie Kuba Szmajkowski. I tam był podany tytuł, zacytuję, I pray to be like John Lundvig, czy John Lundvig, powinnam to w zasadzie wymagać, o co chodzi.
John czy John Lundvig to jest reprezentant Szwecji z roku 2019, który zresztą też się ubiega o reprezentowanie kraju ponownie i nawet się dostał już do finału z pierwszego półfinału Melodifestivalen.
Więc jak się widzi ten tytuł i jest się trochę w temacie, to można się domyślić, że aha, czyli piosenka jest pewnie jakoś w klimacie tego Lundvika. I o to chodzi, że, no bo to możemy na polski przetłumaczyć jak ktoś nie wie, modlę się, żeby być jak ten Lundvig.
Więc pewnie ktoś, kto stworzył tę listę zasugerował, że piosenka Szmajkowskiego jest trochę w klimacie tego Lundvika. Być może faktycznie gdzieś tam w tytule pojawia się słowo pray.
I rzeczywiście tak jest, bo ta piosenka nazywa się pray. I zastanawia mnie po prostu to, że jak ktoś powiela, wiecie, tę listę, w której jest właśnie I pray to be like John Lundvig, to nie spojrzy, hmm, ten Szmajkowski, co on tu zgłosił?
On śpiewa, że chce być jak jakiś Lundvig? Kto to jest? Hmm, sprawdzę. Aha, reprezentant ze Szwecji 2019. Hmm, kurde. Czy on by śpiewał, że chce być jak jakiś reprezentant z Szwecji 2019?
Hmm, to może faktycznie ta lista jest jakaś fejkowa? To może nie będziemy tak wrzucać tych tytułów? A nie, gdzie tam? Oni pisali dalej, że Szmajkowski modli się, żeby być jak John Lundvig. Więc taka to właśnie jest kondycja.
Gdyby na przykład okazało się, że na każdym portalu są jakieś inne tytuły tych samych wykonawców, piosenek tych samych wykonawców, to można by nawet wieczyć jako taką pewnego rodzaju teorię spiskową,
że ktoś po prostu chciał sprawdzić, kto i w którym miejscu się wygada z tą listą i że na przykład, nie wiem, iluś osobom podał różne, ale jak rozumiem, to już potem szło masowo i było powielane jeden od drugiego, tak? Kopiował te tytuły.
Tak, oczywiście. No, to była lista, która gdzieś tam zaczęła krążyć po Instagramie na jakichś takich profilach zamkniętych, więc ktoś wziął tę listę. Później oczywiście, co mądrzejsze portale, to kopiowały samą listę wykonawców.
Zdarzyły się też takie, albo takie, które usuwały te tytuły, jakim ktoś zwrócił uwagę, halo, ale jestem londwikiem i z innymi tytułami też trochę beka. Właśnie, było na przykład napisane, że Daria Marks zgłosiła utwór Hotel Paradise.
No przecież jaki miałby być powód, żeby ona, no to przecież widać, prawda, gołym okiem, a akurat nie wiem, skąd się wzięło to nawiązanie, no bo jej utwór to Let It Burn, więc co to miał mieć do hotelu Paradise i czemu ktoś wymyślił takiego fejka.
No ale nie powiedz mi, że nie widać, że to jest fejk, no bo on też miałby nazwać utwór tak jak Reality Show. Nie ma to jeszcze samo Paradise, wiadomo, ale Hotel Paradise, bez sensu.
No i tak jak ogłoszono, oficjalnie stawkę przedstawiono 14 stycznia, więc dla kogo była zaskoczeniem, dlatego była, dla niektórych nie była.
Odbyło się to w ramach, no właśnie, w poprzednich latach po prostu stawkę czy wszelkie informacje prezentowano w jakimś tam pytaniu na śniadanie najczęściej, a tym razem była duża, porządna konferencja prasowa, więc to się chwali, bo wydarzenie było takie z rozmachem.
I na nim też ogłoszono skład tej komisji jurorskiej, która zarówno przesłuchiwała piosenki, jak i później przeprowadzała ten cały casting.
I jeżeli chodzi o telewizję, o skład tej komisji, no to przede wszystkim byli w nim przedstawiciele telewizji polskiej, byli w nim też radiowcy z różnych rozgłośni, jak na przykład Marcin Wojciechowski, jak na przykład pan Grzegorz Frontczak.
No i o ile co do Wojciechowskiego, tutaj chyba nie mamy wątpliwości, że o muzyce coś wie, no to ten Frontczak też może coś wiedzieć, ale to jest dziennikarz Polskiego Radia 24, więc może taki średnio muzyczny.
Była też Tycjana, która udziela się w niuansie i faktycznie jako młoda osoba dała takiego powiewu świeżości. Podobno bardzo fajnie się z nią współpracowało, o czym mówił kolejny członek, bo mieliśmy tutaj również przedstawiciela społeczności fanowskiej, czyli Konrada Szczęsnego, przedstawiciela Stowarzyszenia Miłośników Konkursu Piosenki Eurowizji.
Był też w tamtym roku Konrad w jury, natomiast takim sporym zaskoczeniem była obecność w tej komisji Karola Paciorka, czyli youtubera, który niedługo wcześniej przeprowadzał wywiad z jedną z potencjalnych kandydatek, o której powiem za moment, i tam zasugerował, że ta Eurowizja to nie jest coś w ogóle, o czym on ma pojęcie, co ogląda, a potem trafia do komisji. No i znów, czy to dobrze, czy niedobrze, że takie osoby trafiają do komisji?
Z jednej strony ktoś mógłby argumentować to, no dobrze, ale to wpuśćmy tam też kogoś, kto o tym nie ma pojęcia i może jakoś świeżym okiem na to spojrzy, tylko tak z drugiej strony, to jakie w ogóle kompetencje ma Karol Paciorek do oceniania tej muzyki, tych piosenek? Nie bardzo wiem.
Podobno to był pomysł kogoś z TVP, żeby go tam w to zaangażować. No ten skład był duży, był szerszy niż na przykład w poprzednich latach, no ale był w nim Karol Paciorek, a nie było w nim na przykład jakichś specjalistów od śpiewu, a przecież mieliśmy casting sprawdzający umiejętności wokalne, no to jednak chyba można by było coś tutaj zrobić lepiej, jeżeli chodzi o ten dobór.
I na konferencji zaprezentowano też nazwę preselekcji, bo to nie było od początku podane wprost, jak one się będą nazywać. Czy sięgniemy do jakiejś nazwy z lat ubiegłych, bo bywały to krajowe eliminacje, była to piosenka dla Europy, która to nazwa zresztą ludziom się podoba do dzisiaj i mi też wydawała się takim rozsądnym wyborem.
Ale raczej spodziewaliśmy się, takie były informacje, że to będzie tytuł, którego jeszcze nie było. Na pewno to nie będzie to, co było w ostatnich latach, czyli tu bije serce Europy, wybieramy hit na Eurowizję, bo po prostu dłuższego tytułu to się nie dało absolutnie zrobić.
No ale moi drodzy, dało się wymyślić coś chyba, no może nie równie wspaniałego, ale mogącego tutaj zdecydowanie stawać w szeranki. Wielki finał polskich kwalifikacji. I to jest źródłem wielu memów i żartów, bo my jako osoby pamiętające bardzo dobrze Mały Szomanie, no to możemy kojarzyć słowo kwalifikacje nie tyle z jakąś rywalizacją muzyczną, a z pewnym sportem.
No kwalifikacje to są w skokach narciarskich przecież, dlatego są właśnie bardzo śmieszne te wszystkie memy, że wielki finał na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, kto ma dłuższy skok, ten pojedzie na Eurowizję. Nie rozumiem tego. Skrót WFPK też jest jakiś nielogiczny.
To już naprawdę, wiecie co, nikt na to nie mówi inaczej niż polskie preselekcje. I był taki moment, że sugerowano, że to będą polskie preselekcje. Skrót PP. No gdzie wady? A oni się uparli na jakiejś polskiej kwalifikacji. I to jest też problem dla zagranicznych fanów, bo jak np. próbują zrobić jakieś swoje topki i na YouTubie zaprezentować, które utwory im się tam najbardziej podobają, to np. chcą skrócić te nazwy czy coś i np. piszą My Top of Polskich Kwalifikacji.
Więc jest rzeczywiście problem z tą nazwą, bo dla osób nie posługujących się polszczyzną ta odmiana tutaj jest kłopotliwa. No to chyba nie o to tutaj chodziło zdecydowanie. Więc zmieńcie to na przyszłość, chyba że faktycznie na wielkiej krokwi będzie się to wszystko odbywało.
No dobra. No to tyle powiedzieliśmy o jurorach, o nazwie, o tym kiedy to ogłoszono. No i co do tych, których ogłoszono, a w zasadzie ogłoszeni być mieli.
Pojawiły się takie zapowiedzi, takie pogłoski na tej liście, która zaczęła być podawana przez portale, że wśród osób starających się o Eurowizję jest Sara James z piosenką ze swojego ostatniego albumu, z piosenką Tiny Heart.
To się okazało dla wielu osób sporym zaskoczeniem, dlatego że Sara w swoim niedawnym wywiadzie z Karolem Paciorkiem mówiła o tym, że jeszcze nie czuje się gotowa na Eurowizję, bo jeszcze nie ma takiego wrażenia, aby miała taką piosenkę, której byłaby wystarczająco pewna, żeby ją zgłosić.
Jeszcze nie czuje, żeby to był ten moment. Po czym co? Po czym się zgłasza? Jest pewien dysonans, bo chcielibyśmy, żeby ten artysta, który się zgłasza był faktycznie pewien tego, co robi, a nie żebyśmy przypuszczali, że to są na przykład jakieś naciski wytwórni.
No i tutaj były też takie dyskusje, czy ta piosenka jest dobra na Eurowizję. My nie mamy w tym momencie, wybaczcie przestrzeni, żeby jeszcze słuchać Tiny Heart, bo widzicie jaki ten temat jest rozległy, a bardziej się skupiamy na piosenkach innych, o których powiem za moment.
I czy to w zasadzie był taki dobry wybór na Eurowizję, to było kwestią wątpliwą dla wielu osób, bo uważały one, że Sara stać na więcej, że ta piosenka nie ukazuje w pełni jej potencjału, że ona może jeszcze dla nas wygrać Eurowizję, przecież ma świetny wokal, ale no może niekoniecznie jeszcze z tą piosenką.
Ja nie byłabym aż taka krytyczna, wydaje mi się, zresztą sprawdźcie sobie ten utwór, że ten refren jest tam zapamiętywalny, no czemu właściwie nie, a nie mamy pewności, czy Sara będzie miała coś lepszego, możemy tylko mieć taką nadzieję, wiecie, ona ma 16 lat dopiero, no ale pewności nie mamy.
I kiedy też pojawiły się takie zapowiedzi, że ona ma być, no to sądzono, ok, skoro mamy głosowanie widzów, to znamy już faworyta, Sara jest lubiana, nie ma, że tak powiem, elektoratu negatywnego, Sara to zapewne wygra.
Ale zaczęło się zbliżać 14 stycznia, konkretnie przyszedł 13 stycznia i wtedy portale nasze ulubione jednak zaczęły pisać coś, co miało sens, że Sary James w tych preselekcjach nie będzie, że ona się wycofuje, że za nią dołączy ktoś ze stawki rezerwowej, o czym za moment, bo też taka króciutka lista złożona z dwóch wykonawców została stworzona.
No i rzeczywiście dzień później, czyli 14 stycznia, tuż przed konferencją ta informacja została potwierdzona, no bo Sara na konferencję nie przyszła, a opublikowała oświadczenie, w którym odsłoniła kulisy tego wszystkiego.
Napisała, że no właśnie też z tym Tiny Heart, z tą piosenką, to tak może nie do końca czuła, że to jest to, więc chciała, skoro już została wybrana do tej stawki, zmienić piosenkę na inny utwór ze swojej płyty, czyli Psycho i na to nie dostała pozwolenia, żeby zmienić utwór, dlatego się wycofuje. Jak myślisz Michale, czy powinna być taka praktyka, że ktoś się zgłasza i potem dochodzi do wniosku, że jednak chce śpiewać inną piosenkę, to Telewizja Polska powinna na to pozwolić?
I jeżeli sam artysta uważa, że powinno być, że jakaś inna piosenka będzie lepsza, no to dlaczego nie, tak z drugiej strony?
No dobra, ale jury oceniało Tiny Heart, a nie Psycho i zakwalifikowało Tiny Heart, a nie Psycho.
W takiej sytuacji to zawsze jeszcze można oddać tu głos jury i wtedy, jeżeli zostanie ta piosenka zaopiniowana negatywnie, no to w takiej sytuacji artysta albo ma do wyboru, albo idzie z tym, co zostało już zakwalifikowane, albo po prostu rezygnuje.
No moim zdaniem regulamin jest regulamin, skoro oceniali tę piosenkę, to wiecie, teraz każdy by tak mógł sobie, no pewnie do serii po prostu dotarły jakieś głosy, że są niekoniecznie tak szalenie pozytywne opinie o tej piosence, jakich można byłoby oczekiwać, więc zdecydowała się ją zmienić i tak to wiecie, teraz każdy by mógł.
Zgłasza piosenkę, śledzi odbiór w społeczeństwie, widzi, że może nie jest super pozytywny, aha, to zmienia. Więc jak pozwolimy raz na taką praktykę, no to ludzie będą częściej z niej korzystać, więc rozumiem tutaj telewizję polską.
Byłaby jeszcze opcja może, żeby jeżeli faktycznie Sara zmieniałaby piosenkę, to żeby dopuścić ją do stawki jakby na zasadach dzikiej karty, bo w regulaminie też jest zapis o przyznawaniu dzikich kart, co też nam się później przyda. Właśnie dać jej dziką kartę z piosenką Psycho.
I to ewentualnie byłoby do przejścia, chociaż pytanie, czy dzikie karty nie są zarezerwowane dla osób na przykład, które nie zgłaszały się wcześniej, a telewizja polska uznaje, że warto ich zaprosić do preselekcji, bo mają fajną piosenkę, którą gdzieś tam pokazali. To też ewentualnie taka możliwość by była.
A Sara jednak się zgłosiła, tylko chciała tutaj zrobić Schachermacher. Nie pozwolono jej, nie ma w stawce Sary. Też jest pytanie o to, czy faktycznie jej zależało na tej Eurowizji, czy bardziej tutaj planem wytwórni było jakieś podpromowanie albumu, bo było nie było. W kontekście udziału Sara w preselekcjach zaczęło się o niej troszeczkę mówić, więc może niektóre osoby sięgnęły po piosenki z tej płyty.
Więc w pewien sposób, jeżeli taki był cel, to został osiągnięty, a Sara nie wyszła, przepraszam, na hipokrytkę, że najpierw mówi, że ta Eurowizja nie, jeszcze nie czuje, nie ta piosenka, po czym mija tydzień i jednak wysyła piosenkę. Ale była bardzo ciekawa, jak ona by się tłumaczyła z tego, że tak doszła do wniosku, że tak.
Tak poczuła.
Ale niedawno mówiła dokładnie o utworach z tej płyty, że nie czuje, żeby to były te piosenki. No to nie ma Sary. Jest reszta stawki. Ogólnie ta stawka liczyć miała 10 osób i później o tych liczbach sobie jeszcze powiemy. Na miejscu Sary ktoś inny w stawce się znalazł.
I no oczywiście to jest ten moment, kiedy stawce się bliżej przyjrzymy. Chciałam to zrobić, bardzo mi zależało, żeby to zrobić w kolejności, w jakiej wykonawcy będą startować w koncercie. Tylko, że jeszcze jej nie znamy. Liczę, że w przyszłym, no musi w przyszłym tygodniu to zostać ujawnione, ale sporo chyba jeszcze zostanie ujawnione co do tego koncertu finałowego, który odbędzie się w przyszły piątek. Właśnie, nie wybrzmiało, kochani.
Przyszły piątek, walentynki z Telewizją Polską, 14 lutego i z Eurowizją. Wielki finał polskich kwalifikacji, nie na Wielkiej Krokwi, tylko w Warszawie w Studio TVP. Więc pewnie do tego przyszłego piątku rzeczywiście sporo jeszcze zostanie ujawnione, w tym kolejność startowa.
Na razie wiemy, kto koncert otworzy i kto go zamknie, bo to zostało wylosowane na rzeczonej konferencji 14 stycznia. Natomiast my zaprezentujemy Wam to w kolejności innej, bo teraz zgodnie z naszą tradycją będzie skrót piosenek, które wystartują w koncercie. Właśnie nie sugerujcie się tą kolejnością, ona nie jest startowa, nie jest alfabetyczna.
Ona jest przypadkowa, można by rzec. I postarajcie się, jeżeli to możliwe, zapamiętać tak mniej więcej, co tam usłyszycie, bo później według tej kolejności, w której piosenki zostaną zaprezentowane, będę pokrótce omawiała takie ciekawostki dotyczące każdej kandydatury. A tradycji nie stanie się zadość w pewnym aspekcie, bo to nie ja będę Wam mówiła w trakcie tego skrótu, jak się nazywają artyści i jakie tytuły noszą piosenki.
Bo żeby nie było, że Michał tylko odpowiada na pytanie, czy to dobrze, czy niedobrze, to postanowił Wam właśnie przedstawić te takie informacje dotyczące wykonawców i tytułów ich utworów. I jak zwykle też musimy dodać, że to jest fragment, który nie pojawi się w tej wersji naszej audycji, która jest udostępniana na przykład na YouTubie, czy w Tyflopodcaście, gdzie nie możemy umieszczać warstwy muzycznej.
Więc te jakieś niecałe trzy minutki zostaną wycięte z tamtej wersji, a pełną wersję, jeżeli będziecie chcieli do niej wrócić, znajdziecie w serwisie Mixcloud. Tak więc wsłuchujcie się uważnie, żebyście byli gotowi na nasze omówienie.
No i tak to brzmiało.
Ale ciekawa jestem, kto z naszych słuchaczy jest taką osobą jak ja, bo ja od małego mam coś takiego, że wszystko liczę. I kto policzył i kto zastanowił się, że coś się chyba nie zgadza, bo przecież Milena powiedziała o dziesiątce artystów.
No ale to się za moment wyjaśni. Jedziemy po kolei. Otworzyła tę naszą listę Sonia Maselik. Michale, chyba tobie znane nazwisko, bo jakiś tam utwór jej świąteczny u nas jest nadawany.
Wam też może być Sonia znaną osobą, chociażby z jednego z odcinków Szansę na Sukces, którą wygrała z udziału festiwalu w Opolu w 2022 roku.
Być może jeżeli ktoś z was śledzi Eurowizję, czy też artystów, którzy się do niej zgłaszają, to kojarzyć może, że Sonia zgłaszała się rok temu do wewnętrznych preselekcji.
Troszeczkę niektórzy nabijali się z jej piosenki, bo tam był taki tekst, jakby go przetłumaczyć na język polski, że jestem żołnierką, jestem wojowniczką, ponieważ jestem blondy girl, dziewczyną blond, na na na na.
Więc ambitne bardzo. W tym roku chyba jest nieco ambitniej w utworze Rumors, bo ma on pewne przesłanie, o którym właśnie powiem.
Za moment piosenka po angielsku, ale stworzona wyłącznie przez Polaków, co nie jest takie wcale oczywiste w przypadku utworów z tej stawki.
Jest w ogóle jedynym kobiecym, tanecznym utworem na tej całej liście, więc może tutaj służyć to temu, że Sonia się wyróżni.
A jeżeli właśnie chodzi o przesłanie, jakie Sonia dla nas ma w piosence Rumors, czyli plotki, to chodzi tutaj o jej osobiste doświadczenia,
bo kiedy zaczęła być tak bardziej obecna w mediach po tych swoich udziałach w programach czy koncertach, to zaczęła czytać o sobie szereg niepochlebnych komentarzy,
że nie takie włosy, nie taki wygląd, nie takie wszystko. I ona stwierdziła, że właśnie trzeba to przekuć w jakąś taką siłę twórczą i zrobić z tego piosenkę.
Sonia w wszelkich wywiadach wydaje się bardzo sympatyczną osobą. Tak jak powiedziałam, charakter tego utworu może jej sprzyjać, bo utworów znacznie spokojniejszych mamy tutaj sporo na tej liście.
Także pewnie na Eurowizję nie pojedzie, ale ma szansę się dobrze zaprezentować.
Kolejna pani to Marian z utworem Can’t Hide. I tutaj kochani wchodzimy znowu w temat kontrowersji, to co lubimy najbardziej.
Bo przypomnijmy, że casting, ten wiecie, sprawdzający umiejętności wokalne, odbył się 19 grudnia.
I jak zaczęły docierać te plotki, ploteczki, właśnie rumors, jak to Sonia Maseliko niech śpiewa, plotki, ploteczki o liście uczestników koncertu finałowego,
to fani zaczęli sprawdzać to i owo i do niej dotarło zaraz, zaraz. Ale 19 grudnia Marian nawet nie była w Polsce.
Bo w tym czasie brała udział w takim koncercie, w trasie w zasadzie koncertowej po USA z kolędami, w której brała też m.in. udział Justyna Styczkowska, Edyta Górniak i inni polscy wykonawcy.
W większości z jakimś tam już uznanym dorobkiem. Marian jeszcze, no niekoniecznie, bo bliżej początku tej swojej drogi.
No i tutaj jak dla mnie pojawia się pewna wątpliwość, no bo mówiliśmy o tym, że mają być zwalnione artyści, których dorobek jest uznany, a o Marian myślę, że nie aż tak dużo osób jeszcze słyszało.
Jakie tutaj jest uzasadnienie telewizji polskiej? Ujawnił je Konrad Szczęsty, czyli ten pan ze Stowarzyszenia Miłośników Konkursu Piosenki Eurowizji,
że telewizja polska powiedziała, iż z castingu proponują zwolnić top 3 komisji po tym pierwszym głosowaniu oraz dwie osoby z największym dorobkiem.
Tak faktycznie, jak oni już to sugerowali. No to jak wiemy, Marian nie ma największego dorobku, co sugerowałoby, że musiała być w top 3 komisji.
To już zdradzę, że w tym top 3 jeszcze musiała być Sara James, no ale jej już na liście nie mamy i Kuba Szmajkowski. Ta trójka nie była na preselekcjach.
Nie było tam Justyny Steczkowskiej i nie była Janusza Radka, no bo tutaj mamy dorobek. Myślę, że jest to oczywiste w obu tych przypadkach, jeżeli już przyjęliśmy to kryterium.
No ale wiecie, Sara James była w America’s Got Talent, więc wiemy o co chodzi. Szmajkowski dwa razy był na preselekcjach, więc też możemy uznać, że wiemy o co chodzi.
Ale z tą Marian, no to znowu jest taka kwestia problematyczna, bo my tutaj znowu nie mamy przestrzeni, żeby wam to włączyć, ale weźcie sobie po programie, poszukajcie występu Marian z festiwalu w Opolu w 2022 roku.
Jak występowała w premierach, chociaż chyba bardziej powinna w debiutach, z taką piosenką, w której się pojawiają słowa, nikt mnie nie zna tak jak ja, tarararara, więc jesteśmy dalej w gronie ambitnych tekstów.
To nie był za dobry występ, więc jeżeli ktoś się tak zaprezentował, czy znalazł się w top 3 czy w top 8, to jak dla mnie nie powinno się tej osoby pomijać, jeżeli chodzi o casting.
Chociaż na innych nagraniach Marian brzmi spoko i ja nie chcę przez to powiedzieć, że ona nie umie śpiewać, bo inne nagrania sugerują, że tak, a że to Opolę było jakimś wypadkiem przy pracy.
Ale skoro on się zdarzył na takiej dużej imprezie, to moim zdaniem jednak należałoby ją sprawdzić.
Możecie się kłócić, ale chyba nie będziecie, bo to jest raczej taka powszechna opinia, a jak posłuchacie tego występu, tarararara, to myślę, że mi przyznacie rację, tak wiem, że minęły od tego jakieś trzy lata.
No i wiecie, jak się troszeczkę jeszcze pogrzebie i poszuka, no to to kolędowanie w USA, swoją drogą kwestia jak dla mnie do dyskusji, czy artystka taka młoda powinna zaczynać karierę od kolędowania w USA, a nie robienia swoich rzeczy.
Organizował je Robert Klat, a jak wam powiem, że tutaj nad tymi preselekcjami, nad tym wszystkim czuwa Piotr Klat, no to można się zastanowić, czy tu właśnie nie wchodzi jakaś kwestia, że ktoś coś kogoś znał i ktoś zasugerował, że dobra, no nie mogę przyjechać na castingi, trudno, dobrze będzie, nie przejmuj się Opolem, tu nie ma tarararara, więcej wyjdzie, dobrze.
Tu jest po angielsku, to nie wszyscy zrozumieją.
Dokładnie tak, nawet ten angielski nie wszyscy rozumieją, bo jest jaki jest. No, ale wiecie, my nic nie sugerujemy jak coś. Tak jak powiedziałam, jest dopiero u progu swojej muzycznej kariery, bo ma lat 20, ale osiągnięcia już spore, no i właśnie kwestia tych znajomości, tych współpracy z największymi, bo familia Klatów to jedno, a drugie to to, że w ogóle jej debiutancki singiel napisał dla niej nie kto inny jak Romuald Lipko i to w ogóle była jego ostatnia piosenka.
Bo gdzieś tam kiedyś ją wypatrzył w jakimś domu kultury i jakoś się tak udało. No, trzeba mieć szczęście w życiu. No, a później nie wiem czy miała to szczęście, bo śpiewała na wakacyjnej trasie dwójki, no i miała też szczęście, słuchajcie, za granicami naszego kraju. I to jest kolejna kontrowersja. Obiecywałam, że to się tutaj pojawi.
Zapowiadałam szampańsku o zabawę w tej audycji. Otóż Marian jest promowana takim hasłem, że pokonała 40 milionów Chińczyków w chińskim odpowiedniku Mam Talent. W ogóle jak to brzmi, co to jest za zdanie? Ja to tylko wiedziałam, że w Pekinie jest 9 milionów rowerów, a jak widać w Oriental Music Challenge w Szanghaju jest 40 milionów uczestników.
I nagle ludzie zaczęli tego szukać. Skąd się to wzięło? Czemu my w ogóle nigdy nie słyszeliśmy o tym, że Polka pokonała 40 milionów Chińczyków? I co na to Bayer Full? I się okazało, że to nie jest chyba do końca tak, bo w tym konkursie aż tyle osób nie startuje, jakaś może setka. W ogóle ona tego nie wygrała, tylko była ex aequo z jakimś właśnie Chińczykiem. Ona śpiewała po angielsku, on śpiewał jakąś piosenkę ludową, także nawet sama nie pokonała.
A 40 milionów to jest chyba, tak przynajmniej jest stwierdzone, że to jest liczba zgłoszeń do tego konkursu. Więc wiecie, no niby tak, ale jednak może brzmi to trochę zabawnie. I niektórym się kojarzy Marian właśnie trochę z taką nową Natalią Janoszek, która sobie gdzieś tam, wiecie, te sukcesy podbija, wyolbrzymia, a niekoniecznie zawsze wszystkim się chce to weryfikować, bo faktycznie, żeby to zrobić, to trzeba było po jakichś tam chińskich stronach pochodzić.
A Janowski musi do Pekinu pojechać po prostu.
Tak, do Szanghaju.
A właśnie do Szanghaju.
Bo tam to było.
Także wiecie, jest ryzyko, skoro pokonała 40 milionów Chińczyków, to czymże dla niej jest ta niewielka polska stawka preselekcji. No ale jednak nie jest typowana do wygranej i właśnie też przez fanów nie lubiana z uwagi na te kontrowersje.
A jej piosenkę Can’t Hide współtworzyła Magdalena Wójcik, tak ta Magdalena Wójcik, tak ta Goja. To tak w ramach ciekawostki.
Wchodzimy w męską część stawki, Tynski. Czy ty słyszałeś kiedyś o wykonawcy piosenki Miracle?
Nie.
No widzisz, jakbyś na przykład słuchał Radia 357, to może byś usłyszał, bo ponoć go tam grają. Ponoć zaczyna być coraz bardziej rozpoznawalny w takim środowisku, no właśnie niekoniecznie eurowizyjnym, bo fanów zyskuje.
Jest to w ogóle bardzo też młody, początkujący artysta i jak zdradził Konrad Szczęsny, podobno bardzo pięknie wypadł na tym castingu i rzeczywiście zauroczył jurorów, stąd jego obecność w tej stawce, bo piosenka jest balladą, spoiler, nie jedyną balladą męską w tej stawce,
bo rzeczywiście trochę nam tutaj obfituje, jeżeli chodzi o takie piosenki, ale wybronił się wykonaniem na żywo, więc być może dlatego w tej stawce się znalazł, ale chyba też nie jest typowany tutaj do jakiegoś wysokiego miejsca, no bo po prostu, no siłą rzeczy jest porównywany do tych innych męskich ballad.
Bo w gronie wykonawców męskich ballad zainteresuje się również ten, którego na liście pierwotnie nie było. Mieliśmy na liście najmłodszą uczestniczkę, Sary James, a w jej miejscu pojawił się, no tak teraz to się złożyło, że najstarszy wśród uczestników, Janusz Radek, co nie znaczy, że w jakiś sposób od nich gorszy.
Z piosenką In Cosmic Mist, więc w kosmicznej mgle, kosmiczną mgłą nas tutaj otula ze sprawą swojego utworu, a zatem no uczestnik z listy rezerwowej to jest pierwsza rzecz. Druga, bardzo ciekawa, że już kiedyś o Eurowizję się starał i to było lat temu, 21, kiedy to w preselekcjach uczestniczył z piosenką Pocztówka z Avignon.
Jeżeli nie znacie Janusza Radka, no to nie wiem. Dla mnie w ogóle jego obecność tutaj to jest taka silnie nostalgiczna rzecz, bo wiem, że to jest dziwne wyznanie, ale w dzieciństwie troszeczkę słuchałam Janusza Radka, chociażby kiedy coverował Ewę Demarczyk.
No wiem, że to nie jest repertuar, który się kojarzy z dziewięcioletnią dziewczynką, więc proszę mnie nie oceniać. Tak więc mam silny sentyment do jego osoby, no ale nawet i w ostatnich latach w mediach go było sporo, ze sprawą wielu koncertów, ze sprawą chociażby programu Twoja twarz brzmi znajomo. Jego wokal wciąż jest świetny. Na Instagramie też tam robi furorę, organizując domówki, jakieś tam spotkania z tymi swoimi fanami.
No i ta jego piosenka to rzeczywiście kolejna ballada męska, kolejna po angielsku. I nie była ona dostępna w momencie ogłoszenia listy uczestników jako jedna z dwóch, więc troszeczkę musieliśmy poczekać, żeby ją sobie porównać do innych.
Teraz już można, no i wiecie, ja się wcale nie zdziwię, jeżeli na przykład panie, które będą przed telewizorami wypatrywać miłych panów, którzy będą śpiewać romantyczne piosenki jeszcze w takim walentynkowym nastroju, właśnie na tego Radka zagłosują. No czemu by właściwie nie?
On też na Instagramie, w mediach społecznościowych bardzo intensywnie relacjonuje te swoje próby. Zrobił całego live’a z tym jak siedział przy pianinie i próbował tę swoją piosenkę. Jak my nawet jeszcze nie znaliśmy wersji studyjnej, to już mogliśmy usłyszeć jak on to śpiewa na Insta. I było to bardzo fajne doświadczenie, tak na bieżąco obserwować próbę artysty.
Także może trochę szkoda, że Janusz Radek po angielsku, bo może po polsku wypadłby bardziej autentycznie, no ale jest. A Janusz Radek po polsku jest u nas na antenie Radia DHT, bo mamy chyba ze dwa utwory w bazie. A jak w ogóle ktoś jeszcze nie kojarzy w ogóle nic na temat Janusza Radka, to pytam się ja czy oglądaliście Pokemony w swoim życiu. I intro z tychże to również właśnie on wykonał. Także taką jest utytułowaną osobą.
Kolejna pani, na której piosenkę musieliśmy trochę poczekać, bo nie była ona dostępna 14 stycznia od razu, to jest Daria Marks, przez niektórych nazywana w związku z tym pseudonimem Darią Marksistką. Jeżeli Wam to nic nie mówi, jak powiem Daria Paranoja, to chyba już coś więcej, nie?
To już wszystko powie.
Tak, to już wszystko powie. Ona, kiedy startowała z Darią Paranoją w preselekcjach w 2022, to już się promowała też jako Daria Marks, ale chyba to Marks było mniej podkreślane, teraz jest bardziej, więc też tak ją tutaj przedstawiamy.
No i otarła się u wyjazd na Eurowizję, przegrywając z Krystianem Ochmanem, mimo że miała wielkiego radiowego hita z milionami wyświetleń na YouTubie, miała też potem kolejne hity, takie jednak bardziej taneczne, by można rzec.
A tutaj Daria postanowiła zgłosić się z zupełnie inną odsłoną, bo Let It Burn to jest ballada, ten typ, który niektórzy określają jako balladę bondowską.
No i faktycznie coś w tym chyba jest. Dlaczego tak, dlaczego inna odsłona? Bo Daria stwierdziła, że chce dać coś typowo pod Eurowizję, jej się to tak kojarzy, że coś takiego bardziej na Eurowizji się sprawdzi, więc wzięła, kupiła balladę od Szwedów i jest.
Także no chyba tam sama coś też pracowała przy tym, ale jednak jest to utwór pisany nie u nas, no i nie jest Daria typowana tym razem do wysokiego miejsca. Ona to raczej zaśpiewa dobrze, chociaż przyznam, że nie jestem fanką tej jej maniery w głosie tego takiego zaciskania, bo czuję, że ona chyba wtedy jest jednak trochę spięta, trochę się napina i w ten sposób sobie to kompensuje.
Już Tatiana kupnik jedna była wystarczy, tak więc nie sądzę, żeby było blisko takiego wyniku, jakie osiągnęła paranoja i żeby Daria na Eurowizję pojechała. Pewnie później znowu w wywiadach będzie psioczyć i wypowiadać się w jakiś niemiły sposób, bo z tego jest znana taką osobowość, że absolutnie w język się nie gryzie.
No okej, i teraz mamy tego, który nam słuchajcie tutaj wszystko zaburzył, bo tak, lista uczestników nie ma dziesięciu nazwisk, czy też nazw podmiotów wykonawczych. Ma jedenaście. Jedenaste nazwisko pojawiło się na liście w poniedziałek. Jest to Teo Tomczuk, który wykona w preselekcjach utwór Immortal. Uwaga, znowu są kontrowersje.
Otóż to, że Teo się w stawce znajdzie, tak jak powiedziałam, nie zostało ujawnione 14 stycznia w dniu konferencji, tylko właśnie w poniedziałek zostało wydane takie oświadczenie przez TVP o przyznaniu karty uczestnictwa, jak to oni nazwali, właśnie dla Teo. Czy oni mogą to zrobić? Mogą, tak jak wam mówiłam.
Tylko, że te zapisy o dzikiej karcie są takie mało konkretne, bo na przykład nie bardzo wiadomo, do kiedy TVP by ją mogła przyznać, bo nie jest to napisane i chyba w przyszłości lepiej by to było właśnie jakoś dookreślić, czy na przykład, nie wiem, jeszcze dzień przed preselekcjami oni mogą kogoś zaprosić, a na jakich zasadach, jakby to miało wyglądać, bo troszeczkę tutaj jest za duży bałagan, który może służyć jakimś właśnie nieporozumieniom.
Skąd się Teo wziął? Na jakiej zasadzie oni go zaprosili? Czy on się w ogóle nie zgłosił? Oni go odkryli i stwierdzili, że jest super? Tak nie było. Teo zgłosił się, został wybrany do 25. i był na castingu, ale nie spełnił pewnego podstawowego warunku regulaminu, ponieważ kiedy startował w tym castingu, się okazało, że nie ma polskiego obywatelstwa.
A taki jest wymóg w regulaminie, że uczestnik musi mieć polskie obywatelstwo. Jak, Michale, sądzisz, czy to jest dobry, potrzebny zapis?
A to jest, wiesz co, rzecz, nad którą się muszę zastanowić. I tak, nie mam prostej odpowiedzi. Wydawałoby się, że skoro rzeczywiście ktoś chce reprezentować Polskę, to dobrze, żeby to obywatelstwo miał, ale takiego wymogu, zdaje się, w przypadku innych państw nie ma. A przynajmniej nie wszyscy mają takie wymogi.
No nie wszyscy. Czasami jest, czasami nie ma. Nie da się tak zrobić, żeby na przykład wszyscy mieli taki wymóg, żeby to narzuciła Europejska Unia Nadawców. No bo co z tym biednym San Marino? To oni by mieli już całą swoją populację wysłać, przecież nie każdy umie śpiewać. Dlatego, no przecież oni dają szansę osobom z innych krajów.
Ale dam wam przykład, który Michał już zna, bo dzisiaj chciałam poprawić mu dzień i wysłałam mu piosenkę, która wczoraj wygrała preselekcje irlandzkie, którą to piosenkę nagrała wokalistka z Norwegii, której związki z Irlandią są wyłącznie takie, że na tak zwanym songwriting campie, czyli takim miejscu, gdzie, wiecie, no przyjeżdżają twórcy, wykonawcy, żeby tworzyć piosenki, zagadała do niej jakaś właśnie twórczyni z Irlandii.
Powstała piosenka i tak oto ta piosenka została zgłoszona do preselekcji irlandzkich, śpiewana przez Norwegkę, współtworzyli ją Szwedzi, a piosenka w ogóle dotyczy psa Waika, znacie Waika, więc piosenka o rosyjskim psie jeszcze, w dodatku, jakby wam mało było tej narodowej mieszanki.
Ale całkiem przyjemna ta piosenka była, także…
Jak dla kogo? I już teraz, pomijam te kwestie, wiecie, o czym jest piosenka i że Szwedzi ją współtworzyli, no bo nie jedną, jak wiemy. Ale pomyślcie, czy chcielibyście, żeby teraz do Polski się zgłosił w ogóle ktoś z jakiegoś innego kraju, kto totalnie nie ma związków z nami, zgłosił się, bo coś tam, kogoś gdzieś poznał, albo stwierdził, że w Polsce będzie mu łatwiej niż w innym kraju i żeby nas reprezentował.
No w ten sposób, jak dla mnie, trochę zabiera szansę artystom rodzimego rynku. Wiem, brzmię jak Polska dla Polaków trochę, ale nie taka jest moja intencja i jednak po prostu oglądam tę Eurowizję, żeby widzieć tam artystów z danego kraju, który oni reprezentują.
Ale z drugiej strony, jakby nam przyniósł pierwsze miejsce, to by się ludzie, podejrzewam, cieszyli.
No to już tak idziemy bardzo daleko. Ale właśnie czasami z tym obywatelstwem to jest trochę sprawa zawikłana, bo mogą być związki z danym krajem, tak jak Teo ma związki z Polską, ale były problemy z obywatelstwem, bo on się urodził w Bergen, w Norwegii, w rodzinie emigrantów z Polski i tam było takie prawo do roku 2020, że nie można było mieć podwójnego obywatelstwa.
No więc jego rodzice mieli obywatelstwo norweskie, no bo takim pewnie było łatwiej. Teo jako osoba nieletnia miał też obywatelstwo norweskie i tak mu zostało.
No i po tym castingu już, znaczy gdzieś tam w międzyczasie on się bardzo starał o to obywatelstwo polskie i jakoś się chyba udało te procedury przyspieszyć, bo po tym jak się okazało, że nie dopełnił formalności, nie był w ogóle brany pod uwagę w głosowaniu nad składem tej finałowej dziesiątki.
Stwierdzili, dobra, w ogóle nie myślimy o tej osobie, chociaż no wypadł dobrze, ale nie dopełnił formalności. Ale przyszedł dzień 16 stycznia, czyli dwa dni w ogóle po konferencji, kiedy już wszyscy uczestnicy byli znani i co się wtedy stało?
Andrzej Duda sprawił, że Teotomczuk otrzymał polskie obywatelstwo. Nie spodziewaliście się, że w jednym programie dzisiaj wystąpi 40 milionów Chińczyków, Wielka Krokiew i Andrzej Duda.
I że to wszystko w związku z Eurowizją, ale wszystkie te rzeczywistości są powiązane i łajka. Nie wiem co nas tu jeszcze absolutnie czeka. Także dziękujemy panu Andrzeju Dudo, bo dzięki panu mamy kolejną osobę w stawce, no bo potem właśnie zaczęły się postulaty ekipy TEO w kierunku telewizji polskiej, że teraz w zasadzie to oni by go mogli dopuścić.
Ale jest kwestią budzącą wątpliwości, czy skoro nie dopełnił formalności na etapie castingu już, to czy teraz powinien być przyjmowany na takich wyjątkowych zasadach, czy powinien dostać kartę uczestnictwa? Powinien? Jak myślisz?
No właśnie, to jest kolejne trudne pytanie. A już dajmy mu.
Widzisz, Eurowizja to nie jest łatwa, to nie są tylko piosenki.
A już dajmy mu.
Mnie się wydaje, że jak już jest regulamin, to należałoby się go trzymać jednak. Jak nie miał go na wtedy, to już trudno. Niech się chłopak stara za rok. Zwłaszcza jeżeli telewizji polskiej zależy na uspokojeniu nastroju wokół konkursu, na odbudowaniu zaufania do preselekcji, do wyboru.
Jeżeli pojawia się taki ktoś, że nagle ktoś wskakuje do stawki, no to jakieś pojawiają podejrzenia, że pewnie ma plecy, że może wskoczył na jakieś pieniądze.
Że to ustawione znowu.
Albo nie wiadomo co. Że coś tutaj znowu ustawione, więc ja bym tego jednak nie robiła, a chłopak młody jest, ma jakieś 19 lat, więc zdążyłby jeszcze zgłosić się wiele razy.
No ale oni jednak jakoś ulegli tej presji, dołączyli go do stawki z kolejną męską balladą. Czyli już mamy Tyńskiego, mamy Radka, mamy Teo, a to nie jest jeszcze koniec.
Jak dla mnie, ta ballada z tych wszystkich tutaj jest najlepiej napisaną piosenką, więc w tym sensie Teo absolutnie nie obniża poziomu stawki, nie obniża go też wokalnie, bo dobrze chłopak śpiewa.
Co też pokazał? No właśnie, bo wy go możecie kojarzyć jak oglądacie. Mam talent. Ja nie, ale wystąpił tam. Wystąpił też na festiwalu w Sopocie, więc tutaj z TVN-em współdziałał.
Nie jest już więc taki obcy w widowni polskiej, nie jest też obcy w widowni norweskiej, bo tam się udzielał jako aktor, bo wystąpił w popularnym w Norwegii, chyba nie tylko nawet w Norwegii serialu, ale już tutaj wiecie, to nie jest wątek tak dobrze mi zdany, więc nie będę się mu przyglądać.
Także jest chłopak utalentowany. Myślę, że gdyby nie ta atmosfera wokół niego, gdyby mógł się wypromować wcześniej, no bo też z drugiej strony sam sobie to utrudnił w pewnym sensie, że się zgłosił, wiedząc, że ma mniej czasu na promocję, nie wiem, w mediach, w stacjach radiowych, telewizyjnych, internecie.
Gdyby się promował wcześniej, to może byłby nawet w tym gronie faworytów, a może tak czy inaczej wygra, bo to powie w świeżości. Ciekawe jestem, czy to będzie zakomunikowane przez jakichś prowadzących, że to jest karta uczestnictwa, czy tak po prostu będzie.
A widzowie częściowo się w ogóle nie zorientują, że on dołączył na takich innych zasadach do tej stawki.
Na zasadach takich jak wszyscy, tylko że z pominięciem castingu, tak jak mówiłam, dołączył Kuba Szmajkowski z utworem Pray. To jest jego trzecie podejście do reprezentowania Polski, bo w 2022 roku jego występ z piosenką Love Sick był bardzo dobrze oceniany przez fanów, głównie ze strony wizualnej.
Występ do Udumi w 2023 trochę mniej, więc Kuba teraz wraca też z inną odsłoną, taką spokojniejszą, bo Love Sick to była taka piosenka jednak bardziej taneczna, a tutaj no nie jest to taka ballada stricte.
No właśnie, nie ballada, w końcu nie ballada.
Piosenka taneczna też nie, ale coś tak po środeczku. Jak dla mnie muzycznie najlepsze podejście Kuby. Oczywiście też nie tak, że autorskie, bo od Szwedów, no ale Kuba zawsze od Szwedów kupował, no to jak tak chce, to niech ma.
I kolejny pan, który ponownie będzie się starał o reprezentowanie Polski to Dominik Dudek z piosenką Hold the Light.
Tutaj mieliśmy jedno podejście w 2023 roku z piosenką Be Good, którą bardzo lubię do dziś, mimo że ona jest w tym stylu, wobec którego mam różne uczucia, ale akurat Be Good do mnie trafia mimo tego wpływu country.
Jest u nas ta piosenka grana na antenie Radia DHT i nie dziwi mnie ten wysoki wynik w preselekcjach wówczas.
Wcześniej już widzowie znali Dominika Dudka z udziału w The Voice of Poland, który to program wygrał. No i właśnie, Dudek wygrał The Voice i musiał być na castingu.
Marian pokonała 40 milionów Chińczyków, czego nikt nie widział i miała nieudany występ w Opolu i nie musiała być na castingu.
Więc widzicie o co chodzi, więc chyba najlepiej byłoby zaprosić wszystkich i nikt by nic wtedy nie gadał.
No i cóż możemy wam jeszcze powiedzieć o Dominiku Dudku, że w tym roku Hold the Light to nie jest jedyny utwór, który zgłosił, bo zgłosił dwie piosenki.
Jedną bardziej w stylu swoich poprzednich i jeszcze ona nie została wydana, a drugą, no właśnie nie taką country, ale bardziej balladową, więc to już następna męska ballada w stawce.
One po prostu wszystkie się pozagryzają, pożurą i połkną i tak się to skończy.
A jeszcze jedna taka ciekawostka co do ballady Hold the Light jest taka, że współtworzyła ją reprezentantka Austrii z Eurowizji 2023.
Pamiętacie może taką piosenkę Who the hell is Edgar, gdzie było w refrenie poł, poł, poł, poł, poł. Może Michale kojarzysz taki wątek.
Właśnie Teja, która była jedną z wokalistek w tej piosence, jest też twórczym piosenkiem dla innych osób i współtworzyła Hold the Light dla Dominika Dudka.
Piosenka, która ma też takie osobiste przesłanie ze względu na to, że właśnie Hold the Light chodzi tutaj o to światło, które możemy znaleźć w kimś ważnym dla nas w naszym życiu.
Dominik chyba taką osobę znalazł, więc właśnie o tym chce zaśpiewać.
Zaśpiewa w koncercie jako ostatni, bo to akurat już wiemy, wylosował na konferencji ostatnią pozycję startową.
Powiedziałam o tym, który stawkę zamyka, teraz o tych, którzy ją otworzą, czyli o zespole Hrust z piosenką Tempo.
Ja o zespole Hrust nie słyszałam dotychczas, a może powinnam wykazywać się patriotyzmem lokalnym, bo jest to grupa z Gdańska łącząca ze sobą wpływy folku, ale też rocka i elektroniki.
No i tutaj słuchajcie, jestem po prostu dumna z tego, że znam osoby, które robią takie rzeczy, które stają się popularne, bo co prawda nie znam osobiście żadnej osoby z zespołu Hrust,
ale oni tę piosenkę współtworzyli z niejakim Krzysztofem Falkowskim, z którym miałam przyjemność studiować na jednej uczelni, na jednym wydziale w tym samym czasie.
W dniu, w którym ja broniłam magisterkę historii muzyki, on bronił licencjat z kompozycji i też śpiewałam na jego dyplomie licencjackim.
On też w zeszłym roku brał udział w aranżowaniu piosenki, którą Maciej Musiałowski zgłosił do preselekcji, także udaje się chłopakowi, kręci się jakoś wokół tego wszystkiego.
A wokalista zespołu Hrust, Małgorzata Oleszczuk, jest absolwentką również tej samej uczelni co ja, tylko, że w kierunku jazzowego, także nie miałam przyjemności jej poznać.
A tekst tej piosenki jest też, myślę, bardzo ciekawy, jeżeli chodzi o okoliczności jego powstania, bo powstał nie nad Polskim Morzem Bałtyckim, tylko na pograniczu polsko-białoruskim.
Bo Dariusz z zespołu Hrust gra w ogóle w orkiestrze reprezentacyjnej Straży Granicznej, jest strażnikiem granicznym, tam przy okazji tego kryzysu na granicy pełnił służbę.
No i miał jakiś taki szereg myśli w głowie dotyczący wyborów w życiu ludzkim i na tej podstawie powstał ten właśnie tekst.
Do piosenki przyznam jednej z moich ulubionych, w moim top3 by się zdecydowanie ona znalazła, ale to może będzie jeszcze okazja, żeby o tym powiedzieć.
I tak jak już wspomniałam, Hrust stawkę otworzy.
No i teraz, moi państwo, creme de la creme.
Justyna Styczkowska po raz kolejny starać się będzie o reprezentowanie Polski.
Raz już ją reprezentowała w roku 1995, kiedy ja przechodziłam na świat, to ona się już starała.
To ona już wtedy pojechała, a w zeszłym roku postanowiła postarać się ponownie z piosenką Witcher Tarhoro.
I wtedy wam mówiłam, że jak dla mnie to chyba byłoby najlepiej, żeby oni tę Justynę wtedy wybrali wewnętrznie, skoro Telewizja Polska trochę nie miała przestrzeni, żeby zrobić jakieś porządne preselekcje.
Ostatecznie zrobili preselekcje wewnętrzne i ona nie pojechała.
Przegrała jednym punktem, nie zraziła się, stara się ponownie z piosenką Gaia.
I tutaj jest taka w ogóle ciekawostka, że już zostało rozlosowane, kiedy poszczególne kraje wystąpią, w których dniach, to znaczy chodzi mi o rozkład półfinałów w maju.
Już wiemy, które kraje wystąpią w pierwszym i w drugim półfinale i w której połowie.
I już wiemy, że niezależnie od tego, kto będzie reprezentował Polskę, to wystąpi w pierwszym półfinale, w pierwszej jego połowie.
I teraz patrz, jaka jest akcja.
Jeżeli Justyna Steczkowska by pojechała, to ten pierwszy półfinał wypada dokładnie co do dnia w 30. rocznicę jej tamtego udziału w Eurowizji w 1995 roku.
No to byłoby ciekawie.
To już jest taki symbol, że nie ma z tym dyskusji.
Wtedy otworzyła Eurowizję.
Gdyby teraz też to zrobiła, gdyby ktoś zdecydował się na pójście tropem tego symbolu, to nawet być może by się to co do minuty zgodziło.
Nie wiem, czy są przypadki, czy są znaki, ale coś tutaj ewidentnie może zaistnieć.
A co do piosenki Gaia, jest to utwór z najnowszej płyty Justyny.
W podobnej stylistyce do Witchera, chociaż ja wolałam Witchera.
I kiedy ta piosenka się ukazała, sporo było takich głosów, no okej, potencjał eurowizyjny ma, ale chyba czegoś tutaj jeszcze brakuje.
I w związku z tym Justyna zdecydowała się na przygotowanie tak zwanego revampu, czyli wersji takiej specjalnie z myślą Eurowizji, wersji nieco wydłużonej.
No bo skoro na Eurowizji można wykorzystać trzy minuty czasu, no to najlepiej byłoby ten czas zagospodarować w pełni.
No i Justyna zagospodarowała w taki sposób, że oprócz tego, że w piosence mamy polski tekst, który mówi o Gaii, czyli chodzi o Matkę Ziemię.
To mamy tam jeszcze fragment po angielsku, mamy brzmienie chórów, mamy miejsce, w którym Justyna będzie mogła potańczyć.
Mamy też to samo, co było w Witcherze rok temu, czyli te agmy słowiańskie, te takie mantry, z których każda ma jakieś znaczenie.
Nie dokładnie te same, co w Witcherze, żeby je nie posądzono o autoplagiat, ale nawet one są na tę samą melodię, co w Witcherze.
Jak będziemy Wam to prezentować, to się jeszcze możecie wsłuchać.
Także dzieje się tutaj dużo. Dzieje się dużo też bardzo u samej Justyny, która sporo mówi o wizualnej stronie występu, bo oglądała Eurowizję w tamtych latach.
Ma takie podejście, że wie, że to jest bardzo ważne, więc szykuje bardzo zaawansowaną choreografię, jakieś jeszcze inne zaskoczenia, tam jakieś kaskaderzy, coś tam.
Śledzi też procesy wyboru w innych krajach, bo się wypowiadała o piosenkach ostatnio wybranych, więc jest bardzo zaangażowaną, potencjalną reprezentantką.
Dla wielu rzeczywiście już bardzo blisko reprezentowania tej Polski, bo tutaj uchodzi za faworytkę.
Ale to nie jest zdecydowanie wyścig jednego konia, bo wśród faworytów wymienia się też duet, który nie był wcześniej za bardzo znany.
O Justynie Styczkowskiej każdy słyszał, a o duecie Swada i Nichos myślę, że nieliczni.
Myślę, że ci, którzy śledzili ten konkretny rodzaj muzyki, jakie oni wykonują, a w preselekcjach wykonają piosenkę Lusterka.
Kto to w ogóle jest? Czemu my się nimi zajmujemy? Czemu są faworytami?
Tutaj trzeba od razu wyjaśnić, bo to są chłopak i dziewczyna i niektórym to się myli, że Swada to jest ona, Nichos to jest chłopak, więc jest zupełnie odwrotnie.
Swada to jest producent i DJ imieniem Wiktor, Nichos to jest wokalistka imieniem Nika.
Nie wiem, czy ma tak naprawdę na imię, czy sobie to tak skracam, ale od tej Niki powstała ksywa Nichos.
Dlatego Swada i Nichos, przy czym Swada też jest pisane tak nowocześnie, bym powiedziała, bo zamiast A tam mamy małpę.
Po prostu, no tak czasami niektórzy zapisują, no to nie jest pierwszy raz, kiedy coś takiego widzimy.
No i ta ich muzyka jest takim tyglem różnych wpływów, bo sam Swada ma korzenie kolumbijskie, co też być może w jego muzyce niektórzy usłyszą.
No ale przede wszystkim to, co wpływa na oryginalność tej muzyki, to jest… no właśnie.
Jak ty, Michale, posłuchałeś piosenki Lusterka, to powiedz mi, że pomyślałeś, że po jakiemu to jest i ile zrozumiałeś z tekstu?
Wiesz co? Niewiele.
No właśnie, to pomyślałeś, że po jakiemu to może być?
Szczerze powiedziawszy, to nie… raczej nie po polsku. Właśnie to mnie uderzyło.
Ale nie po angielsku, a nie po niemiecku.
No właśnie, że tytuł jest polski, a tu jakoś polskiego nie słyszę w tym utworze.
Na niektórym by się mogło kojarzyć rzecz, że jakiś ukraiński, białoruski czy coś takiego.
No nie jest to tak. Chodzi tutaj, moi drodzy, o… no właśnie, znowu kwestia nomenklatury, bo różnie to jest nazywane.
Oni sami tutaj mówią o języku podlaskim czy mikrojęzyku podlaskim.
I za ich sprawą właśnie kwestia tego języka podlaskiego, czy w ogóle kiedyś słyszeliśmy, że coś takiego jest,
to bardzo mocno przeszło do debaty publicznej.
I różni profesorowie i inni mądrzy ludzie dyskutują na ten temat.
To jest, jak sugerują dane ze spisu powszechnego, ale sprzed lat dwudziestu, język, którym się posługuje trzydzieści tysięcy osób.
Mówi właśnie tym językiem czy mikrojęzykiem, bo chyba jednak nie dialekt, nie gwara, a raczej używa się tego terminu mikrojęzyk.
I teraz właśnie od razu jak ktoś powie, bo pewnie będą takie myśli, a ja mam znajomego z Białegostoku i on tak nie gada.
On mówi normalnym polskiem, czasami trochę zaciągnie może, albo powie, podoba się to dla mnie, ale no jednak mówi po polsku jak on mówi.
Ale nie w ten sposób jak w tej piosence.
Tak, no wiecie, województwa niekoniecznie się pokrywają skrajnymi geograficznymi, to bardziej chodzi o jakieś tam okolice Hajnówki, takie miejscowości.
To było dwadzieścia lat temu trzydzieści tysięcy osób, dzisiaj pewnie jest ich jeszcze mniej, ale ktoś tam jest, kto to kultywuje, kto mówi właśnie po podlasku,
chociaż oni sami niekoniecznie chyba tak by to nazwali, bo niektórzy powiedzą, że mówią po swojemu, po prostu, że oni są tutejsi.
Taką narodowość by nawet zadeklarowali, jakby im kazać gdzieś to wpisać, nie, że tam Polak albo jakiś inny, tylko jestem tutejszy po prostu.
Także może to jest taka nauczka, że nie wszystko zawsze trzeba etykietkować, właśnie czy to jest język, czy to jest co, jaka to jest narodowość itd.
Niestety sporo się zaczęło pojawiać wokół swady innych, czy z takich negatywnych komentarzy, że Ukraina, Bandera, coś tam, coś tam.
Oczywiście jakieś tam prawactwo musiało wyjść z nor i zacząć pisać jakieś głupoty, ale też wzbudziło to spore zainteresowanie,
no bo chyba jest fajne, że poznajemy szerzej jakąś tam naszą kulturę.
I tak się właśnie wydarzyło za ich sprawą, ze sprawą tej piosenki, która wiecie, nie jest właśnie typowym takim folkiem, czy folklorem,
bo łączy w sobie ten język podlaski, mikrojęzyk, z brzmieniami elektronicznymi, z funkiem tak zwanym, tak się to nazywa, ja w ogóle w tym nie siedzę.
Ale jeszcze co do tego języka, to też nie jest tak, że Nietzsche śpiewa tak wyłącznie właśnie po podlasku, bo ona dokonuje takiego kolażu,
łączy właśnie te słowa, które pochodzą z języka podlaskiego, będącego mieszanką języka polskiego, białoruskiego, ukraińskiego itd.
A ona jeszcze dodaje do tego jakieś współczesne słowa, tak wiecie, trochę się tym artystycznie bawi.
Więc to też myślę, że jest interesująca po prostu artystycznie koncepcja, także no sporo było dyskusji, które chyba sprawiły to, że ta piosenka stała się viralem w Polsce.
Się aż dziwię Michale, że Ty w ogóle nigdzie nie trafiłeś, ale na polskich playlistach, na ukraińskich playlistach oni zaczęli się z tymi lusterkami tutaj gdzieś tam przebijać,
także myślę, że to jest jak najbardziej super.
Może wiesz, może dlatego po prostu nie trafiłem, że to jednak nie jest styl muzyki, gatunek muzyki, którego słucham na co dzień i być może po prostu to wyjaśnia tę zagadkę.
Z tego co wiem, to się to zaczęło nawet wyświetlać tym, którzy w ogóle nie siedzą ani w Eurowizji, ani w takiej muzyce.
I oni tak samo jak Justyna Styczkowska postanowili zrobić revamp, czyli taką wersję eurowizyjną, żeby nieco dopełnić te trzy minuty, chociaż chyba nie w pełni to zrobili,
ale ta wersja, pierwotna lusterek była nieco krótsza, dlatego oni ją postanowili wzbogacić.
Tam nie dołożyli nie wiadomo czego, tam nie ma jakichś skomplikowanych wokali, nowej melodii, bo to chyba nie byłoby w ich stylu.
Po prostu dołożyli na końcu taki taneczny fragment, gdzie tam niektóre słowa są powtórzone.
Właśnie sami stwierdzili, że chcieliby, żeby ta piosenka miała jeszcze bardziej taneczny charakter niż miała wcześniej.
No to jest taka wersja ewidentnie pod występ, żeby właśnie te końcowe sekundy zagospodarować czymś ciekawym na scenie.
Oni też mówią o tym, że lokalnych artystów właśnie z Podlasia chcą w to angażować, żeby promować to swoje, jak oni w ogóle określają, to jest swój gatunek muzyczny,
jest to swoje Podlasie Bands. Taką nazwę wymyślili, bo stwierdzili, że innej nazwy na to co robią nie ma, bo oni faktycznie chcą mówić o tym Podlasiu.
Jak tworzą muzykę, to się lubią zaszyć na takim głębokim Podlasiu, z daleka od wszystkiego i tam tworzyć nowe rzeczy.
No i takie lusterka nam stworzyli, które są również wymieniane, typowane do wygrania polskich preselekcji.
Na pytanie, kto wygra polskie preselekcje, bo to już jest koniec naszej listy, na to pytanie nie odpowiemy wam tak jednoznacznie.
No powiedziałam, kto jest w gronie faworytów, no ale nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Przypominamy, że 40 milionów Chińczyków to nie jest byle co.
I na przykład jak teraz Marien się polubiła z jakimiś Chińczykami, to może ich ponamawia do głosowania i wygra i pojedzie na Eurowizję i pokona tam kilkudziesięciu wokalistów z Europy.
No to już chyba jest bułka z masłem wobec tych Chińczyków wszystkich.
Ale teraz, ponieważ już kończymy po prawie półtorej godziny ten wspaniały temat, to czas na nasze niewiele znaczące opinie, bo nasze głosy są po prostu jednymi z wielu.
Gdybyśmy my mieli decydować, kto by pojechał na Eurowizję, to kto by to był? I ja wiem Michale, że tutaj żadna piosenka nie jest jakąś twoją ulubioną.
Moja w sumie też nie. Nie jest tak, że Polska będzie moim faworytem do wygrania tego konkursu.
No ale gdybyś miał wybrać z tego grona, kto by miał pojechać na Eurowizję, to kto by to był?
To byłby Kuba Szmajkowski.
O patrz, no widzisz. Ale właśnie fajnie z kimś poza banki pogadać, bo tak często się o tym Kubie nie mówi, a ty jednak o nim wspominasz.
A gdybyś miał wybrać spośród tego zestawu tych największych faworytów, o których się mówi najwięcej, chociaż wiecie, gdzie dwóch się bije, tam może skorzystać Marien.
Ale… Justyna Styczkowska vs. Swada i Niczos.
Justyna Styczkowska.
Okej. I widzicie, to jest właśnie to, że robimy ten program we dwoje, bo się pięknie różnimy.
Ja oczywiście nie przedstawię mojej opinii w jednym zdaniu, a jeżeli już, to będzie ono podrzędnie złożone.
Bo słuchajcie, ja bym ryzykowała w tym roku. Ja bym wysłała Swadę i Niczos.
To nie jest tak, że odmawiam czegokolwiek Justynie Styczkowskiej. Od razu mówię, w ogóle nie trafia do mnie argument.
W ogóle w mediach społecznościowych jest tego dużo, typu, po co ta stara baba się pcha?
Przecież już ona ma pięćdziesiąt parę lat i po co jej to?
To w ogóle nie o to tutaj chodzi, bo ona jest w świetnej formie. Ludzie chyba też jej tego zazdroszczą, że ona dobrze wygląda.
Dalej dobrze śpiewa, więc jeżeli ma coś do pokazania, chce właśnie pokazać, że osoby w tym wieku też mogły robić takie duże rzeczy, to super.
W ogóle nie chcę sprowadzać tej dyskusji na ten poziom. Tylko mnie ta gaja do końca nie przekonuje i ten rewamp i eurowizyjny temu nie pomógł, bo tam jest tak.
Zaraz tego posłuchacie. Po pierwsze, jak dla mnie ona trochę tam dziwnie śpiewa, nie będę tutaj jej udawać, ale jakoś tak jakby trochę pod nosem.
Po drugie, w tej eurowizyjnej wersji mamy absolutnie wszystko.
Jest polski, jest angielski, są agmy, ma piosenkę o gai, więc w ogóle zmieszanie mitologii greckiej ze słowiańską.
Fragment taki dosyć długi, instrumentalu, w którym ona chyba będzie tańczyć, ale nie wiadomo co robić.
A wiecie, ja pragnę muzyczki konkretnej, właśnie muzyki, a nie tańca, więc mi przeszkadza to, że tam jest tyle tego instrumentala i że nie został on zagospodarowany czymś jeszcze nowym.
Jakimś bridżem albo czymś w tym rodzaju. Nie było tutaj na to takiego pomysłu.
To, co dla mnie jest super w tym revampie, czego nie było wcześniej, to te chóry.
Zwróćcie uwagę, jak ta piosenka się zaczyna, jak ona śpiewa They Call Me Gaia i ma w tle chóry.
To jak się to zaczyna, to rzeczywiście tak robi wrażenie i potem te chóry też wracają.
To to rzeczywiście jest okej. I nie chcę powiedzieć, że ta piosenka jest zła, ale jakoś tak po prostu dla mnie jest za dużo takich eurowizyjnych klisz.
I się śmieję, że jeszcze tutaj faktycznie chyba trzeba byłoby dodać fragment po góralsku, taniec jakiś, nie wiem, breakdance oraz, no nie wiem, co by się tutaj jeszcze przydało, solo na violoncelli.
Chociaż chyba nie jestem taka daleka od prawdy, bo coś tam było, że Justyna weźmie skrzypce do ręki, bo przecież gra na skrzypce.
I trochę mi się to wydaje też takie przebrzmiałe, jeżeli chodzi o warstwę muzyczną. Trochę już nie do dzisiejszych czasów, ale mogę oczywiście nie mieć w tej kwestii racji.
I fani jak najbardziej nie podzielają mojego zdania. Ja chyba nie mam takiego typowego eurofanowskiego gustu i szukam innych rzeczy w muzyce i dlatego nie umiem do końca do tej Justyny się przekonać.
Wolałam Witchera, chociaż też z czasem zmieniłam o nim zdanie. Też wydał mi się taki trochę już nie na te czasy, ale Gaia mi się taka wydaje jednak wciąż.
Z drugiej strony plusem Justyny jest duże doświadczenie sceniczne i jej zaangażowanie. To, jak ona mówi, jak właśnie bardzo chce, jak wszystko śledzi, że będzie objeżdżała te wszystkie imprezy promocyjne, tak zwane pre-parties przed Eurowizją, jak zostanie wybrana.
No i ta symbolika, że 30 lat równo i tak dalej, no to robi wrażenie. Ale wiecie co? Ja już mówię to po prostu od kilku lat, że ja bym chciała, żeby Polska ryzykowała i dla mnie Svada i Nicos byliby totalnie takim ryzykiem.
Ile można po prostu wysyłać te radiówki wszystkie, typu Luna czy Blanka z całym szacunkiem do nich. No akurat to nie jest nawiązanie do Justyny Steczkowskiej, bo jej piosenka nie jest typowo radiowa.
No ale czegoś takiego jak Svada i Nicos tośmy jeszcze nie wysłali. Ja bym totalnie ryzykowała w oparciu o to, co wiemy teraz. Być może występ na żywo na przykład jakoś nas zawiedzie.
I to też nie jest w pełni moja muzyka, taki utwór, który ja bym zapętlała, chociaż już po kilku wysłuchaniach mi się wkręca. Ale na ten moment to jest mój typ.
Jestem pogodzona, że nie wygrają, bo wiem, że Justyna Steczkowska jest bardzo popularna. Chociaż też nie do końca lubiana, więc nie wiem, czy ludzie będą na nią głosowali.
A z drugiej strony właśnie też może być siła w Podlasiu, że chcąc wypromować swoją kulturę tutaj w Podlasie będzie siedziało i wysyłała te głosy.
Także zobaczymy. No właśnie, bo pamiętamy, że mamy tylko televoting, a pamiętacie jak Suwałki nam wywalczyły Maję Krzyżewską na Eurowizji i potem szóste miejsce na Eurowizji Junior?
No właśnie, a Suwałki już tu, tu jesteśmy blisko. Także na ten moment to jest mój typ. Ja bym dała im szansę i w ogóle ich udział, jak sądzę, może być takim przetarciem szlaków na przyszłość dla artystów.
Takich robiących rzeczy nietypowe, niekoniecznie taki typowy, sztampowy pop. Dla artystów dopiero początkujących, a gdyby oni pojechali na ten konkurs, to już w ogóle myślę, że być może by to odmieniło oblicze postrzegania Eurowizji w Polsce.
Myślę, że z jednym i drugim byłoby bardzo prawdopodobne, żebyśmy awansowali do finału niemal pewne, no co na pewno, na pewno nie ma co mówić sławne sądzę, że też, bo by się po prostu to odróżniło.
Więc na ten moment właśnie się pięknie różnimy, jesteśmy w tych dwóch, no nie chcę mówić o bozach, bo absolutnie się tutaj nie kłócimy. Jestem pogodzona z werdyktem i liczę się z tym, że Justyna pojedzie, ale jeżeli będzie inny wynik, to też go jak najbardziej uszanuję.
Jakbym miała przedstawić moje top trzy, to nie ma właśnie w nim Justyny Steczkowskiej. Jest w nim swada, jest w nim chrust, wspominany tutaj. Chociaż wiem, że ta piosenka może trochę irytować, bo tam jest bardzo dużo tego oj dana, dana, dana. Może to też taka trochę folkowa klisza, ale mimo wszystko jest to dobrze zrobione.
No i Teo Tomczuk, jednak z tych męskich ballad, to powiem wam, że on, no chociaż otoczka wokół jego osoby jest jaka jest.
Jeszcze tylko króciutko, jeżeli nas pytacie, dobra, nie wiecie w jakiej kolejności oni wystąpią, to chociaż powiedzcie, kto ten koncert poprowadzi. Nie wiemy. Pewnie Artur Orzech, ale może tam mu jeszcze kogoś dopkoptują.
Pytacie, dobra, ale czy będą jacyś goście specjalni w czasie koncertu? Mają być. Zapytacie, kto? Ja powiem, nie mam pojęcia, choć plotki są, że to będzie ktoś, kto zna Eurowizję dobrze, bo występował na niej w zeszłym roku.
Możecie typować w takim razie, kto się może tutaj znaleźć. Pytacie nas, dobra, ale to chociaż może wiecie, o której to wszystko zostanie wyemitowane, na jakim kanale, w jaki dzień. Dobra, tyle to wiem.
A zatem jeszcze raz powtarzamy. Spędźcie walentynki z wielkim finałem polskich kwalifikacji, które odbędą się 14 lutego o godzinie 20.45 i zostaną pokazane, uwaga, w TVP2.
To ważne, nie jeden, a dwa, TVP2, więc nie obejrzę końcówki farmy w piątek, no ciężkie to wszystko jest, w TVP Polonia i też na YouTubie, przy czym ta transmisja ma być zablokowana dla widzów spoza Polski, bo chodzi o to, żeby polscy widzowie, jak już nie mają tego telewizora, to żeby jednak wybierali TVP VOD,
a zagraniczni widzowie, żeby mogli to oglądać na YouTubie, prawdopodobnie na głównym kanale Eurowizji, który transmituje coraz więcej preselekcji, dzięki czemu nie trzeba tam gdzieś tam się miotać po stronach stacji telewizyjnych z innych krajów, tylko klikamy na YouTubie i mamy.
Tak jak powiedziałam, można wysłać 20 smsów, można wszystkie na jedną osobę, czy też wykonawczy podmiot, można to sobie jakoś porozdzielać, jak wam się ktoś inny spodoba, można też wysłać mniej, no bo jednak 70 zł, to dla jednych mało, dla drugich dużo, można nic nie wysyłać, tylko śledzić, można napisać do nas na naszym Facebooku na przykład, jakie są wasze typy, wasz stosunek, czy będziecie oglądać, komu kibicujecie, kogo byście wysłali.
No a my teraz zaprezentujemy te dwa utwory, o których się mówi najwięcej. To nie jest koniec tego programu, bo mamy jeszcze za moment dwa inne, krótsze wejścia dotyczące innych medialnych tematów i tak już kochani spóźnię się na Witbiry, czyli na preselekcje ukraińskie, które zaczynają się właśnie teraz, ale oni bardzo lubią gadać, więc możliwe, że zanim skończymy program, to oni jeszcze niewiele tam zdążą pokazać z tej konkursowej swojej stawki.
I dzisiaj w ogóle mam zajęty wieczór, bo na przykład o 20.00 wybiera Finlandia. Chodź Michale, obejrzysz coś. Obejrzałbyś Finlandię. Może ci się spodoba inna piosenka niż ta Irlandia o tej łajce. Może jest jakaś jeszcze nadzieja dla ciebie. Tam ci link obejrzysz.
To ciekawe co pokażą. Zobaczcie jaki jest koloryt tego w innych krajach. Będzie fajnie. No tam nie mogę ci powiedzieć teraz na antenie co tam jest, ale poza anteną jeszcze możemy poprotkować. A wy teraz jesteście ciekawi dlaczego nie mogę o tym powiedzieć. Może w maju się dowiecie więcej, bo oczywiście w maju szerzej jeszcze przyjrzymy się tematowi Eurowizji już w kontekście takim bardziej międzynarodowym.
I pewnie możecie też liczyć u nas na jakieś podsumowanie w ogóle tematu wielkiego finału polskich kwalifikacji. Które to podsumowanie zobaczymy kiedy będzie, czy w przyszłym tygodniu. Ale to myślę, że pod warunkiem, że uzbieramy jakieś tam inne informacje wtedy będziemy bardzo na świeżo, bo w piątek się to odbywa, a my w sobotę jesteśmy z audycją.
No a jak wtedy nie, no to na pewno w jakimś innym terminie, no nie byłabym sobą jakbym nie poświęciła kolejnych 3 godzin na podsumowanie tego. Ale spokojnie, teraz jeszcze tylko 6 minut z tematem Eurowizji, 6 minut muzycznie, czyli dwoje największych faworytów. Przypominam gdzie dwóch się bije. W 2016 roku Michał Szpak też był tym trzecim. Czy teraz będzie jakiś trzeci?
Się okaże na razie ta dwójka, czyli Justyna Steczkowska i Gaja oraz Svada i Niczos z utworem Lusterka.
Zapowiadaliśmy zmianę podkładu, no to sobie zmieniliśmy.
Tak, podkład w tamtym pierwszym szalenie długim wejściu to był podkład na okazje specjalne, a dziś mamy w wejściach dwóch pozostałych ten podkład, na który obiecaliśmy, że zmienimy, no bo przecież ma on medialne konotacje, zwłaszcza ten jego początek. Kto pamięta, ten pamięta. Teleekspres, my też przecież jesteśmy takim medialnym ekspresem, no bo bardzo ekspresowo w półtorej godziny mówimy o Eurowizji.
Teraz jest moda na ekspresy, więc jesteśmy medialnym ekspresem.
Tak, tak więc potańczyłam sobie do Podlasie Bans, mam nadzieję, że Ty, Michale, też mimo wszystko tutaj nóżka się ruszyła, ale teraz już nie będzie tanecznie, będzie informacyjnie, bo informacyjne treści ma dana Stacja Polsat News, informacyjne i publicystyczne, za sprawą dwóch nowych programów i pierwszy z nich nosi tytuł
Dobry wieczór, Polsko!
No to my się tak nie możemy witać, bo nie mamy wieczorem programu, po prostu mówimy dzień dobry, no ale oni mogą, bo mają to nieco później.
Już się tak witają od 1 lutego, w sobotnie wieczory, także dziś się wydarzy drugi odcinek tego programu, jak dobrze rozumiem.
I prowadzący Grzegorz Jankowski występuje tutaj w duecie z drugą prowadzącą, którą jest Adamina Sajkowska.
Tak, też do wczoraj nie wiedziałam, że można mieć na imię Adamina, ale radio bawi, radio uczy.
I oni w tym programie przedstawiają dwa różne stanowiska wobec poruszanych w studiu problemów.
Jak czytamy w opisie, tematami będą zagadnienia społeczne, gospodarcze, obyczajowe i kulturowe.
Prowadzący program omówią je z ekspertami, znawcami tematu i publicystami.
Dobry wieczór Polsko to spór o podejście do świata bez owijania w bawełnę, pokazujący trudną, często niewygodną prawdę.
Stronami w tym sporze będą no właśnie ci prowadzący. Grzegorz Jankowski, dziennikarz konserwatywny, tak się raczej kojarzy, to nie jest zaskakujące.
A Adamina Sajkowska to dziennikarka o poglądach, no ja właśnie jak przeczytałam, że konserwatywne, to myślałam, że to jakaś lewicowa osoba jest.
Ona ma poglądy liberalne, więc nie zaszkodziłoby jakby tam ktoś jeszcze przyszedł na trzeciego, żeby tę stronę nie do końca zawsze obecną w publicznej debacie tutaj jednak umieścić na tym spektrum.
No ale jej nie ma. Mamy liberałkę i mamy konserwatystę. No i jak oni tam się kłócą, czy też debatują, jak na to liczę ze sobą, no to to możecie oglądać właśnie co sobotę o godzinie 19.50.
Więc rzeczywiście już uprawniona pora, żeby mówić dobry wieczór. Tak jak wspomniałam, oczywiście w Polsat News.
Natomiast jeżeli chodzi o to, co nam oferuje Polsat, a właściwie co nam oferować będzie od 10 lutego, no to też kolejny program.
Mianowicie od tej daty, czyli od 10 lutego będzie można oglądać program Najważniejsze Pytania, który w duecie poprowadzą Piotr Witwicki i Przemysław Szubartowicz.
Program ma być emitowany w poniedziałki o godzinie 18.00, natomiast od wtorku do piątku o tej porze nadal będzie można śledzić punkt widzenia Szubartowicza.
Emisja Najważniejszych Pytań jest przewidziana też na stronie głównej interi, a pierwszym gościem tego nowego cyklu będzie Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych.
Jak podano w komunikacie, program czerpie inspiracje z najpopularniejszych formatów podcastowych, przenosząc ich atmosferę do telewizyjnego studia.
Czy ja wiem, czy najpopularniejszych formatów podcastowych, to nie wiem, jakie są najpopularniejsze formaty podcastowe i czy rzeczywiście to…
No chyba jakieś true crime.
No właśnie, no to ja się już boję, co tam się będzie działo.
Tak, a jakby wymienić najstarsze podcasty, to jednym z nich byłby pewnie Tyflo Podcast.
No tak.
Ale to nie wiem, czy klimat Tyflo Podcastu zostanie przeniesiony do telewizyjnego studia, raczej chyba nie.
Natomiast kim są prowadzący ten program? Otóż Piotr Witwicki to redaktor naczelny interi oraz dyrektor pionu informacji i publicystyki telewizji Polsat.
Z kolei Przemysław Szubartowicz w Polsat News prowadzi punkt widzenia Szubartowicza, a w Polsat News Polityka debatę polityczną.
I tak to będzie wyglądało. Pan Szubartowicz po prostu dostanie jeszcze jeden program, w którym będzie sobie mógł podyskutować i powymieniać poglądy zapewne też.
I teraz, proszę Państwa, telewizja dalej. Jak wczoraj tego newsa zobaczyłaś, to po prostu…
No co Ci napisałam na odcinek?
No, że jest Ci bardzo smutno i że nie wiesz jak sobie w ogóle z przedstawieniem tej informacji poradzisz.
Płacze szlocha. Mi napisała Michale, zrób, bo ja nie dam rady doczytać.
Dokładnie. No to ja zrobiłem i teraz postaram się podzielić z Wami tą informacją.
Tą informacją z serwisu Radiopolska.pl.
Otóż po 11 miesiącach telewizja TVS opuściła nadawany z Rybnika i Ornontowic Multiplex telewizji TVT.
Strumień wyłączony został w nocy, z niedzieli na poniedziałek, z drugiego na trzeciego lutego.
I co jak można wnioskować po komentarzach na profilu facebookowym stacji TVS, zaskoczyło widzów.
A nadawca również po fakcie nie opublikował żadnego komunikatu w tej sprawie.
Wyłączyliśmy to, wyłączyliśmy, nie ma co drążyć tematu.
Tej samej nocy z oferty Multiplexu TVT zniknął nadawany tam od 29 maja program Kabaret TV.
Ale słuchajcie, to nie jest tak, że oni Wam tylko zabierają, to nie jest tak, że nic nie dają w zamian.
I w zamian, otóż, operator tego Multiplexu zwiększył rozdzielczość Dolce Vita TV i teraz telewizja…
Wreszcie luksusowa.
Tak, dostępna jest w jakości HD, także te luksusowe jachty i inne takie sobie można oglądać i jeszcze bardziej zazdrościć po prostu z lepszym obrazkiem.
No, także to już nie jest jakby luksusowo, tylko można sobie zabrać to jakby, bo faktycznie w SD średnio było z tym luksusem.
No ale jednak, co straciliście, to straciliście. Nie wiem, jak będziecie żyć. My żyjemy tak, że jesteśmy na opak.
Michał mnie tym zaraził przez ten swój wierszyk z dzieciństwa, Chłopak na opak, więc też zrobiłam się na opak.
I w związku z tym, że szukając w naszej płytotecy nie znaleźliśmy utworu pod tytułem Dobry Wieczór Polsko, a znaleźliśmy utwór Dzień Dobry Polsko.
To wam teraz zagramy.
A jesteśmy na opak, to wam teraz zagramy ten utwór i tam Doniu będzie rapował.
I Liber też.
RTV. O radiu i telewizji wiemy wszystko.
No i słuchajcie, to jest ten moment, w którym będziemy powolutku kończyć nasze 240. wydanie programu RTV.
Ale zanim się z wami pożegnamy, to jeszcze mamy kilka informacji dotyczących radia.
W końcu czas na informacje o radiu.
A tu zaczynamy od pożegnań, bo kilka osób się rozstaje na przykład z jedną stacją, żeby przejść do drugiej.
Przynajmniej tak jest w przypadku jednej osoby, o której powiem na początku tego wejścia.
Mowa tu o Marcinie Wojciechowskim, który to rozstał się z Radiem Z.
Ale spokojnie, jeżeli lubicie audycje prowadzone przez pana Marcina, to po prostu wystarczy zmienić stację radiową,
bo wystarczy włączyć, nie wiem czy już teraz, czy już całkiem niedługo, radiową jedynkę.
Bowiem właśnie według informacji prez, serwisu, tam będzie można usłyszeć Marcina Wojciechowskiego.
To taka informacja, natomiast warto wspomnieć, że pan Wojciechowski to już jednak w radiu pracuje całkiem długo.
W Radiu Z dołączył pod koniec 2007 roku, a jeszcze wcześniej pracował m.in. już w Polskim Radiu,
chociażby wtedy, kiedy właśnie radiową jedynką kierował pan Wolski.
Natomiast oprócz tego pracował m.in. w Radiu Tok FM.
Także tu rzeczywiście historia radiowa pana Wojciechowskiego jest dość duża, jest dość długa,
a troszeczkę koło zatoczyło okrąg, jak to mawiają.
No i teraz znowu będzie można go usłyszeć na antenie radiowej jedynki.
Ale to zetką przede wszystkim go będziemy kojarzyć z tymi audycjami typu Z na punkcie muzyki.
Zdecydowanie.
Pamiętam ten moment, kiedy on zaczynał, właśnie jakiś tam 2007 rok i kiedy moja koleżanka,
która lupowała się w słuchaniu Radia Z w nocy, bo twierdziła, że lepsza muzyka wtedy idzie,
no bo było wiecie, dużo tej polskiej muzyki takiej z lat dziewięćdziesiątych czy coś i ona lubiła tego słuchać,
że właśnie jest jakiś nowy prezenter, normalnie tam w nocy nikt nie gadał, a nagle w nocy ktoś zaczął coś mówić
i to był pan Marcin Wojciechowski, więc myślę, że to był moment, w którym on się przyuczał,
że go właśnie przyuczali na nockach.
Tak, bo w Zetce nie było normą, żeby tam się pojawiali nocą prezenterzy.
Oni dopiero od niedawna to wprowadzili.
No nie, nie w ogóle.
RMF FM miało to kiedyś, kiedyś już i od dawna, natomiast no Radio Zet, nie.
No oni tam grali muzykę i emitowali sensacje XX wieku pana Wołoszańskiego i to wystarczyło.
Jezu, tak. Tak, jak jeszcze olejnik była to to i coś tam ze świata według blondynki, no i wiadomości oczywiście.
Także, no takie są moje wspomnienia, no a później zdarzało mi się wielokrotnie natknąć właśnie na Zet na punkcie muzyki,
bo co by nie mówić może, no Radio Zet nie jest najbliższą muzycznie stacją, ale pan Marcin wiedzę muzyczną ma,
co też zapewne było przyczynkiem ku temu, żeby go zaprosić do jury oceniającego na tym etapie wstępnym,
uczestników polskich kwalifikacji i no on właśnie tak jak wspomniałam brał udział w kwalifikowaniu ich do wielkiego finału,
który już przyszły piątek, ale powiedziałeś o pożegnaniach to jeszcze jedno takie.
Tak i tym razem rozstanie z Polskim Radiem będziemy mieć, bo z programem trzecim Polskiego Radia rozstała się wokalistka jazzowo-soulowa
i psycholożka Monika Bożym, która prowadziła cykl Przyjemność po mojej stronie.
Program trzeci Polskiego Radia odniósł się do tego w swoich mediach społecznościowych i tam trójka napisała tak oto
nasza spełniona współpraca dobiegła końca. Bardzo dziękujemy Monice Bożym za oprowadzanie nas po meandrach przyjemności
i życzymy spełnienia w nowych wyzwaniach, których się podejmie. Do usłyszenia.
A sama pani Monika stwierdziła, że czuje, że musi iść i szukać dalej. No to w takim razie życzymy owocnych poszukiwań i oby znalazła.
Audycję pani Moniki Bożym emitowano raz w tygodniu we wtorki po godzinie dwudziestej trzeciej.
Natomiast to nie jest pierwsze zetknięcie pani Moniki z mikrofonem, bo przez około trzy lata Monika Bożym prowadziła audycję muzyczny
gabinet terapeutyczny w radiu Nowy Świat. Rozstała się z tą stacją w kwietniu zeszłego roku.
Natomiast już niedługo później, bo w maju rozpoczęła współpracę z Polskim Radiem i właśnie z Trójką.
A zatem takie były dwa wątki pożegnalne, a teraz dla odmiany wątek podcastowy.
Tak, zaglądamy do oferty podcastowej radia TOK FM, bo tu właśnie pan Andrzej Andrysiak w podcaście Rzeczpospolita Lokalna
będzie przyglądać się Polsce z szerokiej perspektywy, próbując uchwycić zachodzące procesy i zmiany, których nie dostrzegają inni.
Pomogą mu w tym lokalni dziennikarze, aktywiści i politycy samorządowi z różnych części kraju.
Jak czytamy w zapowiedzi programu, poza wielkimi miastami żyje ¾ mieszkańców Polski.
O ich problemach mówią głównie media lokalne, często słabe lub upolitycznione, nierzadko opisujące rzeczywistość w wycinkowy sposób.
Z kolei w mediach głównego nurtu przekaz bywa wypaczony wielkomiejskim punktem widzenia i stereotypami.
Lukę w przekazie chce wypełnić Andrzej Andrysiak.
Premierowy odcinek podcastu pojawił się 5 lutego i jest ogólnodostępny, natomiast kolejnych to już będzie można słuchać tylko w ramach TokFM Premium na TokFM.pl
i w aplikacji mobilnej TokFM, więc po prostu trzeba będzie za to zapłacić.
Natomiast kim jest twórca podcastu?
Otóż Andrzej Andrysiak jest dziennikarzem i wydawcą gazety radomszczańskiej.
O tej gazecie radomszczańskiej dość często, mam wrażenie, pisze prez.
Także to jest jakaś taka silna marka lokalna, więc tu rzeczywiście jest uzasadnienie tego, dlaczego akurat on tą tematyką będzie się zajmował.
Jest także prezesem Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.
Także rzeczywiście człowiek zasłużony.
Tak więc taki wątek lokalny tutaj się pojawi w tym podcaście i taki pojawi się również u nas ze sprawą ostatniej informacji, bo wybierzemy się do Lęborka.
Także całkiem tak w temacie, bo wiecie, nie do jakiegoś, któregoś z tych największych ośrodków, a rzeczywiście u nas lokalnie będzie, bo i lokalna radiofonia się tam rozwija.
Bowiem po mieszkańcach Wejherowa i Słupska teraz radio Norda FM doczekało się kolejnego miasta, w którym nadaje.
Jest to właśnie wspomniany Lębork.
Odkąd to się w ogóle dzieje, że Norda jest tam obecna?
Mamy tutaj informację od czytelnika serwisu Radiopolska.pl, który dał znać, że nadajnik pracujący na częstotliwości równe 98 MHz uruchomiony został w poniedziałek 27 stycznia.
We wczesnych godzinach popołudniowych.
Aktualnie emitowany jest ten sam program, co w pozostałych dwóch stacjach, czyli wszystkie Nordy grają to samo, tyle że jest ten program w Lęborku oznaczony lokalnymi dżinglami.
No ale to wiecie, jak zwykle to tak jest, że żeby stacja mogła rozpocząć nadawanie w jakiejś miejscowości, no to wszystkie procedury muszą zostać przeprowadzone.
Rozpoczyna się to od ogłoszenia o możliwości uzyskania nowej koncesji na nadawanie.
No i takie ogłoszenie w tym przypadku ukazało się we wrześniu 2022 roku.
Oprócz nadawcy Radia Norda FM, w tym konkursie wystartowały nie dużo, bo tylko dwa projekty.
Radio Eska, które chciało nadawać Eskę Lębork i nasze ulubione, wciąż niedocenione, apelujemy o zmianę tego stanu rzeczy, Mix Radio, które chciało nadawać Mix Radio FM Lębork.
Ale nie stało się to. Mamy Nordę, jeżeli jesteście z tych okolic, to piszcie, czy to dobra decyzja, czy właśnie to jest Wam rozgłośnia tam potrzebna.
No to skoro było u nas tak lokalnie, za sprawą i podcastu i tej informacji, to również takowe wątki pojawią się w piosence, którą dla Was Michał wybrał na zakończenie dzisiejszej audycji.
Tak, bo posłuchamy sobie piosenki, która mam wrażenie, że jest trochę starsza niż ta wersja, którą zaprezentujemy za moment.
To będzie piosenka, którą pierwszy raz usłyszałem albo w powtórce z rozrywki, gdzieś w głębokich latach dziewięćdziesiątych, albo w takim magazynie, który pojawiał się na antenie stacji lokalnych.
To prowadzili Marek Ławrynowicz i Stanisław Pęksyk, to był magazyn Kiwi.
No i nie pamiętam, w której z tych audycji, ale na pewno w którejś z nich pan Zbigniew Zamachowski śpiewał o tym, że w małym miasteczku są mali ludzie.
I o takim małym miasteczku posłuchamy sobie tego utworu już za moment.
I ten utwór zakończy nasze dzisiejsze dwieście czterdzieste wydanie programu RTV.
Usłyszymy się? No cóż, zobaczymy kiedy, czy za tydzień, czy za dwa, czy jeszcze za jakiś dłuższy odcinek czasu.
Śledźcie naszego radiowego Facebooka, wtedy na pewno będziecie w tej kwestii na bieżąco.
A na dziś bardzo serdecznie dziękuję Wam za uwagę, jak zawsze prowadzący ten program Milena Wiśniewska.
I Michał Dziwisz, to Wy wędrujcie jeszcze z nami do małego miasteczka, a ja wędruję do braci Ukraińców na selekcję.
No a w kolejnym wydaniu na pewno powędrujemy sobie jeszcze w takim kierunku, aby podsumować wielki finał polskich kwalifikacji.
Był to Tyflo Podcast. Pierwszy polski podcast dla niewidomych i słabowidzących.
Program współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Wszystkie nagrania publikowane w serwisie www.tyflopodcast.net są dostępne na licencji CreativeCommons - Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Oznacza to, iż nagrania te można publikować bądź rozpowszechniać w całości lub we fragmentach na dowolnym nośniku oraz tworzyć na jego podstawie utwory Zależne, pod jedynym warunkiem podania autora oraz wyraźnego oznaczenia sposobu i zakresu modyfikacji.
Przekaż nam swoje 1,5% podatku 1,5 procent Logo FIRR Logo PFRON Logo Tyfloswiat.pl

Czym jest Tyflopodcast?

Tyflopodcast to zbiór instrukcji oraz poradników dla niewidomych lub słabowidzących użytkowników komputerów o zróżnicowanej wiedzy technicznej.

Prezentowane na tej stronie pomoce dźwiękowe wyjaśniają zarówno podstawowe problemy, jak metody ułatwienia sobie pracy poprzez korzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Oprócz tego, Tyflopodcast prezentuje nowinki ze świata tyfloinformatyki w formie dźwiękowych prezentacji nowoczesnych urządzeń i programów. Wiele z nich dopiero znajduje sobie miejsce na polskim rynku.

Zapraszamy do słuchania przygotowywanych przez nas audycji i życzymy dobrego odbioru!

Tematyka

Pozycjonowanie i optymalizacja stron internetowych